Tacy są politycy
Ogromne zarobki premiera Iraku
mateusz_, Pon, 2010-04-05 23:20 Świat | Tacy są politycy | UbóstwoIracka gazeta Al-Ittihad ujawniła dochody premiera kraju, Nuri Al-Maliki. Według jej danych, polityk zarabia miesięcznie 2 miliony USD - jest to pensja przekraczająca wynagrodzenie prezydenta USA za okres trzech lat (Barrack Obama zarabia 48 tysięcy dolarów miesięcznie).
Pensja premiera Iraku to także równowartość pensji 6 tysięcy urzędników w tym kraju.
USA: Reforma ubezpieczeń zdrowotnych podpisana
Yak, Sob, 2010-04-03 20:51 Świat | Gospodarka | Tacy są politycyPo całych latach debat i dyskusji, prezydent Obama podpisał 23 marca ustawę HR 3590 reformującą służbę zdrowia w USA. Reforma ma swoje korzenie w propozycjach Hillary Clinton z lat 1990’tych, a nawet w propozycjach Republikanów Richarda Nixona i George’a Busha seniora.
Na serwisie libcom.org opublikowano analizę postanowień ustawy i tego, co tak naprawdę oznaczają zmiany dla milionów Amerykanów. Reformę skwitowano cytatem z Johna Deweya: "Rząd jest tylko cieniem rzucanym na społeczeństwo przez korporacje".
Do dobrych stron ustawy należy to, że zakazuje najgorszych praktyk firm ubezpieczeniowych, takich jak odmowa ubezpieczania dzieci ze zdiagnozowanymi wcześniej chorobami. Negatywnych stron jest dużo więcej: wprowadzono karę grzywny dla tych osób, które nie będą chciały się ubezpieczyć. Grzywny będą obowiązywać od 2014 i aż do 2016 roku mają wynosić 695 dolarów rocznie lub 2,5% rocznego dochodu (zależnie od tego, która suma jest większa). W efekcie ci, których nie stać na ubezpieczenie zostaną dodatkowo ukarani grzywną. Nawet Kongres nie wierzy, że spowoduje to objęcie ubezpieczeniami wszystkich Amerykanów. Według raportu Biura Budżetowego Kongresu, w 2019 r. nadal 24 milionów Amerykanów ma być pozbawionych ubezpieczenia. Z pewnością jednak nastąpi wzrost liczby osób, które stać na ubezpieczenie i które będą się obawiać grzywny. Dzięki temu, nastąpi ogromny wzrost zysków firm ubezpieczeniowych.
Czeczeni: to nie my wysadziliśmy metro. To Federalna Służba Bezpieczeństwa i Władimir Putin
Tomasso, Śro, 2010-03-31 17:18 Świat | Militaryzm | Tacy są politycyAktualizacja Następnie ukazał się film na którym sam Umarow "zmienia zdanie" i przyznaje sie do orgnaizacji zamachu.
Nie przeprowadziliśmy ataku w Moskwie i nie wiemy, kto to zrobił - oświadczył rzecznik Emiratu Kaukaskiego Szemsettin Batukajew. Wcześniej czeczeński komendant Doku Umarow także zapewnił, że to nie jego bojownicy są odpowiedzialni za wybuchy w metrze. Według niego pojawiła się informacja, że za zamachami stoi Federalna Służba Bezpieczeństwa i Władimir Putin.
Szemsettin Batukajew tłumaczy, że jego grupa planowała przeprowadzenie zamachów na cele gospodarcze w Rosji, ale przy unikaniu ofiar cywilnych. - Oczywiście planujemy ataki na rosyjskie cele ekonomiczne, ale nasze plany nie obejmują atakowania ludzi - powiedział Batukajew, który mieszka w Stambule i działa jako zagraniczny przedstawiciel swego ugrupowania. Natomiast Umarow zadeklarował w ubiegłym miesiącu rozszerzenie kaukaskiej rebelii na rosyjskie miasta. Emirat Kaukaski dąży do utworzenia ogólnokaukaskiego państwa rządzonego według zasad szariatu i niezależnego od Rosji.
We środę rano rosyjskie media opublikowały nagranie, na którym w imieniu Umarowa wypowiada się nieznany mężczyzna. Oskarża on za zamachy w moskiewskim metrze rosyjskie władze i premiera kraju. - Premier Rosji wyjechał z Moskwy, a mieszkańców stolicy wystawił na uderzenie - twierdzi jeden z najbardziej poszukiwanych w Rosji ludzi. Czeczenii winę za zamachy kierują pod adresem rosyjskich urzędników, którzy, jak twierdzą, organizują zamachy, by utrzymać się u władzy. - Bojownicy czeczeńscy nie chcą żadnego pokazu siły. Zamachy terrorystyczne nie są nikomu z nas potrzebne i tej wojny nikt z nas nie chce. Wszystko zrobiono tak, by nikt nie winił rosyjskich służb specjalnych, a tak naprawdę to ich wina - mówi przedstawiciel bojowników w nagraniu.
Dlaczego w Wenezueli trwa walka ludu?
czerwony dres, Śro, 2010-03-31 01:55 Świat | Publicystyka | Tacy są politycyTłumaczenie z angielskiego za libcom.org, tekst ukazał się po kastylijsku na stronie El libertario
Dla tych, którzy dziwią się generalnemu pogorszeniu warunków w Wenezueli i wzrostowi nasilenia walki klas ludowych (2893 demonstracji ulicznych od października 2008 do września 2009, w porównaniu z 1763 w tym samym okresie w latach 2007-2008), zarówno jeśli są nieświadomi sytuacji tutaj będąc za granicą, jak i jeśli zawsze akceptują oficjalną wersję wydarzeń – objaśniamy poniżej niektóre czynniki, które powodują tutejsze konflikty społeczne.
Większość statystyk może być zweryfikowana w Informe Provea 2008-09 (roczny raport wenezuelskiego NGO-su – ten i inne przypisy w tekście głównym pochodzą od tłumacza z kastylijskiego na angielski), gdzie podane są oryginalne źródła. Reszta danych pochodzi z prasy lokalnej i jest łatwa do sprawdzenia w sieci.
I.
Spadek upraw żywności jest widoczny we wzroście wartości importu sektora rolno-spożywczego, z 1,6 mld USD w 1999 r. do 7,4 mld dolarów w 2008 roku. W ubiegłym roku, rząd był zmuszony do zakupu za granicą około 57,9 proc. środków spożywczych niezbędnych do jego programów pomocowych. Koszt importowanej żywności na jednego mieszkańca rocznie wzrósł z 75 w 1990 do 267 dolarów obecnie.
Jednak chodzi o coś więcej, niż wyłącznie to, że nasze wyżywienie stało się zależne od zagranicy. Cierpimy z powodu stałej inflacji cen jedzenia: 46,7 proc. w 2008 r. i ponad 36 proc. w 2009 roku. Ta gwałtowny wzrost cen nie jest rekompensowany, ani przez zwiększenie nominalnej płacy minimalnej, ani przez dystrybucję dotowanej żywności przez państwową sieć sklepów Mercal, która obecnie znajduje się w stanie agonii ze względu niedofinansowanie i korupcję.
Biorąc powyższe pod uwagę, ostatnia dewaluacja waluty wpłynie na naszą codzienną dietę w sposób natychmiastowy i przykry. Rządowy plan opierał się na poleganiu na zdolności państwa jako nabywcy, zamiast na rozwoju produkcji – to norma stosowana od kiedy Wenezuela jest państwem klientelizmu naftowego. Walczmy o to, żeby osoby na dole drabiny społecznej nie ponosiły kosztów błędów, krótkowzroczności i korupcji osób u władzy!
II.
Mimo że, od momentu gdy obecny rząd doszedł do władzy, więcej pieniędzy wpłynęło do kraju niż w jakimkolwiek innym momencie jego historii, trwające ubóstwo i wykluczenie dużych kategorii społeczeństwa wenezuelskiego doprowadziło do gwałtownego wzrostu miejskiej przemocy. W 1998 r. było około 4550 zabójstw, w 2008 r. 14 568. Patrząc z innej strony, populacja wzrosła o 19,1 proc. w tym okresie, natomiast liczba zabójstw o 320,1 proc.
Jest powszechnie wiadome, że zarówno Bolibourgeoisie* i grube ryby z rządu i partii PSUV mogą liczyć na dowolną liczbę ochroniarzy (opłacanych przez państwo), aby się czuć się bezpiecznie, podczas gdy reszta z nas musi barykadować się w domach, by nie stać się kolejną ofiarą przestępców lub policji. W odniesieniu do tej ostatniej, oto kilka złowrogich liczb: w 2008 r. było 205 zabójstw, które można przypisać państwowym służbom (2/3 poprzez egzekucje), podczas gdy marna wymówka "opierania się władzy" została przypisana 1820 zgonom.
III.
Ci, którzy rządzą Wenezuelą od 11 lat przebili się nie tylko dzięki pieniądzom, ale także dzięki biegunce słownej, zwłaszcza mówiąc o swej miłości do ludu. Jednak byli całkowicie egocentryczni, gdy przyszło zatroszczyć się o podstawowy problem społeczny jakim jest mieszkalnictwo. Od 1999-2008, zaledwie 300 939 domów zostało zbudowanych w sektorze publicznym i prywatnym. To jest zupełnie niewystarczająca liczba, szczególnie gdy weźmie się pod uwagę, że nawet według państwowych danych, deficyt mieszkań wynosi ok. 3 mln mieszkań, co - w tym samym okresie - wymagałoby budowy tych 300 000 mieszkań każdego roku.
To, o co troszczyli się szefowie „pięknej rewolucji”, to własna potrzeba modnego mieszkalnictwa. Prawda jest rzuca się w oczy - mieszkają oni teraz w luksusowych kamienicach i penthouse'ach, ciesząc się wszystkimi zaletami przedmieść wenezuelskich metropolii. Taki przykład ze strony zwierzchników sprawia, że nie jest niczym dziwnym tak duży odsetek skarg o korupcję dotyczących biurokratów średniego i niższego szczebla, odpowiedzialnych za zaspokajanie ludu w jego potrzebie posiadania własnego, godnego schronienia.
Ten stan rzeczy przyczynił się do wzrostu skali protestów: od października 2007 do września 2008 wokół kwestii mieszkaniowych odbyło się 457 demonstracji, wzrastając do 588 w okresie od października 2008 r. do września 2009 roku. Rzekomo „ludowy, rewolucyjny rząd” odpowiedział kryminalizacją tych akcji, nawet uciekając się do kar więzienia ze zwolnieniami warunkowymi (58 osób zostało uwięzionych w tym czasie, w tym 23 wciąż są zobligowane do pojawiania się na posterunkach policji w regularnych odstępach czasu), a nawet gorszych represji zbrojnych (68 osób zostało rannych i 1 zabita przez władzę).
IV.
Karuzela nowych szefów obraca się na naszych oczach – z każdym kolejnym obiecującym góry zasobów i wspaniałych projektów – a jednak nasza służba zdrowia kontynuuje jak najbardziej realny upadek.
Wyraźnie to widać w każdej półprzyzwoitej analizie tego sektora, pomimo wysiłków różnych podmiotów publicznych, by zaprzeczyć i zaciemnić informacje, które zobowiązane są one podawać, jak również prób dyskredytowania tych, którzy odchodzą od linii wypluwanej przez oficjalną propagandę.
Jednak prawda jest uporczywa, tak jak rząd grożący - słowami ministra Tareka El Aissami 16 grudnia 2008 - "umieszczeniem buta w twarzach tych kłamców", którzy opublikowali raport dokumentujący poważny kryzys w słynnej Misión Barrio Adentro [program społeczny stawiania przychodni w biednych obszarach miejskich – tłum.]. Później musiał on uznać - za pośrednictwem samego prezydenta 20 września 2009 – że na łączną liczbę 3478 klinik, około 2000 nie ma personelu medycznego. Nie wspominając nawet o jakichkolwiek innych poważnych problemach, takich jak ten, że tylko 4 proc. z pieniędzy zainwestowanych w celu zakupu nowego sprzętu dla lecznic może być udokumentowane rachunkami.
Pomimo to rządowe rozwiązania tej żałosnej sytuacji są chyba nawet bardziej alarmujące. Dla przykładu monopol na ubezpieczenia medyczne dla pracownic i pracowników sektora publicznego ma być przekazany firmie prowadzonej przez nikogo innego, lecz przez pożałowania godną osobę - Orlando Castro (niegdyś kubański castrysta, później, w trakcie kryzysu w latach 80 w Wenezueli, nieuczciwy bankier i cwaniak – tłum.) Wobec takiego rozwoju wypadków wybór jest jasny: albo się zbuntujemy albo nas zniszczą!
V.
Jeśli jakikolwiek problem odsłania farsę 11 lat samozwańczej rewolucji, to ogromna liczba problemów, które rozpalają klasę pracującą. Dane są zaciemniane i stosuje się zwodnicze sztuczki związane z zatrudnieniem czasowym (jak w Misiones, spółdzielniach i „socjalistycznych przedsiębiorstwach”), ale najbardziej wiarygodni ekonomiści wskazują, że właściwa stopa bezrobocia wyniosła 12 proc. pod koniec 2009 roku, (oficjalne dane mówią o 8 proc.). Pośród pracujących natomiast 44.9 proc. jest w szarej strefie, z wszystkimi wadami jakie to ze sobą niesie.
Dodatkowo od 2009 dochody były niższe niż poziom niezbędny do przeżycia, nie pokrywając nawet zasadniczych elementów zawartych w Canasta Básica („koszyk podstawowy” - państwowy rachunek kosztów kluczowych produktów żywnościowych na gospodarstwo domowe – tłum.) Taki rozwój wypadków, którego doświadczamy w naszym codziennym życiu jest teraz nawet potwierdzany w oficjalnych statystkach. Te uciążliwości stały się nawet jeszcze bardziej bolesne przez makrodewaluację w styczniu 2009, która zaowocowała obaleniem mitu, że mamy najwyższe płace minimalne w Ameryce Łacińskiej.
Te kwestie - i wiele więcej - spowodowały bezprecedensowy wybuch niezadowolenia wymierzonego w rząd w ruchu robotniczym. W okresie od października 2008 do września 2009 r. odnotowano 983 aktów protestu pracowników, w około 80 proc. będących dziełem pracowników państwowych. Rząd zareagował oszczerstwami i kryminalizacją ruchu, używając przemocy wobec 43 protestów i powodując obrażenia u ponad 100 osób i śmierć jednego pracownika - w stanie Anzoátegui 20 stycznia 2009. I nie zapominajmy, oczywiście, że 33 pracowników i pracownic było przedmiotem postępowań sądowych w sprawie ich udziału w tych akcjach.
VI.
Według danych dostarczonych przez Venezolano Observatorio de Prisione w 2009 roku w więzieniach krajowych było 366 ofiar śmiertelnych i 635 rannych. Podczas 11 lat chavizmu odnotowano 4030 zgonów w więzieniach i 12036 rannych, w większości spowodowanych przez broń palną. Liczby te dają więzieniom Rewolucji Boliwariańskiej pozycję wśród najkrwawszych na świecie
Brutalne zabójstwa są ułatwiane w dużym stopniu przez handel bronią, który pośród innych "towarów", prowadzony jest wewnątrz więzień przez mafie, pod przewodnictwem żołnierzy z Gwardii Narodowej, a także funkcjonariuszy Narodowej Dyrekcji Służby Więziennej w Ministerstwie Władzy Ludowej ds. Wewnętrznych i Sprawiedliwości. Ten brudny przemysł rozwijał się dzięki obojętności, niezdolności i / lub współdziałaniu 17 różnych dyrektorów, którzy zajmowali stanowiska od 1999 roku.
Przykład tego szczególnego rodzaju biurokratów możemy znaleźć w obecnej dyrektor, która po masakrze w więzieniu La Planta w Caracas w styczniu 2010 r. - jej żniwo to 10 więźniów zabitych i 19 rannych - cynicznie i bezczelnie powiązała tę przemoc z podobieństwem więzienia i rodziny. W więzieniu, jak stwierdziła, tak jak w rodzinie, istnieją problemy między jej członkami, co może powodować konflikty. Co gorsza, następnie obwiniła o przemyt broni bliskich krewnych więźniów i ich gości. (…)
* gra słów oznaczająca „Boliwariańską Burżuazję”. Odnosi się ona do faktu, że reżim Chaveza wszystko co uważa za dobre nazywa boliwariańskim, od nazwiska Simóna José Antonio de la Santísima Trinidad Bolívar y Palaciosa, bohatera walk o wyzwolenie Ameryki spod panowania hiszpańskiego.
Ahmed Zakajew oskarża rosyjskie władze o zamach w Moskwie
Tomasso, Wto, 2010-03-30 11:02 Świat | Represje | Tacy są politycySzef czeczeńskiego rządu na emigracji (od 2002 roku przebywa w Londynie), poszukiwany przez Moskwę Ahmed Zakajew ostro zaprzecza związkom jego rodaków z zamachami bombowymi na stacjach metra. - Rosjanie są zakładnikami obecnej władzy, która wykorzystuje metody terrorystyczne do manipulacji społeczeństwem - powiedział TVN24.
- Od 10 lat Rosjanie są zakładnikami władzy. Tej władzy, która metody terrorystyczne wykorzystuje do manipulacji społeczeństwem rosyjskim. [..] Wszystkim tzw. reformom ekonomicznym, politycznym, socjalnym na przestrzeni ostatnich lat towarzyszyły takie właśnie akty terrorystyczne i nic się nie zmieniło - powiedział Zakajew.
Why is there popular protest in Venezuela?
El Libertario, Wto, 2010-03-23 21:09 Protesty | Ruch anarchistyczny | Strajk | Tacy są politycy* For the benefit of those who find themselves surprised or disconcerted by the generalised decline of conditions in Venezuela, as well as the increase in popular struggle (2,893 street demonstrations between October 2008-September 2009; compared with 1,763 in the same period in 2007-08) – either because they are unaware of the situation here, they are based abroad, or because they always accept the official version of events – we expound below on some factors which contribute to social conflicts here.
The majority of the statistics quoted can be verified in the Informe Provea 2008-09 [the annual report of a Venezuelan human rights NGO – trans.] at http://www.derechos.org.ve [Spanish], where the original sources are detailed. The rest of the data has been pulled from the national press and is easy to check online.
Administracja Obamy: mniej jawności niż za Busha
Yak, Sob, 2010-03-20 12:25 Świat | Tacy są politycyAssociated Press przeprowadziła audyty stosowania Ustawy o dostępie do informacji publicznych przez administrację prezydenta Obamy. Jak się okazało, rok po objęciu władzy, nowa administracja częściej odmawia dostępu do informacji publicznych, niż administracja prezydenta Busha.
Najczęściej stosowany jest argument o „nieujawnianiu sposobu w jaki rząd podejmuje decyzje”, który ma uzasadniać odmowę przekazania informacji publicznych. Według AP, w 2009 r. agencje rządowe użyły tego argumentu przynajmniej 70779 razy by odmówić dostępu do informacji publicznych. Dla porównania, administracja Busha użyła tego argumentu 47395 razy podczas ostatniego pełnego roku swojego urzędowania. Warto zauważyć, że administracja Obamy rządziła tylko przez 9 miesięcy w 2009 r., a dane dotyczące administracji Busha dotyczą pełnych 12 miesięcy.
Podczas kampanii wyborczej, Obama obiecywał: "moja administracja będzie dążyć do niespotykanego do tej pory poziomu jawności". W pewnym sensie, obietnica została spełniona: poziom jawności stał się niski jak nigdy dotąd.
Turcja: Premier grozi deportacją Ormian
Yak, Pią, 2010-03-19 17:05 Świat | Dyskryminacja | Prawa pracownika | Rasizm/Nacjonalizm | Tacy są politycyPremier Turcji Erdogan podczas swojej wizyty w Wielkiej Brytanii zagroził w wywiadzie dla BBC, że jeśli zachodnie państwa nadal będą uznawać ludobójstwo Ormian z 1915 r., władze tureckie mogą deportować ormiańskich imigrantów pracujących w Turcji.
Jak skomentował Mikail Firtinaci w swoim poście w serwisie libcom.org, nowoczesne państwo tureckie powstało na bazie masakry ormiańskich chłopów. W czasie pierwszej wojny światowej, elity rządzące Turcją zorganizowały najgorszy do tych czasów akt ludobójstwa zabijając około miliona Ormian żyjących w Anatolii, w tym najbardziej uświadomioną część klasy robotniczej Imperium. Ormianie stanowili też dużą część właścicieli ziemskich i burżuazji. Dzięki temu, doszło do wzbogacenia elit tureckich, które związały się z państwem swego rodzaju „paktem krwi” i utwierdziły narrację „tureckości”. Ta państwotwórcza narracja jest nadal wykorzystywana przeciw Ormianom.
Większość Ormian mieszkających w Turcji emigrowało z Armenii po upadku ZSRR. Większość imigrantów, to kobiety wykonujące prace domowe za stawki około 200-300 euro. Szacuje się, że w Turcji jest ich około 100 tys. (libcom.org)
Amerykańska armia chciała zniszczyć serwis Wikileaks
Tomasso, Wto, 2010-03-16 18:06 Świat | Represje | Tacy są politycySpecjalizująca się w ujawnianiu przecieków witryna Wikileaks.org opublikowała 32-stronicowy raport amerykańskiej armii, w którym szczegółowo opisano plany zniszczenia serwisu. Dokument zatytułowano "Wikileaks.org - webowy punkt odniesienia dla obcych wywiadów, rebeliantów i terrorystów?".
Wikileaks nazwano zagrożeniem dla amerykańskiej armii. Stwierdzono, że witryna publikuje poufne informacje, które mogą być wykorzystywane podczas ataków na personel wojskowy USA. Wyrażono obawy, że niektórzy pracownicy Departamentu Obrony czy innych pionów administracji ujawniają za pośrednictwem Wikileaks tajemnice państwowe. W celu powstrzymania ich autorzy raportu zalecają zorganizowanie zakrojonej na szeroką skalę kampanii, której celem byłoby wytropienie i ukaranie nielojalnych urzędników. Winnym groziłoby zwolnienie z pracy, a nawet wsadzenie do więzienia. W dokumencie pada sugestia, że skutkiem ujawnienia źródeł Wikileaks będzie utrata zaufania do witryny.
Irak: zginęły miliardy dolarów
Renegade, Pon, 2010-03-15 14:24 Świat | Gospodarka | Tacy są politycyPodczas kontroli kont bankowych, kasyn i klinik odkryliśmy kolejne dziesiątki skorumpowanych żołnierzy i urzędników z USA - ogłosił Stuart Bowen, amerykański inspektor ds. odbudowy Iraku.
Wiadomo, że odbudowa Iraku pochłonęła już 150 mld dolarów, ale nikt nie jest w stanie policzyć ile pieniędzy rozkradziono i zmarnowano. Stuart "nie może się doliczyć 9 mld dolarów".
Amerykanie obiecywali wprowadzić tam standardy przejrzystości finansowej, ale sami przyjęli standardy "irackie", kradnąc i marnotrawiąc gigantyczne sumy - uważają obserwatorzy.
W amerykańskich sejfach leżały miliardy gotówki. Ludzie nimi dysponujący wpadali w amok. Brano łapówki za przyznawanie kontraktów, organizowano lipne przetargi - pisze "New York Times".
W niemal każdym irackim urzędzie pracowały setki martwych dusz, a wielu irackich weteranów wywoziło z Bagdadu walizki pełne pieniędzy. Próbowali je ukryć na kontach w Ghanie, Szwajcarii czy Holandii.
Amerykanie 25 mld dolarów wydali też na zabezpieczenie ludzi pracujących przy odbudowie Iraku, a nie na samą odbudowę.
Warszawa: ZGN Śródmieście boi się mieszkańców
Akai47, Czw, 2010-03-11 10:55 Lokatorzy | Tacy są politycyWładze Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami w Śródmiejscu boją się lokatorów. Lokatorzy kamienic przy ul. 29 Listopada okupowali budynek w proteście przeciwko bezprawiu zarządu. Obecnie urzędnicy kazali zamontować elektroniczne bramki dostępu. W holu na parterze już wstawiono plastikową szybę oddzielającą ogólnodostępną część od reszty urzędu. Przy niej mają być postawione elektroniczne czytniki. Bez przepustki nikt nie wejdzie.
ZGN wyda 33 tys. zł na bramki. Tymczasem koszt modernizacji instalacji gazowej w jednym z budynków przy ul. 29 Listopada to 40 tys. zł.
Dziennikarka z Życie Warszawy sprawdziła cenę bramek i dowiedziała się że ceny za te bramki są podwyższone. Np. stołeczna spółka Promise oferuje takie bramki za 2 tys. zł. – Montaż czytników przez taką firmę jak ZGN, która ma swoje ekipy, to już groszowa sprawa – mówią w Promise. A Zakład tłumaczy, że do montowania bramek mógł wybrać firmę bez przetargu, bo zamówienie nie przekraczało 15 tys. euro.
AlterKino.org: Yes-Meni naprawiają świat
Tomasso, Czw, 2010-03-04 20:56 Świat | Gospodarka | Kultura | Prawa pracownika | Protesty | Tacy są politycy | Ubóstwo„Yes Meni naprawiają świat” to dokument z kilkunastomiesięcznej „partyzantki” uprawianej przez Andy’ego Bichlbauma i Mike’a Bonanno. „Yes Meni” z łatwością wkręcają się na konferencje biznesowe. W trakcie jednej z konferencji proponują wymyślony przez siebie „kalkulator strat” pozwalający na zamianę strat w ludziach w kilkucyfrowe zyski (znajduje się kilku zainteresowanych). Innym razem, na spotkaniu przedsiębiorstw branży paliwowej, jako ludzie znanego koncernu Exxon podsuwają rozwiązanie kryzysu paliwowego, czyli szczególną odmianę biopaliwa – świece robione z ludzi. W zniszczonej przez huragan Katrina Luizjanie, jako przedstawiciele rządu USA obiecują naciągniętym przez developerów mieszkańcom Nowego Orleanu czas reform i uczciwych inwestycji, czym wprawiają w osłupienie inwestorów i gubernatora stanu Kathleen Blanco i burmistrza Nowego Orleanu Raya Nagina.
Jak Milton Friedman nie uratował Chile
Yak, Czw, 2010-03-04 13:52 Świat | Gospodarka | Publicystyka | Tacy są politycyFragment tekstu Naomi Klein opublikowanego na stronie The Guardian.
Przetłumaczono krytykę ekonomii liberalnej, nie przetłumaczono fragmentów reprezentujących powszechnie znane, propaństwowe i reformistyczne poglądy Klein.
Od kiedy deregulacja rynków spowodowała światowy krach gospodarczy we wrześniu 2008 r. i od kiedy wszyscy znów stali się zwolennikami Keynes’a, coraz trudniej znaleźć fanatycznych zwolenników nieżyjącego już ekonomisty Miltona Friedmana. Propagowany przez niego fundamentalizm wolnorynkowy tak się zdyskredytował, że jego wielbiciele starają się za wszelką cenę udowodnić swoje racje, nawet posługując się zupełnie naciąganymi teoriami.
Przytoczę wyjątkowo ohydny przykład. Zaledwie dwa dni po tym, jak Chile zostało dotknięte przez nieszczące trzęsienie ziemi, publicysta Wall Street Journal Bret Stephens napisał, że „duch Miltona Friedmana wciąż otacza swoją opiekę nad Chile, gdyż dzięki niemu kraj przetrwał dramat, który gdzie indziej skończyłby się apokalipsą… To nie przypadek, że Chilijczycy mieszkają w murowanych domach, podczas kiedy Haitańczycy mieszkają w domach ze słomy. A przyszedł wilk i próbował zdmuchnąć ich domy.”
Według Stephensa, radykalna wolnorynkowa polityka, którą Milton Friedman i jego niesławni „Chicago Boys” zaaplikowali chilijskiemu dyktatorowi Augusto Pinochetowi pozwoliła Chile stać się bogatym narodem, w którym obowiązuje jedno z najbardziej surowych praw budowlanych na świecie.
Jest tylko jeden poważny problem z tą teorią: nowoczesne prawo budowlane obowiązujące w Chile, napisane z myślą o uodpornieniu budynków na trzęsienia ziemi, zostało przyjęte w 1972 r. Jest to o tyle istotne, że stało się to na rok przed przejęciem władzy przez Pinocheta w krwawym, wspieranym przez USA zamachu stanu. A więc, jeśli ktoś zasługuje na pochwałę za wprowadzenie tego prawa, to nie Friedman, ani Pinochet, ale Salvador Allende [...] (Tak naprawdę, wielu Chilijczykom należy się pochwała za wprowadzenie tego ustawodawstwa, które było odpowiedzią na całą serię trzęsień ziemi. Pierwsza wersja ustawy została wprowadzona w latach 30’tych.)
Warto wspomnieć, że prawo wdrożono w czasach drakońskiego embargo (“niech ich gospodarka jęczy z rozpaczy” powiedział Richard Nixon na wieść o wygraniu przez Allende wyborów w 1970 r.). Prawo budowlane zostało później zaktualizowane w latach 90’tych, po tym jak Pinochet i Chicago Boys zostali ostatecznie odsunięci od władzy.[…]
Nie ma co się dziwić: jak przypomniał Paul Krugman, stanowisko Friedmana wobec prawa budowlanego było ambiwalentne – widział je jako jeszcze jedną przeszkodę dla wolności kapitalistów.
Argument o tym, że dzięki friedmanowskiej polityce Chilijczycy mieszkają w “domach z cegły, zamiast w domach ze słomy” pokazuje, że Stephens nie wie nic o Chile z czasów poprzedzających zamach stanu. W latach 60’tych w Chile istniała najlepsza służba zdrowia i system edukacyjny na całym kontynencie. […]
Po zamachu stanu i śmierci Allende, Pinochet i Chicago Boys zrobili co mogli, by rozmontować sferę budżetową, sprzedając państwowe przedsiębiorstwa i likwidując regulacje finansowe i handlowe. Wytworzono w ten sposób wielkie bogactwo, ale za straszną cenę: na początku lat 80’tych ta polityka doprowadziła do szybkiej de-industrializacji, dziesięciokrotnego wzrostu bezrobocia i dynamicznego rozwoju slumsów. Doprowadziła też do takich rozmiarów korupcji i zadłużenia, że w 1982 r. Pinochet został zmuszony do wyrzucenia swoich doradców z Chicago i znacjonalizowania wielkich, zderegulowanych instytucji finansowych (czy nie brzmi to znajomo?)
[...][Chicago Boys] nigdy nie zabrali się do rozmontowania solidnego prawa budowlanego z czasów Allende, co było ideologicznym przeoczeniem, za które powinniśmy im być wdzięczni.
Naomi Klein - www.guardian.co.uk
https://cia.media.pl/bajka_o_chile_zlych_lewicowcach_i_dobrym_mordercy
Recepta na kryzys: rozbiór kraju
mateusz_, Czw, 2010-03-04 12:56 Świat | Gospodarka | Tacy są politycyNiemiecki dziennik Bild w przeddzień wizyty greckiego premiera Jeorjosa Papandreu w Berlinie opublikował artykuł, w którym proponuje rozwiązanie greckiego kryzysu. Gazeta podpierając się wypowiedziami liberalnych ekonomistów ("Bankrut musi zamienić na pieniądze wszystko, co ma", Josef Schlarmann) zaproponowała sprzedaż części wysp zadłużonego kraju. Kupnem jest zainteresowana m.in. hamburska firma Vladi Private Islands, oferująca za bezludną wyspę min. 45 mln euro. Dodatkowo, Bild wycenił Akropol na 100 mld euro.
Obecny dług państwowy Grecji wynosi ponad 300 mld; radykalny plan oszczędnościowy zakłada oszczędności rzędu niecałych 5 mld. Od czasu ostatniego strajku generalnego minął tydzień, jednak pracownicy wszystkich sektorów już zapowiadają kolejne protesty- pierwsze z nich będą miały miejsce 8 marca.
AlterKino.org: Zastrzelić Gazę (To Shoot An Elephant)
Tomasso, Pon, 2010-03-01 21:44 Świat | Dyskryminacja | Militaryzm | Rasizm/Nacjonalizm | Represje | Tacy są politycy | UbóstwoWstrząsający dokument Alberto Arce i Mohammmada Rujailaha, który zabiera nas wprost do serca konfliktu izraelsko-palestyńskiego, na kilka dni po wygaśnięciu rozejmu między Izraelem i Hamasem w grudniu 2008 roku.
Skupiając się na codziennym życiu Palestyńczyków pod oblężeniem, Zastrzelić Gazę dekonstruuje kolonialne mity represyjnej polityki Izraela: twórcy filmu jako jedni z nielicznych cudzoziemców przedostają się do oblężonej Strefy mimo izraelskiej blokady zagranicznych mediów i organizacji humanitarnych. Tym samym ich naoczne świadectwo zdarzeń z operacji Płynny Ołów jawi się jako bezcenne wobec odpowiednio sfabrykowanych informacji, które świat konsumował z musu przez dwadzieścia jeden dni oblężenia.
Alberto Arce: zdecydowaliśmy, że dołączymy do ekipy karetek pogotowia, konfrontując się w wyobraźni z tymi dziennikarzami, którzy piszą raporty chroniąc się na tyłach wojsk. Każdy może wybrać stronę, z której zdaje relację.