Ruch anarchistyczny
"Gangsta raper" - antyfaszysta nadaje na żywo z aresztu
wiatrak, Sob, 2012-04-14 22:06 Kraj | Antyfaszyzm | Blog | Kultura | Ruch anarchistycznyNa facebookowym fanpejdżu AJKS możemy przeczytać co działo się w policyjnym busie. Artysta udał się na wiec antyrasistowski przeciwko marszowi ONR. Użył facebooka w celu uzyskania informacji za co wszyscy zostali zaatakowani przez policję.
Artysta za pośrednictwem sieci poinformował swoich fanów, że policja powiedziała im, że byli agresorami i, że dysponuje dowodem video:
http://www.youtube.com/watch?v=0fD34uDSd4k
Od fanów dowiedział się co pisze o nim i jego towarzyszach Gazeta Wyborcza. Odpisał:
jest jeden autokar i kilka suk. info jest nieprawdziwe total. policja zaatakowala nas po obrzuceniu kontry przez marsz. dziekujemy wam pieknie. monitorujcie dalej. cya cya..
Raper nadal nie został wypuszczony. Poszukujemy namiarów na komisariat w którym jest przetrzymywany.
Anarchosyndykalizm w Ameryce Południowej do połowy XX wieku
drabina, Sob, 2012-04-14 13:48 Historia | Publicystyka | Ruch anarchistycznyNiezwykle rzadko historycy przyznają, iż ruch anarchosyndykalistyczny w końcu XIX i początku XX wieku był w wielu krajach Ameryki Łacińskiej nie tylko ruchem masowym, ale także ruchem dominującym. Tak było w Argentynie, Brazylii, Meksyku oraz w Urugwaju[1]. Naturalnie, w dużej mierze stanowiło to efekt ogromnej migracji Europejczyków do Nowego Świata, wśród których znajdowali się również anarchiści przywożący ze sobą nowe idee. Z kolei idee anarchistyczne a następnie anarchosyndykalistyczne niezwykle łatwo się adaptowały w tym regionie, bowiem, jak przyznawał J. Morris, warunki pracy i życia były zbliżone do europejskich[2]. Ponadto wzmożona industrializacja, która nastąpiła w kolejnych latach, imigracja, wolny handel oraz niehamowany niczym kapitalizm spowodowały drastyczny wzrost różnic społecznych, co z kolei doprowadziło do tego, iż Ameryka Łacińska stała się niezwykle istotnym miejscem dla konfliktów klasowych[3] oraz bardzo podatnym obszarem na koncepcje anarchosyndykalistyczne i anarchistyczne w ogóle.
Pyrrusowe zwycięstwa skrajnej prawicy
XaViER, Pią, 2012-04-13 19:51 Antyfaszyzm | Publicystyka | Ruch anarchistycznyRozochociła się w ostatnich miesiącach nam uliczna prawica bojówkarska. Podczas gdy Uważam Rze oraz Rzeczpospolita pastwi się od wielu miesięcy nad jednym znalezionym przez policję 11 listopada kastetem (który nie był z tego co mi wiadomo w użyciu) - dodajmy jednym na stu zatrzymanych prewencyjnie przez policję, "niezwykle groźnych" podobno niemieckich antifiarzy. Tymczasem nasi rodzimi bojówkarze prawicowi, na co już Rzepa jest zupełnie ślepa, posługują się znacznie bardziej "skutecznymi" narzędziami, jak siekiery i maczety. I mordują ludzi. Poniżej zdjęcie prawicowej bojówki z 11 listopada. Jeden z osobników trzyma nic innego jak toporek.
Maczety były w użyciu podczas ataku na armeńskiego boksera. Niedawno trafił do szpitala w stanie krytycznym po tym jak został zaatakowany przed jednym z białostockich pubów. Skrajnie prawicowa bojówka w ten sposób wzięła odwet za porażkę podczas poprzedniego ataku z maczetami, który udało się mu skutecznie odeprzeć (za co notabene został skazany w przeciwieństwie do napastników). W świąteczny poniedziałek, prawdopodobnie ta sama bojówka zaatakowała kilka osób pod hasłem "czyszczenia miasta z lewactwa". Jedna osoba nie przeżyła pobicia, kilka innych jest rannych od ataku nożem.
Nie jest tajemnicą związek części bojówkarzy z neonazistowskim ugrupowaniem Blood and Honour. Na wschodzie kraju ta organizacja jest szczególnie aktywna, choć była także obecna jawnie i bez skrępowania 11 listopada zarówno w Warszawie, jak i we Wrocławiu (na zdjęciu poniżej).
Może się wydawać, że tego rodzaju bojówki stanowią przede wszystkim problem lewicy, w tym zwłaszcza anarchistów. Naturalnie stanowią pewne zagrożenie i utrudnienie w codziennej działalności, choć zwykle, poza Białymstokiem, jak na razie nie dochodzi do tak makabrycznych ekscesów. Co najwyżej bojówka kilkunastu nastolatków, aby zdobyć pozycję w stadzie i udowodnić swoją przydatność dla "starszyzny", zaatakuje wracającego z demonstracji związkowca i ukradnie mu transparent, czy flagę, by potem tryumfalnie ogłosić to na forum (zob. też Prawicowi bojówkarze przeciwko związkowcom i strajkom)
Mimo to uważam, że znacznie większy problem stanowią, lub wkrótce zaczną stanowić ich własne bojówki dla samej prawicy. Jeśli myślą, że postronni ludzie staną po ich stronie tylko dlatego, że "mordują złych lewaków", to się mogą na tym poważnie przejechać. Po pierwsze - atakują często na oślep, żadnych tam "antifiarzy", ale zupełnie przypadkowe osoby, jak np. plakaciarzy, którzy wieszali na ścianach plakaty reklamujące koncert Armii w Pile. Armia, to jak wiadomo, chrześcijański zespół, który ma sporo fanów w Polsce. Większość słuchaczy zapewne nie ma nic wspólnego z "lewactwem". Czy takie działania wkurzą nie tylko sam zespół, ale i jego słuchaczy? Zapewne. Po drugie - ludzie odczuwają w większości odruchowo sympatię w stosunku do ofiar przemocy, często przekraczając w tej sympatii własne ograniczenia polityczne. Mało kto rozkoszuje się widokiem pięciu "kafarów" kopiących leżącego, wszystko jedno z jakiej opcji. Nie wspominając już o sympatii w stosunku do przypadkowego człowieka zamordowanego maczetami, bo nakoksowane półmózgi wkroczyły do, ich zdaniem, "lewackiej knajpy". Przecież każdy, nawet konserwatysta mógł w tej knajpie przypadkiem się znaleźć i stać się zupełnie bezsensowną ofiarą.
Tutaj dochodzimy do problemu podstawowego. Prawicowi bojówkarze często mają trudności z "rozpoznaniem wroga". O ile w czasie wojen subkultur z lat 90. sytuacja była w miarę jasna, ponieważ subkultury dbały bardzo skrupulatnie o "umundurowanie" i oznakowanie swoich członków, to obecnie nic już nie jest takie jasne. Szef autonomicznych nacjonalistów może mieć równie dobrze irokeza. Nie jest to też takie proste, jak podczas starć kibiców piłkarskich, gdzie każda ekipa dba o oznakowanie. W przestrzeni politycznej natomiast już tak prosto w dzisiejszych czasach nie jest. Anarchista może być równie dobrze schludnie ubranym panem (lub panią) po pięćdziesiątce. W polityce, w przeciwieństwie do subkultur, nie istnieją aż tak wyraźne wyróżniki w ubiorze. Tymczasem prawica uliczna potrzebuje cały czas być w ruchu i udowadniać potrzebę swojego istnienia fizycznie. Dlatego atakują często kompletnie losowo. Ostatnio pobili np. człowieka na stacji tylko dlatego, że miał czerwone spodnie.
Tym samym bojówkarze generują dla radykalnej prawicy politycznej co najmniej dwa problemy. Po pierwsze naciskają na wiele odcisków wielu przypadkowych środowisk. Jeśli nawet ktoś nie jest lewakiem, ale dostanie od prawicowego oszołoma po mordzie z okrzykiem "ty lewacki śmieciu", raczej nie zapała sympatią do prawicy (chyba że lubi być poniżany), a może nawet zacznie się zastanawiać, czy nie ma w rzeczy samej czegoś lewackiego w sobie, na tej samej zasadzie jak naziści "pomogli" odkryć tożsamość żydowską wielu od pokoleń zasymilowanym z daną społecznością osobom pochodzenia żydowskiego. Tym samym mogą spowodować, że po chwilowym tryumfie na ulicy wahadło może zacząć się przechylać w drugą stronę. Tak więc tutaj największym zagrożeniem dla nich jest kompletna bezmyślność ich własnych bojówkarzy, którzy często biją dla samego bicia i poczucia wyższości (co jakoś jednak koresponduje z hierarchiczną wizją społeczeństwa prawicy w ogóle, a więc przyciąga do nich tego rodzaju jednostki).
Po drugie coraz trudniej będzie im się odżegnywać od przemocy i udawać grzecznych patriotów w sytuacji, kiedy ta przemoc jest tak ewidentna i wciąż się nasila po ostatnim 11 listopada. Wtedy to organizatorzy Marszu Niepodległości zajęli delikatnie mówiąc ambiwalentne stanowisko w stosunku do wydarzeń na pl. Konstytucji. Teraz widocznie poczuli się na tyle bezkarni, że postanowili zupełnie odrzucić maski. Jak pisze Jakub Siemiątkowski w, zbliżonym do Młodzieży Wszechpolskiej, piśmie Polityka Narodowa: Omawiając ostatni Marsz nie sposób nie zatrzymać się na chwilę przy towarzyszących mu zamieszkach. (...) Oburzanie się na ludzi, którzy tego dnia (w odpowiedzi na jawne prowokacje policji) robili coś więcej niż tylko spokojne spacerowanie w Marszu, jest jak potępianie tych, którzy w czasie stanu wojennego rzucali w milicję kamieniami. Czy dzisiejsze czasy aż tak bardzo się różnią?
O ile sądziłem, że taktycy z MW i ONR będą starali się ukryć tę sprawę, to niejako oddolne ciśnienie ze strony samych bojówkarzy, którzy poczuli, że ktoś wyrywa im udział i "zwycięstwo" na ulicach z rąk, spowodowało, że przestali ukrywać prawdę. W dodatku uwaga mediów od TVN poprzez Fakt, aż po Rzeczpospolitą skierowana była głównie na Niemców oraz poparcie niemal bezwarunkowe, jakie zadymiarze z pl. Konstytucji otrzymali od sporej części prawicowego establishmentu medialnego (głownie Rzeczpospolitej, Uważam Rze oraz Gazety Polskiej, które są tubami PiS), spowodowały zmianę taktyki. Już nie muszą się ukrywać - bo jak sądzą - dostali carte blanche od prawicowej społeczności. Co także obciąża tęże społeczność, bo dzięki jednostronnemu poparciu bojówkarze mogą w swoim odczuciu pozwolić sobie na więcej, skoro zdaniem autorytetów prawicowych są tylko "dobrze zbudowaną młodzieżą patriotyczną". I zapewne będą pozwalać sobie na coraz więcej.
Problem w tym, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Dzisiejsza sympatia, mniej lub bardziej silna, może zamienić się w coś zupełnie przeciwnego, jeśli będą dalej brnęli w uliczne zadymiarstwo. Raz, czy dwa można było sprawę przykryć Niemcami lub wrogimi knowaniami Gazety Wyborczej. Jeśli jednak na serio krew się będzie dalej lała, a ONR znów bez żenady będzie paradował w mundurach i "hajlował" przy każdej okazji, sytuacja może się zmienić. Wystarczy, że któraś z ich bojówek zaatakuje np. lokal organizacji lokatorskiej, albo nadal będzie atakować związkowców, czy dalej będą atakować przypadkowe osoby, to cała radykalna prawica może szybko zostać ściągnięta z powrotem do poziomu wojowniczej subkultury i nie tylko z szerokich politycznych ambicji wyjdą nici, ale w dodatku tym razem mogą sobie narobić więcej wrogów niż mieli ich uprzednio. Własne bojówki mogą doprowadzić ich do zguby. To dlatego Hitler musiał nakazać Noc Długich Noży i likwidację szefostwa SA, bo byli zbyt radykalni, nie nadający się do kontroli w totalitarnym państwie. To samo zrobił też Franco, choć mniej krwawo, z radykalnymi Falangistami w czasie wojny domowej w Hiszpanii. Jeśli chce się iść po władzę, trzeba kontrolować bojówki, a u nas to raczej bojówki kontrolują swoich wodzów.
Należy rozwój sytuacji dokładnie obserwować i uczyć się na ich błędach. Nasze organizacje nie powinny dawać się wciągać w tę samą pułapkę. Nigdy nie wolno uderzać na oślep, a przemoc stosować w ostateczności. Podczas gdy rośnie szaleństwo na prawicy, my powinniśmy skupiać się przede wszystkim na robocie pozytywnej, a działania bojowe powinny generalnie koncentrować się na ochronie tejże pozytywnej działalności. Jeśli oni sieją terror i zniszczenie, my pokazujmy alternatywę, organizację, samodyscyplinę i strategiczne podejście do sprawy. Oni najwyraźniej bardziej nastawieni są na taktyczne zwycięstwa, działają chaotycznie - raz udają baranki, innym razem robią sobie fotki z mordercami z Blood and Honour.
Nasza praca pozytywna jest może często mniej efektowna, ale bez wątpienia długofalowo znacznie bardziej efektywna niż ich seanse nienawiści. Budujmy instytucje, a raczej kontr-instytucje w stosunku do obecnych struktur władzy, struktury oporu: organizacje lokatorskie, ośrodki niezależnej kultury, organizacje pracownicze, itd. Pomagajmy ludziom w konkretnych sprawach życiowych, jednocześnie informując ich dlaczego, z jakich systemowych przyczyn znaleźli się w takiej a nie innej sytuacji podległości i zależności. Do ludzi to przemawia, o czym przekonuję się niemal codziennie pracując z nimi. Fakt, że ich sytuacja w niewielkim stopniu wypływa z "ich winy", czy jakichś nieokreślonych sił metafizycznych nad którymi nie mogą zapanować, dodaje im siły do walki i nadzieję na zmianę swojej sytuacji. Rasizm to postawa, która maskuje niejednokrotnie realne zależności i problemy w jakich znaleźli się ludzie. To jednak ideologia, która nie jest wyzwalająca - choćby wymordowali wszystkich domniemanych czy prawdziwych Żydów czy "pedałów", wyrzucili z kraju te parę tysięcy "obcych" jacy jeszcze po wojnie tu zostali - nie uwolni ich to od relacji władzy. Nadal będą niewolnikami. Naszym obowiązkiem jest dawać ludziom lekarstwo na realne problemy i nadzieję na zmiany, a nie złudzenia. Prawica zwykle takich lekarstw i rozwiązań nie posiada - raczej uzasadnia hierarchię i poddaństwo, niż chce je zburzyć.
Tak więc idźmy własną drogą, nie dajmy się ściągać do poziomu wroga, bo pokona nas doświadczeniem na swoim polu. Musimy zawsze myśleć kilka kroków naprzód, zastanawiać się, jakie nasze działania wywołają skutki. Prawica wykończy się prędzej czy później sama. Ile w końcu można biegać bezkarnie z tasakiem po ulicy i siec na prawo i lewo? Ile można zdziałać organizując pochody rocznicowe, czy w sprawach abstrakcyjnych dla przeciętnego mieszkańca tego kraju, jak "serbskie Kosowo"?
Tymczasem, jak pisze o nas autor prawicowego portalu Rebelya - jesteśmy "niezależni, zajmujemy się pracą u podstaw i razem z "moherowymi" babciami organizujemy ruch lokatorski.". To robi wrażenie i budzi szacunek nawet u przeciwnika. Jaki szacunek zaś budzi bojówkarz z siekierą?
--
Zapraszam na Facebooka:
http://www.facebook.com/wolnelewo
i bloga: http://lewica-wolnosciowa.blogspot.com/
Poznań: Orlik? Stop hipokryzji władzy (Grobelnego)
Renegade, Pią, 2012-04-13 13:17 Lokatorzy | Protesty | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycy Dziś w samo południe zaplanowano w Zespole Szkół Gimnazjalno-Licealnych nr 33 otwarcie nowopowstałego obiektu sportowego tzw. „Orlika”. Na uroczystości zjawił się prezydent miasta Ryszard Grobelny w otoczeniu urzędników i radnych, przede wszystkim z własnego ugrupowania (PRO) oraz licznych mediów. Pojawiło się także kilkoro przedstawicieli Federacji Anarchistycznej, którzy zaczęli swój protest zaraz po przybyciu prezydenta.
Rozwinięto transparent z hasłem: ”Grobelny do kontenera”, wznoszono antyprezydenckie okrzyki. Na protestujących rzuciło się kilkoro organizatorów imprezy, próbując wyrwać transparent i zmusić aktywistów/aktywistki do opuszczenia terenu szkoły. Doszło do wymiany zdań i szarpaniny. Protestujący nie ustępowali, rozdano oświadczenia mediom. Pojawił się też wyższy rangą oficer miejscowej policji, który wezwał posiłki. Kiedy po 10 minutach protestujący postanowili zakończyć akcję, policjant z niecierpliwiony ciągle nalegał na „centrale” aby przesłała radiowozy: Posiłki pojawiły się jednak za późno, dodatkowo protest był całkowicie – w świetle polskiego prawa – legalny i uzasadniony.
Syndykalizm na Węgrzech - Działalność Ervina Szabó
Czytelnik CIA, Śro, 2012-04-11 09:18 Historia | Publicystyka | Ruch anarchistycznyErvin Szabó jest postacią znaną na Węgrzech, trochę w Rosji natomiast zupełnie zapomnianą na świecie. Socjolog, bibliotekarz, główny teoretyk wolnościowego syndykalizmu w kraju.
Urodził się 23 sierpnia 1877 w miejscowości Slanitsa, pochodził z ubogiej, zasymilowanej rodziny żydowskiej. Studiował prawo na Uniwersytecie Wiedeńskim. Jego mocnymi stronami były statystyka oraz bibliotekoznawstwo. W 1899 doktoryzował się. Po kilku latach pracy w Bibliotece Miejskiej Budapesztu w 1911 roku został jej dyrektorem.
W trakcie swojej pracy w bibliotece prowadził działalność naukową w Towarzystwie Nauk Społecznych. W 1906 został jego wiceprezesem. Regularnie opisywał działalność ruchu robotniczego na świecie w periodyku „Dwudziesty Wiek”. Kontaktował się z Kautskym, Mehringiem, Plehanowem i Sorelem.
Działalność polityczną zaczynał od socjaldemokracji. Do Socjaldemokratycznej Partii Węgier wstąpił po skończeniu studiów. Szabó należał do jej radykalniejszej frakcji. Przebywając w Wiedniu miał styczność z rewolucjonistami rosyjskimi.
Dzień Gniewu Społecznego oczami uczestników FA Częstochowa
Czytelnik CIA, Wto, 2012-04-10 13:54 Publicystyka | Ruch anarchistyczny31 marca w ramach globalnego dnia protestu w Warszawie odbył się Dzień Gniewu Społecznego. Ponieważ dzień wcześniej, także w stolicy, protesty organizowali działacze związkowi przeciwko reformie emerytalnej, postanowiliśmy jako FA Częstochowa uczestniczyć w tym wydarzeniu i pogniewać się również z nimi ;)
Do stolicy dzięki wcześniejszemu zaklepaniu miejsc dojechaliśmy wraz ze związkowcami z Solidarności, atmosfera powszechnego wkurwienia na rząd nastrajała nas optymistycznie. W swej naiwności wierzyliśmy ze taka masa ludzi nie jedzie na piknik, nie będą prosić na kolanach rząd o danie nam wypowiedzenia się w referendum co mamy do powiedzenia na temat kolejnego skoku na kasę społeczeństwa ze strony Tuska i jego bandy.
W trakcie jazdy mogliśmy wysłuchać przemówienia w sejmie przewodniczącego Dudy, jak i kilku przemówień posłów. Mimo merytorycznego przygotowania pana Dudy, jego przemówienie zdominował głos tzw. Opozycji. Szczególnie wystąpienie prezesa PISu było oderwane od rzeczywistości, obietnice tego że "gdy nas wybierzecie to reforma emerytalna PO pójdzie do kosza" brzmi jak kiepski żart.
Ponieważ protest Solidarności dość dokładnie został zrelacjonowany, nie pozostaje nam w tym temacie nic więcej, jak odesłać zainteresowanych do komentarzy na CIA, jak i oficjalnych mediów i wyrobieniu sobie własnej opinii.
Piątek w stolicy upłynął nam pod znakiem podróżowania po mieście, głównie celem wzięcia udziału w kilku pikietach, a tym samym wsparcia naszych znajomych (i nieznajomych) w ich działaniach. Na co dzień w Warszawie akcje protestacyjne są bardzo rozpowszechnione, codziennie odbywa się ich co najmniej kilka. Ma to swoje dobre i złe strony oczywiście. Dobra jest sama idea protestu i cieszy, że niektórym chce się działać. Zdecydowanie na minus jest w takiej sytuacji zainteresowanie ludzi, którzy z powodu braku czasu( tempo poruszania się w stolicy jest co najmniej przyspieszone ;p) czy też po prostu znudzenia ciągłymi akcjami, nie wykazują zbytniego zainteresowania. Akcje, w których braliśmy udział to: protest Wolnej Palestyny oraz pikieta przeciwko prywatyzacji szkolnych stołówek w warszawskich szkołach. Pikietę organizowali działacze ZSP Warszawa a wiec współorganizatorzy Dni Gniewu Społecznego.
Po tak burzliwym dniu resztę dnia spędziliśmy w Infoszopie na Pradze, wieczorem dotarli sympatyczni ludzie z Leszna i mogliśmy sobie na luzie pogadać. Część dyskusji dotyczyła demonstracji. Reszta to luźne rozmowy na tematy wszelakie[sorry Marchewa- Mały].
31 marca Dzień Gniewu Społecznego
Pomimo kiepskiej i mało wyjściowej pogody, do lokalu zaczęli docierać ludzie spoza Warszawy, głównie z Wrocławia(ZSP, Akcja Lokatorska).Fajnym dla mnie osobiście faktem było spotkanie ludzi którzy kiedyś aktywnie działali w FAŚ-iu.(Michał)
Protest mimo pogody zgromadził około 200 osób z różnych organizacji, między innymi z sekcji FA. Ale tak naprawdę dla nas powodem do dumy jak i zadowolenia był tak liczny udział w demonstracji ludzi z organizacji lokatorskich. Mimo deszczu Ci starsi ludzie byli pełni zapału jak i energii czego mogą im pozazdrościć tak zwani „aktywiści”, którym nie chciało się wyjść tego dnia z domu. Sam protest mimo ze trasa dość długa przebiegał spokojnie i odbył się bez żadnych incydentów. Sporo śmiechu wywołał u nas kordon policji ochraniający pomnik Dmowskiego, szczególnie w momencie, gdy jeden z policjantów zapytał czy będziemy przy pomniku składać kwiaty (pytanie za sto punktów :D).
Ponieważ relacja z Dni Gniewu już widnieje na stronach Centrum Informacji Anarchistycznej, nam pozostaje już tylko krótkie podsumowanie.
Po naszej wizycie w stolicy ciśnie się na usta pytanie: Gdzie są Ci wszyscy wkurwieni? Ci oburzeni na działania rządu? Ci, którym panujący system i rządy nie odpowiadają? I nie mówię tutaj tylko o „wolnościowcach”(choć o nich głównie), ale o wszystkich tych, których można usłyszeć na co dzień na ulicach, w środkach komunikacji, czy też(a raczej głównie) w internecie, narzekających na rząd, podatki itp. Na facebooku łatwo kliknąć w wydarzenie i szpanować, gorzej się na nim pojawić. Wygodniej też siedzieć w ciepłym pokoju i napisać na forum, że się popiera, że spalić sejm i „tak trzymać”, bo „ktoś im musi w końcu pokazać, że się nam nie podoba, co robią”. A może trzeba każdemu z osobna wysyłać oficjalne zaproszenia, jak zasugerował po całej akcji członek lubuskiej komisji IP? Widocznie poczuł się taką osobistością, że bez oficjalnego zaproszenia ani rusz. Może jeszcze taksówkę i catering do tego? Mimo wszystko osób powiązanych z FA i organizacjami lokatorskimi było sporo( wielu spoza Warszawy), a co z jej mieszkańcami? Widocznie nie jest im jeszcze na tyle źle, żeby wyszli na ulice i zaczęli walczyć o swoje prawa…
Smutnym faktem, który kładzie się cieniem na protest jest bojkot(?) skłotersów z Elby i ich nieobecność na demonstracji. Co nimi kierowało? Według jednej z wersji ich bojkot spowodowany był zatargiem z jednym z organizatorów protestu (ZSP Warszawa). Naszym celem nie jest dociekanie przyczyn konfliktu, to sprawa ludzi, których ten konflikt dotyczy bezpośrednio. Wszakże są dorośli, przynajmniej wiekowo. Ale pozostaje niesmak i zażenowanie krótkowzrocznością osób związanych z Elbą. W ostatnim czasie doszło do wydarzeń na skłocie, szeroko komentowano wjazd policji, szykany, pobicia itp. Wsparcie jakie zostało udzielone mieszkańcom można było zaobserwować podczas demonstracji w ich obronie. W tym proteście brali również udział prascy lokatorzy z KOL-u. Nie wiem jak wy "aktywiści" z Elby ale mnie jest za Was wstyd, zapewne dla was ważniejszym jest poparcie gazety wyborczej, Żakowskiego czy innych "lewicowych" dziennikarzy od tych steranych życiem wyszydzanych nieraz "moherów". Rozumiem ze teraz kiedy władze stolicy z Wami rozmawiają chcą wam pomóc, nietaktem było by z waszej strony protestowanie przeciwko tej władzy.
Mam nadzieje ze aktywiści którzy Was wsparli w potrzebie również Wam podziękują w odpowiedni sposób. My tym tekstem już to zrobiliśmy:) Nie wiem czy ograniczanie się do działania tylko na swoim podwórku na dłuższą metę Wam się opłaci, bo ludzie, którzy przyjeżdżają Was bronić z drugiego końca Polski(ale i miejscowi) mogą w końcu zrezygnować ze swojej dotychczasowej aktywności i może zabraknąć im chęci, kiedy nie docenia się ich wsparcia i nie mogą liczyć na nie z Waszej strony.
Uwagi groźby itp. przesyłać na adres FA Częstochowa.
Goha, Mały.
P.S. Pozdrowienia dla ekipy z Infoszopu ;)
http://www.federacja-anarchistyczna.pl/component/k2/item/626-dzie%C5%84-...
Stanowisko Śląskiego Ruchu Antyfaszystowskiego wobec marszu ONR, planowanego na dzień 14 kwietnia w Katowicach
Alan, Czw, 2012-04-05 12:59 Kraj | Antyfaszyzm | Protesty | Publicystyka | Ruch anarchistycznyW dniu 14 kwietnia w Katowicach, ma dobyć się marsz organizowany przez Obóz Narodowo- Radykalny, z okazji 78 urodzin tej organizacji.
Dzień ten będzie kolejną okazją do szerzenia przez ONR haseł, które nawołują do nienawiści na tle etnicznym, ideologicznym, wobec mniejszości sexualnych, oraz wszystkich innych grup, które są określane mianem "wrogów narodu", czyli tych, którym daleka jest neofaszystowska, antysemicka, nacjonalistyczna ideologia ww. ugrupowania.
W brunatnych koszulach, z symbolami falangi i krzyży celtyckich, ONR’owcy łudzą się, że swoim przemarszem okażą siłę oraz słuszność poglądów swoich brygad.
Zalegalizowanie w Urzędzie Miasta Katowice przez ONR urodzinowego marszu, nie jest równoznaczne ze społeczną akceptacją planowanej maskarady. Żaden rozsądnie myślący mieszkaniec Śląska nie poprze, ani nie podąża faszystowską tradycją tego skrajnie prawicowego ugrupowania.
Jako Śląskie Środowisko Antyfaszystowskie uważamy, że postawa propagowana przez członków ONR prowadzi do szerzenia nienawiści, nawołuje do przemocy, oraz uwstecznia społeczeństwo, swoimi prymitywnymi, opiewającymi w faszystowską ideologię poglądami.
Naszym zdaniem wyprasowane kołnierzyki to za mało, by przyciągnąć do siebie nowych zwolenników, a planowany na 14 kwietnia przemarsz, jest niczym innym niż kółkiem wzajemnej adoracji oderwanych od realnych problemów społecznych nacjonalistów.
Nie możemy jednocześnie dawać jawnego przyzwolenia na proklamowanie antysemickich, homofobicznych i rasistowskich haseł na naszych ulicach, dlatego wzywamy do ogólnopolskiej mobilizacji na dzień 14 kwietnia, by wspólnie wyrazić sprzeciw wobec neofaszystowskiej ideologii ONR.
Katowice: Wiec Antyrasistowski
Alan, Śro, 2012-04-04 21:11 Kraj | Antyfaszyzm | Protesty | Ruch anarchistyczny14 kwietnia w Katowicach będzie miał miejsce wiec antyrasistowski,który jest odpowiedzią na organizowane
w tym dniu 78 urodziny obozu narodowo radykalnego.
Uważamy, że postawy propagowane przez członków tej organizacji, szerzące dyskryminację ze względu na pochodzenie etniczne, narodowość, czy orientacje seksualną są wsteczne i powinny spotykać się z silnym oporem.
Liczymy na dużą mobilizację ludzi i organizacji, którym bliska jest idea wielokulturowego, samorządnego i rozwijającego się społeczeństwa.
Katowice, Rynek, plac pod Teatrem Śląskim
godz. 13:30
Warszawa: Nieoznakowany patrol Okrzejówek
wiatrak, Wto, 2012-04-03 12:02 Kraj | Lokatorzy | Ruch anarchistycznyW związku z pożarami w porcie praskim w nocy z 31 marca na 1 kwietnia Okrzejówki udały się na patrol. Tym razem patrolowane było miejsce ostatnich pożarów czyli Port Praski.
Był to nieoznakowany patrol uzbrojony w aparaty fotograficzne, które miały na celu ewentualne zrobienie fotografii osób podejrzanych i porównanie ich z wizerunkami nabytymi wcześniej. Wczoraj analizowano wykonane fotografie. Na razie nie widać na nich żadnych zbieżności.
Europejski Dzień Przeciwko Kapitalizmowi. Aresztowani we Frankfurcie
XaViER, Nie, 2012-04-01 17:22 Świat | Gospodarka | Prawa pracownika | Protesty | Represje | Ruch anarchistyczny 31 marca odbyły się akcje antykapitalistyczne w kilku krajach europejskich koordynowanego m.in. przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Pracowników (IWA-AIT) oraz lokalne organizacje anarchosyndykalistyczne. Oprócz Dnia Gniewu w Warszawie, doszło do innych wystąpień tego dnia, m.in. protest przeciw polityce społecznej w Moskwie.
Najburzliwiej było we Frankfurcie w Niemczech. Około 6 tysięcy demonstrantów wzięło udział w manifestacji przeciwko kapitalizmowi, kryzysowi i polityce Unii Europejskiej. Doszło do starć z policją, są ranni i zatrzymani. Część demonstrantów zaatakowała siedzibę Europejskiego Banku Centralnego, który został obrzucony farbą i kamieniami. Policja użyła pałek i gazu łzawiącego w walce z protestującymi, także przeciwko tym którzy demonstrowali pokojowo. Policja uwięziła ok. 200 osób w kotle i trzymała przez kilka godzin bez kontaktu ze światem zewnętrznym (także prawnikami). Mimo to spora część osób przedarła się i zaatakowała także ratusz i agencję pracy.
Spokojniejszy przebieg miała demonstracja w chorwackim Zagrzebiu, gdzie w centrum miasta zebrało się kilkaset osób, którzy następnie przemaszerowali m.in. obok budynku reprezentacji UE oraz siedziby partii HDZ, gdzie zgromadzeni krzyczeli "Złodzieje". Także w Wiedniu demonstrowało kilkaset osób, gdzie odbyły się także warsztaty, pokazy filmów, etc.
Anarchiści zawieszają bojkot wyborów. Prima Aprilis!
XaViER, Nie, 2012-04-01 12:49 Kraj | Ruch anarchistycznyPo wczorajszych Dniach Gniewu Społecznego odbyło się spotkanie reprezentantów ruchu anarchistycznego z całego kraju. Na spotkaniu postanowiono w czasie następnych wyborów zawiesić ich bojkot w celach taktycznych. Kandydatem ruchu anarchistycznego na prezydenta i premiera ma być Janusz Korwin-Mikke.
"Nadeszła wiekopomna chwila. Po raz pierwszy zawieszamy bojkot wyborów. Naszym kandydatem w przyszłych wyborach będzie Janusz Korwin-Mikke. Janusz jest doskonałym kandydatem. Ośmiesza i kompromituje polską prawicę w sposób niedościgniony przez inne postacie polskiego życia politycznego. Jego zwycięstwo w wyborach spowoduje, że jak planujemy po ok. roku jego rządów, polska prawica ulegnie kompletnemu rozkładowi a neoliberalizm ostatecznej kompromitacji. Zwycięstwo JKM to koniec polskiej prawicy!
Przyznajemy to publicznie - lata temu zainstalowaliśmy JKM własnoręcznie na prawicy dzięki funkcjonującej tam wolnościowej agenturze. Niestety Janusz okazał się niezdolny do zwycięstwa i rok po roku nie tylko przegrywa kolejne wybory, ale nawet niezguła nie potrafi zarejestrować list swojej partii. Dlatego postanowiliśmy się ujawnić i go poprzeć oficjalnie. Dzięki tysiącom głosów anarchistów być może uda się go wynieść w końcu do władzy i zrealizować nasz plan: skompromitować polski konserwatywny-liberalizm ostatecznie. Zycie Gilowskiej się to nie udało, ale JKM to nasz czarny koń.
Fotografie z Dnia Gniewu Społecznego - Warszawa 31 marca 2012
Czytelnik CIA, Sob, 2012-03-31 18:15 Ruch anarchistycznyWiosna, czyli jak faszystowskie bałwany stopniały
Czytelnik CIA, Pią, 2012-03-30 18:43 Kraj | Antyfaszyzm | Protesty | Publicystyka | Ruch anarchistycznyPierwszego dnia wiosny nasze rodzime organizacje nacjonalistyczne i faszyzujące nie będą wspominały najlepiej. Miało dojść do kolejnego „wielkiego otwarcia” i pokazania swojej siły, kto wie może podobnie jak 11 listopada miało to być preludium do ogłoszenia powstania nowej skrajnie prawicowej partii. Miało być tak pięknie, jednak znowu nie wszyło. Tym razem nikt nie spalił samochodów i nie wyrywał bruku, tym razem zawiodła organizacja. Pomysł nie chwycił, ludzie nie dali się oszukać, nie pojawili się na protestach w roli statystów i mogliśmy podziwiać prawicowy kabaret w całej okazałości, bez retuszu.
„Dni Gniewu” miały odbyć się w kilkudziesięciu miastach w Polsce. Zapowiedzi były bardzo szumne, a w rzeczywistości wyszła wielka klapa. Pomimo agresywnej kampanii w internecie, na portalach społecznościowych przed „Dniem Gniewu”, po nastąpiła dziwna cisza. Jest ona spowodowana tym, że usilne próby skrajnej prawicy przytulenia się do protestów społecznych i wykorzystania pogarszającej się sytuacji ekonomicznej w kraju nie powiodły się. Organizowane przez narodowców „Dni Gniewu” pokazały, że organizacje te są oderwane od realnych problemów społecznych, a co najważniejsze od środowisk, których one dotykają. Nie udała się taktyka wpisania się do realnych protestów społecznych.
Spójrzmy, co pisali na swoim portalu „apolityczni” narodowcy, aby ściągnąć na swoją akcję jak najwięcej osób:
(…) „Nie reprezentujemy żadnej partii - wyrażamy pogląd znacznej części społeczeństwa, zmęczonej arogancją i niekompetencją obecnej władzy. Mówimy 5 X NIE dla: ACTA, Paktu Fiskalnego, Niszczenia oświaty, Bezprawia ZUS-u i rządu Donalda Tuska!
Wieczorem 21 marca wychodzimy na ulice naszych miast w antyrządowej manifestacji ponad podziałami. Przygotowujemy kukły premiera Tuska i jego ministrów; "marzanny", które spalimy/utopimy życząc sobie, by ten rząd przeminął równie szybko jak zima. Zabieramy flagi narodowe, transparenty, emblematy - ZABRONIONE są szyldy partii politycznych - fundacje, stowarzyszenia, organizacje itp. mają wstęp wolny” (…).
Jak powiedział Robert Winnicki, prezes Młodzieży Wszechpolskiej: „Protesty nie są organizowane przez żadną z partii politycznych, tylko przez normalnych obywateli, którzy mają dość rządu Donalda Tuska i obecnej polityki”.
Tak bezczelnie okłamywać można ludzi, którzy nie do końca orientują się z kim mają do czynienia, ze mną, panu prezesowi organizacji bardziej znanej szerokiej publiczności z „zamawiania pięciu piw” i jego kolegom w piaskowych mundurkach marzących o powrocie gett ławkowych, tak łatwo nie pójdzie. Spójrzmy zatem, kim są ci „normlani obywatele”, którzy pojawili się na protestach aby wyrazić swój sprzeciw wobec rządów Tuska.
Prześledziłem listę miast, w których takie „spontaniczne i oddolne” akcje miały być zorganizowane. Jak wyglądało to w praktyce?
Jak powiedział Robert Winnicki, przewodzący „Dniowi Gniewu” w Warszawie do zgromadzonej na manifestacji ponad setki osób, jej cel był taki, aby w kilkudziesięciu miastach Polski (w których dni te miały się odbywać) „policzyć się ile nas jest”.
Prezes wszechpolski jak się okazuje liczyć nie potrafi, dlatego chętnie mu pomogę, a zadanie jest banalnie proste, bo wystarczy do tego palców dwóch rąk.
Z szumnie zapowiadanych „dziesiątków” miast w Polsce, które miały brać udział w akcji, wyszła tylko jedna dziesiątka. Wiosenne „Dni Gniewu” nie odbyły się, pomimo zapowiedzi, w m.in.: Bydgoszczy, Białymstoku, Gorzowie Wielkopolskim, Lublinie, Kielcach, Olsztynie, Opolu, Rzeszowie, Szczecinie czy Zielonej Górze. W Krakowie na miejscu zbiórki stawiła się natomiast oszałamiająca liczebnością 13 osobowa grupa młodych gniewnych.
Używając sportowej nomenklatury, gdybyśmy patrzyli na samą liczbę miast, w których miały odbywać się akcje i te, w których się one odbyły, to byłby to remis ze wskazaniem na przegraną Winnickiego i jego kolesi z ONRu oraz innych kanapowych prawicowych partii.
Spójrzmy jednak na miasta gdzie akcje się odbyły. Czy faktycznie były to zapowiadane spontaniczne akcje, ponad podziałami gdzie mieli pojawić się zbuntowani obywatele, żeby zaprotestować przeciwko Tuskowi? Przyjrzyjmy się tym dziesięciu miastom bliżej.
Bielsko-Biała. Na akcji zebrało się około 100 osób z miasta i okolic. Organizatorami manifestacji byli Anna i Przemysław Holocher. Zapewne zupełnym przypadkiem, prowadzący manifestację Holocher jest od paru lat kierownikiem głównym Obozu Narodowo-Radykalnego i współorganizatorem Marszu Niepodległości, a jego żona sekretarzem ONR'u. Małżeństwo, które kieruje ONRem na zasadach monarchii feudalnej ma zapewne wiele rad jak możnaby zorganizować oddolny ruch obywatelski i jak wygląda spontaniczność…
Na rodzinnie zaplanowanej imprezie, spalono kukłę premiera Donalda Tuska oraz flagę Unii Europejskiej. Przemysław Holocher wygłosił oświadczenie, głos zabrał także Maurycy Rodak (PiS), oraz Krzysztof Maczyński (internetowe radio Kontestacja). Dla tych co nie wiedzą ”Radio Kontestacja” - to całodobowe radio internetowe promujące: wolny rynek, przedsiębiorczość, "wolność słowa", własność prywatną.
Jak widać są to ludzie którzy faktycznie „wyrażają poglądy znacznej części społeczeństwa”. Tylko co to za społeczeństwo, te związane z ONRem czy może te PiSowskie? Na pewno nie to które właśnie buntuje się przeciwko wyzyskowi, cięciom socjalnym, umowom śmieciowym, dyktacie wielkich korporacji i banków. To nie to społeczeństwo które organizuje się w stowarzyszenia lokatorskie aby walczyć z bezdusznymi władzami oraz stosującymi mafijne metody kamienicznikami.
Kolejne miasto, Gdańsk – pojawiło się kilkadziesiąt osób, większość uczestników związana z Młodzieżą Wszechpolską oraz Obozem Narodowo – Radykalnym. A więc kolejni „zbuntowani normalni obywatele” zupełnie przypadkiem zrzeszeni w dwóch ściśle współpracujących ze sobą prawicowych organizacjach. Tym razem jednak organizują „manifestację ponad podziałami aby wyrazić pogląd znacznej części społeczeństwa”. Oczywiście wszystko pod sztandarami z krzyżem celtyckim i nazwami swoich organizacji.
Łódź - protest zorganizował Adam Małecki, 20-letni szef lokalnych struktur Młodzieży Wszechpolskiej. Zebrało się około 200 osób, część zapewne nadal wierzących w to, że podobnie jak podczas manifestacji w sprawie ACTA, organizatorzy są „apolityczni” – o czym wielokrotnie zapewniał sam szef MW…
Na „Dniu Gniewu” w Rybniku stawiło się kilkadziesiąt osób. Tym razem większość „obywateli zebranych ponad podziałami” to członkowie i sympatycy ONR Brygady Górnośląskiej i Narodowego Odrodzenia Polski, oczywiście całe przedstawienie okraszone było organizacyjnymi sztandarami i partyjnymi banerami. Na zakończenie pikiety przemawiał sam przewodniczący Dzielnicy śląskiej NOP Artur Szlósarczyk (który zapewne akurat w tym momencie nie reprezentował swojej partii politycznej do której należy od 12 lat). To już zresztą kolejna nieudana próba Szlósarczyka, podszycia się pod protesty społeczne, ostatnim razem wpadkę taką zanotował przy nieudanej próbie organizacji tzw. „Marszu Polskości” który w końcu się nie odbył. Wtedy próbował być głosem środowiska górniczego i związkowego, które natychmiast się od niego odcięło i jasno dało do zrozumienia, że NOP nie uzyska od nich żadnego poparcia społecznego.
Podobne kilkudziesięciu osobowe manifestacje odbyły się także w Katowicach, czy Wrocławiu, gdzie także oczywiście „spontanicznie” pojawił się baner Młodzieży Wszechpolskiej.
W innych miastach było jeszcze ciekawiej. Okazało się, że manifestacje które w myśl prezesa Młodzieży Wszechpolskiej miały zjednoczyć i „przeliczyć” ewentualny prawicowy elektorat oraz przyciągnąć nowych sympatyków, przyniosły odwrotny efekt. To środowiska wolnościowe, antyautorytarne miały tego dnia powody do zadowolenia i pokazały czyja będzie wiosna.
W Toruniu środowiskom skrajnie prawicowym udało się zebrać około 20 osób. W tym samym czasie związkowcy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza rozdawali przechodniom na starówce ulotki dotyczące podejmowania działań pracowniczych, mogących realnie poprawić ich sytuację finansową oraz ulotki zapraszające do Warszawy 31 marca na Dzień Gniewu Społecznego organizowany przez Związek Syndykalistów Polski i Komitet Obrony Lokatorów. Łącznie rozdano ponad 1000 ulotek, z czego spora ilość została wręczona osobiście pracownikom i pracownicom butików i galerii handlowych znajdujących się w centrum miasta, gdzie wyzysk i eksploatacja człowieka, jak i łamanie podstawowych praw pracowniczych są najbardziej widoczne.
Poznań, tutaj pojawiło się około 100 osób w tym połowa związana ze squatem Rozbrat i Federacją Anarchistyczną. Anarchiści na tą reklamowaną jako bezpartyjną akcję, tworzoną jakoby przez oddolny ruch zjawili się z kukłą Kaczyńskiego, aby pokazać, że każdy polityk jest siebie warty. Przerażony organizator (Ariel Rashed działacz Unii Polityki Realnej z Poznania, który bezskutecznie jakiś czas, kandydował na radnego Sejmiku Województwa Lubuskiego) Dni Gniewu, czyli antyrządowej demonstracji, zaczął grozić anarchistom użyciem policji, żeby zaprowadzić porządek. Tutaj można usłyszeć, jak bardzo antysystemowi i antyrządowi są organizatorzy tej prawicowej hucpy, co najlepiej posłuży za komentarz:
http://w868.wrzuta.pl/audio/8eLGg3bIZd9/dzien_gniewu_w_poznaniu._zabawny...
Skrajnie prawicowe ugrupowania od jakiegoś czasu próbują usilnie w jakikolwiek sposób zaistnieć w przestrzeni publicznej. Oczywiście robią co mogą i, gdy wymaga tego sytuacja bo ludzie patrzą im na ręce, są nawet gotowi „ugrzecznić wizerunek”. Ta zasada sprawdza się w momencie organizowania obchodów takich jak Dzień Niepodległości, czy Dzień Żołnierzy Wyklętych. Wtedy prosto jest wyjść na ulicę, wtopić się w tłum a później przypisać sobie wszelkie zasługi. Szkoda, że do tej pory, zawsze tak skorzy do chwalenia się nawet najmniejszym sukcesem, nasi prawicowi radykałowie nie podsumowali swojej ostatniej akcji. Po prostu tej porażki nie da rady podkoloryzować tak, żeby ktoś mógł się na nią złapać. Nasi prawicowcy wykonali zatem taktyczny manewr, tzn ucieczkę do przodu i już zapowiedzieli, że „Dzień Gniewu” miał zaczynać właśnie budowę masowego ruchu społecznego. Masowego i oddolnego ale pod światłym dowództwem Tomasza Franciszka Urbasia i jego Ruchu Wolność i Godność. Na którego temat więcej w następnej relacji z frontu walki :)
Stało się już normą, że organizacje nacjonalistyczne, faszystowskie próbują podszywać się pod cudze zasługi, wykorzystywać niezadowolenie społeczne i w ten sposób z powrotem wprowadzić do świadomości politycznej swoje nienawistne, ksenofobiczne idee. Cały czas próbują infiltrować ruchy społeczne ludzi niezadowolonych, wykluczonych przez władzę.
Jak się okazuje, nie udaje się to jednak w momentach gdy trzeba zabrać głos w sprawie realnych problemów społecznych, problemów których oni nie znają i które tak naprawdę ich nie dotyczą. Widać niemoc prawicowców, którzy nie potrafią odpowiedzieć na socjalne żądania ludzi, widać ich niemoc gdy na 8 marcowych manifach pojawiają się z roku na rok coraz bardziej kurczące się szwadrony zakompleksionych młodych mężczyzn, potrafiących wykrzyczeć jedynie "kto nie skacze jest pedałem".
Nacjonalizm, faszyzm są to postawy, które jedynie dzielą ludzi, są to "idee", po które często sięga państwo w momencie niestabilności i zagrożenia systemu. Było tak w wieku XX i jak widać jest tak samo w wieku XXI. Teraz w rolę pomocników systemu wcielają się Wszechpolacy i ONR'owcy, przy okazji wiele mówiąc o byciu "antysystemowym". Tym razem jednak wyraźnie im się nie udało i ponieśli klęskę. Początek wiosny, pomimo zapowiadanej przez prawicowców ofensywy, okazuje się ich porażką.
To środowiska wolnościowe, feministyczne, antykapitalistyczne i antyfaszystowskie pokazują swoją siłę. To one organizują i uczestniczą w masowych demonstracjach, które dotyczą realnych problemów społecznych. To te środowiska, a nie faszyści, są realną alternatywą dla ludzi mających dość wyzysku i arogancji władzy. To środowiska wolnościowe mają doświadczenie jak się oddolnie, nie hierarchicznie organizować. Jak skutecznie bronić przed państwem i policją a nie na „antyrządowym” proteście straszyć interwencją policji oponentów, jak to zrobili prawicowcy w Poznaniu. To środowiska wolnościowe, antyfaszystowskie od lat inicjują i angażują się we wszelkiego rodzaju walki społeczne i protesty. Nie potrzebują do tego instytucji, ochrony policji czy powoływania partii politycznych.
Wiosna nasza!
Momos 161
Za: antifa.bzzz.net
Prascy lokatorzy i anarchiści
wiatrak, Czw, 2012-03-29 21:09 Kraj | Lokatorzy | Protesty | Publicystyka | Ruch anarchistycznyW jednym z najpopularniejszych dzienników w kraju, zdecydowanie prorządowym i wrogim związkom zawodowym pojawił się artykuł opisujący to, jak anarchiści pomagają lokatorom na Pradze oraz jak lokatorzy wspierają anarchistyczne protesty. Dziennikarz opisujący sprawę bardziej skupia się jednak na sensacji niż na konkretach stąd też wymagają one nakreślenia.
Większość lokatorów, którym pomaga Komitet Obrony Lokatorów, tworzony przez działaczy lokatorskich i anarchistów ze Związku Syndykalistów Polski, to mieszkańcy Pragi. Jest to dzielnica szczególnie objęta procesem reprywatyzacji nieruchomości. W większości są to ludzie po 50 roku życia. Zdarzają się jednak ludzie młodsi i ich dzieci. Ich problemem jest fakt, że nie stać ich na płacenie wysokich czynszów nakładanych przez nowych właścicieli budynków przez co popadają w długi i grozi im eksmisja.
Eksmisja jest dla nich dramatem. Mimo jasnych przepisów istnieje ryzyko, że trafią do baraków jak ten na ulicy Przeworskiej, który nie ma dostępu do osobnej łazienki ani kuchni, a później na bruk.
Dlaczego lokatorzy szukają pomocy u anarchistów?
Wszystko zaczęło się od protestów mieszkańców ośmiu kamienic w Warszawie, które wspierali działacze Lewicowej Alternatywy. Żaden polityk nie chciał pomagać. Działacze partyjni chcieli jedynie zbić dla siebie kapitał polityczny. Wtedy powstało Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów. Historia powstania KOL jest podobna. Dużą aktywność podczas blokad nielegalnych eksmisji wykazują mieszkańcy squatu „Syrena” mieszczącego się na Wilczej.
Jak wygląda praca?
Dyżury Komitetu Obrony Lokatorów odbywają się na Pradze w budynku w którym mieści się również siedziba ZSP. To właśnie tam zagrożeni eksmisją mogą zostać wysłuchani i zadać każde pytanie. Wiedzą, że nie zostaną pozostawieni własnemu losowi „gdy opadnie kurz po wyborach”.
Dwa razy w tygodniu na dyżur lokatorski przychodzi kilkadziesiąt osób. Na Targowej spotykają grupę ludzi siedzących za biurkiem z charakterystycznymi znaczkami przedstawiającymi brązową stopę przypiętymi do marynarek. Na ścianach znajdują się nie tylko plakaty „Nasza walka jest globalna” lub „Politycy mamy dla was nowe apartamenty”. Półki zapełnione są aktami prawnymi oraz dokumentacją.
Każdemu lokatorowi początkowo wydaje się, że jest pozostawiony sam swojemu losowi. Trafiając na dyżur widzi jednak, że nie tylko on ma podobne problemy. Tak rodzi się solidarność.
Jak lokatorzy reagują na idee rewolucyjne?
Większość nie ma konkretnego zdania na temat polityki. Nigdy wcześniej nie prowadzili również działalności społecznej. Wszystko się zmieniło kiedy zaczęli tracić domy. Wielu początkowo miało poglądy zdecydowanie dalekie od lewicy. Dopiero z czasem zmieniają swoje podejście. Od początku do końca wiedzą kto im pomaga.
To nie prawda, że anarchiści mówią lokatorom, że kapitalizm to faszyzm. W ogniu walki o swoje prawa lokatorzy są uświadamiani, że źródłem ich problemów jest zła polityka wynikająca z natury systemu. Nie ma miejsca ma żaden szowinizm ani antysemityzm podsycany przez niektórych polityków próbujących infiltrować ruch. Lokatorzy dobrze wiedzą, że ich kamienic nie próbują przejąć żadni źli Żydzi lub masoni tylko wykorzystujący bierność władz biznesmeni i korporacje. O faszyzmie wspomina się jako o niewłaściwej alternatywie dla obecnego stanu rzeczy. Na początku marca działacze KOL zorganizowali pokaz filmu „Triumf woli”, który połączyli z dyskusją na temat zagrożeń idei neonazizmu.
Lokatorów organizuje się do aktywizmu takiego jak solidarność z uczniami zamykanych przez samorząd szkół i ich rodzicami.
Patrole Okrzejówek
Po serii tajemniczych podpaleń (niektóre miały miejsce w bezpośrednim sąsiedztwie straży pożarnej) przed sylwestrem 2011/2012 i braku adekwatnej reakcji ze strony władz zorganizowano oddolną grupę samoobrony, Brygady Okrzejówki. Były to grupy patrolujące nocą kamienice zagrożone podpaleniem.
Aktywiści poświęcający noce na obronę starszych, niezdolnych do samoobrony osób pełnili rolę nie tylko fizycznych obrońców. Uspokajali lokatorów swoją obecnością. Podpalacze musieli liczyć się z faktem, iż trafiając w ręce patrolu igrali ze śmiercią o czym informowały ich rozwieszane plakaty. Do Okrzejówek dołączali również ludzie „z facebooka” oraz lokalni „młodzi gniewni”.
Wtedy pożary ustały. Obecnie znowu do nich dochodzi. Naturalną koleją rzeczy jest, że patrole zostaną wznowione.
Dni Gniewu Społecznego i wykrzykiwanie rewolucyjnych haseł
Dni Gniewu to protesty Związku Syndykalistów Polski organizowane w zeszłym roku podczas wizyty Baracka Obamy w Polsce oraz 31 marca 2012. Rewolucyjne hasła wykrzykiwane przez lokatorów uczestniczących w demonstracjach radykalnej lewicy to ich wołanie o sprawiedliwość społeczną. Nie chcą więcej eksmisji, podpaleń, odcinania mediów, bezduszności urzędów, bezprawia i przejmowania kamienic na drodze machlojek finansowych.
W 2012 ugrupowania związane ze skrajną prawicą próbowały ukraść anarchistom nazwę i strategię w celu zgromadzenia wokół siebie ludzi nastawionych przeciwko obecnej władzy. Okazało się jednak, że za fasadą protestu społecznego kryje się kamienicznik z Gdyni, były działacz Unii Polityki Realnej, członek stowarzyszenia właścicieli nieruchomości, który chwali się podważeniem konstytucyjności zapisu o czynszu regulowanym. Zasłużył się w walce z „problemami” kamieniczników o urynkowienie czynszów.
Na proteście organizowanym w Warszawie pojawili się jedynie obrońcy krzyża, aktywiści prawicy, neofaszyści, anarchokapitaliści z żółto-czarną flagą czy kryminalista, Karol Goliński, który podczas wizyty Benedykta XVI w Polsce dokonał napadu na naczelnego rabina Polski, Michaela Schudricha.
Nie było tam ani jednego lokatora. Wszystko dlatego, że o ich dobro walczy ktoś inny. Ktoś komu będą towarzyszyć podczas Dnia Gniewu Społecznego 31 marca na Placu Zamkowym.
J.W.
Mieszkańcy squatu Przychodnia domagają się wstrzymania wszystkich eksmisji
wiatrak, Śro, 2012-03-28 12:58 Kraj | Lokatorzy | Prawa pracownika | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycy Mieszkańcy nowego squatu Przychodnia spotkali się z wiceprezydentem Warszawy, Włodzimierzem Paszyńskim. Ratusz zaproponował inny lokal. Squatersi odpowiedzieli żądaniem wstrzymania wszystkich eksmisji w Warszawie.
W spotkaniu brały również udział osoby z Elby i Syreny, a także działacze lokatorscy. Oprócz pozwolenia na działalność kulturalną squatu domagali się systemowego uregulowania reprywatyzacji mienia, zaprzestania oddawania w prywatne ręce kamienic z mieszkańcami komunalnymi oraz budynków użyteczności publicznej, wstrzymanie eksmisji i konsultacji społecznych w sprawie reprywatyzacji. Zwrócili również uwagę na to, że miasto negocjacje zaczęło od wysłania na Przychodnię oddziału policji.