Publicystyka
Debata publiczna, pranie mózgów i demokracja
Akai47, Nie, 2008-06-15 10:38 Publicystyka | Tacy są politycyWyniki referendum w Irlandii nie powinny być wielką niespodzianką dla tych, którzy obserwowali ten temat. Obywatele Francji oraz Holandii odrzucili w referendach przyjęcie europejskiej konstytucji po intensywnej debacie w tych krajach. Traktat Lizboński, w zasadzie zawiera to samo, co odrzucona konstytucja, więc, po debacie publicznej i dużym wysiłku włożonym przez różne ruchy społeczne, organizacje polityczne, partie, itd, aby zaprezentować informacje o traktacie, ludzie postanowili, że nie chcą przyjąć takiego traktatu. Demokraci mogliby więc się cieszyć, że choć trochę ludzi zaangażowało się w tę sprawę, czytało co nieco o traktacie, przeczytało sam tekst traktatu, przysłuchiwało się debacie, zastanowiło się i zagłosowało. Jednak raczej słuchamy w mediach, jak przedstawiciele "demokracji" powtarzają tezę, że obywatele Irlandii po prostu źle zrozumieli, co mieli zrobić i źle zagłosowali. Powtarzająca się teza brzmi: nikt nie rozumiał, co robi.
Kiedy Polska przystąpiła do Unii, mało kto czytał ważne dokumenty, jak Traktat Akcesyjny, ponieważ ten dokument, oraz wiele innych nie były tłumaczone na jęz. polski aż do momentu na kilka dni przed referendum. (Traktat Lizboński został opublikowany w jęz. polskim 4 dni po tym, jak Polska go podpisała, ale rząd już postanowił w imieniu ludzi, więc po co pozwolić im czytać dokument, który podpisuje się w jego imieniu).
Przed referendum, mało kto czytał traktaty, czy najważniejsze dokumenty Unii, jednak politycy pro-unijni występowali w telewizji, mówili o pewnych korzyściach, powtarzali kilka haseł, więc mieli okazję przekazać ludziom, jak należy głosować. Bardziej głęboka analiza nie byłaby im na rękę, więc nie była potrzebna. Po co zawracać głowę ludziom informacjami, które i tak tylko "eksperci" mogą zrozumieć. Dla tych polityków więc, "demokracja" działa, kiedy ludzie słuchają tych, którzy przemawiają w telewizji i kiedy ludzie posłusznie idą głosować tak, jak chcą tego politycy. Zupełnie ich nie obchodzi, czy ludzie dyskutowali, debatowali czy nawet czytali dokumenty nad którymi głosują - ważne jest to, że wszystko idzie zgodnie z planem.
Jednak okazuje się, że czasami ludzie potrafią poinformować się niezależnie, albo w ogóle rozumieją, że coś, co politycy próbują im narzucić nie leży w ich interesie. Jednak w takich sytuacjach, politycy boją się ludzi, nie chcą aby głosowali i ciągle mówią o tym, jak ludzie "nie mają dość wiedzy". Fakt, że prawdopodobnie także nie wiedzieli, co robią, kiedy wybierali tych polityków jest przez nich całkiem pomijany.
Referendum w Irlandii może być taką historyczną chwilą, ponieważ zapewne nie będzie już zbyt wiele takich ważnych referendów w Europie. Po tym, jak Holendrzy i Francuzi odrzucili Konstytucję, już postanowiono, że nie będą oni mogli głosować nad kolejną propozycją unijną, czyli Traktatem, a rządy, które rozważały przeprowadzenie referendów postanowiły, że nie warto ryzykować. Lepiej podpisać umowę, a dopiero potem poinformować ludzi. I jeśli nie będzie poważnych zadym i ostrych reakcji, to będzie znak, że można dalej tak postępować. Przecież mało kto dowie się, na co naprawdę się zgodzili i mało kto będzie mógł zrozumieć coś oprócz oficjalnej propagandy establiszmentu.
Tak właśnie wygląda demokracja dla rządzących: im mniej aktywni są ludzie w debacie, tym lepiej, ponieważ rządy działają w interesie wąskich elit, a jak ludzie zaczynają pytać o swoje własne interesy i głosują zgodnie z nimi, trudniej jest wprowadzić prawodawstwo, które działa przeciw większości społeczeństwa. W tym sensie, demokracja nie leży w interesie elit. Dlatego elity tak bronią traktatu, który odbiera prawa głosującym obywatelom i koncentruje więcej mocy decyzyjnej w rękach eurokratów.
Za kapitałem podąża konflikt - wywiad z Beverly J. Silver
XaViER, Nie, 2008-06-15 09:30 Gospodarka | PublicystykaKsiążka Beverly Silver "Forces of Labor" dostarcza szczegółowych informacji na temat kondycji i znaczenia ruchu pracowniczego oraz narzędzi do dalszej jego analizy. Silver twierdzi, że walki pracownicze są endemiczną cechą rozwoju kapitalistycznego, wynikają z samej jego natury. Kapitał musi utrzymywać swoje panowanie nad pracownikami i każdego dnia na nowo zmuszać robotników do pracy. Ci natomiast protestują, i będą protestować, przeciwko traktowaniu ich jak towar.
Na początku XIX wieku klasy niższe miały niewielką rolę w kształtowaniu światowego systemu kapitalistycznego, lecz w XX w. była ona już dużo większa. Nie znaczy to, że siła robotników nieustannie rośnie i że walki pracownicze są zawsze pozytywne. Czasami pracownicy będą określać i utrzymywać wewnętrzne podziały oraz bronić przywilejów, jeśli nie będą widzieć innych sposobów na utrzymanie godnych standardów życia, co będzie osłabiać klasę pracującą i powodować ważne problemy dla strategii rewolucyjnej zmiany.
Długi trzeba spłacać. Prawda Premierze?
Czytelnik CIA, Sob, 2008-06-14 11:34 PublicystykaKrótki quiz dla czytelników. Ministerstwo Środowiska właśnie opracowało nowy projekt rozdziału uprawnień do emisji CO2 dla producentów energii. Jedna ze spółek otrzymała w nowym podziale prawa do emisji o 0.8 mln ton CO2 mniejsze niż w poprzednim projekcie. To zmniejszenie praw do emisji o 7% kosztować ją będzie około 480 mln złotych w latach 2008-2012. Druga spółka miała więcej szczęścia. Ministerstwo Środowiska zwiększyło dla niej limit uprawnień aż o 18%. Dzięki temu, że będzie mogła emitować o 1.8 mln ton CO2 rocznie więcej zaoszczędzi nawet 1.07 mld złotych w ciągu następnych 5 lat. Zadanie dla czytelników: wskaż, która z wymienionych wyżej spółek należy do:
a) Skarbu Państwu
b) Zygmunta ‘Zegarka’ Solorza Żaka – właściciela Polsatu
Animal Liberation Front - WYWIAD Z UWIĘZIONYMI
Czytelnik CIA, Pią, 2008-06-13 21:49 Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | Publicystyka | RepresjeWYWIAD Z UWIĘZIONYMI
Powiecie nam o nocy kiedy was aresztowano?
Kr; Akcję rozpoczęliśmy o dziesiątej wieczorem. Przed opuszczeniem miasta przedyskutowaliśmy, które futrzarskie fermy zaatakować. Mieliśmy przygotowane mapy, narzędzia,ubrania, a wiec wszystko co potrzebne. Wynajętym samochodem skierowaliśmy się wprost do fermy norek. Po zaparkowaniu samochodu, dotarliśmy do niej piechotą i przy pomocy naszych narzędzi dostaliśmy się do środka. Później dowiedzieliśmy się że ferma jest odpowiedzialna za śmierć 70 000 norek rocznie. Wycięliśmy kilka dziur w płocie i zaczęliśmy otwierać klatki. Razem udało nam się otworzyć 600-700 klatek. Następnie wycofaliśmy się do naszego samochodu i zdecydowaliśmy się pojechać do następnej fermy, gdzie otworzyliśmy główną bramę i wycięliśmy dziurę w otaczającym płocie. Otworzyliśmy około 250 klatek, lecz musieliśmy zawrócić i uciekać,gdyż zauważyliśmy jakąś postać na końcu szopy. Później dowiedzieliśmy się, że był to właściciel, który od czasu ostatniego ataku w zeszłym roku sprawdzał fermę co najmniej dwa razy w nocy. Wtedy ruszyliśmy do trzy godzinnej ucieczki. Ponieważ okazało się, że nasz samochód jest pod obserwacją, próbowaliśmy dobiec do oddalonego o pięć mil najbliższego miasteczka. Niestety zostaliśmy złapani przez dwóch gliniarzy z psami.
Zieloni Radykaliści
pauli, Pią, 2008-06-13 13:44 Ekologia/Prawa zwierząt | PublicystykaWalcząc o ochronę przyrody, można jej poważnie zaszkodzić. Ekologiczni sabotażyści z USA dokonali kilkudziesięciu aktów terroru, między innymi spalili kurort w Kolorado
Pod koniec sierpnia tego roku Finowie gorączkowo uganiali się za 2,5 tysiącem norek amerykańskich. Złapali blisko połowę. Reszta zwiała i szansa na ich odłowienie jest znikoma. W niebezpieczeństwie znalazły się kaczki, mewy, gęsi i cała masa innych dzikich zwierząt, które norka amerykańska, obcy i niebezpieczny gatunek w europejskiej przyrodzie, morduje z niezwykłą precyzją. A wszystko to stało się za sprawą miłośników przyrody, członków Frontu Wyzwolenia Zwierząt (Animal Liberation Front), którzy postanowili wypuszczać na wolność zwierzęta hodowane na fermach futrzarskich.
Turcja: obóz antygraniczny w Dikili odbędzie się we wrześniu
Yak, Czw, 2008-06-12 19:56 Świat | Publicystyka | Ruch anarchistycznyObóz antygraniczny w Dikili, niedaleko Izmiru odbędzie się w połowie września.
Planowane są m.in.: wymiana doświadczeń i wiedzy osób zainteresowanych i dotkniętych problemami imigracyjnymi, dyskusje o tym, jak uniknąć śmierci imigrantów na granicach, oraz działania zmierzające do zwiększenia świadomości społecznej na temat sytuacji imigrantów w Turcji i w Europie.
Organizatorzy zapraszają wszystkich do udziału, współpracy przy organizacji obozu i udziału w warsztatach. Jeśli macie pytania i uwagi, piszcie na adres: dikili2008-sinirkampi@hotmail.com
Strona internetowa: http://no-racism.net/dikili
Obszar Morza Egejskiego, od wysp greckich do wybrzeża tureckiego, to raj dla turystów, oraz trasa ucieczki dla wielu ludzi, którzy uciekali przed represjami tureckiego reżimu wojskowego w latach 80’tych. To także zewnętrzna granica Unii Europejskiej, mur Fortecy Europa uniemożliwiający dostęp niechcianym imigrantom. To miejsce, w którym ludzie próbujący dostać się do Europy przeżywają koszmar.
Jak bieda pracuje na luksus
Czytelnik CIA, Czw, 2008-06-12 18:24 Świat | Gospodarka | Publicystyka | UbóstwoMają po pięć, dziesięć lat, są brudne i nie chodzą do szkoły. To dzieci pracujące na egipskich plantacjach bawełny, która później trafia do najelegantszych hoteli w Europie i Stanach Zjednoczonych.
Bawełna jest chyba najpopularniejszą tkaniną na świecie i uprawia się ją w wielu krajach świata. Ale egipska bawełna jest królową bawełny: słynie ze swej jakości, jest trwalsza, delikatniejsza i elastyczniejsza od innych. Żaden szanujący się hotel w Paryżu czy na Manhattanie nie może nie mieć uszytej z niej pościeli. Z niej robi się drogą odzież. Jest synonimem luksusu.
List z więzienia
Czytelnik CIA, Czw, 2008-06-12 17:15 PublicystykaPo raz kolejny omijając cenzurę, obnażam prawdę o zakładzie karnych. Nie takim, jaki widzicie w serialach i programach telewizyjnych. Tylko o tym jak funkcjonuje tu na prawdę system (nie)sprawiedliwości. Było mi dane jako jednemu z nielicznych przejść przez najgorszy oddział jaki stworzono do tej pory dla skazanych. A więc przez mój bardzo buntowniczy charakter, nerwowość jaką nabyłem podczas lat spędzonych we więzieniach trafiłem na taki oddział jako szczególnie niebezpieczny więzień. Takich oddziałów jest kilka w Polsce, lecz nie różnią się niczym. Taki oddział to więzienie we więzieniu, osobny budynek otoczony murem, opleciony drutem kolczastym, na którym co parę kroków są kamery. Trafiając tam nie wiedziałem, ile tam spędzę czasu. W kompletnej samotności, ale do tego dojdę później. Przywitano mnie tam w magazynie dając mi czerwone ubranie i rozpieprzając mi rzeczy osobiste. Jako więzień niebezpieczny nie mogłem posiadać żadnych ubrań własnych. Ubrano mnie w rzeczy „nie pytając o gust”... w końcu panowie znudzili się grzebiąc mi rzeczach i zabierając wszystko oprócz koców, misek, listów zaprowadzili do celi, łańcuchy, którymi miałem skute ręce i nogi do ran poobcierały mi nogi. Prosząc klawiszy, aby luźniej kuli mi nogi, usłyszałem odpowiedź „Zacznij się przyzwyczajać”.
Czego nie mówili nam o Traktacie Lizbońskim?
Czytelnik CIA, Śro, 2008-06-11 13:32 Publicystyka2 czerwca Irlandczycy mogą powiedzieć "nie" traktatowi lizbońskim. W sondażach przeciwnicy traktatu mają przewagę. Według "Gazety Wyborczej" jest to poważna groźba. Tymczasem dla przeciwników neoliberalizmu i militaryzacji irlandzkie referendum stanowi nadzieję i potencjalną inspirację.
O Traktacie Lizbońskim było w Polsce dużo szumu, ale o treści tego dokumentu - ani słowa. Kiedy większość ludzi w Polsce wypowiada się za traktatem chodzi im o zdystansowanie się od nacjonalistycznej, pełnej uprzedzeń argumentacji prawicy - a nie o poparcie konkretnych propozycji w traktacie.
Bezkrytyczne i niewnikliwe media nie wspominają o tym, że traktat jest w 90 proc. identyczny z zaproponowaną konstytucją UE, odrzuconą trzy lata temu w referendum zarówno we Francji jak i w Holandii. Odrzuconą nie na podstawie PISowsko-rydzykowej antyniemieckości czy homofobii, lecz krytyki antyspołecznej polityki neoliberalnej.
Uchodźcy na Południu, bariery na Północy
Czytelnik CIA, Nie, 2008-06-08 15:37 Publicystyka"Zajęliśmy stanowisko obok posterunku celnego, by policzyć osoby przekraczające granicę i ocenić, jakie są najpilniejsze potrzeby" - opowiada Wiliam Spindler, rzecznik Urzędu Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR), który w 1996 r. pełnił misję w Rwandzie.
"Spodziewaliśmy się 20 tys. osób dziennie, byliśmy wyposażeni w małe, ręczne liczniki w rodzaju tych, których stewardessy używają w samolotach do sprawdzania, czy liczba pasażerów się zgadza. Ostatecznie było to od 20 do 30 tys. ludzi... każdej godziny! Przez cały dzień przyjęliśmy 350 tys. osób, które powinniśmy natychmiast nakarmić i otoczyć opieką medyczną, co odpowiada dwukrotnej liczbie mieszkańców Genewy. Co mogliśmy zrobić? Doprawdy nic, chyba, że bezradnie konstatować kolejne narodziny i zgony na poboczach, i nieść pierwszą pomoc tym, którzy znajdowali się w bezpośrednim zasięgu naszego wzroku". W obliczu masowych ruchów ludności - które na szczęście wciąż mają charakter wyjątkowy - nie da się jej zapewnić nawet podstawowej pomocy w pierwszych godzinach kryzysu, czyli wtedy, kiedy uchodźcy są najbardziej narażeni na różnego rodzaju niebezpieczeństwa.
Lech Lele Przychodzki Wolnościowe słowa na wiatr. Biedaszyby nadal same
oski, Nie, 2008-06-08 14:18 Kraj | Gospodarka | Protesty | Publicystyka | Ruch anarchistycznyKiedy ostatnio rozmawiałem z działaczami Stowarzyszenia Biedaszyby, jego prezes, Władysław Wałowski z Głuszycy szykował się do odsiadywania prawomocnego już, 1,5-rocznego wyroku z maja 2007. Paragraf opiewał bodaj na paserstwo za posiadanie nielegalnie wydobytego z „dziupli” urobku. Sąd wydał wyrok w zawieszeniu, apelacja prokuratury przesądziła tryb wykonawczy.
FRONTEX: Ucieczka przed głodem
pankin, Pią, 2008-06-06 14:27 PublicystykaJest ciemna, bezksiężycowa noc. Wiatr wieje z prędkością ponad 100 km na godzinę. Na falach morskich, wznoszących się z potwornym hukiem na wysokość ponad 10 metrów, miota się na wszystkie strony wątła, drewniana łódź. Na jej pokładzie dziesięć dni temu z małej zatoczki u wybrzeży Mauretanii wypłynęło 101 afrykańskich zbiegów uciekających przed głodem. Cudem tylko szalejąca na morzu burza rzuciła ich barkę na skały plaży El Medano, na jednej z Wysp Kanaryjskich. Hiszpańskie służby znalazły na dnie łodzi ciała trzech młodych chłopców i jednej kobiety. Zmarli z głodu i z wycieńczenia.
Tej samej nocy, kilka kilometrów stąd na plaży El Hierro wylądowała inna barka, na której pokładzie znajdowało się 60 mężczyzn, 17 dzieci i 7 kobiet. Wszyscy bardziej podobni do widm niż ludzi, ledwo trzymający się na nogach, bliscy agonii.
Żadnych podwyżek bez kontroli nad środkami transportu
Czytelnik CIA, Pon, 2008-06-02 05:48 PublicystykaDnia 2 czerwca ceny biletów transportu publicznego w Warszawie podrożeją. Mimo podwyżek cen, nie ma gwarancji, aby sytuacja z transportem uległą poprawie. Podczas gdy zwykli ludzie muszą płacić coraz więcej za wszystkie usługi, większość z nich nie otrzymuje wyższych pensji, a społeczeństwo nie ma kontroli nad sposobem wydawania środków i organizowania takich niezbędnych usług jak system transportu publicznego. Czas z tym skończyć!
Farba znaczy krew
pauli, Nie, 2008-06-01 20:01 Ekologia/Prawa zwierząt | Publicystyka"Farba znaczy krew" Prawdziwa historia Zenona Kruczyńskiego - byłego myśliwego.
Tekst Renaty Arent-Dziurdzikowskiej, który ukazał się w czasopiśmie Zwierciadło w czerwcu 2002 roku.
Globalizacja - przyczynek do krytyki anarchistycznej zjawiska
Hiszpan, Nie, 2008-06-01 07:34 Gospodarka | PublicystykaGlobalizacja - przyczynek do krytyki anarchistycznej zjawiska
autor: Natalia (Federacja Anarchistyczna)
data: grudzień 2001
Po tym, co obecnie możemy przeczytać lub usłyszeć w niezależnych mediach na temat procesu globalizacji, widać jasno, że ruch wolnościowy i anarchistyczny nie wypracował własnej krytyki tego zjawiska i bazuje na zapożyczonych od innych tekstach. Stąd pomysł na napisane takiego artykułu, aby pozbyć się zbędnego balastu obcych nam teorii np. państwa bezpieczeństwa socjalnego itd. Trzeba ze smutkiem przyznać, że zostaliśmy w tyle, jeśli chodzi o problem globalizacji, skrzętnie go do tej pory pomijaliśmy lub poruszaliśmy tylko pośrednio w kontekście innych spraw, typu wejście do NATO, UE, walka z korporacjami lub przy okazji recenzowania książek typu "Dżihad kontra McŚwiat". Uważam to za błąd, który należy jak najszybciej naprawić i cieszę się, że wyjazd na szczyt w Pradze oraz aktywny udział polskich anarchistów w tych zajściach spowodował między innymi większe zainteresowanie tą tematyką, jakże ważną dla wszystkich, którzy obecnie wkraczają w nowy XXI wiek. Od nas bowiem między innymi zależy, jaki on będzie, czy będzie to nowe niewolnictwo w pseudowolnym świecie globalnej wioski, czy też bogata mozaika wolnych ludzkich społeczności rozwijająca się zgodnie ze swoimi potrzebami bez przemocy wyalienowanej władzy megainstytucji w duchu odhumanizowanych ideologii. Warto zastanowić się nad tym, w jakim punkcie się obecnie znajdujemy i jakie są największe zagrożenia dziś lub w niedalekiej przyszłości. Może to bowiem oznaczać również dla nas jako anarchistów, konieczność przeprowadzenia gruntownych zmian w strategii działania, a przede wszystkim trafnego odczytywania, gdzie tak naprawdę znajduje się władza, z którą jest nam nie po drodze.