Publicystyka
Polityczna hipokryzja kosztem sportowców...
Tomasso, Czw, 2008-03-27 14:55 Świat | Protesty | Publicystyka | Tacy są politycyIdea olimpijska, jak sama nazwa wskazuje, nie jest niczym więcej niż tylko ideą, niespełnialnym marzeniem ludzkości. Nigdy na świecie nie było ani powszechnej radości, ani sprawiedliwości, ani powszechnego pokoju. Były co najwyżej lepsze i gorsze momenty. W dobie globalizacji łatwiej nam zajrzeć w różne zakątki świata i lepiej wiemy o tym, co złego się w nich dzieje. Kiedy więc dowiadujemy się, że w kraju, w którym za kilka miesięcy rozegrają się olimpijskie igrzyska, przelewa się krew, tak chętnie przypominamy sobie o ideach olimpijskich i Karcie Olimpijskiej. I ich nadużywamy.
W poniedziałek komentator sportowy Krzysztof Zuchora podczas transmisji z ceremonii zapalenia olimpijskiego znicza przypomniał na antenie TVP ważną rzecz: otóż pokój olimpijski w starożytnej Grecji był tak naprawdę rozumiany jako rozejm olimpijski. Nikt nawet wtedy nie miał złudzenia, że z powodu igrzysk wygasną wojny i konflikty. Chodziło jedynie o zawieszenie broni, wstrzymanie bezpośrednich walk. To już i tak był wielki sukces świata antycznego, i wypada do niego dążyć. Ale pamiętajmy, że igrzyska same przez się nie naprawią świata. Nie naprawiły go ani w starożytności, ani w czasach barona de Coubertain, ani w Berlinie w 1936 roku, ani w czasie zimnej wojny, wreszcie w 1980 roku w Moskwie. Jeżeli, jak w tym ostatnim wypadku, dochodziło do częściowego bojkotu igrzysk, ruch olimpijski wychodził z tego pokiereszowany.
Oświadczenie Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK1964”
Czytelnik CIA, Wto, 2008-03-25 18:25 PublicystykaStowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”, reprezentujące wszystkich
kibiców naszego klubu, pragnie ustosunkować się do pojawiającej się w mediach
informacji na temat wydarzeń z dni 22 i 23 marca.
Z relacji przedstawianej w środkach masowego przekazu możemy dowiedzieć się, iż
zatrzymano 39 kibiców, którzy w dniu 22.03.2008 na dworcu kolejowym w Tarnowie
zaatakowali policję „ochraniającą pociąg”.
Niestety nie poinformowano o przyczynie, która wywołała ten atak. Kibic naszego
klubu został brutalnie poturbowany przez funkcjonariuszy prawa, gdy przechodził
z jednego wagonu do drugiego. Ta policyjna prowokacja wywołała opisane w mediach
wydarzenie.
Wegetarianizm
Hiszpan, Pon, 2008-03-24 11:51 Edukacja/Prawa dziecka | PublicystykaŻyj i pozwól żyć innym
Na pytanie "Co to jest wegetarianizm?" większość ludzi odpowiada, że jest to bezmięsny sposób odżywiania się pokarmami roślinnymi i nabiałowymi. Źródłosłów tej nazwy jest jednak bogatszy. Samo słowo wegetarianizm zostało utworzone w 1842 roku przez założycieli Brytyjskiego Towarzystwa Wegetariańskiego. Termin wegetarianizm składa się z łacińskich słów "vegetabilis" , które znaczy roślinny i "vegetare" - rosnąć, kwitnąć, rozwijać się. Po łacinie "vegetus" znaczy tyle co zdrowy, krzepki, pełen życia, silny, ochoczy, natomiast wyrażenie "homo vegetus" oznacza osobę pełną wigoru, zarówno fizycznie jak i umysłowo.
Ogół ludzi sądzi, że wegetarianizm polega tylko na niejadaniu mięsa. Tak naprawdę zaprzestanie jadania mięsa to pierwszy krok wprowadzający nas w krąg nowych spraw i problemów zdrowotnych, moralnych, ekonomicznych, filozoficznych i wielu innych. Wegetarianizm to zmiana stylu życia, rozchwianie wielu stereotypów obyczajowych hamujących rozwój i postęp ludzkiego społeczeństwa. Większość wegetarian to ludzie, którzy zrozumieli, że główną przyczyną wojen, konfliktów lokalnych i międzynarodowych jest przemoc, która jest głęboko zakorzeniona w sercach. Wegetarianizm jest ogromnym krokiem w celu stworzenia lepszego społeczeństwa.
Początek dziejów wegetarianizmu jest równie nieuchwytny jak początek dziejów ludzkości. W VI w. p.n.e. w Grecji powstał nowy kierunek filozoficzny, którego twórcą był Pitagoras i który tak jak prorocy Starego Testamentu (Jeremiasz, Izajasz, Ozeasz) i mędrcy wedyjscy protestował przeciwko składaniu ofiar ze zwierząt oraz przeciwko jadaniu mięsa.
Chociaż wegetarianizm znany jest od tysięcy lat, dotychczas traktowany byl jako ciekawostka i realizowany był przez nielicznych, mimo iż w przeszłości wegetarianami było wielu myślicieli, filozofów i pisarzy takich jak: Pitagoras, Sokrates, Platon, Hipokrates, Klemens z Aleksandrii, Owidiusz, Plutarch, Seneka, Wergiliusz, król Asoka, Leonardo da Vinci, Michał Montaigne, Akbar, John Milton, Isaac Newton, Wolter, Goethe, Szekspir, Emmanuel Swedenbourg, Beniamin Franklin, Jean Jacques Rousseau, Lamartine, Percy Bysshe Shelly i Mary Shelly, Ralph Waldo Emersom, Henry David Thoreau, Lew Tołstoj, Maksym Gorki, George Bernard Shaw, Rabindranath Tagore, Mahatma Gandhi, Albert Schweitzer, Albert Einstein i wielu innych.
Pierwotnie wegetarianizm wyrósł z głębokiego poczucia konieczności ulżenia doli wszystkich żywych istot zdominowanych przez człowieka. Konsekwencje tej dominacji stają się niebezpieczna dla obu stron. Brak szacunku dla życia i bezmyślne sprawianie cierpienia stało się dla cywilizacji ludzkiej przyczyną nowych, nieznanych dotąd zagrożeń zdrowotnych, ekologicznych i ekonomicznych.
Przedstawimy teraz niektóre z korzystnych stron wegetarianizmu
Czy dieta wegetariańska może poprawić lub przywrócić zdrowie?
Wielu ludzi staje się wegetarianami ze względów etycznych. Dzieje się to wtedy, gdy uświadamiamy sobie, że inne istoty mają uczucia podobne do nas. Wiedza ta pozwala człowiekowi poszerzyć własną świadomość i zwrócić uwagę na cierpienia innych.
Stefan Sencerz ("Ofiary Nauki"; Etyka 18/1980) pisze: "W ostatnich latach następował stały wzrost użycia w eksperymentach żywych zwierząt i liczba ginących w laboratoriach całego świata wynosi nie mniej niż 200 milionów rocznie. Co najwyżej jedną trzecią część dałoby się uzasadnić względami medycznymi, spośród nich tylko niewiele dąży do takich pierwszorzędnych dla ludzkości celów, jak zlikwidowanie raka czy innych groźnych chorób. Nawiasem mówiąc, wiele badań usiłuje się podciągnąć pod program leczenia raka, bowiem wiąże się to z dużymi dotacjami finansowymi, a często nie mają one z rakiem nic wspólnego. Większość badań to testy dodatków do żywności, kosmetyków i środków toaletowych, pestycydów, detergentów, środków do czyszczenia naczyń i piekarników, a także broni, narkotyków itp".
Obraz rzeźni jest niczym wizja piekła. Zwierzęta unosi się za tylne nogi i transportuje przez fabrykę śmierci, podżyna się im gardła, obdziera ze skóry i kroi, gdy jescze żyją. Zabijane są wstrząsem elektrycznym lub specjalnymi pistoletami. Towarzyszą temu przeraźliwe ryki tysięcy niewinnych, bezbronnych zwierząt. Podobnie giną kurczaki, zawieszone rzędem za nogi na przesuwającej się, ruchomej taśmie, z podciętą żyłą szyjną umierają zadławione własną krwią wypływającą z dzioba.
Ilu z nas spożywałoby mięso, gdyby ich obowiązkiem było uczestniczenie w mordowaniu tych bezbronnych istot? Jesteśmy przyczyną okrutnej śmierci ponad 24 miliardów corocznie zarzynanych zwierząt.
Rzymski historyk Plutarch w swoim eseju "o jedzeniu mięsa" pisze: "Jak w ogóle możesz pytać dlaczego Pitagoras odżegnywał się od jedzenia mięsa? Co do mnie, to jestem ciekaw, w jakich okolicznościach i w jakim stanie umysłu pierwszy człowiek dotknął swymi ustami posoki i zaczął jeść mięso martwego stworzenia. Jak to się stało, że położył na stole martwe, stęchłe ciała, które jeszcze przed chwilą żyły, poruszały się, ryczały i krzyczały, i ośmielił się je nazywać pokarmem... Nie zabijamy bynajmniej i nie spożywamy lwów ani wilków, mając na względzie własne bezpieczeństwo; wprost przeciwnie ignorujemy te zwierzęta, a zarzynamy niewinne, nieszkodliwe, łagodne stworzenia bez żądeł i kłów, którymi mogłyby wyrządzić nam krzywdę. Aby zdobyć trochę mięsa, pozbawiamy je słońca, światła i długości życia, do których mają prawo, gdy przychodzą na ten swiat".
Angielski poeta, zagorzały wegetarianin Shelley napisał w "Vindication of Natural Diet": "Niechaj orędownik pokarmu zwierzęcego zmusi się do przeprowadzenia rozstrzygającego eksperymentu co do wlasnej natury i - jak doradzał Plutarch - niech rozszarpie żyjące jagnie zębami, a potem, zanurzywszy głowę w jego wnętrzościach, ugasi pragnienie dymiącą krwią... wtedy i tylko wtedy będzie konsekwentny".
Leonardo da Vinci pisał: "Zaprawdę, człowiek jest krolem dzikich bestii, gdyż przewyższa je w okrucieństwie. Żyjemy kosztem śmierci innych. Jesteśmy cmentarzyskami".
Lew Tołstoj ostrzegał: "Jak możemy oczekiwać idealnych warunków na Ziemi, skoro nasze ciała są żywymi grobami pomordowanych zwierząt?".
Mahatma Gandhi, który uważał, że zasady etyczne bardziej pomagają wytrwać w diecie wegetariańskiej niż zasady zdrowotne, powiedział: "Wielkość narodu i jego postęp moralny można poznać po tym w jaki sposób obchodzi się on ze swymi zwierzętami".
"Nie popadajcie w żarłoczność, która pociąga za sobą rzeź zwierząt" Budda
Wszystkie wielkie pisma religijne zachęcają człowieka do niestosowania przemocy wobec innych żywych istot. Stary Testament (Księga Wyjścia 20,13) poleca "Nie zabijaj". Niestety wielu ludzi interpretuje to przykazanie jakoby dotyczyło wyłącznie zakazu zabijania ludzi, nie zważając na fakt, że pierwotne hebrajskie "lo tirtzach" tłumaczy się wyraźnie jako "nie zabijaj". Natomiast w Księdze Rodzaju (1, 29) Bóg oznajmia: "Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem".
Głównym argumentem dla wielu chrześcijan przyzwalającym na spożywanie mięsa jest wiara w to, że Chrystus też jadł mięso. Skrupulatne badania nad oryginalnymi rękopisami greckimi dowodzą, że większość słów tłumaczonych jako mięso [problem ten nie występuje w polskim przekładzie Ewangelii], oryginalnie brzmi "trophe", "brome" itp. co znaczy pokarm lub jedzenie. Nigdzie w Nowym Testamencie nie ma najmniejszej wzmianki o tym, że Chrystus jadł mięso. Słowo oznaczające w języku greckim mięso brzmi "kreas" i nigdzie nigdy nie zostało użyte w związku z Chrystusem.
Szczególnie znany z nauk potępiających zabijanie zwierząt jest Budda, który propagował "ahimsę" (niestosowanie przemocy) oraz wegetarianizm jako pierwsze kroki do rozbudzenia swojej świadomości. Znana jest jego maksyma: "Nie zarzynajcie wołów, które orzą pola".
Pisma wedyjskie, które istniały na długo przed pojawieniem się Buddy, dużą wagę przykładały do niestosowania przemocy i do podstaw wegetarianizmu. Starożytny indyjski kodeks prawny, Manu-samhita oznajmia: "Nie można otrzymać mięsa bez wyrządzania krzywdy innym istotom. Dlatego należy unikać jedzenia go... Całkowicie powstrzymuj się od jedzenia mięsa, zważywszy na wstrętny jego początek i okrucieństwo przy krępowaniu i zabijaniu istot wcielonych".
Według Wed wsystkie żywe istoty mają duszę. W Bhagavad-gicie Kryszna opisuje duszę jako źródło świadomości, które przenika całe ciało i ożywia je. Dusze usytuowane w gatunkach niższych od ludzkiego po śmierci automatycznie ewoluują do wyższego gatunku, aż w końcu osiągają ciało ludzkie. W komentarzu do Śrimad-Bhagawatam Śrila Prabhupada mówi: "Krótko mówiąc, zabicie zwierzęcia hamuje jego ewolucję przez gatunki życia i zabójca będzie cierpiał z powodu reakcji za swój grzech". Duchowa doskonałość zaczyna się wtedy, gdy człowiek zrozumie, że wszystkie istoty są sobie równe.
Dla współczesnych ludzi jadanie mięsa jest niekwestionowanym zwyczajem, dla wegetarian błędem żywieniowym i brakiem współczucia, a z punktu widzenia religii jest to wielką winą ludzi w stosunku do świata zwierząt.
Vrindavan Lila devi dasi
Wojownicy tęczy
Hiszpan, Pon, 2008-03-24 11:36 Ekologia/Prawa zwierząt | PublicystykaOpowieść rozpoczyna się w 1967 roku podczas antywojennego marszu w Vancouver. Tam właśnie doszło do nieoczekiwanego spotkania Jima Bohlena i małżeństwa kwakrów Irvinga i Dorothy Stowe. Bohlen był dosyć dziwną postacią jak na uczestnika marszu antywojennego. Po wojnie losy związały go z armią. Pracował między innymi przy projektowaniu pocisków Minuteman i Polaris. Z wojskiem zerwał dopiero pod wpływem kryzysu kubańskiego, gdy uświadomił sobie jak niebezpiecznie świat otarł się o krawędź wojny totalnej. Bohlen znalazł bratnie dusze w małżeństwie Stowe. W 1961 roku wyemigrowali oni ze Stanów Zjednoczonych do Nowej Zelandii uznając to za najbezpieczniejsze miejsce w razie wybuchu konfliktu nuklearnego. Szybko stwierdzili jednak, iż ucieczka nie jest żadnym rozwiązaniem i przenieśli się do Kanady, gdzie Irving rozpoczął współpracę z undergroundowo-pacyfistycznym pismem "Georgia Straight".
Północnej organizacji ekologicznej Sierra Club. Po kilku udanych lokalnych akcjach pacyfistycznych i ekologicznych ich zainteresowanie skierowało się ku wyspie Amchitka w archipelagu wysp Aleuckich. Wyspa ta stanowiła miejsce amerykańskich testów nuklearnych, mimo iż leży w jednym z najbardziej narażonych na trzęsienia ziemi regionów świata.
2 października 1969 roku na wyspie eksplodował jednomegatonowy ładunek nuklearny. W tym samym dniu 10 000 protestujących zablokowało granicę pomiędzy Stanami i Kanadą. Na ich transparentach widniało hasło: "Dont Make a Wave" (Nie róbcie fali! - chodziło o ewentualne trzęsienie ziemi wywołane wybuchem atomowym). Stopniowo jednak wzburzenie opinii publicznej ucichło i Stany Zjednoczone mogły zapowiedzieć kolejny test w roku 1971. Tym razem ładunek miał być pięć razy silniejszy.
Zniecierpliwieni postawą Sierra Club, który nie wykazywał specjalnego zainteresowania sprawą zbrojeń atomowych, Bohlen i Stowe postanowili podjąć konkretne działania. Jak wspomina Jim Bohlen: "Siedzieliśmy w domu, kiedy nagle zadzwonił telefon. Był to reporter jednej z kanadyjskich gazet, który chciał się dowiedzieć co słychać wśród ruchów ekologicznych. Odpowiedziałem mu, że właśnie rozmawiamy z żoną i przyszło nam do głowy, że dobrym pomysłem byłoby wziąć łódź i popłynąć na Aleuty, żeby zaprotestować przeciwko próbom nuklearnym". Następnego dnia w gazetach pojawił się nagłówek: "Sierra Club przygotowuje się do blokady prób z bronią atomową". Zarządowi Klubu pomysł jednak wcale się nie spodobał i Bohlen wraz ze Stowami założyli na własną rękę Komitet "Nie róbcie fali". Nazwa była jednak za długa i niewiele mówiła większości społeczeństwa. Szukając słowa, które łączyłoby troskę o środowisko ze sprawą rozbrojenia Komitet postanowił przekształcić się w nową grupę o nazwie "Greenpeace".
Po długich poszukiwaniach "greenpeaceowcy" stwierdzili, że jedynym statkiem, który mógłby dowieźć ich na Aleuty, a jednocześnie mieścił się w zasięgu ich finansowych możliwości była "Phyllis Cormack" - 24 metrowy kuter do poławiania halibutów. Chociaż sonda głębokościowa pracowała jedynie po mocnym uderzeniu pięścią, zbiorniki paliwa były przeżarte rdzą, a silnik już dawno powinien przejść na zasłużoną emeryturę, to jednak jego wypożyczenie na sześć tygodni kosztowało jedyne 15 000 dolarów. Pieniądze zostały zebrane między innymi podczas koncertu Joni Mitchell i 15 września 1971 roku "Phyllis Cormack", teraz już jako "Greenpeace", skierowała się ku Amchitce. "W noc przed wypłynięciem zadzwonił do mnie człowiek, który stwierdził, że jest rybakiem i dobrze zna Phyllis Cormack. Powiedział: Dokądkolwiek płyniecie, nie płyńcie na tym wraku. Już dwa razy podnoszono go z dna"- wspomina Bohlen.
Ostatecznie załoga "Greenpeaceu" składała się z 12 ludzi, włączając w to 60 letniego kapitana Cormacka, właściciela statku i doświadczonego wilka morskiego, który jednak nigdy nie zapuszczał się w rejon Aleutów o tej porze roku. Nic dziwnego, że trudno było znaleźć firmę chętną do ubezpieczenia łodzi. Stanowiło to jednak tylko jedną z tysięcy trudności, piętrzących się przed wyprawą.
Na pokładzie "Phyllis Cormack" oprócz ludzi i sprzętu znalazła się także książka Wojownicy Tęczy zbiór indiańskich mitów i legend. Książka zawierała również liczącą 200 lat przepowiednię starej kobiety z plemienia Cree o imieniu Oczy Ognia. Przepowiednia mówiła o czasach, gdy Ziemia zostanie ograbiona ze swych zasobów, strumienie zatrute, morze zanieczyszczone, a ostatnie jelenie wyginą. Wtedy indiańskie duchy nauczą białych ludzi szacunku do planety i uczynią z nich Wojowników Tęczy.
Jeden z członków załogi, Robert Hunter zapisał w swoim dzienniku: "Ta opowieść zrobiła na wszystkich duże wrażenie, a tęcza rzeczywiście pojawiała się przed nami co kilka dni i wydawała się czymś magicznym w tym labiryncie wysp, kanałów i zatok, przez który płynęliśmy". Sunąc majestatycznie po wodzie z maksymalną prędkością 9 węzłów na godzinę "Phyllis Cormack" zbliżała się ku strefie testów nuklearnych.
Na wysokości wyspy Akutan "Phyllis Cormack" dogoniła wiadomość o przesunięciu terminu prób na Amchitce. Po długich dyskusjach postanowiono kontynuować rejs. 30 września "Phyllis" została jednak oficjalnie aresztowana przez statek Straży Przybrzeżnej USS "Confidence" za niezgłoszenie władzom swojego przybycia na Akutan. W celu dopełnienia formalności "Phyllis" musiała popłynąć na wyspę Szumagina, daleko od celu wyprawy. Aresztowanie było punktem przełomowym; nikt nie wiedział kiedy nastąpi eksplozja na Amchitce, pogoda psuła się coraz bardziej, a ludzie byli już zmęczeni tą morską wyprawą. Co gorsze, niektórym kończyły się także urlopy.
12 października po całonocnej dyskusji podjęto decyzję o powrocie. W drodze powrotnej załoga "Phyllis" została zaproszona na wyspę Kodiak, gdzie Rada Miejska urządziła bankiet na ich cześć, a w Zatoce Alert członkowie Greenpeaceu wzięli udział w indiańskiej ceremonii, stając się dzięki niej się braćmi szczepu Kwakiutl.
Pomimo iż "Phyllis Cormack" nie osiągnęła swego celu, pierwsza wyprawa Greenpeaceu okazało się całkiem udana. Informacje o niej przez długi czas zajmowały pierwsze strony gazet w Kanadzie, a aresztowanie statku przez USS "Confidence" stało się głośne także w Stanach Zjednoczonych. Dzięki zainteresowaniu opinii publicznej niestrudzonemu Irvingowi Stowe (który nie brał udziału w wyprawie ze względu na brak odporności na chorobę morską) udało się zebrać fundusze na wynajęcie nowego, szybszego statku - 47 metrowego, przerobionego stawiacza min "Edgewater Fortune". Ścigając się z czasem "Edgewater" niezwłocznie wyruszył w drogę, mijając na wysokości wyspy Vancouver wracającą do domu "Phyllis Cormack". Pośpiech był niezbędny, gdyż prezydent Nixon wyznaczył następny termin próbnego wybuchu na Amchitce na 4 listopada. Spychany z kursu przez sztormy i zmuszony do dwóch postojów w celu uzupełnienia paliwa i wody "Edgewater", a obecnie już "Greenpeace II", znalazł się w chwili wybuchu 1100 kilometrów od Amchitki. Eksplozja i tym razem nie wywołała trzęsienia ziemi, lecz amerykańskie testy wzbudzały już tak wiele protestów, iż Stany Zjednoczone nie były w stanie ich kontynuować. Cztery miesiące po wyprawie "Edgewater" USA oficjalnie obwieściło o zakończeniu testów na Aleutach "z politycznych i innych względów".
"Innym wyrazem społecznego zaniepokojenia był długi na pół mili telegram z podpisami 177 000 obywateli Kanady wysłany do Białego Domu. Western Union, która odbierała telegram przez 4 dni, twierdzi, iż jest to najdłuższa wiadomość, jaką musiało przekazać w swojej historii. Krótki tekst na górze telegramu głosił: Jako wasi sąsiedzi sądzimy, że wasza zgoda na dalsze testy jest trudna do zrozumienia... Gracie w rosyjską ruletkę tuż obok miejsca, w którym przyszło nam żyć. Prosimy was w imię zdrowego rozsądku, abyście natychmiast zaniechali testów z bronią jądrową".
"Vancouver Province", 5 listopada 1971
Zdroworozsądkowe powody dla pracowniczej samorządności.
Hiszpan, Sob, 2008-03-22 16:22 Prawa pracownika | PublicystykaScott Rittenhouse
SZEF NAS POTRZEBUJE - MY NIE POTRZEBUJEMY SZEFA
W JAKI SPOSÓB PRACODAWCY STAJĄ SIĘ BOGACI I POTĘŻNI NASZYM KOSZTEM
Co robią szefowie?
- Ustalają godziny pracy. Ustalają terminy. Równie dobrze może być to zrobione przez samych pracowników.
- Koordynują, upewniają się, czy czynności zależne od innych nie opóźniają siebie nawzajem. Rozdzielają też surowce pracownikom, których praca tego wymaga. Często taka scentralizowana dystrybucja tamuje i przeszkadza w wydajności pracy. Ponadto zazwyczaj nieformalnie jest to robione przez samych pracowników.
- Księgowość-To jest zajęcie urzędnicze, liczenie pieniędzy, które dla nich zarabiasz
- Tworzą budżet - Aktualny koszt wszystkich wydatków i tak jest ustalany przez samych pracowników i zsumowany
przez menadżera. Także on ustala priorytety.
- Przyjmują, zwalniają ludzi i przydzielają im zadania do wykonania.
- Im mniej szef pracuje, tym więcej on zarabia! Przyczyną jest fakt, że nie dostają oni pieniędzy za konkretną czynność do wykonania, ale za utrzymywanie innych przy jak najefektywniejszej pracy po jak najmniejszych kosztach. Ponadto często używają swojej władzy, aby samemu się wzbogacić.
Marsz Zapatystów - Rzeka podziemna z oczkami na wodzie.
Hiszpan, Pią, 2008-03-21 20:17 Publicystyka | Rasizm/NacjonalizmWierzba kryształowa, topola wodnista,
wysoka fontanna, którą wiatr ugina,
mocno osadzone, lecz tańczące drzewo,
bieg rzeki, która zakręca,
napiera, cofa się, okrężną drogę obiera
i zawsze dociera.
Octavio Paz, Kamień słoneczny
Gdy 2 grudnia 2000 r. zapatyści ogłosili, że pojadą do miasta Meksyk, aby z jednej strony prowadzić dialog ze społeczeństwem obywatelskim, a z drugiej z Kongresem Stanów Zjednoczonych Meksyku i przekonać ustawodawców do dobrego uczynku, jakim byłoby uchwalenie ustawy o prawach i kulturze Indian, największy nawet optymista nie mógł przewidzieć ogromnego sukcesu tej mobilizacji.
Najpierw organiczni intelektualiści władzy (wśród nich spadkobiercy tego wszystkiego, co najgorsze w myśli Octavio Paza i niczego, co w niej najlepsze w dziedzinie poezji i eseistyki) sfabrykowali pogłoskę, że Armia Wyzwolenia Narodowego im. Emiliano Zapaty (EZLN) nie tylko straciła niewielką siłę społeczną, na jaką mogła liczyć w skali ogólnokrajowej, ale i roztrwoniła tę siłę, jaką posiadała wśród samych Indian. Jedyny realistyczny scenariusz, jaki ich zdaniem pozostawał zapatyzmowi, a w szczególności wicekomendantowi powstańczemu Marcosowi, przewidywał kapitulację. W kolegialnym kierownictwie tego ruchu – Indiańskim Podziemnym Komitecie Rewolucyjnym - Komendzie Głównej EZLN – Marcos sprawuje dowództwo wojskowe.
Zrozumieć Spektakl
Hiszpan, Pią, 2008-03-21 20:05 Kultura | PublicystykaMotto: „Prawdę mówiąc ,myślę, że nikt na świecie nie może zainteresować się
moją książką, poza tymi, którzy są wrogami istniejącego porządku
społecznego i z tej pozycji, efektywnie działają”
Guy Ernest Debord
28 lipca 1957 roku kilkanaście osób, m.in. Guy Debord, Michele Bernstein, Asper Jorn, Giuseppe Pinot, w Cosio d'Aroscia tworzy Międzynarodówkę Sytuacjonistyczną (Internationale Situationiste). W jej skład wchodzą najbardziej radykalni przedstawiciele lettryzmu, kontynuatorzy dadaistyczno-surrealistycznego buntu. Reprezentują oni Londyński Komitet Psychogeograficzny, skandynawsko-niemiecki Ruch Imaginacyjnego Bauhausu, grupę Cobra oraz Międzynarodówkę Lettrystów.
Parenti: Przyjazny feudalizm. Mit Tybetu
Czytelnik CIA, Pią, 2008-03-21 09:38 PublicystykaWyjątkowość buddyzmu?
Rzut oka na historię ujawnia, że organizacje buddyjskie nie były wolne od gwałtu, tak charakterystycznego dla grup religijnych. W Tybecie od początków XVII wieku i przez sporą część XVIII konkurujące sekty buddyjskie zajmowały się zbrojną walką i doraźnymi egzekucjami [_1_]. W XX wieku w Tajlandii, Birmie, Korei, Japonii i w innych miejscach buddyści ścierali się między sobą oraz z wyznawcami innych religii. W Sri Lance zbrojne bitwy w imię buddyzmu są częścią syngaleskiej historii [_2_]. Tylko kilka lat temu w Korei Południowej tysiące mnichów z buddyjskiej sekty Chogye zwalczało się wzajemnie na pięści, kamienie, bomby zapalające i pałki w zaciętych bataliach, trwających tygodniami. Walczyli o panowanie nad największym w Korei Południowej zakonem, z rocznym budżetem 9,2 miliona dolarów oraz wartym miliony dolarów majątkiem w postaci nieruchomości. W burdach tych częściowo zniszczono najważniejsze sanktuaria buddyjskie, a rannych zostały dziesiątki mnichów, w tym kilku poważnie. Społeczeństwo koreańskie wydawało się pogardzać obiema frakcjami uważając, że niezależnie od tego, kto przejmie kontrolę, użyje datków od wiernych na luksusowe domy i kosztowne samochody [_3_].
Ale co z Dalajlamą i Tybetem, któremu przewodził przed inwazją chińską w 1959 roku? Wielu żarliwych buddystów utrzymuje, że Stary Tybet był uduchowionym królestwem, wolnym od egoizmu, pustego materializmu i występków korupcji, nękających społeczeństwa uprzemysłowione. Zachodnie środki masowego przekazu, książki podróżnicze, powieści i filmy z Hollywood przedstawiają tybetańską teokrację jako istne Shangri-La.
Mitologia światowej organizacji handlu
Czytelnik CIA, Pią, 2008-03-21 08:06 PublicystykaPrzed listopadem 1999 roku niewielu Amerykanów wiedziało, co oznacza skrót "WTO" (World Trade Organization), jeszcze mniej było świadomych tego, na czym polega praca tej instytucji. Światowa organizacja handlu ewoluowała z Porozumienia Ogólnego na temat Ceł i Handlu (General Agreement on Tariffs and Trade - GATT) i została oficjalnie ustanowiona w 1995 roku. Skupia ona obecnie 135 państw, a o wejście do niej ubiegają się 32 kolejne, w tym Chiny oraz byłe republiki ZSRR. Członkowie ŚOH tworzą istne spektrum ekonomiczne współczesnego świata, od najbiedniejszych (Sierra Leone z produktem narodowym brutto w wysokości 140 dolarów na osobę - dane z roku 1998), do tych najbardziej zamożnych (Szwajcaria z 40 tysiącami dolarów PNB per capita), od największego państwa demokratycznego na Ziemi (Indie), po najmniejszy kraj z panującą dyktaturą (Kuba).
Pierwotnym motywem powołania do życia tej instytucji była redukcja podatków celnych. Po pewnym czasie jednak system ten rozszerzył się również na politykę rządów dotyczącą "ograniczeń bezcłowych nakładanych na handel", czyli rozwiązania antydumpingowe, ustawy związane z ochroną środowiska i bezpieczeństwem, sankcje nakładane na państwa łamiące prawa człowieka oraz ograniczenia w handlu zagranicznym. Tym, co wyróżnia ŚOH spośród innych porozumień międzynarodowych jest jej Komisja Rozwiązywania Sporów (Dispute Resolution Panel), której uprawnienia umożliwiają nakładanie na państwa członkowskie ogromnych sankcji, które mają służyć jako wymóg przestrzegania umów zawartych w ramach ŚOH. Żadna inna instytucja działająca na arenie międzynarodowej nie ma tak szerokich uprawnień.
Inwigilacja i kontrinwigilacja
Czytelnik CIA, Czw, 2008-03-20 08:58 PublicystykaSkrypt o inwigilacji i kontrinwigilacji
wersja z 19 marca 2008
1. Służby specjalne
Podtytuł: dlaczego Lorak kłamie
Jedynym celem istnienia służb specjalnych jest POMAGANIE WŁADZY PRZY UTRZYMANIU SIĘ PRZY WŁADZY. Jest to ściśle związane także z walką z terroryzmem, gdyż pomimo, że w zamachach terrorystycznych giną przypadkowi ludzie, celem walki ugrupowań terrorystycznych jest wywarcie presji na rządzących, tak że, gdy mówi się o ochronie społeczeństwa przez służby, przemilcza się fakt, że ochraniają tylko rząd.
Dodatkowo terroryzm jest wywoływany przez rządy.
W polskich służbach specjalnych zatrudniani są tylko kuzyni lub znajomi funkcjonariuszy, co jest nazywane nepotyzmem. Z tego powodu materiał na oficerów nie jest wyselekcjonawany, w większości są to ludzie o przeciętnych zdolnościach intelektualnych i zdrowiu fizycznym. Ich zdrowie psychiczne jest dyskusyjne, gdyż bez zmrużenia okiem krzywdzą ludzi, niszczą im życie, torturują i nawet zabijają i z tego powodu dobierani są kuzyni, którzy są lojalni i nie wydadzą swoich znajomych i kuzynków, którzy mogą robić najokrutniejsze rzeczy.
Członkiem mafii nazywanej służbami specjalnymi jest się do końca życia, nawet, gdy oficjalnie jest się na emeryturze czy zostało zwolnionym z pracy. Do końca życia ma się znajomości w służbach, ma się wiedzę o tajemnicach oraz przekrętach.
Służby specjalne są w oczywisty sposób powiązane z politykami oraz biznesem, mafią, służbami specjalnymi obcych państw i mediami. Jest tajemnicą poliszynela, że niektórzy członkowie służb pracują na emeryturze dla gangsterów, ale równocześnie do końca życia pozostają blisko powiązani z tajną policją.
Katastrofa w Czarnobylu a rzetelność naukowa
Czytelnik CIA, Śro, 2008-03-19 21:03 PublicystykaO faktach: W doniesieniach naukowych, publikowanych w znanych, recenzowanych czasopismach fachowych, potwierdzono znaczący statystycznie, duży wzrost zachorowań wśród likwidatorow, ludności mieszkającej (i żywiącej się) na terenach silnie skażonych izotopami 137Cs, 89Sr, 239 i 241Pu. To są najważniejsze (po krótko-życiowym 131J) izotopy radioaktywne rozsiane po katastrofie, głównie na ogromnych terenach Białorusi, Ukrainy i Rosji.
Powstanie w Kronsztadzie - "Wszelką władzę Sowietom - żadnej władzy Partii"
Czytelnik CIA, Pon, 2008-03-17 18:33 PublicystykaGeografia Kronsztadu
Kronsztad, potężne miasto portowe i forteca, utworzone zostało z początkiem XVIII w. przez cara Piotra Wielkiego. Miasto leży na wyspie Morza Bałtyckiego - Kotlin, w Zatoce Fińskiej, 30 km od Leningradu. Miejsce to służy, tak dzisiaj jak i wtedy, jako główna baza rosyjskiej Floty Bałtyckiej. Po całej wyspie rozsiane są arsenały, fortece, instytucje zaopatrzenia i stocznie. Do dziś jest to miasto militarne z zastrzeżonym terenem, wstęp dla cywilów i obcokrajowców jest wzbroniony. Zatoka Fińska zamarza na zimę. Metrowa warstwa lodu w okresie pomiędzy listopadem a kwietniem łączy wyspę z metropolią. Kronsztad zajmował w roku 1921 1/3 powierzchni Wyspy Kotlin. Ludność składała się z załogi Floty Bałtyckiej, żołnierzy garnizonowych, kilku tysięcy robotników stoczni, oficerów, urzędników, rzemieślników i ich bliskich. W sumie ok. 50 tysięcy osób.
Anarchista przeciw Bogu
Czytelnik CIA, Nie, 2008-03-16 17:52 PublicystykaPaul L. Landsberg
Anarchista przeciw Bogu
Bakunin żyje buntem przeciw Bogu, buntem buntów, zakładającym, jego zdaniem, wszelki bunt. Właśnie Bóg, oile istnieje, jest głównym wrogiem wolności i ostatecznym źródłem wszelkiej ludzkiej władzy, czyli wszelkiego zniewolenia: „Jego istnienie zakłada w sposób konieczny niewolę wszystkiego, co znajduje się pod nim”. Nie do zniesienia jest, po pierwsze, jakiś byt nade mną jako takim, po drugie zaś same jego nakazy, których możliwość zakłada jego istnienie, istnienie wyższości, bardziej ograniczającej moją wolność niż jakikolwiek nakaz. Zniewoleniem jest już to, że ktoś może, że ktoś mógłby mi rozkazywać. Człowiek wolny i Bóg z istoty nie dają się pogodzić. Jest to relacja skrajnego przeciwieństwa. Toteż wyższość nie jest jakimś atrybutem Boga, a panowanie – jakimś jego szczególnym działaniem, lecz samą jego istotą, tak jak dla anarchizmu w ogóle despotyzm nie jest jakąś deformacją państwa, lecz samą jego istotą. Podobnie władza boskiego prawa stanowi nie jakąś odrębną postać władzy, dającą się zastąpić jakąś inną, lecz samą jej istotę. Z drugiej strony idea Boga nie jest jakimś ideologicznym wytworem rzeczywistości społecznej, lecz zasadą deformacji tej rzeczywistości.
Czy Marzec 1968 r. był nieuchronny?
Czytelnik CIA, Sob, 2008-03-15 00:50 PublicystykaPamięć o hańbie antysemickiej nagonki w 1968 r. jest niezbędna w zmaganiach z upiorami polskiej ksenofobii.
Równocześnie jednak Marzec 1968 r. jest tematem w specyficzny sposób wykorzystywanym w prawicowej publicystyce.
Monbiot: Niewygodne słowo na "p"
Czytelnik CIA, Sob, 2008-03-15 00:02 PublicystykaCzy wzrost liczby ludności jest przyczyną kryzysu ekologicznego?
Wiele osób skłonnych jest odpowiedzieć twierdząco. Ale takie stanowisko to nic innego jak obwinianie biednych za brak umiaru bogatych.
Nie mogę dłużej unikać tego tematu. Niemal codziennie dostaję e-maile z tym samym pytaniem. Zatrważający najnowszy raport postawił je politykom: Światowy Program Żywnościowy po raz pierwszy ma problem ze zdobyciem artykułów spożywczych potrzebnych do walki z głodem. Dlaczego zatem, jak większość obrońców środowiska, nie wspominam tego słowa na "p"? Zdaniem mówiących o tym najgłośniej populacja stanowi "nasz problem ekologiczny numer jeden". Ale większość "zielonych" nie chce go poruszać.