Protesty
Wschodnia Jerozolima, Palestyna: Demonstracja przeciw eksmisjom
Vegan, Nie, 2011-11-27 00:51 Świat | Dyskryminacja | Lokatorzy | Protesty25 listopada odbyła się demonstracja przeciw eksmisjom w wiosce Silwan, położonej obok Wschodniej Jerozolimy. W ostatnich latach, izraelski rząd przeforsował w parlamencie serię kontrowersyjnych ustaw, które umożliwiają prowadzenie agresywnej polityki przeciwko mieszkańcom wioski.
W ramach tej polityki, przesiedlono setki ludzi - eksmitując całe rodziny - i wyburzono wybudowane przez nich domy. Na ich miejscu wybudowane będą żydowskie osiedla. Większość prac jest nadzorowana przez Narodowy Fundusz Żydowski (JNF), który w teorii ma pomóc chronić parki narodowe. W rzeczywistości, pieniądze z funduszu są wykorzystywane, by przenosić Palestyńczyków z Silwan do Elad (El Ir David).
Izrael: Protest tysięcy lokatorów przed domem ministra finansów
Vegan, Pią, 2011-11-25 01:04 Świat | Lokatorzy | ProtestyW czwartek, 24 listopada tysiące Izraelczyków protestowało przed domem ministra finansów Yuvala Shteinitza w Mevaseret Zion. Jeden z transparentów głosił po hebrajsku i angielsku "Okupacja=$" nawiązując do związku problemów lokatorów z okupacją, gdyż rząd izraelski wydaje ogromne pieniądze na armię oraz okupację Palestyny, a w międzyczasie ogłasza kolejne cięcia socjalne w kontekście nieustannych podwyżek czynszów, cen żywności i innych dóbr.
W Izraelu coraz bardziej jest widoczna rosnąca liczba bezdomnych oraz głodnych ludzi. O okupacjach pustostanów, ruchu bezdomnych i ruchu anarchistycznym w Izraelu pisaliśmy już wiele razy na łamach CIA, m.in. tu: Lokatorzy protestują przeciwko wysokim czynszom | Brutalne wyrzucenie na bruk bezdomnych rodzin okupujących pustostany.
Izrael, Tel Aviv: Demonstracja przeciw antyspołecznym reformom
Vegan, Pią, 2011-11-25 00:49 Świat | ProtestyMniej więcej 2 tys. protestujących wyszło na ulice Tel Awiwu, wyrażając sprzeciw wobec antyspołecznych reform przegłosowanych w parlamencie przez prawicę.
Anarchiści oraz anarchistki skupieni w tzw. "mock bloku", czyli bloku prześmiewczym mieli transparenty z hasłami: "jesteśmy większością", "wojna=pokój, brak=obfitość, ignorancja=władza", "jedna ziemia, jeden naród, jeden przywódca" i "żadnych praw, żadnych problemow".
Relacja bezpośrednia.
Japonia: Okupuj Tokio. Masowe demonstracje, ktore nie istnieją dla japońskich mediów
Vegan, Czw, 2011-11-24 23:01 Świat | Protesty | PublicystykaSłyszeliście o protestach Okupuj Wall Street w Nowym Jorku, Los Angeles, Londynie, Toronto, Berlinie, Tel Avivie i innych miejscach na świecie. Ale czy wiedzieliście, że również w Tokio odbyły się ogromne demonstracje? My nie wiedzieliśmy, dopóki członek forum SOTT nie przysłał nam szczegółów*. Generalny brak wiedzy o protestach w Japonii wynika prawdopodobnie z tego, że w głównych mediach japońskich panowała kompletna cisza na temat ruchu „Okupuj Tokio” – który wyrósł z największego w tym kraju (i ciągle rosnącego) oddolnego ruchu antynuklearnego.
W ostatnich miesiącach w całej Japonii, a szczególnie w Tokio, odbywały się duże demonstracje. Ogólny nastrój jest taki sam jak gdzie indziej – zwykli ludzie w Japonii mają dość kłamstw przywódców, a zwłaszcza kłamstw TEPCO (Tokyo Electric Power Company) i tego, jak rząd zajmował się katastrofą w Fukushimie. A raczej, jak unikał zajęcia się nią. To nie powinno oczywiście być dla Amerykanów niczym nowym. Kłamstwa BP oraz rola, jaką odgrywa rząd USA w umożliwianiu ich – trwają niezmiennie od momentu eksplozji na platformie Deepwater Horizon w kwietniu 2010 roku, a tragedia pogłębia się w otoczeniu śmiertelnej ciszy. To, co się dzieje w Japonii, jest niemal wierną tego kopią – zaprzeczanie, kampanie oszczerstw, taktyka twardej ręki i oczywiście całkowita cisza medialna. W efekcie katastrofy w Czarnobylu zmarł prawdopodobnie niemal milion ludzi, choć nigdy nie poznamy prawdziwej ilości ofiar śmiertelnych. Fukushima jest o wiele rzędów gorsza…
Ludzie w Japonii są bardzo zagniewani. Mimo że katastrofie w Fukushimie daleko do zakończenia (w rzeczywistości jest coraz gorzej), japońskie media najzwyczajniej pomijają temat opadu radioaktywnego po najgorszym wypadku jądrowym w historii. Z rzadka wspomina się w japońskich mediach o wstrząsach wtórnych po 9-stopniowym trzęsieniu ziemi, jakie nawiedziło wybrzeża Japonii 11 marca, podczas gdy te wcale nie ustały i ludzie są w nieustannym stresie. Przybiera również na sile wstrząs gospodarczy. Dobrą wiadomością – mówi członek forum SOTT, mieszkający w Japonii – jest to, że ludzie zaczynają otwierać oczy na fakt, że japoński rząd, TEPCO i media przez cały ten czas kłamały, i coraz więcej ludzi zaczyna podejmować działania, żeby faktycznie radzić sobie z tą sytuacją, zamiast tylko marzyć, że jakoś to wszystko zostanie wywiane gdzieś hen, nad Ocean Spokojny.
Podobnie jak obywatele innych „demokratycznych” krajów, i Japończycy przeszli w tym roku kurs, który nauczył ich, że ich własne media są tak samo kontrolowane, jeśli nie bardziej, jak media „mniej demokratycznych” państw, które wszyscy lubią wytykać palcami. Parafrazując japońskiego niezależnego dziennikarza, pana Uesugi, „W Japonii kontrola mediów jest gorsza niż w Chinach i podobna jak w Egipcie.” Skandalicznym przykładem tego zakazu informacji były ostatnie demonstracje w Tokio, w których wzięło udział ponad 60 000 osób, o czym japońskie mainstreamowe wiadomości nie wspomniały ani razu. Poza protestami skupiającymi się na podejściu japońskiego rządu do katastrofy w Fukushimie, nasila się również ruch „Okupuj Tokio”. Również na ten temat trudno o jakiekolwiek informacje, o ile nie sprawdzi się alternatywnych stron internetowych. Poniżej zamieszczamy przegląd niektórych wydarzeń z ostatnich trzech miesięcy, jakie miały miejsce w Japonii, a w szczególności w Tokio.
Wiele z linkowanych artykułów jest w języku japońskim, mamy jednak nadzieję na otrzymanie przekładów na angielski choć najważniejszych z nich i opublikowanie ich wkrótce na SOTT.
2 września: Yoshihiko Noda zostaje nowym premierem Japonii i obiecuje stopniowe likwidowanie zależności kraju od energii jądrowej.
5 września: Tajfun Talas pozostawił po sobie 29 ofiar śmiertelnych i 56 zaginionych osób, a „najgorsza z pamiętanych burz„, której towarzyszył, pozbawiła dachu nad głową tysiące ludzi.
10 września: W noc poprzedzającą 10. rocznicę 9/11 wszystkie drogi do Shinjyuku – dzielnicy Tokio i jednego z głównych centrów biznesowych i administracyjnych – zostały zamknięte, rzekomo z powodu „konserwacji„. Co za bzdura! Rząd spodziewał masowej demonstracji, którą skutecznie udaremniono przez całkowity zakaz wstępu.
11 września: Ludzie gromadzą się, aby utworzyć łańcuch trzymających się za ręce i otoczyć siedzibę Ministerstwa Gospodarki, Handlu i Przemysłu w Tokio. Tego samego dnia zwolennicy organizacji pozarządowej na rzecz pokoju i neutralności Japonii, „Stowarzyszenie Artykułu 9”, zaczęli rozstawiać namioty wokół budynku Ministerstwa. Wśród protestujących było czterech młodych aktywistów, którzy rozpoczęli 10-dniowy strajk głodowy, aby zwrócić uwagę na plany japońskiego rządu budowy kolejnych elektrowni atomowych!
19 września: 40 tysięcy osób wzięło udział w wiecu „Pozbyć się energii jądrowej”, jaki odbył się w Meiji Park, w Tokio. „Nic nie możemy na to poradzić, więc przyszliśmy”!
21 września: Czterech aktywistów kończy strajk głodowy.
25 września: W Nowym Jorku matki z Fukushimy krzyczały: „ONZ musi powstrzymać produkcję energii jądrowej„
Delegacja japońskich kobiet z prefektury Fukushima protestowała przed budynkiem ONZ w Nowym Jorku, kiedy premier Noda brał udział w szczycie ONZ w sprawie bezpieczeństwa jądrowego. Kiedy Noda i sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon uścisnęli sobie dłonie na zewnątrz budynku na oczach prasy, rolnik ekologiczny z prefektury Fukushima, pani Sachiko Sato, stanęła w tle za nimi i krzyczała przez megafon: „Nie potraficie nawet zapewnić opieki dzieciom z Fukushimy, jak śmiecie mówić o bezpieczeństwie energii jądrowej?” Sato i inni ochotnicy utworzyli później grupę „100 z Fukushimy”, a ich liczba szybko urosła do tysięcy. Organizowali strajki siedzące w rządowych gabinetach w Tokio, domagając się lepszej opieki nad napromieniowanymi dziećmi.
Aileen Mioko Smith z Green Action Japan i Sachiko Sato na proteście wzywającym do zamknięcia elektrowni atomowych w USA.
29 września: „Okupuj Ministerstwo Gospodarki” – początkowo w tym proteście uczestniczyło 720 osób, jednak szybko stał się on mekką dla japońskiego ruchu przeciwników energii jądrowej. Ten dzielny człowiek z Hokkaido wytoczył TEPCO formalny proces, w którym ubiega się o wymuszenie na tym konglomeracie wyłączenia energii jądrowej na dobre.
30 września: Rząd Japonii (a konkretnie Ministerstwo Edukacji, Kultury, Sportu, Nauki i Technologii) ogłosił wykrycie plutonu w Iitate, w prefekturze Fukushima (45 km od elektrowni jądrowej Daiichi).
10 października: Japoński rząd opublikował najnowsze dane z monitorowania linii lotniczych. Wiadomość nie była dobra, mówiąc delikatnie. Ich rozwiązanie? Zaoferować „10 000 darmowych podróży cudzoziemcom, by odwiedzali Japonię w 2012 r.”. Ech, nie, dziękuję.
29 października: Przybywa protestujących, zdesperowane matki z Fukushimy przyłączają się do demonstracji tym razem z hasłem „TEPCO musi przeprosić i zapłacić za napromieniowanie naszych dzieci!!”
31 października: Opad radioaktywny z Fukushimy: Naukowiec Marco Kaltofen przedstawia dane potwierdzające cząstki radioaktywne z Fairewinds Associates na Vimeo.
„Podsumowując tę pracę, obywatele, niektórzy lekarze i naukowcy, niektórzy blogerzy i niektórzy rolnicy z całego świata dostarczyli próbki panu Kaltofen, który zanalizował je pod kątem promieniowania z Fukushimy. Przykładem tego, co znalazł, jest slajd pokazujący filtry powietrza z samochodów w Japonii i Stanach Zjednoczonych. Filtry samochodów w Stanach nie zawierają prawie żadnego promieniowania. W samochodach w Tokio było go sporo, w rzeczywistości za dużo. Samochody w prefekturze Fukushima były niewiarygodnie radioaktywne.”
W istocie, poziom promieniowania w „gorących punktach” Tokio i Jokohamy, nieco ponad 150 km od Fukushimy, jak ostatnio zmierzono, przekracza poziom z prefektury Fukushima. 20-kilometrowa strefa wokół elektrowni jądrowej Daiichi jest więc zupełnie zbędną fikcją.
12 listopada: „Okupuj Ministerstwo Gospodarki”. 40 policjantów pojawiło się na terenie obozu i zaczęło rozstawiać znaki „Zakaz wstępu”. Policjanci próbowali przekonać ludzi do opuszczenia tego miejsca i ktoś usłyszał, jak jeden z nich mówił: „będę tu przychodzić tak długo, aż zwiniesz swój namiot”. Protestujący, do którego zwracał się z tym żądaniem policjant, odpowiedział: „Zostanę tu dopóty, dopóki nie odpuszczą energii jądrowej!„
* Faktycznie, Google dają tylko jeden wynik dla „Okupuj Tokio” na polskich stronach. W „Przeglądzie prasy japońskiej 9-31.10. 2011″ Polska-azja.pl podaje:
„Japonii nie ominęły protesty, które zaczęły się w Nowym Jorku na Wall Street i rozlały się po całym świecie. 15 października w sobotę na ulicach stolicy Japonii ruszyła akcja „Okupuj Tokio”. Protestujący zebrali się w Hibiya i Roppongi, dzielnicach symbolizujących bogactwo. Jak donosi jednak Yomiuri w protestach wzięło udział zaledwie 80 osób. Protestujący twierdzą, że bogactwo narodowe jest kontrolowane przez 1% populacji. „My jesteśmy 99%” – mówili „okupujący”.
Za: http://pracownia4.wordpress.com/2011/11/20/okupuj-tokio-masowe-demonstra...
Tłumaczone z: http://www.sott.net/articles/show/237704-Occupy-Tokyo-Mass-demonstration...
USA: Strajk studentów i inne protesty
Anarchista49, Czw, 2011-11-24 20:33 Świat | Protesty | RepresjeDwa tysiące studentów Uniwersytetu Davis w Kalifornii dołączyło do strajku zorganizowanego przez studentów Uniwersytetu Kalifornii w Berkeley. Protest jest wymierzony przeciwko przemocy policji w likwidacji okupacji, w tym w szczególności okupacji szkół wyższych.
Podczas jednej z prób likwidacji okupacji studenckiej, policjanci rozpylali na głowy pikietujących gaz pieprzowy, jak to jest widoczne na powyższym zdjęciu. Mając nawet najgorsze intencje trudno nazwać widocznych studentów za agresywnych...
Londyn: Akcja Solidarity Federation przeciw złodziejom pensji
Yak, Czw, 2011-11-24 02:39 Świat | Prawa pracownika | ProtestyLokalna grupa Solidarity Federation z południowego Londynu wystąpiła w obronie byłej pracownicy pubu, która nie otrzymała wynagrodzenia. Umowa pracownicy została wypowiedziana, gdy odmówiła dalszej pracy, pomimo braku otrzymania wynagrodzenia za 6 przepracowanych tygodni (ponad 700 funtów). Prośby i maile wysyłane do pracodawcy na nic się zdały. Dlatego pracownica postanowiła zwrócić się do Solidarity Federation.
Rozpoczęła się kampania wysyłania emaili z protestami, zapowiadającymi pikietę pod pubem. Przyniosło to spodziewany skutek: pracodawca przestraszył się konsekwencji i wypłacił należne wynagrodzenie. Poprzednio, SolFed przeprowadziło już podobną akcję w obronie pracowników Office Angels.
Egipskie społeczeństwo powstało ponownie, by dokończyć swoją rewolucję
Jaromir, Śro, 2011-11-23 19:33 Świat | Protesty | Publicystyka | Represje | Tacy są politycySetki tysięcy Egipcjan walczy obecnie na ulicach całego Egiptu przeciwko represjom i uciskowi stosowanym przez juntę wojskową, która początkiem br., w wyniku obalenia dyktatorskich rządów Mubaraka, przejęła władzę zwierzchnią w kraju. Jest to prawdziwy i autentyczny bunt większości spośród uciskanych Egipcjan, skierowany przeciw władzom wojskowym, nie zaś walki pomiędzy fundamentalistami islamskimi a wojskiem, jak sugeruje część korporacyjnych mediów. Członek kolektywu „Anarkismo.net” udał się do centrum wydarzeń, by porozmawiać z egipskim anarchokomunistą Yasser’em Abdullah’em, członkiem egipskiego Ruchu Wolnościowego Socjalizmu, który przekazał na ręce naszego wysłannika swoje oświadczenie, zawierające m.in. kompleksową analizę obecnej walki i stanu sprzed wybuchu obecnej fali niezadowolenia, opisującą także niezbędny do przeprowadzenia gruntownej rewolucji potencjał obecny wśród egipskiego ludu.
Z chwilą upadku dyktatorskich rządów Mubaraka w lutym br., Egipt rządzony jest przez juntę wojskową (SCAF), która wbrew pozorom główne struktury poprzedniej dyktatury pozostawiła nietknięte. Protesty społeczne i strajki pracownicze spotykały się z niebywałą przemocą ze strony wojska, działania związków zawodowych zaczęto regulować drakońskim prawem, praktycznie uniemożliwiającym jakiekolwiek działania na szerszą skalę, tortury praktykowane są na porządku dziennym, a represje, kierowane przeciw biorącym udział w lutowym powstaniu członkom powstańczych bojówek, były stosowane selektywnie. W ramach stosowania anty-rewolucyjnych sankcji ok. 12 tys. ludzi stanęło przed sądami wojskowymi, co miało w zamierzeniu zdeprecjonować i umniejszyć znaczenie powstania egipskich mas przeciwko dyktaturze. Wszystko to dzieje się równolegle ze sztucznie podsycanym sekciarskim konfliktem pomiędzy chrześcijanami a muzułmanami, który jest eskalowany w celu odwrócenia uwagi od rzeczywistych problemów nękających egipskie społeczeństwo.
W miniony piątek masy ludzi ponownie przejęły w swoje władanie plac Tahrir, domagając się ustąpienia rządów wojskowej junty SCAF-u, dokładnie w momencie, gdy ta była w trakcie wprowadzania nowego prawa powiększającego przywileje i umacniającego władzę junty. Całe spektrum polityczne, ze szczególnym uwzględnieniem Bractwa Muzułmańskiego (które od czasu wejścia w tajne i niejawne układy ze SCAF znacznie ucichło) wyszło tego dnia na ulice wraz z ludźmi, czego przyczyną najprawdopodobniej są zaplanowane na 28. listopada wybory. Jednocześnie wszystkie frakcje polityczne obawiają się, że niezależnie od wyniku nadchodzących wyborów, władzę przejmie „feldmarszałek” Tantawi, przywódca SCAF. Sam SCAF przyjął już zawczasu dekret dający wojskowym prawo weta wobec nowo ustanowionej konstytucji, skonstruowanej przez wybrany i utworzony w ciągu tygodnia od wyborów rząd.
Piątkowe protesty wszystkie światowe media ochrzciły mianem starć między członkami Bractwa Muzułmańskiego a żołnierzami SCAF. Jednak rzeczywiste starcia rozpoczęły się dopiero nazajutrz, w sobotę, kiedy grupa ok. 200 zagorzałych rebeliantów z placu Tahrir została brutalnie zaatakowana przez policję. Była to iskra, która ponownie rozpaliła żywy ogień gniewu wśród protestujących, kropla która przelała czarę goryczy i wyciągnęła z mieszkań setki tysięcy, jeżeli nie miliony ludzi, którzy ponownie przejęli ulice egipskich miast. Trwające walki oraz starcia nie mają nic wspólnego z politycznym islamem, podobnie jak nie miały z nim związku podczas wybuchu rewolty 25. stycznia. Aktualne protesty prowadzone są z udziałem tych samych ludzi, którzy wzniecili rewoltę w styczniu i lutym, którzy dopiero stosunkowo niedawno zdali sobie sprawę z antyrewolucyjnego i antyspołecznego charakteru dzierżącej władzę armii, dość nieudolnie maskującej prawdziwe intencje pod kamuflażem „pronarodowej” aury.
W tej chwili walki uliczne rozgrywają się na ulicach wszystkich większych miast w Egipcie, włączając w to przede wszystkim Kair, Port Said, Aleksandrię i Suez. Na południu kraju odbywają się masowe demonstracje, również tam odnotowano starcia z represyjnymi oddziałami SCAF-u. Atakowane są posterunki policji, na głównych arteriach i największych ulicach wzniesiono barykady. Jednocześnie trwają surowe represje wobec manifestantów: na ten moment (tłumaczony tekst ukazał się na stronie anarkismo.net 21 listopada - przyp. red.) co najmniej 6 osób zginęło, ponad 1 tys. zostało poważnie rannych w atakach przeprowadzanych przez wojsko i znienawidzone przez lud CSF (Centralne Siły Bezpieczeństwa - przyp. red.) czyli trzon represyjnych oddziałów Mubaraka.
Kilka godzin temu (przed napisaniem tego tekstu), okupujący plac Tahrir zostali brutalnie spacyfikowani i siłą częściowo usunięci z zajmowanego placu. W użyciu były opancerzone pojazdy, gazy bojowe (ofiarowane ongi dzięki „uprzejmości” prezydenta Obamy), oraz serie maszynowo wystrzeliwanych kul gumowych a także ostrej amunicji. W tej chwili (23.30 czasu lokalnego) demonstrantom ponownie udało się odzyskać plac Tahrir, symboliczne miejsce trwającej rewolucji jednoczące rebeliantów. Tłum skanduje: „Obalić SCAF, obalić Tantawiego!”
O godz. 12 w południe mieliśmy okazję porozmawiać osobiście z Yaser’em Abdullah’em, który wyjaśnił nam co zaszło na ulicach Kairu. Jego doniesienia z pierwszej ręki odnośnie wydarzeń w Kairze są żywym dowodem, że duch rewolucji wśród zbuntowanych mas jest silny i ma się dobrze, oraz że najbliższe dni powinny być kluczowe dla arabskiej rewolty. Pamiętajcie, potrzebne są wszelkie formy solidarności z naszymi towarzyszami i towarzyszkami walczącymi w północnej Afryce o wolność.
José Antonio Gutiérrez D.
20 listopada 2011
Pod spodem zamieszczamy przetłumaczoną rozmowę z Yasser’em Abdullah’em.
Jose Gutierrez: Co się wydarzyło w ciągu ostatnich kilku dni na Kairskim placu Tahrir? Kto dokładnie wyszedł na ulice i jakie są konkretne powody trwającej walki?
Yasser Abdullah: Na kilka dni przed piątkiem (18 listopada) rodziny ofiar styczniowo-lutowej rebelii i męczenników tamtych dni rozpoczęły pokojowy, siedzący protest okupacyjny placu Tahrir, domagając swoich praw i ukarania sprawców wielu ofiar śmiertelnych podczas burzliwych starć w lutym br. Po blisko dziesięciu miesiącach od tamtych krwawych zajść, od momentu kapitulacji Mubaraka, żaden z winnych strzelania i mordowania demonstrantów nie został ukarany. Ponadto w lipcu wojskowa junta SCAF utworzyła fundusz wartości 200 mln funtów egipskich (ok. 25 mln euro) o wymownej nazwie „Fundusz Na Rzecz Ofiar i Męczenników Rewolucji”, mający rzekomo rekompensować rodzinom ofiar utratę bliskich i inne poniesione straty, lecz jako można było się spodziewać, był to jedynie zabieg propagandowy: SCAF oraz rząd Sharaf’a łaskawie zaoferował ofiarom niedawnego przewrotu pracę w branży śmieciarskiej, głównie na stanowiskach szeregowych śmieciarzy, co wśród objętych „programem pomocy i zadośćuczynienia” wywołało poczucie upokorzenia. Potraktowano ten zabieg jako dodatkową, z premedytacją zastosowaną zniewagę wobec tych, którzy upomnieli się o swoje prawa. W związku z tym rozpoczęli strajk okupacyjny żądając nowych rozwiązań, szanujących ich godność.
Na piątek zaplanowany był „Marsz Miliona”, którego uczestnicy domagają się zniesienia zwierzchniej władzy junty oraz zakończenia rządów wojska i tzw. tymczasowych władz cywilnych jeszcze przed kwietniem 2012 r. Po zakończeniu „Marszu”, strajk okupacyjny na placu był kontynuowany, z kolei drugi marsz, zorganizowany przez partie islamskie, wyłamał się z ogółu pozostałych protestów. Ugrupowania islamskie potępiają otwarcie większość protestów i okupacji, chcąc ubijać polityczny kapitał przed zaplanowanymi na 28 listopada wyborami. W efekcie tych zabiegów protest okupacyjny na placu stopniał do raptem kilkudziesięciu osób.
19. listopada, w sobotę o godz. 11 przed południem, Centralne Siły Bezpieczeństwa (tzw. Policja cywilna) rozpoczęły szturm na okupujących plac Tahrir. Ok. 200 najodważniejszych osób postanowiło odeprzeć atak i starło się z siłami CSB. W reakcji oddziały CSB zaatakowały zebranych znaczną ilością granatów z dymem łzawiącym i skierowały w ich stronę bojowy wóz opancerzony, który część demonstrantów zaatakowała i obległa. Po chwili przyłączyli się do nich inni protestujący, coraz więcej z nich włączyło się w walkę w celu odparcia sił CSB. I tak to się mniej więcej zaczęło. CSB falowo atakowało plac, gdy na niego wtargnęli, my szybko go odbiliśmy. Utrzymali plac jedynie na pół godziny, po czym wspólnymi siłami odzyskaliśmy go z powrotem i okupujemy skutecznie do teraz. W tej chwili - 20 listopada, godz. 12 w południe, wciąż trwają starcia między protestującymi a jednostkami CSB i ich sekcjami funkcjonariuszy w cywilu.
J.G.: Bractwo Muzułmańskie było do niedawna sprzymierzeńcem i sojusznikiem władz tymczasowych Egiptu… Dlaczego więc, jak donoszą światowe media, teraz biorą czynny udział w ulicznych starciach z policją?
Y.A.: Po referendum w sprawie zmiany konstytucji przeprowadzonym 19 marca Bractwo Muzułmańskie oraz pozostałe liczące się siły islamskie, sprzymierzyli się ze SCAF. 20 marca Szejk Salafi stojąc przy urnie na głosy, wrzucając do niej swoją kartę powiedział w obecności mediów „tak dla islamu”. Islamiści nie postrzegali referendum jedynie jako drogi do nowelizacji konstytucji, lecz jako szansę dla islamu, dla którego poparcie widzieli odzwierciedlone w opiniach ludzi, w ich decyzjach podczas głosowania. Twierdzili, że ludzie poprą ich pomysły, gdyż reprezentują islam, całe referendum zaś traktowali w kategoriach sprawdzenia społecznego poparcia dla swojego obozu. Począwszy od marca islamiści stanęli ramię w ramię w sojuszu z SCAF, potępiając wszelkie wystąpienia przeciwko nim. Było to częścią dobrze zaplanowanej gry, prowadzonej w celu zwiększenia swoich szans w przyszłych wyborach oraz, w przypadku wygranej, wyrobienia dobrych relacji z armią.
Jednak czas zweryfikował ich zamiary. W tej chwili Bractwo Muzułmańskie czuje się oszukane i wykorzystane przez SCAF, oskarżając ich o to, że wykorzystali pozycję i wpływy Bractwa tylko w celu umocnienia swojej władzy i pozycji w Egipcie. W rzeczywistości stosunki między Bractwem a juntą porównać należy do dwóch skłóconych braci, którzy będą wyrzucać sobie prosto w twarz wzajemne oskarżenia i żale, ale nigdy nie będą ze sobą naprawdę walczyć. Obecne wystąpienia i starcia uliczne nie mają tak naprawdę nic wspólnego ani z Bractwem, ani jakimkolwiek innym islamskim ugrupowaniem, ani nawet żadną inną partią niezależnie od jej orientacji politycznej.
Większość partii w tej chwili nie skupia się na tendencjach rewolucyjnych, udając że tego tematu nie ma. Właściwie jedynie lewicowa koalicja zapowiedziała, że zastanawia się nad oficjalnym bojkotem nadchodzących wyborów. Wszystkie pozostałe ugrupowania jednak skupiają całą swoją uwagę na listopadowych wyborach i nie przyłączyły się do okupacji oraz protestów mających właśnie miejsce na placu Tahrir. Na placu Tahrir obecnie przeważają przedstawiciele głównych sił rewolucyjnych, a także niezrzeszona w żadnych partiach czy oficjalnych grupach młodzież. Są oni zdeterminowani i gotowi walczyć o uzyskanie swoich praw. Są tam, by bronić rewolucji przed sztucznie wywoływanymi podziałami.
Wszystkie partie polityczne swoje wysiłki zamiast na ludziach i ich słusznej walce, skupiają na próbach utworzenia korzystnego i stabilnego sojuszu z juntą wojskową, by w razie wygranych wyborów, poprzez ugruntowany sojusz z SCAF wzmocnić swoją pozycję u władzy. Podsumowując, twierdzenie, że protesty, okupacje czy starcia inicjują jakieś partie polityczne, Bractwo Muzułmańskie czy jakieś inne formalne siły polityczne jest niczym innym, jak obłudą i wielkim kłamstwem rozpowszechnianym przez media korporacyjne.
J.G.: Czy w całej tej wielopłaszczyznowości trwającej rewolty istnieje jakiś realny potencjał do powstania ruchu ludowego? Myślisz, że armia będzie starała się konsolidować siły i wzmacniać swą pozycję, czy jednak nastąpi wzmożona fala odrodzonej rewolucji?
Y.A.: Sądzę, że w tym momencie potencjał do powstania silnego ruchu ludowego jest bardzo wysoki. 19. listopada poczułem się, jakby przeniesiono nas z powrotem w dzień 25. stycznia. Najpopularniejszymi obecnie pieśniami śpiewanymi przez rebeliantów są „Precz z rządami armii” oraz „Lud domaga się skasowania reżimu”. Mimo że Kair to centrum wydarzeń, również w innych miastach Egiptu sporo się dzieje. Do intensywnych starć doszło także w Suezie i Aleksandrii. Dotychczasowy, znany nam bilans strat (stan na południe dnia 20 listopada), to 1 ofiara śmiertelna w Kairze i dwójka martwych w Aleksandrii… Aktualnie planujemy przeprowadzenie na terenie całego Egiptu dnia akcji bezpośrednich wymierzonych w siły SCAF.
Z planowanymi akcjami nie mają nic wspólnego żadne polityczne ugrupowania. Można zauważyć w tym chaosie zjawisko bardzo pozytywne. Mianowicie wielu ludzi zdaje się wreszcie zrozumiało, zdało sobie w końcu sprawę, że ich siła leży w grupie pozbawionej wodza, że siłą jest kolektywny ruch zbiorowy. Przejrzeli na oczy, dostrzegli w partiach politycznych zdrajców, którzy całe swoje wysiłki i uwagę skupiają na walce o parlamentarne stołki i stanowiska. Nie wydaje mi się, by w takich okolicznościach junta miała jakieś realne szanse, aby wzmocnić swoją władzę. Są teraz w nie lada tarapatach. Z jednej strony „sojusznicy” junty obiecują i deklarują, że za okazane im poparcie po wyborach podzielą się z nimi władzą, z drugiej strony na ulicach szaleje rewolucja i masy solidnie wkurzonych i zdeterminowanych ludzi, którzy będą starać się kontynuować i pchać rewolucję do przodu. Myślę, że w ciągu kilku następnych dni będziemy świadkami skomasowanych i wzmożonych akcji wymierzonych przeciwko SCAF.
Za: anarkismo.net
Tłum.: Jaromir
UK: Studenci rozpoczynają falę okupacji aby wesprzeć strajki sektora publicznego
Renegade, Śro, 2011-11-23 16:24 Świat | Edukacja/Prawa dziecka | Gospodarka | ProtestyW Wielkiej Brytanii studenci planują falę okupacji uczelni i protesty w nawiązaniu do strajków w nadchodzącym tygodniu. Okupacje prowadzone przez grupę - „narodowa kampania przeciw opłatom i cięciom” (NCAFC) przed 30 listopada (który to ma być dniem akcji związków zawodowych) – już się rozpoczęły na uniwersytecie w Birmingham oraz Cambridge.
Minister szkolnictwa wyższego David Willetts musiał opuścić przemówienie o „Idei Uniwersytetu” w środowy wieczór, po tym jak studenci zaczęli zadawać „niewygodne” pytania, oraz przeczyć temu co mówił minister, następnie odsunięto go od mównicy i rozpoczęto okupacje największej z sal wykładowych na Cambridge.
W opozycji do rządowego planu reformy systemu edukacji który ma zatwierdzić 9000 funtowy wzrost czesnego, okupacje mają wybuchnąć w całym kraju. NCAFC mówi, że okupacje sal wykładowych i budynków będą służyły jako bazy dla studentów do planowania kolejnych akcji oraz jako zaplecze dla około 3 milionów pracowników sektora publicznego, który ma być największym dniem przemysłowej akcji od zimy roku 1979.
Palestyna: Kolejny protest przeciw izraelskiej okupacji
Vegan, Wto, 2011-11-22 15:50 Świat | Dyskryminacja | Militaryzm | ProtestyW zeszły piątek około 120 osób protestowało w małej wiosce palestyńskiej An Nabi Salih, przeciw okupacji izraesliej. Na miejsce licznie przybyli, po wielu trudnościach, międzynarodowi aktywiści i aktywistki razem z mieszkańcami i mieszkankami Izraela z ruchu Anarchisci Przeciw Murowi. Kontrola na check-pointach okazuje się skuteczna, gdyż wielu aktywistów i aktywistek nie przepuszczono. Części z nich okrężnymi drogami udało się jednak dojechać na miejsce demonstracji.
Mieszkańcy wyżej wymienionej wioski na co dzień spotykają się z segregacją rasową, szykanami oraz represjami, co można zauważyć w punktach kontrolnych podczas kontroli przeprowadzanych przez izraelskich żołnierzy na ludności palestyńskiej.
Egipt: Trwają walki o Plac Tahrir. 20 osób nie żyje
XaViER, Pon, 2011-11-21 10:53 Świat | Protesty | RepresjeOd dwóch dni trwają walki o kairski Plac Tahrir, który został ponownie zajęty w proteście przeciwko reżimowi wojskowemu. Policja wspierana przez żołnierzy, bije i strzela do ludzi na ulicach. Już 20 osób zostało zabitych w wyniku walk, a 1500 osób zostało rannych.
Walki trwały całą niedzielę. Wieczorem udało się wynegocjować "zawieszenie broni" między protestującymi a policją. Protestujący mieli prawo zostać na Tahrir, ale nie zbliżać się do budynków rządowych. Rozejm nie trwał krótko, policja znów rano w poniedziałek zaatakowała protestujących i znowu wywiązała się walka.
Starcia przeniosły się także do innych miast Egiptu, m.in. do Aleksandrii i Suezu. Starcia rozpoczęły się od sobotniego ataku policji na nocujących na Placu Tahrir demonstrantów, o czym pisaliśmy wcześniej.
Poniżej film pokazujący brutalność policji egipskiej.
Hiszpania: Okupacje przeciwko systemowi dwupartyjnemu
Anarchista49, Pon, 2011-11-21 07:32 Świat | Protesty„Okupanci” hiszpańscy po przejęciu wielu placów w kraju dodali do swych postulatów kolejny: odrzucenie systemu dwupartyjnego. Ruch "15-M" przejął na nowo plac Puerta del Sol w Madrycie i wezwał do refleksji na temat systemu dwupartyjnego
W Hiszpanii od 1982 r. rządzą tylko dwie partie: tzw. partia „socjalistyczna” (PSOE) i tzw. partia „ludowa”. Społeczność Hiszpanii, wśród której popularne są trendy socjalistyczne opowiedziała się przeciwko władzy tych partii, zaznaczając m.in., że realizują one tylko i wyłącznie politykę UE i MFW.
Londyn: Oburzeni zajęli biura banku
Anarchista49, Pon, 2011-11-21 07:29 Świat | ProtestyLondyński ruch oburzonych zajął opuszczone biura banku UBS w dzielnicy Hackney, jako protest zwany „zajęciem publicznym”. To gest przeciwko polityce kapitalistycznej i wykluczającej prowadzonej przez rząd.
Rzecznik protestujących Jack Holburn stwierdził, że „skoro banki zabierają domy rodzinne, to pusta własność banków musi być zajmowana przez społeczeństwo”. Jeden z aktywistów dodał:
„Dziewięć tysięcy rodzin zostało wyrzuconych ze swych domów w ciągu ostatnich trzech miesięcy z powodu braku możliwości płacenia rat, a większość z powodu recesji, którą spowodowały banki takie jak UBS i inne giganty, które posiadają potężne nieużytkowane i porzucone powierzchnie
Niemcy: Neonaziści starli się z kibicami i mieszkańcami Remagen
Tomasso, Nie, 2011-11-20 12:23 Świat | Antyfaszyzm | Protesty | Rasizm/NacjonalizmOkoło 300 neonazistów przemaszerowało ulicami zachodniej części miasta Remagen w Niemczech. Chcieli w ten sposób oddać hołd niemieckim jeńcom, którzy w 1945 r. byli więzieni przez Amerykanów. Doszło do starć z kibicami. Przeciwni demonstracji byli mieszkańcy miasteczka. - Nie chcemy ich tu. Powinni się stąd wynosić - mówili.
Maszerujący ubrani byli na czarno i nieśli czarne flagi. Byli eskortowani przez policję.
Do starć neonazistów z kibicami piłkarskimi doszło na dworcu kolejowym. Pociąg, który wiózł kibicówm przyjechał na dworzec w tym samym czasie, gdy byli tam demonstrujący neonaziści. Wtedy doszło do brutalnych przepychanek. Musiały interweniować służby.
Warszawa: Protest rodziców i pracowników żłobków
XaViER, Sob, 2011-11-19 21:30 Kraj | Edukacja/Prawa dziecka | Prawa pracownika | ProtestyKilkaset osób protestowało w sobotę przed warszawskim ratuszem ws. za małych, ich zdaniem, nakładów na stołeczne żłobki. Uczestnicy demonstracji domagali się także podwyżek płac pracowników tych placówek.
Demonstranci trzymali transparenty: "Życie jest co raz droższe, a nasze pensje uboższe", "Uśmiechem dziecka rodziny nie nakarmimy", "Chcemy kasy za bobasy". Protestujący chcieli wręczyć petycję do prezydentki miasta Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, ale nikt do nich nie wyszedł. Przypięli ją więc do bramy ratusza. Jeśli w ciągu tygodnia przedstawiciele władz miasta nie spotkają się z nimi w sprawie postulatów, za dwa tygodnie zorganizują protest ulicami Warszawy.
Protestujący pracownicy żłobków i rodzice z ruchu "Głos Rodziców" podkreślali, że od 1 września o 160 proc. wzrosły opłaty za żłobki, natomiast podwyżki pracowników tych placówek nie wzrosły. Rodzice pytają, co się stanie z pieniędzmi z podwyżek opłat. Protest zorganizowała NSZZ "Solidarność" działającej przy Zespole Żłobków m.st. Warszawy.
Egipt: Starcia w Kairze na Placu Tahrir
XaViER, Sob, 2011-11-19 20:35 Świat | ProtestyDzisiaj doszło do poważnych starć na Placu Tahrir w Kairze pomiędzy tysiącami demonstrantów a policją, gdy państwowe siły bezpieczeństwa postanowiły zlikwidować miasteczko namiotowe, które ponownie pojawiło się na placu. Policja użyła pałek, gazu łzawiącego, a także strzelała z broni gładkolufowej. Protestujący w odpowiedzi obrzucili policjantów m.in. kamieniami, spłonął także wóz policyjny. Walki szybko rozprzestrzeniły się na przylegające do placu ulice. Ponad osiemdziesiąt osób zostało rannych.
Wszystko to wydarzyło się po tym, gdy w piątek na plac wyszły dziesiątki tysięcy osób protestujących przeciwko reżimowi wojskowemu i marszałkowi Husajnowi Tantawi, który przejął władzę po obaleniu prezydenta Hosni Mubaraka w lutym tego roku. Demonstranci krzyczeli "przecz z marszałkiem", "policja to bandyci i złodzieje", oraz inne hasła przeciwko władzy.
28 listopada mają odbyć się pierwsze wybory po obaleniu Mubaraka. W Egipcie jednak od lutego nie zapanował spokój. Ciągle wybuchają nowe protesty i starcia z reżimem wojskowym. Wojskowi chcą zdobyć specjalne uprawnienia i utrzymać kontrolę nad krajem.