Publicystyka

Pięciolecie sprawy Doroty Nieznalskiej i jej dzieła- penisa na krzyżu

Publicystyka

Nie jestem specjalistą od sztuki nowoczesnej, ot po prostu odwiedzam czasami galerie, a na codzień poluję na co lepsze prace streetartowców. Wczoraj uczestniczyłem w warsztatach na temat neonazizmu w Poslce, i rozmowa zeszła na temat prac pani Nieznalskiej. Co ciekawe, prowadzący warsztaty byli przeciwni pracy D. Nieznalskiej. Stwierdzili oni, że sama praca miała za cel zaszokować i przyciągnąć uwagę mediów do jej niezbyt wystrzałowej wystawy.

Wielu krytyków Nieznalskiej stwierdza iż obraziła ona wyznawców chrześcijaństwa używając symbolu krzyża na którym został ukrzyżowany Jehoshuah ben Josef (Jezus Chrystus).

Nie żebym był wyznawcą tej wiary. Jestem krytycznie nastawiony do chrzescijaństwa. Uważam że jest to wiara stworzona przez Pawła z Tarsu, który to owego Jezusa nawet na oczy widzieć nie mógł, żyjąc w okresie późniejszym. O samym Jezusie niezwykle krytycznie wypowiada się mu współczesny Celsus, który osobę o boskim statusie dla niektórych przedstawił niemal jako szalbierza, próbującego dzięki swym wyuczonym w Egipcie sztuczkom (gdzie wg Celsusa miał pobierać nauki u kapłanów egipskich) zyskać sławę oraz władzę. Wg Celsusa Jezus był nieślubnym synem rzymskiego legionisty Józefa Panthery, i przedstawiał siebie jako syna dziewicy by uniknąć kłopotliwych pytań o swoje ojcowstwo. O narodzinach Jezusa w źródłach krytycznych pisze się tak:

"Maria została odrzucona przez jej męża, z zawodu cieślę, po tym jak została skazana (uznana winną) za niewierność. Wyrzucona przez męża, i tułająca się na pustkowiu w niesławie, wtedy w opuszczeniu urodziła Jezusa, z pewnego żołnierza Panthery". (Orygen, Contra Celsum, 1:28)

Nawet jego wszystkie przypisywane mu cuda wg Celsusa nie przewyższały sztuczek jarmarcznych kuglarzy, o magikach egipskich nie wspominając. Celsus retorycznie pyta, czy tych magików również powinno się uważać za Bożych Synów? Celsus też pisze że "Jezus za życia zjednał sobie tylko dziesięciu żeglarzy i godnych pogardy celników, a i to nie wszystkich spośród nich." Wreszcie pisze on: "Jakże mieliśmy uważać za Boga kogoś, kto poza zarzuconymi mu występkami nie spełnił żadnej swej obietnicy, a gdyśmy go zdemaskowali, potępili i skazali na karę śmierci ukrywał się i sromotnie uciekł, aż został wydany przez tych, których uważał za swych uczniów? Przecież, powiada, gdy był Bogiem, nie powinien był uciekać ani pozwolić się schwytać i uwięzić, a przede wszystkim nie powinien zostać opuszczony i zdradzony przez ludzi, którzy z nim obcowali, którzy byli wtajemniczeni w jego sprawy osobiste, którzy uważali go za swego mistrza i uznawali za Zbawiciela, Syna i wysłannika najwyższego Boga."

Samodzielne kierowanie zakładem – najlepszym rozwiązanem dla pracowników

Kraj | Gospodarka | Publicystyka

Protekcjonizm państwowy, wybryki wolnego rynku i alternatywa anarchistyczna.

Sytuacja strajkujących pracowników Poczty Polskiej budzi wiele kwestii i skłania do myślenia. Zwykli ludzie mogą zauważyć różne problemy z punktu widzenia konsumenta. Choć niektóre punkty pocztowe mogą świadczyć dobre usługi, inne są okropnie zorganizowane, źle kierowane albo mają wśród swoich pracowników wręcz kryminalistów, którzy kradną pocztę. Niezależnie od poziomu usług na waszej poczcie, większość ludzi zgodziłaby się, że usługi mogą być lepsze, a ceny są zbyt wysokie (dla porównania, koszt wysłania listu w Polsce jest o 10% wyższy niż w Stanach, ale pracownicy zarabiają 7-8 raz mniej).

Punkt widzenia konsumenta jest tu ważny, bo PP stoi przed perspektywą konkurencji nawet w swoim podstawowym obszarze działalności – dostawie listów. Unia Europejska chce, aby PP nie była chroniona przed konkurencją. Dotąd zezwolono na konkurencję tylko w niektórych dziedzinach, np. wysyłce paczek. Więc konsumenci, którzy nie są zadowoleni z usług Poczty Polskiej mogą zmienić dostawców.

Ta potencjalna strata części klientów uderzy w PP po tym, jak nastąpiły ciosy związane z wprowadzeniem emaila, bankowości online albo płacenia rachunków w supermarketach. Mimo to, PP przynosi zyski. Jej zysk netto w 2005 r. wyniósł ponad 100 mln. zł. Ale w Poczcie Polskiej pracuje ponad 100 tys. osób.

W porównaniu do innych krajów, polski konsument jest tradycyjny i nie jest skłonny spróbować usług nowej, nieznanej firmy. Jednak, kiedy polski rynek pocztowy się otwiera, mogą wejść także dobrze znane firmy (np. Deutsche Post) i Poczta Polska może stracić część swojego rynku.

Tak było kiedy konkurenci w telefonii weszli na polski rynek i TPSA straciła znaczną cześć swoich klientów. Wtedy, kiedy Tele2 zaczęła działać na polskim rynku, France Telecom, największy akcjonariusz TPSA mówił o tym, że muszą zwolnić część pracowników w związku z tym.

Gdyby wybory mogły coś zmienić... zostałyby zakazane!

Publicystyka | Wybory

Przez wieki tysiące ludzi walczyły i umierały za prawo do głosu w wolnych wyborach. Od walk o niepodległość, przez kobiecy ruch sufrażystek, po walkę przeciw apartheidowi, prawo głosu było postrzegane jako konieczna część wolności. Przed powszechnym przyjęciem w świecie prawa glosowania przywódcy państw byli wybierani przez klasy wyższe, bogaczy i Kościół, lub byli wyznaczeni przez elity rządzące. Dlaczego wiec, po zwycięstwie takiego ważnego prawa, anarchiści mówią, ze nie powinniśmy chodzić głosować?

NIE UFAJ POLITYKOM - RZĄDŹ SIĘ SAM!

Publicystyka | Wybory

Politycy kłamią. Praktycznie wszyscy o tym wiedzą, a jednak wciąż dają się nabierać na cyrk wyborczy. Obietnice wyborcze nie mają nic wspólnego z tym, co politycy robią, gdy już uda im się dorwać do władzy. A jednak ludzie znów wsłuchują się w potok bezsensownych haseł. Wydepilowane buzie i obowiązkowe wizyty w solarium... Tak właśnie politycy próbują zwrócić na siebie uwagę. A naprawdę nie mają zupełnie nic do powiedzenia. A już na pewno nie mają pojęcia, jakie są problemy zwykłych ludzi.

Chcemy sami decydować o swoim życiu, a nie oddawać je w czyjeś ręce. Głosując na kogoś, dajemy innym władzę podejmowania wszystkich decyzji (a te decyzje i tak prawdopodobnie nie zgodne z naszymi potrzebami.) A przecież te decyzje mają istotny wpływ na nasze życie. Chcemy budować takie społeczeństwo, w którym ludzie będą mogli brać udział w samoorganizacji na każdym poziomie. Ludzie mogą być wolni tylko wtedy, gdy będą aktywni i w pełni świadomi wszystkich konsekwencji swoich wyborów.

Zdaje się, że wielu ludzi zamierza głosować na kogokolwiek, byle nie na najbardziej odpychających kandydatów. To tak zwana zasada "mniejszego zła". Niektórym wydaje się, że nie ma innego wyjścia. Jednak kierując się zasadą "mniejszego zła" ludzie rezygnują z dążenia do tego, co wartościowe. Skutkiem tego w przyszłości czeka ich jeszcze więcej złych wyborów i kolejne rozczarowania, a "mniejsze zło" stanie się coraz większe. Wyjście z sytuacji zawsze istnieje.

Federacja Anarchistyczna wzywa wszystkich do bojkotu wyborów, ponieważ:

- System przedstawicielski pozbawia ludzi udziału w procesie decyzyjnym
- Politycy nie są pociągani do odpowiedzialności za swoje czyny
- Większość polityków realizuje własne interesy, lub interesy wpływowych biznesmenów a nie interesy społeczeństwa
- Ze względu na doświadczenia historyczne, nie mamy powodu, by ufać w obietnice przedwyborcze. Są one zupełnie bez pokrycia.

Jednak bojkot jest jedynie pierwszym krokiem zmierzającym do odrzucenia kontroli innych nad nami. Kolejnym krokiem jest nauczenie się, jak organizować się tak, by odzyskać swoje życie.

Nie bójcie się anarchii!

Co trzeba zrobić?

Pierwszy krok, to bojkot wyborów. Odbierz politykom swoje przyzwolenie. Daj znać, że nie zamierzasz ich dłużej tolerować i akceptować ich istnienia.

Drugi krok: uruchom wyobraźnię. Zacznij myśleć poza schematem "naszych panów i władców".

Trzeci krok: pomyśl, co możesz zorganizować w swoim najbliższym otoczeniu. Przystąp do działania TERAZ, nie czekając, aż zgodzą się na to urzędnicy.

Czwarty krok: zaufaj sąsiadom zamiast policji, administracji i władzy.

Przyszłość zależy od Ciebie!

Ulotka FA-Pragi z 2005 roku.

List protestacyjny ws. wydarzeń w Oaxaca

Protesty | Publicystyka

27 października w stanie Oaxaca w Meksyku został zastrzelony William Bradley Roland, aka Brad Will, dziennikarz i fotograf. Zabójstwa dokonały siły paramilitarne powiązane z rządzącą partią PRI. Jako dziennikarz Will filmował protesty miejscowej ludności przeciwko reżimowi kontrolującemu terytorium Oaxaca, podtrzymującemu korupcję i przemoc. Według raportu Centrum Mediów Niezależnych z Nowego Jorku (IMC New York) i La Tornada, Will (36 l.) został postrzelony w brzuch z odległości 30-40 metrów przez oddziały paramilitarne na barykadzie Santa Lucia. Zmarł w drodze do punktu Czerwonego Krzyża.

Centro de Medias Libres w Meksyku podało, że na taśmach, które Will nagrał przed śmiercią, można zidentyfikować Jego zabójców. Byli to: Pedro Carmona i Felipe Carrillo, były prezydent Puerto de Santa Lucia del Camino, kolonii w Oaxaca.

Brad Will był jedną z 5 osób, które zostały zabite przez siły rządowe w ciągu ostatnich dni. 17 innych osób zostało rannych podczas odbijania miasta z rąk sił paramilitarnych i rządowych. Will jest pierwszym Amerykaninem zabitym w czasie trwającej niemal 5 miesięcy konfrontacji pomiędzy pokojowo nastawianą ludnością Oaxaca a siłami rządowymi, chcącymi powtórnie przejąć władze w regionie.

Wzywamy rząd Meksyku do przeprowadzenia śledztwa w sprawie zabójstwa Brada Willa i zabójstw 4 innych działaczy społecznych oraz do zniesienia terrorystycznego reżimu (uosabianego przez postać Ulisses’a Ruiz), który do tej tragedii doprowadził.

Wzywamy do zaprzestania działań mających na celu wykorzystanie śmierci Brada Willa do dyskredytacji APPO (the Popular Assembly of the Peoples of Oaxaca). Nie zgadzamy się również na powoływanie się przez rząd Meksyku na śmierć Willa jako na pretekst do ataku na miasto i jego mieszkańców. Wzywamy do wycofania wojsk federalnych ze stanu Oaxaca.

Warszawskie Środowiska Wolnościowe
Warszawa, 7 listopada 2006 r.

Do: Ambasada Meksykańskich Stanów Zjednoczonych

Norymberga w Bagdadzie?

Świat | Publicystyka

W kwietniu 2004 r. powstał w Bagdadzie specjalny trybunał do osądzenia zbrodni reżimu Saddama Hussaina. Na jego czele stanął Ahmed Chalabi, protegowany Sekretarza Obrony Donalda Rumsfelda. Siostrzeniec Chalabiego, Salem został mianowany szefem trybunału z prawem wyboru siedmiu sędziów i prokuratorów, którzy mieli się zająć osądzeniem Hussaina i innych byłych dygnitarzy reżimu.

Po 16 miesiącach trwania procesu zapadły wyroki: kara śmierci przez powieszenie dla Saddama, dla byłego szefa służby bezpieczeństwa, Barzana Ibrahim at-Tikriti, oraz byłego szefa Sądu Rewolucyjnego Awad Hamid al-Bandar. Były wiceprezydent Iraku Taha Jasin Ramadan otrzymał karę dożywotniego więzienia.

Czy mamy do czynienia z procesem o randze Procesów z Norymbergi? Czy proces de-Baathyfikacji da się porównać do procesu de-nazyfikacji w powojennych Niemczech?

Pod kątem formalnym oba te procesy naruszały ustalone podstawy prawne, takie jak nie działanie prawa wstecz i nieuznawanie odpowiedzialności zbiorowej. Przyznam jednak, że ten aspekt akurat nie bardzo mnie interesuje. Analizę błędów prawniczych pozostawmy komuś innemu. Istotne nie jest to, czy były dyktator był sądzony zgodnie z regułami sztuki, czy narzucona przez okupanta konstytucja jest legalna, ale to, czy zbrodnie całego aparatu dyktatury wraz z dziesiątkami tysięcy biurokratów i katów reżimu zostaną przypisane tylko wąskiej grupie przywódców, a cała rzesza zbrodniarzy podejmie – jak gdyby nic – normalne życie.

Dwanaście procesów w Norymberdze, które toczyły się od 1945 do 1949 r. dotyczyły następujących zarzutów: „Zmowy w celu prowadzenia wojny agresji”, „prowadzenie wojny agresji”, „zbrodnie wojenne” – czyli zabijanie i niewłaściwe traktowanie jeńców wojennych i używanie zabronionej broni, oraz „zbrodnie przeciw ludzkości” – przeciwko grupom etnicznym, inwalidom, cywilom w okupowanych krajach. W pierwszym procesie, który trwał 315 dni, jedenastu nazistom wymierzono karę śmierci, a 7 innym dożywocie i długie wyroki więzienia.

NIE BAZIE F-16 W POZNANIU!!!

Kraj | Militaryzm | Publicystyka

Oświadczenie organizatorów protestu 11 listopada 2006 r.

9 listopada br. w Poznaniu - Krzesiny lądują samoloty F-16, pierwsze z 32 mających tam docelowo stacjonować. Odtąd największa w Europie Śr.-Wsch. baza lotnicza NATO staje się faktem.

Nasz protest jest skierowany przeciwko nieuzasadnionej, kuriozalnej wręcz lokalizacji tej bazy na terenie 800 tysięcznej aglomeracji poznańskiej. Przeciw sposobowi podjęcia decyzji o tej lokalizacji - ponad głowami społeczności mieszkańców Poznania i powiatu poznańskiego. Jest też upomnieniem się o prawa mieszkańców okolic lotniska, a zwłaszcza Marlewa, którym hałas zrujnuje życie. To także sprzeciw wobec militarystycznej polityki państwa, lekceważącej takie właśnie cywilne potrzeby i opinie, polityki pchającej Polskę w kolejne konflikty zbrojne.

Osiedle Marlewo i inne sąsiednie osiedla i miejscowości - mamy prawo żyć tu normalnie!!

Kłamstwa armii i propagandy, służące obronie błędnej lokalizacji bazy i podważaniu prawa mieszkańców do odszkodowań, głoszą, że "lotnisko było najpierw", więc mieszkańcy są sami sobie winni. To perfidne oszustwo, bo osiedle zaczęło powstawać we wczesnych latach 30., w czasie wojny na jego terenie był zakład lotniczy Focke-Wulfa z pasem startowym. Lotnisko wojskowe podjęło działalność w latach 60., a jego szczyt nastąpił w latach 70. W planie zagospodarowania przestrzennego z 1994 r. przewidziane było przekształcenie lotniska wojskowego w poznańskich Krzesinach na lotnisko cywilne ze strefą intensywnego rozwoju gospodarczego. Ostatnie zezwolenia na budowę pochodzą z 2001 r. i zawierają gwarancję braku uciążliwości akustycznej lotniska!

Życie na końcu pasa startowego, z którego prawie 6000 razy w roku mają startować na "dopalaczu" myśliwce, nie jest w ogóle możliwe z powodu monstrualnego hałasu, co potwierdzają wiarygodne acz przemilczane ekspertyzy. Dlatego całe Marlewo, blisko 400 domów, powinno być w cywilizowany sposób wysiedlone, z pełnym ekwiwalentem strat. Domagamy się od władzy publicznej wzięcia odpowiedzialności za jej błędne decyzje. Dość przerzucania jej na barki mieszkańców, upokarzanych przez traktowanie jak chciwe natręty, próbujące wyłudzać pieniądze! Domagamy się zaangażowania władzy publicznej w pomoc dla mieszkańców, bo wojsko odmawia zadośćuczynienia, a sądy i inne instytucje odsyłają nas z kwitkiem. Dość pogardy i lekceważenia dla ludzkiej krzywdy!

O Maturze

Edukacja/Prawa dziecka | Publicystyka

Uczniowie i nauczyciele od kilku miesięcy dyskutują o propozycjach zmiany w maturach, oraz amnestii maturalnej. Wśród wszystkich tych dyskusji i argumentów jednak nadal brakuje krytycznego spojrzenia na całą kwestię egzaminu maturalnego, na egzaminy w ogóle i na kształt całej edukacji.

Ta sprawa jest z pewnością bardzo skomplikowana, ale postaram się w skrócie wymienić 3 dość sprzeczne spojrzenia na sprawę sprawdzianów umiejętności i dostępu do „wyższego wykształcenia”.

A. Pierwszy punkt widzenia jest oparty na głębokim elitaryzmie i przekonaniu, że dostęp do wyższego wykształcenia i jego finansowanie jest i powinno pozostać ograniczone. Modele oparte na tym poglądzie ograniczają dostęp do instytucji wyższego wykształcenia do „najlepszych uczniów” wyłonionych zazwyczaj na podstawie wyników na egzaminach.

Ten pogląd jest najszerzej reprezentowany w Polsce, choć płatne prywatne uczelnie dają pewne możliwości tym, którzy nie znajdują się w najwyższej kategorii pod względem wyników. Establishment oświatowy wykazuje silny opór przeciwko otworzeniu dostępu do edukacji. Zazwyczaj uważa się prywatne uczelnie za „fabryki dyplomów” dla tych, którzy są gotowi płacić. W tej postawie jest pewna hipokryzja, gdyż na najbardziej prestiżowych kierunkach, takich jak np. prawo na Uniwersytecie Warszawskim, 60% studentów płaci za studia, a tylko 40% korzysta z bezpłatnej edukacji. Z powodu prób ograniczenia dostępu do korporacji prawniczej, nikt nie nazwał wydziału „fabryką dyplomów”, gdyż jest na to zbyt ekskluzywna. Ujawnia to milczące założenie, że aby stać na wysokim poziomie, edukacja musi być elitarna.

B. Drugi pogląd na wyższe szkolnictwo jest oparty na przekonaniu, że edukacja powinna być otwarta dla wszystkich, niezależnie od wieku, stanu majątkowego lub wyników w nauce. Ten światopogląd jednak nie wyklucza możliwości zachowania pewnych modeli elitarnych, tak jak to się dzieje w USA. W USA w zasadzie każdy, kto ukończy gimnazjum lub równoważną szkołę może starać się o wyższe wykształcenie. Faktycznie jednak niektóre uniwersytety cieszą się o wiele większym prestiżem i są zazwyczaj mniej dostępne pod względem ekonomicznym. W wielu przypadkach dyplom ekskluzywnych uczelni jest konieczny, by uzyskać dostęp do lepiej płatnej pracy.

IDEA A PRAKTYKA

Kraj | Świat | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Chciałbym w niniejszym tekście ustosunkować się do problemu, który przewija się podczas licznych dyskusji trwających w ruchu anarchistycznym, a mianowicie relacji między ideą a praktyką. Na potrzeby tekstu można wydzielić dwa nurty w środowisku wolnościowym: praktyków oraz teoretyków[1]. Frakcje te, wzorem partyjnym, zwalczają się, toczą zacięte spory. Przy czym spór ten rozwiązany być nie może, jako że problem jest źle postawiony.

Praktycy relację między teorią a praktyką w teoretycznej, chałupniczej, koncepcji ujmują dychotomicznie. Idea wręcz przeszkadza w działaniu, staje się zbędnym balastem, czymś co odstrasza ludzi, hamuje inicjatywę, zawęża możliwości.

Zarzuty wobec teoretyków jakie wysuwają praktycy można streścić następująco:
- teoretycy to maksymaliści, którzy w konsekwencji nie robią nic: przekładając idee nad działanie, nie wspierają działań, które nie są zgodne z doktryną, jak też nie wspierają cząstkowych rozwiązań, nie interesuje ich zmiana części, jeśli jednocześnie nie zmienia się całości lub/i nie angażują się w protesty, które nie mają jednoznacznego charakteru anarchistycznego
- teoretycy to błękitne ptaki: zajmują się jedynie zagadnieniami ideologicznymi, które są raz oderwane od rzeczywistości, dwa nie posiadają mechanizmów ich wprowadzania w życie. Teoria to czysta scholastyka dla dobrze sytuowanych przedstawicieli klasy średniej, które nie mają pojęcia o realnej walce robotników.

Praktycy są zwolennikami braku manifestów, lub manifestów zdawkowych – a wszelkie rozważania muszą mieć odniesienie do bezpośredniości szarego człowieka. Wartościami jest: skuteczność, realna zmiana czegokolwiek. Złośliwie można dodać, że też jakkolwiek.

Praktycy nie dostrzegają, że również ich aktywizm opiera się na teorii, przy czym teoria ta jest nie-wyartykułowana, jest ‘niewidoczna’, czasem wręcz nieuświadomiona. Z tego też powodu teoria praktyków nie jest poddawana rzetelnej, racjonalnej krytyce. Odrzucając wszelkie dysputy teoretyczne jako jałowe skazują się albo na instynktowne reakcje na wydarzenia, albo na błądzenie na oślep za konkretnymi zmianami bez całościowego spojrzenia.

CYWILIZACJA ZACHODNIA – bóg, któremu ufamy

Publicystyka

W połowie września 2006 r., w piątą rocznicę wydarzenia, uznanego za największy akt agresji wymierzony kiedykolwiek przeciwko symbolom amerykańskiej cywilizacji, w odległej prowincji waszyngtońskiego imperium, w Europie Środkowej, ukazała się w języku polskim wielkonakładowa publikacja z unikalnym materiałem historycznym, nierozpowszechnianym do tej pory na porównywalną skalę w sieciach dystrybucji prasy korporacyjnej. Film „11 września. Niewygodne fakty”, będący skróconym zapisem wydarzeń i opinii ekspertów z różnych dziedzin, takich jak budownictwo, lotnictwo, pirotechnika, psychologia czy dziennikarstwo, stanowi niewyobrażalnie trudny do odparcia, na drodze racjonalnej dedukcji, materiał dowodowy, będący poważnym oskarżeniem władz wielkiego imperium Stanów Zjednoczonych o dokonanie najgorszej ze zbrodni: ludobójstwa, zorganizowanego przeciwko ofiarom katastrofy 11 września i w konsekwencji przeciwko mieszkańcom Afganistanu i Iraku.

Materiał ten prowadzi jednak nie tylko do prostej refleksji na temat winy za jeden z setek czy tysięcy epizodów, które splamiły krwią bestialską historię Zachodu. Bardziej wnikliwych obserwatorów zmusza również do fundamentalnego podważenia dorobku współczesnej, dominującej, zachodniej filozofii politycznej i racjonalnej kontestacji argumentów, sankcjonujących zasady funkcjonowania nowoczesnej, technologicznej cywilizacji korporacyjno-przemysłowej, w której „tajemnica i oszustwo są nieodłącznymi atrybutami rządzenia”, jak sformułował naczelne kredo swojej politycznej kultury uznany autorytet neoliberalnej politologii, profesor Uniwersytetu Harvarda, Samuel Huntington. (1)

Tajemnica i oszustwo są nie tylko częścią politycznej rzeczywistości, której nikt z nas nie ma możliwości współtworzyć, ale przede wszystkim stanowią trzon kultury intelektualnej hierarchicznego systemu społecznego, który jedni z nas zmuszeni są milcząco akceptować, inni zaś motywowani są by go kreatywnie wspierać. To właśnie kultura intelektualna odpowiedzialna jest za tworzenie w społeczeństwie systemu przekonań, umożliwiających sankcjonowanie mechanizmów przemocy, bez których hierarchiczna struktura społeczna nie mogłaby nigdy funkcjonować. „Zachód zdobył świat nie dzięki wyższości swojej myśli filozoficznej, wartościom etycznym czy religijnym, ale raczej wskutek przewagi w stosowaniu zorganizowanej przemocy. Mieszkańcy Zachodu często zapominają o tym fakcie, obywatele innych obszarów kulturowych - nigdy". Wartość tej tezy nie wynika z faktu, że jest niezwykle trudna do podważenia, ale przede wszystkim że wypowiedziana została przez jednego z najbardziej uznanych, respektowanych i propagowanych autorytetów Zachodu, Samuela Huntingtona. (2)

Inicjatywa Uczniowska: Ulotka

Edukacja/Prawa dziecka | Publicystyka

Szkoła. Miejsce, do którego uczniowie przychodzą, bo chcą. Uczą się tylko tego, co ich interesuje, nie ma ocen, nie ma prac domowych, ani zostawania na drugi rok. Mogą sobie wybierać, na które lekcje chodzą, a na które nie. Ich głos się liczy - mają wpływ na kształt szkoły.

Utopia?

Nie, to rzeczywistość.

Tak wygląda edukacja w dziesiątkach Wolnych Szkół na świecie. Podobne idee są powszechnie realizowane w Finlandii. I to ze znakomitymi wynikami. Mimo braku ocen, prac domowych, mimo małej liczby godzin w tygodniu, kraj ten zajmuje pierwsze miejsce we wszystkich niemal rankingach PISA (Projektu Międzynarodowej Oceny Uczniów). Z badań wynik też, że oni po prostu lubią chodzić do szkoły.

Osoby które uczą sie w takim środowisku są pewne siebie, szczęśliwe, mają zdrowe poczucie własnej wartości. Potrafią samodzielnie, krytycznie myśleć - czego tak bardzo brakuje w tradycyjnej edukacji. Wyglądają często jak zupełnie inny rodzaj ludzi, tak różny od zaszczutych kłębków nerwów, jakie siedzą w polskich szkołach.

Najbardziej zaskakujące jest jednak to, że pozostawienie młodym ludziom dowolności w kwestii uczęszczania na zajęcia bynajmniej nie kończy się analfabetyzmem i masowymi wagarami. Wrecz przeciwnie - uczniowie wybierają dziedziny w których chcą sie rozwijać i na związane z nimi lekcje przychodzą po prostu by się czegoś nauczyć. Z chęci, nie ze strachu przed sankcjami.

To codzienność tysięcy uczniów na całym świecie. Dlaczego więc mielibyśmy utrzymywać status quo?

Chcemy, by osoby, których znaczną część dnia spędzają w szkole, zostały dopuszczone do głosu. Koniec z fasadowymi samorządami. Dziś wielu profesorów zastanawia się, czemu nie mamy społeczeństwa obywatelskiego. Być może odpowiedź jest prosta - jeśli szkoła nie należy do uczniów, to państwo nie należy do obywateli.

Postulujemy dogłębną przemianę podejścia do kształcenia. Panuje logika bezwzględnej konkurencji, wyścigu szkół, klas, a nawet poszczególnych uczniów. Od dziecka przygotowywani jesteśmy do "wyścigu szczurów". Skończmy z ocenami, rankingami, szkołami dla wybitnych i gettami dla niedostosowanych. Wprowadźmy ocenianie kształtujące (OK), i zamiast wypełniać wiedzą, uczmy ją zdobywać.

Nakazać czy naprawić? Nie ma łatwych rozwiązań na patologie kryminalne

Edukacja/Prawa dziecka | Prawa kobiet/Feminizm | Publicystyka | Tacy są politycy

Choć temat jest dość drażliwy, nie byłoby w porządku nie skomentować tragicznego samobójstwa nastoletniej Ani z Gdańska, a zwłaszcza sposobu, w jaki ta tragedia jest wykorzystywana przez zwolenników cięższych kar i reform w szkołach. Tak jak piszę w tytule - nie ma łatwych rozwiązań.

Po pierwsze, temat nie jest dla nas łatwy, gdyż bardzo jesteśmy poruszeni tym, co się stało. Nikt nie powinien być poddany takiemu molestowaniu i jako społeczeństwo nie możemy być niewrażliwi na przemoc i degenerację ludzi. Oprócz tragicznych konsekwencji samego zdarzenia, jest jeszcze bardziej tragiczny aspekt sprawy: ten incydent pokazuje, jak bardzo ludzie stali się bierni i obojętni wobec przemocy i jak łatwo ludzka empatia może się zamienić w nienawiść i egoizm. Brak reakcji kolegów Ani w czasie, gdy była molestowana, reakcja ojca jednego ze sprawców, który po śmierci Ani mówił, że wszystko było z jej winy, brak reakcji nauczycieli – wszystko to sprawiło, że czuję się zła i smutna. To pokazuje, że mamy do czynienia z niezwykle głębokim problemem społecznym i że konieczne jest podjęcie działań zakrojonych na szeroką skalę, by temu przeciwdziałać.

Gdybym miała zgadywać, jakie były przyczyny tragedii Ani, prawdopodobnie byłabym jeszcze bardziej zła, niż ci, którzy najczęściej narzekają na przestępczość, jak Roman Giertych i Zbigniew Ziobro. Ci ludzie, jak wiemy, chcą karać i to surowo. Widzą złych ludzi i wyobrażają się w roli szeryfów, Rambo, Brudnego Harry’ego – ludzi, którzy mają dość i działają jak bohaterowie, którzy likwidują złoczyńców, aby reszta społeczeństwa mogła spać spokojnie. Jednak zdarzenie, które miało miejsce rodzi więcej pytań. Kto jeszcze jest odpowiedzialny za to, co się stało? Jeśli spojrzymy na to uczciwie, czy nie jest tak, że koledzy z klasy, którzy byli obojętni na los Ani i pozwolili innym ją molestować nie są współodpowiedzialni za tą tragedię? Co z ojcem jednego ze sprawców, który prawdopodobnie jest mizoginem, który nauczył swojego syna pogardy dla kobiet?

Inny świat: łagry IV Rzeczypospolitej

Publicystyka

Minister edukacji Roman Giertych zapowiedział utworzenie Ośrodków Wsparcia Wychowawczego (OWW), czyli zamkniętych szkół internatowych dla uczniów uznanych za "niedostosowanych społecznie". Ośrodki te, osobne dla chłopców i dziewcząt, mają powstać już w 2008 r., ma być ich w kraju kilkaset i ma panować w nich wojskowa dyscypilna, zaprowadzana przez byłych oficerów. O przeniesieniu do takiego ośrodka będzie decydowała specjalna komisja, złożona z psychologów i pedagogów, a rodzice będą mieli niewiele do powiedzenia, co stoi w sprzeczności z polskim prawem. Ale tym pan minister nie będzie się przejmować, w naszym kraju bowiem rządzący zawsze umieją sprytnie obejść prawo.

Trzeba się w tym miejscu zastanowić, jaki jest cel powoływania tego typu instytucji. Według oficjalnej propagandy są to szczytne hasła walki z przestępczością, terroryzowaniem rówieśników i narkotykami. Ale jeśli uważnie przeczytamy wytyczne Romana Giertycha, okaże się, że całe przedsięwzięcie ma charakter polityczny i jego celem jest zniszczenie rodzącego się ruchu samorządności uczniowskiej oraz rekrutacja kadr do bojówek Młodzieży Wszechpolskiej.

Ale najpierw kilka słów o oficjalnej propagandzie. Głównonurtowe media, jak zwykle służalcze wobec prawicowej władzy, rozpętały histerię wokół problemów przemocy w szkołach. Przypomina mi to sytuację z 1997 r., kiedy to podobną histerię rozpętano wokół problemu przestępczości, m.in. organizując liczne "czarne marsze" na rzecz zaostrzenia kodeksu karnego i przywrócenia kary śmierci. W wielu przypadkach przemocą zmuszano ludzi do uczestniczenia w tych marszach. Taka histeria przygotowała grunt pod zwycięstwo wyborcze AWS, czego skutki znamy wszyscy - umyślne wywołanie kryzysu gospodarczego w celu przeforsowania roszczeń świata biznesu (podobnie jak to miało miejsce w Anglii w latach siedemdziesiątych), wzrost bezrobocia, godziny policyjne, a dziś Polska ma największy odsetek więźniów w całej Unii Europejskiej przy wcale nie najwyższej przestępczości.

Dość łamania praw pracowników

Kraj | Prawa pracownika | Publicystyka

Każdy ma prawo załozyć związek zawodowy. Sławomir Kaczmarek, Przewodniczący Komisji Zakładowej OZZ Inicjatywa Pracownicza w zakładach Uniontex w Łodzi, został w grudniu 2004 roku wyrzucony z pracy, pomimo iż był prawnie chronionym przed zwolnieniem. Jego odejście z zakładu związane było z realizacją przez zarząd działań zmierzających do pozbycia się wszystkich współzałożycieli przedsiębiorstwa. Uniontex SP powstał pod koniec 2003 roku jako spółka pracownicza mająca ratować miejsca pracy w zlikwidowanych Zakładach Przemysły Bawełnianego Uniontex S.A. Niestety z powodu braku kontroli udziałowców nad spółką pracowniczą doszło do przejęcia kontroli nad nią przez zarząd zakładu.

ODDAJMY KRAKÓW MIESZKAŃCOM!

Publicystyka

Tekst ulotki Federacji Anarchistycznej Kraków

Nie jesteśmy komitetem wyborczym, nie zabiegamy o wasze głosy i nie obiecujemy złotych gór. Chcemy natomiast położyć kres lekceważeniu wiedzy i umiejętności zwykłych ludzi, których nikt nie pyta o zdanie, podczas decydowania o polityce mieszkaniowej, służbie zdrowia, pomocy dla bezrobotnych, remoncie ulic, ścieżkach rowerowych i pozostałych sprawach. Karykaturą demokracji jest obecny stan rzeczy, gdzie radny czy prezydent miasta przez cały czas swojej kadencji może zajmować dowolne stanowisko w najważniejszych kwestiach, bez porozumienia się i uzgodnienia swojego postępowania z wolą mieszkańców swego okręgu. Można i trzeba to zmienić. Samorząd tylko wtedy nie jest fikcją, gdy jego struktura organizacyjna zapewnia każdemu z mieszkańców – nie tylko formalne prawo ale i faktyczne możliwości swobodnego i skutecznego wpływania na warunki życia i na bieg spraw w mieście.

PROPOZYCJE ZMIAN W SAMORZĄDZIE

Organizowanie otwartych zebrań mieszkańców w każdej z dzielnic. Spotkania powinny dotyczyć spraw lokalnych, bytowych i wszystkiego co ma wpływ na życie obywateli. Urząd miasta musi służyć pomocą w przygotowaniu tych spotkań i dostarczać niezbędnych materiałów informacyjnych. Obowiązkiem przedstawicieli administracji będzie udzielanie odpowiedzi na wszystkie pytania uczestników tych zgromadzeń.

Przekazanie uprawnień rady miasta i prezydenta zebraniom mieszkańców. Każdy z nas może układać listę potrzeb i zadań dla samorządu, a następnie głosować nad budżetem miasta, podatkami i planem inwestycyjnym. Zgody na budowę hipermaketów czy zabudowę terenów zielonych udzielać powinny wyłącznie zebrania sąsiedzkie. Obowiązkiem inwestora prywatnego będzie spełnienie warunków umowy, która została wynegocjowana z zebraniem mieszkańców.

Zobowiązanie radnych i prezydenta do działania ściśle według wskazówek uzyskanych od zebrań mieszkańców w ich okręgu. Wszystkie osoby pełniące funkcje publiczne powinny być związane wyraźnymi instrukcjami od wyborców.

Kanał XML