Gospodarka

Raport Lewiatana i KPMG: Pracodawcy pozwalają sobie na coraz więcej

Kraj | Gospodarka

Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych „Lewiatan” zaprezentowała wczoraj raport, sporządzony wraz z firmą doradczą KPMG, w którym pytano pracodawców, na ile – ich zdaniem – ich pracownicy byliby skłonni się zgodzić, byleby tylko zachować miejsce pracy.

Okazuje się, że 56% pracodawców jest przekonanych, że może zmusić pracowników do zgody na zmianę stanowiska, a 50%, że można bez żadnych konsekwencji odebrać pracownikom dodatkowe świadczenia i przesunąć do innego działu. Co trzeci przedsiębiorca uważa, że jego podwładny zgodzi się także na zmianę wymiaru czasu pracy, a co czwarty, na obcięcie pensji. 12% pracodawców uważa, że ich pracownicy zgodziliby się na obniżenie standardów pracowniczych.

Ten sam raport stwierdza, że w większości przypadków zwolnień i obniżek świadczeń i pensji, tłumaczenie "kryzysem" jest pozorne i nie wynika z sytuacji finansowej firmy.

„Te badania potwierdzają, że sytuacja psychologiczno-propagandowa związana z kryzysem daje pracodawcom lepszą pozycję negocjacyjną w kontaktach z pracownikami” - powiedział Andrzej Sadowski, ekspert Centum im. Adama Smitha. (Dziennik)

Mit "ludowego" kapitalizmu

Kraj | Gospodarka | Publicystyka

Wydarzenia pod Kupieckimi Domami Towarowymi przypominały regularną bitwę. Zdesperowani ludzie starli się z policją, zbirami z agencji ochroniarskiej oraz strażą miejską, broniąc w ten sposób swoich interesów. Nic tylko poprzeć taki zryw i uznać, że ideowa lewica powinna się do niego czynnie włączyć, próbując wnieść weń swoje idee oraz edukować protestujących.

Niestety, jak w większości przypadków, sytuacja nie przedstawia się tak jednoznacznie. Środowisko, któremu chce udzielić wsparcia część lewicy jest jak najdalsze od walki z systemem, a na pewnych etapach rozwoju rodzimego kapitalizmu wyrządziło społeczeństwu ogromne szkody.

"Dialog" społeczny według neoliberałów

W Polsce bez wątpienia coraz wyraźniejsze są mechanizmy rządzące kapitalizmem, a kolejne mity, które tworzono kiedyś wokół tego systemu upadają niczym domki z kart. Zwłaszcza obecnie, w perspektywie kryzysu coraz aktywniejsi są lobbyści wielkiego biznesu. Z tą grupą powiązane są także neoliberalne władze Warszawy. Administracja prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz nie raz pokazała, że nie liczy się z nikim poza garstką najbogatszych. Konsultacje społeczne czy dialog to dla nich puste slogany, które można rzucać podczas obrad Rady Warszawy i na konferencjach prasowych. W rzeczywistości raz podjętej przez rządzącą miastem PO oraz "Lewicę" decyzji nie jest już w stanie zmienić żadna, nawet najbardziej racjonalna, argumentacja.

Atak na KDT można więc uznać za pokaz kto rządzi w mieście i co czeka opornych. Zamiast negocjować na miejsce sprowadzano coraz to nowe jednostki policji.

Trudno nie czuć w takiej sytuacji sympatii do atakowanych, zwłaszcza, że władze miasta występują też otwarcie przeciwko innym grupom - lokatorom, dozorcom czy pracownikom usług komunalnych, prowadząc typowo neoliberalną politykę. Miasto jest zarządzane jak firma, a nie miejsce zamieszkania, które powinno być z założenia przyjazne dla mieszkańców, również tych mniej zamożnych.

Ludowy kapitalizm

W przypadku kupców z KDT pojawia się jeden zasadniczy problem. Ludzie ci uwierzyli w mity kapitalizmu, stając się wręcz jego podporami. Na przełomie lat 80 i 90 zeszłego wieku karierę robiło hasło "od pucybuta do milionera". Zarówno władze schyłkowego PRLu, jak i późniejsze "demokratyczne" propagowały slogan "jesteśmy wreszcie we własnym domu". Dom ten miał opierać się między innymi na setkach tysięcy, jeśli nie milionach drobnych przedsiębiorców. Człowiek handlujący Coca-Colą kupioną w hurtowni, na ulicy mógł się dowartościować twierdząc, że jest kapitalistą i wkrótce zrobi majątek. Przekonanie to podsycały media prezentując sylwetki tych nielicznych, którym się to udało. Gdy wybuchały pierwsze protesty społeczne przeciwko reformom Balcerowicza drobni kupcy patrzyli na to spokojnie, rzucając jedynie od niechcenia pod adresem demonstrantów "lepiej byście wzięli się do roboty". Taki miraż "ludowego kapitalizmu", gdzie "wystarczy chcieć" zaczął bardzo szybko się rozwiewać. Do Polski zawitały pierwsze duże sieci supermarketów. W zderzeniu z ponadnarodowymi korporacjami drobni handlarze nie mieli szans. Bazary zaczęły jeden po drugim upadać, a nikomu już niepotrzebni drobni przedsiębiorcy tracili źródło utrzymania, zasilając rzeszę bezrobotnych. Mit "dobrego" kapitalizmu, z "rodzimym" kapitałem był jednak nadal kultywowany przez część narodowo konserwatywnej prawicy.

Nie mogła ona przyznać, że samą istotą nowego systemu jest tworzenie nierówności oraz wykluczenie społeczne. Zaczęła więc atakować wielki biznes za jego "kosmopolityczny" charakter oraz "działanie na szkodę Polski". Całej argumentacji dopełniały nacjonalistyczne lub także antysemickie hasełka i aluzje. Od ludzi wierzących w ten mit można było usłyszeć, że przecież "Polak nie wyzyskiwałby ani nie okradał Polaka z owoców jego pracy".

Mit dobrych handlarzy

Pewną wariacją mitu "dobrego kapitalisty" jest to co prezentuje część lewicy czy anarchistów. Według nich drobni handlarze zasługują na poparcie, gdyż są bliżsi zwykłemu obywatelowi niż szefowie wielkich supermarketów czy sieci handlowych. Dają również zatrudnienie w niemal rodzinnych warunkach, a za swoje działania są gnębieni przez wielki kapitał, chcący podzielić cały rynek. Pojawia się także twierdzenie jakoby ludzie ci, w związku z tym, że startowali nieraz z niskiego poziomu dochodów i nadal nie uchodzą za bogaczy są uczciwsi, a także bardziej skłonni do prospołecznych instynktów.

Pokutuje również mit biednej emerytki zmuszonej do sprzedawania cebuli, rzodkiewek czy czegokolwiek innego aby dorobić do głodowej emerytury.

Rzeczywistość bardzo brutalnie obchodzi się z takimi stereotypami.

Zacznijmy od owej przysłowiowej emerytki. Niewątpliwie osoby takie istnieją, jednak trudno uznać je za nadające ton wśród drobnych handlarzy. Co więcej na samych bazarach są zwykle traktowane jak nieproszeni goście, a kupcy często patrzą na nie z góry, ponieważ oni przecież są "przedsiębiorcami", a nie jakimiś zdesperowanymi biedakami.

Samo środowisko drobnych handlarzy też nie jest już tak jednorodne. Pozostały jeszcze osoby polegające jedynie na samozatrudnieniu, nie korzystające z cudzej pracy. Lewica powinna pozbyć się swojego dogmatyzmu i wspierać takich przedsiębiorców. Historia zna zresztą przypadki gdy pracujący na swoim rzemieślnicy czy handlarze przyłączali się do ruchów rewolucyjnych, po tym jak stracili wiarę w kapitalizm.

Nie należy jednak łudzić się, że tacy ludzie nadają ton w środowisku kupieckim. W kapitalizmie liczy się ekspansja, więc najlepiej wiedzie się tym, którzy zatrudniają po kilku czy kilkunastu pracowników na różnych stoiskach. Ktoś może powiedzieć, że nie musi to oznaczać wyzysku. Twarde prawa kapitalizmu sprawiają jednak, że nawet wśród dużych korporacji wygrywa ta, która potrafi najlepiej ciąć koszty, obniżać pensje, czy oszukiwać klientów. Jeśli występuje to w firmach, gdzie mamy do czynienia z występowaniem ogromnej wartości dodanej, to co mówić o drobnych przedsiębiorcach, dla których niewypłacanie pracownikom pensji jest często sposobem na przetrwanie.

Mitem jest też rzekoma większa wrażliwość społeczna tych ludzi. Nawet gdy do wszystkiego doszli swoją pracą, to tym bardziej w większości wierzą w szanse jakie tworzy system i zwykle im będą bogatsi tym bardziej z góry będą spoglądać na wszystkich innych.

Czy handlarze są prześladowani?

Na to pytanie należy odpowiedzieć - tak, są. Nie jest to jednak prześladowanie, jakiego doświadcza klasa pracująca. Inne są też ich reakcje i postawy wobec nowej sytuacji.

Drobni kupcy przegrywają, bo rozwiały się ich złudzenia. Nie są już podporą kapitalizmu. W dobie kryzysu to głównie oni będą tracić swoje firmy i sklepy nie wytrzymując konkurencji. Jest to w pewnym sensie prześladowanie ekonomiczne, ale nie mające klasowego podłoża. Kapitaliści także walczą między sobą w ramach różnych branż czy między branżami. Ci, którzy przegrywają odpadają z walki, ale nie czyni ich to przecież przeciwnikami systemu. Mogą rozczulać się nad swoim losem i bardzo głośno dawać wyraz niezadowoleniu, ale chodzi tu jedynie o partykularne interesy.

Ludzie ci nie są w stanie z dnia na dzień zaprzeczyć czemuś, w co przez lata wierzyli niczym w religijny dogmat. Kapitalizm jest więc według nich dobry i gdyby nie korporacje, czy w wersji nacjonalistycznej "obcy kapitał" czy "Żydzi" dawno mielibyśmy w kraju dobrobyt.

Ze środowiska tego dochodzą wręcz głosy, że w Polsce nie ma kapitalizmu, a "socjalistyczne" państwo działa w porozumieniu z wielkimi firmami. Przedstawiciele drobnego biznesu to w Polsce twardy elektorat najpierw partii nacjonalistycznych, a obecnie PiS. Ta część spektrum politycznego bardzo im odpowiada, ponieważ wystepuje przeciwko wielkiemu biznesowi oraz jego reprezentacji - PO i SLD, nie negując jednak rynkowych zasad.

Trudno raczej liczyć na skierowanie niezadowolenia na przykład kupców z KDT na inne tory. Ideały spółdzielczości czy pomocy wzajemnej podważają istotę systemu, którego są gorącymi zwoloennikami. Nie jest przypadkiem, że według Państwowej Inspekcji Pracy prawa pracownicze są łamane o wiele częściej w firmach małych, w tym z branży handlowej niż w dużych. W logice małych przedsiębiorców nie mieści się na przykład swoboda zrzeszania się pracowników w związkach zawodowych.

Nigdy nie staną się oni więc antykapitalistami, chyba że wcześniej utracą swoje firmy i się sproletaryzują.

Czy wspierać więc drobnych handlarzy? I tak i nie. Wspierać należy ich gdy domagają się uczciwego dialogu ze strony władzy. Tutaj walka różnych grup bez względu na ich stosunek do kapitalizmu jest wspólna. Musimy domagać się przełamania monopolu profesjonalnych lobbystów i zawodowych polityków, wiedzących co jest najlepsze dla społeczeństwa.

Inaczej sprawa przedstawia się jeśli chodzi o interesy ekonomiczne. Tutaj większość kupców stoi po przeciwnej stronie niż ruchy antysystemowe. Krytycy zarzucą zapewne temu rozumowaniu podwójne standardy. Wcześniej wzywałem przecież do obrony lokatorów, którzy często też nie są antykapitalistami. Tutaj sprawa przedstawia się jednak odmiennie. Walka o sprawy lokatorskie jest jednocześnie podważeniem rynkowej logiki w sektorze mieszkaniowym i próbą wyrwania tej sfery życia spod dyktatu "niewidzialnej" ręki rynku i działającej w jej imieniu jak najbardziej widzialnej ręki polityków, kamieniczników czy deweloperów.

Szkodliwe jest więc zarówno huraoptymistyczne przyłączanie się do wszystkich protestów kupców, jak i potępianie ich wszystkich bez względu na to czy korzystają z cudzej pracy czy nie.

Piotr Ciszewski
Artykuł ukazał się na portalu lewica.pl

W.Brytania: Karierę robią tylko bogaci

Świat | Gospodarka | Ubóstwo

Jedynie dzieci z najbogatszych rodzin mogą cieszyć się profesjonalną karierą w zawodach medycznych i prawniczych ze względu na coraz bardziej nieprzenikalne bariery społeczne - wynika z opublikowanego we wtorek w Londynie rządowego raportu.

Były laburzystowski minister Alan Milburn, który kierował opracowaniem raportu, zwrócił uwagę na mentalność zamkniętego zakładu (w którym wszyscy muszą należeć do tego samego związku zawodowego) w wielu branżach, co wyklucza z nich młodych ludzi z rodzin o niskich i średnich dochodach.

Inwestorzy wyciągają łapy po dopłaty z budżetu państwa

Kraj | Gospodarka | Tacy są politycy

O zapomogi od rządu w ramach programów wieloletnich wyciąga rękę siedmiu inwestorów. Z informacji "Pulsu Biznesu" wynika, że są to: Nokia Siemens Network, Hewlett-Packard, IBM, Atos Origin, duża firma skandynawska, Citi i Geoban. Inwestorzy mamią opinię publiczną liczbą 5,5 tys. nowych miejsc pracy.

Roszczeniowo nastawieni inwestorzy nie chcą zbyt długo czekać: — Mam nadzieję, że rząd zbierze się w miarę szybko i poprze te projekty. Nie chcielibyśmy czekać kolejne 3-4 miesiące na ostateczną zgodę na granty — zapowiada Jacek Levernes, szef Związku Liderów Sektora Usług Biznesowych w Polsce (ABSL) i prezes Global e-Business Operations, wrocławskiego centrum usług firmy HP.

Komisja Nadzoru Finansowego: zarobki prezesów banków za wysokie

Kraj | Gospodarka

Jak podaje "Gazeta Prawna", przewodniczący KNF Stanisław Kluza napisał do przesa Związku Banków Polskich, że "sprzeczna ze zdrowymi zasadami zarządzania ryzykiem polityka płacowa może być szkodliwa nie tylko dla banku i jego akcjonariuszy, ale też dla deponentów i kredytobiorców".

W 2008 roku, kiedy na dobre wybuchł światowy kryzys, zarobki szefów największych polskich banków wzrosły o 25 proc. Rekordzista, Józef Wancer, z Banku BPH zarobił 6,4 mln zł. Poza objętymi ustawą kominową zarobkami top menedżerów banku PKO BP w pozostałych przypadkach pensje szły w miliony złotych. I to nie tylko samych prezesów banków – ponad 6 mln zł zarobił w ubiegłym roku Luigi Lovaglio, wiceprezes Pekao.

Komercjalizacja kolejnego serwisu P2P

Świat | Gospodarka | Kultura | Technika

Kazaa, będąca swego czasu jedną z największych sieci P2P, powróci jako usługa umożliwiająca nieograniczone ściąganie muzyki - informuje serwis Dobreprogramy. Program bił kilka lat temu rekordy popularności. Po długiej batalii sądowej i licznych oskarżeniach o szerzenie piractwa Kazaa utraciła funkcjonalność typowego programu P2P - teraz ma wrócić jako w pełni legalna usługa. Jak informuje serwis CNET, użytkownicy nowej Kazaa za 20 dolarów miesięcznie uzyskają dostęp do blisko miliona utworów i dzwonków na komórki należących do czterech dużych firm fonograficznych.

Projekt komercjalizacji Kazaa realizowany przez Altnet i Brilliant Digital Entertainment będzie kolejną próbą legalizacji dawnych pirackich potęg. Poza The Pirate Bay wcześniej opłaty za korzystanie z sieci wprowadził także Napster – niegdyś symbol piractwa, jeden z pierwszych programów P2P będący pierwowzorem dla większości używanych dziś narzędzi służących do wymiany plików.

Rząd Tuska nie radzi sobie z kryzysem

Kraj | Gospodarka

56 proc. ankietowanych przez PBS DGA nie wierzy, że Donald Tusk jest w stanie sprostać kryzysowi, wierzy w to 30 proc., a 14 proc. nie ma zdania. Na pytanie "Czy polityka rządu wobec kryzysu cię uspokaja czy niepokoi" aż 77 proc. ankietowanych wybrało "niepokoi", "uspokaja" zaś zaledwie 13 proc.

W walce z kryzysem 76 proc. ankietowanych domaga się opodatkowania bogatych, 64 proc. zreformowania emerytur służb mundurowych (policja, wojsko, etc.), 63 proc. proponuje podnieść podatek od alkoholu i papierosów, 49 proc. chce obłożenia rolników podatkami i składką zdrowotną, jakie płacą wszyscy.

Badanie telefoniczne wykonane przez PBS DGA dla "Gazety Wyborczej", 16-17 lipca, próba 500 osób.

USA: 1.000.000.000.000 dolarów deficytu!

Świat | Gospodarka

Deficyt budżetu USA osiągnął wielkość 1,1 biliona dolarów w pierwszych 9 miesiącach roku podatkowego, który rozpoczął się 1 października - podało w poniedziałek amerykańskie Ministerstwo Skarbu. W czerwcu deficyt wyniósł 94,3 miliarda dolarów.

Biuro Budżetowe Kongresu przewiduje, że do końca obecnego roku podatkowego deficyt budżetu federalnego wzrośnie do 1,84 biliona dolarów. Byłby to ponad cztery razy wyższy deficyt niż na koniec ub. roku podatkowego. Dług publiczny USA sięga już 11,5 biliona dolarów.

Kara dla korporacji sieci komórkowych

Kraj | Gospodarka | Technika

Wszyscy czterej najwięksi operatorzy komórkowi naciągają klientów na nienależne opłaty. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów będzie rozpatrywał pozwy UOKiK przeciwko Polskiej Telefonii Cyfrowej (Era), Polskiej Telefonii Komórkowej Centertel (Orange) i N4 (Play).

Era oprócz ustawowych odsetek za nieterminowo zapłaconą fakturę nalicza klientowi dodatkowe płatności za zawieszenie połączeń, ale także za samo zestawienie na piśmie informacji o zaległych płatnościach. Z kolei Play żąda 50 złotych za ponowne włączenie do sieci po zawieszeniu czy to usług z powodu przekroczonego terminu płatności.

Kiedyś już jeden z operatorów za niestosowanie się do zalecenia UOKiK otrzymał karę w wysokości 1,8 mln zł.

Rząd oszczędza na najbiedniejszych

Kraj | Gospodarka | Tacy są politycy | Ubóstwo

Do środy rząd musi w rozporządzeniu określić kwoty kryteriów dochodowych uprawniających do świadczeń z pomocy społecznej. Na razie kwoty są zamrożone, co oznacza, że już w tym roku część rodzin żyjąca poniżej minimum egzystencji nie otrzyma pomocy.

Minimum egzystencji - jest to kwota określająca kwotę wydatków jedynie na te towary i usługi, które zapewniają najniższy standard życia. Poniżej tej kwoty występuje biologiczne zagrożenie życia. Minimum egzystencji dla czteroosobowej rodziny wynosi 350 zł 50 groszy na osobę. Jest to jedynie o 50 groszy mniej od kryterium dochodowego w pomocy społecznej. 351 zł to kwota, która przez najbliższe 3 lata ma być kryterium do świadczeń z pomocy społecznej. Jeśli zostanie przekroczona, najbiedniejsi zasiłku nie dostaną.

California: El Gubernator planuje ostre cięcia budżetowe

Świat | Edukacja/Prawa dziecka | Gospodarka | Tacy są politycy | Zwolnienia

Arnold Schwarzenegger- gubernator Kalifornii, przewiduje ostre cięcia budżetowe, które dotkną głównie najuboższych oraz środowisko naturalne. Parki miejskie oraz narodowe mają zostać zamknięte dla mieszkańców miast jak i dla turystów. Pomoc zdrowotna dla najuboższych ma zostać zlikwidowana, przez co 2 miliony osób będzie musiało z własnej kieszeni płacić za podstawową pomoc medyczną.

Cięcia Arniego nie ominą także edukacji- gubernator zapowiedział, że zamierza zrezygnować z finansowania zakupu książek dla uczniów szkół oraz zwolnienia kilku tysięcy nauczycieli. California ma deficyt budżetowy wynoszący 21 mld dolarow, mimo że teoretycznie jest jednym z najbogatszych stanów, gdzie siedzibę mają największe korporacje przemysłu elektronicznego usytuowane w tak zwanej krzemowej dolinie.

Schwarzenegger zapowiedział jednocześnie że nie zamierza podnosić podatków dla najbogatszych ani dla przedsiębiorstw.

Video: Autonomiczne ruchy społeczne na przykładzie organizacji Indian w Meksyku

Kraj | Świat | Dyskryminacja | Gospodarka | Kultura | Prawa kobiet/Feminizm | Protesty | Represje | Ubóstwo

Multimedialny wykład „Autonomiczne ruchu społeczne na przykładzie organizacji Indian w Meksyku” oraz wystawy zdjęć Zuzanny Koniarz. Podróżniczka oraz tłumaczka z języka hiszpańskiego podzieliła się swymi doświadczeniami z wizyty w Chiapas w Meksyku.


czas trwania filmu: 1 godz.32 minuty

Zapraszamy do obejrzenia relacji ze spotkania, które odbyło się 21 czerwca 2009 roku (niedziela) w kawiarni fair-trade “Falanster” na ul. Świętego Antoniego we Wrocławiu.

Film ze spotkania w formacie RMVB można również pobrać z naszego serwera. [302 MB]

Altergodzina o prywatyzacji służby zdrowia (mp3)

Kraj | Gospodarka | Protesty

W dzisiejszej Altergodzinie rozmawialiśmy o kondycji służby zdrowia na Dolnym Śląsku, o działaniach dyrektora dolnośląskiego oddziału NFZ Krzysztofa Dworaka, a także poruszaliśmy kwestie prywatyzacji służby zdrowia w Polsce i opowiemy o skutkach, jakie spowodowała ona w państwach, które ją wprowadziły.

Altergodzina o prywatyzacji służby zdrowia (mp3)

Ponadto rozmawialiśmy o działaniach podejmowanych w ramach kampanii „Szpitale dla ludzi, nie dla zysku”. Gośćmi audycji byli: Marek Balicki – poseł niezrzeszony, lekarz, były minister zdrowia w gabinetach Leszka Millera i Marka Belki, dyrektor Szpitala Wolskiego w Warszawie oraz Michał Syska – prawnik, publicysta, członek redakcji pisma „Krytyka Polityczna”, współinicjator kampanii „Szpitale dla ludzi, nie dla zysku”.

Usłyszycie także drugą część cyklu „Pogadanki Ekonomiczne w docinkach” autorstwa Grzegorza Konata.

USA: GM zbankrutował, ale rząd nadal przelewa miliardy

Świat | Gospodarka

W piątek ma zapaść decyzja sądu federalnego w USA dotycząca sprzedaży większościowego pakietu General Motors rządowi. GM wniosło w zeszłym miesiącu o upadłość według tzw. „Chapter 11”, czyli rodzaju upadłości, w którym firma nadal funkcjonuje, po to, by spłacać swoich wierzycieli.

W tym celu, Al Koch, szef programu restrukturyzacji GM, zamierza w ciągu 3 lat zamknąć około 50 zakładów należących do GM.

Amerykański rząd zamierza zapłacić 50 miliardów dolarów za 60% akcji, oraz przyznać dodatkową dotację w wysokości 60 miliardów. Decyzja rządu nastąpiła po tym, jak zabrakło chętnych na kupno General Motors.

USA: Kalifornijscy plantatorzy udają latynoskich farmerów, by ukraść wodę

Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | Gospodarka | Tacy są politycy

W zachodniej Kalifornii trwa kampania zorganizowana przez korporacyjnych plantatorów z Doliny San Joaquin o wyjęcie spod obszaru chronionego przyrodniczo delty rzek Sacramento-San Joaquin. Chodzi o budowę kanału, który przekierował by wodę z rzek Sacramento i San Joaquin do akweduktów i dalej do kanałów nawadniających. Dzięki temu, agrobiznes zyskałby dodatkowe zasoby wodne kosztem ekosystemu i drobnych rolników. W środowisku rzecznym delty żyje 22 gatunków ryb, w tym gatunki zagrożone wyginięciem.

Ten groźny dla środowiska naturalnego projekt wspiera gubernator Arnold Schwarzenegger i Latino Water Coalition, organizacja utworzona przez wielkich plantatorów w celu promocji projektu.

Kampania PRowa na rzecz budowy kanału jest prowadzona przez firmę Burson-Marsteller (B-M), doświadczoną w naprawie wizerunku znienawidzonych przez społeczeństwo firm: zajmowała się m.in. poprawą wizerunku AIG, firmy która ukradła 170 miliardów dolarów od podatników, firmy najemników Blackwater znanej z mordowania irackich cywilów, Union Carbide, znanej z wypadku w Bhopal w Indiach (tysiące ofiar), oraz firmy, która zbudowała reaktor jądrowy w Three Mile Island, który uległ awarii w 1979 r.

Kanał XML