Dodaj nową odpowiedź
Roman Giertych znowu kłamie - czyli GW nawet nie popiera akcji IU
Akai47, Wto, 2006-06-13 06:26 Kraj | Protesty | PublicystykaJak napisaliśmy wcześniej, Roman Giertych oskarża o organizowanie strajku uczniowskiego Gazetę Wyborczą . Jednak dziś w Gazecie, pojawił się tekst przeciw strajkowi.
Autor tekstu, jak wielu innych "dorosłych", wraca do historii 1968 roku z nostalgią, ale potępia dzisiejszy protest. Taka hipokryzja jest dość powszechna w społeczeństwie. Autor tekstu wspomina historię 1968r., kiedy to Michnik i koledzy zorganizowali radyklane akcje protestu, a Michnik został relegowany z uczelni. W 1968 r. studenci z Politechniki Warszawskiej strajkowali od 9 do 23 marca. Kary za strajki i inne akcje były ostre. Ale strajki odbyły się mimo to.
Akcje w 1968 r. były ważne i wymagały odwagi, której brakuje dziś wsród młodzieży.
Wielu uczniów jednak boi się represji, co jest zrozumiałe. Jednak historia z Michnikem świadczy o tym, że odwaga może w końcu się opłacić. Nic strasznego w końcu się nie stało z Michnikem - został normalnym członkiem społeczeństwa. Cała jego reputacja była budowana akurat na tej odwadze, którą stracił gdzieś kiedy dostał trochę autorytetu. Teraz on i jego koledzy chcą, żeby młodzież zachowywała się tak jak oni teraz.
Argumentacja Pacewicza w dzisiejszej GW jest także bardzo niebezpeczna. Pisze, że strajk szkodzi innym niż tym, którzy są celem akcji. Tak jak Ludwik Dorn i prasa próbowali przekonać ludzi, że strajk lekarzy szkodzi pacjentom, tak będą próbowali znaleźć kolejne powody, aby potępić strajk przy następnej okazji... To jest w końcu argument władzy, której nikt nie chce zmienić, jednak ciągle stara się mydlić ludziom oczy, obecując, że "możemy o tym rozmawiać", "możemy zacząć dialog". Ale nic nie zmienia się poprzez dialog z władzą. Radykalne akty nieposłuszeństwa, tak jak w 1968, są najbardziej skutecznymi i inspirującymi akcjami, które mogą mieć miejsce.
TEKST Z GW
Przeciw Giertychowi, ale po dzwonku
Piotr Pacewicz 12-06-2006
Nie każdy protest w słusznej sprawie jest słuszny. Wezwanie Inicjatywy Uczniowskiej, by zamiast do szkoły iść dziś pod Ministerstwo Edukacji, uważam za zły pomysł. Szkolny strajk - zwłaszcza gdy wielu uczniów jeszcze coś zalicza lub poprawia - to gest nie wobec ministra, lecz wobec własnej szkoły, nauki, nauczycieli.
Demonstracja? Tak, ale po lekcjach. Uczniowie mają prawo wyrażać poglądy, wbrew tym dorosłym, którzy twierdzą, że są na to za młodzi, że dają się manipulować politykom. W marcu 1968 z kolegą z liceum dotarliśmy pod Uniwersytet Warszawski akurat na czas, by zobaczyć, jak wygląda pałowanie w obronie demokracji ludowej przeciw "wichrzycielom". Była to dobra lekcja historii i patriotyzmu.
Roman Giertych pokazał, że w edukacji nie widzi miejsca na tolerancję, przynajmniej wobec tych, którzy nie mieszczą się w ciasnym świecie LPR. Nauczyciele i uczniowie, których to oburza, powinni przeciw LPR-yzacji szkoły protestować. Nie wolno dać się zastraszyć ministrowi, który kierując się homofobiczną obsesją, wyrzuca dyrektora Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli i zapowiada likwidację ośrodka. Powód: wydanie podręcznika praw człowieka, oficjalnej publikacji Rady Europy, która ukazała się w 17 krajach!
Taki minister może być dla szkoły szansą na edukację obywatelską. Nauczyciele mogą organizować szkolne debaty o edukacji patriotycznej albo granicach praw człowieka. Powinni dyskutować z uczniami, mogą nawet wybrać się na demonstrację, by pokazać, że w praktyce szanują wolność słowa. Ale po lekcjach.
PS Min. Giertych powiedział wczoraj, że chciałby, by redakcja "Wyborczej" poszła na wagary i gazeta się nie ukazała. A może odwrotnie? Minister pójdzie na wagary, nad Wisłę, taka ładna pogoda. I to on przestanie nam się ukazywać?