Dyskryminacja

Warszawa: Metro będzie płacić odszkodowania za zniszczenia - ale tylko Carrefourowi

Kraj | Dyskryminacja | Lokatorzy

Prawie centymetr mają największe szczeliny w ścianach kamienicy na Targowej 70, obok której powstaje stacja metra Dworzec Wileński. - Boimy się tu mieszkać - mówią lokatorzy. - Budynek jest bezpieczny, ale to ekspertyza powie, czy spękania są przez nasze roboty - twierdzi wykonawca. Kamienica przy Targowej 70 stoi tuż obok centrum handlowego Carrefour (ucierpiała zresztą też podczas budowy tego obiektu). Wykop znajduje się zaledwie kilka metrów od budynku.

Spękania w mieszkaniach oglądały komisje złożone z przedstawicieli wykonawcy II linii i Metra. Wykonawca II linii, spółka AGP Metro, zapewnia, że kamienica jest bezpieczna. - Budynkowi nic nie zagraża. Wszystko jest na bieżąco monitorowane. Czujniki badają przesunięcia - mówi Mateusz Witczyński, rzecznik spółki AGP Metro. Według nieoficjalnych informacji budynek w ostatnich tygodniach odchylił się o dwa centymetry. Mateusz Witczyński twierdzi, że na zlecenie wykonawcy prof. Lech Wysokiński przygotowuje ekspertyzę budynku. - Odpowie na pytanie, czy spękania powstały z powodu budowy metra. Jeśli tak, to wszelkie szkody naprawimy - obiecuje Witczyński. Nie wie jednak, kiedy analiza może być gotowa.

Amsterdamskie getto biedy i kłamstwa prawicowych mediów

Świat | Dyskryminacja | Lokatorzy | Publicystyka | Tacy są politycy

Czytając prawicowy portal wpolityce.pl można odnieść wrażenie, że holenderskie homolobby jest tak silne, że będzie zamykać homofobów w gettach kontenerowych.

Jednak pomysł jest raczej terroryzowaniem większości seksualnej. Represjom będzie bowiem poddawany każdy, kto uprzykrza życie homoseksualistom, stosuje wobec nich mobbing, tyranizuje ich, obraża.

Tak pisze wpolityce.pl powtarzając za Faktem będącym polską tubą programową tabloidowego koncernu Axel Springer . Koncern jest znany ze swojej jednoznacznej linii polityki redakcyjnej.

Axel Springer jest koncernem pro-izraelskim za co krytykują go środowiska muzułmańskie i lewica antysyjonistyczna. Die Welt należący do Axel Springera słynie z pisaniny o polskich obozach śmierci i odmawia drukowania sprostowań w tej sprawie.

Axel Springer jest jedynym niemieckim wydawnictwem, które w swoich gazetach publikuje wyłącznie reklamy wyborcze partii prawicowych. Dziennikarze musieli przez wiele lat podpisywać lojalkę, iż będą w swoich artykułach promowali gospodarkę wolno-rynkową i NATO.

Po zamachu na Rudiego Dutchke w kwietniu 1968 niemieccy studenci zorganizowali manifestację pod siedzibą Axel Springera, którego uważali za współodpowiedzialnego nagonki na środowiska lewicowe i sam zamach.
Dziennikarze Bilda i Faktu znani są również z szerzenia propagandy nacjonalistycznej. Tak było podczas mistrzostw świata w piłce nożnej w Niemczech gdzie Axel Springer jątrzył po obu stronach. Podobnie było 11 listopada 2011 roku. To należący do Axel Springera Fakt zorganizował największą nagonkę na niemieckich antyfaszystów, która miała podłoże stricte narodowe.

Tyle o niemieckim gigancie, przejdę teraz do sprawy, którą Axel Springer serwuje w Polsce, a portal wpolityce.pl wciska w prawicową michę swoim czytelnikom.

To prawda, że władze Amsterdamu chcą stworzyć specjalne kontenerowe getto pod stałym nadzorem policji. Jednak informacja podawana przez tabloidy i media prawicowe to zupełne przeinaczenie faktów. Do „wiosek szumowin” gdyż tak w politycznym żargonie mają się nazywać amsterdamskie osiedla kontenerowe nie mają trafiać homofobi tylko „uciążliwi lokatorzy”. Zupełnie tak samo jak w Poznaniu gdzie działa Jarosław Pucek nazywany już „wielkopolskim Rudolfem Hoessem”.

Żeby było śmieszniej, taką politykę mieszkaniową postuluje holenderski ultraprawicowiec Geert Wilders (na zdjęciu). Wilders chce w ten sposób odseparować żyjących w biedzie imigrantów od białych.

Wielu polskich prawicowców sympatyzuje z Geertem Wildersem i nie przeszkadza im fakt, że postuluje on również pozbycie się z Holandii Polaków.

Ot i co się kryje za rzekomym homolobby, które ponoć represjonuje "normalnych".

telegraph.co.uk

PS. Po napisaniu powyższego artykułu dowiedziałem się jednak, że ktoś z urzędników wymienił homofobiczne dokuczanie jako jedną z form bycia "trudnym lokatorem". Pragnę zaznaczyć, że w Polsce tego typu nękanie sąsiada również podchodziłoby pod bycie trudnym lokatorem. Byłoby to zwyczajne dokuczanie sąsiadowi.

https://cia.media.pl/nowy_integralistyczny_konserwatyzm_omowienie

Niemiecki Kościół po stronie zboczeńców

Świat | Dyskryminacja | Klerykalizm | Prawa kobiet/Feminizm

Ofiara zastosowania pigułki gwałtu szukała pomocy w dwóch szpitalach prowadzonych przez kościół katolicki w Kolonii.

Żaden z dwóch szpitali nie podał zgwałconej kobiecie pigułki wczesnoporonnej, gdyż jest to niezgodne z religią katolicką. Nie byłoby to aż takim skandalem gdyby nie fakt, że dwa szpitale odmówiły zabezpieczenia materiału dowodowego i odesłały kobietę z kwitkiem.

Pomogli dopiero pracownicy szpitala ewangelickiego. Szpitale prowadzone przez kościoły nie są prywatnymi firmami, są finansowane ze środków publicznych.

Poprosił o wypłatę, pracodawca go pobił

Kraj | Blog | Dyskryminacja | Represje

W Skierniewicach miał być za kilka dni. Zadzwonił wcześniej: mam czerwoną kurtkę, idę od dworca. Wrócił wcześniej bo nie znalazł pracy. Pod redakcją stanął 33-latek o wymiętej życiem twarzy. Nawet w kurtce w krzykliwym kolorze nie rzucał się w oczy. Takich jak on mijasz na ulicy – są przezroczyści. Twardzi i dumni – dla wielu, zwyczajnie: siła robocza.

Przyjechał do Warszawy „z miejscowości, o której nikt nie słyszał”. Jedyny zakład pracy to ledwo zipiąca „fabryka”. Pracują tam ci, którzy chcą dożyć emerytury w jedynym – prócz własnego domu i miejsca pod spożywczakiem – znanym im miejscu. Są też farmerzy. Żyją z mleka. Najmniejsze gospodarstwo to 30 krów. Jest wielka przestrzeń, ale brak miejsca dla takich jak on.
Co w „miejscu, o którym nikt nie słyszał” można robić? Jest spożywczak. Zagospodaruje każdą nudę. Tyle, że jak staniesz tam raz, zostaniesz na zawsze. On chciał czegoś więcej. Wiedział, że jest silny. Potrafi pracować. Nie ma nic do stracenia. Przyjechał do centralnej Polski. Tego chciał?
- Poznałem tu dziewczynę, dla niej zamieszkałem w Skierniewicach. Jestem tu od roku, wcześniej cały czas na Warszawie siedziałem.

PKP nie zgadza się na dokarmianie bezdomnych

Kraj | Dyskryminacja | Ubóstwo

 Warszawa Wschodnia Jak informuje Rzeczpospolita, PKP S.A. wysłała do stołecznej straży miejskiej pismo w którym informuje, że nie zgadza się na dokarmianie bezdomnych na terenie i w okolicach Dworca Wschodniego.

Za pismo odpowiada Jacek Nowak z Departamentu Eksploatacji Nieruchomości, który przesłał pismo do Straży Miejskiej 8 stycznia. Czytamy w nim m.in.

W związku z rozdawaniem przez funkcjonariuszy Straży Miejskiej posiłków dla osób bezdomnych przy Dworcu Warszawa Wschodnia w dniu 3 styczna ok. godz. 15 na terenie kolejowym, uprzejmie informuję, że PKP S.A. nie wyraża zgody na realizację tego typu przedsięwzięć na terenie i wokół dworca

Polskie Ośrodki Strzeżone – świadectwo represji wobec cudzoziemców

Kraj | Dyskryminacja | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Represje

Poprzedni rok był rokiem walki z represjami stosowanymi z wyjątkową brutalnością wobec cudzoziemców na terenach polskich Ośrodków Strzeżonych.

Z roku na rok coraz więcej migrantów z często nieuzasadnionych przyczyn jest przetrzymywana w nieludzkich warunkach i poddana systemowi najboleśniejszych i najbardziej upadlających godność ludzką opresji.

Doświadczenie pokazuje, że represjom może być poddany każdy, kto po przekroczeniu granicy po prostu będzie miał pecha. Sytuacja w polskich Ośrodkach Strzeżonych, gdzie na decyzje o swoim losie czekają obcokrajowcy, w październiku 2012 roku zaostrzyła się. Ponad siedemdziesiąt osób osadzonych w Białymstoku, Białej Podlaskiej, Przemyślu i Lesznowoli postanowiło jednocześnie przystąpić do strajku głodowego w odpowiedzi na nieuzasadnione szykany. Nie był to pierwszy protest internowanych uchodźców, ale po raz pierwszy informacja o strajku wydostała się na zewnątrz. Dotąd strajkujących zamykano w izolatkach i karano na różne sposoby – a opinia publiczna nawet o tym nie wiedziała.

Mimo zakończenia strajków głośne mówienie o tym problemie pozwala utrzymać pewnego rodzaju presję na władze. Między innymi dzięki Peterowi Silaev rosyjskiemu aktywiście, antyfaszyście, dziennikarzowi, który w 2010 roku spędził na poznańskim Rozbracie kilka miesięcy. Po wyjeździe z Poznania, zobaczył i odczuł bezpośrednio na sobie coś, co – jak sam wspomina – nie pozwala mu zapomnieć o losie uchodźców. Poniżej publikujemy tekst autorstwa Petera będący opisem tego, czego doświadczył podczas trzymiesięcznego pobytu w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Krośnie Odrzańskim.

Relacja

Codziennie koleje osoby są zatrzymywane i przetrzymywane miesiącami w tragicznych warunkach, na co dzień poniżane, spotykają się z nieludzkim traktowaniem ze strony pracowników ośrodków zamkniętych. Szczególnie ważne jest mówienie o tym głośno teraz, aby cały czas tworzyć presję, pomimo zakończenia strajków głodowych, problem bowiem nierozwiązany trwa nadal.

 Straż Graniczna Dwa lata temu miałem okazję doświadczyć wszystkich „luksusów” oferowanych przez polski system Straży Granicznej i nie mogę niestety powiedzieć, że po tym doświadczeniu doszedłem już do siebie. Jest to potężny system obozów koncentracyjnych, a warunki panujące tam są gorsze od warunków więziennych. Osoba, która miała pecha znaleźć się w tym systemie, błyskawicznie traci większość swoich praw i staje się bezsilną marionetką w rękach skorumpowanej administracji. Nie jest tajemnicą, że niektóre kraje europejskie finansują polską Straż Graniczną w celu utrzymania takiego właśnie typu systemu obozowego i sprawiają, że w ten sposób, Polska staje się dla Unii Europejskiej „krajem gąbką”, do walki zarówno z legalną, jak i i nielegalną imigracją (te same procesy można zaobserwować na Malcie i w Grecji). Dlatego też, nawet w obliczu kryzysu, Straż Graniczna rok w rok jest w stanie rozbudowywać sieć obozów, zajmować nowe tereny, zatrudniać co raz więcej pracowników – ich dochody są bezpośrednio zależne od ilości osób zatrzymanych i przetrzymywanych. Więcej ludzi w ośrodkach oznacza po prostu więcej pieniędzy. Należy dodać, że administracja obozów jest skorumpowana i czuje się całkowicie bezkarna, dokonując kradzieży i zarabiając kosztem zatrzymanych. Bardzo często mogliśmy zobaczyć w historii ludzkości taki obraz – masy pozbawionych praw ludzi są stłoczone w miejscach o bardzo niskich standardach życia w celu zaniżenia kosztów i generowania zysków.

Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, że nawet mimo ucisków zarządów obozów, w tym momencie ludzie zabrali jednak głos i wytoczyli szereg zastrzeżeń, które zostały sformułowane absolutnie właściwie i precyzyjnie, a ja podpisuję się pod każdym z nich.

Zostałem zatrzymany przez patrol Straży Granicznej podczas losowej kontroli w Szczecinie w 2010 r. i po godzinnym dochodzeniu było absolutnie jasne, że jedyną rzeczą, jaką mogą zrobić ze mną strażnicy, było po prostu pozwolić mi odejść. W tym czasie ubiegałem się o azyl polityczny w Belgii, a moja sprawa nadal była na początkowym etapie rozpatrywania wniosku. Kiedy tydzień wcześniej miałem sprawdzane dokumenty w Niemczech, policjant odnalazł moje dane w międzynarodowej bazie i po sprawdzeniu mojego statusu pozwolił mi odejść.
Poprosiłem oficerów w Szczecinie, aby zrobili to samo, ale okazało się, że w ogóle nie mają dostępu do międzynarodowej bazy danych. Mieli zadzwonić do swoich kolegów we Frankfurcie nad Odrą, aby tam mnie sprawdzono. Niemcy stwierdzili, że po prostu powinienem wrócić do Brukseli – miałem ze sobą wykupiony bilet. Ale to nie powstrzymało polskiej Straży Granicznej przed rozpoczęciem procedury mojej przymusowej deportacji do Belgii, która trwała TRZY miesiące – a cały ten czas spędziłem w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Krośnie Odrzańskim.

Inne przykłady

Przedsiębiorca tekstyliów z Indii został zatrzymany na lotnisku podczas odprawy na lot do Indii, jego wiza wygasła 2 tygodnie wcześniej. Został więc odprowadzony do ośrodka i spędził tam 2 miesiące, aby w rezultacie zostać deportowanym do Indii, chociaż w momencie zatrzymania miał bilet w ręce.

Student z Tajwanu, został doprowadzony do ośrodka tylko dlatego, że wsiadł do autobusu jadącego do Niemiec; posiadanie polskiej wizy w ogóle mu nie pomogło.

Wszystko to są drobne naruszenia, ale tylko w Polsce jesteś trzymany w więzieniu przez miesiąc jedynie po to, żeby w rezultacie kontynuować dalej swoją podróż. Dzieje się tak ponieważ każdy jeden dzień spędzony w ośrodku oznacza więcej dotacji unijnych na „zapobieganie nielegalnej imigracji” i więcej funduszy z budżetu na utrzymanie ośrodków. Jeśli w ośrodku znajdowałoby się za mało ludzi, groziłoby to jego zamknięciem – co byłoby zwykłą stratą płynącego z prowadzenia ośrodka zysków.

W ośrodku w Krośnie Odrzańskim były dwie opcje uzyskania dodatkowej żywności, ubrań i innych produktów – poprzez otrzymanie przesyłki pocztowej z zewnątrz lub zamawianie artykułów ze „sklepu”. Administracja stosowała karanie ludzi poprzez zakaz otrzymywania przesyłek pocztowych, a pewnego dnia przedstawiono nam decyzję wstrzymania całej poczty z powodu „groźby przemytu narkotyków”.

Wtedy można było kupić towary tylko w „sklepie” – i co zauważyliśmy to to, że na produktach zostały tylko ślady naklejek z cenami. Te produkty nie zostały zakupione hurtowo ani też nie pochodziły z żadnej sieci supermarketów (co by wydawało się logiczne). My wszyscy przynosiliśmy dochody małemu sklepowi spożywczemu należącego do kogoś związanego z administracją ośrodka. Setki nas, codziennie, przez 7 dni w tygodniu – jaka by to była strata, gdyby w ośrodku było nas mniej…

To jakieś tchórzostwo nazwać takie miejsce słowami jak: „ośrodek” lub „centrum zatrzymań” – było to po prostu więzienie, a nawet nieco gorzej, ponieważ nie byliśmy tam uznawani za podmioty prawa cywilnego. W pięciu celach umieszczono, po osiem osób w każdej, dwudziestopiętrowy korytarz, jedna godzina spaceru dziennie na brudnym podwórku, wszędzie zabezpieczenia – to wszystko.

Byliśmy wszyscy trzymani w ciągu dnia w tym korytarzu, chodząc wciąż w tą i z powrotem od jego jednego końca do drugiego, przez cały dzień – to było wszystko co mogliśmy tam robić. Jeśli to nie jest więzienie – to co to jest? I powtarzam, że większość z przebywających tam osób nigdy nie popełniła przestępstwa.

Poniżej postaram się zilustrować każdy z postulatów petycji z żądaniami osób, które podjęły w proteście strajk głodowy, podając jeden z przykładów z własnego doświadczenia.

Prawo do informacji i tłumacza

Wśród osób zarządzających nie było nikogo, kto by mówił po angielsku lub w jakimkolwiek innym języku niż polski. To były jedyne osoby, do których obowiązków należała komunikacja pomiędzy sądem i ministerstwem, a osobami osadzonymi w ośrodku. Oni wypełniali dokumenty, przynosili wydane decyzje do podpisania, przekazywali dokumenty. I ci ludzie z całego świata, musieli użyć języka ciała do wyjaśnienia skomplikowanych szczegółów swoich spraw oficerom i funkcjonariuszom, którzy po prostu bardzo szczerze odpowiadali im, że nic z tego nie rozumieją… Od chwili, kiedy tam dotarłem, to właśnie ja zacząłem funkcjonować jako tłumacz etatowy – pomagając tłumaczyć z angielskiego na mój bardzo słaby polski. I to były oficjalne, niezwykle ważne dokumenty, które rutynowo wypełniano każdego dnia! Apelacje, zawiadomienia, wyjaśnienia, protesty – wszystkie one zostały przetłumaczone właśnie w ten sposób. Pewnego razu być może uratowałem życie jednego chłopaka – zobaczyłem go gorączkowo tłumaczącego coś oficerowi. Zapytałem, co się stało? „Próbuję mu zapisać hasło na e-mail, tam zostały zapisane kopie wszystkich moich dokumentów” – krzyczał czarnoskóry ex-kaznodzieja z Burundi. Oficer przerywał mu: „Nie potrzeba tłumacza, wszystko rozumiem. Odmawia mi pokazania swoich dokumentów”.

Prawo do kontaktu ze światem zewnętrznym

Był tylko jeden telefon w naszym bloku i pracownicy ośrodka podejmowali wszelkie możliwe starania w celu ograniczenia korzystania z niego. Były ustalane śmieszne zasady i harmonogramy dla ludzi stojących w kolejce, starających się przez minutę porozmawiać z krewnym lub prawnikiem. Takie działania prowadziły do nieuchronnych sporów, które dawały strażnikom prawo, aby wprowadzać jeszcze więcej ograniczeń. W ośrodku nie było też żadnej biblioteki.

Prawo do odpowiedniej opieki zdrowotnej

Co tydzień przysługiwało nam prawo do wpisania się na wizytę u lekarza, ale ludzie zwykle musieli czekać na spotkanie przez miesiąc. Z jakichś powodów lekarz, podczas swojej cotygodniowej wizyty, mógł przyjąć jedynie kilka osób – a było 45 osób w bloku. Wśród zatrzymanych w ośrodku było dużo starszych osób, które po nagłym znalezieniu się w zamkniętym środowisku, gdzie nie mieli się kompletnie czym zająć, doznawali bardzo szybkiego spadku kondycji zdrowotnej. Na pierwszym miejscu zaczynało szwankować serce – co jakoś nigdy nie zaniepokoiło służb ośrodka. Nigdy nie widziałem, aby któryś z mieszkańców cel był hospitalizowany, bo strażnicy podejrzewali, że ataki serca są symulowane w celu dostania się do szpitala.

Poszanowanie praw dziecka

W ośrodku w Krośnie Odrzańskim funkcjonowało coś jak „cele rodzinne”, ale właściwie, tak samo jak zwykli przestępcy, dzieci w każdym wieku, były trzymane w tym więzieniu na takich samych zasadach. Oczywiście żadne z nich nie chodziło do żadnej szkoły, miały one po prostu trochę większą celę niż inni. Warunki ich uwięzienia nie różniły się od naszych w żaden inny sposób.

Poprawa warunków socjalnych

Administracja ośrodka w Krośnie Odrzańskim prowadziła gospodarkę nie zatrudniania żadnych osób sprzątających z zewnątrz w związku z czym, na wszystkich osadzonych spoczywał obowiązek wykonywania tej pracy za darmo. Jeśli ktoś odmówił sprzątania nie wolno mu było palić. Jeśli on nie palił – cała cela była objęta zakazem palenia. Gdy był z celi, w której nikt nie palił – co wprawiało na moment strażników w lekką konsternację – w rezultacie zabraniano korzystania z czajnika. A spora część naszej diety składała się z chińskich zupek, czyli już wiadomo czemu to służyło. To zabawny przykład, ale po prostu nigdy nie brano pod uwagę naszej woli i preferencji. W związku z tym, że my byliśmy wyjęci spod prawa, strażnicy mieli prawo do postrzegania nas jako podludzi i zachowywali się zgodnie z taką właśnie wizją.

Nadużycia wobec osób osadzonych w ośrodkach

Ludzie byli regularnie bici lub umieszczani w izolatkach albo umieszczani w izolatkach i zbiorowo bici. Zwykle wybierano taką osobę, która nie mówi w języku znanym reszcie osadzonych – Chińczyków lub Afgańczyków – to bardzo inteligentne posunięcie…. Nie było żadnych przepisów regulujących narzucane ograniczenia i stosowane kary – strażnicy robili po prostu to, co chcieli. A jeśli napiszesz skargę to trafia ona jedynie do dyrektora ośrodka.

Jednostka Straży Granicznej używała terenu ośrodka jako modelu do ćwiczeń praktycznych: od czasu do czasu ćwiczono ataki w celu „tłumienia zamieszek”. Oznaczało to, że o 6 nad ranem tłum zamaskowanych funkcjonariuszy nagle wpadał do twojej celi, po czym wyrzucano cię na korytarz i ustawiano wzdłuż ściany z rękami założonymi za głowę, podczas gdy cały twój dobytek był rozrzucany na podłogę celi. Zdarzały się całkowicie bezpodstawne przeszukiwania cel i upokarzające rewizje. Za każdym razem ludzie starali się sprzeciwiać słownie przemocy ze strony władz ośrodka. Strażnicy zawsze ogłaszali, że szukają narkotyków, ale przecież większość przebywających tam ludzi, to tylko pechowi ojcowie rodzin i osoby starsze, próbujące dołączyć do swoich bliskich w Unii Europejskiej, czy też po prostu wrócić do domu. Nigdy nie widziałem, żeby strażnicy znaleźli coś podejrzanego.

Zakończyć kryminalizację osób osadzonych w ośrodkach

Wszyscy mężczyźni z mojej celi byli po prostu zwykłymi ludźmi próbującymi emigrować ze swoich niebezpiecznych i biednych krajów. Większość osób trzymanych w całym systemie obozów to normalni robotnicy budowlani, elektrycy, kucharze, sklepikarze, którym kiedyś udało się zaoszczędzić trochę pieniędzy i wyruszyć w świat w poszukiwaniu lepszego życia dla siebie i swojej rodziny. Części emigrantów udaje to się w jakiś sposób, ale też wielu z nich miało pecha i skończyło w polskich ośrodkach, gdzie zostali potraktowani gorzej niż przestępcy, bo nawet przestępcy mają swoje prawa. Wszędzie tam, gdzie ambiwalentny status prawny splata się z chęcią zysku, widzimy obraz dość charakterystyczny: ogromny obóz, pełen pozbawionych praw i wykorzystywanych ludzi żyjących w bardzo złych warunkach, rządzony przez wszechmocną i skorumpowana administrację. To właśnie zobaczyłem na własne oczy w przejściowym ośrodku dla uchodźców z Krośnie Odrzańskim.

Petr Silaev – rosyjski dziennikarz, pisarz, działacz społeczny. Koordynował kampanię medialną głośnej sprawy lasu w Chimkach w 2010 r. Został oskarżony przez władze rosyjskie o współpracę ze służbami obcego wywiadu, zdradę, ekstremizm. Zmuszony do ucieczki z kraju wystąpił o azyl polityczny w Belgii. W marcu 2012 roku Finlandia przyznała mu status polityczny uchodźcy. Pisze dla Openspace (Rosja), Colta (Rosja), Voima (Finlandia). Jego książka „Exodus”, opublikowana w 2010 roku, została nominowana do wielu nagród literackich i przetłumaczona na język angielski, niemiecki, fiński, włoski i grecki.

Źródło: http://www.rozbrat.org/publicystyka/kontrola-spoeczna/3810-polskie-osrod...

Związek Zawodowy Meblarzy RP, a BRW Sofa - konflikt

Dyskryminacja | Prawa pracownika | Zwolnienia

Spór zbiorowy wisi na włosku, mimo wielu ostrzeżeń i oczekiwania, przez trzy miesiące prezes zarządu BRW Sofa sp. z o.o. w Olsztynie należąca do holdingu Black Red White, nie podjęła rozmów ze związkowcami ani ze związków Meblarzy w Iławie i Nidzicy, ani z Solidarnością w Bartoszycach.

Po interwencji OIP w Nidzicy wręcz zwiększyły się represje wobec związkowców. To oni w pierwszej linii idą na odstrzał. I tak zastępca dyrektora w nidzickim zakładzie produkcyjnym zwolnił pięć osób za rzekome spożywanie alkoholu w miejscu pracy. Pracownicy zaszantażowani - ich współmałżonkowie pracują też w tej firmie podpisali umowy o rozwiązaniu umowy o pracę in blanco.

Wielka Brytania: Większość ofiar ataków skrajnej prawicy to kobiety

Świat | Dyskryminacja | Rasizm/Nacjonalizm

Od marca w Wielkiej Brytanii miało miejsce 500 ataków skrajnej prawicy skierowanych przeciwko imigrantom z krajów muzułmańskich. Według PressTv walka z "Islamizacją Europy" to w ponad 60% przypadków napady na kobiety.

Na forach organizacji typu English Defence League można przeczytać o tym jak okrutni względem swoich kobiet są islamscy fanatycy. Fakty wskazują jednak na to, że islamofobi usiłują z kobietami robić to samo co islamscy fanatycy, ale... lepiej.

Ruch umownie nazywany konserwatyzmem integralistycznym to prawdopodobnie największy prawicowy absurd roku. EDL atakuje również kulturę islamską za homofobię. Ich poparcie dla postulatów LGBT ma jednak swoje granice. W Liverpoolu miał miejsce atak działaczy EDL i innych grup skrajnej prawicy na pikietę pracownic księgarni. Zostały one zwyzywane od "lesb", "zdrajców ojczyzny", "pedofili" i "komunistów".

Kanada: Ruch "Idle No More" protestuje przeciwko zmianom w ustawodawstwie dotyczącym Indian

Świat | Dyskryminacja | Protesty | Tacy są politycy

Wśród kanadyjskich Indian rośnie ruch sprzeciwu wobec proponowanej ustawy C-45, która ma dokonać poważnych zmian we wzajemnych relacjach między społecznościami indiańskimi, a rządem federalnym. Rdzennym mieszkańcom działającym pod hasłem „Idle No More” (Już nie bierni) nie podoba się przede wszystkim to, że rezerwaty mają zostać zamienione na prywatną własność. Według rządu, możliwość komercyjnej sprzedaży ziemi należącej do rezerwatu miałoby „przynieść rozwój ekonomiczny ich społeczności”. Autumn Eaglespeaker, przedstawicielka ruchu skomentowała to tak:

„W Stanach Zjednoczonych, wiele plemion indiańskich utraciło ziemie na rzecz prywatnych właścicieli. Wiele rezerwatów wygląda dziś jak szachownica z powodu sprzedaży ziemi. Mniej niż jeden procent ziemi w Kanadzie należy do Indian, a teraz stracimy nawet to z powodu prywatnej własności.”

Ustawa znosi również ochronę nad setkami tysięcy rzek i jezior, pozostawiając pod ochroną jedynie nieliczne. Oznacza to, że firmy będą mogły na tych obszarach budować tamy i mosty bez uprzedniej zgody władz federalnych. Według Indian, zmiany są niezgodne z konstytucją i traktatami dotyczącymi rdzennych mieszkańców.

Niemcy: Wyrok w sprawie policjanta odpowiedzialnego za spalenie żywcem uchodźcy

Świat | Dyskryminacja | Rasizm/Nacjonalizm

Prawie osiem lat temu, w celi komisariatu w Dessau w Niemczech, spłonął żywcem Oury Jalloh, uchodźca z Sierra Leone. Jego ręce i nogi były przykute do łóżka w którym się spalił. Alarm przeciwpożarowy został celowo wyłączony przez policjantów dyżurujących w komisariacie. Sąd skazał jednego z policjantów na grzywnę 11 tys. euro za dokonanie „nieumyślnego zabójstwa”.

W 2010 r., policjant został uniewinniony, jednak w wyniku znacznych uchybień w zbieraniu materiałów dowodowych i błędów popełnionych przez oficerów śledczych, wyrok pierwszej instancji został uchylony. Pod sądem w Magdeburgu zebrali się dziś protestujący, którzy uznają policjanta za winnego umyślnego zabójstwa.

Sąd Najwyższy orzekł, że homoseksualny partner ma prawo do mieszkania po zmarłym partnerze

Kraj | Dyskryminacja | Lokatorzy

"Wspólne pożycie" dotyczy zarówno par hetero-, jak homoseksualnych - uchwalił Sąd Najwyższy. Wypowiedział się w sprawie prawa do mieszkania komunalnego po zmarłym partnerze. O interpretację co znaczy "pozostawać we wspólnym pożyciu", do Sądu Najwyższego zwrócił się Sąd Okręgowy w Warszawie. Rozpatrywał odwołanie mężczyzny, który mieszkał ze swoim partnerem w mieszkaniu komunalnym. Po jego śmierci chciał skorzystać z możliwości przejęcia najmu. Pozwala na to art. 691 kodeksu cywilnego, który mówi, że "osoba, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą" może stać się najemcą, jeśli stale i do śmierci najemcy z nim mieszkała.

Mężczyzna był ze zmarłym w związku przez dziewięć lat. Mieszkali na warszawskim Mokotowie. Po śmierci partnera odrzucono jednak wniosek mężczyzny o najem, a Sąd Rejonowy dla Mokotowa odrzucił jego odwołanie. Powołał się przy tym na orzeczenie Sądu Najwyższego, że wspólne pożycie to "pożycie takie, jak małżeńskie". Dalej zaś wnioskował tak: skoro małżeństwo, według konstytucji, to tylko związek kobiety i mężczyzny, to znaczy, że i "wspólne pożycie" może zachodzić tylko między kobietą a mężczyzną.

Berlin: Nieudana demonstracja neonazistów przeciw imigrantom

Świat | Antyfaszyzm | Dyskryminacja | Rasizm/Nacjonalizm

Nieudana minidemonstracja Kilkaset osób zablokowało w sobotę planowaną demonstracje niemieckich neofaszystów z NPD w jednej z dzielnic Berlina, Rudow. Neofaszyści demonstrowali przeciwko budowie prowizorycznego osiedla kontenerowego dla azylantów, które ma powstać w tej dzielnicy. W oczach NPD to „luksusowe apartamenty”, które zakłócą „wiejski charakter Rudow”. W listopadzie rasiści należący do tej organizacji zaatakowali projekcję filmową o prawach imigrantów odbywającą się w Rudow, oraz dokonali ataku na ośrodek dla azylantów w pobliskiej miejscowości Waßmannsdorf.

W związku z tym, wieść o zorganizowaniu przez berliński oddział NPD demonstracji spotkała się ze sprzeciwem środowiska antyfaszystowskiego. Demonstracja NPD zgromadziła co najwyżej 70 osób, więc bez problemu została otoczona przez trzy grupy kontrdemonstrantów blokujące odchodzące z miejsca zgromadzenia ulice. Pod ochroną policji, demonstracja neonazistów przeszła około 600 metrów, jednak musiała potem zawrócić w wyniku skutecznej blokady i została następnie rozwiązana.

Oszukani, okradzeni i wyrzuceni na ulice przez agencje pracy Voorne Putten w Maasland

Świat | Dyskryminacja | Prawa pracownika

Do redakcji przyszedł list polskich imigrantów zarobkowych z Holandii. Cytujemy go poniżej.

Sprawa dotyczy nieuczciwej agencji pracy. Już od pierwszego dnia tj. 27.05.2012 r. agencja o której mowa nie była uczciwa. Dostaliśmy do podpisania umowy o pracę w dwóch egzemplarzach lecz my nie otrzymaliśmy swoich umów. Zadzwoniłam do biura i poprosiłam o te umowy, pani Anna Znaj odpowiedziała, że dostaniemy je na koniec współpracy.

Nasza współpraca zakończyła się dziesięć tygodni temu a mimo to umów nie otrzymaliśmy. W pierwszym tygodniu nie zapewnili mi odpowiedniej ilości godzin pracy bo pracowałam tylko 7 godzin a pobrali wszystkie opłaty jakie tylko były możliwe: mieszkanie (90 e), klucz do mieszkania (10 e) hollandzorg (20,52 e).

Warszawa: Atak na siedzibę stowarzyszenia Lambda

Kraj | Dyskryminacja | Rasizm/Nacjonalizm

Wczoraj podczas Marszu Niepodległości bojówkarze nacjonalistyczni dokonali ataku na lokal stowarzyszenia Lambda.

Lokal stowarzyszenia został zaatakowany z zewnątrz. Wybito trzy okna od strony ulicy Żurawiej. Do środka lokalu wpadły kamienie i butelki. W stowarzyszeniu w tym czasie przebywało kilka osób odbywających szkolenie, na szczęście nikt nie ucierpiał.

Górski: zgwałcone kobiety nie powinny mieć prawa do aborcji

Kraj | Dyskryminacja | Prawa kobiet/Feminizm | Tacy są politycy

Znawca od spraw gwałtu "Zgwałcone kobiety nie powinny mieć prawa do aborcji" - powiedział Artur Górski (PiS) dla "Super Expressu". Górski należy do grupy najbardziej konserwatywnych posłów w polskim parlamencie.

- Ten zapis ustawowy jest martwy. Ale ta "furtka aborcyjna" wciąż pozostaje. Trzeba ją zlikwidować, a kobiety, które zaszły w ciążę w wyniku czynu zabronionego, powinny być objęte szczególną opieką państwa, pomocą psychologiczną i finansową - powiedział poseł dla tabloidu.

Dodał, że "ten zapis (pozwalający na aborcję kobietom, które zaszły w ciążę w wyniku czynu zabronionego - red.) jest niebezpieczny tym bardziej, że przyzwala na zamordowanie pewnych kategorii całkowicie zdrowych dzieci".

Kanał XML