Blog
Propaganda z wrocławskich ścian
Jakub Raszewski, Pią, 2010-04-16 08:40 Blog | Kultura | Ruch anarchistycznyFilm Classwarhools
1 maja - list o wspólne obchody
Czytelnik CIA, Śro, 2010-04-14 10:41 BlogZwiązek Syndykalistów Polski sekcja Warszawa zaprasza 1 maja na akcję na Pradze, gdzie jej członkowie od lat działają w społeczności lokalnej. Szczegóły tutaj. Jeden z warszawskich działaczy opublikował na indymediach list, zaczynający się od pomysłu wspólnego pochodu ZSP z propaństwowymi komunistami - zapewne tak jak w minionych latach chodzi o pochód w centrum.
Nie jest rzeczą prostą wyjaśnić dlaczego chciałbym iść na pochód 1 majowy razem z KPP i ZSP. Więc napiszę więcej niż dwa zdania. :-)
Moim zadaniem jest budowa niezależnego społeczeństwa. Społeczeństwa zrzeszającego tych, którzy walczą ideowo z systemem niezależnie od powodów. Może to być walka z samą istotą systemu kapitalistycznego, z wyzyskiem w zakładach pracy, z poniżeniem pracowników. Może to być poparcie dla działań ruchów konsumenckich i lokatorskich próbujących zmniejszyć niesprawiedliwość na świecie. Może to być potrzeba ochrony środowiska naturalnego. Może to być sprzeciw wobec mechanizmów władzy politycznej, reprodukującej przemoc bogatych wobec biednych. Mechanizmu opartego na demoralizacji i hipokryzji polityków. Może to być żądanie wolności obywatelskich: dostępu do prawdy i naukowej wiedzy w internecie, w szkole i mediach. Może to być odmowa na przemoc policji i służb specjalnych.
Zadaniem jest budowa społeczeństwa niezależnego od państwa, wolnego od nieludzkiego sposobu działania formacji kapitalistycznej. Społeczeństwa ludzi wolnych i współpracujących ze sobą. Ta współpraca ma pozwolić na zbudowanie sprawnie działających władz samorządowych reprezentujących interesy wszystkich ludzi a nie tylko organizacji wysuwających kandydatów. Ta współpraca ma skutkować realizowaniem ekonomicznych potrzeb społeczeństwa, zastępując wolny rynek gospodarką planową. Ta współpraca ma dać większą wolność jednostkom w społeczeństwie, większą szansę na samorealizację, na zdobycie wiedzy. Podstawą społeczeństwa alternatywnego ma być bowiem współpraca w miejsce konkurencji i wolnego rynku.
Dziś zdolność do współpracy bardzo wielu sekt radykalnej lewicy czy anarchistów z innymi jest właściwie zerowa. Każda sekta za punkt honoru uważa propagowanie własnego szyldu. Jeśli następuje to kosztem innej sekty, to trudno. Takie są bowiem prawa darwinizmu, walki konkurencyjnej wewnątrz niszy ekologicznej.
Punktem wyjścia do poszerzenia malutkiej niszy ekologicznej radykalnej lewicy i anarchistów jest otwarcie się ich członków na potrzebę współpracy. Bez tej współpracy nie zaczniemy nigdy budować alternatywnego społeczeństwa, nawet gdyby były ku temu sprzyjające warunki społeczne. Dzięki współpracy wielu organizacji nasze idee zaistnieją w mediach i dalej w świadomości społecznej. Musimy przekroczyć pewną masę krytyczną, powyżej której zaczniemy być atrakcyjni dla przeciętnych ludzi. Atrakcyjni, bo oprócz słusznych poglądów będziemy mieli potencjał wystarczający do podjęcia zmian.
Przejdźmy do przykładu pochodu 1 majowego. Zgódźmy się go organizować wspólnie. Nie dlatego, że mamy wspólny program ale dlatego, że w fakt istnienia projektu społeczeństwa alternatywnego musi dotrzeć do przeciętnego człowieka. W tamtym roku przekroczyliśmy pewną granicę i pokazywano nasz pochód w telewizji, na wyświetlaczach w wagonach metra, pisano o nas w gazetach. Celem jest przekroczenie masy krytycznej i uczynienie z naszego pochodu, dziś pochodu alternatywnego, pochodu odniesienia czyli pochodu podstawowego w Warszawie. Jeśli przekroczymy liczebnością pochód OPZZ to my dotrzemy z wiadomością, że stanowimy lewicę w Warszawie a SLD jest wyłącznie alternatywą dla nas.
Może brakuje nowego słowa zawierającego określenia dla radykalnej lewicy i anarchistów łącznie, może wystarczy rozpropagować pojęcie wolnościowej lewicy. Tak, to my jesteśmy jedyną słuszną lewicą czyli lewicą wolnościową. Reszta to historia i XX wieczny anachronizm. Ta historia sprawi, że pochód OPZZ będzie liczebnie kurczył się. Ale masę krytyczną przekroczmy już za rok a nie za 10 lat! Chciałbym, aby w tym roku liczebność naszego pochodu stała się wystarczającą dla przyciągnięcia w roku przyszłym lokatorów z mieszkań komunalnych i spółdzielczych, dla bezrobotnych, dla pracowników czasowych i samozatrudnionych.
Pochód 1 majowy ma własną cechę: ma być masowy. Można pikietować pod domem eksmitowanej pani Kowalskiej w 15 osób i wszystko będzie w porządku. Ale nie można walczyć o prawa 1 maja w 15 osób. Tak samo, jak nie można robić dwuosobowej pikiety antywojennej. Dlatego apeluję do ruchu anarchistycznego. Przybywajcie! Będziecie mówić, czas mikrofonowy jest równo dzielony pomiędzy uczestników. Będziecie mówić nie tylko do siebie a do społeczeństwa. Będziecie świadczyć o idei społeczeństwa alternatywnego.
Zapraszam.
Roger
(pierwotnie opublikowano na polskich indymedich)
Pokaz Zeitgeista
Czytelnik CIA, Wto, 2010-04-13 19:53 BlogZeitgeist Movement zaprasza na projekcję filmu "Zeitgeist Addendum".
Stworzony pod koniec 2008 roku Zeitgeist Movement jest międzynarodowym ruchem społecznym, który w ramach projektu Venus dąży do wprowadzenia "gospodarki opartej na zasobach". Głównymi cechami tej gospodarki są: brak pieniędzy, hierarchii społecznej i maksymalne wykorzystywanie technologii w celu zapewnienia dobrobytu każdemu, z poszanowaniem przyrody. Projekt Venus jest dziełem amerykańskiego futurysty Jacque'a Fresco. Postuluje on m.in. uznanie zasobów Ziemi za wspólne dziedzictwo wszystkich jej mieszkańców, proponując innowacyjne metody zarządzania nimi.
Spotkanie odbędzie na ul. Targowej 22 w piątek 16 kwietnia o 18:00.
Plan:
18:00 - Wstęp
18:05 - Projekcja filmu Zeitgeist Addendum
20:00 - Dyskusja
21:00 - Zakończenie
Wstęp wolny.
"Psy Skłoterskie Najwierniejsze.Psy Skłoterskie Najmądrzejsze." Część 9 "Losu Buntownika"
Griks, Wto, 2010-04-13 01:42 Blog | Ruch anarchistyczny
Jako, że książka "Los Buntownika" Marka Griksa jest już skończona i poprawiona, korzystając z życzliwości stron: www.positi.blogspot.com , www.cia.bzzz.net , www.pl.indymedia.org , www.anarchista.org , www.czsz.bzzz.net , http://anarchipelag.wordpress.com , oraz forów: www.wegetarianie.pl/XForum.html , http://an-arche.pl , www.forumveg.pl , http://forum.empatia.pl i innych (jeśli chcielibyście dołączyć do tej listy dajcie znać !) kontynuujemy co poniedziałkowy cykl publikowania najciekawszych rozdziałów książki. Ponadto w każdy wtorek w audycji "Polonia Aktywna" będziemy czytać ją w formie słuchowiska dla tych co czytać nie mogą lub wolą posłuchać.
PS:Wciąż szukamy wydawcy, który by chciał się zająć jej papierową wersją. więcej informacji, fragmentów etc. na www.positi.blogspot.com O to część dziewiąta("Psy Skłoterskie Najwierniejsze.Psy Skłoterskie Najmądrzejsze.") Miłego czytania !!!
PSY SKŁOTERSKIE NAJMĄDRZEJSZE – PSY SKŁOTERSKIE NAJWIERNIEJSZE
Idąc z dworca w Siedlcach, zobaczywszy budkę telefoniczną, ponownie spróbowałem zadzwonić na policję. Tym razem, po dłuższej chwili, jakiś zaspany, męski głos odebrał:
– Pogotowie policji. Słucham?
– Dobry wieczór. Ja dzwonię, bo zginął mi dzisiaj pies i chcę się dowiedzieć, czy nie wiadomo u was coś o nim?
– Nie, nic nie wiadomo. A gdzie on zginął? – pytał gliniarz niemiłym głosem.
– W Mrozach. Zostawiłem ją na podwórku za zamkniętą furtką i poszedłem na cmentarz, a ona wyskoczyła przez siatkę i całkiem możliwe, że pojechała gdzieś pociągiem.
– A miała kaganiec?
– Nie przecież uciekła z podwórka.
– To jak nie miała kagańca to jeszcze kolegium pan zapłaci – po tych słowach k...ica zaczęła mnie strzelać.
– Ale pies uciekł to jak mu miałem założyć kaganiec?
– Nas to nie interesuje, to pan odpowiada za swojego psa, a pies nie powinien biegać bez kagańca.
– Dobrze. To ja zapłacę te kolegium jak będzie trzeba, ale ja zadzwoniłem po to, by się dowiedzieć gdzie mam go szukać, gdzie mam zadzwonić jeśli mój pies został przez kogoś złapany jako bezdomny.
– Ale my się tym nie zajmujemy.
– I nawet jak kogoś ugryzie to nadal się tym nie zajmujecie?
– Jeśli kogoś ugryzie to będzie trzeba psa uśpić, albo zastrzelić.
– Ale ten pies jest szczepiony.
– To co. Pies powinien być na smyczy, w kagańcu, a nie latać bezpańsko.
– To ja tu dzwonię z nadzieją, że policja jakoś mi pomoże, a wy zamiast pomóc jeszcze mi grozicie mi jakimiś kolegiami i zastrzeleniem psa.
– Było go pilnować.
– Czyli jest tak jak zawsze myślałem: więcej szkodzicie niż pomagacie i jeśli ktokolwiek zrobi krzywdę mojemu psu, to ja go pomszczę. – co powiedziawszy odłożyłem słuchawkę.
– Co za k...y?!!! – skomentowałem całą rozmowę Jance.
– Co? Jeszcze Cię postraszyli kolegium?
– Nooo, to jakiś absurd, paradoks.
– No. Człowiek dzwoni z nadzieją, że mu pomogą, a oni go jeszcze straszą. Oto polska policja.
– Tak jak myślałem. Więcej wyrządzają zła niż pomagają.
– Moim zdaniem to chyba oni powinni mieć numery do jakichś schronisk, do Animalsu itp.
– A co myślisz, że nie mają. Przecież w Warszawie jak na trzydziestce Motywa pies ugryzł gliniarza to zaraz hycle przyjechali.
– Może skurwiel ma zły humor, bo nie dałeś mu spać zamiast Ci pomóc to Cię postraszył – skomentowała zachowanie bastardów Janka.
– Jakby mi zastrzelili Paprykę to naprawdę bym im podpalił ten ich komisariat – stwierdziłem zdenerwowany.
To zdarzenie utwierdziło nas w przekonaniu, że policja bardzo kiepsko spełnia swoją powinność w stosunku do zwykłych biednych ludzi. Co innego gdybym przedstawił się jako dyrektor większej, znanej firmy. Tak to już jest, że cały ten system służy raczej tym bogatym, bardzo często tylko po to, by uchronić ich przed biednymi, by mogli dalej robić bezkarnie swe interesy w imieniu prawa, które stworzyli. Stworzyli sobie prawo, by w jego imieniu i za jego pomocą mogli nas skuteczniej wykorzystywać i okradać z tego co nam jeszcze zostało. Niestety tak już oni poukładali ten świat i zrobili to dla siebie, nie dla nas.
Nie znalazłszy Papryki smutni wróciliśmy do domu. Zmęczyło nas to całe szukanie oraz ta cała tragiczna sytuacja. Mimo to od razu się wziąłem za robienie plakatu. Zacząłem od przeszukiwania zdjęć, by wybrać te, które najbardziej odpowiadałyby do zrobienia plakatu. Janka w tym czasie pościeliła łóżko. Gdy to zrobiła przytuliła mnie i powiedziała:
– Griksiu, jesteś już zmęczony. Zrobisz ten plakat jutro, gdy będziesz wypoczęty. Na pewno wtedy wyjdzie Ci lepiej. Po drugie ksero i tak nie jest czynne od samego ranka więc i tak będziesz musiał czekać.
– Mam nadzieję, że Mama mi trochę odbije. Masz rację. Będzie lepiej jak zrobię to jutro. Jak dobrze mieć tą ukochaną, kochającą osobę, która gdy trzeba, podniesie na duchu, z którą dzieli się smutki i żale, z którą razem idzie się przez życie. Samemu byłoby o wiele trudniej. Całkiem możliwe, że gdyby Janki nie było przy mnie o wiele gorzej bym to wszystko znosił, a być może całkiem bym się załamał.
Długo nie mogłem zasnąć. Myśli o całej tej sytuacji, o tym co się dzieje z Papryką nie dawały mi spokoju. Wymyśliłem kilka chwytających za serce tekstów, które nadawałyby się na plakat. Jak to zwykle z takimi „złotymi myślami z łóżka” robię od razu je zapisałem, bo pewnie jutro bym już o nich nie pamiętał. Nea obudziła nas około dziewiątej. Od razu, bez śniadania, wziąłem się za robienie plakatu. Wybrałem kilka zdjęć, które potem musiałem zniszczyć, by wyciąć z nich Paprykę. Obok fotek wstawiłem teksty, które wczoraj wymyśliłem, pod spodem napisałem telefon cioci Marysi oraz mojej mamy i plakat był gotowy.
Gdy tylko skończyłem zadzwoniłem do Mamy i poprosiłem:
– Mamo, to co poodbijasz mi te plakaty?
– No poodbijam, a ile byś ich chciał?
– Jak najwięcej?
– A ile?
– Jak najwięcej.
– To znaczy ile? 20 wystarczy?
– Co?! Mamo, na 20 plakatów to nas jeszcze stać i możemy sobie sami je poodbijać.
– To ile ty chcesz ich rozklejać?
– Dzisiaj co najmniej 50, a jak to nie pomoże to każdego następnego dnia następne 50.
– Gdzie ty je będziesz rozklejał?
– Na początku w Siedlcach i Mrozach, a potem w każdej wiosce na tej trasie.
– No dobra postaram się odbić jak najwięcej jeśli dyrektor mnie nie pogoni.
– Dzięki. To przyniosę oryginał.
– Nie. Nic mi nie przynoś. Zaraz sama po niego przyjdę.
– Dobra, to na razie.
– No cześć – skończyliśmy rozmowę, a Mama za 5 minut odebrała oryginał. Zjadłem podgrzane przez Jancię śniadanie i gdzieś tam w starej gazecie wyszukałem numer pod którym można było zostawić treść ogłoszenia o zaginięciu psa, po czym oni wydrukowaliby to za darmo. Ogłoszenia te przyjmowali od 11.00, więc liczyłem czas jaki mi pozostał. Miałem zamiar zapytać się też tam o numery schronisk, pogotowia zwierzęcego i wszystkich innych organizacji, które mogły mi pomóc odnaleźć Paprykę. Zostało mi około 10 minut gdy zadzwonił telefon.
– Griks? – usłyszałem głos Agaty.
– Tak, to ja.
– Ej, gdzie ty jesteś?
– Jak to, gdzie? W domu przecież.
– A dlaczego Papryka jest u nas? – jej ton brzmiał opie...ająco lecz nie przejąłem się tym wcale, ponieważ ma radość wówczas nie miała granic.
– Tak?! Naprawdę jest u Was. To niemożliwe – nie wierzyłem własnym uszom. Wcześniej rozpatrywałem możliwość, że pojedzie do Warszawy lecz szanse, że trafi z powrotem na skłot lub, iż znajdę ją w tym wielkim mieście uważałem za żadne. Agata jednak potwierdziła.
– Tak, jest tutaj. Tylko nie mogę tego zrozumieć dlaczego ona jest tutaj, a ty jesteś w Siedlcach? – na co opisałem jej w kilku zdaniach co się stało.
– Tak? Pie...sz. Przebyła całą drogę, aż 80 kilometrów? Ale mądra psina.
– No. Teraz to zacznę wierzyć w książkę „O psie, który jeździł koleją”. Nic jej nie jest? Kiedy do was dotarła?
– Ma trochę rozwaloną łapę. Już jej przemywaliśmy. Nic poważnego. Wiesz, my nie wiemy, kiedy ona przyszła, bo wszyscyśmy spali. Stolarz rano, z godzinę temu wracał skądś tam i Paprykę wystraszoną zobaczył pod skłotem. Była tak zestresowana, że nie poznała Stolarza i zaczęła na niego szczekać. Jak ją wpuścił to cała drżała. W ogóle przez tą ranę cała była zakrwawiona i żeśmy myśleli, że jakieś zło was spotkało. Od razu gdy skołowaliśmy kartę, zadzwoniliśmy do ciebie. Wiesz jak wszyscy żeśmy się martwili o ciebie?
– Dobra, to ja pierwszym pociągiem do was przyjadę . Weź Agata jakąś puszkę jej kup. Ja ci później pieniądze oddam.
– No ja już jej dałam trochę. W ogóle, to jest już z nią dużo lepiej. Nie denerwuj się tak bardzo.
– Dobra. To do zobaczenia za parę godzin. Będę jak najszybciej.
– Jak nie będzie nas na skłocie to jesteśmy na myjce.
– OK. Cześć.
– Cześć – i zakończyliśmy rozmowę, po czym zacząłem skakać i śpiewać z radości. Janka, która przysłuchiwała się całej rozmowie też się cieszyła i nie mogła w to uwierzyć. Zamiast do gazety zadzwoniłem do mamy, by nie odbijała już więcej plakatów oraz do cioci Marysi w Mrozach, by zakończyli poszukiwania. Każdy był w szoku jak opowiadałem w jaki sposób się znalazła i wcale się im nie dziwię, bo sam też włożyłbym tę historię pomiędzy „niewiarygodnie zmyślone”, gdyby nie wydarzyła się naprawdę. Dziękowałem Bogu, że mam tak mądrego psa.
Na skłocie już ich nie było, więc zajechałem na myjkę. Papryka, gdy tylko mnie zobaczyła, z radości tak się na mnie rzuciła, że nie miałem szans utrzymać się na nogach. Skakała po mnie i lizała po twarzy nie dając mi wstać, a jej ogon tak mocno machał, iż jeszcze trochę to by pofrunęła dzięki niemu. Ja zaś nie zważałem, że całego mnie pobrudzi. Cieszyłem się z nią i próbowałem przytulić mówiąc do niej: „Jaka ty mądra jesteś Papryka? Gdzie ty byłaś?? Poszedłaś mnie szukać? Już nigdy cię nie zostawię!!”. Z boku słyszałem głosy podziwu wśród myjkarzy:
– Ale radość.
– Ale się cieszą.
– Jeszcze nie widziałem by pies się tak cieszył.
Gdy po dłuższym czasie pierwsza radość minęła, Papryka dała mi wstać. Cały byłem brudny lecz kto by się tam teraz tym przejmował. Podszedł do nas Radzio i powiedział:
– Gratuluję Ci psa Griks. Myślałem, że Rudi zrobił wyczyn, ale Papryka pobiła go o głowę.
– Rudi też zrobił wyczyn. Po prostu: „Psy skłoterskie najmądrzejsze, psy skłoterskie najwierniejsze”.
– Święta prawda. – potwierdziła Agata.
Na całe szczęście przygoda zakończyła się dobrze. Papryka miała tylko lekko ranioną stopę i zgubioną kolczatkę. Co się z nią działo, w jaki sposób dotarła na Fabrykę, dlaczego straciła kolczatkę, jak się zraniła? Tego wszystkiego możemy się tylko domyślać. Myślę, że ranę na stopie mogła sobie zrobić przeskakując przez siatkę. Do Warszawy dotarła pociągiem, bo nie wiem, czy tak szybko przebiegłaby 70 kilometrów nieznaną drogą. W Warszawie myślę, że poruszała się na piechotę, albo tramwajem. Spacerkiem szedłem tą trasą może raz w życiu, może dwa. Tramwajami to nie wiem, czy by się połapała z numerami i przesiadkami. Rudi się kiedyś połapał więc ona może też. Ktoś pewnie złapał już ją na smycz lub na łańcuch, bo wolała zostawić kolczatkę niż być na uwięzi. Są to jednak wszystko domysły i prawdę zna tylko Papryka (chyba, że opowiedziała już ją innym czworonogom). My niestety bardzo słabo znamy psi język i być może ich to trochę wkurza, że jesteśmy tacy tępi.
Ta historia i historia Rudiego potwierdza fakt, że zwierzęta są bardzo często mądrzejsze niż myślimy, a z ich wierności i miłości często my ludzie moglibyśmy się wiele nauczyć.
Nadziei na znalezienie Papryki dodawał mi skrawek papieru doczepiony do jej obroży. Był na nim napisany jej adres, telefon, imię oraz kilka słów trafiających do serc. Gdy Papryka się gubiła zawsze mogłem mieć nadzieję, że trafi na uczciwego znalazcę mającego serce. Jeśli trafiłaby do schroniska, oni od razu by się ze mną skontaktowali. Nie musiałaby się wtedy tam męczyć do tego czasu, aż sam bym się dowiedział, gdzie ona jest. Wy wszyscy, którzy macie psy, jeśli naprawdę je kochacie, napiszcie dane psa na kartce. Jeśli Was stać na nagrodę to napiszcie też obietnicę o niej. Napiszcie też krótko o uczuciu i przywiązaniu, które Was łączy. I proszę nie zwlekajcie z tym, bo tak naprawdę nie znacie dnia i godziny, ani nawet sytuacji, w jakiej Wasz pies może się zgubić. Nawet bardzo mądry pies, który nigdy nie zginął, nawet w najmniej spodziewanej sytuacji może się zgubić. Po prostu nieszczęścia chodzą po wszystkich i każdemu mogą się przydarzyć. Dlatego lepiej dmuchać na zimne.
Przemyśl: szokujące kazanie w katedrze
Czytelnik CIA, Pon, 2010-04-12 22:22 Blog | KlerykalizmDo tej pory, na fali patriotycznej hipokryzji lejącej się przez media, anarchiści byli oskarżani o nieumiejętność okazywania ludzkich uczuć, brak powagi, szczeniackie wypowiedzi lub wręcz o radość z ludzkiej tragedii. W czasie, gdy nawet lewica.pl przywdziała żałobną szatę (graficzną), cytowanie naszego portalu może być odebrane z niesmakiem. No cóż, wróg zawsze musi być. Bo inaczej jest nudno.
Jednak teraz pewien prałat z Przemyśla ma szansę na większe zainteresowanie. A to za sprawą niedzielnego kazania wygłoszonego w przemyskiej katedrze. Dotyczyło ono katastrofy pod Smoleńskiem. Nie chodzi o to, że źle się stało. Według księdza, samolot mógł spaść .... ale 2 dni wcześniej - w środę do Katynia lecieli jednym samolotem Donald Tusk, Lech Wałęsa i Tadeusz Mazowiecki.
Posłuchajcie sami: http://www.alert24.pl/alert24/1,84880,7763307,Szokujaca_homilia_w_Archik...
Trupy pięknieją, karły rosną
Kurka nioska, Pon, 2010-04-12 17:51 BlogMamy swoją jedność. Jedność nieodwzajemnioną. Na ulicach, w sklepie, w telewizji, w gazetach - jedność. Mówi Tusk, Michnik, Frasyniuk, Kluzik-Rostkowska, mówią niemal zalewając się łzami, sentymentalnie. Karzeł urósł, Pierwsza Dama wypiękniała. Dokonano Cudu. Cudu nad Wisłą, których przecież niemało. Papież dokonał cudu, pokolenie JPII okazało się pokoleniem JP 100%, ale jednak czegoś brakowało... Brakowało nam kolejnego kwietnia Wielkiego Żalu i Żałoby. Bo Polacy to naród Wielkiego Żalu i Żałoby. Pamiętacie symbolizm czarnych sukien? Teraz mamy trzykrotnie większe żałobne wstęgi przyszpilone do odzienia (trzykrotnie większe od popapieskich). Prawica płacze, lewica płacze, anarchiści płaczą, a ci, którzy jeszcze nie płaczą, zostaną do płaczu zmuszeni. Ci, którzy nie płakali w pierwszym momencie, rozpłakali się dzięki mediom, które dzięki smutnej kolorystyce, smutnej muzyce i smutnemu tonowi nadały żałobie wymiar uniwersalny. Aż chciało się płakać. Patos przenikał przystanki autobusowe, rynki, kościoły. Śmiech był nie na miejscu, nie na miejscu była także krytyka brudnołapych patałachów, którzy przyczynili się do tego, przeciwko czemu miał się odbyć antywojenny protest w Warszawie. Nie na miejscu jest krytykować zmarłych. Nie na miejscu jest krytykować trupa. Racja, w końcu już nic nam nie zrobi taki trup. Niech z tej śmierci zrodzi się dobro. Niech ze złośliwości zrodzi się obezwładniająca miłość.
Jeszcze niedawno po wpisaniu w wyszukiwarce słowa "kutas", pojawiał się wynik dotyczący prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jeszcze niedawno Maria Kaczyńska była tylko ohydną raszplą o gigantycznym nosie. Jeszcze niedawno Lech był karłem z własną kopią zapasową, a Pierwsza Dama pozbawionym gustu babsztylem, który bezczelnie zaniżył sobie wiek o kilka dobrych lat. Teraz Lech Kaczyński jawi się jako dostojny mąż stanu, który przechadzał się w zamyśleniu po swoim gabinecie uśmiechając się spod wąsa, choć nie miał wąsa. Szanował kobiety, dzieci, cały świat szanował. Miał wielu przyjaciół we wszystkich możliwych krajach, a Maria była... eee... kochającą żoną swojego męża Leszka.
Choć łatwo było się domyślić, co się dzieje w kuluarach polityki, że tak naprawdę każdy trzymał z każdym, choć może się z tym czy tamtym kłócił. Jest jedność, wspaniała Jedność, o której marzą wszyscy z lewa na prawo i z prawa na lewo. Anarchiści wrodzy konfliktom, narodowcy za zjednoczeniem przeciwko wrogom narodu (kolorowym, Żydom, Muzułmanom, innym), lewica pozaparlamentarna za wspólną obroną uciśnionych (najlepiej z artystami, intelektualistami, itd.), feministki za obroną praw kobiet mimo "drobnych różnic", ekolodzy z narodowymi ekologami w obronie Polski przed najeźdźcami z piłami motorowymi i betoniarkami, a także Wszyscy Ze Wszystkimi Hulamy Po Polu i Pijemy Kakao Fair Trade.
Niewiarygodne po prostu jak bardzo ponoć jednoczymy się w niedoli i ogólnej tragedii (kochamy to słowo z fetyszyzmem godnym Darmowego Masażysty Pięknych Kobiecych Stópek z gumtree.pl), choć jeszcze tydzień temu mówiliśmy coś innego.
Ale tego już nie ma, szacunek dla "osób ludzkich" i brak szacunku dla osób nieludzkich, które nie uronią nawet marnej łzy nad grobem Zrehabilitowanego Czarnego Charakteru.
Hipokryzja nacjonalistów ws. Anny Walentynowicz
XaViER, Pon, 2010-04-12 14:05 Blog | Rasizm/Nacjonalizm Nacjonaliści na swoim czołowym portalu wystawiają łzawą laurkę dla Anny Walentynowicz - działaczki Wolnych Związków Zawodowych i pierwszej Solidarności, która zginęła w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem.
Tymczasem nacjonalistyczne bojówki, sterowane przez policję i państwo, kilkanaście lat temu brutalnie zaatakowały pierwszomajową dwutysięczną manifestację zorganizowaną przez WZZ i anarchistów w Gdańsku. Na wiecu przemawiała m.in. Anna Walentynowicz.
Znane są przypadki z tamtych lat wykorzystywania zmanipulowanych środowisk nacjonalistycznych do rozbijania wieców opozycji antysystemowej, głównie anarchistów, ale nie tylko. Ta tradycja kontynuowana jest z powodzeniem do dziś, ale w związku ze spadkiem liczebności ruchu nacjonalistycznego, na znacznie mniejszą skalę.
Poniżej wycinki z ówczesnej prasy:


Przygody Salwy
atmosfera_techniczna, Nie, 2010-04-11 22:18 Blog | Prawa kobiet/Feminizm"Przygody Salwy" to komiks walczący z molestowaniem seksualnym. Salwa to młoda, zgrabna i wykształcona rysunkowa bohaterka, która pojawia się w prasie i na bilbordach. Stworzona na rzecz kampanii przeciwko molestowaniu seksualnym kobiet przez Libańską Ligę Niezależnych Aktywistów (IndyACT). To superbohaterka, której supermoc tkwi w torebce.
W Libanie kobiety nie mają w tej chwili prawnej ani społecznej ochrony przez molestowaniem - mówi Lin Haszim, koordynator całej kampanii. Mieszkanki Bejrutu, biorąc tylko jeden przykład pod uwagę, nieustannie opowiadają o macaniu i zaczepkach, nie wspominając o taksówkarzach nagminnie atakujących swoje pasażerki czy przypadkach takich jak te, które co roku mają miejsce przy okazji święta Eid Al-Fitr, kiedy to hordy mężczyzn polują na kobiety, a kiedy już je dopadną rozbierają i molestują. W Kairze, Damaszku czy Egipcie kobiety nieustannie narażone są na fizyczne i słowne ataki. 84% Egipcjanek i 98% cudzoziemek przyznaje, że było molestowanych, a 60% mężczyzn przyznaje się do tego, że chętnie molestuje przypadkowe napotkane kobiety. Nie pomagają oddzielne wagony w pociągach czy rosnące w popularność żeńskie korporacje taksówkarskie, problem jest nagminny. Kobiety nie mogą nawet zgłosić tego odpowiednim władzom, gdyż z jednej strony wszyscy bagatelizują problem, a z drugiej przyznanie się, że dotknął ją inny mężczyzna spowoduje, że straci ona dobrą reputację. Nie może być tak, że kobiety nie mogą spokojnie wyjść na ulicę i nawet boją się zaprotestować.
Protesty w Walencji przeciwko wyburzaniu dzielnicy Cabanyal
Czytelnik CIA, Nie, 2010-04-11 20:13 Blog„Nie płakałem po Wojtyle nie płaczę po Kaczyńskim”
Czytelnik CIA, Nie, 2010-04-11 03:12 BlogWczoraj w olsztyńscy aktywiści wywiesili baner na jednej z głównych ulic miasta o treści „Nie płakałem po Wojtyle nie płaczę po Kaczyńskim”, aby pokazać, iż nie wszyscy Polacy są pogrążeni w żałobie narodowej.
Aktywiści pokazali, iż katastrofa lotnicza w Smoleńsku nie wszystkich przepełnia żalem i smutkiem, a wręcz przeciwnie.
ANI BOGA!
ANI PANA!
Zabili nam kozę...
H2, Sob, 2010-04-10 10:08 Blog | Tacy są politycy"Zabili nam kozę...
Zabili ją na szosie..."
(piosenka robiąca aluzję do śmierci dyktatora Trujillo na Republice Dominikańskiej w 1961)
http://www.youtube.com/watch?v=CBJ4KC3SviY
Mataron al Chivo…
En La Carretera…
mataron al Chivo..
En la Carretera…
Dejenmelo Ver…
Dejenmelo Ver…
Dejenmelo Ver…
Mataron al Chivo…
y no me lo dejaron ver…
El pueblo Celebra…
Con mucho entusiasmo…
La fiesta del chivo…
El 30 de Mayo…
Vamos a reir…
Vamos a cantar…
Vamos a gozar…
Hoy 30 de Mayo dia de la libertad
. . .
Zabili nam kozę...
Zabili ją na szosie...
Zabili nam kozę...
Zabili ją na szosie...
Dajcie mi go zobaczyć...
Dajcie mi go zobaczyć...
Dajcie mi go zobaczyć...
Zabili kozę...
I nie dali mi zobaczyć jej...
Lud świętuje...
Z wielkim entuzjazmem...
Święto kozy...
30. maja...
Będziemy się śmiać...
Będziemy śpiewać...
Będziemy się bawić...
Dziś 30 maja dzień w którym nastała wolność...
;-)
Eko Aktywistki o COP 15 - wideo wywiad
Czytelnik CIA, Sob, 2010-04-10 02:31 BlogWywiad przeprowadzony w przerwie europejskiego spotkania grupy Climate Juststice Action, które odbyło się w Amsterdamie. Jest to jeden z pierwszych kroków (próba wypełnienia tej luki) przybliżenia idei grupy Climate Justice Action polskiemu społeczeństwu. Organizacja ta zasłynęła jako główny organizator protestów przeciw konferencji klimatycznej COP 15 w Kopenhadze ( o której też jest mowa w wywiadzie ). Na uwagę zasługuje fakt , że ta ekologiczna, antyautorytarna grupa jako jedny z głównych warunków polepszenia klimatu,(a zarazem wielu innych rzeczy) uważa obalenie kapitalizmu. Miłego oglądania ! Kopiowanie i rozpowszechnianie wszystkich filmów kolektywu jaknajbardziej wskazane i mile widziane.
Odzyskaj media razem z nami :)
Tu możesz obejrzeć: http://positi.blogspot.com/2010/04/eko-aktywistki-o-cop-15-wideo-wywiad....
PGE Skra Bełchatów, a udział w zyskach
Tomasso, Pią, 2010-04-09 10:10 Blog | inne | partycypacja | pge skra bełchatów | pieniądze | siatkówka | sport | sprawiedliwość | zyskPGE Skra Bełchatów to zespół siatkarski, w którym panuje sprawiedliwy podział „zysków” z odniesionych sukcesów.
Kilka lat temu zawodnicy Skry zadecydowali, że pieniądze za sukcesy dzielone są po równo, niezależnie od tego, czy ktoś grał w jednym meczu, czy we wszystkich. – Dzięki temu atmosfera w zespole jest lepsza – twierdzą zgodnie siatkarze.
Za Sport.pl
Mowa oczywiście o odniesionych sukcesach, ponieważ na co dzień w lidze, czy pucharach zespół wypłaca zróżnicowane kwoty pieniężne, zależnie od „wartości” poszczególnych zawodników. Mimo wszystko, jest to dość ciekawa informacja. Partycypację w zyskach można odnaleźć również w wielu rejonach świata m.in. w Argentynie (film „Przejmowanie fabryk”), czy USA (film „Capitalism: Love Story”). Polecam również książkę: Michael Albert “Ekonomia uczestnicząca. Życie po kapitalizmie”.
Wpis: PGE Skra Bełchatów, a udział w zyskach pochodzi ze strony: Tomasso.pl
Video clip zapraszający na obóz antygraniczny w Brukseli
Czytelnik CIA, Śro, 2010-04-07 18:39 BlogJest to pierwszy klip z wielu zapowiadanych: http://www.archive.org/details/NoBorderBrussels
Na razie w wersji angielskiej.
Przyjacielu
Czytelnik CIA, Śro, 2010-04-07 14:27 Blog
Od dzis prowadzimy nasza walka bez Ciebie u boku. Choc stracililismy towarzysza walki, wszystko co juz osiagnelismy nie zostanie zaprzepaszczone i jestesmy gotowi dalej stawiac czola naszemu wrogowi poprawiajac sytuacje pracownikow i pracownic.
Nie zapomnimy o Twoim poswieceniu dla sprawy. A w podziekowaniu za nie, ulica, ktora do tej pory byla ulica Romana Dmowskiego, zostaje nazwana
ulica Marcela Szarego.
Robotnicy i robotnice Gdanska






