Publicystyka

Caen: pracownicy naukowi solidaryzują się z protestem studentów

Świat | Edukacja/Prawa dziecka | Protesty | Publicystyka

Na uniwersytecie w Caen doktoranci założyli kolektyw w ramach ruchu przeciwko reformie uniwersytetów.

Poniżej ich uzasadnienie przyłączenia się do protestów:

Jesteśmy pracownikami naukowymi, jednocześnie studentami, czasem wykładowcami i zajmujemy istotne miejsce w życiu uniwersytetów. Jednak jesteśmy pracownikami zagrożonymi. Chcemy być solidarni, więc powołaliśmy kolektyw, którego zadaniem będzie wyrażanie głosu pracowników naukowych uniwersytetu w Caen.
Pracownicy naukowi są pracownikami zagrożonymi

Exposé Tuska 2: Cudów, cudów nauczają

Kraj | Edukacja/Prawa dziecka | Publicystyka | Tacy są politycy

Premier przedstawił na exposé także swoje neoliberalne zapędy względem edukacji -"Edukacja żeby spełnić swoją rolę musi być z jednej strony dopasowana do zdolności i zainteresowań poszczególnych uczniów, a z drugiej, do oczekiwań rynku pracy". Jeśli młodzież ma być dopasowana do rynku pracy to po co te kłamstwa o zaspokajaniu innych potrzeb dzieci i młodzieży. Następnie premier zapowiedział, że pracodawcy będą mieli wpływ na edukację (jeśli maja mieć wpływ na wszystko, to czemu akurat nie na edukację - to logiczne).

"Koncepcja kształcenia zawodowego i ustawicznego będzie doskonalona we współpracy ze środowiskiem pracodawców. To oni najlepiej wiedzą, czego oczekują od przyszłych pracowników". Oczywiście, że pracodawcy lepiej wiedzą jak ma wyglądać absolwent szkoły. Przydałoby się coś o związkach zawodowych, ale jak podają oficjalne podręczniki są one przyczyną bezrobocia.

Nestor Machno: ABC rewolucyjnego anarchisty

Publicystyka

Anarchizm to wolne życie i niezależna twórczość człowieka.

Anarchizm to zlikwidowanie i usunięcie z życia ludzkiego wszystkiego, co nieludzkie i tego, co ludzkie ale skierowane przeciwko człowiekowi.

Anarchizm to nie tylko teoria, ani oparte na teorii sztuczne programy, mające regulować pełne życie człowieka.

Apel o zaostrzenie protestu studentów

Świat | Edukacja/Prawa dziecka | Protesty | Publicystyka

Apel został opublikowany dziś anonimowo na paryskich Indymediach: http://paris.indymedia.org

Po 15 dniach protestów na wydziałach i na ulicach, walka nabiera rozmachu, ale jednocześnie się wyczerpuje. Brakuje nam iskry typowej dla skutecznych ruchów protestu (z lat 2006, 1995, 1986, 1969). Musimy ją wykrzesać!

Dość blokad dla samych blokad! Owszem, blokady wydziałów są konieczne, ale przebywanie w zamknięciu nigdy nie jest dobre. Zmęczenie szybko spowoduje pojawienie się walk wewnętrznych. Tym bardziej, że za bardzo przejmujemy się naszym wizerunkiem, naszymi publicznymi wystąpieniami, a nie dość samą skutecznością walki. Nigdy nikt nas nie uzna za uczciwych obywateli. Żaden ruch protestu nigdy nie mógł na to liczyć. Ale nie po to krytykujemy społeczeństwo spektaklu, żeby się tym przejmować.

Reklama naszego ruchu szkodzi radykalizmowi walki, który jest konieczny, by utworzyć właściwy stosunek sił. Pozostawmy usprawiedliwianie ruchu oficjalnym działaczom na ich cotygodniowych demonstracjach. Zrozumienie zyskamy dzięki działaniom w terenie: rozdawaniu ulotek, plakatowanie, spotkaniach dyskusyjnych, solidarnej walce na poziomie lokalnym, itp.

Mamy dość akcji czysto symbolicznych! Znamy sposoby walki, które zmuszają rząd do ugięcia się przed żądaniami protestujących. Zdobyliśmy doświadczenie w wykorzystywaniu takich metod walki całkiem niedawno. W walce społecznej, liczy się determinacja i uciążliwość. Symbolika, zwłaszcza pacyfistyczna, powinna wiązać się z akcją bezpośrednią. Nie dajmy się wmanewrować w pułapki podziału protest symboliczny/akcja bezpośrednia: obie te strategie łączą się ze sobą i powinny być stosowane razem. Liczy się mobilność, spontaniczność i działanie przez zaskoczenie!

Powinniśmy się zorganizować i szkolić w małych grupach (tzw. „affinity groups”). Reakcja na działania policji powinna być przygotowana zawczasu. Zachowując spontaniczność i pozostawiając każdemu ocenę sytuacji powinniśmy umieć szybko uciekać, ale też nie pozostawiać nikogo w tyle. Robić łańcuch i powoli się wycofywać. Atakować policję, gdy kolega jest aresztowany. Nie okazujmy strachu — takiej postawy właśnie się boi policja!

Każda demonstracja powinna zakłócać porządek publiczny. Powinna zaskakiwać gliniarzy swoją chaotyczną trasą, stawianiem niespodziewanych barier ze śmietników, barierek, itp. Można z łatwością wykorzystać te elementy, by zablokować ulice.

Nie chodzi o zabawę. Ośmielić się walczyć, to ośmielić się zwyciężyć! Na pewno będą osoby ranne i aresztowane. Czy jesteśmy na to gotowi? Czy jesteśmy gotowi aby wyszarpać naszą wolność?

Nasz ruch jest w tej chwili niewystarczający, by odrzucono prawo Pecresse [o autonomii uniwersytetów. - Przyp. tłum.]. Co z pozostałymi żądaniami ? Czy przegłosowaliśmy je tylko po to, by zachować czyste sumienie? Jeśli tak, były bezużyteczne.

Ale możemy zwyciężyć! Mam na myśli masowe blokady, okupacje i działania zmierzające do strajku generalnego. Wiele rządów już się ugięło pod takim naciskiem. Stanie się tak znów, jeśli będziemy bardziej zdeterminowani niż oni.

Nie jesteśmy sami: na przeciw silnej organizacji rządu stoją tysiące zdeterminowanych ludzi. Zradykalizuj się, a zwyciężymy!

Odłączenie regionu Brukseli – sprzeciw wobec pokusy regionalizmu

Świat | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Poniżej przytaczamy tekst opublikowany na portalu belgijskich anarchistów « A voix autre » dotyczący eskalacji flamandzko-walońskiego konfliktu nacjonalistycznego nasilającego się w Belgii.

W środę 7 listopada deputowani flamandzcy przegłosowali projekt ustawy o uchyleniu niektórych praw obywateli frankofońskich zamieszkujących peryferia Brukseli, co spowodowało dalsze zaostrzenie kryzysu politycznego w Belgii.

Na czym polega reforma szkolnictwa wyższego we Francji

Edukacja/Prawa dziecka | Publicystyka

Prawo dotyczące praw i obowiązków instytucji akademickich (tzw. „Prawo Pecresse” – nazwane tak od nazwiska deputowanej, która sformułowała propozycję ustawy) została przegłosowana przez parlament w sierpniu tego roku. Ustawa dąży do swoiście rozumianej „autonomii” politycznej i finansowej uczelni, która ma na celu „dostosowanie szkolnictwa wyższego do warunków na rynku pracy”. Ustawa przewiduje szereg zmian organizacyjnych, m.in.:

Siatki skrajnej prawicy w USA czyli co się kryje za Blackwaters

Świat | Militaryzm | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Represje

La Tribuna Hispana ujawnia nowe fakty związane z działalnością Blackwaters. Głośna historia sprawców masakry w Iraku okazała się wierzchołkiem góry lodowej. Firma stanowi jedynie operacyjną odnogę skrajnie prawicowego lobby, posiadającego znaczne wpływy w różnych gałęziach prywatno-państwowego aparatu represyjnego w USA.

Stanowisko CK-LA po wyborach parlamentarnych 2007

Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Ostatnie wybory parlamentarne z 21 października 2007 roku przyniosły dwie ważne zmiany: pierwszy tak wyraźny triumf liberałów oraz odwrócenie tendencji do bierności wyborczej u większości społeczeństwa. Dodatkowo, znaczący jest także kolejny słaby wynik partii i kandydatów związanych ze środowiskiem radykalnej lewicy - Polskiej Partii Pracy oraz startującego z listy wyborczej Samoobrony Piotra Ikonowicza. Fakty te co najmniej naruszają dobre samopoczucie osób związanych z ruchem antykapitalistycznym, które często (milcząco) przyjmowały dwa założenia.

Francis Fukuyama kolejny raz wieszczy tryumf kapitału

Gospodarka | Prawa pracownika | Publicystyka

Francis Fukuyama wygłosił ostatnio w Warszawie wykład na temat korzyści płynących dla kapitalistów z mniej hierarchicznej organizacji zakładów pracy.

Francis Fukuyama jest znany przede wszystkim z chybionych przepowiedni o „końcu historii” – czyli ostatecznym zwycięstwie ideologii neoliberalnej – powiedział podczas wykładu: „Kapitał społeczny zastępuje formalną kontrolę i hierarchię w przemyśle i biznesie, pozwala więc na wdrażanie płaskiej struktury zarządzania sprzyjającej szybszemu podejmowaniu decyzji. W czasach, kiedy informacja kosztuje i szybkość jej przepływu jest sprawą kluczową dla każdej firmy, przedsiębiorcy powinni spłaszczać struktury firmy i cedować odpowiedzialność na szeregowych pracowników.”
To oczywiste, że niehierarchiczne struktury działają wydajniej niż hierarchiczne. Anarchiści wiedzieli o tym od dawna. Zresztą nawet struktury hierarchiczne są w stanie funkcjonować w dużej mierze dzięki nieformalnym strukturom poziomym, które spełniają wiele niezbędnych funkcji (np. przekazywanie wiedzy przez kolegów z pracy wtedy, gdy hierarchiczny system szkoleń jest tak niewydolny, jak to ma miejsce w większości firm).

Sypiące się pod własnym ciężarem korporacyjne molochy mogą zachować jako taką dynamikę tylko wtedy, gdy wykorzystają energię struktur niehierarchicznych. Fukuyama zdaje sobie sprawę, że sztywna organizacja góra-dół staje się coraz bardziej przestarzała i jest skazana na to, by przegrać konkurencję z organizacją typu sieciowego, gdzie nie ma mocno zarysowanej hierarchii. Rzecz w tym, że Fukuyama stara się znaleźć sposób, by struktury poziome ukształtować tak, by spełniały one oczekiwania kapitalistów. Chce on uświadomić przedsiębiorcom, że muszą oni działać z wyprzedzeniem. Jeśli tego nie zrobią, pracownicy mogą sprawić, że dla wszystkich stanie się oczywista całkowita bezużyteczność klasy przedsiębiorców.

Sposobem na to jest „upodmiotowienie” pracowników. Czyli spychanie na nich dodatkowej pracy, która do tej pory była wykonywana przez managerów. W ramach „płaskiej struktury zarządzania” pracownicy niskiego szczebla będą zarządzać budżetem, prowadzić rachunkowość i wykonywać dziesiątki czynności, które do tej pory wykonywały w firmie wyspecjalizowane działy. Dzięki temu, pracownicy będą „zyskiwali nowe doświadczenia” i „rozwijali się w pracy”. To nic, że aby zrealizować wszystkie powierzone im zadania będą musieli pracować 10-12 godzin na dobę. Upodmiotowieni na śmierć pracownicy, wykorzystujący w pełni swój „oddolny potencjał” zostaną wyzyskani do cna.

To nędzna karykatura samorządności pracowniczej. Oby Fukuyama kolejny raz okazał się fałszywym prorokiem.

Autonomia! Tekst ulotki rozprowadzanej na wydziale uczelni w Clingancourt w Paryżu

Świat | Edukacja/Prawa dziecka | Protesty | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Na początku roku akademickiego, debata dotycząca nowej « ustawy o autonomii uniwersytetów » nabrała wigoru na wielu uczelniach. Znów zarysowała się możliwość stworzenia ruchu społecznego. Ważne jest jednak to, byśmy postarali się nie popełniać tych samych błędów, które zostały popełnione podczas ostatnich protestów na szeroką skalę (czyli podczas protestów przeciwko CPE – kontraktów pierwszej pracy). Ten ruch ograniczył się do żądań natychmiastowych i krótkowzrocznych, które były ograniczone do jednej grupy ludzi. Nie doszło do rozszerzenia walki na bardziej globalne kwestie. Uczestnicy tego ruchu mogli odnieść wrażenie, że udało im się zwyciężyć, choć system wyzysku i alienacji nie został w najmniejszym stopniu naruszony.

Na czym polega nowa ustawa?

Ustawa służy przede wszystkim przeniesieniu prawa do zarządzania uniwersytetem z państwa na przedsiębiorstwa. Skład rady administracyjnej ulegnie zmianie. W jej skład wejdą prywatni inwestorzy, którzy będą mogli decydować o kierunkach wewnętrznego rozwoju uczelni. Nas jednak interesują sprawy o zasięgu globalnym.
Uniwersytet i tak jest już miejscem, gdzie panuje elitaryzm i selekcja. Nowa ustawa jedynie wzmocni ten stan rzeczy. Na czym więc naprawdę polega problem?

Ani państwa, ani kapitału !

Różne partie lewicowe wyrażają zaniepokojenie coraz większym udziałem przedsiębiorstw w życiu uczelni. Prawica przejmuje się zbyt wielkim udziałem państwa w gospodarce. Lewica chce użyć państwa do kontroli kapitału, a prawica chce „wyzwolić” kapitał od interwencjonizmu państwa. To jednak wszystko ułuda ponieważ autonomia może w pełni zaistnieć tylko poza kontrolą państwa i kapitału. Tak w jednym jak i w drugim przypadku, uczelnie są pod kontrolą jednej z tych dwóch władz, z których każda jest naszym śmiertelnym wrogiem.

Czym jest autonomia według nas

Autonomia jest możliwością swobodnej organizacji i działania, bez interwencji jakiejkolwiek władzy zwierzchniej, państwa, szefów, partii politycznych, związków zawodowych, czy religijnych. Prawdziwa autonomia uniwersytetów polega na niezależności wobec państwa i przedsiębiorstw i na ponownym przejęciu uczelni przez wszystkich tych, którzy chcą przekazywać i nabywać wiedzę bez udziału pośredników, ani przedstawicieli władz. Jednak uniwersytety nie są pępkiem świata i walka o autonomię powinna rozszerzyć się na wszelkie dziedziny życia społecznego.
Usuńmy władzę z naszego życia!

Grupa anarchistyczna „Non Fides”

Ameryka Zbuntowana

Publicystyka | Recenzje

Ameryka Zbuntowana: Siedemnaście dialogów o ciemnych stronach imperium wolności

Nowa książka Artura Domosławskiego, nie jest zupełnie nowa; fragmenty większości rozmów już były opublikowane w Gazecie Wyborczej. Jednak jako zbiór wywiadów, książka jest mocna; artykuły zawarte w książce są dobrze dobrane i tworzą sensowną całość.

Rozmówcy Domosławskiego mają różne polityczne punkty widzenia: od liberalnych demokratów do lewaków, jednak łączy ich krytyczny stosunek do pewnych askpektów amerykańskiej polityki i społeczeństwa. Wśród tekstów są wywiady z Eric Fonerem, Howardem Zinn oraz Noamem Chomskim.

Ciekawe także są teksty innych wybitnych amerykańskich intelektualistów, w tym mniej znanych w Polsce jak wywiad z profesorem Al. Camarillo o polityce imigracyjnej USA lub wywiad z profesorem Claybornem Carlsem o rasizmie, który chyba jeszcze nie został opublikowany. Wyjątkowo ciekawy jest wywiad z Loicem Wacquantem „Zero Tolerancji dla Ubogich” o wymiarze sprawiedliwości, ubóstwie i rasizmie. W wywiadzie wypowiada się przeciwko popularnej w Polsce mitologii „zero tolerancji" byłego burmistrza Nowego Jorku Guilianiego.

Nie wszystkie wywiady są równie krytyczne, a niektórzy po prostu starają się wytłumaczyć zjawiska, tak jak wywiad z profesorem Thomasem Benderem o poczuciu „wyjątkowości” Amerykanów. Ten tekst socjologiczno-historyczny, może być bardziej ciekawy dla tych, którzy trochę głębiej interesują się amerykańskim społeczeństwem. Choć pod koniec książki, czytelnicy mogą już być gotowi na taką lekturę.

Jedynym minusem tej książki jest fakt, że jeśli już czytało się większość tych wywiadów w gazecie, może być zbyt mało nowego do przeczytania w książce, co może zniechęcić do jej kupienia. Ale gdyby ktoś chciał posłuchać rady pewnego znanego zbuntowanego Amerykanina i chciał „ukraść tą książkę”, pewnie będzie miał kilka godzin ciekawej lektury.

Artur Domosławski: „Ameryka Zbuntowana: Siedemnaście dialogów o ciemnych stronach imperium wolności” wyd. Świat Książki; Warszawa 2007, 285 str.

Gorzka historia jednej inwestycji

Publicystyka

Dużo pisze się o skutkach globalizacji. Często czytamy o tym, że w układzie globalizacyjnym – są „zwycięzcy” i „przegrani” i wtedy słyszymy o krajach lub regionach zyskujących na globalizacji, oraz tych, które na niej tracą. Wśród popularnych określeń, jest nazwa „global south” czyli „globalne południe”, południowa strefa świata, gdzie produkuje się i dostarcza surowce bogatej północy.

Owszem, choć takie określenie i analiza jest dość poprawna, czasami warto rozumieć, że ten problem nie zawsze jest problemem „globalizacji”, lecz problemem mechanizmów kapitalizmu, gdzie producenci ciągle szukają taniej siły roboczej, ponieważ „zwycięzcy” nie zawsze pochodzą z bogatych krajów. „Przegrana” jest często po prostu klasa pracownicza, niezależnie od kraju pochodzenia, albo co najmniej cześć tej klasy. „Zwycięzcy” nie koniecznie są tylko ludźmi z bogatych krajów, gdyż w prawie każdym biednym kraju jest dość bogata klasa przedsiębiorców, czasami tych, którzy pośredniczą między globalnymi inwestorami i lokalnymi pracownikami.

Do kategorii „przegranych” w układzie tzw. „globalnego kapitalizmu” trzeba więc zawsze zaliczyć miliony pracowników z bogatych krajów, którzy tracą pracę i nigdzie nie dostaną nowej pracy na podobnych warunkach, ponieważ nowe miejsca pracy to przede wszystkim McJobs lub praca tylko dla wąskiego grona elitarnych branż. Do kategorii przegranych możemy zaliczyć pracowników brytyjskiej firmy Cadbury, którzy walczą o swoje miejsca pracy w Anglii, ponieważ firma woli tanio produkować w Polsce i różnicę w kosztach zachować dla inwestorów i szefów firmy.

Solidarne przeciw dyskryminacji

Publicystyka

Oświadczenie Komitetu Organizacyjnego
Dni Równości i Tolerancji 2007

Z okazji Międzynarodowego Dnia Tolerancji UNESCO (16 listopada), po raz czwarty w Poznaniu odbędą się Dni Równości i Tolerancji. Wśród szeregu imprez planowany jest także Marsz Równości, który odbędzie się 17 listopada. Dni Równości i Tolerancji, w tym Marsz Równości, są oddolną inicjatywą osób reprezentujących różne środowiska, w tym feministyczne, anarchistyczne, polityczne, ekologiczne, lesbijsko-gejowskie, ludzi kultury, które chcą zwrócić uwagę na problemy związane z dyskryminacją oraz społecznym wykluczeniem.

Strategie skrajnej prawicy: oswajanie z nazizmem i złudzenia obiektywizmu

Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Współcześni zwolennicy nazizmu działający na terenie całej Europy mają przed sobą trudne zadanie.

Ich ideologia została tak gruntownie skompromitowana, że nawet dziś, gdy odchodzi już pokolenie, które miało bezpośrednią styczność ze skutkami ideologii nazistowskiej, trudno im jest wprost odwoływać się do jej symboliki i jej idei.

Powstały więc rozmaite strategie mające na celu usunięcie przeszkód do odrodzenia tej ideologii. Niektóre z nich były z powodzeniem wykorzystywane również w okresie panowania nazistów w okupowanej Europie.

Na zdjęciu: NSDAP, gdy było jeszcze marginalną grupką ONRowców.

Podstawową kwestią dla nazistów jest zaprzeczanie, iż ich ruch ma cokolwiek wspólnego z nazizmem. Nie oznacza to wcale wyparcia się hitleryzmu, czy nawet unikania kontaktu z organizacjami o otwarcie nazistowskiej proweniencji (takich jak Blood & Honour, czy Combat 18). Gdyby nie to podstawowe wyparcie, nie byłoby możliwe w ogóle zaistnienie na scenie politycznej. Aby dokonać tej manipulacji, naziści muszą dla siebie stworzyć sztuczne wyróżniki. Starają się podkreślać różnice pomiędzy faszyzmem Mussoliniego - który budował system wodzowski w oparciu o ideę mitycznego narodu - a nie mitycznej rasy, jak hitleryzm. Wynajdują również błahe różnice pomiędzy faszyzmem, a narodowym radykalizmem – choć narodowy radykalizm opiera się na takiej samej podstawie mistycyzmu etnicznego. Niezależnie od ideologicznego przebrania, wciąż widoczna jest nienawiść do wszystkich INNYCH, lęk przed obcymi, przypisywanie obcym złowrogich planów, pogarda wobec „słabości” – rozumianej jako brak nieustannego okazywania agresji i nienawiści.

Otwarte odezwy do mordowania obcych pojawiają się rzadko – brzmią one jeszcze zbyt skandalicznie. Niemniej organizacje - rzekomo jedynie „radykalne” a nie nazistowskie – takie jak NOP, czy ONR konsekwentnie budują wizję zepsucia społecznego, moralnego i ekonomicznego, które ma w sposób fatalistyczny wiązać się z brakiem „czystości” rasowej lub narodowej, bądź porzuceniem „naturalnych” obyczajów. Same kategorie pojęciowe, o których tu mowa są całkowicie fikcyjne – obyczaje ludzi zmieniały się ciągle na przestrzeni dziejów i żadna ich forma nie jest „naturalna”. Można co najwyżej mówić o obyczajach dominujących w określonej epoce. Natomiast idea „narodu” jest wytworem XIX wiecznym – rówieśnikiem odrodzenia „drobno-państwowego” (przez analogię do drobnej burżuazji), które poszukiwało swojego uzasadnienia ideologicznego w walce - z jednej strony - z wielkimi imperiami oraz – z drugiej strony – małymi księstwami. Tzw. „świadomość narodowa” – rzekomo odwieczna – wcześniej nie istniała. Poprzedzały ją o wiele bardziej rozproszone formy świadomości zbiorowej. Natomiast elementy etniczne, z których zbudowano tzw. „narody” mieszały się od zawsze w sposób dowolny i przypadkowy zależnie od kaprysów historii i nigdy nie stanowiły hermetycznej jedności.

Mistyczny związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy fikcyjnym „porzuceniem czystości” a realnie istniejącym kryzysem społecznym ma dla organizacji takich jak NOP i ONR charakter fatalizmu: nie może być przezwyciężony bez radykalnego usunięcia domniemanego „źródła problemu”: a tym „źródłem” są obcy. Obcy w sensie narodowym, rasowym lub obyczajowym. Pozorne odżegnywanie się od hitlerowskich mordów wiąże się z jednoczesną pochwałą „dobrowolnego” wygnania lub siłowej deportacji. Historia NSDAP pokazuje, jak bardzo iluzoryczne to jest rozróżnienie. NSDAP aż do czasu inwazji na ZSRR planowała jedynie deportacje Żydów na wschodnie rubieże Rzeszy i ich ekonomiczną eksploatację. Wariant deportacji Żydów na Madagaskar był przez pewien czas lansowany przez samego Adolfa Eichmanna i nie został zrealizowany jedynie z powodów ekonomicznych i z powodu braku dostatecznej przewagi III Rzeszy na morzu. Według wybitnego badacza Holocaustu, Christophera Browninga, plan fizycznej eksterminacji Żydów w całej Europie pojawił się dopiero jako konsekwencja rozkazów likwidacji Żydów na terenach ZSRR, wykonywanych przez tzw. „Einsatzgruppen”. Uzasadnieniem likwidacji wiejskiej ludności żydowskiej było utożsamienie tej grupy etnicznej z komunizmem – typowe mistyczne urojenie narodowych socjalistów – w pełni podzielane przez współczesnych „narodowych radykałów”. Logiczny ciąg zdarzeń uruchomiony przez tą operację doprowadził do znanego zakończenia. Przykład NSDAP pokazuje jasno, że partia która początkowo nie nawołuje do mordowania, ale mimo to konsekwentnie utożsamia istnienie określonej grupy społecznej z upadkiem moralnym i ekonomicznym i co więcej dopatruje się pomiędzy nimi nieuchronnego i fatalistycznego związku, w konsekwencji swoich działań (o ile nie zostaną powstrzymane) doprowadzi do fizycznej eksterminacji tej grupy.

Oprócz sztucznego zróżnicowania mającego maskować nazistowskie w swojej istocie poglądy, ideolodzy współczesnego nazizmu często wykorzystują frazeologię znienawidzonych przez siebie liberałów i lewicy. Najczęściej spotykanym argumentem jest odwoływanie się do „wolności słowa”. Indywidualna wolność słowa nie jest w żadnym wypadku wartością w skrajnie prawicowym światopoglądzie. Tam jest miejsce tylko dla „ducha narodowego”, „jedności dusz”, „współdziałania klas” – kategorii wykluczających indywidualną odmienność i pluralizm opinii. W niczym nie przeszkadza to ideologom „narodowego radykalizmu” w cynicznym wyzyskiwaniu idei wolności słowa. Wolność słowa nie może oznaczać swojego zaprzeczenia – a zatem nie może oznaczać propagowania poglądów wrogich wolności słowa. Oburzenie nazistów wobec spotykających ich „ciosów cenzury” jest więc całkowicie pozbawione podstaw i bardzo wyraźnie widoczna jest obłuda takiej postawy. Niemniej jednak, wielu jest zwolenników wolności słowa dla wszystkich bez wyjątku, którzy nie rozumieją, że sami mogą się stać jedną z pierwszych ofiar nazizmu, któremu pomagają się rozwijać przez tolerowanie tej ideologii w miejscu publicznej debaty.

Innym sposobem kamuflowania pogardy dla inności jest odwoływanie się do innego sztandarowego hasła lewicy: równości. Pozornie to kwadratura koła, jednak - trzeba przyznać – przekonująco uargumentowana. Ojcem prądu ideowego łączącego skrajny konserwatyzm z pozorną otwartością na humanistyczne ideały jest Alain de Benoist, francuski filozof – założyciel „Nouvelle Droite” – nowej prawicy. Ideologowie nowej prawicy zdają się pochwalać różnorodność, współpracę międzynarodową, obronę mniejszości – wydawałoby się na wskroś lewicowe dążenia. Są to jednak złudzenia: w istocie nowa prawica wspiera odmienność tylko wtedy, gdy jest odizolowana i nie zagraża „zdrowiu” narodu hermetycznie odizolowanego od innych; równość - tylko wtedy, gdy zachowana jest „hierarchia duchowa” (nieobca też hitlerowcom – którzy np. inaczej traktowali Francuzów, a inaczej Polaków); obronę mniejszości – tylko wtedy, gdy członkowie mniejszości etnicznych są całkowicie podporządkowani grupie. Grupy lewicowe są szczególnie podatne na tego rodzaju „oswajanie” idei skrajnie prawicowych i wyjątkowo słabo się bronią przed tego rodzaju poglądami. Jest to bez skrupułów wykorzystywane przez ideologów nowej prawicy, reprezentowanych w Polsce m.in. przez Jarosława Tomasiewicza.

Ostatnią i najskuteczniejszą bronią nazistów jest zwykła ludzka obojętność. Naziści wybierają jako cel swoich ataków w pierwszym rzędzie zmarginalizowane grupy: Cyganów, homoseksualistów, bezdomnych. Pozwala to ogółowi społeczeństwa zignorować zagrożenie: wszak nie ich ono dotyczy. Przedstawiciele większości rzeczywiście nie są fizycznie zmuszeni osobiście się angażować w walkę z nazizmem – do czasu zwycięstwa tej ideologii. Po objęciu władzy przez nazizm, każdy myślący inaczej staje się mniejszością – czy tego chce, czy nie. Niemniej do tego czasu, przedstawiciele większości mogą sobie pozwolić na komfort „obiektywnej analizy” zjawiska, napisanie paru petycji i listów, nieszkodliwe pikietowanie. Byle tylko samemu nie narazić się na przykrości. To poczucie bezpieczeństwa jest bardzo złudne – ulegli mu również członkowie przedwojennych społeczności żydowskich, przekonani, że „nic strasznego się tak naprawdę nie stanie”, że dzięki współpracy można uniknąć najgorszego, itp., itd. Hitlerowcy bardzo zręcznie wykorzystywali słabość i naiwność swoich ofiar i potrafili po mistrzowsku grać na ludzkich lękach i nadziejach. Wybierając każdego dnia „mniejsze zło”, ludzie tolerancyjni dla nazizmu doprowadzili do zwycięstwa większego zła, niż byli w stanie sobie wyobrazić.

https://cia.media.pl/kolejny_patron_ludobojcow

Organizacje anarchistyczne po Rewolucji Październikowej

Publicystyka

Ludu powstań! Socjaldemokratyczni krwiopijcy gnębią ciebie. Ci, którzy przedtem krzyczeli za wolnością, braterstwem i równością teraz czynią straszną przemoc!

Zabijają więźniów bez procesów i śledztw i nawet bez „rewolucyjnych” trybunałów. Bolszewicy stali się monarchistami.

Nie ma wolności mowy, prasy, nie ma wolności mowy, prasy, nie ma wolności pobytu w miejscu.

Wszędzie widzimy tylko krew, jęki, łzy i przemoc… Ludu, musisz powstać! (…) Zniszcz wszystkich wyzyskiwaczy! Stwórz sam sobie szczęście i wolność (…) nie daj się gnębić nikomu (…) Powstań! Stwórz Anarchię i Komunę. (Apel Briańskiej Federacji Anarchistów, lipiec 1918)

Nigdy nie było tak wielkiego podziału między wyzyskiwaczami i wyzyskiwanymi.
(„Anarchia” Nr. 1, 29..02.1919)

Anarchiści asystujący w październiku 1917 przy niszczeniu młodego Państwa Dwuwładzy świadomi byli państwotwórczych tendencji bolszewików. Przerażenie ogarnęło anarchistów już w kilka dni po przewrocie. Bolszewicy stworzyli centralny urząd – Radę komisarzy Ludowych, złożoną głównie z członków własnej partii. Było to zdruzgotanie anarchistycznych pryncypiów „Władzy w miejscu”. Pryncypia te, co trzeba wyraźnie podkreślić, były uznawane za swoje przez zdecydowaną większość ludności w Rosji. Ludność to nie broniła Rządu Tymczasowego, ponieważ łamał on zasadę „cała władza w ręce lokalnych sowietów”. Tworzenie scentralizowanej administracji państwowej zaskoczyło wszystkich. Marynarze kronsztadzcy w kilka dni po powstaniu Rady Komisarzy Ludowych ogłosili, że jeśli Rada zdradzi rewolucję, to oni otoczą Smolny (siedziba bolszewików), tak jak przed tym otoczyli Pałac Zimowy 2 listopada 1917 r. bolszewicy ogłosili „Deklarację Praw Narodów Rosji”. Według autorów deklaracji, każdy naród wchodzący w skład Rosji ma prawo konstruować własną państwowość. Dla anarchistów oznaczało to przejście od zasad antypaństwowego internacjonalizmu do idei państwotwórczych.

Kanał XML