Publicystyka
10 argumentów na rzecz bojkotu wyborów
Czytelnik CIA, Sob, 2007-09-15 16:04 Publicystyka | Ruch anarchistyczny | WyboryZa każdym razem kiedy w centrum uwagi stają wybory, pojawia się także kwestia ich bojkotu. To normalne, bowiem od momentu pojawienia się instytucji powszechnych wyborów część społeczeństwa nie bierze w nich udziału, z różnych przyczyn: osobistych, światopoglądowych, politycznych, etc. Więcej niż masowy (już np. ponad 80 proc.) udział w wyborach jest traktowany ze słuszną podejrzliwością i najczęściej ma miejsce w systemach autorytarnych. Świadczy najczęściej o tym, że wybory są fałszowane. Zatem bojkot, odmowa głosowania, wbrew niektórym opiniom, jest rzeczą zupełnie naturalną. Przynajmniej tak samo jak udział w głosowaniu. Ustawowe przymuszanie do głosowania (np. Belgia) jest gwałtem. Podobnie zresztą jak natarczywa agitacja na rzecz uczestnictwa w wyborach, zwłaszcza prowadzona przez instytucje państwowe i za podatki również tych osób, które w wyborach uczestniczyć nie chcą. To argument pierwszy.
Nie na moim podwórku: kiedy protest nie wystarczy
Akai47, Sob, 2007-09-15 11:41 Protesty | PublicystykaZ ciekawością ludzie oglądali w telewizji lub czytali o tym, jak mieszkańcy osiedla Poręba w Lublinie walczyli przeciw budowie masztu telefonii komórkowej w Lublinie. Nie jest to pierwszy taki protest w Polsce, a także nie jest to pierwszy raz, kiedy firma próbowała budować maszt bez zezwolenia. Wszystko wskazuje na to, że m.in. temat budowy masztów powinien podlegać publicznej dyskusji i w końcu ludzie powinni decydować o tym wspólnie.
A tu zaczyna się problem do przemyślenia i wezwanie do samoorganizacji społeczeństwa.
W języku angielskim istnieje określenie NIMBYISM, który pochodzi od słowa/skrótu NIMBY – czyli Not in My Backyard (nie na moim podwórku). NIMBYISM opisuje w sposób negatywny taką praktykę / sposób myślenia, które czasami można spotkać. Że jakaś grupa mieszkańców nie chce mieć czegoś nieprzyjemnego – spalarni śmieci, masztu telefonii, schroniska dla bezdomnych – blisko swoich domów i raczej nie przejmuje się tak bardzo gdzie te rzeczy mają powstać, byle nie u nich.
To nie znaczy, że każdy obywatel, który nie chce mieć spalarni obok swojego domu, jest egoistą, który ma wszystko to gdzieś, ale niestety zbyt często protesty typu NIMBY kończą się kiedy to nieprzyjemna budowa już nie jest problemem protestujących. Wtedy nie rozpatrują oni problemu dalej.
Zbyt często wygląda na to, że mieszkańcy stosunkowo bogatych rejonów lub dzielnic unikają wszystkich nieprzyjemnych skutków swojego stylu życia wysoce konsumpcyjnego, bo udaje im się wywozić gdzieś swoje śmieci, bo udaje im się znaleźć biednych, którzy zrobią za nich brudną pracę itd. Nie muszą o tym nawet myśleć, bo wszystko to jest dla nich niewidzialne.
W sytuacji takiej jak w Lublinie, możemy przypuszczać, że protestujący w większości posiadają telefony komórkowe i nie zamierzają z tego rezygnować. Więc oczekują, że te telefony będą działać, mieć zasięg wszędzie, a to znaczy, że muszą być maszty komórkowe. Ale nikt nie chce specjalnie, żeby były na jego podwórku.
Często, jeśli zdarza się wtedy taki protest, firmy budujące obiekt muszą znaleźć inne miejsce, ale nie zawsze to znaczy, że znajdują miejsce gdzie, np. nikogo nie ma. Znajdują miejsce tam, gdzie mieszkańcy nie są w stanie się buntować – bo nie są zorganizowani, nie mają społecznej władzy lub są biedni, a więc godzą się na budowę u nich, bo może to dać im trochę pieniędzy.
Uważam, że mieszkańcy powinni mieć prawo decydować, czy na ich podwórku znajduje się składowisko śmieci, czy maszt komórkowy, czy fabryka, czy elektrownia atomowa – ale to prawo ma dotyczyć wszystkich, nie tylko mieszkańców bogatych krajów lub dzielnic, lub obywateli bardziej wykształconych i zorganizowanych społecznie.
W przypadku masztu, to oznacza, że nie wystarczy protestować przeciw jego budowie na swoim podwórku – ludzie, muszą razem z sąsiadami z innych dzielnic decydować, gdzie będą te maszty. I nie może być tak, że jedna dzielnica jest „gorsza” od innych i ma mieć maszty, bo i tak ludzie nie uważają jej za atrakcyjną dzielnicę czy coś podobnego.
W przypadku masztu, tak jak w wielu przypadkach, wierzę, że uda się znaleźć miejsce, które nie przeszkadza ludziom, ale także musimy zdać sobie sprawę, że nie zawsze taki wariant będzie możliwy. A maszty komórkowe pewnie nie są tak szkodliwe jak np. składowisko odpadów nuklearnych, takie jak to w Gorleben w Niemczech, a więc ludzie muszą wtedy dyskutować, jakie mogą być alternatywy i jak całe społeczeństwo będzie ponosić część ciężaru i odpowiedzialności za takie rzeczy.
Odpowiedzialność społeczna to jest coś, o czym możemy mówić tylko w społeczeństwie równości i samorządności. Jeśli ktoś eksportuje toksyczne odpady do Wybrzeża Kości Słoniowej i nawet jeśli ktoś z lokalnego społeczeństwa godzi się na to, to nie jest to prawdziwa zgoda, ale zgoda wymuszona przez brak równości, który jest niekorzystny dla wszystkich ludzi biednych albo mniej uprzywilejowanych.
W wielu przypadkach, widzimy jak naprawdę wygląda ta nierówność. Rok temu, naukowcy z Uniwersytetu Northeastern zrobili badania w stanie Massachussets w USA z których wynika, że biedne dzielnice mają 3-4 razy więcej toksycznych składowisk śmieci i odpadów w porównaniu ze średnią, a w dzielnicach, gdzie mieszkają nie-biali biedni, to jest 23 razy więcej na milę kwadratową niż w statystycznej dzielnicy!
Tak nie może być. Albo ludzie biorą na siebie odpowiedzialność po równo, albo znajdują sposób, aby uniknąć tych rzeczy, które są szkodliwe dla ekologii i zdrowia człowieka. Pewnie, kiedy skończy się ta nierówność i niekorzyść dla biednych, wtedy ludzie uświadomią sobie, że pewne aspekty ich konsumpcji i użycia szkodliwych produktów mają swoją cenę i będą traktować to bardziej poważnie i nawet być może spróbują coś z tym robić.
Anarchoveganizm
Czytelnik CIA, Pią, 2007-09-14 12:06 PublicystykaDla tych, którzy zagłębiają się bardziej w treść niż w formę, anarchizm jest czymś więcej niż tylko opcją polityczną; jest formą życia w odstępstwie. Anarchizm we wszystkich swoich aspektach propagował i nadal propaguje całkowitą kontrolę naszych czynów i myśli, autonomię woli jednostki bez szkody dla woli grupy, pod warunkiem, że ta ostatnia nie pociąga za sobą opresji i totalitaryzmu.
Szacunek dla życia, wolności i godności, w ścisłym zachowaniu powyższego porządku, to podstawa anarchizmu. Chodzi tu o anarchizm, który dąży do budowania, a nie do niszczenia jedynie; choć czasami konieczne jest zniszczenie żeby coś zbudować, bowiem nie można wznieść nic trwałego na zgniłych fundamentach słabej i zniekształconej struktury, jaką podtrzymuje współczesna cywilizacja. To podstawa ideologii, która nie zakłada wykluczenia, ani nie utożsamia się z jakimś typem hierarchii czy innymi ideologiami niosącymi ze sobą dyskryminację rasową, seksistowską, klasową czy gatunkową. Szacunek w dzisiejszym społeczeństwie regulowany jest przez obowiązujące prawo, w które anarchizm nie wierzy i od którego ucieka, gdyż jedynym prawem akceptowanym przez anarchizm jest to, które dyktuje etyka (tak oddalone od ogólnie pojętej moralności) i pragnienie harmonii.
Jeżeli chcemy zbudować coś rzeczywiście nowego, musi być to coś co nie będzie zawierało pozostałości starego. W miejsce autorytarnego faszyzmu demokratycznych, lub niedemokratycznych, rządów- decentralizacja, niezależne zarządzanie, które uniemożliwi namnażanie się decyzji, horyzontalność władzy (co nada jej charakter republiki), wymiana usług i artykułów zamiast dyktatury pieniądza, zniesienie różnic społecznych, silna relacja pomiędzy osobami należącymi do poszczególnych wspólnot, zaangażowanie społeczne i, oczywiście, zniesienie wszelkich form niewolnictwa i wykorzystywania, zarówno względem ludzi czy reszty zwierząt. Nie można mówić o anarchizmie, jeśli nie dotkniemy problemu dominacji jednej klasy nad drugą (klasizm), jednej płci (szowinizm męski lub żeński; ten ostatni rozumiany jako zjawisko szersze niż tylko reakcja na patriarchat), jednej rasy (rasizm) czy jednego gatunku nad innym (gatunkowizm). Jeśli nie spełnimy obowiązku bezwarunkowej abolicji mechanizmów wykluczania, które system wdrażał przez tysiąclecia, nie można rozważać na temat społeczeństwa i świata całkowicie nowego, całkowicie sprawiedliwego.
Na planecie znaczna część kolektywu anarchistycznego je zwierzęta, niektóre reprezentantki/ niektórzy reprezentanci starej, anarchistycznej szkoły uczestniczyły/ uczestniczyli w widowiskach z użyciem zwierząt lub wręcz pracowały/ pracowali w rzeźniach. Na szczęście, nie wszystkie zatraciły się / nie wszyscy zatracili się w tej grze hipokryzji, niespójności i niekonsekwencji, istnieje liczna grupa anarchistek/ anarchistów z jasną wizją świata, który chcą zbudować, przekonane wegetarianki/ przekonani wegetarianie, a nawet weganki/ weganie. I do tego punktu zamierzaliśmy dojść.
Wolność i godność, ostoje anarchizmu tradycyjnego i nowoczesnego, nie znaczą absolutnie nic bez istnienia życia; jest to pierwszy uniwersalny warunek. Uważamy za oczywiste, że nie da się stworzyć proporcjonalnych relacji sił bez wyjścia z założenia, że jeśli życie nie istnieje, nie mogą zaistnieć ani relacje, ani proporcje, ani siły, ani wolność, ani też godność. Zachowanie życia, jakiegokolwiek życia, które czuje ból i którego zniszczenie nie jest konieczne do przeżycia (a mięsożerstwo NIE jest) to prawo przetrwania starsze niż najstarsze pojęcie państwa, niż najbardziej podstawowa struktura kolektywna. Rozumiemy zatem, że zarówno dla anarchistek/ anarchistów, jak i dla jakiejkolwiek innej osoby, która może wykazać się pracą na rzecz zmian społecznych (nie chodzi tu o zmiany zasługujące na miano reformistycznych), weganizm to konieczny warunek do spełnienia możliwie najpilniej.
Moglibyśmy przestać wymagać aż tyle -nie mylić z przemądrzałością- i ograniczyć się do promocji wegetarianizmu; i tak zrozumienie i akceptacja społeczna wegetarianizmu jako ważnego kroku w kierunku równowagi kosztować będzie bardzo wiele. Jednak jeśli o anarchizm chodzi i ze względu na to co głosi w odniesieniu do wolności, okrutna tyrania stosowana wobec zwierząt, które pozbawiamy mleka czy wykorzystywanie tych, którym zabieramy jajka, miód i inne produkty, nie mieszczą się w żaden sposób w idei świata wolnego, o zrównoważonych relacjach, jakiego domaga się anarchizm, czyli świata szanującego autonomię każdego jego mieszkańca, niezależnie czy popełnił grzech posiadania na przykład czterech nóg, łuski lub piór.
Świat, w którym nikt i nic -zważywszy na alternatywy, jakie istota ludzka posiada- nie użyje na szkodę drugiego racji siły, odziedziczonego okrucieństwa, systematycznej opresji i nadużycia władzy. Inaczej, swojego człowieczeństwa.
PRZESTEŃ ALTERNATYWNE “La Lucza”-Toruń
ZSP: Dlaczego bojkotujemy Coca Colę
Czytelnik CIA, Pią, 2007-09-14 11:52 PublicystykaPrzyłączamy się do bojkotu Coca-Coli, aby zaprotestować przeciwko rażąco niskim standardom przestrzegania praw człowieka i praw pracowniczych w tym koncernie. Jesteśmy mocno przekonani o tym, że konsumenci nie powinni udzielać swojego wsparcia finansowego korporacjom, które prowadzą niewłaściwą politykę, zwłaszcza w kwestiach pracowniczych. Uważamy, że niektóre z przeszłych działań koncernu Coca-Cola odznaczają się brakiem odpowiedzialności. Jesteśmy oburzeni faktem, że firma stara się lekceważyć głosy sprzeciwu.
Wśród problemów, które wzbudzają nasz protest
są:
- Wspieranie reżimu apartheidu w Południowej Afryce
- Zabójstwo 8 działaczy związkowych pracujących w zakładach butelkowania Coca Coli w Gwatemali w późnych latach 70.
- Represje wobec działaczy związkowych w Meksyku i Salwadorze
- Odmowa wykonania nakazu sądu o przywróceniu do pracy 50 nielegalnie zwolnionych pracowników w Peru
- Zmuszanie pracowników do pracy w nadgodzinach i poniżej stawki minimalnej w Chile
- Wspieranie reżimu Abachy w Nigerii
- Zabójstwo 8 związkowców w Kolumbii
- Uniemożliwianie mieszkańcom dostępu do źródeł wody, które wcześniej stanowiły własność społeczności w Chiapas
- Dyskryminacja płacowa w stosunku do czarnoskórych pracowników w Atlancie
(sąd nakazał Coca-Coli zapłacenie 190 milionów USD odszkodowania dla 2000 czarnoskórych pracowników w 2000 r.)
- Złamanie obietnicy złożonej w 1990 r. o używaniu butelek z częściowo recyklowanym plastikiem.
- Wypompowanie nadmiernych ilości wody gruntowej w Indiach i użycia toksycznych nawozów
- Represje wobec związkowców w Turcji
- Szykany wobec pracowników w Indonezji
- Złe praktyki zatrudnienia w Sankt Petersburgu i Wielkiej Brytanii, które były powodem niedawnych strajków
Itd, itd...
Przeglądając tę listę staje się jasne, że Coca-Cola ma złe standardy ochrony praw pracowników na całym świecie oraz że odnosi finansowe
korzyści ze wspierania represyjnych reżimów.
Dlatego mówimy nie Coca-Coli!
Coca-Cola Company jest tylko jedną z wielu firm, które łamią prawa pracowników. Przyłączając się do bojkotu nie dajemy do zrozumienia, że to jedyna firma, która powinna być bojkotowana. Mamy nadzieję, że bojkot Coca-Coli nabierze w Polsce i w innych krajach rozmachu i pokaże ludziom, że dzięki ich wyborom konsumenckim i ich działalności
są w stanie wysłać taki przekaz chciwym i nieetycznym korporacjom, którego te nie będą w stanie ignorować.
Związek Syndykalistów Polski
17 sierpnia 2007
Jesteśmy społeczeństwem ludzi politycznie bezdomnych
Czytelnik CIA, Wto, 2007-09-11 16:03 Publicystyka | WyboryOświadczenie inicjatywy „Skazani na Irlandię” wobec sytuacji społeczno-politycznej zaistniałej w Polsce i w sprawie kolejnych nadchodzących wyborów parlamentarnych
Wrzesień 2007
***
Jesteśmy społeczeństwem ludzi politycznie bezdomnych
Kto by nie rządził, stoimy po przegranej stronie
***
Kilka milionów Polaków opuściło kraj i nie warto już nawet przypominać, dlaczego. Kolejne kilkanaście milionów nie zrobiło tego z wielu rożnych powodów, ale wiadomo, iż nie wydarzyło się w Polsce przez ostatnie 18 lat prawie nic, co mogliby odnotować „na ich korzyść”. Przynajmniej nic ze strony władz państwowych. Zarówno te kilka milionów za granicą jak i ci, którzy pozostali, będą w nadchodzących tygodniach po raz kolejny poproszeni do wzięcia udziału w wybraniu własnej elity politycznej. Skoro tak, to wyłącznie w imieniu nas samych, ale z przekonaniem, że wielu innych czuje podobnie, kilka słów o tym, co na ten temat myślimy.
Sojusz LPR i UPR
oski, Wto, 2007-09-11 12:24 Publicystyka | Tacy są politycy | WyboryIdą razem do wyborów, by szerzyć ksenofobię, zaściankowość, nietolerancję i wolny rynek. UPR, które głosi dziki kapitalizm: zniesienie pomocy socjalnej, zasiłków dla bezrobotnych, „przywilejów” związkowych, prywatyzację służby zdrowia i edukacji. LPR, które również wychwala własność prywatną i sympatyzuje z konserwatywnymi poglądami UPR.
Oświadczenie IP w sprawie wyborów
entry, Czw, 2007-09-06 21:23 Kraj | Publicystyka | Ruch anarchistyczny | Wybory7 września 2007 roku
Oświadczenie
Komisji Krajowej
OZZ Inicjatywa Pracownicza
w sprawie wyborów parlamentarnych 2007
Nadchodzące wybory, to żaden wybór. Awantury, których jesteśmy świadkami, są skutkiem bezwzględnej walki o władzę różnych partii, ale żadna z nich nie reprezentuje interesów pracowników. Liczne obietnice i przysięgi, że jedynym celem elit politycznych jest dobro nas wszystkich, nie zmienią naszego zdania. Wiemy dobrze, że zapewnienia rządzących to kłamstwa.
Podsłuch nasz powszedni
Tomasso, Śro, 2007-09-05 18:30 Kraj | Publicystyka | Represje | Tacy są politycyOd kiedy minister sprawiedliwości pokazał, że dyktafon nie ma przed nim tajemnic, urządzenie to robi w Polsce niebywałą karierę. Współczesna technika w kwestii podsłuchu ma jednak do zaoferowania o wiele więcej
Anarchia to porządek – rząd to chaos
oski, Śro, 2007-09-05 12:26 Kraj | Publicystyka | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycyTermin anarchia coraz częściej pojawia się w wypowiedziach polityków będących u władzy. Można powiedzieć, że mamy do czynienia z renesansem pojęcia, swoista karierą. Anarchia ma opisywać stan obecnego rządu, i zgodnie z tradycją państwowych ojców i dziadów, pojawia się w doborowym towarzystwie takich przymiotników jak niszczycielski, destrukcyjny. Słowa mające definiować stan anarchii. Jest to definicja potoczna, ustalona przez tradycje państwową, legitymizowana przez autorytet nauczycielski.
Uwaga! Spółka pracownicza!
Akai47, Sob, 2007-09-01 19:43 Prawa pracownika | PublicystykaZakład w ręce pracowników! Takie hasło napisał Związek Syndykalistów Polski w oświadczeniu o strajku w kieleckim MPK.
Holger Marcks: Wróg bez twarzy – polityczne represje w USA (cz. II)
Czytelnik CIA, Pią, 2007-08-31 09:02 Prawa pracownika | Publicystyka | RepresjeOd lat 20. do 50. w polityce USA panowała grobowa cisza. Nie chodzi o to, że brakowało skandali, gorących lat w polityce zewnętrznej albo prześladowań mniejszości politycznych. Brakowało przede wszystkim poważnego ruchu rewolucyjnego – takiego, który wstrząsnął systemem amerykańskim na początku wieku. Należy to zawdzięczać zmasowanemu atakowi państwa i działaniom, które dosłownie zdusiły w kołysce radykalny ruch robotniczy (por. część I).
Nowe siły witalne anarchizmu, ideologii XXI wieku wspieranej technologicznie
Vino, Czw, 2007-08-30 01:23 Publicystyka | Ruch anarchistycznyAutorem poniższego tekstu jest Manuel Castells, socjolog, badający kondycję człowieka i społeczeństwa w kontekście procesów usieciowienia życia społecznego.
Biopaliwa – krytyczne spojrzenie
Yak, Śro, 2007-08-29 21:13 Ekologia/Prawa zwierząt | Gospodarka | PublicystykaEntuzjazm wobec tzw. biopaliw jako alternatywy dla paliw kopalnych powinny nieco ostudzić pewne fakty, które wskazują na to, że paliwa produkowane z biomasy uprawianej w ogromnych monokulturach niszczą różnorodność gatunkową i napędzają łamanie praw człowieka. Przemysł biopaliwowy rozwija intensywne przemysłowe rolnictwo i stanowi kanał dystrybucji roślin genetycznie modyfikowanych. Stanowi ponadto zagrożenie dla upraw roślin przeznaczonych na pożywienie. Argument sugerujący, że tzw. biopaliwa doprowadzą do ograniczenia skutków globalnego ocieplenia nie został udowodniony. Możliwe jest też, że zniszczenie lasów tropikalnych, torfowisk i innych ekosystemów przez plantację biopaliw wręcz przyspieszy efekt cieplarniany.
Upadek IV RP
Tomasso, Nie, 2007-08-26 12:47 Kraj | Publicystyka | Tacy są politycyBunt byłego szefa MSWiA, Janusza Kaczmarka przeciwko swoim dawnym kompanom, kompromituje rządy PiS. Wyłania się pomału obraz IV RP: skrajne upartyjnienie państwa, ręczne sterowanie prokuraturą, bezprawne aresztowania ludzi, używanie służb do celów politycznych, inwigilowanie i podsłuchiwanie polityków, biznesmenów i dziennikarzy. Rządy, które niszczą własną konstrukcję państwową oraz fundamentalne podstawy demokracji. Rządy, które z prawa czynią bezprawie, oraz ze sprawiedliwości - bezkarność władzy.
Anarchiści a kubański reżim
Vino, Śro, 2007-08-22 20:33 Świat | Publicystyka | Ruch anarchistycznyWywiad przeprowadzony przez dziennikarza rosyjskiej gazety „Sytuacja” – organu Autonomicznej Akcji z przedstawicielem działającej na Kubie anarchistycznej organizacji Movimento Libertario Cubano.
Sytuacja: Fidel Castro przeżywa swoje ostatnie chwile. Jak myślisz, kto będzie rządził Kubą po jego śmierci?