Antyfaszyzm

Da (liś) my radę!

Antyfaszyzm | Publicystyka

11 listopada w Warszawie udało nam się zorganizować największą od wielu lat demonstrację antyfaszystowską. Generowanie przez część mediów i skrajną prawicę atmosfery strachu nie przyniosło rezultatu i ponad 1000 antyfaszystów i antyfaszystek przeszło w niedzielę głównymi ulicami stolicy. Listopadowa demonstracja była nie tylko aktem naszej odwagi, była także dowodem na to, że jesteśmy zdolni wspólnie zorganizować bezpieczną demonstracje, pomimo terroru nacjonalistycznych bojówek. Razem wyraziliśmy swój sprzeciw wobec polityki przemocy i wykluczenia jaką stosują polscy neofaszyści.

Demonstracja była okazją do wspomnień m.in. o Januszu Korczaku i Marku Edelmanie. Postaciach-symbolach sprzeciwu wobec ideologi faszyzmu. Podczas przemówień wspominano nie tylko ofiary nacjonalizmu i faszyzmu z czasów II Wojny. Pamiętamy także o późniejszych śmiertelnych ofiarach nacjonalistów: raperze zabitym pod klubem Hybrydy w latach 90′, chłopaku z Białegostoku, Maxwellu Itoi. Po raz pierwszy na antyfaszystowskiej demonstracji silnie akcentowany był sprzeciw wobec ekonomicznego wykluczenia, które jest nieodłącznym elementem ustrojów nacjonalistycznych.

Demonstracja była głośna i miała spokojny przebieg. Po przejściu Krakowskim Przedmieściem, zakończyła się bez przeszkód na Pl. Zamkowym.

Nie mają sensu jakiekolwiek porównania liczbowe w odniesieniu do innych wydarzeń, które miały miejsce tego dnia. 11 listopada na ulicach Warszawy chcieliśmy wykrzyczeć nasz antyfaszystowski sprzeciw tak głośno jak to tylko możliwe i to nam się udało.

Natomiast jak nacjonaliści świętowali nadejście 11 listopada? W Warszawie zaatakowali i pobili co najmniej dwie osoby uznane przez nich za “lewaków”. Uczestnicy tzw. marszu niepodległości, podczas trwających zamieszek zakatowali siedzibę stowarzyszenia Lambda, wybijając cegłami i butelkami szyby. We Wrocławiu neofaszyści napadli na znany skłot Wagenburg, jedna z osób obecnych na skłocie została brutalnie pobita.

Do refleksji skłaniają reakcje opinii publicznej na deklarację nacjonalistów o powołaniu formacji politycznej i paramilitarnej przybudówki. Wydaje się, że media nadal nie są w stanie wyjść poza wykreowaną w zeszłym roku wizję symetrycznych ekstremizmów. Rozwój neofaszystów jest bagatelizowany i ignorowany. W najradykalniejszym przypadku dziennikarze dają sobie prawo wyrazić lekkie zaniepokojenie powstaniem Ruchu Narodowego.

11 listopada udowodniliśmy, że mamy spory potencjał mobilizacyjny, ale przed nami praca nad przekonaniem społeczeństwa że problemem skrajnej prawicy nie jest problemem lewactwa, dotyczy każdego z nas.

Wszyscy jesteśmy Antifą. Niezależnie od jak wyobrażamy sobie kształt ruchu antyfaszystowskiego to 11.11 swój sprzeciw wobec neofaszystów pokazaliśmy wspólnie! Przed nami kolejne demonstracje. Widzimy się na mieście!

ZA: http://prostoantyfaszystowsko.wordpress.com

Grajmy do jednej bramki

Antyfaszyzm | Publicystyka

W komciach pod doniesieniami o manifestacji i ataku na Wagenburg pojawiła się normalna w takich sytuacjach rzeźnia. Nie dziwi, szczególnie gdy sytuacja uległa zmianie. Sytuacja uległa zmianie głównie z winy mediów, które zaczęły przesuwać środek w prawo legitymizując faszolki.

Teraz nawet Palikot jest ekstremą, a centrum znajduje się gdzieś na prawej części PO i lewej PiS (lub odwrotnie). Podgrzanie temperatury spowodowało również, że większość społeczeństwa w ogóle odetnie się od sporu i będzie go ignorować – pierwszym objawem była ucieczka po kolorowej do prezydenckiego. Każda osoba zaangażowana w krytykę faszoli będzie w debacie lewacką ekstremą. Zresztą już to mamy: „miłujący spokój” dziennikarze i blogerzy pojechali po Szczuce (dla jednych to mainstream, dla innych to extreme), która u Lisa nazwała Zawiszę, zgodnie z prawdą, faszystą. Dlatego zaniepokoiły mnie niektóre propozycje, żeby zamknąć się w skorupie i nie „rozmywać” działań na środowiska mainstremowe. W tym kontekście to błąd. Pozwolę sobie wrzucić kilka moich propozycji, które może mogą pomóc, ale nie rozwiążą problemu, bo to nie leży w naszych siłach. Do tego będzie potrzebować wsparcia „szaroludków”. Problem, to istniejący w dyskursie publicznym znak równości między antyfaszyzmem i faszyzmem. To jak zrobić, żeby antyfaszyzm był mainstreamem, był samym centrum mainstreamu?

1. Edukacja, edukacja, edukacja – cały ruch antyfaszystowski jest obecnie tożsamy z zadymami. Zapytajcie dowolną osobę, która nie ma wiedzy na temat ruchu. Tego nie przewalczymy, a przynajmniej szkoda na to sił i środków. Proponuję zmienić termin na „pogląd antyfaszystowski”. Dotrzemy w ten sposób do wielu niezagospodarowanych grup, które są uczulone na słowo „ruch”. Należy zaangażować możliwie szerokie grono historyków, publicystów i osób publicznych, które skupiłyby się na przypominaniu i przedstawianiu prawdziwej twarzy narodowców, dawniej i obecnie. Zauważcie, jaki oddźwięk ma film Pasikowskiego! To samo było przy okazji książek Grossa. Cała kupa ludu zgadza się z obrazami przedstawionymi w tych utworach i się ich wstydzi, ale nic więcej z tym nie robi, bo nikt ich nie zagospodarował. A okazji jest przecież więcej. Jak wygląda zaangażowanie ruchu, tfu… osób o poglądach antyfaszystowskich choćby w oficjalne obchody rocznic wybuchu powstania w Getcie? Powinniśmy tam być i powinniśmy śmiecić ulotkami, ile wlezie. Rozwijać transparenty i rozdawać buttony. Edukować zawsze i wszędzie.

Poza tym zbiór osób o poglądach antyfaszystowskich pozwoli zachować integralność na pozostałych płaszczyznach – poglądach na państwo, gospodarkę, społeczeństwo, w metodach, akcentach i obszarach zainteresowania. Nie jesteśmy jednolitym ruchem, bo nie jesteśmy jednolici, ale w tym konkretnym przypadku mamy jeden cel. Nie występujemy jako organizacje, bo te organizacje mogą mieć rozbieżne lub zgoła sprzeczne cele. Poza antyfaszyzmem.

2. Wychodzić na zewnątrz – najbardziej nie lubię skupiania działań na przekonywaniu przekonanych. Przykro mi, ale na przegląd filmów, na koncert czy demo przyjdą osoby, których wcale nie trzeba przekonywać. To nie ten target! Działania propagandowe, eventy, warsztaty i szkolenia muszą być maksymalnie włączające, a przez to dostosowane do określonych grup odbiorców. Nie róbmy wydarzeń „pod siebie”, bo przyjdziemy tylko my. Pytanie: czy mamy pomysł na organizację wydarzenia, które ściągnie kombatantów? Przecież to naturalny sojusznik. To ważny sojusznik, bo wytrąca faszolom argumentację. Uczestnicy II wś znają skutki faszyzmu, faktycznie fizycznie walczyli z faszyzmem, ale nie kojarzą dzisiejszych narodowców z faszyzmem. Koniecznie trzeba się do nich zwrócić i wystawić ich na afisze. Ale raczej nie przyjdą do squatu i nie na koncert. To my musimy do nich wyjść i zrobić wydarzenie dostosowane do nich. To bardzo często ludzie, którzy o narodowcach wiedzą tylko tyle, że ładnie mówią o kraju, o religii i rodzinie. To naszym zadaniem jest uzupełnienie tego idyllicznego obrazu.

3. Lokalne działanie u podstaw – tutaj akurat nie muszę niczego dodawać. Tak to działało od zawsze i zapewne nic się w tej materii nie zmieni, bo nie musi. Jedyne, czego mi brakuje, to wzajemnego propagowania swoich inicjatyw przez różne organizacje. Głupie udostępnienie na portalach społecznościowych, przedrukowanie i rozwieszenie u siebie w okolicy plakatów - masowo, nachalnie, namolnie i do zrzygu. Taka wiralowa promocja sprawia, że każda inicjatywa będzie ogólnopolska.

4. Poszerzać sieć współpracowników – do powyższego. Jak wygląda współpraca z samorządami? Tak się zafiksowaliśmy na krytyce państwa i „systemu”, że zapomnieliśmy o podstawowym fakcie, że w szkołach, domach kultury, świetlicach i bibliotekach pracują ludzie, którzy często mają poglądy antyfaszystowskie i często użyczą dostępnej infrastruktury. To placówki, które mają swoich „fanów”, a my musimy wychodzić do „fanów”, bo to jest wielokrotnie bardziej skuteczne niż wyciąganie ich do siebie. To właśnie takie osoby sprawiły, że zeszłoroczna manifestacja była większa, bo kolorową uznały za coś na tyle "normalnego", że przyłączenie się uznali za akceptowalne. Nie zmuszajmy ludzi do heroizmu. Nie chcą wywracać swojego świata, ale zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą faszyzm. To samo dotyczy mediów. Wielu reporterów trzyma „naszą stronę”. Nie możemy pozwolić sobie na ignorowanie mediów, bo i tak o nas napiszą, ale napiszą, jak po „kolorowej”. Napiszą jak sobie wyobrażają. Proszę więc nie pluć na wybiórcze i TVN-y, bo to nie są monolity. Możemy być nieformalnymi korespondentami i dostarczać informacje na bieżąco „od środka”, ale musimy mieć kontakty. Odpowiednia sieć kontaktów przed „kolorową” mogłaby zmienić medialny obraz całego wydarzenia. Zauważcie, że to właśnie media przyczyniły się do tego, że wcale niemało osób stanęło w obronie Elby i zaskakująco dużo pojawiło się na późniejszej demo.

5. Schować dumę do kieszeni – zdaję sobie sprawę, że niektórzy działają od lat, niektórzy działają codziennie, a inni w weekend lub raz do roku. Istotne są efekty. A efektów nie osiągniemy wzajemnie jadąc po sobie, że to kawior, celebryta, że ten jest letni, a tamten radykał. Nie! Wzajemnie popieramy swoje inicjatywy. Jeżeli ktoś gada w mediach, to go popieramy, chociaż to mainstream. Jeżeli ktoś pierze się z atakującymi faszolami, to mu pomagamy. Jeżeli ktoś żąda od policji reakcji, to mu pomagamy. Ktoś słyszał, co krzyczeliśmy 11 listopada? Pomagamy sobie wzajemnie.

6. Zawieszone prawo Godwina – przyrównywanie faszyzmu do faszyzmu jest uzasadnione. Na razie media się boją nazywać faszoli zgodnie z rzeczywistością. Muszą się z terminologią otrzaskać, przełamać tabu.
Podsumowując. Nie znam Was i nie odczuwam takiej potrzeby – zwalczasz faszyzm? A, to ok.
Ale ufam i pomogę, jeżeli ktoś będzie oczekiwał pomocy. Ufam i w miarę potrzeby będę prosił o pomoc. Wszystkim! Orgom koncertów, warsztatów, pokazów, koncertów, starbucksom i sportowcom, kanapowcom i vlepkarzom - nie zamierzam jechać po nikim, kto w jakikolwiek sposób zaangażuje się w walkę z faszyzmem, i nie zamierzam wartościować, kto zrobił lepiej lub więcej.

Także moje refleksje są moimi refleksjami. Być może są błędne, a z pewnością niewyczerpujące. Być może tak właśnie działacie, jak opisałem. Może tak działaliście i okazało się nieskuteczne. Nie wiem, w razie czego proszę o sprostowanie. Ja zamierzam wykorzystać swoje doświadczenie i dostępne środki, zagospodarować obszary, które są mi najbliższe i działać w sposób, wszystkim pozostałym radzę zrobić to samo.

W pozostałych kwestiach możemy po sobie jechać do woli, ale w tym temacie proponuję wzajemną pomoc.

Faszyzm może nadejść z innej strony

Antyfaszyzm | Publicystyka

Po 11 listopada i wyczynach bojówek pseudokibiców na tak zwanym „Marszu Niepodległości” media liberalne zapełniły się ostrzeżeniami o faszyzmie. Tymczasem elementy ustroju autorytarnego już się w Polsce pojawiły i to przy milczącej zgodzie lub wręcz entuzjazmie tych samych mediów.

Demokracja?

Kapitalistyczna władza od lat udowadnia, że „demokracja” i „swobody obywatelskie” to dla niej tylko slogany, których można używać walcząc na przykład o „wolność Białorusi”, ale jeśli chodzi o krajową politykę, podlegają dowolnej interpretacji.

Czy można mówić o wolności ludzi w majestacie prawa oddawanych razem z kamienicami w ramach reprywatyzacji tak zwanym „prawowitym właścicielom”? „Świętość własności prywatnej” doprowadzono do absurdu, gdyż staruszkę czy inwalidkę można wyrzucić z domu, w którym mieszkała przez kilkadziesiąt lat, a po jego prywatyzacji nie była w stanie płacić czynszu wyższego niż jej zarobki. Organizacje lokatorskie broniły niedawno rodziny z dzieckiem, która miała być wysiedlona do noclegowni. Co ciekawsze, taką nielegalną eksmisję chciały im zafundować władze jednej z warszawskich dzielnic. Czy sytuacja, w której politycy, urzędnicy i policjanci, opłacani z pieniędzy obywateli, wdrażają zasady darwinizmu społecznego, nie jest rodzeniem się systemu autorytarnego? W Warszawie od lat powraca pomysł stworzenia osiedla, na które zsyłano by „niewygodnych lokatorów”. Jak powiedział jeden z działaczy lokatorskich, pamiętający Drugą Wojnę Światową – „w tym mieście byli tacy, którzy tworzyli getta i skończyli w Norymberdze”, czym wywołał oburzenie „demokratycznych” radnych.

Od lat w Polsce wzrastają uprawnienia policji. Jednostkowy przypadek zabicia dwa lata temu funkcjonariusza przez bandytów wykorzystano do rozpętania ogólnokrajowej histerii i stworzenia przyzwolenia dla tych zmian. Doszło do tego, że niedawno Ministerstwo Spraw Wewnętrznych chciało zmienić prawo tak, aby pozwalało policjantom strzelać do dzieci i kobiet w widocznej ciąży. Jeśli to nie jest tendencja faszystowska, to nie wiem co nią jest - dopiero wprowadzenie policyjnych mundurów ze swastykami lub rózgami liktorskimi?

Pamiętajmy również o kolejnym zaostrzaniu ustawy o zgromadzeniach. Już utrudniono ich zgłaszanie, a wciąż powracają pomysły zakazu zasłaniania twarzy, czy innych zmian pozwalających wręcz na rozwiązanie demonstracji tylko ze względu na widzimisię policji. Nacjonalistów, skrajną prawicę i wspierających ją kiboli władze po mistrzowsku wykorzystują do propagowania takich zmian. Pożyteczni idioci są zawsze skorzy do dania pretekstu poprzez wszczynanie burd. Elity polityczne, gdyby nie było tak zwanego „Marszu Niepodległości”, musiałyby go sobie wymyślić.

Cyrk zaprezentowany przez MW i ONR, wraz z majaczeniem o „obaleniu republiki”, także wyglądają jakby wymyślili go piarowcy Platformy Obywatelskiej. Partie władzy będą mogły ograniczać demokrację w imię jej obrony przed skrajnościami. Pytany o 11 listopada poseł PO Andrzej Halicki mówił już: „Nie chcemy faszystów, ani anarchistów”. „My”, czyli w domyśle zdrowy trzon narodu, wspierający władzę i obawiający się „ekstremizmów”. Oznacza to zrównanie „ekstremizmu” lewicowego ze skrajną prawicą. Władza nie wyklucza, że w imię „obrony demokracji” trzeba je będzie kryminalizować. Warto przypomnieć, że zwłaszcza pojęcie „lewicowego ekstremizmu” jest bardzo szerokie. Oficjalna lewica z Leszkiem Millerem i Januszem Palikotem na czele postarała się o to, aby nawet socjaldemokraci byli postrzegani jak skrajni lewacy. Skoro obecna „lewica” to de facto centrum, to wszystko na lewo od niej musi już być skrajnością. Sojusz Lewicy Demokratycznej po 11 listopada zaproponował delegalizację ONR. To kolejne bardzo groźne posunięcie. Na pseudokibicach i osiłkach popierających tę grupkę i tak nie zrobi to wrażenia. Wręcz przeciwnie, pozwoli im być męczennikami uważającymi się za ofiary systemu. Delegalizacja organizacji stanowiłaby tymczasem groźny precedens. W przyszłości poprzez delegalizacje władza mogłaby o wiele skuteczniej rozbić ruch lewicowy, tworzący stowarzyszenia i opierający się na inicjatywach społecznych. Wysłanie policji z pistoletami maszynowymi przeciwko zajmującym pustostan skłotersom, jak niedawno w Poznaniu, już wkrótce może być czymś normalnym. Zresztą nawet teraz nie wzbudziło większego oburzenia mediów, być może dlatego, że nie miało miejsca podczas rządów „faszystowskiego” PiS, lecz światłej PO.

Propaganda władzy

W arsenale środków propagandowych, stosowanych przez władzę, znalazł się jeszcze jeden autorytarny element – propaganda jedności narodowej, opierająca się wręcz o skrajny nacjonalizm. Marsz prezydencki, prowadzony 11 listopada przez Bronisława Komorowskiego był pokazem tej strategii. Oto Jan Kowalski ma poczuć się solidarny z Janem Kulczykiem, razem z nim fascynować się flagą, godłem i hymnem. Ma porzucić waśnie i pamiętać, że należy do wielkiej narodowej wspólnoty. W marszu prezydenckim nie było żadnych akcentów socjalnych, a jedynie symbole. Komorowski i jego ludzie wzięli udział w fałszowaniu historii. Złożyli kwiaty pod pomnikami Witosa, Piłsudskiego oraz Dmowskiego. Wprawdzie tłumaczono, że były między tymi postaciami pewne różnice, ale „jedność, Polska, wolność…”, itd., itp. 11 listopada, zarówno nacjonaliści, jak i obóz władzy, odzierają rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę z jej społecznej wymowy. W różnorodnych obchodach nie ma miejsca na bojowców PPS, którzy z czerwonymi opaskami na rękawach rozbrajali posterunki sił zaborczych. W rekonstrukcjach historycznych nie zobaczymy popierających rewolucję niemieckich żołnierzy, którzy w Wielkopolsce odmawiali strzelania do polskich robotników, a nawet oddawali im broń. Fałszowanie historii i tworzenie służących władzy mitów to element systemów autorytarnych. Tym bardziej jeśli są to mity, o których powstają finansowane przez państwo publikacje, akceptowane przez większość głównych sił politycznych. Wtłacza się je młodym ludziom w ramach indoktrynacji na szkolnych lekcjach historii o wiele skuteczniej niż było to w czasach PRL.

Rasizm władzy

Poza mitami oraz ograniczaniem demokracji o narastaniu w Polsce elementów faszystowskich świadczą również niedawne wydarzenia w ośrodkach dla uchodźców. Oto w teoretycznie demokratycznym kraju, którego obywatele jeszcze nie tak dawno sami często stawali się uchodźcami, ludzi przyjeżdżających zwykle z regionów objętych wojnami, traktuje się jak przestępców. Uchodźcy przebywają w ośrodkach będących de facto więzieniami i jest wobec nich stosowany więzienny reżim. Władza sieje z kolei propagandę o konieczności ”zabezpieczenia granic” czy „zagrożeniach ze strony nielegalnej emigracji”, nie mającą podstaw w danych statystycznych. Polska nie jest szczególnie popularna wśród uchodźców, jednak wciąż przedstawia się ich jako chcących „zabrać Polakom pracę” (której nie ma jak zabierać, bo jest jej coraz mniej, ale to już nieistotny szczegół). Relacje uchodźców pokazują, że są oni często traktowani gorzej niż kryminaliści. Rasizm ze strony strażników w ośrodkach, urzędników imigracyjnych czy policji to raczej norma niż wyjątek.

Pod maską politycznej poprawności kryje się bardzo słabo skrywane prawdziwe oblicze nacjonalistycznej, ksenofobicznej władzy. W dodatku polityczna poprawność nie obejmuje wyrazów pogardy wobec osób biednych, prześladowanych w kapitalizmie, które są stygmatyzowane i spychane do gett nędzy. Ci, którzy nie pasują do wizerunku nowoczesnej, zadowolonej z jedności Polski, mają być po prostu usunięci.

Antyfaszystowska odpowiedź?

Te spostrzeżenia niestety przez kilka kolejnych lat umykały Porozumieniu 11 Listopada, które obwołało się główną koalicją polskich środowisk antyfaszystowskich w Polsce. W tym roku zebraliśmy pokłosie zeszłorocznej „Kolorowej niepodległej” oraz wypierania treści ekonomicznych, klasowych. Demonstracja antyfaszystowska była znacznie mniejsza od organizowanej przez skrajną prawicę.

Przez dłuższy czas porozumienie liczyło na wsparcie celebrytów, polityków, mediów głównego nurtu i wątpliwej jakości „autorytetów”. To z kolei można było osiągnąć, stosując jedynie retorykę obrony status quo przed radykalizmem i „ekstremizmem”, bardzo podobną do tej rządowej. W sytuacji, w której narasta społeczne niezadowolenie oraz niechęć do klasy politycznej, zeszłoroczną blokadę neofaszystów firmowali swoimi osobami Kazimiera Szczuka oraz Ryszard Kalisz. Być może nie było to zamiarem organizatorów, ale nie trzeba być specem od PR, żeby domyślić się, że media zauważą właśnie obecność celebrytów.

Dwa lata temu blokada była do pewnego czasu wręcz firmowana przez Gazetę Wyborczą, która wymyśliła „wygwizdanie faszystów”.

Taka strategia jest niestety zabójcza dla polskiego ruchu antyfaszystowskiego. Po pierwsze wpisał się w obronę obecnego systemu, a przeciwnicy mogli tymczasem przybrać pozę „jedynej antysystemowej opozycji”. Tak pojmowany antyfaszyzm jest w stanie może zainteresować zadowoloną z życia, bogatą młodzież i mieszczan, czyli tak zwane lemingi, ale nie ludzi pracy, a już na pewno nie tych, którzy są wykluczeni. Establiszmentowi „demokraci”, jak się zresztą okazuje, to bardzo słabi sojusznicy. Rzekomo „antyfaszystowska” GW najpierw obraziła się na biorących udział w blokadach anarchistów za krytykę kapitalizmu i zapowiedziała, że ich też wygwiżdże. Następnie Seweryn Blumsztajn, naczelny GW, postawił sobie za cel rozstawianie po kątach środowisk antyfaszystowskich i przemawianie do nich z pozycji mentora, który sam wszystko wie najlepiej.

W zeszłym oraz tym roku z kolei światli redaktorzy i redaktorki organu Blumsztajna sami powielali prawicowe „rewelacje” rodem z tabloidu, a wymyślane przez takich pseudo-dziennikarzy jak Wojciech Wybranowski. Ostatecznie postanowili się też przyłączyć do rządowej propagandy „świętującej Polski”, narzekając co najwyżej na burdy zakłócające nastrój ogólnej szczęśliwości pod przewodnictwem Bronisława Komorowskiego. Marsz prezydencki wybrała tez część celebrytów.

Taki zwrot „autorytetów” zdezorientował Porozumienie 11 Listopada, które nie umiało wydać z siebie żadnych spójnych komunikatów, poza ogólnym narzekaniem na faszystowskie zagrożenie. Tegoroczny blok socjalny na manifestacji antyfaszystowskiej był oddolną inicjatywą części środowisk rozumiejących, że walkę z faszyzmem trzeba łączyć z hasłami społecznymi. Niestety tych treści zabrakło w bardzo ogólnikowych wypowiedziach medialnych przedstawicieli Porozumienia.

Dodatkowo problem głównonurtowego antyfaszyzmu polega z jednej strony na elitaryzmie, czyli przekonaniu, że światli demokraci muszą nauczać społeczeństwo politycznej poprawności, a z drugiej - na doborze ludzi reprezentujących antyfaszyzm. Podczas jednej z audycji radiowych tego typu „antyfaszystka”, jako jeden z przejawów faszyzacji na stadionach, przedstawiła wywieszanie transparentów z Rotmistrzem Pileckim. Człowiek ten powinien być jednym z symboli antyfaszyzmu i powinniśmy się oburzać na wykorzystywanie go przez tępych osiłków walczących o „białą rasę”. Do ludzi ich pokroju raczej strzelał niż się z nimi bratał, a fakt, że wspomina go np. ONR, to skandal. Nazwanie transparentów z Pileckim przejawem faszyzmu to jednak głupota.

Polityczna poprawność antyfaszyzmu polega również na wyszukiwaniu takich haseł, aby nie urazić przedstawicieli głównego nurtu. Wszelkie „demokratyczne” fundacje czy stowarzyszenia wydają się zapewne wielu ludziom z Porozumienia wartościowszym sojusznikiem, niż socjaliści czy anarchiści.

Jeśli chcemy na poważnie myśleć o przeciwstawieniu się skrajnej prawicy, trzeba zaatakować z zupełnie innej strony. NOP, ONR czy MW nie oferują żadnej alternatywy wobec neoliberalnego kapitalizmu. Ich programy to zlepek pozornie antysystemowych haseł z neoliberalnymi sloganami o „niskich podatkach” czy „przedsiębiorczości”. Przerzucają odpowiedzialność na obcych, brak patriotyzmu elit i odwracają uwagę od rzeczywistych problemów ekonomicznych. Bardzo trafne jest niesione przez uczestników bloku socjalnego na demonstracji antyfaszystowskiej hasło „nacjonalizmu nie włożysz do garnka”. Trzeba dotrzeć do grup wykluczonych, pracowników, lokatorów, bezrobotnych, tłumacząc im, że skrajna prawica nie będzie walczyła o ich prawa, ponieważ po prostu nie leży to w jej interesie. Nacjonalistom wystarczy silne, narodowe państwo z rodzimym kapitałem, który będzie wyzyskiwał ludzi pracy tak samo jak międzynarodowy.

Zamiast jednorazowej mobilizacji raz w roku potrzebne jest włączenie się antyfaszystów do środowisk prospołecznych i podjęcie przez nich codziennej pracy. Może Adam Michnik nazwie ich wówczas populistami oraz przestanie zapraszać do swoich mediów, ale chyba nie o to chodzi w realnej walce z faszyzmem. Zapewne aby kontynuować działalność antyfaszystowską, konieczne jest zrezygnowanie z jednolitofrontowego Porozumienia 11 Listopada i przemyślenie dalszej strategii, faszyzm może bowiem nadejść ze strony, z której większość społeczeństwa się go nie spodziewa.

Piotr Ciszewski

http://lewica.pl/index.php?id=27261&tytul=Piotr-Ciszewski%3A-Faszyzm-mo%...

Antyfaszyzm to również tolerancja!

Antyfaszyzm | Blog

Być może brzmi to jak frazes ale niestety niektóre teksty na CIA doszły do poziomu, w którym trzeba wrócić do podstaw.

Od dłuższego już czasu na portalu pojawiają się zjadliwe komentarze pod kierunkiem Porozumienia 11 Listopada i szerzej antyfaszystów.

Krytyka dotyczy głównie zbyt mainstreamowego kursu Koalicji. Padają postulaty klasowej walki, wulgarne komentarze na temat liberałów, centrolewicy.

Rozumiem, inne światy, inne dogmaty.

Jest coś jednak nie do zaakceptowania. Jako antyfaszysta, wolościowiec nigdy nie zgodzę się na zrównywanie faszystów z liberałami. Tak jak media tworzą fałszywą symetrie pomiędzy antyfaszyzmem i faszyzmem tak i niektórzy tworzą nieprawdziwą symetrie w tym temacie.

Oczywiście kapitalizm jest źródłem wiele cierpień, wykluczenia a nawet współudziału w tworzeniu nacjonalizmu. W faszystowskim reżimie leżelibyśmy jednak wszyscy w dole z wapnem lub stalibyśmy w kolejce do krematorium. Nie było by CIA, nie było by Porozumienia 11 Listopada.

Kto nie widzi tej różnicy ten nie rozumie czym jest sam faszyzm.

Nie zwalnia to nas krytyki kapitalizmu, nie zwalnia też z myślenia i to myślenia nie dogmatami rodem z XIX w. ale tym jaki powinien być ruch wolnościowy i anarchistyczny w 2012 roku.

Nie oszukujmy się żyjemy i żyć będziemy w ramach państw.

Pytanie jest jak budować autonomie, sprawiedliwość i wolność. To brutalne ale nawet najlepsza samoorganizacja nie wyzwoli nas spod mechanizmów działania państwa. Nie znaczy to ,że nie należy szukać wspomnianej autonomii, nie znaczy ,że nie możemy kreować zmiany.

Wracając jednak do kwestii antyfaszyzmu.

Nie rozumiem dlaczego antyfaszyzm nie jest dla wielu z was wartością sama w sobie? Dlaczego myślicie ,że macie monopol na antyfaszyzm? Dlaczego zrównujecie antyfaszyzm z anarchizmem ?

Skąd tak mało tolerancji na inne punkty widzenia, na inne perspektywy krytyki ?

Skąd tak mało wolności i tak dużo dogmatyzmu w was, jak rozumiem, anarchistach ?

Ta jednomyślność, jednoideowość, klasowy antyfaszyzm nie jest moim zdaniem alternatywą jaka potrzebuje młodzież. Możemy rzucać hasłami, one są bardziej nośne ale czy o to chodzi ?

Co do Porozumienia 11 Listopada, to i tu zapewne idealnie nie jest. Jednak Koalicja próbuje szukać nowych rozwiązań, formuł najbardziej skutecznych form zwalczania politycznego nacjonalizmu i faszyzmu. Tak politycznego, jest bowiem i taki front falki z nacjonalizmem, ksenofobią. I myli się ten kto uważa, że tylko kapitalizm jest zagrożeniem. Myli się ten kto uważa ,że faszyzm to tylko bękart kapitalizmu. To zbyt naiwna, to zbyt powierzchowna analiza. Nie wszytko jest tylko funkcją ekonomiczną, tak, powtarzam kwestie kulturowe, idei, języka budują i dzielą, wykluczają, tak biednych jak i mniejszości etniczne, seksualne itd. Mówią o tym badania naukowe antropologiczne, socjologiczne. Im też nie wierzycie?

Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem, ale przyznajcie co sami zrobiliście aby plaga faszyzmu się zmniejszyła?

Tak, ruch lokatorski, socjalny, pracowniczy jest bardzo ważny, ale potrzebny jest też ten stricte antyfaszystowski.

Niestety kto tego nie rozumie kieruje nas na klęskę w walce z przeszkolonym PR-owo, wspieranych przez milionerów i polityków Ruchem Narodowym i ich faszystowskimi towarzyszami.

Bez szerokich działań społecznych na wielu gruntach i bez strice antyfaszystowskiego ruchu przegramy. Bez jednej lub drugiej nogi przegramy.

I z faszystami i państwem.

Błędy polskiego "antyfaszyzmu" - o nowy dyskurs, strategie i taktykę

Antyfaszyzm | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Tegoroczna demonstracja Porozumienia 11 listopada zakończyła się spektakularną klęską. Kilkanaście razy mniejsza niż demonstracja neofaszystów, pozbawiona była również antysystemowego przekazu.

Przeciwko celebrytom i politykom

Tegoroczna klęska jest pokłosiem zeszłorocznej blokady, na którą zaproszono polityków i celebrytów. Spowodowało to kompromitację i umocnienie przekonania o pro-systomowym charakterze polskiego antyfaszyzmu. W związku z tym nie ma co się dziwić, że zbuntowani ludzie wybrali Marsz Niepodległości idąc na lep prymitywnej nacjonalistycznej propagandy.

Wniosek: Żadnej współpracy z politykami, żadnego podpierania się "autorytetem" celebrytów, żadnego wysługiwania się systemowymi mediami.


Potrzebna alternatywa nie polityczna poprawność

Dotychczas stosowany dyskurs Porozumienia, skupiał się na obronie szeroko rozumianej "poprawności politycznej" i braniu za podstawę sprzeciwu wobec faszyzmu obecnego prawa. Jest to błędna strategia. Dyskurs w Polsce przesuwa się na prawo, i zajmowanie pozycji defensywnych skończy się wypchnięciem ruchu antyfaszystowskiego poza nawias opinii publicznej. W sytuacji gdy prezydent RP składa kwiaty pod pomnikiem Dmowskiego, wyraźnie widać czym jest obecnie "polityczna poprawność" - to polityczna poprawność nacjonalizmu. W związku z tym należy przyjąc strategię ofensywną - negującą zarówno państwowe prawo jak i "poprawność polityczną" we wszelkich jej odmianach.

Ewidentnie kończy się czas bezideowości i apolityczności młodzieży. Młodzież potrzebuje alternatywy. Ale ta alternatywą nigdy nie będzie "tolerancja i światopoglądowy pluralizm". Alternatywa może być tylko wyraźna opcja ideologiczna. Taką ideologią jest tylko anarchizm.

Wniosek: należy porzucić apolityczny wizerunek polskiego "antyfaszyzmu" i zająć jednoznaczne stanowisko ideologiczne


Świadomość klasowa, nie tożsamość kulturowa

Dotychczasowy dyskurs antyfaszystowski skupiał się wokół tożsamości kulturowej, podkreślane były kwestie gender, lgbt i ogólnie tzw. "obyczajówki". Jest to poważny błąd. Istotą faszyzmu nie jest bowiem walka z jakimiś mniejszościami, lecz skoszarowanie większości. Faszyzm jest zagrożeniem dla każdego a nie tylko dla wybranych. Apolityczny ruch antyfaszystowski nigdy nie pokona faszyzmu. Pokonać go może tylko Rewolucja społeczna likwidująca system kapitalistyczny.

Wniosek: Należy zrezygnować z eksponowania "obyczajówki" i innych drugorzędnych spraw. Zamiast tego należy skupić się na budowie ruchu społecznego i klasowego. Należy również odkryć przed społeczeństwem klasową istotę faszyzmu którą stanowi kolaboracja proletariatu z burżuazją.

Bronić swoich a nie obcych

Innym błędem w antyfaszystowskim dyskursie jest przyjęcie hasła o obronie "innych i obcych" ludzi przeciwko zagrażającym im neofaszystom. W istocie po pierwsze napędza to nacjonalistyczny dyskurs potwierdzając istnienie owych "innych". Po drugie jest zwyczajnie nieskuteczne bo większość egoistycznie nastawionego społeczeństwa nie ma i nie bedzie miała zamiaru bronić "obcych". Zamiast o obronie "innych" czas rzucić hasło o obronie samych siebie i sobie podobnych.

Natomiast "inni" to w istocie nasi towarzysze i przyjaciele. Murzyn nie jest "obcy" jest swój, bo jest człowiekiem i członkiem klasy pracowniczej. Walcząc z rasizmem bronimy nie obcych, lecz swoich. Walcząc z faszyzmem bronimy samych siebie i członków naszej klasy.

Wniosek: Zatem nasz dyskurs musi skupić się na podkreślaniu jedności z innymi tego co łączy (prznależnośc do tej samej klasy) zamiast akcentowania obrony różnorodności i "inności".


Patriotyzm i internacjonalizm: nie kosmopolityzm i nacjonalizm.

Polscy antyfaszyści maja ewidentny problem ze swoim stosunkiem do zagadnienia patriotyzmu. Jest to problem poważny. Z jednej strony pojawiają się kosmopolityczne głosy przeciwko jakimkolwiek formom patriotyzmu z drugiej głupkowate hasła o "wielkiej Polsce antyfaszystowskiej". Negowanie patriotyzmu jako takiego prowadzi do odcięcia się od mas, które w dużym stopniu przesiąknięte są uczuciami patriotycznymi. Należy zatem przejmować te elementy patriotyzmu które mogą być zgodne z naszym stanowiskiem np. w kwestiach historycznych. Nie widzę nic złego w polskiej fladze z kotwicą. Można to wykorzystać jako symbol walki z faszyzmem. Tak samo należy podkreślać zdradziecka rolę endecji w polskiej historii (kolaboracja Dmowskiego z caratem, kolaboracja NSZ z Niemcami). Błędem byłoby jednak licytowanie się z neofaszystami na patriotyzm, co prowadziłoby do podsycenia nastrojów nacjonalistycznych. W mojej ocenie proletariacki patriotyzm nie jest sprzeczny z autentycznym internacjonalizmem. I odpowiednie wykorzystanie nastrojów patriotycznych może przynieść dobre skutki.

Wniosek: Patriotyzmu nie należ zwalczać, ani go podsycać. Należy go jedynie wykorzystywać wtedy gdy jest to opłacalne.


Kto jest prawdziwym ekstremistą?

Niektórzy np. blogerka Lukrecja Sugar starają się przedstawić neofaszystów jako jedynych ekstremistów. Jest to teza błędna. Faszyzm nie jest ekstremizmem w stosunku do obecnego systemu. Obecny ustrój charakteryzuje się hierarchicznym ukształtowaniem stosunków społecznych, władzą państwa, kapitału i dużymi wpływami Kościoła. Wobec takiego ustroju neofaszyści nie są żadną opozycją. W istocie chcą oni jedynie umocnić hierarchię, ustanowić totalitaryzm i państwo wyznaniowe. Nie są to zatem poglądy ekstremistyczne lecz jedynie umocnienie panujących w państwie trendów.

Kto jest zatem prawdziwym ekstremistą? Anarchiści i radykalna lewica. Bo tylko my chcemy i możemy doprowadzić do realnego zniszczenia obecnego hierarchicznego systemu i kapitalizmu. To anarchizm stanowi pogląd ekstremistyczny wobec obecnego ustroju. I czas to w końcu głośno powiedzieć!


Przeciwko państwu, policji, nazistom!

Nie oszukujmy się. Tegoroczna demonstracja antyfaszystowska doszła do skutku jedynie dzięki ochronie policji. Sam ten fakt wzbudza niesmak w oczach anarchisty. Niestety nie jest to pierwszy taki przypadek. Na lewicowych demonstracjach nie od dziś pojawiają się pro-policyjne hasła np. w zeszłym roku na blokadzie z trybuny padały słowa podziękowania dla policji ze strony Szczuki.

Stanowi to całkowitą kompromitację anarchizmu. Po pierwsze usprawiedliwiając przemoc policyjną delegitymizujemy dyskurs antyfaszystowski który powinien byc wymierzony właśnie w policyjne państwo. Po drugie ośmieszamy się w oczach zbuntowanej młodzieży o nastawieniu antypolicyjnym

Inną istotną sprawą jest szukanie własnej legitymizacji w obowiązującym prawie. Jest to kompletne nie zrozumienie istoty faszyzmu jako ruchu wykorzystywanego przez państwo i burżuazję. Państwo nigdy nie bedzie występowało przeciwko faszystom bo są mu niezbędni w sytuacji zagrożenia. Jak napisałem wyżej faszyści nie dążą do zniszczenia państwa lecz do jego umocnienia.

Wniosek: musimy występować równocześnie przeciw państwu (i jego organom ochronnym - policji) jak i przeciw nazistom. To droga bardzo trudna ale jedyna prowadząca do ostatecznego zwycięstwa.


Ps. Porozumienie 11 listopada musi odejść!

Jako anarchiści nie mamy innych metod kierowania własnych ruchem oprócz nieustannej i powszechnej dyskusji, w której wypracowujemy strategię i taktykę działania. W związku z tym:
Wzywam członków Porozumienia 11 listopada - osoby odpowiedzialne za klęskę do złożenia publicznej samokrytyki i wycofania się z roli "animatorów" polskiego antyfaszyzmu. To błędne decyzje kierowników "Koalicji antyfaszystowskiej" doprowadziły do załamania sie siły ruchu i pośrednio do wzrostu nacjonalistów.

Wniosek: Osoby skompromitowane muszą odejść.

Frankfurt nad Odrą BLOKADA MARSZU NAZISTÓW okiem uczestniczki

Antyfaszyzm | Publicystyka

Po powrocie do poznania i krótkim odpoczynku chciałam pokrótce opowiedzieć o naszym wyjeździe do Frankfurtu nad Odrą na blokadę marszu nazistów.

Już o 9.45 kiedy wszyscy zebraliśmy się w Kostrzynie aby wspólnie udać się na blokadę zauważyliśmy kilkukrotnie przejeżdżający radiowóz, który bacznie obserwował nas i nasze dalsze kroki. Po wyruszeniu w trasę, dzięki wcześniej ustalonemu przez obserwujący nas radiowóz nr rejestracyjnego, zostaliśmy zatrzymani do kontroli. Wszyscy zostaliśmy wylegitymowani, a nasze dane zostały spisane w małym papierowym notatniku. Całe to zatrzymanie (niczym nie spowodowane) znacznie utrudniło nam dotarcie do Frankfurtu na czas. Po wjeździe do Słubic i opuszczeniu przez nas busa, zauważyliśmy mnóstwo policji. Przed wejściem na most zostaliśmy nagrani policyjną kamerką, w celu ułatwienia niemieckiej policji naszego zatrzymania. Znajdując się już we Frankfurcie, doszło do zatrzymania nas przez niemiecką policję, która na ulicy w biały dzień przeprowadzała wśród nas dokładną kontrolę osobistą, każąc zdejmować nam odzież wierzchnią i okazywać zawartość torebek oraz plecaków. Zostaliśmy podzieleni na "chłopców i dziewczynki", policja skonfiskowała kominiarki, arafatki, kije do flag, oraz gaz pieprzowy. Chłopcy przy których znaleziono fanty zostali odwiezieni na komisariat we Frankfurcie i zatrzymani w osobnych celach przez 8h. Reszta, dostała zakaz wstępu do Niemiec do Poniedziałku i osobiście zostaliśmy odprowadzeni przez policję na granicę. Po około 15 min zostaliśmy "odbici" i "przemyceni" z powrotem na teren Niemiec przez niemieckich i polskich przyjaciół zamieszkujących Frankfurt. Szybko zaczęliśmy wspólnie działać nad przedostaniem się na blokadę oraz nad organizowaniem pomocy prawnej dla naszych uwięzionych. Przenieśliśmy się na squat w celu zorganizowania zebrania w sprawie zatrzymanych. W sumie udało się zorganizować dwóch prawników dla naszych chłopców. Jesteśmy dozgonnie wdzięczni naszym przyjaciołom za ponowną gościnę w Niemczech na squacie i pomoc, za to, że nasze wspólne działanie doprowadza do przyjaźni polsko-niemieckiej między nami. Około 18.15, po oficjalnym rozwiązaniu blokady, udaliśmy się sporą grupą pod komendę policji w celu "odbicia" naszych. Tam wspólnie z jedną z działaczek IP i jednym niezrzeszonym kolegą zostaliśmy zatrzymani na komisariacie co trwało około 30min. Celem zatrzymania było rozpoznanie naszych twarzy z poprzedniego zatrzymania podczas którego to dostaliśmy zakaz przebywania w Niemczech podczas przemarszu. Wszystko to pokazało nam jak bardzo policja utrudniała nam blokadę, a zarazem współpracowała z nazistami. Chciałam w skrócie przekazać najważniejsze zdarzenia z tego dnia, napisać coś czego nie dowiecie się z gazet czy telewizji. Najważniejsze, że po raz kolejny udało nam się zablokować marsz nazistów i że kolejny raz nie udało im się przejść!
NO PASARAN!

Nie jest to może tak dokładnie opisany dzień jakbym chciała, ale na pewno pomoże lepiej wyobrazić sobie wszystko to co działo się wokół nas tego dnia lepiej niż robią to artykuły znalezione w internecie.

Malwina

Oświadczenie Stowarzyszenia Nomada w związku z atakiem na Zieloną Wyspę Wagenburg

Antyfaszyzm | Blog | Rasizm/Nacjonalizm

W związku z wydarzeniami po marszu patriotów organizowanym przez NOP 11.11.2012 we Wrocławiu chciałybyśmy zwrócić uwagę na sytuację przemocy w naszym mieście. W ostatnim miesiącu nasiliły się ataki na środowiska wolnościowe i antyfaszystowskie. W niedzielę w okolicy godziny 19.00 około 100 uczestników marszu patriotów zaatakowało mieszczącą się na Grobli “Zieloną Wyspę Wagenburg” i członków Stowarzyszenia Alterna Vita. Jedna osoba znajduje się w szpitalu w stanie ciężkim, kilka osób jest rannych, zdemolowano również samochody. W tym samym czasie przed klubem Falanster, gdzie odbywał się festiwal “Gość/Inność - Wrocławskie Forum Antydyskryminacyjne” grupa mężczyzn próbowała zastraszać uczestników forum. Atak na Wagenburg jest jednym z kilku ataków w ostatnim czasie. Mamy za sobą ataki na restaurację wegetariańską “Złe Mięso” (26.10), atak na remontowane Centrum Reanimacji Kultury po Marszu Kominiarek (6.10) oraz ataki na uczestników Marszu Równości (6.10) czy atak na synagogę (6.10). W świetle niedzielnych wydarzeń wcześniejsze ataki uznajemy za zapowiedź eskalacji przemocy, która w obliczu braku stanowczej reakcji będzie nadal narastać. Wszystkie te wydarzenia mają wspólny mianownik uprzedzenia, nienawiść i skrajne poglądy antydemokratyczne. Nie możemy stać wobec tego obojętnie. Uważamy, że należy łączyć te wszystkie wydarzenia, ponieważ są to ataki motywowane nienawiścią, a ich sprawcami są osoby o skrajnie prawicowych, ksenofobicznych poglądach. Żądamy przeprowadzenia rzetelnego śledztwa w tej sprawie, odnalezienia sprawców i postawienia im zarzutów oraz stanowczej reakcji władz miasta na eskalację przemocy.

Mamy sygnały, że we Wrocławiu przed marszem patriotów i po dochodziło do wielu incydentów ze strony uczestników demonstracji NOP-u. Prosimy o zgłaszanie do nas wszystkich incydentów: wyzwisk, gróźb, pobić, itp. z jakimi się spotkaliście (os obiście lub jako świadkowie/-inie). Zgłoszenia można przesyłać mailowo: sukurs@nomada.info.pl oraz przez formularz na stronie internetowej: http://sukurs.nomada.info.pl/index.php?option=com_jforms&view=form&id=1&...
Pomóżcie nam zebrać informacje nt. przemocy motywowanej nienawiścią we Wrocławiu.
Prowadzimy niezależny monitoring!

Fotografie z demonstracji antyfaszystowskiej 11.11.12

Antyfaszyzm | Blog

Fot. Maciek Markowski/Na Poziomie.

Wrocław: Antyfaszystowskie plakaty na ulicach.

Kraj | Antyfaszyzm | Blog

Dnia 11.11 Na ulicach pojawiły się antyfaszystowskie plakaty. Niestety nie spodobały się młodym patriotom Widok wyrzucanej swastyki wyjątkowo rozruszył patriotów

Warszawa: Demonstracja antyfaszystowska 11.11.12

Kraj | Antyfaszyzm | Protesty | Rasizm/Nacjonalizm

Dzisiaj odbywa się demonstracja antyfaszystowska Koalicji 11 Listopada w Warszawie, która ma na celu nagłośnienie przypadków przemocy ze strony nacjonalistów i neofaszystów. Będziemy starali się pisać na żywo o tym co się dzieje tego dnia.

Fotografie

Bojówki włoskich i hiszpańskich faszystów atakowały plakaciarzy | Atak na siedzibę stowarzyszenia Lambda

Aktualizacje:
20.20 MW i ONR na Agrykoli ogłaszają powstanie Ruchu Narodowego i Straży Niepodległości.

16.55 Marsz antyfaszystowski dotarł do celu, czyli na pl. Zamkowy.

Video-zaproszenie na 11 listopada!

Antyfaszyzm | Blog

To już jutro.
Przybywajcie tłumnie!

Więcej informacji na oraz

http://www.youtube.com/watch?v=VRNReSsty3c

Wrocław: PiS zaprasza na marsz NOP i organizuje autokary na wyjazd do Waszawy

Kraj | Antyfaszyzm

Szef wrocławskiego PiS Dawid Jackiewicz na oficjalnej stronie partii, zachęca do udziału w tzw. "Marszu Patriotów" organizowanym we Wrocławiu przez Narodowe Odrodzenie Polski. Przypomnijmy, że NOP współpracuje z organizacjami skrajnie prawicowymi z całej Europy, w tym także z antypolską partią niemiecką NPD, która wsławiła się w atakach na imigrantów, m.in. z Polski, a których marsz dzisiaj blokują polscy i niemieccy antyfaszyści we Frankfurcie nad Odrą.

NOP zaprasza także bojówkarzy innych zagranicznych organizacji neofaszystowskich (hiszpańska organizacja faszystowska MSR, włoska Forza Nuova czy Ogólnoukraińskie Zjednoczenie Swoboda znane z gloryfikacji UPA). Na Marszu Patriotów w zeszłym roku nie niepokojeni przez organizatorów czy innych uczestników brali udział także zwolennicy Adolfa Hitlera z organizacji Blood and Honour. NOP, w przeciwieństwie do np. Młodzieży Wszechpolskiej nie maskuje w żaden sposób swoich prawdziwych poglądów. Kilka tygodni temu patriotyczni bojówkarze, po tzw. Marszu Kominiarek, organizowanym przez NOP, zaatakowali kamieniami Marsz Równości, wybili szyby w zabytkowej Synagodze pod Białym Bocianem oraz próbowali włamać się do remontowanego Centrum Reanimacji Kultury.

Zatrzymanie antyfaszystów we Frankfurcie nad Odrą, neofaszyści zablokowani

Antyfaszyzm | Rasizm/Nacjonalizm | Represje

Dziś około 100 neofaszystów próbowało manifestować pod antyimigranckimi i antypolskimi hasłami we Frankfurcie nad Odrą. Neofaszyści z NPD domagają się m.in. przywrócenia kontroli na granicach i ograniczenia możliwości pracy dla imigrujących do Niemiec za chlebem. Neofaszyści przyjechali z Brandenburgii i z sąsiednich landów.

Na trasie przemarszu stanęło około 500 antyfaszystów, uniemożliwiając przemarsz głównymi ulicami miasta. Policja odprowadziła neofaszystów na dworzec. Blokada antyfaszystowska odbyła się pod hasłem "Nie ma miejsca dla nazistów!"

Aktualizacja, 19.40 Antyfaszyści zostali zwolnieni po przesłuchaniu. Zatrzymanych było dwóch aktywistów IP, dwóch ZSP i dwóch niezrzeszonych.

Aktualizacja, 19.10 Zatrzymani polscy antyfaszyści zostali przez niemieckich policjantów przekazani na granicy policjantom polskim. Najprawdopodobniej zostaną przewiezieni na komisariat w Słubicach.

Aktualizacja, 11.40 Niemiecka policja zatrzymała we Frankfurcie 6 antyfaszystów z Polski. Są obecnie wiezieni na komisariat.

Aktualizacja, 10.50 Policja uwolniła autokar z aktywistami z Polski, którzy jadą dalej do Frankfurtu, śledzeni są jednak przez polską policję, która nagrywa przejazd.

Niedaleko granicy polsko-niemieckiej, przed Słubicami, policja zatrzymała autokar wiozący aktywistów na demonstrację antyfaszystowską, która dziś ma odbyć się we Frankfurcie nad Odrą. Przeszukują i kontrolują ludzi jadących autokarem.

7 mitów (medialnych) wokół 11 listopada

Antyfaszyzm | Publicystyka

MIT NR 1 – ANTYFASZYŚCI Z NIEMIEC ZAATAKOWALI GRUPĘ REKONSTRUKTORSKĄ

Faktem jest, że grupa kilkudziesięciu antyfaszystów poruszała się Nowym Światem w kierunku centrum aby dołączyć do mającej się rozpocząć antyfaszystowskiej blokady. Faktem jest też, że wielu z nich przejechało do Warszawy z Niemiec. Niemieccy antyfaszyści od lat uczestniczą w protestach przeciwko rasizmowi, nacjonalizmowi i antysemityzmowi w Europie. Wielu z nich bierze udział w restaurowaniu żydowskich cmentarzy w Polsce, zdemolowanych w ostatniej dekadzie przez polskich nacjonalistów i faszystów. Niemieccy antyfaszyści blokują też regularnie antypolskie marsze NPD. Prowadzą działalność edukacyjną wśród młodzieży w Niemczech uwrażliwiając ją na zagrożenia ze strony skrajnej prawicy. Niemieccy antyfaszyści szli więc Nowym Światem aby przyłączyć się do kolejnego w Europie antyfaszystowskiego protestu. Po drodze mijali wiele grup rekonstrukcji historycznych. I tak jak wielu innych przechodniów robili im zdjęcia na pamiątkę swojego pobytu w W-wie. Sytuacja eskalowała gdy na wysokości ulicy Świętokrzyskiej w ich stronę wybiegło 3-4 polskich neofaszystów (wśród nich znany faszystowski kibol Bałtyku Gdynia – Rafał Gołuch – autor faszystowskiego blogu „Ostatnia Kohorta”). Doszło do krótkiej konfrontacji. Napastnicy zostali skutecznie obezwładnieni i grupa antyfaszystów ruszała spokojnie dalej, gdy do zamieszania włączył się niespodziewanie jeden z uczestników kolejnej grupy rekonstrukcyjnej. Krzycząc „bić szkopów” rzucił się na młodych Niemców. Doszło do kilkusekundowej szamotaniny – jeden z niemieckich antyfaszystów złapał szalonego rekonstruktora za kolbę broni, którą ten ostatni starał się go uderzyć. Po chwili natrętny rekonstruktor powrócił do swojej grupy jednak mniej więcej w tym momencie na miejsce nadjechały radiowozy policyjne i dokonały zatrzymania całej grupy antyfaszystów. Skrajnie prawicowe media, m.in. Nowy Ekran, aby ukryć haniebny fakt iż grupa polskich neofaszystów, a potem i polski ksenofobiczny rekonstruktor zaatakowali niemiecką młodzież, która przybyła tu protestować przeciwko zagrożeniu nacjonalizmem, skonstruowały absurdalną narrację. Przy pomocy kilku zdjęć i pociętego jak należy filmiku, „dowiedziono” jakoby „Niemcy przyjechali do Polski aby bić rekonstruktorów” i taka narracja trafiła do mediów masowych. Te z kolei bezkrytycznie ją powielały. Tak powstał absurdalny mit. Pół roku później,

a) warszawski sąd uniewinnił WSZYSTKICH niemieckich antyfaszystów ze WSZYSTKICH absurdalnych zarzutów (co było oczywiste od początku)

b) Rafał Gołuch i jego kompani, których atak był oczywistą i jedyną przyczyną zamieszania na Nowym Świecie (do którego ochoczo przyłączył się pan rekonstruktor) dalej prężnie działają w polskich strukturach faszystowskich

c) cały kraj opiera się na spreparowanej narracji Nowego Ekranu.

Warto zaznaczyć, że całe wydarzenie nosi znamiona prowokacji. Na kilka dni przed 11 listopada, działacze skrajnej prawicy założyli na portalu Facebook wydarzenie o nazwie „Rozbrój sobie Niemca – gra rekonstrukcyjna” (sic!), gdzie namawiali do napadania na niemieckich antyfaszystów. Chęć udziału w akcji wyraziło kilkaset osób, w tym prominentni działacze ruchu narodowego, m.in. Krzysztof Bosak i Samuel Rodrigo Pereira, którzy najbardziej zaciekle atakowali antyfaszystów. Zostało to zupełnie przemilczane przez media.

MIT NR 2 – W STARCIACH NA PL. KONSTYTUCJI BRALI UDZIAŁ ANTYFASZYŚCI

Wielu mediom weszło w zwyczaj przekazywać, iż na Pl. Konstytucji odbyło się mityczne starcie uczestników blokady z uczestnikami tzw. Marszu Niepodległości. Wyjaśnijmy sobie raz na zawsze, że we wszelkich aktach podpaleń, pobić i demolowania miasta, tego dnia brali udział wyłącznie nacjonaliści i ściągnięci przez nich bojówkarze. Od niejednego “dziennikarza” słyszeliśmy o “chuliganach z obu stron barykady”, a szczególnie o “niemieckich bojówkach” bijących się z narodowcami. Jest to co najmniej śmieszne biorąc pod uwagę, że w chwili rozpoczęcia starć, obywatele Niemiec od kilku godzin przebywali w areszcie (a ich jedynym przewinieniem był przyjazd do Warszawy). Sam pomysł, że antyfaszystowscy goście z Niemiec mogli zaatakować grupę rekonstrukcyjną, jest godny pożałowania. Są to ludzie na co dzień zajmujący się walką z uprzedzeniami i świadczeniem bezinteresownej pomocy imigrantom, również wielu Polakom. Nikt inny jak właśnie „straszna niemiecka Antifa” organizuje też spotkania z polskimi kombatantami (takie odbyło się w maju tego roku.).

Natomiast cały udział pozostałych antyfaszystów w wydarzeniach z Pl. Konstytucji ograniczał się do tego, że musieli przez kilka godzin bronić pokojowego zgromadzenia przed atakami faszystów. Skrajna prawica ułożyła nawet wzruszający mit o biciu “patriotów z polskimi flagami” – zapominano tylko dodać, że Ci patrioci maszerowali obok mniej ładnych flag, zdobionych przez międzynarodowy symbol rasizmu. Zapomniano również dodać, że prócz swoich flag, ci “patrioci” nieśli w rękach kamienie. Wreszcie, żadne media nie kwapiły się, by wspomnieć, że wśród poszkodowanych „patriotów” znajdowały się takie osobistości jak wykreowany na bohatera Rafał Gołuch, sympatyk neonazistów, który na swojej stronie nawołuje do donoszenia na „lewackich i żydowskich zwyrodnialców”.


MIT NR 3 – OSOBY BIORĄCE UDZIAŁ W ZAMIESZKACH TO ZWYKLI CHULIGANI, A NIE UCZESTNICY MARSZU NIEPODLEGŁOŚCI

Przemoc jest fundamentalną metodą działania narodowców i nie zmieni tego nawet sto zamawianych artykułów w pewnym prawicowym dzienniku i tygodniku. To prawda, że w niektórych momentach, w demolowaniu miasta 11.11.11 brały udział bojówki pseudokibiców, a nie sami nacjonaliści, lecz prawdą jest też, że bojówkarze byli przez nacjonalistów mobilizowani cały rok do przyjazdu. Na niezliczonych forach kibicowskich narodowcy przez kilka miesięcy skrupulatnie podsycali atmosferę nienawiści, manipulując historiami o „niemieckich lewakach” i podżegając do zadymy. Kiedy bojówkarze zajmowali się paleniem samochodów i wyrywaniem znaków drogowych, nacjonaliści nie próżnowali. Mniej więcej w tym samym czasie zajęli się obrzucaniem kamieniami centrum społecznego na ulicy Wilczej, a także frontalnym atakiem na antyfaszystowski koncert (co zostało uwiecznione na filmach i zdjęciach). Dzień później pobili i spryskali gazem dwójkę przypadkowych Niemców zastanych w jednej z warszawskich restauracji.

Podobne akty przemocy mają miejsce przez okrągły rok. Od czasu ostatniego Marszu Niepodległości nacjonaliści dokonali serii ataków na centra społeczne (w tym poznański Rozbrat, gdzie odbywał się akurat festiwal dla dzieci), pobić i aktów wandalizmu. Bywa, że faszystowska agresja jest tak mocno skumulowana, iż trafia w ich własnych sojuszników – tak stało się w maju, gdy młoda dziewczyna, która w 2011 roku firmowała swoją twarzą Marsz Niepodległości, otrzymała od nacjonalistycznych liderów serię gróźb śmierci. Powód? Odważyła się wypowiedzieć kilka zdań na temat bojówkarskiego stylu ONRu.

MIT NR 4 – BLOKADA MARSZU NIEPODLEGŁOŚCI BYŁA NIELEGALNA

Antyfaszyści nigdy nie kryli, że ich celem jest powstrzymanie nacjonalistów przed wejściem do centrum miasta i atakami znajdujących się tam miejsc, jak centra kultury, kluby, kawiarnie itd. Zezwolenie na antyfaszystowskie zgromadzenie zostało jednak wydane przez miasto o wiele wcześniej niż zezwolenie na przemarsz nacjonalistów. Ci ostatni najpierw długo zwlekali ze złożeniem wniosku, a później nie potrafili go wypełnić, przez co został odrzucony. Dlatego z prawnego punktu widzenia to Marsz Niepodległości zakłócał zgłoszoną wcześniej Kolorową Niepodległą i przebiegał jej trasą. Przypomnijmy jeszcze, że antyfaszystowska blokada przebiegała spokojnie i pokojowo, podczas gdy po drugiej stronie trwały masowe zamieszki. Służby miejskie na przemian podawały informacje o zdelegalizowaniu zgromadzenia i je dementowały obawiając się jeszcze większej eskalacji przemocy.

MIT NR 5 – ANTYFASZYŚCI MIELI ZASŁONIĘTE TWARZE, BY BRAĆ UDZIAŁ W ZADYMACH

Zasłanianie twarzy przez część antyfaszystów jest praktykowane od dawna i ma niewiele wspólnego z przygotowaniami do zamieszek. W okolicach demonstracji antyfaszystowskich, antyrasistowskich, prospołecznych i innych zawsze pojawiają się neonaziści, którzy fotografują najaktywniejszych uczestników i tworzą własne bazy danych, takie jak owiany złą sławą RedWatch. Wielokrotnie dochodziło do ataków na osoby, których wizerunek został tam umieszczony – w 2006 roku jeden z warszawskich aktywistów został pchnięty nożem i ledwo uszedł z życiem. Dlatego rok temu większość uczestników blokady założyła na twarze kolorowe chustki, by okazać tym swoją jedność. Czy to znaczy, że w tym roku powinieneś/powinnaś się zamaskować? No cóż, jest to zupełnie indywidualny wybór – nie namawiamy nikogo do zakrywania twarzy. Jeśli jesteś szeregowym uczestnikiem/uczestniczką demonstracji, a może nas być tysiące, maskowanie się jest prawdopodobnie zbędne. Warto jednak wykazać zrozumienie dla tych, którzy zasłonią twarze, bo codziennie podejmują antyfaszystowską aktywność i są najbardziej narażeni na ataki.


MIT NR 6 – SKRAJNA PRAWICA ZMIENIŁA SIĘ I NIE ODWOŁUJE SIĘ JUŻ DO FASZYZMU

ONR wraz z Młodzieżą Wszechpolską przez jakiś czas próbowali ukryć swój stary, faszyzujący wizerunek, lecz wychodziło im to miernie. Przez cały ostatni rok narodowcy zarzekali się, że tradycja „hajlowania” to odległa przeszłość, lecz ich argumentacja posypała się jak domek z kart po wycieku kilkuset zdjęć z tegorocznego obozu wakacyjnego ONRu. Wiele z nich przedstawiało ustawionych w szeregu nacjonalistów z posłusznie uniesioną dłonią w hitlerowskim pozdrowieniu. Obecnie, gdy udało im się przedostać do mainstreamu, często nawet nie próbują odcinać się od ekstremistycznych korzeni i oficjalnie oswajać brunatne symbole w przestrzeni publicznej. Tak jest np. z krzyżem celtyckim, międzynarodowym symbolem rasizmu, który Narodowe Odrodzenie Polski próbowało zalegalizować, a pozostałe ugrupowania nacjonalistyczne regularnie stosują na swoich protestach.

Nie wolno też zapominać, że znaczną część „brudnej roboty” organizatorzy marszu zrzucili na nowe, groźne środowisko skrajnej prawicy, czyli Autonomicznych Nacjonalistów. To nieformalne ugrupowanie zupełnie otwarcie odwołuje się do idei rasistowskich i faszystowskich. Jako przewodnią metodę działania nieodwołanie uznaje przemoc fizyczną. Ich portal internetowy Autonom.pl sprawuje oficjalny patronat medialny nad Marszem Niepodległości.

Trzeba podkreślić, że zaproszenia na „Marsz Niepodległości” pojawiały się m.in. na portalu międzynarodowej organizacji terrorystycznej „Krew i Honor”. Jej członkowie i sympatycy regularnie pojawiają się na demonstracjach organizowanych przez ONR i Młodzież Wszechpolską (co zostało udokumentowane na zdjęciach), maszerują ramię w ramię z „prawdziwymi Polakami”. Po poznaniu tych faktów nikogo nie powinno już dziwić, że działalnością polskich nacjonalistów inspirował się w swoich manifestach norweski morderca Breivik.

Najlepszy dowód znajduje się jednak u samego źródła – oto co możemy przeczytać w statucie ugrupowania organizującego marsz: „[ONR] postanawia za swój ideowy fundament przyjąć: (…)Odrzucenie demokracji jako reżimu wrogiego Cywilizacji Europejskiej, który za miernik prawdy przyjmuje wolę większości kierującej się najczęściej niskimi pobudkami”

MIT NR 7 – W TYM ROKU MARSZ NIEPODLEGŁOŚCI BĘDZIE ZUPEŁNIE POKOJOWY

Chociaż skrajnie prawicowa śmietanka i sprzyjające jej elity polityczne wraz z mediami próbują ukazywać listopadowy przemarsz godny sposób uczczenia Święta Niepodległości, nie ulega wątpliwości, że będzie on wydarzeniem niebezpiecznym. Przywódcy ONRu i Młodzieży Wszechpolskiej porzucili paramilitarne mundury i zastąpili je krawatami, przestali krzyczeć o „żydach i pedałach”, a mówią o „wielkiej Polsce”. Jednak dzieje się tak tylko przed kamerami – w swoich środowiskach pozostali tymi samymi antysemitami, homofobami i rasistami, a być może nawet zaostrzyli przekaz, gdyż otwarcie dyskutują o „narodowym” przewrocie.

Środowiska kibiców piłkarskich w całym kraju są infiltrowane przez nacjonalistów, którzy zachęcają ich do przyjazdu obiecując zamieszki. W Internecie kwitnie handel kominiarkami „z dostawą na Marsz Niepodległości”. Ostatnio pewien radny popierający narodowców wezwał do palenia samochodów i szturmowania budynków 11 listopada – takie wezwania coraz częściej pojawiają się w dyskusjach na portalach nacjonalistycznych. Bez wątpienia przemarsz skrajnej prawicy nie będzie najlepszym miejscem dla rodzin z dziećmi, ani dla nikogo, kto chce wrócić do domu cały i zdrowy.

Warszawski Klub Antyfaszystowski - 161 Info Cafe
http://161infocafe.wordpress.com/

https://cia.media.pl/nie_dla_wrazliwych_ulanska_fantazja_kontra_germanska...
https://cia.media.pl/kogo_wstydzi_sie_redaktor_sakiewicz
https://cia.media.pl/wojciech_wybranowski_zapowiada_zadymy

Niżny Nowogród: Wniosek o skazanie antyfaszystów oddalony

Świat | Antyfaszyzm | Represje

Sąd odmówił skazania antyfaszystów oskarżanych o "próbę obalenia konstytucyjnego porządku", "ustanowienie anarchii" oraz dokonywanie napadów na "zamożnych obywateli" i przedstawicieli subkultury skinhead.

Wszyscy trzej oskarżeni: Pavel Krivonosov, Dmitri Kolesov i Oleg Gembaruk zaprzeczają również jakoby byli "członkami" grupy Antifa-RASH. Strona oskarżycielska argumentowała to rzekomymi "kartami członkowskimi" znalezionymi w mieszkaniu jednego z nich. Trudno wyobrażać sobie, żeby grupa antyfaszystowska miała "karty członkowskie" jednak sąd nie wziął pod uwagę zeznania jakoby "dokumenty" były spreparowane przez policję.

Kanał XML