Protesty
Sprawa Azteca Bar
Czytelnik CIA, Czw, 2010-08-19 18:36 Kraj | Prawa pracownika | Protesty | PublicystykaPrzez trzy miesiące jeden z naszych znajomych pracował w barze “Azteca” położonym przy ulicy Grochowskiej 248. Większość klientów baru to studenci znanego akademika znajdującego się przy ulicy Kickiego. Jednocześnie większośc pracowników baru jest również studentami albo uczniami mającymi ubezpieczenie zdrowotne w miejscu gdzie się uczą. Na kartce przy kasie można przeczytać: “Studencie, kupując u nas wspierasz innych studentów” Czy aby na pewno? Pomijając gówniane zarobki wynoszące 9 PLN za godzinę, nasz kolega który tam pracował nie dostał w całości ostatniego wynagrodzenia.
Szef baru Azteca, Jakub Mazur, wysłał do niego list w którym uzasadnia obcięcie o 305 złotych ostatniej pensji poprzez potrącenie za koszty zniszczeń rzekomo popełnionych przez naszego kolegę. O tym czy można to nazwać zniszczeniami pomówimy w dalszej części tekstu ku poprawie humoru. Teraz spójrzmy na to ze strony prawnej. Nawet z punktu widzenia obecnego kodeksu pracy pisanego całościowo przez burżujów i ugodowe związki zawodowe, pracodawca nie ma żadnego prawa potrącić pracownikowi czegokolwiek z pensji, jeżeli pracownik nie przyzna się przez podpisanie dokumentu w którym przyznaje się do popełnienia wskazanych zniszczeń.
Następna sprawa jaką trzeba poruszyć to znana praktyka występująca niestety w wielu, jeżeli nie we wszystkich miejscach tego typu, czyli tzw. bezpłatny “okres próbny”, “szkolenie” albo jakakolwiek inna ładna nazwa, którą chcecie temu dać. Podobnie jak z potrącaniem “strat” z pensji- w obecnym prawie- szkolenie musi się odbyć w czasie pracy czyli mówiąc inaczej za cały czas trwania szkolenia należy się normalna płaca. Ponieważ szkolenie trwało 4 dni + pierwszy dzień tzw. “test”, naszemu koledze należy się równowartość pieniężna za tydzień pracy.
Dosyć żałosny jest sposób w jakim Mazur próbuje straszyć naszego znajomego. W liście poleconym możemy przeczytać “...firma “MEDIACOM” obciąża w trybie natychmiastowym częściowymi kosztami zniszczeń i strat zleceniobiorcę xxxx rozliczając ostatnie wynagrodznie za czerwiec 2010r. Jednocześnie firma “Mediacom” rozważy wystąpienie o zwrot strat finansowych spowodowanych przez xxxx w wysokości 3189zł”
Ku naszej uciesze w innej części listu poleconego nadawca okazał się wyjątkowym debilizmem, przyznając się pośrednio do łamania przepisów Sanepidu jako właściciel, za które mogą mu zwinąć interes w każdej chwili.
Inną rzeczą, którą też trzeba poruszyć to koszty prania ubrania roboczego, które Mazur polecił naszemu koledze mimo że to nie jest jego obowiązek. Biorąc koszty rynkowe prania koszul oraz fartucha, nasz znajomy może domagać się 740 złotych. Dodatkowo nasz znajomy nie mógł jeść obiadów za darmo w barze, mimo że miał do tego prawo, co oznacza zwrot dodatkowych 600 złotych (koszt najtańszego dania w barze pomnożony przez ilość dni jaką w nim pracował)
Do tego wszystkiego dochodzi zwrot kosztów za wstępne badania lekarskie, za które Mazur zapłacił tylko część, decydując że będzie je spłacał dodając 10 zł do pensji aż pokryje całkowicie koszty (czyli po 11 miesiącach pracy u niego)
Nasz kolega przed podpisaniem umowy był nakłaniany aby pracować na czarno. Dodatkowo umowa którą miał podpisać była źle sformułowana (nie było na niej wyznaczonej stawki godzinowej, co jest niezgodne z prawem- dopiero przy podpisywaniu nasz kolega zarządał aby ją dopisać). Mimo że umowa kończyła się 30 czerwca (w środę), szef baru Azteca chciał aby przepracował on za darmo jeszcze czwartek i piątek (1, 2. VII), czego nasz znajomy naturalnie nie zrobił.
Przed podpisaniem umowy, nasz kolega musiał podpisać inną umowę w sprawie szkolenia którą zamieszczamy w załączniku. W niej wyznaczony jest koszt szkolenia na 1299 PLN i można przeczytać następujący tekst:
“Firma MEDIACOM zrzeka się opłaty za szkolenie w przypadku wypełnienia przez osobę szkoloną jednego z poniższych warunków:
1.Podpisanie po zakończeniu szkolenia umowy zlecenia i wykonywanie prac zleconych na okres nie krótszy niż 3 m-ce od terminu ukończenia szkolenia. (dopisane) (Za stawkę nie mniejszą niż 9zł / h)
2.Porozumienie stron”
Co oznacza że pracownik ma obowiązek przepracowania 3 miesięcy w przeciwnym wypadku teoretycznie musi zapłacić 1300 złotych. Teoretycznie, bo całą to umowę można użyć w najlepszym wypadku do podcierania sobie tyłka. Legalnie, szkolenie odbywa się na koszt pracodawcy.
Po drugie nawet gdyby tak nie było, koszt tego “szkolenia”- czyli wskazania gdzie ustawić kukurydzę w puszkach, jak uporządkować mrożonki z Hortexu i gdzie chować cebulę i talerze przed Sanepidem (oficjalnie knajpka ma tylko zezwolenie na sprzedaż gotowych kanapek a nie na przygotowywanie dań, ze względów sanitarnych)- jest zdecydowanie zawyżony i służy jedynie do zastraszania pracowników nie znających zbyt dobrze swoich elementarnych praw.
W załącznikach znajduje się zeskanowana część zdjęć z listu w którym można dostrzec przeraźliwy obraz “zniszczeń”, za które Mazur potrącił sobie pensję naszego kolegi, mimo że nie ma ani jednego dowodu na to że to on ich dokonał. Ciekawe jest że potrącił on także koszt ubrania roboczego, czyli fartucha, który powinien być przyznawany za darmo. Mazur nie prosił o zwrot fartucha, wycenionego (uwaga!) na 120 złotych (zapewne wykonanego z jakiegoś niesamowitego jedwabiu, jakimś dziwnym trafem przypominający poliester).
Rządamy zwrotu skradzionych pieniędzy naszemu koledze, zlikwidowania praktyk darmowego “okresu próbnego”, szkolenia będącego de facto pracą za darmo, zlikwidowania umowy o szkolenie oraz podniesienia stawki godzinowej do minimum 20 PLN za godzinę będącej przyzwoitym minimum za pracę jaką się w tym miejscu wykonuje, zamiast obecnego systemu przyznawania premii dla naiwniaków, którzy dadzą się na to nabrać. Dopóki nie zostaną zapłacone wszystkie koszty zaznaczone w tekście oraz rządania powyżej, nasza grupa będzie toczyć kampanię przeciwko temu miejscu wyzysku.
Związek Syndykalistów Polski, sekcja lokalna w Warszawie
ZSP.net.pl
Fragment listu poleconego:
https://cia.media.pl/files/2_16.jpg
https://cia.media.pl/files/3_7.jpg
https://cia.media.pl/files/4_6.jpg
https://cia.media.pl/files/5_1.jpg
https://cia.media.pl/files/6_2.jpg
Umowa o szkolenie:
https://cia.media.pl/files/7_0.jpg
Real - redukcja etatów i jałmużna za podwójną pracę
Renegade, Czw, 2010-08-19 08:45 Kraj | Prawa pracownika | ProtestyRozmowy na temat podwyżek wynagrodzeń w sieci toczą się od stycznia br. Planowany wzrost wynagrodzeń miał nastąpić od kwietnia, niestety plany te spełzły na niczym. Centrala początkowo markowała rozmowy zasłaniając się coraz nowszymi wymówkami - brakiem wyników finansowych za pierwszy kwartał, kryzysem gospodarczym, spadkiem obrotów za m-ce I-VI, a w końcu brakiem środków na podwyżki – chociaż oświadczenie prezesa ukazało rok 2009 jako rekordowy w sieci pod względem obrotów.
I właśnie rozmowy na temat podwyżek oparte były na wynikach 2009 r. Centrala początkowo zaproponowała 1% podwyżkę, a w późniejszej fazie rozmów rozszerzyła swoje „dobrodziejstwo” skłaniając się ku 2,5%
Malezja: Walki imigranckich robotników
XaViER, Pon, 2010-08-16 19:25 Świat | Gospodarka | Prawa pracownika | ProtestyPonad pięć tysięcy imigranckich robotników przewróciło wieżyczkę strażniczą podczas zamieszek, które odbyły się w zakładzie Tebrau w malezyjskim mieście przemysłowym Johor Baru. Wzburzenie robotników wywołał wypadek podczas, którego ranny został jeden z nich, a kapitaliści zwlekali z wysłaniem go do szpitala. W wyniku opóźnienia 20-letni robotnik z Nepalu zmarł.
W czasie walk obrzucono kamieniami i śmieciami 200 policjantów, w walkach użyto także gaśnic. Starcia zakończyły się dopiero po siedmiu godzinach, późnym wieczorem.
Protestujący domagają się stworzenia przychodni na terenie zakładu, a także podwyżki płac. W wyniku starć zarząd zgodził się na spotkanie z przedstawicielami robotników.
Imigranci w Malezji są w najtrudniejszej sytuacji, jeśli chodzi o warunki pracy i płacy, mimo że stanowią 20 proc. siły roboczej w kraju. Samoorganizacja pośród nich napotyka na trudności wynikające z faktu, że pochodzą z wielu krajów, np. protestujący w Tebrau pochodzili z Nepalu, Birmy, Wietnamu, Bangladeszu oraz Indii.
Białystok: kolejarze planują protesty
Renegade, Śro, 2010-08-11 18:57 Kraj | Prawa pracownika | ProtestyKolejarze z białostockich zakładów powołali komitet protestacyjny, by nie dopuścić do zwolnień w swoich firmach.
- Zarząd spółki poinformował nas o planach łączenia białostockich zakładów - mówi Jerzy Grodzki z kolejowej Solidarności w Białymstoku. - Cargo ma być przeniesione do Warszawy, a Podlaskie Zakłady Polskich Linii Kolejowych do Siedlec, a to oznacza na sam początek zwolnienie około 400 pracowników. W dalszej perspektywie takie działanie może doprowadzi, że bez pracy zostanie około 1000 ludzi.
Po 20 sierpnia związki chcą przeprowadzić wśród załogi referendum na temat strajku.
- Na strajk potrzebujemy zgody 50 procent załogi i jeżeli będzie trzeba, to takie referendum przeprowadzimy jeszcze przed 20 sierpnia. Nie pozwolimy na likwidację miejsc pracy. Jak będzie trzeba zablokujemy tory, a nawet przewidujemy głodówkę - kończy Grodzki.
Warszawa: Demonstracja przeciwników klerykalizacji pod Pałacem Prezydenckim
Yak, Śro, 2010-08-11 06:02 Kraj | Klerykalizm | ProtestyW nocy z poniedziałku na wtorek, pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie odbywał się wiec przeciwników klerykalizacji przestrzeni publicznej. W wiecu wzięło udział kilka tysięcy ludzi, którzy przemieszali się z nieco mniej licznymi obrońcami krzyża.
Podczas przemówień dominował ton legalistyczny i pro-państwowy. Organizator imprezy, Dominik Taras, przemawiając przez megafon oznajmił: "Zebraliśmy się z jednego ważnego powodu: prawo w Polsce jest łamane. Grupa starszych ludzi terroryzuje urząd. Tak nie może być. Przyszliśmy wyrazić sprzeciw wobec tego, co robi państwo, czyli nie robi nic. Cała Zachodnia Europa się z nas śmieje. Nas połączył internet, a nie krzyż".
Komentarz: Uwagi o Akcji Krzyż
Nowy Sącz: protest lokatorów pozbawionych gazu
Yak, Pon, 2010-08-09 14:45 Kraj | Lokatorzy | Protesty Mieszkańcy bloku przy ul. Jana Pawła II poniedziałkowy obiad ugotowali w polowej kuchni, którą rozstawili przed budynkiem. Niecodzienny poczęstunek zorganizowali w proteście przeciw zeszłotygodniowej akcji prokuratora, który w asyście antyterrorystów zabrał im butle gazowe z mieszkań. Kilkudziesięciu mieszkańców zorganizowało akcję protestacyjną przeciw interwencji policyjnych antyterrorystów.
Administrator bloku - Sądeckie Towarzystwo Budownictwa Społecznego chce wyegzekwować przestrzeganie prawa przez mieszkańców. Przepisy zabraniają bowiem korzystania z 11-kilogramowych butli gazowych w domach. Lokatorzy nie chcą pogodzić się z zakazem i sposobem, w jaki zostali potraktowani. - Nasyłają na nas antyterrorystów, a nikt nie chce nas wysłuchać - narzekali wczoraj przed blokiem. Kilkadziesiąt osób, w tym dzieci przyszło po obiedzie do ratusza, aby spotkać się z dyrektorem Wydziału Gospodarki Komunalnej UM Dorotą Goławską. Nie dotarli jednak do niej, bo na schodach przypadkiem natrafili na prezydenta Ryszarda Nowaka.
Wzburzeni ludzie otoczyli go na korytarzu. Zażądali od niego remontu bloku i zgody na używanie tańszego, niż prąd, gazu z butli. Zapowiedzieli zawiadomienie do prokuratury, zarzucając administracji lekceważenie prawa. Jako przykład podawali brak gaśnic w budynku i łatwopalny gumolit na podłogach.
Grecja: Energetycy zapowiadają strajk
Yak, Nie, 2010-08-08 13:22 Świat | Prawa pracownika | Protesty Grecki związek pracowników elektrowni zagroził długoterminowym wyłączeniem energii w całym kraju w wypadku, gdyby rząd zamierzał zrealizować plany prywatyzacji elektrowni. Plany sprzedaży 40% elektrowni i kopalni wymusili drogą szantażu przedstawiciele Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Europejskiego i Unii Europejskiej.
Reakcja pracowników państwowej spółki elektroenergetycznej DEH była natychmiastowa. Pracownicy nazwali decyzję rządu „wypowiedzeniem wojny”. Sprawa jest o tyle interesująca, że związek GENOP, do którego należą pracownicy DEH jest jednym z najsilniejszych w kraju i należy do niego około 23 tys. pracowników. Związek popierał zawsze rządzącą partię socjalistyczną PASOK. Może to oznaczać początek całkowitego załamania się poparcia wyborczego dla partii. Przewodniczący DEH wezwał we wtorek do masowej mobilizacji przeciw rządowym planom.
Związkowcy zagrozili “pogrążeniem całej Grecji w ciemnościach”. Spodziewając się represji w postaci aresztowań, jakie groziły strajkującym pracownikom transportu zapowiedzieli: „będziemy strajkować, aż ostatni z nas znajdzie się w więzieniu”.
Krzyż przed Pałacem Prezydenckim na razie zostaje
XaViER, Wto, 2010-08-03 15:09 Kraj | ProtestyDzisiaj doszło do przepychanek pod Pałacem Prezydenckim pomiędzy strażą miejską a grupą katolickich fundamentalistów religijnych oraz zwolenników tezy o wielkości Lecha Kaczyńskiego i teorii o spisku smoleńskim. Straż miejska użyła gazu łzawiącego, gdy grupa protestujących próbowała przerwać barierki ustawione dookoła krzyża.
Na miejsce przybyli księża oraz harcerze, którzy pierwotnie ustawili krzyż w połowie kwietnia br., aby przenieść go w ich zdaniem bardziej godne miejsce, którym jest warszawski kościół św. Anny. Następnie krzyż miał odbyć pielgrzymkę do Częstochowy. Nie stanie się to jednak, ponieważ księża w ostatniej chwili odstąpili od ceremonialnego przeniesienia krzyża.
W czasie najgorętszego momentu tłum krzyczał w kierunku osób, które chciały przenieść krzyż: "bolszewicy", "Targowica", "tu jest Polska", itp. Poleciały w ich kierunku także cięższe przedmioty, m.in. znicze. Na razie krzyż zostaje na miejscu, a władze zastanawiają się co dalej.
Bardzo dużo osób uznało tę sytuację za wyjątkową atrakcję turystyczną. Dziesiątki osób stały z kamerami i aparatami oraz komórkami i nagrywały całą sytuację robiąc sobie nawet zdjęcia na tle "bitwy warszawskiej".
Warto w tym kontekście przypomnieć, że gaz łzawiący był już wcześniej w użyciu. Kilka dni temu samozwańczy "obrońcy krzyża" potraktowali nim osoby wyznające pastafarianizm, które przyszły także ustawić swoje symbole pod Pałacem Prezydenckim.
Komentarz na blogu Lewica Wolnościowa.
Pikieta antymilitarystyczna w Istanbule
Czytelnik CIA, Nie, 2010-08-01 21:20 Świat | Militaryzm | ProtestyDzis o godz 19 na Galatasaray w samym srodku najbardziej uczeszczanej ulicy przez turystow jak i konsumentow Istiklal, odbyla sie pikieta domagajaca sie od rzadu tureckiego podpisanie traktatu o nieuzywaniu bomb kasetowych, przez ktore ginie wiele dzieci oraz cywilow. Pikietę przeprowadziła całkowicie antymilitarystyczna, niehierarchiczna organizacja.
Relacja bezpośrednia
Vegan (podrozujacy rowerem dookola swiata)
Chiny: Bomba w urzędzie skarbowym - 4 zabitych, 19 rannych
Yak, Nie, 2010-08-01 19:40 Świat | ProtestyEksplozja w biurze urzędu skarbowego w środkowych Chinach, najprawdopodobniej spowodowana podłożeniem ładunku wybuchowego, zabiła w piątek co najmniej cztery osoby, raniła 19 - poinformowała agencja Xinhua. Wybuch nastąpił w piątek wieczorem w okręgowym biurze urzędu skarbowego w Changsha, stolicy prowincji Hunan.
Według wstępnych ustaleń śledztwa, wybuch został spowodowany zaplanowanym atakiem - podaje Xinhua, cytując oświadczenie miejskiej policji.
Chiny z trudem walczą z rosnącymi napięciami społecznymi oraz frustracją i agresją uboższej części społeczeństwa spowodowaną wieloma czynnikami, od rosnących kosztów opieki zdrowotnej po szybko pogłębiające się podziały na grupy ludzi bardzo ubogich i zamożną elitę - komentuje Reuters. Napięcia te już wielokrotnie prowadziły do wybuchów społecznego niepokoju, strajków i aktów agresji.
"Chińscy robotnicy nie są naprawdę tak potulni", jak w obiegowych "karykaturalnych" opiniach - pisze tygodnik "The Economist", który przypomina, że niedawno w ciągu 48 dni w prowincji Guandong zorganizowano 36 strajków. (PAP)
Oprawca Iana Tomilinsona nie usłyszy zarzutów
Czytelnik CIA, Pią, 2010-07-30 17:42 Świat | Protesty | RepresjeBrytyjska prokuratura ogłosiła, że policjant, który, pobił przypadkowego przechodnia Iana Tomlinsona w czasie ubiegłorocznych protestów przeciw G20 1 kwietnia 2009 r. nie usłyszy zarzutów. Powodem tego są sprzeczności pomiędzy ustaleniami koronerów dokonujacych pośmiertnych oględzin ciała zmarłego.
London Class War wezwało do gromadzenia się w piątek 30 lipca od g. 12.00 przed biurem prokuratora Generalnego Wielkiej Brytanii Keira Starmera.
Tomlinson wracał z pracy w kiosku przez plac przed Bankiem Angli, gdzie trwały od rana przepychanki pomiędzy osobami demonstrującymi przeciw szczytowi G20 a policją. Gdy szedł spokojnie z rękoma w kieszeniach został kilkakrotnie uderzony przez policjanta w plecy. Przewrócił się i zmarł.
Sprawa jest tym bardziej bulwersująca, że udało się udowodnić policji, że kłamała ws. interwencji wobec Tomlinsona, jak i przyczyn jego śmierci, utrzymując, że przechodzień sam się przewrócił, bez udziału funkcjonariuszy (o policyjnych kłamstwach pisaliśmy już tutaj). Później policyjny koroner podał, że przyczyną zgonu był atak serca, ale druga sekcja zwłok wykazała, że nastąpił krwotok wewnętrzny do jamy brzusznej. Mimo upływu czasu od tamtego czasu nic nie udało się ustalić prokuratorom.
Na filmach i zdjęciach zrobionych przez demonstrantów będących świadkami zajścia, widać jednak wyraźnie, że 47-letni mężczyzna został kilkakrotnie brutalnie uderzony przez policjanta i wyniku tej napaści uderzył głową w chodnik. Z relacji demonstrantów wynik też, ze policja zaatakowała tłum zgromadzony wokól nieprzytomnego i umierającego mężczyzny i celowo opóźniła dojazd do niego karetki. Mimo że nagrania te dostępne były w brytyjskich i zagranicznych mediach, funkcjonariusz, który zaatakował Tomlinsona nie otrzymał żadnych zarzutów, podobnie jak policjanci kierujący akcją pod Bank of England. Żadnych konsekwencji nie wyciągnięto też wobec niego i jego kolegów za składanie fałszywych zeznań i utrudnianie śledzwa. Władzom nie udało się też jak do tej pory stwierdzić jednoznacznie przyczyny śmierci Iana Tomlinsona, mimo że miały na to niemal 16 miesięcy.
Moskwa: Protesty przeciw karczowaniu lasu w dzielnicy Chimki
Yak, Czw, 2010-07-29 22:35 Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | Protesty | RepresjeW ostatnich dniach doszło do eskalacji protestów przeciwko planom zniszczenia lasów na przedmieściach Moskwy w Chimkach. Aktywiści protestują tam przeciwko planom budowy płatnej autostrady pomiędzy Moskwą, a Petersburgiem. Budowa autostrady zniszczyłaby piękne lasy dębowe wokół Moskwy. Trasę można by z łatwością przesunąć, tak by nie przechodziła przez las.
Do pierwszych akcji bezpośrednich doszło 14 lipca, gdy miało rozpocząć się karczowanie lasu. Aktywiści rozbili w Chimkach obóz, by czynnie blokować wyrąb lasu. Na liniach kolejowych wiodących do planowanego miejsca budowy drogi ustawiono blokady.
Dnia 23 lipca o 5 nad ranem, protestujący i dwóch dziennikarzy zostało pobitych przez grupę kilkunastu zamaskowanych bandytów. Sądząc po symbolach, które mieli na koszulkach, była to grupa neofaszystów. Gdy zjawiła się policja, zaczęła aresztować zaatakowanych, co wskazuje na to, że atak został skoordynowany z policją. W akcji policyjnej uczestniczyli również ochroniarze wynajęci przez firmę prowadzącą wycinkę.
Za pierwszym razem aresztowano 15 osób. Później, policja aresztowała jeszcze kilkadziesiąt osób. Gdy pozostali aktywiści zebrali się, by zaprotestować pod Białym Domem w Moskwie, zostali natychmiast aresztowani.
W środę 28 lipca, duża grupa około 400-500 osób ruszyła na Chimki. Część z nich (około 70-100 osób) zaatakowała budynek administracji lokalnej. Atak widać na poniższym wideo. Skandowano hasła „Brońmy rosyjskich lasów”, „Ręce precz od lasu”. Budynek obrzucono kamieniami i granatami dymnymi. Wszystkie szyby w budynku zostały wybite. Tłum rozproszył się po akcji, zanim policja zdążyła kogokolwiek aresztować. Lokalni mieszkańcy czynnie wsparli protestujących i odmówili pomocy policji.
Grecja: Strajk kierowców ciężarówek - rząd grozi masowymi aresztowaniami
Yak, Czw, 2010-07-29 21:57 Świat | Prawa pracownika | Protesty | Represje | Strajk Dziś w Atenach, doszło do starć greckich kierowców ciężarówek z policją. Mija właśnie czwarty dzień ogólnokrajowego strajku kierowców. Rząd wydał kierowcom nakaz powrotu do pracy (coś w rodzaju cywilnego poboru), grożąc odebraniem licencji i aresztowaniami. Kierowcy jednak masowo zignorowali nakaz. W całym kraju brakuje paliwa na stacjach benzynowych, a supermarkety przeżywają poważne problemy zaopatrzeniowe.
Od poniedziałku, tysiące kierowców blokują autostrady i inne drogi w proteście przeciwko reformom narzuconym przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, w szczególności przeciwko wymuszonej deregulacji rynku transportowego w Grecji. Dotychczas system był ściśle regulowany: kierowcy musieli kupować licencje za 200-400 tys. euro, gdyż rząd od lat nie wydawał nowych licencji. Według rządowego planu, licencje wydawane indywidualnym kierowcom mają zostać zastąpione licencjami wydawanymi wyłącznie dużym firmom. Licencje zakupione dotychczas przez indywidualnych kierowców stracą nagle na wartości, rynek pracy dla kierowców zostanie dotknięty wyścigiem na dno, pod względem płac i standardów pracy.
Dziś rano, pod Ministerstwem Transportu odbyła się demonstracja kierowców. Policja ostrzelała demonstrantów nabojami z gazem łzawiącym.
Od czasów końca dyktatury wojskowej, Rządy Grecji już trzy razy odwoływali się do nakazu powrotu do pracy: w 1979 r. wobec pracowników banków, w 1986 wobec kontrolerów lotu, oraz w 2006 r. wobec dokerów.
Klip antygraniczny
mateusz_, Czw, 2010-07-29 14:22 Świat | Blog | Dyskryminacja | Protesty | Rasizm/Nacjonalizm | RepresjeWakacje kojarzą się z czasem wypoczynku i relaksu. Ale nie dla wszystkich. Dla wielu ludzi na całym globie to okres walki o przetrwanie, a zarazem nadziei na lepsze życie. Mowa o tysiącach imigrantów, nazwanych przez rządy i kapitał nielegalnymi. Podczas gdy elity krajów zachodnich doskonale bawią się w kurortach, luksusowych sanatoriach, n-gwiazdkowych hotelach i na ekskluzywnych rejsach, ci którzy zostali zepchnięci na margines podejmują tragiczne próby przedostania się do lepszego świata. A nie należy to do najłatwiejszych zadań. W kilka lat po prowizorycznych otwarciu granic wewnętrznych Twierdzy Europa, na granicach Strefy Schengen co roku ginie setki ludzi, najczęściej z krajów 3-świata - więcej niż w całej historii Muru Berlińskiego. Wliczając w to zaginionych, zmarłych w obozach przejściowych i innych, którym z rożnych przyczyn się nie udało, liczby mogą iść w tysiące. Kreski na mapach, wyznaczone przez kilka procent społecznych notabli, pokazują kto ma prawo żyć, a kto nie, kto jest legalny, a kto nie. Tym ostatnim dedykowany jest poniższy klip.
Info o zespole
Ekipa BAK XIII powstała w 2001 roku w Szwajcarii. W swojej muzyce łączą industrial z taneczną, a dla wielu pełną kiczu, muzyką lat 80. Wśród utworów znajdziemy zarówno kawałki stworzone wyłącznie dla dobrej zabawy i jak teksty zaangażowane, typu Open The Borders. Nieco przydługie motto zespołu brzmi następująco: "Stawiaj opór, odmawiaj, walcz jeśli trzeba! Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za to, co się dzieje. Jesteś tym co słuchasz, więc przestań słuchać gówna! Pieprz styl i modę! Odrzucaj religie! Odrzucaj faszyzm i rasim!".
Ekipa BAK XIII udziela również pełnego poparcia dla niedopłatnego pobierania materiałów z sieci - jak mówi wokalista, a zarazem muzyk, "ściągaj i pirać wszystko!" Muzykę tworzą po to, by się nią dzielić, a nie na niej zarabiać.
Więcej na http://www.myspace.com/bakxiii i http://www.darksite.ch/bakxiii
USA: Happening przeciw jedzeniu mięsa
Tomasso, Śro, 2010-07-28 15:05 Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | ProtestyPrzechodnie na jednym z najbardziej zatłoczonych placów świata, nowojorskim Times Square, mogli wczoraj oglądać happening, w którym grupa protestujących ludzi zapakowała swoich towarzyszy w wielkie tacki na mięso. Uczestnicy demonstracji są członkami organizacji Ludzie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt (PETA).
Aktywiści oblali swoich niemal nagich towarzyszy sztuczną krwią i zapakowali w powiększoną wersję tacek na mięso, które zazwyczaj widujemy w supermarkecie. Miało to uświadomić przechodniom jak traktujemy zwierzęta przeznaczane na ubój oraz zachęcić jak najwięcej ludzi do "zdrowej diety wegetariańskiej".
- Za każdym razem kiedy ktoś siada do obiadu i je stek albo kawałek kurczaka, to wspiera przemoc wobec zwierząt, które odczuwają strach i ból tak samo jak my. Chcemy to wszystkim uświadomić - powiedziała Ashley Byrne, organizatorka akcji.