Publicystyka

Euro dla nielicznych, reszta zapłaci rachunki

Lokatorzy | Publicystyka | Tacy są politycy | Ubóstwo

Polska wydała około 26 miliardów euro na przygotowania do Mistrzostw Europy. Musieli za to zapłacić mieszkańcy. Zarobią ci, co zwykle. Mieszkańców miast dotknęły już podwyżki cen komunikacji miejskiej, opłat za żłobki, opłat za wodę i ścieki, wyższe czynsze komunalne, oraz wyższe ceny energii elektrycznej. Prywatyzacja państwowych zakładów użyteczności publicznej miała zapewnić brakującą kasę. Jednak to oznacza też w przyszłości wyższe koszty utrzymania, jak w przypadku prywatyzacji zakładu ciepłownictwa w Warszawie. Łączy się z tym też likwidacja szkół i przedszkoli, szkolnych stołówek, ośrodków zdrowia, bibliotek i ośrodków pomocy społecznej. Infrastruktura (zwłaszcza w biedniejszych częściach miast) jest w opłakanym stanie i władze nie zamierzają wcale wykorzystać podwyższonych opłat na podniesienie jej standardu.

A inwestycje w infrastrukturę transportową? To jeden wielki szwindel. Euro pozostawi za sobą tylko łańcuch zbankrutowanych firm i pozbawionych wynagrodzeń pracowników. A koszt utrzymania stadionu? Ponad 167 mln. rocznie? To pewne, że po tych kilku zaledwie meczach, najdroższy i najbardziej spartaczony stadion w historii będzie musiał zostać znów przerobiony na bazar, lub całkiem zburzony, jak to miało miejsce w Portugalii i innych krajach. Warto też przypomnieć, że od ekstrawaganckiej Olimpiady w Atenach rozpoczął się katastrofalny w skutkach kryzys, który doprowadził ogromne rzesze Greków do nędzy. Zagraniczni dziennikarze nadal uważają, że Polska to „cud gospodarczy”. To z pewnością dlatego, że nie muszą tu mieszkać i wyżyć z polskiej pensji.

Zbliżają się ciekawe czasy. Chory ustrój produkuje miliony bezrobotnych, osób mieszkających kątem, bo utracili swoje mieszkania. Klasa średnia zbankrutowała, a biedota żyje poniżej biologicznego minimum egzystencji. Czy dalej będą zginać kark i udawać, że to tylko chwilowe problemy na świetlanej drodze do rozwoju? Jak bardzo muszą dostać w kość, by wreszcie masowo wyjść na ulice i obalić ten chory system?

Za: http://lokatorzy.info.pl/euro-dla-nielicznych-reszta-zaplaci-rachunki/

Nowa inicjatywa ministerstwa pracy

Kraj | Prawa pracownika | Publicystyka

Interesująca informacja, która jakoś przeszła bez większego szumu, choć jak sądzę dotyczy tych wszystkich którzy znajdują się na pozycji pracownika (nie dotyczy samo zatrudnionych, bezrobotnych potencjalnie może).

Jak podał we wtorek (5 czerwca) za PAP portal praca.wp.pl na wniosek wiceministra pracy Radosława Mleczki rozpoczęto pracę Komisji Trójstronnej nad zmianami w kodeksie pracy. Zmiany te miałyby skutkować przeniesieniem decyzji w kwestiach wymiaru czasu pracy z gestii państwa na konto pracodawcy.

W skład komisji wchodzą: przedstawiciele rządu, związków zawodowych oraz przedsiębiorców.
Związki zawodowe proponują przeniesienie tej decyzji na poziom branż, oczywiście przedsiębiorcy i rząd z nimi wraz stoją w opozycji i propagują wstąpienie na nowy poziom samowoli biznesowej przy którym notoryczne outsorcingi zaczynają brzmieć niemal jak stare dobre czasy.

(Tu kończy się część informacyjna, a zaczyna wyrażanie opinii)

Wygląda na to, że ministerstwo ponownie próbuje zrzucić z siebie część odpowiedzialności za ochronę interesu obywateli w imię zwabienia większej ilości „inwestorów”. Zdaniem państwa inwestorzy są fajni bo dają kasę i miejsca pracy. Kasy dla państwa i miejsc pracy dla ludu nigdy za dużo, a kogo obchodzą warunki jakie się pracownikom narzuca – zgodzili się przecież: pod karabinem nikt ich nie trzyma (na razie). Taka jest prawda Państwa.

Jaka jest „prawda ludzi” wie większość z nas: zmuszani jesteśmy okolicznościami życiowymi (dzieci, rodzice, szkoła, zdrowie, opłaty, czynsz podatki), zmuszani jesteśmy presją nakładaną przez społeczeństwo i media (bezrobotni to samo zło – nieroby, pijaki i złodzieje, ” wybrzydzać im się zachciało” na warunki kiedy dobry kapitalista im pracę zapewnia za całą minimalną krajową, ale nie wolą się lenieć nie za swoje pieniądze), zmuszani jesteśmy beztroską urzędników (chyba nawet nie muszę opisywać), bezwładem rządowej machiny (ile czasu czekają na rozpatrzenie procesy o nadużycia, łamanie kodeksu pracy, molestowanie itp. wiemy wszyscy – za długo, przy optymistycznym założeniu że w ogóle trafią do sądu).

Z obserwacji osoby z rządem niezwiązanej wynika zaś, że inwestorzy nie są fajni. Inwestorzy od czasu do czasu rzucą rządowi jakiś ochłap w ramach PR: zasponsorują prorządową akcję społeczną, wykażą się mecenatem nad tym czy innym prorządowym artystą, pokażą się od najlepszej strony.
Nikt nie dba o PR w stosunkach z własnym pracownikiem – zwłaszcza gdy każdego dnia prasa trąbi o milionach bezrobotnych z dyplomem, a pracownik ma do spłacenia kredyt i rodzinę na utrzymaniu. Czy taki pracownik ośmieli się protestować jeżeli każe się mu pracować 12 godzin dziennie, albo być „pod telefonem” o każdej porze dnia i nocy? Czy zacznie się stawiać jeśli szef oznajmi że cofa mu premię? Czy nie zrezygnuje z urlopu jeżeli dostanie informację, że inaczej trzeba będzie poszukać zastępstwa? Jeżeli pośle się go na dodatkowe szkolenie (odpłatne oczywiście) doskonalące zawodowe czy nie rzuci się na okazję jak szalony z nadzieją, że trudniej go będzie zwolnić a dostanie podwyżkę (o naiwny – jedyne co zyska to większy domiar pracy, bo już się nie wyłga, że nie umie)?

A jeżeli taki pracownik w końcu się odszczeknie i wyzwie od krwiopijców? Ba! A czy on sam jest lepszy? Nie ma czasu sprzątać ani zajmować się dziećmi czy rodzicami: wynajmuje więc do tego Panią Ukrainkę czy Białorusinkę za psie pieniądze (w końcu na lepsze pensje go nie stać) i za te nieco lepsze studenta do korków, kupuje w dyskontach… Sam stawia swoje potrzeby ponad te sprzątaczki/niani/opiekunki, studenta czy innych potrzebujących (być może bardziej niż on) osób którym swoim zakupem w dyskoncie uniemożliwił nabycie niezbędnych produktów. Jak więc śmie mieć pretensje o to że jest traktowany nierówno? Przedsiębiorstwo przynajmniej robi coś dla społeczeństwa (patrz prorządowy PR) a oni co? Zajmują się rodzicami? Wychowują dzieci? Też mi coś… A w telewizji o tym trąbiono? Co niby takiego pożytecznego robią ci altruiści?

Cóż na przykład (w przeciwieństwie do przedsiębiorstwa które przy pomocy księgowych kreatywnych, ministra niesprawiedliwości i temu podobnych zawsze się jakoś wykpi) płacą podatki mniej czy bardziej chętnie.
Podatki przeznaczone na utrzymanie państwa, które to państwo nie ma nic przeciwko temu że jego obywateli traktuje się jak niewolników (bądźmy szczerzy: inwestorzy przenoszą się do Polski ponieważ siła robocza jest tu tańsza i prościej kontrolowalna niż na zachodzie, a nie dlatego że łąk naszych łany są tak zielone, a nasze brzozy tak wysmukłe czy jak to tam szło), nie zapewnia opieki medycznej (do której się zobowiązuje), nie zapewnia poczucia bezpieczeństwa (wręcz przeciwnie), a dzieciom którym rzekomo zapewnia solidną edukację funduje potężne kuku na móniu, zarazem umożliwiając przedsiębiorcom uniemożliwianie ich rodzicom naprostowania sytuacji. Które zamiast zająć się niwelacją długu którego samo narobiło, pogłębia go organizując bezsensowne imprezy? Quousque tandem?

Wszystko to brzmi tym bardziej groteskowo, że na tej samej stronie znajdujemy link do artykułu z poradami jak nie stracić pracy w czasach kryzysu. Oczywiście na pierwszych miejscach znajdują się punkty „bądź elastyczny w pracy” (np. dostępny pod telefonem 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu, a na miejscu przez godzin minimum 12, pozwalaj sobie w nieskończoność dokładać nowe obowiązki do wykonania których nie zapewnią ci pomocy ani warunków), oraz zmniejsz roszczenia płacowe (w końcu co z tego że masz do wyżywienia czworo (starczy nawet dwoje) dzieci, obłożnie chorą matkę której nie starcza emerytury na życie (o lekach nie wspominając), do zapłacenia czynsz i rachunki, a to wszystko za najniższą krajową - przecież szef musi mieć na sezonową podwyżkę dla menagera, który jest pracownikiem kluczowym i bez niego wszystko się zawali).

Źródła:
http://praca.wp.pl/title,To-firma-zorganizuje-czas-pracy-a-nie-kodeks,wi...)

http://praca.wp.pl/title,Co-zrobic-zeby-nie-stracic-pracy-Oto-10-porad,w...

PS. W artykule użyte zostały formy męskosobowe ponieważ tak było mi prościej pisać, dwójforemność do mnie nie przemawia, a zmienianie płci domniemywanych postaci wprowadziłoby (lub też zwiększyło) zamęt. Zdaję sobie sprawy że w opisanch sytuacjach mogą się znaleźć również Kobiety i osoby Transseksualne.

Mike Prysner: Wrogiem jest system, który toczy wojnę

Świat | Antyfaszyzm | Militaryzm | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Kilka słów z ust amerykańskiego żołnierza, odbywającego służbę podczas wojny w Iraku.

Bardzo starałem się być dumny z mojej służby, ale jedyne co czułem to wstyd. Rasizm nie mógł już maskować rzeczywistości naszej okupacji. To byli ludzie, żywe istoty. Od tego czasu czuję winę za każdym razem jak widzę starego człowieka, jak tego, który nie mógł chodzić, którego rzuciliśmy na nosze i kazaliśmy zabrać go irackiej policji. Czuję winę za każdym razem jak widzę matkę z dzieckiem, która płakała histerycznie, krzycząc, że jesteśmy gorsi niż Saddam, kiedy wyciągaliśmy ją z domu. Czuję winę za każdym razem jak widzę małą dziewczynkę jak tę, którą złapałem za ramię i wlokłem po ulicy.

Powiedziani nam, że walczymy z terrorystami, ale prawdziwym terrorystą byłem ja, prawdziwym terrorystą jest okupacja. Rasizm jest istotnym narzędziem służącym do usprawiedliwienia, niszczenia i okupacji innego kraju. Jest od dawna stosowany, aby tłumaczyć zabijanie, podbój oraz torturowanie innych ludzi. Rasizm jest zasadniczą bronią rządu, jest potężniejszą bronią niż karabin, czołg, bombowiec czy okręt wojenny. Jest bardziej destrukcyjny niż pocisk artyleryjski lub pocisk Tomahawk.

Cała ta broń jest tworzona przez rząd i jest w jego posiadaniu, jednak jest nieszkodliwa bez ludzi skłonnych ją użyć. Ludzie, którzy wysłali nas na wojnę nie muszą pociągać za spust, biegać z moździerzem czy walczyć na wojnie. Muszą jedynie umieć sprzedawać tę wojnę. Potrzebują społeczeństwa, które jest skłonne wysłać swoich żołnierzy. Potrzebują żołnierzy, którzy są słonni zabijać i sami zginąć bez zadawania pytań. Potrafią wydać miliony dolarów na pojedynczą bombę, ale ta bomba staje się bronią tylko wtedy, gdy szeregowi żołnierze są skłonni wykonać rozkaz aby ją użyć. Potrafią wysłać żołnierzy w dowolne miejsce na Ziemi, ale wojna będzie tylko wtedy, gdy ci ludzie będą skłonni walczyć.

Klasa rządząca, miliarderzy, którzy czerpią korzyści z ludzkiego cierpienia, interesują się jedynie powiększeniem swojego bogactwa i kontroli całej światowej ekonomii. Należy zrozumieć, że ich siła leży jedynie w zdolności do przekonywania nas, że wojna, ucisk, wyzysk jest w naszym interesie. Oni rozumieją to, że ich bogactwo jest uzależnione od ich zdolności przekonywania klasy robotniczej, aby umierała w imię walki o rynek tego kraju. I przekonywanie nas, abyśmy zabijali i ginęli, bazuje na zdolności zmuszania nas, abyśmy myśleli, że jesteśmy w pewnym stopniu lepsi.

Żołnierze, marynarze, piechota morska, lotnicy niczego nie zyskują na tej okupacji. Większość ludzi żyjących w Stanach niczego nie zyskuje na tej okupacji. Tak naprawdę nie tylko niczego nie zyskujemy, ale bardziej cierpimy z tego powodu. Cierpimy rozłąkę, traumę i oddajemy nasze życia. Nasze rodziny muszą oglądać trumny okryte flagą chowane do ziemi.

Miliony ludzi nie mają w tym kraju podstawowej opieki medycznej, pracy, dostępu do edukacji. Patrzą jak rząd trwoni 450 milionów dolarów dziennie na okupację Iraku. Biedni pracujący ludzie z tego kraju są wysyłani, aby zabijać innych biednych pracujących ludzi w innym kraju. Aby uczynić bogatych jeszcze bogatszymi.

Bez rasizmu, żołnierze uświadomiliby sobie, że mają więcej wspólnego z Irakijczykami niż z miliarderami, którzy wysłali nas na wojnę.

Wyrzuciłem iracką rodzinę na bruk, wróciłem do domu i znajduję rodziny wyrzucone na bruk we własnym kraju, przez tragiczne niepotrzebne przejęcia zadłużonych nieruchomości. Musimy się obudzić i uświadomić sobie, że naszymi wrogami nie są jakieś odległe kraje, nie ludzie, których nazwisk nie znamy i kultury, których nie rozumiemy.

Wrogami są ludzie, których bardzo dobrze znamy i których możemy identyfikować. Wrogiem jest system, który toczy wojnę, jeżeli jest ona zyskowna. Wrogiem jest szef, który zwalnia nas z pracy jeśli uzna, że będzie to korzystne. Firmy ubezpieczeniowe, które niw pokrywają nam wydatków na opiekę zdrowotną jeśli jest to dla nich korzystne. Wrogiem są banki, które zabierają nasze domy.

Nasi wrogowie nie żyją 5000 mil od nas, oni są tu w naszym domu. Jeśli się zorganizujemy i będziemy walczyć u boku naszych sióstr i braci możemy przerwać tę wojnę, możemy powstrzymać ten rząd i stworzyć lepszy świat!

Oświadczenie ws. rozebrania i zasłonięcia banerami palmy na Al. Jerozolimskich

Kraj | Protesty | Publicystyka

Fundowanie igrzysk jest stosowanym od dawna sposobem na ucieczkę władzy od odpowiedzialności za sprawy ważne dla obywateli. Pozwala odwrócić uwagę od palących problemów społecznych, przy okazji generując kolejne. Podczas organizacji Euro 2012 ignorowanie potrzeb mieszkańców na rzecz komercyjnych zysków sięgnęło zenitu. Stojąca przy Palmie piłka - reklama jest tego przejawem.

Sztuczki: Autonomiczni Nacjonaliści

Kraj | Antyfaszyzm | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Tacy są politycy

Poniżej prezentujemy analizę autorstwa grupy Czerwona Iskra dotyczącą ram ideologicznych tzw. Autonomicznych Nacjonalistów w skrócie AN. Stanowią oni w Polsce swego rodzaju nową falę narodowego socjalizmu.

Autonomiczni Nacjonaliści, w skrócie AN, to skrajnie prawicowa grupa, której przyglądamy się ze szczególną uwagą. Dlaczego? Dlatego, że jest to w Polsce coś zupełnie nowego i bazuje na czymś, czego do tej pory nikt jeszcze nie tykał. Wykorzystują wiele sztuczek, które mają przyciągać do nacjonalizmu ludzi, którzy nigdy nie wstąpiliby do mundurowego ONR, nazi-skinowskiego NOP, czy trochę zniewieściałej Młodzieży Wszechpolskiej. Nie mówiąc już o hermetycznych środowiskach otwarcie wielbiących Hitlera. Wspomniałem już jak wyglądają autonomy z zewnątrz. Wytłumaczyłem już kto dowodzi tym środowiskiem w Warszawie. Tym razem chciałem omówić kilka stosowanych przez nich sztuczek oraz ukazać, co się faktycznie za nimi kryje.

Nacjonalizm jako autonomia

Nacjonalizm w chwili obecnej kojarzy się z ksenofobią i przemocą. AN próbują wrócić do korzeni nacjonalizmu, czyli do autonomii. Ocierają się również o taki absurd, że symbol supremacji białej rasy, obecnie używany w zastępstwie krzyża celtyckiego, próbują przedstawiać jako symbol autonomii i niepodległości. Jako znak naśladowania irlandzkich nacjonalistów. AN nawołują do lokalnego aktywizmu, co jest zaniedbywane przez inne grupy polityczne działające wyłącznie na ulicach stolic.

Haczyki na mniejsze rybki

Sprawa ekologiczna od lat jest narażona na wpływ skrajnej prawicy. Chwytem, który próbuje stosować AN jest krytyka Greenpeacu. Nie krytykują go jednak za legalizm, a jedynie za lewactwo, nie oferując niczego konkretnego. Skrajna prawica nigdy aktywnie nie walczyła z korporacjami. Nie podejmuje konkretnych akcji bezpośrednich. Próbuje jedynie ekologię przypisywać nacjonalizmowi, aby pozytywna sprawa kojarzyła się z ich ruchem. Mogą takie zabiegi stosować ze wszystkim, co nie jest zbyt wywrotowe, tzn. zakładaniem skłotów, dokarmianiem biednych na ulicy. Oczywiście wszystko do miejsca w którym przebiega cienka czerwona linia. Przykład? Sprzeciwiają się GMO, gdyż Monsanto jest monopolistą, ale nie robiliby tego gdyby drobna burżuazja mogła wchodzić w posiadanie upraw. Nie są przeciwko GMO w ogóle, tylko przeciwko monopolowi Monsanto.

Partie polityczne i sztuczność lewicy i prawicy

Ruch anarchistyczny, czyli ten najbardziej zagrażający kapitałowi, najbardziej internacjonalistyczny, charakteryzuje się tym, że o ile można go zaklasyfikować jako lewicowy, o tyle mimo wszystko wymyka się podziałowi na lewą i prawą stronę kapitalizmu. Odrzuca zarówno wolny rynek jak i państwo robotnicze. Sprzeciwia się wszelkim dyktaturom, demokracji, parlamentowi. AN również starają się krytykować podział lewica-prawica oraz całkowicie mu przeczyć. Wykorzystują naturalne nastawienie do polityki, jakie cechuje każdego młodego człowieka ukazując ciągłe przetasowania na scenie politycznej.

Czy to znaczy, że AN są antypolityczni i nie współpracują z przedstawicielami establiszmentu? Wszystko wskazuje na to, że nie. Swego rodzaju ojcem opatrznościowym jest dla nich środowisko prawicy parlamentarnej. Na demonstracjach towarzyszy im były poseł PiS, obecnie prezes Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, chociaż żołnierzem NSZ nie był, Artur Zawisza.

"Antykapitalizm"

Szerokie pole do popisu. Większość polskich nacjonalistów, jeśli w ogóle ma poglądy gospodarcze, to są to poglądy wolnorynkowe. Antykapitalizm AN ogranicza się jedynie do krytyki doktryny wolnorynkowej, która zdominowała polski ruch narodowy. AN próbują nawiązywać do, jak to mówią, "socjalistyczno-syndykalistycznej opartej na chrześcijańskim fundamencie samorządnej Rzeczypospolitej", postulowanej przez pierwszą "Solidarność", ale nie chodzi im o dokładnie to samo. Świadczyć o tym może fakt, że pisząc "samorządna" małą literą odrzucają budowę Samorządnej Rzeczpospolitej w sensie dosłownym.

To pociągnęłoby ich w stronę anarchizmu. W rzeczywistości chodzi im pochwalenie alternatywy wobec neoliberalizmu. Nie ma innej opcji. W okresie Stanu Wojennego polska prawica narodowa poparła władzę.

Ich krytyka globalizacji również ograniczona jest jedynie do zmian kulturowych. Sprawa ACTA udowodniła, że AN interweniują w przypadku, gdy własność prywatna zaatakuje wolność człowieka. Nie będą jednak stawać przeciwko kapitalizmowi jako takiemu. Nie bez przyczyny prawica podczas Stanu Wojennego popierała władzę. Owa "socjalistyczno-syndykalistyczna pierwsza Solidarność" powoli szła w stronę obalenia kapitalizmu państwowego, jaki wtedy w Polsce funkcjonował. Gdy na protestach przeciwko ACTA pojawiali się anarchiści z hasłami antyrządowymi, AN fizycznie ich atakowali.

Narodowy Socjalizm

Socjalizm jest prawicowy. Socjalizm + nacjonalizm. AN krytykują Marksa oraz socjaldemokratę Bernsteina za to, że poglądy przez nich reprezentowane mają służyć wyłącznie części społeczeństwa, jaką jest klasa robotnicza. Uważają, że Marks wypacza socjalizm i dzieli naród na klasy.

Uważają, że socjalizm został zdegenerowany, jako "społeczna kontrola nad środkami produkcji". Prawdziwy socjalizm jest według nich zgodny z nacjonalizmem. Bazują na wykazywaniu porażki systemu państwa opiekuńczego, bazowaniem na równouprawnieniu, a nie na równości. Kojarzeniem liberalnych koncepcji kolaboracji klas z pojęciem socjalizmu. Ich krytyka welfare state zamiast prowadzić do koncepcji wolnościowych, ma za zadanie ciągnąć w stronę nacjonalizmu. Krytykując welfare state głoszą, iż państwo, nieważne jak represyjne, jest wyznacznikiem wolności danego narodu. Głoszą, że całe społeczeństwo danego państwa, nie ważne, czy dany jego członek jest chłopem, robotnikiem, czy bankierem, jest zespolone wspólną kulturą.

Kapitalizm tworzy rozwarstwienie i ograniczenie dostępu do środków zapewniających dostęp do rozwoju cywilizacyjnego. AN nie postulują jednak obalenia kapitalizmu, a jedynie walkę narodów z innymi narodami o dane środki.

AN nie sprzeciwia się istnieniu własności prywatnej i wolnemu rynkowi do momentu, kiedy ten nie zagraża narodowi, czyli w zasadzie nigdy. Postulują owszem tworzenie miejsc pracy w celu produkcji wartości dodatkowej, świadczenia socjalne, ale jak najbardziej tylko dla Polaków. Oficjalnie są wrodzy korwinistom, jednak nie przeszkadza im współpraca z nimi podczas Marszu Niepodległości.

W końcu naród jest wspólnotą kultury, więc wszelkie klasowe konflikty interesów idą w niebyt.

Należy zwrócić uwagę na fakt, że autorem części artykułów na portalu AN jest publicysta o pseudonimie Strasser, co jest jawnym nawiązaniem do wczesnej NSDAP.

Dobro wspólne, hierarchia i biznes

Grupkami Autonomicznych Nacjonalistów dowodzą liderzy. Są to ludzie z długim doświadczeniem politycznym, o czym świadczą ich rozległe kontakty. W końcu w jaki sposób zdobyliby dojście do klubu studenckiego, żeby zorganizować w nim imprezę w weekend majowy? W jaki sposób mieliby kontakty z byłym posłem i mającym ambicje polityczne frontem Młodzież Wszechpolska/Obóz Narodowo-Radykalny.

Nie są to oddolni działacze. Ich uliczny aktywizm to element biznesu, jakimi są internetowe sklepy odzieżowe reklamowane na portalach prowadzonych przez AN. Na swoich poglądach i naiwności wielu sfrustrowanych kapitalizmem młodych ludzi, w tym kibiców, nie tylko budują kapitał polityczny prawicowym politykierom, ale również bogacą się finansowo.

Ta kwestia jest dodatkiem do ich "antykapitalizmu", który nie ma nic wspólnego z walką klasową, gdyż cała idea nacjonalizmu zakłada wspólnotę pracowników i szefów. Nacjonalizm jest nierozerwalnie związany z kapitalizmem, a najwięcej zyskująca na nacjonalizmie drobna burżuazja nie może dbać o interesy swoich pracowników, gdyż działa wtedy na niekorzyść swojego biznesu.

I tyle im z postulowania dobra całego społeczeństwa, a nie TYLKO jego części, jaką jest klasa pracująca.

https://cia.media.pl/droga_legionisty_donikad
https://cia.media.pl/narodowo_socjalistyczny_pierwszy_maja_i_jego_automat...

Koko koko Euro spoko i inne gadżety

Publicystyka

Większość Polaków śmieje się w internecie z piosenki „Koko koko Euro spoko” zespołu „Jarzębiny” spod Biłgoraja, który jest oficjalnym hymnem reprezentacji Polski. A powinni śmiać się sami z siebie. Ich podejście do imprezy EURO 2012 przechodzi granice zdrowego pojmowania świata. Podobnie jak władze miast, gdzie odbędą się mecze. Już świecą się im oczy na widok „zysków”, jakie będą mieli z piłkarskiej imprezy. Ja bardziej chciałem skupić się na tym, co już nam przyniosło współorganizowanie z Ukrainą, Euro 2012.

Olewam Euro

Jerzy Dudek, były bramkarz reprezentacji bardzo ubolewał nad atmosferą wśród współrodaków, co do Euro. Mówił mediom, że impreza ta jest dla nas Polaków, a atmosferę na europejskie mistrzostwa w piłce nożnej tworzą nie tylko stadiony, ale przede wszystkim sami ludzie. Biadolą na swoich blogach celebryci, że Polacy to malkontenci, nie cieszą się z faktu, że cała piłkarska Europa przyjedzie do nas, nad Odrę i Wisłę. Prawda jest taka, że tylko 5% polskiego społeczeństwa interesuje się tym, co będzie miało miejsce w czerwcu. Reszcie jest to obojętne i dają temu wyraz na wielu forach internetowych. Obojętność z jaką witano Puchar 2012, który pielgrzymował po kraju, jak onegdaj cudowny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, dowodzi jednego, wielu uważa Euro za imprezę wyłącznie rządowo – medialną. Frekwencja na warszawskim Placu Defilad w dniu 22 kwietnia z okazji fotografowania się z dużym kubkiem UEFF-y o czymś świadczy: przyszli w większości rodzice z małymi dziećmi, zachęceni ładną pogodą, dzień wcześniej była to klapa.

Media – szczytowanie na ekranie

Media zawsze były dobrą tubą propagandową, zwłaszcza silnie powiązana towarzysko „Gazeta Wyborcza” i TVN, reszta również przeżywa Euro, jakby miała od czerwca nastać nowa era. Niestety ta era nie nastąpi. TVP nakręca emocje, emitując jakiś głupkowaty serial ze znanymi aktorami, trzech idiotów, bodaj gra tam Karolak i Adamczyk, gadają w barze przy piwie o przysłowiowej Dupie Maryni. Reklamy Telewizji Polskiej nie pojawiają się co prawda wszędzie, co wynika z kłopotów finansowych TVP, ale widać trzy uśmiechnięte twarze przypominające, że niedługo nastanie jedyne szczęście oraz zbawienie Polaków - Euro 2012. Gazety będą wydawać przewodniki, dodatki specjalne.

Niedawno odbył się mecz na stadionie narodowym w Warszawie, gdzie reprezentacja celebrytów ukraińskich i polskich rozegrała ze sobą mecz. Ekscytacja dziennikarzy na antenie TVP1 i TVP Info podczas relacji na żywo, sztucznie rozdmuchiwana atmosfera, wywoływała tylko jedynie śmiech. Miałem wrażenie, że są dwa światy, na samym stadionie i w około niego. Większość Warszawiaków ewidentnie była w tym drugim.

Euro gadżety polecają się nachalnie

Jedną z podstawowych słabości psychiki dziecka, jest podatność na nachalną reklamę. Dzieci muszą mieć to, co jest modne, bo inni to mają, więc czemu nie one. Wiedzą o tym producenci zabawek oraz gadżetów, a że w dzisiejszych czasach, co poniektórym wiek dziecięcy psychologicznie się przedłużył, liczba podatnych jest większa. Oczywiście zada ktoś pytanie skoro sprzedaż eurogadżetów tak świetnie idzie, to na pewno nie tylko 5% społeczeństwa interesuje się mistrzostwami. Jedno nie przeczy drugiemu. Można kupić kubek z logo Euro, ale samą imprezą się nie interesować. Koszaliński dystrybutor, który wygrał prawo do emitowania rzeczy związanych z imprezą, może zacierać ręce, ale nie zbawi zachodniopomorskiego rynku pracy od wysokiego bezrobocia.

Miejsca pracy

I tu jest najważniejszy gwóźdź programu. Miejsca pracy. Kiedy pięć lat temu Polska wraz z Ukrainą zostały ogłoszone gospodarzami ME w piłce nożnej, zapanował entuzjazm, wiele sobie obiecywano, w tym nowych miejsc pracy już z samego faktu organizacji imprezy. Dawało to wiele nadziei, ale teraz na tuż przed imprezą, studzi emocje sama Małgorzata Krzystek, główny ekonomista z KPP „Lewiatan”, twierdząc, że nie ma co liczyć na stałe zmniejszenie bezrobocia dzięki Euro. No ale skoro szanowna pani Krzystek forsuje idee neoliberalizmu w KPP „Lewiatan”, to trudno o optymistyczne prognozy. Tak czy owak, pracodawcy nie mają zamiaru zatrudniać, a raczej myślą o dalszych cięciach oraz zwolnieniach. Miejsca pracy związane z organizację Euro, szybko znikną, równie szybko, jak się pojawiły.

Infrastruktura widmo

Och jak się spieszą nasi budowniczy, byle tylko zdążyć przed 8 czerwca. Jednak jest już o wiele za późno. Doszło nawet do tego absurdu z pospiechem, że przy remoncie warszawskiego dworca Wschodniego, ostatnie do remontu poszły perony. Stąd sam obiekt kolejowy, tak jak dworzec zachodni, nie będą witały przyjaźnie niepełnosprawnych kibiców. Nie mówiąc już o wielu innych obiektach, które nie będą gotowe na mistrzostwa. Niedokończona A2 jest tego symbolem. Infrastrukturę widmo widać przy A1 z pociągów jadących z Aleksandrowa Kujawskiego do Torunia w okolicach wsi Otłoczyn. Można mnożyć takich przykładów wiele. Ale po co? Skoro już napisano o tym wiele.

Z poniższych przykładów, jak z elementów układanki tworzy się obraz nieciekawy. Na Euro skorzysta bardzo niewielu, nie licząc UEFF-y, czy małej firmy z Koszalina, które mogą być jedynymi beneficjentami Euro 2012. I jeszcze jedna rzecz, acz ważna. Obraz Polski w mediach zagranicznych się nie zmienił, portugalskie już dworują sobie z naszej infrastruktury, za to angielskie ostrzegają kierowców, żeby nie przyjeżdżali do Polski, ze względu na chaos komunikacyjny, jaki spowoduje zjechanie się tylu europejskich kibiców w jedno miejsce.

RobertHist

Piotr Siuda i Krwawa sobota w Nowoczerkasku, 2 czerwca 1962 r.

Historia | Publicystyka | Represje

W dniu 2 czerwca 2012 r. mija 50 rocznica krwawej soboty w Nowoczerkasku w południowej Rosji, w obwodzie rostowskim. Tego dnia, pracownicy zbuntowali się przeciw drastycznym podwyżkom cen żywności. Bunt zakończył się krwawymi represjami i stłumieniem prawdy o wydarzeniach przez radzieckie władze.

Protesty rozpoczęły się w dniu 1 czerwca. Kiedy władze ZSRR ogłosiły decyzję o podwyżce cen mięsa, mleka i przetworów mlecznych, wybuchły spontaniczne protesty w Moskwie, Leningradzie, Kijowie, Tbilisi i innych miastach. W Nowoczerkasku, zbuntowali się pracownicy fabryki lokomotyw. Protest szybko przekształcił się w strajk. Część pracowników próbowała uwolnić z aresztu zatrzymanych wcześniej kolegów. Wtedy padły pierwsze strzały. Następnie przybyły oddziały wojska, a władza wydała rozkaz strzelania do tłumu. Na miejscu zginęły 24 osoby, a kilkadziesiąt zostało rannych.

Nacjonalistyczny sposób na geja

Antyfaszyzm | Dyskryminacja | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

2 czerwca ulicami Warszawy przeszła, jedenasty raz, Parada Równości. Podczas swojej przeszło dziesięcioletniej historii przybierała różne formy. Z roku na rok wzrasta frekwencja a dla samej parady przełomowe stają się dwie daty. Zaledwie rok po inauguracji w 2001, środowisko LGBTQ zostało zakatowane przez środowisko skrajnej prawicy. Od tego czasu akty agresji kierowane wobec „Parady” przybierały różny kształt. Poczynając od bezpośrednich ataków na uczestników i uczestniczki parady, ataki na kluby, poprzez obrzucanie jajkami, a na oblewaniu święconą wodą skończywszy. Drugą ważną datą było oficjalne upolitycznienie parady. W roku 2004 organizatorki i organizatorzy znieśli zakaz promocji partii politycznych. Od tego czasu stałym elementem szczególnie eksponowanym w mediach była obecność polityków związanych z establishmentową lewicą.

Faszystowskie mobilizacje

Zarówno ataki skrajnie faszyzującej prawicy, jak i proces upolitycznienia postulatów miały swoją dynamikę. W 2005 roku, w wyniku nie uzyskania zgody prezydenta Warszawy, Lecha Kaczyńskiego, parada odbyła się jako „nielegalna”. Zgodę na demonstrację uzyskał natomiast tandem LPR–MW wraz z Obozem Narodowo Radykalnym. W ataki na paradę organizowaną przez środowisko gejów i lesbijek od lat zaangażowany jest cały przekrój organizacji zarówno neo-faszystowskich jak i narodowo–katolickich. Jedni w homoseksualistach widzą zagrożenie dla tradycyjnej wizji roli kobiety i mężczyzny w społeczeństwie, inni grzmią o postępującej sodomii.

Niezależnie od zarzucanych Paradzie Równości rodzajów „dewiacji” ataki na nią zawsze cechuje agresja, z trudem hamowana lub nie. W Polsce siła i zawziętość ataków wynikać może z braku imigrantów, chłopców do bicia, naturalnego kozła ofiarnego faszyzującej prawicy na każdej szerokości geograficznej. Nienawiść wobec homoseksualistów jest wśród neo–faszystów tak silna, że pozwoliła im odłożyć na bok spory i zjednoczyć się w 2010 roku przeciwko EuroPride. Przez Młodzież Wszechpolską zorganizowany został wówczas tzw. „Marsz Grunwaldzki”, jako ugrzeczniona i oficjalnie nie związana z Paradą Równości, kontra środowiska nacjonalistycznego.

W 2011 roku MW i ONR przy wsparciu partii politycznej Prawica RP zjednoczyły się organizując tzw. „Marsz dla Tradycji i Kultury”. Autonomiczni Nacjonaliści zorganizowali własny pochód. Cały przekrój skrajnie faszyzującej prawicy spotkał się pod sejmem gdzie swoją pikietę miał NOP.

Neo–faszyści są w stanie nie tylko atakować uczestniczki/ów, ale także zdolni są do sprawnej organizacji i współpracy ponad podziałami. Wcześniejszy ich sprzeciw ograniczał się do ataków kamieniami i petardami, obecnie moderują szereg „wydarzeń towarzyszących”.

LGBTQ na salonach

Od kilku lat politycy SLD wpisani są w polityczny krajobraz towarzyszący paradzie. Obecnie role SLD przejmuje Ruch Poparcia Palikota, wprowadzając walkę homoseksualistów o równouprawnienie na salony. Skutkiem związania się z konkretnymi partiami politycznymi było nie tylko zerwanie więzi ze środowiskiem antyfaszystowskim (uznanym za mało medialne i zbędne), ale także przeświadczenie, że drogą do zmiany świadomości społecznej są dekrety i ustawy sejmowe. Aktywizm środowiska LGBTQ uległ mainstremizacji, niezależne inicjatywy queerowe zastąpione zostały szeregiem działań fundacji i stowarzyszeń finansowanych przez Unie Europejską. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że chęć oparcia walki o zmianę społeczną wyłącznie na organizacjach pozarządowych jest drogą donikąd. Pieniądze płyną tak długo jak trwa problem, gdy problem zostaje rozwiązany strumień z pieniędzmi przestaje płynąć. Pomimo prób uczynienia z Parady Równości demonstracji wszystkich wykluczonych, skupia się ona na walce o prawa osób nie-hetero normatywnych. W efekcie prowadzi do stereotypizacji i narodzin niechęci innych wykluczonych grup społecznych wobec osób ze środowisk LGBTQ. Wykluczeni zostają nie tylko wszyscy ci, którzy nie chcą grać do bramki posłów i posłanek z SLD i RPP, ale także ci, którzy nie pasują do liberalnej wizji różnorodności. Ruch LGBTQ jest ruchem ludzi zamożnych ekonomicznie lub/i kulturowo i do takich samych ludzi, poprzez swoją formę, kieruje swój przekaz. Z perspektywy neo-faszystów jest to idealne rozwiązanie, nie dość, że uczestnicy/czki ruchu LGBTQ nie wpisują się w akceptowalną w Polsce wizję męskości/kobiecości to reprezentują uprzywilejowaną warstwę społeczną. Ruch LGBTQ wydaje się uważać, że rewolucyjne zmiany w mentalności mogą pochodzić wyłącznie od wyższych warstw społecznych. Myślenie to charakterystyczne jest dla ruchów społecznych skoncentrowanych wyłącznie na realizacji postulatów dotyczących własnej grupy.

Ciąg dalszy nastąpi

Tegoroczna demonstracja skrajnej prawicy, jak sami organizatorzy ogłosili ma przybrać formę blokady Parady Równości. Okazuje się, że organizatorzy tzw. Marszu Niepodległości zapomnieli już jakich argumentów używali atakując antyfaszystowską blokadę za zakłócanie legalnej demonstracji. Poziom agresji środowiska nacjonalistycznego systematycznie wzrasta, czego dowodem są ostatnie tygodnie i szereg ataków neo–faszystów na niezależne centra społeczne. Pewnym jest, że wśród uczestniczek/ów Parady, także znajdą się ofiary skrajnie prawicowej przemocy. Jaka będzie reakcja państwa i policji? Żadna. Sprzeciw wobec przemocy wobec osób homoseksualnych jest także naszą walką, walką wszystkich antyfaszystów i antyfaszystek.

Za: http://prostoantyfaszystowsko.wordpress.com/2012/06/01/nacjonalistyczny-...

Rasizm jest w Polsce nadal codziennością dla imigrantów i ich założonych w tym kraju rodzin

Kraj | Dyskryminacja | Edukacja/Prawa dziecka | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Wdowa po Nigeryjczyku z polskim paszportem, który dwa lata temu został zamordowany przez policjanta Artura Brzezińskiego na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie, opowiedziała na antenie Polskiego Radia o przypadkach rasizmu wobec niej i jej dzieci, których doświadcza w Polsce.

- Zdarza mi się, że kiedy idę z dziećmi na spacer albo do sklepu, słyszę, że się "puściłam z tym i tym", że powinnam wracać do Nigerii. Kiedyś motorniczy w tramwaju powiedział mi, że nie chciałbym mieć córki, która się puściła. Kiedy mój mąż żył, został zaatakowany, najpierw słownie, a potem zaczęli go bić. Policja przyjechała bardzo późno, a nam pomogli dwunastolatkowie - powiedziała Monika Itoya. - Nie jest to systematyczna akcja, nie każdy ma takie dziwne odzywki, ale to się zdarza - dodała.

Opisała również, z jakimi zachowaniami Polaków spotykają się jej dzieci. - Mój syn wczoraj usłyszał od starszej pani, że jest czarny. To było powiedziane takim tonem, jakby to było przestępstwo. Mój syn nie zrozumiał o co tej pani chodzi i odpowiedział, że przecież się umył. On jest mały, więc nie zrozumiał. Starsza córka rozumie, ale nie reaguje, boi się odpowiedzieć - podaje i opisuje przypadki kobieta.

Podczas rozmowy na temat źródeł polskiego rasizmu przytoczyła sytuację, w której wracając ze szkoły została zaatakowana słownie przez dzieci, które zaczęły za nią krzyczeć : "Uwaga, Murzyny idą!" i "Uwaga, bo was zjedzą!". Monika twierdzi, że "oni skądś to musieli wziąć, pewnie nasłuchali się od rodziców."

Kobieta powiedziała, że jej dzieci nie pytają o przyczyny agresji. - Zamykają się i nie chcą na ten temat rozmawiać - mówiła.

Wspomniała jednak i o tym, że pojawiają się również wyrazy sympatii, choć i te bywają czasem męczące. - Pokazywanie palcem, że dziecko ma inny kolor skóry jest uświadamianiem im, że są inni - wyjaśniała.

Jak widać Polska jest nadal krajem nietolerancyjnym z bardzo mocno zakorzenionym rasizmem i żadne euro nie poprawi tego wizerunku Polski na świecie, a jedynie utwierdzi kibiców z innych krajów w przekonaniu, że wszystko to co zostało przedstawione w wiadomościach przez stację BBC o polskim rasizmie jest prawdą.

http://www.youtube.com/watch?v=K0bApikw5vQ&feature=related

Polska nie będzie się wstydzić swojego Podziemia

Antyfaszyzm | Historia | Publicystyka

W związku z faktem, iż jeden z naszych czytelników poruszył kontrowersyjną tematykę Narodowych Sił Zbrojnych zamieszczamy tekst działacza polskiego podziemia niepodległościowego dotyczący tej formacji.

Słuchałem niedawno głębokich uwag znakomitego profesora Bourgin o ciągłości ideologicznej dziejów Francji od Wielkiej Rewolucji do Komuny Paryskiej. Na całej tej przestrzeni czasu spotykamy te same przewodnie idee wolności, równości i braterstwa, zabarwione tylko inaczej w zależności od warunków epoki. Tę ciągłość profesor Bourgin wyjaśnił dziedziczeniem, przechodzeniem z ojca na syna czy z dziada na wnuka dążeń, jakie wykrystalizowały się we Francji pod koniec XVIII wieku.

Murray Rothbard i jego poglądy a libertarianizm

Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Murray Rothbard jest jednym z prekursorów anarcho-kapitalizmu i jednym z najbardziej wpływowych ideologów myśli wolno rynkowej. O ile Rothbard był akademikiem o tyle w swojej publicystyce głosił wiele fałszu. Takim przykładem jest artykuł „The death wish of the anarcho-communists” z 1 stycznia 1970 roku opublikowanego w The Libertarian Forum.

Jako punkt wyjścia powinna nam posłużyć definicja libertarianizmu z którą wielu polskich wolnościowców ma problem. Słowo „libertarianizm” pochodzi od francuskiego „libertaire”, a określa pozycje polityczne nakreślone przez Josepha Dejacque, które były odpowiedzią na mutualizm Pierre’a Josepha Proudhona. Z czasem pojęcie libertarianizm zaczęło być używane jako synonim dla anarchizmu. Ten stan trwa do dziś. W większości państw libertarianami/wolnościowcami nazywa się anarchistów. Inaczej jest w Stanach Zjednoczonych oraz w Polsce gdzie o ile słowo “wolnościowcy” odnosi się zarówno do anarchistów jak i skrajnych liberałów o tyle słowo „libertarianizm” jest jednak bardziej zawłaszczone przez tych drugich.

Rothbard jako Amerykanin często krytykował amerykański alterglobalizm chcąc przedstawić go w jak najgorszym świetle. Ruch tak zwanej Nowej Lewicy koncentrował się na antymilitaryzmie, ekologolizmie, antyautorytaryzmie, antyrasizmie, dużą rolę w ruchu odgrywali wolnościowcy i antybolszewiccy komuniści jak Herbert Marcuse.

Ruch Nowej Lewicy jako, że był zarówno antybolszewicki jak i antyliberalny stawał się poważnym zagrożeniem dla ruchu, którego przedstawicielem był Rothbard. Żeby zrozumieć jego krytykę trzeba rozumieć czym były jego teorie. Rothbard zakładał, że „kapitalizm jest najpełniejszą ekspresją anarchizmu, a anarchizm jest najpełniejszą ekspresją kapitalizmu”

Uważał się za „anarchistę w dziedzinie własności prywatnej”. Postulował w skrócie zniesienie państwa na rzecz systemu agencji ochrony współzawodniczących na wolnym rynku, które byłyby wynajmowane przez biznesmenów. Takie agencje zastępowałyby policję i sądownictwo.

Aktywnie działał w amerykańskiej Partii Libertariańskiej często również angażując się w jej politykę wewnętrzną współpracując z Ronem Paulem. W 1992 roku wspierał kampanię prezydencką Patricka Buchanana.

Tyle o jego „anarchizmie”, wróćmy teraz do jego krytyki Nowej Lewicy. Jak już wspomniałem ruch Nowej Lewicy dogłębnie krytykował każdy kapitalizm. Zarówno rynkowy w USA jak i państwowy w Związku Radzieckim. W 1969 roku z szeregów ruchu Students for a Democratic Society powiązanego z Nową Lewicą usunięto maoistów. Mimo to Rothbard określa ten ruch jako zdominowany przez „marksistów-stalinistów” mimo, iż nie istnieje coś takiego jak doktryna stalinizmu. Pojęcie „stalinista” ma znaczenie perioratywne i odnosi się do członków partii kominternowskich lub organizacji nawiązujących w swoich postulatach do idei bliskich kominternowi. Marksizm to pojęcie odnoszące się do wielu doktryn opartych na analizie kapitału Karola Marska.

Murray Rothbard uważa, że drugą dominującą tendencją w Nowej Lewicy jest anarcho-komunizm. I tutaj zaczyna się jego krytyka prawdziwego anarchizmu. Anarcho-komunizm jest podobnie jak marksizm ruchem robotniczym. W Stanach Zjednoczonych, w sercu kapitalizmu jak miał powiedzieć John Steinbeck ludzie wolą patrzeć na siebie nie jak na wyzyskiwany proletariat tylko jak na biznesmenów, którym chwilowo się nie powodzi. Taka mentalność w połączeniu z naturalną niechęcią wobec państwa jest świetną bazą polityczną dla ultraliberalizmu i anarcho-kapitalizmu.

Rothbard krytykując anarcho-komunizm wykazał zupełny brak znajomości teorii. Stwierdza, iż stan w którym wszystkie środki produkcji są uwolnione od wpływu rynku i bezpłatne jest irracjonalny i nie ma nic wspólnego z wolnością. Prawdopodobnie próbuje stwierdzić, iż nie tylko środki produkcji, ale także dobra osobiste w wizji anarchistów mają podlegać kolektywizacji. Brak rozróżnienia własności nad środkami produkcji, a własności nad mieniem osobistym bardzo często konfunduje i przeraża. To zniechęca do kolektywistycznych idei.

Wielu ludzi początkowo ma wrażenie, że anarchistyczny komunizm postuluje wspólnotę wszystkiego łącznie z ubraniami i szczoteczkami do zębów. Owszem, możliwe, że takie rzeczy również są na świecie praktykowane niemniej jednak nie to jest celem ponieważ posiadanie dajmy na to mieszkania w celu jego zamieszkiwania nie równa się posiadaniu kamienicy w celu wynajmowania jej lokatorom i zarabiania na niej.

Rothbard uważa, że oczywistym jest fakt, że państwo jest wrogiem własności prywatnej. Nie wiadomo skąd Rothbard wysuwa takie wnioski w sytuacji w której to państwo bierze udział w przemocy ekonomicznej dokonywanej na pracownikach. Państwo bierze udział w przekazywaniu mieszkań komunalnych w ręce prywatnych właścicieli kosztem zamieszkujących je lokatorów. Anarcho-kapitalizm w praktyce można było swego czasu oglądać w Polsce.

W marcu 2012 roku mieszkańcy kamienicy na ulicy Dzierzby w Warszawie zostali obudzeni hukiem z ulicy. Właściciel, który przejął ich kamienicę stosował już wobec nich nielegalne środki przymusu tak jak niezgodne z prawem budowlanym odcięcie wody. Tym razem wynajął firmę ochroniarską. O szóstej rano pojawili się tam ubrani na czarno ochroniarze w kaskach. Demontowali ogrodzenie.

Lokatorzy próbowali stawić opór jednak dwóch zostało poszczutych psem. Przybyła na miejsce policja zamiast zająć się napastnikami do czego jest zobowiązana chciała zabrać większość lokatorów na komisariat w celu „złożenia wyjaśnień”. Napastnicy w tym czasie grodzili teren i bili lokatorów. Przybył komendant, przybył nawet sam właściciel, który nic sobie nie robiąc kazał ochroniarzom kontynuować czynności.

Gdy jeden z lokatorów zastąpił drogę ochroniarzom niosącym ogrodzenie jeden z nich zaczął go dusić. Policja nie reagowała. Lokatorka, która uderzyła duszącego jej sąsiada ochroniarza w twarz usłyszała „Z*** cię tu k***” oraz „jesteś już załatwiona”.

Wtedy przyjechały dwa radiowozy z policjantami, którzy wstrzymali pracę ochroniarzy na czas aż przybędzie inspektor Powiatowego Urzędu Nadzoru Budowlanego. Tu dochodzimy do kulminacyjnego momentu w którym państwo staje po stronie własności prywatnej. Dokumenty inwestora były „w porządku”, orzełki na pozwoleniach były i nic nie stało na przeszkodzie podejmowania prac budowlanych, a wejście na posesje nie było w jego kompetencjach.

Lokatorzy zwrócili uwagę na fakt, iż wjazd na który włamali się ochroniarzy był za wąski aby wydać na niego pozwolenie. Wynosił poniżej czterech metrów. Urzędnik zmierzył wjazd, wstrzymał budowę, ale grodzić pozwolił. Udzielił również instrukcji kamienicznikowi żeby dogadał się z właścicielem sąsiedniej działki aby mógł na teren nieruchomości wjechać z innej strony.

Lokatorzy zapewnili urzędnika, że jeżeli na miejscu poleje się krew (ochroniarz groził jednej z lokatorek) będzie za to odpowiedzialny. Dopiero wtedy urzędnik nakazał wstrzymanie działań oraz poprosił o stawienie się w jego biurze nazajutrz.

Cel został osiągnięty wyłącznie dzięki temu, że osoby zamieszkujące kamienicę stawiły opór. Był to okres kiedy firma Stora Enso w podobny sposób próbowała dokonać ewikcji skłotu Elba. Kamienicznik mógł skopiować sposób działania korporacji w swojej sprawie.

Policja i państwo stały po stronie własności prywatnej. Takie sytuację mają miejsce codziennie na całym świecie i jest to niezbity dowód na fałszywość założeń Rothbarda.

Według anarchistów państwo to instytucja, która istnieje po to żeby legalizować przemoc dokonywaną przez klasę posiadającą na klasie pracującej. Kapitalizm nie może istnieć bez państwa, a państwo bez kapitalizmu. Za próbę budowy państwa bez kapitalizmu uważają budowę Związku Radzieckiego, a jego system nazywają kapitalizmem państwowym.

Anarcho-komunizm Rothbard uważa jednak za o tyle lepszy od stalinizmu gdyż zakłada oddolność komunizmu. Stąd też twierdzi, że kapitalizm mógłby rozwijać się obok wolnościowego komunizmu. Nie zakłada oczywiście, że gdyby człowiek miał do wyboru żyć samemu, pracować i dostać tylko niewielki odsetek wypracowanej wartości aby móc zaspokoić potrzeby, a otrzymywać środki na zaspokojenie wszystkich podstawowych potrzeb w zamian za pomoc innym wedle swoich możliwości wybrałby to drugie.

Rothbard uważa również, że anarchiści owszem głoszą likwidację własności prywatnej, ale nigdy nie oddaliby własności, którą posiadają ponieważ każdy człowiek dąży do posiadania bogactw. Nie jest to prawdą. Społeczeństwa bliskie społeczeństwu anarchistycznemu, opierające się na wolności osobistej, wolnych relacjach między ludźmi i pomocy wzajemnej istnieją na świecie, a próby budowania takiego społeczeństwa również nie pozostawały bez perspektyw.

Brak wiedzy merytorycznej na temat anarchizmu w praktyce jaką prezentuje Murray Rothbard w swoich pismach jest tak uderzający, iż nie warto analizować jego krytyki rewolucji w Hiszpanii.

Anarcho-kapitalizm jest doktryną firm ochroniarskich mających znieść państwowy monopol na stosowanie przymusu wobec klasy pracującej. Kapitalizm nie jest anarchizmem ponieważ sam w sobie wytwarza władzę, a anarchizm nie jest kapitalizmem tylko jego zaprzeczeniem. Idee Murraya Rothbarda to nic innego jak postulowanie neoliberalnej ortodoksji na wolnościowych hasłach. To samo robi obecnie w USA Partia Libertariańska oraz różne podobne do niej grupy w Polsce.

Babcia Wandzia

Bibliografia dotycząca poglądów Rothbarda
Roberta Modugno Crocetta, Murray Rothbard's anarcho-capitalism in the contemporary debate. A critical defense, Ludwig Von Mises Institute
Exclusive Interview With Murray Rothbard The New Banner: A Fortnightly Libertarian Journal (25 luty 1972)
Oraz „The death wish of the anarcho-communists” z 1 stycznia 1970 roku opublikowany w The Libertarian Forum

Bibliografia dotycząca pojęcia „libertarianizm”

Chomsky, Noam (February 23, 2002). "The Week Online Interviews Chomsky". Z Magazine. Z Communications. Retrieved 21 November 2011.

"The term libertarian as used in the US means something quite different from what it meant historically and still means in the rest of the world. Historically, the libertarian movement has been the anti-statist wing of the socialist movement. Socialist anarchism was libertarian socialism. In the US, which is a society much more dominated by business, the term has a different meaning. It means eliminating or reducing state controls, mainly controls over private tyrannies. Libertarians in the US don't say let's get rid of corporations. It is a sort of ultra-rightism."

Colin Ward (2004), Anarchism: A Very Short Introduction, Oxford: Oxford University Press, p. 62.

"For a century, anarchists have used the word 'libertarian' as a synonym for 'anarchist', both as a noun and an adjective. The celebrated anarchist journal Le Libertaire was founded in 1896. However, much more recently the word has been appropriated by various American free-market philosophers..."

Fernandez, Frank (2001), Cuban Anarchism. The History of a Movement, Charles Bufe translator, Tucson, Arizona: See Sharp Press, p. 9.

"Thus, in the United States, the once exceedingly useful term "libertarian" has been hijacked by egotists who are in fact enemies of liberty in the full sense of the word."

Valentin Pelosse (1972). (in french). Joseph Dejacque, Le Libertaire: 1; derived from the work published as Valentin Pelosse (1972). "Joseph Déjacque et la création du néologisme "libertaire".

Economies et Sociétés (Cahiers de l'institut de science économique appliquée). S "Etudes de marxologie" (15 "Socialisme : Science et Ethique").
Nettlau, Max (1996) (in English, translated). A Short History of Anarchism. London: Freedom Press. p. 162.

Wróg przyrody i ruchu robotniczego – rozprawa o prymitywizmie jako trendzie XX wieku

Ekologia/Prawa zwierząt | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Celem niniejszego tekstu jest naszkicowanie sprzeczności idei anacho/eko – prymitywizmu oraz ukazanie jego destrukcyjnej roli na obszarze ruchów społecznych na świecie. Postanowiłem skoncentrować się na teoriach z pominięciem działań prymitywistów takich jak zamachy Theodore’a Kaczynskiego.

Głównym postulatem prymitywizmu jest zniszczenie technologii. Dla większości ludzi wiązałoby się to ze strasznymi konsekwencjami. Całkowite zniszczenie technologii mogłoby spowodować dużo większe szkody dla ludzkości niż powodują zanieczyszczenia. Zacznijmy od tego, że szybko zginęliby ludzie z dysfunkcją wzroku, osoby zażywające jakiekolwiek leki nie mówiąc już o tym, że technologia jest nam potrzebna do monitorowania konsekwencji jakie niosą ze sobą zanieczyszczenia powietrza, wód i gleby.

Krytyka cywilizacji samej w sobie została popełniona przez grupę pisarzy w większości amerykańskich. Część z nich określała się jako anarchiści lub ekolodzy jednak wspólną tożsamością ich wszystkich jest prymitywizm. Ich tezą jest założenie, że cywilizacja sama w sobie jest zagrożeniem dla życia na Ziemi. Walką o zmiany jest walka z cywilizacją. Problemem oprócz tego, że jest chyba najgorszą możliwą odpowiedzią na kwestię zanieczyszczenia środowiska jest również to, że idea prymitywizmu atakuje wiele postulatów pracowniczych. Dlatego właśnie jest bardzo niebezpieczny.

Zacząć trzeba od tego, że każda krytyka obecnego stanu rzeczy zawsze będzie skazana na niebyt jeżeli nie oferuje niczego lepszego. Tak było z bolszewizmem i faszyzmem. Te alternatywy krytykują obecny stan rzeczy jednak jedyne co przyniosły to militarystyczne dyktatury i śmierć milionów. Prymitywizm podważa ideę anarchizmu swoim nakreślaniem sprzeczności między brakiem władzy, a społeczeństwem masowym. Prymitywizm zakłada, iż grupa ludzi większa niż populacja jednej wioski sama w sobie tworzy przymus i, że hierarchia w takich grupach jest czymś naturalnym. To podważa ideę budowy federacji wolnych wspólnot miejskich i wiejskich.

Negacja społeczeństwa jako takiego spowodowana jest liberalnym zrównaniem społeczeństwa z państwem. Bakunin krytykując ideę państwa zauważa, że państwo jako instytucja konfliktuje interesy różnych grup w społeczeństwie, poświęca interesy większości interesom mniejszości. Pisze również: „Jesteśmy przekonani, że całe bogactwo ludzkiego rozwoju intelektualnego, moralnego, i materialne, jak i jego pozorna niezależność, jest produktem życia w społeczeństwie. Poza społeczeństwem, nie tylko nie miałby być wolnym człowiekiem, nie chciał nawet się prawdziwie człowiekiem, będąc świadomą siebie, tylko istotą, która myśli i mówi. (…) Jesteśmy głęboko przekonani, że całe życie ludzi - ich interesów, skłonności, potrzeb, złudzeń, nawet głupstw, jak i również przemocy w każdym calu, niesprawiedliwości i aktywności pozornie dobrowolnych - stanowią jedynie wynik nieuniknionego przymusu społecznego.”

Bakunin pisząc te słowa w 1871 roku ulega temu przed czym ostrzega Kropotkin 26 lat później. Rozróżnienie pojęcia „państwo” i „społeczeństwo” jest o tyle ważne, że jak pisze Kropotkin już w XIX wieku wielu publicystów obstawiało anarchizm jako ruch dążący do likwidacji społeczeństwa, a nie budowy społeczeństwa bez państwa. Powstały w XX wieku trend tak zwanego „anarcho-prymitywizmu” jest niejako dążeniem do potwierdzenia tez XIX-wiecznych przeciwników anarchizmu jako ruchu antykapitalistycznego.

Prymitywizm nie zakłada jasno jaki poziom rozwoju cywilizacji jest dopuszczalny. Wszystko dlatego, że nie postulują cofnięcia się w rozwoju. To co chcą osiągnąć ma być w ich mniemaniu postępem. Większość prymitywistów uważa, że cywilizację opartą na wyzysku stworzyła rewolucja neolityczna czyli przejście ludzkości z łowiectwa-zbieractwa do rolnictwa. John Zerzan, jeden z głównych teoretyków prymitywizmu widzi jednak „problem” w wykształceniu się ludzkiego języka, który zapoczątkował budowę społeczeństwa masowego. Można więc wywnioskować, że model społeczeństwa postulowany przez prymitywistów ma przypominać ten, który istniał na Ziemi 12 000 lat temu.

W czym jeszcze tkwi problem? W dzisiejszych czasach w dalszym ciągu istnieją ludzi, którzy żyją tak jak 12 000 lat temu. Nadal żyją z łowiectwa lub zbieractwa. Żyją oni jednak na terytoriach o niskiej gęstości zaludnienia. Wiele z nich to obszary gdzie nie da się inaczej wyżyć. Na terenach gęsto zaludnionych praktykowanie zbieractwa i łowiectwa mogło by się przyczynić do całkowitego zniszczenia środowiska. Przykład? Na terenie Polski po wojnie wiele lasów było pozbawionych zwierzyny ponieważ została wyłowiona przez kryjącą się w lesie partyzantkę.

Duże populacje ludzi można wyżywić wyłącznie za pomocą zorganizowanej hodowli roślin. 12 000 lat temu na świecie było dużo mniej ludzi więc mogli żyć z łowiectwa i zbieractwa. Kilku miliardowej populacji globu nie da się w ten sposób wyżywić. Przykładem gatunku zwierzęcia, który wyginął na skutek polowań przy dużej gęstości zaludnienia może być Moa na Nowej Zelandii.

Jedyną możliwością budowy świata po upadku cywilizacji byłaby masowa redukcja populacji. Tu otwiera się droga do ludobójstwa. Stąd też jak mówi Derric Jansen, prymitywiści nie mogą obalić cywilizacji. Muszą ją zwalczać, ale upaść musi sama. Ludzie muszą umrzeć sami…

Prymitywiści często atakują ruch anarchistyczny. Znany prymitywista, Theodor Kaczyński, który był jedną z głównych inspiracji dla Andersa Breivika pisał: "Jednym z najszybciej rozprzestrzeniającego się na nasz świat szaleństwa jest lewactwo, więc dyskusja na temat psychologii lewicowości może posłużyć jako wprowadzenie do dyskusji na temat problemów współczesnego społeczeństwa w ogóle.” Zehran często atakuje Bookchina i Chomsky’ego. Anarcho-syndykalistów jako przedstawicieli dominującego w anarchizmie nurtu uważają za krypto-bolszewików, a nawet krypto-faszystów tylko dlatego, że nie utożsamiają zniesienia pracy najemnej z upadkiem cywilizacji. Prymitywiści chcą upadku cywilizacji wraz z pracą najemną. Uważają, że anarcho-syndykalizm ma burżuazyjne korzenie i jest reakcyjny ponieważ dąży jedynie do zmian cywilizacyjnych, a nie jej obalenia.

Podsumowując, prymitywizm nie dąży do budowy społeczeństwa bez państwa tylko do obalenia społeczeństwa. Postuluje zniszczenie wszelkiej technologii dzięki, której możliwa jest podstawowa egzystencja i leczenie wielu chorób. Jest ideologią odrzucającą walkę robotników o swoje prawa. Postuluje straszną wizję świata opartą na masowej katastrofie i wymarciu większości populacji ludzkiej. Opiera się na błędnych założeniach.

Źródła, wszystkie dostępne w sieci wyłącznie w języku angielskim:
Theodore Kaczynski: Unambomber Manifesto
Sea Sharp Press: Anarchism vs. Primitivism, Tucson, Arizona, USA, 2003.
En Attendant: John Zerzan and the primitive confusion, 2000
Bakunin: Komuna Paryska i idea państwa
Kropotkin: Państwo i jego rola historyczna

Źródło: http://jakubworoncow.blogspot.com/

Igrzyska strat, wyzysku i niesprawiedliwości społecznej

Kraj | Publicystyka | Tacy są politycy

Jak wynika z badań nastrojów społecznych im bliżej do euro 2012, tym więcej osób ma tych mistrzostw dość. Polacy nie dali sobie zamydlić oczu i coraz wyraźniej widzą, że rząd próbuje przykryć tą wątpliwą "imprezą" sportową, problemy z jakimi borykają się zwykli obywatele. Premier uśmiecha się do kamer coraz częściej, jakby chciał sprawić, aby ludzie uwierzyli, że co złego to nie on i zapomnieli o brutalnym podwyższeniu wieku emerytalnego oraz o przeniesionych na nich kosztach tej imprezy. To nic, że Polska staje się krajem, w którym w zastraszającym tempie przybywa ludzi wykluczonych i osiedli kontenerowych. Na pocieszenie premier daje narodowi igrzyska. Jednak to pocieszenie, także jest wątpliwe wobec utrudnień jakie euro już spowodowało lub dopiero spowoduje w i tak już niełatwym życiu obywateli.

Mieszkańcy miast gospodarzy już przygotowują się na gigantyczne korki przez cały czerwiec. Natomiast rząd szykuje dla bogatych kibiców i dygnitarzy specjalne "uefapasy", oczywiście kosztem pozostałych.

W Warszawie pas ten poprowadzi od Lotniska Chopina do centrum miasta jedną z głównych arterii, która i bez mistrzostw zawsze jest zakorkowana. Stworzony specjalnie dla UEFA pas będzie mieć ponad 5 kilometrów długości i będzie działać przez całą dobę aż do 2 lipca. Dodatkowo dla federacji piłkarskiej przeznaczony będzie też buspas w Alejach Jerozolimskich.

W poszczególnych miastach przy strefach kibica i stadionach pozamykane zostaną drogi. W Poznaniu zakaz wjazdu dotyczyć będzie centrum w okolicach pl. Wolności. Pod własny dom nie będą mogli podjechać nawet mieszkańcy.

Ludzie zamieszkujący okolice lotnisk nie mogą także liczyć na spokojny sen, bowiem w czerwcu zniesiony zostanie zakaz nocnych lotów, a dokładniej startów i lądowań.
W nocy samoloty hałasować będą mogły od 1 czerwca do 4 lipca.

- Na czas Euro przestają obowiązywać pewne rygorystyczne przepisy związane z hałasem i zanieczyszczeniem środowiska. Wszystko po to by, wszyscy, którzy chcą skorzystać z polskiego nieba, mieli do niego nieograniczony dostęp - tłumaczy Katarzyna Krasnodębska z Urzędu Lotnictwa Cywilnego. - To jest impreza, która nie potrwa długo, dlatego uciążliwości dla środowiska oraz te związane z hałasem nie będą znaczne - twierdzi.

- Ubiegając się o Euro 2012, musieliśmy sobie zdawać sprawę z tych wszystkich uciążliwości - dodaje.

Największe problemy dotyczą osób, które zostały wywłaszczone, aby mogły powstać inwestycje związane z euro 2012, chodzi głównie o drogi. Wypłacanie odszkodowań ludziom, którzy na ich powstaniu stracili swoje domy, idzie bardzo powoli.

- Ustawa sprawiła, że gdy decyzja o pozwoleniu na budowę staje się ostateczna, to z automatu ziemia jest wywłaszczona. Problem polega jednak na wycenie tej nieruchomości. Ustawa daje na to 30 dni, ale to termin zupełnie nierealny i nieprzestrzegany - mówi Michał Chylak z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Wielu zmuszono do wyprowadzki, choć ich nieruchomość nie została jeszcze wyceniona. Wywłaszczeni nie dość, że nie mają środków na kupno nowego domu, to nawet nie wiedzą kiedy i jakiej wysokości odszkodowanie zostanie im wypłacone. Jednocześnie prawo zmusza ich, do płacenia za stare domy podatku od nieruchomości.

Dużym problemem jest także sprawa tego, na jakie sumy dom czy działkę oszacowano. Ludzi, którzy co prawda nie mieli pięknych nowych domów, ale takie, w których mogliby jeszcze przez wiele lat mieszkać, za wypłacone odszkodowanie za stary dom, nie będzie stać na kupno nawet kawalerki w bloku. Zupełnie jakby zostali ukarani odebraniem jakiegokolwiek dachu nad głową, za to tylko, że żyli w biedzie.

- Część rzeczoznawców działkę budowlaną wyceniała po cenie przyszłego gruntu pod drogę. To drastycznie zmniejszało odszkodowania - dodaje Michał Chylak.

Sytuacja ta łudząco przypomina sprawy przesiedlanych mieszkańców faweli, dzielnic nędzy w Rio de Janeiro w Brazylii, także przed igrzyskami.

Inną sprawą są przedsiębiorcy, przez których działkę przebiega droga. Przykładem może być tutaj sadownik, którego sad przedzielono na pół. Jednak odszkodowanie uwzględniło tylko rzeczywiście zabrany grunt. Niestety urzędników zupełnie nie interesuje fakt, że teraz kilka drzew ma po jednej stronie drogi, a kilka po drugiej i aby się do nich dostać, musi przejechać kilkanaście kilometrów, gdyż brak w jego pobliżu przejazdu nad ekspresówką.

Jednak o tych wstydliwych dla rządu kwestiach wiedzieć będą tylko nieliczni. Wbrew temu co mówi premier, euro jak i wszystkie te przygotowania do niego tzw. "Polska w budowie", wcale nie jest dla zwykłych, szarych obywateli. Wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy gdyby nie igrzyska, to czy rząd równie ochoczo wydawałby pieniądze na czyszczenie i odmalowywanie dworców, układanie nowych chodników czy odpicowywanie, niektórych pociągów. Oczywiście, że nie, gdyż przez lata nie robiono nic, aby zwykli ludzie mogli podróżować w godnych warunkach. Świetnym przykładem obłudy jest także przykrywanie kolorowymi płachtami murów starych, zaniedbanych budowli, grożących niemal zawaleniem, które to płachty znikną zaraz po zakończeniu euro i kiedy opadnie kurz emocji okaże się, że Polska tak jak była, taka zostanie : szara, brudna, z niedokończonymi autostradami i uboższymi o koszty mistrzostw ludźmi. Bo tak naprawdę, to euro nie jest dla nas, ale za nasze, dla bezwstydnych liczących na ogromne zyski możnowładców.

Poznań bojkotuje puby neofaszystów

Kraj | Antyfaszyzm | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Ruch anarchistyczny

Od kilku miesięcy widać w naszym mieście wzmożoną aktywność grup o profilu skrajnie prawicowym. Ulice zaśmiecane są szowinistycznymi, czy rasistowskimi wlepakmi i plakatami, w wielu miejscach na poznańskich murach pojawiają się symbole wprost gloryfikujące supremację białej rasy (krzyż celtycki), atakowane są miejsca upamiętniające poległych Żydów. Specjalizują się w takiej „działalności” głównie grupy: ONR, Wielkopolscy Patrioci i tzw. Autonomiczni Nacjonaliści, często byli nazi skini.

To właśnie członkowie tych grup 13 maja próbowali zaatakować Festiwal Sztuki DIY. Impreza będąca z założenia otwartym spotkaniem, w którym uczestniczyli m.in. rodzice z małymi dziećmi (w programie festiwalu odbywały się warsztaty i zabawy dla dzieci), stała się obiektem bezpardonowego ataku. Napastnicy rzucali kamieniami, racami, podpalili jedną z tablic informacyjnych. Ich atak został szybko odparty przez uczestników festiwalu, napastnicy uciekli. W grupie napastników, oprócz członków wymienionych grup, rozpoznano także Macieja Witzberga (wcześniej miał na nazwisko Kwiatkowski; na Facebooku występuje jako Maciej Wittenberg) współwłaściciela dwóch poznańskich pubów „U Honzika” i „Brogans”.

Obecność pana Macieja na czele faszystowskiej bojówki nie może dziwić. Nadal niezbyt liczne grupki radykalnych nacjonalistów muszą skądś czerpać finanse na druk kolorowych plakatów, banerów czy wlepek. Wszystko wskazuje na to, że właśnie Maciej Witzberg i Jan Iżycki jako właściciele pubów „U Honzika” i „Brogans” takiego wsparcia im udzielają. To w tych lokalach nacjonaliści omawiają strategię, przyjmują gości z innych miast, konsolidują swój ruch oparty na szowinizmie i nietolerancji. Właściciele „U Honzika” i „Brogansa” zamieszani są również we współpracę z neofaszystami z Czech, min. zajmowali się drukiem materiałów propagandowych tamtejszych grup, z racji tego, że w Czechach takie treści są zabronione. Mamy wiec do czynienia z biznesmenami czynnie wspierającymi zarówno rodzimych jak i czeskich neofaszystów.

Nie możemy bezczynnie czekać, aż dojdzie w Poznaniu do kolejnych pobić czy ataków. Bierność z naszej strony to cicha zgoda na tego typu ataki. Pamiętajmy o tym, do czego prowadzi neofaszystowska propaganda: na Podlasiu, członkowie neofaszystowskich bojówek zamordowali przez ostatnie 5 lat co najmniej 2 osoby. Dziś przemoc neofaszystów dotyka uczestników kulturalnego festiwalu na Rozbracie, jutro ich rasistowska i ksenofobiczna działalność może dotknąć każdego, kto w jakikolwiek sposób wyróżnia się w tłumie czy ma odwagę inaczej myśleć. Neofaszyści zawsze znajdą sobie kolejny cel dla swojej przemocy, bo przemoc i nienawiść to jedyny język, którym się posługują.

Aby skutecznie ograniczyć lub wyeliminować działania tych struktur, należy odciąć źródło finansowania. Ogłaszamy zatem bojkot pubów „U Honzika” i „Brogans”! W Poznaniu jest wystarczająco dużo lokali, gdzie można napić się piwa, więc po co nabijać kasę skrajnej prawicy marzącej o rasistowskich bojówkach „czyszczących” miasto z „niepożądanych elementów”. Jeżeli nie chcesz, by na ulicach pojawiała się neofaszystowska propaganda, przyłącz się do bojkotu i powiadom swoich znajomych! Razem damy radę!

Rasizm stop!

Źródło: Bojkot "U Honzika" i "Brogans"

Z NOP do policji droga jest krótka (w reakcji na felieton Jacka Żakowskiego)

Świat | Antyfaszyzm | Dyskryminacja | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Represje | Tacy są politycy

Felieton ten piszę po przeczytaniu artykułu Jacka Żakowskiego „Ultraprawica atakuje, władza milczy”. Dziennikarz GW wyłamał się ze stada milczących i poruszył palący temat. Bardzo trafnie ukazał go też w szerszym kontekście. Kontekście szerzonego przez skrajną prawicę terroru i towarzyszącej mu atmosfery przyzwolenia. Zaapelował jednak w nie tym kierunku, w którym należy. Ale od początku…

Polskie organizacje narodowo-radykalne i neofaszystowskie spierają się o modele władzy autorytarnej, którą chcieliby nam zgotować. Spierają się o strukturalne formy nacjonalizmu czy rasizmu hołdując bądź tym bardziej retro bądź tym bardziej obecne modnym w skrajnie prawicowym obozie. Ale jest jedna idea, w stosunku do której panuje tam całkowita zgodność. Tylko jedna idea, na której starając się od lat budować swoją medialność. Zespaja ich tylko jedna idea nienawiści: HOMOFOBIA. Czy to Anaboliczni Nacjonaliści (AN), czy Winnicki i spółka (MW), czy rzymskie saluty (ONR) czy wreszcie „zakazy pedałowania” (NOP) – nienawiść do wszelkich odstępstw od konserwatywnej hetero-przymusowości buzuje w tej samej temperaturze.

Ostatnie polowania na środowiska LGBTQ w Krakowie, zbiegły się z dramatycznym pogromem w St.Petersburgu (o czym tutaj).

Szczerze powiem, że jak bardzo bym się nie wysiliła, nie dostrzegam różnicy pomiędzy dziczą, która zlinczowała aktywistów LGBTQ w Rosji a naszymi lokalnymi narodowo-radykalnymi-homofobami. To, że mobilizacje naszych lokalnych homofobów, zwoływanych przez neofaszystowskie ugrupowania, nie kończyły się w ostatnich latach podobnymi pogromami jak w Rosji, to wciąż efekt zdecydowanej postawy ruchów, które w latach 2004-2006 wspólnymi siłami dały tej agresji wspólny odpór. Mam tu na myśli ruchy lgbtq, antyfaszystowski, antyrasistowski, wolnościowy, feministyczny, squaterski… Źle się natomiast stało, że po roku 2006, część środowiska LGBTQ odcięła się od wspierającego je w najcięższych momentach ruchu antyfaszystowskiego deklarując: już nie jesteście nam potrzebni, teraz już chroni nas policja. Pewnie mało kto chce dziś do tego wracać, ale tak było i warto wyciągnąć z tego wnioski. Dziś, po kilku latach, od kiedy część antyfaszystów, poproszona o to, przestała się zajmować neofaszystowskimi mobilizacjami na akcje LGBTQ, jedynym rozwiązaniem mienią się interwencje… homofobicznej policji, w szeregach której znajdziemy niejednego byłego członka ugrupowań skrajnie prawicowych (tak tak, z NOP do policji droga bardzo krótka) albo parlamentarzystów, którzy w większości problematykę mają głęboko gdzieś.

Przypominam panie Jacku, że to nie policja i nie komisje sejmowe zadbały w pierwszej kolejności o bezpieczeństwo mniejszości seksualnych w najcięższym momencie czyli niecałe 10 lat temu, gdy narodowi radykałowie z neofaszystowskich grupek rzucili się na Parady Równości. Przypominam, że to właśnie na polskim komisariacie osoby homo-, bi- czy transseksualne wciąż czują się najbardziej bezbronne oraz, że to właśnie z ust wielu parlamentarzystów, wciąż wycieka homofobia nawet jeśli nie tak chamska jak jeszcze kilka lat temu. No właśnie. Dlaczego osoba publiczna (czytaj: polityk) nie można już sobie pozwolić na agresywne homofobiczne wypowiedzi? Czy dzięki działaniom policji i komisji parlamentarnych? Nie. Dzięki ruchowi społecznemu, który przed 10 laty zajął się aktywnym zwalczaniem tego typu zachowań i zepchnął je do defensywy. Niestety. Dziś zapomina się o tym, mało tego, powołuje wydziały specjalne służb bezpieczeństwa do represjonowania środowisk antyfaszystowskich. A narodowi-radykałowie, przybijając piątki z kolegami z policji (patrz: historie w Białymstoku) czują się coraz pewniej.

To nie reakcja władz, ale stanowcza reakcja społeczna jest tu potrzebna. Nie lament w stronę policji i polityków, ale ludzka solidarność wobec agitacji krypto-faszystowskich ugrupowań. Tym bardziej, że jak już sam dziennikarz zauważył, spora część z polityków cicho lub głośno dopinguje narodowców (patrz: przytulanki posłów PiS i struktur ONR w kilku miastach Polski). Tylko wspólna, oddolna reakcja, zarówno ludzi bezpośrednio zagrożonych homofobiczną agresją (lgbtq), środowisk tradycyjnie konfrontujących zorganizowane formy dyskryminacji (antyfaszyści i antyrasiści) a także wszystkich “postronnych”, którzy nie chcą oglądać na polskich ulicach obrazków z Petersburga czy Belgradu, jest w stanie dać odpór „ultraprawicy” (termin z tekstu Żakowskiego). Tym bardziej, że polskie elity polityczne mają dziś w głowie tylko jedno. Futbolowy biznes. A po biznesie futbolowym, przyjdzie następny biznes. Skrajnie prawicową nienawiścią, homofobiczną i każdą inną, zająć się musimy sami.

Lukrecja

PS. Specjalne pozdrowienia dla tych, którzy się za mną stęsknili i dopytywali o kolejne felietony.
Źródło: Lukrecja Sugar

Kanał XML