Blog

Antyfaszystowska akcja w Dublinie

Blog

Info o przyjeździe „wschodnio-europejskich” nazi-skinheadów na koncert do Irlandii (23-26 Październik '09) przyjęliśmy z radością - w końcu na tej wyspie rzadko jest okazja do przetrzepania kilku suchych pseudo-nazistowskich tyłków i człowiek wychodzi z wprawy. Wyczajeni zostali już na lotnisku (część przylatywała w czwartek 22-go).
W piątek rano informacja o tym co i gdzie się dzieje byliśmy już w stanie przekazać mediom i lokalnym grupom w Tralee - gdzie nazki organizowały koncert. Aktywniej niż się spodziewaliśmy w akcję włączyli się republikanie, do tego stopnia że poseł z ramienia Sinn Fein (polityczne ramię IRA) z tego hrabstwa publicznie ogłosił że „rozmawiał z właścicielem lokalu który zapewnił że odwołał imprezę”, i że osobiście „ma nadzieję że żaden inny lokal ich nie przyjmie”.
Z okazji 23-go, wieczorem w centrum Dublina pojawiła się ponad 50-cio osobowa ekipa antify. Około 10 osób rozstawiło się po pubach i ulicach w centrum reszta rozproszona spacerowała po okolicy. Niedługo po ogłoszonej koło godziny 22giej zbiórce na ulicy pojawiły się dwa vany na czeskich blachach. Czterdziestoosobową grupą uderzeniową ruszyliśmy w miejsce gdzie zaparkowały. Niestety, okazały się własnością jakiejś tam rockowej kapeli w trasie.
Po kilku fałszywych alarmach rozeszliśmy się zawiedzeni brakiem akcji.

W niedzielę, 25 października z kanap, foteli, łóżek i pubów powyrywał ludzi alarm rozchodzący się po sieci kontaktowej. Zbiórka, dyskusje na temat najlepszego planu, ocena sił- znacznie mniejszych niż na mobilizacji dwa dni wcześniej, środek długiego weekendu nam nie sprzyjał. Stawiło się nieco ponad 20 osób licząc osoby średnio nadające się na akcję. Warto tu zwrócić uwagę na parę dziewczyn które zdecydowanie bardziej nadawały się na akcję niż niektórzy lokalni krzykacze, krótko później udowodniły to w walce.
Od naszego wywiadu wiedzieliśmy że w pewnej knajpie siedzi kilkunastu przyjezdnych i 'lokalnych nazistów-imigrantów'. Rozwiesili w lokalu parę flag ze swoją symboliką- wszystko wskazywało na to że przenieśli tam swoją niedoszłą imprezę. Naszą ambicją stało się udowodnienie im że u nas to nie przejdzie. W Irlandii lokale zamykane są koło północy - wszelkie dłuższe imprezy organizowane są po cichu, ma to też tą zaletę że zostają tylko osoby 'wtajemniczone'.
Krótko po 12 w nocy część ekipy przejechała samochodami na drugą stronę rzeki Liffey i ustawiło się za rogiem. Większość czekała na moście starając się nie afiszować i jednocześnie nie wystawać zza balustrady, na tyle na ile to możliwe w środku miasta dla 20 osób w większości ubranych na czarno.

W dość teatralnym geście „ubrana na sportowo” osoba wyszła na środek ulicy po czym (bez pierdolenia się) potwierdziła krzykiem "attack!" że drzwi są otwarte na co zza obu rogów wysypaliśmy się na niczego nie spodziewające się naziolstwo.
Szybko zostali zepchnięci do drzwi, a front lokalu został lekko przemeblowany. Za plecami od razu odpalił się kogut wszechobecnych w Dublinie tajniaków. Podczas zaskakująco powolnego odwrotu paru bardziej porywczych panów próbujących iść za nami wykrzykując "madierfakiers" otrzymało lekcję poglądową na temat imigracji na wyspy i kaleczenia lokalnego języka. Jako że lekcja odbywała się na środku skrzyżowania i zablokowała ruch (łącznie z radiowozem z którego dalej nikt nie wysiadł), scena rozegrała się przed tłumem gapiów w samochodach. Jeden z nazioli, odciągając dość bezwładnego kolegę rzucił nam jeszcze parę 'madierfakiersów', na co chyba celną ripostą poszła butelka.
W efekcie starcia o ile nam wiadomo ok. 4 bielszych od bieli spędziło resztę nocy próbując przywrócić twarze do stanu chociaż zbliżonego do oryginału. Paru kolejnych pewnie nie zagra szybko na pianinie (o co zadbały sekcje sportowa i hydrauliczna dublińskiej antify).

Po akcji w miarę sprawnie rozdzieliliśmy się na mniejsze grupy, każdy zawinął się w swoją stronę. Jeden samochód wyładowany załogą cudem przejechał przez policyjny punkt kontrolny i o ile mi wiadomo wszyscy bezpiecznie dotarli do domów.

Według jednej z osób która przejeżdżała tamtędy o 3 rano pod lokalem stała policja, karetka i straż pożarna [sic!]. Z całą pewnością 'impreza' się nie udała, a większych aspiracji nie mieliśmy. Następny dzień przywitał stłuczone szkło i plamy faszystowskiej krwi na ulicy przed lokalem z częścią okien zabitych dyktą.

ANTIFA ZNACZY WPIERDOL.
88 ZNACZY HIP HOP!

Zdjęcia naziola-tajniaka

Blog

Te zdjęcie zostały zrobione przez dziennikarza. Pokazuje tajniaka, który chodził w demonstracji faszystowskiego 11 listopada, zaatakował ludzi i potem, kiedy policja zaczęła pałować ludzi, ujawnił, że on jest policjantem.

Pozostaje pytanie: czy ta osoba była tam na służbie, czy jako osoba prywatywna uczestniczył w pochodzie faszystowskim?




Katarzyna Mroczkowska: Siatkarka inna, niż wszystkie

Blog | inne

Katarzyna Mroczkowska, jedna z nielicznych polskich siatkarek, (jeśli, nie jedyna), która wyróżnia się nie tylko bardzo dobrą grą, ale również swoim zaangażowaniem społecznym i stylem życia. O tym poinformowała dzisiaj Wybiórcza w artykule „Katarzyna Mroczkowska, siatkarka alternatywna”.Mroczkowska, na co dzień angażuje się w działalność wrocławskiego oddziału Amnesty International. Oprócz tego jest wegetarianką oraz gustuje w [...]

Zmiana klimatu? Kto by się tam przejmował?

Świat | Blog | Ekologia/Prawa zwierząt

Relacja z sarkastycznej i śmiesznej akcji armii klaunów w ostatnią niedzielę.Podczas akcji ochraniarze z centrum handlowego wypchnęli brutalnie klaunów, a w drodze powrotnej policja zaaresztowała jednego z reporterów.

http://positi.blogspot.com/2009/11/zmiana-klimatukto-by-sie-tam.html

PPP potęgą jest (i basta) :-)

Blog

Relacja filmowa ze zjazdu awangardy proletariatu, największej, najwspanialszej i jedynej partii lewicowej w Polsce.

Jak widać na załączonym obrazku, tłumy robotnicze chcące uczestniczyć w tym wiekopomnym i przełomowym dla klasy robotniczej wydarzeniu były tak wielkie, że musiano wynająć największą salę kinową w mieście.

http://www.tvs.pl/informacje/18467/

Jan Paweł II lubił się biczować

Blog | Klerykalizm

Żałując za swe grzechy, Jan Paweł II regularnie się biczował - wynika z zeznań polskiej zakonnicy, które przytacza brytyjski "Daily Mail". W procesie beatyfikacyjnym polskiego papieża siostra Tobiana Sobótka miała zeznać, że "Jan Paweł II wielokrotnie zadawał sobie cielesną pokutę". Siostra pracowała w watykańskich apartamentach Jana Pawła II oraz w jego letniej rezydencji z Castel Gandolfo.

Zakonnica miała zeznać, że gdy papież zadawał sobie pokutę, w pokoju obok byli ludzie, którzy wszystko słyszeli. "Robił to, gdy jeszcze był w stanie poruszać się o własnych siłach" - twierdzi siostra. Fakt samobiczowania został potwierdzony również przez biskupa Emery Kabongo, który przez wiele lat był sekretarzem Jana Pawła II. Według duchownego papież "karał się głównie przed wyświęcaniem biskupów i księży".

Lider związku zarabia 22 tys.

Blog

Wśród etatowych związkowców z państwowej spółki miedziowej KGHM są tacy, którzy zarabiają brutto ponad 22 tysiące miesięcznie. Do tego mają służbowe auta, kilka tysięcy na paliwo, trzynastki, deputaty węglowe.

http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article487984/Pensja_zwiazkowca_w_KGHM...

Przed 11 listopada 2009 ugrupowania faszyzujące zapowiadały przełom narodowy....

Blog

Po 11 listopada 2009 wiele wskazuje na to, że następuje przełom w ruchu antyfaszystowskim...

"Głos do procesu kolektywnej ewaluacji działań antyfaszystowskich 11.11.09

Minął tydzień od akcji antyfaszystowskich w Warszawie wymierzonych w faszystowski marsz prowadzony przez ONR. Po intensywnym okresie działań antyrepresyjnych, który wprawdzie trwać bedzie jeszcze długo, ale już z inną intensywnością, warszawskie grupy antyfaszystowskie przechodza do fazy ewaluacji. To bardzo optymistyczna wiadomość. Ewaluacja akcji, kampanii, działań, nie jest typowym podejściem dla grup wolnościowych, anarchistycznych i antyfaszystowskich w kraju. Już samo podjęcie się owej ewaluacji zasługuje na szacunek, niezależnie od samych efektów owej ewaluacji. To nowa jakość w ruchu. Świadczy o pewnym jego dojrzewaniu, a przynajmniej dojrzewaniu części tego ruchu.

A mimo to, dobrze by się stało gdyby same efekty ewaluacji też miały swoją jakość. I tak, aby przynajmiej w marginalny sposób wesprzeć warszawskie grupy antyfaszystowskie w procesie tworzenia globalnej oceny działań 11.11.09 oraz wynikających z nich decyzji na przeszłość, spisujemy i my nasze refleksje i przesyłmy do W-wy, a zarazem do wglądu innym zainteresowanym grupom. Zarazem zaznaczamy że materiał ten, choć nie zawiera żadnych „niebezpiecznych” treści, nie jest przeznaczony do oficjalnego publikowania i powielania. Natomiast jak najbardziej przeznaczony do podawania grupom, które są zainteresowane konsekwentnym rozwojem autonomicznego ruchu antyfaszystowskiego w kraju..."

Oto wstęp do wielostronicowej ewaluacji, którą opublikujemy na łamach powstającego właśnie „Antifa Reader – 11.11.09”, który ukazać ma się na początku grudnia. Oto niektóre podjęte przez nas w tym materiale tematy:

1. Miał być przełom narodowy, a następuje przełom w ruchu antyfaszystowskim!
2. Nie przeceniajmy i nie personalizujmy błędów o charakterze komunikacyjno-organizacyjnym. Tego typu ewaluacja osłabia, a nie wzmacnia ruch.
3. Doszło do historycznego zdarzenia... z którego sami nie zdaliśmy sobie sprawy...
4. O relacji pomiędzy solidarnością ruchu i jego medialnością. Medialność nie może dominować naszych postaw. Ma je co najwyżej multiplikować!
5. Strach to ludzka rzecz. Ale do takowych należy też kolektywne przezwyciężanie strachu. Z antyfaszystowskiej perspektywy powinno być to wręcz elementarne...
6. Co dalej? Potrzebna jest rewolucja świadomości!

Całość do wglądu niebawem...

Akcja Antyfaszystowska

Premier Słowenii pucybutem

Świat | Blog | Tacy są politycy

Premier Słowenii Borut Pahor dotrzymał słowa - wyczyścił buty piłkarzy, którzy w barażowym meczu pokonali w Mariborze Rosję 1:0 i awansowali do mistrzostw świata w RPA.

- Wyczyściłem piłkarzom buty, ale muszę przyznać, że nie zrobiłem tego zbyt dokładnie - powiedział premier po wyjściu z pomieszczeń klubowych. Pahor dotrzymał obietnicy danej zawodnikom przed barażami.

Słowenia była jednym z rywali Polski w grupie trzeciej eliminacji MŚ. W tabeli ustąpiła tylko Słowacji. W Moskwie przegrała z Rosją 1:2, ale w rewanżu zdołała odrobić straty i po raz pierwszy w historii weźmie udział w finałowym turnieju.

Policja a skłotersi

Blog

Wczoraj w Uwadze TVN wyemitowano kilkuminutowy reportaż na temat skłotingu w Polsce. Głównym tematem było zwycięstwo Agaty Ferenc i Piotra Rachwalskiego przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w sprawie najazdu policji na dawny skłot Rejon 69 we Wrocławiu. Podkreślano w tym kontekście brutalność policji i fakt, że nie tylko do dziś nie odpowiedzieli, ani nawet nie przeprosili za swoje czyny, ale nawet część z nich dostała awans w aparacie represji. Zarówno prowadzący program, jak i Agata i Piotr uważają to za skandaliczną sytuację.

W ramach zarysowania szerszego kontekstu, w celu pokazania przeciętnemu oglądaczowi TVN “co to są te skłotersy w ogóle”, zaprezentowano funkcjonujący skłot C10 z Krakowa. Pokazano jak skłotersi rozdają Jedzenie Zamiast Bomb, jak żyją itd. Zastanowiła mnie jednak wypowiedź jednej ze skłoterek, która przedstawiła się jako Dominika. Mówi ona tak:

Policjanci, to nowe pokolenie policjantów, to już nie jest wychowany przez komunę aparat terroru. Tylko to są ludzie, którzy poszli tam np. po to żeby służyć ludziom i często policjanci to są ludzie z którymi można porozmawiać. Nie zawsze, wiadomo, są różni ludzie, ale zdarzają się i tacy z którymi można porozmawiać. Generalnie jest łatwiej niż dawniej.

Prawdę mówiąc zdębiałem lekko, zwłaszcza w kontekście faktu, że nawet prowadzący program liberałowie byli bardziej krytyczni w stosunku do policji. Zacząłem się zastanawiać, czy już jestem tak stary, że przegapiłem ten moment w którym policja zmieniła się z aparatu terroru w tą która “służy ludziom”. Znaczy jak? Nie wyrzucają już brutalnie na bruk ludzi z mieszkań? Nie pałują i gazują antyfaszystów chroniąc nazistowskie marsze? Nie włamują się do mieszkania i nie gazują śpiących tam aktywistów antywojennych, jak to było niedawno w Słupsku? Nie atakują demonstrujących w obronie miejsc pracy robotników? Nie bronią kapitalistów, rzadko zwracając uwagę na często zgodne z “prawem” roszczenia pracowników?

Może jakiś młodszy aktywista mi wytłumaczy co to się zmieniło ostatnio tak bardzo, że policja przestała być aparatem terroru i stała się “chłopakami z sąsiedztwa z którymi można sobie pogadać”. Możliwe, że jakaś rewolucja ostatnio obaliła ten aparat, a mi kurde nikt nie wysłał sms-a że to już?

A propos legend o “milicji z czasów komuny”. Ostatnio sobie gadaliśmy i wspominaliśmy “dawne czasy” z kolegą-“weteranem” o latach 90., kiedy to ci sami milicjanci z czasów komuny, zmienili tylko nazwę na policję. Pałowali, to prawda. Byli brutalni – oczywiście. Ale w przeciwieństwie do dzisiejszych czasów na pałowaniu i paru siniakach najczęściej się kończyło. Nie było ciągania po sądach i rosnących grzywien za “nielegalne zgromadzenie” albo strajk. W ogóle ludzie w latach 90. często nie wiedzieli, że coś takiego jak “legalizacja protestu” istnieje. Po prostu się skrzykiwało i wychodziło na ulicę. Była zabawa w berka z policją, czasem ktoś dostał pałą, obu stronom skakała adrenalina. Nie tylko to ludzi nie zniechęcało, ale często wręcz mobilizowało, czego nie można powiedzieć o dzisiejszych metodach zastraszania, czy w zasadzie zamęczania psychicznego, którą to metodę coraz bardziej rozwijają, ciągania po sądach, absurdalnie czasem wysokich grzywnach, nagrywania wszystkiego co się rusza, itd. W dodatku pałowanie nie jest “medialne”, w tym sensie, że źle wygląda w TV i oburza ludzi, dlatego stosują to w ostateczności lub gdy nie ma kamer TV w pobliżu. Po ostatnim demie 11 listopada koleżanka opowiadała, że otoczyli ich gliniarze w kotle, część osób poszarpali, jedną dziewczynę przeciągnęli w błocie, a na domaganie się o podanie powodu zatrzymania i ujawnienie odznak policyjnych z numerami odparli: “Wasze prawa zaczną działać jak pojawią się kamery TV”. Natomiast które medium obserwuje i wrzuca na pierwszą stronę informacje o ciągnących się procesach politycznych? W tym sensie jest gorzej niż jeszcze 10 czy 15 lat temu. Odczuwam znacznie ograniczenie możliwości wyrażania swoich poglądów i demonstrowania.

Koleżanka Dominika wspomina, że z policją teraz “da się pogadać”. Po pierwsze, da się pogadać, dopóki nie dostaną rozkazu z góry żeby rozpierdolić skłot, demonstrację czy strajk. Widać nie ma prikazu, bo np. włodarze na razie nie uważają tego konkretnego skłotu za niebezpieczny politycznie na tyle, żeby robić szum w mediach. Jak się stanie niebezpieczny to rozpieprzą go w jeden dzień jak Ungdomshuset. I nie będzie patyczkowania się przez rzekomo “lepszą niż za komuny” policję. A poza tym im się też nudzi na służbie, i czasami coś tam powiedzą "ludzkim głosem" choćby dla zabicia czasu. Ale to w żaden sposób nie zmienia sytuacji. Po drugie – z policją zawsze “dało się pogadać”. Czasem nawet sami “zapraszali” na “niezobowiązujące rozmowy przy kawie”. A nawet po akcji, gdy blokowaliśmy most we Wrocławiu stalowymi linami (KG byłeś wielki wtedy! :-)), pamiętam jak potem staliśmy pod komendą, czekając aż uwolnią zatrzymanych, wyszedł do nas jakiś gliniarz z “gwiazdkami” na pagonach i ja mu mówię: “Zróbmy taki układ, nie kopcie nas po jajach, to my nie będziemy w was rzucać kamieniami”, na to on ojcowskim i pełnym “troski” tonem “nie róbcie sobie żartów, to poważna sprawa” :-). Wcześniej też jakiś szeregowy gliniarz zwierzał się nam, że “on to w zasadzie też nie popiera wojny w Iraku, ale rozkaz to rozkaz”.

W policji czy milicji, nigdy nie było tak, że służyły tam same automaty do zabijania. Krążą legendy o tym, jakoby za komuny jakiś inny typ człowieka tam pracował. Prawda zaś jest taka, że to są wciąż ludzie i to praca którą wykonują wpływa im na psychikę po jakimś czasie, bo co to za robota napierdalanie zawodowo ludzi? I wtedy, i dziś najczęściej czekają na rozkaz z góry. Jak dostaną rozkaz to napierdalają i wszystko im jedno kogo. Jak dostaną rozkaz strzelania – będą strzelać, wszystko jedno czym gumowymi kulami, czy ostrą amunicją. Wczoraj z tobą ten sam gliniarz mógł rozmawiać na zasadzie “dobrego policjanta” (może np. po to żeby łatwiej wyciągnąć pewne informacje), a jutro dostaniesz od niego 48 za kratami i kopa w dupę jako bonus. Co robili ostatnio po 11 listopada z antyfaszystami? Głaskali ich po głowach na komendach, roztrząsali przy herbacie problemy etyczne antyfaszyzmu?

Jednym słowem policja z natury rzeczy jest aparatem terroru i przymusu. Można powiedzieć “taką mają pracę”, ale to nie jest praca jak każda inna. Nie życzę tego, aby Dominika przekonała się o tej prawdzie na własnej skórze, choć jeśli się jest aktywnym społecznie i jeśli w dodatku ta aktywność staje się popularna i coraz więcej osób się przyłącza, rośnie na tym jakiś ruch społecznego sprzeciwu i tym samym staje się niebezpieczna politycznie dla rządzących, to jest to tylko kwestą czasu. Taka jest smutna prawda bez względu na obowiązujący reżim.

Pies sypie swoich przełożonych (video)

Blog

Major rosyjskiej milicji Alexey Dymovskiy nagrał i zamieścił w internecie wideo na którym (w mundurze!) opowiada jak rosyjska milicja łamie prawo na rozkaz przełożonych. Dymoskiy z psiarni wyleciał od razu po opublikowaniu filmu, podobno także zablokowano mu kartę kredytową i utrudniano podróż do Moskwy samochodem. Za jednym poszli następni i ochoczo sprzedają teraz mediom opowieści o szwindlach swoich bossów, w tym o ludziach niewinnie skazywanych przy współudziale sądów. Przełożeni zapowiadają pozwy o oszczerstwa (do sądów, z którymi mieli współpracować).

Film dostępny jest tutaj niestety tylko angielskie napisy i tylko 1 część.

Ze strony psa można ściągnąć obie części po rosyjsku (zobacz tutaj)

Skłotowanie w Bijlmer - filmik z wczorajszej akcji.

Świat | Blog | Protesty | Ruch anarchistyczny

Wiadomości skłoterskie atakują!) O to filmik z wczorajszej akcji, podczas której zajęty został biurowiec w Bijlmer, pełnej pustych biurowców, północnej częsci Amsterdamu.
http://positi.blogspot.com/2009/11/skotowanie-w-bijlmer-filmik-z.html

Jaworzno podkłada bomby w Warszawie - 11.11.2009 oczami podejrzanego

Blog

11 listopada razem z kolegą wybraliśmy się na antyfaszystowską demonstrację do Warszawy. Obydwaj jesteśmy z Jaworzna. Od razu po przybyciu i udaniu się w kierunku demonstracji zostaliśmy wylegitymowani przez funkcjonariuszy policji. W trakcie manifestacji wyszliśmy z niej, gdyż zaczęło padać. Schowaliśmy się wraz z drugim kolegą z Jaworzna , w klatce schodowej w bloku przy ulicy Senatorskiej. Poszliśmy na 1-e piętro . Nie minęło 10 minut gdy do bloku wpadli policjanci i sprowadzili nas na parter. W klatce byli także inni demonstranci. Ich również sprowadzono na dół . Policjanci byli aroganccy i wulgarni w stosunku do nas. Jednej osobie grozili, iż „dostanie zaraz w pysk”.

Przed blokiem leżała paczka z napisem „No Pasaran”. Zapytano się nas czy paczka jest nasza , odparliśmy zgodnie z prawdą , że nie jest. Znowu zaczęto nas legitymować. W tym czasie sprowadzono psa , który obwąchiwał paczkę ale najwyraźniej nic nie wyczuł. Policjant naciął paczkę, były w niej jakieś kartki. Wtedy 7 osób, które przebywały na klatce schodowej zostało zatrzymanych i wprowadzonych do policyjnego radiowozu–busa.

Po zamknięciu nas w aucie, na miejsce zjechali się saperzy – mimo iż wiadomo było już, że ta paczka to zwykłe pudło. Nie podano nam powodu zatrzymania, ani nie powiedziano dokąd nas zabierają. Kazano nam wyłączyć telefony. Zdążyłem wysłać parę SMS-ów do znajomych i rodziny iż zostałem aresztowany. Potem wyłączyłem telefon i schowałem kartę SIM. Na Komendzie dopiero po jakimś czasie powiedziano nam , że zostaliśmy aresztowani za rzekome podłożenie bomby. Policjanci zachowywali się grubiańsko, robili głupie docinki co do naszych osób i naszych poglądów. W sumie na komendzie i w areszcie śledczym przebywaliśmy 30 godzin . Przez te 30 godzin dostaliśmy tylko 1 posiłek i 1 kubek herbaty. Na początku nie pozwolono nam nawet na skorzystanie z ubikacji. Miało to na celu zastraszenie nas, abyśmy za rok nie przyjechali na manifestację. Jednak jeszcze bardziej nas to umocniło.

Potwierdziło się to co ja wiedziałem od dawna – Policja to prymitywna instytucja ucisku. Moim zdaniem cała ta akcja z paczkami-bombami była policyjną prowokacją. A dlaczego uważam, że to policyjna prowokacja? Bo mimo , iż wiadomo już było , że w paczce nie było żadnych ładunków wybuchowych to wezwano saperów, nam postawiono zarzuty, a mimo wszystko nie ewakuowano mieszkańców budynku. Bez naszej zgody pobrano nam DNA , odciski palców, zrobiono zdjęcia i sfilmowano. Wyśmiewano przy nas nasze poglądy anarchistyczne i antyfaszystowskie. Jest to kolejny dowód na to, że w tym chorym kraju nie można mieć własnego zdania . Zgodnie z przysługującymi mi prawami zażądałem zawiadomienia o moim zatrzymaniu osoby najbliższej. Policja nawet nie pofatygowała się aby wykonać ten jeden telefon!

Jednak takie zachowanie policji tylko zachęca nas do dalszej walki – teraz wiem już na pewno – w słusznej sprawie. Chciałbym przy tym serdecznie podziękować ludziom z Anarchistycznego Czarnego Krzyża oraz z Grupy Anty Represyjnej za okazane wsparcie dla zatrzymanych . Chciałbym też podziękować wszystkim innym którzy zebrali się pod komendą i swoimi okrzykami dodawali nam sił i otuchy. Z zarzutów o podłożenie bomby zostaliśmy oczyszczeni.

Zamiast minuty ciszy – całe życie w walce!

11 Listopada: rozmowa o brutalności policji.

Blog

Paryż: Rewolucja w obronie zielonych

Blog | francja | inne | pieniądze | walka | zadyma

Co zrobić, aby skutecznie zmobilizować społeczeństwo do wspólnej aktywności? Stworzyć stronę internetową, ogłosić, że będzie rozdawane 100 tysięcy euro i… sukces gwarantowany. Jak napisał serwis internetowy TVN24, taka kampania reklamowa oraz interwencja rządu, który w obawie przed zamieszkami zakazał akcji, podgrzało jedynie atmosferę. Zadyma była nieunikniona. A było o co walczyć: 100 tysięcy euro, podzielone [...]

Kanał XML