Łódź: W czwartek wyroki w sprawie śmierci w Indesicie

Kraj | Prawa pracownika

W najbliższy czwartek, 27 stycznia, przed łódzkim sądem rejonowym dla dzielnicy Widzew zapaść mają wyroki w sprawie tragicznego wypadku w łódzkich zakładach Indesit, w wyniku którego w roku 2005 zginął 21 – letni robotnik. Oskarżonych w tej sprawie jest pięć osób z kierownictwa zakładów w tym włoski dyrektor fabryki, dyrektor do spraw produkcji i kierownik zmiany, których działania zdaniem prokuraturu doprowadziły do śmierci pracownika zakładu. Grożą im kary do 2,5 roku pozbawienia wolności.

Według prokuratury, nie dopełnili oni obowiązków w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy, skutkiem czego było narażenie kilkunastu pracowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Zarzucono im nieumyślne spowodowanie uszkodzeń ciała u jednego z pracowników i nieumyślne spowodowanie śmierci zatrudnionego w fabryce 21-letniego Tomasza J. Obrona domaga się uniewinnienia oskarżonych.

Holandia: Demonstracja studentów przeciw reformom edukacji

Świat | Edukacja/Prawa dziecka | Protesty

W piątek w Hadze odbył się pierwszy ogólnokrajowy protest studencki przeciwko reformom wyższej edukacji planowanym przez nowy rząd wspierany przez rasistowską partię Wildersa. W demonstracji uczestniczyło około 15 tys. studentów. Wiceminister edukacji próbował przemawiać do tłumu, ale został obrzucony warzywami. Organizatorzy demonstracji współpracowali z policją próbując opanować grupy "book blocku", które jednak rozproszyły się po mieście i protestowały pod budynkami rządowymi i Ministerstwem Edukacji. Policja broniła budynków i atakowała protestujących.

Poniżej relacja jednego ze świadków, oraz jego fotoreportaż.

Na demonstrację do Hagi z całej Holandii przyjechało kilkanaście tysięcy studentów. Największe związki studenckie wezwały do protestów przeciwko planom ciec finansowych na edukację. W ramach kryzysowych ustaw rząd postanowił zabrać studentom ulgi na komunikację, wprowadzić opłaty za nadterminowe studiowanie i co najważniejsze pełna odpłatność za studia magisterskie... jest tam też dużo o samofinansowaniu i komercjalizacji, czyli jak w całej Europie. Pretekstem jest kryzys. Studenci tracą swoje przywileje.

Protest oczywiście zorganizowany odgórnie i jak w takich sytuacjach przez grupę bossów organizacji studenckich próbujących coś ugrać w światku polityki. nie dziwiła wiec ogromna scena na zabłoconym placu, telebim i gęby zaproszonych polityków. Didżej przygrywał, baloniki fruwały i wszystko wyglądało na jakiś koncert popowy. Były oczywiście tez bramki na których psiarnia wraz z dzielna służba studenckich pomagierów zabierała protestującym "niebezpieczne" listewki od transparentów.

Wrocław: Pomorska 55 do sprzedaży (po usunięciu żywego inwentarza)

Kraj | Lokatorzy

Kamienicznik Marek Haisig sprzedaje lokale w kamienicy przy ul. Pomorskiej 55, choć jest ona nadal zamieszkiwana przez dawnych lokatorów. Nie przeszkadza to jednak w reklamowaniu sprzedawanych lokali w takich marketingowych barwach:

"Do sprzedaży pięć ostatnich mieszkań w przedwojennej kamienicy w całości po remoncie konserwatorskim. Grube mury, odrestaurowane klatki schodowe, kamienica ocieplona. Podwórko zamykane z całodobową ochroną. Możliwość miejsc parkingowych. Kamienica położona jest w ścisłym centrum (15min. od Rynku) przy ul. Pomorskiej." oraz: "miejsce parkingowe, po remoncie, panele, terakota, glazura, telefon, internet, kablówka, kuchnia wyposażona, prysznic, osobne WC, osiedle zamknięte, ochrona" - to ogłoszenie pochodzi z września 2010.

Tymczasem poniżej publikujemy zdjęcia owej kamienicy ze stycznia 2011 i pytamy gdzie są granice marketingu?

Obecni lokatorzy i lokatorki mają dość nacisków kamienicznika, który za wszelką cenę próbuje się ich pozbyć, czyniąc mieszkanie w kamienicy nieznośnym. Celem jest oczywiście sprzedaż lokali z dużym zyskiem. Nie wiemy jednak czy obie strony, nabywca i sprzedawca będą po transakcji równie zadowolone. Jak widać na załączonych obrazkach właściciel nie jest zbyt schludnym gospodarzem.

Więcej o sprawie Pomorskiej 55 tutaj.

źródło:akcjalokatorska.razem.cc

Koncesjonowana wolność słowa dla Iranu

Świat | Tacy są politycy

Po negocjacjach z amerykańskim Departamentem Skarbu, firma Google udostępniła swoje oprogramowanie użytkownikom w Iranie. Chodzi o Google Earth, Picasa i Google Chrome. Amerykański rząd domagał się, by do tych technologii nie miał dostępu rząd Iranu, więc Google zablokowało adresy IP należące do irańskich władz.

Dostęp do usług Google odgrywa jednak istotną rolę dla politycznych planów rządu USA, ze względu na dużą wagę polityczną “aktywizmu medialnego” za pośrednictwem serwisów społecznościowych, takich jak Youtube i Twitter. Wiele z protestów irańskiej opozycji było organizowanych za pomocą Twittera.

Z tego powodu, podczas ostatnich protestów w Iranie, Departament Stanu USA poprosił Twittera, by przełożył planowaną przerwę techniczną na czas po zakończeniu protestów w Iranie. (AFP)

Chiny: Policja strzela do protestujących pracowników

Świat | Prawa pracownika | Protesty | Represje | Strajk

W autonomiczny regionie Guangxi Zhuang w południowych Chinach policja postrzeliła 5 osób podczas protestu w związku z brakiem wypłat. Około 100 robotników budowlanych z budowy w Wuzhou City rozpoczęło marsz na budynek lokalnego rządu. Drogę zagrodziła im policja i zaczęła strzelać do nieuzbrojonego tłumu.

Szpital w Hong-Kongu doniósł o 20 rannych osobach poddawanych leczeniu w tym 5 robotnikach, którzy ucierpieli od ostrej amunicji. Fotografie opublikowane po zdarzeniu pokazują, że pracownikom drogę zagrodziły policyjne oddziały prewencji. Rzecznik prasowy policji z Wuzhou legitymujący się jedynie imieniem Xie powiedział Kyodo News, że był to "nielegalny marsz", ale nie potwierdził użycia ostrej amunicji.

Pracodawca zalega w wypłatach 151 tysięcy dolarów, a według niektórych doniesień, po wykonaniu budowy zbiegł z pieniędzmi do sąsiedniej prowincji Guangdong.

Warszawa: Akcja przeciw polityce Frontexu

Kraj | Dyskryminacja | Protesty

17 stycznia odbyła się na Uniwersytecie Warszawskim konferencja poświęcona kontroli migracji z udziałem szefa Frontexu Ilkka Laitinenem. Aktywiści antygraniczni i działający na rzecz praw imigrantów zadawali na spotkaniu niewygodnie pytania o dzialalności tej instytucji. Szef Frontexu i inni prelegenci starali się unikać odpowiedzi.

Doszło do ostrej konfrontacji z Laitinenem, który nie chciał komentować negatywnych skutków reżimu granicznego. Kiedy został skonfrontowany z relacjami świadków, w tym z komentarzami byłych pracowników Frontexu, którzy odeszli ze służby, bo nie chcieli strzelać do ludzi przekraczających granice, stwierdził, że to wszystko jest "kłamstwem", choć jest mnóstwo dowodów na morderczą działalność tej agencji.

Aktywiści chcieli poprzez tą akcję pokazać, że nie jest im obojętne, co robi Frontex i są krytyczni wobec systemu, który pozwala na wolny przepływ kapitału i na globalną działalność korporacji, a zabija zwykłych ludzi, często żyjącyh w nędzy i niebezpieczeństwie (często spowodowanych działaniami międzynarodowych instytucji finansowych i korporacji), szukać lepszej przyszłości.

Rzekomy plakat Blood & Honour zapraszający na konferencję Frontexu był prowokacją, która była częścią tej akcji. Niektórzy czytelnicy CIA zorientowali się, ale informację ujawniamy dopiero dziś.

Powstanie w Afryce Północnej: dotychczasowy przebieg zdarzeń

 Zamieszki w Tunisie Powstanie w Afryce Północnej: dotychczasowa historia.

Zobacz też publicystykę: Tunezyjska rewolucja to dopiero początek

Wartko rozwijająca się sytuacja w Afryce Północnej, która przyniosła odejście od władzy i ucieczkę poza granice kraju dotychczasowego „prezydenta”* Zina Ben Alego, utworzenie nowego rządu oraz wprowadzenie stanu wyjątkowego w obliczu czegoś, co nazwać można rebelią klasy robotniczej.

W chwili pisania tego tekstu, w Tunezji został utworzony „rząd jedności narodowej” a siły porządkowe usiłowały rozprawić się z ruchem oporu. Równocześnie oferowane są ustępstwa, jak choćby uwolnienie z zakładów karnych więźniów politycznych. Mimo wszystko, demonstracje i zamieszki trwają nadal.

Od 1400 do 2120 uchodźców w Polsce pozostaje bezdomnych

Kraj | Dyskryminacja | Ubóstwo

Szacunkowa liczba uchodźców pozostających w Polsce bezdomnymi wynosi obecnie 1400-2120 osób - wynika z pierwszego w Polsce, pilotażowego badania nad tym problemem, które przeprowadził Instytut Spraw Publicznych. Wśród głównych przyczyn bezdomności uchodźców eksperci ISP wyliczają: ograniczoną liczbę mieszkań socjalnych i komunalnych (w tym mieszkań odpowiednich dla rodzin wielodzietnych); niewydolność ekonomiczną uchodźców (czyli niezdolność do osiągnięcia dochodów wystarczających na wynajęcie i utrzymanie odpowiedniego mieszkania); niechęć właścicieli do wynajmowania mieszkań cudzoziemcom, którzy są uprzedzeni wobec rodzin wielodzietnych, często do głosu dochodzą stereotypy etniczno-rasowe (np. Czeczen kojarzy się z terrorystą).

"Uchodźcy, którzy przyjeżdżają do Polski, są bezdomni na dzień dobry. W większości przypadków mieszkają w miejscach zbiorowego zakwaterowania lub w przeludnionych mieszkaniach, często o bardzo niskim standardzie. Im dłużej przebywają w takich warunkach, tym trudniej im zmienić swoją sytuację życiową" - podkreśla w komentarzu do badania współautorka raportu dr Kinga Wysieńska, ekspert Instytutu Spraw Publicznych.

Bawełniane koszulki tylko dla bogatych?

Kraj | Świat | Gospodarka

Minął czas tanich bawełnianych T-shirtów, bielizny i pościeli. Tylko w ciągu tego roku cena tych produktów wzrośnie nawet o jedną trzecią i staną się towarem dla zamożnych klientów. Tak drogiej bawełny jeszcze nigdy nie było. Tylko w ciągu pół roku jej ceny wzrosły aż dwukrotnie - z 0,7 dol. do ponad 1,4 dol. za funt (ok. 2,2 kg). Na Wyspach, w Niemczech, Stanach Zjednoczonych już obserwujemy kilkuprocentowe wzrosty cen bawełnianych T-shirtów, bielizny i pościeli. W Polsce wzrost cen bawełny może skutkować w ciągu roku nawet 30 proc. podwyżkami.

Zdaniem ekspertów bawełniana odzież może więc stać się towarem dla bogatych. Coraz mniej możemy też liczyć na zalew tanich bawełnianych T-shirtów z Chin. Te koszulki zostają dziś w dużej części kupione przez samych Chińczyków, którzy nie chcą już chodzić w kilkukrotnie tańszej sztucznej odzieży.

Akcja przeciwko deportacji mongolskiej rodziny

Kraj | Dyskryminacja

Rodzina Batdavaa mieszka w Polsce od 2000 roku. Rodzice wraz z trojgiem dzieci, w wieku 10, 19 i 22 lat są bardzo zżyci z poznanymi tutaj ludźmi. Najmłodszy Karol urodził się w naszym kraju i uznaje Polskę za swoją ojczyznę. Żadne z nich nigdy nie miało konfliktu z prawem.

Karol jest obecnie w 4-tej klasie szkoły podstawowej. Nie zna kultury i obyczajów Mongolii, językiem mongolskim posługuje się słabo.

Średni syn, Oyun - Od, zwany Otko, niedawno napisał maturę i studiuje obecnie na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Najstarszy syn, Khash – Erdene, czyli Hasz, jest tuż przed obroną pracy inżynierskiej. Ma tutaj wielu przyjaciół, którzy zabrali się za próbę powstrzymania deportacji jego rodziny.

Poznań: Pikieta solidarnościowa w drugą rocznicę śmierci Stanisława Markielowa i Anastazji Baburowej

Świat | Antyfaszyzm | Protesty

W odpowiedzi na apel rosyjskich środowisk anarchistycznych i antyfaszystowskich, pod Konsulatem Federacji Rosyjskiej w Poznaniu, odbyła się pikieta solidarnościowa w drugą rocznicę śmierci adwokata Stanisława Markielowa i dziennikarki Anastazji Baburowoj (oboje byli związani z ruchem anarchistycznym)

Pikietę zorganizowała lokalna sekcja Federacji Anarchistycznej i Komisja Międzyzakładowa Inicjatywy Pracowniczej, trzymano transparenty w języku polskim (Solidarność to zbrodnia, której popełniania nigdy się nie wyrzekniemy) i rosyjskim (Pamiętać znaczy walczyć). Konsulat obstawiony był przez kilkudziesięciu funkcjonariuszy policji. Demonstranci próbowali złożyć w konsulacie list do władz rosyjskich, jednak odmówiono ich wpuszczenia, mimo że konsulat był otwarty. List pozostawiono w skrzynce przy bramie.

Dziś demonstracje upamiętniające rocznicę morderstwa Markielowa i Baburowoj, odbędą się również min. w Moskwie i Petersburgu, organizatorzy otrzymali już zakazy ich odbycia, spodziewane są więc represje wobec uczestników.

Wenezuela: Strajk pracowników w rozlewni Coca-Coli

Świat | Prawa pracownika | Protesty

Pracownicy rozlewni Coca-Coli w Walencji rozpoczęli strajk żądając podwyżek i zmian w umowach o pracę. Jeden z liderów związkowych - Alexander Cedeno - poinformował, że produkcja będzie stała do czasu, gdy żądanie ponad 1000-osobowej załogi nie zostaną spełnione.

Coca-Cola FEMSA de Venezuela SA, firma zajmująca się rozlewaniem napojów Coca-Coli prowadzi 4 zakłady i ponad 30 punktów dystrybucji w krajach południowoamerykańskich. W poniedziałek Cedeno powiedział państwowej agencji informacyjnej ANB, że pracownicy domagają się podwyżek płac i świadczeń, w tym umów zapewniających ubezpieczenie medyczne dla członków dalszej rodziny.

Przedstawiciele Coca-Cola Femsa de Venezuela SA dotychczas nie odnieśli się do żądań. Strajk trwa od zeszłego tygodnia.

Lubin: Wyburzyć bloki, bo zasłaniają kościół

Kraj | Tacy są politycy

Lokatorzy czterech bloków usłyszeli, że za trzy lata będą się musieli wyprowadzić z mieszkań. Podczas spotkania lubińskich samorządowców z biskupem legnickim, Stefanem Cichym, prezydent Robert Raczyński zadeklarował, że w ramach dbania o zabytki, w ciągu trzech lat wyburzy cztery bloki w Rynku, które zasłaniają kościół pw. Matki Boskiej Częstochowskiej. Mieszka tam 60 rodzin, które są oburzone takim planem.

- Niech pan prezydent lepiej swój dom zburzy - denerwuje się Jadwiga Ozimek. - Nie miał takich pomysłów, gdy te bloki popadały w ruinę. Teraz, gdy je wyremontowaliśmy i włożyliśmy tu mnóstwo pieniędzy, wykupiliśmy mieszkania, chce je burzyć. Może niech najpierw swój bałagan sprzątnie i zajmie się tą okropną dziurą w Rynku.

Więcej: http://www.gazetawroclawska.pl/stronaglowna/358100,lubin-prezydent-chce-...

Stęszew: Strajk w Greenkett - stanęła zmiana

Kraj | Prawa pracownika | Protesty

W poniedziałek, 17 stycznia, cała zmiana, która miała zacząć pracę o 6 rano, odmówiła stanięcia przy maszynach. Strajk był spowodowany gniewem pracownic z powodu opóźniającej się trzeci miesiąc z kolei wypłaty. Styczniowej wypłaty załoga 18 stycznia jeszcze nie miała na swoich kontach, choć powinna być na nich od 8 dni.

Po blisko czterech godzinach dyrektorzy fabryki zaczęli rozmawiać z pracownikami, pokazując im ksero przelewu pieniędzy z Hiszpanii (gdzie korporacja Greenkett ma siedzibę) na konto polskiej firmy. Z jednej strony przekonywali, że pieniądze wpłyną wkrótce na konta pracowników, z drugiej zaczęli wymagać od pracowników złożenia indywidualnych deklaracji, że tego dnia nie przystąpili do pracy. Większość załogi mimo to odmówiła pracy do końca zmiany i zapowiedziała, że jeśli we wtorek nie zobaczy pieniędzy, zdeterminowana jest kontynuować strajk w środę. Inicjatywa Pracownicza będzie rozważać wejście w spór zbiorowy z pracodawcą.

Sejm pracuje nad odebraniem prawa do lokalu socjalnego

Kraj | Lokatorzy

W dokumencie rządowym przyjętym przez Radę Ministrów 30 listopada 2010 r. pod tytułem: "Główne problemy, cele i kierunki programu rozwoju budownictwa mieszkaniowego do 2020 roku" zawarty jest następujący zapis:

"Proponuje się rezygnację z ustawowego określenia katalogu osób, którym obecnie sąd musi przyznać lokal socjalny i wprowadzenie ustalania prawa do lokalu socjalnego na podstawie rzeczywistej sytuacji lokatora."

Oznacza to likwidację jakichkolwiek gwarancji (tych z art. 14 ustawy o ochronie praw lokatorów) zachowania dachu nad głową dla nieletnich, bezrobotnych, niepełnosprawnych, kobiet ciężarnych i ubogich emerytów. Wszystko zależeć ma teraz nie od praw gwarantowanych ustawą, tylko od oceny sądu, jaka jest "rzeczywista sytuacja lokatora".

Sejmowa Komisja Infrastruktury zajmie sie tym dokumentem 19 stycznia br.