Antyfaszyzm

Opór anarchistów wobec faszystowskiej kontrrewolucji

Antyfaszyzm | Historia | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Pojawienie się ruchu faszystowskiego na mapie politycznej Włoch (a następnie świata) oznaczało wkroczenie walk klasowych pomiędzy proletariatem a burżuazją na kolejny etap – jeszcze brutalniejszy, bardziej bezwzględny i bardziej okrutny ze strony posiadających.

Faszyzm stanowił bowiem brutalne i bezlitosne narzędzie kapitału, skrywane pod maską oficjalnej antyklasowości, mające służyć obronie istniejącego status quo oraz zdyscyplinowaniu, ujarzmieniu i spacyfikowaniu proletariatu w ogóle – bez względu na koszty oraz liczbę ofiar. Stanowił więc formę burżuazyjnej i konserwatywnej „prewencyjnej kontrrewolucji”mającej umożliwić trwanie, poważnie zagrożonej, kapitalistycznej tyranii.

Anarchosyndykaliści oraz anarchiści analizując zjawisko faszyzmu najczęściej dochodzili do wniosku, iż ten posiadał dwa zasadnicze zadania, czemu podporządkowane zostały wszystkie cele operacyjne. Od strony praktycznej, faszyzm dokonać miał – przy użyciu wszystkich możliwych środków i bez względu na koszty – prewencyjnej kontrrewolucji, która miała na celu spacyfikowanie kiełkującej rewolucji oraz ujarzmienie proletariatu w ogóle, tym samym chroniąc przed upadkiem, drżący w posagach, kapitalistyczny reżim społeczno-ekonomiczny, zabezpieczając tym samym tyranię oraz wyzysk mas przez kapitalistów.

Krytyka porozumienia 11 listopada

Antyfaszyzm | Blog

Nie zapominajmy że w Wawie 11 listopada mamy dwa prawicowe marsze jeden to MW,ONR wsparty przez lud smoleński, krzyżoków, grupy około PiS, plus neoliberalne-konserwy itd. I drugi prezydencki czyli PO. Warto by w tym dniu wskazać że ostatnie posunięcia władzy min. zaostrzenie praw antyzgromadzeniowych, utrzymanie umów śmieciowych też jest antyspołeczne.

ONR,MW czyli mityczny ruch narodowy to nie NPD. Porozumienie 11 list. nie dostrzega ani ksenofobii PiS i grup z nim związanych, ani antypracowniczych, antyspołecznych działań PO. Nie dostrzega że antyniemieckie i antyrosyjskie fobie na 11 list i Euro rozkręcały media korporacyjne. Co się działo na TVN/ITI?

Zamiast tego ściga mało znaczące, choć niesympatyczne fantomy, niebezpieczne poprzez uliczną agresję ale politycznie bez znaczenia.

11 listopada można było wykorzystać propagandowo do napiętnowania systemu który promuje wykluczenie społeczne, nierówności, antyspołeczne/antypracownicze prawa, zamiast tego mamy ściganie fikcyjnych majaczeń.

Porozumienie 11 listopada nie dostrzega zmian zachodzących w składzie marszu organizowanego przez skrajną prawice, to nie ONR, MW są najważniejsi, groźny jest nacjonalizm innych grup mających przedstawicieli w samorządach, parlamencie.Nie dostrzega się zupełnie niebezpieczeństw wynikających z polityki obecnych władz.A wielkie korporacyjne media to one szermują propagandą konserwatywno-liberalną, hurapatriotyczną, ksenofobiczną.W apelu zabrakło głębszej analizy Porozumienie 11 listopada nie jest zdolne do głębszej refleksji ?

Warszawa: Real politik? Nie dziękuję - akcja przeciwko promocji Zychowicza

Kraj | Antyfaszyzm | Protesty | Rasizm/Nacjonalizm

Studenci Uniwersytetu Warszawskiego okrzyknięci przez kochający nazistowską gapę NZS UW "Antifą" w liczbie ok. 20 zorganizowali hepening podczas "debaty" nad książką Piotra Zychowicza zorganizowaną przez gwiazdę CIA Tomasza Gontarza.

W momencie gdy zaczął się event, studenci rozwinęli transparent z napisem "Sojusz z Hitlerem = Polskie obozy". Było to nawiązanie do faktu, iż Piotr Zychowicz konsekwentnie unika tematu holocaustu w swojej książce. Jeden ze studentów rozdał również ulotki zawierające cytaty z książki takie jak "Powtórzę więc na koniec jeszcze raz: najważniejszą korzyścią, jaką Rzeczpospolita wyciągnęłaby z zawarcia aliansu z Hitlerem, byłoby zachowanie biologicznej substancji narodu".

Ateny: anarchiści włamują się i demolują lokal Złotego Świtu

Świat | Antyfaszyzm

Atak miał miejsce 6 października 2012 w ateńskiej dzielnicy Alimos. Zamaskowani antyfaszyści włamali się do jednego z lokali neonazistowskiej partii „Złoty Świt”, niszcząc znajdujący się tam sprzęt i pozostawiając anarchistyczne graffiti. Był to kolejny atak z całej serii kontrofensywnych działań greckich antyautorytarystów, wymierzonych w neonazistów i powiązaną z nimi policję.

Video z akcji:

George Orwell: W hołdzie Katalonii

Antyfaszyzm | Historia | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

"W hołdzie Katalonii" Goerge'a Orwella to wspomnienia autora z hiszpańskiej wojny domowej.

Orwell przybył do Hiszpanii jako apolityczny dziennikarz, by relacjonować wydarzenia na froncie. Po przybyciu postanowił wstąpić w szeregi milicji, by walczyć z faszyzmem i jednocześnie być bliżej wydarzeń. Relację rozpoczyna od opisu szkolenia wojskowego po wstąpieniu w szeregi milicji POUM. Pierwsze refleksje Orwella dotyczą faktu, iż media zachodnie milczą o rewolucji społecznej w Hiszpanii, która jest widoczna na każdym kroku. Pisarz szybko pojął, że trzeba o nią walczyć.

"W hołdzie Katalonii" to niezwykła książka. Wiele jest, co prawda, wspomnień i pamiętników byłych żołnierzy wszelakich wojen; rzadko się jednak zdarza, by autorem była literacka osobistość z najwyższej półki. Wyczuwa się to w wielu momentach, uwagę zwraca jednak wielkie dążenie do maksymalnej przejrzystości i precyzji faktograficznej. Było to o tyle konieczne, że przy pobieżnym zgłębianiu zagadnień związanych z wojną domową (Guerra Civil Española) bardzo łatwo natrafić na propagandowe przemilczenia, niedomówienia, a nawet odwrócenia faktów.

W wydanej po raz pierwszy w Polsce w 1985 roku publikacji najwięcej jest przemyśleń i spostrzeżeń autora. Tłem dla nich jest ogarnięta rewolucyjnym entuzjazmem Barcelona, tłem są okopy linii frontu, tłem jest Katalonia. Książka ta charakteryzuje, z ciekawej perspektywy – przybysza z zewnątrz – społeczeństwo hiszpańskie, lecz z pewnością nie jest to książka „o Hiszpanach”. Ukazuje wszystko, co widział i w czym brał udział autor, lecz nie jest to jej głównym celem. Ale po kolei.

Szwecja: 12 października - Dzień Björna Söderberga

Świat | Antyfaszyzm | Publicystyka

Jak co roku, już po raz dwunasty szwedzka centrala związkowa, Sveriges Arbetares Centralorganisation, obchodzi dzień poświęcony pamięci ich kolegi, bestialsko zamordowanego przez neonazistów w drzwiach swojego domu na przedmieściach Sztokholmu, w Sätra.

Björn był długoletnim działaczem związkowym SAC i zawsze przeciwstawiał się segregacji rasowej i narodowościowej - zarówno w pracy, na ulicy jak i w artykułach.

Reagował na przejawy wrogości, czy jakiejkolwiek niesprawiedliwości lub wyzysku w stosunku do imigrantów, ludzi innych ras, wyznań, pochodzenia.

Przed swoją śmiercią, Björn Söderberg był zaangażowany w ujawnienie, w miejscu swej pracy, że właśnie wybrany przedstawiciel pracowniczy - Robert Vesterlund – powiązany jest z grupami neonazistowskimi. Organizacje te są obarczane odpowiedzialnością za kilkanaście morderstw na terenie Szwecji w ciągu ostatnich lat. W efekcie działań Björna, R.Vesterlund został usunięty ze stanowiska reprezentanta załogi.

Jak wykazało śledztwo po tym wydarzeniu R. Vesterlund groził Björnowi publicznie oraz zbierał na jego temat materiały, zdjęcia itd. W międzyczasie, w czerwcu 1999 r., Vesterlund był powiązany z zamachem bombowym na życie znanego antyfaszystowskiego dziennikarza i jego ośmioletniego syna. Ciężko ranni cudem uniknęli śmierci po eksplozji bomby w ich samochodzie. Policja nigdy jednak Vesterlunda w tej sprawie nie przesłuchała.

12 października 1999 r. Björn Söderberg w wieku 41 lat zginął w drzwiach swojego domu trzykrotnie postrzelony, w tym także w głowę. Policja aresztowała w tej sprawie Roberta Vesterlunda i dwoje innych neonazistów.

Związek (SAC) wezwał do oddania hołdu zamordowanemu i do organizowania wieców antyfaszystowskich w całej Szwecji w dniu 23 października 1999 r.. W noc poprzedzającą obchody żałobne nieznani sprawcy wysadzili i w znacznym stopniu zniszczyli, historyczny lokal federacji SAC i jednocześnie dom/muzeum poświęcone legendarnemu działaczowi związkowemu i bardowi Joe Hillowi w Gävle.

Zamach ten wywołuje gniew. 23 października przeszedł do historii Szwecji jako dzień największych demonstracji antyfaszystowskich w tym kraju od czasu II Wojny Światowej. W samym Sztokholmie maszerowało 20 tysięcy osób, a w całej Szwecji około 45 tysięcy. Data 1 października weszła na stałe do szwedzkiego związkowego kalendarza.

Björn Söderberg nie był pierwszym ani ostatnim związkowcem atakowanym czy zamordowanym przez faszystów, nazistów czy narodowców. Ideowi związkowcy stawali na drodze Mussoliniemu, Franco i Hitlerowi. Byli pierwszymi, którzy trafili do obozów koncentracyjnych już na początku lat 30. jak też licznie gineli w sowieckich łagrach.Byli tymi, którzy walczyli z bojówkami faszystowskimi w Londynie, Wiedniu i Budapeszcie, na barykadach Warszawy, Lisbony czy Kopenchagii.

1 grudnia 2008 w Sztokholmie neonaziści w środku nocy wlali środek łatwopalny przez drzwiczki pocztowe w drzwiach wejściowych do mieszkania pary działaczy SAC. Obudzony związkowiec rozpoznawszy, że na podłodze jest benzyna, brodząc w niej krzyczał, że w mieszkaniu oprócz niego, znajduje się jeszcze dziecko. Mimo to sprawcy podłożyli ogień. Płomienie szybko zajęły korytarz i resztę mieszkania odcinając lokatorom drogę ucieczki. Ojciec i matka ze swoją dwuletnią córką, zdołali się wydostać przez balkon do sąsiadów poniżej. Są przekonani, że próbowano ich zabić za działalność antyfaszystowską w ramach związku zawodowego.

6 miesięcy wcześniej O. Brunnström, jako przedstawiciel SAC, wypowiedział się przeciwko organizacji nacjonalistycznego marszu w Salem. Jakiś czas później jego dane i adres domowy znalazły się na stronie portalu neonazistowskiego jako "wrogów rasy". Dwie noce wcześniej pod Sztokholmem doszczętnie spłonęło centrum kultury niezależnej „Cyklop”, gdzie odbywały się koncerty i imprezy antyfaszystowskie i wolnościowe. Policja jednak nie widzi ani powiązań, ani politycznego tła, klasyfikując oba wydarzenia jako zwykle podpalenia.

Björn Söderberg został na zawsze w pamięci swych związkowych kolegów i koleżanek. Co roku, w dzień śmierci Björna SAC przyznaje nagrodę osobie, która wykazała się odwagą cywilną i moralną w walce o prawa emigrantów np. w miejscu pracy. Sam związek w ostatnich latach ma obiecujące efekty w organizowaniu pracowników-imigrantów.

„Nie minuta ciszy, ale całe życie w walce!” - ku pamięci Björna Söderberga i wielu innych, którzy z odwagą przeciwstawiali się podziałom środowiska pracowniczego, społeczeństwa, ludzi, czy to ze względu na rasę, narodowość, czy też wyznanie, płeć, orientację seksualną, wiek, czy niepełnosprawność.

Za 2011 rok nagrodę za odwagę cywilną im. Björna Söderberga przyznano Lindzie Moestam z Luleå (z północy Szwecji) w związku z odkryciem przez nią gwałtu i seksualnego wykorzystywania chorej na demencją kobiety w domu opieki, gdzie Linda Moestam pracowała. Zaraz po odkryciu, że jeden z mieszkających w domu opieki mężczyzn mieszkający z chorą na demencję kobietą dokonał na niej gwałtu poinformowała o tym swoich przełożonych. Ci jednak nie chcieli zgłosić tego przestępstwa na policję, zamiast tego całą sprawę próbowali wyciszyć i skupić się na większym dozorze pensjonariuszy. Linda stanęła w obronie niepełnosprawnej, chorej kobiety i poinformowała media, ryzykując tym samym konflikt z przełożonymi i kłopoty w miejscu pracy. SAC dostrzegł w tych działaniach przejaw wielkiej odwagi cywilnej - stąd nagroda „ Björna” za rok 2011.

/tekst powstał na podstawie materiałów opublikowanych na stronie sac.se i libcom.org/
Skopiowane i poprawione za OZZIP.PL

Warszawa: Demonstracja antyfaszystowska 11.11

Antyfaszyzm | Protesty
2012-11-11 12:00
2012-11-11 22:00

Zapraszamy na antyfaszystowską demonstrację 11 listopada!

Demonstracja ma na celu obnażenie oblicza polskich ugrupowań faszyzujących, zarówno tych przedwojennych, jak i ich współczesnych kontynuatorów. Dlatego przejdziemy po szlaku miejsc związanych ze skrajnie prawicową przemocą. Będą to miejsca, w których doszło do aktów przemocy ze strony nacjonalistów w ostatnich latach - napaści na tle ksenofobicznym, homofobicznym i rasistowskim. Na rondzie De Goulle'a będziemy mówili o ksenofobicznym ataku narodowców na rosyjskich kibiców, w czasie Euro 2012, na Nowym Świecie - o terroryzowaniu siedzib i lokali organizacji lewicowych, LGBT i innych - nie pasujących do białej, narodowej, heteroseksualnej wizji świata. Na trasie będą też miejsca historyczne takie jak Krakowskie Przedmieście czy Uniwersytet Warszawski gdzie w latach 30-tych "narodowcy" organizowali regularnie antysemickie ekscesy.

Na trasie będą też akcenty odnoszące się do oporu antyfaszystowskiego, przejdziemy obok miejsc związanych z działalnością Janusza Korczaka, ale też po miejscach blokad antyfaszystowskich z ostatnich lat. Manifestacja ruszy z pod Pomnika Bohaterów Getta aby podkreślić dokąd prowadzą idee nacjonalistyczne i faszyzujące. Razem przeciwko faszyzmowi i nacjonalizmowi! Z antyfaszystowskim pozdrowieniem,

Porozumienie 11 listopada

Razem przeciwko faszyzmowi i nacjonalizmowi!

Antyfaszyzm | Publicystyka

W kraju władze przejęła skrajna prawica. Po ulicach paradują nacjonalistyczne patrole i paramilitarne bojówki. Wszelkie objawy wolności, różnorodności i tolerancji są brutalnie tłumione. Idee nacjonalistyczne i neofaszystowskie zdominowały nasze szkoły, miejsca pracy, media i kulturę. W kraju rządzi Ruch Narodowy: Młodzież Wszechpolska i ONR.

Cięcie! Nigdy więcej. W takim kraju nie chcemy żyć!

Skrajna prawica przyjęła strategię. Najpierw powstał Marsz Niepodległości aby zjednoczyć nacjonalistyczny front i ukryć jego prawdziwe oblicze. Stowarzyszenie MN zamierza przekształcić się w Ruch Narodowy, a ten w faszyzującą partię, która będzie próbowała wejść do parlamentu.

Kryzys gospodarczy, bezrobocie, wzrost cen, problemy mieszkaniowe – nacjonaliści wykorzystują niepokój społeczny do własnych celów. Ci sami ludzie terroryzują wszystkich, którzy nie pasują do białej, heteroseksualnej i narodowej wizji kraju. W minionych kilkunastu latach zamordowali już kilkadziesiąt osób. Ostatnią w tym roku w Białymstoku. Breivik w swoim manifeście uznał polskich narodowców za inspirujących.

Maszerując z krzyżami celtyckimi i innymi rasistowskimi symbolami kontynuują tradycje swoich przedwojennych organizacji odpowiedzialnych za pogromy, antysemicka nagonkę i getto ławkowe. 11-ego listopada po raz kolejny zobaczymy hajlujacych „polskich patriotów”. Święto Niepodległości staje się ich świętem?

Jesteśmy ruchem antyfaszystowskim zorganizowanym w Porozumieniu 11.11. Na co dzień działamy na wielu obszarach społecznych. Zajmujemy się problemami lokatorskimi, kwestiami pracowniczymi, prawami kobiet i innych grup dyskryminowanych. Staramy się walczyć z niesprawiedliwością społeczną i nadużyciami władzy. Idea antyfaszyzmu łączy nas na co dzień.

Wzywamy was do wyjścia razem z nami na ulice. W ostatnich latach skutecznie blokowaliśmy narodowcom dostęp do centrum miasta. W tym roku wzywamy 11 listopada do antyfaszystowskiej manifestacji! Obnażymy oblicze, ciągłość i wspólne korzenie przedwojennych i współczesnych ugrupowań faszyzujących w Polsce. Przypomnimy też historię polskiego ruchu antyfaszystowskiego, który kontynuujemy i współtworzymy.

Zapraszamy na antyfaszystowską manifestację.
Nie czekaj aż zapukają do Twoich drzwi.
Razem przeciwko faszyzmowi i nacjonalizmowi!

---------------------------------------------------------------
Zapraszamy na antyfaszystowską demonstrację 11 listopada!

Demonstracja ma na celu obnażenie oblicza polskich ugrupowań faszyzujących, zarówno tych przedwojennych, jak i ich współczesnych kontynuatorów. Dlatego przejdziemy po szlaku miejsc związanych ze skrajnie prawicową przemocą. Będą to miejsca, w których doszło do aktów przemocy ze strony nacjonalistów w ostatnich latach - napaści na tle ksenofobicznym, homofobicznym i rasistowskim. Na rondzie De Gaulle'a będziemy mówili o ksenofobicznym ataku narodowców na rosyjskich kibiców, w czasie Euro 2012, na Nowym Świecie - o terroryzowaniu siedzib i lokali organizacji lewicowych, LGBT i innych - nie pasujących do białej, narodowej, heteroseksualnej wizji świata. Na trasie będą też miejsca historyczne takie jak Krakowskie Przedmieście czy Uniwersytet Warszawski gdzie w latach 30-tych "narodowcy" organizowali regularnie antysemickie ekscesy. Na trasie będą też akcenty odnoszące się do oporu antyfaszystowskiego, przejdziemy obok miejsc związanych z działalnością Janusza Korczaka, ale też po miejscach blokad antyfaszystowskich z ostatnich lat. Manifestacja ruszy z pod Pomnika Bohaterów Getta aby podkreślić dokąd prowadzą idee nacjonalistyczne i faszyzujące. Razem przeciwko faszyzmowi i nacjonalizmowi! Z antyfaszystowskim pozdrowieniem,

Porozumienie 11 listopada

Źródło

Frankfurt nad Odrą: Zablokujmy neonazistów

Antyfaszyzm
2012-11-10 11:00
2012-11-10 17:00

Szeroko zakrojony obywatelski sojusz „Kein Ort für Nazis in Frankfurt (Oder)” („Frankfurt nad Odrą nie jest miejscem dla nazistów”) postawił sobie za cel, zapobiec planowanemu zgromadzeniu nazistów 10.11.2012 we Frankfurcie nad Odrą za pomocą pokojowych, masowych blokad. W apelu sojuszu przeczytać można: „24 marca tego roku sojusz osiągnął ogromny sukces, kiedy to za pomocą pokojowych, masowych blokad skutecznie zdołano zapobiec przemarszowi neonazistów we Frankfurcie nad Odrą. Chcemy nawiązać do sukcesu z 24 marca 2012! Solidaryzujemy się z tymi wszystkimi, którzy wspierają nasz cel: przeciwstawić się przemarszowi neonazistów”.

http://kein-ort-fuer-nazis.org/pl/

Rasizm – jest i nie ma

Antyfaszyzm | Blog | Rasizm/Nacjonalizm

Witajcie. Chciałbym podzielić się z wami swoją osobistą refleksją dotyczącą klimatów w Białymstoku i „poza Białymstokiem” czyli w Warszawie, która jest ponoć miejscem idealnym pozbawionym patologii.

Jestem zaangażowanym antyfaszystą. Jednym z moich przyjaciół jest kolega studiujący na tym samym kierunku, który pochodzi z Białegostoku. Dodam, że ma prawicowe poglądy. Dobrze wie, że neonaziści grasują po Białymstoku nie od dziś. Często obydwaj słyszymy o maczetach i „skinach” oraz o tym, że Białystok jest rasistowskim miastem. Doszło nawet do tego, że w Internecie przeczytać można, że wszystko jest spowodowane wschodnią mentalnością i nie dostosowaniem się do cywilizacji.

Co na ten temat myśli mój przyjaciel? Wie, że w jego rodzinnym mieście za białą rasę ludzie są chlastani maczetami. Mimo wszystko uważa, że to Warszawa jest dużo bardziej rasistowskim miastem gdyż nikt w Białymstoku poza ultra-prawicowym marginesem nie obkłada ludności kolorowej takimi wyzwiskami jak w Warszawie. Nikt w Białymstoku nie opowiada tylu rasistowskich kawałów w ciągu jednego browara co niektórzy warszawiacy. Nikt nie wyobraża sobie przywrócenia niewolnictwa.

Zanim zaczniecie gadać jaki Białystok jest straszny rozejrzyjcie się we własnym środowisku. Być może problem leży zupełnie gdzie indziej niż myślicie.

Nie karmić nacjonalistycznego trolla

Antyfaszyzm | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Postanowiłem odnieść się do debaty, która od dłuższego czasu toczy się na Centrum Informacji Anarchistycznej, a dotyczącej gorącego jak się okazuje tematu, czyli Marszu Niepodległości i jego blokady. Chciałbym od razu zaznaczyć, że nie bywam od wielu lat na tego rodzaju blokadach i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że mam rację.

Niedawno ukazał się dość interesujący tekst przedstawiający inną perspektywę niż moja, napisany przez osobę, która aktywnie w tego rodzaju wydarzeniach bierze udział. Chciałbym się odnieść do kilku kluczowych kwestii zawartych w tym tekście.

Dlaczego 11 listopada warto spędzić na ulicach

Antyfaszyzm | Publicystyka

W ostatnich dnia na Centrum Informacji Anarchistycznej ukazało się kilka tekstów krytykujących Koalicję Antyfaszystowską oraz, w niektórych przypadkach, nawołujących do zrezygnowania z jakiejkolwiek aktywności w dniu 11 listopada. Osobiście uważam, że istnieją poważne przesłanki, by twierdzić, iż są to po prostu nacjonalistyczne prowokacje. Aczkolwiek jako stały czytelnik CIA ufam też, że redaktorzy wiedzą co robią dopuszczając do ich publikacji. Jeśli jednak założymy, że są to głosy z antyfaszystowskiego środowiska, sytuacja jest o wiele gorsza. Oznacza to bowiem, że część z nas przejęła retorykę narzuconą w ubiegłym roku przez mainstreamowe i prawicowe media.

Celem tego tekstu nie jest wskazywanie winnych dlaczego tak się stało – zapewne wina leży częściowo w działaniach Porozumienia 11 Listopada, które, przytłoczone medialną dominacją prawicy, nie zdołało klarownie sformułować swojego przekazu i wyjaśnić wszelkich wątpliwości co do wydarzeń z ubiegłego roku. Jednak brak jasnej wizji ruchu nie zwalnia to antyfaszystów i antyfaszystek od samodzielnej refleksji, analizy sytuacji i wyciągnięcia wniosków. Skoro na razie jedynym wnioskiem wydaje się być wskazywanie na rzekomo (neo)liberalny charakter Koalicji Antyfaszystowskiej, pozostaje chyba tylko czekać, aż czytelnicy CIA zaczną nadsyłać teksty oskarżające niemiecką Antifę o napaść na kombatantów. Dlatego chciałbym zadać kłam kilku poważnym mitom, które narosły wokół Porozumienia 11 Listopada i wyjaśnić dlaczego tegoroczne święto niepodległości spędzę naprzeciw neofaszystowskiego marszu. Dla wyjaśnienia dodam, że jest tylko prywatna opinia i wielu punktach może rozbiegać się z oficjalnym stanowiskiem Porozumienia. Jednak jako uczestnik wielu antyfaszystowskich blokad, nie mogę dłużej spokojnie patrzeć jak część antyfaszystów powtarza bajki wykreowane przez skrajną prawicę i wierzę, że wynikają one ze zwykłej niewiedzy.

Mit nr 1 – Porozumienie 11 Listopada reprezentuje dyskurs (neo)liberalny

By podważyć tą krzywdzącą opinię warto zajrzeć do składu Koalicji, by ujrzeć w nim szereg grup anarchistycznych, lewicowych, związków zawodowych, fundacji przeciw wykluczeniu ekonomicznemu etc. Ktoś powie, że to jeszcze niczego nie oznacza i ma dużo racji. Rzeczywiście, w ubiegłym roku protest został zdominowany przez tzw. Kolorową Niepodległą, która miała przekaz czysto kulturowy, antydyskryminacyjny i nie skupiała się na prawach socjalnych, którym faszyzm zagraża, być może w pierwszej kolejności. Jednak ten fakt nie oznacza, że było to zamierzone. Jak widział każdy uczestnik 11.11.11, wydarzenie miało składać się z dwóch części – blokady, przyciągającej radykalnych antyfaszystów oraz wspomnianej powyżej imprezy ze znanymi osobami, gdzie miejsce dla siebie znalazłyby osoby niemające doświadczenia w ostrych protestach, obawiające się przemocy nacjonalistów lub po prostu nie uznające przemocy, nawet biernej. Jednak z powodu trwających od rana ataków sił policyjnych, faszystów i kibiców, znaczna część radykalnych działaczy nie zdołała dostać się na miejsce, więc większość zgromadzonych stanowiły osoby nie przygotowane i nie chcące konfrontacji.

Siłą rzeczy, prasa i telewizja również skupiły się na tym, co działo się na głośnej i kolorowej platformie, takimi prawami rządzą się media i wszelkim niezadowolonym należałoby odpowiedzieć „deal with it”. Ale to, że o czymś trąbią na ekranie niczego nie przesądza. Na blokadzie były organizacje z hasłami pro-pracowniczymi i antykapitalistycznymi i nikt ich stamtąd nie przeganiał. Błędem było rzeczywiście nie wprowadzenie ich na platformę, ale jak już zostało powiedziane, wynikało to z braku technicznych możliwości związanych z nie dotarciem na blokadę wielu osób i własnego sprzętu nagłośnieniowego. W tym roku błąd ten zostanie zapewne naprawiony. W swoim pierwszym oświadczeniu Porozumienie 11 Listopada pisze zarówno o walce z wykluczeniem z powodów kulturowych, jak też materialnych.

Mit nr 2 – Liberałowie nie mogą protestować przeciwko faszyzmowi

Mam nadzieję, że powyższy fragment choć trochę rozjaśnił, dlaczego w mediach było słychać głównie o „Kolorowej”, a niewiele o blokadzie. Jednak wśród anarchistów nie brakuje osób wskazujących, że sam pomysł koalicji z tzw. „liberałami” jest taktycznym błędem. Wynika to z twierdzenia, iż w ostatecznym rozrachunku faszyzm jest ostatnim kołem ratunkowym kapitalizmu, a czasem jedną z najwyższych faz jego rozwoju. Jestem skłonny zgodzić się z tym stanowiskiem. Ponownie trzeba jednak wyjaśnić sobie kilka kwestii.

Po pierwsze, środowiska uznawane często przez anarchistów za kapitalistyczne, nie są wcale apologetami kapitalizmu, tylko zwyczajnie go nie kwestionują, jak zdecydowana większość społeczeństwa. Nie możemy wymagać, by każdy przeciwnik faszyzmu był klasowo uświadomionym antykapitalistą, bo to zakrawa o ideologiczną cenzurę. Ze strategicznego punktu widzenia, lepiej zjednoczyć się w antyfaszystowskim sprzeciwie z tymi, z którymi nam nie po drodze i forsować w ramach koalicji swoje ekonomiczne tłumaczenie fundamentów faszyzmu niż zamknąć się w czarno-czerwonym getcie i ograniczyć do zera szansę przepływ idei. Po drugie, nie można zapominać o pojęciu „mniejszego zła”. Jest zasadnicza różnica pomiędzy najbardziej fikcyjną demokracją parlamentarną, a totalitaryzmem, pomiędzy sporadycznymi represjami, a wywózkami do obozów, pomiędzy najbardziej bezwzględnym wyścigiem szczurów, a planowaną eksterminacją. Jeśli ktoś tych różnic nie dostrzega, wykazuje się najwyższą ignorancją. Na co dzień możemy ze wszystkich stron bombardować fikcję demokracji rynkowej, ale w obliczu zagrożenia faszyzmem, rozsądnym działaniem jest zawieszenie podziałów i wyeliminowanie największego dla społeczeństwa zagrożenia, brunatnej wizji silnego, zunifikowanego państwa „prawdziwych Polaków-katolików”, forsowanej przez Młodzież Wszechpolską i ONR, a pod ich skrzydłami również przez Autonomistów i neonazistowskie bojówki.

Stanie w jednym szeregu ze znienawidzonymi liberałami nie musi oznaczać, że akceptujemy ich wizję rzeczywistości, cała sztuka w odpowiednim wyważeniu akcentów. Na pewno wiele nie zwojujemy obrażając się święcie na nieczyste ideologie. Warto spojrzeć na przykład niemiecki, gdzie silny i radykalny ruch antyfaszystowski nie widzi problemu w organizowaniu wspólnych blokad z szerokim frontem lewicy, a nawet prawicy. Dzięki temu jest w stanie narzucić mainstreamowi antyfaszystowską retorykę, ograniczyć aktywność faszystów i prowadzić owocną działalność na froncie społecznym.

Mit nr 3 – Porozumienie 11 Listopada działa na pasku Gazety Wyborczej i TVNu

Trzeba przyznać, że w 2010 roku to stołeczna Gazeta Wyborcza zapraszała do udziału w blokadzie i wygwizdania faszystów. Jednak tu kończą się dowody na rzekomą zależność Koalicji od neoliberalnych mediów. Zastanawia mnie czego oczekują krytycy rzekomej współpracy z GazWybem, publicznego oświadczenia Porozumienia, że nie jest finansowane przez Michnika? Samobójczego odcięcia się od jakiegokolwiek mainstreamu? Być może. Jednak nawet te wybujane żądania są nieaktualne, bo ani Gazeta Wyborcza ani TVN ani inne „liberalne” media nie wspierają działalności antyfaszystów, a nawet dominuje w nich negatywny wizerunek blokady. Po ostatnim roku została ona błędnie ukazana jako starcie dwóch ekstremów. Dwa lata wcześniej, po spontanicznej blokadzie Marszu Niepodległości, Gazeta Wyborcza opublikowała teksty nawołujące do „wygwizdania” Antify i oskarżające ją o tchórzostwo, co oczywiście było szczytem ignorancji, gdyż gdyby nie aktywność bojowych antyfaszystów, redaktorzy Gazety mogliby nie opuścić blokady w całości.

Sami neofaszyści, ubolewający jak bardzo są prześladowani, funkcjonują tylko dzięki poparciu masowych mediów, jak Rzeczpospolita, Uważam Rze czy Gość Niedzielny, które zawodowo zajmują się fałszowaniem rzeczywistości. Nie przeszkadza im to w ciągłych prowokacjach i zajmowaniu anarchistów bajkami o rzekomej współpracy z Wyborczą.

Mit nr 4 – Porozumienie 11 Listopada jest ciągle przeciw, ale nic nie proponuje w zamian

Jak zostało wcześniej powiedziane, dla wielu wolnościowych organizacji uczestnictwo w Porozumieniu 11 Listopada jest wyborem mniejszego zła, logiczną kalkulacją, że lepiej budować szeroki front antyfaszystowski, nawet z klasowymi wrogami, niż w swoich małych sektach zwalczać coraz potężniejszy i bardziej masowy ruch nacjonalistyczny. Taki stan rzeczy wymaga pewnym poświęceń, a należy do nich zawieszenie części swoich haseł, by zjednoczyć się w antyfaszystowskim sprzeciwie. Stworzenie ruchu skupiającego tak szeroki przekrój grup, od tych zajmujących się prawami zwierząt po związki zawodowe, jest samo w sobie pozytywne.

Sam sprzeciw wobec faszyzmu jest afirmacją wielu cennych wartości, które faszyzm tłumi. Tworzenie dodatkowej nadbudowy ideologicznej, szczegółowego programu „za czymś”, w przypadku tak zróżnicowanej koalicji jak Porozumienie 11 Listopada mogłoby być tylko destruktywne, gdyż w wielu kwestiach koalicjanci nigdy się nie zgodzą. Nie wolno jednak zapominać, że antyfaszyzm jest sam w sobie pozytywnym programem i afirmacją wielu cennych wartości, które nacjonalizm i neofaszyzm wyklucza. 11 listopada najważniejsze jest wyrażenie sprzeciwu, pokazanie, że mimo niezliczonych różnic wewnętrznych, nigdy nie będzie zgody na prześladowania za kolor skóry, orientację seksualną, miejsce urodzenia czy religię. Na własny, szczegółowy, pozytywny program mamy pozostałe 364 dni w roku.

Mit nr 5 – Politycy na blokadach przynoszą tylko szkodę

Czasem warto opuścić okowy ideologii, by spojrzeć na sprawę pragmatycznie. Porozumienie 11 Listopada zrobiło wszystko, by nie dopuścić, aby blokady były miejscem promocji polityki parlamentarnej. Jego statut mówi o zakazie przyjmowania partii politycznych, na protestach obowiązuje zasada no logo, nawet na Facebooku kasowane są posty młodzieżówek partyjnych. Pozostaje tylko rozważyć zakaz przychodzenia polityków na blokady, ale to dość wątpliwe rozwiązanie. Po pierwsze, wracamy do dylematu opisanego w punkcie „Mit nr 2”, a mianowicie o tym, że jako anarchiści nie możemy stwarzać monopolu na działalność antyfaszystowską. Tysiące ludzi chcących zablokować faszystów popiera jakieś partie i oddaje na nie swój głos. Blokada nie jest miejscem na dyskusje czy głosowanie jest naiwne czy nie. Te tysiące ludzi mogłoby poczuć się zniesmaczonymi gdybyśmy fizycznie oddelegowali politycznych celebrytów z miejsca protestu.

Ponadto, ich obecność jest czysto praktyczna. Wiadomo, że antyfaszyści muszą zmagać się zarówno z atakami narodowców, jak też sił policyjnych. Tymczasem w sytuacji, gdy w pobliżu stoją ludzie władzy, jednego wroga mamy z głowy, gdyż siły nieporządku zastanowią się kilka razy zanim wypuszczą na nas gaz łzawiący czy potraktują pałami. Możemy więc wykorzystać to do skuteczniejszego radzenia sobie z głównymi bohaterami tego dnia. Każdy, kto kiedykolwiek brał udział przy organizowaniu masowych protestów, wie, że jedną z kluczowych kwestii jest zapewnienie uczestnikom bezpieczeństwa, szczególnie gdy mają to być tzw. „normalsi”, nie wiedzący jak zachować się w przypadku ataku policji czy faszystów. Zapraszając ich do tak ryzykownego działania jak blokada czy demonstracja naprzeciw kilku tysięcom agresywnych bojówkarzy, pośrednio bierzemy na siebie odpowiedzialność za ich zdrowie i życie. Jestem pewny, że nadejdzie taki dzień, gdy własnymi siłami będziemy w stanie zapewnić im ochronę. Na razie jednak możemy chronić tylko własne grupy, a bezpieczeństwo tysięcy ludzi „z zewnątrz” w dużej mierze zapewnia obecność polityków, co nie oznacza, że w jakiejkolwiek mierze ich popieramy.

Mit nr 6 – Gdyby nie blokady, o Marszu Niepodległości nikt by nie usłyszał

To jeden z najbardziej naiwnych mitów, od 2008 rok powielany również przez media głównego nurtu. By go wyjaśnić, trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, co przyczyniło się do nagłego wzrostu popularności neofaszystów. Blokady na pewno ich rozwścieczyły, na pewno wpłynęły na zmianę ich taktyki, ale znacznym uproszczeniem jest twierdzenie, że wpłynęły na rozrost ich ruchu. Po jego stłamszeniu przez bojowych antyfaszystów w latach 90, aż do roku 2011 był on marginalny. Jednak rok wcześniej doszło do szeregu nieprzewidzianych wydarzeń, które faszyści bezwzględnie wykorzystali.

Po pierwsze, umocnił się trwający od 2008 roku kryzys gospodarczy. Coraz więcej ekonomistów, jak również media, zaczęło informować o możliwym załamaniu, nadchodzącym bezrobociu, spadających obligacjach etc. Perspektywa nędzy zawsze spycha społeczeństwo w stronę radykalizmów. Ktoś może spytać, dlaczego w takim razie ludzie nie wybrali radykalizmów lewicowych, tylko prawicowe. Pomijając ultrakatolicką retorykę kraju, jakim jest Polska, nie stało się tak dlatego, że w tym samym czasie doszło do innego nieprzewidzianego zdarzenia, a mianowicie tzw. „katastrofy smoleńskiej”. By dobrze wykorzystać kryzys trzeba wskazać winnych. Nacjonaliści zaczęli wskazywać na rząd Platformy Obywatelskiej, co doskonale wpisało się w teorie spiskowe powstałego właśnie ruchu smoleńskiego. Oba środowiska, wcześniej słabo lub wcale ze sobą związane, wpadły w sobie w ramiona, gdyż uzyskały wspólnego wroga. W międzyczasie, chcąc ratować nadszarpnięty wizerunek, premier wydał wojnę kibicom piłkarskim. Była to prawdopodobnie jedna z najbardziej fatalnych decyzji w jego rządach, gdyż zepchnęła wielotysięczne masy fanów futbolu prosto w ramiona nacjonalistów, którzy mieli już gotową retorykę antyrządową. Wystarczyło włączyć się w protesty, dodrukować krzyże celtyckie obok herbów klubowych, wprowadzić na trybuny propagandowe gazetki w stylu Drogi Legionisty i gotowe. W ciągu kilku miesięcy środowisko zainteresowane zabawą i ustawkami zmieniło się w nacjonalistyczną armię na zawołanie. Oczywiście nie bez znaczenia pozostaje tu powstanie nieco wcześniej Autonomicznych Nacjonalistów, czyli nowego odłamu ruchu narodowego. W przeciwieństwie do starszych braci z ONRu, nie skupia się on na krytyce narkotyków, promuje własną scenę rapową, „wyluzowany” styl ubierania, graffiti etc. Kibicom o wiele łatwiej było identyfikować się z nimi niż sztywnymi, smutnymi panami w mundurkach, którzy jeszcze do niedawna organizowali kontry wobec Marszu Wyzwolenia Konopi.

Podsumowując, same blokady miały nikły udział w nagłym wzroście popularności narodowców. To prawda, że znaczna część kibiców mobilizuje się po to, by „napierdalać lewaków”, ale gdyby nie stadionowa ofensywa rządu i kampania propagandowa Autonomicznych Nacjonalistów, nigdy nie byliby zainteresowani marnowaniem 11 listopada na podróże do stolicy. Poza tym, nie trzeba być kibicem, by znać specyfikę tego środowiska – a jest ona taka, że wśród najciekawszych rozrywek uplasowuje „zadymę”, a to czy będzie to zadyma przeciwko „komuchom”, „ruskim” czy psom, nie odgrywa większego znaczenia. Dopóki Marsz Niepodległości daje im obietnicę zadymy, dopóki będą brali w nim udział. Być może rozsądnie byłoby więc zrezygnować z blokowania, by bywalcy stadionów poczuli się rozczarowani, że tym razem nie ma na co liczyć?

Mit nr 7 – Porozumienie 11 Listopada poniosło porażkę

Takie wnioskowanie bierze się z faktu, że liczebność blokady spadła w porównaniu do 2010 roku, podczas gdy neofaszystowski marsz zwiększył się wielokrotnie i przyciąga kilkanaście tysięcy ludzi. To wszystko prawda, ale znowu wymaga szerszego spojrzenia na sytuację, a nie bezmyślnego podawania cyferek. Po pierwsze, jak zostało wspomniane w poprzednim akapicie, na wzrost popularności nacjonalistów wpłynął szereg zbiegów okoliczności, które zaskoczyły ich samych, ale które skrzętnie wykorzystali. Być może prawdą jest, że Koalicja Antyfaszystowska nie zareagowała na czas lub, że reagowała skutecznie, ale nie można głosić, że jest jej porażką coś, na co miała nikły wpływ.

Po drugie, w zeszłym roku na blokadzie pojawiło się dwa tysiące ludzi. W porównaniu do Marszu Niepodległości ta liczba wydaje się mała, ale gdy tylko weźmiemy pod uwagę brak jakiegokolwiek poparcia w mediach (podczas gdy przeciwnicy reklamowali swoje wydarzenie na miesiąc wcześniej w wielonakładowej, ogólnopolskiej prasie), a wręcz atmosferę paranoi wytworzoną przez telewizję, gdy weźmiemy pod uwagę jawne groźby pobicia i śmierci ze strony nacjonalistów, gdy weźmiemy pod uwagę policyjne represje, zatrzymania i paraliż miasta, gdy weźmiemy to wszystko pod uwagę, dojdziemy do wniosku, że 2 tysiące wcale nie było małą liczbą.

Jest duża szansa, że w tym roku, kiedy forma akcji zapowiada się inaczej, będzie nas więcej. Stanie się tak jednak tylko wtedy, kiedy sprzeciw wobec faszyzmu nadal będziemy wyrażali solidarnie, nie dając się nabierać na internetowe prowokacje nacjonalistów i nie rzucając bezrefleksyjnie oskarżeń, wobec tych, którzy próbują coś robić.

https://cia.media.pl/nie_karmic_nacjonalistycznego_trolla

Wojciech Wybranowski zapowiada zadymy

Kraj | Antyfaszyzm | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Wojciech Wybranowski z Rzeczpospolitej - bardzo obiektywnego pisma zapowiada zamieszki 11 listopada. Biorąc pod uwagę jego zamiłowanie do prawej strony nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać gdy okazło się, że z marszu organizowanego przez organizacje faszystowskie próbuje zrobić protest przeciwko nowelizacji ustawy o zgromadzeniach. Za ten stan rzeczy obwinia "Grupę lewackich zadymiarzy, która starła się z policją i kibolami". Kibole jak najbardziej poglądów prawicowych nie mieli i wcale zadymy nie chcieli.

Komentuje również fiasko organizacji obchodów wspólnie z Komorowskim i częścią środowiska kombatanckiego. Pisze:

"Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych już zaapelował do wszystkich środowisk kombatanckich o wspólny udział, ale w... Marszu Niepodległości. I ostro skrytykował prezydenta Komorowskiego. „(...) To właśnie ośrodek prezydencki był inicjatorem kagańcowej nowelizacji ustawy o zgromadzeniach publicznych, która w sposób istotny i wbrew konstytucji ogranicza wolność zgromadzeń w naszym kraju" – napisali żołnierze NSZ w oświadczeniu."

Problem polega na tym, że Związek Żołnierzy NSZ od dawna nie jest już organizacją kombatantów tylko ultraprawicową front grupą na której czele stoi Artur Zawisza, który żołnierzem NSZ nie jest i nigdy nie był.

Według Wybranowskiego prezes Młodzieży Wszechpolskiej Robert Winnicki powiedział:

My zapraszamy wszystkie środowiska od lewa do prawa, dla których ważne jest suwerenne państwo polskie oparte na tożsamości narodowej.

Ciekawym jest fakt, że właśnie środowiska z lewa, które o państwo polskie oparte na tożsamości narodowej walczyły (Polska Partia Socjalistyczna) były często obiektem ataków skrajnej prawicy.

W listopadzie 1989 bojówka NOP, którego delegacja uczestniczy w każdym Marszu Niepodległości dokonała napadu na lokal PPS Rewolucji Demokratycznej na skutek którego jedna ze znajdujących się w środku osób trafiła do szpitala.

13 kwietnia 1992 grupa około 40 neonazistów napadła antywojenny Marsz Wielkanocny organizowany przez PPS. Użyli wówczas kijów baseballowych i metalowych gwiazd służących do rzucania w przeciwnika. Ćwiczenia z obsługi takiej broni odbywały się na organizowanym w wakacje obozie survivalowym.

Pomysłowość Winnickiego widać przekracza wszelkie granice.

Wybranowski musi być lepiej zorientowany w działaniach środowiska antyfaszystowskiego od redakcji CIA gdyż twierdzi, iż Antifa i Porozumienie 11 Listopada wezwało do blokady Marszu.

Ani w ostatnim oświadczeniu Porozumienia 11 Listopada ani antifa.bzzz.net próżno szukać czegokolwiek o jakiejkolwiek BLOKADZIE. Jedynym sygnałem na temat BLOKADY jest mobilizacja prowadzona na facebooku której organizator w dalszym ciągu pozostaje anonimowy i nie wiadomo kim jest i co w rzeczywistości zamierza.

Pojawił się nawet wątek gemrańskiego najeźdźcy, który sprowokował zamieszki atakując grupę rekonstrukcyjna. Jak sami ujawniliśmy akcja z grupą rekonstrukcyjną była zaplanowaną prowokacją. Jak dowiedzieliśmy się od samych zainteresowanych, dwóch rekonstruktorów podeszło do nich ze słowami "szkopy raus". A czy doszło do jakiegoś napadu najlepiej odpowiada zdjęcie poniżej.

Oto teutoński najeźdźca w starciu z bezbronnymi obrońcami polskości.

Patrole antyfaszystowskie w Grecji

Antyfaszyzm | Blog

W związku z nasileniem się aktywności bojówkarzy Złotego Świtu, których liderzy zasiadają obecnie w parlamencie, greccy antyfaszyści postanowili zorganizować motocyklowe patrole antyfaszstowskie.

http://vimeo.com/50083938

Wywiad donosi - co słychać w ONR

Kraj | Antyfaszyzm | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Struktura współczesnego ONR - Największym liczbowo ugrupowaniem, odwołującym się do przedwojennego polskiego faszyzmu, jest ONR. Organizacja ta, choć oficjalnie nieformalna (jedyny zarejestrowany oddział został zdelegalizowany za propagowanie faszyzmu) ma obecnie swoje tzw. „brygady” w większości regionów Polski.

Warto nadmienić, że jeszcze 3 lata temu brygad tych było zaledwie 6. Łącznie do ONR należy ponad 200 osób w całym kraju, przeważnie w wieku licealnym, w zdecydowanej większości mężczyzn. Najliczniejsze brygady znajdują się na Górnym Śląsku, w Łodzi i w Lubelskim. W miarę stabilne choć nie będące w stanie rozwinąć skrzydeł są m.in. struktury ONR w Pomorskim, Małopolskim, Świętokrzyskim czy w Mazowieckim. Pozostałe brygady liczą po kilku członków i mają odgórny przykaz pozorowania na co dzień swojej działalności i stabilności aby organizacja sprawiała wrażenie ogólnopolskiej. W rzeczywistości kilka brygad balansuje na krawędzi rozpadu, bądź ich siła liczy... 1 do 3 realnych członków.

Osobnym przypadkiem jest ONR-Podhale. Brygada ta posiada relatywne dużą autonomię (m.in. finansową) i jest silnie powiązana z lokalnymi władzami. Jest to dość duża grupa (dochodząca do 30 osób), średnia wieku jest tam również znacznie wyższa niż w tzw. ogólnopolskim ONR.

Siła poszczególnych brygad zależna jest w głównej mierze od układu sił innych organizacji nacjonalistycznych (np. NOP) w danym regionie. ONR mimo stwarzania innych pozorów współpracy jest bądź skonfliktowany bądź skompromitowany w oczach wszystkich innych aktorów polskiego neofaszystowskiego podwórka. Antagonizmy z NOP są już wręcz legendarne, a ich kwintesencją jest wzajemne podkładanie sobie tzw. świń, wzajemne podbieranie młodych aktywistów albo organizowanie akcji w danym mieście gdy rywale akurat gdzieś wyjadą. Bliskie kontakty z niektórymi politykami PiS oraz współpraca z organami represyjnymi (policją) spowodowała, że ONR-owcy nie są też mile widziani w gronie NS (narodowych-socjalistów), którzy organizują się obecnie w strukturach zwanych AN (Autonomiczni Nacjonaliści).

Nie bez znaczenia dla relatywnie słabego progresu w ONR jest też działalność grup antyfaszystowskich, które niejednokrotnie kompromitowały działania lokalnych struktur ONR. Najlepszym przykładem jest historia wielkopolskiej brygady ONR. Mimo wielu wyrafinowanych wybiegów z ich strony aby wciągnąć w swą brunatną politykę kibiców Lecha Poznań, ONR-owcy zostali przez nich delikatnie mówiąc odizolowani, i jakby tego było za mało, nie wytrzymali oni presji środowisk antyfaszystowskich. Efekt: jesienią tego roku Brygada Wielkopolska ONR po około rocznym działaniu poszła w rozsypkę. Jej miejsce w Poznaniu próbują zająć obecnie konkurenci z NOP.

ONR jest organizacją silnie scentralizowaną. Na szczycie stoi kierownik, Przemysław Holocher ze Śląska. Jako że sekretarzem ONR jest jego żona Anna, większość decyzji w tej ogólnopolskiej organizacji podejmowana jest w rodzinnym gronie. Oboje często brylują na warszawskich salonach prawicy (bynajmniej nie tylko skrajnej), mają wśród niej rozbudowaną siatkę kontaktów. Państwo Holocher prowadzą największą Polską organizację neofaszystowską już od około 2 lat. Wraz z gronem najbliższych współpracowników zdecydowali się przemalować ONR z popularnej skinerki i poprowadzić drogą cierpkich kompromisów. Wszystko po to, aby w tandemie z Młodzieżą Wszechpolską wjechać z ONR-em nawet do parlamentu. Plan ten starają się skrupulatnie realizować gubiąc jednak po drodze coraz więcej ONR-owskich radykałów, którzy po kolei opuszczają szeregi organizacji przechodząc do konkurencji. Istotną postacią w ONR pozostaje też zastępca kierownika , niejaki Sadek, Jakub Sadowski z Łodzi. Sadowski jest pewnego rodzaju szarą eminencją i motorem wielu działań ONR a zarazem szefem brygady łódzkiej ONR. Zresztą jest to człowiek o ciekawej, nawet jak na neofaszystę, przeszłości. Wydaje się też, że jest on pierwszym kandydatem na przejęcie przywództwa w ONR, człowiekiem który przejmie schedę po rodzinie Holocherów krytykowanej coraz ostrzej za zbytnie bratanie się z Młodzieżą Wszechpolską i politykierami pokroju Zawiszy. Do celebrytów w gronie ONR należy rzecz jasna także rzecznik prasowy, Marian Kowalski z Lublina, człowiek, który w zasadzie nie reprezentuje poglądów organizacji, ale poproszony został o zostanie jej rzecznikiem ze względu na brak jakichkolwiek innych kandydatów na tę funkcję w ponad 200 osobowej organizacji...

Warto nadmienić, że rodzina Holocherów przejęła ONR także w ciekawej sytuacji, w której to ich poprzednik, reprezentujący dużo radykalniejszą frakcję w organizacji, musiał zostać zdjęty ze świecznika po tym, jak został kilkukrotnie skazany za propagowanie faszyzmu.

Rekrutacja i przepływ informacji

ONR w ciągłym strachu przed przesiąknięciem w swoje struktury antyfaszystowskich szpiegów (co zdarzało się już w przeszłości) lub dociekliwych dziennikarzy prowadzi restrykcyjną politykę rekrutacyjną. Przy pierwszym spotkaniu każdy z kandydatów obowiązany jest okazać dowód osobisty oraz zgodzić się na przetwarzanie danych przez organizację. Niekiedy stosowane są na pierwszych spotkaniach przeszukania. Nowi kandydaci są weryfikowani (m.in. przez wywiad środowiskowy i internetowy) i bacznie obserwowani przez pierwsze miesiące swojej działalności. Na ich temat zbierane są dalsze informacje. Po kilku miesiącach kandydaci, jeśli w ogóle wytrzymają tak intensywny okres kontroli ich życia osobistego, formalnie dopuszczani są do grupy. Oczywiście już jako członków obowiązuje każdego ONR-owca zachowywanie wszelkich informacji na temat organizacji dla siebie. Odnosi się to szczególnie wobec przedstawicieli innych organizacji czy grup nacjonalistycznych. Równocześnie ONR prowadzi intensywną inwigilację pozostałych struktur skrajnej prawicy, czyli NOP, Autonomicznych Nacjonalistów i Młodzieży Wszechpolskiej, gromadzi informacje na ich temat, a nawet stara się na wiele sposobów sabotować ich rozwój.

W środowiskach anarchistycznych i antyfaszystowskich nie jest tajemnicą iż grupy antyfaszystowskie niejednokrotnie dostawały informacje kompromitujące właśnie działaczy tych struktur – informacje, które będąc bardzo poufnymi po zweryfikowaniu okazywały się prawdziwe. Źródłem tych informacji mogli być jedynie obecni bądź byli działacze ONR.

Podsumowując struktury ONR: jest to organizacja do tego stopnia zhierarchizowana, że praktycznie tylko wąski, 7-10 osobowy zarząd decyduje o kierunkach rozwoju, natomiast szeregowi członkowie dostają dyspozycje i zadania do wykonania. Takie realia mogą tłumaczyć fakt, iż przeciętna kariera ONR-owca jak 5 do 15 miesięcy długa, a wielu z nich nie wytrzymuje nawet własnego stażu kandydackiego.

Środki na działalność

Podstawowym źródłem finansowania ONR są obowiązkowe składki członkowskie. Ponadto ważnym źródłem jest sklep internetowy, w którym sprzedawane są gadżety i książki. Od momentu założenia Stowarzyszenia „Marsz Niepodległości”, przykrywki stworzonej wspólnie przez MW i ONR dla skuteczniejszego organizowania masowych spędów skrajnej prawicy, ONR powodzi się finansowo dużo lepiej. Marsz Niepodległości przyciągnął bowiem grono mniej lub bardziej kontrowersyjnych sponsorów. Większością pieniędzy lądującej w skarbonce MN rozdysponowuje wprawdzie Młodzież Wszechpolska, ale i ONR-owi skapnie raz na jakiś czas jakaś sumka, dzięki czemu mogą intensyfikować swoją propagandę w postaci druku tysięcy wlepek oraz gazetek propagandowych, na żenującym poziomie, ale za to w sporym nakładzie i dobrej jakości druku.

 Tomasz Greniuch - pan od historiiTaktyka „umiarkowanego” radykalizmu

Od około dwóch lat (czyli od przejęcia organizacji przez Holocherów) zauważyć można, że ONR prowadzi politykę mającą na celu wybielenia swojego wizerunku. Zrezygnowano z wulgarnych wprost odwołujących się do nazizmu, haseł skandowanych na demonstracjach i kontrach – w archiwach antyfaszystowskich zobaczyć można nagrania, na których jeszcze 2-3 lata temu krzyczeli „zrobimy z wami, co Hitler zrobił z Żydami” (wobec osób homoseksualnych). Obecnie ONR-owcy mają zalecone wręcz unikanie publicznego hajlowania (przedstawianego jako „salut rzymski”), za które oberwało im się już nawet od NSZ-owskich kombatantów. ONR przedstawia się też obecnie jako organizacja „Narodowo-Radykalna” i nawet sformułowanie „nacjonalistyczna” zostało schowane „na potem” ze względu na zbyt bliskie konotacje z faszyzmem i nazizmem (przyp: nazizm to nic innego jak alianckie określenie dla nacjonalizmu).

Jednocześnie ONR stara się wepchnąć skrajnie prawicowy dyskurs i retorykę w główny nurt debaty publicznej tak, by był traktowany nie jako wynaturzenie, lecz jedna z głównych interpretacji rzeczywistości, a sam ONR jako poważna organizacja społeczna. Pomagać ma w tym podkreślanie przedwojennej tradycji ONR. Manipuluje się tu faktami, m.in. ukrywając takie „sukcesy” ONR jak wprowadzenie gett ławkowych czy przeprowadzanie pogromów, a przywołuje się postacie luźno powiązane z przedwojennym ONR jak Bytnar „Rudy” czy osoby, które radykalnie zrewidowały poglądy pod wpływem wojny, jak Mosdorf. Ponadto ONR lansuje się obecnie na „ideowych spadkobierców” NSZ, podczas gdy samo przejęcie struktur NSZ (w momencie kiedy umierają ostatni kombatanci), jest głęboko skrywanym, ale od 2 lat jednym z najważniejszych celów strategicznych przywództwa ONR.

Jednocześnie ONR wykorzystuje w pełni wzrost aktywności środowisk konserwatywnych, podsycając i propagując postawy takie jak ksenofobia, homofobia, religijny fundamentalizm, antysemityzm, czy ostatnio „antykomunizm”.

Od dwóch lat ONR wyraźnie zacieśnił współpracę z bardziej salonową Młodzieżą Wszechpolską, czego największym owocem jest wspomniany już „Marsz Niepodległości”. Dzięki współpracy z MW ONR zdobył także kontakty z organizacjami faszystowskimi poza granicami kraju (szczególnie na Węgrzech). Nadal omawiany jest przez obie organizacje projekt założenia ugrupowania „Ruch Narodowy”, które udając przez jakiś czas „prawicowy ruch społeczny” miałoby w najbliższej przyszłości przekształcić się w partię i wejść do parlamentu na wzór węgierskiego Jobbika. To, że uformowanie partii politycznej jest sprzeczne z deklaracją ideową ONR, w której mowa jest o przezwyciężeniu demokracji na rzecz władzy autorytarnej, jego członkom i liderom w żaden sposób nie przeszkadza, chyba że uznać to za formę strategii. Powstanie „Ruchu Narodowego” (RN) odkładane jest od ponad roku, a to ze względu na to, że liderzy Młodzieży Wszechpolskiej – Winnicki, Tumanowicz czy Małecki – ewidentnie starają się wykolegować sojuszników z ONR używając ich raczej jako swojej straży przybocznej bądź chłopców od klejenia plakatów.

Z drugiej strony wciąż pojawiają się głosy, że ONR zbytnio się „ugrzecznia” i w ten sposób traci na rzecz NOP-u czy Autonomicznych Nacjonalistów agresywnie nastawionych bojówkarzy. Wewnętrzny konflikt trwa i był do tej pory przyczyną kilku secesji. Jak dotąd skrzydło „przewrotu poprzez pchanie się z MW do parlamentu” dalej wyznacza linię polityczną gubiąc po drodze coraz więcej członków.

ONR mimo tego, że swój główny kapitał polityczny zbija na kwestiach kulturowych, wraz ze wzrostem niezadowolenia społecznego i nastawienia anty-rządowego stara się je wykorzystać, mimo że nie posiada spójnej ani skrystalizowanej linii gospodarczej (prym wiodą liberałowie). Co prawda, jak dotąd nie powstała żadna inicjatywa o charakterze „socjalnym”, ale już na kilku wystąpieniach pojawiły się (na wzór AN) hasła zaczerpnięte z retoryki lewicowej czy anarchistycznej. ONR-owcy pojawiali się m.in. na protestach przeciwko ACTA, czy też wspólnie z MW organizowali (z wyjątkowo mizernym skutkiem) tzw. Dni Gniewu (anty-systemowo utopili marzannę...). Kilka razy pojawiali się również na akcjach „Solidarności”.

Podsumowanie

Na przykładzie ONR rysuje się spójny obraz współczesnych organizacji o charakterze faszystowskim. Mimo wewnętrznych tarć czy wręcz czystek mamy do czynienia z silnie scentralizowanym, prowadzonym żelazną ręką ugrupowaniem, które stara się zaspokoić upodobania zarówno ulicznych zadymiarzy, jak kandydatów skrajnej prawicy na polityczne salony. Jego kierownictwo stara się zagospodarować dla siebie dogodne miejsce w politycznym kotle, licząc nawet na miejsca w parlamencie. Jednocześnie stylizuje się na głos dołów społecznych ostatnio coraz bardziej doświadczanych przez kryzys (to akurat strategia większości polskich ugrupowań neofaszystowskich). Obydwa pola działania ONR stanowią wyzwanie dla ruchu antyfaszystowskiego czy szerzej wolnościowego. Pierwsze, gdyż zawsze powinien on stać po stronie społeczności uciskanych przez władzę. Drugie, gdyż stanowi naturalne pole działalności właśnie dla antyfaszystów/ek i wolnościowców.

Kanał XML