Publicystyka
Przekroczmy liberalizm (rec. Samir Amin "Wirus liberalizmu")
oski, Śro, 2008-01-23 19:59 Kraj | Świat | Gospodarka | Prawa pracownika | Protesty | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Ruch anarchistyczny | Ubóstwo | WyboryKolejna pozycja z serii biblioteki Le Monde diplomatique jest drugą książką Samir`a Amin`a na rynku polskim. Przy czym produkt ten nie jest neutralny, nie roztapia się w masowej produkcji tresująco-rozrywkowej, jak również nie zajmuje szlachetnego miejsca na próchniejącej i zakurzonej półce z towarami luksusowymi. Nie jest to książka wyniośle usprawiedliwiająca statut quo, czy nawet poddająca stabilizującej krytyce jak wytwory J. E. Stiglitz`a. Nie, jest to książka stająca w zróżnicowanym szeregu bezwzględnych kontestatorów, w szeregu rewolucyjnych intelektualistów. Jest jednym z partyzantów na ideologicznym froncie walki z hegemonią liberalizmu.
Lionbridge: globalizacja niskich płac
Akai47, Nie, 2008-01-20 20:07 Świat | Gospodarka | Prawa pracownika | PublicystykaNiedawno pisaliśmy o powstaniu struktur związku zawodowego w filii jednej z globalnych korporacji, zajmujących się tłumaczeniami i dostosowywaniem produktów do lokalnych rynków (tzw. „usługami globalizacyjnymi”) – firmy Lionbridge Poland.
Dziennikarz CNN, Lou Dobbs, umieścił firmę Lionbridge na liście firm, które przenoszą najwięcej dobrze płatnych miejsc pracy z USA do krajów, gdzie płace są o wiele niższe. Wśród tych krajów znajdują się Chiny, Indie, ale również Polska. Według „Pulsu Biznesu”, polska filia korporacji ma już 300 pracowników i wciąż planuje wysoki wzrost zatrudnienia w 2008 r. Jednak same niskie płace nie wystarczają. W wywiadzie z „Pulsem Biznesu”, Satish Maripuri – jeden z wysokich rangą członków managementu firmy – powiedział, że oczekuje w okresie 3-5 lat wsparcia ze strony polskich podatników w postaci ulg podatkowych, kredytów i innych czynników, które mogą zwiększyć zyski firmy.
W 2003 r. firma Lionbridge zakupiła firmę Mentorix działającą w Indiach, zatrudniającą wówczas ponad 700 pracowników. Obecnie, firma zatrudnia w Mumbaju ponad 1000 pracowników. W kontrakcie (dostępnym na tej stronie), w którym opisane są warunki przejęcia firmy jasno stwierdzono, że „ firma Mentorix nigdy nie była związana żadnymi umowami ze związkami zawodowymi i jakimikolwiek umowami zbiorowymi. Nigdy nie miały miejsce strajki, lokauty, przestoje i spowolnienie pracy, nie miała miejsca działalność związkowa, ani spory na tle pracowniczym pomiędzy firmą Mentorix, a jej pracownikami.” Najbardziej ciekawy jest fragment odwołujący się do indyjskiej Ustawy o Sporach Pracowniczych (Industrial Disputes Act): „żaden z pracowników Mentorix nie jest „pracownikiem” w rozumieniu Ustawy o Sporach Pracowniczych i żaden związek zawodowy nie musi być konsultowany w sprawie transakcji przejęcia firmy”.
W rozumieniu indyjskiej ustawy “pracownikiem” nie jest osoba, która z racji swojego stanowiska pełni pewne funkcje zarządzające. Tak więc osoba pracująca na stanowisku „Project Manager” (będąca tak naprawdę zwykłym pracownikiem z bardzo ograniczonymi uprawnieniami i dość niską pensją) nie jest chroniona postanowieniami ustawy dotyczącymi sporów zbiorowych, okresów wypowiedzenia, prawa do strajku, itp… W 2004 r. Indyjski Trybunał Najwyższy wydał orzeczenie, w którym jasno stwierdził, że prawa do odwoływania się do Sądu Pracy nie przysługują „nie-pracownikom” zatrudnionym przez firmy.
Praktyki globalizacyjne firmy wpływają nie tylko na jej pracowników, ale także na warunki panujące na rynku pracy tłumaczy. Dzieje się tak z powodu coraz mocniejszej pozycji firmy na rynku, wynikającej z przejmowania kolejnych spółek, wraz z ich klientami i rynkami. Od marca 2007 roku Lionbridge prowadzi w Irlandii ustne tłumaczenia sądowe. W 2006 r. korporacja wygrała wart 2,5 miliona dolarów kontrakt przyznany w przetargu ogłoszonym przez irlandzki Departament Sprawiedliwości. Tłumacze są zatrudniani do pracy w trakcie posiedzeń sądowych, w których w charakterze świadków lub oskarżonych występują imigranci nie znający języka angielskiego.
Według Irlandzkiego Stowarzyszenia Tłumaczy „Irish Translators' & Interpreters' Association” (ITIA), od czasu przejęcia przez firmę kontraktu, stawki tłumaczy znacznie spadły, a zawodowi tłumacze zostali zastąpieni osobami dwujęzycznymi bez odpowiedniego doświadczenia. Sądy płacą firmie Lionbridge 46 Euro za godzinę tłumaczenia, z czego tłumacze otrzymują od 17,5 do 25 Euro. Według ITIA, zdarzają się również przypadki stawek zaniżonych do 15 Euro za godzinę. Obowiązuje zasada, że nowym tłumaczom oferuje się dużo niższe stawki. Jednak tłumacze dłużej współpracujący z firmą także nie mogą liczyć na podwyżki inflacyjne.
Źródło: http://www.translatorsassociation.ie/
Własność (według Michaela Alberta)
Czytelnik CIA, Sob, 2008-01-19 14:31 PublicystykaWłasność
Czwarty rozdział ksiązki Michaela Alberta "Ekonomia Uczestnicząca"
Własność
Powinien to być najkrótszy i najprostszy rodział w każdej książce, Tak też jest w tym wypadku. Jako jedyny w tej części ma raczej charakter negacji innych pogłądów niż pozytwnej wizji. Jest też banalnie prosty, co nie znaczy, że mało istotny.
W każdej gospodarce istnieją narzędzia, miejsca pracy, zasoby i inne środki producji, za pomocą których, łącząc nasze wysiłki, wytwarzamy nowe rzeczy przeznaczone do konsumpcji. W przezłości to, że te środki produkcji posiadała niewielka liczba ludzi, decydujących o ich wykorzystaniu oraz dysponujących produktami i dochodami, które wytwarzają, oznaczało, iż ta uprzywilejowana grupa zawsze posiadała większe majątki, więsze dochody, więcej władzy ekonomicznej niż inni. Istnieją właściciele i ludzie nimi niebędący. Grupa tych pierwszych moe różnicować się dalej, ale nie komplikuje to rozważanego podziału. W ten sposób niektórzy zanjdują się na szczycie, a inni na dole. Nasze przywiązanie do sprawiedliwści, soldarności, różnorodności, właściwego podziału wpływu oraz bezklasowości, solidarności, różnorodności, właściwego podziału wpływów oraz bezklasowości wyklucza coś takiego. Jaką zatem mamy alternatywę? Pojawiają się dwie kwestie:
Nikt nie powinien posiadać większego wpływu na decyzje z uwagi na stan posiadana środków produkcji.
Nikt nie powinien meć zbyt wysokich dochodów ani też otrzymywać wynagrodzenia innego niż za wysiłek i poświęcenie, albo, jeśli jest niezdolny do pracy, według potrzeb. Dochody nigdy nie powinny zależeć od posiadania środków produkcji.
Możemy teraz wykonać prosty zabieg logiczny, spełniający oba te cele szybko i łatwo. Po prostu usuwamy własność środków produkcji z naszej wizji ekonomii. Możemy uznać, że nikt nie posiada środków produkcji. Możemy też uznać, że wszyscymają taki sam udział we wszystkich środkach produkcji. Albo możemy uznać, że całe społeczeństwo posiada całość środków produkcji, ale nie decyduje w ich sprawie, ani nie ma z tej racji pretensji do towarów wyprodukowanych za ich pomocą.
Mówiąc krótko, przestajemy uważać własność środków produkcji za problem ekonomiczny. Własność w postaci środków produkcji przestaje istnieć. W gospodarce uczestniczącej nie ma ona zanczenia. Nikt nie posiad środków produkcji, które dawałyby mu dodatkowe prawa, obowiązki, majątek lub dochody. Nikt nie posiada majątku, dochodów czy wpływów ekonomicznych różniących się od tych, które posiada ktoś inny dzięki innemu stanowi posiadania środków produkcji. Nie chodzi o to, że wraz ze zmianą gospodarki środki produkcji przechodzą w inne ręce. Nie przechodzą od jednej grupy osób do onnej. W gospodarce uczestniczącej własność środków produkcji nie istnieje nawet teoretycznie. Znika, razem z nią kategoria “kapitalisty”. Nikt nie rózni się od innych pod względem posiadania środków produkcji. Nie ma oddzielnego pojęcia takiego posiadania, a tym samym nie ma klasy właścicieli, a więc nie ma kapitalistów. Nie ma też żadnej grupy ludzi administrujących środkami produkcji za pomocą państwa na korzyść innych. Pojęcia te znikaja.
Oczywiście w zadnym razie nie jest to pełny ekonomiczny opis alternatywy dla własności prywatnek. Nie moża po prostu odrzucić czegoś, zanegować, i nazwać tego co pozostaje czymś nowym. To konieczny, ale niewystarczający krok. W gospodarce uczestniczącej nie ma własności środków na różne procesy wytwórcze oraz ustalanie, jak będą wykorzystywane. Usunąwszy włąsność z równania, musimy znależć alternatywę dla posiadania przez niektórych praw własności do tej czy tamtej fabryki, kopalni itd. W jaki sposób to zrobimy, okaże się w kilku kolejnych rozdziałach.
Michael Albert "Ekonomia uczestnicząca. Życie po kapitalizmie"
Wydawca: Bractwo Trojka
ISBN 978-83-923977-5-5
Format 148x210 mm, 324 str.
Rok wydania 2007
Oprawa miękka
Tłumaczenie: Iwo Czyż
Protest przeciwko likwidacji Cukrowni Lublin
Yak, Śro, 2008-01-16 12:22 Kraj | Prawa pracownika | Protesty | PublicystykaFederacja Anarchistyczna - Lublin, Młodzi Socjaliści oraz pracownicy Cukrowni Lublin proszą o podpisywanie następującej petycji przeciwko likwidacji Cukrowni Lublin i Cukrowni Łapy.
Treść petycji jest następująca:
Wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec decyzji Krajowej Spółki Cukrowej z 11 grudnia 2007 roku o likwidacji Cukrowni Lublin oraz Cukrowni Łapy. Pragniemy jednocześnie wyrazić swoje poparcie dla trwającego obecnie protestu pracowników obu zakładów.
Tekst ulotki rozdawanej na pikiecie pod Auchan we Wrocławiu
Yak, Nie, 2008-01-13 15:18 Kraj | Prawa pracownika | Protesty | PublicystykaDość represji za działalność pracowniczą!
Protestujemy przeciwko zwolnieniu z hipermarketu Auchan w Zielonej Górze jednego z organizatorów związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza - Piotra Krzyżaniaka oraz przeciwko notorycznemu uniemożliwianiu rozwinięcia niezależnej samoorganizacji w tym hipermarkecie – kilka lat temu rozbito organizację związkową OPZZ w podobnych okolicznościach.
Krzyżaniak został zwolniony dyscyplinarnie 31 grudnia 2007 r. Dziwnym zbiegiem okoliczności wcześniej, 15 grudnia, odbyła się pikieta związkowa pod tym hipermarketem, której Krzyżaniak był jednym z organizatorów. Zgromadzeni protestowali przeciwko m.in. wyzyskowi nieletnich.
Wszyscy wiemy jak trudno jest organizować się pracownikom hipermarketów i pracowników usług w ogóle. Słyszeliśmy o głośnej sprawie wyzysku w Biedronce. Nie jest to niestety odosobniony przypadek. Wiele podobnych nigdy nie zostanie nagłośniona w mediach, a ludzie wciąż przy najmniejszej próbie sprzeciwu są zwalniani pod byle pretekstem.
Nie możemy się na to godzić! Także pracownicy innych firm powinni zjednoczyć się przeciwko wyzyskowi i łamaniu praw pracowniczych, w szczególności prawa do organizowania się w niezależne od państwa i pracodawcy organizacje pracownicze, o co walczyli pracownicy w II RP, w PRL i o co walczyć muszą nadal w III, czy IV RP, bo ich głos wciąż jest tłumiony i nadal są poddanymi „tych na górze”. Jako organizacja pracownicza zrzeszająca osoby będące w różnych związkach, jak i nieuzwiązkowione będziemy walczyć z takimi praktykami zawsze i wszędzie oraz wzywamy innych pracowników do działania. Dzisiaj zwalniają Krzyżaniaka, jutro być może ciebie!
Związek Syndykalistów Polski, sekcja wrocławska
Kontakt dla zainteresowanych działaniami ZSP: dolnyslask[malpa]zsp.net.pl
Strona internetowa: zsp.net.pl
Przynieść wojnę do domu - wywiad z dawnymi działaczami WEATHERMAN UNDERGROUND
Tomasso, Czw, 2008-01-10 21:50 Świat | PublicystykaCo doprowadziło Weathermanów do użycia przemocy i stworzyło takie okoliczności, czy zrobiliby to ponownie?
Dawni członkowie Weather Underground (Metereolodzy) Bernardine Dohrn i Bill Ayers opowiadają o rozczarowaniu, latach sześćdziesiątych i ruchu studenckim podczas spotkania Telewizyjnego Stowarzyszenia Krytyków Prasowych w styczniu 2004 w Hollywood w Kalifornii.
6 lat działalności- zamknąć Guantanamo teraz!
Leo, Śro, 2008-01-09 13:51 Publicystyka11 stycznia 1908 Mahatma Gandhi otrzymał swój pierwszy wyrok (2 miesiące) w Johannesburgu (RPA) za nie zarejestrowanie się jako Azjata. 100 lat później, 11 stycznia świat nie tylko świętuje akt nieposłuszeństwa przeciw rasistowskiej Republice Południowej Afryki, ale również opłakuje istnienie amerykańskiego wiezienia w zatoce Guantanamo na Kubie- 6 lat od kiedy pierwsi więźniowie przybyli do aresztu jako bojownicy wroga.
W amerykańskich obozach przetrzymywania( detention centres) jest ponad 300 więźniów, którzy spędzili do 2,192 dni w legalnej pustce, odseparowani od swoich bliskich i zmuszeni do życia w okropnych warunkach. Aby zaznaczyć 6 rocznicę działacze praw człowieka będą protestować wspólnie pod ambasadami USA oraz w innych miejscach w 40 miastach na całym świecie od Warszawy do San Francisco. Będziemy żądać, aby ofiarom tortur zagwarantowano zwolnienie lub dostęp do sprawiedliwego procesu nie prowadzonego na terenie USA ani przez jego władze, które same powinny stanąć przed trybunałami wojennymi za swoje zbrodnie w Iraku i Afganistanie.
Krótka historia McDonalds Workers` Resistance
dominika, Nie, 2008-01-06 19:31 Prawa pracownika | PublicystykaKrótka historia MWR (Ruch Oporu Pracowników McDonalda), związku pracowników McDonalda w Wielkiej Brytanii walczących o możliwość organizacji w międzynarodowym i anty-związkowym gigancie. Byli młodzi, dynamiczni i pełni entuzjazmu, niestety w 2004 roku MWR bardzo osłabł.
Hiperwyzysk w Auchan
XaViER, Nie, 2008-01-06 14:32 Prawa pracownika | PublicystykaPrzedstawiamy treść ulotki, rozprowadzonej podczas pikiety pod zielonogórskim Auchan, która odbyła się 15 grudnia ub.r. Organizatorem protestu była Inicjatywa Pracownicza, wzięli w nim udział działacze związkowi z poznańskiego HCP (Cegielski) oraz z Kostrzyna i Zielonej Góry.
Płaca i nadgodziny. 10 godzinny dzień pracy przy wyładowywaniu palet, lub przy kasie. Płaca dla zwykłego pracownika w najlepszym wypadku przekraczająca o góra 200, 300 zł wynagrodzenie minimalne (930 brutto). Wolne dni zamiast pieniędzy za nadgodziny Pomimo bardzo dobrych wyników ekonomicznych przedsiębiorstwa podwyżki były dla większości miały charakter symboliczny. Oto realia pełnoetatowej pracy w Auchan.
"Wojna, jak strach, również ma zapach." - o nowej eskalacji konfliktu w Chiapas
Vino, Sob, 2008-01-05 13:19 Świat | Publicystyka | RepresjeBożonarodzeniowe ozdoby są bardzo obfite w San Cristóbal de las Casas, kolonialnym mieście na wyżynach stanu Chiapas w Meksyku. Ale osoba witająca gości w wejściu do centrum kulturalnego TierrAdentro sprzedaje lokalny wyrób: figurki przedstawiające jadącego na ośle człowieka w kominiarce, z drewnianym karabinem.
Właśnie w najlepsze trwa sezon "Zapaturystyki", przemysłu napędzanego przez międzynarodowych podróżników, który został zapoczątkowany przez indiańskie powstanie, a TierrAdentro jest jednym z jego ognisk. Wyprodukowane przez Zapatystów tkaniny, afisze i biżuteria idą jak woda. W położonej w podwórku restauracji, gdzie o 10 wieczorem panuje świąteczny nastrój studenci popijają piwo „Sol”. Młody mężczyzna trzyma fotografię Podkomendanta Marcosa - jak zwykle zamaskowanego, z nieodłączną fajką - i całuje ją. Jego przyjaciele wyciągają jeszcze jedno zdjęcie prezentujące ten najlepiej udokumentowany ruch.
Wenezuela: walka klas w socjalistycznym raju
Yak, Pią, 2008-01-04 18:06 Świat | Prawa pracownika | Protesty | Publicystyka | Tacy są politycyJaki ma sens walka o prawa pracownicze w kraju, gdzie władza sama daje ludowi wszystko? Ba, gdzie władza SAMA jest ludem? Pracownicy w Wenezueli zdają się mieć inne zdanie niż pragnący ich dobra sympatycy tzw. "Rewolucji Boliwariańskiej" rozsiani po całym świecie. W zeszłym roku, doszło do szeregu wystąpień pracowniczych w Wenezueli, które jasno pokazują, że pracownicy nie chcą dać się przekonać, że żyją w pracowniczym raju. W jednym Chavez i pro-amerykańska opozycja są zgodni: pracownicy mają pracować, a nie żądać podwyżek. Jak nie - mogą odejść.
Upadek pewności konsumentów w USA: pętla finansowa się zaciska
Yak, Wto, 2008-01-01 21:32 Świat | Gospodarka | PublicystykaJednym z uznawanych powszechnie przez ekonomistów wskaźników „zdrowia” gospodarki, jest tzw. wskaźnik „pewności konsumentów” (ang. „consumer confidence”). Wskaźnik wykorzystywany w prognozach dotyczących stanu gospodarki USA, Consumer Confidence Index (CCI) jest oparty na niezależnych badaniach 5 tys. reprezentatywnych gospodarstw domowych w USA dotyczących skłonności do wydawania i oszczędzania. Pod uwagę brana jest również ocena bieżącej i przyszłej sytuacji ekonomicznej. W uproszczeniu, gdy konsumenci wydają więcej pieniędzy niż oszczędzają, wskaźnik idzie do góry, a gdy oszczędzają więcej niż wydają, wskaźnik idzie w dół.
Według szacunków rządu federalnego, sprzedaż detaliczna stanowi aż 70% amerykańskiego PKB. Dlatego wskaźnik „pewności konsumentów” jest tak ważny dla prognoz rozwoju gospodarki USA.
Pozornie, wzrost konsumpcji jest pożyteczny dla wszystkich: producentom produktów konsumpcyjnych zapewnia niebotyczne zyski, a konsumenci mają dostęp do coraz lepszych i tańszych produktów. Wiele jednak wskazuje na to, że w długim okresie to właśnie na barki konsumentów zostanie przerzucony koszt nadchodzącej recesji gospodarczej. Banki, które umożliwiły powstanie patologicznej sytuacji, w której wzrost długów konsumentów finansuje wzrost gospodarczy i niesłychanie się dzięki niej wzbogaciły, poniosą stosunkowo niewielkie konsekwencje kryzysu.
Aby utrzymać bieżący poziom wydatków, konsumenci muszą wciąż zwiększać poziom swojego zadłużenia. Według danych FED, w zeszłym roku, zadłużenie konsumentów wzrosło o 7% i wyniosło 926 miliardów dolarów. Według badań Associated Press, liczba niespłaconych przez przynajmniej 30 dni płatności kart kredytowych wzrosła o 26% (do 17 miliardów dolarów) w porównaniu z 2006 r., a płatności spóźnione o przynajmniej 90 dni wzrosły o 50% (961 miliardów dolarów) w tym samym okresie. Liczba kont, które wierzyciele uznali za zupełnie niezdolne do pokrycia długów wzrosła o 18%. Aby pokryć swoje straty, banki oferujące podwyższają nawet do 30% odsetki na swoich kartach kredytowych, nawet dla tych klientów, którzy nigdy nie spóźnili się z płatnościami na danej karcie. Wystarczy, że spóźnili się z płatnością na innym rachunku kredytowym. Tego typu praktyki były kwestionowane wielokrotnie w Kongresie, ale pod wpływem lobby bankowego nigdy nie zakazano tego procederu.
Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej z powodu krachu na rynku kredytów hipotecznych. Łatanie budżetu domowego za pomocą kolejnych pożyczek hipotecznych stało się o wiele trudniejsze. Coraz więcej Amerykanów wypłaca więc swoje oszczędności emerytalne, aby pokryć długi hipoteczne i konsumenckie.
Jednak pomimo narastających długów, konsumenci amerykańscy nie są w stanie utrzymywać swoich wydatków na dotychczasowym poziomie. Zbadany w grudniu wskaźnik „pewności konsumentów” był najniższy od 2001 r. Według danych opublikowanych przez MasterCard, wzrost sprzedaży w sezonie świątecznym był najniższy od 4 lat. To samo potwierdziły organizacje branży detalicznej. Sprawia to, że zwiększają się szanse, że ekonomia USA pogrąży się w recesji w najbliższym czasie.
Przezwyciężenie recesji z 2001 r. dokonało się w przeważającej mierze dzięki aktywności konsumentów. Jednak zostało to opłacone wzrastającym zadłużeniem gospodarstw domowych. Wzrost zadłużenia w 2002 r. był najwyższy od lat 80’tych. Liczba osób uznanych za bankrutów na 1 tys. mieszkańców systematycznie rosła (na wykresie zobrazowana w postaci szarych słupków). Wraz z nią, rosły stopy procentowe pożyczek na kartach kredytowych (na wykresie na niebiesko).
Źródła tegorocznego kryzysu kredytów hipotecznych sięgają kilka lat wstecz. Liczba ryzykownych kredytów hipotecznych (subprime), na których wystąpiły opóźnienia płatności 90 dni lub więcej wzrosła trzykrotnie w latach 2001-2003 (jasnozielona linia na wykresie).
Na rozwój sytuacji na rynku kredytów konsumenckich wpłynęło szereg czynników, które rozwijały się przez wiele lat i które przyczyniły się do głębokich zmian w latach 90tych.
Jednym z tych czynników był zanik prawodawstwa regulującego wysokość stóp procentowych udzielanych kredytów. W 1978 r. Sąd Najwyższy orzekł, że prawa regulujące wysokość stóp procentowych obowiązują zależnie od miejsca rejestracji pożyczkodawcy, a nie miejsca zamieszkania pożyczkobiorcy. Spowodowało to liberalizację prawodawstwa stanowego, gdy poszczególne stany zaczęły konkurować o względy instytucji finansowych i chciały je przyciągnąć na terytorium swojej jurysdykcji. Doprowadziło to do zniesienia ograniczeń stóp procentowych w większości stanów. Większa dostępność droższych kredytów zbiegła się z wysoką inflacją końca lat 70’tych. W 1980 r. Kongres uchwalił prawo federalne, które znosiło stanowe limity na stopy procentowe kredytów hipotecznych.
Karty kredytowe, dostępne w USA od lat 50-tych, są postacią kredytu o nieokreślonym celu. Banki wydające karty kredytowe jako pierwsze zareagowały na deregulację stóp procentowych pożyczek konsumenckich i utworzyły oferty dla klientów o gorszej zdolności kredytowej. W 2001 r. wysłano 5 miliardów kart kredytowych pocztą - pięć razy więcej niż w 1990 r.
Użycie kart kredytowych wzrastało w latach 90’tych we wszystkich warstwach społecznych, ale najbardziej wśród rodzin o najmniejszych dochodach. Widać to na ostatnim wykresie, gdzie podzielono populację na pięć grup według wysokości dochodów. Po lewej grupy najniżej zarabiające.
Masowe wydawanie kart kredytowych zostało umożliwione dzięki programom automatycznie oceniającym zdolność kredytową kredytobiorców. Dzięki tej innowacji wprowadzonej w latach 90’tych, akceptacja wniosków o wydawanie kart kredytowych (lub automatyczne wydawanie kart) przebiegało znacznie szybciej. Banki korzystające z automatycznych algorytmów doznały jednak poważnych strat związanych z niedoszacowaniem ryzyka w recesji z 2001 r.
Połączenie deregulacji prawnej i lepszych algorytmów szacujących ryzyko umożliwiło bankom zróżnicowanie kosztu kredytu zależnie od grupy do której należą pożyczkobiorcy. Powstały linie kredytowe przeznaczone dla osób z małą wiarygodnością kredytową, które były odpowiednio wyżej oprocentowane. Wartość udzielanych kredytów hipotecznych dla tego typu klientów (tzw. „subprime”) wzrosła ponad sześciokrotnie z 35 miliardów dolarów do 213 miliardów dolarów w latach 1994-2002.
Kolejnym czynnikiem, który przyczynił się do finansowania na wielką skalę rosnącej działalności kredytowej była tzw. „sekurytyzacja” kredytów hipotecznych, pochodzących z kart kredytowych, itp., czyli zamiana wierzytelności na papiery wartościowe, które mogą być kupowane przez inwestorów. Wpływa to na większą dostępność środków na nowe pożyczki, ale też powoduje nasilenie kryzysu w momencie, gdy gwałtownie spada zaufanie inwestorów do tego typu papierów wartościowych. W takiej sytuacji, banki bardzo agresywnie starają się odzyskać swoje aktywa, powodując falę bankructw i zajęć domów obciążonych hipoteką.
Podsumowując, widać, że gospodarką amerykańską targają sprzeczności: z jednej strony jej dalsze funkcjonowanie zależne jest od rosnącej konsumpcji, a z drugiej strony instytucje finansowe, które wytworzyły miliardy wirtualnych dolarów i całkowicie uzależniły od siebie miliony Amerykanów doprowadzają do ruiny rosnącą liczbę gospodarstw domowych w celu maksymalizacji zysków dla inwestorów. Pokazuje to wyraźnie, jak krótkoterminowa jest to polityka i że kryzys lat 70’tych, kryzys 2001 r. i nadchodząca w przyszłym roku kolejna recesja mają charakter systemowy i że w obecnym systemie ekonomicznym jedynym wyjściem z kryzysu jest dalsze zwiększanie długu i tworzenie warunków do jeszcze głębszego kryzysu w przyszłości.
"Tak wygląda tutaj prawo, układane przez nieskazitelnych dyktatorów" - list od więźnia z Rzeszowa
Vino, Pon, 2007-12-31 14:32 Kraj | PublicystykaList ten przyszedł na adres ACK Poznań, nie mamy pojęcia skąd ten więzień wziął nasz adres. Jednak trzy miesiące przed otrzymaniem tego listu, dostaliśmy pierwszy list od Artka, w którym prosił o wysłanie mu prasy, zinów, itd. Zrobiliśmy to, ale jak wynika z kolejnego listu, on tej paczki nie dostał. List, który publikujemy poniżej w jakiś sposób uniknął więziennej cenzury. Nie znamy sprawy tego więźnia, jednak ten list idealnie opisuje polską rzeczywistość więzienną. Artur prosi o publikowanie tego listu jak najszerzej, napisał również, że mile widziana jest prasa. Prosimy również o wysyłanie do niego listów, prasy, literatury i wyrazów solidarności oraz o publikowanie tego listu gdzie tylko możecie.
Anarchistyczny Czarny Krzyż - Poznań
Medytacje alkoholowe
oski, Pon, 2007-12-31 12:20 Ironia/Humor | Publicystyka(Ponieważ większość dzienników regionalnych zamieściło dla swoich czytelników porady jak radzić sobie z kacem, postanowiłem opublikować tekst rozszerzający świadomość alkoholików. Nie ważne ile pijesz - ważne czy wiesz dlaczego.)
1. Technika picia
Bezpośrednie spotkanie, i takie też doświadczenie, bardzo miłe w czasie pokolacyjnym, w przypadku produkcji intelektualnej staje się niemal rzeczą-samą-w-sobie. Nawet artystyczne ujęcie – jeśli chce być produkcją – wymaga zerwania z bezpośrednim doświadczeniem, ubrania go w kulturowe stroje, choćby to były podarte jensy hippisa. Moje liczne spotkania z alkoholem nie przybliżyły mnie do poznania tego… nawet dokładnie nie wiem czego. Potrzebne było trzeźwe spojrzenie z dystansu.
Adekwatne ujęcie, rozpoznanie, zrozumienie czegoś nie jest taką prosta sprawą. Nie wystarczy obcować, nie wystarczy widzieć, czy, w przypadku alkoholu, smakować. Ba! Nawet upicie nic w tym nie pomoże. Alkoholowa ekstaza pozostawia jedynie parę martwych komórek, posuchę w ustach, cementuje głowę – czasami wyrwaną tabliczkę nie wiadomo skąd i po co, czy inny souvenir z nocnej eskapady. Ostatnia zaś próba zgłębienia fenomenu procentowego specyfiku poprzez bezpośrednie poznanie skierowała mnie na rozległą problematykę prawa i policji.
Głowiłem się dość długo, podczas medytacji nad kieliszkiem, jak ten przedmiot uchwycić. Przedstawić historię alkoholu? Ale byłbym jedynie w stanie potraktować rozwój samoświadomości trunku w brudno-judejskiej formie. Czytelnik niewiele by zyskał w kwestii poznania tego fenomenu poza cieniem erudycji kawiarnianej. Związki chemiczne, rodzaje alkoholi i ich pochodzenie, sposoby produkcji również uznałem za kwestię drugorzędną – nie mogły stanowić punktu wyjścia. Przynależały do sfery zjawiskowej.
Czas mijał a ja wciąż miałem poczucie obcości przedmiotu. Kieliszek za każdym razem odsyłał jakby do czegoś innego. Wpatrywanie się w ostatnie krople alkoholu przywoływało wspomnienia. Nadciągały cienie, światłocienie marzeń i snów. Idiotyczne, wielce pociągające, projekcie…
Wszędzie tam, gdzie przejawiał się alkohol, ważne było tło. Czy inaczej: alkohol stawał się sceną, a nawet mistrzem marionetek. Choćby w dzień po libacji nie mówiono o niczym innym jak o tym, kto i ile wypił, jaki trunek był najsmaczniejszy, a jakiego już więcej, przynajmniej do następnego razu, się nie tknie – to był on jedynie pretekstem. Zdaje się jednak, że pretekstem koniecznym.
Jeśli alkohol jest koniecznym pretekstem, hasłem wywoławczym, to należało by zapytać do czego on jest konieczny. Odpowiedz brzmi: do zdarzeń których był reżyserem, które wywołuje, kreuje i którymi się bawi . Wiele, wiele historyjek by bez niego nie miało miejsca – czy to radosnych, czy ponurych, czy też czarno-komedyjnych, impresjonistycznych obrazów w stylu hardcorowej awangardy. Część tymczasowych wspólnot by nie powstała, a druga by się nie rozpadła – gdyby nie absynt chałupniczej produkcji. Znaczny odsetek imprez stoczyłby się w nudę i szarzyznę, nie wzniosłyby się na poziom święta, niwelacji rzeczywistości danej, i kolektywnej kreacji światów nieistniejących. Nie było by tyle siniaków, chwil zamglonych, wyrw w czasie i przestrzeni…
Alkohol jest elementem rzeczywistości społecznej, dlatego też musi być rozpatrywany w społecznym kontekście. Nie ma alkoholu bez tła – butelka albo jest trzymana przez kogoś w dłoni albo stoi na stoliku czy w barku – zawsze jest ulokowana w konkretnym miejscu, będąc jednocześnie w relacji do pewnych osób, grup społecznych. Dopiero ręka, miejsce, nadaje znaczeniu alkoholowi, dopiero ta relacja ludzko-rzeczowa, odniesiona z kolei do całości organizacji społeczeństwa, pozwala zrozumieć, coś powiedzieć.
2. Jak ojciec i dziad – tak i ja
Narkotyki w naszej kulturze nie cieszą się oficjalnym poparciem w przeciwieństwie do alkoholu – ten pełni nawet funkcje inicjacyjną. Stanowi część skomplikowanego, wieloetapowego przyjmowania do wspólnoty ludzi dorosłych. Bogdan Prajsner w artykule Alkohol a młodzi Europejczycy u progu XXI wieku zauważa, że pierwsze spożycie alkoholu często jest inspirowane przez samych dorosłych. Wprowadzenie to jest kontrolowane – jedno piwo nie więcej, kieliszek na lepsze trawienie - ojcowska ręka położona na ramieniu, porozumiewawczy gest. Komunikat informujący, że już się jest prawie partnerem, ale jeszcze nie do końca, jeszcze się jest podległym.
Pierwsze łyk alkoholu pod bacznym okiem opiekuna i mistrza na szlaku Zachodniej kultury różni się jakościowo od piwa pitego w parku z kolegami i to najczęściej podczas wagarów.
Tu, w cieniu drzewa ochraniającego przed wiosennymi promieniami słońca, spożywanie alkoholu – jest czynem nie poddańczym, podporządkowania się regułom wspólnoty dorosłych – lecz wyzwaniem, zniszczeniem ich, przekroczeniem. Mówię tutaj: „Jestem jednostką, mającą moc wytyczania własnych zasad”. Odrzucam wspólnotę dorosłych, gdzie przynależność wiąże się z utratą młodzieńczości i kreatywności, świat zastygłych praw i prawd, dróg wytyczonych przez przeszłe pokolenia. Unieważniam ich wartości, ich historię – jestem po to by napisać nową, własną, by drogi wytyczać. W kryminalnym akcie zawiązuje wspólnotę młodych i niepokornych, rutynie przeciwstawiamy eksperyment, balansowanie na krawędzi stabilizacji. Wypowiadając posłuszeństwo grobom i pomnikom jednocześnie zamykam sobie drogę do wspólnoty dorosłych. Staje się banitą – moja rodzina to rodzina wyklętych. Tych, co nie poszli na lekcje matematyki. Tych, co wykradli świętą relikwie, zdobyli sztandar, skosztowali poznania zakazanego nie pytając o zgodę. Tych, co nie potrzebują zgody – by czynić.
Banici stając w opozycji do prawa określają się również negatywnie do tych co zostali, którym brakło odwagi. Co tańczą do melodii granej przez systemowe organy. Alkohol staje się środkiem komunikacji, wykluczającym i wspólnototwórczym.
3. Geografia picia
Nie wiem, czy to przypadek, ale odkąd zaangażowałem się w ruch protestu przeciwko cywilizacji nędzy i nudy większość butelek opróżniałem w wilgotnych piwnicach, sutenerach ogrzewanych pordzewiałą farelką, prawie zawsze poniżej poziomu chodnika. Często bez ogrzewania i prądu, wśród nagich ścian, zakurzonych pomszczeniach pełnych cudownych śmieci, nierozwiązywalny zagadek poprzednich lokatorów. Przerabialiśmy ślady: z porozrzucanych gratów, szczątków chwil, projekcji i snów tworzyliśmy własny sen.
W tych miejscach pod ziemią piło się inaczej, niż w legalnych lokalach na piętrach. Bliskie były libacji na szerokich polach, gdzie żaden policjant się nie pojawia. Impreza była tworzeniem, sytuacją, nie spektaklem masowych imprez pod bacznym okiem ochroniarza. Możliwości kreacji ujawniały się w każdej sekundzie – ktoś zadomowi się w kotłowni i deklamuje wiersze. My czytamy Abramowskiego, podczas gdy dwie osoby dają koncert na improwizowanych instrumentach… trudno zgadnąć z czego.
Piwnice, peryferie, opuszczone boiska, niedokończone budynki, budynki w rozbiórce, pogranicze… Prywatno-kolektywna geografia picia. Strategie i techniki…
To jednostkowe doświadczenie wpływu miejsca i ludzi o określonej tradycji można odnieść do szerszych zbiorowości: lokalnych wspólnot czy mitycznych narodów. Agnieszka Osiecka w Rozmowach w tańcu wskazuje, że czynnik geograficzny nie jest błahy i zaprasza do podróży po mapie. Anglicy piją, pisze, każdy rodzaj trunku, z tym że, gatunek napoju jest przypisany do konkretnych pór dnia i miejsca. Francuzi zaś piją wino. „Francuz zaczyna pić wino, kiedy ma siedem – osiem lat, i pije je do końca życia. Zna setki gatunków win i może o nich rozprawiać niczym gastrolog lub poeta. Zna literaturę wina i historię wina. Umie na pamięć dziesiątki piosenek nadających się do śpiewania w czasie tłumnej biesiady i setki wierszyków do szeptania na ucho. Podstawowym jednak trunkiem Francuza jest młode wino stołowe kupowane nieraz w zwykłej butelce zatkanej korkiem lub dostarczane do domu razem z mlekiem i gazetą. Przeciętny Francuz pije dwa razy dziennie – w południe i wieczorem.(…) Wydaje się, że dwie grupy społeczne piją, a przynajmniej piły we Francji trunki mocniejsze: malarze i rybacy. Absynt nasycał szaleństwem palety impresjonistów. Pastisse pozwalał na chwilę zapomnieć o nudzie normandzkich przypływów”.
Włoskie picie nasączone jest gadulstwem, przeprowadza dalszą typologie Osiecka, związane z monotonią makaronu. Szwedzi zaś „piją z obawy przed łatwym życiem. W Szwecji każdy człowiek dostaje pomoc od rządu: panna z dzieckiem, bo jest panną z dzieckiem, mężatka, bo jest mężatką, więzień bo jest więźniem”. Picie daje im złudzenie przygody, wyrywa z kokonu stabilizacji i nudnego dobrobytu przepłaconego brakiem wolności i rozwoju. Pustka ukryta za luksusem, która w 68 wyciągnęła tłumy domagające się innej jakości życia na ulice – tu sprowadza się do spożywania jak najdroższych trunków.
„Finowie piją ponuro i samotnie – kontynuuje autorka - Czasem, żeby się w skupieniu i tanio napić, wsiadają na promy pływające po Bałtyku i nie wysiadają w portach. Czasem wysiadają i idą przed siebie w głębokim śniegu, a po drodze popełniają ciemne i niezrozumiałe szaleństwa”. Jest to picie bliskie rosyjskiemu o którym pisze: „Picie rosyjskie – a właściwie picie radzieckie – jest wielkim zapijaniem się na śmierć. Pomyśl o Włodzimierzu Wysockim! To jest w zasadzie przyzywaniem śmierci. Kiedy życie staje się zbyt straszne, śmierć wydaje się czymś znośniejszym”.
Można tak kontynuować, taką typologie upodobały sobie kolorowe pisma. Geografia, klimat i przekazana tradycja, czy to w narodowym czy też zregionalizowanym spojrzeniu, odgrywa pewną rolę. Jako wielbiciel ‘zupy’ na greckich plażach popijałem wino, też na klifowych brzegach Normandii jakoś do spirytusu mnie nie ciągnęło. Niemniej takie spojrzenie narażone jest na mityczność, że to duch narodu jest wielbicielem takiej to a takiej techniki picia i takich to a takich trunków. Czy też prowadzi do uznania determinizmu geograficznego. Wzrok swój musimy skierować ku miejscu kluczowemu – ku stosunkowi człowieka do Fabryki.
4. Alkohol jako walka klasowa
W Raporcie Międzynarodowego Centrum Polityki Alkoholowej (ICAP) Alkohol a miejsce pracy wspomina się, że początkowo alkohol był nierozerwalnie związany z miejscem pracy, nie tylko wzmacniano nim pracowników, ale też płacono. Zmiana nastąpiła, gdy okazało się, że alkohol powoduje spadek jakości i efektywności. Do tego doszły zmiany kulturowa – reforma drapieżnego kapitalizmu, na bardziej cywilizowany, jak też wprowadzenie maszyny.
Alkohol jawi się tutaj jako środek w walce klasowej, broń używana przeciwko proletariatowi. Bez wątpienia płacenie robotnikom alkoholem – i tym samym produkując masę uzależnionych i biednych – jest praktyką godną potępienia. Ale też stosowanie alkoholu by wzmocnić pracowników, a tym samym ich wydajność, jest mechanizmem maksymalizacji zysków, wyzysku klasy pracującej. Zwłaszcza, gdy trunek był wliczany do pensji robotnika. Podobnie jest z zakazem – ma on maksymalizować wydajność. Już nie stan po spożyciu, ale trzeźwość gwarantują szybkość i sprawność produkcji. Spożycie alkoholu przenosi się do strefy prywatnej – staje się nagrodą za prace. Piwko, dwa po ciężkim dniu, weekendowe imprezy zabijania świadomości bezsensu. Alkohol jako sensotwórczy środek, coś co nadaje blasku monotonii poranków i jałowych godzin pracy.
Fabryka jest wszechobecna. Przesunięcie libacji w sferę prywatną nie zrywa związku z pracą. We wspomnianym raporcie autorzy opisują spożycie alkoholu u pilotów samolotów zauważają : „Czynniki związane z wykonywanym zawodem takie jak stres, długie i częste nieobecności w domu, jak również nuda są przyczyną spożywania alkoholu przez pracowników”. Praca, ale i jej brak, spychają robotników w alkoholizm. Jak podaje w swoich badaniach niemiecka kasa chorych: „wśród bezrobotnych mężczyzn liczba uzależnionych od alkoholu jest 20 razy większa w stosunku do mężczyzn posiadających pracę, a wśród kobiet o 9 razy”. W nędzy życia, w urzeczowionej rzeczywistości alkohol niesie przebłysk człowieczeństwa. Jest ułudną próbą chwycenia steru życia, zespolenia się ze światem i ze swoimi wytworami.
To co się tyczy pracowników, zatrudnionych jak i nie, tyczy się też przyszłych najemników.
Bogdan Prajsner w przywoływanym tutaj już artykule stwierdza, że materialne różnice nie mają większego wpływu na spożycie alkoholu przez młodzież. Czynnikami determinującymi jest raczej środowisko rodzinne i szkolne – które to jest pośrednikiem między jednostką a systemem gospodarki kapitalistycznej, miejscem socjalizacji osoby. „Jak wynika z badań przeprowadzonych w Niemczech (Nordlohne, 1992), konsumpcję alkoholu oraz palenie papierosów często mogą poprzedzać nieporozumienia i niepowodzenia szkolne. W tym kontekście picie alkoholu służy młodemu człowiekowi jako sposób kompensacji przykrych doznań i stanów emocjonalnych. Istotną rolę odgrywają tu konflikty rodzinne wynikające z faktu, iż dziecko nie sprostało oczekiwaniom rodziców”. Brak umiejętności, dostosowania się do wymogów gospodarki towarowo-pieniężnej, norm i zasad danego społeczeństwa, represyjny charakter organizacji kapitalistyczno-państwowej uruchamia mechanizm ucieczki, destrukcyjny bunt. Alkohol jest tutaj kontestacją społeczeństwa, tego społeczeństwa, którego Aparatem Ideologicznym jest szkoła. Prajsner pisze dalej: „szczególnie wyraźny jest związek między częstotliwością upijania się przez nastolatków i wyrażanym przez nie brakiem sympatii do szkoły”. To czy dany osobnik akceptuje panujący układ sił, uznaje jego legitymizacje, nie odczuwa jako nieusprawiedliwionej przemocy, źródła irracjonalnej represji, wreszcie nie sięga go alienacyjny charakter panujących stosunków społecznych, nie dopadają go mdłości, nuda ma istotny wpływ na ilość i częstotliwość spożywania alkoholu.
Alkohol jawi się tutaj dwojako, z jednej strony jako broń używana przeciwko pracownikom, z drugiej może być orężem zdesperowanego proletariusza: jako forma odmowa – rodzaj sabotażu… Po pijaku Taylor może kojarzyć się co najwyżej z jakimś kiepskim komikiem.
Alkoholizm jest zarazem uderzeniem w główny punkt gospodarki kapitalistycznej jakim jest wydajność, jak też odmową reprodukcji i zwiększenie jej kosztów. Jest to jednak bunt pozbawiony świadomości, instynktowny – niekonstruktywny, takie powolne samobójstwo, gdy się nie wie gdzie iść i komu, komu wpakować tą cholerną kulkę.
5. Na lewą nogę
Alkohol jako element rzeczywistości, jak wskazaliśmy, nie może być rozpatrywany bez kontekstu, toteż i jego działanie, funkcja społeczna i skutki, można ograniczyć do określonego społeczeństwa. Grono specjalistów wypowiadających bój alkoholowi, stwierdza, że nie można prowadzić kampanii antyalkoholowej namawiając do abstynencji, należy promować raczej picie w umiarkowanych ilościach. Abstynencja w kapitalistycznym społeczeństwie jest postulatem utopijnym.
tekst ukazał się na stronie: http://www.cernuus.art.pl/index.php?action=art&id=5281
Oświadczenie Związku Syndykalistów Polski w sprawie zwolnień grupowych w zakładach Frape-Behr w Barcelonie
Yak, Nie, 2007-12-30 19:47 Świat | Prawa pracownika | Protesty | PublicystykaJak informowaliśmy wcześniej, pracownicy fabryki Frape Behr w Barcelonie przeprowadzili strajk okupacyjny fabryki w proteście przeciwko planom grupowych zwolnień w tym zakładzie. Firma Behr, z siedzibą w Stuttgarcie, postanowiła przenieść produkcję do krajów, gdzie siła robocza jest tańsza (Meksyk, Czechy, Indie, Chiny). Na prośbę CNT-AIT Barcelona, Związek Syndykalistów Polski wystosował oświadczenie, które zostało przesłane do centrali firmy Behr i do władz samorządowych Katalonii, które mają możliwość wpłynąć na zmianę decyzji o likwidacji zakładu.
Zakłady znajdują się w specjalnej strefie ekonomicznej, tak więc firma Behr jest związana specjalnymi porozumieniami z władzami lokalnymi w kwestii gwarancji tworzenia nowych miejsc pracy. Jak to zwykle bywa, po wykorzystaniu okresu ulg podatkowych finansowanych z budżetu państwa, globalne firmy inkasują zyski i przenoszą miejsca pracy do kolejnych specjalnych stref ekonomicznych. Koncepcja "tworzenia miejsc pracy" za pomocą ulg podatkowych jest więc bardzo iluzoryczna.
Poniżej, przytaczamy treść oświadczenia ZSP.
Piszemy, by wyrazić naszą solidarność z pracownikami fabryki Frape-Behr w Barcelonie w ich walce o utrzymanie miejsc pracy. Sprawa fabryki będzie dyskutowana przez władze autonomii katalońskiej (Generalitat) 2 stycznia. Domagamy się, by Generalitat nie zgodziła się na plan „dostosowania siły roboczej” i żeby firma jeszcze raz rozważyła plany zwolnień grupowych.
Firma Behr jest w bardzo dobrej sytuacji finansowej i ciągle poprawia swoją pozycję na rynku i poziom zysków, w dużej mierze dzięki stosowaniu taniej siły roboczej w takich krajach, jak Meksyk, Czechy, Indie, RPA i Chiny. Według rocznego raportu firmy Behr, filia Frape-Behr w Barcelonie zwiększyła sprzedaż w 2006 r. o 5,5% do 365 milionów Euro (milion Euro dziennie!). Behr spodziewa się jeszcze większego wzrostu w przyszłości. Dobre wyniki finansowe firmy, oraz wejście na nowe rynki w Japonii i Turcji świadczy o tym, że „dostosowanie siły roboczej” nie jest spowodowane prawdziwymi problemami finansowymi, ale raczej globalną tendencją do poszukiwania taniej siły roboczej, by maksymalizować zyski korporacji.
Uważamy, że tego typu praktyki są nie do zaakceptowania. Nie będziemy tolerować ciągłego obniżania płac na całym świecie do poziomu krajów Trzeciego Świata spowodowanego przenoszeniem miejsc pracy do krajów o najmniej wymagających standardach prawa pracy i najniższym poziomie życia.
Na swojej stronie skierowanej do potencjalnych inwestorów, Behr informuje, że “wykwalifikowani i zmotywowani pracownicy są podstawą długoterminowego wzrostu zyskowności w światowej sieci Behr”. Behr twierdzi również, że „pracownicy Behr są podstawą dalszego pomyślnego rozwoju firmy”. Jeżeli jest w tym choć odrobina prawdy, wzywamy zarząd Behr, aby jeszcze raz zastanowił się, jaki skutek dla motywacji pracowników i rozwoju przemysłu mogą przynieść masowe zwolnienia, likwidacja zakładów i praktyka stosowania najtańszej siły roboczej.
Bez swoich pracowników, Behr jest tylko grupą ludzi z mnóstwem pieniędzy i drogimi garniturami. To pracownicy stanowią o całej wartości firmy. Behr jest winna pracownikom przynajmniej zachowanie ich miejsc pracy, które – jak wynika z raportów firmy – przynosiły ogromne zyski firmie i inwestorom.
Pragniemy jednocześnie wyrazić nasze potępienie dla antypracowniczych działań niektórych filii Behr. Behr Dayton została postawiona w stan oskarżenia przed sądem za fałszowanie godzin pracy, aby uniknąć wypłacania pracownikom nadgodzin. Jeżeli Behr kiedykolwiek postanowi zatrudniać pracowników w Polsce, dopilnujemy tego, aby dowiedzieli się oni o tego typu praktykach firmy. Również pracownicy filii w Czechach (jednej z najlepiej prosperujących) będą informowani o sposobie traktowania pracowników w innych filiach firmy.
Związek Syndykalistów Polski