Dyskryminacja

Wszyscy jesteśmy Romami

Antyfaszyzm | Dyskryminacja | Lokatorzy | Miejsca | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Represje

Od kilkunastu dni trwa we Wrocławiu nagonka na osiedle Romów przy ul. Kamieńskiego. Rozpoczęła się po tym jak biurokraci miejscy po latach "przypomnieli sobie", że to "ich teren"  (prawdopodobnie znalazł się jakiś majętny znajomy inwestor, któremu "bardzo zależy na czasie") i postanowili doprowadzić do usunięcia zamieszkujących teren ludzi (głównie dzieci). bez zapewnienia innej przestrzeni.

W komentarzach pod artykułami (intensywnie linkowanymi na skrajnie prawicowych forach)  i na Facebooku rozpętało się prawdziwe polskie piekło. Romów nazywano: wszami i karaluchami, które należy wytępić. Na fanpage Gazety Wrocławskiej ukazał się komentarz czytelnika przedstawiającego się jako Kuba Emikar Kucharzewski: "Zrzućmy się na benzynę i ich spalmy i ich domki po cichu w nocy".

Gazeta Wrocławska, chcąc być może wypłynąć na tej przedpogromowej atmosferze (jej sprzedaż należy do najsłabszych spośród dzienników lokalnych) dołączyła do histerii antyromskiej. Jej komentator specjalizujący się od dawna w pisaniu "mądrości życiowych" na poziomie Paulo Coelho, po prostu wyjął kilka komentarzy czytelników i sklecił z nich artykuł. "Ore, ore, szaba... jak dobrze mieć Cygana za sąsiada. Najlepiej 300 km za płotem?". W Gazecie Wrocławskiej pojawił się także "fotoreportaż" mający być rzekomo dowodem na "brud Cyganów". Na zdjęciach walają się śmieci a pomiędzy śmieciami stoją Romowie. Skojarzenie odpowiednie. Tyle że zdjęcia przedstawiają zakopywanie śmieci przez Romów. Coś musieli z tymi śmieciami robić dopóki miasto pod naciskiem organizacji społecznych, takich jak Nomada czy Amnesty International, nie zorganizowało dla nich kontenera.

W anonimowych komentarzach Romowie oskarżani są nie tylko o "brudzenie", ale także o kradzieże rowerów z piwnic, choć wiadomo, że kradzieże są plagą całego Wrocławia i przodują w nich całkiem polscy specjaliści. Do tej pory policja  nie postawiła zarzutu Romom z Kamieńskiego ws. kradzieży, mimo że kontrolowani są bardzo często jako "automatycznie podejrzani". Nie ważne są jednak fakty, ważne są przeświadczenia. Tymczasem jedyny sensowny tekst jaki w tych dniach ukazał się na łamach Gazety Wrocławskiej był listem mieszkanki ul. Kamieńskiego, która ujawnia parę niewygodnych faktów, polecam przeczytać.

Stanowisko w sprawie ataku na działacza KRAS

Świat | Antyfaszyzm | Dyskryminacja | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Nasz towarzysz został zaatakowany w Moskwie 28 marca przez grupę narodowych “anarchistów” z tak zwanego Międzybranżowego Zrzeszenia Pracowników (MPST). MPST według naszej siostrzanej organizacji, KRAS znany jest ze swoich nacjonalistycznych stanowisk i pism, proklamuje „zachowanie etnicznej tożsamości”, sprzeciwia się mieszaniu ludzi, staje przeciwko łączeniu kultur, nazywa kosmopolityzm „diabelską inkarnacją kapitalizmu”. Co więcej, jeden z jej liderów przyznał się do zgody na udzielanie informacji na temat ruchów społecznych władzy, którą wyraził podczas przesłuchania na policji.

Nie jest to pierwszy raz gdy członkowie MPST atakują część swoich politycznych oponentów w tym anarchistów fizycznie. W styczniu grozili wolnościowym aktywistom ruchu LGBT. MPST opowiadało się przeciwko homoseksualizmowi i twierdziło, że LGBT nie powinni przynosić tęczowych flag na anarchistyczne demonstracje. Po tamtej „dyskusji”, aktywiści LGBT zostali zaatakowani na jednej z
wolnościowych manifestacji.

Międzynarodowe Stowarzyszenie Pracowników za pośrednictwem swojego Sekretariatu sprzeciwia się faszystowskim i nacjonalistycznym agresorom i prowokatorom z MPST. Sekretariat, sekcje oraz przyjaciele międzynarodówki IWA będą kontaktować się ze wszystkimi wolnościowymi organizacjami na świecie będącymi w kontakcie z MPST i wzywać do bojkotu nie tylko MPST, ale wszystkich grup i działaczy wolnościowych z terenu dawnego Związku Radzieckiego, którzy nie potępią tej grupy, jej działań i ich inicjatorów.

Oslo 3 kwietnia 2013
Sekretariat Międzynarodowego Stowarzyszenia Pracowników

Wrocław: Rodziny rumuńskich Romów zagrożone przymusowym wysiedleniem

Kraj | Dyskryminacja | Lokatorzy | Publicystyka

 autor Tomasz Grzyb26 marca 2013 we wczesnych godzinach porannych, na teren koczowiska społeczności rumuńskich Romów przy ulicy Kamińskiego we Wrocławiu przyjechało kilka wozów straży miejskiej oraz policji.
Wszystkie przebywające tam osoby zostały wylegitymowane, poproszono także o okazanie aktów urodzenia dzieci. Każdy z dorosłych członków społeczności otrzymał 2 pisma wydane przez gminę Wrocław. Zgodnie z ich treścią mają oni 14 dni na dobrowolne opuszczenie zajmowanego miejsca. Jeśli nie wywiążą się z nałożonego na nich zobowiązania, mogą zostać obciążeni karą grzywny do 500 zł lub karą nagany. Jeśli nadal nie opuszczą miejsca sprawa zostanie skierowana na drogę sądową. W ten sposób rozpocznie się procedura, która możne zakończyć się eksmisją romskich rodzin z zajmowanego już od kilku lat terenu byłych ogródków działkowych, należących do gminy Wrocław.
Urzędnicy zdecydowali się na radykalne działania m.in. po naciskach mieszkańców z ulicy Kamieńskiego, którzy narzekają na takie sąsiedztwo. Jeden z argumentów jest taki, że w okolicy spadają ceny nieruchomości.

Tło sprawy:
Wrocławska społeczność rumuńskich Romów liczy obecnie 60 osób, w tym 35 dzieci. Pierwsi przedstawiciele tej społeczności pojawili się we Wrocławiu w połowie lat dziewięćdziesiątych na fali zmian systemowych krajów Bloku Wschodniego, które to umożliwiły im przemieszczanie się po krajach Unii Europejskiej.
Obecnie społeczność ta, od ponad 3 lat, zamieszkuje teren byłych ogródków działkowych należących do gminy Wrocław. Wcześniej, podzieleni na mniejsze grupy, Romowie zamieszkiwali inne tereny miasta. W 1997 roku cała grupa, koczująca wtedy na wrocławskim Tarnogaju, została deportowana do Rumunii. Nie zostali wtedy poinformowani o tym, jaki jest prawdziwy cel podjętych działań. Funkcjonariusze powiedzieli Romom, że zostaną objęci pomocą, co poskutkowało tym, że bez protestów wsiedli do podstawionych autobusów. Ich dobytek i baraki zostały zniszczone. Jedną z konsekwencji tych wydarzeń jest panujący wśród rumuńskich Romów brak zaufania oraz niechęć do współpracy z urzędnikami miejskimi.

Od początku swojego pobytu w Polsce (w przypadku niektórych osób jest to 15 lat) społeczność Romów rumuńskich żyje w wykluczeniu. Sytuacja ta spowodowana jest głównie wykluczeniem ekonomicznym (stan "permanentnej biedy", brak pozwoleń na pracę),ale także przez panujące silne i negatywne stereotypy, uprzedzenia i brak wiedzy na temat odmienności etnicznej i kulturowej. Także brak świadomości samych członków społeczności na temat ich praw i obowiązków wynikających z przebywania na terenie Polski wpływa na ten stan rzeczy.

Grupa mieszkająca we Wrocławiu składa się z wielopokoleniowych rodzin. Większość osób jest niepiśmienna i nie potrafi czytać. Posługują się głównie językiem polskim, który dla większości dzieci urodzonych już w Polsce jest językiem o wiele bardziej opanowanym niż język rumuński. Pierwszym i podstawowym językiem społeczności jest jednak jeden z dialektów języka romani. Głównym źródłem dochodów jest żebractwo. Żebrzą głównie kobiety i dzieci. Mężczyźni pracują „dorywczo” oraz zajmują się infrastrukturą obozu. Mimo wyraźnej chęci podjęcia pracy bardzo sporadycznie zdarza się, żeby Romom udało się znaleźć u Polaków chociażby dorywcze zatrudnienie.

Koczowisko:
Zbudowane przy ulicy Kamińskiego koczowisko składa się z kilkunastu baraków skonstruowanych z surowców wtórnych (znalezione deski, stare drzwi i okna). Ich głównym wyposażeniem są łóżka i zrobione z metalowych beczek piece, służące zarówno do ogrzewania, jak i gotowania. Prąd pozyskiwany jest za pomocą agregatów prądotwórczych. Warunki bytowe panujące na terenie koczowiska są bardzo ciężkie i nie mieszczą się lokalnie przyjętych normach.

W najbliższym sąsiedztwie obozu znajduje się osiedle mieszkaniowe. Jego mieszkańcy postrzegają konieczność dzielenia z Romami najbliższego otoczenia jako uciążliwą. Doskwiera im wiele aspektów takiego sąsiedztwa jak np. brak zarządzania odpadami (śmieci są zakopywane pod ziemią, palone są plastikowe materiały). W najbliższej okolicy koczowiska panuje bałagan a drzewa i krzewy pozostałe po ogródkach działkowych zostały powycinane. Ponadto Romowie często zwracają się do mieszkańców osiedla z prośbą o napełnienie butelek wodą (koczowisko nie ma dostępu do bieżącej wody), jedzenie czy pieniądze, co z czasem zaczęło stanowić co raz większy problem, ze względu na coraz większą liczbę mieszkańców koczowiska. Zdarzają się także agresywne sytuacje w których jedna i/bądź druga strona reaguje napastliwie. Panuje obcość i strach jednych przed drugimi. Brak jest jakiejkolwiek platformy do wytworzenia zdrowych relacji społecznych.

Koczowisko pozostawione samo sobie jedyne wsparcie otrzymywało od Stowarzyszenia na Rzecz Integracji Społeczeństwa Wielokulturowego "Nomada" oraz Domu Spotkań im. Angelusa Silesiusa, które m.in. organizują warsztaty dla dzieci i młodzieży oraz lekcje pisania i czytania. Dzięki ich interwencji, w czerwcu, udało się doprowadzić do spotkania przedstawicieli rumuńskiej społeczności z władzami miasta. Zgodnie z ustaleniami spotkania władze miasta zapewniały przez kilka ostatnich miesięcy mieszkańcom obozowiska toalety ToiToi, ustawiony został kontener na śmieci oraz raz w tygodniu dowożona była woda. Pomoc władz, które promują miasto Wrocław jako otwarte i wielokulturowe, była jednak bardzo doraźna i niedostateczna. Warto przypomnieć również w tym miejscu o przeprowadzonej jesienią przez miasto kampanii społecznej "Dając pieniądze nie pomagasz". Kampania miała na celu przekonanie mieszkańców Wrocławia do nie przekazywania pieniędzy osobom żebrzącym na ulicy. Jako rozwiązanie podana została informacja o udzielających pomoc ośrodkach. Informacje te jednak były nie rzetelne, ponieważ większość z nich jest przepełniona lub zbyt niewydolna finansowo, a wszystkie z nich nie mogą udzielić pomocy rumuńskim Romom, ponieważ nie są oni obywatelami Polski. Skutkiem przeprowadzonej w sposób nierzetelny kampanii była bardzo trudna sytuacja żywnościowa na koczowisku i panujący przez całą zimę głód.
Ostatecznie "pomoc" władz miasta zakończona została groźbą ewikcji, bez podjętych wcześniej jakichkolwiek konsultacji z mieszkańcami koczowiska, mimo świadomości złej sytuacji materialnej i socjalnej tej społeczności.

Aktualnie sytuacją zainteresowało się także Amnesty International, które wzywa do przesyłania wiadomości listowych, a także na portalach Facebook i Twitter, do władz miasta Wrocławia w celu zaprzestania ewikcji i podjęcia próby znalezienia innego rozwiązania problemu.
więcej informacji:
http://amnesty.org.pl/no_cache/aktualnosci/strona/article/7859.html
http://www.amnesty.org/en/news/imminent-eviction-roma-poland-must-be-sto...

5 kwietnia 2013 przedstawiciele społeczności koczowiska, wraz z członkami Stowarzyszenia Nomada złożyli list do prezydenta miasta Rafała Dutkiewicza z prośbą o pomoc i zrozumienie ich sytuacji.
Oto treść listu:
"Zwracamy się z prośbą o pomoc i zrozumienie naszej trudnej sytuacji. Dostaliśmy wezwanie do opuszczenia byłych ogródków działkowych przy ul. Kamieńskiego, gdzie znajduje się centrum naszego życia - nasze jedyne domy. Mieszkamy tam od kilku lat, a w Polsce niektórzy z nas od kilkunastu. Większość naszych dzieci urodziła się w Polsce, duża część we Wrocławiu. Często nie mówią już po rumuńsku, tylko po polsku i w romani. W ramach zajęć organizowanych przez różne organizacje dwa razy w tygodniu chodzą do szkoły, gdzie uczą się pisać i czytać, chcielibyśmy wysłać je do prawdziwej szkoły.
Czujemy się mieszkańcami tego miasta. Nie mamy się dokąd wyprowadzić. Czy moglibyśmy liczyć na wsparcie i wskazanie nam innego terenu, gdzie moglibyśmy się osiedlić?.
Zdajemy sobie sprawę, że nasze sąsiedztwo może być uciążliwe dla mieszkańców ul. Kamieńskiego, bo jest nas wielu i często zwracamy się do nich o pomoc. Jednocześnie tylko dzięki pomocy innych ludzi nasze dzieci nie chodzą głodne i mają prowizoryczny, ale dach nad głową i ciepło.
Prosimy o pomoc, bo nasza sytuacja jest bardzo trudna, nie mamy gdzie wracać, a nawet w Rumunii nie mamy szans na normalne życie. My nie chcemy tak żyć, ale też nie mamy wykształcenia, pracy, majątku, dlatego wychodzimy na ulice i żebrzemy o pieniądze na jedzenie, leki czy inne produkty potrzebne do życia. Niektórzy mówią, że mamy drogie samochody, tak naprawdę parę rodzin ma stare samochody, którymi czasem przeprowadzają się z miejsca na miejsce i to jest jedyny ich majątek.
Gdyby znalazła się jakaś praca dla nas, to z chęcią byśmy ją podjęli i zaangażowalibyśmy się w rozwój i prace na rzecz miasta Wrocławia. Proszę tylko dać nam szansę. Chcemy zostać we Wrocławiu i integrować się ze społeczeństwem tego miasta."

Z wyrazami szacunku,

w imieniu Romów rumuńskich ich przedstawiciele:
Ita Stoica, Nicolai Stoica, Ion Ciurar."

W napisaniu listu Romom pomogli przedstawiciele Nomady, Domu Spotkań im. Angelusa Silesiusa i dr Paweł Lechowski, etnolog, znawca kultury romskiej, który pełnił rolę tłumacza.

Wrocław: Władze chcą eksmitować koczowisko Romów

Kraj | Dyskryminacja | Lokatorzy

Straż Miejska dała mieszkającym przy Kamieńskiego Romom dwa tygodnie na opuszczenie zajmowanej przez siebie działki.

W 15 barakach żyje ok. 50 osób, głównie dzieci. Próba eksmitowania ich rok temu polegała na nalocie policyjnym zorganizowanym o 6 rano. Takie działanie zostało uznane za "nieprofesjonalne" (sic!) więc tym razem postanowiono zacząć od dostarczenie pism.

Jeżeli się nie wyprowadzą dostaną mandaty po 500 zł. Jest to typowy sposób terroryzowania osób bezdomnych stosowany między innymi na Węgrzech.

Powodem usunięcia Romów są skargi bliżej nieokreślonych mieszkańców okolic, którzy są przez Romów krzywdzeni z tytułu, iż... obniżają ceny nieruchomości.

Niech żyje homoterror!

Dyskryminacja | Publicystyka

Poniżej publikujemy tekst zaczerpnięty z bloga "Trzyczęściowy garnitur".

Ewa jest załamana i jest jej źle i smutno. Ja, jak mała Mi z Muminków, nie umiem być smutna, umiem być tylko zła, zła, zła. Nasz, a właściwie Ewy, blog miał być eleganckim garniturkiem. Takim, na którym nawet użycie słowa "dupa" musi być celowe. Inne słowa wręcz nie wchodziły w grę. Nawet słowo "klecha" było przez Ewę tępione. Tym razem dostałam dyspensę. W końcu.

Wkurwia mnie, nie "złości", nie "trafia mnie szlag", a po prostu tak po ludzku wkurwia debata publiczna. Wkurwiają mnie Wałęsy, Szczepkowskie, Terlikowskie, Pawłowicze, kryptocioty Kaczyńskie (a niech mnie pozwie), Godsony, pożal się Bogini Żalki, Niesiołowskie od owadów i wszystkie inne kreatury, która może o prawach człowieka słyszały i nawet ich zwolennikami się deklarują, ale z ich słów, ich czynów absolutnie to nie wynika.

Kto tym nędznym postaciom dał prawo do mieszania mnie, mojej ukochanej, moich przyjaciół, moich znajomych z błotem? Skąd te marne istoty wiedzą, jak wygląda moje życie? Dlaczego swoje chore urojenia obwieszczają jako prawdy objawione? Bo mogą wypłynąć? Bo "bij pedała" stało się ogólnopolskim hasłem? Bo niby to takie odważne i wspaniałe powiedzieć, że pedały to samo zło, wynaturzenie? Że lesby to niespełnione kobiety, bo żaden facet ich nie chciał? Padalce te zasłaniają się wolnością słowa. Idioci.

I jeszcze pieprzenie o jakimś lobby homoseksualnym. Nie dość, że gnoje bez empatii, to nawet myśleć logicznie nie potrafią. Tak trudno zrozumieć jednej z drugim, że gdyby to lobby było takie silne, to już i w Watykanie byłyby dozwolone małżeństwa par jednopłciowych, a w kk sakrament ślubu byłby popularny niczym hostia?

A nasi niby "przyjaciele"? Taki Lis (Tomasz), taka postępowa Trójka, taka Olejnik czy dziennikarzyny (no dobra, nie wszystkie) z Gazeta.pl czy innej Wyborczej? Ta ich równość, prezentacja drugiej strony. Drugiej strony czego? Strony nienawidzącej wszystkiego i wszystkich? Jak człowiek, który jest inteligentny, a problem z Lisem czy Olejnik jest taki, że cholera są, może tak myśleć? Nie zdarzyło się i nie zdarzy, żeby ta dwójczyna kiedykolwiek zaprosiła do studia Żyda i antysemitę, Godsona i rasistę. Wyobrażacie sobie, jaki podniósłby się gewałt? Ale lesbijkę, geja i faceta w czarnej kiecce z białym paskiem pod szyją czy Terlikowskiego, padalca jakich mało, którzy pieprzą trzy po trzy, którzy plują jadem, to można. Bo przecież są i takie poglądy. Ano są, tak jak i są rasistowskie czy antysemickie.

A wiecie, skąd to się między innymi bierze?

Ano chcieliśmy takim właśnie kretynom pokazywać, że jesteśmy "normalni". Zaczęliśmy od kampanii "Niech nas obsobaczą", tfu, zobaczą, i brnęliśmy w tym słodkim obrazie geja i lesbijki. I co? I gówno nam z tego przyszło! Ile razy czytałam na naszych forach, w komentarzach, żebyśmy się nie afiszowali, żebyśmy edukowali społeczeństwo i kornie czekali, aż dojrzeje. Kochane cioteczki, ulubione moje femki lesbijki. Nieważne, że wydaje wam się, że wy nie wyglądacie tak, jak te pedały i lesby na paradzie, i tak na pierwszy rzut oka widać, kim jesteście. Nieważne, że część z "postępowych" mówi, że "normalni" homosie są spoko. Te wszystkie brudy, ten gnój was też dotyczy. Nawet jeśli będziecie udawać, że gówno, którym was obrzucają, to czekolada.

Dlatego ja już przestaję edukować. Przestaję się hamować. Przestaję udawać, że normalna rozmowa z idiotami jest możliwa, i cierpliwie tłumaczyć. Dość. Niech żyje homoterror!

Za: http://trzyczesciowygarnitur.blogspot.de/2013/03/niech-zyje-homoterror.h...

Łódzka Akcja Miasto Otwarte

Kraj | Antyfaszyzm | Blog | Dyskryminacja | Rasizm/Nacjonalizm

W ostatnim czasie w wielu sytuacjach zdarzało się łódzkim aktywistom, prócz codziennych zmagań w swojej działalności, spotykać w celu reagowania na różnego rodzaju przejawy aktywności skrajnej prawicy, czyli nietolerancji, szkalowania, gróźb mniej lub bardziej realnych, chęci wchodzenia do szkół czy organizacji szowinistycznych/antysemickich spotkań, wykładów, demonstracji.

Efektem tych spotkań było parę akcji które grupa podjęła mniej lub bardziej jawnie - o tych które wylądowały już na śmietniku historii pewnie jeszcze będzie można przeczytać na stronie grupy. Ostatnimi wydarzeniami o którym pisaliśmy na CIA była akcja 8 marca w imieniu dam oraz ostatnio, po raz pierwszy oficjalnie jako "ŁAMO" na demonstracji "S".

Na stronie grupy w deklaracji ideowej przeczytać możemy że:

"Łódzka Akcja Miasto Otwarte jest kolektywem zrzeszającym osoby o poglądach wolnościowych i równościowych, mającym za zadanie pielęgnowanie i upowszechnianie postaw egalitarnych, poczucia odpowiedzialności za innych, bronienie godności i wartości ludzkiej, i tworzenie inkluzywnej społeczności wolnej od uprzedzeń.

Odwołując się do Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, opowiadamy się za wolnością słowa i przekonań, wolnością od strachu i niedostatku. Uważamy, że każdy człowiek ma prawo do szacunku, bez względu na rasę, kolor skóry, płeć, język, wyznawaną wiarę, orientację seksualną, poglądy polityczne, czy jakiekolwiek inne różnice, a także prawo do ochrony przed dyskryminacją i przed podżeganiem do dyskryminacji.

Zgodnie z art. 19 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, uznajemy, że każdy człowiek ma prawo do wolności poglądów i swobodnego ich wyrażania, o ile upowszechnianie tych poglądów nie służy podżeganiu do dyskryminacji, co oznacza, że odrzucamy i piętnujemy teorie i praktyki autorytarne i totalitarne. Potępiamy szeroko pojęty faszyzm, nacjonalizm i każdą formę szowinizmu, egoizmu narodowego, czy klasowego.

Łódzka Akcja Miasto Otwarte składa się z osób o zróżnicowanych poglądach politycznych, których podstawą w ogólnym zarysie jest wspomniany sprzeciw wobec łamania praw człowieka, obywatela, ale także praw pracownika, co oznacza niezgodę na wyzysk ekonomiczny. Odwołując się do art. 23 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, uważamy, że każdy człowiek ma prawo do zadowalających warunków pracy, gwarantujących egzystencję odpowiadającą godności ludzkiej, równej płacy za równą pracę i ochrony przed bezrobociem.

Wychodzimy z założenia, że każda osoba ludzka powinna mieć prawo do powszechnie dostępnej, sprawnej i wartościowej edukacji, uczącej postaw egalitarnych - odpowiedzialności za wspólnotę.

Podchodząc sceptycznie do obecnego systemu społeczno-politycznego, opowiadamy się za demokracją w szerszym, niż obecnie, sensie, w której to obywatel będzie miał możliwie szeroki wachlarz narzędzi do współdecydowania o losach wspólnoty, dzielnicy, miasta, a w końcu współdecydowania o losach kraju, w oparciu o zasady wolności, równości i braterstwa. Nieobce są nam koncepcje partycypacji, samorządności, demokracji uczestniczącej i bezpośredniej.

Łódzka Akcja Miasto Otwarte kładzie nacisk na lokalność, co oznacza pielęgnowanie wolnościowej, emancypacyjnej, a także równościowej historii i tradycji miasta Łodzi oraz całego województwa."

Wszelkie informacje dostępne w temacie działania grupy dostępne będą pod adresem:

http://www.otwartalodz.pl

oraz na facebooku pod adresem:

https://www.facebook.com/pages/%C5%81%C3%B3dzka-Akcja-Miasto-Otwarte/452...

Poznań: Represje za walkę z dyskryminacją

Kraj | Dyskryminacja | Represje

Jak dowiedział się reporter TokFM, prokuratura ma zamiar zająć się nieformalną grupą studentów ośmieszającą pracowników uczelni popierających homofobiczne poglądy posłanki Krystyny Pawłowicz.

Wypowiedzi z sejmowej mównicy na temat społecznej nieużyteczności homoseksualistów wywołały skandal na całym świecie. Posłanka zgłosiła również interpelację do ministra zdrowia w sprawie leczenia homoseksualistów. Pawłowicz jako prawnik dobrze wie, że żaden ośrodek akademicki nie uznaje homoseksualizmu za chorobę stąd leczenie homoseksualistów nie może mieć w Polsce miejsca.

Akcja Homoterapia zajęła się wyśmiewaniem polonisty, Stanisława Mikołajczaka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Politycy PIS uznali, że wyśmiewanie poglądów uznawanych powszechnie za absurdalne to tłumienie wolności słowa. Między innymi z tego względu grozili donosem do prokuratury.

Poznań: Kolejna akcja grupy "Homoterapia"

Kraj | Dyskryminacja

Grupa aktywistów organizująca prześmiewczą "Akcję homoterapię" znów odwiedziła Collegium Maius, gdzie chciała prosić polonistę i posła PIS w jednym: prof. Stefana Mikołajczaka, by ten "wyleczył ich z homoseksualizmu".

Kilka tygodni temu Mikołajczak napisał list otwarty w którym stwierdził, że homoseksualizm jest anomalią. Aktywiści chodzili po budynku w poszukiwaniu posła.

Po pierwszych wizytach aktywistów (na Wydziale Historycznym i w Collegium Maius) władze UAM zdecydowały o tym, że porządku na terenie uczelni będą pilnować dodatkowi pracownicy.

Polska przemoc wobec kobiet

Kraj | Dyskryminacja | Prawa kobiet/Feminizm

Co trzecia Polka przynajmniej raz w życiu padła ofiarą przemocy ze strony mężczyzny. Co 40 sekund jakaś kobieta jest bita, gwałcona czy gnębiona psychicznie - informuje rp.pl. Z badań Katedry Kryminologii i Polityki Kryminalnej Uniwersytetu Warszawskiego wynika, że co roku takich ataków jest od 700 tys do prawie miliona. Spośród 35 proc. Polek, które spotkało się z agresją, ponad 6 proc. twierdzi, że stało się to w ostatnich miesiącach.

Prof. Beata Gruszczyńska z UW mówi, że coraz częściej kobiety mówią o przemocy seksualnej, psychicznej oraz ekonomicznej. W prawie co szóstym przypadku napastnikiem jest mąż lub partner, a w co czwartym krewny czy znajomy. Nie więcej niż o 25 proc. takich spraw dowiaduje się policja.

Parada uliczna "Wrocław wolny od nienawiści"

Kraj | Dyskryminacja | Protesty
2013-03-23 16:00
2013-03-23 23:00

We Wrocławiu od kilku lat obserwujemy wzrost aktywności skrajnyc hśrodowisk nacjonalistycznych, które wykorzystują każdą okazję, by zabrać głos w przestrzeni publicznej. Głównym elementem ich wystąpień jest nienawiść i pogarda wobec imigrantów, osób nieheteronormatywnych, przedstawicieli różnych religii i kultur oraz środowisk politycznych, czyli wszystkich, którzy są w jakikolwiek sposób „inni”. Nierzadko za brutalnymi słowami idzie fizyczna siła – czego przykładami są powtarzające się ataki na miejsca niezgodne z nacjonalistyczną wizją świata.

Ale to miasto należy do nas, nie do nich. We Wrocławiu nie ma, nie było i nie będzie miejsca na dyskryminację pod żadną postacią, na rasizm, szowinizm, homofobię, ksenofobię i inne, podobne postawy. Po to wychodzimy na ulice: zjednoczeni w radosnym pochodzie, silni kolorową różnorodnością odzyskujemy miasto z brunatnych łap i oddajemy je we władanie każdemu, kto jest wolny od nienawiści. By każdy z nas czuł się tutaj akceptowany, wolny od strachu i wolny od dyskryminacji z jakiegokolwiek powodu. Byśmy rozejrzeli się wokół siebie i dostrzegli w sobie i innych to co ważne: otwartość, wolność, wzajemny szacunek i zrozumienie ponad różnicami.

Chodźcie z nami! Miasto należy do nas. Do nas wszystkich!

Deutsh:

Seit einigen Jahren beobachten wir in Wrocław eine Zunahme von Aktivitäten extremer, nationalistischer Kreise, die jede Gelegenheit nutzen, um die Stimme im öffentlichen Raum zu erheben. Das Hauptelement ihres Auftretens sind Hass und Verachtung für Immigranten, nicht-heteronormativen Personen, Vertreter verschiedener Religionen und Kulturen und für politische Kreise, also für alle, die in irgendeiner Weise "andere" sind. Nicht selten untermauern sie ihre brutalen Worte mit brutalen Taten. Beispiele hierfür sind sich ständig wiederholende
Angriffe auf Orte, die nicht mit der nationalistischen Weltanschauung im Einklang stehen.

Aber die Stadt gehört uns, und nicht ihnen. In Wrocław gab es und es gibt keinen Platz für Diskriminierung jeglicher Form, für Rassismus und Chauvinismus, für Homophobie, Fremdenfeindlichkeit und ähnliche Haltungen. Deswegen gehen wie auf die Straße: Vereinigt in einem fröhlichen Zug, stark dank der Farbverschiedenheit, erlangen wir die Stadt aus jenen brutalen Händen zurück und geben sie in die Hände von
allen, die frei von Hass sind. Damit jeder/e/es von uns sich hier akzeptiert fühlt, frei von Angst und
Diskriminierung. Wir sollen uns umschauen und in uns selbst und in den Anderen das entdecken, was
wichtig ist: Offenheit, Freiheit, gegenseitige Achtung und Verständnis, über
Unterschiede hinweg.

Kommt mit! Die Stadt gehört uns. Uns allen!!!!

English:

Since couple of years there has been an increase in right-wing activity in Wrocław. Nationalists try to take advantage of every opportunity to voice their opinions. They spread hatred and disdain for immigrant, non-heteronormative persons, people of different religions and cultures or of different political outlooks: all those who are in some way "other". Harsh words are often followed by violence: like in case of successive attacks on places that don't fit into nationalists' worldview.

But the city is ours, not theirs. Wrocław is not, was not and will not be a place of discrimination, racism, chauvinism, homophobia, xenophobia and similar attitudes. That’s why we go out on the streets, united in a
joyful march, strong in colorful diversity, we will reclaim this city from fascists and give it back to those who know no hate. Everyone should feel accepted here, should be free of fear and free of every form
of discrimination. We should look around and see in ourselves and others that what is important: openness, freedom, mutual respect and understanding beyond differences.

Come with us! The city belong to us. To us all!

Français:

A Wroclaw depuis quelques années on a observé une augmentation de l'activité d'extrême nationalistes qui utilise toutes les occasions de prendre paroles dans l'espace public. L'élément principal de leur discours est la haine et le mépris contre les immigrés, les autres que hétéro, les représentants de différentes religions et cultures et environnements politiques, bref contre tous ceux qui sont "différente".
Souvent, après les agressions verbales, ils en viennent aux mains - par exemple des attaques répétées sur des lieux incompatibles avec leurs vision nationaliste du monde.

Mais cette ville est à nous, pas à eux. A Wroclaw, il n'est pas, il n'y a pas et il n'y aura pas de discrimination sous aucune forme, de racisme, de chauvinisme, d'homophobie, de xénophobie, et d'autres attitudes similaires. C'est pour quoi nous sortons dans les rues: unis dans une joyeuse procession, fort de la couleur de diversité pour reconquérir la ville des pattes brunes et en donner la possession à quiconque est exempt de haine. Pour que chacun d'entre nous se sentent accepté ici, sans peur et sans discrimination pour quelconque raison. Pour regarder autour de nous et trouver dans nous-même et dans les autres ce qui est important: l'ouverture, la liberté, le respect mutuel et la compréhension*.

Venez avec nous! La ville nous appartient. Pour nous tous!
(tłumaczenie na język francuski dzięki uprzejmości Benée i Olgar)

Link do wydarzenia na facebooku tutaj

Szwecja: Nowe środki represyjne przeciw imigrantom

Świat | Dyskryminacja | Represje

Szwedzka policja wykorzystuje coraz więcej środków w celu ścigania imigrantów nie posiadających dokumentów. Ponieważ zatrzymywanie kogokolwiek bez uzasadnionych podejrzeń nie jest legalne, policja wymyśliła powody do zatrzymań.

Operacja nosi nazwę Reva, czyli „Rättssäkert och effektivt verkställighetsarbete” (legalne i skuteczne realizowanie polityki). Celem operacji jest znajdywanie nielegalnych imigrantów i ich deportacja.

Wśród działań podejmowanych w ramach Reva, były m.in. naloty na handlarzy ulicznych na placu Möllevångstorget w Malmö pod pozorem kontroli podatkowej, zatrzymywanie rowerzystów za rzekome wykroczenia przeciw kodeksowi drogowemu. Prawdziwym powodem jest jednak legitymowanie osób na ulicy.

Niemcy: firma Amazon używała neo-nazistów do kontrolowania pracy imigrantów

Świat | Dyskryminacja | Gospodarka | Prawa pracownika | Rasizm/Nacjonalizm

Niemiecka telewizja ARD w zrealizowanym przez siebie dokumencie, wysuwa oskarżenia o powiązania z niemieckimi neo-nazistami, wobec firmy Amazon - zajmującej się handlem online. Firma ta zatrudnia ponad 5 tysięcy imigrantów z całej Europy do pracy w swoich magazynach i centrach dystrybucji w niemczech.

Film pokazał wszechobecnych strażników firmy "Hess Security" noszących czarne mundury, buty i wojskowe fryzury. Byli oni zatrudnieni do utrzymywania porządku w hotelach i hostelach pracowniczych, gdzie mieszkali zagraniczni pracownicy. "Wielu pracowników się boi" - mówi twórca programu.

Dokument dostarcza fotograficznych dowodów wskazujących, że ochroniarze regularnie przeszukiwali sypialnie i kuchnie zagranicznych pracowników. "Mówią nam że są tu policją" - skarży się kobieta z hiszpanii.

Ewolucja nie jest procesem celowym

Dyskryminacja | Publicystyka

Stanowisko Komitetu Biologii Ewolucyjnej i Teoretycznej Polskiej Akademii Nauk w sprawie oświadczenia wydanego przez Akademicki Klub Obywatelski im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu

W związku z wykorzystaniem przez Akademicki Klub Obywatelski argumentów odwołujących się do teorii ewolucji, Komitet czuje się zobowiązany do mocnego sprzeciwu wobec wypaczania jej treści. Chcemy też zaprotestować wobec używania teorii ewolucji jako argumentu do wygłaszania sądów moralnych.

W oświadczeniu AKO czytamy, że „najważniejszym zadaniem każdego gatunku jest przekazanie genów następnemu pokoleniu. Stanowi ono motor ewolucji”. Zwracamy uwagę, że ewolucja nie jest procesem celowym, w związku z czym gatunki nie mają żadnych „zadań”. Ewolucja na drodze doboru naturalnego polega na zróżnicowanym rozrodzie i przeżywaniu osobników różniących się genetycznie. Ten prosty mechanizm, działając na organizmy żywe wystarczająco długo, może doprowadzić do utrwalania się różnorodnych, najbardziej wyszukanych adaptacji.

Ponieważ gatunki powstają i wymierają rzadko, dobór naturalny działa na nie słabo i nie prowadzi do powstawania służących im przystosowań. Może natomiast prowadzić do ewolucji cech, które są korzystne dla osobników, ale szkodliwe dla demografii gatunku. Przykładem może być występujące u niektórych ssaków dzieciobójstwo. Samce, po zabiciu potomstwa samicy z innych samców, mogą ją szybciej zapłodnić. Równocześnie, teoria ewolucji pokazuje, że można propagować swoje geny nie rozmnażając się, a zamiast tego zwiększać liczbę odchowanego potomstwa swych krewnych poprzez udzielanie im pomocy. Przykładem na to są chociażby robotnice społecznych owadów. Jest to wiedza elementarna, którą dysponuje każdy student biologii.

Przynajmniej od czasów Traktatu o Naturze Ludzkiej Davida Hume’a rozumiemy, że nie należy twierdzić o tym jak powinno być, na podstawie tego jak jest. Biologowie ewolucyjni bardziej może niż inni uczeni są świadomi tego, że normy etyczne nie mogą być wyprowadzane na podstawie tego, co naturalne lub powszechne w przyrodzie. Dobitnie przekonuje o tym wzmiankowany wyżej przykład dzieciobójstwa. Ewolucja nie tworzy żadnych norm, to społeczeństwa je tworzą. Próby posługiwania się przy tym źle rozumianą teorią ewolucji bardzo źle się kojarzą, służyły bowiem w przeszłości do uzasadniania rasizmu i krzewienia nietolerancji.

Komitet Biologii Ewolucyjnej i Teoretycznej PAN
http://www.kbet.pan.pl

Jak multikulturalizm obalił młodzieżowy ruch rewolty - analiza multikulturalizmu część 2

Świat | Antyfaszyzm | Dyskryminacja | Protesty | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Wśród wielu „wspólnot” tworzonych sztucznie przez establishment, żadna nie rozwinęła się tak szybko jak „wspólnota” muzułmańska.

Nie jest to efektem liberalno-marksistowsko-islamskiego spisku. Żeby nakreślić problem trzeba przyjrzeć się temu jak wspólnoty imigrantów zostały wciągnięte w spektakl i dlaczego stało się tak akurat z nimi.

Kwestie, które będę tutaj opisywał nie odgrywają wielkiej roli w postrzeganiu świata. Chodzi tylko o to, że stwierdzenie, że powstanie politycznego islamu było przypadkiem jest równie bezzasadne jak spisek o którym wspomniałem w powyższym akapicie. Zaznaczę tylko, że mówiąc o muzułmanach mam na myśli imigrantów wyznających religię muzułmańską. Europejscy muzułmanie nie mają z tym zagadnieniem nic wspólnego.

W drugiej części analizy multikulturalizmu opiszę też zjawisko solidarności klasowej jaka rozwinęła się między młodymi białymi Brytyjczykami, a ich kolegami pochodzenia azjatyckiego oraz to kto, dlaczego i w jaki sposób postanowił to obalić.

Imigranci i tworzenie się wspólnot

Strategia multikulturalizmu pierwszy raz została zastosowana w Radzie Londynu w latach 80-tych. Polegało to na tym, że Partia Pracy starała się o to żeby populacja kolorowa miała jak najwięcej przedstawicieli we władzach. Pamiętacie końcową scenę z filmu „Szczęśliwego Nowego Jorku”? Jest to film opisujący losy polskich emigrantów w Nowym Jorku. Film kończy się tym, że robotnik budowlany o pseudonimie „Azbest” grany przez Cezarego Pazurę zostaje radnym Nowego Jorku, ale jest jedynym białym w radzie.

Przykład z filmu ma być oczywiście wyolbrzymieniem i karykaturą, ale to polegało i polega. Partia Pracy starała się to stosować również na szczeblu krajowym. Była to rządowa odpowiedź na zamieszki antyrasistowskie, które skierowane były przeciwko klasie rządzącej i faszystowskiemu Frontowi Narodowemu.

Ideologia kryjąca się za multikulturalizmem jest nam już dobrze znana. Teraz skupimy się na tym skąd się bierze społeczeństwo równoległe.

Największa fala imigracji w Wielkiej Brytanii miała miejsce w latach 50-tych i 60-tych. Imigrantami byli mieszkańcy zachodnich Indii, czyli Pakistanu. Była to jedna z głównych kolonii Imperium Brytyjskiego. Rząd brytyjski chciał ściągnąć tanią siłę roboczą. W sektorze publicznym, głównie w transporcie i służbie zdrowia zatrudniono wielu przybyszów z Karaibów i Jamajki. Przybysze z Azji pracowali w fabrykach jako robotnicy. Wielu imigrantów przybywało do Wielkiej Brytanii z kapitałem. Zakładali więc drobne biznesy. Do tej pory większość restauracji w Anglii to restauracje indyjskie. Ciężko jest znaleźć restaurację z daniem brytyjskim.

Jak już pisałem w pierwszej części analizy multikulturalizmu, rząd na przełomie lat 60-tych i 70-tych zaczął ograniczać migrację. Ulgi stosowano dla rodzin i małżeństw. Właśnie to było zalążkiem tworzenia się wspólnot imigrantów. Imigranci pochodzący z tych samych terytoriów mają tendencję do osiedlania się razem na terenach gdzie czynsz jest tani i ludzie mówię w tym samym lub podobnym języku. W taki sposób tworzą się dzielnice w większości zamieszkane przez imigrantów z danego kraju.

W Stanach Zjednoczonych istnieje kilka takich dzielnic pełnych Polaków. W Nowym Jorku jest to Green Point.

Oczywistym jest fakt, że osiedlanie się w jednym miejscu nie tworzy wspólnot. Tworzą je relacje społeczne.

Restrykcje dla imigrantów umożliwiające Azjatom osiedlanie się w Wielkiej Brytanii tylko przez pokrewieństwo z osobami mającymi obywatelstwo tylko napędzało osiedlanie się Azjatów obok siebie. Rasizm obecny w społeczeństwie brytyjskim również ich do tego skłaniał. Imigranci izolowali się coraz bardziej i byli coraz gorszym materiałem do asymilacji.

„Wspólnoty” muzułmanów były i są hierarchiczne i patriarchalne. W taki sposób wytworzyło się równoległe społeczeństwo w ramach którego dochodziło do waśni klanowych między liderami różnych wspólnot czy majętniejszymi rodzinami. Ten problem zupełnie nie dotyczył imigrantów z Afryki, którzy się asymilowali. Przybysze z Bliskiego Wschodu znajdowali się w podobnych warunkach. Nie zintegrowali się ze społeczeństwem indyjsko-pakistańsko-bangladeskim. Nie było jeszcze czegoś takiego jak tożsamość muzułmańska w Wielkiej Brytanii.

Azjatyckie wspólnoty nie były wyłącznie odseparowane od innych muzułmanów brytyjskich. Wewnątrz tych wspólnot dochodziło też do podziałów na tle językowym. Wszystkie te kwestie prawie w ogóle nie dotyczą Afro-Karaibów z których 40 000 jestmuzułmanami, a przybyli do Wielkiej Brytanii w tym samym czasie z wysp Morza Karaibskiego.

Kolektywizm, indywidualizm, klasowość

Model społeczny zaimportowany do Wielkiej Brytanii z Azji musiał prędzej czy później zderzyć się z brytyjskim systemem kapitalistycznym.

Z jednej strony zarówno czarni Afro-Karaibowie jak i azjatyccy imigranci doświadczyli rasizmu. To z jednej strony bardziej wpychało ich w hierarchiczne społeczeństwo równoległe, z drugiej budowało solidarność. Z drugiej strony to równoległe społeczeństwo było non-stop w stosunkach handlowych ze światem zewnętrznym. Gdy w grę wchodzi pieniądz upadają wszelkie inne więzi społeczne łącznie z pokrewieństwem.

Proces fragmentacji i indywidualizacji postępował w miarę przemijania pokoleń. Działa to w taki sposób, że dzieci imigrantów w wielu przypadkach są bilingualistami. W innym języku mówią w domu w innym w szkole. Wnuki generalnie mówią już wyłącznie językiem kraju w którym żyją. Zanika więź rodzinna z krewnymi w kraju skąd pochodzą. Muzułmańscy imigranci drugiego i trzeciego pokolenia mieli i mają do czynienia z czymś odrobinę innym niż europejscy. W pewnym momencie przyszło im żyć w dwóch społeczeństwach jednocześnie. W domu aranżowanie małżeństw przez głowy rodziny, poza domem imprezy z przyjaciółmi i randki. Muzyka, seks, marihuana, coś co rodzice uznają za występek w kraju w którym żyją nie jest niczym nowym.

Kapitalizm dzieli wspólnoty na burżuazyjne indywidua przy jednoczesnym tworzeniu warunków pod solidarność klasową. Azjatyccy imigranci musieli zarabiać na życie i doświadczali przy tym alienacji i antagonizmów więc działanie zbiorowe było na nich wymuszone. Fakt, że pochodzili z odległego zakątka nie znaczył, że obce im były marksistowskie perspektywy. Mieli okazję oglądać czas kiedy partia komunistyczna była główną siłą polityczną w kraju. Powstało Indyjskie Stowarzyszenie Robotników, Pakistańskie Stowarzyszenie Robotników i Bangladeskie Stowarzyszenie Robotników.

Powyższymi związkami zawodowymi targały masy sprzeczności ideowych. Były jednak zalążkiem do podjęcia walki klasowej wspólnie z białymi pracownikami i organizacjami lewicowymi. Tak narodziła się solidarność klasowa między proletariatem, którego walka skierowała się przeciwko rasizmowi, który fragmentował go i czynił słabym.

Młodzi i gniewni

Na początku lat 80-tych młodzi Azjaci zaczęli wspierać uliczne zamieszki w całej Wielkiej Brytanii.

Afro-Karaibowie uczestniczyli w ulicznych bójkach z białymi rasistami i policją już od lat 50-tych. Wtedy można było mówić o zamieszkach na tle rasowym jednak kiedy kolorowi i biali razem walczyli z białymi rasistami i policją można mówić już tylko o zamieszkach anty-rasistowskich i anty-policyjnych. Razem blokowano marsze Brytyjskiej Partii Narodowej, którą wspierała policja.

Początkowo młodzi Azjaci nie byli tacy bojowi gdyż ich przyszłość wiązała się w wielu przypadkach z pracą w sklepie ojca. Zmiany nastąpiły kiedy masy robotników azjatyckich zaczęły tracić prace w fabrykach. Kiedy młodzi Azjaci zaczęli się organizować i występować przeciwko despotyzmowi państwa, policji i faszystów przestali się bać występować również przeciwko despotyzmowi we własnych społecznościach. Potędze meczetów, dyskryminacji kobiet. To dlatego konserwatywni muzułmanie dużo bardziej nienawidzą antyrasistów od rasistów i dziś często organizują napady na antyrasistowskie eventy albo lewicowe inicjatywy mające na celu przeciwdziałanie ubóstwu.

Paradoksalnie, islamiście o wiele łatwiej jest tolerować białego rasistę czy chrześcijańskiego fanatyka, który wierzy w patriarchalizm i hierarchię gdyż może go po prostu traktować jako konkurenta. Wróg rasizmu, egalitarysta, antykapitalista jest dla niego zagrożeniem, gdyż nie dość, że niszczy wroga dzięki którego przemocy można kontrolować całą społeczność to jeszcze głosi hasła o wyzwoleniu spod władzy ekonomicznej i politycznej dominacji. Biali rasiści i islamiści w wielu kwestiach mają wspólne interesy więc wszelką solidarność z imigrantami z krajów muzułmańskich tępią ramię w ramię. Takie sytuacje mają miejsce m.in. w Szwecji i w Niemczech.

Na tle wspólnej walki młodzież stworzyła quasi polityczny ruch Asian Youth Movement. Były to czasy wielu przemian obyczajowych i powstania wielu subkultur młodzieżowych takich jak punk, mods i skinhead z których ta ostatnia jeszcze nie miała nic wspólnego z prawicą, przeciwnie wielu skinheadów było czarnych.

Kapitał potrzebował odpowiedzi.

Odpowiedź

Jako odpowiedź na nowe zjawisko wiele lokalnych samorządów w latach 80-tych rozpoczęło pewien eksperyment.

Ken Livingstone z Rady Londynu był pierwszą osobą, która postanowila wprowadzić konsultacje w kwestii spraw publicznych ze “wspólnotami etnicznymi” chcąc “równać” szanse wypowiedzenia się im. W 1981 roku taki projekt odbył się w Bradford po zamieszkach. Gdy dominacja ludności białej zaczęła się wyczerpywać postanowiono wypróbować czegoś innego. Idea to rozwijała się aż zaczęła pełnić centralną rolę w polityce Nowych Laburzystów. Bradford zaczęło wspierać tworzące się lobby liderów „wspólnot”, swego rodzaju starszyzny. Rada miasta Bradford wspierała Radę Meczetów Bradford i podobne organizacje Sikhów i Hindusów.

Wraz ze strategią multikulturalizmu, organizacje religijne otrzymały wsparcie od władz. Używanie tego typu środowisk jako reprezentantów i konsultantów umacniało ich polityczną hegemonię wewnątrz „wspólnot”. Mieli między innymi wpływ na to kto zostanie przy danej pracy zatrudniony, a kto nie. Na tym budowała się „muzułmańska Wielka Brytania”.
Azjaci, którzy wcześniej walczyli zostali przez lewicę laburzystowską zepchnięci na powrót w okowy ich burżuazyjnego społeczeństwa równoległego.

Konkluzja

Polityka imigracyjna mająca na celu ograniczenie liczby imigrantów połączona z rasizmem konserwatywnego rządu i nacjonalistycznej prawicy zmobilizowała młodych imigrantów i ich białych przyjaciół do buntu nie tylko przeciwko swojemu położeniu względem państwa, ale także przeciwko stosunkom społecznym wewnątrz społeczności imigrantów.

Znajdujący się w opozycji laburzyści postanowili skanalizować ten ruch w celu osiągnięcia sukcesów politycznych. Wspierali islamską burżuazję w zabijaniu gniewu imigrantów, a także promowali ich jako rzeczników wszystkich imigrantów.

Socjaldemokracja po raz kolejny w historii oparła swoją politykę na sojuszu międzyklasowym i zniszczyła oddolny ruch społeczny skierowany przeciwko niesprawiedliwości społecznej.

https://cia.media.pl/kiedy_gora_spotyka_kapital_analiza_multikulturalizmu...
https://cia.media.pl/nowy_integralistyczny_konserwatyzm_omowienie

Nowe zasady dotyczące obozów internowania dla cudzoziemców

Kraj | Dyskryminacja

Zniesienie więziennego rygoru, czasowe zamknięcie ośrodka w Lesznowoli i poważne ograniczenie możliwości umieszczania w ośrodkach zamkniętych dzieci – to oficjalne już decyzje Ministerstwa Spraw Wewnętrznych po kontrolach w zamkniętych ośrodkach dla cudzoziemców, które odbyły się na skutek ubiegłorocznych protestów ponad 70 umieszczonych w nich osób.

Diametralnie mają zmienić się regulaminy zamkniętych ośrodków dla cudzoziemców, które dziś pozwalają m.in. na godzinę spaceru dziennie osobom, które nielegalnie przekroczyły granicę Polski. Po całej przestrzeni ośrodków będzie się można również poruszać swobodnie, nie jak dotychczas, jedynie w wyznaczonych przez regulamin porach pod nadzorem straży granicznej. Nowe zasady mają być wprowadzone do końca marca 2013 roku. W takich ośrodkach jedynie wyjątkowo będą mogły być umieszczane dzieci, a granica wielu będzie podniesiona z 13 do 15 lat.

Kanał XML