Represje

Właścicielka hotelu na ul. Przeworskiej grozi działaczom lokatorskim

Kraj | Lokatorzy | Represje

Jak się dowiedziała redakcja CIA, Komitet Obrony Lokatorów otrzymał pogróżki sądowe od właścicieli hotelu robotniczego przy ul. Przeworskiej. Hotel ten jest owiany złą sławą wśród lokatorów, jako "miejsce zsyłki", gdzie komornicy eksmitują starsze i schorowane osoby, pod pretekstem, iż w ten sposób zapewniają im dach nad głową. Oczywiście, za pobyt w hotelu lokatorzy muszą płacić więcej niż są w stanie, co oznacza tak naprawdę eksmisję na bruk. Sam Burmistrz Śródmieścia określił "hotel" na Przeworskiej jako "straszak na dłużników".

W wyniku nacisków na dyrekcję hotelu i upublicznienia procederu "eksmisji na bruk na raty" - udało się uratować szereg osób przed marnym losem, którego pierwszym etapem była ekmisja na ul. Przeworską. O hotelu na Przeworskiej pisaliśmy już m.in. tu: Komitet Obrony Lokatorów odwiedził miejsce zsyłki na Przeworskiej, by nie dopuścić do eksmisji

Prawniczka właścicielki hotelu napisała tak do Komitetu Obrony Lokatorów, domagając się natychmiastowego usunięcia materiałów dotyczących hotelu:

Poprzez swoje działania dokonaliście Państwo podważenia modelu biznesowego mojej Klientki. Stwierdzenia "owiane złą sławą miejsce zsyłki", "bezprawne działania właściciela", "Miejsce zsyłki ul. Przeworska", naruszyli Państwo dobra osobiste, wizerunek firmy, dobrą sławę, jej wiarygodność jako przedsiębiorcy, oraz wiarygodność w oczach potencjalnych kontrahentów.

Wszyscy jesteśmy Romami

Antyfaszyzm | Dyskryminacja | Lokatorzy | Miejsca | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Represje

Od kilkunastu dni trwa we Wrocławiu nagonka na osiedle Romów przy ul. Kamieńskiego. Rozpoczęła się po tym jak biurokraci miejscy po latach "przypomnieli sobie", że to "ich teren"  (prawdopodobnie znalazł się jakiś majętny znajomy inwestor, któremu "bardzo zależy na czasie") i postanowili doprowadzić do usunięcia zamieszkujących teren ludzi (głównie dzieci). bez zapewnienia innej przestrzeni.

W komentarzach pod artykułami (intensywnie linkowanymi na skrajnie prawicowych forach)  i na Facebooku rozpętało się prawdziwe polskie piekło. Romów nazywano: wszami i karaluchami, które należy wytępić. Na fanpage Gazety Wrocławskiej ukazał się komentarz czytelnika przedstawiającego się jako Kuba Emikar Kucharzewski: "Zrzućmy się na benzynę i ich spalmy i ich domki po cichu w nocy".

Gazeta Wrocławska, chcąc być może wypłynąć na tej przedpogromowej atmosferze (jej sprzedaż należy do najsłabszych spośród dzienników lokalnych) dołączyła do histerii antyromskiej. Jej komentator specjalizujący się od dawna w pisaniu "mądrości życiowych" na poziomie Paulo Coelho, po prostu wyjął kilka komentarzy czytelników i sklecił z nich artykuł. "Ore, ore, szaba... jak dobrze mieć Cygana za sąsiada. Najlepiej 300 km za płotem?". W Gazecie Wrocławskiej pojawił się także "fotoreportaż" mający być rzekomo dowodem na "brud Cyganów". Na zdjęciach walają się śmieci a pomiędzy śmieciami stoją Romowie. Skojarzenie odpowiednie. Tyle że zdjęcia przedstawiają zakopywanie śmieci przez Romów. Coś musieli z tymi śmieciami robić dopóki miasto pod naciskiem organizacji społecznych, takich jak Nomada czy Amnesty International, nie zorganizowało dla nich kontenera.

W anonimowych komentarzach Romowie oskarżani są nie tylko o "brudzenie", ale także o kradzieże rowerów z piwnic, choć wiadomo, że kradzieże są plagą całego Wrocławia i przodują w nich całkiem polscy specjaliści. Do tej pory policja  nie postawiła zarzutu Romom z Kamieńskiego ws. kradzieży, mimo że kontrolowani są bardzo często jako "automatycznie podejrzani". Nie ważne są jednak fakty, ważne są przeświadczenia. Tymczasem jedyny sensowny tekst jaki w tych dniach ukazał się na łamach Gazety Wrocławskiej był listem mieszkanki ul. Kamieńskiego, która ujawnia parę niewygodnych faktów, polecam przeczytać.

Rosja: 6 maja 2013 roku. Najważniejszy marsz.

Świat | Blog | Protesty | Represje

6 maja 2013 roku – w rocznicę wydarzeń, mających miejsce na placu Błotnym – w Moskwie przejdzie nowy protest marsz. Nie ustalono jeszcze ostatecznej nazwy pochodu, więc póki co nazywa się go tak, jak rok temu, Marszem milionów.

To wydarzenie będzie punktem kulminacyjnym wszelkich naszych działań, które miały miejsce wiosną br. Trasa marszu dopiero zostanie ustalona, niemniej jednak wiadomo, że metą będzie plac Błotny, co ma znaczenie symboliczne.

Samer Issawi. Ponad 8 miesięcy trwa strajk glodowy w izraelskim więzieniu

Represje

Dzisiaj rano w Warszawie na placu Konstytucji zawieszono baner domagający się uwolnienia przez władze Izraela Samera Issawi, który od 256 dni prowadzi strajk głodowy w nadziei na odzyskanie wolności.

Samer Issawi jest więziony bez żadnych formalnych zarzutów oraz szansy na sprawiedliwy proces. 

Po ostatnich badaniach Issawiego, lekarze sądowi poinformowali , że ze względu na wycieńczenie organizmu, w każdej chwili grozi mu śmierć.



Samer Issawi jest jednym z ponad 200 Palestyńczyków, którzy więzieni są w ramach tzw. „aresztu administracyjnego”, zinstytucjonalizowanej praktyki stosowanej przez władze Izraela by terroryzować, upokarzać i zastraszać mieszkańców okupowanej Palestyny.


Rosja: Zmarł słynny dziennikarz z Chimek

Świat | Represje

Zmarł rosyjski dziennikarz Michaił Biekietow, który w 2008 roku, kiedy walczył z budową autostrady pod Moskwą, został brutalnie pobity - poinformowała jego prawniczka. Wskutek napaści Biekietow miał uszkodzony mózg i amputowano mu nogę. Prawniczka dziennikarza Stalina Guriewicz powiedziała rosyjskiej agencji Rapsi, że Biekietow zmarł w szpitalu po zadławieniu się jedzeniem. Miał 55 lat.

Biekietow, założyciel krytycznej wobec lokalnych władz gazety "Chimkińskaja Prawda", ostro sprzeciwiał się wycinaniu pobliskiego Lasu Chimkińskiego pod budowę autostrady Moskwa - Petersburg.

W listopadzie 2008 roku został dotkliwie pobity przed swoim domem. Lekarze przez wiele miesięcy walczyli o jego życie. Przeszedł serię ciężkich operacji - amputowano mu nogę i kilka palców. Stracił też głos. Wcześniej podpalono jego samochód; dziennikarz otrzymywał też groźby.

Rosja: W Moskwie odbył się miting, mający na celu wsparcie więźniów politycznych

Świat | Protesty | Represje

 Moskwa w obronie więźniów 6 maja 6-ego kwietnia moskiewscy anarchiści urządzili protest w obronie zatrzymanych 6 maja i innych więźniów politycznych. 24 uczestników Marszu milionów, którzy postanowili chronić ludność cywilną przed atakiem ze strony policji, zostało pobitych i wtrąconych za kratki, a liczba takich przypadków stale rośnie.

Jeden z organizatorów wiecu powiedział z trybuny, że władze rosyjskie w obliczu Komitetu Śledczego prawie od samego początku dochodzenia twierdziły, iż w „zamieszkach” na Placu Błotnym było 70 „zainstalowanych” osób. Niektórzy sugerują, że główne „procesy bagienne” mają rozpocząć się dopiero po zatwierdzeniu ich wszystkich.

Wśród obecnych podczas mitingu więźniów 6 maja znaleźli się: anarchiści Aleksandra Duchanina, Stefan Zimin oraz Aleksiej Polichowicz. „Organizatorów zamieszek” na Placu Błotnym reprezentowali Siergiej Udalcow, Leonid Razwozżajew, Konstantyn Lebiediew, Giwi Torgamadze, zatwierdzeni oficjalnie 5 kwietnia, tj. dzień przed mitingiem.

Rosja: Przed rozpoczęciem Uniwersiady władze Kazania urządziły czystki przeciwko antyfaszystom

Świat | Represje

3 kwietnia o ósmej rano pracownicy Centrum Zwalczania Ekstremizmu jednocześnie przeszukali cztery domy, gdzie mieszkali antyfaszyści. Po przeszukaniu aktywiści Rusłan Rostow, Oleg Kapustjanow, Dmitrij Iljeczew, Arciom Szer zostali przywiezieni do budynku MSW.

Przeszukania odbyły się z widocznymi naruszeniami. W trakcie zatrzymania aktywistom nie zostały przedstawione żadne dokumenty: wezwania albo nakazy sądowe lub prokuratorskie. Czterech młodych ludzi pod groźbą użycia siły wsadzono do samochodów i odwieziono do budynku MSW Republiki Tatarstanu po to - jak podaje policja - aby „porozmawiać”. Podczas przeszukiwań dwaj aktywiści (w tym Arciom Szer, obywatel Izraela) zostali pobici.

Później odbyło się przeszukanie w miejscu pracy antyfaszystki, która została wypuszczona w charakterze podejrzanej. Oprócz pracowników Centrum Zwalczania Ekstremizmu podczas przeszukania obecni byli także pracownicy FSB. W postanowieniu o przeprowadzeniu przeszukania jest podana informacja, że „podejrzana należy do nieformalnej młodzieżowej grupy Antifa”.

Zwolnienia w NC+ za brak lojalności na Facebooku

Kraj | Prawa pracownika | Represje

29-letni Michał pracował w call center. Zajmował się sprzedażą telewizyjnej platformy n. Gdy po połączeniu n-ki z Cyfrą+ abonenci zaczęli się buntować i pojawiły się krytyczne teksty w mediach, Michał jeden z nich wrzucił na swój profil na Facebooku i skomentował: "Lubię to". Dwa dni później musiał odejść z pracy, bo uznano, że "działa na szkodę firmy".

29-letni Michał zajmował się telefoniczną sprzedażą telewizyjnej platformy N w call center od czterech lat. Nowa oferta NC+ nie spotkała się z przychylnością klientów, głównie ze względu na zwyżkę cen. Sprawa stała się głośna w mediach.

Oniryczne zbrodnie

Ironia/Humor | Publicystyka | Represje | Tacy są politycy

I.
J. pił poranną kawę, pewnego zimowego poranka, gdy telefon zadzwonił. Już samo to, że ktoś zakłóca życie o tak wczesnej godzinie, mogło się wydać podejrzane, przecież kulturalni ludzie, czy chociażby obdarzeni odrobiną empatii, nie wykręcają numeru przed wschodem słońca. J. nie przewidział, że czekająca go rozmowa, będzie nie tylko podejrzana, ale przemieni go w podejrzanego, że odwróci jego życie, pomiesza rzeczywistości. Niczego nieświadomy, jeszcze lekko zaspany, J. podniósł słuchawkę.

-Komenda stołeczna policji. Starszy aspirant L., czy mam przyjemność z panem J.? – głos wydobywał się jakby z oddali.
-Tak.
-Chcielibyśmy porozmawiać o pańskim śnie…
-O czym?
-Śnił pan?
-Tak, chyba tak… Kto nie śni?
-Widzi pan, w tym problem. Proszę pana o nie opuszczanie mieszkania. Za chwilę zjawi się u pana śledczy w celu wyjaśnienia pańskiego snu.
-Jakiego snu?
-Pańskiej onirycznej zbrodni, tego co nazywamy sennozbrodnią.

Połączenie zostało przerwane. J. nie zdążył przemyśleć, co dokładnie usłyszał. Nie był pewien, czy wciąż nie śni, ani czy czasem nie pomylił pojemników przy przygotowywaniu kawy. Nim doszedł do jakichkolwiek wniosków, drzwi zostały otwarte. Smutny, szary pan, w szarym prochowcu, wszedł do pokoju.

-Więc sobie śnimy nielegalnie, co? – pokręcił wolno głową. - Nieładnie, nieładnie, żeby takie rzeczy, żeby takie sny. To po prostu niedopuszczalne. No dobrze – wyciągnął mały blankiecik i niebieski długopis z logiem dominującej partii. – To jak? Przyznaje się pan do tego, że śnił?
-Nie wiem, nie pamiętam – wybełkotał zaskoczony J.
-Nie pamięta, aha, pewnie śnił w afekcie, co?

Smutny pan usiadł na fotelu naprzeciw J. Szare oczy wpatrywały się w przesłuchiwanego, który wciąż siedział na łóżku w podkoszulce i majtkach.

-Naprawdę nie rozumiem o co chodzi. Pewnie śniłem, skoro spałem. Nie wiedziałem, że to zbrodnia.
-Nieznajomość prawa, i tak dalej... – sucho odparł smutny pan. – Ja znam takich jak pan, co to się będą zapierać, że nie wiedzieli, nie pamiętali, że to nie oni w ogóle, a jeśli nawet oni, to nie było tak, tylko inaczej. Ale w końcu, każdy cwaniak, proszę pana, pada, rozkłada się, rozpłaszcza, i grzechy swoje wyznaje. Tu! – wskazał na ramię. – Tu się wypłakuje największy twardziel, najcwańszy z cwanych, tu na moje ramie, płacze i grzechy wyznaje. Więc mówię, darujmy sobie gierki, podchody, szkoda naszego czasu.
-Kiedy ja naprawdę nie wiem o co chodzi. Nawet jeżeli śniłem, to co takiego złego w moim śnie było? Nie rozumiem zupełnie…
-To ja może przypomnę. To ja może wytłumaczę.
-Proszę bardzo…
Smutny pan spojrzał groźnie na J.
-Nie świrować mi tu. Nie świrować, bo źle będzie.

J. przytaknął machinalnie. Tak, jakby teraz było dobrze, pomyślał. Zaraz przez to wszystko spóźnię się do pracy. Smutny pan wyciągnął pogiętą karteczkę.
-Roku takiego, dnia tego, pan J. napisał w rozmowie, że miał sen. Cytuję: Mam taki powracający sen: Trzymam w ręku obcięty łeb WPO i pokazuję go wiwatującemu tłumowi z okien pałacu. Czy to pan napisał?
J. przytaknął.
-Nieładnie, nieładnie – smutny pan znowu pokręcił głową. – Bardzo nieładnie. Rozumiem jeszcze śnić, tak po cichu, prywatnie, jednak publicznie opowiadać o snach, to już, wie pan, obnażanie się, to, jak to się mówi, ekshibicjonizm. Poza tym, to nieelegancko, tak o snach opowiadać. To jest drastyczne, okrutne, naruszenie zasad dyskusji publicznej, tak straszne, że aż niewyobrażalne wręcz. Proszę się zbierać, pogadamy na komendzie.
-Jestem zatrzymany?
-Tak.
-Pod jakim zarzutem?
-Ekshibicjonizmu, łamania zasad publicznego dyskursu, zastraszania władz państwowych – na chwilę zamilkł. – W sumie terroryzmu.
-A sennozbrodni?
Smutny pan przeklął cicho.
-Nie ma czegoś takiego jak sennozbrodnia – stwierdził ostro. – To wymysł lewackich prowokatorów. Jest pan lewackim prowokatorem?
-Ja tylko mam prowokujące sny – odparł J. ubierając się.

II.
WPO od rana nie mogła zaznać spokoju. Sny obywateli przyprawiały ją o migrenę. Nie mogła sobie wytłumaczyć, jak można tak śnić. Ona rozumie sny, w których tłumy składają jej podziękowania, klękają i wiwatują, gdy pojawia się w oknie pałacu i spogląda na swoje miasto, uśmiechnięte twarze mieszkańców. Ona rozumie, kiedy władzę się kocha, ale takie sny? Jakim zwyrodnialcem, jakim zwierzęciem trzeba być, aby tak śnić?

Młody asystent ukłonił się wchodząc do gabinetu.
-Pojmali go, proszę pani. Czekają na dalsze instrukcje.
-Czekają? Na co oni czekają? Czy już aparat sprawiedliwości nie potrafi działać bez mojego bezpośredniego udziału? Czy na prawdę nie wiedzą, jak postępować z takimi terrorystami? Proszę im przekazać, że należy ukarać przykładnie, bo to jest jak, jak jakaś zaraza, jeden zacznie śnić, potem następny, i następny. Wszyscy będą śnić o odcinaniu głowy, marzyć, aż w końcu, sny staną się rzeczywistością. Granica między nimi nigdy nie jest zbyt ostra.
-Myśli pani chyba o urojeniach?
-Ja wiem o czym myślę – oburzyła się WPO. – Nie potrzebuję tłumacza. Coś jeszcze?
-Raport w sprawie podpaleń w dzielnicy X. Podobno potrzebuje pani do rozpałki w kominku.
-Skoro już napisali, to niech się do czegoś przyda. Człowiek tyle się musi namęczyć, aby wszystko dobrze działało. A co w zamian otrzymuje?
-Łapówki?
-Sny! Złe sny, które mogą stać się przyczyną zamętu, chaosu, totalnej destrukcji.

III.
Przewieziono J. do specjalnego pomieszczenia w podziemiach komisariatu przy ulicy T. Dwóch rosłych funkcjonariuszy usiadło naprzeciw podejrzanego.

-Śniło się, co? – zagaił niższy.
J. wzruszył ramionami.
-Zdarza się każdemu – odparł J.
-Taka wymówka. Kiepska, kiepska, dupy ci nie uratuje. Zachciało się władzę znieważać, zasady współżycia podważać, to się teraz ma, na co się zasłużyło.
-Co niby jest złego w opowiedzeniu swojego snu?
-Jeszcze indywidualnie, to może niby nic, ale proszę sobie wyobrazić, co to by było, gdyby każdy mówił, co mu się przyśniło. Sny są objawem tego, co naturalne, tego, co podziemne, dobrze mówię? – zwrócił się do milczącego kolegi.
-A skąd mam wiedzieć, mnie zawsze nudziło to psychologiczne hokus pokus. Koleś jest terrorystą, nawet jeżeli onirycznym terrorystą to terrorystą, nie? Więc do paki gada, pod prąd, a nie gadać. Zacznie śpiewać, jak mu, ku chwale ojczyzny, jaja do akumulatorka podłączymy…
-Spokojnie, spokojnie, na wszystko przyjdzie czas. Zachowujmy się z godnością i zgodnie z prawem. To delikatna sprawa, sama WPO jest nią zainteresowana. W każdym razie, gdyby każdy, wracając do tematu, to, gdyby tak każdy, wszystkim, opowiadał o snach, to społeczeństwo, to społeczeństwo by tego nie wytrzymało. Cenzura jest potrzeba, bez cenzury, nie ma dyskursu publicznego, a takie wstawki, takie osobiste, to nie wypada, to jest właśnie pokazanie chuja władzy, a władza tego nie lubi.
-No, nie lubi, nie lubi… - wtrącił milczek zaciskając pięść.

J. nie odpowiadał. Siedział patrząc przed siebie. Zastanawiał się, czy to czasem nie jest sen. I na ile takie śnienie można uznać za sennozbrodnię.
-My się w sny nikomu nie mieszamy, o ile są prawowite, o ile nie są obsceniczne. Ale gdy są obsceniczne i jeszcze upubliczniane, to zareagować musimy.
-Długo mnie będziecie trzymać? – spytał wreszcie J.
-Tyle ile trzeba. Wiesz, dla dobra społeczeństwa.
-Społeczeństwa – powtórzył z przekąsem J. – Zawsze społeczeństwa.
-Tylko i wyłącznie – odparli na raz funkcjonariusze wybuchając gromkim śmiechem.

Do pomieszczenia wszedł smutny pan. Spojrzał z litością na J., po czym szepnął coś do ucha jednego z policjantów. Ten przytaknął gorliwie. J. wiedział już, że nie czeka go nic dobrego.

IV.
Błysk fleszów i uśmiech na twarzy komendanta. Kiście mikrofonu podsuwane pod różowe usta. Dziennikarze pytają, czy już zażegnane zagrożenie, czy już nie ma się czego obawiać, czy pilnują…

- Szanowni Państwo, Państwo Szanowne, chcę z całą odpowiedzialnością, z całym autorytetem, powiedzieć z pełną mocą, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Dzięki czujności naszych służb, jak i obywatelskiej postawie urzędników, którzy w godzinach pracy ciężko przeszukują internet, aby odkryć terrorystyczne spiski, sen okazał się tylko snem. Jednocześnie zobowiązuję się tępić wszelkie przejawy wywrotowych snów. Wszelkie przejawy lewackiej, antypolskiej prowokacji onirycznej, jak i przemocowych mar sennych, które mogą przyczynić się do destabilizacji systemu.
- Podobno oskarżony bronił się, że nie odpowiada za treść swoich snów…
- To prawda, tak mówił, ale w świetle prawa, każdy odpowiada za swoje czyny. Badania psychiatryczne wykazały, że oskarżony nie cierpi na zaburzenia, w tym na zaburzenia snu, toteż prokuratura stwierdziła, że nie ma powodu, aby uznać, że śnił niepoczytalnie. Możemy stwierdzić, że kiedy śnił był jednostką w pełni poczytalną, a tym samym odpowiedzialną za treść sennych majaków.
- A co ze swobodami obywatelskimi…
- Zostały zachowane. Nasze służby czuwają nad swobodą i wolnością. Nie pozwolimy, by nielegalne sny zakłócały dobry sen społeczny.

V.
J. leżał na drewnianym łóżku, podczas gdy policyjny specjalista po kursie psychologii wertował nerwowo skrypt.

-Taaak – powiedział specjalista gładząc się po koziej bródce. – Taaaak. Proszę mi opowiedzieć o swoich snach.
-Co dokładnie?
-Od jak dawna ma pan miewa sny?
-Sny? Odkąd pamiętam.
-Aha, aha, i co z tymi snami?
-Śnią się.
-Interesujące. A jak się śnią? Co pan czuje, kiedy sny się śnią?
-Ciepło.
-Czuł pan ciepło, kiedy śnił o odciętej głowie WPO?
-Nie pamiętam.

Specjalista zanotował coś w kajeciku. Przez chwilę wertował skrypt. Zrezygnowany przez chwilę próbował sobie coś przypomnieć.
-W dzieciństwie… w dzieciństwie, to jak to było?
-Sielsko i anielsko.
-Aż przyszła władza.
-Tak, pan władza.
-Nie lubi pan władzy, prawda? Widzę liczne wykroczenia. Blokowanie eksmisji, protesty, zakładanie związków, cała ta lewacka praca wywrotowa. Kiedy pana zwerbowano? W przedszkolu? W szkole? Na studiach? W pracy? Namierzyli pana przez sny? Ilu was jest, tych śniących antypaństwowo?
-Każdy sen jest antypaństwowy.
-Nie każdy. Nasz sen jest propaństwowy. Musimy dbać, aby się śnił. Złe sny wymagają nadzoru. Pan często śni źle?
-Powinniście to wiedzieć.
-Chcemy usłyszeć to od pana. Proszę powiedzieć, jak się to zaczęło, to bardzo ważne.

VI.
-Oskarżony nie przyznał się do udziału w onirycznym spisku terrorystycznym, niemniej mamy dowody, w postaci zapisu snu kolektywnego, że uczestniczył w grupie mającej na celu destabilizację snu społecznego. Dowody są na tyle mocne, że prokuratura pozwoliła na specjalną procedurę, którą kraje demokratyczne, takie jak nasz, stosują w takich przypadkach. Obecnie nasi wysoce wykwalifikowani specjaliści starają się wydobyć informację o innych uczestnikach spisku. Jednocześnie, pragniemy poinformować, że zradykalizujemy działania mające na celu wyszukiwanie i neutralizowanie wywrotowych, terrorystycznych snów. Zero tolerancji dla sennozbrodni.

***
Śniło mi się, że J. pokazywał odciętą głowę WPO, a ja, wraz z całym tłumem wiwatowałem. Mam taki sen, on powraca.
Śniło nam się, że J. pokazywał odciętą głowę WPO. Wiwatowaliśmy.
W mieście znowu zaświeciło słońce.
Mamy taki sen, który powraca.
Taki nocny krzyk…

WPO wstała wcześniej niż zwykle. Miała zły sen. Ktoś trzymał jej głowę w dłoni, podczas gdy tłum zgromadzony pod oknami pałacu wiwatował. Zza gęstych chmur zaczęły wydobywać się promienie słońca.

Wszelkie podobieństwo do rzeczywistości i realnych osób ma charakter urojony.

Ratusz chce karać za zakazane myśli

Publicystyka | Represje

Represje za zakazane myśli? Prokuratura zajmuje się komentarzem na Facebooku zamiast ścigać piromanów.

Na Facebooku ludzie piszą różne komentarze: są tam opinie, fantazje, żarty... Okazuje się, że Prokuratura zajmuje się sprawą komentarza na Facebooku dotyczącego wycinku Ogrodu Krasińskich.

Wszystko zaczęło się od dyskusji o wycince Ogrodu, bardzo nierozsądnej i niepopularnej wśród warszawiaków decyzji, jak co druga decyzja Ratusza. Setki ludzi negatywnie komentują decyzję w internecie. Ktoś napisał: „po rewitalizacji Ogrodu Krasińskich, zrewitalizujemy urząd miasta, tymi samymi metodami :-)”. Na to odpowiedź: „O! Idę szukać osełki”.

Kolega wtedy skomentował:

„Zawody drwali w Ratuszu – to by było coś! Mam taki powracający sen: trzymam w ręku odcięty leb HGW i pokazuje go wiwatującemu tłumowi z okien pałacu.”

Urząd Ratusza poinformował Prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Policja sprawdza teraz, czy wpis zamieszony na portalu można uznać za groźbę pozbawienia życia pani prezydent. Maksymalnie za przestępstwo tego typu można trafić do więzienia na 2 lata.

Oczywiście warto dodać, że Ratusz nie donosił na innych internautów, piszących różne ostre opinie, tylko na znanego działacza społecznego, który nieraz konfrontował urzędników miasta.

Komentator jest oburzony z tym, że ze strony Ratuszu dochodzi do tylu karygodnych działań, a on może opowiadać za wpis w Facebooku, który w oczywisty sposób mieści się w genre internetowych narzekań, a nie gróźb. W międzyczasie, Prokuratura umorzyła wiele spraw dotyczących nadużycia władzy i nie mają powodzenia w sprawach przestępstw przeciw mieszkańcom Warszawy, m.in. w sprawie brutalnego zabójstwa Jolanty Brzeskiej lub pożarów na Pradze.

Jeśli chodzi o te ostatnie, przypominam, że organizacja do której należy działacz patroluje dzielnicę aby chronić ludzi, kiedy nie ma śladu policji w dzielnicy, a niedbalstwo władz jest aż rażące. Na przykład, w każdym miejscu pracy, muszą być przestrzegane przepisy przeciwopożarowe: jeśli nie są, może się to skończyć karą. Natomiast w praskich kamienicach komunalnych, są po prostu otwarte klatki, nie ma ani jednej gaśnicy w budynkach i miasto, po prostu nie dba o bezpieczeństwo mieszkańców. Za to niedbalstwo, które może mieć uznane za kryminalne w przypadku miejsc pracy, nie ma żadnych konsekwencji dla miasta. Nasi politycy czują się ponad prawem i ponad ludźmi, którym rzekomo służą.

Nie dziwi mi się, że ludzie cały czas robią ostre komentarze na temat Ratusza. A jak nie ma podstawowego poszanowania dla obywateli, jak miasto zajmuje się cięciami socjalnym i dewastuje miasto w imieniu zysku kilku prywatnych firm, rośnie gniew. Jeśli nie widać tego na ulicy, to huczy o tym w internecie.

Będziemy wspierać ludzi przeciw represjom takim jak ta, szczególnie że uważamy, że działania Ratusza szkodzą wielu ludziom w realu i za to ktoś powinien ponieść konsekwencje.

Katowice: Nalot policji na siedzibę Sierpnia’80

Kraj | Prawa pracownika | Represje | Tacy są politycy

20 marca policja weszła do siedziby Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80" w KWK "Wujek". Zdaniem związkowców akcja ta była częścią podejmowanych przez organy państwa działań wobec organizatorów zapowiedzianego na 26 marca strajku generalnego na Śląsku.

W oświadczeniu wydanym przez przewodniczącego WZZ w w Katowickim Holdingu Węglowym Szczepana Kasińskiego i rzecznika prasowego Komisji Krajowej WZZ Patryka Koselę czytamy m.in.:

"Pretekstem do tej akcji był realizowany przez związek program, który wcześniej był wielokrotnie kontrolowany i sprawdzany, a wobec realizacji którego nie zgłaszano żadnych zastrzeżeń. Podstawą do podjętych wobec związku działań stanowi donos. To pokazuje, że cała ta akcja, jest tylko pretekstem do rozbijania związków zawodowych, które zdecydowały się na realne i rzeczywiste działania wymierzone w rząd Donalda Tuska i jego antyspołeczną politykę(…) Pogłoski o wydaniu polecenia podjęcia działań operacyjnych, wobec organizatorów pierwszego od 32 lat strajku na Śląsku, okazują się prawdą.

Poznań: Represje za walkę z dyskryminacją

Kraj | Dyskryminacja | Represje

Jak dowiedział się reporter TokFM, prokuratura ma zamiar zająć się nieformalną grupą studentów ośmieszającą pracowników uczelni popierających homofobiczne poglądy posłanki Krystyny Pawłowicz.

Wypowiedzi z sejmowej mównicy na temat społecznej nieużyteczności homoseksualistów wywołały skandal na całym świecie. Posłanka zgłosiła również interpelację do ministra zdrowia w sprawie leczenia homoseksualistów. Pawłowicz jako prawnik dobrze wie, że żaden ośrodek akademicki nie uznaje homoseksualizmu za chorobę stąd leczenie homoseksualistów nie może mieć w Polsce miejsca.

Akcja Homoterapia zajęła się wyśmiewaniem polonisty, Stanisława Mikołajczaka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Politycy PIS uznali, że wyśmiewanie poglądów uznawanych powszechnie za absurdalne to tłumienie wolności słowa. Między innymi z tego względu grozili donosem do prokuratury.

Gdańsk: Nacjonaliści zaatakowali biuro Stowarzyszenia "Waga"

Kraj | Prawa kobiet/Feminizm | Rasizm/Nacjonalizm | Represje

Sprawcy z narodowej, skrajnej prawicy napadli na biuro feministycznego Stowarzyszenia "Waga", które współorganizowało tegoroczną Manifę w Gdańsku. Do napadu doszło w miniony piątek wieczorową porą. Biuro Stowarzyszenia "Waga" mieści się na Biskupiej Górce w Gdańsku. Sprawcy wybili szybę w drzwiach, a do środka lokalu wrzucili petardę. Siła wybuchu była na tyle silna, że zniszczyła kilka fragmentów pomieszczenia.

Na drzwiach biura stowarzyszenia sprawcy zostawili napisy - FEMI=NAZI oraz HWDP, a także rysunek przypominający celownik, albo raczej krzyż celtycki. Jak się okazuje, był to drugi atak na biuro Stowarzyszenia "Waga" w minionym tygodniu. 10 marca, czyli w dniu, w którym Manifa przeszła ulicą Długą w Gdańsku, z drzwi biura stowarzyszenia skradziono skrzynkę pocztową.

- Wtedy myślałyśmy, że skrzynkę ukradli nam jacyś złomiarze, ale dziś widzimy, że to również był atak o podłożu ideologicznym, gdyż złodzieje na drzwiach umieścili wtedy wlepkę z hasłem "Przeciwko multikulturyzmowi i demokratycznej dyktaturze", podpisaną adresem wns.com.pl - mówi Elżbieta Jachlewska, wiceprezeska Stowarzyszenia "Waga". Strona o podanym adresie w niedzielę jeszcze działała, ale w poniedziałek już nie. Krył się na niej blog o nacjonalistycznym zabarwieniu.

Warszawa: Aktywiści zostali zatrzymani przez policję

Kraj | Represje

Aktualizacja 12 marca 15:00: Zatrzymani są już na wolności. Wbrew temu co twierdzą media w cytowanej aktualizacji, osoby zostały zatrzymane na 24 godziny, w Pałacu Mostowskich, podejrzane o zniszczenie mienia powyżej 250 zł. Policjanci bardzo gorliwie namawiali firmę STROER, by ta złożyła zawiadomienie o przestępstwie (powyżej 250 zł to kodeks karny). Ostatecznie dziś radca prawny Stroera odmówił zasmuconej policji zgłoszenia na... policję. Ta jednak nie złożyła broni, chcąc powiązać ten, jak to nazwano na komendzie, "czyn feministyczny", z innymi inicjatywami graficznymi podjętymi tego dnia wokół Manify.

Wrocław: Atak nacjonalistycznej bojówki na uczestników koncertu charytatywnego

Kraj | Represje

W sobotę wieczorem grupa nacjonalistycznych bojówkarzy związanych z częścią kibiców Śląska - zaatakowała uczestników punkowego koncertu charytatywnego w klubie Brooklyn przy ul. Nowej. Koncert był zorganizowany w ramach Hardcore Help Foudation Day i miał na celu zebranie pieniędzy dla chorej na serce 1,5 rocznej Julii. Koncert mimo napadu się odbył.

Według świadków, do klubu ok. godz. 16 przyszedł młody mężczyzna, który zapowiedział, że wieczorem nastąpi atak większej grupy. Napastnicy pojawili się ok. godz. 22.30. W klubie grało wieczorem pięć kapel punkowych. - Staliśmy na zewnątrz, kiedy nadbiegła chmara kiboli z okrzykiem: "jebać lewaków" - opowiada uczestnik koncertu.

Najpierw pobili ludzi stojących przed klubem, potem do środka wrzucili granat z gazem łzawiącym. Gdy wtedy z klubu wybiegło więcej osób, napastnicy uciekli na pl. Dominikański, gdzie wsiedli do taksówek. Na miejsce przyjechały trzy radiowozy i karetka pogotowia. Nikt nie został zatrzymany - nim policja przyjechała na miejsce, sprawcy zdążyli się już oddalić.

Kanał XML