Gospodarka

USA: Najbogatsi zarabiają coraz więcej

Świat | Gospodarka | Ubóstwo

Według danych amerykańskiego urzędu podatkowego (IRS), dochody najbogatszych warstw społeczeństwa wzrosły pięciokrotnie w porównaniu z rokiem 1992.

Dochody 400 najbogatszych rodzin wzrosły z 17 do 87 milionów dolarów. Znaczny spadek zanotowano w latach 2000-2002, po czym chwilowe załamanie nagle odwróciło się, przynosząc z każdym rokiem coraz większy dochód. Tylko w latach 2006-07 zanotowano 31 procentowy wzrost (co daje ponad 2-krotnie większy dochód w porównaniu z 2001 rokiem). W porównaniu z rokiem 1992 spadła również realna stawka podatkowa omawianej grupy - z prawie 26 do 16,6%. Ze statystyk wynika też, w latach 2002-07 na najbogatszy 1% społeczeństwa przypadały dwie trzecie ogólnego wzrostu gospodarczego. Według analiz think-thanku Economic Policy Institute, w 2008 roku prezesi firm zarabiali równowartość rocznej pensji pracownika w 1 dzień. Wszystkie wyniki uwzględniają inflację.

Opublikowane dane dotyczą roku 2007. Pierwsza wersja została opracowana przez urząd podatkowy za czasów urzędowania Clintona, jednak później administracja Busha zablokowała ich publikację, po czym przywróciła ją administracja Obamy. W końcu pojawiła się na stronie IRS w grudniu 2009, jednak nie została ogłoszona. Wiadomość o opublikowanych danych przedostała się do opinii publicznej dopiero za sprawą artykułu analityka podatkowego, prof. Caya Johnstona.

Warszawa: Konferencja w sprawie pracy czasowej

Kraj | Gospodarka | Prawa pracownika
2010-02-27 11:00
2010-02-27 18:00

27 lutego w Warszawie dobędzie się robocza konferencja organizowana przez Lewicową Alternatywę i OZZ Inicjatywa Pracownicza na temat pracowników czasowych. Spotkanie ma na celu szczegółowe zaplanowanie działań podejmowanych w ramach kampanii „Praca Czasowa - Dyskryminacja Stała”.

W czasie spotkania zamierzamy opracować model organizowania pracowników czasowych, określić zasady pomocy osobom zgłaszającym się z indywidualnymi problemami oraz zaplanowanie działań na najbliższe miesiące. Konferencja odbędzie się w Pracowni Społecznej, ul. Górskiego 3 lok. 59.

Program przewiduje:

11.00. - 12.00.
1) Wstęp do problemu. Prezentacja - konsekwencje pracy czasowej dla klasy pracującej i organizacji pracowniczych (skala zjawiska, problemy prawne - ochrona przed zwolnieniem, obciążenie pracą/nadgodziny, staż pracy, możliwości działania w związkach zawodowych).

12.00. - 13.30.
2) Model organizacji pracowników czasowych. Dyskusja z wprowadzeniem. W jaki sposób organizować pracowników czasowych? W jakich strukturach i jak zorganizowanych (komisje międzyzakładowe? odrębne stowarzyszenie? komisje środowiskowe? grupy nieformalne?)

Przerwa 13.30. - 14.30.

14.30-16.00.
3) Jak pomoc pracownikom czasowym w indywidualnych problemach? Redagowanie poradników: uznanie stosunku pracy, egzekwowanie nadgodzin, ochrona przed zwolnieniem, udział w związkach zawodowych, dostęp do szkoleń i innych udogodnień socjalnych w zakładzie pracy. Strategiczne modele pomocy: narzędzia do samodzielnej walki o swoje prawa – pracownika czasowego.

16.00.-17.30
4) Praktyczne funkcjonowanie kampanii (ustalenia robocze)
- podział zadań pomiędzy poszczególne grupy (komisje IP/LA)
- obsługa strony internetowej (Czasownicy.org.pl)
- partycypacja finansowa
- biuletyn (przegląd prasy) - redakcja/publikacja/częstotliwość
- plan wydawnictw
- akcje informacyjne

USA: Samobójca oskarża kapitalizm

Świat | Gospodarka

W USA miał miejsce atak na biuro władz federalnych w Teksasie. Sprawcą był 53-letni Joseph Andrew Stack, twórca oprogramowania, który rano podpalił swój dom, po czym uprowadził samolot rządowy i uderzył nim w budynek. Mimo, że pracowało w nim ok. 200 osób na razie odnaleziono dwa ciała. Jedno prawdopodobnie samobójcy, drugiego nie zidentyfikowano.

Władze wykluczyły zewnętrzny zamach terrorystyczny. J.A. Stack przed atakiem opublikował na swojej stronie manifest, wyjaśniający przyczyny działania. W dokumencie mężczyzna opisuje swoje problemy z służbami podatkowymi ("Wielkie Bracie z urzędu podatkowego, weź sobie kawał mojego mięsa i śpij dobrze") i ciężką sytuację na rynku pracy, oskarża też "zepsuty i bogaty Kościół katolicki" i "amerykańską służbę zdrowia (...) mordującą dziesiątki tysięcy ludzi rocznie". Na podstawie swojego życiorysu analizuje amerykańskie kryzysy od lat 80.

Tekst kończy się słowami:
Motto komunizmu: -od kazdego według jego możliwości, każdemu według potrzeb
Motto kapitalizmu: -od każdego według jego naiwności, każdemu według jego chciwości
Pełną treść można znaleźć na stronie: http://www.foxnews.com/story/0,2933,586627,00.html?mep

Resztki to za dużo dla najbiedniejszych krajów

Świat | Gospodarka | Tacy są politycy | Ubóstwo

W tym roku bogate państwa przeznaczą na pomoc dla biednych o 21 mld dolarów mniej niż ustalono w 2005 roku podczas szczytu w Gleneagles. Tegoroczna pomoc wyniesie 107 mld dolarów, a zgodnie z obietnicami powinna sięgać 128 mld dolarów.
Najwięcej stracą na tym kraje Afryki, które otrzymają 12 mld dolarów zamiast 25 mld.

To skandal. Bogate kraje nie mają żadnego wytłumaczenia. Za brakujące pieniądze możnaby uratować życie 2 mln najbiedniejszych matek i dzieci - powiedział Max Lawson z organizacji Oxfam.

Co siódmy Niemiec żyje w ubóstwie

Kraj | Świat | Gospodarka | Ubóstwo

Blisko 11,5 mln mieszkańców Niemiec żyje poniżej progu ubóstwa - wynika z opublikowanych w środę danych Niemieckiego Instytutu Badań nad Gospodarką (DIW). Według ekspertów w 2008 roku problem ubóstwa dotykał o jedną trzecią więcej, niż jeszcze dziesięć lat temu.

Zgodnie z wytycznymi Komisji Europejskiej, za zagrożonych ubóstwem uważa się w Niemczech osoby, których dochody nie przekraczają 60 proc. poziomu średnich dochodów w kraju. Najbardziej narażeni na życie w ubóstwie są młodzi mieszkańcy Niemiec. W 2008 roku problem ten dotyczył co czwartego dorosłego pomiędzy 19 a 25 rokiem życia. Wśród nich dużą grupę stanowią studenci, którzy później rozpoczynają życie zawodowe. Kolejną "grupą ryzyka" są wielodzietne rodziny oraz osoby samotnie wychowujące dzieci.

A jak wygląda w Polsce?
Większości Polaków nie stać na tygodniowe wakacje, a co piątemu nie wystarcza na ogrzanie domu czy mięsny obiad co drugi dzień. Polska znalazła się na 11. miejscu wśród europejskich krajów pod względem panującej w nich biedy - wynika z najnowszych danych Eurostatu.

Google otrzymało patent na cenzurę

Świat | Gospodarka

Wczoraj firma Google otrzymała patent nr. 7,664,751 na technologię umożliwiającą "ograniczanie treści internetowych zależnie od informacji geograficznej o użytkowniku i jego uprawnieniach do oglądania dokumentu". W treści patentu podany jest następujący przykład: "Czytelnicy w Stanach Zjednoczonych mogą otrzymać częściowy dostęp do dokumentu, podczas gdy użytkownicy w Kanadzie otrzymają pełen dostęp do dokumentu. Może się tak stać dlatego, że dostawca treści nadał pełne prawa do dokumentu czytelnikom w Kanadzie, ale nie nadał takich praw czytelnikom w Stanach Zjednoczonych."

Jest to zapewne odpowiedź firmy Google na naciski firm wydawniczych i producentów filmowych dotycząca udostępniania treści na serwerach Google. W tym kontekście należy też rozpatrywać cenzurowanie treści niewygodnych politycznie np. dla użytkowników w Chinach. Jak podawaliśmy wcześniej, Google przywróciło cenzurę w chińskiej wersji wyszukiwarki mimo wcześniejszych zapowiedzi, że cenzura została zniesiona.

Źródło: slashdot.org

Google przywróciło cenzurę w chińskiej wersji wyszukiwarki

Świat | Gospodarka

Pomimo szumnych zapowiedzi o wycofaniu się z chińskiego rynku z powodu cenzury, Chińska wersja wyszukiwarki firmy Google nadal funkcjonuje i po cichu znów wprowadziła mechanizmy cenzorskie. Cenzura miała rzekomo zostać zniesiona 30 dni temu.

Firma nadal nie chce oficjalnie potwierdzić, czy ataki o których była mowa w styczniu były rzeczywiście sponsorowane przez rząd Chin. Założyciel Google, Siergiej Brin stwierdził nawet, że „to nieważne”, choć w zeszłym miesiącu firma groziła wycofaniem się z chińskiego rynku w odpowiedzi na „cyberataki” przypisane służbom specjalnym tego kraju.

Widać więc, że styczniowe oświadczenia były jedynie próbą wybielenia wizerunku firmy i nie zaszkodziły relacjom Google z władzami Chin.

Źródło: slashdot.org

Akwizycja jest najlepsza !

Blog | Gospodarka

Poruszanie się po kapitalistycznym rynku pracy jest trudne. Szczególnie, że większość ofert to zwyczajna ściema. Jeżeli poszukujesz zawodu poza swoją specjalnością ( w moim przypadku to ogólnie pojęta pomoc społeczna), to można natrafić na bagno jakich mało. Ale do rzeczy.

Przeglądając oferty pracy z różnych dziedzin, nie znajdują nic ciekawego dla siebie, postanowiłem zagłębić się w tzw. pracę inną. Inna czyli nieokreślona, nie umiejąca się przyporządkować kategoriom. I znalazłem kilka na pierwszy rzut oka ciekawych propozycji pracy w domu na zlecenie, polegających na wykonywaniu prostych czynności biurowych (nie podano jakich) – warunkiem było posiadanie internetu i dysponowaniem odpowiednim czasem potrzebnym do wykonania zleconego zadania. No to rzuciłem swoje CV w sieć i czekam z nadzieją na nowe jutro.

Nie mam w końcu nic do stracenia i tak jest bez pracy. Jeżeliby praca rzeczywiście wyglądała tak, jak pisze w ofercie, to dla mnie świetnie – nie lubię szefa/szefowej nad głową, marudzenia, wymyślania nowych niepotrzebnych zadań, czepiania się szczegółów i psucia wykonanej już przeze mnie roboty przez nanoszenie, w niedyskretny sposób czerwonym długopisem, licznych poprawek psujących obraz całości. Ale mniejsza. Z zapartym tchem czekałem na odpowiedź.

Z czasem zaczynałem przychodzić odpowiedzi. W większości były to propozycje udziału w różnego typu drabinach finansowych, wysyłanie spamu, namawianie na odbycie pseudo-psychologicznych kursów (pisało, że alternatywnych, abym mógł pomysleć, że pisze to osoba kumata ?!), udziału w zarobkowym klikaniu (w doświadczenia wiem, że po wyklikaniu określonej liczby punktów, centrów, groszy – firma nie przysyła pieniędzy na konto, nie wysyła czeku, nie boi się posądzenia o nieuczciwości, tylko z uporem maniaka namawia do dalszego “zarobkowego klikania”). Zły byłem trochę na siebie, bo w końcu mogłem się domyślić, że wizja prostej pracy, małe oczekiwania wobec siebie, wiara w dobrą wolę innych ludzi, może zostać szybko sprowadzona na ziemię, a pragnienia szybko ukarane i wyśmiane. A tu dostaję zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną. I co robię ?

Udaję się na wskazany adres o wskazanej godzinie. Firma zwie się “Nordea” i zajmuje się gromadzeniem kapitału. Przyznam, że miałem pewne obawy, czy to czasem nie…. Zastanawiałem się, bo z mojego CV trudno wyczytać, abym posiadał jakiekolwiek umiejętności związane z finansami. Na drzwiach do biura pisało jak byk: Nordea “Life & Pensions”. No dobra, wracam. Co ja tu robię ? Dobra zostanę, ponabijam się.

Rozmowa trwało około 10 minut. Obok mnie została zaproszona także inna osoba. Lider agentów ubezpieczeniowych rozpoczął swoją mowę o tym ile mogą zarobić agenci. Dowiedziałem się, że w miesiącu agent podpisuje kilka umów i zarabia od 1500 – 5000 zł. Umowa jest na zlecenie, ale potem agenci zakładają działalności gospodarczą, bo “tak im się opłaca”. Potem były pytania o doświadczenie zawodowe. Ja wspomniałem, że także 11 lat temu byłem agentem ubezpieczeniowym (tylko miesiąc i nawet nie wspomniałem o tym w CV). Pan “Dressing code” trochę się zmieszał i rzucił drobną uwagę odnośnie firmy ubezpieczeniowej, w której dotychczas pracowałem. Następnie, już na koniec, powiedział, aby jutro zadzwonić w godzinach od 9 do 11, aby dowiedzieć się, czy kandydatura przeszła (“mogą być liczne telefony, więc proszę dzwonić do oporu”), a ponadto przygotować: kopie dowodu, kopię dyplomu uczelni oraz swoją osobistą polisę ubezpieczeniową OFE. I na tym rozmowa się skończyła. Laik zapyta: Dlaczego należy przedstawią polisę OFE?

Od 1 stycznia 1999 roku obecny Przewodniczący Parlamentu Europejskiego, a ówczesny premier – Jerzy Buzek, wprowadził reformę emerytalną. Oprócz dotychczasowych ZUSowskich emerytur( I filar), pojawiły się Otwarte Fundusze Emerytalne (II filar). W sierpniu tegoż roku przez miesiąc byłem kandydatem na agenta ubezpieczeniowego. Okres ten wspominam krótko mówiąc źle, jako totalną porażkę, i to taką, która stała się lekcją w późniejszym życiu. Będąc agentem ubezpieczeniowym, aby umówić jedno spotkanie, musiałem wykonać około 30 telefonów (albo i więcej). I tak na 10 spotkań z klientem, jeden podpisał umowę z OFE z czego ja dostałem marną prowizję (uzależnioną od wielkości umowy). Robota generalnie beznadziejna. I kosztowna. Nieopłacalna. Pracę rzuciłem nie tylko z tego powodu. Otóż firma, której produkty ubezpieczeniowej miałem sprzedawać, bezprawnie zapisała mnie do swojego OFE (dowiedziałem się o tym, kiedy listownie otrzymałem stan składek). Oznajmiłem, że nie chce być w ich OFE, na co zareagowano z niezrozumieniem, ale z obietnicą, że sprawa zostanie wyjaśniona. Sprawa nie została wyjaśniona, więc z młodzieńczą (jeszcze wtedy) werwą rzuciłem paskudną robotę.

Tak więc wychodząc w lutym 2010 roku z siedziby Nordea “Life & Pensions” wiedziałem, że manager wciska mi i nie tylko mi kit. Wiedziałem też, że nie jeden. Zwykle firmy dzwonią, jeśli przyjmą kandydata do pracy (obawiając się nieskończonych telefonów i blokady linii). Tym razem kandydaci mieli zadzwonić. Dlaczego? Gdyż nie było żadnej rekrutacji! Wszyscy zostali przyjęci. Najważniejsze miało nadejść potem, kiedy przyniosą swoją umowę OFE (reszta dokumentów ma mniejsze znaczenie). Wtedy to dowiedzą, że taka np. Nordea jest absolutnie najlepsza, że inne firmy są be; przedstawią efektowną prezentację dotyczącą wyższości Nordei nad innymi firmami ubezpieczeniowymi, w końcu bardziej wprost powiedzą, że skoro agent sprzedaje produkty “naszej firmy”, to musi być do niej przekonany, aby przekonywał innych, dlatego też zaproponują rezygnację z usług dotychczasowego OFE i przejście z nową nadzieją i świeżym przekonaniem do Nordei. I tak, czy agent ma talent do sprzedaży, czy też nie ma, jest nieistotne. Nowy agent to nowy klient (I do tego jaki pewny!). I interes kręci się dalej.

Ja nie zadzwoniłem. Ostatni akapit oparłem na swoich uprzedzeniach co do gospodarki rynkowej nastawionej w bezwzględny sposób na zysk. Może pojawią się komentarze, że podana przeze mnie firma jest super i nie oszukuje ludzi i nie stosuje żadnego szantażu w pozyskiwaniu nowych klientów. Chciałbym uwierzyć w to , że się mylę. Ale i tak oferta nie była dla mnie ciekawa. Ja chce mieć ważne ubezpieczenie zdrowotne i kropka!

P.S. A może tak chodzić do tych wszystkich frajerskich firemkach w ramach sportu ? I słuchać jak przekonują do siebie, jak robią wszystkich w chuja, jak udają, że są uczciwi i gwarantują wysokie zarobki. I dać im do zrozumienia, że ma się ich w dupie oraz to co mają do zaoferowania. Czekam na propozycje takiego happeningu.

Źródło: http://psycholep.wordpress.com/

Szczecin: Ekonomia społeczna i spółdzielnie socjalne

Kraj | Gospodarka
2010-02-12 19:00
2010-02-12 23:00

Społeczny Infopunkt Alert zaprasza na wykład i dyskusję, której tematem będzie "Ekonomia społeczna i spółdzielnie socjalne". Spotkanie poprowadzi czołowy szczeciński ekolog – Piotr Pieczyński. Tym razem, jak sam stwierdził, w nietypowej roli ekonomisty. Wstęp wolny.

Czy demokratycznie zarządzane przedsiębiorstwo może funkcjonować na rynku?
Czy oddolna, obywatelska inicjatywa, może zaistnieć jako firma i zbudować markę?
Co może zdziałać, nie nastawiona na zysk wspólnota w starciu z rekinami finansjery?
Czy w dzikim kapitalizmie jest miejsce tylko dla przedsięwzięć ignorujących rzeczywiste problemy takie jak: bieda, bezrobocie, wykluczenie społeczne i wykorzystywanie zwierząt?
Chcesz dowiedzieć się więcej?
Zakosztować czegoś co zgodnie z obowiązującym dogmatem ekonomicznym wydaje się niemożliwe?
Przyjdź i posłuchaj!

Cele społeczne przed tyranią rynku!

Spotkanie, wykład i dyskusja:
"Ekonomia społeczna i spółdzielnie socjalne"
Piotr Pieczyński
12.02.2010, piątek, godz. 19:00, wstęp wolny
Alert Społeczny Infopunkt, ul. Śląska 34, Szczecin
http://www.myspace.com/infopunktalert

Autostrady prywatne - pieniądze publiczne

Kraj | Gospodarka

Za 600 mln zł można zbudować 20 km drogi ekspresowej. Tyle państwo wkrótce dopłaci spółce GTC do eksploatowanej od dwóch lat autostrady z Gdańska do Grudziądza. Ale to dopiero początek pomocy publicznej dla prywatnych autostrad.
Kilka dni temu Komisja Europejska ogłosiła, że zgodziła się na pomoc publiczną dla kontrolowanej przez Jana Kulczyka spółki Autostrada Wielkopolska (AWSA), która ma zbudować i eksploatować w systemie koncesyjnym ponad 100 km płatnej autostrady A2 z Nowego Tomyśla do Świecka. Wcześniej w tym roku KE zgodziła się także na pomoc publiczną dla spółki GTC, która ma koncesję na budowę i eksploatację autostrady A1 z Gdańska do Torunia (na razie od dwóch lat eksploatuje pierwszą część tej drogi, z Gdańska do Grudziądza).
Kiedy w połowie lat 90. rząd SLD-PSL przyznawał prywatnym firmom koncesje na budowę i eksploatację płatnych autostrad

ALTERGODZINA o proteście doktoranckim i sytuacji na Haiti (mp3)

Kraj | Świat | Audio | Dyskryminacja | Edukacja/Prawa dziecka | Gospodarka | Protesty

Po trzęsieniu ziemi na Haiti cały świat rusza na pomoc. Na temat tej pomocy oraz tego, kto i w jaki sposób zarządza tym kryzysem, i dlaczego jest to związane z nierównościami w globalnej gospodarce, porozmawiamy w jutrzejszej audycji z Janem Smoleńskim z Krytyki Politycznej.

ALTERGODZINA o proteście doktoranckim i sytuacji na Haiti (mp3)

W drugiej części audycji poruszymy kwestie strajku doktorantów w rozmowie z osobami z komitetu protestacyjnego. Będziemy mówić na temat niedawnej akcji doktorantów Uniwersytetu Wrocławskiego w sprawie podwyżek stypendiów, rozszerzenia miejsc stypendialnych oraz godnych warunków pracy, płacy i nauki. Goście opowiedzą nam o genezie konfliktu doktorantów i doktorantek z władzami uniwersyteckimi oraz o obecnych kontekstach pisania doktoratu.

Idea "Fair Trade" nie do końca fair

Świat | Gospodarka | Publicystyka

Koncepcja "sprawiedliwego handlu" (ang. Fair Trade) jest fałszywa - wynika z najnowszego raportu Instytutu Globalizacji pt. "Unfair Fair Trade". Niska jakość produktów, sztywne ceny, źle zarządzane spółdzielnie, zyski niemal wyłącznie dla pośredników z bogatych krajów i niezmienna zła sytuacja biednych zaangażowanych w projekty "Fair Trade" - taki jest rzeczywisty obraz przedsięwzięć firmowanych pod wspólnym mianownikiem tzw. "sprawiedliwego handlu".

„Plan mający pogodzić ducha przedsiębiorczości z troską o najbiedniejszych zawodzi na obu frontach” – ujawnia Jacek Spendel z Instytutu Globalizacji, autor raportu. „Brak realnych korzyści dla najbiedniejszych pokazuje rozdźwięk między rzeczywistością a propagandą pod szczytnym hasłem sprawiedliwego handlu” – dodaje.

Okazuje się, że etykieta „Fair Trade” jest tylko kolejnym zabiegiem marketingowym. Według danych brytyjskiego Instytutu im. Adama Smitha do producentów trafia jedynie ok. 10 proc. premii ze sprzedaży produktów. Aż 90 proc. zgarniają pośrednicy z bogatych krajów. Zupełnie innych proporcji oczekują kupujący, którzy liczą, że lwia część płaconej ceny trafia do biednych rolników czy przedsiębiorców z krajów ubogich.

Wrażliwi konsumenci, którzy wybierają produkty z etykietą „Fair Trade” są więc wprowadzani w błąd. W rzeczywistości ów system bazujący na ustalaniu sztywnych cen na produkty, ograniczaniu konkurencji i innowacji oraz powodujący monopolizację łańcuchów dostaw, po prostu nie działa.

Instytut zauważa, że system jest mało elastyczny w przypadku wahań koniunktury na rynkach (nie pozwala bowiem reagować zmianami cen). Nie sprzyja też szukaniu innowacji, bowiem nagradza za swoisty „niedorozwój gospodarczy” np. prymitywne metody produkcji. Trudno też mówić o „sprawiedliwym podziale zysków”, skoro najwięcej na produktach zyskują, nie ci którym chcą pomagać konsumenci, lecz pośredniczące firmy handlowe z Europy czy USA, posługujące się mitem „sprawiedliwego handlu”.

„Z danych międzynarodowej organizacji humanitarnej Oxfam wynika, że w Gwatemali, kraju o dużej ilości spółdzielni typu Fair Trade, przy załadunku dużego kontenera z kawą może pracować nawet 500 osób, natomiast w Brazylii tę samą czynność wykonuje 5 osób przy pomocy tzw. mechanicznego żniwiarza” – ujawnia Jacek Spendel.

Szczytne założenia projektu „sprawiedliwego handlu”, związane z poprawą losu biedoty, przegrywają z rzeczywistością. Niska jakość produktów, niegospodarność i niesprawiedliwy podział zysków powodują, że konsumenci wspierających inicjatywy „Fair Trade” zamiast satysfakcji mogą czuć złość i rozczarowanie - podsumowuje Instytut Globalizacji.

www.globalizacja.org

Morderczy wyścig na dno w budownictwie

Kraj | Gospodarka | Prawa pracownika

Jak podaje Wirtualny Nowy Przemysł, wielu generalnych wykonawców nie wywiązuje się z terminów płatności i przerzuca na podwykonawców koszty drakońskich oszczędności dokonanych, by wygrać przetarg.

Budownictwo rośnie w oficjalnych statystykach, ale w branży nie ma zdrowych relacji wykonawców z podwykonawcami. Wojna domowa wśród budowlańców pozwala przetrwać silniejszym. Koszty wojny cenowej przerzuca się na podwykonawcę. Generalny wykonawca ma dobrą marżę netto, w granicach 10-15 proc., choć słabszą niż rok temu (20-25 proc.). Z podwykonawcą dzieli się nią w ten sposób, że wyznacza mu marżę 5-8 proc. Gdy jednak coś się popsuje, wystąpią opóźnienia lub wzrosną koszty - podwykonawca wychodzi na zero lub czasami nawet dopłaca do interesu. Spośród blisko 406 tys. firm budowlanych, 90 proc. to zakłady zatrudniające do dziewięciu osób.

- Statystyki po 11 miesiącach 2009 roku wskazują, że liczba upadłości w budownictwie w Polsce wzrosła o 28,6 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem - mówi Marcin Siwa, dyrektor ds. oceny ryzyka Coface Poland. - Nasze analizy doświadczeń płatniczych potwierdzają natomiast, że branża budowlana cechuje się obecnie wyższym ryzykiem opóźnień płatniczych i niewypłacalności niż w roku ubiegłym.

- Konsorcja budowlane lub generalni wykonawcy w sposób iluzoryczny pełnią funkcje koordynatora robót budowlanych w stosunku do zatrudnianych podwykonawców Tadeusz Jan Zając, główny inspektor pracy. Widoczne jest to na, wydawałoby się, wzorcowych budowach stadionów na Euro 2012. Państwowa Inspekcja Pracy przeprowadza tam cykliczne kontrole od wczesnych etapów budowy.

Coraz więcej bankructw, coraz więcej ludzi bez pracy

Kraj | Gospodarka

Od początku stycznia liczba upadłości polskich firm wzrosła o 120 proc. w porównaniu z sytuacją rok temu. Najszybciej pogarsza się kondycja firm budowlanych, transportowych oraz fabryk mebli. Liczba bankructw i likwidacji producentów odzieży ma się w tym roku podwoić. 48 proc. producentów odzieży i wyrobów tekstylnych jest w katastrofalnej sytuacji.

W pierwszych trzech tygodniach stycznia odnotowano 70 upadłości polskich przedsiębiorstw. Przed rokiem było ich 32. W 2009 r. ogłosiło bankructwo lub zostało zlikwidowanych ponad 1,7 tys. firm, o 36 proc. więcej niż w 2008 r. W tym roku prawdopodobnie takich upadłości będzie więcej.

Nadchodzi fala zwolnień w hutach i na kolei

Kraj | Gospodarka | Prawa pracownika

Zwolnienia 1055 pracowników zapowiedział już Arcelor Mittal Poland, największy w kraju producent stali, który ma swoje huty w Chorzowie, Dąbrowie Górniczej, Krakowie, Sosnowcu i Świętochłowicach.
Ale tym razem hutnicy nie mogą już liczyć na odprawy, jak bywało do tej pory. W zeszłym roku przestał bowiem obowiązywać pakiet socjalny, który uzgodniono w 2004 roku, w momencie prywatyzacji Polskich Hut Stali.
- Nasze huty nie mogą sobie pozwolić na odejścia kolejnych pracowników, bo zagrozi to procesowi produkcji oraz bezpieczeństwu załogi - przekonuje tymczasem Jerzy Goiński, szef "Solidarności" w Mittalu. Związkowców nie przekonuje argument, że obniżanie zatrudnienia ma służyć osiągnięciu "modelowego" wskaźnika: 750 ton wyprodukowanej surówki na jednego zatrudnionego pracownika. - Nasze walcownie już osiągnęły zbliżoną wydajność, a przecież koszt pracy jest w Polsce znacznie niższy niż na Zachodzie. Nie możemy być niewolnikami Europy - podkreśla Goiński.
Natomiast Przewozy Regionalne zapowiadają, że w tym roku z firmy będzie musiało odejść 700 osób.
Pozostali pracownicy Przewozów Regionalnych boją sięnatomiast czegoś innego - spółki kolejowej, którą niedawno utworzył marszałek województwa śląskiego. Przekonują, że mogą do niej wejść najbardziej dochodowe linie i najnowocześniejsze pociągi, takie jak flirty i zapowiadane elfy. - Wtedy mogą się u nas zacząć prawdziwe zwolnienia - mówią śląscy kolejarze.

Kanał XML