Blog

Wszyscy przeciwni Romanowi Giertychowi to homoseksualiści !

Kraj | Blog

Po ostatnich demonstracjach w wielu miastach Polski przeciwko osobie Romana Giertycha jako Ministra Edukacji w odpowiedzi Liga Polskich Rodzin oraz poseł Wierzejeski przedstawiaja demonstrujących jako grupę homoseksualistów. Jest to jawne kłamstwo oraz manipulacja ! „Za manifestacjami przeciwko ministrowi Giertychowi stoja srodowiska homoseksualne. Trzeba sprawdzic ich przestepcze powiazania” - LPR. Oto jak posel Wierzejski zwraca sie ministrów Dorna [...]

Opinie anarchistyczne na temat prawa rzymskiego

Blog
  • consensus facit legem - zgoda tworzy prawo

    Zdecydowanie tak. Trzeba jednak zwrocic uwage, ze teoria umowy spolecznej jest stosowana do obecnego ustroju, co jest naduzyciem. Bo wedle teorii niby gdy przystepowalem do spoleczenstwa rozpatrzylem umowe i sie na nia zgodzilem, choc moglem sie nie zgodzic. Oczywiscie nic takiego nie ma miejsca i nikt sie mnie nie pytal o zdanie, wiecnie moze byc mowy o zadnej "umowie"
    . Mysle, ze "prawo anarchistyczne" musi byc tak skonstruowane, ze bedzie dotyczyc tylko i wylacznie tych, ktorzy w sposob wolny i nieprzymuszony, z pelnym zrozumieniem (a wiec nie czysto rytualnie) wybrali pewien zestaw zasad nad inny, choc od tego nie zalezalo ich fizyczne przetrwanie.

    Zeby takie warunki byly spelnione, prawo anarchistyczne musi podlegac ciaglej dyskusji spolecznej i musi istniec rownoczesnie szereg alternatyw, ktore mozna porownac, zeby ktos mlody mogl sobie wyrobic zdanie na wlasnym doswiadczeniu.

  • patere quam ipse facisti legem - poddaj się prawu które ustanowiłeś

    Kazdy tworzy prawo przez swoje dzialania. Jedyna kara jest to,ze twoje wlasne prawo moze byc zastosowane wobec ciebie. Czyli zlodziej nie powinien liczyc na ochrone swojej wlasnosci.

  • ultra posse nemo obligatur - nikt nie musi robić więcej niż może

    klania sie: kazdemu wedlug potrzeb i od kazdego wedlug mozliwosci.

  • volenti non fit iniuria - Chcącemu nie dzieje się krzywda

    Czyli ze nie mozna sie skarzyc ze nas spotkaly konsekwencje naszychwyborow.

    To na dwoje babka wrozyla.

Postulaty anarchistyczne względem tzw. „Dyrektywy Bolkesteina”

Blog
Tzw. „Dyrektywa Bolkesteina” jest najnowszym z długiej serii kroków w drodze zmierzającej do całkowitego demontażu państwa socjalnego i likwidacji ostatnich przywilejów socjalnych w skali całej struktury Unijnej. Jako anarchiści nie traktujemy gwarancji państwowych za rozwiązanie godne tego, by o nie walczyć. Zbyt jesteśmy świadomi korumpującego charakteru każdej władzy i nieudolności urzędników. Te cechy systemu państwowego sprawiają, że „państwo socjalne” jest jedynie farsą.

Niemniej jednak nie możemy milczeć, gdy w imię „większej konkurencyjności” i „uelastycznienia rynku pracy” pozbawia się rzesze pracowników jakichkolwiek szans na lepszą przyszłość. Procesy nazywane „wolnym rynkiem” są całkowicie niezdolne do zapewnienia zdrowych norm życia społecznego. Na dłuższą metę procesy te mogą jedynie doprowadzić do zrównania w dół poziomu życia pracowników we wszystkich krajach Unii.

Nie mamy złudzeń: godny status społeczny pracowników nie zostanie wywalczony dzięki ustawom i działaniom mieszczących się w kanonach prawa w ustroju kapitalistycznym. Niemniej jednak musimy wyrazić swój głos sprzeciwu i walczyć za pomocą wszelkich dostępnych środków przeciwko narastającemu wyzyskowi pracowników.
Bądźmy realistami! Żądajmy niemożliwego! Radykalnymi wystąpieniami możemy zmusić władze do ustępstw! Nie dajmy się zbyć czczym gadaniem o „wspólnym interesie pracowników i pracodawców”. Od władzy i kapitalistów chcemy tylko jednego: aby zniknęli z powierzchni ziemi.

Postulaty anarchistyczne względem tzw. „Dyrektywy Bolkesteina”

1) Standardy społeczne nie powinny być określane ani przez kapitalistów, ani przez państwo narodowe, ani przez twory ponadnarodowe (np. Unię Europejską).
2) Tzw. „wolny rynek” jest tak samo niezdolny do tworzenia zdrowych norm życia społecznego, jak regulowany odgórnie mechanizm władzy państwowej.
3) Pracownicy, którzy godzą się na obniżone standardy socjalne w nadziei, że unikną bezrobocia działają niesłychanie krótkowzrocznie.

Pokój straganom, wojna hipermarketom.

Blog

Pokój straganom, wojna hipermarketom.

„Ratusz wydaje wojnę ulicznemu handlowi”, “Handlarze uliczni za nic mają przepisy”, „Stragany oszpecają wizerunek miasta” te i podobne tytuły można przeczytać w kioskach z gazetami. Z wielkim oburzeniem dziennikarze opisują „żywioł” handlarzy, posługując się rasistowskimi odniesieniami do „azjatyckiego” charakteru handlu ulicznego. Na szczęście nie wszyscy cierpią na kompleksy wobec Europy (notabene przereklamowanej, jak już możemy się powoli przekonać na własne oczy) i potrafią oceniać rzeczywistość nie przez pryzmat gazet, ale na podstawie własnego doświadczenia. A właśnie doświadczenie uczy, że handel uliczny ma bardzo wiele zalet: jest na miejscu, pod ręką, jest tani i nie zna problemów kolejek przy kasie. Czy dziennikarze nawołujący do zniszczenia handlu ulicznego i władze miejskie wysyłające Straż Miejską na handlujących działają w imieniu interesu publicznego? Wątpię. Zdaje się, że interesy, którymi się kierują są zupełnie inne. To interesy inwestorów, biznesmenów, wszystkich tych, którzy chcą zamienić Warszawę w sterylną betonową pustynię, gdzie prawdziwe życie zostało zastąpione plastikowymi centrami handlowymi i gdzie normalny ludzki wymiar handlu został zastąpiony bezosobową komercją i zyskami dla wielkich firm. Czy można się dziwić, że politycy – także rzekomo pro-społeczni tacy, jak Kaczor – mają w pogardzie potrzeby i prawa zwykłych ludzi? To wszak normalne, prawda? To prawda, że korupcja i ignorancja jest naturalnym obliczem władzy, ale nie oznacza to, że zwykli ludzie są całkowicie bezbronni.

Inicjatywy władzy są tak bezduszne i bezpłciowe, jak i sami urzędnicy: idą po najmniejszej linii oporu i są skuteczne o tyle tylko, o ile zwykli ludzie zatracili zdolność do samo-organizacji i do wspólnych działań we wspólnym interesie.  Konsekwentny opór i nieposłuszeństwo oby

Powstanie i rozw�j Sprawiedliwego Handlu

Blog
Powstanie i rozw�j Sprawiedliwego Handlu

Wprowadzenie do wolnego handlu. Można przedrukować.

Czy pomoc w rozwoju krajom ubogim to nasz interes?

Blog
Czy pomoc w rozwoju krajom ubogim to nasz interes?

Artykuł trzeba skomentować, bo zawiera kontrowersyjne stwierdzenia o imigrantach i terroryzmie

Abel Ramarope, więzień polityczny w RPA, który stał się anarchistą w więzieniu. Zmarł we wrześniu 2005

Blog
„Musimy zrozumieć, że jesteśmy ofiarami naszego strachu przed domaganiem się tego co do nas należy, w więzieniu, oraz poza jego murami. Jesteśmy zdeterminowani walczyć z wszelkimi ustrojami opartymi na tyranii. Zmiana jest koniecznością i zostanie dokonana przez tych, którzy jej potrzebują. Musimy być silni nawet wtedy gdy grozi nam więzienie. Nie możemy sobie pozwolić na to, by zostać poświęconymi przez kapitalistów. Walczyliśmy o zmiany w tym kraju, a odmawia nam się prawa korzystania z owoców naszej walki. Nasze głosy w wyborach są traktowane jako priorytet, ale nasze oswobodzenie z więzienia jako więźniów politycznych już nie jest takim priorytetem.”

Abel Ramarope, więzień polityczny w RPA, który stał się anarchistą w więzieniu. Zmarł we wrześniu 2005.Abel został uwięziony jako członek Kongresu Pan-Afrykańskiego za rolę, jaką odegrał w walce przeciwko Apartheidowi. Dzięki kontaktom z południowoafrykańskim oddziałem Anarchistycznego Czarnego Krzyża od 2004 r. zaczął się bardzo interesować anarchizmem i pochłaniał wszelkie anarchistyczne lektury, które mu wpadły w ręce. Pomimo 10 lat poniżeń i naruszania jego godności osobistej przez władze był przepełniony nadzieją na lepszą przyszłość, co jest bardzo rzadkie, tym bardziej, że został całkiem zapomniany przez jego byłą organizację i ludzi o których wolność walczył.W więzieniu zaczął organizować nielegalne kółko zainteresowań o anarchizmie. Edukował więźniów o prawdziwej naturze systemu więziennego i zamierzał ujawnić korupcję panującą w Afrykańskim Kongresie Narodowym i Komisji Amnestyjnej, która odmówiła amnestii więźniom politycznym i bojownikom o wolność ery apartheidu, którzy nie byli związani z kierownictwem partii ANC, lub nie byli związani z policją.

Abel był wyjątkowo inspirującym przykładem walki z niesprawiedliwością systemu. Nie pozwalał działaczom z ABC kupować nic dla niego ze sklepu więziennego, gdyż nie chciał w żaden sposób się przyczyniać do wzbogacenia skorumpowanych strażników więziennych.

OŚWIADCZENIE W SPRAWIE FIŃSKICH WIĘŹNIÓW SUMIENIA

Blog

Warszawa, 23 listopada 2005OŚWIADCZENIE W SPRAWIE FIŃSKICH WIĘŹNIÓW SUMIENIA Dość represji wobec obdżektorów sumienia w Finlandii!Johannes Aalto otrzymał wyrok 197 dni aresztu, a Antti Rautiainen wyrok 53 dni za odmowę stawienia się na komisję wojskową.Rozszerzona służba zastępcza i ekonomiczna dyskryminacja obdżektorów sumienia praktykowana w Finlandii stoi w sprzeczności z rezolucjami ONZ i rekomendacji Rady Europy z 1987 r. dotyczącej Obdżektorów Sumienia. Skazywanie obdżektorów na karę więzienia jedynie ze względu na ich przekonania może być traktowane jako sprzeczne z Deklaracją Praw Człowieka ONZ, w której znajduje się stwierdzenie, że żadne państwo nie może tolerować wykorzystywania systemu sądowniczego do narzucania obywatelom zmiany poglądów. Na sesji z 5 listopada 2004 Komitet ds. Praw Człowieka ONZ wystosował do władz Finlandii żądanie skrócenia służby zastępczej i uznania prawa do odmowy służby wojskowej ze względu na przekonania również w czasie wojny. Źle się stało, że w czerwcu rząd postanowił nie skracać czasu trwania służby zastępczej za kadencji obecnego parlamentu.W związku z powyższym, zwracamy się do rządu Finlandii z żądaniem o natychmiastowe zwolnienie z aresztu wszystkich uwięzionych obdżektorów sumienia i przestrzeganie rekomendacji ONZ.

Zamień życie w dobre życie

Blog | dyskurs

Prawdziwa gratka dla tych, którzy uważają, że ZMIANA SPOŁECZNA to zmiana w DYSKURSIE! Czyli dla wszystkich od badaczy "ukrytych programów" po krytycznych analityków dyskursu (CDA).Istnieje pewien zabawny przesąd na temat "zepsutych" społeczeństw na zachód od Polski. Otóż, podczas gdy my (tj. ""polscy" "katolicy"") przywiązani jesteśmy do pewnych wartości, ONI gnuśnieją w przepasnej otchłanii konsumpcji. Niektórzy gotowi są nawet nawoływać do etycznej/duchowej odnowy Zachodu. (nie, nie będzie linka!)Ale przeglądałem niedawno artykuły z Pedagogiki Porównawczej i trafiłem na coś uroczego:

Except from biology lesson, Denmark:The theme of the lesson is ethical issues: Is it a human right to have handicapped children? The class is asked to return to the groups they were working in before. Some pupuils are not sure about who they were working with. The teacher assigns to groups those who cannot remember. [...] The teacher interrupts the group work with question, 'What is a GOOD LIFE? Pupils voice their opinions. The teacher personally addresses some of the quiter pupils, 'What is your opinion?', 'What would you say?'
str. 109, Rozdział 6: Classroom contexts as a reflection of national values w Osborn (2003) A World of difference? Comparing Learners Across Europe, Open University Press, UKMoże nie pisałbym o tym, ale słyszałem już kilkakrotnie jak Duńczycy tłumaczyli różne kwestie etyczne używając zwrotu DOBRE ŻYCIE. Na ogół brałem ich po prostu za dość ekstrawaganckich przedstawicieli swego gatunku, ale okazuje się to jakoś systemowe. Zaczynam podejrzewać, że to nawet zakorzenione jest gdzieś w filozofii. Niestety nie wiem gdzie, ale być może WSZĘDZIE - tylko, że dotąd jakoś ginęło w tłumaczeniach!I HAVE A DREAM: Wyobraź sobie jak zmieniałaby się Polska, gdybyśmy zamiast pytać wszem i wobec o "życie" - zaczęli pytać o "dobre życie"...Kiedy zaczyna się DOBRE ŻYCIE?Kiedy kończy się DOBRE ŻYCIE?Walczmy o prawo do DOBREGO ŻYCIA! Obrońcy DOBREGO ŻYCIA.

Cejrowski jest zbyt nowoczesny

Blog | europa

Podobno misją polskiej telewizji jest wciąż "warto rozmawiać". Podobno wystąpił tam ostatnio Wojciech Cejrowski i znowu opowiadał, że wyprowadza się do Ekwadoru, bo (zapewne między innymi) chce płacić niższe podatki. Ale w sumie to chyba nie trzeba być prawicowcem, żeby "złośliwie" potraktować państwo jako po prostu dostarczyciela usług i... przebierać w ofertach. Dom postawić w Czechach, bo taniej; leczyć się Danii, bo lepiej i taniej; dzieci do szkoły posłać w Norwegii (zero mobbingu), a wakacje spędzać... w Bułgarii. To się nazywa patriotyzm, bo to wszystko dla indywidualnego dobra, które w sumie złoży się na sukces całej wspólnoty.[czy to już sarkazm?]W koncepcji patriotyzmu (a może w ogóle człowieka jako istoty społecznej) dokonała się fascinująca zmiana. Oto jego rdzeń - OBYWATEL, został zastąpiony KONSUMENTEM. Nowoczesne partie polityczne nie potrzebują obywateli - w zasadzie w ogóle nie potrzebują poparcia społecznego. Ich istnienie nie zależy od finansowego wsparcia członków, są przecież finansowane z budżetu państwa. Polityka podzieliła się na producentów mobilizujących do głosowania idei i generalnie biernych (głosujących, czasem komentujących) konsumentów. Państwo opiekuńcze (welfare state) zmieniło się w państwo opracowujące (workfare state), w którym ludzie dopiero po uprzednim wpętaniu w pracę mogą korzystać z pewnych usług. W Polsce, ze względu na negatywną ocenę historii PRL-u, tej zmiany tak boleśnie się nie odczuwa. Ale degenerację systemu widać z perspektywy społeczeństw od lat osiadłych w Unii Europejskiej. Stąd też ten cały dżihad (od lewa do prawa) przeciw Traktatowi Lisbońskiemu. Politycy europejscy (czyli nasi) nie tylko nie potrzebują pełnej pomysłów społecznej mobilizacji, ona przeszkadza im w pracy.Ale Cejrowski jest z McŚwiata (to dla tych co lubią wyraźne podziały, patrz "Jihad vs. McWorld"). On wierzy, że pojedyncze wybory konsumenckie wpłyną na Polskę i ta uczyni swą ofertę bardziej konkurencyjną. Niezliczone miliony Polaków zagłosowały już nogami wyjeżdżając do UK, Platformie udało się zrobić z nich flagowych konsumentów swojego produktu. Być może rzeczywiście nastąpi jakaś zmiana, bo Cejrowski proponuje spojrzeć poza UE. I w zasadzie to nawet dobrze dla potencjalnych konsumentów, że Ekwador to strasznie biedny kraj. Ma tudzież rzuca urok... powiedzmy... tajlandzki.Bangkok przyciągnął masy europejskich mężczyzn z klasy pracującej, którzy po latach pracy gdzieś na platformach wiertniczych i przesyłania kasy do domu zorientowali się, że już nikt tam na nich nie czeka (patrz: Seabrook, Jeremy Victims of Development: Resistance and Alternatives. Rozdział: Thailand, str. 213-223). Ekwador też może wydać się urokliwym miejscem np. dla spracowanych w UE polskich budowlańców. Podczas gdy oni zarabiają pieniądze, ludzie zbyt zajęci, żeby pracować[*] (czyt. feministki i geje) odnawiają oblicze polskiej ziemi. Może więc hen w Ameryce, biały spracowany sahib będzie miał szansę wychować sobie nową żonę na obraz i podobieństwo (katolickiego?) mitu.

Kanał XML