Blog
Bo hajlowanie się nie nagrało
Czytelnik CIA, Śro, 2010-02-24 23:27 BlogTekst z gazety Metro:
Hitlerowskie pozdrowienia i hasła antysemickie mogą być stałym obrządkiem naszych świąt narodowych. Decyzje prokuratury zachęcają faszystów. Narodowcy prawdopodobnie nie poniosą kary za „hajlowanie” 11 listopada. Za to antyfaszyści, którzy próbowali zablokować pochód ONR-u, staną przed sądem
„Narodowy socjalizm”, „Precz z żydowską okupacją!” – tak krzyczało w ubiegłoroczne Święto Niepodległości kilkuset członków Obozu Narodowo-Radykalnego w Warszawie. A pod pomnikiem Romana Dmowskiego – niedaleko kancelarii premiera – kierownik ONR Artur Zienkiewicz wzniósł rękę w geście hitlerowskiego pozdrowienia i wykrzyczał „Czołem wielkiej Polsce”. Tłum odpowiedział mu takim samym gestem.
Dziś okazuje się, że prokuratura jak dotąd nie znalazła dowodów, żeby postawić ONR-owcom zarzuty propagowania faszyzmu. Mimo przesłuchania ponad 100 świadków, głównie policjantów. Policja, która asystowała manifestacji i wszystko filmowała, nie nagrała akurat gestu „hajlowania”. – Nie ma tego. Będziemy to wyjaśniać – mówi szef prokuratury ze Śródmieścia Robert Myśliński.
Są jednak materiały w prasie i telewizji. Zdaniem prokuratury to za mało. – Nie można oskarżyć tłumu, tylko konkretne osoby, a tych nikt nie wskazał. Zienkiewicz nie przyznał się do „Heil Hitler”, tylko do symbolu „Wielkiej Polski” – mówi prokurator Myśliński. A hasła antysemickie? – To zależy od kontekstu tych okrzyków. Na pewno jest to naganne i niemoralne – mówi prokurator.
Czy prowokacja narodowców znów nie zostanie ukarana? – Postępowanie jeszcze trwa, będą kolejni świadkowie. Decyzja zapadnie za miesiąc, dwa – odpowiada.
Sąd Najwyższy w 2002 r. uznał, że już samo publiczne wykonanie gestu „Heil Hitler” jest przestępstwem. Ale pod warunkiem, że związane jest to z zamiarem przekonania do faszyzmu. Zaś narodowcy stosują wybieg. Na swojej internetowej stronie zapewniają: „Nie jesteśmy faszystami ani hitlerowcami”.
Bezradna wobec faszystowskich prowokacji prokuratura zdążyła za to rozprawić się z młodymi ludźmi, którzy chcieli zablokować pochód. Krzyczeli „Faszyzm nie przejdzie!”. Do sądu trafił właśnie akt oskarżenia przeciwko trójce antyfaszystów, którzy brali udział w kontrdemonstracji. – Mają zarzuty czynnej napaści i znieważania funkcjonariuszy policji – informuje Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Grozić im może za to nawet do 10 lat więzienia! Młodzi odpierali zarzuty, że to policja była brutalna: zatrzymywała, wykręcała ręce, prowokowała.
Sposób, w jaki policja i prokuratura potraktowały antyfaszystów, wywołał oburzenie. – To oni uratowali polski honor w dniu narodowego święta. Jedyni, którzy odważyli się splunąć w najgorszą z polskich twarzy – napisał Seweryn Blumsztajn, redaktor naczelny „Gazety Stołecznej”.
Marcin Kornak, prezes antyfaszystowskiego stowarzyszenia i redaktor naczelny pisma „Nigdy Więcej”: – Nie wiem jak policja to filmowała, że udało jej się nagrać tylko „karygodne” zachowania antyfaszystów. Niedopuszczalne jest tłumaczenie, że „Heil Hitler” to polski gest. Może osobie, która to mówi, trzeba pokazać zdjęcia z Auschwitz, jacy to „Polacy” się tak pozdrawiali. Po II wojnie światowej ten gest jednoznacznie kojarzy się z hitlerowskimi oprawcami siedmiu milionów zamordowanych w Polsce ludzi. Dziwię się, jak ONR – organizacja zdelegalizowana – mógł dostać zezwolenie na legalną demonstrację.
Kolejne części Losu Buntownika i Polonii Aktywnej
Griks, Wto, 2010-02-23 03:21 BlogW Poloni Aktywnej głównym tematem będzie Animal Liberation Front. Z nowych stron http://alfront.wordpress.com poczytamy o płaszczyźnie tej organizacji oraz o tym jak przeprowadzać akcję bezpośrednie. (tekst uniwersalny nie tylko dla "animalistycznych" działań) Po za tym będziemy kontynuować cykl(część 5), w którym krok po kroku, audycja po audycji będziemy obalać bzdury o tym, że zmiany klimatyczne nie istnieją albo, że człowiek nie ma na nie wpływu. Będziemy także uświadamiać o tych fałszywych rozwiązaniach, które próbują nam sprzedać "zieloni" kapitaliści, które to tylko pogarszają sytuację, a zarazem mydlą nam oczy. Postaramy się też przedstawiać bardziej uczciwe rozwiązania. W tej audycji zaczniemy nowy cykl "Film tygodnia", w którym będziemy przedstawiać i recenzować jakiś warty obejrzenia, inspirujący do działania film. Na zakończenie jak zwykle następny już szósty, nie publikowany jeszcze fragment dopiero co skończonej książki "Los Buntownika". Po za tym jak zwykle selekcja ważnych i pozytywnych wiadomości głównie z www.positi.blogspot.com, cia.bzzz.net oraz pl.indymedia.org itp.
W Awakening po raz kolejny ze względu na zbliżające się targi emisjami w Amsterdamie, głównym tematem także będzie będzie fałszywość i ekologiczna szkodliwość tego rynku. Będziemy mobilizowali do jakiejkolwiek formy protestu przeciwko temu wydarzeniu. Ponadto z poradnika DIY "Jak Ulepszyć Świat" zaczniemy pierwszy rozdział gdzie odpowiemy dlaczego potrzebujemy holistyczne rozwiązania dla naszego świata pogrążonego w kryzysach. Po za tym jak starczy czasu, parę rad ekologicznych z książki "Zrób Różnicę" .
Radio patapoe jest zarówno internetowe jak i w eterze. Normalne fale mają zasięg lokalny, a przez internet można nas słuchać na całym świecie. Jesteśmy radiem pirackim. Słuchają je głównie skłotersi, studenci, lecz także starsi ludzie , po których raczej bym się nie spodziewał. Ogólnie staramy się by było jak najbardziej zróżnicowane.
"Food Not Bombs"-"Los Buntownika"cz.5 co poniedziałkowego cyklu
Czytelnik CIA, Pon, 2010-02-22 21:42 BlogJako, że książka "Los Buntownika" Marka Griksa jest już skończona i poprawiona, korzystając z życzliwości stron: www.positi.blogspot.com , www.cia.bzzz.net , www.pl.indymedia.org , www.anarchista.org , www.czsz.bzzz.net , http://anarchipelag.wordpress.com , oraz forów: www.wegetarianie.pl/XForum.html , http://an-arche.pl , www.forumveg.pl , http://forum.empatia.pl i innych (jeśli chcielibyście dołączyć do tej listy dajcie znać !) kontynuujemy co poniedziałkowy cykl publikowania najciekawszych rozdziałów książki. Ponadto w każdy wtorek w audycji "Polonia Aktywna" będziemy czytać ją w formie słuchowiska dla tych co czytać nie mogą lub wolą posłuchać.
PS:Wciąż szukamy wydawcy, który by chciał się zająć jej papierową wersją. więcej informacji, fragmentów etc. na www.positi.blogspot.com O to część piąta.("Food Not Bombs") Miłego czytania !!!
FOOD NOT BOMBS
Food Not Bombs-jedzenie zamiast bomb, to powstała w 1981 roku anarchistyczna organizacja, której główną ideą jest rozdawanie wegetariańskiego jedzenia. Organizatorzy już poprzez samą nazwę akcji komunikują, że zbyt dużo rządowych pieniędzy wydawanych jest na zbrojenia, podczas gdy tak wielu ludzi głoduje. Poprzez tę akcję anarchiści doskonale udowadniają, że mają do zaproponowania dużo lepszy porządek niż politycy, którzy tak często swój „ład” ustanawiają poprzez wojnę i terror. Pokazują, iż by pomagać innym wcale nie są konieczne przymusowe podatki, lecz wystarczy zwykły odruch ludzkiego serca.
Obudziłem się na berlińskim Alexanderplatz. Byłem mocno skacowany i ku...sko głodny. Jak zwykle w takich sytuacjach zacząłem sępić od przechdniów pieniądze aby móc coś przekąsić i czegoś się napić. Ledwo zacząłem to robić, a podszedł do mnie niemiecki punkowiec, którego też sytuacja zmusiła i zapytał mnie:
Nie wiem, z jakich powodów obudziłem się na Alexanderplatz. Byłem mocno skacowany i byłem ku...sko głodny. Jak zwykle w takich sytuacjach zacząłem sępić pieniądze by czegoś się napić i móc coś przekąsić. Ledwo zacząłem to robić, a podszedł do mnie niemiecki punkowiec, którego też sytuacja zmusiła i zapytał mnie:
– Cześć Hipi! Chcesz zjeść coś dobrego za darmo?
– Kur...! Tylko nie Hipi! Pewnie, że coś bym zjadł. – odparłem
– To chodź ze mną. O 14.00 będą tutaj obok rozdawali.
– To jest już druga godzina??!
– A co, nie wiedziałeś?
– Długo spałem.
– Zdarza się – odparł mój towarzysz po czym poszliśmy na drugą stronę placu. Obok białego, busowego Volkswagena. znajomi sępiarze już posilali się zupą. Zeszło się też sporo bezdomnych.
Ortodoksyjnie wyglądający punkowiec w mniej więcej moim wieku nalewał wszystkim wegańską zupę, życząc przy tym smacznego i zapraszając wszystkichh ponownie za tydzień. To była jego anarchia.
Jedząc ten należący się mojemu ciału już od paru dni porządny, zdrowy posiłek, rozmyślałem sobie: „Kur...! Przecież na jego miejscu równie dobrze mógłbym stać ja. Zamiast tak codziennie zalewać się alkoholem, powinienem tak jak oni robić coś pozytywnego”. Podobała mi się ta akcja. Była szczera i konkretna. Nie przestając jeść, zacząłem gadać z tym punkowcem.
– Skąd macie pieniądze na jedzenie?
– Zrzucamy się między sobą.
– Naprawdę? Z własnych pieniędzy?
– Tak.
– I stać was na to wszystko? Przecież to masa żarcia, a jeszcze herbata i wasz czas. Kupa wydatków.
– Ciebie też byłoby stać gdybyś tak dużo nie pił.
– Pewnie masz rację. Może mógłbym Wam jakoś pomóc? W gotowaniu, albo może czym innym?
– No pewnie, jak najbardziej. – wyraźnie ucieszyła go moja oferta – przyjdź w następną niedzielę do Blajby. Ty chyba wiesz, gdzie to jest?
– Tak, oczywiście, że wiem. Spróbuję przyjść. – rzuciłem pustą obietnicę.
Blajba to prowadzony przez punkowców socjal, gdzie przez cały tydzień można bardzo tanio śniadaniować, wykąpać się, wyprać rzeczy pograć w bilard, piłkarzyki itp. Podziwiałem tych ludzi za tę inicjatywę.
– No pewnie, jak najbardziej. – wyraźnie ucieszyła go moja oferta – przyjdź w następną niedzielę do Blajby. Ty chyba wiesz, gdzie to jest?
– Tak, oczywiście, że wiem. Spróbuję przyjść. – rzuciłem pustą obietnicę. Blajba to prowadzony przez punkowców socjal, gdzie przez cały tydzień można bardzo tanio śniadaniować, wykąpać się, wyprać rzeczy lub po prostu na trzeźwo posiedzieć i pograć w bilard, piłkarzyki itp. Podziwiałem tych ludzi za tę inicjatywę.
Ten podarowany obiad dał mi dużo do myślenia i na długo utkwił w mojej pamięci. Myślę, że na pewno miał duży wpływ na moje dalsze życie. To, że podali mi rękę, mimo że byłem na dnie, że bezinteresownie mnie nakarmili było też jednym z powodów, dzięki którym sam w przyszłości zacząłem robić akcje Food Not Bombs.
Drugim ważną przyczyną, która mogła na to wpłynąć, było to, że sam często w swym życiu bywałem głodny i dokładnie wiem jak to jest. Nawet sam będąc biedny poświęcałem swój czas, cierpliwość i pieniądze. Dawanie komuś chronicznie głodnemu pożywienia daje tak duże bogactwo satysfakcji, niemalże równe szczęściu obdarowanego.
Po trzecie nie ma chyba lepszego przykładu na prawdziwszą anarchię i na dobro międzyludzkie jak dzielenie się jedzeniem z ludźmi biedniejszymi, podczas gdy samemu nie ma się zbyt wiele. To jeden z lepszych sposobów by uczyć ludzi, że można żyć inaczej, że nie trzeba żyć egoistycznie, że nie wszyscy musimy brać udział w wyścigu szczurów po pieniądze i że euro nie musi być naszym bogiem.
W dzisiejszych czasach uważam Food Not Bombs za dobry sposób, by obronić się przed morderczym i bezdusznym kapitalizmem. Nauczyć ludzi być dobrymi dla siebie, tak jak mnie niegdyś nauczono. Z tego też powodu często najbardziej angażowali się w to skłotersi i inni wcale nie za bogaci ludzie.
Bardzo istotnym powodem prowadzenia całej akcji był sprzeciw przeciwko coraz większym wydatkom na zbrojenia, w obliczu rosnącej liczby bezdomnych, głodnych i biednych. Poprzez prowadzenie tej akcji chcieliśmy pokazać i ośmieszyć rząd od tej strony, że w przeciwieństwie do nas, kilku biednych anarchoskłotersów nie potrafi (a raczej nie chce) pomagać biednym.
Myślę, że wszystkie powody, dla których prowadziłem tę akcję, całkiem nieźle opisałem w „Makulatureczce” nr 10.
Uważam także, iż warto by tu przytoczyć treść innych napisanych przeze mnie na ten temat ulotek. Nie zostały one jeszcze nigdy wcześniej na szeroką skalę opublikowane. Jedynie na początku starczyło nam czasu i energii na to by zrealizować ich odbijanie i rozdawanie.Poniżej możecie przeczytać dwie z nich. Jako, że opisują one te same FNB jakie opisywane jest także w tym rozdziale wiele z wątków może się powtarzać.
Food Not Bombs - Jedzenie Zamiast Bomb - ulotki napisane w latach 1999 -2001
- Wypi...ać mi powiedzieli. Odpowiedziałem im, że nie znam takich słów, bo kulturalny człowiek ich nie używa. Na to ochroniarze skopali mnie, obili mi nerki i nogę !
- Mnie też skopali - dodaje kobieta w ciąży.
- Na Śródmieściu to jeden z nich groził mi pistoletem i mówił, że to na ostre. Powiedziałem mu „To strzelaj” i strzelił mi w twarz. Widzi pan te oparzenia? - pokazuje mi skarżący się bezdomny, by uwiarygodnić swoją historię.
- Ja i tak tu urodzę. Nie mam mieszkania i to jest mój dom, ten „kawałek podłogi” - mówi kobieta w ciąży.Oto niektóre relacje bezdomnych jakie usłyszeliśmy podczas środowego rozdawania jedzenia na Dworcu Centralnym w Warszawie. W taki właśnie sposób policjanci oraz ochroniarze z firmy „Żubrzycki” usiłują wyrzucić koczujących ludzi z Dworca Centralnego. Tego doczekaliśmy się w naszym katolickim kraju, usilnie dążącym do Europy. (Trochę bez sensu gdyz tzw katolickie partie wlasnie nie chcialy wstepowac do unii) Jeżeli tak ma wyglądać życie w „europejskiej Polsce”, to ja dziękuję.
O to niektóre relacje bezdomnych jakie usłyszeliśmy podczas środowego rozdawania jedzenia na Dworcu Centralnym. Ludzi tych policjanci oraz ochroniarze z firmy „Żubrzycki” próbują wyrzucić z Dworca Centralnego. O to czego doczekaliśmy się w naszym katolickim kraju tak bardzo dążącym do Europy. Jeżeli tak ma ona wyglądać, to ja dziękuję. Nie dosyć, że ludzie nie mają, gdzie mieszkać, to wyrzuca się ich z kolejnych miejsc, gdzie nie marzną. Nie dosyć, iż prawie cały czas chorują, a opieka zdrowotna jest dla nich coraz trudniej dostępna, to jeszcze wyrzuca się ich na mróz. Takie nieludzkie postępowanie kojarzy mi się z faszystowską eksterminacją. Sytuacja ludzi w tym kraju z dnia na dzień się pogarsza. Strajkują lekarze, górnicy, nauczyciele, pielęgniarki i wielu innych. Coraz więcej uczciwie, ciężko pracujących ludzi jest coraz bardziej nie zadowolonych z życia, które staje się coraz cięższe i droższe. Sytuacja polepsza się jedynie politykom, biznesmenom, urzędnikom i tym podobnym cwaniaczkom, którzy bardziej szkodzą niż pomagają. To oni odpowiedzialni są za stale pogarszającą się sytuację. Bezdomnych, bezrobotnych i biednych jest coraz więcej. Sytuacja jest tak niepewna, że Tobie też może się powinąć noga. Czy chciałbyś by ktoś w ciężkiej sytuacji wyciągnął do Ciebie pomocną dłoń ? A czy Ty sam komuś pomagasz ? Jeśli Ty nie pomożesz dzisiaj biedniejszym , nie zrobi tego nikt inny. Jeśli ludzi pomagających będzie za mało, może okazać się, że ich także zabraknie, kiedy Ty będziesz w potrzebie.
Ludzie ! Miejcie serca ! Jeśli Wy będziecie czynili dobro ten świat stanie się lepszy i znośniejszy! Nie czekajmy ! Jeszcze tyle do zrobienia !
Na dworcu Warszawa Śródmieście bezdomni są poniżani i bici. Przeważnie przez SOKistów, którzy chcą ich stamtąd wygonić, by ci tam nie nocowali. Dzieje się to przeważnie po odjeździe ostatnich pociągów, choć czasami także na oczach oczekujących podróżnych. Nie przeczytasz tego w oficjalnej prasie, ale to prawda. Bezdomni korzystający z Food Not Bombs nie mają powodu by mnie okłamywać. Zresztą sam kilka razy byłem tego świadkiem. Jesteśmy temu przeciwni. Mam nadzieję, że złych SOKistów spotka sprawiedliwość.
Stowarzyszenie Pomocy Najbiedniejszym Food Not Bombs ( tłum : Jedzenie zamiast bomb ) jest anarchistyczną organizacją zajmująca się rozdawaniem wegetariańskiego jedzenia bezdomnym, najbiedniejszym oraz innymi formami pomocy tymże.
Dlaczego jedzenie, które rozdajemy jest wegetariańskie ?
Dlatego, iż jedząc mięso zabieramy pośrednio jedzenie umierającym z głodu dzieciom w Afryce i krajach trzeciego świata. Koszt wyprodukowania mięsa jest co najmniej kilkakrotnie wyższy niż wyprodukowanie tej samej ilości jedzenia wegetariańskiego, które jest poza tym zdrowsze i często pożywniejsze. Z powyższych też względów nie rozdajemy też kupowanej kawy, czy owoców tropikalnych z biednych krajów, gdzie żywność tam produkowana powinna zaspokajać głód tubylców, a nie być produktem na eksport sycącym chciwość i interesy bogatych plantatorów.
Dlaczego jesteśmy anarchistami ?
Ponieważ uważamy, że każdy rząd ( cokolwiek by nie obiecywał ) dąży do maksymalnego wykorzystywania i podporządkowania sobie ludzi. My uważając się za ludzi wolnych jesteśmy przeciwni wyzyskowi i służeniu.
Nie podoba nam się też to, iż rząd tak dużo pieniędzy przeznacza na zbrojenia, a tak mało na pomoc ludziom bezdomnym i głodnym. Widać tu doskonale co jest dla nich ważniejsze: zabijanie, czy ratowanie życia.
Dlatego nazywamy się Food Not Bombs - Jedzenie Zamiast Bomb. Pokazujemy, że potrafimy sobie pomagać bez i mimo rządu, który nam tylko przeszkadza. Stać nas na podzielenie się z innymi jedzeniem bez oszukańczych podatków i przymusu. Stać nas mimo, a może dlatego, że wielu z nas mieszka lub/i pracuje nielegalnie i ledwo wiąże koniec z końcem. Wiemy co to być głodnym w przeciwieństwie do innych.
Co to jest Food Not Bombs ( Jedzenie Zamiast Bomb )?
Najprościej jest to rozdawanie biednym i potrzebującym wegetariańskiego jedzenia w ramach protestu przeciw rządowi, który zbyt dużo wydaje pieniędzy na zbrojenia kupując coraz droższe i lepsze maszyny do zabijania podczas gdy coraz więcej ludzi potrzebuje czegoś innego i ważniejszego - jedzenia.
Dlaczego robimy FNB ?
Dlatego, że w przeciwieństwie do rządu nie jesteśmy obojętni na krzywdę ludzką. Podczas gdy coraz większa liczba ludzi nie ma pracy, domów coraz więcej z nich nie ma jak wyżywić swoich rodzin, a nawet siebie, jako jedno z wyjść z cały czas pogarszającej się sytuacji widzimy w pomaganiu sobie nawzajem.
„Pomagajmy Najbiedniejszym.
Przecież są naszymi Braćmi.
Pomagajmy Najbiedniejszym.
Choć nie jesteśmy bogaci.
Pomagajmy Najbiedniejszym.
Wtedy świat stanie się lepszy.
Pomagajmy Najbiedniejszym.
Może ktoś nam też pomoże.”
- Zbuntowani
Dlaczego „Zamiast Bomb” ?
Nie możemy pogodzić się z faktem, że władza wydaje miliardy na maszyny do zabijania i nauczenie ludzi z nich korzystać, podczas gdy tak wielu głoduje. Poprzez tę akcję chcemy pokazać, że my anarchiści, tak często przedstawiani mylnie jako wrogowie ludu, nie będąc bogaci jesteśmy w stanie zorganizować pomoc potrzebującym. W ten sposób także protestujemy przeciw temu, że rząd marnotrawi nasze pieniądze przeznaczając je na doskonalenie armii - maszyny do zabijania, czyli według nas czegoś bardzo złego.
Boli nas to , że 35.000 ludzi ( czyli więcej niż podczas ataku na World Tride Center ) umiera w męczarniach z głodu każdego dnia. Gdyby choćby 1/5 wydatków na zbrojenia przeznaczyć na dożywienie ludzi nikt z nich nie był by głodny. Za cenę wyprodukowania dwóch najnowocześniejszych samolotów można by zaszczepić wszystkie dzieci w Afryce przeciwko 5 najgroźniejszym chorobom, które powodują tam śmierć. Jednak rządy nie potrafią znaleźć tych pieniędzy.
Dlaczego rozdajemy jedzenie wegetariańskie ?
Ponieważ jest tańsze, pożywniejsze, zdrowsze i nie powoduje tak jak mięso pośredniej śmierci w III świecie oraz bezpośredniej śmierci zwierząt w rzeźniach. Na wyprodukowanie 1 kg mięsa potrzeba zużyć co najmniej 6 razy tyle soczewicy, pszenicy itp. roślin paszowych, którymi mogliby najeść się ludzie. Tak więc jedząc mięso zużywamy dużo więcej jedzenia niż średnio nam przysługuje, a jedząc wegetariańskie posiłki dużo mniej. Czyli jedząc mięso okradamy kilku głodujących w III świecie z przysługującej mu średnio porcji jedzenia, a decydując się na dietę wegetariańską ratujemy kilka istnień przy każdym posiłku. Jakże moglibyśmy rozdawać jedzenie, które pośrednio zostało zabrane głodującym w biednych krajach, a do tego zostało okupione śmiercią niewinnych zwierząt ?
Dlaczego jesteśmy anarchistami ?
( Tak na prawdę to nie wszyscy z nas to anarchiści ani też nie wszyscy, którzy chcą robić FNB muszą nimi być)
Jesteśmy anarchistami ponieważ jesteśmy przeciw władzy.
Dobrze, że i tym razem Anka, Szymon i inni z Ursynowa przybyli nam pomóc. Ostatnio u nas, skłotersów było trochę krucho z kasą. Wiadomo – deszcz, koniec miesiąca. Przerypane. Ja cokolwiek musiałem zawieźć rodzinie, Łysa była już dawno po wypłacie, a reszta i tak żyła z dnia na dzień.
Próbowaliśmy znaleźć i wykorzystać inne sposoby zdobywania warzyw i innych produktów żywnościowych. Kupowanie ich z własnej kieszeni w naszym wypadku mogłoby kiedyś okazać się poświęceniem nie do przeskoczenia. Łysa pytała się w „Eklerku”, lecz te ciule wolą wyrzucić niż komuś coś oddać. Jak zwykle dużo milsi okazali się właściciele małych zieleniaków. Oni przynajmniej dali choć te dwa, trzy jabłka. Niestety dla tak małych ilości szkoda było zachodu. Dobrze, że pomagali nam ludzie z zewnątrz, tak jak te anarchopunki z Ursynowa. Oni byli konkretnie aktywni. Kiedyś nawet napisali i wydali sporo ulotek o Food Not Bombs. Tym razem przywieźli…
– Griks, popatrz na to. – powiedziała Anka rozwijając transparent.
– Łał!!! Wspaniały – stwierdziłem z zachwytem, a moim oczom ukazało się znane logo FNB z marchewką w zaciśniętej pięści – Kto go namalował? – zapytałem zaciekawiony.
– Ja – odpowiedział Szymon – Ale trzeba jeszcze poprawić dobrą farbą, bo ten marker to nawet deszcz zmyje.
– Ja mam taką farbę do robienia naszywek, później to zrobimy. Teraz weźmy się za gotowanie – powiedziałem.
– Najpierw zobaczmy jakie mamy składniki i czy trzeba coś kupić. – zaproponowała Łysa.
– No właśnie. My przywieźliśmy trochę jedzenia. – poinformowała Anka pokazując zawartość plecaka.
– O kostka sojowa. Zajebiście! – ucieszył się Rolnik.
– Będzie dobra do kaszy gryczanej. Ha ha ha ha! – śmiała się Ewka.
– To może makarony zostawmy na kiedy indziej, dokupmy kaszę, warzywa i zróbmy tę kaszę gryczaną – zadecydowała Łysa.
– To kto się zrzuca? – zapytałem wyjmując piątkę z kieszeni, a kilka osób dorzuciło jakieś tam drobne.
– Uzbierało się 17,45 zł. – przeliczyła Ewka – To kto idzie na zakupy?
– Ja mogę iść. – zaoferował Kwiatek.
– To ja idę z Tobą, a co w ogóle mamy kupić? – zapytał Rolnik.
– Ze 2 kilo kaszy gryczanej, marchewkę, może być kalafior, jakieś warzywa, plantę1... – wymieniłem chyba wszystko.
– Zapomniałeś przyprawę. – przypomniała Łysa.
– No właśnie, żebyście tylko wy o niczym nie zapomnieli.
– Ja będę pamiętał warzywa, a Ty resztę. Dobra? – wymyślił Kwiatek.
– To kasza, wegeta i… planta. Aha, jeszcze piwo. – zażartował Rolnik.
– Nie zapomnijcie o czosnku! – przypomniała Anka.
– Właśnie, a my możemy już w tym czasie zacząć gotować wodę. – zaproponowała Łysa.
– Tak, ale żeby ją gotować to najpierw trzeba by ją przynieść. – stwierdziłem.
– To ja skoczę. – zaofiarował się Szymon – gdzie są baniaki?
– Jeden tu, a drugi u nas – poinformowała Ewka zlewając resztę wody do garnka, w którym by nie tracić czasu zaraz zaczęliśmy gotować. Po chwili wrócił Szymon. Dolaliśmy wodę, a gdy się zaczęła gotować chłopaki byli już z powrotem z zakupami. Wrzuciliśmy całą kaszę do gotującej się wody, dodaliśmy kostkę planty i czym prędzej zabraliśmy się za obieranie marchewek i buraków, które pociapaliśmy na bardzo drobno, by ugotowały się równo z kaszą. Potem już bardziej na spokojnie dodawaliśmy ziemniaki, kalafior, kostkę sojową, cebulę wegetę, a na końcu, gdy się ugotowało, czosnek, by bezdomni nie chorowali tak często. Przy coraz trudniej dostępnej dla nich opiece medycznej uodparnianie ich na wszelkie możliwe sposoby, stało się tak ważne jak ich dożywianie. Dlatego w jednym dużym baniaku na wodę zagotowaliśmy miętę z miodem, co by od razu im się cieplej zrobiło.
Po niecałych czterech godzinach wsiadaliśmy już do tramwaju z pełnym garem „zapychacza”, baniakiem mięty i wszystkimi talerzami, łyżkami, widelcami oraz kubkami jakie udało nam się w tym celu zgromadzić. Jednorazówek używaliśmy tylko w ostateczności, bo nie są one ekologiczne, a po drugie ja zawsze wychodziłem z założenia, że przy naszych skromnych funduszach lepiej wydać pieniądze na więcej jedzenia niż na plastik. Bo trzeba się pochwalić, że przy lepszych kasowo dla nas czasach nasze menu było bogatsze o gar sałatki i jeden, a nawet dwa gary innych potraw jak np. ryżu z owocami by choć nieco osłodzić życie bezdomnym.
Gdy jechaliśmy tramwajem ludzie często patrzyli na nas dziwniej niż zwykle. Największe zainteresowanie wzbudzał chyba nieco tajemniczy dla niektórych garnek, co od razu podchwycił Rolnik głośno się nabijając.
– Ewka, uważaj by pokrywka przylegała, bo się kompot wyleje!
– Ciiiiiicho! Bo jeszcze moja mama się dowie. – powiedziała dwudziestoletnia Łysa, która ze względu na swój nieduży wzrost wyglądała jak czternastolatka. Kupa śmiechu było z tego lecz najwięcej, gdy niektórzy zgorszeni tym ludzie z obawą przesiadali się w inne części tramwaju.
Po kilku przystankach wysiedliśmy na Dworcu Centralnym. Czym prędzej udaliśmy się na nasze stałe miejsce rozdawania. Tam bezdomni już na nas czekali. Staraliśmy się być zawsze na 19.00 lecz z różnych przyczyn często się spóźnialiśmy. Raz nawet byliśmy po 22.00, a Ci biedacy tak w nas wierzyli, że nawet do tej pory czekali i całe jedzenie i tak się rozeszło. To chyba tylko dzięki naszemu ciągłemu powtarzaniu: „Staramy się zawsze być na 19.00, ale wiecie jak to z gotowaniem – czasami się spóźnia. Jednego jednak możecie być zawsze pewni. Jesteśmy tu w każdą środę na mur”. Oni chyba to rozumieli, bo co tam zresztą wymagać punktualności od punkowców, którzy całe życie spóźniali się do szkoły.
Rozwiesiliśmy transparent i zebraliśmy się za rozdawanie. Po kolei nakładaliśmy talerz po talerzu i podawaliśmy je w oczekujące ręce. Na początku naszej akcji często podczas rozdawania ludzie kłócili się o kolejność. Z czasem na szczęście to zanikło, a nawet gdy się zdarzało to raczej sporadycznie i zaraz sami siebie uspokajali:
– Spokojnie. Dla wszystkich wystarczy. Nie ma, co się kłócić – mówili.
Jednak niestety nie zawsze dla wszystkich wystarczało. Zdarzało się tak, że jeden z ostatnich wyskrobywał garnek, że z bólem serca musieliśmy im tłumaczyć:
– Niestety zrobiliśmy tyle na ile było nas stać.
– Przyszliście niestety nieco za późno.
– Może następnym razem.
– Normalnie staramy się być po 19.00. Jeśli od tej godziny będziecie na nas czekać na pewno się załapiecie.
Nie czuliśmy się wtedy z tym dobrze lecz cóż mogliśmy poradzić? Często było to naprawdę wszystko na co było nas stać, a czasami nawet więcej. Moja żona częstokroć robiła mi wyrzuty, że przecież my sami nie mamy domu i ledwo wiążemy koniec z końcem. Jednak ja wciąż pamiętałem mój głód i to, że mi też kiedyś pomogli. Wychodziliśmy z założenia, że przecież ktoś musi pomagać tym biedakom, a jak nie my to kto???
Najgorzej po powrocie było ze zmywaniem. Ekipa „nie skłotersów” z Dworca Centralnego rozjeżdżała się do domów, a u nas nigdy nie było chętnych do tego zajęcia. Czasem robiliśmy to wszyscy razem, czasami znalazł się jakiś ochotnik, czasem losowaliśmy go, a nieraz mimo narzekania wszystkich gary czekały brudne na następną akcję. Co prawda to ostatnie zdarzało się bardzo rzadko lecz niestety bywało i tak.
Strona o ALF
bizon, Pon, 2010-02-22 15:51 Blog | Ekologia/Prawa zwierzątPowstaje strona, właściwie blog o Animal Liberation Front, wszystkich zainteresowanych tematem, jak i chętnych pomóc w tworzeniu i prowadzeniu proszę o kontakt-bzn.zon@gmail.com
ALFront - www.ALFront.wordpress.com
Ocalmy Rozbrat.Wywiad nr 2.
Griks, Pon, 2010-02-22 03:00 BlogTu możesz zobaczyć najnowszy jak i poprzedni wywiad. Filmik za główny cel ma przypominać że 20 marca odbędzie się wielka demonstracja w obronie Rozbratu.
http://positi.blogspot.com/2010/02/ocalmy-rozbratwywiad-nr-2.html
To już drugi z opublikowanych wywiadów przeprowadzonych na Rozbracie, w 2008 roku zaraz po szczycie klimatycznym COP 14 w Poznaniu.Jest to też kolejny krok "Ducha Skłoterskiego"(Spirit Of Squatters) w kierunku realizacji reportażu o tym centrum kulturalnym. W przyszłości cztery wywiady mają się złożyć na materiał na krótki inspirujący filmik na temat tego skłotu, jego działalności, obrony itp.
PS:Jakiekolwiek kopiowanie,ściąganie,wyświetlanie itp jak w przypadku wszystkich naszych filmików JAKNAJBARDZIEJ WSKAZANE !!!
Sirit Of Squatters Collective
Kastracja pedofilów w praktyce
czerwony dres, Sob, 2010-02-20 15:44 BlogJeśli kontekst o którym mówi prokurator jest prawdziwy oznacza to, że Wojciech S. wziął sobie do serca słowa Donalda Tuska o kastracji pedofilów.Jeśli przedstawiciele narodu w swej większości opowiedzieli się za to jak tu mieć pretensje do ludu, który reprezentują?
Swoją drogą ja wciąż czekam na kastrację (może być chemiczna) Leppera i Łyżwińskiego.
http://www.efakt.pl/Kumpel-odgryzl-mi-penisa,artykuly,43620,1.html
Gdańsk: Anarchiści przeciwko anarchii, czy kolejna manipulacja mediów ?
Czytelnik CIA, Pią, 2010-02-19 00:56 Blog"Zawsze wydawało mi się, że anarchiści dążą do obalenia państwa, a co za tym idzie również jego prawa. Trójmiejscy anarchiści postanowili wejść na drogę legalizmu. To naprawdę dziwny paradoks albo granie pod publiczkę. Walczący o prawa obywatelskie anarchista na drodze sądowej to już przegięcie". Taki wpis pojawił się na stronie Centrum Informacji Anarchistycznej pod informacją o tym, że trójmiejscy anarchiści złożyli zawiadomienie w prokuraturze o złamaniu przez władze Gdańska ustawy o dostępie do informacji publicznej.
Podczas styczniowej sesji Rady Miasta Gdańska strażnicy miejscy i ochroniarze przez około 15 minut blokowali budynek rady, do którego chciała wejść ok. 10-osobowa grupa anarchistów. Czy anarchiści, zawiadamiając o tym sąd, przestali być anarchistami?
- Anarchiści nie uznają takich instytucji jak np. parlament do głoszenia poglądów. Ale odłamów anarchizmu jest dużo. Doniesienie jest pewnym zanegowaniem własnej teorii, ale to dobrze o nich świadczy - uważa dr Filip Ilkowski, politolog z UW, współpracujący m.in. z organizacjami alterglobalistycznymi.
- Ta strona nie jest prowadzona przez taką samą grupę, jak nasza. Różni anarchiści mają prawo oceny, ale my jako sekcja regionalna jesteśmy niezależni. - tak Bartosz Kantorczyk, członek Federacji Anarchistycznej Trójmiasto, komentuje internetowy wpis. - Złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury, rzecznika praw obywatelskich i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Tu nie walczymy o anarchię, ale o prawa człowieka.
Prokuratura Rejonowa Gdańsk Śródmieście już zdecydowała o odmówieniu wszczęcia śledztwa z zawiadomienia anarchistów. Kantorczyk mówi, że spodziewał się takiej decyzji.
- Prokuratura jest powiązana z aparatem państwowym, który jest represją - uważa. - Oczywiście będziemy apelować, ale myślę, że skutek jest z góry przesądzony. Ale to nie znaczy, że nie będziemy niczego robić. Jak trzeba będzie, pójdziemy nawet do sądu.
Anarchiści protestują m.in. przeciwko braku konsultacji społecznych przy podwyżkach czynszów. W ub. tygodniu Bogdan Oleszek, szef Rady Miasta, zaaranżował spotkanie urzędników z anarchistami. Ci jednak nie przyszli. Jak się okazało, zaproszenie na spotkanie wysłano na zły adres mailowy.
- Przekazali mi już nowy adres, w najbliższych dniach, gdy ustalę termin spotkania z wiceprezydentem Maciejem Lisickim, wyślę kolejne zaproszenie - zapowiada Bogdan Oleszek.
Ewelina Oleksy, Paweł Rydzyński-Dziennik Bałtycki
Posiadanie narkotyków na własny użytek karane czy też nie?
Czytelnik CIA, Czw, 2010-02-18 22:23 Kraj | Blog | RepresjeW najnowszej gazecie "Spliff - gazeta konopna" bardzo ciekawy artykuł na temat posiadania narkotyków na własny użytek odnośnie orzecznictwa Sadu Najwyższego "Posiadanie i Sąd Najwyższy C.D.""Posiadanie i Sąd Najwyższy C.D.".
Co ciekawe czytając zamieszczony link glosy Mateusza Klinowskiego można dojść za autorem do wniosku, że Sąd Najwyższy sam sobie zaprzecza, raz orzekając że posiadanie narkotyku na własny użytek i jego użycie nie jest przestępstwem w rozumieniu art 62 ust 1 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, a raz jest.
Ku przestrodze
Franek, Śro, 2010-02-17 22:11 Kraj | Blog | Dyskryminacja | UbóstwoOdnaleźliby się świetnie w roli strażników w obozie koncentracyjnym. Czyż nie?
Lokatorzy zaprotestowali na Radzie dzielnicy Śródmieście w Warszawie
Yak, Wto, 2010-02-16 17:07 Kraj | Blog | Lokatorzy | ProtestyZ właściwą dla siebie arogancją, dziennikarz „Gazety Stołecznej” Grzegorz Lisicki napisał w dzisiejszym wydaniu artykuł pod tytułem „Mieszkańcy domów komunalnych dymią o gaz”.
Oburzony Lisicki stwierdza: „lokatorzy zażądali wszystkiego na raz: remontu instalacji elektrycznej, gazowej, wymiany kuchenek, włączenia gazu i ekspertyz specjalistów gazownictwa”. Co za bezczelność! Lokatorzy śmią domagać się praw, które gwarantuje im umowa najmu! I to wszystkich na raz! To się nie mieści w głowie we współczesnym feudalnym państwie, gdzie urzędnicy nie muszą się z niczego tłumaczyć przed rozpasaną tłuszczą...
Lisicki nie wspomina o mataczeniu Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami, który próbował przeinaczyć ustalenia z negocjacji z lokatorami, które odbyły się 22 stycznia i zamówić ekspertyzę w innej instytucji niż wskazana przez Komisję Ładu Przestrzennego, Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej, twierdząc, że Polski Związek Inżynierów i Techników Budownictwa, to ta sama instytucja, co Instytut Techniki Budowlanej – choć te instytucje mają odrębne adresy swoich siedzib i inne numery KRS. Być może to zbieżność nazwisk, ale wiceburmistrz Śródmieścia, który od początku walczy o odcięcie gazu w budynkach przy 29 Listopada, jest wymieniony jako członek Głównej Komisji Rewizyjnej PZITB. Czy lokatorzy nie mieli zatem powodów, by odnieść się nieufnie do próby zmiany podmiotu odpowiedzialnego za „niezależną” ekspertyzę? Ostatecznie, opinia lokatorów została potwierdzona, bo Rada Śródmieścia zobowiązała ZGN do zgłoszenia wniosku o ekspertyzę do właściwej instytucji.
Interwencja lokatorów na wczorajszej Radzie dzielnicy była bardzo potrzebna. Udało się nie dopuścić do mataczenia z ekspertyzą, oraz wyjaśniono kwestię odmowy zamiany mieszkań lokatorom, którzy dawniej samowolnie zajęli swoje lokale (w latach 90’tych było to nagminne), ale później otrzymali tytuł prawny do najmu tych lokali – zgodnie z Ustawą o ochronie praw lokatorów. Burmistrz Majewski próbował przekonać będących w tej sytuacji lokatorów, że nie przysługują im lokale zamienne. Jednak poproszony o podstawę prawną takiego ograniczenia, musiał przyznać, że to „pomyłka”.
Radni wystąpili z propozycją, by zwołać specjalne posiedzenie, w celu kompleksowego rozwiązania problemów lokatorów z ul. 29 Listopada. Jest to ze wszech miar słuszne, gdyż rozpatrywanie spraw lokatorów w trybie indywidualnym wciąż natrafia na przeszkody i wnioski o zamianę lokali są wciąż odrzucane pod różnymi pretekstami.
Źródło: http://lokatorzy.info.pl
Więcej informacji o sprawie: http://lokatorzy.info.pl/obiecanki-radnego-walkiewicza-i-starzy-znajomi-...
Nowe części "Losu Buntownika" i Polonii Aktywnej
Griks, Wto, 2010-02-16 00:15 BlogW Poloni Aktywnej głównym tematem będzie miłość, która powinna być czczona każdego, a nie tylko jednego dnia w roku. Po za tym będziemy kontynuować cykl(część 4), w którym krok po kroku, audycja po audycji będziemy obalać bzdury o tym, że zmiany klimatyczne nie istnieją albo, że człowiek nie ma na nie wpływu. Będziemy także uświadamiać o tych fałszywych rozwiązaniach, które próbują nam sprzedać "zieloni" kapitaliści, które to tylko pogarszają sytuację, a zarazem mydlą nam oczy. Postaramy się też przedstawiać bardziej uczciwe rozwiązania. W tej audycji zaczniemy nowy cykl "Film tygodnia", w którym będziemy przedstawiać i recenzować jakiś warty obejrzenia, inspirujący do działania film. Na zakończenie jak zwykle następny już piąty, nie publikowany jeszcze fragment dopiero co skończonej książki "Los Buntownika". Po za tym jak zwykle selekcja ważnych i pozytywnych wiadomości głównie z www.positi.blogspot.com, cia.bzzz.net oraz pl.indymedia.org itp.
Carbon trading = Environmental Offence
W Awakening ze względu na zbliżające się targi emisjami w Amsterdamie, głównym tematem także będzie będzie fałszywość i ekologiczna szkodliwość tego rynku. Będziemy mobilizowali do jakiejkolwiek formy protestu przeciwko temu wydarzeniu. Dlatego tym razem, ponadto z poradnika DIY "Jak Ulepszyć Świat" będziemy kontynuowali czytanie o tym jak przeprowadzić aktywną kampanię . Po za tym jak starczy czasu, parę rad ekologicznych z książki "Zrób Różnicę" .
Radio patapoe jest zarówno internetowe jak i w eterze. Normalne fale mają zasięg lokalny, a przez internet można nas słuchać na całym świecie. Jesteśmy radiem pirackim. Słuchają je głównie skłotersi, studenci, lecz także starsi ludzie , po których raczej bym się nie spodziewał. Ogólnie staramy się by było jak najbardziej zróżnicowane.
Z jedynych ograniczeń jakie mogę zauważyć to, to że nie puszczamy żadnej komercyjnej papki. Staramy się tworzyć alternatywę, a nie powielać stacje nastawione na zysk. Dlatego nie ma u nas żadnych reklam. Głównie przeważa muzyka eksperymentalna i elektroniczna, dużo jest reggae, dub, techno i punk. Po za tym audycje jakie miałyby małe szanse zaistnieć w komercyjnym radiu. My w każdy wtorek od około 16.00 do 19.30 gramy program "awakening" (patrz plakat po prawej stronie , pod linkami na stronach) w skład, którego wchodzi też "Polonia Aktywna"(od~18.30 do 19.30). Gadamy non stop przez ponad trzy godziny o ważnych dla nas sprawach : skłoterskich , politycznych, wolnościowych, ekologicznych, duchowych, prawach ludzi , prawach zwierząt itp. Czasem zapraszamy gości z różnych społecznych organizacji, by udzielili nam wywiadu o tym co robią. W tle przeważnie leci jakiś anarcho punk z inteligentnym przekazem w innym języku niż rozmawiamy, by słowa się nie mieszały. Posłuchaj sam...
http://www.freeteam.nl/patapoe
lub jeśli mieszkasz w Amsterdamie 88.3 FM
stare programy dostępne też na
http://www.positi.blogspot.com
lub
http://www.ourmediaindymedia.blogspot.com
Jeśli chcesz przedstawić nam to co robisz(organizację,swój skłot, wydarzenie, działalność, w którą się angażujesz, wszystko inne co Ci leży na sercu itp. )skontaktuj się, przyślij nam materiał(najlepiej audio)lub jeszcze lepiej umów się na skypa lub zadzwoń do studia.Tyczy się to angielsko holenderskiej części jak i polskiej. Skype rozwiązuje problem dużych odległości i rachunków za telefon.Wystarczy się umówić...
Do usłyszenia
Jeśli chciał(a)byś usłyszeć więcej innych programów(ta opcja ma opisy po polsku) wejdź na :
http://positi.blogspot.com/search/label/radio%20awakening
Jeszcze więcej ?
http://www.archive.org/search.php?query=Awakening7
Przekaż tą informację dalej jak możesz !!! Wyzwól media!!!
Awakening=Carbon trading in Amsterdam, so mobilisation to protest+DIY active campaign(part2)+Successful defence of squat for the kids.
polish below
Today's show, as usual agenda, then...
Main subject would be mobilisation for creating the resistance against carbon trading what would have place in RAI, conference center in Amsterdam(from 2.3.2010 till 4.3.2010). So we will explain why the carbon trading is a fake solution. Why is it threat for environment. We will show how rich countries and multicorporations are using carbon trading to keep exploiting global south. That's also why further in the show we will continue with "Do It Yourself"(A handbook for changing our world) This time we will educate ourself and You about how to make active campaign.(Part 2)
As always (if enough time left) we will read some ecological advice from a book "Make A Difference"...In the background as usual we will be playing a collection of international/political songs(mainly punk)
radio awakening every tue from 16.00~19.30 in radio patapoe 88.3 fm (links below)
Awakening it's a program on radio patapoe.It's talkactive. It means we talk for more than three hours, mainly about politics,squatting,activism,ecology,tolerance,human and animal rights,punk,spirituality,freedom,love,cultural life in Amsterdam.First we start with the agenda for the squatting scene in Amsterdam( not only),then we have some main subject,sometimes guests.The last ha we do as polish part in this language.The music what we are playing that mainly punk,but this is just as background(package) and in the breaks when we are preparing our self,equipment,material,etc.Patapoe is a pirate, underground,squatters radio. We are playing our program every Tuesday from 4pm till ~ 7.30pm. In Amsterdam You can listen us in the ether 88.3 FM and everywhere else on http://www.freeteam.nl/patapoe
If You would like to listen some from our old programs and read description for them go to:
http://ourmediaindymedia.blogspot.com/search/label/Awakening%20program
if You would like listen,download or embed some of our old issues go to:
http://www.archive.org/search.php?query=Awakening7
to download the last show mainly about ecology and solutions for climate change You can go
http://www.archive.org/details/EcoAwakening7
Invitation to our program Awakening in radio patapoe 88.3fm
To all positive organizations &
To whom it may concern,
If you would like to come to on our show called awakening to talk about, ecology, squatting, local politics, food, animal rights you are more than welcome.
Ps: There are also possibilities to make interviews through phone or skype
Pass this information further. Let the media to be free.
* * *
Jako, że książka "Los Buntownika" Marka Griksa jest już skończona i poprawiona, korzystając z życzliwości stron: www.positi.blogspot.com , www.cia.bzzz.net , www.pl.indymedia.org , www.anarchista.org , www.czsz.bzzz.net , http://anarchipelag.wordpress.com , oraz forów: www.wegetarianie.pl/XForum.html , http://an-arche.pl , www.forumveg.pl , http://forum.empatia.pl i innych (jeśli chcielibyście dołączyć do tej listy dajcie znać !) kontynuujemy co poniedziałkowy cykl publikowania najciekawszych rozdziałów książki. Ponadto w każdy wtorek w audycji "Polonia Aktywna" będziemy czytać ją w formie słuchowiska dla tych co czytać nie mogą lub wolą posłuchać.
PS:Wciąż szukamy wydawcy, który by chciał się zająć jej papierową wersją. więcej informacji, fragmentów etc. na www.positi.blogspot.com
O to część czwarta.("Brutalny Napad Policji")
Drezno 13.02.2010 relacja
Czytelnik CIA, Nie, 2010-02-14 22:24 BlogNa blokadzie marszu neo-faszystów 13.02.2010 w Dreźnie nie mogło zabraknąć ekipy z polski. Wczesnym sobotnim rankiem zajęliśmy miejsca w 1 z 25 autobusów jadących z Berlina zorganizowanych przez koalicję niemieckich organizacji antyfaszystowskich. Na miejscu dołączyła również grupa polaków która przyjechała prywatnym samochodem.
SLDowska lewica zajmuje się projądrową propagandą
Akai47, Nie, 2010-02-14 17:13 BlogWe wtorek w siedzibie SLD przy ulicy Rozbrat Federacja Młodych Socjaldemokratów Warszawa oraz Stowarzyszenie Ekologów na Rzecz Energii Nuklearnej organizują wspólnie Konferencję pt. CZY WARTO SIĘ BAĆ ELEKTROWNI JĄDROWYCH?
Gościem spotkania będzie Pan doc. dr inż. Andrzej STRUPCZEWSKI z Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.
Organizatorzy tego pro-nuklearnego spotkania nie zaprosili ani ekologów ani naukowców krytykujących energię nuklearną.
16 lutego 2010 r. o godz. 18:00 w Sali Kinowej przy ul. Rozbrat 44A w Warszawie
Akwizycja jest najlepsza !
psycholep, Sob, 2010-02-13 16:08 Blog | GospodarkaPoruszanie się po kapitalistycznym rynku pracy jest trudne. Szczególnie, że większość ofert to zwyczajna ściema. Jeżeli poszukujesz zawodu poza swoją specjalnością ( w moim przypadku to ogólnie pojęta pomoc społeczna), to można natrafić na bagno jakich mało. Ale do rzeczy.
Przeglądając oferty pracy z różnych dziedzin, nie znajdują nic ciekawego dla siebie, postanowiłem zagłębić się w tzw. pracę inną. Inna czyli nieokreślona, nie umiejąca się przyporządkować kategoriom. I znalazłem kilka na pierwszy rzut oka ciekawych propozycji pracy w domu na zlecenie, polegających na wykonywaniu prostych czynności biurowych (nie podano jakich) – warunkiem było posiadanie internetu i dysponowaniem odpowiednim czasem potrzebnym do wykonania zleconego zadania. No to rzuciłem swoje CV w sieć i czekam z nadzieją na nowe jutro.
Nie mam w końcu nic do stracenia i tak jest bez pracy. Jeżeliby praca rzeczywiście wyglądała tak, jak pisze w ofercie, to dla mnie świetnie – nie lubię szefa/szefowej nad głową, marudzenia, wymyślania nowych niepotrzebnych zadań, czepiania się szczegółów i psucia wykonanej już przeze mnie roboty przez nanoszenie, w niedyskretny sposób czerwonym długopisem, licznych poprawek psujących obraz całości. Ale mniejsza. Z zapartym tchem czekałem na odpowiedź.
Z czasem zaczynałem przychodzić odpowiedzi. W większości były to propozycje udziału w różnego typu drabinach finansowych, wysyłanie spamu, namawianie na odbycie pseudo-psychologicznych kursów (pisało, że alternatywnych, abym mógł pomysleć, że pisze to osoba kumata ?!), udziału w zarobkowym klikaniu (w doświadczenia wiem, że po wyklikaniu określonej liczby punktów, centrów, groszy – firma nie przysyła pieniędzy na konto, nie wysyła czeku, nie boi się posądzenia o nieuczciwości, tylko z uporem maniaka namawia do dalszego “zarobkowego klikania”). Zły byłem trochę na siebie, bo w końcu mogłem się domyślić, że wizja prostej pracy, małe oczekiwania wobec siebie, wiara w dobrą wolę innych ludzi, może zostać szybko sprowadzona na ziemię, a pragnienia szybko ukarane i wyśmiane. A tu dostaję zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną. I co robię ?
Udaję się na wskazany adres o wskazanej godzinie. Firma zwie się “Nordea” i zajmuje się gromadzeniem kapitału. Przyznam, że miałem pewne obawy, czy to czasem nie…. Zastanawiałem się, bo z mojego CV trudno wyczytać, abym posiadał jakiekolwiek umiejętności związane z finansami. Na drzwiach do biura pisało jak byk: Nordea “Life & Pensions”. No dobra, wracam. Co ja tu robię ? Dobra zostanę, ponabijam się.
Rozmowa trwało około 10 minut. Obok mnie została zaproszona także inna osoba. Lider agentów ubezpieczeniowych rozpoczął swoją mowę o tym ile mogą zarobić agenci. Dowiedziałem się, że w miesiącu agent podpisuje kilka umów i zarabia od 1500 – 5000 zł. Umowa jest na zlecenie, ale potem agenci zakładają działalności gospodarczą, bo “tak im się opłaca”. Potem były pytania o doświadczenie zawodowe. Ja wspomniałem, że także 11 lat temu byłem agentem ubezpieczeniowym (tylko miesiąc i nawet nie wspomniałem o tym w CV). Pan “Dressing code” trochę się zmieszał i rzucił drobną uwagę odnośnie firmy ubezpieczeniowej, w której dotychczas pracowałem. Następnie, już na koniec, powiedział, aby jutro zadzwonić w godzinach od 9 do 11, aby dowiedzieć się, czy kandydatura przeszła (“mogą być liczne telefony, więc proszę dzwonić do oporu”), a ponadto przygotować: kopie dowodu, kopię dyplomu uczelni oraz swoją osobistą polisę ubezpieczeniową OFE. I na tym rozmowa się skończyła. Laik zapyta: Dlaczego należy przedstawią polisę OFE?
Od 1 stycznia 1999 roku obecny Przewodniczący Parlamentu Europejskiego, a ówczesny premier – Jerzy Buzek, wprowadził reformę emerytalną. Oprócz dotychczasowych ZUSowskich emerytur( I filar), pojawiły się Otwarte Fundusze Emerytalne (II filar). W sierpniu tegoż roku przez miesiąc byłem kandydatem na agenta ubezpieczeniowego. Okres ten wspominam krótko mówiąc źle, jako totalną porażkę, i to taką, która stała się lekcją w późniejszym życiu. Będąc agentem ubezpieczeniowym, aby umówić jedno spotkanie, musiałem wykonać około 30 telefonów (albo i więcej). I tak na 10 spotkań z klientem, jeden podpisał umowę z OFE z czego ja dostałem marną prowizję (uzależnioną od wielkości umowy). Robota generalnie beznadziejna. I kosztowna. Nieopłacalna. Pracę rzuciłem nie tylko z tego powodu. Otóż firma, której produkty ubezpieczeniowej miałem sprzedawać, bezprawnie zapisała mnie do swojego OFE (dowiedziałem się o tym, kiedy listownie otrzymałem stan składek). Oznajmiłem, że nie chce być w ich OFE, na co zareagowano z niezrozumieniem, ale z obietnicą, że sprawa zostanie wyjaśniona. Sprawa nie została wyjaśniona, więc z młodzieńczą (jeszcze wtedy) werwą rzuciłem paskudną robotę.
Tak więc wychodząc w lutym 2010 roku z siedziby Nordea “Life & Pensions” wiedziałem, że manager wciska mi i nie tylko mi kit. Wiedziałem też, że nie jeden. Zwykle firmy dzwonią, jeśli przyjmą kandydata do pracy (obawiając się nieskończonych telefonów i blokady linii). Tym razem kandydaci mieli zadzwonić. Dlaczego? Gdyż nie było żadnej rekrutacji! Wszyscy zostali przyjęci. Najważniejsze miało nadejść potem, kiedy przyniosą swoją umowę OFE (reszta dokumentów ma mniejsze znaczenie). Wtedy to dowiedzą, że taka np. Nordea jest absolutnie najlepsza, że inne firmy są be; przedstawią efektowną prezentację dotyczącą wyższości Nordei nad innymi firmami ubezpieczeniowymi, w końcu bardziej wprost powiedzą, że skoro agent sprzedaje produkty “naszej firmy”, to musi być do niej przekonany, aby przekonywał innych, dlatego też zaproponują rezygnację z usług dotychczasowego OFE i przejście z nową nadzieją i świeżym przekonaniem do Nordei. I tak, czy agent ma talent do sprzedaży, czy też nie ma, jest nieistotne. Nowy agent to nowy klient (I do tego jaki pewny!). I interes kręci się dalej.
Ja nie zadzwoniłem. Ostatni akapit oparłem na swoich uprzedzeniach co do gospodarki rynkowej nastawionej w bezwzględny sposób na zysk. Może pojawią się komentarze, że podana przeze mnie firma jest super i nie oszukuje ludzi i nie stosuje żadnego szantażu w pozyskiwaniu nowych klientów. Chciałbym uwierzyć w to , że się mylę. Ale i tak oferta nie była dla mnie ciekawa. Ja chce mieć ważne ubezpieczenie zdrowotne i kropka!
P.S. A może tak chodzić do tych wszystkich frajerskich firemkach w ramach sportu ? I słuchać jak przekonują do siebie, jak robią wszystkich w chuja, jak udają, że są uczciwi i gwarantują wysokie zarobki. I dać im do zrozumienia, że ma się ich w dupie oraz to co mają do zaoferowania. Czekam na propozycje takiego happeningu.
Źródło: http://psycholep.wordpress.com/
Dzieci nie będą mieć ferii, bo jest Wielki Post
Czytelnik CIA, Sob, 2010-02-13 13:44 Kraj | Blog | KlerykalizmW poniedziałek rozpocznie się dwutygodniowa zimowa laba. I gdy inne dzieci w Pomorskiem będą szalały na kuligach, oglądały filmy, brały udział w licznych konkursach i balach, w Potęgowie będą tego pozbawione. – W czasie postu nie wolno się bawić – twierdzą gminni urzędnicy odpowiedzialni za organizację ferii.
Aktywnego wypoczynku i rozrywki pozbawione zostały dzieci z gminy Potęgowo, które w czasie ferii nigdzie nie wyjadą. Dla nich te dwa tygodnie wolnego nie będą się specjalnie różnić od powszedniego dnia w roku szkolnym.
Miejscowy Gminny Ośrodek Kultury nie zorganizuje ferii – nie będzie zabaw, balów przebierańców, dyskotek, projekcji filmów. Nie będzie nawet konkursu na lepienie bałwana.
– Nie możemy organizować zabaw, balów czy koncertów, bo jest post – mówi rozbrajająco Joanna Basiak, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Potęgowie.
Gminny Ośrodek Kultury wydłużył jedynie działanie sali gimnastycznej oraz świetlic. Tak jak co dzień dzieci będą mogły zagrać w chińczyka, warcaby lub w piłkę nożną.
Większość mieszkańców Potęgowa jest zbulwersowana takim podejściem do ferii.
artykuł pochodzi z : http://www.gp24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100213/POWIATSLUPSKI/597...






