Rasizm/Nacjonalizm
W przyszłym roku patrioci będą się bić między sobą?
XaViER, Śro, 2011-11-16 16:28 Kraj | Rasizm/Nacjonalizm Prezydent Bronisław Komorowski myśli o zorganizowaniu oficjalnego Marsz Niepodległości, sądząc, że to "pogodzi zwaśnione strony". - Pod auspicjami prezydenta i z jego udziałem wspólny Marsz Niepodległości mógłby w przyszłym roku wyruszyć z Placu Trzech Krzyży w kierunku Belwederu - powiedział doradca prezydenta Tomasz Nałęcz na antenie TVN24.
- Najpierw hołd Witosowi, pod pomnikiem na Placu Trzech Krzyży, potem po kilkuset metrach hołd Paderewskiemu, którego pomnik stoi w Parku Ujazdowskim. Naprzeciw można oddać hołd żołnierzom niepodległości pod pomnikiem Stefana Grota-Roweckiego. Potem hołd dla tego, co Dmowski zrobił dla polskiej niepodległości pod jego pomnikiem na Placu na Rozdrożu. Na koniec pomnik Piłsudskiego pod Belwederem. Można by się w ten sposób pokłonić większości ojców niepodległości - mówił prof. Nałęcz.
Robert Winnicki, szef Młodzieży Wszechpolskiej, współorganizatora obecnego Marszu Niepodległości, zapowiedział we Frondzie, że jeśli Komorowski zorganizuje swój Marsz, to jego Marsz Niepodległości pójdzie naprzeciwko Marszu Niepodległości Komorowskiego. Nie trudno domyślić się, że bojowi skrajni prawicowcy mogliby zrobić z Komorowskim to samo co w tym roku zrobili z wozem TVN.
Skrajna prawica niebawem ponownie w polskim parlamencie?
Czytelnik CIA, Śro, 2011-11-16 13:55 Publicystyka | Rasizm/NacjonalizmPoniższy tekst powstał na bazie informacji uzyskanych od członków Młodzieży Wszechpolskiej oraz zebranych przez działacza antyfaszystowskiego, który przeniknął na kilka miesięcy do struktur ONR
„Marsz na Warszawę” miał służyć narodzinom nowej skrajnie prawicowej partii politycznej, a nie obchodom Święta Niepodległości. Wszystko było już zaplanowane, ale...
ONR-Podhale
Falstart pod pomnikiem Dmowskiego
Panowie Winnicki, Żaryn czy Bosak, zapewniali wszystkich, że tzw. „Marsz Niepodległości” jest niczym innym, jak próbą uczczenia pewnej tradycji, demonstracją patriotyzmu przez zwykłych Polaków. Tymczasem sam Marsz okazuje się być tylko przykrywką. I to nie tylko dla zgromadzenia skrajnie prawicowego tłumu. Polacy, którzy przybyli na MN, nieświadomie brali udział w spektaklu służącym powołaniu nowego ruchu skrajnych nacjonalistów pod nazwą „Ruchu Narodowego”.
11 listopada pod pomnikiem Dmowskiego miało zostać ogłoszone powstanie zalążka czegoś, co trzeba nazwać polską partią faszyzującą. Nie wyszło, bo jej przyszli adepci, zamiast czekać na ceremonię ogłoszenia, rozbiegli się siać terror w mieście. Być może nie zrobiliby tego, gdyby wiedzieli jak wzniosłe wydarzenie ich czeka. Ale nie wiedzieli. Tylko liderzy ONR i MW znali te plany. Wyszedł więc swoisty falstart. Ceremonia ogłoszenia nowego tworu została przełożona na najbliższą przyszłość. Być może dojdzie do tego lada dzień, gdyż wszystko było już przygotowane. Jedno jest pewne. Tak jak przemarsze skrajnej, faszyzującej prawicy ukryto obecnie pod nazwą „Marszu Niepodległości”, tak proces prowadzący skrajną prawicę do parlamentu dostanie lada dzień mylącą nazwę „Ruchu Narodowego”.
Żniwa po tumulcie w Święto Niepodległości
Skrajna prawica na swoich forach internetowych ogłosiła 11.11.11 dniem przełomowym. Pisze o narodzinach wielkiego narodowego ruchu. Oblicze tego ruchu oglądaliśmy już setki razy. Na Podlasiu, w Białymstoku, na obozach integracyjnych z faszystami z całej Europy na Węgrzech i raz jeszcze na ulicach Warszawy 11 listopada tego roku. O tym, że ma on faktycznie liczne zaplecze i brutalny potencjał nikt już nie może mieć wątpliwości. Skrajnie prawicowe bojówki organizują się na stadionach i poza nimi w całym kraju. Teraz potencjał ten ma zostać zagospodarowany poprzez wepchnięcie go w ramy nowego ruchu – „Ruchu Narodowego”. Formalizacją i strukturami tego ruchu zajmą się wspólnie neofaszystowski ONR i skrajnie prawicowa Młodzież Wszechpolska.
Właściwie ogłoszenie „Ruchu Narodowego” miało się odbyć na zakończenie tzw. „Marszu Niepodległości” pod pomnikiem Dmowskiego. Jednak nieustanne ataki uczestników Marszu na Warszawiaków, antyfaszystów, media i policję nie były atmosferą, w której mogło się odbyć „uroczyste” ogłoszenie nowego, skrajnie prawicowego tworu. Moment ten przeniesiono wiec taktycznie o kilka dni, kiedy zgliszcza i atmosfera strachu, pozostawione po skrajnie prawicowym terrorze, nieco opadną. Będzie to zebranie żniw atmosfery uniesienia, jaka panuje w ugrupowaniach skrajnej prawicy po tumulcie wywołanym w Święto Niepodległości w Wwie. Spodziewajmy się tego lada dzień.
Na wzór węgierski
Nowe Stowarzyszenie „Ruch Narodowy” (RN) ma być przykrywką dla nowego ruchu. Jego zadaniem jest przykrycie biało-czerwoną flagą wylęgarni skrajnie prawicowych i neofaszystowskich bandytów w tym kraju. To kontynuacja strategii przykrywania marszu organizowanego przez ONR i MW formułą i nazwą „Marszu Niepodległości”. Nowy „RN” ma być na zewnątrz „patriotyczny” (podobnie jak tzw. „Marsz Niepodległości”), a do wewnątrz skrajnie prawicowy. Na zewnątrz ma głosić idee umiarkowano-prawicowe (nowoczesna ksenofobiczno-homofobiczna nowomowa), zaś do wewnątrz organizować skrajnie prawicowe struktury i krzewić przy ich pomocy najskrajniejsze prawicowe postawy. Właśnie te, które dały kolejny pokaz „patriotyzmu” 11 listopada tego roku.
Członkowie MW od kilkunastu tygodni opowiadają w swoim środowisku, że chodzi o zagospodarowanie niezorganizowanej do tej pory rzeszy zwolenników środowisk nacjonalistycznych i skrajnie prawicowych. Nowy ruch miałby dotrzeć i zaanimować skrajnie prawicowe środowiska we wszystkich zakątkach kraju. Liderzy MW debatowali ostatnio głośno na temat idei stworzenia gęstej sieci struktur powiatowych tego ruchu. Wszystko po to, aby na mapie Polski nie było już miejsc, w których mniejszości narodowe, seksualne czy kulturowe mogłyby czuć się swobodnie i bezpiecznie. Ruch miałby pełnić dokładnie tę samą rolę, którą pełni neofaszystowski Jobbik na Węgrzech. Wspólny wyjazd członków ONR i Młodzieży Wszechpolskiej na neofaszystowskie zgromadzenie na Węgrzech latem tego roku służył zbieraniu doświadczeń. Obecność węgierskich neofaszystów z organizacji Jobbik na tegorocznym „Marszu Niepodległości” w W-wie jest potwierdzeniem kierunku.
Z placu Konstytucji prostą drogą do parlamentu
Dyskusje o nowym tworze trwają na skrajnej prawicy już od dawna. Jego schemat powstał jakiś czas temu. Strona internetowa jest właściwie gotowa.
Samą decyzję o zawiązaniu konkretnego stowarzyszenia podjęto już wiele miesięcy temu na wspólnym zamkniętym zjeździe ONR i Młodzieży Wszechpolskiej we Wrocławiu. Członkowie MW głoszą, że stowarzyszenie ma działać 2 lata jako ruch, a następnie przekształcić się w partię.Ktoś mógłby zapytać czemu nie od razu partia? Pewnie dlatego, że wpychanie w ramy partii rozbuchanej masy, która odnalazła swoje powołanie kilka dni temu na Placu Konstytucji, mogłoby skończyć się awanturą w szeregach skrajnej prawicy. „Kibole” jako pierwsi dostaliby szału, być może większego niż pod pomnikiem Dmowskiego (plac na Rozdrożu). Głodni władzy członkowie MW zdając sobie z tego sprawę stwierdzili, że dopną swego w czterech taktach. Tak więc najpierw z jawnie faszyzującego, corocznego 11-listopadowego marszu zrobiono „Marsz Niepodległości” (jesień 2010). Następnym krokiem jest rejestracja Stowarzyszenia „Marsz Niepodległości” (do końca nie wiadomo, czy się do tej pory udało). Wreszcie stowarzyszenie to ma przekształcić się w stowarzyszenie „Ruch Narodowy”. Stowarzyszenie „RN” ma mieć na tyle elastyczną formułę ideową, aby zgromadzić wokół siebie całą skrajną prawicę i okolice. Taki twór ma stać się faktycznym ruchem, by wreszcie przekształcić się w partię polityczną. Jej celem byłoby wejście do parlamentu. Według pewnego działacza MW, na wszystko dano sobie od 12 do 24 miesięcy – ważne, aby zdążyć ze wszystkim przed kolejnymi wyborami (2014). To logiczne. Nowy faszyzujący twór o nazwie „Ruch Narodowy” przekształci się w partię zapewne dokładnie wtedy, gdy właśnie dojrzeje do wyborów. Tempo ładowania się skrajnej prawicy do parlamentu jest więc istnie węgierskie, jeśli nawet nie bawarskie. Prosto z „rozpierduchy pod pomnikiem Dmowskiego” na pełnym gazie do sejmu.
Oto jak Młodzież Wszechpolska, która miała już swoje 5 minut w parlamencie jako młodzieżówka LPR, zamierza do niego powrócić zainspirowana drogą jaką przyjęła skrajna prawica na Węgrzech. Oto w jaki sposób również ONR oraz ich przyjaciele od Autonomicznych Nacjonalistów, przez „White Legion” po „Blood&Honour”, którzy będą się mogli swobodnie czuć w elastycznej strukturze „RN”, zamierzają wkroczyć po raz pierwszy do polskiego parlamentu. Oto jak ludzie z ONR, obecni skini i „bohaterzy z placu Konstytucji”, chcą mieć wpływ na losy tego kraju.
Pod czyim przywództwem?
Jeżeli chodzi o podział władzy w „Ruchu Narodowym” to, jak słychać z obu środowisk, ma to być „sprawiedliwy układ” pomiędzy ONR i MW. W zarządzie zasiąść ma po tyle samo osób z obu organizacji. Pozostałymi kluczowymi stanowiskami ONR i MW również podzielą się pół na pół. Tyle tylko, że nie od dziś wiadomo, że ONR tworzą raczej chłopcy od bicia „wrogów narodu”, a MW produkuje raczej kadry gotowe do przejmowania władzy (skąd my znamy te struktury od przejmowania ulic i przejmowania władzy równolegle...). Wystarczy spojrzeć na same twarze i przeszłość obecnych władz obu organizacji. Liderzy MW, Winnicki i Tumanowicz, jeżdzą po Europie i spotykają się z przywódcami skrajnej prawicy, m.in. na Węgrzech oraz brylują we wszystkich stacjach telewizyjnych wypowiadając słowo „lewacki” we wszystkich liczbach i przypadkach. Natomiast rzecznikiem prasowym ONR (i wschodzącą gwiazdą organizacji) jest były skinhead, bramkarz z dyskoteki i instruktor z siłowni, niejaki Marian Kowalski z ONR-Lublin, zamieszany w sprawy sądowe związane z szerzeniem antysemityzmu. Czy w takich okolicznościach „sprawiedliwy podział władzy” pomiędzy obiema organizacjami jest w ogóle możliwy? ONR zdaje się w to wierzyć. Członkowie MW twierdzą, że wyjdzie dopiero w praniu kto tak naprawdę jest zdolny do zarządzania tak dalekosiężnym przedsięwzięciem.
„Ruch Narodowy” ma za zadanie zgromadzić całą formalnie niezorganizowaną skrajną prawicę (grupy, projekty, środowiska, bojówki), a także wchłonąć wszystkie organizacje skrajnie prawicowe w kraju. Tylko czy zgodzi się na to Narodowe Odrodzenie Polski (NOP), które ma równoległe do ONR i MW aspiracje do przewodzenia skrajnej prawicy w Polsce? Członkowie MW twierdzą, że NOP jest w kryzysie i niedługo po powstaniu „RN”, albo będzie zmuszony się przyłączyć, albo kompletnie zniknie z mapy skrajnej prawicy w kraju. Nie wiadomo do końca jak zapatruje się na to sam ONR, ale wiadomo, że unia z MW oznacza zostawienie NOP z tyłu i odcięcie w ten sposób konkurentom tlenu. Może faktycznie NOP nie będzie miał wyjścia i dołączy do nowej inicjatywy, ale biorąc pod uwagę fakt, że podział władzy jest już ustalony, będzie się musiał podporządkować odwiecznej konkurencji. Niezbyt interesująca perspektywa dla struktury mającej zdecydowanie największe międzynarodowe poparcie spośród całej skrajnej prawicy w kraju.
Kto w to wejdzie?
Członkowie MW twierdzą, że zgarną do „RN” m.in. wszelkich monarchistów, nowe środowisko Giertycha oraz resztki LPR. Dla tych ostatnich to idealny sposób na reinkarnację. Kolejnym motorkiem napędowym „RN” będą zapewne „Solidarni 2010”. Dla ONR jest to zbyt kontrowersyjne, mało radykalne i zbyt oszołomiarsko-klerykalne towarzystwo, ale wizja rośnięcia w siłę i nadchodzących dni władzy może okazać się silniejsza od zdrowego, faszyzującego rozsądku. Tym bardziej, że podpisany „sprawiedliwy układ władzy” w przyszłym „RN” gwarantuje przywództwo nad tymi wszystkimi prawicowymi elementami. O ile MW ich nie wykiwa ze „sprawiedliwego podziału władzy” używając swoich wygadanych głów. Gdyby nie odraza do faszyzmu to należałoby właściwie martwić się o los ONR w tym całym tworze.
Oczywiście do „RN” przystąpi zapewne i Korwin-Mikke, który wzywa do bicia lewaków bardziej dobitnie niż sam RedWatch. Z drugiej strony ciążko jest sobie wyobrazić fakt podporządkowania się Korwina liderom ONR. Nie tyle ze względów ideowych, ile fetyszu władzy jakim człowiek ten emanuje.
Jedno jest pewne: w nowo powstałym „Ruchu Narodowym” jego zarząd będzie musiał trzymać całe to towarzystwo krótko za ryj. Inaczej się wszystko rozleci w drobny mak. Tyle tylko, że każda faszyzująca organizacja tak właśnie działa: terror na zewnątrz i terror do wewnątrz. Dlatego, mimo wszelkich paradoksów, twórcy „RN” optymistycznie patrzą w przyszłość. Ciekawym pytaniem jest jednak to, kto zostanie polskim Fuhrerem: prezes Winnicki (MW) czy jednak były skinhead i bramkarz z dyskoteki Marian Kowalski (wschodząca gwiazda i rzecznik ONR).
Jak połączyć i wykorzystać do tego samego celu potencjał kibiców i Jarka Kaczyńskiego?
„RN” ma zagospodarować na stałe i wykorzystać wybuchowy potencjał kibiców. Problem w tym, że władze MW z Winnickim na czele oficjalnie się od „kiboli” odcięły bezpośrednio po 11-listopadowych zadymach. Teraz jest problem. Trzeba ich jakoś za to przeprosić, bo przecież potrzebni są na listach „Ruchu Narodowego”, gdyż najbardziej liczą się liczby („11 tysięcy na 11 listopada”). Potrzebni są też na następnych akcjach MW i ONR, aby latali za antifą, bo sami faszyści (ci w glanach i ci w garniturach) mają jednak troche pietra. I słusznie. Członkowie MW liczą, że przeprosiny/podziekowania dla kibiców wyjdą ze strony ONR i w ten sposób mimo jawnego odcięcia się od nich samej MW, pozostaną oni dalej do dyspozycji tych dwóch faszyzujących ugrupowań.
Tak właśnie liderzy MW i ONR, mimo że kadry obu organizacji nie bardzo za sobą przepadają, wspierają się nawzajem w ciężkich momentach. Jedni się od kibiców odetną, drudzy ich przeproszą i na przekór wszelkim paradoksom, towarzystwo trzyma się dalej razem. Pozostaje pytanie jak długo będą to tolerowali sami kibice. MW i ONR już teraz współpracują z policją co jest dla większości kibiców problematyczne. Stanie się jeszcze bardziej, gdy „Ruch Narodowy” przekształci się w partię. Chyba, że faszyzująca partia będzie reprezentacją „kiboli” w parlamencie. Tyle tylko, że ta reprezentacja już istnieje, a jest nią sam PiS.
Tu właśnie pojawia się pytanie czy w proces tworzenia projektu polskiej partii faszystowskiej włączy się też prawe skrzydło PiS. Sądząc po wypowiedziach niektórych posłów dotyczących wydarzeń 11 listopada, nie jest to wykluczone! Podobno MW prowadziła na ten temat rozmowy z kimś z „Ziobrystów”, co jest już znamienne, niezależnie od ostatecznego efektu tych rozmów. Narzuca się też pytanie o to, jak blisko skrajnej prawicy znajduje się obecnie sam Jarosław Kaczyński. To zastanawiające dlaczego, mimo jego wypowiedzi dotyczących ataków na Podlasiu („To prowokacja”), sympatii do autorytarnego Budapesztu, oraz antyniemieckich i antyrosyjskich fobii, taki Marian Kowalski (rzecznik z siłowni ONR) wciąż uważa go za zbyt umiarkowaną prawicę. Świadczy to chyba tylko o tym jak daleko na prawo sam ONR się znajduje.
Na dziś dzień wydaje się całkiem prawdopodobne, że Jarosław Kaczyński, który przekroczył już chyba wszelkie granice dobrego smaku, mógłby zostać honorowym członkiem nowego faszyzującego ruchu. Do MW nikt go nie przyjmie ze względu na wiek. ONR go nie przygarnie, gdyż jego stosunek do „kiboli” jest zmienny w zależności od tego na ile ich w danym momencie potrzebuje. Jednak twór o tak abstrakcyjnej nazwie jak „Ruch Narodowy”, a więc skrajna prawica ukryta pod kolejną warstwą pudru, może się okazać idealnym ogniwem łączącym poglądy Jarosława i ONRowców. I właśnie po to ten twór powstaje. Aby każdy Kowalski (nie tylko Marian) i każdy Kaczyński (nie tylko Jarosław) oraz wszyscy inni „urodzeni 11 listopada 2011 pomiędzy Placem Konstytucji a placem na Rozdrożu”, mogli wejść w ten nowy twór o nazwie „Ruch Narodowy” jak w masło.
Czy mamy jeszcze przyszłość?
Cała idea stowarzyszenia, ruchu i partii „RN”, której materializacji świadkami staniemy się lada dzień, jest dowodem na to, że skrajna prawica w Polsce nie odwołuje się już tylko do przeszłości. Nie odwołuje się już tylko do czasów, gdy wolno było gonić ulicami za Żydami i nie jest zainteresowana jedynie sianiem w miastach terroru jak podczas swoistego „najazdu na Warszawę”, ale coraz śmielej spogląda w przyszłość. Oznacza to m.in. nawarstwianie się takich wydarzeń z jakim mieliśmy do czynienia 11 listopada 2011 w Warszawie, oraz nasilanie się zdecentralizowanych aktów prawicowego terroru, takich jak te na Podlasiu.
Tylko, że przyszłość skrajnej prawicy wyklucza przyszłość wielu innych. I to przede wszystkim dlatego twór o nazwie „Ruch Narodowy” jest zagrożeniem dla nas wszystkich!
http://11listopada.org/wiadomosc/skrajna-prawica-niebawem-ponownie-w-pol...
Rekonstruktorzy szykowali się do prowokowania i atakowania antyfaszystów, czyli "Rozbrój sobie Niemca"
lepszycwaniak, Wto, 2011-11-15 22:01 Kraj | Militaryzm | Publicystyka | Rasizm/NacjonalizmWydało się jak prawicowcy z grup rekonstrukcyjnych, wydarzeniem "Rozbrój sobie Niemca – gra rekonstrukcyjna" i odświeżając antyniemieckie fobie już przed 11 listopada, nakręcali się i szykowali do atakowania niemieckich antyfaszystów, żeby potem wszędzie mówiono, że "zaatakowano Polaków i opluto polski mundur".
Warto zauważyć, że swoją chęć do udziału w atakowaniu niemieckich antyfaszystów zgłosił również celebryta Solidarnych 2010 Samuel Rodrigo Pereira - jeden z najgłośniej ostatnio krzyczących i obarczających niemieckich antyfaszystów winą za wydarzenia z 11 listopada.
Treść tekstu w wydarzeniu na Facebook-u nawołującym do atakowania niemieckich antyfaszystów:
"Dzięki uprzejmości niemieckiej organizacji Antifaschisische Linke, tegoroczne Święto Niepodległości ma szansę stać się przełomem w dziejach polskich historycznych gier rekonstrukcyjnych
(http://www.ag-friedensforschung.de/regionen/Polen/nazis.html).W latach poprzednich oraz podczas innych rocznic historycznych polskie grupy rekonstrukcyjne zmuszane były z własnego grona wyłaniać członków odgrywających role Niemców. Podczas rekonstrukcji wydarzeń związanych z walką o niepodległość w istocie więc to przebrani za Niemców Polacy występowali przeciw Polakom nieprzebranym.
W tym roku zaprzyjaźnione grupy Antifaschistliche Linke i siempre antifascista zadbają o dowóz na warszawskie ulice prawdziwych Niemców. Dzięki sąsiedzkiej pomocy możemy więc po raz pierwszy od z górą 60 lat skorzystać z sytuacji, w której naprzeciw prawdziwych Polaków staną prawdziwi Niemcy.
Tegoroczna gra historyczna odbywająca się na ulicach Warszawy w Święto Niepodległości stanowi rekonstrukcję pokojowego rozbrajania Niemców, do którego w tym samym mieście doszło 10 listopada 1918 roku.
Gra jest prosta, może w niej wziąć udział każdy, nie jest wymagane umundurowanie. Należy postępować według wzoru ze znanego zdjęcia – zachowując proporcje czterech Polaków/jeden Niemiec, podejść do napotkanego Niemca i uprzejmie poprosić go o zdanie broni.
Dziękujemy kolegom z zaprzyjaźnionych organizacji niemieckich za ten piękny gest."
Link do wydarzenia na facebook'u: http://www.facebook.com/event.php?eid=242892772432287
Rafał Gołuch, neonazista rzekomo "spokojny patriota pobity przez Niemców"
Czytelnik CIA, Wto, 2011-11-15 20:13 Publicystyka | Rasizm/NacjonalizmRafał Gołuch, to rzekomo stateczny pan w średnim wieku. Polak, katolik, patriota, który przyleciał wraz z kolegami aż z Wielkiej Brytanii, by godnie uczcić Marsz Niepodległości. Przed marszem został (rzekomo) ciężko pobity przez Niemców, po tym jak ci ostatni "zorientowali się, że jesteśmy Polakami". Pan Rafał jest autorem interesującej strony internetowej: ostatnia-kohorta.fuckpc.com.
Strona jest obecnie niedostępna, ponieważ Pan Rafał ją wyłączył, aby ukryć przed nami swoje prawdziwe oblicze. Zachowały się jednak print screeny. Z prowadzonej przez niego witryny możemy się dowiedzieć m.in., że Pan Rafał na kilka dni przed Marszem instruował swych czytelników jak korzystać z neonazistowskiej witryny Redwatch. Na stronie można także znaleźć transparenty z emblematami Ku Klux Klanu. Co Pan Rafał G. pisał o niemieckich antyfaszystach? „Cóż ja mogę powiedzieć za siebie...? Gdy spotkam kogokolwiek, kto nie uszanuje Polskiego Święta, pierwszy podniosę na niego rękę.
Prawica doniosła na "lewackiego prowokatora", ale okazał się "swój" - już siedzi
XaViER, Wto, 2011-11-15 17:05 Kraj | Rasizm/Nacjonalizm Są już pierwsze efekty współpracy prawicy z policją. Fronda, w Gazeta Polska, Gość Niedzielny oraz inne prawicowe media opublikowały informację i zdjęcie rzekomo "lewackiego prowokatora", który m.in. uderzył fotoreportera. Umieszczono filmik w sieci w którym prawicowcy pokazują jego wizerunek niczym list gończy i pytają, czy go ktoś zna. Na forach wrzało, ponieważ miał być to ostateczny dowód na to, że "lewacy sprowokowali zamieszki na pl. Konstytucji".
Okazało się jednak, że to był "swój człowiek". Na Forum kibiców Legii Warszawa pojawił się alarmujący wpis, żeby nie rozpowszechniać jego wizerunku, bo to nie prowokator, ale kibic, 38-letni Norbert B, pracownik jednej z budów na Bemowie. Za późno. Policja posiadając materiał filmowy jak ściąga kominiarkę dostarczony przez prawicę już go zatrzymała w komisariacie przy ul. Wilczej. Z policją miał już do czynienia w 2009 roku. Wtedy chodziło jednak o narkotyki.
Axel Springer zarabia na histerii nacjonalistycznej
Yak, Wto, 2011-11-15 12:54 Blog | Rasizm/NacjonalizmNależąca do niemieckiego koncernu prasowego Axel Springer gazeta "Fakt" nakręca dalej paranoję antyniemiecką. We wczorajszym wydaniu gazety możemy przeczytać:
"Naziści znowu najechali na Polskę. [...] Zostali do nas zaproszeni, by powstrzymali rodzimych faszystów. Niczym Krzyżacy przez księcia Konrada [...] To ideowe prawnuki kata powstania warszawskiego Ericha von dem Bach-Zalewskiego [...]"
Oczywiście, dla kapitalistów z koncernu Axel Springer, to tylko oznacza większy sprzedany nakład i większe dochody. Niemiecki właściciel firmy nie ma oczywiście z tym problemu - liczy się zysk. A że w ten sposób szczuje się jeden naród na drugi (z pewnością podobne teksty o Polakach padają w gazetach koncernu wydawanych w Niemczech)? Przecież kto inny będzie płacić rachunki za konflikty i zniszczenia, które są logiczną konsekwencją szczucia jednych na drugich...
Kolejny film dokumentujący atak prawicowej bojówki na wiec antyfaszystowski
XaViER, Pon, 2011-11-14 21:26 Kraj | Antyfaszyzm | Rasizm/Nacjonalizm Do Koalicji 11 Listopada docierają kolejne materiały filmowe dokumentujące brutalne ataki prawicowych bojówek na wiec antyfaszystowski.
Nacjonaliści nadbiegli ul. Wilczą od strony ul. Poznańskiej. Chwilę wcześniej, na ul. Poznańskiej, zaatakowali znane w Warszawie lokale, Beirut i Tel Aviv. Ponieważ drogę do wiecu zastawił im kordon policji, wbiegli do bramy łączącej ul. Wilczą z ul. Marszałkowską. Stojąc w tej bramie, rzucali w wiec kostką brukowa, petardami, racami i butelkami. Dodajmy, że oficjalnie tzw. "Marsz Niepodległości", odbywał się ponad 500 metrów dalej.
Poniżej film.
Warszawa: Atak prawicowej bojówki na bar wegetariański
XaViER, Pon, 2011-11-14 08:10 Kraj | Rasizm/NacjonalizmO godz. 16 w sobotę, zapewne uniesieni patriotycznymi uczuciami, prawicowi bojówkarze zaatakowali bar wegetariański przy ul. Chmielnej W Warszawie. Bojówkarze rozpylili gaz pieprzowy w lokalu i pobili siedzącą przy stoliku parę obcokrajowców. Wygląda na to, że zostali zaatakowani, bo byli Niemcami.
"Jako miejsce promujące tolerancję i otwartość jesteśmy wstrząśnięci eskalacją przemocy, jaką w ostatnich dniach można było zobaczyć w Warszawie" - napisała w oświadczeniu ekipa prowadząca baru, w którym doszło do ataku.
Koniec miesiąca miodowego kibiców i faszystów?
Czytelnik CIA, Pon, 2011-11-14 08:02 Kraj | Rasizm/Nacjonalizm Zanosi się na koniec krótkiego romansu środowiska skrajnej prawicy z kibicami piłkarskimi. Podczas wczorajszej konferencji prasowej organizatorzy Marszu Niepodległości, w tym szef Młodzieży Wszechpolskiej Robert Winnicki i były poseł Artur Zawisza zdecydowanie potępili uczestników starć z policją na trasie marszu, określając ich mianem ‘ekstremistów,’ ‘chuliganów’ i ‘bandytów.’
Postawa kibiców piłki nożnej, którzy na apel organizatorów Marszu Niepodległości zjechali do Warszawy 11 listopada zdecydowanie nie spodobała się ich skrajnie prawicowym sojusznikom. Winnicki podkreślił, że potępia ‘jakąkolwiek przemoc w wyrażaniu poglądów’ dodając, że w momencie gdy, jak ich określił, ‘chuligani’ rozpoczęli starcia z policją na Placu Konstytucji organizatorzy podjęli, we współpracy z policją, decyzję o wyprowadzeniu z placu pozostałych uczestników marszu. Miało to ułatwić oddziałom prewencji pacyfikację uczestników zamieszek.
USA: Atak Ku Klux Klanu na Żydów
Renegade, Nie, 2011-11-13 19:03 Świat | Dyskryminacja | Rasizm/NacjonalizmNieznani sprawcy podpalili w sobotę trzy samochody w zamieszkałym przez Żydów rejonie Nowego Jorku. Wymalowali też na ławkach i autach swastyki oraz litery KKK (Ku Klux Klan) - informuje rp.pl. Na osiedlu Midwood, na nowojorskim Brooklynie policja znalazła kanistry po benzynie. Świadkowie mówią, że tuż po pojawieniu się ognia widzieli uciekającą grupę młodzieży. Komentatorzy zauważają, że incydent wydarzył się w pobliżu miejsca, gdzie mieszka duża grupa Żydów ocalonych z Holokaustu.
Niemcy: Rozbito brutalny gang neonazistów
Renegade, Nie, 2011-11-13 18:32 Świat | Dyskryminacja | Rasizm/NacjonalizmNiemcy mogą mieć do czynienia z nową formą skrajnie prawicowego terroryzmu – twierdzi minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich. Tak skomentował śledztwo w sprawie morderstw obcokrajowców popełnionych przez gang neonazistów. Policja wpadła niedawno na trop neonazistów, odpowiedzialnych za zamordowanie 10 osób. Gang rabował też banki. Przestępcy działali przez niemal 14 lat.
W ich lokalu znaleziono broń, a także gotowe do wysłania płyty DVD z filmem "Narodowosocjalistycznego Podziemia" (NSU) – podaje "Der Spiegel". W nagraniu członkowie gangu oznajmili, że stanowią "narodową sieć towarzyszy, którym przyświeca zasada "czyny zamiast słów". Przestępcy wykorzystali postać Różowej Pantery, która odwiedza miejsca zbrodni, popełnionych przez gang. Na makabrycznym filmie z podkładem muzycznym z "Różowej Pantery" pokazano zwłoki ofiar z podpisem "oryginalne zdjęcia". Gang przyznał się też do zamachu bombowego w Kolonii z 2004 r., w którym ranne zostały 22 osoby. To jedynie rdzeń większej komórki terrorystycznej. Niemieckie media piszą o "Frakcji Brunatnej Armii", porównując ugrupowanie z Frakcją Czerwonej Armii (RAF) - komentuje PAP.
Co takiego uczynili warszawiakom antyfaszyści z Niemiec?
Czytelnik CIA, Sob, 2011-11-12 23:57 Antyfaszyzm | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Represje | Ruch anarchistycznyAntyfaszyści z Niemiec, tak samo jak antyfaszyści z Czech czy Białorusi, ale przede wszystkim z całej Polski przyjechali do Warszawy aby wesprzeć Porozumienie 11.11. Nie ukrywaliśmy tego i nie wstydzimy się tego, gdyż sprzeciw wobec tendencji skrajnie prawicowych w Europie wymaga międzynarodowego zaangażowania. W przeciwieństwie do nacjonalistów i neofaszystów z Węgier, Ukrainy i Serbii, którzy przybyli do Warszawy wyłącznie w celu siania terroru wraz z polskimi "patriotami", antyfaszyści z różnych stron wzięli udział w wielu prezentacjach, panelach dyskusyjnych i wydarzeniach kulturalnych w ramach trwających od końca października w całej Polsce „Dniach Antyfaszyzmu”.
W piątek rano o godzinie 11:30 goście z Niemiec i towarzyszące im osoby z Polski, wspólnie przemieszczali się Nowym Światem w kierunku ulicy Marszałkowskiej, by dotrzeć na legalny wiec. Doniesienia z miasta mówiły już wtedy o tym, iż prawicowy terror trwa. O godz. 9 rano na placu Trzech Krzyży widziana była blisko 200-osobowa grupa "patriotów" uzbrojona w kije. Ze względów bezpieczeństwa ktokolwiek poruszał się w kierunku "Kolorowej niepodległej" powinien był to robić w większych grupach.
Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz
Yak, Sob, 2011-11-12 20:28 Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm Przez cały wczorajszy wieczór, bigoci, prawiczki i inne zaprzyjaźnione z nimi kłamczuszki zastanawiały się, jak ukryć sromotną pijarową porażkę i rozpad misternie konstruowanego wizerunku „nowoczesnej”, „praworządnej” i „patriotycznej” prawicy. Przez cały wieczór, główne strony ruchów neofaszystowskich milczały. Budowany mozolnie wizerunek rozpadł się pod ciężarem cechującej go obłudy – próby przekonania społeczeństwa, że nazi-skin w krawacie nie jest już nazi-skinem.
No cóż, gdyby nie było blokady, być może by się to udało. Gdyby nie próba nabijania frekwencji marszu przez ogłoszenia umieszczane na dziesiątkach „autoryzowanych” forów klubów piłkarskich, może by dało radę. Ale aby przekonać się, kim są „autoryzowani” organizatorzy wyjazdu na Marsz Niepodległości, wystarczy spojrzeć na stronę "wyjazdy" i znajdujące się na niej linki. Poziom wypowiedzi na tych forach nie pozostawia wątpliwości, z kim mamy do czynienia.
Jak się okazało, fasonu nie udało się utrzymać. Patrioci nie zdzierżyli i nasrali na nieskazitelną biel i czerwień. Trzeba jednak było coś wymyślić, by zakłamać rzeczywistość, zamiast – co wykluczone! - przyznać się do porażki. To oczywiście zrozumiałe ze względów psychologicznych – wszak wygodniej uwierzyć we własne kłamstwa, niż przyznać się do utraty twarzy.
Na szczęście w Warszawie byli Niemcy! To uratowało sytuację! Bo Serbowie, Słowacy, Węgrzy i Ukraińcy mogą sobie być. Mogą sobie gloryfikować UPA, w końcu neofaszyści różnych nacji pogrzebali już topór wojenny pod hasłem „jeden naród, jedno państwo” i dogadali się już co do ewentualnych przyszłych czystek etnicznych, których nie przewidziała "Akcja Wisła". To nie jest żaden problem. Mogą sobie być Serbowie z Ruchu Narodowego 1389, zwolennicy siłowego zatrzymania Kosowa w ramach Serbii, zaprzeczający masakrom Muzułmanów w Srebrenicy. Czetnicy przecież mają swój niebagatelny wkład w myśl narodową Słowian i nie da się pominąć ich szczególnego zaangażowania w sprawę czystości rasowej, zwłaszcza od strony praktycznej.
Ale Niemcy! Jakim prawem ich noga stanęła w ogóle na ziemi poświęconej krwią, itd... Jak sugeruje Bartosz Jóźwiak z Unii Polityki Realnej, „ściąganie do własnego kraju barbarzyńskie bojówek niemieckich aby atakowały polskich patriotów" powinno być karane karą śmierci.
Słusznie. Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz. Polacy mogą z powodów ideologicznych próbować mordować, jak trzy tygodnie temu polscy neofaszyści próbowali zamordować w Toruniu naszego kolegę. Serbowie mogą brać udział w czystkach etnicznych i mordować Muzułmanów. Ba, nawet Ukraińcy mogą gloryfikować organizację, która mordowała Polaków. Ale Niemcy? Nawet nie mają prawa splunąć, choćby przez pomyłkę.
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” dokonał prawdziwego majstersztyku zakłamania. Do tego stopnia, że Jerzy Urban wydaje się przy nim naiwnym amatorem propagandy. Według zasady, że lepszy wróbel w garści, itd..., złapał szwabskiego wróbla za ogon i nie puścił. Dzielnie go dzierży, oj dzielnie!
A cóż się stało na Nowym Świecie? Oddajmy głos samemu poszkodowanemu, w którego obronie tak dzielnie występuje niezbrukane, dziewicze medium polskiej prawicy: Fronda. W wywiadzie udzielonemu Frondzie, Jacek Nieszczerzewicz, uczestnik defilady historycznej, opowiada o dramacie, który stał się jego udziałem.
- Byli młodzi ludzie ubrani na czarno zamaskowani w kapturach, w kominiarkach. To byli Niemcy, zaczęli nas komentować w języku niemieckim. Byli dobrze zorganizowani. Niemcy wyzywali nas, pracowałem w niemieckich firmach i znam brzydkie niemieckie słowa. Gdy przechodziłem obok nich, to jeden z nich splunął mi na mundur.
Jak zareagowałeś?
- Zagotowało się we mnie. Kiedy on splunął, to ja odpowiedziałem mu tym samym czyli naplułem na niego. Zatrzymałem się i próbowaliśmy rozmawiać. Chciałem mu powiedzieć, żeby się odczepił, on nie chciał i doszło między nami do szamotaniny. On się zamachnął na mnie, ja broniłem się kolbą karabinu. Próbował mi go wyrwać. Zaczęliśmy się bardziej szamotać. Przyjechała policja i rozdzieliła nas. Nasze chłopaki przestali maszerować i ruszyli za mną. Zamaskowani Niemcy jednak się nie ruszyli w obronie swojego kolegi. Rozdzieliła nas policja. Dobrze, że szybko zareagowała. Gdyby nie ona mogło by być gorąco. Nie jestem z tych co da się bić jakiemuś niemieckiemu gówniarzowi.
Ilu było was, a ilu Niemców?
- Nas było ok. 30 ich dużo więcej. Naszą przewagą byłyby jednak długie historyczne karabiny.
W wyniku tego dramatycznego incydentu, polska policja aresztowała 110 osób (nie aresztowała jednak plujących patriotów – polska plwocina jest przecież legalna na terenie RP). Rozbite głowy przypadkowych przechodniów, zmasakrowanych przez bojówki Combat Adolf Hitler i dziesiątki policjantów rannych w wyniku ataku rasistowskich kibiców na policję na pl. Konstytucji zostały zbite w jeden emocjonalny zlepek, z którego wynika jedynie to, że wszystkiemu winni są Niemcy. Oto sposób, w jaki Wojciech Wybranowski opisał na łamach Rzeczpospolitej wydarzenia wczorajszego dnia, akcentując narodowość zatrzymanych (jak by można pominąć narodowość w gazecie o sympatiach narodowych?):
Wczoraj na ulicach Warszawy doszło do starć z policją w wyniku, których zatrzymano 210 osób, w tym 95 obcokrajowców. 40 policjantów zostało lekko rannych. Do szpitali przewiezionych zostało 29 osób, które odniosły obrażenia.
Prócz starć narodowców uczestniczących w "Marszu Niepodległości" z policją na pl. Konstytucji i pl. Na Rozdrożu, w stolicy doszło też do bójki przedstawicieli organizacji lewicowych z grupą narodowców na Nowym Świecie. Policja zaczęła rozdzielać obie strony; doszło wtedy do ataku na funkcjonariuszy. Przedstawiciele organizacji lewicowych, niektórzy w kapturach, zabarykadowali się w kawiarni. Po kilku godzinach zostali wyprowadzeni przez policjantów do furgonetek.
Blisko połowa zadymiarzy zatrzymanych wczoraj przez policję podczas starć w Święto Niepodległości w Warszawie to lewaccy bojówkarze zza Odry. O ich planach wywołania rozróby w Warszawie uprzedzała „Rzeczpospolita".
W piątek w Marszu Niepodległości maszerowali sympatycy konserwatywnej i narodowej prawicy m.in. działacze Młodzieży Wszechpolskiej i ONR, ale też prawicowi publicyści i politycy, z drugiej- organizacje lewackie i anarchistyczne, wsparte przez sympatyzujących z lewicą celebrytów skupione w Koalicji Porozumienie 11 listopada organizowały uliczną blokadę „faszystów".
Dziennikarz pisze wprawdzie, że „świętowanie zakończyło się rozróbą zadymiarze zarówno z lewicy jak i uczestniczący w demonstracji po stronie prawicy zaatakowali funkcjonariuszy policji”, jednak zdecydowanie więcej miejsca i jadu poświęca incydentowi, który obył się bez krwi, aczkolwiek doszło do wymiany innych płynów fizjologicznych. Wybryki rasistowskich kiboli, kwituje jedym zdaniem:
„Do starć lewaków i kiboli piłkarskich z policją doszło też już w trakcie Marszu Niepodległości. Bilans: kilkadziesiąt osób rannych w tym czterdziestu policjantów, zniszczone czternaście radiowozów”.
Wytrawny ekspert od manipulacji, którym bez wątpienia jest pan Wybranowski, zdaje sobie oczywiście sprawę z faktu, że czytelnik zapamiętuje pierwszą podaną informację: "Niemcy biją patriotów". Aby uniknąć kłamstwa pełną gębą, może gdzieś tam pod koniec przyznać, że dymili również "ci dobrzy". Wrażenie, które miało zostać wywołane i tak przecież pozostanie.
A faszyści i kurwiniści tylko się będą cieszyć: „Dobrze dojebał lewakom! Musieliśmy się publicznie odciąć od zadymiarzy z naszej strony, ale przecież wiadomo, że trzeba ich napierdalać!". Sam Kurwin, z typową dla siebie pewnością, że jego status osoby chorej na schizofrenię uchroni go przed prawnymi konsekwencjami jego czynów, oświadczył podczas dyskusji w Superstacji: "Sam przewróciłem policjanta. Prawdziwy mężczyzna powinien się bić."
Po przeczytaniu artykułu w „Rzeczpospolitej” można odnieść wrażenie, że bijący się z policją na pl. Konstytucji byli Niemcami. To tylko w studiu Agory zamieniono programem graficznym flagi niemieckie na polskie, by rzucić potwarz na prawych patriotów. W związku z tym, należałoby zadać pytanie: czy tego dnia Kurwin Mickey był Niemcem? On sam zapewne tego nie wie. Trzeba by zapytać jego lekarzy.
Wściekłość po polsku (11.11.11)
oski, Sob, 2011-11-12 18:11 Antyfaszyzm | Gospodarka | Protesty | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Ruch anarchistycznyGdybyśmy na demonstracji zorganizowanej przez lewicę albo anarchistów zobaczyli płonący samochód TVN’u albo rozbite pojazdy prewencji – bylibyśmy całym sercem i rozumem z tymi chuliganami. W obecnej sytuacji nie możemy tak postąpić. Nie dlatego, że część z tych osób napadała i napada na nas i naszych przyjaciół, znajomych, że miejscem jakie nam znajdują w swoim systemie jest gałąź najbliższego drzewa albo jakaś latarnia – chociaż to pewnie w jakimś stopniu rzutuje na „sympatię”. Nie dlatego, że to „prawica”, ale dlatego, że były to działania w ramach dyskursu prawicowego, to znaczy, były wyrazem praktyki, którą trzeba rozpatrywać w określonym polu ideologicznym. A pole to nie jest złe dlatego, że jest „prawicowe”, ale ze względu na „cechy” czy też „strukturę” tego pola. Problemem nie jest więc, „przejecie sterów przez lewicę” (T. Kochan), ale ulokowanie działań w innym polu ideologicznym, gdzie symboliczne akty nabierają innej treści i prowadzą ku innej rzeczywistości.
W Polsce gniew zagospodarowuje jedynie prawica, od skrajnej po mniej skrajną operując podobnym zestawem haseł, wrogów i określonymi sposobami wyjaśniania wydarzeń. Ukierunkowując go w rejony, gdzie może znaleźć tymczasowe ujście, ale w żaden sposób nie narusza podstaw wykluczenia i marginalizacji na jaką skazywani są w neoliberalnej organizacji społeczeństwa coraz szersze rzesze ludzi. Zaczynając od koncentracji na problemach związanych ze stylem życia, obyczajowych, przez krytykę demokracji, po problemy gospodarcze – wszędzie snuje się trup wydzielający oduczający smród. Można powiedzieć, że pole ideologiczne prawicy maskuje, zaciera i odwraca znaczenia ustawiając problemy w perspektywie, która uniemożliwia ich rozwiązanie. Zanurzeni w tym polu młodzi ludzie mogą znaleźć jedynie tymczasowe pocieszenie, transgresje (którą równie dobrze doświadczyć można na zadymie po meczu czy na ulicy z przypadkowymi „frajerami”). Konflikt klasowy przybiera więc formę zamaskowaną, w której nie może wyrazić się jako on właśnie. Takie zamaskowanie konfliktu, niemożliwość jego artykulacji w właściwym dlań języku, czy dokładniej polu ideologicznym, sprawia że ulega on transformacji, „wypaczeniu”. Obiektywne sprzeczności zostają przełożone na „lokalność” danej ideologii, ustanawiając „interesy” w poprzek konfliktu – w samym łonie wykluczonych, zmarginalizowanych, pozbawionych perspektyw młodych (i nie tylko) ludzi. Jednocześnie prawica przekłada część gniewu na poziom „polityczny”, wykorzystując siłę ulicy w walce o władzę.
Zaczynając od Solidarności (D. Ost) poprzez PiS z ich narracją polski solidarnej, postulaty ludzi pracy, konflikty na osi pracownicy – kapitał, przyjmowały formę antykomunistyczną, przekształcane były przez liderów tak aby służyły grom partyjnym. Snując mity zdrady 1989 roku, jakiś „pozostałości dawnych elit”, wskazywano, że problemy wiążą się z określonym składem osobowym, z brakiem realnej transformacji, a nie z tym, że transformacja była tym czym była, czyli przejściem od określonego sposobu akumulacji kapitału do innego. Solidarność podobnie jak PiS starają się nie dopuścić do pojawienia się języka klasowego i praktyk walki klasowej. Artykulacji interesów pracowników, jako pracowników właśnie. Dodatkowo ruchy nacjonalistyczne, faszystowskie, przechwytując niekiedy, a la Duce, część postulatów skrajnej lewicy, ruchu antyglobalistycznego, udało się zatrzeć klasowy i emancypacyjny charakter tych postulatów, ich antykapitalistyczną wymowę, wprowadzając na to miejsce pro-narodową perspektywę[1] , koncepcje spiskowe, itd. Szowinistyczna narracja „buntowników” rozbija jedność ruchów protestu, które rodzą się na całym świecie, starając się odrzucić globalizację neoliberalną.
„Magiczna sztuczka” prawicy to ujmowanie konfliktów na tle obyczajowym, czy kulturowym. W sytuacji rosnących cen, wyrzucania ludzi z mieszkań, ograniczania wolności obywatelskich, postępującej oligarchizacji współczesnego kapitalizmu, prawica podnosi problem gejów czy ruskich, żydów, itd. w zależności od koniunktury. Lub w inny sposób „indywidualizuje” społeczne problemy. Przykładowo: przyczyną kryzysu w Polsce są określone elity, które nie są prawdziwymi Polakami. Kiedy zastąpią ich prawdziwi Polacy, jak np. Korwin-Mike, to wszystko będzie dobrze. On wszak wie co z biedą zrobić i skąd się bierze. A bierze się z lenistwa, roszczeniowej postawy.
Szereg osób zostaje przekonana przez narrację prawicową. Prawica w przeciwieństwie do anarchistów posiada jedne atut: daje „płacę ideologiczną” (M. Starnawski). W całej nędzy pozostaje chociaż jedna rzecz na bazie której można budować poczucie godności – przynależność narodowa/rasowa. Koszta tej iluzji są jednak olbrzymie – skazują na nieustanne podporządkowanie i brak godności ludzkiej ustanowionej na realnych (materialnych) fundamentach.
Co najgorsze, znaczna część lewicy, została również wciągnięta w pole ideologiczne prawicy, grając wyznaczoną rolę i podejmując praktyki bezpieczne dla neoliberalizmu. Przykładem może być afera z krzyżem, podczas której rząd bez oporu podniósł jeden z niesprawiedliwych, uderzających w każdego z nas podatków (VAT). Obrazuje to, jak konflikt obyczajowy prawicy i lewicy, umożliwi bezkonfliktowe ataki kapitału na ludzi. Lewica obyczajowa jest równie pożytecznym idiotą kapitalizmu jak faszyści.
Wydaje siê nam, że słabość ruchu antyautorytarnego doprowadziła do oddania inicjatywy w ręce liberalnych działaczy, czy to z lewa czy z centrum a bezkrytyczne podążanie za postanowieniami koalicji w zasadzie spowodowało bezruch dla wszystkich, dosłowny – tkwienie z blokadą w miejscu, jak i mentalny – podporządkowanie ogólnym tendencjom społecznym i oczekiwaniom.
To wszystko dalej idąc jest odbiciem zmian które naszym zdaniem miały miejsce w łonie wspomnianym ruchu a blokada stanowi symbol „nędzy”:
Po pierwsze, uznanie, że faszyzm to bojówki NOP, C18, itd., którzy są źli, ponieważ lubią Adolfa Hitlera, że faszyzm to „załamanie się cywilizacji”, nie zaś integralny element państwa narodowego i systemu kapitalistycznego, ujawnienie logiki leżącej u podstaw. Tym samym walcząc z faszyzmem, maskują faszyzm i rozgrzeszają elity. Pomijajmy tutaj liberalną narrację merytokratyczną – czyli wprowadzania podziału na idiotów (faszystów) i mądrych (niefaszystów – z wykluczeniem antify, gdy ta gwałci zasady „dialogu”). Narrację stanowiącą jedno z narzędzi legitymizowania wykluczenia.
Po drugie, liberalizacja ujawnia się w koncentracji na obyczajowości i stylu życia z pomijaniem sfery ekonomicznej. Jest to zjawisko, które od zarania polskiego ruchu anarchistycznego w Polce po 1989 roku, sprawia, że staje się ono bezbronne w chwilach kryzysowych.
Z tym wykluczeniem ekonomii, które charakteryzuje również prawicę, ruch anarchistyczny staje się obrońcą panującego porządku społecznego, gdyż ten, bardziej od autorytaryzmu skrajnej prawicy, pozwala na „własne strategie” i „wybory życiowe”, jak na przykład wegetarianizm. Pojawiają się w nim tendencje elitarystyczne, właściwe myśleniu kontrkulturowemu.
Anarchiści rzadko przemawiają swoim głosem, a brak własnego głosu sprawia, że wykluczeni lepiej odnajdują się w organizacjach prawicowych, niż w propagujących „styl życia swobodnego”, który tak łatwo przejmowany jest przez główny nurt – i który praktykowany bywa przez elity, nie przez środowiska wykluczone. Ponadto, z przyczyn politycznych, cześć anarchistów przyjęła „koniunkturalną strategię” mającą na celu „oswojenie” anarchizmu – zamiast tego, mamy do czynienia z korupcją anarchizmu.
Antyfaszyści zwrócili uwagę na różnorodność, tymczasem kibice na wielkie sprzeczności tkwiące w społeczeństwie. W dniu „jedności narodowej” mieliśmy pokaz walk ulicznych, jakie rzadko widujemy na Polskich ulicach. Walk wskazujących na konflikt z władzą i elitami. Reakcja elit było odwołanie się do prawa „ostre karanie sprawców” i jego zaostrzenie. Reakcja liberalnych antyfaszystów wraz z mediami korporacyjnymi głosi „wielką kompromitację” prawicy. Jeżeli mówić o kompromitacji prawicy, to w tym znaczeniu, że odcięła się od aktów agresji. Namawiając najpierw do eskalacji konfliktu, potem wyparła się swoich „żołnierzy” - honorowo. To raczej kompromitacja liberalnej lewicy, która w obliczu przemocy ulicy mówi głosem elit – przedkładając „sukces medialny” nad „sukces polityczny”.
Xavier stwierdza, że problem nie leży w „teorii”, w przemianie „dyskursu”. Otóż problem jest dyskurs, jako że nie jest on tylko słowami, ale określonymi praktykami. Jest praktyków, a takim samym stopniu, w jakim jest teorią. Oczywiście, z wielkim szacunkiem podchodzimy do praktyk lokatorskich, pomocy ludziom pracy, itd. Jest to najlepsze co ruch anarchistyczny spłodził. Niemniej, nie jest w stanie wydobyć się en masse, z liberalnej, wykluczającej ideologii, a tym samym zaproponować inne spojrzenie na problemy społeczne.
Zapominamy, że rok 1989 był symbolem nie tylko przejścia „od komunizmu do kapitalizmu”, ale zmianami o charakterze globalnym w samym kapitalizmie. To przeniesienie kosztów na społeczeństwie, maksymalizacja zysku przez wzrost wyzysku, kurczenie się miejsc pracy powiązanych z „chudą” organizacją, jak również z rozwojem technologii. Zmiana organizacji produkcji wpłynęła na partycypację w zakładzie pracy, jak również w przestrzeni publicznej. Zmieniła układ sił między klasami pogarszając status życia szerokich mas. Są to zmiany strukturalne o globalnym charakterze. Jedną ze strukturalnych zmian jest wzrost bezrobocia młodych ludzi i McPraca, która nie pozwala na normalne życie.
W Polsce przemiany strukturalne przedstawiane albo jako „wypaczenia” (część lewicy) albo jako „spisek” (część prawicy). Brak pracy nad charakterem współczesnego kapitalizmu w obozie lewicy sprawia, że prawica spokojnie, bezczelnie, postuluje jako rozwiązanie dalszą liberalizację gospodarczą obarczając winą za „brak perspektyw” lewicę. Ta zaś wspomina coś o socjaldemokratycznych rozwiązaniach (nie patrząc na możliwość ich wprowadzenia w danym układzie sił) i „różnorodności”. Prawica jest chyba bliższa prawdy, gdy mówi językiem wojennym (oczywiście być bliżej, nie oznacza, że jest się „w” i można całkiem dobrze się z prawdą wyminąć).
Można byłoby podziękować kibicom za spalenie samochodu TVN’u, za zakłócenie spokoju „zadowolonym”. Niestety obawa, że wojna domowa w Polsce przybierze formę walki wykluczonych z wykluczonymi, bez naruszania podstaw neoliberalizmu jak również fakt, że w polu ideologii prawicowej dominuje pro-neoliberalne nastawienie (np. Nowa Prawica) pozostaje się jedynie martwić, że gniew blokowisk zredukuje co najwyżej populacje tychże. Tuskowi nic się nie stanie – zresztą to nie Tusk jako Tusk jest problemem. Poza tym, agresja ulicy wtoczona w kontekst faszystowski, z powiewającymi w tle „celtykami” i „swastykami” może zostać wykorzystana do zaostrzania prawa i autorytarnych rozwiązań, które utrudnią walkę ekonomiczną i działania antyrządowe[2].
Przemoc nas nie przeraża. Przeraża nas przemoc, która prowadzi do nikąd. Przeraża nas, że antyfaszyzm zostaje zawłaszczony przez Gazetę Wyborczą, zaś kontestacja systemu odbywa się w autodestrukcyjnych klimatach.
Piotr Urbański
Oskar Szwabowski
[1] Można powiedzieć, że perspektywa narodowa nie wyklucza antykapitalizmu, że niekiedy ruchy społeczne podnosiły oba postulaty nie staczając się na pozycje faszyzujące. Nawet jeśli, to, to, co w pewnych kontekstach historycznych może uchodzić za sensowną strategię, w innych będzie retro-utopią. Poza tym, samo podnoszenie kwestii abstrakcyjnego połączenia narracji narodowej i antykapitalistycznej jest zbyt „ogólne”, nie jest w stanie wyjaśnić tego, co dzieje się w Polsce obecnie. Mamy tutaj przecież nie tylko narodową narrację suwerenności i samostanowienie, ale inaczej niż w narracji antykolonialnej zdefiniowanego wroga. Definicja ta osłabia jedność ludzi pracy (i tych pracy pozbawionych), uniemożliwi pewne reformy polepszające życie tychże (np. antyfeminizm prawicy, utrudnia walkę ekonomiczną kobiet).
[2]Przykładowo władze czekały tylko na pretekst, by wprowadzić planowaną od dawien nowelizację prawa o zgromadzeniach. Zresztą poza tym, narracja „antyfaszystowska”, gdzie faszyzm zostaje zinterpretowany w sposób liberalny, ułatwi ograniczanie swobód obywatelskich i kryminalizację „ekstremy” – by elitą żyło się lepiej.
Combat Adolf Hitler we Wrocławiu
XaViER, Sob, 2011-11-12 14:46 Blog | Rasizm/NacjonalizmBojówka Combat Adolf Hitler (Combat 18) była nie tylko w Warszawie, ale także we Wrocławiu. Nikt spośród prawdziwych patriotów ich nie wyganiał, ani nie czuł się oburzony. Mogli dowolnie atakować normalnych ludzi.
Poniżej zdjęcie uchwycone przez reportera GW: