Kraj

Warszawa: Protesty w obronie stołówek

Kraj | Edukacja/Prawa dziecka | Prawa pracownika | Protesty

3 kwietnia ludzie z rożnych organizacji lewicowych, oraz niektórzy pracownicy stołówek i rodzice demonstrowali w obronie stołówek szkolnych. Protestujący mieli transparenty z hasłami, takimi jak "Ręce precz od stołówek szkolnych" i "Prywatyzacja stołówek = wyższe koszty i niższe płace". Skandowali "łapy precz od stołówek", "edukacja to nie towar" i "najpierw ludzie - potem zyski".

Na jednym z transparentów było napisane: "Strefa Rodzica", a demonstracja zakończyła się w miejscu, gdzie podczas Euro 2012 ma się znajdować tzw. strefa kibica. Organizacja strefy kibica będzie kosztować ponad osiem razy więcej niż utrzymanie przez rok stołówek we wszystkich szkołach w Śródmieściu.

30 marca także odbył się protest w tej samej sprawie. Protestujący rozdali ulotki informujące o problemach cięć socjalnych i szczególnie o problemach pracownic kuchni, które zostaną sprywatyzowane.

Sopot: Areszt i pobicie za przechodzenie przez ulice

Kraj | Blog | Dyskryminacja | Rasizm/Nacjonalizm

Poniższy tekst pojawił się na Indymediach

Zostalem zatrzymany przez policja na podstawie wymyslonego malego wykroczenia o wartosc 50 Zl, obrazony jako "Du deutsches Schwein", aresztowany, pobity, upokorzony, zniewazony jako "Ty pojebany pedale", zamkneli mnie w celi przez cala noc, nie pozwolili mnie kontaktu ani z ambasada ani prawnikiem ani tlumaczem.

Polski kolega i ja mieliśmy dostać mandat o 50 PLN, bo przeszliśmy pustą ulicę w samej nocy aby zapytać policjantów z KMP Sopot o drogę.

Nie widać stamtąd żadnych pasów albo innych wzkazówek na przejścia bliższe niż 200m ( http://db.tt/ZlBSc1J2 i http://db.tt/poaMC57y).

Jak daliśmy do zrozumienia że nie płacimy, byłem obrażony słowami "Du deutsches Schwein" (niemieckie świnio) i przewożili nas do komendy.

Upierali się funkcionarjuszy, że są pasy, wprawdzie żle widać, ale ich zdaniem jednak są. Wtedy nie była mowa o tym, że tam ma być podziemne przejście. Mamy nagranie tego przesłuchania, które również pokazuje, że byłem trzeżwy i nieagresywny.

Odmówiliśmy mandat i zapowiedzieliśmy skargę na policjanta, który mnie obraził. Usuneli mojego kolega, bo ciąg dalszy dla niego miał być w trybie normalnym, jednak zatrzymali mnie "w trybie pośpieszonym" ( http://db.tt/L0ASW4NN ), bo jestem cudzoziemcem i dlatego "zachodzi obawa ukrycia się" (z podowu 50 PLN...). Nie uznali mi podstawowe prawa jak kontakt do ambasady, zranili mnie za ciasnym nałożeniem kajdanki, pobili mnie ( http://db.tt/u50WBvBg ), upokorzyli mnie w rożne sposoby w ciągu aresztowania, trzymali mnie bez ciepłego ubrania, jedzenia i picia w żimnej celi przez noc i szantażowali mnie po 8 godz. zatrzymania do podpisu mandatu grożbą, że w innym przypadku zamierzą mnie aresztować kolejne 40 godz.

Prokuratura zaczęła śledztwo wobec funkcjonariuszów, jednak już dali mi do zrozumienia, że trudne będzie ściganie. Wydaje się niewiarygodnie, ale chyba faktycznie w waszym kraju nie istnieją żadnych zasad współmierności, więc chyba można aresztować cudzoziemca z powodu każdego, małego wykroczenia.

Jednak jestem zdeterminowany walczyć o odzyskaniu moją godność jako człowieka.

Bymbył bardzo wdzięczny, gdyby ktoś się znalazł aby mi pomagać, np. z odpowiednymi wyrokami albo z tekstami z prawniczej literatury.

Również bardzo proszę o POLECENIE SWIETNYCH ADWOKATOW w prawie policyjnym, którzy mają doświaczenie jak naciskać prokuraturę do działania wobec funkcjoniariuszów. Jak mozliwe, te adwokaci tez powinni miec doswiadczenie ze skargami przed trybunalem praw czlowieka w Strasburgu.

Pozdrawiam serdecznie i z góry dziękuję za wsparcie,

Alexander

Prawicowi bojówkarze marionetkami kolegów Tuska

Kraj | Antyfaszyzm | Blog | Prawa pracownika | Rasizm/Nacjonalizm | Tacy są politycy

Nie mogłem przestać się śmiać kiedy dowiedziałem się, że pikieta solidarnościowa ze strajkiem generalnym w Hiszpanii została zaatakowana. Jak wiemy Związek Syndykalistów Polski już od jakiegoś czasu bywa atakowany. Pod Stadionem Narodowym akcja ZSP została zaatakowana przez autonomicznych nacjonalistów, którzy baner "Rząd na bruk, bruk na rząd" zasłonili banerem "Razem przeciwko systemowi".

Rozbijając protest przeciwko ACTA nacjonaliści udowodnili, że działają na korzyść władzy. Trudno żeby przeciwko władzy działali ludzie, którzy z systemu wyciągają korzyści. Autonomiczny nacjonalizm nie jest niczym innym jak odzieżowym biznesem, który postanowił wśród prawicowych pół-mózgów rozpowszechnić nową modę.

Wszystkie strony autonomicznych nacjonalistów w tym sympatyzujący z nimi portal Droga Legionisty zawierają odnośniki do internetowego sklepu odzieżowego.

Nic więc dziwnego, że w momencie w którym ZSP solidaryzuje się ze swoimi strajkującymi kolegami z CNT prawicowi bojówkarze solidaryzują się z... premierem Hiszpanii przeciwko którego polityce działa CNT.

Rządząca Hiszpanią Partia Ludowa jest członkiem Europejskiej Partii Ludowej znanej kiedyś jako Europejska Partia Obywatelska. Oczywiście polskim współpracownikiem tego stronnictwa jest Platforma Obywatelska, a niemieckim CDU z Angelą Merkel na czele, francuskim UMP Nicolasa Sarkozy'ego, a węgierskim idol polskich konserwatystów Viktor Orban.

Prawicowi bojówkarze są niczym innym jak marionetkami systemu. Wrogami pracowników, zbrojnym ramieniem neoliberałów. Dlatego policja nie reaguje na ich ekscesy, a zamiast tego pomaga rządowi fizycznie rozprawiać się z jego przeciwnikami.

Jacob Burns

Warszawa: Nieoznakowany patrol Okrzejówek

Kraj | Lokatorzy | Ruch anarchistyczny

W związku z pożarami w porcie praskim w nocy z 31 marca na 1 kwietnia Okrzejówki udały się na patrol. Tym razem patrolowane było miejsce ostatnich pożarów czyli Port Praski.

Był to nieoznakowany patrol uzbrojony w aparaty fotograficzne, które miały na celu ewentualne zrobienie fotografii osób podejrzanych i porównanie ich z wizerunkami nabytymi wcześniej. Wczoraj analizowano wykonane fotografie. Na razie nie widać na nich żadnych zbieżności.

Rząd piechotą nie chodzi

Kraj | Tacy są politycy

Ministrowie mają do swojej dyspozycji aż 309 samochodów. W resorcie pracy i polityki społecznej na jednego ministra przypadają aż dwie limuzyny. Jak wykorzystywane są te, które stoją w garażu? – Na przykład do przewozu poczty – tłumaczy resort. Nic dziwnego, że rocznie utrzymanie aut pochłania ponad 5,5 mln złotych! Ministrów wozi aż 128 kierowców. W Szwecji żaden z szefów rządowych resortów nie ma służbowej limuzyny. W Wielkiej Brytanii państwo zapewnia samochód tylko ministrowi spraw zagranicznych. A w Polsce? Na jednego ministra przypada nawet po kilka limuzyn. Rekordzistą jest ministerstwo obrony, które posiada 85 samochodów służbowych. Ich utrzymanie w ubiegłym roku pochłonęło 1,45 mln zł.

Mimo że szefa MSZ Radosława Sikorskiego (49 l.) wozi Biuro Ochrony Rządu swoją opancerzoną limuzyną, to i tak resort w garażach ma 60 aut, do prowadzenia których zatrudnia 42 kierowców. Paliwo, ubezpieczenia i naprawy samochodów to rocznie prawie milion złotych. We flocie jest m.in. 16 volvo i 23 mercedesy. MSZ tłumaczy, że nie kupuje nowych limuzyn. Ministerstwo Skarbu poza posiadaniem własnych limuzyny też wynajmuje. Tylko po co aż 18? Rocznie kosztuje to podatników kolejne 400 tys. złotych.

Fikcyjni samozatrudnieni mają prawo do strajku i zakładania związków zawodowych

Kraj | Prawa pracownika

Polski rząd został zobowiązany przez Komitet Wolności Związkowych Międzynarodowej Organizacji Pracy do jak najszybszej nowelizacji ustawy o związkach zawodowych. Takie są skutki zeszłorocznej skargi przesłanej przez NSZZ „Solidarność" do MOP w sprawie nieprzestrzegania konwencji nr 87, 98 i 135 ratyfikowanych przez Polskę w latach 1958 i 1977. Wszystkie one dotyczą prawa do zrzeszania się w związkach zawodowych i uprawnień z tym związanych.

MOP w odpowiedzi przesłanej „Solidarności" potwierdził wątpliwości związkowców, że polskie przepisy pomijają wynikające z tych konwencji prawo osób prowadzących działalność gospodarczą, zleceniobiorców i wykonawców dzieł do tworzenia i przystępowania do związków zawodowych. A co za tym idzie, do korzystania z przysługujących z tego tytułu przywilejów, np. ochrony przed dyskryminacją w miejscu pracy z powodu prowadzenia działalności związkowej, a także negocjowania z przedsiębiorcami warunków zatrudnienia, zawierania zbiorowych układów pracy, a nawet strajkowania.

Poznań: Pikieta przeciwko wyzyskowi ludzi i zwierząt w ZOO Centrum

Kraj | Ekologia/Prawa zwierząt | Prawa pracownika | Protesty

31 marca odbyła się kolejna pikieta przez sklepem ZOO Centrum w Poznaniu, w Centrum Handlowym M1, zorganizowana wspólnie przez działaczy na rzecz praw zwierząt z Inicjatywy „Otwarte Klatki” oraz działaczy związkowych z Inicjatywy Pracowniczej. Razem pikietowali przed sklepem przeciwko wyzyskowi ludzi i zwierząt w sieci ZOO Centrum, z transparentami i plakatami o treści: „ZOO Centrum = Zło Centrum”, „ZOO Centrum = głodowe płace i mobbing”, „Zwierzę nie jest rzeczą – bojkotuj ZOO Centrum!” (zobacz stronę bojkotu) oraz „Dość wyzysku ludzi i zwierząt”. Rozdawano ulotki, której treść publikujemy poniżej.

Na pikiecie zjawili się również byli pracownicy firmy, którzy latem 2011 r. dołączyli do Inicjatywy Pracowniczej, by zacząć walkę o poprawę sytuacji pracowników w ZOO Centrum. O ich problemach pisaliśmy już kilkukrotnie (zobacz wywiad z pracownikiem, relację z poprzednich pikiet oraz relację filmową). Jako że sytuacja w sklepie w ciągu ostatniego roku niewiele się zmieniła, w zeszłym tygodniu jeden z nich zwolnił się na własne życzenie, co było gestem oporu przeciwko złym warunkom zatrudnienia, głodowym pensjom, wyzyskowi, a także przeciwko szykanowaniu pracowników, którzy próbują się organizować. Na pikiecie obecna była też pracownica, która wytoczyła sprawę właścicielowi sieci z powodu zaległości płacowych i domaga się blisko 20 tys. zł – kolejna rozprawa odbędzie się 12 kwietnia w Sądzie Pracy w Poznaniu. Przesłuchiwany na niej będzie w charakterze świadka członek Inicjatywy Pracowniczej.

Prawicowi bojówkarze przeciwko związkowcom i strajkom

Kraj | Prawa pracownika | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

 Prawica chwali się swoją głupotąNiedawno prawicowi bojówkarze ukradli transparent atakując związkowca, który wracał po demonstracji solidarnościowej ze strajkującymi w Hiszpanii przeciwko antypracowniczej polityce pracodawców, polityków krajowych i Unii Europejskiej. Co prawda jeden z nich próbował ukraść także flagę, ale dostał w łeb od pracownika i udało im się uciec tylko z transparentem. Transparent głosił "Strajk jest naszą najlepszą bronią".

Cóż, wszystko wskazuje na to, że prawicowi bojówkarze atakując związkowców i nazywając ich w Internecie "brudami" wyraźnie wskazują po czyjej stronie stoją - neoliberałów z Gazety Wyborczej, TVN i Rzeczpospolitej. Jedni prowadzą wojnę przeciwko związkowcom w mediach, drudzy na ulicach.

Warto przypomnieć, że historycznie rzecz biorąc prawicowi bojówkarze i prawica jako taka zawsze stała po stronie pracodawców, arystokracji i władzy. Co prawda znalazło się w ich szeregach paru renegatów robotniczych i sprzedajnych lumpów, którzy zasilali szeregi sponsorowanych przez pracodawców żółtych związków zawodowych, które miały na celu rozbicie ruchu pracowniczego i tworzenie band napadających na związkowców walczących o poprawę warunków pracy.

Przed wojną w Sejmie endecja walczyła ze wszelkimi możliwymi ustawami godzącymi w interes pracodawców, a także kamieniczników, arystokracji ziemskiej, czyli wszystkich którzy posiadają władzę. Zdarzały się także napady zbrojne na związkowe demonstracje. Wtedy z jednej strony strzelała policja z drugiej prawicowa złota młodzież lub przekupione przez nich zbiry. Tak samo prawica wraz z pracodawcami sponsorowała hojnie łamistrajków, którzy zstępowali w pracy strajkujących pracowników.

Warto to przypominać, że Roman Dmowski i jego środowisko, to nie tylko kwestia antysemityzmu czy szowinizmu, ale także konkretne działania antypracownicze. O tym mówiliśmy przechodząc obok pomnika Romana Dmowskiego podczas Dni Gniewu w Warszawie.

Dziś zgodnie z wolą rządzących wszystko ma być jak przed wojną, więc wracamy do podobnej sytuacji także i na poziomie walk pracowniczych.

W PRL też nie było inaczej - zawsze endecja stała po stronie władzy, przeciwko pracownikom. Były wódz ONR Bolesław Piasecki organizował proreżimowych patriotów i katolików w stowarzyszeniu PAX, a środowisko endeckie skupione wokół Macieja Giertycha (ojca Romana), późniejszego działacza Stronnictwa Narodowego i LPR (wsparcie w wyborach dawała mu także Młodzież Wszechpolska), poparło stan wojenny i brało udział w Radzie Konsultacyjnej doradzającej Wojciechowi Jaruzelskiemu.

Jeśli czytają to jacyś prawicowcy, to niech wiedzą, że każdy taki przypadek będziemy nagłaśniać wśród pracowników i związkowców. Niech wiedzą po czyjej stronie stoi tak naprawdę prawica. Ruch lokatorski już to wie i dlatego ludzie idą z nami, teraz czas uodpornić na nich ruch pracowniczy.

Niech nie liczą, że uda im się tanimi podróbkami przekonać lokatorów czy ruch pracowniczy do ich pseudospołecznych akcji jak te podrabiane Dni Gniewu, gdzie nie było jasnego przekazu, po czyjej tak naprawdę stronie stoją. Hipokryzja wychodzi zawsze na jaw prędzej czy później. Trudno gromadzić na swoich pseudo-Dniach Gniewu pokrzywdzonych przez system, skoro organizatorami są kamienicznicy i pracodawcy, a na ulicach atakuje się związkowców. Zresztą jedyne na co ich stać to ataki na pojedyncze osoby. Niech spróbują zaatakować demonstrację pracowniczą lub lokatorską, a całe miasto w efekcie stanie przeciwko nim.

W Wiadomościach TVP kiedyś była wypowiedź byłego żołnierza AK, który został przez kamienicznika wyrzucony na bruk z domu o który tenże żołnierz walczył w Powstaniu Warszawskim i który potem własnoręcznie odbudowywał razem z innymi po wojnie. Żołnierz powiedział płacząc przed kamerą, że on nie przelewał krwi za kapitalistów i kamieniczników, ale żeby ludzie mogli godnie żyć i godnie umierać. Jak widać ci na prawicy, którzy lubią sobie wycierać gębę powstańcami nie walczą o to samo. Dlatego wielu byłych powstańców jest dzisiaj z nami w organizacjach lokatorskich, a nie z wielbicielami Rudolfa Hessa i kamienicznikami.

Będziemy to ludziom uświadamiać, a więcej takich akcji tylko dostarczy nam więcej dowodów na antyspołeczne działania prawicy. Mamy dużo transparentów związkowych, na każdy ukradziony powstają cztery nowe. Kradnijcie do woli - każdy to dowód w sprawie, która krok po kroku pogrąży was do reszty.

Anarchiści zawieszają bojkot wyborów. Prima Aprilis!

Kraj | Ruch anarchistyczny

Po wczorajszych Dniach Gniewu Społecznego odbyło się spotkanie reprezentantów ruchu anarchistycznego z całego kraju. Na spotkaniu postanowiono w czasie następnych wyborów zawiesić ich bojkot w celach taktycznych. Kandydatem ruchu anarchistycznego na prezydenta i premiera ma być Janusz Korwin-Mikke.

"Nadeszła wiekopomna chwila. Po raz pierwszy zawieszamy bojkot wyborów. Naszym kandydatem w przyszłych wyborach będzie Janusz Korwin-Mikke. Janusz jest doskonałym kandydatem. Ośmiesza i kompromituje polską prawicę w sposób niedościgniony przez inne postacie polskiego życia politycznego. Jego zwycięstwo w wyborach spowoduje, że jak planujemy po ok. roku jego rządów, polska prawica ulegnie kompletnemu rozkładowi a neoliberalizm ostatecznej kompromitacji. Zwycięstwo JKM to koniec polskiej prawicy!

Przyznajemy to publicznie - lata temu zainstalowaliśmy JKM własnoręcznie na prawicy dzięki funkcjonującej tam wolnościowej agenturze. Niestety Janusz okazał się niezdolny do zwycięstwa i rok po roku nie tylko przegrywa kolejne wybory, ale nawet niezguła nie potrafi zarejestrować list swojej partii. Dlatego postanowiliśmy się ujawnić i go poprzeć oficjalnie. Dzięki tysiącom głosów anarchistów być może uda się go wynieść w końcu do władzy i zrealizować nasz plan: skompromitować polski konserwatywny-liberalizm ostatecznie. Zycie Gilowskiej się to nie udało, ale JKM to nasz czarny koń.

Warszawa: Odbył się II Dzień Gniewu Społecznego

Kraj | Lokatorzy | Prawa pracownika | Protesty

 Fot. Joanna Erbel W dniu 31 marca odbył się II Dzień Gniewu Społecznego, zorganizowany przez Związek Syndykalistów Polski i Komitet Obrony Lokatorów. Data demonstracji zbiegła się z piątą rocznicą istnienia ZSP. W demonstracji uczestniczyli również m.in. działacze Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, Lewicowej Alternatywy, Federacji Anarchistycznej oraz Młodych Socjalistów, a także wrocławskiej Akcji Lokatorskiej. Pomimo nie najlepszej pogody, w tym gradu, uczestniczyło w nim kilkuset działaczy organizacji lokatorskich i pracowniczych. Tematem przewodnim była antyspołeczna polityka władz, która odbija się na każdym aspekcie życia mieszkańców tego kraju. Mówiono m.in. o likwidacji mieszkalnictwa komunalnego, o skandalicznych reprywatyzacjach, wyrzucaniu lokatorów na bruk, zamykaniu szkół i prywatyzacji stołówek szkolnych, o podwyższaniu wieku emerytalnego.

Demonstracja wyruszyła z pl. Zamkowego, idąc Traktem Królewskim, zatrzymując się po drodze pod kamienicą Mossakowskiego na Krakowskim Przedmieściu, gdzie przypomniano o zbrodniczej działalności tego kamienicznika i wspierających go władzach miasta. Lokatorzy nieśli podobiznę prezydent Warszawy, Hanny Gronkiewicz-Waltz, z napisem „Królowa slumsów”. Skandowano: „Urwać głowę naszej królowej”.

Zatrzymano się przed Pałacem Prezydenckim, gdzie były przemówienia o służalczej polityce zagranicznej państwa i nikomu niepotrzebnych interwencjach wojskowych w Iraku i Afganistanie, oraz o udziale polskich władz w ukrywaniu obozów tortur CIA na terenie Polski. Wśród haseł było znane: „Rząd na bruk, bruk na rząd”.

Następnym przystankiem był Uniwersytet Warszawski, gdzie przemówienia dotyczyły komercjalizacji edukacji i wdrażaniu tzw. „Procesu Bolońskiego”, który zamienia uczelnie w fabryki wyspecjalizowanych pracowników i daje przedstawicielom biznesu decydujący głos w doborze programów studiów, jednocześnie niszcząc „nieopłacalne” dziedziny wiedzy, takie jak np. asyriologia. Skandowano „Edukacja nie na sprzedaż”.

Wyjałowiona Solidarność

Kraj | Prawa pracownika | Publicystyka

To, że Sejm odrzuci projekt solidarnościowe referendum ws. przedłużenia wieku emerytalnego, było oczywiste od początku. Jednocześnie PiS i SLD próbowały cynicznie wykorzystać powszechny sprzeciw społeczny wobec wydłużania wieku emerytalnego. Oczywistym bowiem jest, że gdyby partie te rządziły robiłyby dokładnie to samo co dzisiaj PO, czego dowiodły kadencje w których miały większość. Najnowsza PiS-owska kandydat na premiera - Zyta Gilowska - fanka twórczości neoliberała von Hayeka, być może poszłaby jeszcze dalej, jeśli dalej iść można. Już wcześniej przecież obniżyli razem i PiS i PO podatki dla najbogatszych. Leszek Miller, zwolennik podatku liniowego, wyrzucania ludzi na bruk i likwidacji barów mlecznych także nie wygląda na wielkiego przeciwnika neoliberalizmu. Ruch Palikota jest niczym innym niż młodzieżowo-populistyczną nogą PO, stąd dzisiejsza pomoc w głosowaniu w formie wstrzymania się od głosu (znany manewr polityczny - jestem za, a nawet przeciw).

Niestety Solidarność wpisała się za bardzo w te rozgrywki. Za bardzo dała się powiązać z PiS. Mimo że Duda, nowy przewodniczący próbuje manewrować bardziej niż jawnie propisowski Śniadek, w końcu członek PiS, to aparat związkowy nadal jest powiązany różnorodnymi interesami z tą partią. Tym samym Solidarność dzieli i tak już podzielony ruch pracowniczy na linii absurdalnych politycznych podziałów smoleńsko-historycznych. W obecnej trudnej sytuacji ruchu pracowniczego w Polsce Solidarność powinna złożyć projekt w sejmie i w razie odrzucenia oskarżyć całą klasę polityczną o politykę antyspołeczną. Wtedy byłaby szansa na to, że ludzie, zniechęceni do obecnego systemu politycznego, zniechęceni rozgrywkami partyjnymi, znaleźliby wspólny grunt ponad trzeciorzędnymi podziałami.

Sejm odrzucił wniosek o referendum ws. wieku emerytalnego

Kraj | Prawa pracownika | Tacy są politycy

Sejm nie poparł w piątek wniosku NSZZ "Solidarność" o przeprowadzenie referendum w sprawie wieku emerytalnego. Za wnioskiem głosowało 180 posłów, przeciwko było 233, wstrzymało się 42, głównie z Ruchu Palikota, którzy tym samym ułatwili partiom rządzącym odrzucenie wniosku.

"Solidarność" chciała, aby w referendum Polacy odpowiedzieli na pytanie, czy są za zachowaniem status quo, czyli dotychczasowego wieku emerytalnego, czyli 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Pod wnioskiem o referendum złożono w Sejmie w lutym prawie 1,4 mln podpisów.

W czasie głosowania przed Sejmem odbywała się kilkudziesięciotysięczna demonstracja zwołana przez duże centrale związkowe.

Komentarz: Wyjałowiona Solidarność

Wiosna, czyli jak faszystowskie bałwany stopniały

Kraj | Antyfaszyzm | Protesty | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Pierwszego dnia wiosny nasze rodzime organizacje nacjonalistyczne i faszyzujące nie będą wspominały najlepiej. Miało dojść do kolejnego „wielkiego otwarcia” i pokazania swojej siły, kto wie może podobnie jak 11 listopada miało to być preludium do ogłoszenia powstania nowej skrajnie prawicowej partii. Miało być tak pięknie, jednak znowu nie wszyło. Tym razem nikt nie spalił samochodów i nie wyrywał bruku, tym razem zawiodła organizacja. Pomysł nie chwycił, ludzie nie dali się oszukać, nie pojawili się na protestach w roli statystów i mogliśmy podziwiać prawicowy kabaret w całej okazałości, bez retuszu.

„Dni Gniewu” miały odbyć się w kilkudziesięciu miastach w Polsce. Zapowiedzi były bardzo szumne, a w rzeczywistości wyszła wielka klapa. Pomimo agresywnej kampanii w internecie, na portalach społecznościowych przed „Dniem Gniewu”, po nastąpiła dziwna cisza. Jest ona spowodowana tym, że usilne próby skrajnej prawicy przytulenia się do protestów społecznych i wykorzystania pogarszającej się sytuacji ekonomicznej w kraju nie powiodły się. Organizowane przez narodowców „Dni Gniewu” pokazały, że organizacje te są oderwane od realnych problemów społecznych, a co najważniejsze od środowisk, których one dotykają. Nie udała się taktyka wpisania się do realnych protestów społecznych.

Spójrzmy, co pisali na swoim portalu „apolityczni” narodowcy, aby ściągnąć na swoją akcję jak najwięcej osób:

(…) „Nie reprezentujemy żadnej partii - wyrażamy pogląd znacznej części społeczeństwa, zmęczonej arogancją i niekompetencją obecnej władzy. Mówimy 5 X NIE dla: ACTA, Paktu Fiskalnego, Niszczenia oświaty, Bezprawia ZUS-u i rządu Donalda Tuska!

Wieczorem 21 marca wychodzimy na ulice naszych miast w antyrządowej manifestacji ponad podziałami. Przygotowujemy kukły premiera Tuska i jego ministrów; "marzanny", które spalimy/utopimy życząc sobie, by ten rząd przeminął równie szybko jak zima. Zabieramy flagi narodowe, transparenty, emblematy - ZABRONIONE są szyldy partii politycznych - fundacje, stowarzyszenia, organizacje itp. mają wstęp wolny” (…).

Jak powiedział Robert Winnicki, prezes Młodzieży Wszechpolskiej: „Protesty nie są organizowane przez żadną z partii politycznych, tylko przez normalnych obywateli, którzy mają dość rządu Donalda Tuska i obecnej polityki”.

Tak bezczelnie okłamywać można ludzi, którzy nie do końca orientują się z kim mają do czynienia, ze mną, panu prezesowi organizacji bardziej znanej szerokiej publiczności z „zamawiania pięciu piw” i jego kolegom w piaskowych mundurkach marzących o powrocie gett ławkowych, tak łatwo nie pójdzie. Spójrzmy zatem, kim są ci „normlani obywatele”, którzy pojawili się na protestach aby wyrazić swój sprzeciw wobec rządów Tuska.

Prześledziłem listę miast, w których takie „spontaniczne i oddolne” akcje miały być zorganizowane. Jak wyglądało to w praktyce?

Jak powiedział Robert Winnicki, przewodzący „Dniowi Gniewu” w Warszawie do zgromadzonej na manifestacji ponad setki osób, jej cel był taki, aby w kilkudziesięciu miastach Polski (w których dni te miały się odbywać) „policzyć się ile nas jest”.

Prezes wszechpolski jak się okazuje liczyć nie potrafi, dlatego chętnie mu pomogę, a zadanie jest banalnie proste, bo wystarczy do tego palców dwóch rąk.

Z szumnie zapowiadanych „dziesiątków” miast w Polsce, które miały brać udział w akcji, wyszła tylko jedna dziesiątka. Wiosenne „Dni Gniewu” nie odbyły się, pomimo zapowiedzi, w m.in.: Bydgoszczy, Białymstoku, Gorzowie Wielkopolskim, Lublinie, Kielcach, Olsztynie, Opolu, Rzeszowie, Szczecinie czy Zielonej Górze. W Krakowie na miejscu zbiórki stawiła się natomiast oszałamiająca liczebnością 13 osobowa grupa młodych gniewnych.

Używając sportowej nomenklatury, gdybyśmy patrzyli na samą liczbę miast, w których miały odbywać się akcje i te, w których się one odbyły, to byłby to remis ze wskazaniem na przegraną Winnickiego i jego kolesi z ONRu oraz innych kanapowych prawicowych partii.

Spójrzmy jednak na miasta gdzie akcje się odbyły. Czy faktycznie były to zapowiadane spontaniczne akcje, ponad podziałami gdzie mieli pojawić się zbuntowani obywatele, żeby zaprotestować przeciwko Tuskowi? Przyjrzyjmy się tym dziesięciu miastom bliżej.

Bielsko-Biała. Na akcji zebrało się około 100 osób z miasta i okolic. Organizatorami manifestacji byli Anna i Przemysław Holocher. Zapewne zupełnym przypadkiem, prowadzący manifestację Holocher jest od paru lat kierownikiem głównym Obozu Narodowo-Radykalnego i współorganizatorem Marszu Niepodległości, a jego żona sekretarzem ONR'u. Małżeństwo, które kieruje ONRem na zasadach monarchii feudalnej ma zapewne wiele rad jak możnaby zorganizować oddolny ruch obywatelski i jak wygląda spontaniczność…

Na rodzinnie zaplanowanej imprezie, spalono kukłę premiera Donalda Tuska oraz flagę Unii Europejskiej. Przemysław Holocher wygłosił oświadczenie, głos zabrał także Maurycy Rodak (PiS), oraz Krzysztof Maczyński (internetowe radio Kontestacja). Dla tych co nie wiedzą ”Radio Kontestacja” - to całodobowe radio internetowe promujące: wolny rynek, przedsiębiorczość, "wolność słowa", własność prywatną.
Jak widać są to ludzie którzy faktycznie „wyrażają poglądy znacznej części społeczeństwa”. Tylko co to za społeczeństwo, te związane z ONRem czy może te PiSowskie? Na pewno nie to które właśnie buntuje się przeciwko wyzyskowi, cięciom socjalnym, umowom śmieciowym, dyktacie wielkich korporacji i banków. To nie to społeczeństwo które organizuje się w stowarzyszenia lokatorskie aby walczyć z bezdusznymi władzami oraz stosującymi mafijne metody kamienicznikami.

Kolejne miasto, Gdańsk – pojawiło się kilkadziesiąt osób, większość uczestników związana z Młodzieżą Wszechpolską oraz Obozem Narodowo – Radykalnym. A więc kolejni „zbuntowani normalni obywatele” zupełnie przypadkiem zrzeszeni w dwóch ściśle współpracujących ze sobą prawicowych organizacjach. Tym razem jednak organizują „manifestację ponad podziałami aby wyrazić pogląd znacznej części społeczeństwa”. Oczywiście wszystko pod sztandarami z krzyżem celtyckim i nazwami swoich organizacji.

Łódź - protest zorganizował Adam Małecki, 20-letni szef lokalnych struktur Młodzieży Wszechpolskiej. Zebrało się około 200 osób, część zapewne nadal wierzących w to, że podobnie jak podczas manifestacji w sprawie ACTA, organizatorzy są „apolityczni” – o czym wielokrotnie zapewniał sam szef MW…

Na „Dniu Gniewu” w Rybniku stawiło się kilkadziesiąt osób. Tym razem większość „obywateli zebranych ponad podziałami” to członkowie i sympatycy ONR Brygady Górnośląskiej i Narodowego Odrodzenia Polski, oczywiście całe przedstawienie okraszone było organizacyjnymi sztandarami i partyjnymi banerami. Na zakończenie pikiety przemawiał sam przewodniczący Dzielnicy śląskiej NOP Artur Szlósarczyk (który zapewne akurat w tym momencie nie reprezentował swojej partii politycznej do której należy od 12 lat). To już zresztą kolejna nieudana próba Szlósarczyka, podszycia się pod protesty społeczne, ostatnim razem wpadkę taką zanotował przy nieudanej próbie organizacji tzw. „Marszu Polskości” który w końcu się nie odbył. Wtedy próbował być głosem środowiska górniczego i związkowego, które natychmiast się od niego odcięło i jasno dało do zrozumienia, że NOP nie uzyska od nich żadnego poparcia społecznego.

Podobne kilkudziesięciu osobowe manifestacje odbyły się także w Katowicach, czy Wrocławiu, gdzie także oczywiście „spontanicznie” pojawił się baner Młodzieży Wszechpolskiej.

W innych miastach było jeszcze ciekawiej. Okazało się, że manifestacje które w myśl prezesa Młodzieży Wszechpolskiej miały zjednoczyć i „przeliczyć” ewentualny prawicowy elektorat oraz przyciągnąć nowych sympatyków, przyniosły odwrotny efekt. To środowiska wolnościowe, antyautorytarne miały tego dnia powody do zadowolenia i pokazały czyja będzie wiosna.

W Toruniu środowiskom skrajnie prawicowym udało się zebrać około 20 osób. W tym samym czasie związkowcy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza rozdawali przechodniom na starówce ulotki dotyczące podejmowania działań pracowniczych, mogących realnie poprawić ich sytuację finansową oraz ulotki zapraszające do Warszawy 31 marca na Dzień Gniewu Społecznego organizowany przez Związek Syndykalistów Polski i Komitet Obrony Lokatorów. Łącznie rozdano ponad 1000 ulotek, z czego spora ilość została wręczona osobiście pracownikom i pracownicom butików i galerii handlowych znajdujących się w centrum miasta, gdzie wyzysk i eksploatacja człowieka, jak i łamanie podstawowych praw pracowniczych są najbardziej widoczne.

Poznań, tutaj pojawiło się około 100 osób w tym połowa związana ze squatem Rozbrat i Federacją Anarchistyczną. Anarchiści na tą reklamowaną jako bezpartyjną akcję, tworzoną jakoby przez oddolny ruch zjawili się z kukłą Kaczyńskiego, aby pokazać, że każdy polityk jest siebie warty. Przerażony organizator (Ariel Rashed działacz Unii Polityki Realnej z Poznania, który bezskutecznie jakiś czas, kandydował na radnego Sejmiku Województwa Lubuskiego) Dni Gniewu, czyli antyrządowej demonstracji, zaczął grozić anarchistom użyciem policji, żeby zaprowadzić porządek. Tutaj można usłyszeć, jak bardzo antysystemowi i antyrządowi są organizatorzy tej prawicowej hucpy, co najlepiej posłuży za komentarz:
http://w868.wrzuta.pl/audio/8eLGg3bIZd9/dzien_gniewu_w_poznaniu._zabawny...

Skrajnie prawicowe ugrupowania od jakiegoś czasu próbują usilnie w jakikolwiek sposób zaistnieć w przestrzeni publicznej. Oczywiście robią co mogą i, gdy wymaga tego sytuacja bo ludzie patrzą im na ręce, są nawet gotowi „ugrzecznić wizerunek”. Ta zasada sprawdza się w momencie organizowania obchodów takich jak Dzień Niepodległości, czy Dzień Żołnierzy Wyklętych. Wtedy prosto jest wyjść na ulicę, wtopić się w tłum a później przypisać sobie wszelkie zasługi. Szkoda, że do tej pory, zawsze tak skorzy do chwalenia się nawet najmniejszym sukcesem, nasi prawicowi radykałowie nie podsumowali swojej ostatniej akcji. Po prostu tej porażki nie da rady podkoloryzować tak, żeby ktoś mógł się na nią złapać. Nasi prawicowcy wykonali zatem taktyczny manewr, tzn ucieczkę do przodu i już zapowiedzieli, że „Dzień Gniewu” miał zaczynać właśnie budowę masowego ruchu społecznego. Masowego i oddolnego ale pod światłym dowództwem Tomasza Franciszka Urbasia i jego Ruchu Wolność i Godność. Na którego temat więcej w następnej relacji z frontu walki :)

Stało się już normą, że organizacje nacjonalistyczne, faszystowskie próbują podszywać się pod cudze zasługi, wykorzystywać niezadowolenie społeczne i w ten sposób z powrotem wprowadzić do świadomości politycznej swoje nienawistne, ksenofobiczne idee. Cały czas próbują infiltrować ruchy społeczne ludzi niezadowolonych, wykluczonych przez władzę.

Jak się okazuje, nie udaje się to jednak w momentach gdy trzeba zabrać głos w sprawie realnych problemów społecznych, problemów których oni nie znają i które tak naprawdę ich nie dotyczą. Widać niemoc prawicowców, którzy nie potrafią odpowiedzieć na socjalne żądania ludzi, widać ich niemoc gdy na 8 marcowych manifach pojawiają się z roku na rok coraz bardziej kurczące się szwadrony zakompleksionych młodych mężczyzn, potrafiących wykrzyczeć jedynie "kto nie skacze jest pedałem".

Nacjonalizm, faszyzm są to postawy, które jedynie dzielą ludzi, są to "idee", po które często sięga państwo w momencie niestabilności i zagrożenia systemu. Było tak w wieku XX i jak widać jest tak samo w wieku XXI. Teraz w rolę pomocników systemu wcielają się Wszechpolacy i ONR'owcy, przy okazji wiele mówiąc o byciu "antysystemowym". Tym razem jednak wyraźnie im się nie udało i ponieśli klęskę. Początek wiosny, pomimo zapowiadanej przez prawicowców ofensywy, okazuje się ich porażką.

To środowiska wolnościowe, feministyczne, antykapitalistyczne i antyfaszystowskie pokazują swoją siłę. To one organizują i uczestniczą w masowych demonstracjach, które dotyczą realnych problemów społecznych. To te środowiska, a nie faszyści, są realną alternatywą dla ludzi mających dość wyzysku i arogancji władzy. To środowiska wolnościowe mają doświadczenie jak się oddolnie, nie hierarchicznie organizować. Jak skutecznie bronić przed państwem i policją a nie na „antyrządowym” proteście straszyć interwencją policji oponentów, jak to zrobili prawicowcy w Poznaniu. To środowiska wolnościowe, antyfaszystowskie od lat inicjują i angażują się we wszelkiego rodzaju walki społeczne i protesty. Nie potrzebują do tego instytucji, ochrony policji czy powoływania partii politycznych.

Wiosna nasza!

Momos 161

Za: antifa.bzzz.net

Warszawa: Akcja solidarnościowa ze strajkującymi w Hiszpanii

Kraj | Protesty

Dziś w Warszawie pod Pomnikiem Kopernika odbyła się akcja solidarnościowa ze strajkującymi w Hiszpanii, zorganizowana przez Związek Syndykalistów Polski oraz hiszpańskich studentów. Podczas akcji skandowano hasła w jęz. polskim i hiszpańskim, m.in. "Kapitalizm jest globalny, a nasz strajk jest generalny", "Madryt, Warszawa - wspólna sprawa".

Jak wyjaśniali protestujący, strajk generalny w Hiszpanii skierowany jest przeciw kolejnym atakom rządu na prawa pracownicze i warunki pracy, oraz przeciw pakietowi reform niekorzystnych dla pracowników. Reformy te przekreślają wszystkie zdobycze ludzi pracy, posługując się pretekstem kryzysu. Jednak gdy zastanowimy się nad prawdziwymi
przyczynami kryzysu, zrozumiemy, że tak naprawdę przyczyną jest chciwość banków, korporacji i spekulantów, którzy - chcąc osiągnąć coraz większe zyski - przenoszą miejsca pracy do innych krajów, lub likwidują miejsca pracy. Rynkowi pracy w Hiszpanii grożą nie wysokie koszta pracy, ale globalny wyścig na dno, oraz presja, by praca była
wciąż tańsza.

Prascy lokatorzy i anarchiści

Kraj | Lokatorzy | Protesty | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

W jednym z najpopularniejszych dzienników w kraju, zdecydowanie prorządowym i wrogim związkom zawodowym pojawił się artykuł opisujący to, jak anarchiści pomagają lokatorom na Pradze oraz jak lokatorzy wspierają anarchistyczne protesty. Dziennikarz opisujący sprawę bardziej skupia się jednak na sensacji niż na konkretach stąd też wymagają one nakreślenia.

Większość lokatorów, którym pomaga Komitet Obrony Lokatorów, tworzony przez działaczy lokatorskich i anarchistów ze Związku Syndykalistów Polski, to mieszkańcy Pragi. Jest to dzielnica szczególnie objęta procesem reprywatyzacji nieruchomości. W większości są to ludzie po 50 roku życia. Zdarzają się jednak ludzie młodsi i ich dzieci. Ich problemem jest fakt, że nie stać ich na płacenie wysokich czynszów nakładanych przez nowych właścicieli budynków przez co popadają w długi i grozi im eksmisja.

Eksmisja jest dla nich dramatem. Mimo jasnych przepisów istnieje ryzyko, że trafią do baraków jak ten na ulicy Przeworskiej, który nie ma dostępu do osobnej łazienki ani kuchni, a później na bruk.

Dlaczego lokatorzy szukają pomocy u anarchistów?

Wszystko zaczęło się od protestów mieszkańców ośmiu kamienic w Warszawie, które wspierali działacze Lewicowej Alternatywy. Żaden polityk nie chciał pomagać. Działacze partyjni chcieli jedynie zbić dla siebie kapitał polityczny. Wtedy powstało Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów. Historia powstania KOL jest podobna. Dużą aktywność podczas blokad nielegalnych eksmisji wykazują mieszkańcy squatu „Syrena” mieszczącego się na Wilczej.

Jak wygląda praca?

Dyżury Komitetu Obrony Lokatorów odbywają się na Pradze w budynku w którym mieści się również siedziba ZSP. To właśnie tam zagrożeni eksmisją mogą zostać wysłuchani i zadać każde pytanie. Wiedzą, że nie zostaną pozostawieni własnemu losowi „gdy opadnie kurz po wyborach”.

Dwa razy w tygodniu na dyżur lokatorski przychodzi kilkadziesiąt osób. Na Targowej spotykają grupę ludzi siedzących za biurkiem z charakterystycznymi znaczkami przedstawiającymi brązową stopę przypiętymi do marynarek. Na ścianach znajdują się nie tylko plakaty „Nasza walka jest globalna” lub „Politycy mamy dla was nowe apartamenty”. Półki zapełnione są aktami prawnymi oraz dokumentacją.

Każdemu lokatorowi początkowo wydaje się, że jest pozostawiony sam swojemu losowi. Trafiając na dyżur widzi jednak, że nie tylko on ma podobne problemy. Tak rodzi się solidarność.

Jak lokatorzy reagują na idee rewolucyjne?

Większość nie ma konkretnego zdania na temat polityki. Nigdy wcześniej nie prowadzili również działalności społecznej. Wszystko się zmieniło kiedy zaczęli tracić domy. Wielu początkowo miało poglądy zdecydowanie dalekie od lewicy. Dopiero z czasem zmieniają swoje podejście. Od początku do końca wiedzą kto im pomaga.

To nie prawda, że anarchiści mówią lokatorom, że kapitalizm to faszyzm. W ogniu walki o swoje prawa lokatorzy są uświadamiani, że źródłem ich problemów jest zła polityka wynikająca z natury systemu. Nie ma miejsca ma żaden szowinizm ani antysemityzm podsycany przez niektórych polityków próbujących infiltrować ruch. Lokatorzy dobrze wiedzą, że ich kamienic nie próbują przejąć żadni źli Żydzi lub masoni tylko wykorzystujący bierność władz biznesmeni i korporacje. O faszyzmie wspomina się jako o niewłaściwej alternatywie dla obecnego stanu rzeczy. Na początku marca działacze KOL zorganizowali pokaz filmu „Triumf woli”, który połączyli z dyskusją na temat zagrożeń idei neonazizmu.

Lokatorów organizuje się do aktywizmu takiego jak solidarność z uczniami zamykanych przez samorząd szkół i ich rodzicami.

Patrole Okrzejówek

Po serii tajemniczych podpaleń (niektóre miały miejsce w bezpośrednim sąsiedztwie straży pożarnej) przed sylwestrem 2011/2012 i braku adekwatnej reakcji ze strony władz zorganizowano oddolną grupę samoobrony, Brygady Okrzejówki. Były to grupy patrolujące nocą kamienice zagrożone podpaleniem.

Aktywiści poświęcający noce na obronę starszych, niezdolnych do samoobrony osób pełnili rolę nie tylko fizycznych obrońców. Uspokajali lokatorów swoją obecnością. Podpalacze musieli liczyć się z faktem, iż trafiając w ręce patrolu igrali ze śmiercią o czym informowały ich rozwieszane plakaty. Do Okrzejówek dołączali również ludzie „z facebooka” oraz lokalni „młodzi gniewni”.

Wtedy pożary ustały. Obecnie znowu do nich dochodzi. Naturalną koleją rzeczy jest, że patrole zostaną wznowione.

Dni Gniewu Społecznego i wykrzykiwanie rewolucyjnych haseł

Dni Gniewu to protesty Związku Syndykalistów Polski organizowane w zeszłym roku podczas wizyty Baracka Obamy w Polsce oraz 31 marca 2012. Rewolucyjne hasła wykrzykiwane przez lokatorów uczestniczących w demonstracjach radykalnej lewicy to ich wołanie o sprawiedliwość społeczną. Nie chcą więcej eksmisji, podpaleń, odcinania mediów, bezduszności urzędów, bezprawia i przejmowania kamienic na drodze machlojek finansowych.

W 2012 ugrupowania związane ze skrajną prawicą próbowały ukraść anarchistom nazwę i strategię w celu zgromadzenia wokół siebie ludzi nastawionych przeciwko obecnej władzy. Okazało się jednak, że za fasadą protestu społecznego kryje się kamienicznik z Gdyni, były działacz Unii Polityki Realnej, członek stowarzyszenia właścicieli nieruchomości, który chwali się podważeniem konstytucyjności zapisu o czynszu regulowanym. Zasłużył się w walce z „problemami” kamieniczników o urynkowienie czynszów.

Na proteście organizowanym w Warszawie pojawili się jedynie obrońcy krzyża, aktywiści prawicy, neofaszyści, anarchokapitaliści z żółto-czarną flagą czy kryminalista, Karol Goliński, który podczas wizyty Benedykta XVI w Polsce dokonał napadu na naczelnego rabina Polski, Michaela Schudricha.

Nie było tam ani jednego lokatora. Wszystko dlatego, że o ich dobro walczy ktoś inny. Ktoś komu będą towarzyszyć podczas Dnia Gniewu Społecznego 31 marca na Placu Zamkowym.

J.W.

Kanał XML