Publicystyka

Oświadczenie estońskich anarchistów w sprawie zamieszek

Świat | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Oświadczenie estońskich anarchistów w sprawie zamieszek związanych z przeniesieniem pomnika ku pamięci żołnierzy radzieckich. W czasie zamieszek zostało aresztowanych około 1000 osób, a jedna zmarła.

11 maja 2006

Pojawiło się mnóstwo rozbieżnych, często sprzecznych, interpretacji wydarzeń, które miały miejsce w Tallinie i północno wschodniej Estonii w końcu Kwietnia. Niestety, większość opinii wyrażanych publicznie raczej zmierza do pogłębienia konfliktu, a nie do jego rozwiązania.

Aby zrozumieć przyczynę wydarzeń, nie należy się sugerować najbardziej rozpowszechnionymi wytłumaczeniami opartymi na ideologii nacjonalistycznej, która tylko sprawia, że coraz więcej jest szowinizmu zarówno wśród Rosjan, jak i Estończyków w Estonii. Ale obecna sytuacja wyrosła właśnie z podejścia nacjonalistycznego i rasistowskiego. Nie powinno się stawiać „ich” przeciwko „nam”, ale powinno się mówić o wszystkich mieszkańcach Estonii.

To dla nas oburzające, że zarówno rząd Estonii, jak i Rosji wraz z mediami głównego nurtu w obu krajach – nie chcą zrezygnować z nacjonalistycznej analizy problemu. Według nas, prowokacje władz i mass mediów były jedną z głównych przyczyn zamieszek.

Nie rozumiemy, dlaczego niektóre media próbują rozpaczliwie wytłumaczyć, że wszelka agresja ze strony władz była uzasadniona. Naszym zdaniem, zarówno przemoc policyjna, jak i bezmyślny wandalizm są godne potępienia. Nie podoba nam się to, że jakakolwiek krytyka działań rządu jest źle widziana. W społeczeństwie demokratycznym, ludzie nie powinni być skazywani za korzystanie z wolności słowa. Obawiamy się, że wraz ze wzrostem napięcia w konflikcie, Estonia przerodzi się w państwo policyjne, w którym pretekstem dla władzy będą obcy agresorzy.

Punamust (“Czarne i czerwone”) wzywa społeczność Estończyków i Rosjan do samorządnego dialogu niezależnego od państwa i mediów. Wzywamy ludzi do tego, co państwa nigdy nie będą chciały uczynić. Wzywamy do nie poddawania się prowokacjom, które w ostatecznym rachunku służą tylko dalszemu dzieleniu obu społeczności. Wzywamy do pozbycia się przesądów nacjonalistycznych i do przyłączenia się do wizji anarchistycznej, która potępia każdy nacjonalizm.

Pan Ziemkiewicz ostrzega przed alterglobalistami

Kraj | Dyskryminacja | Publicystyka | Represje | Ruch anarchistyczny

O tym, że Pan Ziemkiewicz, to prawicowy ideolog i piesek kapitału, miałem okazję się przekonać znacznie wcześniej. Już choćby w czasach mojej fascynacji fantastyką, gdy powyższy myśliciel publikował na łamach Feniksa czy Nowej Fantastyki, poza opowiadaniami, także dywagacje natury ogólniejszej. Do dziś pamiętam subtelne rozważania na tematy estetyczne, odbijające aksjomat myślenia kapitalistycznego: „Dobre jest to co się sprzeda! Kto nie jest w stanie zarobić na pisaniu, ten widocznie pisze bzdury”. Proste i wygodne narzędzie utożsamiające najlepiej sprzedający się towar z najwartościowszymi dziełami ludzkiego umysłu. Ale nie o estetyce chcę pisać. Pan Ziemkiewicz pisze przecież teraz do prestiżowych pism reżimowych, wiernie reżimowi służąc. Z krainy sztuki przeszedł do krainy polityki. Dziś w równie dogmatyczny i autorytarny sposób wypowiada się o kwestiach społecznych, bazując na schematach i „zdroworozsądkowym myśleniu”, oczywistościach. Przecież to, że wolny rynek jest najlepszy, może kwestionować tylko idiota, albo co gorsze komunista, zdradziecko pragnący zagarnąć zyski Pana Ziemkiewicza.

Tym razem Pan Ziemkiewicz wziął się za rozprawienie z alterglobalistami. Mielizny jego myślenia ujawniają się przepięknie w tym krótkim tekściku. Pokuszę się o małą analizę bredni zamieszczonych w Rzeczpospolitej.

1.Stereotypy zamiast rzetelnej informacji
Cały wywód rozpoczyna się i opiera na stereotypie kształtowanym przez masowe, korporacyjne media przez wiele lat. Alterglobalista to zadymiarz, człowiek z koktajlem Mołotowa, traktujący protesty jako formę rekreacji, a szczyty typu G8 są dobrą okazją, bo dużo policji, to i adrenalina większa. Dla Pana Ziemkiewicza alterglobaliści to „uliczni rozrabiacy”. No i komuniści. Komuniści zaś to ludzie wielbiący rewolucję, pragnący jej dla niej samej. Przy czym rewolucję rozumie (o ile w ogóle cokolwiek rozumie!) Pan Ziemkiewicz jako zadymy, przemoc i krew. Nie ujmuje jej jako radykalnej przemiany społecznej. Komuniści są też przebiegli, obłudni, pod pretekstem walki z biedą chcą realizować własne partykularne interesy. I nielubiący myślących inaczej. Nakładający łatkę „faszysty” każdemu, kto nie zgadza się na ich wizję rzeczywistości.

Oświadczenie Federacji Anarchistycznej w sprawie tarczy

Publicystyka

Wyrażamy sprzeciw wobec planów dotyczących instalacji tarczy antyrakietowej na terenie Polski.

USA, prowadząca politykę z pozycji światowego żandarma i ekonoma, starannie zapracowała na to, by być zmuszoną bronić się przed atakami z różnych stron. Polska, niezależnie od swojej własnej polityki w kwestii pokoju, stanie się tarczą strzelniczą, w którą trafieniem rozpoczynać będzie się każdy poważniejszy konflikt militarny. Tarcza Polski nie broni, tylko jej zagraża!

Zgoda Polski na nią, to przyjęcie roli amerykańskiego "konia trojańskiego" w Europie. Polska, jako pierwszy kraj, który włączyłby się w program amerykańskich broni strategicznych stanie się wzorem wykorzystywanym do wywierania presji na inne kraje, przedkładania im propozycji "nie do odrzucenia".

Jednocześnie iluzja, że można obronić się przed atomowym atakiem strategicznych rakiet balistycznych, stwarza niebezpieczną nadzieję, że
globalny konflikt termojądrowy można wygrać. USA ogłaszając program rzekomo skutecznej obrony antyrakietowej, czyni taki konflikt bardziej
prawdopodobnym, wchodząc w nową fazę wyścigu zbrojeń. Wcześniejsza była związana z "równowagą strachu", więc paradoksalnie stabilizowała pokój -
obecna na odwrót - sprzyja wojnie, bo wiąże się z wiarą, że można bezkarnie zaatakować, właśnie zza tarczy.

Rząd polski - nie licząc się ze zdaniem obywateli -zgodził się na rozmieszczenie europejskiej części systemu antyrakietowego USA na terenie naszego kraju. Poprzez to władze wyraźnie dały do zrozumienia, iż bezpieczeństwo USA będzie chronione kosztem bezpieczeństwa własnych
obywateli. Tymczasem, kwestia ta dotyczy nas wszystkich, nie tylko rządu. Wszyscy powinniśmy więc rozstrzygać zarówno w tej, jak i wielu innych
kluczowych dla nas sprawach. To nie politycy tworzący rząd lub parlament budować mają społeczeństwo podejmując za swych obywateli wszelkie decyzje.

To społeczeństwo stanowić ma samo o sobie!

Kolejny patron ludobójców?

Świat | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Jak donosi dziennik “Corriere della Sera”, większość duchownych z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych opowiedziała się za beatyfikacją Piusa XII.

Ponadto stwierdzono, że papież Pius XII zasługuje na tytuł ponieważ sprzyjał okupowanej Polsce, potępiał nazizm i pomagał Żydom, z których to powodów Niemcy uważali go za swojego wroga! Kongregacja winę za całą “czarną legendę papieża Pacellego” zwaliła na komunistyczną propagandę ZSRR.

Oto kilka wątków z barwnego życia Piusa XII…

W 1939 r. Pius XII poparł hitlerowską napaść na Polskę, co znalazło swój wyraz w encyklice z 20 października 1939 r. Papież uznał początek II wojny światowej za “walkę interesów o sprawiedliwy podział bogactw, którymi Bóg obdarzył ludzkość.” Przed wybuchem wojny nakłaniał Polskę do spełnienia wszystkich żądań Hitlera, w tym otwarcie korytarza między Prusami Wschodnimi a pozostałym terytorium III Rzeszy. Czy zachowana i przechowywana do dzisiaj w Watykanie encyklika papieska to “komunistyczna propaganda”?

W 1941 r. na mocy decyzji Piusa XII, Watykan wsparł agresję III Rzeszy na ZSRR dostarczając sztabom niemieckim duże transporty ukraińskich i rosyjskich modlitewników w celu wykorzystania hitlerowców do nawracania na katolicyzm. Modlitewniki zostały dostarczone przed atakiem na ZSRR. Czy watykańskie dokumenty decyzyjne przyporządkowujące podbite tereny radzieckie nuncjaturze berlińskiej to tylko “koministyczna propaganda”?

W 1941 r. Pius XII zaakceptował antysemickie zamiary rządu Vichy i wyraził zgodę na tzw. “Statut Żydów”. Mógł zapobiec uchwaleniu statutu, lecz tego nie zrobił. Czy zachowana i przechowywana do dzisiaj korespondencja między Vichy a Watykanem to “komunistyczna propaganda”?

W maju 1941 r., w czasie największych rzezi na Bałkanach przeprowadzanej na cywilach, w której czynnie brali udział katoliccy duchowni (na co Pius XII przymykał oczy), papież błogosławił Pavelicia, przywódcę ustaszowskich zbrodniarzy na którym już wtedy ciążyły wyroki śmierci za podwójne morderstwo i za współorganizację zamachu w Marsylii na króla Jugosławii i ministra spraw zagranicznych Francji. Czy odnotowany w watykańskich archiwach fakt błogosławienia zbrodniarza Pavelicia to “komunistyczna propaganda”?

W 1945 r. Pius XII w orędziu wigilijnym stanął w obronie największych hitlerowskich zbrodniarzy i apelował o ułaskawienia 200 ludobójców, w tym m.in. katów polskiego narodu, Franka i Greisera. Czy zachowane do dzisiaj orędzie papieskie to “komunistyczna propaganda”?

Rzeczywiście mamy tutaj do czynienia z jakąś propagandą, ale czy aby na pewno komunistyczną? Wygląda na to, że komuś bardzo zależy na wybieleniu życiorysu papieża Piusa XII.

Tylko od decyzji niemieckiego papieża Benedykta XVI zależy, czy niemiecki papież Pius XII zostanie uznany za błogosławionego. Jeżeli wyrazi zgodę, otworzy się furtka do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego, czyli uznania go za świętego. Istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że już wkrótce katolicy będą mieli nowego świętego, kolejnego patrona ludobójców i zbrodniarzy wojennych.

A teraz coś o czym Polacy nie wiedzą. Proces kanonizacyjny Piusa XII rozpoczęło bożyszcze polskich tłumów - Jan Paweł II. Ten sam, który w 1980 r. wyniósł na ołtarze ludbójcę Indian - jezuitę José de Anchietę a później Alojziję Stepinaca, pod którego przywództwem duchowym i przyzwoleniem wymordowano prawie milion ludzi.

Autor: (red.nacz. Wolnych Mediów/wolnemedia.go.pl)

BIBLIOGRAFIA

  1. Jasenovac – katolicki Oświęcim a JP2
  2. O czym 90% katolików nie wie - wersja II
  3. Kardynałowie i biskupi zgodzili się na beatyfikację Piusa XII
  4. Papież Pius XII - stronnik Hitlera

WARTO ZOBACZYĆ

  1. Zdjęcia ukazujące spółkowanie Kościoła z Hitlerem
  2. Hitler a papiestwo

Anarchizm i religia

Dyskryminacja | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

1. Anarchiści są materialistami. Rozumiemy, że obecna organizacja społeczeństwa opiera się na realnych i konkretnych podstawach: rozumiemy, dlaczego są biedni i bogaci, dlaczego są rządzący i rządzeni, dlaczego na masową skalę mamy do czynienia z głodem i cierpieniem – wiemy też, jak to zmienić. Religia postrzega te sprawy jako dane od Boga i do zaakceptowania; biedni zostają wynagrodzeni po śmierci w zamian za pogodzenie się z ich losem na ziemi. Oznacza to, że anarchizm i religia znajdują się w diametralnej opozycji.

2. Religia, z natury swojej, musi być autorytarna – w mniejszym lub większym stopniu. Musi opierać się na „wierze”, posłuszeństwie. W rzeczywistości mamy do czynienia z kościołami które odgrywają szczególną rolę w ucisku kobiet, homoseksualistów i wszystkich, którzy dążą do zmian w tradycyjnej autorytarnej rodzinie. Odgrywają one znaczącą rolę w tłumieniu seksualności. Nie jest zbiegiem okoliczności, że fundamentaliści wszystkich religii, od Iranu po Irlandię, są na czele ruchów degradujących pozycję jaką wywalczyły sobie kobiety w miejscu pracy oraz poprzez rewolucję seksualną.

3. Mocna pozycja jaką religia ma w Irlandii nie może być postrzegana wyłącznie jako skutek działania czynników historycznych, dzisiaj oferuje ona coś czego wielu ludzi pragnie. „Tłumaczy” wszelkie rodzaje naturalnych i osobistych katastrof jako „wolę Boga”. Oferuje nadzieję w świecie pełnym nieszczęścia, ignorancji, biedy, frustracji i wyobcowania – obietnica lepszego życia po śmierci jest wymownym dodatkiem. Sposobem na odebranie religii tej podstawy działania jest zapewnienie dużo lepszego życia, nie po śmierci, lecz teraz.

4. Aby złamać potęgę kościołów potrzebujemy strategii, która byłaby połączeniem naszej wizji lepszego świata tu i teraz oraz starcia, które prowadzi do konfliktu z klerem i ukazuje religię jako podporę status quo stojącego na drodze ich potrzeb i pragnień. Należy skonfrontować hipokryzję i autorytarność kościołów.

Anarchistów można kopać

Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Przeglądając oficjalne pisma i pisemka, produkty odcinające się od szmatławców, uznane, bądź też dążące do bycia uznanymi za intelektualne towary, pisma prestiżowe i te co prestiż chcą zdobyć, znajduję czasem bzdury mówione mądrą mową. Nierzetelność starych i młodych intelektualistów, publicystów, ba!, eseistów, dostrzec można najłatwiej tam, gdzie poruszają tematy, problemy nie znane szerszej publiczności. Często okazuje się wtedy, że sami tych problemów, zagadnień nie znają – powtarzają oklepane slogany, stereotypy.

Dobrym przykładem jest anarchizm i anarchiści, którzy czasem pojawiają się na marginesie poważnej refleksji o życiu społecznym, politycznej sytuacji. Traktowani protekcjonalnie, stanowią jedynie konstrukcję lęków, fobii i niechęci samego autora. Ujawnia się tutaj brak rzetelności naukowej, korupcja myśli, stawiająca intelektualistę na równi z pismakiem z brukowców: i jeden, jak i drugi, nie starają się poznać przedmiotu o którym piszą; i jeden, jak i drugi, bazują na stereotypach zakorzenionych w masach społecznych.

Autorzy, których z litości wymieniać nie będę, a też i z lęku, że nie wszystkich zdołałbym wypisać, traktują anarchizm jako ideę pod którą można podkładać wszelkie myśli, tak jakby to był ruch nie mający własnej tradycji teoretycznej oraz bogatej historii. Rozumiem, że brak takiej wiedzy można by było usprawiedliwić w czasach, gdy nie powstało żadne opracowanie myśli anarchistycznej, w czasach formalnego socjalizmu, jednak obecnie gdy mamy kilka porządnych w miarę, oficjalnych, naukowych opracowań, jedynym wytłumaczeniem jest nędza znacznej części pismaków i intelektualistów nastawionych raczej na notoryczność, niż poznanie prawdy.

Anarchistów można kopać, bo mało kto zna ich tradycje, mało kto orientuje się w temacie na tyle, aby napiętnować pismaka, wykazać mu brak kompetencji i rzetelności, a tym samym brak kultury naukowej. A i ci, którzy znają się na rzeczy, nie mają dostępu do pism intelektualnych. I to nie bynajmniej z powodu defektu mózgu, ale raczej z postępującej korupcji świata myśli.

Wezwanie do uczestnictwa w obozie anty-granicznym na Ukrainie 2007

Publicystyka

Obóz będzie miał miejsce w dniach 10 - 20 sierpnia 2007 r. w głównym regionie tranzytu i migracji pracowniczych na Ukrainie :Transkarpatia (najbliższymi dużymi miastami są Uzhgorod i Mukachevo).Wielu uchodźców z Afganistanu, Uzbekistanu, Rosji (przede wszystkim Czeczenia) oraz niektórych innych krajów próbuje dostać się do Zachodniej Europy przez ten region. Wielu z nich jest wyłapywanych na granicy , umieszczanych w zamkniętych obozach , deportowanych a nawet wydawanych władzy poddawanych ekstradycji. Z drugiej strony przynajmniej połowa pracującej ludności Transkarpatii pracuje w zachodniej Europie jako że jest to biedny i zacofany gospodarczo obszar.

W połowie 1990 roku pierwsze anty-graniczne obozy miały miejsce w Niemczech przy polskiej granicy, następnie na początku 2000r. przy Polsko-Białoruskiej granicy. Teraz – nowy przenosi sie na wschód : będzie to pierwszy antygraniczny obóz w byłym Związku Radzieckim na lini granicznej Twierdzy Europa. Region usytuowany jest w pobliżu zetknięcia się granic 5 państw – Ukrainy, Słowacji , Polski, Wegier i Rumunii. Cztery z tych państw należa dzis do Uni Europejskiej , ale Ukraina nie zostanie członkiem w bliskiej przyszłości. Dlatego też Twierdza Europy wzmocni swoje wschodnie granice z zachodnią Ukrainą.

Następną przyczyną dla której obóz będzie miał miejsce w tym rejonie jest koncentracja w nim obozów deportacyjnych. Jest trudno znaleźć jakiekolwiek “otwarte” informacje o nich. Formalnie wiele z obozów nie istnieje.

Sytuacja uchodźców na Ukrainie jest bardzo niestabilna : swoboda poruszania się jest ograniczona, dosyć trudno jest znaleźć prace oraz dostęp do bezpłatnego leczenia, nie ma socjalnych gwarancji. Jedynym wsparciem od państwa dla osób ze statusem uchodźcy jest pojedyncza wypłata wartości 3 euro.

Kilka ważnych informacji dla osób które planują przybycie:

Ukraina zniosła reżim wizowy dla obywateli EU, the USA, oraz niektórych innych państw.

Gadu-gadu z wrogiem klasowym

Kraj | Publicystyka | Tacy są politycy

W marcu 2006 powstała no polskiej scenie politycznej nowa partia przyznająca się do światopoglądu lewicowego. Jej założycielem jest znany biznesmen, Łukasz Foltyn – twórca programu Gadu-Gadu i właściciel 14% akcji spółki. Ambicje Foltyna nie ograniczają się tylko do marzeń o sukcesie na giełdzie i stworzeniu z Gadu-Gadu międzynarodowego koncernu. Zamierza on także użyć sprawdzonych narzędzi marketingowych do tworzenia produktu politycznego zaadresowanego do pokolenia młodzieży słabo zorientowanej w podziałach lewica/prawica.

Założyciel Partii Socjaldemokratycznej tak określa swoje poglądy polityczne w wywiadzie dla „Dużego Formatu”: „Jestem zwolennikiem państwa socjalnego, ale także wolnego rynku. Jestem za prywatyzacją wszystkiego. Generalnie to trochę taki model skandynawski - socjalne państwo, w którym szpitale są prywatne. Jestem zwolennikiem takiego modelu, w którym pracownicy dogadują się z pracodawcami, negocjują, ale bez narzucania sobie dyktatu. Czasem przecież ze względu na trudną sytuację finansować trzeba obniżyć płace, albo ograniczyć zatrudnienie. Z drugiej zaś strony, jeśli firma dobrze prosperuje i ma duże zyski, nie ma uzasadnienia, żeby marnie płaciła pracownikowi.”

W tym samym wywiadzie Łukasz Foltyn jednym tchem narzeka na „brak lewicowości” na polskiej scenie politycznej. Ale trudno o bardziej prawicowe pod względem ekonomicznym credo polityczne. Walkę o prawa pracowników ma zastąpić bezzębny „dialog i dogadywanie się” z pracodawcą (chyba przez gadu-gadu) . Tak jakby mowa była o dwóch równoważnych partnerach dysponujących tą samą władzą: pracownikach i pracodawcy. Jeśli na poważnie mówimy o poszanowaniu praw pracowniczych „dobro firmy” nigdy nie może być argumentem dla zaniechania walki pracowników. Gdy pracodawcom udaje się wpoić pracownikom swój punkt widzenia, pracownicy wyzyskują się sami. Pod tym względem idee Łukasza Fołtyna całkowicie pokrywają się ze wszechobecnym neoliberalnym dyskursem.

Errico Malatesta: Syndykalizm i Anarchizm

Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Związek pomiędzy ruchem robotniczym a grupami lewicowymi to stary i wytarty temat.

Ale jest to pierwszorzędny temat i takim pozostanie, gdyż z jednej strony jest masa ludzi nękana przez palące potrzeby i kierowana dążeniem – czasami namiętnym, ale zawsze niejasnym i nieokreślonym - do lepszego życia; z drugiej strony, osobnicy i grupy, które mają określony pogląd na przyszłość i sposób na osiągnięcie swego celu, ale których plany i nadzieje są skazane na pozostanie utopijnymi o ile nie zdobędą poparcia mas. Problem jest bardzo istotny, ponieważ po katastrofie wojennej i okresie powojennym, wszystko jest przygotowane, jeśli tylko teoretycznie, dla wznowienia działalności, z którą musi iść w parze upadek tyrani ciągle wygłaszającej triady i szalejącej w Europie, ale zaczynającej się trząść. Z tego powodu spróbuje wyjaśnić jaki w moim mniemaniu powinien być stosunek anarchistów wobec organizacji pracowniczych.

Wierzę, że dzisiaj nikt lub prawie nikt wśród nas nie odrzuca pożytku i potrzeby ruchu robotniczego jako masowego, materialnego i moralnego wsparcia, jako żyznego grunt dla propagandy i jako koniecznej siły dla socjalnego przekształcenia, który jest naszym celem. Nie ma już nikogo, kto by nie rozumiał jaka jest droga robotniczych organizacji. Anarchiści bardziej niż ktokolwiek wierzą, że tworzenie nowej społecznej organizacji nie może być wprowadzone przez nowy rząd siłą, ale musi być rezultatem wolnej współpracy wszystkich. Ponadto, ruch związkowy jest teraz ważną i powszechną instytucją. Przeciwstawianie się jemu byłoby stawaniem po stronie ciemiężycieli. Usytuowanie ruchu anarchistycznego poza obszarem życia codziennego może nas skazać na wieczną bezsilność. Mimo że prawie wszyscy anarchiści godzą się na użyteczność i potrzebę aktywnego uczestnictwa w ruchu związkowym, bycie stronnikami oraz promotorami, często nie zgadzają się pomiędzy sobą w kwestii metod, warunków i granic takiego zaangażowania.

Wielu towarzyszy wolałoby, aby ruch związkowy i anarchistyczny był jedną i tą samą siłą, gdzie, jak na przykładzie Hiszpanii, Argentyny, i nawet do pewnego stopnia Włoch, Francji, Niemiec, i tak dalej - próbującą nadawać organizacjom robotniczym jawnie anarchistyczny program. Ci towarzysze zwani są anarcho-sydykalistami lub też, kiedy łączą się z innymi, którzy nie są anarchistami, nazywają siebie rewolucyjnymi syndykalistami. W tym miejscu należy wyjaśnić znaczenie słowa „syndykalizm”. Jeśli miarą jest to, czego oczekujemy od przyszłości, syndykalizm stanowi formę społecznej organizacji, która zastąpi organizacje kapitalistyczną i państwową. Jeśli jest tym samym co anarchizm, wtedy to słowo wprowadza tylko niepotrzebne zakłopotanie. Natomiast jeśli rozróżnimy anarchizm od syndykalizmu, staje się on niemożliwy do zaakceptowania przez anarchistów. Faktycznie, wśród idei i propozycji dotyczących przyszłości wysuwanych przez syndykalistów, niektóre są rdzennie anarchistyczne. Jednak są też inni, którzy pod różnymi nazwami i formami reprodukują autorytarne struktury, co stanowi podstawę problemu i kłopotów wobec, której protestujemy, i które nie mają nic wspólnego z anarchizmem. Ale nie zamierzam się zajmować syndykalizmem jako systemem społecznym, ponieważ to nie jest to, co może określać aktualne czyny anarchistów w stosunku do ruchu robotniczego.

Zajmuję się ruchem robotniczym pod kapitalistycznym i państwowym ustrojem, w którym nazwa syndykalizm zawiera wszystkie robotnicze organizacje, wszelkie rozmaite związki zakładane, by opierać się uciskowi szefów oraz zmniejszać lub całkowicie znieść eksploatację ludzkiej pracy przez właścicieli surowców i środków produkcji. Teraz twierdzę, że te organizacje nie mogą być anarchistyczne i że nie należy żądać by takimi były, gdyż gdyby nimi były (a nie są), nie sprostałyby swojemu zadaniu i nie służyłyby tym celom, które zostały wytyczone przez zaangażowanych anarchistów. Związek powstał by bronić z dnia na dzień interesów robotników i poprawiać ich byt tak, jak jest to tylko możliwe, nim będą mogli zająć jakiekolwiek stanowisko rewolucyjne i przemienić dzisiejszego najemnika w wolnego pracownika, zrzeszonego swobodnie dla dobrobytu wszystkich.

Związkom wystarczy ich własny cel. W tym samym czasie spełniają jednocześnie funkcję edukacyjną i grunt dla propagandy dążącej do radykalnej zmiany społecznej. Wymaga to zaś zgromadzenia wszystkich robotników – bądź w ostateczności tych robotników, którzy wypatrują poprawy swojej sytuacji i możliwości podjęcia jakiegoś powstania przeciwko władzom. Czy można czekać, aż wszyscy robotnicy staną się anarchistami przed zachęceniem ich do samoorganizacji i przed przyjęciem ich do organizacji, w ten sposób odwracając porządek propagandy i psychologicznego rozwoju, kształtowania się powstańczej organizacji, kiedy nie jest już w ogóle potrzebna, kiedy masy byłyby już zdolne wszcząć rewolucje? W takim wypadku związek zawodowy byłby duplikatem anarchistycznych organizacji i byłby nieskuteczny zarówno w walce o polepszenie życia jak i we wzniecaniu rewolucji. Albo byłby też zadowolony z przelewania anarchistycznego programu na papier i z formalnym wsparciem, zbierając razem ludzi, którzy niczym owce, podążają za organizatorami, tylko by rozproszyć się i przejdą do wroga przy pierwszej okazji, kiedy są wezwani do pokazania się jako prawdziwi anarchiści? Syndykalizm, przez co rozumiem praktyczną różnorodność a nie tylko taktyczny zabieg, który każdy dopasowuje do swoich potrzeb, jest naturalnie reformowany. Wszystko to może być oczekiwane jako reformy, o które syndykalizm walczy i osiąga w taki sposób, że służą rewolucyjnej edukacji i propagandzie oraz pozostawiają wolną drogę dla nawet śmielszych żądań. Jakakolwiek fuzja czy też różnica zdań pomiędzy rewolucyjnym ruchem anarchistycznym, a syndykalistycznym kończy się albo na zinterpretowaniu związku zawodowego jako bezsilnego zwracając uwagę na jego szczegółowe cele lub fałszowaniu i wymazywaniu ducha anarchistycznego. Związek zawodowy może wyrastać z socjalistycznym, rewolucyjnym czy też anarchistycznym programem i jest, istotnie, z programami tych rodzajów pochodzących od pracowników. Jednak są oni wierni programowi tylko wtedy, kiedy są słabi oraz bezsilni- pozostają wtedy grupą propagandową założoną i prowadzoną przez kilku zagorzałych i zaangażowanych osób, raczej niż organizacją gotową na efektywne działanie. Później, kiedy zdołają zainteresować masy oraz rozwinąć siłę by żądać i narzucić ulepszeń, reformy, oryginalny program staje się tylko pustą formułą, na którą nikt nie zwraca większej uwagi. Taktyka przystosowana do potrzeb ruchu w danej chwili oraz entuzjaści wczesnych dni albo przystosowują albo przekazują swoje miejsce do ‘praktycznego’ człowieka związanego z dniem dzisiejszym, lecz bez pomysłu na przyszłość.

Istnieją oczywiście towarzysze, którzy myślą w pierwszej kolejności o ruchu związkowym, pozostając szczerze i entuzjastycznie anarchistami jako że są grupami pracowników inspirowanymi przez anarchistyczne pomysły. Zdecydowana konieczność? Zgadzam się.

Czysty anarchizm nie może być praktycznym rozwiązaniem, kiedy ludzie zmuszeni są do stawienia czoła swoim szefom oraz władzy. Masy ludzi nie mogą pozostać zostawione swoim własnym działaniom, kiedy odmawiają i proszą, domagają się przywódców. Jednak dlaczego mylić anarchizm z tym czym anarchizm nie jest i przyjmować samemu, jako anarchiści, odpowiedzialność za różnorakie transkacje oraz porozumienia, które muszą być wprowadzane od samego podłoża , gdzie masy nie są anarchistami , nawet gdzie należą oni do organizacji posiadającej anarchistyczny program jako swoją konstytucje? Moim zdaniem anarchiści nie powinni chcieć by związki były anarchistyczne. Anarchiści muszą pracować pomiędzy sobą dla anarchistycznego zwieńczenia, jako indywidualiści, grupy czy też jako federacje grup. W ten sam sposób w jaki są, lub powinni być, grupy dyskusyjne, grupy zajmujące się słowną i ustną propagandą pośród społeczeństwa, grupy współpracujące, grupy działające w fabrykach, warsztatach, polach, szkołach itd. Więc powinni oni formować grupy pośród różnych organizacji by prowadzić wojnę klasową. Jednak jest jasne, że jeśli nie będzie problemu, nie będzie potrzeby formowania się by walczyć przeciwko szefom, ponieważ szefowie nie będą już dłużej istnieć.

W obecnych warunkach , mając dany stopień rozwoju społeczeństwa jako ludzi pośród swojej pracy, grupy anarchistyczne nie powinny żądać by te organizacje były anarchistyczne, ale spróbować przybliżyć je do anarchistycznej taktyki tak blisko jak jest to możliwe. Jeśli przetrwanie organizacji, jej potrzeby i życzenia zmuszają ją do kompromisu i rozpoczęcia negocjacji z władzami i pracodawcami, niech tak będzie. Lecz niech to będzie odpowiedzialnością za innych, nie anarchistów, których misją jest wskazywanie na niedociągnięcia i kruchość wszystkich ulepszeń, które są przeprowadzane w społeczeństwie kapitalistycznym i skierowanie walki na może nawet bardziej radykalne rozwiązania. Anarchiści w związkach zawodowych powinni dążyć do zapewnienia, że pozostają otwarci na wszystkich pracowników bez względu na ich opinie czy partie pod jednym warunkiem, że istnieje jedność w walce przeciwko władzom. Powinni przeciwstawić się korporacyjnemu duchowi i jakiekolwiek próby by zmonopolizować ruch czy organizacje robotnicze. Powinni uniemożliwić związkom zawodowym stanie się narzędziami dla polityków, nie mogą pozwolić aby do celu doszły ich autorytarne zamierzenia. Powinni wygłaszać i praktykować akcję bezpośrednią, decentralizację, autonomię i wolną inicjatywę. Powinni starać się pomóc związkowcom nauczyć się jak bezpośrednio uczestniczyć w życiu organizacji i jak radzić sobie bez liderów oraz stałych przywódców. W skrócie, muszą pozostać anarchistami, pozostać zawsze w ścisłym związku z anarchistami i pamiętać, że organizacja związkowa nie jest celem tylko jednym z etapów, jakkolwiek istotnym, przygotowywania drogi do osiągnięcia anarchizmu.

kwiecień - maj 1925

http://www.geocities.com/CapitolHill/6170/malatesta_synd.html

tłum: Jędrek, Weronika i Oski

korekta: XaVier ;)

https://cia.media.pl/malatesta
https://cia.media.pl/okupacje_fabryk_we_wloszech_w_latach_1920_1921
https://cia.media.pl/zasady_i_srodki_federalistycznego_ruchu_zawodowego

Polityczna istota lewicy

Publicystyka

Podstawowym i najprostszym podziałem sceny politycznej jest podział na lewicę i prawicę. Jak jednak zdefiniować czym w rzeczywistości jest „lewica” a czym „prawica”? Wbrew pozorom odpowiedź na to pytanie nie jest wcale taka prosta.

III Rzesza była państwem narodowo-socjalistycznym. Czy należy ją więc zaklasyfikować do ustrojów prawicowych (ze względu na „nacjonalizm” polityczny) czy też lewicowych (ze względu na „socjalistyczny” model gospodarki)? Intuicja podpowiada, że faszyzm nierozłącznie związany jest z prawą stroną sceny politycznej, ale co w takim razie zrobić z ZSRR? W Rosji Radzieckiej nacjonalizm był bardzo ważnym elementem spajającym całe imperium – Rosjanie mieli być nowym narodem wybranym, a Rosja kolebką światowej rewolucji, „ojczyzną ploreteriatu”. Od strony politycznej „Republika Rad”, podobnie jak III Rzesza, była dyktaturą.

Oczywiście, na tak postawione pytanie o definicję „lewicy” i „prawicy”, można nie odpowiadać, twierdząc że zarówno ZSRR jak i III Rzesza były po prostu systemami totalitarnymi i nie mieszczą się w zwykłych kategoriach podziału politycznego.

Co jednak w takim razie zrobić z PZPR i NSZZ „Solidarność”? Polska Rzeczpospolita Ludowa nie była ustrojem totalitarnym. Modelem gospodarczym był tutaj „realny socjalizm”. A jednak walka toczyła się właśnie pomiędzy Partią i związkiem zawodowym. Partia broniła „socjalizmu”, a czego broniła Solidarność? Praw pracowniczych! Związek zawodowy to przecież idea ruchu robotniczego, idea lewicowa. Czy mamy więc tutaj do czynienia z bratobójczą walką lewicy? Czy może wciąż konflikt jest pomiędzy prawicą a lewicą, tyle że na pierwszy rzut oka jest on niezauważalny?

Żeby zrozumieć czy jest w istocie podział na „lewicę” i „prawicę” trzeba cofnąć się do czasów Wielkiej Rewolucji Francuskiej, bowiem tam te terminy powstały. Podczas obrad parlamentu zwolennicy króla, a więc silnej, scentralizowanej władzy, usiedli po prawej stronie sali, a zwolennicy republiki, czyli władzy zdecentralizowanej, „władzy w rękach ludu”, po lewej.

G8 - PORADNIK PRAWNY

Publicystyka

Policja na Szczycie G8 w Heiligendamm, Niemcy (2007)

(Użytkownicy CIA mogą pobrać plik PDF)

Czego możesz się spodziewać i jak się zabezpieczyć?

W 2006 roku regionalny parlament niemieckiego landu Meklenburgia – Przedmorze (Mecklenburg Vorpomen; dalej w skrócie: M-V), w którym w lipcu 2007 roku będzie mieć miejsce Szczyt G8, wydał nowy “Akt dot. Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego” (“Security and Public Order Act”), którzy podczas protestów zwiększyć siły i władzę policji. Oficjalnie, akt ten został wydany w imię walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością, ale jak pokazały regulacje ustawodawcze z Genui, Gleneagles oraz te, które wyszły podczas Pucharu Świata, policja wykorzystuje nadaną jej władzę prawną i wykonawczą przede wszystkim podczas demonstracji na szczytach oraz wydarzeń piłkarskich. Nalezą do nich: “czerwone strefy” (tzw. “red zones”), ograniczenia poruszania się, wielka liczebność policji, otaczanie przez nią demonstracji, masowe aresztowania i arbitralnie wydawane przepisy zakazu, które w trakcie protestów uderzają w obecnych w miejscach publicznych ludzi.

To ważne, aby każda osoba, która planuje przybycie na protesty przeciwko G8, mając na względzie ten rozbudowę przysługujących policji instrumentów oraz strategii działania, o nich informowała, jak również brała je pod uwagę podczas przygotowania akcji, podróży i komunikowania się przed, podczas i po Szczycie. Nie wszystkie z wymienionych praktyk policyjnych mogą być (wobec ciebie) użyte. Wydawanie przepisów bezpieczeństwa “na wyrost” to również forma gry uprawianej przez władzę, dlatego proszę, nie czuj się przerażony poniższą ich listą. Jak pokazały minione szczyty, począwszy od Genui do Gleneagles, prowadzenie udanych akcji protestacyjne jest możliwe zawsze, nawet w przypadku obecności hord wojowniczo usposobionej policji.

W zakończeniu niniejszego tekstu znajdziesz różne przewodniki mówiące o tym, w jaki sposób można poradzić sobie z policyjnymi represjami, a także co powinieneś robić, a czego nie w razie aresztowania. Prosimy również o skorzystanie z podanych pod koniec strony linków, które przekierują do różnych, wydanych w języku angielskim, broszurek samopomocowych i solidarnościowych. Symbol “paragrafu” (“§”) w nagłówku każdej części poniższego tekstu odnosi się do stosownego artykułu “Aktu dot. Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego” (“Security and Public Order Act”) wydanego przez parlament Meklenburgii – Przedmorza (M-V). W poszczególnych akapitach wyszczególniono też odpowiednie środki zaradcze.

ZAPROTESTUJMY PRZECIWKO G8

Świat | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Informacje na bieżąco z protestów: Antyszczyt 2007

BLOCK G8! MOVE – BLOCK – STAY!

Na początku czerwca 2007 przedstawiciele ośmiu państw (Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Włochy, Japonia i Stany Zjednoczone, Kanada i Rosja) spotkają się na szczycie G8 w Heiligendamm niedaleko Rostock. Grupa G8 to jedyna w swoim rodzaju instytucja kontrolowana przez osiem osób.

Kraje wchodzące w skład grupy G8 stanowią zaledwie 14% ludności świata, ale dysponują jednocześnie 65% bogactwa świata. Mając pieniądze, kraje te mogą wywierać znaczący wpływ na gospodarkę i politykę światową.
Wyznaczają kierunki polityki takich instytucji globalnych, jak: Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy (IMF) i Światowa Organizacja Handlu (WTO). Grupa nie jest odpowiedzialna przed żadną międzynarodową organizacją i nie posiada formalnego statutu. Grupa G8 podejmuje jednostronnie decyzje, które mają globalne skutki dla wszystkich. Reprezentują neoliberalizm i globalny kapitalizm. Konsekwencją ich działalności jest pogłębiająca się przepaść pomiędzy bogatymi i biednymi na całym świecie.

- co pięć sekund gdzieś na świecie umiera dziecko z głodu;
- ponad 800 milionów ludzi cierpi z powodu niedożywienia;

W pierwszym rzędzie odpowiedzialnymi za taki stan rzeczy są politycy, którzy realizują decyzje podejmowane przez grupę G8! Ponad to pomimo obietnic nie zostały zlikwidowane długi krajów biednych, a wręcz przeciwnie stale pogłębia się ubóstwo, nie tylko w krajach rozwijających się, ale także w rozwiniętych. Nadal postępuję globalne plądrowanie zasobów naturalnych. Równocześnie utrzymywana jest polityka przeciw uchodźcom, przy jednoczesnej aprobacie wykorzystywania ich jako „tanich robotników” bez praw.

Grupa G8 jest największym dostarczycielem CO2 do atmosfery i jednocześnie postulują za wprowadzeniem energii jądrowej.
90% ogólnoświatowego eksportu bronią jest kontrolowane przez państwa grupy G8! Odpowiedzialni są za światowe konflikty, szerzenie nienawiści i przemocy w wielu krajach!

Świat kształtowany przez G8 to świat wojen, głodu, społecznych podziałów, ekologicznego zniszczenia, barier i granic!

Razem mówimy: Inny świat jest możliwy!
-chcemy zniesienia niesprawiedliwych długów wobec biednych krajów
-protestujemy przeciw niesprawiedliwej sprzedaży publicznych usług i dóbr – równość praw i standardów na całym świecie
-postulujemy za energią odnawialną! Wojna o olej, ropę i gaz doprowadzą do kataklizmu ekologicznego!
-Natychmiastowe i trwałe porzucenie energii jądrowej oraz ogólnoświatowe rozbrojenie jądrowe!
-za równymi prawami dla wszystkich i przeciw wszelkiej formie faszyzmu i rasizmu!
-Za zniesieniem wszelkich granic! Przeciw obozom deportacyjnym!
-Za pokojem na świecie!

Koniec z wojskowym reżimem G8! Koniec z ekonomiczną i polityczną dyktaturą G8!

Osiągnięcie tego możliwe jest nie tylko przez blokowanie G8, ale główna siła tkwi w świadomości społecznej! Dzięki wspólnej inicjatywie możemy sprawić, że Inny świat jest możliwy!

W akcie społecznego nieposłuszeństwa będziemy blokować szczyt. Mówimy „Nie!” legalizacji działalności G8!

Różnego rodzaju inicjatywy i ruchy zostaną podjęte w celu zablokowania G8. Ludzie z całego świata zaprezentują swój protest poprzez różnego rodzaju akcje. Jedną z nich jest kampania „BLOK G8”.

Weź udział w proteście i stań przeciw polityce G8!

Sprzeciw wobec G8

W czerwcu 2007 głos przedstawicieli ośmiu najbogatszych państw nie będzie jedynym, który będzie można usłyszeć. Tysiące ludzi z całego świata będą demonstrować i brać udział w różnego rodzaju akcjach. Głośno i wyraźnie zostanie wyrażony sprzeciw! Postulowana będzie równość praw, zarówno kulturowa, jak i polityczna dla wszystkich! Wolność i swoboda w przemieszczaniu się! Globalna sprawiedliwość! Ogólnospołeczna odpowiedzialność za wykorzystanie naturalnych zasobów!

Masowa blokada – Przybyliśmy tutaj i zostaniemy tu!

Block G8 kampania organizuje blokadę jako akcję społecznego nieposłuszeństwa wraz z tysiącami ludźmi, będącymi reprezentantami różnych formacji politycznych, społecznych i kulturowych. Razem głośno i wyraźnie powiemy „Nie!” wobec G8. W związku z tym nie ograniczamy się jedynie do demonstracji. Będziemy blokować drogi dojazdu do Heiligendamm! Nie odejdziemy dobrowolnie! Naszym zamiarem nie jest symboliczny protest, ale aktywna i efektywna blokada G8: jesteśmy i zostaniemy!

Podstawowym założeniem jest stworzenie jasnej sytuacji dla wszystkich protestujących, każdy biorący udział w akcji będzie na równi odpowiedzialny za prawidłowy przebieg akcji. Potencjalna agresja policji, np. w czasie rozbijania blokady, musi spotkać się z wspólnym oporem poprzez pokazanie solidarności i różnego rodzaju społecznego nieposłuszeństwa.

Razem przeciw G8!

Zaglądaj na:

http://gipfelsoli.org/

Męczennicy z Haymarket - pamiętamy

Prawa pracownika | Publicystyka

Pierwszy Maja to dzień o szczególnym znaczeniu dla ruchu robotniczego. Chociaż w przeszłości został on skradziony przez stalinowską biurokrację w Związku Radzieckim i innych krajach, majowe święto ruchu robotniczego pozostaje dniem ogólnoświatowej solidarności - czasem pamięci o przeszłych walkach i demonstrowania naszej nadziei na lepszą przyszłość. Dniem, kiedy trzeba pamiętać o tym, że krzywda wyrządzona jednemu to krzywda wyrządzona wszystkim.

Dzieje Pierwszego Maja są ściśle związane z ruchem anarchistycznym i walką ludzi pracy o lepszy świat. Naprawdę to święto rozpoczęło się od egzekucji czterech anarchistów w Chicago w 1886 roku za organizowanie robotników do walki o ośmiogodzinny dzień pracy. Dlatego Pierwszy Maja jest rezultatem "anarchii w działaniu" -- walki ludzi pracy przy użyciu akcji bezpośredniej w związkach zawodowych w celu przemiany świata.

KÖPI idzie pod mlotek?!

Publicystyka

Spekulanci i inwestorzy – ostrzegamy:
Köpi pozostaje ryzykowną inwestycją!

Już dnia 8.02.2007 ustalono, ze zarówno KÖPI jak i przylegąjacy do niego Wagenburg będa wystawione na aukcję dnia 8 maja 2007. Oznacza to, że w trakcie gdy my celebrowaliśmy w lutym tego roku 17 urodziny KÖPI, inwestorzy i spekulanci nieruchomościami już dawno wiedzieli, ze przestrzeń na którym stoi nasz projekt jest wystawiona na sprzedaż. Minimalna stawka za KÖPI wynosi tym razem 1.670.000,- €. Przestrzeń, na której stoi Wagenburg została wyceniona na 1.815.000,- €. To już trzecia próba wystawienia KÖPI pod młotek. Dwie dotychczasowe spaliły na panewce. Odpowiedzialnym za przetarg jest ponownie COMMERZBANK, który wniósł podanie o aukcję do sądu w Berlinie.

Przekonywanie społeczeństwa do "atomówki" drogą oszukiwania

Kraj | Gospodarka | Publicystyka | Tacy są politycy

„Plan budowy elektrowni jądrowej w Polsce jest od prawie dwóch lat zapisany w zaakceptowanych jeszcze przez rząd SLD "Założeniach polityki energetycznej", popieranych przez premiera... Jarosława Kaczyńskiego".

Niestety, bez pytania polskiego społeczeństwa o jego wolę! Przykro jest stwierdzić, że w kwestii energetyki atomowej rządy Belki, Marcinkiewicza i J. Kaczyńskiego, miały jednakowo niedemokratyczne stanowisko: narzucić „zacofanemu społeczeństwu prawdziwą nowoczesność” siłą władzy.

Prawdą jest niewątpliwie to, że „Większość z nas uważa, że energia jądrowa jest niebezpieczna. Nie chcemy elektrowni atomowych”. Przeciwnicy ich stanowią 57% Polaków, zwolennicy 34%. Ale już zdanie: „Atom nas straszy, ale jest niezbędny” nie jest stwierdzeniem prawdy, lecz propagandą skrzętnie przemilczającą kontrargumenty. „Wielu się mistrzami stało, jak mówić prawdę niecałą” mawiał w czasach stalinizmu Stanisław J. Lec.

Co więc jest prawdziwe, a co półprawdą?

Zaczniemy od tego, że jedynym ekspertem w sprawie energii atomowej cytowanym w artykule z „Rzeczpospolitej” jest dyrektor z Polskiej Agencji Atomistyki. Czyli strona nieobiektywna, bo bezpośrednio zainteresowana, przynajmniej prestiżowo, budową „atomówki”! Natomiast nie jest cytowany np. prof. Wiesław Ciechanowicz, fizyk jądrowy, dr habilitowany w zakresie tej właśnie tematyki, a który dwukrotnie na łamach „AURY” (r. 2001 i 2005) przedstawiał poważne argumenty merytoryczne, i to te „pozalękowe”, zdecydowanie przemawiające za nie budowaniem u nas elektrowni jądrowej. Przynajmniej nie w najbliższym dziesięcioleciu.

Poza ogólnie znanym problemem braku bezpieczeństwa, zwłaszcza w polskich warunkach, istnieją też zastrzeżenia co do opłacalności takiej inwestycji. Coraz więcej Polaków o tym wie z prasy zagranicznej, nie kłamiącej na ten temat tak, jak to czyni choćby tygodnik „Wprost” piszący niegdyś jakoby energia jądrowa była sto razy tańsza od tradycyjnej (gdy jest 2 - 3 razy droższa wg „Financial Times”). Są to przedsięwzięcia bardzo kosztowne, bo jeden blok o mocy 1,5 tys. MW wymaga wydania ok. 12 mld złotych i to bez uwzględnienia kosztów transportu i składowania radioaktywnych surowców i odpadów.

Kanał XML