Prawa kobiet/Feminizm

Nowe zaangażowane billboardy w Warszawie

Kraj | Świat | Dyskryminacja | Klerykalizm | Prawa kobiet/Feminizm | Protesty | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Represje | Transport | Ubóstwo

MANIFEST

Szukamy sposobów budowania mostów pomiędzy tym co siedzi w naszych głowach a świadomością innych osób. Zbyt często forma którą wybiera się do przekazania pewnych istotnych treści nie jest do końca adekwatna do społecznych realiów. Szok informacyjny, w którym żyje każde z nas, zbyt często nie pozwala dostrzec rzeczy prawdziwie istotnych: wykluczenia, dyskryminacji, przemocy wobec ludzi i zwierząt, stawiania zysku nad ludzi, narzucania rządzących ideologii jako niepodważalnych dogmatów. W świecie, w którym przestrzeń publiczna przejmowana jest przez wyprzedaże, super okazje i niepowtarzalne oferty tak bardzo, że narusza wręcz przestrzeń osobistą, odzyskiwanie jej wydaje się koniecznością.

Stoimy na pierwszej linii zmagań pomiędzy zalewającą miasto promującą bezideowo-konserwatywny konsumpcjonizm reklamą, a działaniami mającymi na celu pokazanie, że historia jednak nie dobiegła końca, że zawsze należy krytycznie podchodzić do zastanego stanu rzeczy, kwestionować go, dekonstruować i składać na nowo, na swój własny sposób. Wizja ujednoliconego społeczeństwa, w którym jest miejsce wyłącznie na jedną ideologię, wrażliwość, wiarę czy wartości napawa nas przerażeniem. Nie wyobrażamy sobie życia w neoliberalnej katolicko-narodowej hybrydzie, która pożera wszystkie jednostki o innym punkcie widzenia, w której jedynymi uczuciami, które można urazić, są uczucia religijne.

W naszej wizji ludzie nie tylko patrzą, lecz zauważają. Nie biorą do ręki, lecz dotykają. Nie wymieniają informacji, lecz rozmawiają. Nie pochłaniają, lecz smakują. Nie ustawiają się na końcu szeregu, by za czymś stać. Nie są rewolucjonistami, są rewolucją.

Kolektyw "Dział marketingu bezpośredniego"

KOMENTARZE DO BILLBOARDÓW

Noe nie był co prawda Izraelczykiem, ale żeby ratować, co było do uratowania, wiedział, że musi zbudować łódź i popłynąć. Co prawda to jego bóg sprowadził na ziemię wodę w za dużych ilościach, zwana odtąd potopem. Potop miał za zadanie zatracić nieudany, pełny przemocy świat, ale Noe okazał się charakterologicznie i logistycznie samodzielny. I dlatego ocalił po parze wszystkich niepływajacych zwierzat, wiedząc, że wody potopu kiedyś opadną i one skazane na klęskę, brak własnej ziemi pod stopami, będą miały prawo dalej, normalnie żyć. Wśród tzw. Siedmiu Praw Noego jest jedno dość ponadczasowe: zakaz zabijania innych ludzi. Z tych wszystkich powodów i tradycji osobistej odwagi Noe darzy sympatia i wspiera dzisiaj Flotyllę Wolności płynąca do Gazy w obronie praw Palestyńczyków, pozbawionych swoich praw, swojej ziemi i skazanych na potop przemocy ze strony państwa Izrael. Wody potopu kiedyś wszakże opadną.

Jezus, jak wszyscy doskonale wiemy, nigdy nie posiadał własnego samochodu. Nie wszyscy jednak wiemy dlaczego. Otóż Jezus, sam głównie piechur, był absolutnym entuzjasta komunikacji publicznej. Słynna ewangeliczna scena wygnania kupców ze świątyni, wedle najnowszych badań biblijnych, była akcja bezpośrednia wymierzona w urzędników miejskich, którzy bezwstydnie chcieli handlować droższymi biletami! W dawnych tłumaczeniach opis cudu rozmnożenia chleba nie ma charakterystycznego fragmentu, kiedy Jezus rozmnożył jeden bilet komunikacji miejskiej i rozdając ich nie policzone ilości mówił: "Bierzcie i jedźcie za nie wszyscy, dokąd chcecie i jak długo zapragniecie"! Warszawskie władze powinny się wzorować raczej na Jezusie, a nie na wypędzonych handlarzach.

Gdy Matka Boska zabiera głos w jakiejś dyskusji, interwencja ta musi być niezbędna. Dyskurs okołoaborcyjny od zawsze zdominowany był przez mężczyzn, kobietom wciąż zbyt rzadko przyznaje się jakiekowiek prawo do decydowania o własnym ciele. Najbardziej oczywistym, choć często nie postrzeganym w ten sposób, tego przykładem wydaje się być właśnie Maryja, której macierzyństwo było raczej kwestią odgórnie narzuconego nakazu niz świadomym wyborem ofiarowania życia Synowi Bożemu. Nie chcemy orzekać o tym, czy sama zdecydowałaby się na ten krok, kluczowa wydaje nam się apodyktyczność podjętej za nią decyzji. Widzimy w niej symbol tych wszystkich kobiet, które ze względów systemowych, ideologicznych czy kulturowych każdego dnia pozbawiane są możliwości decydowania o
sobie i swoim ciele.

USA: Padł nowy rekord liczby nowych ustaw antyaborcyjnych

Świat | Prawa kobiet/Feminizm

W 2011 r. padł rekord liczby nowych ustaw stanowych ograniczających prawo do aborcji. Jak donosi Guttmacher Institute, organizacja badawcza pro-choice, w pierwszej połowie tego roku, wprowadzono w życie ponad 80 ustaw, które ograniczą dostęp kobiet do aborcji. Poprzedni rekord został ustanowiony w roku 2005, gdy wprowadzono 34 ograniczeń ustawodawczych.

Niektóre z nowo wprowadzonych ustaw zawierają więcej niż jedno utrudnienie. W sumie, instytut naliczył ponad 100 nowych procedur utrudniających dokonania aborcji w 19 stanach. Najczęściej wprowadzanym utrudnieniem jest ograniczenie pokrycia zabiegów aborcyjnych przez obowiązkowe ubezpieczenia planowane przez rząd Obamy (już wcześniej istniał zakaz finansowania zabiegów aborcyjnych z programów Medicaid i Medicare przeznaczonych m.in. dla niezamożnych i niepełnosprawnych). Inne zmiany dotyczą zakazu zdalnej pomocy medycznej, zmiany zasad raportowania i wprowadzania wymogu badania USG przed przeprowadzeniem aborcji. Wprowadzono też rozszerzenie okresów oczekiwania i „doradztwa”.

Wrocław: dyskusja FAK!-u Dlaczego jesteśmy za prawem do aborcji

Prawa kobiet/Feminizm
2011-07-19 18:00
2011-07-19 20:00

Zapraszamy na otwartą dyskusję “Dlaczego jesteśmy za prawem do aborcji”. Organizowaną przez Feministyczną Akcję Krytyczną FAK!

Debata będzie poświęcona historii walk ruchów feministycznych o prawa reprodukcyjne (prawo do edukacji seksualnej, antykoncepcji i aborcji). Legalizacja aborcji jest jednym z fundamentalnych postulatów ruchów feministycznych, jest jednak zarazem postulatem bazowym (punktem wyjścia), w ramach szerszych działań na rzecz sprawiedliwości społecznej. Debata organizowana jest w związku z rodzącą się inicjatywą obywatelską przeciwko kryminalizacji aborcji (więcej info na www.federa.org.pl).

Naszą gościnią będzie profesorka Ann Snitow, która od ponad 40 lat działa w amerykańskim i międzynarodowym ruchu feministycznym, jest zwolenniczką łączenia polityki feministycznej z postulatami ruchu socjalistycznego, antyrasistowskiego czy emancypacji mniejszości seksualnych. W latach 90. założyła organizację wspierającą inicjatywy feministyczne w Europie Wschodniej – Network of East-West Women.

Wprowadzenie do dyskusji: Marta Trawinska socjolożka, działaczka feministyczna
Moderacja: Martyna Kuligowska, Małgorzata Maciejewska

Przed dyskusją wyświetlimy fragmenty filmu „Podziemne państwo kobiet” w reżyserii Claudii Snochowskiej-Gonzales, Anny Zdrojewskiej.

Falanster ul. Antoniego 23
wtorek (19.07.2011), godz. 18.00

Odwiedź nas i przyłącz się:
http://www.f-a-k.pl/

Lyon, Francja: aktywistka pobita i zgwałcona przez nazistów

Świat | Antyfaszyzm | Prawa kobiet/Feminizm

2 lipca trójka mężczyzn zatrzymała kobietę w drodze do domu, zaczęła ją bić i wypytywać o kontakty z antifą i jej struktury. Gdy zobaczyli, że użyta przemoc nie przynosi skutku, jeden z nich dopuścił się na niej gwałtu. Napastnicy będący członkami skrajnej prawicy w Lyon na odchodnym rzucili „do zobaczenia”.

Poszkodowana, która poświęciła swoje życie na walkę z systemem, postanowiła nawet w tej ekstremalnie trudnej sytuacji nie szukać pomocy u władz i zdecydowała się nie zgłaszać sprawy na policję. W akcie wielkiej odwagi pokonując poczucie strachu i szoku chce podzielić się tym co się jej przytrafiło, tak by nie spotkało to już nigdy nikogo więcej. Nie chce, by umieszczano ją w roli ofiary, tak samo jak nie chce być wykorzystywana do propagandowych celów. Dla niej walka z faszyzmem odbywa się codziennie i wszędzie.

Ukraina: Solidarne z protestami w Arabii Saudyjskiej przeciwnymi zakazowi prowadzenia aut

Świat | Prawa kobiet/Feminizm | Protesty | Strajk

"Kobiety do samochodów, mężczyźni na wielbłądy", to i inne hasła pojawiły się na proteście feministek z organizacji Femen pod ambasadą Arabii Saudyjskiej w Kijowie. Ukrainki solidaryzowały się z dzisiejszymi protestami kobiet w Arabii Saudyjskiej, które protestowały przeciw zakazowi prowadzenia przez nie aut.

Półnagie feministki z chustami na twarzach podjechały samochodami pod bramę ambasady Arabii Saudyjskiej. Z okien pokazywały transparenty z napisami "kobiety do samochodów, mężczyźni na wielbłądy", "Jedźmy", czy "Jazda próbna dla demokracji". Pod koniec akcji feministki biczowały bramę ambasady, pokazując tym samym sprzeciw wobec kary chłosty za prowadzenie samochodów przez kobiety w Arabii Saudyjskiej. Działaczki Femen stwierdziły, że stanowczo protestują przeciw "męskiej tyranii" na bliskim wschodzie, i wzywa władze Ukrainy, a także wszystkie zachodnie demokracje, by wyraziły swoje organizacyjne, finansowe i merytoryczne wsparcie dla organizacji kobiecych w Arabii Saudyjskiej.

„Przedszkole to nie firma” - odzyskiwanie obywatelstwa i kryzys opieki we Wrocławiu

Prawa kobiet/Feminizm | Publicystyka

„Przedszkole to nie firma” . Odzyskiwanie obywatelstwa i kryzys opieki we Wrocławiu.

6 czerwca odbył się protest rodziców przeciw obecnej sytuacji we wrocławskich przedszkolach. Była to natychmiastowa reakcja rodziców na coroczny problem braku miejsc dla ich dzieci w publicznych przedszkolach. Akcja została zorganizowana na forum wrocławskiego Informatora Edukacyjnego. O godzinie 10.00 rodzice spotkali się przed siedzibą Rady Miasta. Protest został jednak szybko spacyfikowany przez władze – rodziców zaproszono na rozmowę z wiceprezydentem Jarosławem Obrębskim i rzecznikiem prezydenta Wrocławia Pawłem Czumą. Rozmowa odbyła się w sali, z której wyproszono media i w której wyłączono klimatyzację przy 30 stopniowym upale.

Podczas debaty Feministyczna Akcja Krytyczna FAK! towarzyszyła rodzicom z transparentem „Przedszkole to nie firma”, a niniejszy tekst jest komentarzem do tego, co się wydarzyło podczas spotkania.

„Oddolna weryfikacja” – wiceprezydent uczy, jak wzajemnie donosić na siebie.

Głos rodziców – gniewny i krytyczny – dotyczył wielu kwestii, które nakładają się na siebie w ramach miejskiej polityki przedszkolnego systemu edukacji i opieki – czyli jednego z ważniejszych wymiarów dobrostanu społeczeństwa.

Jednym z pierwszy problemów, jakie rodzice podnieśli na spotkaniu, to niesprawiedliwy system zapisów do przedszkoli, który powoduje, że spora liczba dzieci nie może zostać objętych opieką. Rodzice mówili że kryteria oceniania „ kandydatów i kandydatek” do przedszkola są niesprawiedliwe i niejasne. Tzw. „rekrutacja” dzieli rodziców na tych, którzy mają większe lub mniejsze uprawnienia do przedszkolnej opieki, co powoduje, że wiele gospodarstw domowych zostaje zupełnie wykluczonych z systemu.

Niektórzy rodzice podejmowali problem „kombinowania” czy też „oszukiwania” podczas rekrutacji tak, by otrzymać jak najwięcej punktów. „Taki system uruchamia mechanizm łapówkarstwa, ludzie dają łapówki dyrektorom przedszkoli” – powiedział jeden z rodziców. Inny spytał: „Dlaczego nie aspirować do tego, że nawet dla 90% dzieci znajdą się miejsca w przedszkolach?”. Jedna z matek dodała: „Co robić z dziećmi? Nie możemy liczyć na rodzinę, na babcie … Babcie też pracują”.

Gniewną postawę rodziców zdyscyplinował wiceprezydent Obrębski, każąc im usiąść, przestać powoływać się na fikcyjne sytuacje i zachowywać się kulturalnie. Władza, pokazując swoją siłę i hierarchię, zaraz potem przeszła do argumentacji i odparcia zarzutów. Głosy oskarżeń i protestów wobec braku miejsc i źle funkcjonującego systemu przyjmowania dzieci do przedszkoli zostały wyciszone podczas profesjonalnej prezentacji w power-poincie, z której jasno wynikało, jak dobrze władza radzi sobie z opieką przedszkolną. „W ciągu 5 lat wybudowaliśmy najwięcej przedszkoli w Polsce” – chwalił się wiceprezydent Obrębski, pomijając fakt, iż ze slajdów jasno wynikało, że w ostatnich 4 latach istnieje permanentny systemowy problem z zapewnieniem opieki przedszkolnej – od roku 2007 istnieje deficyt około 900-1300 miejsc. Co roku w czerwcu kilkaset dzieci nie dostaje się do przedszkola.

Kiedy władze zorientowały się, że power-point nie oddziałuje ze swoją mocą , przyjęły strategię „dziel i rządź” oraz „zrzucaj odpowiedzialność”. Argument „kombinowania” podczas rekrutacji usadowiony został w „kłamliwych samotnych matkach”, które wykorzystują system, ciesząc się swoimi przywilejami. Samotne rodzicielstwo niemal natychmiast, jak papierek lakmusowy, nasączone zostało rozwiązłą seksualnością, nieusytuowaną w rodzinie i wymykająca się kontroli państwa: „Ludzie faktycznie żyją w związkach, ale prawnie nie […]Są różne sposoby definiowana niepełnej rodziny lub samotnego rodzicielstwa” – powiedział Obrębski i dodał, że jest za zdecydowanym ograniczeniem definicji samotnego rodzicielstwa – „samodzielne rodzicielstwo powinno być wtedy, kiedy mamy do czynienia z wdowami”.

Trzeba przyznać, że jest się dość bezradnym wobec tak szybkiej reakcji zawłaszczania argumentacji i znajdowania kozła ofiarnego. Nagle z dyskusji nad miejscami w przedszkolach przeszliśmy do rozmowy nad tym, że samotne rodzicielstwo zwykle oznacza „konkubinat”, a konkubinat jest formą oszukiwania Miasta i Miasto powinno mieć większa władzę weryfikowania seksualności swoich poddanych. Z drugiej strony, patrząc na politykę stosowaną wobec nieformalnych związków, to są one negowane, gdy tylko państwo zmuszone byłoby gwarantować prawa obywatelskie, jednak gdy chodzi o przyznawanie świadczeń i zliczanie dochodów, związki nieformalne nagle stają się formalnym gospodarstwem domowym.

Dalszym etapem spektaklu było podjęcie przez władze tematu „oddolnej weryfikacji” nieuczciwych rodziców. „Państwo oczekujecie weryfikacji, ale nie chcecie niczego dać od siebie” – powiedział Czuma, wzywając rodziców do „oddolnego” zgłaszania nieprawidłowości w systemie – co jednoznacznie zostało skrytykowane przez rodziców jako donoszenie, które nie rozwiązuje ich problemu.

Dziecko jest obywatelem/obywatelką.

Rodzice krytyczni wobec argumentacji władzy próbowali przenieść dyskusję na właściwy tor, czyli deficytu opieki nad dziećmi w mieście oraz wyjaśnienia, dlaczego miasto nie wywiązuje się ze swoich zadań i nie realizuje interesu obywateli:

- „Najgorsza sytuacja jest w tych dzielnicach, które się prężnie rozwijają, rozbudowują – tam nie ma wystarczających nakładów na opiekę i edukację. W tych dzielnicach mieszkają głównie ludzie młodzi z małymi dziećmi, a miejsc w przedszkolu jest 25 dla trzylatków”;

- „Stać nas na stadion, na fontannę…przecież mamy być stolicą kultury”;

- „System jest tak zbudowany, że pracująca para z dzieckiem nie ma możliwości dostania miejsca i ludzie zaczynają kombinować”.

Poprzez takie stwierdzenia rodzice podjęli jedną z ważniejszych kwestii w ramach świadczeń opiekuńczych miasta – problemu obywatelstwa czy raczej problemu odbierania obywatelstwa. Jak stwierdziła jedna z matek: „Trzylatek też ma prawo do edukacji, do rozwoju”. Biorąc pod uwagę, że urlop wychowawczy może trwać najdłużej do trzeciego roku oraz fakt, że opieka dzieci w wieku żłobkowym (od pół roku do 3 lat) niemal zupełnie w Polsce nie istnieje (tylko ponad 10% dzieci jest objęta taką opieką) można stwierdzić, że mamy do czynienia z permanentnym kryzysem opieki nad dziećmi.

„Miejsc brakuje. 1400 dzieci nie dostaje się do przedszkola, ale skala jest znacznie większa, bo wielu rodziców w ogóle nie podejmuje prób dostania tego miejsca i szukają rozwiązań na własną rękę. Brakuje miejsc znacznie więcej niż tylko te oficjalnie nieprzyjęte. Płacą na przykład za prywatne, ale tak nie powinno być, bo nawet skoro ich stać, oni nadal powinni mieć prawo do publicznego przedszkola” – argumentowali rodzice, powołując się na ustawę z 1991 roku dotyczącą systemu edukacji: „System oświaty zapewnia w szczególności: 1) realizację prawa każdego obywatela Rzeczypospolitej Polskiej do kształcenia się oraz prawa dzieci i młodzieży do wychowania i opieki, odpowiednich do wieku i osiągniętego rozwoju” (rozdz. 1, art. 1.).

Jedna z matek stwierdziła, że przepisy polskiego prawa są zawieszane, gdyż dla władzy „to jest nieważne. Bo pan mówi, że Państwo nie musicie [zapewniać opieki instytucjonalnej – przyp. FAK!]. A tu jest napisane, że musicie, że takie jest prawo każdego obywatela. A mój syn jest obywatelem tego kraju i tego miasta”. Powiązanie sposobu niedemokratycznego i antyspołecznego budżetowania w mieście (wydatki na estetykę miasta, jak fontanny, stadion czy elewacje kamienic) w obliczu braku lub niskich świadczeń dla obywateli dość jasno pokazuje, że sfera opieki jest zaniedbywana i niedowartościowana w obecnej logice zarządzania miastem.

Czy zatem dla władz miasta wychowywanie dzieci nie stanowi żadnej wartości? Niestety nie. W odpowiedzi na te argumenty usłyszeliśmy, że rozwiązaniem są prywatne przedszkola dofinansowane przez gminę. Innymi słowy, gminie obecnie nie opłaca się budować nowych przedszkoli, gdyż po obecnym wyżu demograficznym przyjdzie niż i istnieje obawa, że można „przeinwestować w edukację, a potem będą pustki [w przedszkolach – przyp. FAK!]” – jak stwierdził wiceprezydent Obrębski.

W tym miejscu warto podkreślić fakt, że do połowy lat 2000 mieliśmy do czynienia z masową skalą likwidowania placówek opiekuńczych dla dzieci we Wrocławiu. Nawet argument o tym, że Polska ma jedne z najniższych nakładów na edukację i opiekę w Europie i taka sytuacja powoduje systemowy problem – kryzys opieki - który można rozwiązać jedynie poprzez zwiększenie nakładów finansowych, pozostał bez refleksji dla przedstawicieli władzy: „Proszę zwrócić uwagę, co by to oznaczało w naszych podatkach, jakie to jest obciążenie. Uważam, że kluczem dla polskiej edukacji nie jest zwiększenie finansów. Po pierwsze uważam, że pewne zmiany prawne, sprawiające odbiurokratyzowanie szkoły, jest rzeczą ważniejszą dla efektów nauczania. Funkcjonuje Karta Nauczyciela, która broni także złych nauczycieli, których nie można zwolnić” – powiedział wiceprezydent Obrębski.

Odwoływanie się do „naszych pieniędzy z podatków”, których przecież „nie można przeznaczać” na rozbuchane świadczenia i usługi publiczne płynnie ułożyło się w łańcuch współczesnego zarządzania miastem, gdzie liczą się zyski a nie dobro mieszkańców i mieszkanek. Po raz kolejny użyto „kozła ofiarnego” (w postaci złych nauczycieli korzystających ze swoich praw wynikających z Karty Nauczyciela), by odwrócić uwagę od problemu i zrzucić odpowiedzialność za obecną sytuację na samych zainteresowanych, czyli tych którzy/które mają pod opieką małe dzieci. Należy również dodać, że miasto coraz bardziej ogranicza środki na świadczenia dla swoich mieszkańców w związku z coraz bardziej ograniczonymi subsydiami płynącymi ze skarbu państwa, a dostępne środki przeznaczane są na inwestycje, które nie podnoszą jakości życia mieszkańców i mieszkanek.

Lekiem na kryzys opiekuńczy jest dla włodarzy miasta prywatyzacja instytucji opiekuńczych oraz przerzucanie odpowiedzialności za opiekę i jej koszty na mieszkańców i mieszkanki miasta. Z jednej strony, wyjściem jest komercyjna i prywatna instytucja, na którą stać nielicznych/e, z drugiej, pomoc krewnych (w szczególności babć, które „przecież też pracują”). Żadna z tych opcji nie odwołuje się do powszechnego prawa dostępu do opieki i edukacji, które nie są naszym przywilejem, lecz prawem. W miastach pracujemy – nie tylko wtedy, gdy jest to praca odpłatna, ale także wtedy, gdy wykonujemy pracę opiekuńczą nad dziećmi czy osobami zależnymi i starszymi (które nie są w stanie opiekować się sobą).

Pracując (produkując usługi i towary) czy też wykonując pracę opiekuńczą, przyczyniamy się do tego, że społeczność może trwać. Jednak obecna polityka miasta czyni z opieki proces, który stoi po stronie „obciążeń budżetowych”, zamiast stanowić swoistą wartość. . Rekrutacja do przedszkoli poddana jest logice rynku, dzieci i ich opiekunowie muszą ze sobą konkurować o wolne miejsca – kto bardziej konkurencyjny, ten/ta dostaje miejsce. Żłobki, przedszkola, szkoły – tutaj rodzice muszą dostosowywać się do wymogów rynku. W takiej sytuacji opieka staje się kosztem, a tymi, które najwięcej muszą za nią zapłacić (energią, zdrowiem, czasem i budżetem domowym), są kobiety, gdyż na ich barkach spoczywa najwięcej obowiązków opiekuńczych.

„Przedszkole to nie firma”, a opieka nie może i nie powinna być rozpatrywana w rynkowych kategoriach zysków i strat. Rozwiązaniem jest oddolna organizacja i przeciwstawienie się sposobom zarządzania i gospodarowania w mieście – tak jak zrobili to rodzice na spotkaniu z władzami miejskimi. Co dalej? Jak stwierdziła jedna z matek – „Jeśli to jest ich odpowiedź, to następnym razem przyjdziemy na radę miasta z dziećmi. Jak nie ma przedszkoli, to radni będą musieli zająć się dziećmi. Będziemy okupować radę”.

Wrocław: IV Spotkanie Feministycznej Akcji Krytycznej

Prawa kobiet/Feminizm
2011-06-16 18:30
2011-06-16 20:00

Zapraszamy na kolejne spotkanie FAK! Grupa rozwija się i planuje następne działania. Na spotkaniu podsumujemy pierwszą akcję FAKu, czyli wsparcie protestu rodziców wobec braku miejsc w przedszkolach i systemowego problemu kryzysu opieki w mieście z 6 czerwca. A także zastanowimy się nad niedawną akcją protestacyjną w sprawie podwyżek opłat w żłobkach.

więcej na: http://www.f-a-k.pl/

Interesuje cię miejska partyzantka? Nurtują cię problemy jakim muszą stawiać dziś czoła kobiety? Męczy cię hetero-matrix? Masz energię i czas? Chcesz zmieniać miasto?
Przyłącz się do Feministycznej Akcji Krytycznej!

Chcemy by FAK! była otwartą i nieformalna grupą, która działa w przestrzeni miejskiej podważając, nagłaśniając i wywracając panujące nierówności.

Chcemy by FAK! była płaszczyzną do feministycznej komunikacji – demokratycznej i krytycznej. By była grupą, gdzie można wymieniać wspólne doświadczenia bólu i opresji i zamieniać je na strategie walki.

Spotykamy się 16 czerwca, g. 18:30

Falanster, ul. św. Antoniego 23

Kontakt do nas: feministyczna.akcja.krytyczna@gmail.com

Na FB znajdziesz nas tutaj: https://www.facebook.com/pages/Feministyczna-Akcja-Krytyczna-FAK/1747305...

"Marsze dziwek" stają się zjawiskiem globalnym

Świat | Prawa kobiet/Feminizm | Protesty

W styczniu b.r. na uczelni w Toronto, pewien policjant poprowadził wykład na temat zapobiegania przestępczości. Poruszył w nim również temat gwałtów. Stwierdził, że kobiety mogą zmniejszyć szansę bycia zgwałconą, jeśli "powstrzymają się od ubierania się jak dziwki". Reakcja studentów była bardzo ostra: nie tylko domagali się natychmiastowych przeprosin, ale też postanowili zorganizować demonstrację przeciw fałszywym przekonaniom, że ofiary gwałtów są same sobie winne i za prawem kobiet do swobodnego ubierania się bez narażania się na ataki o podtekście seksualnym.

W kwietniowej demonstracji w Toronto nazwanej przez organizatorki „marszem dziwek” wzięło udział ponad tysiąc osób. Wkrótce, podobne demonstracje odbyły się w innych miastach w Kanadzie, USA, Australii i Wielkiej Brytanii - w sumie w około stu miastach. W lipcu, planowany jest „Marsz dziwek” w New Delhi.

Uwagi wypowiedziane przez policjanta w Toronto nie są bynajmniej odosobnione. Ankieta przeprowadzona przez Amnesty International w 2005 r. wykazała, że 26% osób w Wielkiej Brytanii uważa, że kobiety są w części lub całkowicie odpowiedzialne za dokonany na nich gwałt, jeśli były ubrane w seksowne lub odsłaniające ciało stroje. Konsekwencją takiego podejścia do zgwałconych kobiet jest fakt, że jedynie 5% gwałtów jest zgłaszanych przez ofiary.

Wrocław: JUTRO! Przyjdź na protest przeciwko polityce miasta wobec przedszkoli!

Prawa kobiet/Feminizm
2011-06-06 10:00
2011-06-06 11:00

Rodzice niezadowoleni z tego, że zabrakło aż tylu miejsc w przedszkolach, planują pikietę pod wrocławskim ratuszem.
Na forum pod miejskim Informatorem Edukacyjnym dla rodziców kandydatów do przedszkoli rodzice zapowiadają, że pikieta odbędzie się 6 czerwca 2011 o godzinie 10.00 przy ul. Sukiennice.

"Niech się opiekuje Dutkiewicz ze swoją świtą, jak nie potrafią spowodować, żeby wszystkie dzieciaki miały zagwarantowane przedszkole, będą niańczyć w ratuszu" - cytuje oburzonego rodzica internautka xarolka.

Na forum najpierw padł pomysł, by przyjść 1 września, jednak rodzice uznali, że wówczas już może być za późno, dlatego 6 czerwca rodzice planują przyjść pod ratusz - z dziećmi lub bez nich.

Rodzice mając nadzieję, że dzięki takiej pikiecie władze miasta utworzą dodatkowe miejsca w przedszkolach, zachęcają do przyjścia: "Trzeba rozgłosić akcję, żeby było nas jak najwięcej... pewnie szału nie zrobią, ale w Warszawie podobnymi protestami osiągają kilkanaście dodatkowych grup dla przedszkolaków, a to już u nas we Wrocławiu da nam ok 20% przyjęć dzieci które się nie dostało"

Egipt: Aktywiści walczą z mizoginią nowego reżimu

Świat | Prawa kobiet/Feminizm | Represje

Jeden z generałów egipskiej armii przyznał dziś, że wojsko traktowało w poniżający sposób kobiety aresztowane podczas protestów. Kobiety były poddawane tzw. „testom na dziewictwo” i zmuszane do rozbierania się przy żołnierzach.

Choć generał przyznał, że te praktyki od dawna krytykowane przez aktywistów na rzecz praw kobiet istotnie mają miejsce, uznał, że nie ma w tym nic złego. Tłumaczył to w następujący sposób:

„Nie chcieliśmy, by ktoś powiedział, że napastowaliśmy seksualnie lub zgwałciliśmy te kobiety. Musieliśmy więc udowodnić, że i tak nie były dziewicami. Żadna z nich nie była dziewicą. Te dziewczyny nie są takie, jak wasze córki. W namiotach, w których nocowały z mężczyznami znaleźliśmy koktajle mołotowa i narkotyki”.

Jutro ma się odbyć protest związany z atakiem armii i nieumundurowanych policjantów na demonstrację kobiet 9 marca na pl. Tahrir. O tej demonstracji pisaliśmy już tutaj.

CNT wydało podręcznik języka nie-seksistowskiego

Świat | Prawa kobiet/Feminizm | Ruch anarchistyczny

Na dziesiątym Kongresie CNT, który odbył się w Kordobie w 2010 r., uchwalona została deklaracja anty-seksistowska, w której stwierdzono m.in.:

„Anarcho-syndykalizm jest walką o wolne i sprawiedliwe społeczeństwo i jednym z celów tej walki jest zniszczenie patriarchatu, seksizmu i dyskryminacji ze względu na płeć lub orientację seksualną. Nie do zaakceptowania są hierarchie oparte na płci, ani narzucanie społecznych i kulturowych ról zależnych od płci. Każda jednostka musi mieć możliwość w pełni się rozwijać, bez względu na swoją płeć i życie seksualne, bez oglądania się na konwencje związane z „męskim” lub „kobiecym” sposobem bycia. Nie można zapominać, że seksizm i patriarchalne postaci dominacji są do dziś bardzo żywotne, choć nie tak widoczne, jak niegdyś. Stały się bardziej subtelne i przez to też trudniejsze do zwalczania.

Od początku, CNT postrzegało się jako wspólnotę, której jednostki uczyły się pomocy wzajemnej, bez względu na wiek, płeć, pochodzenie, umiejętności, rasę i orientację seksualną. Nauka polegała na wspólnym przezwyciężaniu wyzysku, zwiększając kontrolę jednostki nad własnym życiem. CNT nie tworzy struktur czysto „terapeutycznych”, a problem wyzysku kobiet w pracy jest w centrum wszystkich działań związku. Próby walki z dyskryminacją, które nie są jednocześnie powiązane z organizacją i procesem rewolucyjnym, są skazane na porażkę.”

By walczyć ze stereotypami kulturowymi, które są znaczącą częścią patriarchalnego porządku, CNT wydała podręcznik języka nie-seksistowskiego. Inicjatywa ma na celu ułatwić kobietom identyfikować się ze związkiem. W broszurze opublikowano propozycje zmian językowych wprowadzających bardziej neutralne płciowo zwroty. Treść podręcznika (w jęz. hiszpańskim) została opublikowana tutaj.

Peru: Zbrodnia przeciw tysiącom kobiet może pozostać bezkarna

Świat | Prawa kobiet/Feminizm

Ponad 300 tysięcy kobiet zostało wysterylizowanych pod przymusem przez rząd Peru. Kampanię popierały m.in. ONZ i Bank Światowy. Ofiary tej zbrodni ciągle oczekują sprawiedliwości. Alberto Fujimori, odpowiedzialny za te zbrodnie, może nie doczekać się procesu. W tym roku, jego córka Keiko Fujimori stara się o prezydencki fotel. Jej szanse na zwycięstwo w czerwcu są realne. Jeśli wygra - oczyści ojca z zarzutów. Córka byłego prezydenta wielokrotnie powtarzała, że wszystko, co zrobił jej ojciec, "służyło dobru Peru". I nie uważa go i jego sojuszników za zbrodniarzy.

Rząd Fujimoriego w ciągu czterech lat zmusił - przy pomocy kłamstw, gróźb, a nawet siły - kilkaset tysięcy Peruwianek do poddania się sterylizacji. Większość ofiar były Indiankami z najuboższych regionów kraju. Podwiązywanie jajowodów było głównym - i właściwie jedynym - elementem rządowego planu kontroli urodzeń. Zwłaszcza wśród biedoty.

Kampania, przeprowadzona w latach 1996-2000 był brutalna i przeprowadzona w pośpiechu. Dotknęła prawie 300 tys. kobiet, z których wiele zmarło, a tysiące cierpiało z powodu powikłań. Wielu obserwatorów nazwało wydarzenia w Peru zbrodnią przeciwko ludzkości, a nawet ludobójstwem. Mimo to, ONZ i światowe organizacje finansowe przez długi czas wspierały tę politykę.

Marsz Równości w Krakowie

Dyskryminacja | Prawa kobiet/Feminizm | Protesty
2011-05-21 14:00
2011-05-21 18:00

Tegoroczny Marsz Równości w Krakowie odbędzie się 21 maja (sobota).

Ruszamy z Placu Wolnica o godzinie 14.00 – zapraszamy!

Przeciwko podwyżkom cen żłobków

Kraj | Prawa kobiet/Feminizm

Obecnie Polska znajduje się na ostatnim miejscu państw UE, pod względem ilości miejsc opieki nad dziećmi do trzech lat. Do publicznych żłobków zapisane jest zaledwie 2,6 % maluchów. Wprowadzona przez rząd ustawa żłobkowa ma odmienić tę sytuację poprzez zwiększenie instytucji mogących sprawować opiekę nad dziećmi (np. opiekun dzienny) oraz złagodzenie wymogów związanych z zakładaniem żłobków. Jednocześnie odpowiedzialność za tworzenie publicznych miejsc opieki spadła na samorządy, które twierdzą, że nie mają na to pieniędzy. Nowa ustawa nie jest jednak nakierowana na publiczne formy opieki. Według ekspertów zmiana przepisów miała skutkować otwieraniem nowych placówek przez firmy i osoby prywatne, dofinansowywane z budżetów gmin. Nietrudno zauważyć, że jest to krok w stronę prywatyzacji opieki nad dziećmi, a nie poprawy funkcjonowania publicznych placówek. Warto dodać, że samorządy zadłużonych miast nie mają zamiaru dodatkowo obciążać budżetu taką kwestią jak stworzenie miejsc opieki dla dzieci. To zdecydowanie nie jest ich priorytet.

Pracownicy Foxconnu mają zakaz samobójstw

Świat | Prawa kobiet/Feminizm | Prawa pracownika

Zatrudnieni w fabrykach firmy Foxconn są zmuszani do składania pisemnych oświadczeń obiecujących, że nie rozstaną się z życiem. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy w chińskich zakładach produkujących popularne urządzenia firmy Apple samobójstwo z powodu fatalnych warunków pracy popełniło co najmniej 14 osób osób.

O drastycznych naruszeniach prawa pracy przez Foxconn media informowały od 2006 roku. Między innymi "The Inquirer" donosił wówczas o skandalicznym wykorzystywaniu pracowników, zmuszanych do pracy o ponad 80 godzin ponad miesięczną normę, przy najniższych możliwych zarobkach. Doniesienia prasy na ten temat zaszkodziły bardzo reputacji Apple'a gdy wyszło na jaw, że jej przedstawiciele dokonali inspekcji fabryk i zaakceptowali takie warunki pracy. Według innych źródeł przypadki samobójstw zdarzały się w zakontraktowanych przez Apple chińskich fabrykach Foxconnu od lat.

Kanał XML