Publicystyka

Problem Szpitala Miejskiego w Szczecinie

Kraj | Prawa pracownika | Protesty | Publicystyka

(tekst ukazał się w Biuletynie OZZIP nr 16)

Problemy Szpitala Miejskiego w Szczecinie zaczęły się w kwietniu 2007 roku. Pracuje tam na umowę o prace 198 osób, zaś około 100 jest na kontrakcie. Szpital znajduje się w centrum miasta. Tereny te stanowią łakomy kąsek dla inwestorów.

Władza utrzymuje, że szpital jest zadłużony, nie przynosi zysku, więc zgodnie z neoliberalną doktryną musi zostać zlikwidowany. Jednocześnie w szpitalu przeprowadza się remonty i zakupuje nowy sprzęt – w tym ok. 30 komputerów. Pracownicy stwierdzają, że zadłużenie jest mitem. Szpital nie jest fabryką, kontynuują, a ma pełnić funkcję społeczną – z której się wywiązuje.

Obecne władze Szczecina chcą przenieść szpital do Zdroji – dzielnicy odległej o 15 kilometrów od centrum. Utrzymują, że karetka będzie pokonywać tą odległość w 7 minut. Jednak wszyscy mieszkańcy wiedzą o codziennych korkach na trasie
do Zdroji. W godzinach szczytu jest kompletnie zakorkowana , co może stwarzać zagrożenie dla pacjentów.

Komisja środowiskowa OZZ Inicjatywa Pracownicza Szczecin włączyła się w obronę szpitala. Przeprowadziła akcję informacyjno-solidarnościową z pracownikami szpitala miejskiego na ulicach miasta Szczecina (organizując pikietę podczas wiecu wyborczego PO, rozprowadzając ulotki i plakaty).

Poniżej publikujemy wywiad z jedną z pracownic szpitala - Ewą Hnat.

Kiedy rozpoczął się konflikt w sprawie likwidacji Szpitala Miejskiego?
E.H: Próba likwidacji szpitala nie jest sprawą nową. Już poprzednie władze starały się przenieś szpital, ale nikt nie przycisnął nas tak, jak młode wilki z PO. Cała sprawa zaczęła się w kwietniu 2007 roku wraz z pojawieniem się nowej pani dyrektor. Zleciła załodze szpitala zrobienie planu naprawczego, czyli wymyślenia jak sprawić by szpital był rentowny. Zapomniano, że jest to zajęcie dla posłów, a nie dla pracowników. Szpital nie będzie się bilansował, gdyż są zaniżone stawki. Zachodniopomorskie należy do jednych z bardziej niedofinansowanych regionów obok Lubelskiego, Wielkopolskiego, Łódzkiego, Dolnośląskiego, Podlaskiego... Potrzebne jest tutaj znormalizowanie stawek dla tych regionów.
W tym czasie pojawił się pomysł połączenia Szpitala Miejskiego ze szpitalem w Zdrojach, co tak na prawdę oznacza likwidacje szpitala. To już nie byłby szpital miejski. Obecnie Szpital Miejski należy do Prezydenta, szpital w Zdrojach zaś do
Marszałka.

Jakie koszta wiążą się z likwidacją Szpitala Miejskiego?
E.H: Przede wszystkim nastąpi likwidacja funkcji społecznych szpitala. Bezrobotni, bezdomni będą mieli utrudniony dostęp do usług medycznych.
Poza tym, nasz szpital jest położony w dogodnym miejscu. Przeniesienie go do Zdroji znacznie wydłuży drogę, jak też utrudni życie pacjentom i ich rodzinom. Ma też wielką tradycję, a usługi są na wysokim poziomie. Położnictwo zdobyło kilka
wyróżnień. Przeniesienie do Zdroji może zaniżyć poziom usług. Nie do końca znane są też warunki kontraktu dla pracowników.

Jak wygląda sprawa na dziś?
E.H: Otrzymaliśmy spore poparcie od różnych związków zawodowych i mieszkańców. Pod petycją podpisało się 6000 - 7000 tysięcy osób. Do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi od władz. Ignorują nas. Odbyła się demonstracja. Obecnie czekamy na sesję Rady Miejskiej. Ludzie za bardzo nie wierzą w możliwość zwycięstwa. Wiele osób wyraża poparcie, ale nie ma pomysłu jak zaradzić sprawie.
Na razie staramy się rozwiązywać sprawy prawnie. Nie ma żadnych ustaleń między Prezydentem a Marszałkiem, brakuje ustaw regulujących przeniesienie i funkcjonowanie nowej placówki. Trwa dzika prywatyzacja. Nasze dalsze działania będą zależne od postanowień Rady Miasta.

Jak załoga odnosi się do pomysłu likwidacji szpitala miejskiego?
E.H: Na ankietę w sprawie przeniesienia wysłaną przez dyrektora Wydziału Zdrowia do szpitala odpowiedziało tylko 43 pracowników. Reszta zbojkotowała. 9 osób dało odpowiedź negatywną, 23 osoby zgodziły się na przeniesienie, zaś 11 osób uzależniło decyzję od warunków kontraktu. Wielu pracowników nie przejdzie najprawdopodobniej do Zdroji.

Strajk w fabryce Forda w Petersburgu i sytuacja ruchu związkowego w Rosji

Świat | Prawa pracownika | Protesty | Publicystyka

Ruch strajkowy w Rosji jest nierozerwalnie związany z galopującą inflacją. Ceny produktów żywnościowych i innych niezbędnych towarów wzrosły o 50-70% od początku 2007 r. i ich wzrost trwa nadal. Ekonomiści ostrzegają, że ceny wzrosną o kolejne 50% w czasie zimy!

Niezależnie od faktu, że kapitalizm nie jest dogodnym systemem dla 90% proletariuszy, inflacja, strajki i brutalna reakcja państwa rosyjskiego mają jedno i to samo źródło – kryminalną strukturę politycznego, społecznego i ekonomicznego systemu panującego w Rosji.

Ekonomia putinowskiej Rosji jest oparta na monopolach. Są one prawie wszędzie. Wszystkie są powiązane z tym lub innym biurokratą państwowym lub z przyjaciółmi przyjaciół pana Władimira Putina. (Oczywiście te wielkie monopole płacą potężne sumy biurokratom). Ta trzecioświatowa gospodarka ma tylko jeden cel – zapewnić dobrobyt gangsterom znajdującym się na wierzchołku piramidy nuworyszy i urzędników państwowych. Na szczycie piramidy znajduje się sam Putin, którego fortuna równa jest około 40 miliardów dolarów.

Żaden z tych gangsterów nie jest zainteresowany „negocjacjami” z proletariuszami.

Wielu szefów jest jednocześnie urzędnikami lub byłymi przestępcami lub byłymi oficerami KGB. Ci ludzie nie rozumieją pojęcia „negocjacje”. Wszyscy funkcjonariusze są świadomi tego, że ich czas u władzy jest ograniczony. W każdej chwili mogą ją stracić w walce na śmierć i życie pomiędzy różnymi frakcjami. Dziś, niepewność rośnie z powodu niepewnej sytuacji z wyborami prezydenckimi.

Dlatego biurokraci muszą dostać pieniądze tak szybko jak się da. Nie wahają się więc używać najróżniejszych metod przeciwko strajkującym i protestującym – nakazów sądowych, przemocy policyjnej i przemocy kryminalnej. Na przykład w ostatnich kilku miesiącach prawie wszystkie strajki zostały uznane za „nielegalne” przez sądy, a przywódcy związkowi stali się ofiarami ataków policji i mafii.

Strajk w fabryce Forda

Strajk w fabryce Forda w Sankt Petersburgu rozpoczął się 20 listopada. Wzięło w nim udział około 1700 pracowników z załogi liczącej 2200 ludzi. Strajk został zorganizowany przez działający na terenie zakładu związek.

Głównym żądaniem pracowników było zwiększenie pensjo o 30-40% (co stanowiłoby jedynie rekompensatę za inflację). Dziś, pracownicy Forda zarabiają około 500 dolarów na miesiąc. To nieźle, jak na Rosję – średnia pensja robotników, lekarzy i nauczycieli w mieście Saratov (milion mieszkańców), to 150 dolarów miesięcznie – z powodu inflacji też coraz mniej warta).

Aktywiści organizacji KRAS (rosyjskiej organizacj anarcho-syndykalistów i anarcho-komunistów, zrzeszonej w międzynarodówce IWA) prowadzili agitację w fabryce Forda przeciwko warunkom pracy, ale także przeciwko hierarchicznie zorganizowanemu związkowi zawodowemu. Wzywali pracowników do wypowiedzenia posłuszeństwa przywódcom związkowym i zorganizowania zebrania ogólnego pracowników i podejmowania wszelkich decyzji w gronie pracowników.

Na teren fabryki wtargnęły siły specjalne OMONu. Przywódcy związkowi byli wściekli z powodu agitacji Krasu. Sami pracownicy rozumieją, że istniejący związek zawodowy nie może im pomóc. Jednak boją się dokonywać akcji sabotażowych z powodu strachu przed policją i represjami. Mają też problemy finansowe i wiedzą, że strajk nie mógłby potrwać długo. Członkowie KRASu są na co dzień obecni w fabryce. Starają się przekonać pracowników, że jedynie radykalna, anarchistyczna metoda walki (choć nielegalna) może przynieść skutki.

Strajk w fabryce Forda nie był pierwszym w strajkiem, który wybuchł w tym listopadzie w Petersburgu. W tym samym czasie strajkowali dokerzy, paraliżując miejski port. Strajk dockerów, który wybuchł 13 listopada został uznany za nielegalny przez sąd. Z tego powodu strajkujący przerzucili się na tryb strajku włoskiego z 16 na 18 listopada. KRAS również w tym przypadku stara się docierać do szeregowych pracowników bez zwracania się do przywódców związkowych.

Kierownictwo ugodowych związków zawodowych przekazało członków związku pracodawcom. Strajki zostały powstrzymane zanim mogły nastąpić negocjacje z szefami. Związki postanowiły również przerwać akcje strajkowe po wydaniu wyroków sądu. W każdym kraju na świecie taka polityka legalizmu związków jest samobójcza, ale najbardziej samobójcza jest w tym prymitywnej dyktaturze rodem z Trzeciego Świata, w której rządzą kryminaliści i agenci KGB!

Taksówkarze w Petersburgu również urządzili spontaniczny strajk.
KRAS jest jedyną anarcho-komunistyczną organizacją w Rosji, która stara się zainspirować w radykalnym kierunku spontaniczny ruch protestów pracowniczych. KRAS bierze również udział w walce mieszkańców Moskwy przeciwko wysiedleniom pod budowę osiedli dla nuworyszów.

Michaił Magid
Sekretarz (KRAS) IWA-AIT-Rosja

Chomsky: Pranie mózgu na wolności

Edukacja/Prawa dziecka | Militaryzm | Publicystyka | Wybory

Przejęcie wielkich dzienników - "Wall Street Journal" w Stanach Zjednoczonych, "Les Echos" we Francji - przez milionerów przyzwyczajonych do tego, by naginać prawdę do swego interesu, skrajna mediatyzacja Nicolasa Sarkozy`ego, informacja pożarta przez sport, pogodę i ciekawostki, a wszystko to razem zatopione jeszcze w obfitości reklam: sfera "komunikacji" stanowi nieprzerwanie narzędzie władzy rządów w systemach demokratycznych. Jest dla nich tym, czym propaganda dla dyktatur. W wywiadzie, którego zgodził się udzielić dziennikarzowi France Inter Danielowi Mermetowi, amerykański intelektualista Noam Chomsky analizuje mechanizmy dominacji i umieszcza je w kontekście historycznym. Przypomina np., że reżimy totalitarne oparły się na technikach reklamowych udoskonalonych w Stanach Zjednoczonych w przededniu I wojny światowej. Poza tym, rysuje perspektywy przekształceń społecznych we współczesnym świecie i mówi, jak może wyglądać utopia urządzona przez tych, którzy wbrew pedagogice niemożności wbijanej do głów przez media, nie zrezygnowali ze zmieniania świata.

Teologia w obronie korporacji: stanowisko Watykanu w sprawie roślin modyfikowanych genetycznie

Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | Publicystyka | Tacy są politycy

Abp Józef Życiński oświadczył, że nie należy się bać żywności modyfikowanej genetycznie. „Medycyna nie ma żadnej wiedzy, by żywność zmieniona genetycznie niosła jakieś zagrożenia” – powiedział metropolita lubelski. Zdaniem abp. Życińskiego, lęk przed żywnością zmodyfikowaną genetycznie rozpowszechniają środowiska radykalnych ekologów. Ich poglądy są odosobnione - uważa hierarcha.

Jeszcze w 2000 r. stanowisko Watykanu było inne. Jan Paweł II mówił wtedy: „rolnicy powinni oprzeć się pokusie zwiększenia produktywności i zysków ze szkodą dla natury […] gdy rolnicy stają się tyranami ziemi, a nie jej opiekunami, prędzej czy później ziemia zemści się”. To stanowisko było przynajmniej spójne logicznie z zakazem klonowania i wykorzystywania komórek macierzystych, zakazem zapłodnienia in vitro, itp. Teologicznym uzasadnieniem takiego podejścia miało być unikanie „zabawy w Boga”, czyli np. uzurpowanie boskiej mocy decydowania o płodności za pomocą kawałka lateksu nieprzepuszczalnego dla płynów.

Więzienie - zbrodnia przeciw ludzkości

Publicystyka

Więzienie jest współczesną formą niewolnictwa, bez względu na to jakie jest jego ideologiczne uzasadnienie i komu ma służyć. Jest ono nade wszystko zbrodnią wobec człowieczeństwa. Ośrodki karne to w rzeczywistości miejsca stworzone po to, aby w zaplanowany i systematyczny sposób pogłębiać brutalność i utrwalać poczucie bezsilności przetrzymywanych w nich osób. Konkretyzując można powiedzie, że więzienie ma na celu zniszczenie ducha i natury ludzi najuboższych i niewygodnych dla społeczeństwa. Ośrodki karne bez względu na to, co głoszą osoby popierające ich istnienie i stające w ich obronie, tak naprawdę nigdy nie zapobiegały przestępczości, ani też nie broniły przeciętnych obywateli. Jeżeli istnieje jakiekolwiek powiązanie pomiędzy więzieniem a przestępczością, to jedynie takie, że oddziaływuje ono na osoby w nim zamknięte w sposób odwrotny niż powinno oddziaływać.
Miejsce takie kształtuje pałające nienawiścią, antyspołeczne indywidua, którym bliżej jest do ponownego łamania aniżeli egzekwowania praw społeczeństwa, z którego czują się wyalienowane i przez które są odrzucane .Ponieważ prawa ogółu tworzone i nadzorowane są przez ludzi, w których interesie leży ochrona swojego majątku i idei własności prywatnej, osadzenie w ośrodku karnym jest doświadczeniem klasy najuboższej. Prawo nigdy nie ma wpływu na egzystencję uprzywilejowanych grup przestępczych i oszustów, którzy grabią i mordują na skalę globalną.

Ameryka w bagnie: Rozmowa z Noamem Chomskym

Publicystyka

Rz: Gdy czytam pańskie książki i artykuły, to płynie z nich jeden prosty, choć szokujący wniosek: George W. Bush i jego współpracownicy powinni stanąć przed międzynarodowym trybunałem za zbrodnie w Iraku. Zgadza się?

Biorąc pod uwagę to, co zrobili, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Gdyby tych czynów dopuścił się rząd jakiegoś innego, znacznie słabszego państwa, międzynarodowy trybunał do osądzenia agresorów już dawno by istniał.

Czy ich koalicyjnych partnerów, na przykład polskich, także?

Także, choć zapewne w mniejszym wymiarze – proporcjonalnie do odpowiedzialności. Trudno bowiem znaleźć bardziej wyrazisty przypadek międzynarodowej agresji. Za takie właśnie czyny wieszano ludzi sądzonych w Norymberdze. Proszę pamiętać, że tam nie sądzono esesmanów, którzy rozstrzeliwali ludzi, ale przywództwo Trzeciej Rzeszy, ludzi takich jak Ribbentrop, którego głównym przestępstwem było wsparcie decyzji o uderzeniu uprzedzającym na Norwegię. To byli jedni z największych zbrodniarzy w historii, ale szczerze mówiąc, mieli większe podstawy do uprzedzającego uderzenia na Norwegię niż USA na Irak.

Make IT Fair: nie zmieniajmy sprzętu elektronicznego

Publicystyka

Pytajmy, gdzie został wyprodukowany kupowany przez nas sprzęt elektroniczny i nie zmieniajmy zbyt często telefonów komórkowych, aparatów, odtwarzaczy MP3, laptopów i innych elektronicznych gadżetów - apelują organizacje biorące udział w kampanii Make IT Fair.

Kampania ma uświadomić przeciętnym użytkownikom sprzętu elektronicznego najnowszej generacji, że przy jego produkcji wykorzystywana jest praca dzieci i łamane są prawa człowieka.

Zdaniem organizatorów kampanii Make IT Fair, wiele osób nie wie, jakie są społeczne i ekologiczne skutki produkcji sprzętu elektronicznego i nie zastanawia się, czy w fabrykach, z których pochodzą ich telefony, odtwarzacze i komputery przestrzega się norm pracowniczych i ekologicznych.

Ameryka

Publicystyka

Stany Zjednoczone. 70 punktów krytyki, oraz to co budzi kontrowersje.

Wenezuela: Operacja "Tenaza"

Świat | Publicystyka | Tacy są politycy

26 listopada wenezuelski rząd oświadczył, że jest w posiadaniu tajnego memorandum, które amerykańska ambasada skierowała do CIA. Memorandum miało zostać wysłane przez urzędnika ambasady, Michaela Steera i było zaadresowane do dyrektora CIA Michaela Haydena. Coś jednak jest bardzo dziwne: choć rząd wenezuelski opublikował dokument i jest on dostępny w prasie hiszpańskojęzycznej, nie ma żadnej kopii oryginału tekstu. Możemy przypuszczać, że autor rzekomego dokumentu, Michael Steere, napisał do pana Haydena po angielsku. Dlaczego rząd wenezuelski nie pokazał w takim razie oryginału memorandum, skoro chodzi o "destabilizację kraju" przez CIA?

Memorandum, które ujawnił wenezuelski rząd było zatytułowane "Przygotowania do ostatniej fazy operacji Pincer" (po hiszpansku: tenaza). Dokument zawierał szczegóły działań jednostki CIA znanej pod nazwą "Humint", która jest zaangażowana w operację zmierzającą do destabilizacji sytuacji w Wenezueli. Czyli dokument ten pokazuje, jak rząd amerykański wspiera opozycję antychavezowską.

Francja: stowarzyszenie rodzin rolników popiera protestujących studentów

Świat | Edukacja/Prawa dziecka | Protesty | Publicystyka

Działające we Francji Stowarzyszenie na rzecz Uznania Cierpień Rodzin Rolników, którego celem jest przypominanie o losach milionów rolników, którzy ucierpieli w wyniku wprowadzenia intensywnego rolnictwa w ciągu ostatnich 60 lat we Francji, wyraziło swoje poparcie dla protestujących studentów i licealistów padających ofiarą represji ze strony przedstawicieli państwa.

Poniżej ich oświadczenie w sprawie protestów studentów i licealistów.

Nauka zamknięta w klasach

Edukacja/Prawa dziecka | Publicystyka

Czy krytyczne i zdystansowane wobec Prawa i Sprawiedliwości "wykształciuchy" i "łże-elity" przekształcą się pod rządami Platformy Obywatelskiej w "sieroty po komunie"? Wszystko zależy od tego, jak gorliwie PO będzie chciała tworzyć swoje koncepcje rynkowo-kapitalistycznego cudu i jak zareaguje na to wielkomiejska inteligencja.

Pierwszym sprawdzianem mogą być losy pomysłu dalszej komercjalizacji studiów wyższych. Pod koniec października z ust prof. Tadeusza Lutego, szefa Rektorów Akademickich Szkół Polskich, padło hasło wprowadzenia opłat za studia. I choć prof. Luty zastrzegał się, że jest to tylko rozpoczęcie debaty na ten temat, to jednak wypowiedź rektora Politechniki Wrocławskiej powinna niepokoić. Trudno jednoznacznie zinterpretować tę sytuację - czy zwolennicy komercjalizacji edukacji na poziomie wyższym złapali wiatr w żagle po zwycięstwie wyborczym PO, czy też są to ukłony części akademickiego establishmentu w stronę nowej władzy i próba dostosowania się do jej oczekiwań? Dziś tego nie wiemy. Warto jednak zastanowić się nad społecznymi skutkami takiego projektu.

Wywiad z rektorem UJ i odpowiedź IPPS

Publicystyka

Rektorzy: studia płatne dla wszystkich
IPPS: studia darmowe dla wszystkich

Joanna Jałowiec: Skąd pomysł wprowadzenia odpłatności za studia dla wszystkich studentów?

Prof. Karol Musioł, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego i wiceprzewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich: - Konkurencja ze strony zagranicznych szkół wyższych jest faktem. Jeśli chcemy mieć konkurencyjne uczelnie, najlepszych wykładowców, nowocześnie wyposażone laboratoria, konieczne jest wsparcie szkolnictwa wyższego. Teraz jest tak, że uczelnie stale muszą myśleć o tym, jak na siebie zarobić. Na pozyskiwanie fachowców czy nowoczesną bazę naukową już nas nie stać. Dlatego konieczna jest zmiana myślenia o sposobie finansowania uczelni. Nasza propozycja to studia płatne dla wszystkich, dotacje ze strony budżetu państwa i szeroki program stypendialny dla najbiedniejszych.

Ekonomia uczestnicząca – radykalna i realna

Publicystyka

Jednym z głównych zarzutów stawianych ruchom antykapitalistycznym jest ich rzekoma „utopijność”. Utopijność polegająca na braku realnej alternatywy dla obecnego systemu. Neoliberałowie, którzy opanowali w ostatnich latach całkowicie naukę ekonomii ukuli nawet termin TINA – od angielskiego there's no alternative (nie ma alternatywy). Powtarzają to przy okazji wszystkich debat, gdy brakuje im innych argumentów.

Call center, czyli droga do nikąd

Publicystyka

Z Benonem Tejkowerem, pracownikiem infolinii Plus GSM i ERA rozmawia Paweł Sikorski

Jak oceniasz warunki pracy w twoim przedsiębiorstwie?

To trudna sprawa. Z jednej strony pieniądze rzeczywiście płacone są terminowo, nadgodziny wynagradzane zgodnie z prawem. To bardzo istotne, a jednocześnie nie takie oczywiste w Polsce AD 2007. Jest jednak wiele bardzo uciążliwych rzeczy. Po pierwsze czas pracy. Istotą wszystkich infolinii jest to, że działają one całą dobę. W rezultacie często pracuje się w nocy lub na zmianę popołudniową. Oczywiście nie domagam się zniesienia takiego systemu pracy. Na takie warunki zgodziłem się podpisując umowę z moim pracodawcą. Poza tym klienci mają prawo zadawać pytania o różnych porach dnia. Jednak grafik z całą pewnością dałoby się lepiej układać. Uczciwym byłoby na przykład, gdyby pół miesiąca pracowało się na ranną zmianę, a resztę na popołudnie. W ów czas lepiej można by zorganizować życie pozazawodowe - rodzinne i z przyjaciółmi.

Druga sprawa to obowiązkowe zostawanie po godzinach. Uważam, że powinno to zależeć od dobrej woli pracownika. Kodeks Pracy jednak daje prawo pracodawcy do wymagania od pracownika, aby w razie potrzeby zostawał dłużej.

Justyna Lubańska: Płonące francuskie przedmieścia. Na gospodarczym zakręcie

Świat | Dyskryminacja | Gospodarka | Protesty | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Ubóstwo

Francuskie przedmieścia płoną… A może płonęły już wcześniej? Pod koniec 2005 roku świat usłyszał szokujące informacje o zamieszkach wywołanych przez mieszkańców francuskich stref podmiejskich. Zewsząd padało pytanie: “dlaczego”? Tę pierwszą fazę można nazwać fazą zaskoczenia. Nastąpiła po niej druga. W mediach zaczęły pojawiać się informacje, że taki rozwój wydarzeń można było przewidzieć, a państwo francuskie zbagatelizowało sygnały ostrzegawcze. Ostatecznie odkryto, że problem jest bardziej złożony i nie można jednoznacznie osądzić kto jest winien. Rozpoczęła się faza trzecia, polegająca na dogłębnej analizie przyczyn wywołanych zamieszek.

Kanał XML