Dodaj nową odpowiedź
Droga Legionisty donikąd
Czytelnik CIA, Wto, 2012-05-08 23:42 Blog | Rasizm/NacjonalizmBlog „Droga Legionisty” jest niewyczerpanym i niezawodnym źródłem dobrej rozrywki i refleksji. Pozwala też wejrzeć w „głębię” duszy prawdziwego „patryjoty”. Trudno więc się oprzeć chęci skomentowania kolejnego rewelacyjnego tekstu, który pojawił się na łamach owego zacnego bloga, pod obiecującym tytułem "Nazywanie rzeczy po imieniu".
Analizując korzenie własnego ruchu, autor (podpisujący się inicjałem „Ł”), przyznaje otwarcie, że ruch ten ma nazistowskie korzenie:
„Owszem, ten ruch/ klimat był skażony III Rzeszą (głównie w latach 90tych, dzisiaj w niektórych miejscach kraju), było dużo takich wpływów, ale w pewnym momencie ta bardziej myśląca część nazwała to po imieniu i zaczęła zwalczać…”
Ale nie bój nic! Jest pomysł:
„Dlatego też my musimy iść na ulice moim zdaniem, nawet bez mundurów typu ONR. Wtedy zagarniemy jeszcze większą część debaty...”
I to jest kapitalna strategia! Wystarczy wtopić się w tłum, udawać kogoś, kim się nie jest i sprawa załatwiona!
Są też inne pomysły. Pomysłem na zwalczanie obcych, nazistowskich wpływów, jest zastosowanie czysto polskiej symboliki... krzyża celtyckiego (Polacy są, jak wiadomo, Celtami).
No dobrze, to przejdźmy do kwestii przemocy. Jasne jest, że prawdziwi nacjonaliści przemocą się brzydzą, zwłaszcza przemocą wobec władzy i policji. Niech świadczą o tym poniższe fragmenty potępiające niedobrą przemoc anarchistyczną, zaczerpnięte z najnowszych wrzut propagandowych na portalu autonom.pl:
Anarchiści na masową skalę rekrutują nielegalnych, nie mających nic do stracenia intruzów, po czym wykorzystują ich między innymi w ulicznych burdach i zamieszkach sprowadzających się zwykle do podpaleń samochodów i demolowania wystaw sklepowych czy banków, a także w wystąpieniach przeciwko władzy
Według policji bomby o sile rażenia 15-20 metrów miały zostać użyte przeciwko policji podczas zamieszek wywołanych przez lewackich demonstrantów. Według badających ładunki ekspertów, mogły one spowodować poważne obrażenia. Skrajna lewica mimo wezwań do zamieszek otrzymała zgodę na demonstrację, która zgromadziła kilka tysięcy ludzi i szybko przemieniła się w walki z policją.
Stąd – płynnie i konsekwentnie – przechodzimy do ustalenia, kim tak naprawdę byli napierdalający się z policją podczas zadym na 11 listopada i jakie z nich fajne są chłopaki:
„Lewacy lubią też nazywać siebie wojującymi z systemem… Elitą w tym temacie. […] Pierdolą o swej antysystemowości, a tymczasem pamiętajmy – 11.11.11. I wszystko jasne. Nie lewacy rozpierdalali w Polsce radiowozy i to nie oni tłukli się z psami w centrum Stolicy.”
No! Żeby było jasne, kto najlepiej rozpierdala swój kraj i swoje miasto!
W następnej kolejności następuje rozkminka stanu realizacji projektu budowy nazistowskiej armii:
Wśród kibiców każdy ma myślenie patriotyczne, a sporo skrajnie prawicowe bądź nacjonalistyczne. Kibole to w każdym niemal mieście część narodowej brygady. Jedni są bardziej wtajemniczeni i zagłębieni w ideę, a drudzy mniej – tak jest wszędzie i we wszystkim… Ważne, że główna myśl i kierunek drogi są akceptowane! Pokażcie mi armię tysięcy ideowców? Nie było takiej… Nawet w pieprzonej III Rzeszy.
Czyli jesteśmy już prawie w III Rzeszy, wszystko na dobrej drodze. Wszystko w najlepszym porządku.
Jest też jednak chwila refleksji i samokrytyki:
„To nie znaczy oczywiście, że wszystko jest super. Lewacy lepiej działają społecznie, pomagając przy eksmisjach itd. Tu jest pole do popisu dla nacjonalistów…”
No tak, bo w tym kraju lewacy ostatnie lata spędzili nie na stadionowych ustawkach i licytowaniu się, kto jest większym kozakiem w napierdalaniu się z policją, ale na konkretnej pomocy, konkretnym ludziom w ich życiowych problemach. W ten sposób w ciągu kilku lat, tysiące ludzi przewinęło się przez liczne lewicowo nastawione punkty pomocy lokatorom, które działają we wszystkich większych miastach w Polsce. Było to dla nich okazją zapoznania się z naszym punktem widzenia na sprawy i porzucenia antysemickich i nacjonalistycznych bredni, które pokutują wśród znacznej części społeczeństwa.
Stadion może dostarczyć oparcia emocjom, ale nie rozwiąże problemów lokalowych. A w tym temacie prawica jest zapóźniona bezpowrotnie i żadne chciejstwo w rodzaju „tu jest pole do popisu dla nacjonalistów” nie pomoże, bo doświadczeń, które lewica zebrała w ciągu ostatnich lat, nacjonaliści nie będą w stanie nadgonić. Prawicowcy nie mają zresztą odpowiednio rozumnych ludzi, którzy potrafiliby ogarnąć tak skomplikowane sprawy. A gdyby tacy ludzie się znaleźli, szybko porzuciliby nacjonalizm, widząc jak bardzo nie przystaje do realnych problemów, z którymi się boryka społeczeństwo. Pozostać przy tak prymitywnych ideach mogą tylko prymitywne umysły. A te są z natury bezsilne wobec rzeczywistości.
Pomimo napakowania sterydami, prawicowi napierdalacze mogą tylko powtórzyć los byka na Corridzie: rzuca się taki na czerwoną płachtę i dostaje szpicą w dupę, nie wiedząc nawet jak to się stało.