Kraj

Wrocław: Stadion Euro 2012 - Kolejna śmierć na budowie

Kraj | Prawa pracownika

36-letni operator podnośnika przy budowie stadionu Euro 2012 na Maślicach we Wrocławiu z nieznanych przyczyn zjechał pojazdem w bok, przebił barierki ochronne, po czym spadł z wysokości 20 metrów. To pracownik jednego z podwykonawców. Znajdował się na łuku łączącym trybunę wschodnią i południową. Mężczyzna zmarł na miejscu mimo reanimacji.
Wypadek miał miejsce o godzinie 15:00. Prace na budowie zostały wstrzymane.
Przyczyny wypadku zbada policja, prokuratura i specjalna komisja złożona z pracowników firmy Max Boegl i spółki Euro 2012.
Źródło: gazeta.pl

O mitach spółdzielczości i o hostelu "Emma"

Kraj | Dyskryminacja | Edukacja/Prawa dziecka | Miejsca | Prawa pracownika | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Kilka dni temu w Warszawie został otwarty hostel "Emma", który działa na zasadzie spółdzielni prowadzonej przez pracowników. Pod newsem o otwarciu napisałem komentarz o tym że jedyne co można życzyć to wysokich pensji pracownikom, bo reszta osób oprócz przyjezdnych burżujów nic z tego nie będzie miała.

Później pojawiły się komentarze o tym, że 180 złotych za noc to nie tak drogo, bla bla bla i tak dalej. Być może rzeczywiście nie jest aż tak drogo jak w normalnym warszawskim hotelu. W sumie mnie też stać na kilka dni w takim miejscu za oszczędności z kilku miesięcy, tyle że osobiście nie lubię wydawać pieniędzy w błoto i za tą kwotę wolę spędzić tydzień albo więcej czasu za granicą u znajomych w dużo lepszych warunkach.

Mniejsza z tym. Podstawowym problemem jest orgazmiczny zachwyt jaki niektóre osoby dostają na słowo "spółdzielnia". Pojawiają się argumenty że "nie ma tam szefów". Tak się składa że ja też "nie mam szefów" dając prywatne korepetycje, ale musiał bym być naprawdę głupi aby stwiedzić że to powoduje, że jestem jakoś "poza" systemem kapitalistycznym.

Kapitalizm to trochę bardziej skomplikowany system niż tylko to, że szef zabiera ci większość pensji. W kapitaliźmie jesteśmy okradni po pierwsze w postaci tego co zabiera nam szef podczas pracy, po drugie kupując produkty po cenach kilkakrotnie wyższych niż kosztuje ich wyprodukowanie a po trzecie- i to jest najbardziej szkodliwy czynnik- przez wykonywanie prac, które tak naprawdę nie przynoszą żadnej korzyści ani materialnej ani że tak powiem "duchowej", jak było by w przypadku sztuki. Jest to koszt alternatywny całego systemu kapitalistycznego, którego nie da się policzyć.

W tym koszcie alternatywnym wchodzi praca wszystkich osób, które pracują w marketingu, bankowości, siłach przymusu utrzymujących sztuczny porządek kapitalistyczny. Również można podliczyć niewykonywaną pracę, którą nie mogą wykonywać osoby bezrobotne mimo że by chciały. Wchodzę ja jak i ludzie z hostelu Emma, którzy moglibyśmy pracować w czymś bardziej pożytecznym dla ogółu.

Tak jak ja udzielam korepetycji tylko dzięki temu, że w Polsce jest gówniany system edukacji, który zamiast pozwalać dzieciakom cieszyć się życiem, to zadaje im prace do domu, przez to produkuje masę zdyscyplinowanych debili, którzy później będą posłusznie lizać dupsko szefowi i pracować w nadgodzinach. Tak hostel "Emma" czy, wogóle samo pojęcie "hostelu" istnieje dlatego że nie ma żadnego systemu jakichś schronisk młodzieżowych a większości osób nawet się nie śni ze względów finansowych, aby przenocować w hotelu, więc muszą się gnieździć w takim zatłoczonym gównie.

Nie ma się co czepiać osób, które tam pracują. Każdy musi jakoś zarobić na życie. Jeden pracując w banku, drugi dając korepetycje dzieciakom z bogatych domów, inni organizując hostel dla burżujów. Ale też nie ma co robić z tego jakiejś nie-wiadomo-jakiej rewolucyjnej inicjatywy, bo nic szczególnego w niej nie ma.

Inna rzecz, która wyjątkowo nie przypada mi do gustu to wykorzystywanie zarówno przez prywatne biznesy typu Falanster jak i spółdzielnie takie jak Cykloza czy teraz "Emma", tzw. "alternatywnego" wizerunku i wyłudzanie darmowej reklamy na portalach takich jak CIA. Jak ktoś ma biznes to niech płaci w jakimś odpowiednim miejscu za reklamę i tyle. Nie widzę powodu aby faworyzować knajpy prowadzone przez ludzi z "środowiska", względem innych spółdzielni (a spółdzielnie nie są znowu czymś aż tak bardzo rzadkim)- tylko dlatego że organizują jakieś paskudne wegańskie obiadki i puszczają trochę mniej komercyjny film.

Tym bardziej nie ma co promować "alternatywnych" knajp, które jak by nie patrzeć doskonale wpisują się w strategię gentryfikacji. Wiadomo jest że dla japiszonów lepiej aby była "alternatywna" knajpa, która być może kiedyś zostanie opisana w dziale kulturalnym "Gazety Stołecznej" niż jakiś zapaskudzony spożywczak czy, o zgrozo zlitujcie się nad nami- sklep mięsny.

Nie od dzisiaj wiadomo że tworzenie inicjatyw "na obrzeżach" systemu kapitalistyznego nic nie daje i większość takich inicjatyw albo bankrutuje albo zostaje wciągnięta do środka i staje się kolejnym miejscem wyzysku czy wykluczenia np. ze względu na wysokie ceny.

Walkę z kapitalizmem prowadzimy całościowo bo w całości dotyczy on naszego życia.

Zamiast cieszyć się otwarciem nowej knajpy, zadowolony będę wtedy, gdy nie będę słyszeć debilnych argumentów od nazywających samych siebie syndykalistami, że domaganie się 20 zł na godzinę od szefa w miejscu pracy jest czymś obciachowym bo wygląda jak haracz, zadowolony będę kiedy dzieciaki zaczną się buntować przeciwko zadawaniu pracy domowej i ich rodzice będą robić awantury w szkole zamiast wyrzucać kasę na korepetycje i wtedy gdy ludzie będą uciekać bez płacenia z "Emmy" oraz miejsc takich jak Cykloza.

Javier Hernández

http://gniew-ludu.blogspot.com

Region śląski wystąpił z OZZ Inicjatywa Pracownicza

Kraj | Prawa pracownika | Ruch anarchistyczny

Jak informuje strona Federacji Anarchistycznej Śląsk, 23.11 Komisja Środowiskowa OZZ Inicjatywa Pracownicza w Tarnowskich Górach (IP Śląsk) wystosowała oświadczenie do władz krajowych związku, w którym domaga się skreślenia swojej komisji. Powodem decyzji jest min:

- Wykorzystanie nazwy związku OZZ Inicjatywa Pracownicza do celów kampanii wyborczej, przez lubskich działaczy związku

- Brak konsultacji z pozostałymi komisjami w sprawie wykorzystania nazwy związku do wyżej wymienionych celów.

Przypomnijmy Komisja Środowiskowa OZZIP Tarnowskie Góry to formalna struktura do której zapisywane były osoby z całego regionu, nie jedynie z Tarnowskich Gór. Formalna nazwa może być więc myląca.

Od czasu kampanii wyborczej w której niektórzy działacze OZZIP wykorzystali szyld związku dochodziło do napięć pomiędzy Komisją Lubuską, Komisją Krajową OZZIP a IP Śląsk. Ukazały się oświadczenia zarówno IP Śląsk, jak i w odpowiedzi oświadczenie Komisji Krajowej związku.

Petycja Komitetu Obrony Lokatorów w sprawie Europejskiej Karty Społecznej

Kraj | Lokatorzy

Komitet Obrony Lokatorów uruchomił stronę umożliwiającą wysyłanie petycji w sprawie ratyfikacji Europejskiej Zrewidowanej Karty Społecznej. Karta ta została podpisana przez Polskę 25 października 2005 r., ale nigdy nie została ratyfikowana, a jej postanowienia nie są stosowane w Polsce.

Petycja jest dostępna na stronie: http://petycje.lokatorzy.info.pl/

Jak pisze Komitet: "Ratyfikacja Europejskiej Zrewidowanej Karty Społecznej zmusi władze Polski do przestrzegania praw zagwarantowanych tą kartą, zaniechania eksmisji na bruk, zaprzestania handlu lokatorami, a Polskie Sądy do pełnego i rzetelnego badania spraw lokatorów, którzy kiedyś otrzymali decyzje administracyjne w sprawie przydziału lokali.

Karta pozwoli lokatorom z decyzjami administracyjnymi najmu na skorzystanie z uchwały Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu, który stwierdził, że sprzedaż mieszkań za 5 – 10 % wartości tylko części obywateli, a odmowa takiej sprzedaży drugiej części [lokatorom kamienic reprywatyzowanych - przyp. red.] – jest rażącą niesprawiedliwością, gdyż wszyscy mieli takie same decyzje administracyjne najmu i nie mogli wiedzieć, czy kiedyś domy w których mieszkają zostaną zreprywatyzowane."

Polacy żyją w przeludnionych mieszkaniach

Kraj | Gospodarka | Lokatorzy

50,8 proc. mieszkańców Polski znajduje się w trudnej sytuacji mieszkaniowej - podaje Eurostat. Gorzej jest tylko w Rumunii (57 proc.) i na Łotwie 58 proc.).

W całej Unii w ciasnych mieszkaniach żyje średnio 18 proc. Europejczyków. Są jednak kraje, których ten problem praktycznie nie dotyczy. Na Cyprze na trudne warunki mieszkaniowe może skarżyć się zaledwie 1,2 proc. mieszkańców, w Holandii 1,7 proc. W Hiszpanii, Belgii i Irlandii problemem przeludnienia dotkniętych jest ok. 4 proc. mieszkańców.

Większość populacji Polski mieszka w wybudowanych w PRL osiedlach, które nigdy nie były obiektami kredytowania.

Łódź: Zwolnienia w VF Polska

Kraj | Zwolnienia

Prawie całą załogę – ok. 1100 osób – planuje zwolnić, poczynając od stycznia, firma VF Polska przy ul. Technicznej w Łodzi, która szyje dżinsy dla marek Wrangler oraz Lee.

O likwidacji zakładu VF Polska przy ul. Technicznej licząca 1100 osób załoga dowiedziała się w poniedziałek od właściciela amerykańskiego koncernu, który podał "nadprodukcję" jako przyczynę decyzji. Do końca roku zakład nadal ma pracować na dwie zmiany. Stopniowe wygaszanie produkcji zacznie się w styczniu i ma zakończyć się do kwietnia 2011 r.

http://lodz.naszemiasto.pl/artykul/670832,1100-osob-na-bruk-w-lodzi-nie-...

Wrocław: na e-mail podany przy wniosku o Urbancard przychodził przedwyborczy spam od Dutkiewicza

Kraj | Tacy są politycy

Jeden z użytkowników portalu Wykop.pl opisał ciekawą sytuację. Mianowicie złożył wniosek o UrbanCard, podając unikalnego maila. Ten adres mailowy nie był gdzie indziej wykorzystywany. Po kilku dniach dostał przedwyborczy SPAM, w którym "wolontariusz" prosi adresata, aby zrobił niespodziankę urzędującemu prezydentowi Rafałowi Dutkiewiczowi, starającemu się wówczas o reelekcję Rafałowi Dutkiewiczowi.

Prokuratura wszczęła już w tej sprawie śledztwo, a Dutkiewicz dzień przed wyborami zwolnił swojego długoletniego asystenta obarczając go winą za całe zamieszanie.

Dąbrowa Górnicza: Salowe zwyciężyły w sądzie pracy

Kraj | Prawa pracownika

Pracodawca powinien był podpisać z pracownicami umowy na czas nieokreślony- orzekł w środę sąd pracy na niekorzyść spółdzielni Naprzód która zatrudniała salowe. Pierwsze problemy rozpoczęły się kilka lat temu kiedy dyrekcja szpitala zrezygnowała z prowadzenia tych etatów i postanowiła zlecić sprzątanie firmie zewnętrznej.

Od tamtej pory zatrudniona były przez firmę Aspen, jednocześnie tracą wszystkie przysługujące im dodatki do pensji. Forma zatrudnienia pozostała niezmieniona, nadal zatrudniane były na umowę o prace na czas nieokreślony. Sytuacja rozwinęła się kilka miesięcy temu gdy kolejny przetarg wygrała spółdzielnia Naprzód. Pomimo zobowiązania do zapewnienia takich samych warunków pracy, przedstawionym później propozycją była umowa tylko na 3 lata. Oburzone takim obrotem sytuacji pracownice rozpoczęły okupacje magistratu. Szybko okazało się również, że już nie moją po co wracać do pracy, gdyż spółdzielnia Naprzód zatrudniła na ich miejsce kogoś innego. Pozostawione bez zatrudnienia i środków do życia działaczki przez ostatnie 2 miesiące utrzymywały się z funduszu strajkowego "Solidarności". Wczoraj w sądzie pracy zatriumfowała sprawiedliwość. Spółdzielnia jeszcze nie określiła czy zdecyduje się odwołać od wyroku, czy już teraz przywróci salowe do pracy.

"Uzyskałyśmy to, o co walczyłyśmy. Od początku twierdziłyśmy, że powinnyśmy mieć umowy na czas nieokreślony".

http://fas.bzzz.net/Dabrowa_Gornicza_Salowe_zwyciezyly_w_sadzie_pracy

Kolejne uniewinnienie w sprawie demonstracji pod MTP w Poznaniu

Kraj | Represje

Dzisiaj sąd rejonowy w Poznaniu uniewinnił jedną z trzech osób oskarżonych o naruszenie nietykalności funkcjonariusza policji. Według policji, tego czynu miała dopuścić się jedna z aktywistek związana z poznańską Federacją Anarchistyczną i skłotem Rozbrat, podczas zatrzymania na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich 8 marca 2010 roku.

W uzasadnieniu sąd uznał zeznania rzekomo poszkodowanego policjanta oraz jednego z jego kolegów za niespójne i nieprzekonywujące. Natomiast za spójne uznał zeznania czterech pozostałych świadków będących uczestnikami i obserwatorami protestu. Również przedstawione nagranie filmowe z protestu 8 marca wykazało, iż przebieg protestu był niezgodny z opisami funkcjonariuszy. W rezultacie sąd przyznał, iż nie było celowego, zamierzonego ataku na policjanta, a jedynie przypadkowy kontakt podczas zamieszania i przepychanki wynikłych w trakcie brutalnych zatrzymań przez oddział prewencji.

Ile kosztuje nas 'samorząd'

Kraj | Tacy są politycy

Osiemnastoma warszawskimi dzielnicami kieruje 409 radnych, a kolejnych 60 zasiada w Radzie m.st. Warszawy. Dla porównania, w dwukrotnie większym od Warszawy Berlinie (3,4 mln mieszkańców) jest 100 radnych.

Prezydenci miast - 107 prezydentów, roczne koszty utrzymania: ok. 16,7 mln zł. Pensja zasadnicza prezydentów miast nie może przekroczyć 6200 zł brutto miesięcznie. Ale nie oznacza, to że głowy miast zarabiają dokładnie tyle. Otrzymują masę dodatków, na przykład prezydent Gdańska Paweł Adamowicz w 2009 r. miał 5400 zł pensji zasadniczej, 2350 zł dodatku funkcyjnego, 3535 zł - kolejnego dodatku, oraz 1080 zł z tytułu wysługi lat. Razem: 12 365 zł.
W tym roku trzech prezydentów zarabiało maksymalną stawkę: Jacek Majchrowski (Kraków), Ryszard Grobelny (Poznań) oraz Konstanty Dombowicz (Bydgoszcz). Najniższe wynagrodzenia dostawali prezydenci Zielonej Góry Janusz Kubicki (10 902 zł) oraz Białegostoku Tadeusz Truskolaski (11 620 zł). Do całkowitego miesięcznego wynagrodzenia mogą dojść przywileje, takie jak służbowy samochód wraz z kierowcą czy telefon komórkowy.

Oświadczenie Komisji Krajowej IP w związku z udziałem w wyborach

Kraj | Publicystyka

Komisja Krajowa Inicjatywy Pracowniczej przegłosowała oświadczenie, będące odpowiedzią na stanowisko IP Śląsk w sprawie udziału Lubuskiej komisji w wyborach samorządowych. Z 6 osób wchodzących w skład Komisji Krajowej, 5 osób głosowało za, 1 osoba przeciw. Zgodnie z Art. 28 Statutu IP, Komisja Krajowa posiada szeroki zakres władzy wykonawczej w związku i może samodzielnie interpretować statut i podejmować uchwały, bez konieczności uzyskania zgody (mandatu) od komisji wchodzących w skład związku. Polskie prawo nie wymaga, by związek zawodowy posiadał silne władze wykonawcze, jednak taki statut nadal obowiązuje w IP.

Pomimo, iż w oświadczeniu Komisji Krajowej pojawia się informacja, że nie istnieje sekcja Śląsk, na stronie Kim jesteśmy? można przeczytać: "Obecnie Inicjatywa Pracownicza działa w następujących ośrodkach: Poznań, Łódź, Szczecin, Gorzów, Kostrzyn, Zielona Góra, Górny Śląsk (Tarnowskie Góry, Miasteczko Śl., Bielsko-Biała, Racibórz, Rybnik), Warszawa, Gdańsk, Kraków, Bydgoszcz.

Poniżej tekst oświadczenia.

W związku z opublikowanym oświadczeniem sygnowanym przez Inicjatywę Pracowniczą Śląsk pragniemy stwierdzić, iż w strukturze OZZ Inicjatywa Pracownicza nie ma takiego ciała. Wiadomym nam jest jednak, że Oświadczenie to popiera Komisja Środowiskowa OZZ Inicjatywa Pracownicza z Tarnowskich Gór. Oświadczenie to zawiera liczne przekłamania wymagające sprostowania i wyjaśnienia.

1. Żaden z komitetów wyborczych do samorządów nie był sygnowany przez Inicjatywę Pracowniczą.
2. Żadna komisja Inicjatywy Pracowniczej nie poparła oficjalnie żadnego komitetu wyborczego.
3. Jedynie kilku członków Inicjatywy Pracowniczej brało udział w wyborach samorządowych, nie zawsze ujawniając swoją przynależność do IP.
W takim przypadku wydaje się nieuprawomocniony wniosek o wykluczenie Lubuskiej Komisji Międzyzakładowej ze Związku, tym bardziej, że zarzucane jej działania nie są sprzeczne z wymogami Statutowymi oraz Deklaracją Ideową i Programową naszego związku.

W związku z tym pragniemy przypomnieć:

1. Na ostatnim Krajowym Zjeździe Delegatów Inicjatywy Pracowniczej w marcu 2009 roku, oficjalnie przyjęto Deklarację Ideową i Programową, która mówi: „Wypowiadamy się przeciwko akcji politycznej i wykorzystaniu ruchu pracowniczego do celów politycznych i bieżących interesów partii politycznych. Popieramy zaangażowanie się ruchu pracowniczego w sprawy lokalne, zmierzające do przywrócenia autentycznej samorządności”.

2. Przeprowadzono dyskusję, co w takim układzie może lub nie członek np. Komisji Krajowej. Stwierdzono w par. 27 pkt. 4 nowegoprzejętego Statutu, że: „Członkowie Komisji Krajowej nie mogą w czasie trwania kadencji należeć do partii politycznych i kandydować do Sejmu, Senatu i Parlamentu Europejskiego oraz na Prezydenta RP.” Celowo pominięto w tym zapisie samorządy lokalne, co było przedmiotem naszego konsensusu. Przypomnijmy, że były wówczas przedstawione i przedyskutowane wyniki ankiety związkowej (wyniki otrzymali wszyscy delegaci), w której na pytanie "Czy IP powinna zaangażować się w działalność samorządów lokalnych poprzez uczestnictwo w wyborach?", 40 proc. odpowiedziało "tak", 28 proc - "raczej tak", 10 proc. - "raczej nie", 15 proc.- "nie" i 7 proc. - "trudno powiedzieć".

Uchwała w sprawie zmian w Statucie i cytowanego zapisu par. 27 pkt 4. przyjęta została przez Krajowy Zjazd Delegatów jednogłośnie, co oznacza, że za takim zapisem głosowało pięciu delegatów reprezentujących Śląsk, w tym dwoje reprezentujących Komisję Środowiskową OZZ Inicjatywa Pracownicza w Tarnowskich Górach.

Komisja Krajowa uważa za słuszne opublikować Oświadczenie sygnowane przez IP Śląsk na stronach internetowych związku, uznając zasadę pluralizmu poglądów w łonie naszej organizacji.

Komisja Krajowa OZZ Inicjatywa Pracownicza

Rue de la République: historia ryzykownej gry w społeczeństwie i na rynku nieruchomości

Kraj | Lokatorzy | Publicystyka

Tłumaczenie pochodzi ze strony gentryfikacja.zlem.org.

Od początku duży projekt inwestorów na rynku nieruchomości (przy rue de la Répubilque w Marsylii- przyp. tłum.), wykonany w drugiej połowie XIX wieku, walczył z brakiem zainteresowania marsyliańskiej elity. Budynki Société Immobilière Marseillaise (SIM) były wynajmowane rzemieślnikom, handlarzom i pracownikom portów. SIM utrzymywało niskie czynsze. Ten stan rozszerzył się na gospodarstwa domowe chronione przez prawo z 1948* roku, które powstały po zniszczeniu Le Panier** w 1944. Pomimo tego prawa, od lat 70. okolica doświadczała systematycznej degradacji spowodowanej brakiem prac konserwacyjnych ze strony SIM. Ci, którzy mogli się wyprowadzić, zrobili to, zostali tylko najbiedniejsi: osiedle stało się “parkiem faktu społecznego”.

Obecny, ogromny program rewitalizacji zaczął się w 2002 roku pod nazwami OPAH (Planowana Operacja Poprawy Mieszkalnictwa) i Euroméditerranée, ze wsparciem władz i odnoszących sukcesy inwestorów. Ta operacja bardzo szybko stała się się grą mającą na celu finansową spekulację, nie tylko przeszkadzającą w naprawie społeczności i poprawie warunków życia, ale sprzecznej z podstawowymi potrzebami mieszkańców i lokalnych handlarzy. Bez żadnych przekonujących rezultatów.

Pomiędzy centrum Sadi Carnot a Joilett ulica wydaje się być wyczyszczona z jakiejkolwiek aktywności społecznej, z zamkniętymi sklepami na parterach i w większości pustymi mieszkaniami powyżej.

Co z tańcem kapitału i szczęśliwymi posiadaczami? Co z zyskami zarobionymi na stratach mieszkańcow i obywateli tego miasta?

Od 1987 do 2004: pierwsza fala spekulacji przynosi duże zyski bez rewitalizacji

W 1986 roku rząd pozbył się prawa z 1948 co zainteresowało inwestorów i w 1987 SIM sprzedał swój majątek firmie Danone-Cofinda. Ten pierwszy inwestor pozwolił budynkom się rozpaść i odsprzedał je, po wyższej cenie 82 milionów euro, firmie P2C.

Radny Reanud Muselier pogratulował sobie za tę „nową energię”.
W 2002 roku Państwo zdecydowało udzielić Marsylii ogromnej pomocy, w ramach projektu Euroméditerranée. Stając naprzeciw groźby eksmisji dla najemców spowodowanych projektem rewitalizacyjnym negocjowano z miastem dwa warunki:

1. Miasto musi oddać do renowacji 500 budynków w zabytkowej okolicy oferując rządowi mieszkania, które urzeczywistnią „protokół regulujący likwidację niewartościowych mieszkańców”, umowę pomiędzy miastem a Państwem.

2. Miasto zaangażuje się w utrzymanie reguły „trzech trzecich” przewidzianej w OPAH (1/3 wolnego mieszkalnictwa, 1/3 rządowego i 1/3 tymczasowego). Wszystkie protokoły są podpisane przez Publiczny Zarząd Euroméditerranée, właścicieli P2C i Eurazéo w zamian za publiczne dotacje.

W 2004 roku część ulicy ujrzała nowego właściciela: P2C, które nie wykonało żadnej inwestycji przez 4 lata, sprzedało swoją własność za 117 milionów euro (1350 mieszkań i 50 000 metrów kwadratowych przestrzeni do wynajęcia) amerykańskiemu funduszowi emerytalnemu (Lone Star Fund IV); 553 właścicieli wciąż mieszkało w odsprzedanych mieszkaniach, dla P2C stanowiło to blisko 30 milionów euro pożyczki, bez zrobienia czegokolwiek! Lone Star Fund – Marseille została utworzona w raju podatkowym (podwójna korzyść – omija podatki i otrzymała dyskretną pożyczkę 100 milionów euro, po połowie od Société Générale i grupy Caisses d’Epargne).

Trzymając się image'u średnioterminowej inwestycji na rynku nieruchomości, a nie czysto spekulacyjnego projektu finansowego, Lone Star utworzyło spółkę o lokalnej nazwie Marseille-République (z francuskim dyrektorem wykonawczym, Ericiem Foillardem). Jednakże było konieczne by „sprzedać” ten plan mieszkańcom Marsylii. Projekt został zorganizowany z lokalnymi władzami by zaprezentować to jako szansę dla miasta i jego mieszkańców. Miasto szybko zgodziło się na projekt i spekulacyjne pieniądze popłynęły. Transfer własności Marseille- République ogłosiło na konferencji w ratuszu.

„Zgadzamy się z celami Marseille- République”, stwierdził Danièle Servant, asystent kampanii Urbanizm. Jednak skonfrontowani z dziennikarzami organizatorzy poczynili dwa wyznania. Danièle Servant powiedział „650 rodzin nie ma prawa by zostać na ulicy Republiki”, oraz „Nie mamy prawa by dawać państwowe mieszkania.” Wsparcie urzędu miasta dla Lone Star jest jasne. Eric Foillard ogłosił, że celem finansowym jego firmy jest 18% roczny dochód, czyli 3 lub 4 razy większy niż średni dla branży nieruchomości. Następne akapity pokażą, jdo jakich nielegalnych środków i nacisków ucieknie się firma by osiągnąć ten cel.

W maju 2004, poprzez fuzję, grupa Eurazéo otrzymała drugą połowę ulicy (140 budynków z 1350 mieszkań i 60 000 metrów kwadratowych przestrzeni do wynajęcia). Od 2004 do 2008 roku obie firmy działały na rzecz projektu renowacji, każda na części ulicy Republiki.

Jaki był rezultat?

Od 2004 do 2008 roku Panśtwo poprzez Euroméditerranée i lokalne władze wydały znaczne kwoty pieniędzy na publiczne udogodnienia, które nadały terenowi wartości: tramwaj (od Joliette do Sadi Carnot) i parking podziemny z 700 miejsc, podziemny zbiornik wody, odnowienie dróg publicznych, znaczny udział w poprawie fasad budynków z korzyścią dla właścicieli. Euroazéo-AN otrzymało 4,74 miliona euro w grantach na rewitalizację w ramach OPAH 2002-2006. Te inwestycje, korzystne dla budynków, które zyskały na wartości, przyszły bez żadnej publicznej kontroli czynszów.

Eurozéo-ANF, mistrz renowacji, rozkłada zyski w czasie

Poprzez te lata Eurozéo-ANF ukończyło pracę na części ze swoich 140 budynków, kompleksach apartamentów i przestrzeni do handlu detalicznego (7000 metrów kwadratowych). Ich założenie inwestycyjne bazuje na projekcie średnioterminowym, który jest zupełnie inny niż Lone Star: odkładać pieniądze z czynszów i najmu sklepów franczyzowych i wymieniać populację powoli poprzez wolne, rozłożone w czasie, podwyżki.

Patrząc z estetycznego punkt widzenia na terenie Vieux Port-Sadi Carnot renowacja była udana: budynki mają ładny kształt, wygląd mieszkań i małych sklepów został poprawiony, pojawiły się szyldy (H&M, Vert Baudet, Sephora, Mango, Celio, Hilton…) Aby podnieść zysk z nieruchomości zawsze gdy lokal jest przeznaczony do renowacji Eurazéo-ANF domaga się by czynsz był porównywalny z nowymi budynkami, lub tymi już odnowionymi w okolicy, nawet jeśli nadal są prace do wykonania. Un Centre Ville pour Tous (fr. Centrum Miasta dla Wszystkich) będąc stale otwartym dla mieszkańców miało możliwość obejrzenia dziesiątek listów od Eurazéo-ANF do mieszkańców ostrzegających o nawet trzykrotnych podwyżkach czynszów.

Długoterminowi mieszkańcy stanęli wobec groźby opuszczenia okolicy z powodu podwyżek czynszów w okresie odnawiania ich lokali: mogli spierać się o to z komisją pojednawczą, która właściciel musi zapewnić jeśli najemca odmawia płacenia wyższego czynszu. Ale musimy zapytać jak wielu nie było świadomych swoich praw na tyle by bronić się przed podwyżkami?

Marseille République, mistrz krótkoterminowej, spekulacyjnej renowacji

Pomiędzy 2004 a 2008 rokiem Marseille République, poprzez wdrażanie często bardzo kontrowersyjnych metod handlu nieruchomościami rozpoczęło ogromną operację destabilizowania lokatorów i handlarzy w celu „uwolnienia” większości możliwych budynków, które następnie sprzedawali. Najemcy otrzymywali informację, że muszą się wyprowadzić jako, że ich mieszkania podlegają owemu szerokiemu projektowi renowacji.

Jednocześnie ruszył projekt tłumienia biznesu przy użyci mniej lub bardziej etycznych środków prawnych, aby zrobić czyste pole dla franczyz, które podniosą czynsze i będą bardziej adekwatne dla przyszłych mieszkańców. Nieszczęście dla struktury społecznej zaczęło się.

Naciski i groźby były przedstawiane za pośrednictwem pseudo mediatorów Marseille République w celu wyparcia posiadaczy tytułów najmu z 1948. Dziś wielu się wyprowadziło, zastraszonych lub zmęczonych nieznośnymi warunkami jakim zostali poddani (szantaż, przemoc na budowach, czy niespełnione obietnice), po tym jak zostali „kupieni” otrzymując mizerny pakiet kompensacyjny już po wyprowadzce.

Wielu było zdolnych stawić opór, ze wsparciem lokalnych stowarzyszeń i wrócić. Swoją złość, solidarność i pretensje manifestowali na demonstracji 27 listopada 2004 roku przed l’Hôtel de Ville doprowadzając głowę lokalnej administracji Christiana Frémonta do ustalenia z Lone Stare Marseille République dotrzymywania zasad OPAH 2002: przesiedlania lokatorów z zachowaniem czynszu jaki płacili. Lone Star musialo zarzucić swoją ideę dzikiego zysku i oddać (za 650 euro za metr kwadratowy) 356 domów 6 społecznym zarządcom.

„Rzeczywistość” spekulacji

Początek 2008 roku, 255 mieszkań (z 1350) zostało odnowionych i mają być sprzedane za 3,800 euro za metr kwadratowy. Jeśli dodamy do bilansu 356 mieszkań odsprzedanych do „sektora mieszkalnictwa socjalnego”, okaże się, że nie odrestaurowano nawet połowy mieszkań. Pomimo to, inwestorzy z Lone Star zainkasowali swój zysk. Pomiędzy 2007 a 2008 rokiem spekulacyjny fundusz Lone Star Marseille-République sprzedał niemal wszystkie pozostałe nieruchomości (za wyjątkiem „działki 30” położonej nad morzem) dwóm firmom:

1) Buildinvest (z Paryża): 13 nieodnowionych budnynków, liczących 134 mieszkań, wolnych od lokatorów (działka 12, za 16 milionów euro) swojej lustrzanej firmie amerykańskiej
2) Atemi/Lehman Brothers Real Estates Partners, około 100 budynków za 200 milionów euro (mniej więcej połowa z tych pieniędzy w formie ryzykownych kredytów)

Wartość nadywżki wytowżonej przez Marseille République to 94 miliony euro w 4 lata! To jest cena „zapłacona” przez spekulantów z Marseille République za nigdy nie dokończoną renowację, gdzie najemcy, czyli mieszkańcy i lokalni handlarze są jedynymi ofiarami, tymczasem gmina nie przestaje śpiewać hymnów pochwalnych na cześć inwestorów., nie dbając o zgodność z przepisami prawa narzucającymi ścisłe zasady rewitalizacji, których społeczna stawka była oczywista.

Firma ATEMI, spółka zależna, w 80% własność Lehman Brothers, zachowała nazwę Marseille-République i ulokowała pieniądze w spółce nazwanej: Marina Baie of the Angles 7 marca 2008. Kolejny ambitny program pięcioletnich wydatków został ogłoszony przez nowo założoną firmę. Po raz 3, chociaż kryzys „zatrutych” kredytów hipotecznych zaczął już dotykać wielkie amerykańskie banki i podczas gdy francuski rynek nieruchomości zaczął podupadać, miasto było zadowolone z transakcji.
– “Taka transakcja pozłaca nawet bardziej obraz Marsylii” - zadeklarował J.C. Gondard, sekretarz generalny miasta.

2008 i później

Kryzys finansowy i wezwanie do do zachowania odpowiedzialności: „nie pozostawiajcie spekulantów samym sobie!”. bankructwo we wrześniu 2008 Lehman Brothers w USA i generalne poczucie niestabilności w nowych inwestycjach na rynku nieruchomości, prawdopodobnie zostawią znów tę część miasta miejskim odłogiem i społeczną pustynią. Kryzys dotknął cały rynek nieruchomości. Inne sektory będą cierpieć pośrednie straty na „pustyni kredytowej”. 600 mieszkań nadal jest nieodnowionych, a blisko 60 tysięcy metrów kwadratowych przestrzeni do wynajmu stoi puste! Kilkoro najemców, którzy nadal są w budynkach (w stanie porzucenia) żyją w totalnej niepewności o własną przyszłość.
„Rewitalizacja la Rue de la République jest skończona!” stwierdziły władze w 2007. Czy Urząd Miejski Marsylii, który wiele razy próbował „wyczyścić” centrum miasta z jego „biedaków”, tym razem przekroczy swoją tępotę i zaangażuje się w politykę, która szanować będzie populację miasta? Ratusz musi stworzyć lokalny i finansowy bilans tej operacji i wyłożyć go na stół, aby ustalić go od nowa, na zmienionych podstawach. Dla Centre-Ville Pour Tous władze – a zwłaszcza Państwo, Urząd Miasta i zarządcy całej aglomeracji Marsylii – muszą wziąć odpowiedzialność za wadliwe plany spekulacyjnych inwestorów. Mają narzędzia by to zrobić (zdolność negocjowania właściwej ceny i możliwego użytku, prawo pierwokupu) by odzyskać tę część miasta jako wspólną i do publicznego użytku.

W lutym 2010 ukazała się książka upubliczniająca badania i doświadczenia zbierane na ulicach u boku mieszkańców:Attention à la fermeture des portes ! Jean-Stéphane Borja, Martine Derain, Caroline Galmot, Véronique Manry.

Marsylia, 14 paźdzernika 2008
Patrick Lacoste, Antoine Richard

Link do pliku pdf z tekstem oryginalnym tutaj.

*- w 1948 roku Francja wprowadziła nowe prawo mieszkaniowe mające w założeniu deregulować czynsze, jednak w praktyce wprowadzające szereg ścisłych ograniczeń, które dotyczyły jedynie budynków wzniesionych przed 1949 rokiem.
**- stara dzielnica robotnicza Marsylii zniszczona w 1944 roku.

Manifestion pour le Droit au Logement à Marseille
http://dailymotion.alice.it/video/k2hjOtrpI7cDvnQP07
Marseille capitale européenne du logement
VIDEO I
http://tvbruits.org/spip.php?article1071#outil_sommaire_0
VIDEO II
http://tvbruits.org/spip.php?article1071#outil_sommaire_1
VIDEO III
http://tvbruits.org/spip.php?article1071#outil_sommaire_2
VIDEO IV
http://tvbruits.org/spip.php?article1071#outil_sommaire_3
Rue de la République
http://tvbruits.org/spip.php?article845&var_recherche=rue%20de%20la%20re...

Kraków: W OBI jest robota dla robota

Kraj | Prawa pracownika

O warunkach pracy w krakowskim supermarkecie OBI i o zwalnianiu z pracy działaczy związkowych pisaliśmy już tutaj.

Okazało się jednak, ze kierownictwo znalazło sposób na krnąbrnych związkowców: postanowiło wdrożyć w sklepie Sprzedawców Elektronicznych produkowanych przez firmę Inex System. Główną zaletą androidów jest to, że nie mają przynależności związkowej. Wprowadzenie androidów jest też świetną okazją, by postraszyć pracowników zwolnieniami grupowymi i redukcją etatów.

Pracownicy są oburzeni, że firma przeznacza niebagatelne środki zarówno na wprowadzanie takich technologii, jak i na druk "gazetki propagandowej" opisującej sukcesy firmy, podczas gdy pracownikom zamrożono pensje, nie wypłaca się im premii, straszy zwolnieniami i ogranicza się ich prawo do zrzeszania się w związkach zawodowych.

Poniżej fragment gazetki „Dzień Bobry” publikowanej przez supermarket, w której został umieszczony artykuł zachwalający androidów.

Wrocław: spotkanie mieszkańców i mieszkanek Nadodrza

Kraj | Lokatorzy
2010-12-05 18:00
2010-12-05 21:00

Jeden z profesorów Uniwersytetu Wrocławskiego na publicznej debacie powiedział:

"Procedura powinna być brutalna, czyli taka jak wszędzie. Wszystkie kamienice na Nadodrzu trzeba sprzedać. Ustalić ich własność, albo aktem państwowym wywłaszczyć. (...) Ci, których nie stać na kupno mieszkań wyprowadzą się. Dowcip polega na tym, że to co tutaj mieszka zaczyna dominować w całej dzielnicy. Ja też mieszkam w takim miejscu – na Hubach, czyli na Bronxie. Jak się tam wprowadzałem, obowiązywała jeszcze jakaś równowaga. Teraz dresiarze przejęli władzę i psują wszystko co się da. To nie jest zjawisko polskie, na całym świecie tak to działa. W związku z tym trzeba ich usunąć z tych dzielnic. Nie ma innego wyjścia, jak tylko przez wysokie ceny mieszkań. "*

Nie zgadzasz się? Przyjdź na spotkanie mieszkańców i mieszkanek o problemach lokalowych i przemianach na osiedlu.

Wiemy, że warunki życia na Nadodrzu już są bardzo ciężkie. Chcemy aby zmieniły się na lepsze, a nie na gorsze! Opowiedz o swoich problemach lokalowych, poznaj inne osoby o podobnych, wspólnie poszukamy rozwiązania! Porozmawiamy także o planach przemian w okolicy jakie wdraża miasto, przedsiębiorcy i organizacje pozarządowe. Zastanowimy się jakie konsekwencje mają one dla nas. Przed spotkaniem, od 16:00 darmowy sklep. Oddaj rzeczy, których nie potrzebujesz, weź te które mogą Ci się przydać.

Ulotka promująca spotkanie do pobrania tutaj.
2 strony A4..

Link do wydarzenia na Facebooku tutaj.

Kontakt przez email: dolnyslask(malpa)zsp.net.pl

*- Pełen zapis debaty tutaj.

Jedzenie zamiast głosowania czyli sojowa kiełbasa wyborcza

Kraj | Ruch anarchistyczny | Wybory

Dzień przed wyborami samorządowymi odbyła się na podgórskim placu pod Koroną akcja promująca demokrację bezpośrednią.

Przez ponad godzinę pod szyldem „Jedzenie zamiast głosowania” rozdawane było darmowe wegańskie jedzenie. Wspólny posiłek stanowił pretekst do dyskusji na temat organizacji samorządu. W rozmowach często pojawiał się problem alienacji rządzących, nie zwracania przez nich uwagi na problemy zwykłych mieszkańców. Dużo czasu zajęły też dyskusje na temat rozwiązań alternatywnych, takich jak demokracja uczestnicząca czy budżety partycypacyjne.

Reakcje przechodniów były bardzo różne, od aprobaty po zupełną ignorancję... Wydarzenie było przez cały czas bacznie obserwowane przez licznych stróżów prawa, którzy pogrozili aktywistom ale ostatecznie nie interweniowali.

Kanał XML