Dodaj nową odpowiedź
Friedrich von Hayek: droga do ogłupienia
Yak, Sob, 2008-04-19 20:37 Publicystyka | RecenzjeOpublikowana w 1944 r. „Droga do zniewolenia” Friedricha Augusta von Heyeka jest tą książką, na której wyrosła współczesna hegemonia ideologiczna neoliberalizmu. W dziele Hayeka można znaleźć wszystkie wątki, których każdy, kto żyje w epoce dominacji Jedynie Słusznej Ideologii musiał się nauczyć na pamięć. To właśnie u Hayeka politycy tacy, jak Margaret Thatcher, Ronald Reagan i Leszek Balcerowicz nauczyli się języka propagandy, którym tak sprawnie się posługiwali. Sformułowania znajdujące się w „Drodze do zniewolenia” są po dziś dzień kopiowane codziennie przez wszystkich pismaków pilnujących ustalonego porządku ideologicznego.
Wedle swoich zwolenników, „Hayek wykazuje w sposób jasny i przekonujący, że wszelki socjalizm prowadzi nieuchronnie do utraty wolności, stanowi też historyczne źródło totalitaryzmu”. Hayek powołuje się w swoim dziele na Adama Smitha, którego cytuje bardzo wybiórczo, tylko wtedy, gdy pasuje to do jego tez. Twierdzenia Hayeka, oraz odmóżdżone interpretacje dzieł Smitha i Hanny Arendt stanowią polityczne credo liberalnego establishmentu utworzonego w 1989 r.
O rewizjonistycznych interpretacjach Hanny Arendt i Adama Smitha pisałem już tutaj:
Skradzione myśli III RP
Różnica pomiędzy Adamem Smithem, a Friedrichem Hayekiem polega na tym, że ten pierwszy jest zwolennikiem równowagi jako drogi do rozwoju – równowagi pomiędzy stowarzyszeniami pracodawców, a stowarzyszeniami pracowników i naturalnej regulacji kosztów produktów i kosztów pracy przez swobodnie działające podmioty, które nie są w żaden sposób ograniczone przez przepisy prawne. Adam Smith dostrzega problem ubezwłasnowolnienia pracowników i nadmierną władzę w rękach pracodawców. Rozwiązanie, które proponuje (swobodna gra interesów) pozostawia wiele do życzenia, ale przynajmniej nie można odmówić Smithowi wrażliwości społecznej. (Notabene „Centrum Adama Smitha” zrobiło wiele, żeby zrobić z Adama Smitha symbol bezduszności i pogardy dla losu zwykłych ludzi – dlatego nie mogło opublikować dzieł samego mistrza, które zadają kłam prymitywnej ideologii tej instytucji.)
U Hayeka nie znajdziemy takiej refleksji. Podstawową jego „innowacją” jest utożsamienie walki jednostki o zniesienie ograniczeń nakładanych przez państwo z walką przedsiębiorców o zniesienie wszelkich ograniczeń społecznych i moralnych krępujących ich działalność. Wszelki interes wspólny Hayek definiuje jako „socjalizm” i drogę do zniewolenia (czytaj – zniewolenia pracodawców). Wydawałoby się, że jednostka, to każdy z nas. Nie dla Hayeka. Dla niego, wrogiem ograniczającym wolność jednostki-przedsiębiorcy jest zbiorowisko pracowników, którzy mogą chorować, protestować, domagać się godnych płac i robić jeszcze wiele uciążliwych dla pracodawcy rzeczy. Oczywiście, pracownicy, to „oni” - istoty należące do innej klasy, niż pracodawcy. U Hayeka nie znajdziemy nawet śladu myśli, że pracownicy też mogą być jednostkami walczącymi z ograniczeniami swojej wolności. Wszystkie uciążliwe żądania pracowników, takie jak finansowanie szkół, szpitali i świadczeń socjalnych są bezdyskusyjnie wrogie wobec „interesów jednostki” Hayeka. Natomiast żądania pracodawców, by z publicznych pieniędzy budowano drogi, mosty i tory kolejowe, które umożliwiają prywatnym pracodawcom osiąganie prywatnych zysków są bezdyskusyjnie przyjazne wobec „interesów jednostki”.
Czy te wątki nie brzmią znajomo? Chorzy, którzy „udają” choroby, żeby wyciągnąć pieniądze z budżetu, pracownicy, którzy domagają się „nieracjonalnych” podwyżek, żeby przeżyć, oraz „dobrodzieje” pracodawcy, którzy domagają się dotacji z państwowej kasy, na „rozwój przedsiębiorczości”? Dziś każdy pismak posługuje się tymi wyświechtanymi frazesami.
Hayek idzie jeszcze dalej w swoim absurdalnym rozumowaniu. Dla niego każda forma planowania z myślą o społecznych potrzebach jest w konieczny sposób „totalitarna”. Tak więc planowanie budowy szpitala lub szkoły według danych statystycznych o potrzebach ludności jest szatańskim dziełem „bolszewików” i „faszystów”. Wolność jednostki ma być zagwarantowana przez ignorowanie potrzeb społecznych. Rzeczywiście – taką wolność zyskują przedsiębiorcy. Widać to doskonale w każdym zakładzie pracy. Dziełem Hayeka było celowe pomieszanie pojęcia indywidualnej wolności z całkowitym zaprzeczeniem interesów społeczeństwa.
Idee Hayeka 40 lat po ich publikacji wykorzystali czołowi politycy neokonserwatywni. Walka z ruchem pracowniczym w USA i Wielkiej Brytanii świetnie dawała się łączyć z zimnowojenną propagandą. Prawicowi publicyści wykorzystali narzędzia „intelektualne” dostarczone przez Hayeka w celu postawienia znaku równości pomiędzy strajkującymi górnikami w Anglii i Szkocji, a stalinowską partią rządzącą w ZSRR. Zgodnie z pokrętną logiką neoliberałów, walka o zachowanie źródeł dochodu i utrzymanie funkcjonującej społeczności jest tym samym, co stalinowskie gułagi. Jednak klasa przedsiębiorców nie widziała nic totalitarnego we współpracy z nazistowskimi Niemcami. W końcu finansowanie systemu zbrojeń III Rzeszy m.in. przez dziadka prezydenta Busha nie miało na celu planowego ulepszania losu społeczeństwa, a jedynie wzbogacenie przedsiębiorców. A więc, według definicji Hayeka, było to działanie „w interesie jednostki”.
Pracodawcy i ich marionetki z wdzięcznością wykorzystali sposób rozumowania Hayeka. Pozwalał on w łatwy sposób zdyskredytować wszelkie bariery dla nawrotu najbardziej prymitywnej wersji dzikiego kapitalizmu, w której nie liczą się już ludzkie potrzeby (czyli potrzeby abstrakcyjnych „nie-jednostek”), a liczy się jedynie interes przemysłowców (czyli jedynych podmiotów, które „zasługują” na miano „jednostki”) i osiągane przez nich zyski, niezależnie od kosztów społecznych i szkód wyrządzonych środowisku i społeczeństwu.
Taki sposób myślenia mógł osiągnąć hegemonię tylko za pomocą podstawowego oszustwa, na którym był oparty: celowego utożsamienia walki jednostki przeciw dominacji państwa, z walką przedsiębiorcy o zniesienie ograniczeń dla jego rozpasanej żądzy zysku. Dzięki temu zabiegowi, miliony ludzi, którzy padli ofiarą destrukcyjnej i anty-społecznej polityki neoliberalizmu mogły utożsamiać się z tą ideologią.