Kraj

Mit "ludowego" kapitalizmu

Kraj | Gospodarka | Publicystyka

Wydarzenia pod Kupieckimi Domami Towarowymi przypominały regularną bitwę. Zdesperowani ludzie starli się z policją, zbirami z agencji ochroniarskiej oraz strażą miejską, broniąc w ten sposób swoich interesów. Nic tylko poprzeć taki zryw i uznać, że ideowa lewica powinna się do niego czynnie włączyć, próbując wnieść weń swoje idee oraz edukować protestujących.

Niestety, jak w większości przypadków, sytuacja nie przedstawia się tak jednoznacznie. Środowisko, któremu chce udzielić wsparcia część lewicy jest jak najdalsze od walki z systemem, a na pewnych etapach rozwoju rodzimego kapitalizmu wyrządziło społeczeństwu ogromne szkody.

"Dialog" społeczny według neoliberałów

W Polsce bez wątpienia coraz wyraźniejsze są mechanizmy rządzące kapitalizmem, a kolejne mity, które tworzono kiedyś wokół tego systemu upadają niczym domki z kart. Zwłaszcza obecnie, w perspektywie kryzysu coraz aktywniejsi są lobbyści wielkiego biznesu. Z tą grupą powiązane są także neoliberalne władze Warszawy. Administracja prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz nie raz pokazała, że nie liczy się z nikim poza garstką najbogatszych. Konsultacje społeczne czy dialog to dla nich puste slogany, które można rzucać podczas obrad Rady Warszawy i na konferencjach prasowych. W rzeczywistości raz podjętej przez rządzącą miastem PO oraz "Lewicę" decyzji nie jest już w stanie zmienić żadna, nawet najbardziej racjonalna, argumentacja.

Atak na KDT można więc uznać za pokaz kto rządzi w mieście i co czeka opornych. Zamiast negocjować na miejsce sprowadzano coraz to nowe jednostki policji.

Trudno nie czuć w takiej sytuacji sympatii do atakowanych, zwłaszcza, że władze miasta występują też otwarcie przeciwko innym grupom - lokatorom, dozorcom czy pracownikom usług komunalnych, prowadząc typowo neoliberalną politykę. Miasto jest zarządzane jak firma, a nie miejsce zamieszkania, które powinno być z założenia przyjazne dla mieszkańców, również tych mniej zamożnych.

Ludowy kapitalizm

W przypadku kupców z KDT pojawia się jeden zasadniczy problem. Ludzie ci uwierzyli w mity kapitalizmu, stając się wręcz jego podporami. Na przełomie lat 80 i 90 zeszłego wieku karierę robiło hasło "od pucybuta do milionera". Zarówno władze schyłkowego PRLu, jak i późniejsze "demokratyczne" propagowały slogan "jesteśmy wreszcie we własnym domu". Dom ten miał opierać się między innymi na setkach tysięcy, jeśli nie milionach drobnych przedsiębiorców. Człowiek handlujący Coca-Colą kupioną w hurtowni, na ulicy mógł się dowartościować twierdząc, że jest kapitalistą i wkrótce zrobi majątek. Przekonanie to podsycały media prezentując sylwetki tych nielicznych, którym się to udało. Gdy wybuchały pierwsze protesty społeczne przeciwko reformom Balcerowicza drobni kupcy patrzyli na to spokojnie, rzucając jedynie od niechcenia pod adresem demonstrantów "lepiej byście wzięli się do roboty". Taki miraż "ludowego kapitalizmu", gdzie "wystarczy chcieć" zaczął bardzo szybko się rozwiewać. Do Polski zawitały pierwsze duże sieci supermarketów. W zderzeniu z ponadnarodowymi korporacjami drobni handlarze nie mieli szans. Bazary zaczęły jeden po drugim upadać, a nikomu już niepotrzebni drobni przedsiębiorcy tracili źródło utrzymania, zasilając rzeszę bezrobotnych. Mit "dobrego" kapitalizmu, z "rodzimym" kapitałem był jednak nadal kultywowany przez część narodowo konserwatywnej prawicy.

Nie mogła ona przyznać, że samą istotą nowego systemu jest tworzenie nierówności oraz wykluczenie społeczne. Zaczęła więc atakować wielki biznes za jego "kosmopolityczny" charakter oraz "działanie na szkodę Polski". Całej argumentacji dopełniały nacjonalistyczne lub także antysemickie hasełka i aluzje. Od ludzi wierzących w ten mit można było usłyszeć, że przecież "Polak nie wyzyskiwałby ani nie okradał Polaka z owoców jego pracy".

Mit dobrych handlarzy

Pewną wariacją mitu "dobrego kapitalisty" jest to co prezentuje część lewicy czy anarchistów. Według nich drobni handlarze zasługują na poparcie, gdyż są bliżsi zwykłemu obywatelowi niż szefowie wielkich supermarketów czy sieci handlowych. Dają również zatrudnienie w niemal rodzinnych warunkach, a za swoje działania są gnębieni przez wielki kapitał, chcący podzielić cały rynek. Pojawia się także twierdzenie jakoby ludzie ci, w związku z tym, że startowali nieraz z niskiego poziomu dochodów i nadal nie uchodzą za bogaczy są uczciwsi, a także bardziej skłonni do prospołecznych instynktów.

Pokutuje również mit biednej emerytki zmuszonej do sprzedawania cebuli, rzodkiewek czy czegokolwiek innego aby dorobić do głodowej emerytury.

Rzeczywistość bardzo brutalnie obchodzi się z takimi stereotypami.

Zacznijmy od owej przysłowiowej emerytki. Niewątpliwie osoby takie istnieją, jednak trudno uznać je za nadające ton wśród drobnych handlarzy. Co więcej na samych bazarach są zwykle traktowane jak nieproszeni goście, a kupcy często patrzą na nie z góry, ponieważ oni przecież są "przedsiębiorcami", a nie jakimiś zdesperowanymi biedakami.

Samo środowisko drobnych handlarzy też nie jest już tak jednorodne. Pozostały jeszcze osoby polegające jedynie na samozatrudnieniu, nie korzystające z cudzej pracy. Lewica powinna pozbyć się swojego dogmatyzmu i wspierać takich przedsiębiorców. Historia zna zresztą przypadki gdy pracujący na swoim rzemieślnicy czy handlarze przyłączali się do ruchów rewolucyjnych, po tym jak stracili wiarę w kapitalizm.

Nie należy jednak łudzić się, że tacy ludzie nadają ton w środowisku kupieckim. W kapitalizmie liczy się ekspansja, więc najlepiej wiedzie się tym, którzy zatrudniają po kilku czy kilkunastu pracowników na różnych stoiskach. Ktoś może powiedzieć, że nie musi to oznaczać wyzysku. Twarde prawa kapitalizmu sprawiają jednak, że nawet wśród dużych korporacji wygrywa ta, która potrafi najlepiej ciąć koszty, obniżać pensje, czy oszukiwać klientów. Jeśli występuje to w firmach, gdzie mamy do czynienia z występowaniem ogromnej wartości dodanej, to co mówić o drobnych przedsiębiorcach, dla których niewypłacanie pracownikom pensji jest często sposobem na przetrwanie.

Mitem jest też rzekoma większa wrażliwość społeczna tych ludzi. Nawet gdy do wszystkiego doszli swoją pracą, to tym bardziej w większości wierzą w szanse jakie tworzy system i zwykle im będą bogatsi tym bardziej z góry będą spoglądać na wszystkich innych.

Czy handlarze są prześladowani?

Na to pytanie należy odpowiedzieć - tak, są. Nie jest to jednak prześladowanie, jakiego doświadcza klasa pracująca. Inne są też ich reakcje i postawy wobec nowej sytuacji.

Drobni kupcy przegrywają, bo rozwiały się ich złudzenia. Nie są już podporą kapitalizmu. W dobie kryzysu to głównie oni będą tracić swoje firmy i sklepy nie wytrzymując konkurencji. Jest to w pewnym sensie prześladowanie ekonomiczne, ale nie mające klasowego podłoża. Kapitaliści także walczą między sobą w ramach różnych branż czy między branżami. Ci, którzy przegrywają odpadają z walki, ale nie czyni ich to przecież przeciwnikami systemu. Mogą rozczulać się nad swoim losem i bardzo głośno dawać wyraz niezadowoleniu, ale chodzi tu jedynie o partykularne interesy.

Ludzie ci nie są w stanie z dnia na dzień zaprzeczyć czemuś, w co przez lata wierzyli niczym w religijny dogmat. Kapitalizm jest więc według nich dobry i gdyby nie korporacje, czy w wersji nacjonalistycznej "obcy kapitał" czy "Żydzi" dawno mielibyśmy w kraju dobrobyt.

Ze środowiska tego dochodzą wręcz głosy, że w Polsce nie ma kapitalizmu, a "socjalistyczne" państwo działa w porozumieniu z wielkimi firmami. Przedstawiciele drobnego biznesu to w Polsce twardy elektorat najpierw partii nacjonalistycznych, a obecnie PiS. Ta część spektrum politycznego bardzo im odpowiada, ponieważ wystepuje przeciwko wielkiemu biznesowi oraz jego reprezentacji - PO i SLD, nie negując jednak rynkowych zasad.

Trudno raczej liczyć na skierowanie niezadowolenia na przykład kupców z KDT na inne tory. Ideały spółdzielczości czy pomocy wzajemnej podważają istotę systemu, którego są gorącymi zwoloennikami. Nie jest przypadkiem, że według Państwowej Inspekcji Pracy prawa pracownicze są łamane o wiele częściej w firmach małych, w tym z branży handlowej niż w dużych. W logice małych przedsiębiorców nie mieści się na przykład swoboda zrzeszania się pracowników w związkach zawodowych.

Nigdy nie staną się oni więc antykapitalistami, chyba że wcześniej utracą swoje firmy i się sproletaryzują.

Czy wspierać więc drobnych handlarzy? I tak i nie. Wspierać należy ich gdy domagają się uczciwego dialogu ze strony władzy. Tutaj walka różnych grup bez względu na ich stosunek do kapitalizmu jest wspólna. Musimy domagać się przełamania monopolu profesjonalnych lobbystów i zawodowych polityków, wiedzących co jest najlepsze dla społeczeństwa.

Inaczej sprawa przedstawia się jeśli chodzi o interesy ekonomiczne. Tutaj większość kupców stoi po przeciwnej stronie niż ruchy antysystemowe. Krytycy zarzucą zapewne temu rozumowaniu podwójne standardy. Wcześniej wzywałem przecież do obrony lokatorów, którzy często też nie są antykapitalistami. Tutaj sprawa przedstawia się jednak odmiennie. Walka o sprawy lokatorskie jest jednocześnie podważeniem rynkowej logiki w sektorze mieszkaniowym i próbą wyrwania tej sfery życia spod dyktatu "niewidzialnej" ręki rynku i działającej w jej imieniu jak najbardziej widzialnej ręki polityków, kamieniczników czy deweloperów.

Szkodliwe jest więc zarówno huraoptymistyczne przyłączanie się do wszystkich protestów kupców, jak i potępianie ich wszystkich bez względu na to czy korzystają z cudzej pracy czy nie.

Piotr Ciszewski
Artykuł ukazał się na portalu lewica.pl

Zwolnienia grupowe w TVP

Kraj | Prawa pracownika | Zwolnienia

Zarząd TVP planuje przeprowadzić zwolnienia grupowe, które mają rozpocząć się 31 sierpnia. Zwolnionych ma zostać 500 spośród ponad 4300 pracowników. Według informacji przedstawionej przez związki zawodowe podstawowym kryterium kwalifikacji do zwolnień grupowych ma być "znaczenie zadań na danym stanowisku pracy w realizacji procesów w spółce".

Zarząd zamierza zwolnić 158 pracowników administracji, 98 dziennikarzy wynagradzanych w systemie honoracyjnym i 24 - w systemie motywacyjnym, 56 realizatorów telewizyjnych i filmowych, 21 realizatorów technicznych oraz 20 realizatorów audycji. Ponadto zwolnienia obejmą m.in. kierowników komórek - 32, pracowników działu gospodarczego i obsługi - 26, 7 dyrektorów, zwolniony ma być także jeden z pięciu doradców zarządu i jeden korespondent zagraniczny.

Zwolnienia grupowe to kolejny etap zmniejszania zatrudnienia w TVP. Wcześniej w spółce trwał program "dobrowolnych odejść", z którego skorzystało 177 pracowników. Ponadto TVP chce się rozstać z ok. 400 pracownikami, zatrudnionymi na czas próbny lub określony.

Firma Cefram Białystok sprywatyzowana. Pracownicy zapowiadają akcje protestacyjne

Kraj | Prawa pracownika | Protesty

Ministerstwo Skarbu Państwa sprzedało wczoraj Cefarm, mimo że związki zawodowe nie zgodziły się na warunki socjalne zaproponowane przez nowego właściciela. Nowy właściciel Cefarmu, katowicka spółka Farmacol, dostał czas do końca czerwca, by dogadać się ze związkami w kwestii pakietu socjalnego. Jednak firma unikała spotkań i gdy w końcu negocjatorzy przyjechali do Białegostoku, okazało się, że nie mieli upoważnienia swojego szefostwa do podejmowania decyzji

Farmacol ostatecznie zaproponował załodze z Białegostoku tylko roczną gwarancję etatów. MSP zgodziło się na propozycje dotyczące spraw pracowniczych zaproponowane przez Farmacol.

Związkowcy nie chcieli gwarancji liczby etatów, tylko gwarancji zatrudnienia ponieważ Farmacol może poprzenosić etaty z białystockiego Cefarmu do swoich spółek-córek w innych częściach Polski. Jednak MSP podpisało gwarancję na liczbę etatów przez 2 lata. Ludzie boją się, że może nikt ich nie będzie zwalniał, tylko sami będą musieli rezygnować z pracy, nie chcąc się wyprowadzać z Białegostoku.

Pracownicy zapowiadają akcje protestacyjne.

Jarosław: Będzie strajk w Centrum Opieki Medycznej

Kraj | Prawa pracownika | Protesty | Strajk

Pracownicy COM w Jarosławiu, którzy chcą podwyżki płac, w referendum opowiedzieli się za strajkiem. Głosowało 64,4 proc. zatrudnionych w szpitalu. 93,5 proc. wypowiadających się opowiedziało się za każda formą strajku.

Pracownicy szpitala zgadzają się na 100 złotych brutto dla wszystkich pracowników szpitala, oprócz lekarzy. Pieniądze chcieliby otrzymać z wyrównaniem od maja tego roku. Od przyszłego roku, od stycznia, chcieliby otrzymać dodatkowo po 200 złotych brutto.

Komornik odwiedzi ojca dyrektora?

Kraj | Klerykalizm

Ojciec dyrektor Radia Maryja winien jest fiskusowi 4,3 mln zł z VAT. Zakon redemptorystów udzielił fundacji Lux Veritatis 20 - milionowej pożyczki cztery lata temu. Za pożyczone pieniądze rozbudowano kampus należący do Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, związanej z o. Rydzykiem. Fundacja pożyczki nie oddała, ale za to przekazała nowe budynki w darowiźnie redemptorystom. Fundacja odliczyła sobie od podatku 4,3 mln zł, kontrolerzy skarbowi uważają, że nie miała ona do tego prawa i musi zapłacić podatek. Ciekawe, czy to zrobi, bo według ostatniego sprawozdania podatkowego Lux Veritatis jest zadłużona na 30 mln zł. Ciekawe czy komornik odwiedzi ojca dyrektora...

Będą strzelać od razu

Kraj | Represje

"Rzeczpospolita" ujawniła dziś szczegóły z najnowszego raportu MSWiA, który jest w trakcie przygotowań.

Ministerstwo ma zamiar wprowadzić szereg radykalnych zmian na polu policyjnych interwencji. Według dotychczasowych przepisów, policjant nie mógł oddać strzału bezpośrednio do "podejrzanego", bez wcześniejszego strzału ostrzegawczego. Teraz procedura zostanie ułatwiona - funkcjonariusze od razu mają strzelać celnie. Argumentacja władz za takim rozwiązaniem, głosi, że strzał ostrzegawczy... może zagrozić osobom postronnym.

To jednak nie koniec nowych rozwiązań. Wśród postulatów nowego prawa, wymienia się m.in. zakładanie masek na twarz zatrzymanym osobom, by utrudnić ich identyfikację, oraz unieruchamianie nóg specjalną blokadą na stawy kolanowe. Poza policją, nowe uprawnienia dostaną także inne służby porządkowe, jak ABW i Agencja Wywiadu, które zostaną wyposażone w pałki, paralizatory, pociski gumowe oraz psy - elementy nazywane przez raport "łagodnymi środkami przymusu". Poniżej zamieszczamy pełną listę nowego wyposażenia organów represji, na podstawie danych "Rzeczypospolitej":

Słowo o KDT

Kraj | Prawa pracownika | Protesty | Publicystyka

Kupieckie Domy Towarowe to oczywiście przedsięwzięcie prywatne garstki kapitalistów i najprawdopodobniej, jak inne hale tego typu w całej Polsce, miejsce straszliwego wyzysku pracowników. Osobiście nie znam realiów warszawskich, ale w wielu miejscach w Polsce hale tego typu są ostatnią deską ratunku dla kobiet, które np. wracając na rynek pracy po długim okresie opiekowania się krewnymi nie mają szans na legalną pracę. W takich miejscach nikt o nic nie pyta, ubezpieczenia, umowy stanowią słowa nieznane. Pracownice zwykle pracują na okrągło, bez możliwości wypoczynku, czasami za “co łaska” bez ustalonej stawki godzinowej. Zarabiają na nich cwaniaczki prowadzące często bardzo lewe interesy.

Oczywiście zasadne jest pytanie, czy radykalna lewica powinna popierać protest cwaniaczków, drobnych kapitalistów, który na dokładkę stoi w sprzeczności z interesem ogółu, polegającym na budowie w miejscu blaszaka stacji metra. Prawda jest jednak taka, że ci drobni kapitaliści walczą ramię w ramię ze swoimi pracownicami, dla których jest to walka o zachowanie choćby tej pracy. Jeśli wygrają tę walkę, być może poczują siłę swej organizacji i zechcą upomnieć się o swoje rownież wobec pracodawców, którzy im przecież zawdzieczać będą sukces. Oczywiście to nie stanie się samo i automatycznie. Ale przecież mamy swoich ludzi w Warszawie, prawda? Poprzyjmy protest kobiet z KDT i wesprzyjmy ich samoorganizację.

Protest kupców z KDT jest rownież porazką eksperckiego zarządzania miastem reprezentowanego przez panią Hannę Gronkiewicz-Waltz. Nikt nie pytał o zdanie mieszkańców, z których wielu zapewne kupuje w “brzydkim blaszaku”, a z których mało kto będzie chodził do ładnego muzeum. Miastem muszą zarządzać bezpośrednio jego mieszkańcy. A nie polityklierzy uwikłani w układy z biznesem, trzymający na postronku posłusznego psa w postaci Gazety Wyborczej, a w ostatecznej instancji mający do dyspozycji gaz, palki i armatki wodne. Wasz koniec się szykuje.

Oczywiście protest skończyłby się dla nas dobrze, gdyby doprowadzono do sytuacji, w której to sami mieszkańcy Warszawy, lub przynajmniej dzielnicy, zdecydowali bezpośrednio, czy blaszak ma zostać, czy ma być zlikwidowany. Jeśli wolą mieszkańców zostanie zburzony, trzeba zapewnić nowe miejsca pracy zwolnionym pracownicom i pracownikom (na umowach o pracę i godziwych warunkach) oraz miejsce, w którym mieszkańcy będą mogli zrobić podobne zakupy. Jeśli zostanie, najlepiej dopilnować, by na fali mobilizacji stał się pięknym przykładem pracowniczej samorządności.

Autor prowadzi bloga http://konieckapitalizmu.wordpress.com

Inwestorzy wyciągają łapy po dopłaty z budżetu państwa

Kraj | Gospodarka | Tacy są politycy

O zapomogi od rządu w ramach programów wieloletnich wyciąga rękę siedmiu inwestorów. Z informacji "Pulsu Biznesu" wynika, że są to: Nokia Siemens Network, Hewlett-Packard, IBM, Atos Origin, duża firma skandynawska, Citi i Geoban. Inwestorzy mamią opinię publiczną liczbą 5,5 tys. nowych miejsc pracy.

Roszczeniowo nastawieni inwestorzy nie chcą zbyt długo czekać: — Mam nadzieję, że rząd zbierze się w miarę szybko i poprze te projekty. Nie chcielibyśmy czekać kolejne 3-4 miesiące na ostateczną zgodę na granty — zapowiada Jacek Levernes, szef Związku Liderów Sektora Usług Biznesowych w Polsce (ABSL) i prezes Global e-Business Operations, wrocławskiego centrum usług firmy HP.

Warszawa: Policja i ochroniarze atakują kupców KDT gazem

Kraj | Protesty | Represje

We wtorek 21 lipca, komornik wkroczył do hali Kupieckich Domów Towarowych w Warszawie. Doszło do walk kupców z ochroniarzami.

Film z wtorkowych zajść | Film | Fotki | Co może wyniknąć z "bitwy o KDT"? | Słowo o KDT

14:05 Część osób opuściła demonstrację. Obecnie w Hyde Parku przy Świętokrzyskiej znajduje się 100 osób. Grupa kilkunastu nacjonalistów nadal przemawia o masonach i Żydach, którzy według nich stoją za całym złem na tej planecie.

13.55 Aktywista Związku Syndykalistów Polski przerwał rasistowskie przemówienie nacjonalisty z Ruchu Suwerenności Narodu Polskiego, który próbował agitować zgromadzonych pod kątem "spisku żydokomuny". Aktywista ZSP zabrał mu mikrofon i powiedział, że to nie jest rasistowski wiec. Doszło do ostrej wymiany zdań, nacjonaliści zamierzali zaatakować aktywistę ZSP, ale po jego stronie stanęli protestujący z KDT.

13.00 Pod KDT znajduje się ok. 200 osób. Przemawiał prezes i poinformował o aktualnej sytuacji prawnej. Ludzie zostawili w środku rzeczy osobiste, których teraz nie mogą odzyskać. Zgromadzonych próbują agitować nacjonaliści, ale większość protestujących ich ignoruje. Wśród protestujących są także imigranci.

11.40 Podczas wczorajszych walk poszkodowanych zostało 135 osób. 100 osobom udzielono pomocy na miejscu, 35 osób odwieziono do szpitala - poinformował Marek Niemirski, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego.

Prezydent podpisał tzw. ustawę koszykową

Kraj

Prezydent Lech Kaczyński podpisał w poniedziałek ustawę określającą zasady tworzenia koszyka świadczeń gwarantowanych. Zaznaczył jednocześnie, że rząd przyjmuje pełną odpowiedzialność za skutki tej regulacji.

Zgodnie z ustawą minister zdrowia będzie określał w rozporządzeniu, które świadczenia zdrowotne i w jakim stopniu mają być finansowane ze środków publicznych.

"Nie będę ukrywał, że szereg zawartych w niej przepisów wzbudziło niepokój moich współpracowników i ekspertów" - zaznacza Lech Kaczyński w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej swojej kancelarii. Według niego, nowe przepisy dają szerokie pole do interpretacji, nawet takiej, która umożliwi poszerzanie zakresu świadczeń współpłaconych przez obywateli. Prezydent podkreśla jednak, że wszystko zależy od treści rozporządzeń do ustawy, które w najbliższej przyszłości wydać musi minister zdrowia.

Elektroniczna kontrola zwolnień lekarskich

Kraj | Prawa pracownika

ZUS chce wprowadzić elektroniczną kontrolę zwolnień lekarskich. Lekarze będą wystawiać elektroniczne zwolnienia lekarskie przez internet i elektroniczny druk będzie od razu przesyłany do pracodawcy.

Nowy system elektroniczny będzie wprowadzony za dwa lata.

Komisja Nadzoru Finansowego: zarobki prezesów banków za wysokie

Kraj | Gospodarka

Jak podaje "Gazeta Prawna", przewodniczący KNF Stanisław Kluza napisał do przesa Związku Banków Polskich, że "sprzeczna ze zdrowymi zasadami zarządzania ryzykiem polityka płacowa może być szkodliwa nie tylko dla banku i jego akcjonariuszy, ale też dla deponentów i kredytobiorców".

W 2008 roku, kiedy na dobre wybuchł światowy kryzys, zarobki szefów największych polskich banków wzrosły o 25 proc. Rekordzista, Józef Wancer, z Banku BPH zarobił 6,4 mln zł. Poza objętymi ustawą kominową zarobkami top menedżerów banku PKO BP w pozostałych przypadkach pensje szły w miliony złotych. I to nie tylko samych prezesów banków – ponad 6 mln zł zarobił w ubiegłym roku Luigi Lovaglio, wiceprezes Pekao.

Jacek Goczoł z firmy Stora Enso zaprzecza, że "posuwa swoją asystenkę" i grozi czytelnikom procesem

Kraj | Blog

CIA dostało poniższy list od dyrektora tyskiego zakładu "Stora Enso":

Sznowni Państwo,

Czytając forum zauważyłem nieprawdziwe informacje na mój temat, które wyświetlają sie po wpisaniu w wyszukiwarce hasła STORA ENSO. Są to np.informacje dotyczące "posuwania" asystentki.Podobnie nieprawdziwe są informacje na temat ukrywania wypadków . Ukrywanie wypadków ponadto jest przestępstem i jego popełnienie powinno zostać zgłoszone do prokuratury.Proszę o natychmiastowe ujawnienie danych osób, które napisały obrażające mnie komentarze, abym mogł wytoczyć im proces, w przeciwnm wypadku wytocze sprawę włąścicielowi forum.

Pozdrawiam,
Jacek Goczoł

(Błędy ortograficzne oryginalne)

Chodzi o wpisy internauty / byłego pracownika firmy na temat jego szefa.

Opublikowanie powyższego traktujemy jak wystarczającą odpowiedź z naszej strony. Nie posiadamy danych ludzi piszących na tym portalu, chyba, że sami je podadzą, co nie jest wymagane.

Warszawa: Dramat chińskich pracowników

Kraj | Prawa pracownika | Protesty

26 lipca : Według ustaleń Państwowej Inspekcji Pracy, przyczyną problemów z wypłatami dla pracowników z Chin była nagła zmiana zasad wypłacania wynagrodzeń przez firmę V-Agra. Firma postanowiła zmienić zasady w trakcie umowy i wypłacać wynagrodzenie dopiero po zakończeniu robót, a nie według wcześniej ustalonego harmonogramu wypłat. Wiadomo również, że chiński pośrednik zobowiązał się w umowie z Ambasadą do przekazania pracownikom wynagrodzenia po ich powrocie do Chin.

25 lipca : Dziś obóz Chińczyków został zwinięty. Wczoraj pośrednicy pracy zawarli ugodę... ale pracownicy nie wiedzą dokładnie na co się zgodzili. Wracają do Chin już jutro. Mają bilety i firma V-Agra ma zapłacić im pewną sumę - ale nie wiadomo dokładnie ile. Na pewno jednak nie będzie to całość należnego im wynagrodzenia.

Chińczycy gorąco podziękowali wszystkim Warszawiakom, których im pomogli.

Dzisiaj także odbyła się pikieta na osiedlu "Górczewska Park", gdzie pracowali Chińczycy.

24 lipca: inni oszukani pracownicy dołączyli się do grupy pod ambasady.

Dziś ma zostać zawarte porozumienie stron podczas spotkania w ambasadzie. Kilku aktywistów chce zebrać się pod ambasadą o godz. 11:00.

Warszawa: Firmy V-Agra, Heyly oraz strajk oszukanych chińskich pracowników

Kraj | Prawa pracownika | Protesty

Dziś członkowie Związku Syndykalistów Polski przygotowali jedzenie dla oszukanych chińskich pracowników koczujących przed chińską ambasadą w Warszawie. Udało nam się dowiedzieć wiele szczegółów o ich sytuacji.

Większość pracowników pochodzi z Fuijan i innych miast we wschodnich Chinach. Przyjechali do Polski w marcu, aby pracować na budowie. Zapłacili duże pieniądze pośrednikom, aby mogli zacząć pracę w Polsce (1500 dolarów). Zostali zatrudnieni przez Fuijan Huamin Overseas Employment, Lin Baotang oraz Heyly Overseas Employment.

Chińczycy mieli pracować 250 godzin w miesiącu i zarabiać 700 euro miesięcznie, plus darmowe wyżywienie i zakwaterowanie. Mieszkali w Ursusie przy pl. Czerwca 1976 roku 3 - obok Urzędu Dzielnicy Ursus.

W Polsce pracowali dla firmy V-Agra sp. z o.o., która buduje m.in. dla JW Construction, Victoria Group i Frans-Bud oraz dla firmy EKO-ENERGIA. Obydwie firmy mają tą samą prezes zarządu: Annę Chilkiewicz oraz wiceprzesa Marka Stareckiego. Próbowaliśmy ustalić, gdzie pracowali ci pracownicy, ale nie byli w stanie rozpoznać miejsca na mapie Warszawy. Jednak z opisu tych miejsc ustaliliśmy, że pracowali m.in. przy budowie "Osady Wiślana" na Tarchominie. Prawdopodobnie pracowali też na osiedlu "Górczewska Park". Jutro pokażemy im zdjęcia i dowiemy się, gdzie dokładnie pracowali.

Kanał XML