Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Odpowiem moim komentarzem w wykop.pl a propos głosów mówiące o tym, że ludzie nie głosują z lenistwa.
Sprawa wygląda tak: jeżeli ktoś widzi korzyść w działaniu, to jest sobie w stanie zadać trud, nawet gdy jest zmęczony i leniwy do szpiku kości, by to działanie wykonać i polepszyć przez to swoją sytuację. Przykładowo, gdyby zamiast wyborów zorganizowano powiedzmy "Dzień pięciu dych" i na terenie całego kraju rozdawano by w specjalnych lokalach każdej osobie po 50 złotych po podpisaniu listy, to obstawcie, jaka byłaby frekwencja. Ja stawiam luźną ręką 80%.
Natomiast jak widać, w działaniu wyborczym ludzie nie upatrują żadnej korzyści, celu czy też działania poprawiającego egzystencję. Po prostu dostrzegają fakt, że niezależnie od tego, czy kogoś poprą czy nie, sytuacja niewiele się zmienia - być może tylko w jakiś szczegółach obyczajowych, tematach zastępczych i drobnostkach. Ale system funkcjonuje tak samo. Więc, jeżeli się człowiekowi mówi z telewizji - "idź, spełnij obowiązek i miej realny wpływ na politykę" to ludzie mają taką pantomimę w dupie. Bo to żaden realny wpływ, ponieważ wybierani posłowie nie są wiązani żadnymi instrukcjami nie są odwoływalni, ich działania nie podlegają żadnej kontroli szarego wyborcy. Ludzie chcą uczestniczyć w procesach decyzyjnych, a nie wybierać sobie co parę lat oligarchię, na którą nikt nie ma żadnego wpływu.
Na koniec warto dodać, że ludzi odrzuca też to, w jaki sposób wygląda cała polityka. Odrzuca to, że nie dotyczy ona konkretów, ale pewnego wizerunku, marki i stylu bycia. Dobrze to ujęto na wpicie blogowym CIA - "Nigdy chyba klasa polityczna nie była tak oderwana, tak infantylna i tak “utowarowiona”, jak obecnie, choć przecież dawniej też dobrze nie było. Dziś jednak, w epoce “postideologii” walka toczy się już nie na programy, nie na wizje przyszłego społeczeństwa, ale na wizerunek, na opakowanie – słowem na to “kto ma lepszy garnitur i ładniej się wysławia”." (cały artykuł "Powolna agonia parlamentaryzmu" możecie przeczytać: https://cia.media.pl/powolna_agonia_parlamentaryzmu)
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Odpowiem moim komentarzem w
Odpowiem moim komentarzem w wykop.pl a propos głosów mówiące o tym, że ludzie nie głosują z lenistwa.
Sprawa wygląda tak: jeżeli ktoś widzi korzyść w działaniu, to jest sobie w stanie zadać trud, nawet gdy jest zmęczony i leniwy do szpiku kości, by to działanie wykonać i polepszyć przez to swoją sytuację. Przykładowo, gdyby zamiast wyborów zorganizowano powiedzmy "Dzień pięciu dych" i na terenie całego kraju rozdawano by w specjalnych lokalach każdej osobie po 50 złotych po podpisaniu listy, to obstawcie, jaka byłaby frekwencja. Ja stawiam luźną ręką 80%.
Natomiast jak widać, w działaniu wyborczym ludzie nie upatrują żadnej korzyści, celu czy też działania poprawiającego egzystencję. Po prostu dostrzegają fakt, że niezależnie od tego, czy kogoś poprą czy nie, sytuacja niewiele się zmienia - być może tylko w jakiś szczegółach obyczajowych, tematach zastępczych i drobnostkach. Ale system funkcjonuje tak samo. Więc, jeżeli się człowiekowi mówi z telewizji - "idź, spełnij obowiązek i miej realny wpływ na politykę" to ludzie mają taką pantomimę w dupie. Bo to żaden realny wpływ, ponieważ wybierani posłowie nie są wiązani żadnymi instrukcjami nie są odwoływalni, ich działania nie podlegają żadnej kontroli szarego wyborcy. Ludzie chcą uczestniczyć w procesach decyzyjnych, a nie wybierać sobie co parę lat oligarchię, na którą nikt nie ma żadnego wpływu.
Na koniec warto dodać, że ludzi odrzuca też to, w jaki sposób wygląda cała polityka. Odrzuca to, że nie dotyczy ona konkretów, ale pewnego wizerunku, marki i stylu bycia. Dobrze to ujęto na wpicie blogowym CIA - "Nigdy chyba klasa polityczna nie była tak oderwana, tak infantylna i tak “utowarowiona”, jak obecnie, choć przecież dawniej też dobrze nie było. Dziś jednak, w epoce “postideologii” walka toczy się już nie na programy, nie na wizje przyszłego społeczeństwa, ale na wizerunek, na opakowanie – słowem na to “kto ma lepszy garnitur i ładniej się wysławia”." (cały artykuł "Powolna agonia parlamentaryzmu" możecie przeczytać: https://cia.media.pl/powolna_agonia_parlamentaryzmu)