Blog

WOLNE MEDIA CZY CENZURA? List otwarty do redakcji lewica.pl

Kraj | Blog

WOLNE MEDIA CZY CENZURA?

Czas ucieka – list otwarty do redakcji lewica.pl

Zwracam się do Was jako wieloletni użytkownik, czytelnik, autor i komentator lewicy.pl , zaniepokojony obecnym stanem portalu. Kilkuletnia jednostronność portalu, polegająca na bezkrytycznym nadmuchiwaniu wydarzeń związanych z PPP, WZZ Sierpniem 80 i osobą ich przewodniczącego, połączona z procederem cenzurowania opinii przeciwnych i obrażaniem polemistów przez członków redakcji doszła obecnie do stadium autokompromitacji. Od kilku dni, od 28 czerwca br. znany jest komunikat PAP-owski o śledztwie w sprawie fałszowania poparcia dla PPP w ubiegłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Na lewicy.pl nie ma w tej sprawie ani słowa, choć jeszcze niedawno mieliśmy do czynienia z inflacją komunikatów w sprawie tysiąckrotnie mniejszej wagi, od śledzi bałtyckich po komentowanie egzotycznych wyborów, jeśli tylko wiązały się z osobą Bogusława Ziętka. Czym spowodowane jest milczenie nie tylko jego nadwornych apologetów, ale brak stanowiska redakcji, ośmielę się zapytać? Sprawa, w której już 10 osób zagrożonych jest wyrokiem do 3 lat więzienia jest dla redakcji bagatelna, nieważna, niegodna wspomnienia?

Potrzebne jest jak najpilniej stanowisko redakcji. W ogólnym zarysie polegać musi ono nie tylko na odcięciu się od tych praktyk, likwidacji pozaregulaminowej cenzury, przywróceniu rzetelności dziennikarskiej (w szczególności uniemożliwieniu redagowania – poza blogami – informacji pro domo sua, przywróceniu zasady weryfikacji informacji przez dwa niezależne źródła, a w stosunku do PPP – jeśli nadal będzie istnieć – najmniej przez trzy). Nie muszę dodawać, że należy także przeprosić zarówno cenzurowanych i obrażanych uczestników lewicy.pl oraz pożegnać się – na zawsze – z instygatorami wieloletniej manipulacji – Szymonem Martysem i Pawłem Michałem Bartolikiem. Oczywiście należy dać im sposobność pożegnania się z czytelnikami, choć rozumiem, że w sytuacji zainteresowania się organów ścigania działalnością PPP mogą się od takiego pożegnania uchylić. Pożegnanie z tymi osobami polegać musi na trwałym odcięciu się lewicy.pl także od ich avatarów, występujących pod dowolnymi nickami.

To są warunki minimalne przywrócenia wiarygodności redakcji. Jeśli redaktorzy wiedzą coś więcej, co w ich sumieniu dla jakości komunikacji publicznej na lewicy i na lewicy.pl należałoby ujawnić – niech to uczynią. Czas ucieka, z każdą chwilą straty dla lewicy.pl są coraz bardziej dotkliwe. Milczenie staje się coraz bardziej niezrozumiałe, stawiając redaktorów w kryminalnej sprawie – także każdą/każdego z nich indywidualnie – w pozycji niewytłumaczalnej wobec ich towarzyszy, przyjaciół, znajomych, pracodawców i sponsorów.

Zbigniew Partyka

Warszawa, 2 lipca 2010 r.

Hiszpańską policję autonomiczą obchodzą "trzy jajca" prawa związkowe

Świat | Blog | Represje | Strajk

Poniżej film na którym widać jak Ertzaintza (Baskijska Policja Autonomiczna), atakuje legalną pokojową pikietę podczas strajku generalnego jaki niedawno miał miejsce w Euskal Herii. Z ust funkcjonariusza policji, o której mówiono że ma być "blisko ludu", kiedy ją tworzono pada sformułowanie "me importa tres cojones", czyli w luźnym tłumaczeniu "mam to w dupie", w odpowiedzi na pytanie dlaczego atakują osoby podczas pokojowego protestu, mimo że osoby które tam były miały pełne prawo w nim uczestniczyć.

Wideo z akcji pod więzieniem dla imigrantów w Istanbule

Blog

2 lipca w Stambule odbył się głośny protest pod centrum dla uwięzionych imigrantów Kumkapi

European Social Forum 2010 – İstanbul – Göçmen Ağı Kumkapı Eylemi from fotoakbaba on Vimeo.

„Bogactwo dla wszystkich”, według PiS’u

Blog | hipokryzja | jarosław kaczyński | liberalizm | pis | polityka

Dość ciekawą diagnozę hipokryzji Kaczyńskiego i PiS’u, podstawił Jacek Żakowski: W sprawach społeczno-ekonomicznych Kaczyński obiecuje więcej. „Bogactwo dla wszystkich” brzmi zachęcająco, nawet jeśli jest tylko „skrótem semantycznym”. Bo rozwarstwienie jest już w Polsce za duże jak na europejskie standardy. I od lat szybko rośnie. Problem w tym, że to rząd Kaczyńskiego zrobił w ostatniej dekadzie [...]

Wpis: „Bogactwo dla wszystkich”, według PiS’u pochodzi ze strony: Tomasso.pl

Echa dyskusji prostytutki-politycy na Nowej Zelandii

Blog

Nowozelandczycy bardziej wierzą prostytutkom niż politykom, którzy zajmują przedostatnie miejsce wśród profesji darzonych zaufaniem - wynika z sondażu opublikowanego w prasie lokalnej.
Najgorszą opinię wśród 40 zawodów mają sprzedawcy telemarketingu, którzy dzwonią do potencjalnych klientów, nie wyjaśniając, skąd mają ich numer telefonu.

Politycy zajęli w sondażu przeprowadzanym co roku przez Reader's Digets 39. miejsce, a prostytutki 38. Kolejne najmniej cenione profesje to ekspedienci w sieciach fast-foodu, doradcy finansowi, dyrektorzy, operatorzy dźwigów, dziennikarze, agenci handlu nieruchomościami i sprzedawcy samochodów.

Po raz kolejny pierwsze miejsce w badaniu zajęli strażacy, a kolejne personel karetek pogotowia, piloci, pielęgniarki i lekarze.

Osobą najbardziej kochaną przez Nowozelandczyków przez trzeci rok z rzędu okazał się pilot wojskowy Willie Apiata, odznaczony Krzyżem Zwycięstwa za służbę w Afganistanie.

(PAP)

Nowe wideo z protestów przeciw G20

Blog

Policja atakuje demonstrację solidarnościową. http://www.youtube.com/watch?v=Hu0OXUgckdM

Policja strzela gumowymi kulami:
http://www.youtube.com/watch?v=KiLt40d_AbU

Dziennikarze mówią o policji: http://www.youtube.com/watch?v=D7OA920pbv8

Tarnobrzeg: rządzą miastem, nie umieją dodawać i mnożyć

Blog

Podczas ubiegłotygodniowej sesji radny Miasta Tarnobrzega radny Norbert Mastalerz poprosił skarbnika Tarnobrzega Witolda Kusia o powtórzenie kwot, które są już zaciągnięte przez miasto na poczet budżetu w przyszłych latach.

- Nie usłyszałem tych kwot ponieważ radnemu Czopkowi telefon zadzwonił – argumentował Mastalerz.
Skarbnik Kuś podczas wyjaśniania tych kwestii i wymianie zdań z radnym Mastalerzem w pewnym momencie rzucił do radnego: I co pan chce, żebym panu zsumował te kwoty. Dwa plus dwa razy dwa? Sześć – stwierdził skarbnik.

I wtedy "znajomością” matematyki zaczęli "popisywać” się radni podpowiadając Witoldowi Kusiowi iż dwa plus dwa razy dwa jest sześć. Kuś więc rzucił do mikrofonu. Dwa plus dwa razy dwa jest zawsze sześć. Niektórzy zaczęli się śmiać nie wiedząc jak bardzo brną i jak słaba jest ich znajomość podstaw matematycznych. Wtedy skarbnik powtórzył jeszcze raz. Dwa plus dwa, razy dwa jest zawsze sześć. Proszę sobie zapisać to na kartce i zastosować kolejność działań...

Wtedy na śmiejących się radnych padł blady strach. Zauważyli oni swoją kompromitację.

- Najbardziej sprawiło mi satysfakcję, jak na moje pytanie matematyczne szybko odpowiedział lub też odkrzyknął w moją stronę radny Mastalerz, twierdząc iż jest to osiem. Patrzyłem na tego radnego i myślałem, że wybuchnę śmiechem, udało mi się jednak powstrzymać – przyznał nam Witold Kuś.

Nie był to koniec zabawnych, albo też i dziwnych sytuacji podczas sesji. Po chwili odbyło się jedno z głosowań podczas którego przewodniczący Rady Miasta Tarnobrzega Jurand Lubas stwierdził iż widział jak radny Mastalerz głosował dwukrotnie..., głosowanie powtórzono.

http://www.youtube.com/watch?v=myteyzlaWxQ

http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100627/POWIAT0304/36...

FIFA vs. Andrew Jennings

andrew jennings | Blog | demokracja | fifa | krytyka | media | mistrzostwa Świata | piłka nożna | polityka | rpa | sport

Andrew Jennings to jeden z nielicznych dziennikarzy, którzy otwarcie krytykują władze FIFA. Ujawnił on m.in. korupcyjne afery w Scotland Yardzie oraz w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim. Jennings zauważa:- Mundial w RPA jest wielkim przekrętem. Koszt jego organizacji ponoszą podatnicy RPA. A zysk z praw sponsorskich i telewizyjnych idzie do FIFA. Działacze zarobią na tym około czterech [...]

Wpis: FIFA vs. Andrew Jennings pochodzi ze strony: Tomasso.pl

Billboard Przeciwko Samobójstwom

Blog

21.06.2010 - Billboard Przeciwko Samobójstwom powieszony na nośniku Gdyńskiego klubu Ucho

www.myspace.com/jakubch

Praca powstała ze względu na wzrost liczby samobójstw w społeczeństwie technologicznym w jakim obecnie żyjemy. Rozkład kultury a co za tym idzie atomizacja oraz anomia życia społecznego przyczynia się co roku do śmierci w aktach samobójczych około miliona osób. Ponadto, jak wynika z danych WHO - każdego dnia conajmniej 10 000 osób na całym świecie próbuje targnąć na swoje życie. Zjawisko to zostało potraktowane przez socjologa Emila Durkheima jako wskaźnik integracji społeczeństwa, który, biorąc pod uwagę realnie występującą od dawna "samotność ludzi w tłumie" uznać można również za wskaźnik jego kondycji psychicznej.

Tylko w Polsce od lat 50-tych, kiedy liczba osób popełniających samobójstwo utrzymywała się na poziomie około 1300 rocznie, do roku 2010 wzrosła o ponad 400 procent.Aby przeciwdziałać tego typu zjawiskom Światowa Organizacja Zdrowia zainicjowała w 1999 roku program SUPRE (Suicide Prevention), który stanowi ważny punkt strategiczny dla coraz większej ilości krajów, w Polsce jednak realne działania zapobiegawcze jak dotąd nie zaistniały.

W coraz bardziej oderwanej od natury strukturze społecznej, szczególnie niepokojący wydaje się przejaw tendencji suicydalnych wśród dzieci. Choć ich liczba, patrząc na całość zjawiska jest wciąż dosc mała - to może przerażać i zastanawiać systematyczne obniżający się wiek samobójców. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego, wynika, że w latach 2000-2005 w grupie wiekowej 10-14 lat zabiło się w Polsce od 30 do 36 dzieci, w grupie 15-19 lat był to zaś przedział między 267 a 285. W przeciągu lat 1991-2005 odnotowano również 16 przypadków samobójstwa dzieci w wieku 7-9 lat. Wyniki ankiet przeprowadzonych w roku 2001 wśród uczniów łódzkich szkół ponadpodstawowych wykazały iż już wtedy, aż 1/3 osób z tej grupy przejawiała tendencje suicydalne.

Jednym z czynników wpływająch na wzrost skali epidemii samobójstw jest masowa migracja ludzi za pracą, która przyczynia się do zrywania więzi rodzinnych oraz opartych często na długoletniej przyjaźni. Ogromny wpływ na to ma również pogłębiający się kryzys gospodarczy i co za tym idzie zmiana oblicza całej machiny biznesu - na coraz mroczniejsze i kierujące jednostkę ku coraz bardziej prymitywnym instynktom. Wyraźnym wskaźnikiem tego zjawiska są zachodzące obecnie zmiany trendów w reklamie - intensywniejsze odwoływanie się do przemocy, wulgarności i wypaczonej seksualności sprowadzającej wizerunek kobiety do roli prostytutki. Owe patologiczne wzorce sprawiają, że tendencje suicydalne coraz mocniej zarysowują się w społeczeństwie konsumpcyjnym. Dzieje się tak, ponieważ każda zmiana pozycji społecznej uzależniona od pieniędzy, władzy i prestiżu staje się źródłem skrajnych emocji odpowiedzialnych za modelowanie zachowań ludzi. Niemożność osiągnięcia pożądanej pozycji społecznej budzi poczucie frustracji i beznadziejności, tym silniejsze, im większy jest stopień rozbudzonych oczekiwań.

W jednym z najbardziej rozwiniętych technologicznie krajów świata, jakim jest Japonia - wskaźnik samobójstw osiągnął liczbę ok 30 000 rocznie, co stanowi poważny argument dla podtrzymania tezy wysuniętej przez Freuda iż cywilizacja rozwinięta w pełni będzie oznaczać dla ludzi uniwersalną nerwicę. W kraju tym mamy do czynienia z dość typowym zjawiskiem dla nowoczesności, jakim są coraz częstsze grupowe samobójstwa umawiane między zupełnie obcymi sobie ludzmi przez internet. W latach 2003-2005 doszło tam do 61 tego typu przypadków w których życie straciło 180 ludzi. Psychiatra Hidetoshi Nishijima z Japońskiego Stowarzyszenia Lekarzy uważa iż pomimo spadku liczby depresji spowodowanej wyczerpaniem pracą oraz stresem związanym ze sprawami awansu i zakresu obowiązków - zwiększyła się ilość chorób psychicznych oraz awersja do wykonywanej pracy.

Powracając jednak do polskich realiów, mówiąc o zjawisku wzrostu liczby samobójstw, nie można pominąć bardzo ważnej przyczyny jaką jest promocja (głównie w reklamie i całej strukturze rozrywkowej) rozwiązłego stylu życia, opartego o niepochamowane destrukcyjne popendy. Długotrwałe związki których fundament stanowi miłość i szacunek dla drugiej osoby stają się pod wpływem całej zmasowanej propagandy massmediów postrzegane jako coś przestarzałego, niemodnego czy wręcz wstydliwego. Jednocześnie kładzie się nacisk na intensywność doznań fizycznych coraz częściej zbliżających się do perwersji seksualnych. Przekaz takich magazynów jak ativist czy hiro nie pozostawia zadnych wątpliwosci czym ta kultura jest. Szczególnie niebezpieczny wydaje się właśnie w formie ładnie opakowanego produktu czy darmowego czasopisma. Gazety tego typu popularyzują zaś styl życia, oparty ściśle na rozkładzie: promują linki do galerii ze zdjęciami gdzie możemy zobaczyć rozebrane, naćpane (bądź stylizowane na naćpane) młode dziewczyny, przemieszane ze zdjęciami bezdomnych oraz zawartości śmietników; charakteryzują się skrajnie seksistowska retoryka, opartą bardzo często o manipulację podtekstami oraz poprzez to że są darmowe i łatwo dostępne - wprawiają w coraz szybszy ruch samonapędzające się koło rozkładu.

Podobnie jest z wizerunkiem jaki promuje swoją osobą lady gaga oraz jej telewizyjne klony. Tym bardziej że w prasie typu bravo dwunastolatki mogą przeczytać o jej fascynacjach tańcem na rurze. Wydaje się, iż taka lady gaga jest ścisłym wytworem hierarchicznej struktury showbiznesu, gdzie prostytucja jest czymś na porządku dziennym, a separacja sławą sprawia, że takim ludziom brakuje po prostu innych wzorców zachowań. Interesujące jest to iż całe zepsucie i upadek wartości, nie wypływa z tzw nizin społecznych ale zostaje zaszczepione odgórnie, przez jednostki opiniotwórcze, funkcjonujące na codzień w świetle jupiterów. Coś co jeszcze pare lat temu było społecznie nieakceptowane, jak pornograficzne treści przedostające się do życia publicznego, wchodzi na arenę i zyskuje teraz masowe uznanie. Jest to typowy rozkład kultury, który wpija się w ciało społeczeństwa niczym kleszcz, tym trudniejszy do usunięcia, bo bazujący na instynkcie seksualnym o tendencji silnie patologicznej, serwowanej pod hasłem wyzwolenia naszej kultury ze społecznego zakłamania.

Chciałbym aby moja praca przyczyniła się do publicznej debaty na temat patologicznej i seksistowskiej treści przemycanej codziennie do naszych głów poprzez reklamy i przekaz medialny, oraz doprowadziła zakazania tego typu treści - nie tyle jako cenzury, co profilaktyki przeciwdziałania zachowaniom destrukcyjnym i autodestrukcyjnym.

Dziwi również że publiczne przyzwolenie dla tego typu zjawisk istnieje, przy jednoczesnej nagonce i tropieniu wszelkich przejawów zachowań czy propagandy rasistowskiej. Skoro nie do pomyślenia jest aby jakakolwiek firma promowała się wizerunkiem odnoszącym się choćby do przemocy wobec Żydów, czemu uprzedmiatawianie, poniżanie kobiet spotyka się z tak wielkim społecznym przyzwoleniem?

Plakat został namalowany ręcznie, przy użyciu pędzla oraz wykorzystania techniki szablonowej. Niedługo po powieszeniu na nośniku gdyńskiego klubu ucho, pojawiły się nieśmiałe sugestie jakoby nawiązywał treścią swojego przekazu do reklamy kosmetyków z borysem szycem. Chciałbym temu zaprzeczyć. Osoba namalowana na billboardzie jest postacią fikcyjną, zaś wszelkie podobieństwo, bądź zbierzności z przekazem reklamowym są czysto przypadkowe.

Jest to mój pierwszy tego typu projekt wielkoformatowy, zaś bezpośrednią inspiracją do stworzenia plakatu, byly dla mnie prace anonimowego artysty-anarchisty Abramowskiego, do których starałem się nawiązać stylem, zastosowaną techniką malarską oraz bezpośrednim przekazu. Jego prace możemy znaleźć na stronie: www.abramowski.bzzz.net

ZAPOBIEGANIE SAMOBÓJSTWOM - PORADNIK DLA PRACOWNIKÓW MEDIÓW:

http://www.who.int/mental_health/prevention/suicide/en/suicideprev_media...

Bartosz Marczuk napada na emerytów niczym dresiarz

Blog

Nie ustaje atak mediów liberalnych na prawo do emerytury. Wiedząc, iż w Międzynarodowym Funduszu Walutowym już postanowiono, że wiek emerytalny w Polsce zostanie podwyższony, młode wilczki liberalnych mediów czują się na tyle silne, by wyrywać staruszkom torebkę z ich emeryturą, niczym pierwszy lepszy dresiarz.

I tak Bartosz Marczuk, z Dziennika.pl w swoim komentarzu na temat reformy emerytalnej napisał: „Nie robimy tego, co prawie cały świat, który podnosi wiek emerytalny. Wciąż pozwalamy stosunkowo młodym osobom odchodzić na emeryturę. A dobrobyt i dobrostan biorą się z pracy, więc jeśli na świadczenia odchodzą młodzi pracownicy, jest to dla gospodarki strata. Tymczasem rząd ulega presji przeciwników podnoszenia tego wieku. Michał Boni, szef doradców strategicznych premiera, powiedział ostatnio w wywiadzie dla „DGP”, że zostanie on podniesiony w... 2025 roku. [...] Te decyzje dziwią, bo przecież rząd miał odwagę wygasić sporą część przywilejów emerytalnych. Mógłby pójść za ciosem.”

Nie wiadomo właściwie dlaczego nie obniżamy też wieku w którym można posyłać dzieci do pracy, np. w kopalni? Jeśli już w połowie wprowadziliśmy kapitalizm XIX wieczny, dlaczego nie pójść za ciosem i nie wprowadzić go w całości?

Dalsze wywody pana Marczuka są jeszcze ciekawsze. Marczuk pisze: „Statystyczna długość życia osoby, która dożyje wieku emerytalnego, jest inna niż noworodka. Osoby, które go dożyły, mają przed sobą więcej lat niż wynika to z danych dotyczących rodzących się dzieci. To dlatego, że przeżyły już swoich rówieśników. Jeśli więc rodzący się chłopiec ma do przeżycia 71 lat (stąd te 6 lat), to już 65-letni mężczyzna prawie 15 lat. Biorąc pod uwagę okres wypłaty emerytury, nie można dokonywać operacji odejmowania od przewidywanego dalszego trwania życia noworodka wieku odchodzącej na nią osoby.”

Cholerni spryciarze z tych emerytów! Potrafią nawet oszukać statystykę, żeby tyko się nachapać nieindeksowanych świadczeń! A co z tymi, którzy „nie przeżyli swoich równieśników?” Czy ich przedwczesna śmierć nie jest zbawienna dla finansów ZUSu? Czy nie należałoby zbilansować systemu emerytalnego dalej pogarszając jakość służby zdrowia?

http://dziennik.pl/opinie/article628512/Zamiast_dobrobytu_emerytury.html

Treść ulotki rozdawanej pod sklepem H&M w Warszawie

Blog | Prawa pracownika

Dziś, pod sklepem sieci odzieżowej H&M w Galerii Centrum w Warszawie, członkowie Związku Syndykalistów Polski rozdawali ulotkę o następującej treści:

Protestujemy dziś przed H&M w związku z dwoma przypadkami łamania praw pracowniczych.

W Bangladeszu, Krajowa Federacja Pracowników Przemyslu Odzieżowego walczy o odszkodowania dla rodzin 22 pracowników, którzy zginęli 25 lutego w tragicznym pożarze w fabryce Garib, która produkuje swetry dla H&M.

Związkowcy przypominają o okolicznościach pożaru: pracownicy nie mogli uciec, bo byli zamknięci w fabryce. W fabryce wykryto wiele naruszeń zasad BHP. Domagamy się, by korporacje takie, jak H&M, zapewniły bezpieczne warunki pracy przy wytwarzaniu odzieży tych marek.

Protesty w tej sprawie można wysłać przez stronę internetowa międzynarodowej kampanii "Clean Clothes":

http://www.cleanclothes.org/urgent-actions/garib-fire-survivors-call-for...

Innym przypadkiem jest sprawa Diego, jednego z pracowników sklepu H&M w Madrycie. Diego został zamknięty w biurze sklepu i zmuszony do podpisania listu z rezygnacją z pracy. Ze strachu podpisał list. Już później dowiedział się, że podpisując list, stracił prawo do odprawy i zasiłku.

Nie możemy tolerować takiego zachowania wobec pracowników! Hiszpański związek CNT domaga się przywrócenia Diego do pracy, gdyż jego rezygnacja została wymuszona przemocą.

H&M – zacznij lepiej traktować swoich pracowników!
Dość lekceważenia ludzi!

Związek Syndykalistów Polski - Warszawa

Imigranci a Grecki kryzys

Blog

1. Dla niektórych, kryzys nie zaczął się dwa lata temu.

Od czasu programów dostosowania strukturalnego w Afryce i Ameryce Łacińskiej w 1980 roku do neoliberalnej grabieży w krajach byłego bloku sowieckiego w latach 90-tych, kryzys i migracja stały się bliźniaczymi pojęciami. Od trzech dekad neo-liberalizm destabilizuje i czyni pracowników coraz słabszymi. Kapitał woli imigrantów, ponieważ są bezsilni, niezorganizowani, są słabo opłacanymi pracownikami, dla których nie jest konieczne zapewnienie bezpieczeństwa w miejscu pracy ani ubezpieczenia zdrowotnego czy emerytury. Innymi słowy, są oni znacznie tańsi i nie stawiają żadnych warunków. Szacuje się, że w 2009 r., 3% ludności na świecie – 200mln ludzi, mieszkało poza krajem, w którym się urodziło...

Reszta tekstu tutaj

"Historia skłotu Positivenest przeciw zakazowi skłotowania" - fragment książki "Życie Aktywisty", a zarazem list sąsiedzki

Blog

Jeśli z nas robią przestępców to z siebie robią idiotów.
Czyli historia skłotu "Positivenest" jako odpowiedź na zakaz skłotowania w Holandii. Na początku przedstawimy jak ten zakaz wygląda. 1 czerwca (na dzień dziecka :) wyższa izba parlamentu przegłosowała zakaz skłotowania co oznacza, że zakaz wejdzie w życie 1 października bieżącego roku. Mówi on że skłoting w Holandii będzie nielegalny pod groźbą kary pozbawienia wolności do dwóch lat i ośmiu miesięcy. Co przyniesie przyszłość zobaczymy. W świetle wygranej w wyborach prawicowego rządu sytuacja nie wygląda najciekawiej jednak skłotersi już teraz organizują się przeciw państwowej rzeczywistości. Jednym z tych działań do których zachęcamy także innych jest rozesłany w ilości 160 sztuk list sąsiedzki, którego treść przytaczamy poniżej:
Nie jest dobrą cechą się chwalić jednak czasami sytuacja tak jak teraz tego wymaga i to usprawiedliwia. By uwidocznić co tak naprawdę rząd chce zakazać i z kogo między innymi chce zrobić przestępców napisałem tu krótką historie jednego z wielu skłotów, które poprzez swą działalność i istnienie nie tylko skutecznie poprawiają złą sytuację mieszkaniową ale także ulepszają sąsiedztwo, a przez to cały świat. Mowa tu o "Positivenest".
Miejsce to zaskłotowaliśmy by wspomóc starszych ludzi, którzy podstępnie mogli być wyrzuceni przez właściciela, niejakiego Riedstrę, najbogatszego mieszkańca prowincji Friesland, właściciela około 2000 mieszkań podczas gdy wielu w tym kraju nie ma nawet jednego. Około 40 lokali starszych ludzi, niegdyś kompleksu opieki „Torendal” zostało sprzedane gdy dom starców przeprowadził się do nowego bardziej nowoczesnego budynku. Na rok zanim to nastąpiło starsi ludzie musieli się wyprowadzić z czterech parterów, bo zaplanowano tam przychodnię i miejsca socjalne dla seniorów. Nigdy nie zostało to urzeczywistnione, co tym bardziej było przykre jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że lista oczekujących do domu starców Torendal wynosiła aż 90 osób na jedno miejsce.

Tymczasem nowy właściciel zaniedbywał starszych ludzi, nie wywiązując się z obowiązków, za które płacili (na przykład mycie szyb, troska o ogród, naprawy budynku itp.), a gdy mieszkania po wyprowadzce albo śmierci starszych ludzi pozostawały puste, jego podstępny plan stał się jeszcze bardziej przejrzysty. Podczas gdy w sąsiedztwie rozbudowuje się centrum kongresowe RAI, po drugiej stronie ulicy, naprzeciwko do nowoczesnego budynku wprowadza się urząd dzielnicy nie trudno jest przewidzieć, że gdy zostanie wybudowane metro ceny gruntów i nieruchomości wzrosną drastycznie. Im więcej pustych mieszkań tym większe szanse na zmienienie statusu mieszkań z komunalnego na prywatny.

Na prośbę jednej ze starszych osób zaskłotowaliśmy poprzez dużą akcję cztery puste partery. Zaprosiliśmy media i narobiliśmy dużo hałasu o całym skandalu. W stanowisku prasowym użyliśmy starego holenderskiego przysłowia: „Jednych śmierć jest dla drugich chlebem”. Zamanifestowaliśmy, że oddamy lokale jedynie wtedy, gdy powrócą one jako komunalne mieszkania dla starszych ludzi. Była to jedna z najtrudniejszych akcji w moim życiu. Gdy napotykaliśmy kolejne trudności sam siebie pytałem : „Po co ja to robię? Przecież dużo łatwiej byłoby zaskłotować coś zwykłego”. Jednak gdy na pierwszym zgromadzeniu starszych ludzi w pierwszych słowach usłyszeliśmy: „Zebarliśmy się tu dzięki akcji skłotersów...” - wiedziałem, że było warto. To był jeden ze szczęśliwszych momentów mego życia. Starsi ludzie dzięki zorganizowaniu się, po zawiązaniu komitetu, nabrali mocy i spekulant nie mógł już dłużej ignorować ich próśb. Wkrótce w sądzie wygrali od właściciela duże odszkodowanie za nie wywiązywanie się ze swych obowiązków. Po naszej akcji spekulant Riedstra zorientował się, iż więcej najada się wstydu niż wyciąga zysku, że nie uda mu się zrealizować swego planu, po czym zdecydował się sprzedać kompleks korporacji mieszkaniowej „Staat Genooten”. Gdy dowiedzieliśmy się od sąsiadki, że firma ta obiecała komitetowi starszych ludzi, że odda nasze mieszkania z powrotem jako lokale komunalne dla starszych ludzi, mimo że dla nas oznaczało to kolejną wyprowadzkę, odnieśliśmy duże zwycięstwo. W międzyczasie naszego mieszkania zorganizowaliśmy kilka dni otwartych dla starszych ludzi oraz sąsiedztwa. Chcieliśmy nawet dla nich zrobić kawiarenkę na pogaduszki ale wytłumaczyli nam, że są już za starzy na takie rzeczy więc uszanowaliśmy ich zdanie. Nasz zrobiony na dworze free shop z książkami zyskał sobie dużą popularność. Dostawaliśmy też dużo pochwał za nasze piękne partyzanckie ogrody wokoło naszego domu. Plakatami w oknach nieco zaraziliśmy także sąsiedztwo do tego stopnia, że w luterańskim kościele można było zobaczyć anty futrzarską propagandę.

Zobaczmy teraz co dzieje się w środku. Tuż przed akcją zaangażowaliśmy w nią Anetę. - przyszłą mamę w ósmym miesiącu ciąży wraz z jej mężem Markiem. Nie było dla nich żadnej innej opcji więc wypadało pomóc. Wkrótce urodził się Filip. (urodzony skłoters :). Ich rodzina zajęła jeden parter. W drugim zamieszkała Dorota wraz z jej dwunastoletnim synem Jarkiem. Dorota studiuje położnictwo, a także musi zarobić na utrzymanie siebie i syna. Kiedyś była bardziej aktywna w ruchu skłoterskim. Teraz położnictwo jest jej aktywizmem. Po jakimś czasie dołączyli do niej także jej rodzice wyeksmitowani z innego skłotu. Trzy generacje pod jednym dachem :) W dwóch pozostałych parterach mieszkamy my to znaczy ja, Rabia i jedenastoletnia Nea. W największym pokoju zrobiliśmy pokój do jogi, w innym wegańską kuchnię, w następnym liwingroom połączony z biurem i małym studiem do pracy, a dwa pozostawiliśmy dla gości lub ewentualnych przyszłych współmieszkańców. Przez jakiś czas w jednym mieszkał bezdomny Greg. Kiedyś skontaktował się z nami KSU de Pijp (Skłoterska Organizacja Samopomocy) i powiedzieli, że pytała o nas samotna mama, która została tam przysłana przez szkolną pomocniczkę socjalną, która niegdyś nam pomagała gdy przez pół roku opiekowaliśmy się młodszymi siostrami Rabii. Saskia i jej dziesięcioletni syn Pyk przerzucani przez los z miejsca na miejsce, ostatnio musieli mieszkać w Amstelveen, w łazience jakiejś uzależnionej od narkotyków rodziny, bo nikt inny nie dał im schronienia. Oczywiście była to sytuacja tragiczna i dlatego mimo diametralnych różnic bez zastanowienia się przyjęliśmy ich z otwartym sercem. Saskia bez problemu uszanowała zasady domu, a dzieci zyskały nowego kolegę. Ich rodzina szczęśliwie, w spokoju mieszkała u nas przez parę miesięcy, dotąd aż z grupą innych rodziców nie zaskłotowali opuszczonej w pobliżu szkoły. Niestety. Zostali z niej bezprawnie wyrzuceni już po paru dniach. Szczęściem w nieszczęściu było to, że to zdarzenie przeważyło szalę tak, iż po nim w końcu Saskia wraz z jej synem uzyskali mieszkanie socjalne. Następnymi, którym nasz dom dawał schronienie to Katrin - wolontariuszka w organizacji ASEED oraz Alex - student ekologii i wolontariusz w organizacji United Against Racism. Ich wolontariacka, symboliczna pensja sprawiała, że skłoting w ich sytuacji był jedynym rozwiązaniem. Alex wkrótce otrzymał propozycję mieszkania w zalegalizowanym skłocie obok biura gdzie pracował, a Katrin zdecydowała się wrócić do Niemiec, gdzie ze względu na jej narodowość łatwiej jej było studiować ekologię. Po nich w jednym z pokoi zamieszkał nasz stary przyjaciel Robert, który pewnego dnia gdy wrócił do swego socjalnego mieszkania zastał swe rzeczy spakowane w pudełkach. Nawet nie mógł ich otrzymać z powrotem. Zalegał z czynszem przez kilka miesięcy. Przez dwadzieścia lat zapłacił więcej niż mieszkanie było warte. Gdy popadł w tarapaty finansowe, wystarczyło parę miesięcy nie płacenia czynszu i wyrzucili go z domu. Miał czas do zapłacenia do poniedziałku, a wyrzucili go już w czwartek. Dzisiejsze spółdzielnie mieszkaniowe, niegdyś bardziej socjalne, w erze kapitalizmu przekształciły się w legalne mafie. Nie przegapili takiej okazji, a zdruzgotany Robert nie miał siły i energii by się z nimi kłócić. Na drugi pokój dzięki pantoflowej poczcie zgłosiła się samotna matka Erika ze swą siedmioletnią córką Robin. Niemalże jednocześnie w tym samym czasie zgłosił się samotny tata. Umówiliśmy się na spotkanie z Eriką i z jej córką, na którym opowiedziała nam swoją historię. Okazało się, że gdy wyjechała na pół roku do Tajlandii, do taty córki, właściciel to wykorzystał i pod jej nieobecność zrobił jej sprawę. Nie miała możliwości na nią przyjechać i w ten sposób po powrocie znalazła się prawie na bruku. Nie pomogło to, że była samotną matką oraz, iż była już na liście oczekujących na przydział mieszkania komunalnego już od pięciu lat. Urzędnik w biurze socjalnym miał płacone za ciężkie odmawianie nawet w takich przypadkach. Gdy już miała się wprowadzać udało jej się zdobyć tanie dwupokojowe mieszkanie, co dla niej i jej córki było lepszym wyborem niż nasz mały pokoik. Samotny tato także chyba sobie coś znalazł, a pokoik posłużył dla Wendy - jednej skłoterki, która miała wypadek rowerowy i musiała mieszkać na parterze, a do tego z małą opieką. Oczywiście i tym razem okazaliśmy serce. Ostatnio nasza przyjaciółka, mama dwojga dzieci miała niespodziewaną eksmisję i też na ten czas dopóki nie zaskłotowała własnego miejsca użyczyłem jej nawet swojego pokoju. W naszym domu też miewaliśmy często gości tylko na parę nocy. Najczęściej była to nasza rodzina, przyjaciele ale zdarzało się też, że by uratować sytauację nocowaliśmy kapele z koncertów organizowanych przez naszych znajomych. Zawsze jednak dbaliśmy nie tylko o ich gościnę ale także o spokój naszych starszych sąsiadów. Teraz wypada napisać coś o nas. Rabia studiuje historię jogi oraz głównie uczy innych jogę. Ja by zarobić na życie pracuję na ekologicznej taksówce rowerowej. Nie pijemy, nie palimy, nie używamy narkotyków, nie kupujemy prawie nic ( najczęściej zaopatrujemy się w freeshopach na innych skłotach ). Największym wydatkiem, który ponosimy to ekologiczna, zdrowa żywność dla naszej rodziny. Specjalnie wybraliśmy mieszkanie na skłocie by móc więcej poświęcić na rzeczy ważniejsze dla nas niż zarabianie pieniędzy. Są to niezależne media, a więc szerzenie „dobrej nowiny”. Ja głównie piszę książkę, której rozdział właśnie czytasz. Kręcimy filmy,( http://www.youtube.com/user/spiritofsquatters ) którymi wspieramy inicjatywy, miejsca czy wydarzenia bliskie naszemu sercu. Ogólnikowo to prawa ludzi, prawa zwierząt, ekologia, skłoting etc. Dlatego też publikujemy strony internetowe (http://positi.blogspot.com i http://ourmediaindymedia.blogspot.com ) ( jak i publikujemy na wielu innych ), robimy audycję w radiu ( http://freeteam.nl/patapoe/listen.htm ). Poza tym dbamy o nasze partyzanckie ogrody wokoło domu jak i nieopodal w sąsiedztwie. Uczestniczymy aktywnie w socjalnym, politycznym i kulturalnym życiu Amsterdamu i całego świata. Na wszelkie możliwe sposoby walczymy o prawa ludzi, prawa zwierząt i o przyszłość naszej planety ( a więc nas także ). Dlatego też wybraliśmy skłoting jako jeden ze sposobów walki o prawo do dachu nad głową dla każdego człowieka. Także skłoting poszerza nam możliwości robienia tych wszystkich dobrych rzeczy, które są dla nas ważniejsze niż zarabianie pieniędzy na opłacenie czynszu czy na niekończącą się nigdy konsumpcję. „Nasz aktywizm jest czynszem jaki płacimy za życie na tej planecie”. Tak więc jeśli poprzez zakaz skłotowania zrobią z nas przestępców myślę, ze jednocześnie zrobią z siebie samych idiotów, bo ja nie skromnie powiedziawszy uważam, że gdyby wszyscy ludzie żyli tak jak my świat byłby dużo lepszy.

Powyższy list jest także fragmentem książki "Życie Aktywisty", której inne części (jak i inną książkę "Los Buntownika") możecie przeczytać na wyżej wymienionych stronach. Griks 2.6.2010

Złudzenie Wyboru

Blog | Wybory

Coca-cola czy pepsi, oto odwieczny dylemat konsumentów z tak zwanego pierwszego świata. Oto decyzja, która definiuje styl życia. Oto dwa identyczne produkty, między którymi toczy się wielka walka: kampania wyborcza, zakrojony na szeroką skalę pojedynek o twój głos. Pepsi czy coca-cola? Oto złudzenie wyboru, którym karmieni jesteśmy od momentu, kiedy nasi rodzice nauczyli nas posługiwać się pilotem od telewizora. Żyjemy w świecie, w którym liczy się opakowanie, czyli pozór, rzeczywistość zaś obdarta została ze swego piękna i dziś nie jest w stanie dorównać kolorowemu światu reklam i telewizyjnych show.

Dalsza część tektu tutaj...

20 czerwca 2010 głosuję na Rysia z Klanu

Blog | Ironia/Humor | Tacy są politycy | Wybory

Na kogo zagłosujesz 20 czerwca? Głosowanie na jakiegokolwiek z tych pajaców to błazenada. Na ich tle najpoważniejszym kandydatem wydaje się Rysiu. Zatem 20 czerwca napiszę na karcie "Rysiu z Klanu" i zaznaczę krzyżyk. Niech mi nikt nie mowi, że nie chciało mi się iść na wybory.

Grupa na facebooku: tutaj

Kanał XML