Kraj

Wrocław: Urzędnicy planują wyrzucić samotną matkę z dwójką dzieci z zajęłego pustostanu

Kraj | Lokatorzy | Prawa kobiet/Feminizm | Tacy są politycy | Ubóstwo

Pani Beata Barniak wraz z dwójką dzieci zajęła jeden z wrocławskich pustostanów. Zgłosiła to administracji i... natychmiast otrzymała nakaz jego opuszczenia. Samotna matka nie ma gdzie się podziać. Pani Beata Barniak wywarzyła drzwi i przyniosła do pustostanu swoje rzeczy, bo nie mogła dłużej żyć w jednopokojowym mieszkaniu z kłócącymi się i pijącymi rodzicami. Nie może wyjść z mieszkania, bo nie ma kluczy, by je zamknąć. Wieczorami pali świeczki, bo nie ma prądu i gazu. Kobieta samotnie wychowuje dwójkę dzieci. 4-letni Marcinek ma astmę i wodogłowie.

Gdy pani Beata zajęła pustostan sama powiadomiła o tym administrację. Chciała mieszkanie wyremontować i opłacać czynsz.

Ta pani włamała się do mieszkania wyłamując drzwi [...] W każdym rejonie mamy kilka takich spraw rocznie, z reguły wszystkie lokale udaje nam się odzyskać - powiedziała Izabela Czuban ze spółki Wrocławskie Mieszkania. Pani Beata ma nakaz opuszczenia mieszkania. O jej "samowoli" zarządca powiadomił już policję.

Rusza komisja monitorująca internet

Kraj | Tacy są politycy

Do pracy rusza parlamentarny zespół ds. monitorowania internetu, w tym między innymi portali politycznych. Kto podpadnie posłom może liczyć się z zawiadomieniem do prokuratury. Posłowie PiS jasno określają swój cel: pociągnąć do odpowiedzialności karnej autorów komentarzy obrażających polityków, lekarzy czy przedsiębiorców.
Szef zespołu - poseł Andrzej Jaworski ujawnia, że ma już konkretne przykłady stron i forów internetowych, ale nie zdradza ich nazw czy adresów.

Taksówkarze: Policjantka połamała nam nogi

Kraj

Sprawa miała miejsce w noc bożonarodzeniową 2007 roku na warszawskim Mokotowie. Dominik Nowalski, z zawodu taksówkarz, przebywał na weselu u znajomych. Jednak w nocy źle się poczuł, wrócił do domu i w końcu zadzwonił po pogotowie. Był w stanie nietrzeźwości i gdy na miejsce przyjechali ratownicy kazał im wynosić się. Ci zadzwonili po policję.

Po krótkim czasie stróże prawa wywlekli Dominika Nowalskiego na ulicę w samych slipkach - temperatura utrzymywała się poniżej zera. W czasie interwencji do domu wrócili rodzice mężczyzny i gdy ojciec (również taksówkarz z zawodu) zareagował, został skopany i obezwładniony. Obu zabrano na komendę. Wypuszczono ich na drugi dzień - lecz z połamanymi nogami. Wiesław i Dominik Nowalski powiadomili prokuraturę, lecz ta dwukrotnie odmówiła wszczęcia postępowania. Mężczyźni twierdzą, że ich nogi zostały połamane przez policjantkę Inez W., lecz według prokurator Izabeli Dołgań-Szymańskiej, nie byłaby ona w stanie zadać tak poważnych obrażeń, a poszkodowani musieli ich doznać jeszcze przed interwencją.

Polska na skraju bankructwa?

Kraj | Gospodarka | Ubóstwo

Świat obiegła informacja o tym, że nad Polską wisi groźba niewypłacalności. Co więcej, zdaniem ekonomistów rząd nie ma żadnych pomysłów na przeciwdziałanie tej sytuacji. Brytyjski bank inwestycyjny Barclays Capital zalecił swoim klientom kupowanie 10-letnich instrumentów typu CDS (credit default swap) na polski dług. Będą oni mogli na tym sporo zarobić, jednocześnie pogarszając odbiór naszej sytuacji finansowej przez rynki, gdyż inwestor może już posiadać takie obligacje bądź być spekulantem.

Rząd nie ma realnego planu zreformowania finansów publicznych. Nie ma również planu zapobiegania wzrostowi długu publicznego. Dlatego prawdopodobne są dalsze duże emisje polskiego długu rządowego - twierdzi Daniel Hewitt, londyński ekonomista Barclays Capital. Polska, jego zdaniem, wkrótce może podzielić los Irlandii - czyli stać się niewypłacalnym krajem ze skokowo rosnącym deficytem.

Akcja: Zadzwoń do Infolinii Banku Millennium! Wspieraj prawo do umowy o pracę!

Kraj | Prawa pracownika

Dziś rozpoczyna się sprawa jednego z (byłych) pracowników Call Center Banku Millenium o ustalenie stosunku pracy. Były pracownik, członek Konfederacji Pracy, opisał panujące w Call Center praktyki polegające na stosowaniu umów o dzieło nawet wtedy, gdy pracownikowi przysługuje prawo do podpisania stałej umowy. W związku z tym, wzywamy wszystkich do udziału w akcji bezpośredniej poczynając od dziś!

Zadzwoń do Infolinii pod numer 801 331 331 lub (22) 598 40 40 (z tel. komórkowych i spoza Polski)

Najprawdopodobniej połączysz się z osobą pracującą na umowie śmieciowej. Pogadaj z nią/nim tyle ile możesz. Powiedz pracownikowi, co traci pracując na umowę o dzieło (zobacz informacje poniżej) i jak można wystąpić o ustalenie stosunku pracy. Jeśli nie masz dużo czasu, podaj adres strony www.pracownik.net.pl, gdzie znajdują się takie porady.

Warszawa: Protest pod ambasadą Egiptu

Kraj | Protesty

Dziś w Warszawie kilkadziesiąt osób wzięło udział w pikiecie pod ambasadą Egiptu, przeciw reżimowi Hosniego Mubaraka. Demonstranci, głównie Egipcjanie, krzyczeli hasła takie jak "Przecz z dyktaturą!" czy "Dość bezrobocia!"

Ale były też inne hasła, w tym poparcie dla Hamasu. Demonstranci nie należeli do jednej opcji politycznej. Pikieta była spontaniczna i policja nie interweniowała.

Jutro w Egipcie ma odbyć się strajk generalny.

Sposób na kryzys? Napad na bank

Kraj | Ubóstwo

W ostatnich trzech latach z roku na rok rośnie liczba skoków na banki. W 2008 roku było w Polsce zaledwie 50, rok później już blisko 150, a w ubiegłym roku - 170. - Napady, z jakimi mieliśmy do czynienia, to nie sprawka zorganizowanych grup przestępczych czy niebezpiecznych, bezwzględnych bandytów - mówi Katarzyna Czepil z Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy. Potwierdzają to statystyki Komendy Głównej Policji w Warszawie, z których wynika, że najczęściej na banki napadają bezrobotni i ludzie zdesperowani.

Za każdym razem łupem padają niewielkie sumy - od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. W bankach dzisiaj nie ma wielkich pieniędzy, transakcje odbywają się elektronicznie, bezgotówkowo. Wciąż pokutuje jednak stereotyp, że w bankach są miliony w gotówce. Nie ma ich. Każdy kto robi skok jest zwyczajnie rozczarowany, kiedy w takim bierze kilka tysięcy. Z danych Związku Banku Polskich wynika, że w 2009 roku w 146 napadach na banki skradziono trochę ponad 2 mln. zł, czyli średnio z jednej placówki ginęło niespełna 15 tys. zł.

Zapożyczyć się na pogrzeb

Kraj | Gospodarka | Tacy są politycy

Firmy pogrzebowe twierdzą, że trzeba będzie brać kredyt na ostatnią drogę. Od marca zasiłek pogrzebowy spada z ponad 6 tys. zł do 4 tys. Po podpisaniu przez prezydenta Komorowskiego (w grudniu 2010 r.) ustawy okołobudżetowej, od marca zasiłek zostanie obniżony o ponad 30 proc. - do 4 tys. zł. Polska Izba Pogrzebowa wraz z trzema bankami będzie wprowadzać nowy produkt finansowy. Coś dla tych, którym zasiłek nie wystarczy na opłacenie pogrzebu bliskich. Banki niechętnie przyznają się do udziału w projekcie. Jedynie Lukas Bank "nie wykluczył współpracy z partnerami z tego obszaru", mówiąc, że "przygląda się rynkowi".

Warszawa: Reforma OFE, reforma emerytur. Spotkanie dyskusyjne

Kraj | Gospodarka | Prawa pracownika | Ubóstwo
2011-02-05 17:00
2011-02-05 20:00

 Plakat5 lutego w Warszawie zapraszamy na inauguracyjne spotkanie Klubu Dyskusyjnego LA - tematem dyskusji będą proponowane przez rząd PO zmiany w systemie emerytalnym, które będą dla nas punktem wyjścia do ogólniejszej dyskusji o systemach emerytalnych.

Reforma OFE, reforma emerytur - bieda-emerytury czy sprawiedliwy system emerytalny?

Na początku tego roku, rząd Platformy Obywatelskiej zapowiedział obniżenie kwot składek emerytalnych przekazywanych do OFE - w ramach reformy więcej pieniędzy ma trafiać do ZUS, a mniej do prywatnych funduszy. Propozycje rządowe na nowo rozbudziły dyskusję o polskim systemie emerytalnym - na ile jest on wydajny, sprawiedliwy, lepszy od innych... W centrum tej dyskusji leży dylemat: jaki sposób organizacji systemu emerytalnego jest lepszy?

Ten oparty na międzypokoleniowej solidarności gdzie pracujący finansują świadczenia emerytów (utożsamiany z ZUSem i nazywany repartycyjnym) czy indywidualny system w którym każdy oszczędza na swoją emeryturę sam (kojarzony z OFE). Obydwa rozwiązania mają też określone konotacje polityczne - liberałowie skłonni są popierać system indywidualny, a socjaldemokracja - repartycyjny. W tej - niewątpliwie kluczowej debacie, rzadko usłyszeć można jakiś inny punkt widzenia - czy to oznacza, że dla powyższego dylematu nie ma alternatywy?

Biorąc za punkt wyjścia obecne propozycje rządu, zastanowimy się:

- jakie istnieją modele systemów emerytalnych i czym się różnią miedzy sobą?
- na czym polegała reforma systemu emerytalnego w 1999 r.?
- jakie cechy powinien spełniać dobrze zorganizowany system emerytalny?
- w jaki sposób poszczególne rozwiązania przekładają się na realizację takich wartości jak: dobrobyt, wzrost gospodarczy, równość i sprawiedliwość?
- czy istnieje alternatywa dla dylematu ZUS czy OFE?

Spotkanie odbędzie się 5 lutego (sobota) o godz. 17:00
Centrum Społeczne Młodych Socjalistów
Warszawa Śródmieście, ul. Hoża 5/7 lok. 81


Patronat medialny:
Przegląd anarchistyczny, Lewica.pl, Le Monde Diplomatique edycja polska

Odklejenie elit

Kraj | Publicystyka

Ostatnio pojawiło się kilka ciekawych tekstów o realnych zarobkach Polaków. Np. oparty na bazie raportu Solidarności tekst Barbary Doraczyńskiej o tym, że większość pracowników w Polsce faktycznie to pracujący biedacy. Tymczasem, jak w innym tekście podkreśla autor, dziennikarze Gazety Wyborczej (która od 20 lat prezentuje stan umysłu polskich elit polityczno-gospodarczych) robią wszystko, aby przekonać nas o tym, że “wszystko gra”, a Polakom żyje się coraz dostatniej.

Wyraźniej niż kiedykolwiek widać, że GW (oraz inne gazety i tygodniki) coraz bardziej się odkleja od rzeczywistości. O ile w ciągu ostatnich 20 lat można było nawijać makaron na uszy, że "Niemcy też żyli za miskę zupy przez parę lat po wojnie, a potem dzięki ciężkiej pracy do czegoś doszli" oraz "Jak wejdziemy do UE to wszystko się zmieni". To już przestaje działać na ludzi, (może poza środowiskami studenckimi, które ciągle wierzą, że będą zarabiać średnią krajową po zakończeniu “najlepszej uczelni w regionie”, ale i tu coś się chyba zmienia i choć część zauważa, że tak naprawdę finansuje własne bezrobocie), coraz więcej jest krytyków obecnej sytuacji, bo gazetową propagandą człowiek się nie naje (zwłaszcza, że ceny żywności rosną i będą rosły). I za to odklejenie od rzeczywistości GW oraz osoby, które w te głupstwa wierzą, srogo zapłacą, kiedy przeciętny polski Ferdek Kiepski stwierdzi, ze "pałka się przegła".

Wtedy będzie takie samo zdziwienie elit polskich, jak zdziwienie lokalnych i nie tylko elit  z powodu zamieszek w Afryce Północnej. Tymczasem każdy, kto pobieżnie interesował się sytuacją w tym regionie (wyłączywszy turystów, którzy często nie chcieli wiedzieć co się dzieje poza kurortem) wiedział, że od dłuższego czasu wybuchają tam protesty głodowe i przeciwko dyktaturze. Problem z propagandą polega na tym, że po pewnym czasie ci, którzy ją produkują zaczynają sami w nią wierzyć. A to nie pomaga w trzeźwej ocenie sytuacji i w efekcie prowadzi do błędnych decyzji.

Niektórzy sądzą, że władze państwowe czy władze gospodarcze po to są potrzebne, ponieważ oceniają trzeźwo sytuację na podstawie “twardych danych” i podejmują dzięki temu najlepsze możliwe decyzje, w przeciwieństwie do niedoinformowanego “prostego ludu”. Ci zwolennicy technokratycznych rządów, muszą chyba mieć mało do czynienia z przedstawicielami władzy i nie wiedzą ile myślenia magicznego i wiary we własne kłamstwa (bez względu na poziom wykształcenia tych osób) wypełnia ich własne analizy na których opierają decyzje dotyczące milionów ludzi.

W Polsce sytuacja wygląda dość sennie. Jedyne co tym krajem wstrząsa to dyskusje, czy Smoleńsk to nowy Katyń i kto za niego odpowiada. Temat o 96 ofiarach ułańskiej fantazji wałkowany jest od rana do wieczora na wszystkich kanałach w sytuacji, gdy na świecie z głodu umiera 100 tys. osób dziennie. Elity bawią się w swoją grę, nie zważając, że rośnie zniecierpliwienie na dole, bo “doły” koniec końców zazwyczaj myślą trzeźwiej niż “góra”. Nie objawia się to jeszcze jakoś gwałtownie i pewnie przez jakiś czas się nie zamieni w “drugą Grecję”, czy “drugi Egipt”, ale wyraźnie widać, że aktywistom czy to pracowniczym, czy lokatorskim, czy generalnie społecznym, jakoś łatwiej znaleźć wspólny język “na dzielnicy” niż wcześniej. Może moje przekonanie jest mylne, ale odczuwam zmianę nastrojów "w terenie”. Nie wiem czy inni aktywiści zauważają podobne zmiany.

Redakcja GW w każdym razie chyba nie do końca czuje te nowe podmuchy wiatru i wciąż wierzy, że mówienie ludziom, jak jest dobrze i że zarabiają 3000-4000 na rękę wbrew faktom to dobra metoda na utrzymanie obecnego systemu i gawiedzi w ryzach, w czasie gdy pracownicy zarabiają połowę z tego i takie farmazony tylko jeszcze bardziej ich wkurzą. Przypomina mi to wiarę Gierka w “propagandę sukcesu”. A potem była pierwsza Solidarność…

A chyba powinniśmy wspierać elity w ich fantazji. Im później się zorientują, co się święci, tym lepiej. Dlatego w ogóle mnie takie artykuły nie irytują. Niech piszą.

Blog: http://lewica-wolnosciowa.blogspot.com
Facebook: http://www.facebook.com/pages/Lewica-Wolnosciowa/147444978645875

„Pensja Polaka” czyli propaganda sukcesu „Gazety Wyborczej”

Kraj | Gospodarka | Publicystyka | Ubóstwo

„Gazeta Wyborcza” (GW) jest jednym z mediów, które najbardziej emocjonalnie reaguje na wszelakie próby podważenia „osiągnięć” transformacji systemowej. Możemy być pewni, że gdy któryś z polityków lub inny przedstawiciel elit (poglądy osób z poza tego kręgu są po prostu przemilczane) wyrazi niepochlebną opinię o systemowych uwarunkowaniach panującego ustroju, następnego dnia, któryś z redakcyjnych komentatorów wyszydzi go lub zruga, w zależności od rangi wypowiedzi, na pierwszej lub drugiej stronie papierowego wydania dziennika.

Możemy być również pewni, że gdy jakaś mniej lub bardziej poważna instytucja czy firma przeprowadzi mniej lub bardziej poważne badania, z których będzie wynikać, że żyje się nam coraz lepiej dziennikarze „Gazety Wyborczej” starannie się nad tym badaniem pochylą obwieszczając nam hurraoptymistyczne wieści.

Na początku stycznia raczono nas rewelacjami firmy PricewaterhouseCoopers o zamożności polskich miast, nie minął miesiąc i w piątkowym wydaniu GW (1) opisuje kolejny raport z badań, tym razem firmy Sedlak & Sedlak. Firma będąca podobno „pionierem wdrażającym w Polsce standardy zarządzania kapitałem ludzkim” postanowiła zbadać „nasze” pensje.

„To pierwsze badanie na taką skalę. Firma Sedlak & Sedlak przez cały zeszły rok sprawdzała w Internecie zarobki Polaków. (…) Na podstawie danych od 96 tys. osób powstał szczegółowy raport prezentujący mapę wynagrodzeń Polaków w 2010 roku - z podziałem na województwa i branże.” – zaczyna swój artykuł Aneta Zadroga. Ileż to więc zarabiamy według Sedlak & Sedlak? „Na najlepiej zarabiającym Mazowszu płacono przeciętnie 4,5 tys. zł brutto. Wysokie pensje (3,7 tys. zł) mieli też mieszkańcy województw: Pomorskiego i Dolnośląskiego.” Przeciętny Kowalski na Mazowszu otrzymuje więc na rękę średnio ponad 3100 zł miesięcznie, całkiem nieźle prawda?

Nasz entuzjazm gasi trochę brak informacji o reprezentatywności badań, w samym tekście w głównym wydaniu GW brak informacji na jakiej podstawie zostali dobrani uczestnicy badania. Trochę tę kwestię rozjaśnia wydanie lokalne, przynajmniej te w Poznaniu, gdzie zamieszczono analizę badań Sedlak & Sedlak odnoszącą się ściśle do regionu. Maria Bielicka, dziennikarka wydania lokalnego lojalnie uprzedza „Wyniki badań nie zawsze pokrywają się z danymi GUS, bo ankiety wypełniali głównie ludzie młodzi (70 proc. ma nie więcej niż 35 lat) oraz osoby z wykształceniem wyższym (73 proc.)” (2).

Wychodzi więc, że analizowany raport dotyczy zarobków wyższej kadry zarządzającej, menagerów itd. tj. przedstawicieli „górnej półki” zarobkowej. Na jakiej więc podstawie GW twierdzi, że te badania pokazują ile „my” zarabiamy, skąd tytuł „Pensja Polaka”. W samym tekście kilkanaście razy pojawiają się sformułowania sugerujące, że badania dot. pensji wszystkich mieszkańców Polski.

To typowy zabieg ideologiczny eksploatowany od lat przez media głównego nurtu, który stwarza powszechne wrażenie, że w Polsce żyją ludzie dobrze zarabiający, a przynajmniej cały czas się bogacący. Wszystko idzie w dobrym kierunku, uspokajają nas propagandziści. Jeżeli pojawia się teza temu przecząca, jest to tylko chwilowe zaburzenie, wyjątek potwierdzający regułę, błąd który można naprawić sprawnym (najlepiej prywatnym) zarządzaniem.

Zdecydowana większość mieszkańców Polski żyje jednak w zupełnie innych realiach. Według opublikowanego w ubiegłym roku raportu "Praca Polska 2010" (3) opracowanego przez „Solidarność” ponad 45% pracowników zarabia w przedziale 1200-2200 zł na rękę, a 20% poniżej 1200 zł na rękę. Dla porównania więcej niż 4500 zł na rękę zarabia jedynie 6% zatrudnionych. 10% najlepiej zarabiających Polaków pobiera pensje o niemal 800% wyższą od 10% osób z najniższymi dochodami, jest to jeden z najwyższych wskaźników rozwarstwienia w Europie. Można też zauważyć, że raport „Solidarności”, oparty głównie o statystyki GUS, podaje dane i tak zawyżone, gdyż bada on jedynie dochody osób zatrudnionych na umowę o pracę w przedsiębiorstwach zatrudniających powyżej 9 pracowników. Nie ujmuje on więc pracowników w przedsiębiorstwach mniejszych, gdzie warunki pracy są zazwyczaj najgorsze, pracowników zatrudnionych na tzw. umowy śmieciowe (około 1/3 pracowników w Polsce zatrudnionych jest na umowy na czas określony lub umowy cywilno-prawne), pracowników pracujących w „szarej strefie” i w końcu bezrobotnych (w grudniu 2010 r. stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła ponad 12%), których miesięczny dochód wynosi najczęściej 0 zł.

Z danych Eurostatu za rok 2008 wynika, że 20% Polaków nie może sobie pozwolić na to, by wystarczająco ogrzać mieszkanie, 21% - by przynajmniej raz na dwa dni jeść mięso, drób, rybę albo ich wegetariański, pełnowartościowy zamiennik.

Statystycznie rzecz biorąc w artkule pt. „Pensja Polaka” powinna być przedstawiona właśnie ta rzeczywistość, gdyż jest ona rzeczywistością zdecydowanie większego odsetka mieszkańców Polski, jednak ona nie odpowiada już lansowanej propagandzie polskiego cudu transformacji ustrojowej.

-----------------------------------------
1) Aneta Zadroga „Pensja Polaka”, „Gazeta Wyborcza”, 28.01.2011, s. 4.
2) Maria Bielicka "Zarabiamy tysiąc mniej niż w Warszawie", „Gazeta Wyborcza - Poznań”, 28.01.2011, s. 5.
3) Raport dostępny: http://www.solidarnosc.org.pl/uploads/oryginal/4/0/60143_Raport_PP_2010.pdf

Damian Kaczmarek - rozbrat.org

Polska demokracja na szarym końcu

Kraj | Świat | Tacy są politycy | Wybory

Polska na szarym końcu wśród demokracji świata. W badaniu nazywanym "Barometrem demokracji" przeprowadzonym przez Uniwersytet w Zurychu sprawdzono stopień realizowania przez państwa zasad wolności, równości i kontroli. Warszawa plasuje się co prawda tuż za Francją, lecz po niej są już tylko RPA i Kostaryka. Listę otwiera Dania.

Barometr, używa 100 wskaźników, by zmierzyć stopień przestrzegania przez państwo trzech zasad demokracji: wolności, równości i kontroli. Barometr rejestruje m.in. różnice w udziale w życiu politycznym, przejrzystości działań władz, w wolności osobistej, zdolności do wdrażania decyzji demokratycznych, w przestrzeganiu prawa. Porównanie 30 demokracji światowych między rokiem 1995 a 2005 wykazało, że przoduje Dania, za którą znalazły się Finlandia i Belgia. Najgorzej w tym porównaniu wypadły: Polska (28. miejsce), Republika Południowej Afryki (29.) i Kostaryka (30.) Tuż przed Polską znalazła się Francja (27. miejsce), a przed nią Wielka Brytania (26.).

Wrocław: Akcja solidarnościowa z pracownikami OBI

Kraj | Prawa pracownika | Protesty

 Dość wyzysku We Wrocławiu odbyła się akcja solidarnościowa z pracownikami OBI zorganizowana przez tutejszą sekcję Związku Syndykalistów Polski. Akcja miała związek z licznymi przypadkami represjonowania i wyzyskiwania pracowników, o których pisaliśmy już wcześniej na CIA.

Aktywiści i aktywistki weszli do marketu i rozdali ulotki pracownikom oraz klientom. Pracownicy obecni wówczas w pracy brali je bardzo chętnie, deklarowali też pomoc w ich dalszej dystrybucji. Część ZSP-owców ustawiła się z transparentem "Dość wyzysku pracowników" przed wejściem i również rozdawała ulotki. Przez większość czasu akcja przebiegała spokojnie.

Jedynie w pewnym momencie pojawił się ochroniarz, który zakomunikował, że "to teren prywatny" i "proszę opuścić teren OBI". Oczywiście nikt nie zastosował się do tych wezwań - aktywiści powiedzieli, że powinna przyjść tutaj dyrekcja osobiście, aby się wytłumaczyć ze swoich poczynań, a nie wysyłać w charakterze "zderzaka" marnie opłacanego zresztą pracownika ochrony. A jak się szefostwu nie podoba obecność aktywistów, to niech dzwoni po policję. Został jednak po chwili wezwany do jakiejś osoby "z podejrzanym przedmiotem" i zniknął w sklepie, nie niepokojąc już więcej rozdających ulotki.

Pod koniec pikiety do zgromadzonych wyszedł jeden z pracowników i podziękował za akcję.

Kalisz: podpalił policjantów benzyną, dostał 15 lat

Kraj | Represje

Na karę 15 lat więzienia skazał Sąd Okręgowy w Kaliszu 48-letniego mieszkańca Komorza Przybysławskiego, któremu zarzucono usiłowanie zabójstwa dwóch policjantów. Pod koniec marca 2010 r. mężczyzna podpalił funkcjonariuszy.

Do zdarzenia doszło na terenie posesji oskarżonego, podczas wizyty komornika z asesorem, w asyście dwóch policjantów. Komornik usiłował zająć za długi samochód i przyczepę mężczyzny. W pewnym momencie funkcjonariusze zostali oblani benzyną zmieszaną z olejem do maszyn i podpaleni. Dzięki natychmiastowej pomocy komorników ogień został szybko ugaszony.

Warszawa: Radni na Pradze Północ coraz dalsi od problemów mieszkańców

Kraj | Lokatorzy | Tacy są politycy

Przewodnicząca Rady Dzielnicy Praga Północ W Radzie Dzielnicy Warszawa Praga-Północ trwa zażarta walka o władzę. Siły poszczególnych stronnictw są dość wyrównane, z jednej strony koalicja PO-SLD, z drugiej strony Praska Wspólnota Samorządowa i PiS.

Gdy jeden z radnych PO przeszedł na drugą stronę i zanosiło się na to, że radni wybiorą burmistrza z PiS, przewodnicząca Rady Dzielnicy, Elżbieta Kowalska-Kobus (która jest radną PO), zerwała sesję, aby nie dopuścić do głosowania, które mogło się rozegrać na niekorzyść PO. W związku z tym, Prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz (jak wiadomo, też z PO), stwierdziła, że skoro dzielnica "nie może się dogadać", należy wyznaczyć zarząd komisaryczny, który składa się... z urzędników należących do PO.

Radny, który „zdradził” PO został później oskarżony o pedofilię i szantaż nieletnich i jego kariera już jest zakończona. Prawdopodobnie zostanie zmuszony do złożenia mandatu.

Sesja Rady Warszawy, która miała być poświęcona rozwiązaniu sytuacji na Pradze Północ została zbojkotowana przez PO i SLD, by zapobiec ewentualnemu odwołaniu zarządu komisarycznego wyznaczonego przez Hannę Gronkiewicz-Waltz. Nieobecność radnych na sali obrad była inspiracją dla działaczy Związku Syndykalistów Polski z Warszawy, którzy napisali w tej sprawie oświadczenie.

Radni są tak dalece pochłonięci przepychankami, że jedynie ostre akcje Komitetu Obrony Lokatorów zmusiły ich do powołania Komisji Mieszkaniowej, która zajmuje się przyznawaniem lokali komunalnych osobom, które czekają w kolejce na przydział mieszkania.

Kanał XML