Antyfaszyzm
Włochy: Atak na siedzibę faszystów
Akai47, Pią, 2013-01-11 10:22 Świat | AntyfaszyzmW sobotę 5 stycznia nieznani sprawcy podpalili lokal faszystowskiej grupy Forza Nuova w Cosenza.
Zniszczone zostały duże ilości faszystowskich materiałów propagandowych, flagi, transparenty, literatura, a także informacje o członkach organizacji. Lokal był regionalną kwaterą główną ruchu. Sprawcy nie wydali w tej sprawie żadnego oświadczenia.
Płomienie ogarnęły lokal w nocy z soboty na niedzielę i szybko objęły cały parter budynku zanim zostały ugaszone. Niedługo potem, wyższe piętra zawaliły się z powodu uszkodzeń spowodowanych przez pożar.
Forza Nuova wydała w tej sprawie oświadczenie, nazywając atak "próbą zastraszenia". Brzmi to dość ironicznie, zważywszy na fakt, że aktywiści Forza Nuova regularnie zajmują się zastraszaniem przeciwników politycznych, homoseksualistów i imigrantów.
Bez przywódców - wywiad z twórcą V jak Vendetta
kutang pan, Pią, 2013-01-11 00:31 Antyfaszyzm | Blog | Ruch anarchistycznyAnonymous zwykle skrywają się za specyficznymi maskami. Mogliśmy je także widzieć na twarzach protestujących osób podczas szeregu demonstracji przeciw ACTA. Maska ta należy do głównego bohatera kultowego komiksu stworzonego przez Alana Moore "V jak Vendetta". W 2006 roku do kin wszedł film pod tym samym tytułem. Poniżej publikujemy obszerny wywiad z Alanem Moore
Zacznę od podstaw: jakie są Twoje związki z anarchizmem? Czy uważasz się za anarchistę? W jaki sposób po raz pierwszy zaangażowałeś się w radykalną politykę?
Cóż, jak przypuszczam, po raz pierwszy zaangażowałem się w radykalny ruch polityczny w późnych latach sześćdziesiątych, gdy działalność polityczna była naturalnym elementem uczestnictwa w kulturze. Kontrkultura, jak ją wtedy nazywaliśmy, była bardzo eklektyczna i obejmowała sobą wszystko, od sposobu ubierania, przez preferowane style muzyczne, po poglądy w kwestiach filozofii. Określone poglądy polityczne były z nią nierozerwalnie związane. Jakkolwiek w różnych jej okresach wiele politycznych koncepcji zdobywało popularność, przypuszczam, że przez cały czas panował powszechny konsensus co do anarchistycznych pryncypiów tego środowiska - nawet jeśli jako bardzo młody nastolatek nie odbierałem tego wówczas w ten sposób. Po prostu, nie taktowałem swoich ówczesnych poglądów w kategoriach polityki. Poza tym, nie byłem na tyle obeznany z samą ideą anarchii, by określić się w ten sposób. Dopiero później, gdy przekroczyłem dwudziestkę i bardziej na serio zacząłem myśleć o otaczającym świecie - doszedłem do wniosku, że w zasadzie jedyny punkt widzenia, jaki jestem w stanie zaakceptować - to punkt widzenia anarchizmu.
Co więcej, dotarło do mnie wtedy, że anarchia jest tak - naprawdę jedyną formą istnienia społeczeństwa, jaka na dłuższą metę jest możliwa. Wierzę, że wszystkie inne formy są tylko pewnymi wariantami czy też formami przejściowymi pierwotnego startu anarchii, poza wszystkim innym, jeśli porozmawiasz z większością ludzi o idei anarchii dowiesz się, że to zły pomysł - dlatego iż prowadzi do sytuacji, w której najsilniejsza mafia i tak zawsze przejmie władzę. Ja w ten sposób widzę współczesne społeczeństwo. Żyjemy w anarchistycznej sytuacji, która rozwinęła się w niewłaściwym kierunku, w której najsilniejszy gang przejął kontrolę i oświadczył, że nie jest to już anarchistyczna sytuacja - dziś jest to sytuacja kapitalistyczna lub komunistyczna. Wciąż jednak myślę, że anarchia jest najbardziej naturalną formą politycznego istnienia rodzaju ludzkiego. Wszystko, co mieści się w tym słowie, to brak przywódców: „An – archont” -. „Bez przywódców”.
Myślę też, że jeśli przyjrzymy się otaczającej nas naturze bez uprzedzeń, zobaczymy, iż anarchia jest tam najczęściej występującym stanem. Mam na myśli to, że dawni badacze zwykli byli przyglądać się grupie zwierząt i wyznaczać w niej samca alfa, naturalnego przywódcę grupy. Tymczasem nowsze badania zdają się sugerować, iż w ten sposób narzucali oni jedynie obserwowanej grupie własne kategorie społeczne. Owszem, w grupie jest potężny, twardy samiec, który bierze udział w większości starć, jednak najważniejszym członkiem stada jest prawdopodobnie ta stojąca z tyłu samica, wokół której całe stado gromadzi się w konfliktowych sytuacjach. Są też inne zwierzęta, pełniące ważną rolę - na przykład w poszukiwaniu nowych pastwisk. Stado wydaje się nie posiadać hierarchicznej struktury, każde zwierzę ma w jego ramach własną, niezależną pozycję.
A jeśli przyjrzeć się najbardziej naturalnym formom współżycia ludzi, jak rodzina czy grupa przyjaciół, znów okaże się, że nie potrzebujemy przywódców. O ile nie mówimy o jakiejś niewiarygodnie sztywnej wiktoriańskiej rodzinie, nie znajdziemy kogoś, kogo można by nazwać przywódcą rodziny, każdy ma w jej ramach jakieś istotne funkcje. Wydaje mi się, że anarchia to stan, jaki naturalnie pojawia się gdy zwykłe jednostki ludzkie układają swoje życie w sposób, jaki najbardziej im odpowiada. Dopiero gdy narzuci się im te wszystkie obce ich naturze struktury społecznego porządku, zalecane przez wiodące szkoły polityczne, rodzą się wszystkie problemy - problemy naszego statusu w ramach hierarchii, niepewność i utrata poczucia bezpieczeństwa, które się z nim wiążą. Towarzyszy im zazdrość i walka o władzę, rzeczy w zasadzie nieznane w reszcie królestwa zwierząt Wydaje mi się, iż idea przywództwa jest nienaturalna, że została wymyślona przez samych przywódców w czasach antyku, że od tego czasu przywódcy brutalnie narzucali swą władzę reszcie społeczeństwa, aż do momentu gdy życie bez nich jest dla większości ludzi nie do pomyślenia.
To jeden z podstawowych problemów anarchii jeśli pozbylibyśmy się wszystkich przywódców choćby jutro, postawilibyśmy ich pod ścianą i rozstrzelali - a to bardzo kusząca perspektywa, więc pozwól mi ją przyjąć na chwilę, zanim wykażę, że jest niemożliwa - więc gdyby do tego doszło, społeczeństwo najprawdopodobniej by się zawaliło, jako że większość ludzi przez tysiące lat przyzwyczaiła się do słuchania przywódców innych, niż oni sami. Wspierają się oni na władzy jak na kuli - i jeśli nagle im ją odbierzemy, zwyczajnie się przewrócą, pociągając za sobą całe społeczeństwo. Aby osiągnąć jakiś realistyczny i działający model anarchii, musisz wykształcić ludzi - wkładając w to wiele wysiłku - aż do chwili, gdy będą gotowi wziąć odpowiedzialność za własne czyny i świadomi tego, że żyją w obrębie większej grupy - muszą pozwolić innym członkom tej grupy wziąć na siebie podobną odpowiedzialność. Co na małą skalę, skalę rodziny czy grupy przyjaciół nie wydaje się być aż takie niemożliwe, potrzeba jednak wiele wysiłku, by ludzie zaczęli myśleć o organizowaniu całego swego życia według tych zasad. Oczywiście, żaden rząd ani żadne państwo nie będzie nigdy uczyć ludzi życia w świecie, gdzie wszelki rząd jest zbędny. Tak więc, jeśli ludzie chcą osiągnąć stan, w którym będą gotowi do wzięcia odpowiedzialności za własne życie i stać się, w moim pojęciu, istotami ludzkimi w pełnym tego słowa znaczeniu, nie mogą liczyć na pomoc państw i rządów.
Poza tym są tradycje podziemia, tak politycznego jak i duchowego. Byli w nim aktywni ludzie, tacy jak John Bunyan, który spędził prawie 30 lat w więzieniu w pobliskim Bedford. Był on autorem książki „The Pilgrim's Progress", w której zawarł idee duchowości tak wywrotowe, że został uwięziony na te prawie 30 lat. Były one częścią szerszego nurtu umysłowego, jaki istniał w XVII wiecznej Anglii i skupiał w sobie wszystkie dziwne i nowe idee, jakie pojawiały się w tym czasie, zwłaszcza na terenach, gdzie obecnie mieszkam, w Midlands. Można w nim było odnaleźć nowe religie - w większości uznane za herezje - które głosiły, że księża nie są potrzebni, iż nie są potrzebni przywódcy, iż nadchodzi nowy naród świętych. Że każdy będzie święty, a wszyscy ludzie staną się filozofami. Ludzie mogą pracować choćby i przez cały dzień, by wieczorem odłożyć narzędzia i stać się kapłanami, głoszącymi słowo Boże. To może wyglądać jak piękna idea, jednak łatwo zrozumieć, jak w swoim czasie budziła ona przerażenie rządzących. I rzeczywiście, to właśnie w XVII wieku, opierając się w jakiejś mierze na podobnych ideach Olivier Cromwell wzrósł w siłę i rozpętał brytyjską wojnę domową, która doprowadziła w końcu do ścięcia króla Karola I. W efekcie, dokładnie tak, jak głosi cytat z jednaj z najlepszych książek o tym okresie, „świat został dosłownie postawiony na głowie."
To właśnie w tych tradycjach, czy to duchowych czy czysto politycznych, idea anarchii znajdowała swój wyraz na przestrzeni stuleci, a w dzisiejszych czasach potencjalne możliwości jej rozprzestrzeniania są większe niż kiedykolwiek wcześniej. Wraz z rozwojem Internetu, jak też z ogólnym rozwojem międzyludzkiej komunikacji, znacznie trudniej jest powstrzymać rozprzestrzenianie się wywrotowych idei. Mówiąc krótko, osadzenie kogoś w więzieniu na 30 lat nie rozwiązuje już problemów rządzących. Ponadto, Internet sam w sobie sugeruje możliwość pozbycia się scentralizowanej władzy. Jest bardzo ciekawy kawałek na ten temat, dziesięciominutowy program telewizyjny zrobiony przez człowieka z London School of Economics, wykładowcę który wygląda jak najmniej groźny człowiek, jakiego można sobie wyobrazić. Nie wyglądał w żaden sposób jak kolejny polityczny oszołom, zwiastujący apokalipsę, wyglądał jak księgowy i ekonomista, którym zresztą był. A mimo to przedstawiony przez niego obraz rzeczywistości był całkiem interesujący. Mówił, że jedynym powodem, dla którego rządy są rządami, jest ten, iż kontrolują waluty, że nie robią dla nas nic, za co byśmy nie płacili - poza narażaniem nas na ryzyko kolejnych wojen poprzez swoją arogancką politykę. W zasadzie nawet nie rządzą, kontrolują tylko system walutowy i czerpią z tego zyski.
W przeszłości, jeśli chciałeś spędzić resztę życia za kratami, najlepszym sposobem by się tam dostać, nie było molestowanie dzieci ani zostanie seryjnym zabójcą, najlepszym sposobem była próba stworzenia własnej waluty. To dlatego, że natura pieniądza ma w sobie coś z magii: te kawałki metalu czy papiery mają jakąkolwiek wartość tylko tak długo, jak długo ludzie w to wierzą. Gdyby ktoś wprowadził do obiegu inne kawałki metalu czy papieru - i gdyby ludzie uwierzyli w wartość tego pieniądza mocniej niż wierzą w wartość twojego, całe twoje bogactwo w jednej chwili by zniknęło. Dlatego wszelkie próby stworzenia alternatywnego pieniądza były w przeszłości bezwzględnie tępione. W zasadzie wiele współczesnych firm ma swoje programy lojalnościowe - tak jak supermarkety - i programy te są w pewnym sensie jakąś formą własnego pieniądza. Wiele firm ma programy, w ramach których ich pracownicy w ramach wynagrodzenia otrzymują talony, jakie mogą potem wymienić praktycznie na wszystko, od domu po puszkę fasoli w firmowym sklepie. Poza tym tu i tam pojawiają się lokalne systemy „zielonej" ekonomii, zwłaszcza w tym zubożałym zakątku Anglii, w ramach czego na przykład bezrobotny mechanik może za darmo mieć odmalowany dom. Może on, wykorzystując swoje umiejętności, uzbierać odpowiednią ilość kredytów, wykonując dorywcze prace dla sąsiadów naprawiać im samochody czy coś w tym rodzaju - a później skontaktować się z bezrobotnym malarzem, który pomaluje mu za nie dom.
I znów, podobne systemy niezwykle trudno kontrolować, i jak twierdził ten wykładowca z London School of Economics, powinniśmy się przygotować na sytuację, kiedy po pierwsze, nie będzie pieniądza, i po drugie, w następstwie tego - nie będzie rządu. Tak więc są szansę na to, by sama technologia, jak i sposoby w jaki reagujemy na zmiany technologiczne - sposoby w jakie dostosowujemy swoją kulturę i sposób życia do postępu technologii i nowych wynalazków pozwoliły nam na pozbycie się władzy. Na to, by społeczeństwo ewoluowało aż do momentu, w którym wszelka władza przestanie być potrzebna czy pożądana. To prawdopodobnie optymistyczna wizja, zarazem jednak jeden z niewielu realistycznych scenariuszy rozwoju sytuacji, jakie mogę sobie wyobrazić.
Nie wierzę w skuteczność opartej na przemocy rewolucji, głównie z tego powodu, iż w przeszłości rewolucje nigdy nie przynosiły zamierzonych skutków. Z punktu widzenia mieszkańca Northampton, w czasie angielskie wojny domowej wspieraliśmy Cromwella - dostarczyliśmy buty dla całej jego armii - i byliśmy centrum ruchu antyrojalistycznego. Przypadkiem dostarczyliśmy też butów dla całej armii Konfederatów, co oznacza, że zawsze wiedzieliśmy, jak się ustawić. Rewolucja Cromwella? Jak sądzę odniosła sukces. Król został ścięty, pierwszy taki przypadek w dziejach europejskich monarchii, więc chyba zapoczątkowaliśmy pewien trend. Ale wystarczyło poczekać dziesięć lat, a sam Cromwell okazał się potworem. Był dokładnie takim samym tyranem jak Karol I. W pewnym sensie nawet gorszym. Gdy do władzy doszedł Karol II, był tak wkurzony na mieszkańców Northampton, że zburzył nasz zamek i przywrócił status quo. Naprawdę nie sądzę, iż oparta na przemocy rewolucja kiedykolwiek jest w stanie na dłuższą metę rozwiązać problemy przeciętnego człowieka. Myślę, że sami najlepiej się z nimi uporamy, a drogą do tego jest prosta ewolucja zachodnich społeczeństw. Ale trochę to zajmie, a to czy mamy dość czasu - jest już sprawą dyskusyjną.
Jak sądzę, tak wyglądają moje poglądy na kwestię anarchii. Kształtowały się one od dawna. Jeszcze w latach 80., gdy po raz pierwszy zacząłem pisać „V jak Vendetta" dla angielskiego magazynu „Warrior", fabuła komiksu brała się głównie z moich osobistych przemyśleń nad tym, jak daleko mogą posunąć się jeszcze politycy. Uderzyło mnie wtedy, że systemy kapitalistyczny i komunistyczny nie stanowią wcale prawdziwych biegunów, pomiędzy którymi znajdują się istniejące ustroje. Dotarło do mnie, że prawdziwe spektrum politycznych wyborów zawiera się między faszyzmem a anarchią.
Faszyzm oznacza kompletne zrzeczenie się osobistej odpowiedzialności. Przekazujesz całą odpowiedzialność za swe czyny w ręce państwa wierząc, że jedność oznacza siłę, co znajduje odzwierciedlenie w oryginalnym rzymskim symbolu pęku związanych rózg. To bardzo przekonujący argument: „Jedność stanowi siłę." Lecz później ludzie nieuchronnie dochodzą do wniosku, że ten pęk rózg będzie jeszcze mocniejszy, gdy każda z nich będzie mieć tę samą długość i grubość, gdy nie będzie żadnych rózg innego Kształtu i rozmiarów, które zakłócałyby porządek wiązki. I tak od zasady „jedność stanowi siłę" dochodzimy do ,uniformizacja stanowi siłę," a stąd już prosta droga wiedzie do wszystkich faszystowskich ekscesów, jakie znamy z lat 20. i 30. XX w.
Z drugiej strony anarchia praktycznie zaczyna się od założenia, że „siła tkwi w różnorodności," co jest znacznie bardziej sensowne jeśli przyjrzymy się światu natury. Natura, jak i siły ewolucji - o ile zdarzyło ci się żyć w kraju, w którym jeszcze wierzy się w ewolucję - nie pasują w żaden sposób do idei, że „jedność i uniformizacja stanowi siłę." Jeśli myślimy o gatunkach, jakie odniosły sukces, myślimy zwykle o nietoperzach i żukach, a są tysiące różnych odmian żuków i nietoperzy. Pewne gatunki drzew i krzewów uległy takiemu zróżnicowaniu, że mamy dziś tysiące różnych odmian zaliczających się do tego samego gatunku. Z drugiej strony mamy na przykład ludzi i konie, jest Dowiem jedna podstawowa odmiana ludzka i może ze trzy odmiany koni. Z punktu widzenia drzewa ewolucji, jesteśmy gołą pustą gałęzią. Cały program ewolucji zdaje się opierać na różnorodności, bo w różnorodności jest siła.
Jeśli odniesiemy tą zasadę do rozwoju społecznego, otrzymamy coś na kształt anarchii. Każda jednostka znajduje swoje miejsce w społeczeństwie, wraz z właściwymi tylko jej umiejętnościami i własnymi interesami, jak też potrzebą współdziałania z innymi ludźmi. Można sobie zatem wyobrazić, że te same nieautorytarne zasady, na których opierają się małe grupy społeczne, jak rodzina czy grupa przyjaciół, mogą znaleźć zastosowanie w grupach wielkich, takich jak cała cywilizacja.
Jak sądzę, tak przedstawiają się w tym momencie moje poglądy na temat anarchii. Choć oczywiście, materia anarchii jest dość zmienna, więc jeśli zapytasz mnie jutro mogę mieć inne pomysły.
W „Pisząc komiksy" twierdzisz, że fabuła może mieć znaczenie dla świata, w którym żyjemy, że może być na swój sposób „użyteczna". Jak sądzisz, w jaki sposób fabuły komiksów mogą stać się użyteczne? W jaki sposób polityka wpływa na Twoją pracę?
Cóż, myślę iż fabuły są więcej niż użyteczne, są wręcz niezbędne. Uważam, że jeśli przeanalizujesz relacje pomiędzy prawdziwym życiem a fikcją okaże się, iż ludzie chętniej kierują swoim życiem opierając się na fikcji niż na doświadczeniach innych. Jestem pewien że od najwcześniejszych lat, spędzonych w jaskiniach, kształtując własną osobowość, ludzie czerpali wzorce z otoczenia - wzorowali się na prawdziwych osobach, które cenili, lecz równie często na postaciach mitycznych, herosach i bogach. W każdym bądź razie na postaciach fikcyjnych.
Bez względu na to, czy to dobrze czy źle, tak właśnie funkcjonujemy. Sposób, w jaki mówimy sposób, w jaki działamy, to jak się zachowujemy - prawdopodobnie w każdym przypadku bierzemy przykład z jakiejś postaci fikcyjnej czy prototypu. Nawet, jeśli inspiruje nas rzeczywista osoba, prawdopodobnie ona sama wzoruje się na innej, fikcyjnej postaci. Biorąc to pod uwagę, w pewnym sensie całe nasze życie - jako jednostek i jako kultur - jest rodzajem narracji.
To rodzaj fikcji, to nie rzeczywistość rozumiana jako coś konkretnego i ustalonego; ciągle fabularyzujemy własne doświadczenie. Jesteśmy jego redaktorami. Są pewne jego elementy, których zwyczajnie nie pamiętamy, są też i takie, które celowo usuwamy z pamięci, gdyż uważamy je za nieistotne lub pokazują nas one w złym świetle. Tak więc ciągle zmieniamy, tak jako jednostki jak i jako narody, własną przeszłość. Zmieniamy ją chwila po chwili w jakiś rodzaj fikcji literackiej; w ten sposób tworzymy własną, subiektywną rzeczywistość. Nie doświadczamy bezpośrednio rzeczywistości, doświadczamy tylko pewnej percepcji rzeczywistości. Doświadczamy wszystkich tych sygnałów w nerwach wzrokowych i słuchowych, z których dopiero komponujemy, chwila po chwili, naszą wizję świata. I nieuchronnie, jako że ludzka percepcja otaczającego świata jest różna, i różne są intelektualne konstrukcje, do jakich dopasowujemy przeżyte doświadczenia, nie ma takiej rzeczy jak zimna, obiektywna rzeczywistość, która jest trwała, niezmienna i zamknięta na interpretacje. W nieuchronny sposób, do pewnego stopnia tworzymy fikcję w każdym momencie swego życia, fikcję tego, kim jesteśmy, co nadaje sens naszemu życiu, znaczenia, jakie nadajemy otaczającym nas rzeczom. Czasem prowadzi to do katastrofy, pomyśl tylko jak wiele starożytnych mitów - a wiele było w swych początkach niczym więcej niż właśnie mitami, doprowadziło do okrutnych wojen, z których wiele trwa nadal. Z całą pewnością są takie sytuacje, kiedy fikcje, na jakich budujemy swoje życie, prowadzą do naprawdę strasznych rzeczy. Więc tak, uważam że fikcje są bardzo ważne, w pewnym sensie odgrywają większą rolę niż rozwój prawa czy jakiekolwiek inne czynniki społeczne. Myślę, iż zaawansowanie naszych fikcji i naszych historii może być najlepszym miernikiem społecznego postępu. Skłaniam się do poglądu, że gdy spojrzymy na ludzką kulturę, generalnie za miernik jej poziomu uznajemy stworzone przez nią dzieła sztuki, nie zaś prowadzone w danym czasie wojny czy wydarzenia polityczne. Oceniamy dokonania sztuki a więc również poziom fikcji.
Co do tego, w jaki sposób polityka wpływa na moje historie, powiedziałbym, że zapewne w podobny sposób, w jaki wpływa na wszystko inne. Mam na myśli to, o czym mówił stary feministyczny slogan: „to co osobiste jest polityczne." Nie żyjemy w świecie, w którym różne aspekty naszego społecznego bytu są zaszufladkowane osobno, jak książki w bibliotece. W bibliotece masz zwykle dział poświęconą historii, inną poświęconą polityce, jeszcze inną poświęconą środowisku i tak dalej. Ale wszystkie te rzeczy są polityczne. Żadna nie jest oddzielona od innych, wszystkie są wymieszane. Myślę, że nie da się uniknąć tego, iż we wszystkim co robimy i czego nie robimy - jest jakiś element polityczny. We wszystkim, w co wierzymy i w co nie wierzymy. Jeśli chodzi o politykę - myślę, że musimy pamiętać, co tak naprawdę znaczy to słowo. Polityka często próbuje udawać, iż ma jakiś etyczny wymiar, jakby istniała dobra polityka i zła polityka. Tak jak ja to rozumiem, słowo polityka pochodzi od słowa uprzejmość. To sposób przekazywania informacji w sposób możliwie najbardziej subtelny, dyplomatyczny, taki który obraża jak najmniej ludzi. Tak czy inaczej, system polityczny jest w jakiś sposób wpleciony w każdy aspekt naszego życia, tedy każdy aspekt naszego życia zawiera jakiś polityczny element, również pisanie fabuł.
Przypuszczam, że każdy twórczy akt może być nazwany propagandą na rzecz określonego stanu umysłu. W nieunikniony sposób, jeśli tworzysz obraz lub piszesz powieść, w pewnym sensie uprawiasz propagandę na rzecz tego, co czujesz, jak myślisz i jak widzisz otaczający świat. Próbujesz wyrazić własny pogląd na rzeczywistość i istnienie - i za każdym razem jest to akt polityczny -zwłaszcza, jeśli twój punkt widzenia różni się znacząco od oficjalnego. W ten właśnie sposób wielka ilość pisarzy wpadła w przeszłości w tarapaty.
Czy w związku ze swoimi radykalnym poglądami miałeś jakieś problemy z wydawcami?
Cóż, to dziwne, ale nie. Zająłem się komiksem pod wpływem amerykańskiego podziemia komiksowego, takie jest moje pochodzenie jako twórcy, fascynacja amerykańską kulturą podziemną w tym komiksami. To środowisko było zawsze bardzo, bardzo politycznie zaangażowane. Dlatego od samego początku w tym, co robiłem pojawiał się zawsze jakiś element politycznej satyry, przynajmniej od czasu do czasu. Gdy było to niezbędne, lub gdy uważałem, że dobrze zrobi opowiadanej historii, zawsze do moich prac zakradał się jakiś polityczny element. Tak było z całą masą krótkich historii, jakie zrobiłem na potrzeby 2000AD, krótkich, pokręconych opowiadań science fiction. Gdy tylko było to możliwe, starałem się zawsze dopisywać do nich jakiś polityczny morał, czy w ogóle morał. Głównie dlatego, że stawały się przez to lepszymi fabułami, a ja czułem się lepiej, ponieważ przemycałem w nich swoje własne przekonania. Gdy historie te zyskały popularność, gdy wydawnictwo zaczęło sprzedawać więcej komiksów - przestali robić mi problemy. Nawet jeśli wydawcy nie podzielają moich politycznych przekonań - a przeważnie ich poglądy różnią się od moich o 180 stopni - przynajmniej rozumieją własne wyniki finansowe. I jak się wydaje - nauczyli się z tym żyć, publikując poglądy, pod którymi się nie podpisują, przynajmniej tak długo, jak długo czytelnicy chcą je kupować. Są w stanie wszystko ci wybaczyć, dopóki zarabiasz dla nich pieniądze. Myślę, że to najważniejszy wniosek z mojej kariery jako twórcy komiksów: jeśli jesteś wystarczająco dobry, jeśli jesteś wystarczająco popularny, jeśli zarabiasz dość pieniędzy, wtedy z radością pozwolą ci używać swojego wydawnictwa do propagowania twoich poglądów, nawet jeśli te są wyjątkowo radykalne. Nawet jeśli w jakimś sensie są potencjalnie niebezpieczne. Oto całe piękno kapitalizmu: opiera się na przyrodzonej chciwości, dla której ważniejsze jest gromadzenie pieniędzy niż poglądy, jakie się przy okazji rozpowszechnia. Tak więc nie, nigdy tak naprawdę nie miałem z tym problemów.
Czy mógłbyś wskazać jakiś efekt, jaki twoje prace wywarły na świecie ?
Nie mogę sobie wyobrazić zbyt wielu pozytywnych efektów. Chciałbym wierzyć, że niektóre z moich prac otworzyły ludziom oczy na pewne sprawy. Na bardzo prymitywnym poziomie, dobrze by było wiedzieć, iż w efekcie moich prac ludzie zaczęli patrzeć inaczej na komiks i dostrzegać możliwości, jakie przed nim stoją. I uświadomili sobie, jak przydatnym narzędziem może być to medium, jeśli chodzi o rozprzestrzenianie informacji. Że może być uzupełnieniem, może znaleźć dla siebie miejsce w arsenale ludzi, którzy pragną społecznych zmian, bo komiks to naprawdę użyteczne narzędzie w tym zakresie. Chciałbym także wierzyć, iż być może, na wyższym poziomie, niektóre z moich prac mają potencjał, by radykalnie zmienić świadomość wystarczającej ilości ludzi, jeśli chodzi o pewne sprawy. Że, być może, w końcu, lata po mojej śmierci, wywrą jakiś niewielki wpływ na to, jak ludzi postrzegają i organizują społeczeństwo.
Niektóre z moich „magicznych" prac, to próba sprawienia, by ludzi spojrzeli na rzeczywistość i kryjące się w niej możliwości w innym świetle. Chciałbym myśleć, że będą one miały w końcu na nich jakiś wpływ. Chciałbym myśleć, że Lost Girls i cały zawarty w nim zamiar rehabilitacji idei pornografii, odniesie choćby niewielki skutek. Że ludzie będą w stanie stworzyć jakąś formę pornografii, która nie będzie wstrętna, która będzie inteligentna i w końcu zmieni pornografię w obszar piękna, gdzie nasze. najbardziej skrywane seksualne sekrety będzie można otwarcie i w zdrowej atmosferze omówić. Że nasze wstydliwe fantazje nie będą spychane w podświadomość, by tam sczeznąć i zmienić się w niebezpieczne obsesje ciemnej strony naszej natury. Byłoby dobrze wiedzieć, że rzeczy takiej jak Lost Girls czy prace magiczne mogą mieć potencjał, by zmienić ludzkie myślenie.
Jeśli chodzi o mój stosunek do magii, pamiętam ostatnią rozmowę z drogą mi i nieodżałowaną przyjaciółką, pisarką Kathy Acker. Było to niedługo po tym, jak zainteresowałem się magią. Opowiadałem jej o tym, że tak jak wtedy myślałem, magia jest ostatnim i najtrwalszym bastionem rewolucji. Rewolucja polityczna i rewolucja seksualna, obie miały swoje znaczenie i swoje ograniczenia, podczas gdy idea rewolucji magicznej będzie istnieć zawsze, zmieniając ludzką świadomość, a co za tym idzie zmieniając naturę odbieranej przez ludzi rzeczywistości. Kathy zgadzała się ze mną całkowicie - w jakimś sensie było to zgodne z jej własnymi doświadczeniami - a ja wciąż tak uważam. W jakimś sensie magia jest najbardziej polityczną z rzeczy, w jakie się kiedykolwiek zaangażowałem.
Na przykład, mówiliśmy wcześniej - w zasadzie ja mówiłem - o anarchii i faszyzmie jako dwu biegunach polityki. Z jednej strony masz faszyzm, z pękiem rózg, ideą, że siła pochodzi z jedności i uniformizacji, z drugiej anarchię, która opiera się totalnie na jednostce i gdzie jednostka sama decyduje o własnym życiu. Jeśli przeniesiemy to na płaszczyznę duchową, wtedy w religii dostrzegam pewien duchowy ekwiwalent faszyzmu. Słowo religia pochodzi od terminu ligare, tak samo jak opatrunek, bandaż i słowo więzy - i w zasadzie oznacza „łączyć się w tych samych przekonaniach". To ta sama idea, jaka kryje się za faszyzmem, duchowy element jest tu w zasadzie zbędny. Wszystko od Partii Republikańskiej po ruch skautowy może być rodzajem religii, jako grupa ludzi, złączona wspólnymi przekonaniami. Tak więc dla mnie religia jest duchowym odpowiednikiem faszyzmu. Na tej samej zasadzie magia jest duchowym odpowiednikiem anarchii, jako że opiera się na samookreśleniu, z kapłanem jako człowiekiem, który w bardziej dramatycznej formie znajduje się w centrum własnego wszechświata. Co jest dla mnie rodzajem duchowej deklaracji anarchistycznych przekonań. Odnajduję całą masę cech wspólnych dla anarchistycznych poglądów i praktyk magicznych, w obu jest zawarty ogromny ładunek współodczuwania.
Czy słyszałeś o projekcie „A jak Anarchia" jaki towarzyszył w Nowym Jorku premierze filmu „V jak Vendetta"?
Szczerze mówiąc: nie, powiedz, o co w nim chodziło?
Aktywiści anarchistyczni ustawili przed kinem, w którym się odbywała, stolik z informacjami o tym, w jaki sposób Hollywood usunęło z filmu treści polityczne.
Świetnie, to była jedna z rzeczy, jakie nie dawały mi spokoju. To, co początkowo było pomyślane jako bezpośrednie starcie anarchii i faszyzmu, twórcy filmu zastąpili jakimiś dziwnymi odniesieniami do 11. września i wojny z terroryzmem, słowa anarchia i faszyzm nawet w filmie nie padają. Już gdy powstawał ten film, myślałem: jeśli chcą zaprotestować przeciwko polityce Busha i kierunkowi, w jakim zmierza amerykańskie społeczeństwo po 11. września, czemu nie zrobią tego, co ja w latach osiemdziesiątych, gdy nie podobał mi się kierunek w jakim zmierzał mój kraj pod rządami Thatcher, czyli nie nakręcą historii, osadzonej w realiach ich własnego kraju, w której powiedzą wprost, o co im chodzi. Uderzyło mnie, że dla Hollywood „V jak Vendetta" było sposobem na to, by paru sfrustrowanych liberałów mogło pokazać, jak bardzo są wkurzeni obecną sytuacją bez potrzeby podejmowania jakiegokolwiek ryzyka.
Cała historia jest osadzona w Anglii, która jak sądzę jest dla większości Amerykanów jakimś baśniowym królestwem, w którym wciąż żyją olbrzymy. Tak naprawdę nie istnieje choć dla większości Amerykanów jest równie realna jak Kraina Oz. Możesz więc spokojnie osadzić polityczną fabułę w angielskich realiach i dać w ten sposób upust własnym frustracjom, związanym z osobą Busha i neokonserwatystami. Tak właśnie uważam, jednak muszę przyznać, że nigdy nie widziałem gotowego filmu, opieram się tu tylko na fragmentach scenariusza. To mi wystarczyło.
Ale to, co powiedziałeś o akcji „A jak Anarchia" jest naprawdę ciekawe. To jest fantastyczne.
Pierwotnie wywiad ukazał się w: Inny Świat kwartalnik anarchistyczny nr 2(29)/2009
Obudź się Polsko. Rewers - Antyfaszystowski Manifest Noworoczny
robactwo0, Śro, 2013-01-02 18:22 Antyfaszyzm | Blogwww.youtube.com/watch?v=8mtQ-p6o5y0
http://vimeo.com/56589679#at=0
Rozpowszechniajcie gdzie się da !
16
Neonaziści w pułapce amerykańskich antyfaszystów
Czytelnik CIA, Nie, 2012-12-16 21:43 Świat | AntyfaszyzmNa początku grudnia świat obiegła informacja, że neonazistowska partia Złoty Świt z Grecji, zamierza otworzyć swój oddział w Chicago. Jak się okazuje, cała sprawa była pułapką zastawioną przez organizacją Akcja Antyrasistowska. Jej członkowie skontaktowali się z nazistami i wyrazili chęć szerzenia ich idei w Ameryce. Grecy od razu połknęli haczyk i rozpoczęła się wymiana poufnych informacji.
Antyfaszyści nawiązali kontakt ze Złotym Świtem przez nazistowskie forum Stormfront (na którym udzielają się również polscy nacjonaliści). Tam poznali użytkownika Panos8814, który doprowadził ich prosto do źródła. Po wejściu w bliski kontakt, neonaziści przekazali antyfaszystom m.in. dane swoich działaczy w USA, a także metody zabezpieczania.
Szczegółowe informacje dostępne na stronie Akcji Antyrasistowskiej
Katowice: Wykład stowarzyszenia Niklot odwołany
Papug, Wto, 2012-12-11 16:09 Kraj | Antyfaszyzm | KulturaStowarzyszenie na rzecz tradycji i kultury Niklot, powiązane z Zadrugą miało zamiar urządzić wykład w katowickim rondzie kultury. Tematem był "Stach z Warty i Szczep rogate serce". Organizatorowi nie został jednak podany prawdziwy tytuł, ale jakaś enigmatyczna 'Rola rzeźby w sztuce'. Po protestach bywalców lokalu wykład został odwołany.
Zawiadomienie do Prokuratury ws. komentarza Adama Gmurczyka prezesa NOP
Hiszpan, Śro, 2012-11-28 23:42 Kraj | AntyfaszyzmHelsińska Fundacja Praw Człowieka złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez Gmurczyka, prezesa Narodowego Odrodzenia Polski, przestępstwa polegającego na nawoływaniu do popełnienia występku oraz publicznego pochwalania popełniania przestępstwa.
Sprawa dotyczy wpisów jakie Gmurczyk umieścił na swoim profilu Facebook po "Marszu Patriotów", który odbył się 11 listopada tego roku we Wrocławiu. Wtedy to grupa kilkunastu bandytów zaatakowała squatu Wagenburg i pobiła 34-letniego mieszkającego tam mężczyznę.
Gmurczyk fakt ten skomentował: „Media poinformowały, że po Marszu Patriotów grupa wrocławskich wolontariuszy udała się mimo dnia świątecznego do miejscowego squotu i podjęła działania remontowe. Męczyło mnie, skąd taka bezinteresowna akcja. Wszystko wyjaśnia poniższe zdjęcie. Straszliwe warunki, w jakich żyją squtersi poruszyło serce wrocławian. Jako człowiek – dziękuję im za to. Nie ustawajcie!"
Pożyteczni idioci
Czytelnik CIA, Wto, 2012-11-27 21:33 Antyfaszyzm | Publicystyka
Środowiska prawicowe wyczuły szansę, dla siebie, stąd też dziennikarz z Nowego Ekranu obecny na konferencji od razu zadał pytanie czy „można napisać, że zamachu dokonali anarchiści”. I tu pech – okazało, się że jednak nie anarchiści ale właśnie ludzie którzy podzielają poglądy Nowego Ekranu (w tym samym portalu pracuje Robert Winnicki, nasz blady, czasami jąkający się fuhrerek Młodzieży Wszechpolskiej, jak donoszą media: 27 letni student trzeciego roku politologii, który całe życie poświęca idei zaszczepionej mu przez Radio Maryja i nie ma nawet czasu na dziewczyny).
Dowiedzieliśmy się, że Brunonem K. miały kierować motywy o charakterze nacjonalistycznym, ksenofobicznym i antysemickim. Coś wam to przypomina?
To w zasadzie wszystko co charakteryzuje ONR, według wywiadu jaki dał sam prezes Holocher we Frondzie. No może z wyjątkiem antysemityzmu – teraz mamy na niego nowy termin ukuty na potrzeby mediów przez twórców „Ruchu Narodowego” czyli „judeosceptycyzm”. Wiadomo też, że Brunon K. planował, oraz zachęcał do tego swoich studentów, wybrać się na się na Marsz Niepodległości do Warszawy, na którym to miano „odzyskać Polskę.”
Do zamachu nie doszło, Polski 11.11 w Warszawie chyba nie udało się „odzyskać” pomimo oderwanych od rzeczywistości deklaracji, że systemowi jakoby złamano kark ale powołany został nowy ruch – Ruch Narodowy. Na razie nie wiadomo kto dokładnie w tym ruchu jest oprócz organizatorów Marszu Niepodległości czyli Młodzieży Wszechpolskiej, ONRu i byłego posła Artura Zawiszy. Wiadomo natomiast kto przeszkadza odzyskać Polskę – są to lewaki, pedały i liberałowie.
Wróćmy jednak do naszego niedoszłego zamachowca – nie udało się go przypisać anarchistom i lewicy, całą sytuację skrajne środowiska prawicowe zatem opisały jako prowokację służb. Te mniej radykalne, ale sprzyjające skrajnym wolą raczej mówić o szaleńcu czy socjopacie, nie zapominając wskazać, że prawdziwi terroryści są przecież zawsze lewicowi . Przy okazji wypłynęła też na wierzch mityczna już niemiecka antifa. Jak widać na prawicy oplucie munduru rekonstruktora z epoki napoleońskiej można porównać do planowania ataku bombowego.
Co jednak z tego wynika dla nas bojowych, radykalnych antyfaszystów?
Wynika z tego, że naszą lekcję historii odrobiliśmy bardzo dobrze. Wolnościowy, radykalny ruch antyfaszystowski dawno już doszedł do wniosku, że faszyści którzy pojawiają się na naszych ulicach są tak naprawdę efektem działań systemu, jego zbrojnym ramieniem . Tak było w latach 30-tych, kiedy to Hitler doszedł do władzy dzięki pomocy burżuazji bojącej się zrewolucjonizowanych mas społecznych. To wówczas zasadniczym celem obranym przez faszystów stało się zwalczanie ruchów działających na rzecz oddolnej społeczno-ekonomicznej emancypacji, by na jego trupie zdobyć władzę. Tak było w PRL-u kiedy władze wśród narodowców znalazły sobie wspaniałych partnerów do antysemickiej nagonki, tak było też u jego schyłku kiedy do rozbijania solidarnościowych manifestacji używano nazi-skinów podwożonych na miejsce milicyjnymi Nysami. I tak jest też i dzisiaj, kiedy w Europie szaleje kryzys wywołany przez międzynarodowe korporacje i prywatne banki.
Świetnym przykładem jest tu Grecja i neonaziści ze Złotego Świtu. Ramię w ramię z policją biorą udział w atakach na ruch wolnościowy i antykapitalistyczny. Co więcej to właśnie policjanci są główną grupą popierającą partię Złoty Świt. Nie dziwi więc, że za kozła ofiarnego i łatwy cel do szczucia upatrzyli sobie oni imigrantów. Polscy faszyści pieją z zachwytu gdy patrzą na Złoty Świt i jak policja bije „lewaków”. Ich marzeniem jest powtórka w kraju sytuacji z Węgier, gdzie nacjonaliści z Jobbiku (licznie zaproszeni na Marsz Niepodległości) są w parlamencie ale także na ulicach gdzie urządzają anty romskie pogromy.
Rządzący w Polsce też odrobili lekcję i wiedzą, że jak grunt pali się pod nogami, trzeba zagłuszyć jakąś aferę, dobić jakiegoś interesu, odwrócić uwagę ludzi od antyspołecznej polityki, zawsze może liczyć na pewne łatwo sterowalne grupy.
Już rok temu mieliśmy przykład tego jak sprawnie burdy, wywołane przez nacjonalistów 11.11 zostały wykorzystane przez rządzących do zmian prawnych dotyczących zgromadzeń. Co prawda samym organizatorom się upiekło i udało uniknąć konsekwencji - zadbali o to prawicowi publicyści, którzy murem stanęli za wersją, że zamieszki organizowali mityczni kibole. Rządzący zaspokoili swój polityczny apetyt na ograniczenie naszych podstawowych praw obywatelskich i politycznych a istniejący już dziś formalnie „Ruch Narodowy” dostarczył im wspaniałych argumentów. Wymiernie pomogły im w tym wspomniane wcześniej prawicowe massmedia które podkręcały histerię. Na ostatnim marszu w Warszawie nacjonaliści znowu jak na zamówienie pokazali, opinii publicznej, że faktycznie zmiany w ustawie były konieczne.
O tym, że można zawsze liczyć na pożytecznych idiotów wiedzą także służby specjalne. Historia zna na pęczki takich nawiedzonych ludzi którzy sami siebie uznają za mężów opatrzności, twierdzą, że posiadają jakąś dziejową misję. Uważają, że każdy kto myśli inaczej od nich jest spiskowcem, sabotażystą, wrogiem i podkłada im kłody pod nogi. Do tego dochodzi cała ksenofobiczna otoczka. Wypisz wymaluj „Ruch Narodowy”. No bo gdzie, jak nie wśród rozemocjonowanych nacjonalistów którzy nadal powtarzają, że Lwów i Wilno są Polskimi miastami które trzeba odzyskać, znaleźć kogoś kto świetnie będzie nadawał się do załatwienia pewnych interesów? To przecież w tym środowisku istnieje mit o rządzących krajem obcych – nie obcych dla ludzi politykach i kapitalistach którzy faktycznie pociągają za sznurki ale o „obcych” czyli Żydach i wszystkich innych „nieprawdziwych Polakach”.
Podobną sytuację mieliśmy już w II RP. Skończyło się to tym , że Gabriela Narutowicza zastrzelił Eligiusz Niewiadomski. Niewiadomski nadal jest wzorem dla wszelkiej maści faszystów i narodowców. Narutowicz także zginął za to, że nie był wystarczająco polski i co najważniejsze wybrany przez tych „innych”, „obcych”. Pomimo upływu 90 lat podobnie uważał Brunon K. głównym celem miała być Rada Ministrów i Prezydent. Mieli oni zginąć, ponieważ też są tymi „obcymi”.
Z takim podejściem do rzeczywistości, nie ma się co dziwić, że dla radykalnej prawicy, zamachy stanu i zamachy terrorystyczne stają się coraz sensowniejszą perspektywą. Im przecież nie chodzi o obalenie systemu (sami ten system ochoczo budowali jak np. Artur Zawisza i czerpali z niego niezłe profity) – chodzi o przejęcie władzy dla siebie. Wielokrotnie przecież spółka Winnicki, Holocher i Zawisza mówili, że do zaoferowania mają silne państwo. Silne państwo to silna policja i służby specjalne. To silne państwo narodowe (po oczyszczeniu z „nieprawdziwych polaków” i tych mitycznych pedałów, lewaków i liberałów) ma być według nich odpowiedzią na kryzys. To posiadanie własności przez Polaków w swoich rękach a nie „obcych” ma być receptą. Dlatego też, logiczne z ich perspektywy wydaje się zlikwidowanie tych „niepożądanych” jednostek. Bo według prawicy to one są przeszkodą, do „odzyskania Polski”.
ABW wiedziało po prostu gdzie szukać i znalazło. Niedoszły zamachowiec, posłuchał Winnickiego który twierdzi, że jesteśmy na wojnie i trzeba działać. To właśnie dzięki takim personom jak np. Artur Zawisza który sam ochrzcił się na „Rycerza Niepodległości”, które od jakiegoś czasu coraz bardziej podniecają swoich wyznawców i zachęcają ich do „wyjścia z lasu”, ABW mogło ogłosić swój sukces. Służby tylko skorzystały z nadarzającej się sytuacji, przy okazji próbując załatwić swoje interesy – przeciwstawić się likwidacji pionu śledczego i planowanemu włączeniu ABW pod nadzór resortu spraw wewnętrznych. Jeszcze raz nacjonaliści pomogli państwu i jego służbom, jeszcze raz stali się pożytecznymi idiotami dla rządzących!
Powtórzę jeszcze raz, ruch wolnościowy odrobił lekcję historii i dobrze wie, że takie ataki mogą mieć co najwyżej symboliczny efekt. Z doświadczenia wiemy, że w rzeczywistości służą jednak samemu systemowi. Służą rządzącym do zaostrzania prawa, przekazywaniu pieniędzy na rozbudowywanie aparatu represji, dokręcaniu śruby i zwiększaniu uprawnień dla funkcjonariuszy.
Co ta próba zamachu oznacza jednak dla nas?
W zasadzie nie wiele, bo my od lat wiemy na czym polega faszystowski terror i jaka jest jego skala. To my od lat, spotykamy się z jednej strony z inwigilacją służb a z drugiej z przemocą skrajnej prawicy a nie siedzący w Sejmie politycy. Powszechnie znana jest lista ofiar faszystowskiego terroru w Polsce, prowadzona od początku lat 90-tych. Na tej liście jest kilkadziesiąt nazwisk ludzi zamordowanych dlatego, że według prawicowców nie przystawali do wymyślonego przez nich wzoru „prawdziwego Polaka”. To nasze twarze widnieją na stronie Redwatch, to my jesteśmy atakowani z tego powodu nożami. To polska policja przy aplauzie hitlerowców z Combat18 morduje czarnoskórych handlarzy i uchodzi im to płazem. My wiemy, że nie możemy liczyć na policję i musimy bronić się sami, nie szukamy tam zatem pomocy. To nasze manifestacje przeciwko faszystowskiej przemocy rozbija policja używając neonazistów z Blood&Honour jako prowokatorów, to nas zatrzymuje kiedy w efekcie ich działań musimy w końcu jechać na manifestację przeciwko nazistowskim mordercom w Białymstoku. To nie my, ale Artur Zawisza wysyłał listy do Zbigniewa Ziobry (wtedy ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego) w których namawia do ścigania „zorganizowanej grupy przestępczej o orientacji lewicowej” po wydarzeniach 21 marca 2007 we Wrocławiu. Przypomnijmy, że to wtedy aktywiści NOP i Zadrugi krzyczeli na rynku: "Polska cała tylko biała", "Wolna Polska bez Murzynów", a antyfaszyści próbowali zakłócić wiec. To ci sami ludzie, których bronił wtedy Zawisza prowokują i odpowiadają za ostatnie pobicia po „Marszu Patriotów” we Wrocławiu na skłocie Wagenburg.
Dla nas antyfaszyzm nie jest odskocznią do zdobywania punktów w sondażach, jest on świadomą postawą społeczną wynikającą z doświadczeń historii. To nie my, ale „Ruch Narodowy” puszcza oko do partii politycznych jak PiS . To nie my jak SLD czy Ruch Palikota próbujemy zbijać na antyfaszyzmie kapitał polityczny.
To my, radykalni antyfaszyści jesteśmy antysystemowi w pełnym tego słowa znaczeniu. Nasz antyfaszyzm posiada wszystkie konteksty: polityczny, społeczny, ekonomiczny czy kulturowy. To my odrzucamy jakąkolwiek współpracę z policją, czy służbami specjalnymi – bo wiemy, że gdyby do niej doszło, prędzej czy później obróciłoby się to na naszą niekorzyść. To nie my jak ONR w Poznaniu wzywamy na odsiecz z pomocą funkcjonariuszy podczas swoich manifestacji. Nie jesteśmy jak Młodzież Wszechpolska która nasyła policję nawet na swoich konkurentów na scenie nacjonalistycznej. To nie my mamy swoich działaczy i sympatyków w policji, straży granicznej czy wojsku.
To my jesteśmy radykalni w naszych działaniach, kiedy trzeba stanowimy odpór dla faszystowskich bojówek na ulicach, ale to także my blokujemy eksmisje czy działamy w związkach zawodowych. To do nas przychodzą ludzie po pomoc w walce z kamienicznikami, to my pomagamy wykorzystywanym przez pracodawców pracownikom. To w końcu od naszych skutecznych działań, zależy czy uniemożliwimy marginalnym w istocie grupom skrajnej prawicy nadawanie tonu debacie publicznej i to nasze działania są najlepszą odpowiedzią na próby ubierania się faszystów w „antysystemowe” szatki.
MOMOS 161
http://antifa.bzzz.net/artykuly/publicystyka/item/386-pozyteczni-idioci
Znana strona z gejowskim porno nie działa
kutang pan, Nie, 2012-11-25 22:53 Antyfaszyzm | Blog | Ironia/HumorStrona http://narodowiec.com.pl odmawia wspolpracy.
Na razie nie wiemy, czy jest to sprawka zydokomuny, masonow, niemieckiej antify, policji, czy moze po prostu trwaja prace konwersacyjne.
Berlin: Nieudana demonstracja neonazistów przeciw imigrantom
Yak, Nie, 2012-11-25 19:20 Świat | Antyfaszyzm | Dyskryminacja | Rasizm/NacjonalizmKilkaset osób zablokowało w sobotę planowaną demonstracje niemieckich neofaszystów z NPD w jednej z dzielnic Berlina, Rudow. Neofaszyści demonstrowali przeciwko budowie prowizorycznego osiedla kontenerowego dla azylantów, które ma powstać w tej dzielnicy. W oczach NPD to „luksusowe apartamenty”, które zakłócą „wiejski charakter Rudow”. W listopadzie rasiści należący do tej organizacji zaatakowali projekcję filmową o prawach imigrantów odbywającą się w Rudow, oraz dokonali ataku na ośrodek dla azylantów w pobliskiej miejscowości Waßmannsdorf.
W związku z tym, wieść o zorganizowaniu przez berliński oddział NPD demonstracji spotkała się ze sprzeciwem środowiska antyfaszystowskiego. Demonstracja NPD zgromadziła co najwyżej 70 osób, więc bez problemu została otoczona przez trzy grupy kontrdemonstrantów blokujące odchodzące z miejsca zgromadzenia ulice. Pod ochroną policji, demonstracja neonazistów przeszła około 600 metrów, jednak musiała potem zawrócić w wyniku skutecznej blokady i została następnie rozwiązana.
Jak definiować faszyzm?
wiatrak, Nie, 2012-11-25 00:07 Antyfaszyzm | PublicystykaW XXI wieku w krajach post-stalinowskich w tym Polsce borykamy się obecnie z silnym problemem nacjonalizmu.
O ile w USA mimo dużego przywiązania do religii czy konserwatyzmu nikt normalny nie pójdzie nigdy na żaden faszystowski marsz o tyle w Polsce na takie marsze napędzają konserwatywne elity czy kler.
Dziś w takich krajach słowo "faszyzm" oznacza więc wszystko i nic zarazem. Słowo to nigdy nie było dokładnie zdefiniowane, a to sprawia niebywałe trudności albowiem w debacie politycznej niezbędna jest konsekwencja.
Postanowiłem więc zacytować dwie propozycje definicji faszyzmu. Każdy może sobie jedną z nich wybrać lub też wymyślić swoją definicję. Niezależnie jednak od wszystkiego trzeba stosować się do niej konsekwentnie.
A. Emilio Gentili
"Faszyzm jest nową, nieznaną do tej pory formą doświadczenia dominacji politycznej, ustanowioną przez ruch rewolucyjny, który wyznaje integrystyczną koncepcję polityki, który walczy w celu uzyskania monopolu władzy i który po osiągnięciu monopolu władzy, na drodze legalnej lub nielegalnej, przekształca istniejące do tej pory ustrój w nowe państwo oparte na rządach jednej partii oraz systemie policyjnym i terrorystycznym, będącymi narzędziami permanentnej rewolucji skierowanej przeciwko "wrogom wewnętrznym".
Głównym celem totalitarnego ruchu jest podbój i transformacja społeczeństwa, podporządkowanie obywateli, ich integracja i homogenizacja na zasadzie prymatu polityki nad wszystkimi innymi aspektami życia ludzkiego. Życie ludzkie interpretowane jest poprzez kategorie, mity i wartości ideologii palingenetycznej (wiary w powtarzanie się tych samych zjawisk w toku dziejów), zdogmatyzowanie jednostki i mas przez rewolucję antropologiczną i dzięki temu stworzenie nowego typu człowieka, oddanego wyłącznie realizacji projektów rewolucyjnych i imperialistycznych partii totalitarnej. Chodzi o stworzenie nowej cywilizacji o ponadnarodowym i ekspansywnym charakterze."
Jest to definicja charakteryzująca ideologię faszystowską. Świetnie odnosi się ona do modelu państw jakimi były faszystowskie Włochy czy III Rzesza.
B. Robert Paxton
"Faszyzm może być zdefiniowany jako forma zachowania politycznego naznaczonego obsesyjną troską o upadek wspólnoty, upokorzenie czy poczucie bycia ofiarą oraz przez kompensacyjny kult jedności, energii i czystości, w którym masowa partia oddanych nacjonalistycznych bojowników, pracujących w niełatwej, ale skutecznej kooperacji z tradycyjnymi elitami, porzuca demokratyczne wolności i dąży - za pomocą przemocy bez etycznych czy prawnych ograniczeń - do celów, którymi są wewnętrzna czystość i zewnętrzna ekspansja."
Jest to definicja ukazująca faszyzm nie jako ideologię, ale jako metody działania politycznego dążące do przejęcia władzy i ustanowienia nacjonalistycznej dyktatury. Myślę, że ta definicja jest bardziej adekwatna do sytuacji w Polsce.
https://cia.media.pl/nowy_integralistyczny_konserwatyzm_omowienie https://cia.media.pl/nacjonalizm
Warszawa: Reklamy filmu "Faszystowskie Mordy"
Czytelnik CIA, Pią, 2012-11-23 22:23 Kraj | Antyfaszyzm | Ironia/HumorNa prawicowych fanpagach można zobaczyć ciekawe zdjęcia przedstawiające plakaty, które pojawiły się na mieście. Reklamują one film produkcji antyfaszystowskiej grupy filmowej "Shosanna".
"Tego jeszcze nie było, powrót brunatnego zamordyzmu, po hitleryzmie i stalinizmie, narodowy radykalizm - faszyzm po polsku! Pod egidą największych durni przy owacji tłumów, zbiorowa hipnoza" - można przeczytać na plakatach.
W rolach głównych występują: Adam Gmurczyk ps. "Banan" z NOP, Przemysław Holocher z ONR, sprzedawca zszywaczy, który teraz jest wodzem Robert Winnicki z Młodzieży Wszechpolskiej oraz judeosceptyk Zawisza Brunatny z Lublina.
Ateny: Motocyklowy patrol antyfaszystowski
Czytelnik CIA, Pon, 2012-11-19 14:18 Świat | Antyfaszyzm | Blog15 listopada kilkuset anarchistów wzięło udział w antyfaszystowskim patrolu motocyklowym w Atenach. Wznoszono hasła takie jak "Faszystowskie skurwysyny na szubienice", "Śmierć faszyzmowi". To już kolejna akcja tego typu w Grecji
http://vimeo.com/53732934
http://www.youtube.com/watch?v=q3gRJwzPBAM
ANTIFA Wildeast Hooligans
Czytelnik CIA, Pon, 2012-11-19 13:30 Antyfaszyzm | Bloghttp://www.youtube.com/watch?v=HjI8x2jh5RI
KIM JESTEŚMY? Grupą radykalnych antyfaszystów mającą na celu fizyczną i ideologiczną konfrontację ze skrajną prawicą. Nasza działalność jest odpowiedzią na aktywność ugrupowań szerzących faszyzm, nazizm, rasizm, antysemityzm, nacjonalizm i homofobię. Idee te traktujemy jako bezpośrednie zagrożenie dla swobody jednostek. Wychodzimy z założenia, że w kraju tak mocno doświadczonym przez systemy tototalitarne nazizmu, a także państwowego komunizmu, tego typu ideologie i próby ich szerzenia powinny spotykać się ze zdecydowanym i skutecznym sprzeciwem. Nie akceptujemy żadnej współpracy z policją, służbami specjalnymi i partiami politycznymi. Nie udzielamy i nie otrzymujemy żadnych informacji od Stowarzyszenia "Nigdy Więcej". Nie ma u nas hierarchii ani szefów. Nasze działania poza fizyczną konfrontacją, to także organizowanie koncertów, benefitów, wspieranie więźniów, szeroko rozumiana edukacja i propaganda, działalność wydawnicza, organizowanie integrujących środowisko turniejów sportowych etc.
Atak na faszyzujące portale
Czytelnik CIA, Nie, 2012-11-18 14:03 Kraj | Antyfaszyzm11 listopada "nieznani sprawcy" dokonali ataków na strony nacjonalistyczne - autonom.pl i "Droga Legionisty". Strony te to dzisiaj nie zostały przywrócone do użytku. O ile redakcja portalu "Droga Idioty" (przepraszam ehm "Legionisty") przyznała się do ataku wirtualnych wojowników, to "automatoły" piszą o pracach konserwacyjnych.
Redakcjom tym życzymy wszystkiego najgorszego, a hakerów pozdrawiamy.
Za: Indymedia Polska
Przeciwko kultowi "Żołnierzy Przeklętych"
wiatrak, Pią, 2012-11-16 19:03 Kraj | Antyfaszyzm | HistoriaW internecie od jakiegoś czasu możemy obserwować bloga sprzeciwiającego się oddawaniu czci powojennemu nacjonalistycznemu podziemiu antykomunistycznemu.
Na Facebooku widoczny jest również fanpage.
Organizatorzy akcji początkowo ograniczali się do gromadzenia różnych artykułów z Przeglądu, ale także z CIA. Dotyczyły one głównie Józefa Kurasia ps. "Ogień" znanego z mordowania Słowaków i ocalałych z Holocaustu Żydów, Romualda Rajsa ps. "Bury" znanego z mordowania Białorusinów oraz Franciszka Olszówki ps. "Otto" znanego przede wszystkim z tego, że przeszedł przez Wermacht i MO żeby później stać się sprawcą kilku masakr m.in. w Bolesławcu.