Gospodarka

Komisja Europejska chce karać rządy, które nie wdrożą antyspołecznej polityki

Kraj | Gospodarka | Tacy są politycy

Wraz z falą strajków i protestów przeciw cięciom socjalnym, które przetoczyły się w ostatnim tygodniu przez Hiszpanię, Belgię, Włochy Grecję, Komisja Europejska zaproponowała nowe środki, które mają wymusić posłuszeństwo rządów krajów znajdujących się w strefie Euro. Komisja zagroziła wielomiliardowymi grzywnami krajom takim jak Hiszpania i Irlandia, jeśli rządy tych krajów ustąpią z drogi cięć budżetowych.

Według planu Komisji, Ministerstwa Skarbu krajów należących do Strefy Euro mają złożyć pieniądze w Brukseli w centralnym depozycie. Pieniądze przepadną, jeżeli rządy nie będą w stanie przekonać władz Unii Europejskiej, że wykonały wystarczająco dużo, by wdrożyć cięcia socjalne. Dla Hiszpanii, ceną nieposłuszeństwa byłaby równowartość 2 miliardów euro (czyli 0,2% PKN), a dla Francji ceną byłoby 3,8 miliarda euro.

Rząd Niemiec ochoczo poparł te kroki, nazywając je drogą do „odpolitycznienia” cięć socjalnych. Jose Manuel Barroso, Przewodniczący Komisji, podkreślił, że rządom państw nie można zaufać, by chciały samodzielnie wykonywać niepopularne decyzje oszczędnościowe. „Decyzje podejmowane przez instytucje demokratyczne na świecie są – bardzo często – nieprawidłowe” – powiedział Barroso.

http://www.telegraph.co.uk/news/worldnews/europe/spain/8032851/Europe-on...

Podwyżka cen kolejowych biletów InterRegio

Kraj | Gospodarka

 Przewozy Regionalne Od początku października średnio o 2,50 zł podrożeją bilety na międzywojewódzkie pociągi Przewozów Regionalnych InterRegio. Przybędzie za to tańszych połączeń na trasach regionalnych.

Jak powiedział rzecznik Przewoźnika Piotr Olszewski, podwyżka cen jest spowodowana wzrostem kosztów usług związanych z utrzymaniem taboru, który obsługuje połączenia InterRegio.

Zmienią się jednak tylko ceny biletów jednorazowych na takie połączenia. "Ceny biletów okresowych i ofert promocyjnych pozostaną bez zmian, więc jeśli ktoś często podróżuje, to nie odczuje różnicy" - zapewnił rzecznik.

Czeka nas kolejna fala emigracji

Kraj | Gospodarka

1 maja zostaną w pełni otwarte dla Polaków rynki pracy w Niemczech i Austrii. Będzie kolejna fala emigracji - pisze "Gazeta Wyborcza". Niestety, fala gorsza dla nas w skutkach, niż ta sprzed sześciu lat - ostrzegają eksperci. Szacuje się, że za kilka miesięcy pół miliona Polaków wyjedzie do Niemiec do pracy.

Już teraz brakuje tam 36 tys. inżynierów i 20 tys. informatyków. Brakuje też budowlańców, pielęgniarek, opiekunów osób starszych. Co miesiąc w skali Niemiec ubywa 1,2 tys. osób w wieku produkcyjnym. Problem w tym, że i my potrzebujemy informatyków, inżynierów, budowlańców - akcentuje gazeta. Polskie Ministerstwo Pracy jest jednak przekonane, że złych skutków otwarcia niemieckiego rynku pracy nie będzie.

The CTC once again betrays Cuban workers

English | Gospodarka | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycy

// Joint Communiqué MLC-GALSIC (Cuban Libertarian Movement – Support Group for Libertarians and Independent Sindicalists of Cuba)

On September 13, the newspaper Granma, official voice of the Cuban Communist Party published a communiqué (1) by the Central de Trabajadores de Cuba (CTC - Cuba’s only union) in which the official labor union announces, justifies and defends the labor adjustment measures the Cuban government has implemented, “following the process of modernizing the economic model and the projections for the economy for the 2011-2015 period” which foresees for the coming year “a reduction of over 500,000 workers from the state sector and their transfer to the private sector”.

The reply (not by chance) of Fidel Castro to an American journalist’s question, admitting that “the Cuban model doesn’t work, even in Cuba” and the shameful and cynical pronouncement by the CTC announcing, justifying and defending the firing of half a million Cuban workers – a measure decided unilaterally by the government of President-General Raúl Castro – clearly show that the Castro brothers are saying goodbye to socialism but not to power, and that in order to continue in power they are ready to implement an economic policy of naked capitalism.

Sejm ogranicza wysokość rent

Świat | Gospodarka | Tacy są politycy

Od nowego roku renty mają zależeć od kapitału zgromadzonego na emeryturę, co oznacza, że mogą być niższe. Szczególnie dla osób zarabiających poniżej średniej krajowej - zaznacza gazeta.

Z wyliczeń "DGP" wynika, że np. osoba otrzymująca 70 proc. przeciętnego wynagrodzenia, która przepracowała 20 lat, w razie utraty zdrowia może obecnie liczyć na rentę w wysokości 1,2 tys. zł. Po zmianach natomiast otrzyma 700 - 800 zł. (PAP)

Niemcy: wielkie demonstracje przeciw polityce atomowej

Świat | Gospodarka | Protesty

W sobotę na ulicach Berlina demonstrowano przeciwko energii atomowej. W manifestacji przeciwko rządowym planom wydłużenia eksploatacji niemieckich elektrowni atomowych uczestniczyło 100 tysięcy osób. Po południu demonstranci otoczyli dzielnicę Berlina, w której mieszczą się budynki rządowe. Na tysiącach zielonych i żółtych transparentów umieścili symbol przeciwników energii jądrowej - czerwone słońce oraz hasło: "Energia atomowa? Nie dziękuję!" oraz "Nasi wnukowie będą świecić". Obecne przepisy zakładają zamknięce elektrowni 17 elektrowni atomowych w 2021 roku. Nowa koncepcja zakłada wydłużenie okresu ich eksploatacji o średnio 12 lat.

Gomułka, Rybiński i Bugaj - rząd oszukuje obywateli, deficyt wynosi 100 miliardów złotych

Kraj | Gospodarka | Tacy są politycy

Trzej ekonomiści Krzysztof Rybiński (Ernst & Young), Stanisław Gomułka (Business Center Club, wcześniej współautor "planu Balcerowicza") i Ryszard Bugaj (Państwowa Akademia Nauk, dawniej Unia Pracy) w rozmowie z wprost24 zgodnie stwierdzili, że rząd ukrywa faktyczny wymiar deficytu budżetowego przez zabiegi księgowe. Według oficjalnych danych deficyt budżetowy wynosi 48 miliardów złotych, jednak ogromna część zadłużenia, jak zauważają ekonomiści, przenoszona jest na agendy podległe rządowi np. samorządy, które nie otrzymują pieniędzy na wypłaty dla nauczycieli, więc muszą zadłużać się na własną rękę, Krajowy Fundusz Drogowy jest zadłużony na miliardowe kwoty na zasadach komercyjnych itd.

Jak zgodnie szacują ekonomiści faktyczny deficyt pieniędzy państwa wynosi około 100 miliardów złotych rocznie. Obecnie dług publiczny Polski wynosi już 740 miliardów złotych, a koszty jego obsługi są większe niż utrzymania wojska, policji i straży pożarnej łącznie.

Jak zauważają rozmówcy wprost24 przy takiej skali zadłużenia zapowiadane podniesienie VAT-u, które przyniesie budżetowi zaledwie 5 miliardów rocznie jest mocno przecenianym środkiem zaradczym. Ekonomiści strasząc kryzysem "na miarę Grecji lub Argentyny" domagają się cięć w wydatkach państwa. Piotr Bugaj zauważył również, że więcej państwo zyskałoby na podwyżce podatku dochodowego dla najbogatszych niż VAT-u.

Wspaniała Okazja - zaproszenie na obóz antygraniczny w Brukseli + kilka refleksji

Świat | Antyfaszyzm | Dyskryminacja | Gospodarka | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Wspaniała okazja...

Kilka myśli na temat migracji, kapitalizmu i przewrotów społecznych

I. Wstęp

Tekst ten powstał na podstawie spraw praktycznych połączonych z okazją szczytu ECOFIN (szczyt ministrów finansów krajów europejskich, 30. września do 1. października) i demonstracji Europejskich Związków Zawodowych (29. września), która będzie miała podczas obozu antygranicznego w Brukseli (25. września do 3. października). Podczas przygotowań do obozu dyskutowaliśmy naszą pozycję w stosunku do tego szczytu. Nasze refleksje szybo poszły w kierunku obecnego kryzysu i jego społecznych i politycznych skutków, m.in. wypłynięcia rasistowskich polityków i zachowań, oraz wybuchu rewolt społecznych i pojawienia się nowych ruchów masowych. Pytania dotyczące tych kwestii są głownym powodem powstania tego tekstu, a ostatni tydzień września w Brukseli, tłem. Będąc na radykalnych pozycjach przeciwko istnieniu granic i za wolnością poruszania się, chcemy tu zaproponować kilka nowych pomysłów dla ruchu antygranicznego, opierając się na zależnościach między europejską polityką ekonomiczną i antymigracyjną i na obecnym wybuchu rewolt społecznych. Pomysłów, które mają przynieść relfeksje i dyskusje... i działania.

II. O naszych ograniczeniach

Na początek chcielibyśmy przemyśleć to, w jaki sposób „działacze antygraniczni”, w szerokim sensie, łączą politykę migracyjną z polityką ekonomiczną. W dyskursach tych można wyróżnić dwa bieguny. Między nimi toczy się wiele dyskusji i istnieje wiele pozycji.

Dwa nurty

Z jednej strony istnieje nurt radykalny, który można określić jako rozwijanie dyskursu na rzecz całkowitej wolności poruszania się i osiedlania, przeciwko granicom, przeciwko państwu i kapitalizmowi. Dyskurs ten, często połączony z akcjami bezpośrednimi, stara się umieścić walkę z polityką anty-migracyjną w ramach ogólnej krytyki systemu kapitalistycznego. Jednak sposób w jaki jest on wyrażany często ogranicza się do całkowitej negacji wszystkich struktur kapitalizmu, sięga więc tylko do ludzi, którzy już są do niego przekonani. Z drugiej strony mamy nurt bardziej umiarkowany, który podkreśla proces regulacji migracji i sprzeciwia się istnieniu obozów więziennych. Ten dyskurs z reguły blokuje się na próbie połączenia ekonomicznych i politycznych ram w których znajduje się polityka anty-migracyjna.

Paradoks

Zdajemy sobie sprawę, że wspólnym punktem tych dwóch dyskursów jest skupienie się na represjach skierowanym przeciwko migrantom. Nacisk kładziony na tą sprawę jest zrozumiały, jest to najbardziej oburzający aspekt sytuacji w jakiej znajdują się migranci, którzy sami również uważają to za rzecz najważniejszą: wydostanie się z matni represji i możliwość prowadzenia „normalnego” życia. Uważamy jednak, że jest to słabość, jednowymiarowość dyskursu antygranicznego. Sposób wykorzystywania pracy imigrantów przez kapitalizm i jego wpływ na ekonomię prawie nigdy nie był używany jako główny argument przeciwko istnieniu granic i w walce o wolność. Co więcej, pomijając Frontex, możemy przyjąć że „władze europejskie”, mimo ich wagi decyzyjnej i organizacyjnej w kwestii migracji, nigdy nie były obiektem krytyki i działań ruchów antygranicznych.

Odłożenie tej sprawy na bok stwarza, z naszego punktu widzenia, paradoks: Wiele z nas myśli, że sposób w jaki traktowani są imigranci ujawnia prawdziwą twarz kapitalizmy i pozwala nam zerknąć na przyszłe trendy w rozwoju społeczeństw (militaryzacja granic i społeczeństw w ogóle, rozwój technologii kontroli, niepewność zatrudnienia, zniszczenie praw społecznych i wolności wypowiedzi...). Mimo to, rzadko zdarza się żebyśmy, wychodząc od kwestii migracji, rozwijali dyskurs lub akcje dotyczące innych aspektów społeczeństwa.

III. Migracje a rozwój europejskiej ekonomii i strategi bezpieczeństwa

Migracja istnieje wszędzie, na poziomie międzynarodowym i lokalnym. Wynika z wojen, poszukiwania pracy lub edukacji, jako wynik zmian klimatu lub spotkań. Wiele z nas nie mówi w języku naszych dziadków, nie mieszka tam, gdzie mieszkali rodzice i te zmiany nie przestaną zachodzić. „Migranci” i „miejscowi”, to jedynie tożsamość nam narzucona nam na papierze przez państwo, lub wmawiana przez telewizję, tożsamość nam obca. Podział na „migrantów” i „miejscowych” nie ma już sensu. Jednak „sans-papiers” (imigranci „nielegalni”, od francuskiego „bez papierów” - przyp. Tłum.) stanowią specjalną grupę migrantów. Są pozbawieni wszelkich praw, są zmuszeni żyć poza prawem i przedstawiają sobą symbolicznie ostatecznych „obcych”. System kapitalistyczny spycha ich na margines i stosuje wobec nich specjalną politykę. Ta właśnie polityka i jej związek z resztą społeczeństwa znajdują się w centrum naszego zainteresowania.

Rozwój europejskiej polityki migracyjnej powinien być analizowany w kontekście rozwoju Unii Europejskiej, jako że jest to proces systemu ekonomicznego otwierającego swój rynek pracy. Obserwując historię i rozszerzenia Unii Europejskiej, przez jej 60 lat istnienia, możemy zauważyć, że kapitalistyczny sposób wykorzystywania ruchów migracyjnych jest bezpośrednio połączony z sytuacją ekonomiczną. Okresy kryzysów lub wzrostu ekonomicznego zmieniają politykę migracyjną, która z kolej może mieć duże znaczenie dla polityki ekonomicznej i strategii bezpieczeństwa.

Fale migracji

W ostatnim wieku, po II Wojnie Światowej, nasiliła się migracja w poszukiwaniu pracy. Pierwsza duża fala migracji, zwłaszcza z południa Europy i innych krajów śródziemnomorskich, miała miejsce w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Została określona jako migracja „przemysłowa”. Trzydzieści lat później, upadek „żelaznej kurtyny” zaowocował nową falą migrantów, którzy udawali się ze wschodu Europy na zachód, skuszeni obrazem „bezpiecznej, starej Europy”. Równocześnie z tym procesem, liczba imigrantów spoza Europy zaczęła się zwiększać z roku na rok.

Możemy zauważyć jedną ważną różnicę między polityką migracyjną z lat pięćdziesiątych, a tą z lat osiemdziesiątych i później. Po raz pierwszy, przemysł i kopalnie znalazły się w potrzebie znalezienia licznej, taniej siły roboczej, co skutkowało w stosunkowo „otwartej” migracji. Później nastąpiła deindustrializacja, koniec pełnego zatrudnienia i początek masowego bezrobocia, co wywołało drastyczne ograniczenia warunków migracji. Ta różnica w nastawieniu do ruchów migracyjnych pozwala zauważyć interesy ekonomiczne jako główne kryterium wykorzystywane przez system kapitalistyczny do określania jego polityki migracyjnej.

Od architektury bezpieczeństwa...

W dzisiejszych czasach, w rozszerzonej UE, instytucjonalna architektura systemu osiągnęła nowy poziom w kwestiach współpracy międzypaństwowej (Dublin II) i procedur bezpieczeństwa. Od upadku Związku Radzieckiego, rozszerzyły się granice „projektu Europa”, i Unia wykorzystała nadarzającą się okazję do wprowadzenia ogromnej architektury bezpieczeństwa, opartej na rozwoju nowych technologii i dużych możliwościach finansowych. Miał miejsce pierwszy etap budowy obozów odosobnienia i wzrost kontroli społeczeństwa na poziomie krajowym. W drugim etapie, państwa jak Włochy, Grecja, czy Hiszpania, rozpoczęły rozbudowę mechanizmów obronnych przed imigrantami, z pomocą europejskiej agencji ds. migracji, FRONTEX. Te państwa reprezentują ostateczną, wewnętrzną barierę przed budzącą przerażenia „inwazją na Europę”. Na końcu następuje eksternalizacja granic Europy do krajów jak Libia, Tunezja i Maroko, gdzie z funduszy europejskich buduje się obozy i usprawnia kontrolę granic. Zgony na granicach wokół morza Śródziemnego i warunki panujące w obozach jak Pagani na greckiej wyspie Lesbos nie są już skutkiem interesów pojedynczych państw, ale częścią europejskiej strategii ekonomicznej i migracyjnej.

... do architektury rynku pracy

Równolegle do tego postępu represji i militaryzacji granic, obserwujemy przebudowę rynków pracy. Władze państwowe muszą utrzymać pewną równowagę, żeby kontrolować te rynki. Władze wykorzystują migrację ekonomicznie głównie na dwa sposoby. Po pierwszej, aby zaspokoić potrzeby ekonomii, po drugie, żeby promować konkurencję wśród pracowników, a przez to ograniczyć żądania społeczeństw i rozregulować rynki pracy.

Ograniczone wydawanie pozwoleń na pracę (w zależności od potrzeb rynku), elastyczność pracy (praca bez umowy, praca na niepełny etat), zmniejszenie płac, ataki na przywileje socjalne, niszczenie systemu emerytur, zwiększanie kosztów życia. Cała ta dynamika może być widziana jedynie jako równanie warunków pracy miejscowych robotników do warunków, jakie imigranci znają od bardzo dawna, z bonusem w postaci życia poza prawem. Taki jest cel władz i instytucji europejskich. Po pierwsze, imigrantom przysługują ograniczone gwarancje dotyczące warunków pracy i prawa społeczne, co jest usprawiedliwiane faktem, że są obcokrajowcami bez żadnych praw. Poza tym rozszerza się techniki kontroli migracji do poziomu całych populacji. Oczywiście, w centrum tego procesu leży argument, jakoby imigranci byli „nieproduktywnymi obcymi, nadużywającymi przywilejów socjalnych”, piętnując ich odpowiedzialnością za ekonomiczne i społeczne katastrofy, jakie mają miejsce w danym kraju.

UE: Droga do góry

Te strategie kontroli migracji/populacji wskazują jasno kierunek, w jakim zmierza Unia: stabilna polityka migracyjna, silna kontrola społeczna (od czasu do czasu, w zależności od sytuacji ekonomicznej) i promocja nowego euronacjonalizmu, mające na celu zajęcie pozycji silnego gracza na globalnym rynku, z Niemcami i Francją na pozycji liderów. Celem długoterminowym jest liberalizacja rynku i odejście od „państwa socjalnego”, żeby przetrwać w konkurencji z „mistrzami opresji pracowników” - USA i Chinami.

Nowa ideologia euronacjonalizmu opiera się na rozwoju europejskiego rozumienia historii po II Wojnie Światowej. Historię odwraca się do góry nogami, żeby przedstawić nową Europę, która nauczyła się na błędach 2 wojen światowych i zmierza ku „pokojowej” współpracy ekonomicznej i politycznej między państwami. Teoria ta pomija jednak trwającą wojnę społeczną, wyzysk pracowników i migrantów i o trwających wojnach „humanitarnych” i innych operacjach „pokojowych” dokonywanych z lub bez pomocy NATO przez państwa Europejskie w Serbii, Afganistanie, Iraku, czy Somalii.

Ostatnie lata pokazały, jak wiele trudności wiąże się ze spełnieniem tego projektu. Na poziomie politycznym, odrzucenie projektu Konstytucji Europejskiej przez część państw członkowskich podkopało ten „europejski sen”. Na poziomie ekonomicznym, kryzys ekonomiczny, który zaczął się na początku wieku, wstrzymał wzrost gospodarczy i ujawnił po raz kolejny skutki światowej konkurencji, nadprodukcji i spekulacji. W czasie trwającego kryzysu i (jak na razie) porażki w osiągnięciu wyznaczonych celów, pojawia się podstawowe pytanie: w jaki sposób rządu narodowe będą starały się poradzić sobie z „zagrożeniem finansowym”?

IV. Strach i patriotyzm w okresie „kryzysu”

Minęły dwa lata od chwili, kiedy banki i giełdy zaczęły się zapadać. Zmarnowano miliardy Euro, w niektóre banki odnotowują nieprawdopodobne zyski, inne pozostają w niestabilnej sytuacji, a upadek giełd i waluty Euro trwa. W krótkim okresie czasu, kryzys finansowy przerodził się w kryzys państw. Po zrobieniu wszystkiego, co się dało w celu ratowania systemu finansowego, rządy przechodzą teraz do odzyskiwania strat. Płacą ludzie. W Grecji, Rumunii, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii.. Ten n-ty kryzys kapitalizmu jest, jak zwykle, wspaniałą okazją dla rządów i instytucji międzynarodowych: plany oszczędnościowe, które są lub będą przegłosowane, są realnymi planami niszczenia zabezpieczeń socjalnych.

Plany oszczędnościowe jako logiczny rozwój sytuacji

Przerwszą okazją dla praktycznego zastosowania „europejskiego zarządzania kryzysowego”, po interwencji Międzynarodowego Funduszu Walutowego w Rumunii, był kryzys związany z długiem państwowym Grecji. Międzynarodowy kapitał, pod postacią UE, MFW i państwa greckiego próbują zrobić z tego kraju obiekt eksperymentu społecznego, nowej doktryny szoku. Wiele przywilejów socjalnych, które greckim robotnikom udawało się obronić przez trzy dekady, zostanie zniesione w ciągu dwóch lat. Pierwszy pakiet środków przyjęty szóstego maja przez grecki parlament wskazuje drogę: cięcia w płacach do 30%, oraz zamrożenie pensji i emerytur w sektorze państwowym. Poza tymi środkami dotyczącymi płac, nastąpi podniesienie podatków i specjalnych podatków na tytoń, alkohol i zakłady. Zmiany będą miały też miejsce w zabezpieczeniach socjalnych: cięcia emerytur i zasiłków dla bezrobotnych. Na przyszły rok planowane są kolejne fale środków oszczędnościowych, pod ścisłą kontrolą „komisji kontrolnej”. Polityka oszczędnościowa właśnie zaczyna produkować swoje skutki uboczne: masowe zwolnienia, zwiększenie zatrudnienia na niepełny etat i masowy wzrost zatrudnienia tymczasowego.

Ostatecznie, plany oszczędnościowe narzucone w ramach „kryzysu” są w jasny sposób kolejnym stadium procesu zwiększania niepewności zatrudnienia, i wprowadzania nowych metod kontroli migracji jako kontroli społecznej. Nie będąc niczym wyjątkowym, czy „nadzwyczajnym”, te antyspołeczne reformy są logiczną kontynuacją procesu, który rozpoczął się powstaniem i rozwojem „projektu” europejskiego. Specyfika tych środków znajduje odbicie w niespotykanej przemocy przeciwko społeczeństwom i jej integracji z bardziej rasistowską i skoncentrowaną na „bezpieczeństwie” ramą polityczną, w projekcie politycznym opartym na zarządzaniu strachem.

Polityka strachu i patriotyzm

Jeśli obserwujemy dyskurs, rozwijany przez rządy, zaobserwować możemy, że usprawiedliwiają przyjęty sposób radzenia sobie z kryzysem za pomocą argumentów opartych na strachu, z obcokrajowcami jako jego główną przyczyną. Wykorzystanie strachu jako mechanizmu zmiany społecznej odbywa się na dwa różne sposoby. Jednym z nich jest fizyczny strach, wywołany przez liczbę młodych, zdeprawowanych imigrantów, służący za usprawiedliwienie dla rozwoju mechanizmów kontroli społecznej (obecność policji na ulicach, kamery, archiwa) i struktur represji (budowa więzień i centrów deportacyjnych, naginanie prawa, itp.). Ten strach opiera się na formach symbolicznych, w szczególności „strukturalnym niedopasowaniu” Islamu do „zachodniego sposobu życia”. Kontrowersje, otaczające przypisywane imigrantom zwyczaje dotyczące ubioru (burki), seksualności (poligamia), żywności (przekąski halal czy ofiary z owiec) nie są niczym innym jak tylko symboliczną manipulacją w celu wywołania poczucia zagrożenia dla zachodnich tradycji i wykazania ich rzekomej wyższości nad archaicznym, muzułmańskim stylem życia. Co więcej, władze starają się w społeczeństwach ekonomiczny strach, związany z brakiem pracy i rzeszami poszukujących jej imigrantów, mający w ostatecznym rachunku zmusić je do akceptacji kolejnej deregulacji na rynku pracy.

Kryzys jest naturalnym uzasadznieniem dla polityki strachu. Bez względu na to, czy chodzi o inwestowanie kolejnych miliardów w banki czy o narzucenie kolejnych, antyspołecznych reform dyskurs władzy pozostaje ten sam: „W kontekście kryzysu poświęcenia są konieczne, by ratować system”. W ten sposób apel do ekonomicznego patriotyzmu nakłada się na apel do patriotyzmu kulturowego, narodowej tożsamości i zagrożeń społeczeństwa wywołanych przez imigrację. Tak oto rządy przedstawiają się jako obrońcy swych wyborców, kierując gniew przeciw kapitalistycznym nierównościom przeciwko imigrantom, przedstawianym jako ostateczne ekonomiczne, fizyczne i kulturalne zagrożenie, tak wewnątrz poszczególnych krajów jak i poza ich granicami. Celem tego procesu jest ukrycie faktu, że konsekwencje kryzysu są takie same dla „swoich” jak i dla „obcych”: obniżenie się poziomu życia i prześladowania wobec wszystkich, nie przynoszących zysków indywiduów: pracowników zwalnianych z pracy, bezrobotnych, wyrzucanych z domów i deportowanych imigrantów.

Od ksenofobii do kosmopolityzmu?

W wymiarze społecznym możemy się spodziewać, że obecne reformy przyniosą dwojakiego rodzaju następstwa: z jednej strony kwestionowanie kapitalistycznych instytucji a być może nawet całego systemu, z drugiej powrót do idei unifikacji i wzmocnienie ksenofobicznych uczuć i dyskursów. Te następstwa mogą wydawać się sprzeczne, często jednak nawzajem się uzupełniają. W zorganizowanej formie dają o sobie znać poprzez rozwój partii prawicowych i rasistowskie tendencje w niektórych związkach zawodowych. Na poziomie indywidualnym ta mieszanka antysystemowych i antyimigranckich sentymentów zyskuje na popularności w zastraszającym tempie. To właśnie największe wyzwanie i główne zagrożenie dla ruchu No Border: ryzyko odrodzenia i zakorzenienia w społecznej świadomości trwałej ksenofobii, ryzyko powrotu do narodowej i nacjonalistycznej Europy, coraz bardziej bliskiej otwartemu rasizmowi.

Ta mieszanina sentymentów składa się na rzeczywistość, od której nie ma dla ruchu No Border ucieczki: w naszych społeczeństwach migracje i sposoby, w jakie reagują na nie władze stanowią często punkt zapalny, wokół którego krystalizują się inne konflikty. Sprawy mają się tak w przypadku zagadnień urbanistycznych (powstawanie gett czy banlieues), kulturalnych (zakaz noszenia burek), i ekonomicznych (akceptacja dla wolnej konkurencji na rynku pracy, z której wyłączeni są jednak imigranci). Wciąż należy pamiętać, że migracje i wielokulturowość są faktami historycznymi, dziś jednak procesy te osiągnęły taki poziom, na którym nie mogą być ignorowane w żadnym, porządnym programie politycznym. Liczba ludności świata, nierówności społeczne i międzynarodowe w systemie kapitalistycznym, powstanie potężnych megalopolis, rozwój systemów transportu, pozorna atrakcyjność społeczeństw konsumpcyjnych wspierana przez techniki propagandowe – to wszystko wywołuje migracje i sprzyja umacnianiu się nierówności, które z kolei generują napięcia. Jak z tego punktu, czy raczej porzucając go, rozwinąć kosmopolityczne miasta, zapewniające pokojowe i otwarte współistnienie kultur i sposobów życia? To pytanie pozostaje otwarte…

V. Ruchy i perspektywy społeczne

Są tacy, którzy na to pytanie mają gotową odpowiedź. Tam, gdzie my szukamy kosmopolityzmu, rządy rozgrywają napięcia pomiędzy społecznościami i żerują na strachu przed „obcymi”. Mimo tego, jesteśmy świadkami rozwoju ruchów społecznych, sprzeciwiających się ekonomicznej polityce państwa, jak choćby w Grecji czy w Rumunii. W Grecji heterogeniczny ruch społeczny o zróżnicowanych celach walczy przeciwko oszczędnościowej polityce rządu, MFW i Unii Europejskiej. Największym sukcesem tego ruchu, kontrolowanego głównie przez socjaldemokratyczne związki zawodowe był dzień 5 maja 2010 roku, gdy setki tysięcy demonstrantów w całym kraju wzięło udział w największych od upadku dyktatury w roku 1974 protestach ulicznych. Pracownicy sektora publicznego i prywatnych firm, anarchiści, studenci jak również imigranci wzięli udział w szturmie na parlament. Podczas kolejnych fal ataku na budynki parlamentu mass media podały szokującą wiadomość: troje ludzi zginęło w podpalonym oddziale Marfin Banku. To wydarzenie sparaliżowało ruch i szóstego maja parlament mógł spokojnie przegłosować pierwszą część pakietu kryzysowego. W całej Grecji odbyły się, tak w kręgach anarchistycznych jak i poza nimi, dyskusje na temat taktyki miejskich bojówek i heterogenicznego charakteru ruchu. Dzień piątego maja pokazał jednak, co może osiągnąć masowy ruch społeczny, i jak szybko może on zostać sparaliżowany gdy radykalna zmiana społeczna jest w zasięgu ręki… Trudno przewidzieć, jaka przyszłość czeka greckie protesty, jedna rzecz jednak wydaje się pewna: rząd Grecji będzie dalej prowadził kryzysową politykę, która doprowadzi do kolejnej konfrontacji ze społeczeństwem. W perspektywie globalnej, można ocenić że europejskie ruchy społeczne często trzymają się narodowej logiki obrony istniejących praw społecznych, przez co trudno im rozszerzyć swą krytykę poza sprzeciw wobec konkretnych reform i zaproponować rozwiązania inne niż te, określone przez historyczną logikę państwa – narodu. Jest to zapewne największe z wyzwań stojących przed greckim ruchem: porzucenie poglądów, skoncentrowanych wokół idei narodowej i nadziei na demokratyczne reformy systemu.

Znaleźć punkty wspólne by odrzucić tożsamości narodowe

Aby rewolty społeczne mogły przekroczyć ramu narodowych partykularyzmów, ważne jest by ruch No Border sam wyszedł z izolacji i nawiązał współpracę z innymi aktorami trwających konfliktów społecznych. Oby to osiągnąć, trzeba przedstawić zagadnienia imigracji i polityki migracyjnej wszędzie tam, gdzie odczuwane są skutki obecnego kryzysu i gdzie trwa dyskusja na jego temat: w miejscach trwających konfliktów społecznych (takich, jak zebrania, przestrzenie okupowane i związki zawodowe), w miejscach życia i pracy (przedmieścia, szkoły, uniwersytety, przedsiębiorstwa). Należy pamiętać o kilku prostych prawdach, zawsze wartych publicznego przypomnienia. Po pierwsze, migracje istniały od zawsze i zawsze będą istnieć. Jakikolwiek projekt mający je powstrzymać musi doprowadzić do barbarzyńskich, nieludzkich praktyk które na dłuższą metę i tak okażą się nieskuteczne. Co więcej, jest oczywiste, że nawet deportacja wszystkich imigrantów „bez papierów” z danego kraju nie spowoduje powrotu do epoki pełnego zatrudnienia i nie doprowadzi do żadnej podwyżki płac. Bezrobocie i obniżki wynagrodzeń nie są nigdy efektem migracji, lecz integralną częścią systemu kapitalistycznego. Innymi słowy europejskie ruchy przeciwników antyspołecznych reform nie zyskają nic na walce z imigracją. Wręcz przeciwnie, zrozumienie wspólnoty interesów „swoich” i „obcych”, stworzenie wspólnego frontu bezrobotnych i pracujących, „legalnych” i „nielegalnych” pozwoli na podjęcie wspólnego dyskursu i wspólnych akcji.

Podczas francuskiej kampanii przeciwko CPE w niektórych miastach doszło do nawiązania relacji między studentami, robotnikami, imigrantami i mieszkańcami banlieues. Ich owocem był zarówno sprzeciw studentów wobec antyimigranckiej ustawie CESEDA jak i wspólne akcje uliczne i konfrontacje z policją. Oczywiście, uwaga przywództwa związków zawodowych, mediów i polityków skupiona była wyłącznie na krytyce CPE i atakach na studenckie demonstracje ze strony młodzieży z paryskich przedmieść. Wiedzieli oni dobrze, co mogli stracić w wyniku sojuszu protestujących studentów i młodzieży ze slumsów: wydarzenia greckiego grudnia 2008 roku i szczytu NATO w Strassburgu tkwiły żywo w pamięci tych biurokratów. Z drugiej strony, my również wiemy co musimy osiągnąć: utworzenie nowego frontu społecznej i teoretycznej krytyki i osłabienie władzy. By było to możliwe, jednym z głównych wyzwań stojących przed naszym ruchem jest skłonienie ruchów społecznych do zajęcia stanowiska i podjęcia działań w sprawie migracji. Aby to jednak osiągnąć, nie wystarczą same dyskusje i idee.

Aby w trwających protestach społecznych sytuacja imigrantów była brana pod uwagę konieczne jest, by zagadnienia migracji i antyrasizmu stały się integralną częścią walki. Biorąc to pod uwagę, należy sprawić by solidarność uczestników ruchów protestu wobec antyspołecznym planom rządów objęła również imigrantów. Sens radykalnej opozycji wobec systemu kapitalistycznego polega na tym, że ludzie doświadczający bezpośrednio skutków jego istnienia działają wspólnie na rzecz jego zakwestionowania. Jeśli taka współpraca możliwa jest w dużych ruchach społecznych, może się ona również rozwijać w sposób autonomiczny, poprzez akcje wymierzone w kryzys i system kapitalistyczny prowadzone z pozycji antyrasistowskich. Ich celami mogą być lobby finansowe i ekonomiczne, instytucje rządowe i biznesowe, banki czy spotkania Unii Europejskiej… Chodzi o praktyczne zamanifestowanie idei, zgodnie z którą zasadnicze zmiany polityki migracyjnej mogą mieć miejsce tylko wtedy, gdy zakwestionowany zostanie kapitalistyczny kontekst, w ramach którego jest ona prowadzona.

Z nadzieją poszerzenia perspektywy ruchu No Border i ruchów przeciwko oszczędnościowym planom rządów, z nadzieją na osłabienie władzy udajemy się na obóz No Border do Brukseli. W mieście tym na niewielkiej przestrzeni znaleźć można najważniejsze instytucje europejskie, setki grup finansowych i lobbystycznych, główne siedziby ponadnarodowych koncernów, większą część belgijskich gmachów rządowych jak i dzielnice imigrantów, stanowiące żywy przykład gentryfikacji i, od czasu do czasu, wybuchających przeciwko niej protestów. Ta koncentracja instytucji ekonomicznych, finansowych, politycznych i represjonujących imigrantów stwarza nam doskonałą okazję, by zamanifestować naszą obecność i naszą siłę, by przedstawić nasze argumenty w przestrzeni publicznej, i by wziąć udział w kontestacji kapitalistycznego świata z użyciem całego wachlarza znanych nam sposobów protestu.

Enjoy Brussels!

Grupa autonomiczna “Schuman’s third Symphony”

Na podstawie: http://enjoybrussels.noblogs.org/english-4/

Also in other languages (de, fr, es): http://enjoybrussels.noblogs.org

USA: Opublikowano studium wpływu imigracji na poziom zatrudnienia

Świat | Gospodarka

Profesor Giovanni Peri z Uniwersytetu w Kalifornii przeprowadził studium porównawcze poziomów zatrudnienia w stanach w których występuje wzmożona imigracja i stanów, które mają ograniczony dopływ imigrantów. Ze studium wynika, że stany o wyższym poziomie imigracji wytwarzają więcej towarów, mają wyższy poziom zatrudnienia i wyższy poziom płac. Jednoprocentowa zwyżka imigracji oznacza 0.4% do 0.5% wzrostu dochodów na pracownika.

Według Peri, imigranci nie zastąpili amerykańskich pracowników, zajmując niszę niewykwalifikowanych robotników. Zwiększona podaż siły roboczej zwiększyła też podaż na koordynatorów, nadzorców, projektantów, itd – a te zawody wykonują zazwyczaj Amerykanie.

Omówienie studium: http://www.nber.org/digest/mar10/w15507.html

Łódź: Represje wobec "nielegalnych" handlarzy

Kraj | Gospodarka | Represje

Przepychanki na łódzkim targowisku. Doszło do nich pomiędzy "nielegalnie" handlującymi tam kupcami, a strażą miejską, która chciała ich usunąć. - Strażnik mi ręce wykręcał i nogi kopał pod stołem - skarżyła się jedna z handlarek. Do zdarzenia doszło na skrzyżowaniu ulic Tatrzańskiej i Dąbrowskiego.

Obejrzyj wideo

Handlujące kobiety nie chciały opuścić stanowisk mimo, że zagrożono im zarekwirowaniem towaru i mandatem. Kobiety rzucały się na ziemie i krzyczały. Handlarzom ostatecznie "służby" zarekwirowały ten towar, którego nie trzymali.

NIK przeprowadza kontrole przygotowań do do Euro 2012

Kraj | Gospodarka

Jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, stwierdziła ona wiele nieprawidłowości w związku z przygotowaniem Euro 2012 w naszym kraju.
Wiele zastrzeżeń kontrolerów wzbudziła działalność Spółki PL.2012, koordynującej przebieg przygotowań. Na 71 jej pracowników (stan z listopada 2009 r.), aż 30 zaliczało się do kadry kierowniczej. Czyli w przybliżeniu jeden zarządzający nadzorował pracę jednego pracownika niższego szczebla(!).
NIK oblicza, że spółka niepotrzebnie wydała 2,7 miliona złotych. PL.2012 zlecała na przykład zewnętrznym firmom zadania, które z powodzeniem mogli wykonać jej pracownicy. Zamawiała także usługi, których celowość trudno uzasadnić.
Kontrolerzy twierdzą, że z części zadań nałożonych na siebie spółka nie wywiązała się wcale lub zrobiła to nierzetelnie.

Nowe przepisy pozwolą spółkom kolejowym ogłaszać upadłość

Kraj | Gospodarka

Komisja Europejska wreszcie dopięła swego. Rząd przyjął właśnie zmiany w przepisach, które teraz pozwolą spółkom kolejowym na ogłoszenie upadłości. Do tej pory spółki kolejowe jak np. PKP Cargo czy Przewozy Regionalne chronione były zapisami ustawy o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji przedsiębiorstwa państwowego PKP. Bez względu więc, jak wielkie straty przynosiły, upaść nie mogły. Teraz się to zmieni. Rząd przyjął proponowane przez resort infrastruktury zmiany. Domagała się ich Bruksela, która uważa, że brak możliwości postawienia firmy w stan upadłości jest nieograniczoną gwarancją ze strony państwa.

- Te przepisy zmusiłyby nas w obecnej sytuacji do zgłoszenia wniosku o upadłość – twierdzi Piotr Olszewski, rzecznik spółki Przewozy Regionalne. - Istniałoby zagrożenie odebrania nam licencji przewozowej - dodaje. Przewozy Regionalne wożą rocznie ok. 123 mln pasażerów, głównie do pracy i szkoły. W obecnej sytuacji PR, jak i druga co do wielkości spółka kolejowa PKP InterCity, są nierentowne i dopłaca do nich państwo. Jednak przez lata najpierw rząd, później samorządy, na które przeszła odpowiedzialność dofinansowywania PR, przeznaczały na to zbyt mało pieniędzy. W zeszłym roku należąca do 16 samorządów wojewódzkich spółka miała stratę na poziomie 296 mln zł, w I półroczu 2010 r. - 102 mln zł.

Jeśli wejdą w życie rządowe propozycje, spółka kolejowa będzie mogła złożyć wniosek o upadłość. W takim wypadku musiałaby szybko poinformować o tym Urząd Transportu Kolejowego. Syndyk będącej w upadłości spółki mógłby jeszcze tylko przez pół roku prowadzić działalność przewozową, później odbierano by mu licencję na prowadzenie przewozów. Dodatkowe pół roku to czas dla organizatorów przewozów, np. marszałków województw na znalezienie alternatywnych przewoźników.

Malezja: Walki imigranckich robotników

Świat | Gospodarka | Prawa pracownika | Protesty

 MalezjaPonad pięć tysięcy imigranckich robotników przewróciło wieżyczkę strażniczą podczas zamieszek, które odbyły się w zakładzie Tebrau w malezyjskim mieście przemysłowym Johor Baru. Wzburzenie robotników wywołał wypadek podczas, którego ranny został jeden z nich, a kapitaliści zwlekali z wysłaniem go do szpitala. W wyniku opóźnienia 20-letni robotnik z Nepalu zmarł.

W czasie walk obrzucono kamieniami i śmieciami 200 policjantów, w walkach użyto także gaśnic. Starcia zakończyły się dopiero po siedmiu godzinach, późnym wieczorem.

Protestujący domagają się stworzenia przychodni na terenie zakładu, a także podwyżki płac. W wyniku starć zarząd zgodził się na spotkanie z przedstawicielami robotników.

Imigranci w Malezji są w najtrudniejszej sytuacji, jeśli chodzi o warunki pracy i płacy, mimo że stanowią 20 proc. siły roboczej w kraju. Samoorganizacja pośród nich napotyka na trudności wynikające z faktu, że pochodzą z wielu krajów, np. protestujący w Tebrau pochodzili z Nepalu, Birmy, Wietnamu, Bangladeszu oraz Indii.

Skandaliczne premie w Wałbrzychu

Kraj | Gospodarka | Tacy są politycy

Wałbrzyskie spółki miejskie przyniosły w 2009 roku 1,5 miliona złotych zysku. To skłoniło ich rady nadzorcze do przyznania ich szefom sowitych nagród, oczywiście z publicznego budżetu. Ich suma wynosi ponad 180 tysięcy złotych. Nagrody przyznano mimo trwającej przerwy urlopowej w Radzie Miasta. Ich wartość waha się między 20-30 tysiącami złotych, a otrzymali je szefowie Miejskiego Zarządu Budynków, Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych i Zamku Książ.

Sytuacją zbulwersowani są wałbrzyscy radni. Po pierwsze sukcesy spółek komunalnych wcale nie są spektakularne. Zasoby budynków w Wałbrzychu są w opłakanym stanie - większość kamienic wymaga gruntownych remontów, w wielu z nich lokatorzy mają wspólne sanitariaty. Pojawiają się także półoficjalne informacje o długach transportu miejskiego za paliwo.

Wałbrzych nie jest zamożnym miastem, boryka się też w wieloma kwestiami społecznymi - bezrobociem, bezdomnością, ubóstwem. Prezydent Piotr Kruczkowski (PO) nie widzi jednak w premiach nic zdrożnego. Przypomnijmy, że to on wyrzucał z zajmowanych na dziko i samodzielnie remontowanych mieszkań matki niemogące doczekać się mieszkań socjalnych, częstując je argumentami takimi jak "ja pani tych dzieci nie zrobiłem".

Gwałtownie wzrośnie cena chleba

Kraj | Świat | Gospodarka | Ubóstwo

 Chleba!Ceny zbóż i mąki rosną na światowym rynku z dnia na dzień. Na giełdzie w Paryżu pszenica drożeje o 6 euro dziennie na tonie - jeszcze przed miesiącem kosztowała 110 euro, wczoraj - 210 euro - informuje Gazeta Wyborcza.

Droższe zboża to droższa mąka i wszystko, co się z niej produkuje, przede wszystkim chleb i makarony. Dwa tygodnie temu piekarze płacili za kilo mąki 72 gr, dziś - ok. 1 zł. A młynarze zapowiadają dalsze wzrosty. W najbliższym tygodniu cena mąki ma skoczyć do 1,07 zł za kg, a potem nawet do 1,2-1,3. Piekarze muszą więc podnieść ceny - w cenie chleba ok. 30 proc. stanowi koszt mąki.

Chleb tylko dlatego jeszcze nie zdrożał, że piekarze mają 30-dniowe umowy z sieciami sklepów. - Chleb jest takim samym towarem jak np. skarpetki. Jeśli jego koszty produkcji gwałtownie rosną, my musimy podnieść ceny. Przewiduję dziś wzrost o mniej więcej 20 proc., ale nie wiem, czy to koniec podwyżek - mówi Kazimierz Czekaj, piekarz z Krakowa.

Kanał XML