Publicystyka

Frontex - bat na imigrantów

Publicystyka

Od jesieni 2005 r. w Warszawie działa Frontex. Jego siedziba mieści się w nowym wieżowcu przy Rondzie ONZ. Frontex nie produkuje przednich szyb do samochodów, ani nie handluje drukarkami. Jest to jedyna unijna agencja, której siedziba mieści się w Polsce. Jej zadaniem jest koordynacja, kontrola i nadzór granic UE, a nazwa pochodzi od połączenia francuskich słów frontières extérieures – granice zewnętrzne. Frontex jest hybrydą łączącą funkcje policji granicznej i służb wywiadowczych oraz promotorem innowacji w dziedzinie nadzoru imigracji.

Naomi Klein: Globalny napad z bronią w ręku

Świat | Gospodarka | Militaryzm | Publicystyka | Represje | Tacy są politycy | Technika | Ubóstwo

Naomi Klein: Globalny napad z bronią w ręku
Jak zarobić na katastrofach

Mity o Industrial Workers of the World. Mit 11: bolszewizm a IWW

Prawa pracownika | Publicystyka

Mit 11: IWW było kontrolowane przez bolszewików przed i w trakcie trwania Zimnej Wojny

Już w 1917 histeryczni anty-komuniści próbowali łączyć IWW z bolszewizmem. Na przykład, Walt Disney, w pierwszych dniach swojej kariery, stworzył kreskówką z ludzkim aktorem - Alice (małą dziewczynką która chce grać i zaistnieć w kreskówce). W jednym z epizodów, "Alice" staje właścicielem mleczarni i farmy produkującej kurze jaja. Kot Alicji jest brygadzistą i typowym zarządcą niewolników. Sceną kulminacyjną jest pojawienie się koguta, który nadchodzi torami kolejowymi (najprawdopodobniej odwołanie się do aktywistów IWW, który podróżowali koleją w roku 1910 jako włóczędzy) z trockistowską bródką i czarną torbą na której widnieje napis "Mały Czerwony Henski, IWW". Zaczyna organizować związek zawodowy, który doprowadza do strajku wśród kur. To czy kreskówka jest pro czy anty pracownicza jest nieistotne. Przekaz Disneya jest jeden, IWW, a w sumie wszystkie związki zawodowe, są bolszewickimi agendami.

Wywiad z członkiem ACK Moskwa

Publicystyka

Poniżej publikujemy wywiad z członkiem moskiewskiej grupy ACK, przeprowadzony dla niemieckiego zina "40 seconds warning".

Dla tych, którzy nie wiedzą, czym jest ACK (Anarchistyczny Czarny Krzyż), czy możesz powiedzieć, czym się zajmuje ACK - Moskwa?

Anarchistyczny Czarny Krzyż to anarchistyczna organizacja antyrepresyjna, która istnieje już ponad 100 lat. Grupa moskiewska istnieje jednak tylko od lata 2007 r., choć przed nią działały w Moskwie także inne grupy odwołujące się do tej nazwy.

Grupa musiała powstać w obliczu zagrożenia, z jakim się spotykają nasi anarchistyczni i antyfaszystowscy towarzysze w Rosji – są oni narażeni na coraz większe represje, nie tylko z powodu coraz większych ograniczeń swobód politycznych w Rosji, ale też dlatego, że nasz ruch rośnie w siłę i powoli spycha w cień nacjonalistyczno-patriotyczne tendencje, które dominowały tzw. „lewicę” w Rosji przez ostatnie 15 lat. Ponieważ stajemy się liczniejsi, władze zaczynają się nas coraz bardziej obawiać.

Naszym głównym polem działalności jest wspieranie anarchistycznych i anty-autorytarnych więźniów i tych anarchistów i działaczy antyautorytarnych, którzy zostali postawieni w stan oskarżenia pod różnymi zarzutami natury kryminalnej za swoją działalność. W praktyce byliśmy zmuszeni do działań przeciwko represji „pozarządowej” ze strony grup ultra-prawicowych. Zbieraliśmy pieniądze na opłacenie pobytu w szpitalu i na rachunki za pogrzeby naszych przyjaciół.

Diego. Wspomnienia hiszpańskiego anarchisty

Świat | Prawa pracownika | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

„Diego” to opowieść życia i walki hiszpańskiego anarchisty Diego Camacho, szerzej znanego jako Able Paz, autor biograficznej książki o Buanaventurze Durrutim jak i kilku innych książek opisujących hiszpański anarchizm jak i anarchistyczna rewolucję w latach wojny domowej. Goldberg w dość ciekawy sposób przedstawił cała historię, gdzie głównie chodziło o ukazanie osobistego zaangażowania głównego bohatera, a w mniejszym stopniu przedstawienie tego co działo się 65 lat temu w Hiszpanii. Dlatego też, konwencja filmu ogranicza się do ukazywania zdjęć i komentarzy do nich samego bohatera, ze skąpymi fragmentami filmów dokumentalnych.

Film Federica Goldberga do pobrania ze strony AlterKino.org

Diego Caumacho rewolucjonistą został dzięki swojej matce. Zniszczona kobieta na zdjęciach, w jego mniemaniu była urodzona rewolucjonistką, to ona właśnie zabierała go jako małego chłopca na wiece anarchistów, gdy miał lat 7 po raz pierwszy był w lokalu CNT. Wspomina on, że gdy wyszedł po 12 latach więzienia na wolność zabrał matkę na wczasy, a ona zdziwiona była, że ktoś jej przyniósł herbatę, ktoś jej usługiwał. Przez całe swe życie, kobieta tak usługiwała innym, los jej nigdy nie oszczędzał, Diego został wtedy jej ostatnim żyjącym synem. Zmarła w 1965 roku.

Nestor Machno: Anarchizm i nasze czasy

Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Nota redakcyjna
Tekst opublikowany został w piśmie "Dieło Truda" nr 4, wrzesień 1925 r., s. 7-8. Przedruk w zbiorze "Walka z państwem i inne artykuły" pod red. Aleksandra Skirdy. Tłumaczenie: Iwo Czyż. Anarchistyczne Archiwa 2008.

Anarchizm to pogląd dotyczący nie tylko społecznej strony życia człowieka w tym sensie, w jakim mówią o nim słowniki polityczne, a czasem nasi propagandowi mówcy na wiecach. Anarchizm to pogląd dotyczący życia człowieka w ogóle.

"Samobójstwa" w Stammheim (1)

Świat | Militaryzm | Publicystyka | Represje

W poprzednim rozdziale przyjrzeliśmy się jak Frakcja Czerwonej Armii (RAF) przetrwała aresztowania swoich przywódców Andreasa Baadera, Gudrun Ensslin, Ulrike Meinhof, Holgera Meinsa i Jana-Carla Raspego w 1972 roku.Przez następne lata osoby te wraz z innymi więźniami politycznymi RAF poddawane były izolacji i torturze odcięcia od bodźców dzwiękowych a jednak pomimo tego udało im się poprzez strategiczne wykorzystanie strajku głodowego zainspirować do działania nowe pokolenie bojowników miejskiej guerilli poza więzieniem.

Walka nie obyła się bez strat po ich stronie. Do 1977 r. kilkunastu bojowników zginęło, wliczając trzech,którzy zmarli w niewoli. Ostatni z nich to przypadek śmierci teoretycznej przywódczyni RAF Ulrike Meinhof, która miałaby "popełnić samobójstwo" w kluczowym momencie swojego procesu w 1976 r. podczas gdy późniejsze śledztwo odkryłyby dowody, świadczące że została ona w rzeczywistości zgwałcona i powieszona w taki sposób aby wyglądało to na samobójstwo.

Historia zbawiennej piguły

Prawa kobiet/Feminizm | Publicystyka

Pigułka antykoncepcyjna daje nam – kobietom prawo wyboru dotyczące ciąży oraz czasu w którym potomstwo ma przyjść na świat. Pozwoliła przyszłym mamom pogodzić macierzyństwo z karierą zawodową czy wspinaniem się na coraz wyższe szczeble naukowe. Dzięki pigułce stałyśmy się niezależne i wolne, dzięki niej w końcu możemy decydować o momencie zajścia w ciążę, możemy samodzielnie i indywidualnie podejmować decyzję bez męskiej ingerencji i indoktrynacji. Dwieście historyczek i historyków z różnych krajów zapytanych o to, co miało największy wpływ na ludzi xx wieku wymienia na pierwszym miejscu pigułkę antykoncepcyjną. To niewątpliwie ogromny awans szczególnie jeśli przypomnimy sobie, że przed czterdziestu laty uważano ja za przyczynę zagłady narodów, Watykan zaś nadal (na progu XXI wieku) nie akceptuje tegoż wyjątkowego wynalazku. Pierwsze wzmianki dotyczące kontroli urodzeń pojawiają się około 1915 roku kiedy to MARGARET SANGER ukrywająca się przed władzami postanowiła wrócić do Nowego Jorku i stanąć przed sądem. Ta wyjątkowa kobieta oskarżona została o propagowanie nieprzyzwoitych treści za pomocą poczty, co było pogwałceniem prawa Comstocka z 1873 roku. Radykalistka poglądowa, pielęgniarka; w 1914 roku wydawała polityczne czasopismo WOMAN RABEL (BUNTOWNICZKA), w którym zawarła silne treści feministyczne, pisała o równouprawnieniu kobiet i prawach robotników, wyraziła także apel o zapobieganiu ciąży i antykoncepcji. W Stanach Zjednoczonych Sanger jako pierwsza zaczęła głośno mówić o kontroli urodzeń oraz o ogromie plusów i pozytywów dla kobiet stosujących antykoncepcję. Propagowane przez Nią treści wywołały irytację i oburzenie, traktowane były jako propaganda przeciwko państwu i praworządności. Głosy sprzeciwu widoczne były szczególnie w kręgach kapitalistycznych mimo, iż Sanger w swoich skryptach nie zawarła praktycznych porad. Dopiero oczekując na rozprawę w Nowym Jorku opublikowała ulotkę ("Ograniczenie rodziny") w której znalazły się już praktyczne porady i wskazówki – jak i kiedy działać. W październiku 1916 roku w Brooklynie Sanger otwarła pierwszą w U.S.A poradnię kontroli urodzeń. W pierwszym dniu istnienia placówki z jej porad skorzystały 464 kobiety. Fakty mówią same za siebie. Rok 1960. Od idei Sanger minęło 45 lat. Nastąpił przełom, wybuch rewolucji seksualnej, do której niewątpliwie przyczyniła się nauka. W 1960 roku amerykański Urząd ds. Żywności i Leków wydał zezwolenie na pierwszy w świecie doustny środek antykoncepcyjny. Zarówno z punktu widzenia demografii jak i kultury zatwierdzenie pigułki było jednym z najważniejszych wydarzeń i leków w historii ludzkości. Skład owej czarodziejskiej pigułki opracował amerykański endokrynolog Gregory Goodwin Pincus. Po raz pierwszy usłyszano o nim w latach trzydziestych kiedy dokonał zapłodnienia in vitro komórek królika. Spotkał się z szalenie negatywnymi opiniami, nazywano go nowym Frankensteinem, gdyż zamierzał stworzyć inny świat, w którym „kobieta stałaby się samowystarczalna a wartość mężczyzny w tym wypadku byłaby równa zeru”. W 1951 roku G. Goodwin Pincus rozpoczął badania nad antykoncepcyjnymi właściwościami progesteronu. Badania te wspierała zarówno duchowo jak i finansowo Margaret (o której pisałam wcześniej).
W trakcie badań progesteron został zupełnie przypadkowo zanieczyszczony mestranolem – później okazało się, że był to bardzo szczęśliwy zbieg okoliczności. Odkryto, że te dwa hormony w połączeniu z sobą uniemożliwiają zapłodnienie.
Po 1960 roku pigułkę zaczęło stosować codziennie miliony kobiet na całym świecie.

Dla nas kobiet pigułka jest dobrodziejstwem, wyzwoleniem, daje nam możliwość podejmowania decyzji o naszym życiu .
Nie bójmy się pigułki, zadawajmy pytania na temat antykoncepcji, i co najważniejsze stosujmy ją w praktyce!
Współczesne pigułki dadzą ci:
• Zabezpieczenie przed ciążą
• Komfort psychiczny
• Uregulowanie miesiączki
• Złagodzenie objawów miesiączki
• Zmniejszenie niedokrwistości z powodu braku żelaza
• Zapobiegnięcie wystąpienia ciąży pozamacicznej
• Korzystny wpływ na skórę
• Zmniejszenie ryzyka zachorowania na raka jajników i macicy

Regularne stosowanie oraz dobór odpowiedniej pigułki to dwa podstawowe warunki jej skuteczności i dobrego samopoczucia kobiety stosującej tą metodę antykoncepcji.
STATYSTYKA
Doustną antykoncepcję hormonalną stosuje:
36% kobiet w Wielkiej Brytanii
30,3% Włoszek i zaledwie 2,9 % Polek.

Kasia Włoch

Tekst pochodzi ze strony www.wiedzma.most.org.pl

Konsumpcyjny styl życia obecnie propagowany. Co należało by zmienić?

Publicystyka

Konsumpcjonizm jako pojęcie czy postawa nie jest niczym dziwnym, a tym bardziej złym. Konsument to po prostu ktoś, kto kupuje i używa jakiegoś określonego produktu (towaru, usługi). Konsument nabywa produkt, usługę, towar pośrednio (sklepy, instytucje) lub bezpośrednio od producenta.

Konsumpcjonizm jako postawa negatywna nabrał znaczenia w społeczeństwach nowoczesnych i postmodernistycznych, gdzie stał się nieodłącznym elementem nowoczesnej gospodarki kapitalistycznej.
Gospodarka kapitalistyczna w swej istocie nastawiona na zysk i sprzęgnięta z nowoczesną technologią oferuje przeogromnie szeroki, niemal nieograniczony wachlarz dóbr i usług, kreując tym samym nowe potrzeby konsumenta. Człowiek korzysta z usług lub nabywa produkty, które są mu realnie niepotrzebne w życiu, ponieważ potrzeby te są wykreowane przez kapitalistyczny rynek za pomocą mediów i reklamy (niekiedy bardzo nachalnej i odwołującej się do prymitywnych pobudek). Konsumpcja staje się więc postawą bezrefleksyjną, a sam konsumpcjonizm zubaża sferę wolicjonalną człowieka. A więc niemal nieograniczona różnorodność dóbr istnieje, ale czy ich wybór jest nieograniczony, pozostaje pod znakiem zapytania. Taki znak zapytania pojawia się, gdy w grę wchodzą produkty i usługi oferowane przez tzw. ponadnarodowe korporacje, które osiągają niewyobrażalne zyski oferując swój produkt niemal wszędzie na świecie i niemal o każdej porze (np.McDonalds). Te firmy stać nawet na najbardziej wyrafinowaną i nachalną reklamę, aby zdobyć nowych konsumentów.

Konsument i producent stymulują się wzajemnie. Im konsument nabywa więcej produktu, tym producent więcej wytwarza i może towar zaoferować po niższej cenie. Im niższa cena, tym więcej konsumentów nabywa produkt. A gdy do tego dojdzie szybkość techniczna obsługi i reklama – wniosek jest jasny – konsument tworzy konsumenta.

Konsumpcjonizm nie jest jeszcze dużym zagrożeniem, jeżeli jest środkiem do zaspokojenia potrzeby, ale staje się ogromnym problemem wtedy gdy się staje potrzebą samą w sobie. Przykładem mogą być kobiety, które robią zakupy aby lepiej się poczuć. Potrzebą nie jest, więc posiadanie niezbędnego konkretnego ubrania, lecz sam akt konsumpcji – czyli konsumpcja jako cel konsumpcji.

Konsumpcja powoduje również, że materialne potrzeby mogą wziąć górę nad potrzebami wyższymi takimi jak rozwój kulturalny, intelektualny, duchowy czy moralny. Przykładem na zwichnięcie ostatniej wymienionej wartości są kradzieże markowych ubrań, dokonywane przez młodych ludzi. Bodźcem do kradzieży jest tu presja, jaką wywołuje reklama oraz konformistyczne konsumenckie postawy środowiska młodzieżowego. Ludzie ci już prawdopodobnie nie potrafią sobie uświadomić, że te ubrani nie są im tak naprawdę w życiu potrzebne. Noszenie tego typu ubrań lub nabywanie innych produktów staje się pewną normą kulturową. Tylko jak długo utrzyma się kultura oparta na materialnych produktach?

Innym niebezpieczeństwem, które powoduje postawa konsumencka to pierwszeństwo potrzeb irracjonalnych przed racjonalnymi, kiedy np. młoda kobieta wyzbywa się racjonalnej potrzeby jedzenia narażając się na anoreksję by wyglądać jak kobieta kreowana w magazynie mody, który kupuje regularnie.
Można powiedzieć, że młodzi ludzie, którzy kradną, „bo ich nie stać” i młoda kobieta, która straciła kontrolę nad rzeczywistością to nie tylko konsumenci, ale także ofiary konsumpcjonizmu. Nie jest bowiem łatwo nie być jego ofiarą w świecie, gdzie każdy proszek pierze najlepiej, każdy płyn jest najbardziej wydajny, każda sieć telefonii ma największy zasięg (a wszystko to musisz mieć teraz!) i gdzie istnieje tylko jedna „restauracja inna niż wszystkie”.

Ale przecież wystarczy trochę wysiłku, aby pomyśleć, czy warto być konsumenckim konformistą i zatracić się w systemie nabywania. Przecież można uszyć ubranie według własnego pomysłu – mamy gwarancję oryginalności i przeminięcia mody. Nie musimy też wcale chodzić do McDonaldsa, tylko dlatego, że tam chodzą nasi przyjaciele. Jeśli nie zaakceptują naszego indywidualnego wyboru to nie są to przyjaciele tylko bezmyślni pochłaniacze niezdrowego żarcia. Warto także częściej odłożyć na bok telefon komórkowy i przejść się do znajomych na nogach dla zdrowia i dla bezpośredniego kontaktu ze znajomymi – o ile przyjemniejszego przecież, niż kontakt za pomocą sms-a. Jeżeli mieszkamy w mieście i nie wyjeżdżamy często, to nie potrzebujemy samochodu – sieć komunikacji miejskiej jest wystarczająco rozwinięta (a sąsiad niech ma nawet 10 samochodów). Musimy uświadomić sobie, że nie wszystko musimy mieć, bo inni to mają, ale co nam jest najbardziej potrzebne. Nie musimy pić środka chemicznego, tylko dlatego, że napisane jest na nim CocaCola; nie musimy palić tylko markowych papierosów, bo one wszystkie zabijają tak samo. Nie musimy prać w „najlepszym proszku”, wystarczy wyprać w dobrym. Nie musimy być najszczuplejsi, najlepsi, najładniejsi. „Nie musimy” jest jedną z właściwych postaw konsumenckich.
Może czasami warto zastanowić się nad tym czego nie można będzie nigdy kupić i sprzedać.

Manifest anarchofeministyczny

Prawa kobiet/Feminizm | Publicystyka

Większość kobiet na całym świecie nie ma prawa do decydowania o ważnych sprawach, które dotyczą ich życia. Kobiety cierpią na ucisk dwojakiego rodzaju. Pierwszy z nich to ogólny ucisk społeczny drugi to seksizm, dyskryminacja spowodowana ich płcią. Istnieje pięć głównych form ucisku:

- ucisk ideologiczny, pranie mózgu spowodowane pewnymi tradycjami kulturowymi, religią, reklamą i propagandą. Manipulacja pojęciami. Zabawa uczuciami i wrażliwością kobiet. Szeroko rozprzestrzenione patriarchalne i autorytarne poglądy oraz kapitalistyczna mentalność.
- ucisk państwa. hierarchiczne formy organizacji dotyczące większości interpersonalnych relacji a także tzw. prywatnego życia
- wyzysk ekonomiczny i represje dotykające kobiet jako konsumentek, gospodyń domowych oraz pracowników w pracach o niskiej płacy
- przemoc przy zgodzie społeczeństwa. Pośrednio kiedy jest to przymus spowodowany brakiem alternatyw i bezpośrednio przemoc fizyczna.
- brak organizacji, tyrania bezstrukturowości, która niszczy odpowiedzialność i jest przyczyną słabości i bezczynności.

Te czynniki współpracują ze sobą, co sprawia, że przyczyniają się do podtrzymywania zamkniętego koła nienawiści. Nie ma panaceum na przerwanie tego kręgu, ale nie jest on niezniszczalny. Anarcho-feminizm jest kwestią świadomości. Anarcho-feminizm oznacza kobiecą niezależność i wolność oraz traktowanie kobiet na równej stopie z mężczyznami. Organizacja społeczeństwa i życie społeczne, gdzie nikt nie jest lepszy lub gorszy i każdy może kierować tym życiem, zarówno kobiety jak i mężczyźni. Obejmuje to wszystkie poziomy życia społecznego także sferę życia prywatnego.

Anarcho-feminizm zakłada, że kobiety same o sobie decydują, dbają o swoje sprawy - indywidualnie w sprawach osobistych, razem z innymi kobietami w kwestiach dotyczących kilku kobiet. W sprawach dotyczących obu płci zasadą jest ustalanie decyzji przez kobiety i mężczyzn na równych prawach. Kobiety muszą same decydować o swoim ciele, sprawach dotyczących antykoncepcji i rodzenia dzieci. Trzeba walczyć zarówno indywidualnie jak i zbiorowo przeciwko męskiej dominacji, poglądom na temat posiadania i kontroli nad kobietami, przeciwko represjom, prawom, opowiadać się za ekonomiczną i społeczną niezależnością i autonomią kobiet.

Należy założyć centra opieki, centra kryzysowe, grupy dyskusyjne, działalność kulturalną kobiet i musi to przebiegać pod kierownictwem kobiet. Tradycyjne, patriarchalne, dwupokoleniowe rodziny powinny zostać zastąpione przez wolne związki, oparte na równych prawach i wzajemnym szacunku dla autonomii drugiej osoby. Stereotypy dotyczące płci w edukacji, mediach i w miejscach pracy muszą być zniesione. Odpowiednim środkiem jest dzielenie się pracą w życiu zawodowym i domowym przez kobiety i mężczyzn. Struktura życia zawodowego musi się radykalnie zmienić, zarówno jak i organizacja życia domowego - współpraca w domu i w społeczeństwie. Musi zostać zniesiona różnica miedzy pracą mężczyzn i kobiet. Opieka nad dziećmi musi dotyczyć w równym stopniu kobiet i mężczyzn.

Władza kobiet, kobiety na wysokich rządowych stanowiskach nie obalą ucisku. Dla nas nie ma feminizmu bez anarchizmu. Innymi słowy anarcho-feminizm nie opiera się na kobiecej władzy czy kobietach w rządzie, opiera się on na organizacji bez władzy i bez rządu. Podwójny ucisk kobiet wymaga podwójnej walki i podwójnej organizacji: z jednej strony w federacjach feministycznych, z drugiej strony w organizacjach anarchistycznych. Prawdziwy anarchizm musi być także feministyczny, w przeciwnym wypadku jest to patriarchalny pół-anarchizm. Zadaniem anarcho-feministek jest chronić feministyczne cechy anarchizmu. Nie będzie anarchizmu bez feminizmu.

Zasadniczą kwestią anarcho-feminizmu jest rozpoczęcie zmian dzisiaj, nie jutro lub po rewolucji. Rewolucja będzie trwać ciągle. Musimy zacząć dzisiaj przez dostrzeżenie ucisku w codziennym życiu i zrobienie czegoś żeby złamać obowiązujący tu i teraz wzór. Musimy działać niezależnie, bez dawania prawa jakimkolwiek przywódcom do decydowania o tym, czego chcemy i co zrobimy. Musimy same podejmować decyzje dotyczące naszych osobistych spraw, razem z innymi kobietami w sprawach czysto kobiecych, wspólnie z mężczyznami w ogólnych sprawach.

„Wiedźma” nr 4, 2002
Strona "Wiedźm"

Bardzo wygodne pojęcie "dyskryminacji"

Publicystyka

W Polsce działa bardzo mocne lobby pracodawców. Działa ono m.in. w Komisji Trójstronnej, gdzie reprezentuje interesy wąskiego grona pracodawców, często na przekór interesom większości społeczeństwa, czyli szeroko pojętej klasy pracowników. W zasadzie ostatnio działania pracodawców koncentrują się na walce z kodeksem pracy oraz z instytucjami, które chronią ludzi przed nadużyciami władzy i patologicznymi działaniami niektórych pracodawców.

Dzisiaj czytałam o tym, jak przedstawiciel Konfederacji Pracodawców Polskich (KPP) argumentował, że pracodawcy nie powinni konsultować się ze związkami przed wręczeniem pracownikowi wypowiedzenia. KPP wykorzystał pojęcie "walki z dyskryminacją" – czyli, według KPP, członkowie związku zawodowego mają "więcej praw" niż inni pracownicy, więc ma miejsce dyskryminacja.

Nie chcę tu długo pisać o zasadzie konsultowania się ze związkami przed wypowiedzeniem umowy o pracę, ale warto wspomnieć, że opinia związku nie jest wiążąca dla pracodawców, tak więc pracownicy nie mają tak wiele korzyści z tego prawa. Trudno więc mówić o jakiejkolwiek dyskryminacji. To jest gruba przesada, które pokazuje podejście lobby pracodawców do prawa: jak jest jakieś prawo, które ma chronić pracowników, trzeba znaleźć sposób, aby je znieść, obejść lub zniekształcić z korzyścią dla siebie.

To same lobby pracodawców (oraz rządowa elita) wysunęło argumenty, że ustawa kominowa także jest dyskryminacją i że nie wolno ograniczać pensji dyrektorów państwowych firm. Oczywiście, kiedy pracownicy sfery publicznej argumentują, że ich pensje są "nierynkowe" odpowiedz zawsze brzmi "nie ma pieniędzy" czy nawet "jeśli nie lubisz pensji w szkołach publicznych, zawsze możesz pracować w szkołach prywatnych - to twój wybór". "Dyskryminowani" są więc tylko prezesowie, które zarabiają 7 tys. a nie 70 tys. miesięcznie, a nie zwykli pracownicy, którzy zarabiają wielokrotnie mniej. Ograniczenie pensji zwykłych pracowników budżetówki też wynika z regulacji prawnych i decyzji elit. Prawne ustalenie maksymalnych pensji jest uznawane w neoliberalnym świecie za dyskryminację, ale tylko wtedy, gdy ta „dyskryminacja” dotyczy elit.

Lobbystów nie interesuje, że firmy państwowe są czymś innym, niż firmy prywatne, a "inwestorami" są wszyscy podatnicy i obywatele. Ponadto, inwestorzy w prywatnych firmach mają przynajmniej ograniczone prawo głosu. Kto ostatnio zapytał społeczeństwo, ile ma zarabiać listonosz, a ile ma zarabiać biurokrata z Dyrekcji Generalnej? Czy ile ma być tych biurokratów? Całe społeczeństwo jest dyskryminowane w porównaniu z prywatnymi inwestorami, ale to najwyraźniej nikogo nie interesuje.

Kiedy przyjęte zostały ustawy antydyskryminacyjne, na całym świecie chodziło ludziom o zwalczanie takich objawów dyskryminacji, jak różnice w pensjach kobiet i mężczyzn, jak preferencyjne przyjmowanie do pracy ludzi jednego koloru skóry, narodowości czy płci, zwalczanie niesprawiedliwego traktowania osób niepełnosprawnych, starszych, homoseksualnych, jak wyrównanie szans społecznych. To prawda, że pojęcie dyskryminacji zawsze może być rozszerzone. Jednak to, co robi polskie lobby pracodawców, to jawna nadużycia tych przepisów do niewłaściwych celów.

Jednocześnie prawie nic się nie robi, żeby przeciwdziałać prawdziwej dyskryminacji, z powodu której cierpią miliony ludzi.

Na przykład, wiemy, że kobiety na ogół zarabiają mniej niż mężczyźni. Dzieje się tak dlatego, że pracują na gorzej opłacanych stanowiskach. Ale również zarabiają mniej, kiedy pracują na identycznych stanowiskach, co ich koledzy mężczyźni. Jakie narzędzia mamy do zwalczania takiej dyskryminacji? Pracodawcy korzystają z pojęcia "tajemnicy handlowej", aby zakamuflować swoje praktyki dyskryminacyjne. Takie pojęcie jest powszechne w Polsce, ale zupełnie nie jest normą na całym świecie. Jednak już dawno polscy pracodawcy i elita ustalili, że pracownicy nie powinni pytać innych ile zarabiają, że ujawnienie takich podstawowych informacji jest "niebezpiecznie dla biznesu". Nikt z neoliberałów nie kwestionuje, czy taka praktyka narusza podstawowe prawa człowieka, ponieważ biznes zyskuje na ignorancji pracowników i jeśli można komuś płacić mniej, nawet gdy to stanowi dyskryminację, pracodawcy nie będą mieli nic przeciwko temu. A jak ktoś przypadkiem odkryje takie praktyki, próbują udowodnić, że mniej zarabiający pracownik tak naprawdę jest gorszym pracownikiem. Jeśli chcą to udowodnić, wystarczy, że napiszą złą ocenę: nikt nie kontroluje czy oceny pracowników są sprawiedliwe, a oceny często są oparte na wyłącznie subiektywnej podstawie.

Dyskryminacja istnieje w różnych formach. Czasami trudno ją udowodnić. Ale czasami dyskryminacja jest jawna, ale jakoś usprawiedliwiona innymi przepisami prawnymi. Np. cudzoziemcy (przynajmniej ci z krajów spoza Unii), którzy są zatrudnieni w Polsce muszą dostać zezwolenie na pracę. Pracodawcy, którzy zawierają z nimi kontrakty mogą podpisać kontrakt tylko na okres zezwolenia - ani jednego dnia więcej. W przypadku innych pracowników, jeśli pracodawcy zawierali umowę na czas określony już dwa razy (bez przerwy w zatrudnieniu), trzecia umowa musi być stała. Ale cudzoziemiec takiej umowy nie dostanie, jeśli nie ma prawa stałego pobytu. A tylko bardzo mała część cudzoziemców pracujących w Polsce dostaje prawo stałego pobytu. Tak więc cudzoziemcy mogą pracować wiele lat u jednego pracodawcy i nigdy nie dostać umowy o pracę, tak jak ich koledzy. Czy to nie jest dyskryminacja? Oczywiście tak – ale to jest dyskryminacja wymagana przez prawo. Prawo wyraźnie przewiduje, że cudzoziemcy nie mają takich samych praw, jak obywatele Polski.

Podejrzewam, że gdybym skierowała pytanie do Trybunału Konstytucyjnego, czy do innej rządowej instytucji, czy to stanowi dyskryminację czy nie, otrzymałabym odpowiedź, że to jest coś "oczywistego", że państwa mogą preferować swoich obywateli, itd. Pewnie nie przyszłoby im do głowy, że to jest forma dyskryminacji. Jednak gdy pracownicy, z własnej woli organizują się w organizacje związkowe, dlatego, że mają troszeczkę więcej ochrony (choć w zasadzie dość symbolicznie) niż niezorganizowani pracownicy, to ma być dyskryminacja?

Skoro mamy być kreatywni językowo, ja mogę wymyślić jeszcze więcej przykładów dyskryminacji w miejscu pracy. Np. jeśli nie możemy dyskryminować przeciw mniej zorganizowanym pracownikom (tym, którzy nie założyli struktur związkowych) pewnie nie możemy dyskryminować także przeciw mniej zdolnym pracownikom, albo mniej przygotowanym zawodowo. Jak ktoś z dyplomem zarabia więcej niż kolega bez dyplomu, czy to nie jest dyskryminacja? Przecież, czy ktoś należy do związku, czy ktoś studiował, to tylko kwestia "osobistego wyboru". Czyż nie?

Dlaczego prezesowie, którzy nie pracują więcej niż inni zarabiają więcej? To też dla mnie wygląda jak dyskryminacja.

A dlaczego politycy mają samochody służbowe, a nauczyciele nie? Już dość takiej dyskryminacji!

Jeśli lobby pracodawców może definiować dyskryminację wedle swoich interesów, to każdy może. Ale tak jak w sytuacji górników z Budryka, walczących przeciw dyskryminacji płacowej w kopalni, pracodawcy, elita i rząd zawsze korzystają z prawa, aby zdefiniować dyskryminację według własnych potrzeb, we własnym interesie, a nie w interesie naprawdę dyskryminowanych.

Ursula K. Le Guin o Wydziedziczonych

Kultura | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Moja powieść "Wydziedziczeni" jest historią małej planety, której mieszkańcy nazywali się Odonianami. Ich nazwa pochodzi od założycielki tego społeczeństwa, Odo, która żyła wiele pokoleń przed czasami, o których pisze w mojej książce, i dlatego nie może ona brać udziału w akcji inaczej, jak tylko w sposób pośredni, w tym sensie, że gdyby nie ona, nie byłoby "Wydziedziczonych".

Międzynarodowe Stowarzyszenie Pracowników – rys historyczny

Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Międzynarodowe Stowarzyszenie Pracowników (International Workers' Association – IWA, w jęz. hiszpańskim: AIT - Asociación Internacional de los Trabajadores), to międzynarodowa federacja anarcho-syndykalistyczna zrzeszająca organizacje pracownicze i związki zawodowe w wielu krajach. IWA powstała na kongresie założycielskim w 1922 r. w Berlinie.

Pośród sygnatariuszy znalazły się grupy z Argentyny, Chile, Niemiec, Holandii, Włoch, Meksyku, Norwegii, Portugalii i Szwecji. Największa organizacja anarchosyndykalistyczna - Confederacion Nacional del Trabajo (CNT) z Hiszpanii nie mogła przysłać swoich delegatów ze względu na to, że toczyła zażartą walkę z dyktaturą Primo de Riviery. W późniejszym czasie CNT przystąpiło do IWA na zjeździe w Saragossie w 1923 roku.

Już w pierwszym roku istnienia, w IWA zrzeszone były miliony pracowników.

Program IWA zakładał ustrój oparty na autonomicznych komunach i sfederowanych radach na poziomie lokalnym, regionalnym, krajowym i globalnym. Samorządne organizacje miały na celu stworzenie podstaw samorządnego społeczeństwa opartego o racjonalne wykorzystanie zasobów i pomoc wzajemną.

Kongres berliński przyjął nazwę Interenational Workmen’s Association, później zmienioną na International Workers Association. Przyjęto również "Zasady, Cele i Statuty", które były podłożem zasad rewolucyjnego syndykalizmu. "Zasady..." przez dziesiątki lat były jedynie w minimalnym stopniu zmieniane, tak więc do dzisiaj stanowią fundament dla działań IWA.

W latach dwudziestych IWA rozwijało się bardzo dynamicznie i coraz więcej organizacji przyłączało się bądź nawiązywało kontakt z międzynarodowym sekretariatem IWA. Organizację anarchosyndykalistów i syndykalistów powstawały w Urugwaju, Bułgarii, Polsce, Japonii, Australii, Południowej Afryce, Paragwaju, Północnej Afryce i wszędzie tam gdzie rozwijał się przemysł.

USI we Włoszech było w 1920 roku jedną z największych organizacji syndykalistycznych na świecie, lecz z dojściem do władzy Mussoliniego i faszystów stało się również jedną z pierwszych organizacji zmuszonych do zejścia do podziemia i praktycznie zaprzestania działalności. FAUD w Niemczech, NSV w Holandii, CGT w Portugalii, CDSR we Francji i wiele innych organizacji w Europie i Ameryce Płd. nie było w stanie przetrwać faszystowskiej ofensywy w latach trzydziestych i czterdziestych.

Czy pikiety solidarnościowe mają sens?

Protesty | Publicystyka | Represje | Ruch anarchistyczny

Co jakiś czas, ktoś zadaje mi pytanie, często zahaczające o sarkazm - czy kilkuosobowe pikiety solidarnościowe cokolwiek mogą zmienić?

Aby nie powtarzać się za każdym razem tych samych argumentów, postaram zebrać je poniżej.

Ostatnio, jako uczestnik Związku Syndykalistów Polski, brałem udział lub organizowałem pikiety solidarnościowe ws. zwolnienia związkowców z Auchan, Starbucks i Lionbridge. W każdym z tych przypadków część zaproszonych na pikietę osób nie przyszła, stwierdzając, że "akcja nie ma sensu". Pomijając już, że może być to zwykła racjonalizacja nieróbstwa - znakomita, "rozsądna" wymówka, aby nic nie robić i zostać w domu i w najlepszym przypadku czytać Marksa lub Bakunina. Wierzę jednak że część osób, cierpiąc na polityczną depresję, która trawi obecnie całe społeczeństwo, autentycznie nie wierzy, że można tego rodzaju niewielkimi akcjami mieć jakikolwiek wpływ na rzeczywistość - i do nich kieruję ten tekst, bo "racjonalizatorów" nic nie przekona, zawsze znajdą sto innych wymówek.

Wybrać mniejsze zło, czyli dlaczego anarchizm

Publicystyka

"Wybrać mniejsze zło, czyli dlaczego anarchizm"

O tym, że nie ma doskonałych systemów politycznych, człowiek przekonał się już dawno. Winston Churchill, jeden z najbardziej znanych polityków w historii, mówił: "Demokracja to najgorszy system, ale nie wymyślono nic lepszego". Z kolei np. William Godwin, zaliczany do prekursorów anarchizmu twierdził, że anarchia jest złem, ale potencjalnie mniejszym od państwa. W historii świata przewinęło się przez ekonomię i politykę multum systemów. Zwolennicy każdego z nich zawsze byli przekonani co do swoich idei. Swoją drogą, ciekawe co by było gdyby np. na rozmowę zgromadzić "przedstawicieli" każdej ideologii politycznej. Do czego zmierzam? Chodzi mi o to, że tak naprawdę każdy system, każda ideologia, polityczna czy też ekonomiczna, chce dobra ogółu i sprawiedliwości (w jakim by to rozumieniu nie było) dla wszystkich. Lecz czy może istnieć sprawiedliwość bez przychylności całego społeczeństwa do danego systemu?

Kanał XML