Publicystyka

Katolicy próbują ukryć to że wymordowali kilkaset Żydów w pogromach po II wojnie światowej

Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Polacy katolicy zabijali w pogromach nielicznych po Holokauście Żydów wierząc w to że Żydzi mordują katolickie dzieci potrzebując krwi do zrobienia macy (rodzaj chleba). Inne plotki głosiły że Żydzi jedzą ich mięso, albo uzywają ich krwii do transfuzji dla wycieńczonych innych Żydów.

Katolicy się bronią kłamstwami przed tymi zarzutami. Piszą że to tajniacy mordowali Żydów. Ot, fragment tekstu z jednego forum gdzie kłamie katolik na temat pogromu w Kielcach: "Dopiero powołanie przez miejscowego biskupa ordynariusza straży robotniczej ktora odpedzala milicjntow obywatelskich i tajniakow od mordowania zydow polozyla kres zbrodni." Nie jest to prawda, szczególnie z tą strażą. W Kielcach wymordowano Żydów bowiem dziecko oskarżyło Żydów o to że je zamknęli w piwnicy swojego domu i chcieli jego krew na macę wykorzystać. Żydów wybito mimo że ten dom który wskazało dziecko nawet nie miał podpiwniczenia!

Oto fragment listu prywatnej osoby napisany po pogromie w Krakowie:
"Opiszę ci jeszcze jeden wypadek w Krakowie, który rozegrał się w dzielnicy, gdzie obecnie mieszkam. Od jakiegoś czasu ginęły dzieci aż 11.8 wyrwał się z rąk żydów 14-letni chłopiec, który miał podcięte żyły u ręki. Żydzi spuszczali krew z rąk i nóg katolickim dzieciom i na co? "

Có wówczas mysleli katoliccy biskupi z późniejszym prymasem Wyszyńskim na czele, pokazuje cytat z tygodnika Polityka:

"Do tych, którzy uważali inaczej, należał m.in. biskup Juliusz Bieniek, ordynariusz Dolnego Śląska. W sierpniu 1946 r. spotkał się z nim ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce. Anglik był zaskoczony, ponieważ biskup stwierdził, że istnieją dowody na maltretowanie dziecka przez Żydów przed pogromem w Kielcach. W tym kontekście cytowana jest często również wypowiedź ówczesnego biskupa lubelskiego Stefana Wyszyńskiego, który – odnosząc się do słynnego procesu w sprawie o mord rytualny Mendela Bejlisa (Rosja, 1911 r.) – miał powiedzieć: „Na procesie Bejlisa zebrano dużo dawnych i współczesnych ksiąg żydowskich, lecz kwestia używania przez Żydów krwi nie została decydująco rozwiązana”

"Zabić Babilon"

Publicystyka

„To mój karabin. Jest takich wiele, ale ten jest mój
Mój karabin to mój najlepszy przyjaciel – Jest moim życiem
Muszę nad nim panować tak, jak panuję nad moim życiem
Beze mnie mój karabin jest niczym, ale i ja bez karabinu jestem niczym
Muszę celnie mierzyć. Muszę strzelać lepiej niż mój wróg.
Muszę go zastrzelić nim on zastrzeli mnie. Tak zrobię.
Przed Bogiem przysięgam.
Mój karabin i ja bronimy ojczyzny. Razem zwyciężymy wroga.
Bronimy mojego życia. Tak mi dopomóż Bóg
Póki nie będzie już wroga i nie zapanuje pokój”. -„Full Metal Jacket”

Ta modlitwa amerykańskich żołnierzy, przechodzących podstawowe szkolenie wojskowe przed wyjazdem do Iraku, odmawiających Ją z nabożną czcią, leżących ze swymi karabinami na pryczach. Głos całej kompanii połączony we wspólnej Modlitwie próbuje unieść się w Niebo. By usłyszał ich On, że to z Jego imieniem na ustach będą zabijać.
Ta wojna nie jest boża. To wojna o ropę blisko morza, jak śpiewał przed laty pewien popularny w „kręgach studenckich” „punkowy” wokalista Kazik. Irakijczycy pewnie Kazika nie słyszeli, ale na pewno przyznaliby mu rację. Tak właśnie widzi to większość muzułmańskiego świata – arabskiej ulicy.
Jestem pewien, że tak samo jak żołnierze amerykańscy, tamci po drugiej stronie mają swoją modlitwę wojny.
Zarzuty stawiane tym protestującym na ulicach wielkich europejskich miast, że większość z nich jest po prostu fanatycznymi przeciwnikami Stanów Zjednoczonych i ich „imperializmu”, są prawdziwe. Większość tych najbardziej popierających sprawę i idących w pierwszych szeregach, trzymając transparenty i flagi, na pewno można nazwać radykalnymi przeciwnikami amerykańskiej polityki.
W tramwajach szczecińskich można zobaczyć wlepki sygnowane podpisem Federacja @narchistyczna, na których przedstawiony jest kowboj podpisany: „Wstrzymaj wodze, dość już wojen”. Jednak nikt nie oskarża papieża o to, że jest przeciwnikiem Ameryki, chociaż jakby z racji urzędu opowiada się przeciwko wojnie. Oczywiście taka funkcja papy jako moralnego autorytetu świata.

Wolne szkoły mogą powstać w Internecie

Edukacja/Prawa dziecka | Publicystyka

Szkoły wolne światopoglądowo chyba muszą wyemigrować do Internetu z powodu katolicyzacji sieci szkół publicznych. Nasza sieć szkół będzie przedstawiała różne światopoglądy, nie tylko ten katolicki. Sieć szkół będzie bezpłatna i będzie oparta o dziś popularną technologię mediów strumieniowych. Zastosowany zostanie webcasting. Uczniowie będą się zapisywali przez Internet. Poprzez email będą dostawać powiadomienia o nowych materiałach. Nie będziemy zmuszali do nauki. Ocen nie będzie, może będą egzaminy końcowe może będą ale telefonicznie najwyżej lub poprzez przesyłanie prac netem, jeśli uczniowie będą chcieli od nas jakieś zaświadczenia. Nie będą wymagane na egzaminach żadne fakty tylko umiejętność myślenia.

Nasze nie tylko katolickie ale i pokazujące inne światopoglądy szkoły uczyć chcą nade wszystko używać mózgu, i to nie tylko do przechowywania informacji, ale także ich obróbki. My nie będziemy wypluwali wyedukowanych głupków, którzy znają fakty ale nie potrafią z nich nic sklecić. Takie szkoły istnieją nie w naszym kraju. Zupełnie przypadkiem do jednej trafiłem kiedyś na wymianę i wiem jakie są straszliwe różnice pomiędzy naszym krajem a innymi jeśli chodzi o to czego się uczy w szkołach.

Poszukujemy osoby które pokierują i pociągna projekt oraz stworzą dla naszej sieci szkół rozwiązania informatyczne. Potrzebny jest serwer z dobrym łączem i osoby które pomogą zainstalować odpowiednie siniki skryptów do obsługi stron i plików z mediami. Szkoły są oddolną instytucją. Zarządzać się będą poprzez radę szkoły w której jest też miejsce dla licznych przedstawicieli uczniów.

Oświadczenie Inicjatywy Uczniowskiej

Publicystyka

28 czerwca Inicjatywa Uczniowska wydała oświadczenie w kwestii skierowania do prokuratury sprawy zamieszczenia na stronie internetowej Inicjatywy Uczniowskiej biuletynu „Buntownik”.

Globalizacja. Korzenie, historia, analiza, opór

Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | Gospodarka | Prawa pracownika | Protesty | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Tysiące ludzi wyległo na ulice Londynu podczas Karnawału Przeciw Kapitałowi 50 tys. rolników bez ziemi pojawiło się na ulicach Brazylii; w Nigerii 10 tys. osób uczestnicząc w Karnawale Wyzyskiwanych zablokowało Port Harcourt w proteście przeciw eksploatacji delty Nigru przez kompanie naftowe; 200 tys. ludzi przeszło ulicami Hyderbadu w Indiach, zaś w ponad trzydziestu miejscach na całym świecie tysiące ludzi bawiło się na street-party- ulicznych syntezach świętowania i politycznego protestu. Co łączy ten bezprecedensowy alians działaczy Wschodu i Zachodu, Północy i Południa? Określa się go jako opozycję przeciw globalizacji. Każdego dnia słyszy się coraz więcej o globalizacji, dziwacznych skrótów nazw w stylu WTO, MFW czy MAI. Wmawia się nam, że decyzje tych organizacji służą po prostu rynkowi i że to rynek rządzi procesami społecznymi. Ten nabierający tempa proces służy wciągnięciu wszystkich ludzi w wir globalnej ekonomii, to jest poddaniu ich bezpośredniemu dyktatowi kapitału.

I. Czym jest globalizacja?

Globalizacja stała się przedmiotem krytyki wszelkiego typu działaczy i akademików, reformistów i rewolucjonistów. Daje się zauważyć internacjonalizacja walki i sprzeciwu wobec niej. I wciąż... panuje pomieszanie - pomieszanie naszych ideałów, naszego stanowiska, naszych metod i celów. Pomieszanie, które może okazać się zgubne - jeśli przepuścimy szansę, która przed nami stoi, możemy nie otrzymać ponownie podobnej okazji. Żyjemy w czasach przejściowych, w punkcie zwrotnym. W tym tekście postaramy się ukazać kontekst globalizacji, walkę z nią i owo pomieszanie oraz wszelkie nieporozumienia, jakie wokół tego pojęcia narosły.

Obecny trend do przeciwstawiania się globalizacji wydaje się padać ofiarą tej samej iluzji, przez którą tyle ucierpiał mówiącej, że to, co dzieje się obecnie (tj. od ok. 20 lat) jest czymś nowym i radykalnie odmiennym od tego, co było wcześniej. Rzeczy, które są identyfikowane jako konstytuujące globalizację - wolny rynek, wolny przepływ kapitału, rozwój międzynarodowych podmiotów regulacyjnych, ekspansja globalnej kultury - są nowe w tym sensie, że są nowymi formami organizacji i nowymi strukturami, ale w istocie mamy do czynienia z kontynuacją systemu, który panował już wcześniej.

Terroryści ze sprajem - tekst redakcji "Buntownika"

Edukacja/Prawa dziecka | Publicystyka | Represje | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycy

Przez media przetoczyła się kolejna zadyma związana z Inicjatywą Uczniowską. Falę tę wywołał prawicowy brukowiec wielkiej korporacji - Dziennik - oraz oskarżenie przez Orzechowskiego Inicjatywy Uczniowskiej o nawoływanie do przestępstwa. Zostaliśmy tym samym zmuszeni do sprostowania, wyjaśnienia kilku kwestii.

Oświadczenie sekcji FA o doniesieniu MEN-u na Inicjatywę Uczniowską

Edukacja/Prawa dziecka | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Jesteśmy świadkami hipokryzji Ministra Edukacji Giertycha. Widzimy, jak ludzie z jego partii i związanej z LPR Młodzieży Wszechpolskiej nawołują do przemocy (n.p. Wojciech Wierzejski), albo w przeszłości nawoływali do przemocy, nienawiści i do popełniania przestępstw (Parda i Farfał). MW zorganizowała bojówkarzy, aby atakować ludzi FARBAMI we Władysławowie w 2003 r., aby rzucać kamieniami i bryłami lodu w feministki i atakować Paradę Równości. Giertycha mało to obchodzi, gdy sprawa dotyczy sprzymierzonych z nim fanatyków.

Dlaczego chcą zniszczyć Inicjatywę Uczniowską?

Kraj | Protesty | Publicystyka

Młodzi ludzie, których połączyła idea wolnej szkoły, samopomocy i współpracy dziś przechodzą ciężką lekcję: w przyspieszonym tempie uczą się obrzydliwości i bezwzględności jakie panują w szeregach elit polityczno-finansowych, mechanizmów propagandy państwowej i ‘niezależnej’. Uczą się też co znaczy być człowiekiem, walczyć o swoje i o innych. Co znaczy być aktywnym. I też tego, że wolność w fasadowej demokracji jest kryminalizowana.

Jest to gorzka nauka i bolesna. Ale jest też konieczna. Aktywność tych ludzi sprawiła, że zaczynają inaczej patrzeć na świat, a frazesy o raju wolności, który nastał po upadku komuny, ujawniają się jako właśnie frazesy, puste słowa maskujące rzeczywistość.

Jest to walka nierówna. Z jednej strony młodzi ludzie, z ideą, nie zawsze skrystalizowaną, bez doświadczenia i umiejętności poruszania się w medialnym świecie. Z drugiej zawodowi politycy, eksperci i policja. Ci właśnie eksperci i doświadczeni wyjadacze polityczni, którzy dawno zaprzedali dusze diabłu, nie szczędzą wysiłków, by rozprawić się z Inicjatywa Uczniowską.

Oskarżeń i pomówień było wiele, lista spora by tu się zebrała. O części zresztą pisaliśmy, ale nawet my nie byliśmy w stanie dementować wyczynów wszystkich idiotów. Wszystkie je dziś zrównujemy i traktujemy jako radosną twórczość polityków – szkoda, że za publiczne pieniądze. Idzie o coś innego. Dlaczego przeprowadzano te ataki?

Dlatego, że IU jest niebezpieczna? Zagraża najświętszym wartościom i własności prywatnej wielkich korporacji? Takie tezy są, powiedzmy, dość ryzykowne. IU nie stanowi zagrożenia dla istnienia świata, ani nie jest organizacją terrorystyczną – co chcą niektórzy wmówić.

Atak przeprowadzony na nią, z cała bezwzględnością, wynika z tego, że opiera się ona na zasadzie samoorganizacji i pomocy wzajemnej. Że aktywizuje ludzi – to jest wielce niebezpieczne. Wszelka aktywność ludzka jest istnym terroryzmem. Wcześniej władza miała do czynienia z dziećmi grającym wieczorami na komputerze, siedzącymi przed telewizorem, opychającymi się promocjami i mówiącymi sloganami z reklam. Dziś dzieci stają przed Ministerstwem Edukacji i przestawią żądania, plany, propozycje. Organizują wykłady, warsztaty, spotykają się i gadają o życiu, sytuacji w kraju…

Antonio Martinez: ŚRODKI PRZEKAZU I AKCJA BEZPOŚREDNIA

Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Środki masowego przekazu, masmedia, media dezinformacyjne, prasa burżuazyjna itp. W ten czy inny sposób mówimy o tych publikatorach, które odpowiadają kapitalistycznym interesom politycznym i ekonomicznym i które są kontrolowane, czy wręcz są częścią wielkich korporacji, zajmujących się głównie, a często wyłącznie, komunikacją, informacją i rozrywką.

Media te, ze względu na wielkość swego zasięgu i kontrolę, jaką sprawują nad przestrzenią komunikacyjną, są dziś ogromnie ważne, jeśli tylko chce się poznać, czy też dać się poznać, ogół(owi) społeczeństwa. Społeczeństwa, które z dnia na dzień staje się coraz bardziej globalne, do tego stopnia, że cała planeta staje się jedną przestrzenią komunikacyjną.

Z racji wagi tych mediów w rozpowszechnianiu informacji o ideach i działaniach obsesja na punkcie zaistnienia w ich przekazie zmienia się w sprawą na wagę przetrwania, czy wręcz samego istnienia.
W przeszłości anarchiści tworzyli swoje własne środki przekazu i rozpowszechniania idei. Obecnie mamy tysiące pism, fanzinów, czasopism, stacji radiowych itd., które tworzone i rozpowszechniane są na całym świecie i które mimo, że są świetnym źródłem komunikacji, mają mikroskopijny zasięg w porównaniu z masowymi publikatorami. To właśnie w tym miejscu dochodzimy do tej wypowiedzianej już wcześniej konieczności pozyskania pewnej przestrzeni, nawet najmniejszej, wśród tych przekaźników, które definiują naszą rzeczywistość.

Przy planowaniu jakiegokolwiek działania zawsze bierze się pod uwagę odbiór tak ilościowy, jak i jakościowy, jaki mogłyby mieć ono w masmediach.

Postępując tak czynimy z odbioru medialnego jeszcze jeden czynnik, który należy uwzględniać wraz z naszymi zasadami, taktyką i celami grupy jako takiej. Tak więc pośrednio media wywierają nacisk na przestrzeń organizacyjną i ideologiczną organizacji, które z kolei dostrzegają w nich nieusuwalny filtr, przez który koniecznie trzeba przejść, aby trafić do ogółu społeczeństwa.

Rewolucja społeczna (ulotka)

Publicystyka

Rewolucja społeczna zamiast państwa socjalnego

Różne ugrupowania sprzeciwiające się najbardziej skrajnej wersji neo-liberalizmu lansują hasło “Państwa socjalnego”. Jest to dość mgliste pojęcie, jednak ma ono oznaczać więcej świadczeń socjalnych dla pracowników i wyższe progresywne podatki, które mają zapewnić środki dla biednych.

Jednak parasol ochronny wytwarzany przez „państwo socjalne” jest złudny, gdyż opiera się na niespełnionych obietnicach i skorumpowanych instytucjach. Karmienie społeczeństwa wizją dóbr socjalnych przyznawanych przez państwo jest niebezpieczne, gdyż utrwala to bierność społeczeństwa, usypia czujność i bunt społeczny i nie przynosi efektów zgodnych z oczekiwaniami pracowników.

Nie oznacza to, że odcinamy się od postulatów społecznych, tak jak liberałowie. Twierdzimy jednak, że obecny system pomocy społecznej jest skutkiem rozwarstwienia społecznego i jest spowodowany niesprawiedliwą dystrybucją dóbr. Podział ludzi na „zdatnych” i „niezdatnych” do pracy wynika z logiki systemu kapitalistycznego, który sprawia że wielu ludzi jest zbędnych, gdyż akurat nie ma na nich zapotrzebowania w ramach ekonomii kapitalistycznej. Wielu pracowników jest dyskryminowanych pod względem płac i statusu społecznego, choć wykonywana przez nich praca jest niezbędna dla społeczeństwa.

Domagamy się gruntownego przekształcenia społeczeństwa w kierunku autentycznej równości i samorządności, bez dyskryminacji. „Państwo socjalne” jest jedynie pozorowaną i niepełną odpowiedzią na te zagadnienia, gdyż nie oznacza zerwania z kapitalistyczną logiką stawiającą pracowników po różnych stronach granic państw narodowych przeciw sobie i nakręcającą globalną spiralę wyzysku i globalnego równania praw socjalnych w dół.

Pojęcie państwa socjalnego jest w gruncie rzeczy sprzeczne z ideą samoorganizacji i zasadą opierania się na własnych siłach. Domagamy się, by społeczność pracowników i wytwórców mogła objąć kontrolę nad wypracowanymi przez siebie środkami i redystrybuować je według potrzeb i zasady społecznej równości.

Jankowski: PUBLIC RELATIONS – kształcenie ogłupiałego motłochu

Publicystyka

„XX wiek charakteryzują trzy zjawiska o wielkim politycznym znaczeniu: rozwój demokracji, rozwój korporacyjnej władzy oraz rozwój korporacyjnej propagandy jako mechanizmu służącemu ochronie korporacyjnej władzy przed demokracją” - pisał australijski historyk korporacyjnej propagandy Alex Carey w pionierskiej pracy publikowanej pośmiertnie pod tytułem „Taking the Risk Out of Democracy”. W okresie między 1880 a 1920 rokiem odsetek ludności, która wywalczyła prawo wyborcze w głównych społeczeństwach przemysłowych zwiększył się trzykrotnie. Równocześnie następował drastyczny wzrost ekonomicznego i politycznego znaczenia wielkich korporacji. W roku 1870 w Stanach Zjednoczonych istniały zaledwie 3 korporacje zatrudniające powyżej 1000 pracowników. W roku 1914 przedsiębiorstw o takiej wielkości było już 557. W raporcie ONZ w roku 1973 odnotowano, iż pod względem wielkości znaczna liczba „ponadnarodowych korporacji przewyższa gospodarki wielu państw takich jak: Chile, Haiti czy Fidżi”. (1) Wiek przemysłowy był więc starciem się dwóch przeciwstawnych tendencji: demokratyzacji w sferze publicznej oraz wielkiej ekspansji autorytarnych struktur prywatnej władzy na skalę nieznajdującą w historii precedensu. Fakt, że zjawisko to udało utrzymać się poza świadomością znaczącej części społeczeństwa zachodniego świata, przypisać trzeba temu, co Carey określił jako „zakrojony na 75 lat, pochłaniający miliardy dolarów projekt inżynierii społecznej na skalę ogólnonarodową”.

Do roku 1900 amerykańskie korporacje miały lekceważący stosunek do opinii publicznej. Z początkiem XX wieku progresywni dziennikarze i reporterzy, jak Upton Sinclair, Frank Norris, Charlotte Gilman, Lincoln Steffens, czy Ida Minerva Tarbell, autorka słynnej książki „History of Standard Oil Company” na tyle skutecznie obnażali eksploatację i brutalność amerykańskiego przemysłu, że zasłużyli sobie na krytykę samego prezydenta Theodora Roosevelta, który nazwał ich w swoim przemówieniu w 1906 roku - „muckrakers” (od słowa muckrake - demaskować). Określenie to zagościło odtąd na stałe w American English jako nazwa nowego stylu dziennikarstwa, którego celem było demaskowanie nadużyć i korupcji w USA. W magazynie ‚Fortune’ pisano później, że „biznes nie zdołał odkryć ... do momentu aż jego reputacja została niemal całkowicie zniszczona..., że nic w demokracji nie liczy się bardziej od [opinii publicznej]”. (2)

Wayne Price: Anarchistyczny program dla Świata Pracy

Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Mamy dziś do czynienia z ogólnym niepokojem i gniewem wśród ludzi pracy, nawet mimo tego, iż większość pracowników nadal hołduje zwyczajowym “amerykańskim” zapatrywaniom (poparcie dla kapitalizmu, systemu dwupartyjnego, w pewnym stopniu rasizmu, patriotyzmu, itp.). To niezorganizowane niezadowolenie wywołało rezultaty w postaci zmian w hierarchii związkowej w stronę bardziej liberalnej i aktywnej grupy biurokratów pod przywództwem Johna Sweeney’a.

Ale świadomy ruch robotniczych radykałów będzie działać w opozycji do związkowych oficjali (ale nie samych związków zawodowych) i tak samo w stosunku do kapitalizmu i państwa. To bardzo istotne, że najbardziej radykalni i bojowi aktywiści porozumiewają się ze sobą tworząc zaczątek szerszej działalności opozycyjnej.

Bardziej precyzyjnie: biurokracja balansuje pomiędzy pracownikami a kapitalistami. Potrzebuje uzyskać cokolwiek dla klasy pracującej (inaczej wypadłaby z interesu), ale przede wszystkim stara się ograniczać konflikt klasowy. Anarchiści powinni świadomie wyzwać związkowych oficjali, krytykując oddolnie ich poczynania. Współpracując, w miarę możliwości, w pewnych doraźnych kwestiach z innymi, anarchiści muszą jednak wyróżnić swój program od reszty. Zakłada on zupełną samoorganizację społeczeństwa. Jeśli anarchiści przedstawią swój program wyraźnie, będą rzadko wybierani na jakiekolwiek związkowe funkcje powyżej komitetu zakładowego. Działając z tak radykalnym programem anarchistyczni aktywiści będą w stanie pozbawić stanowisk najwyższy rząd reformistycznych związkowych bossów tylko w sytuacji wstrząsu i napięcia, kiedy zwykli, konwencjonalnie myślący pracownicy wezmą całościowy program poważnie.

Podczas gdy pełny program dla wszystkich związków zawodowych nie może być tutaj ułożony, to jednak można zaproponować pewne rzeczy. Podstawowe wartości, jak bojowość, demokratyzacja związków zawodowych, demokratyzacja miejsca pracy oraz solidarność.

Gazy Okraski

Kraj | Publicystyka | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycy

Wymagać od dziennikarza, by zapoznał się z faktami, by pisząc, znał materiał, zdaje się być postulatem radykalnym, w zależności od opcji politycznej: stalinowskim bądź nazistowskim. Pismo Obywatel nie stanowi wyjątku – sam redaktor naczelny z uśmiechem projektuje swoje halucynacje i nie starając się nawet sprawdzić historii protestów uczniowskich - a one były już przed Giertychem. Starczyło mu obrzucić błotem protestujących. Jeśli chodzi o stosunek do ruchu wolnościowego to pismo Obywatel rzadko wychodzi poza poziom Gazety Wyborczej. Wypacza tylko przekaz broniąc innych interesów – niekoniecznie zwykłych ludzi.

Okraska przedstawia paletę zarzutów, które już nie raz słyszałem. Część z nich opiera się na wydumanych oskarżeniach, część jest po prostu śmieszna.

Jednym z głównych zarzutów, jest pretensja do młodzieży, że nie protestowała wcześniej. Najlepiej jeszcze wtedy, gdy byli w kołysce. Już podczas kampanii przeciwko katolizacji szkół i Seweryńskiemu padały zarzuty, dlaczego przeciwko "komuchom" nie protestowano. Nie wiem czemu. Pewnie dlatego, że uczniowie nie byli w tym czasie zorganizowani, nie czuli potrzeby walki o swoje – prawdopodobnie też inne osoby by wtedy protestowały, te, które dziś już są studentami, bądź pracownikami. Ruch społeczny powstaje często spontanicznie – i tak powstał ten, którego głównym celem nie jest rozprawa z Giertychem ale systemowe zmiany w systemie szkolnictwa, próba obrony praw ucznia, tworzenia realnego samorządu. W tym horyzoncie pojawiły się zmiany w edukacji, które nie szły w kierunku wolnościowym. Ucznia zaczęto postrzegać jako niemalże zło moralne, które trzeba poddać dyscyplinie, wzmocnić wychowanie. Również narzucić punkt widzenia Kościoła – przeciwko czemu byli i katolicy, o czym Okraska nie wspomina.

Zarzut, ze ktoś nie protestował wcześniej należy do repertuaru komicznego. Czasami człowiek milczy dość długo i głupia podwyżka papierosów sprawia, że wychodzi na ulice. Protestuje wtedy też przeciwko podwyżkom ceny chleba, chociaż gdy cenę podnosili to oglądał mecz.

Patriotyzm robotniczy

Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Wraz ze zwycięstwem parlamentarnym prawicy mamy rozkwit nastrojów patriotycznych, jak i katolickich. Na przemian straszy się w ‘niezależnych’ mediach a to krzyżem, a to biało-czerwoną flagą. Kościół i Państwo, w porach najwyższej oglądalności, domagają się posłuszeństwa, przewodnictwa duchowego. Mówią, że tylko oni są w stanie naprawić zgniliznę moralną: zarówno tkwiącą w zagubionych w nazbyt liberalnym padole łez, grupową czy też zorganizowaną, gdzie zepsucie przejawia się w antypapieskich i antypolskich, kryminalnych paradach czy przedstawieniach, artystycznych wystawach… jak też zgniliznę instytucji, która polega na tym, że ludzie - bez poczucia związku z narodem, tradycją, bez szacunku dla dziesięciu przykazań kościelnych, rzucający za mało na tacę podczas mszy - obejmują stanowiska. Posłuszeństwo Państwu i Kościołowi jako strażnikom tradycji, wartości i świętego, wewnętrznego ognia narodu, jest gwarantem porządku społecznego, sprawiedliwości, a nawet przetrwania. Przede wszystkim ma świadczyć o wartości danej jednostki: osoby nie przepadające za krzyżem i orłem w koronie są niepełnowartościowymi obywatelami, istotami ułomnymi. Należałoby poddać je jakiejś resocjalizacji. Należy im się tylko: współczucie lub pogarda. Stanowią też zagrożenie dla dobrobytu i wartości objawionych, toteż ich działalność należy kontrolować i ograniczać. Zbudować im getto, a gdy zaczną się buntować przeciwko segregacji, wykluczeniu – spałować.

Patriotyzm jest tutaj słowem dyscyplinującym, jednocześnie samo nie będąc poddawane refleksji, jago treść jest czymś nieprzejrzystym. ‘A priorycznie’ nadaje się pojęciu patriotyzmu pozytywne znaczenie, aksjologicznie dodatnie, przez co każdy kto zaczyna w jakikolwiek sposób poddawać dane pojęcie krytyce, próbuje racjonalnie uchwycić treść kryjąca się pod danym splotem dźwięków bądź liter, lokuje się na pozycji złoczyńcy, łotra, osoby moralnie co najmniej dwuznacznej, jeśli nie jawnie niemoralnej, wstrętnej i paskudnej. Jest to hasło mające sprawdzać i egzekwować lojalność wobec władzy i jej poczynań. Czy to będzie wprowadzanie idiotycznych ustaw typu becikowego, czy sprzeniewierzenie publicznych pieniędzy na katolickie uczelnie czy świątynie, czy wypowiadanie wojny w imieniu narodu i jego kapitalistycznych interesów.

"Burżuazyjna Rewolucja Ludowa"

Publicystyka

„Widzisz jak człowieka postawiono przeciw człowiekowi? Takiego jak ty, wydziedziczonego, który jest jeszcze nieszczęśliwszy od ciebie, bo głupi.
Policja, żandarmi, szpicle to wszystko nasi wrogowie, a przecie wszyscy są takimi samymi ludźmi. I tak samo wysysa się z nich krew, i tak samo nie uważa się ich za ludzi. Wszystkich jednakowo! Postawili ludzi jednych przeciw drugim, oślepili głupotą i strachem, związali ręce i nogi, ścisnęli i ssą ich, dławią, biją. Z ludzi zrobili strzelby, pałki i kamienie i mówią: „Oto państwo!””. - Maksym Gorki „Matka”

Odkąd społeczeństwo ukraińskie wyszło na ulice, by żądać powtórzenia drugiej tury wyborów prezydenckich, prasa zaczęła rozpisywać się na temat „rewolucji”. Wszystkie gazety krzyczały o przewrocie i o tym, że świat zachodni powinien wspomóc dążenia wolnościowe narodu ukraińskiego, tak jak wspomógł przewrót w socjalistycznej Polsce. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o „rewolucji” jako określeniu na to co działo się u naszego wschodniego sąsiada, nie wiedziałem czy się śmiać czy bezowocnie denerwować.

Jakaż to rewolucja? Żadna. Już pomijając to, że „każda prawdziwie rewolucyjna władza powinna dążyć do autodestrukcji” to w wydarzeniach na Ukrainie, wbrew mediom, jakoś nie widziałem żadnej rewolucji. Ludzie wyszli na ulice w obronie demokracji, a ściślej rzecz ujmując w obronie swojego kandydata. Wyszli, by zaprotestować przeciwko sfałszowanym wyborom. Nie manifestowali przeciwko ustrojowi swojego państwa, by wymóc na rządzących jego zmianę. Gdyby w takim celu powstali ludzie na Ukrainie można by nazwać to rewolucją. Tymczasem nastąpiła pozorna zmiana polegająca na zmianie rządzących, zmianie opcji politycznej z tej skierowanej na Wschód na tą skierowaną na Zachód. Tak naprawdę wielcy oligarchowie (właściciele kapitału największych ukraińskich przedsiębiorstw) zostali zamienieni na trochę mniejszych kapitalistów z klasy średniej.

Kanał XML