Rasizm/Nacjonalizm

Warszawa: Atak prawicowych złodziei

Kraj | Rasizm/Nacjonalizm

Dziś w Warszawie miał miejsce atak faszystowskich złodziei. Uzbrojeni w nóż, kastet i gaz napastnicy zaatakowali kilka osób, ćwiczących akrobacje na rowerze. Jednemu uczniowi liceum ukradli plecak z podręcznikami i pieniędzmi.

Przyczyną ataku było zapewne to, że chwilę wcześniej, zaatakowani rozmawiali z osobami wracającymi z pikiety solidarnościowej. Napastnicy pytali: "gdzie są wasze flagi?", myśląc, że mają do czynienia z uczestnikami pikiety. Nie ma wątpliwości, że atakujący są zwykłymi złodziejami bez godności, choć ich motywacja była polityczna. Ukradli podręczniki i pieniądze od kogoś, kto nawet nie był na pikiecie i nie wywodzi się z bogatej rodziny. Chcieli w ten sposób poczuć się mocni - korzystając w dodatku z broni.

Przypadkowo, twarz jednego z napastników została uwieczniona na zdjęciach. Jeśli któryś z naszych czytelników może zidentyfikować tę osobę i podać jej adres, byłoby to pomocne, gdyż okradzione osoby chciałyby odzyskać swoje rzeczy.

Krzyż celtycki, falanga i "zakaz pedałowania" oficjalnie zalegalizowane

Kraj | Rasizm/Nacjonalizm

Symbol tzw. "Zakaz pedałowania", krzyż celtycki, Falanga, Orzeł w koronie z Rózgami Liktorskimi - m.in. te symbole zostały zarejestrowane przez sąd jako oficjalne symbole Narodowego Odrodzenia Polski. Organizacja ostrzega, że na tej podstawie będzie ścigać prawnie wszelkie osoby próbujące je znieważać.

Zgodnie z ustawą o partiach politycznych symbole te – oraz poprzednie (m.in. Ręka z Mieczem – czyli „falanga”, stylizowany płomień biało-czerwony) otrzymują, poza autorską, także ochronę jako dobra NOP. Każda napaść na te symbole, w czym mieści się również napaść i pomówienia słowne, stanowi podstawę do działań prawnych, wzmacnianych ustawowo.

Sąd decydując o dopuszczalności używania przez NOP tych znaków oparł się na opinii biegłych. Ekspertyzę (nie wiadomo na razie, czy jedyną w sprawie) złożyli w sierpniu mgr Robert Kamiński i dr Paweł Nowak z Lublina. Jak uznali, symbolom tym "nie można przypisać w sposób jednoznacznych treści o charakterze totalitarnym, nazistowskim, faszystowskim, rasistowskim i nienawiści narodowej". Analizując krzyż celtycki napisali, że jego pochodzenie sięga czasów Celtów i Słowian, a nawet ludów indoeuropejskich, gdzie znak okręgu z równoramiennym krzyżem symbolizował słońce, a później taka forma krzyża zyskała też akceptację Kościoła. Według nich dziś krzyż celtycki to dla większości skojarzenie z literaturą fantasy i Stonehenge, a nie neofaszyzmem.

Wielka Brytania: EDL atakuje już nie tylko imigrantów

Świat | Rasizm/Nacjonalizm

W związku ze zbliżającymi się strajkami, brytyjskie związki zawodowe ostrzegają o zwiększonym ryzyku ataku ze strony skrajnie prawicowych grup związanych z English Defence League. Jak podają związki Unite, Unison i TUC, EDL poszerzyło ostatnio swoją kampanię ataków i nie ogranicza się już tylko do ataków na muzułmanów, działaczy antyrasistowskich i protestujących przeciw cięciom socjalnym. Niedawno doszło m.in. do ataku na obóz "Oburzonych" na przeciwko St Paul's Cathedral. Następni w kolejce są związkowcy i socjaliści.

Na 30 listopada planowany jest strajk pracowników sektora publicznego. Związkowcy przygotowują się na ataki bojówkarzy EDL. Dwa tygodnie temu, frakcja EDL próbowała dokonać ataku na siedzibę związku Unite w Liverpoolu. Ich celem stali się pracownicy protestujący przeciwko utracie pracy. Również demonstracja kobiet ubiegających się o azyl została zaatakowana.

Grecja: Skrajna prawica w rządzie

Świat | Rasizm/Nacjonalizm | Tacy są politycy

W skład nowej koalicji rządowej w Grecji weszła skrajnie prawicowa partia LAOS. Szef partii (której nazwa - „LAikos Orthodoxos Synagermos” – oznacza „Alarm dla Ortodoksów”), stara się wybielić swój medialny wizerunek. George Karatzaferis wielokrotnie w przeszłości wygłaszał sądy o „globalnym spisku żydowsko-syjonistycznym”, którego celem miało być upokorzenie Grecji. Obecnie twierdzi, że „zawsze był zwolennikiem współpracy z państwem Izrael” i to pomimo, iż państwo to „czasem nadużywa siły”.

George Karatzaferis nie odcina się jednak od neofaszystowskiej organizacji Złoty Świt, a jego partia otwarcie wspiera neofaszystowskich bojówkarzy ze Złotego Świtu. Złoty Świt znany jest z organizowania pogromów przeciw imigrantom, działaczom lewicowym i anarchistom. Neofaszyści odwdzięczają się poparciem dla partii LAOS.

Węgierscy Strzałokrzyżowcy

Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Słowo "faszyzm" kojarzy się na pierwszy rzut oka z nazizmem w Niemczech albo rządami Mussoliniego we Włoszech i Franco w Hiszpanii.

Współcześnie raczej rzadko przypisujemy faszyzm Węgrom, które kojarzą nam się raczej pozytywnie.

Prawda jest taka, że w trakcie II wojny światowej węgierscy narodowi socjaliści mieli ogromny wkład w ludobójstwo. Władzę w kraju przejęli 15 października 1944 po internowaniu przez nazistów Horthy'ego. Zostali obaleni przez sowietów w marcu 1945. Podczas swoich krótkich rządów udało im się zamordować tysiące osób.

Ferenc Szalasi założył partię w 1935 pod nazwą Partia Narodowej Woli. Została ona zdelegalizowana po dwóch latach po czym odbudowana w 1939 jako Nyilaskeresztes Párt czyli Partia Strzałokrzyzowców. O ile Szalasi często odnosił się krytycznie do III Rzeszy to jednak partię wzorował na NSDAP. Węgierscy faszyści posługiwali się symbolem równoramiennego krzyża zakończonego strzałkami co miało być starożytnym symbolem Madziarów, którzy zasiedli tereny Węgier.

Ideologicznie węgierski nacjonalizm był i jest podobny do niemieckiego. Są zapędy imperialne (koncepcja Wielkich Węgier), silny antysemityzm, antykomunizm, ale też antykapitalizm co w konsekwencji ma dawać tzw. "trzecią drogę" czyli korporacjonizm.

Kiedy Strzałokrzyżowcy przejęli władzę, 400 000 Żydów zostało umieszczonych w gettach. Co miało się z nimi stać? Agostino von Hassel ksiązce "Przymierze wrogów" pisze o planie Eichmanna polegającym na sprzedaniu owych Żydów aliantom. Naziści radzili sobie na froncie wschodnim coraz gorzej. Potrzebowali konserw i samochodów. Mieli je im dostarczyć alianci, a węgierscy Żydzi w zamian mieli być bezpiecznie przetransportowani do Portugalii. Oczywiście cała ta akcja miała duże znamiona prowokacji. Chodziło o to aby środowiska żydowskie wymogły przyjęcie propozycji Eichmana na aliantach.

Problem stanowił Stalin, który widząc, że alianci zaopatrują nazistów przestałby ich wspierać. Stąd decyzja o tym, aby nie wykupywać węgierskich Żydów i "poświęcić ich" dla dobra sprawy. 80 000 zostało wysłanych do niewolniczej pracy lub prosto do obozów śmierci. W kraju działały szwadrony śmierci, które w ciągu pierwszych trzech miesięcy zamordowały 38 000 osób. Strzałokrzyżowcy mordowali nawet w ostatnich dniach walk z armią czerwoną.

Zaraz po zakończeniu wojny postawiono 6 200 aktów oskarżenia za zbrodnie wojenne wobec Strzałokrzyżowców. Szalasi i część innych prominentnych członków partii została stracona.

Ciekawostką jest fakt, że część węgierskich Żydów, którzy za sprawą partii Szalasiego trafili do okupowanej Polski znalazła się w Warszawie. Po wyzwoleniu Gęsiówki podczas powstania w 1944 grupa tych Żydów trafiła do Brygady Syndykalistycznej. Mieli okazję, w innej części Europy wystąpić przeciwko nazizmowi...

https://cia.media.pl/odrodzenie_faszyzmu_na_wegrzech

Niemcy: Neonaziści starli się z kibicami i mieszkańcami Remagen

Świat | Antyfaszyzm | Protesty | Rasizm/Nacjonalizm

Około 300 neonazistów przemaszerowało ulicami zachodniej części miasta Remagen w Niemczech. Chcieli w ten sposób oddać hołd niemieckim jeńcom, którzy w 1945 r. byli więzieni przez Amerykanów. Doszło do starć z kibicami. Przeciwni demonstracji byli mieszkańcy miasteczka. - Nie chcemy ich tu. Powinni się stąd wynosić - mówili.

Materiał video

Maszerujący ubrani byli na czarno i nieśli czarne flagi. Byli eskortowani przez policję.

Do starć neonazistów z kibicami piłkarskimi doszło na dworcu kolejowym. Pociąg, który wiózł kibicówm przyjechał na dworzec w tym samym czasie, gdy byli tam demonstrujący neonaziści. Wtedy doszło do brutalnych przepychanek. Musiały interweniować służby.

Serbscy zwolennicy zbrodniarzy wojennych opowiadają o wycieczce do Warszawy

Świat | Rasizm/Nacjonalizm

Serbscy nacjonaliści z organizacji SNP1389 informują na swojej stronie o tym, że wzięli udział w Marszu Niepodległości w Warszawie na zaproszenie organizatorów. Członkowie organizacji gościli u działaczy Obozu Wielkiej Polski, Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej i Obozu Narodowo Radykalnego, który – jak podkreślają Serbowie – uczestniczy w koalicji „Polacy dla Kosowa”.

Jak piszą członkowie SNP1389, na pl. Konstytucji widać było wiele delegacji z krajów słowiańskich - w tym Słowaków. Serbowie dementują jednak informacje o tym, że byli obecni Chorwaci: "gdyby była tam flaga Chorwacji, natychmiast byśmy ją zniszczyli". Zdaniem działaczy, marsz był potwierdzeniem „braterstwa pan-słowiańskiego”, którego świadectwem jest „wsparcie wszystkich Słowian dla walki Serbów w Kosowie i Metohii”. Odpowiadając na oskarżenia, że SNP1389 uprawia „turystykę demonstracyjną”, nacjonaliści podkreślają, że ich główna działalność toczy się na barykadach w "serbskim Kosowie". SNP1389 jest znane m.in. z popierania serbskiego zbrodniarza wojennego Ratko Mladicia.

Rosja: Mija druga rocznica zabójstwa Iwana Chutorskiego

Świat | Rasizm/Nacjonalizm

Wczoraj minęła rocznica zabójstwa Iwana Chutorskiego, który w 2009 r. został zastrzelony przed swoim domem w Moskwie przez neofaszystów. Iwan uczestniczył w różnego rodzaju akcjach społecznych, ale przede wszystkim był znany jako jeden z najaktywniejszych działaczy antyfaszystowkich.

W ostatnich latach przed śmiercią, Iwan ochraniał wiele antyfaszystowkich koncertów, był jednym z organizatorów zawodów Konfrontacji Sztuk Walki pomiędzy antyfaszystami. Przyjaciele wspominają go jako bardzo dobrego, uśmiechniętego człowieka, dla którego przyjaźń, wolność i solidarność nie były jedynie pustymi słowami.

Zobacz też: Wcale nie tak spokojnie na wschodnim froncie

“Niemcy mnie biją”- kampania kłamstw neofaszystów, dziennikarzy i prawicowych celebrytów

Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Jesteśmy obecnie świadkami zadziwiającego procesu. Procesu, który w idealny sposób pokazuje, że wystarczy powtórzyć dowolną informację wystarczającą ilość razy, by stała się ona prawdą. Takiej prawdy nie obowiązują prawa logiki, racjonalny osąd, nie obowiązują jej też fakty. Bo jeśli się z nią nie zgadzają, tym gorzej dla nich.

W momencie opublikowania informacji o wsparciu udzielonym Porozumieniu 11 listopada przez antyfaszystki i antyfaszystów z Niemiec stało się coś dziwnego: raptownie wezbrała fala opartych na resentymentach historycznych wypowiedzi, które można podsumować pytaniem “Jak to Niemcy blokują Polaków w Warszawie?”. W duchu tego ksenofobicznego dyskursu, “bojówki niemieckie”, które składają się z tego samego typu ludzi, którzy kiedyś tworzyli aparat hitlerowskich zbrodni, przyjeżdżają do Warszawy robić zadymy i bić polskich patriotów. „Niemiec” jako „odwieczny wróg narodu polskiego” jest jak widać wciąż żywym obrazem w głowach Polaków. Atmosfera nagonki ogarnęła wszystkich, niezależnie od ukierunkowania. Obraz zamaskowanego Niemca, który pokonuje setki kilometrów by bić patriotów osadził się w świadomości, wszyscy z obawą, ale też iście polskim hartem ducha („Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz i marszu nam blokował!”) czekali na 11 listopada.

Mit nr 1 – Pobito patriotę z polską flagą

Obawy te znalazły swoje ujście wcześnie, bo już w okolicach godziny 12, kilkanaście minut po przyjeździe „niemieckich najeźdźców” do miasta. Pojawiła się informacja: „Polak pobity na Nowym Świecie!”. Sprawcy? Oczywiście, „Niemcy”. Kilka dni później we łzawym reportażu pan Rafał Gołuch, polski patriota, pokazuje zakrwawiony szalik Polski i opowiada w szczegółach o bandyckim ataku Niemców, którzy są według niego „historycznym wrogiem Polaków”. Piękna ludzka historia, która nadaję twarz anonimowej ofierze germańskiej przemocy. Pan Rafał zapomina opowiedzieć jednak o kilku ważnych rzeczach, które pozwoliłyby go lepiej poznać, oraz w jeszcze większym stopniu się z nim utożsamiać. Nie mówi o swojej pasji dziennikarskiej, być może ze skromności, być może z innego powodu. Jest on twórcą poczytnego bloga pt. „Ostatnia Kohorta” (który dziwnym trafem zniknął z internetu po wyemitowaniu materiału), na którym robi między innymi reklamę popularnej wśród skrajnej prawicy stronie Redwatch, na której publikowane są „twarze zdrajców rasy” - czyt. aktywistów i aktywistek antyfaszystowskich, gejowskich, feministycznych. Swój artykuł „Goły” konkluduje stwierdzeniem, iż „Gdy spotkam kogokolwiek, kto nie uszanuje Polskiego Święta, pierwszy podniosę na niego rękę”. Dodatkowo Pan Rafał prowadzi działalność społeczną, sprzedając na stadionie Bałtyku Gdynia flagi z wizerunkiem „żołnierza Ku Klux Klanu z karabinem broniącego białej dumy Bałtyku”. Czy Pan Rafał wraz z kolegami przypadkiem znalazł się na Nowym Świecie w tym samym miejscu, w którym przechodzili niemieccy aktywiści i aktywistki? A jeśli tak, to skąd wziął się tam dziennikarz Nowego Ekranu, sumiennie monitorujący całe wydarzenie? Ze zdjęć i relacji świadków wynika, że to właśnie Pan Rafał najpierw werbalnie, a potem czynem (realizując to, co parę dni wcześniej obiecał na swojej stronie internetowej) sprowokował całe wydarzenie, które skończyło się jego rozmową z ekipą telewizyjną Gazety Polskiej w szpitalu. Nazywajmy rzeczy po imieniu: znany w środowisku neofaszysta sprowokował kilka osób na Nowym Świecie, ucierpiał na własne życzenie. Czy były to osoby z Niemiec tak naprawdę nie wiadomo, bo żadna z zatrzymanych osób nie usłyszała zarzutów o pobicie lub udział w bójce.

Mit nr 2 – Zaatakowano grupę rekonstrukcyjną

Efektem kreowania prawdy kosztem faktów jest również zajście z grupą rekonstrukcyjną, która rzekomo miała zostać zaatakowana przez „Niemców” na Nowym Świecie. Na dobrą sprawę wystarczy spojrzeć na zdjęcia z całego wydarzenia, by zobaczyć, że z kolumny mijającej pochód osób z Niemiec odłączają się dwie osoby. Na kolejnym zdjęciu widać, że właśnie te osoby wspólnie okładają kolbami karabinów jedną osobę ubraną na czarno. Osoba ta musiała wykazać się nie lada odwagą by samodzielnie zaatakować dwie uzbrojone osoby. Co więcej według świadków przed atakiem członkowie grupy rekonstrukcyjnej mieli krzyczeć „Szwaby won z Polski!”. Co do oplucia munduru, a raczej splunięcia w jego stronę, bo taka jest ostateczna wersja osób z grupy rekonstrukcyjnej, to na pewno nie jest istotne w tym, kto to zrobił. Jaka byłaby różnica, jeśli zrobiłby to Polak, Australijczyk czy Peruwiańczyk? Cała ta sytuacja napędzana jest przez klimat nagonki na grupy z Niemiec i winę za nią powinny ponieść osoby czynnie biorące udział w podsycaniu nastrojów antyniemieckich i ksenofobicznych. W obliczu tego wszystkiego ciekawym faktem wydaje się też to, że osoba bijąca kolbą karabinu drugą osobę (rzekomo ex definitione gotową do przemocy) wybierała się na Marsz Niepodległości.

Mit nr 3 – Niemieccy zadymiarze mieli przy sobie niebezpieczne narzędzia

Wczoraj Polskę obiegły zdjęcia przedmiotów zabezpieczonych przez policję w kawiarni „Nowy Wspaniały Świat”, w której schroniły się osoby z Niemiec. Są to przedmioty takie jak: flagi, kilka puszek z gazem pieprzowym, scyzoryk, styropianowe tarcze, kastet, czapki, megafon. Przedmioty te zostały okrzyknięte dowodami na to, że osoby te rzeczywiście przyjechały robić zadymę. Jest to teza bardzo ważka, jeśli się nad nią chwilę nad tym zastanowić. No bo jeśli posiadanie przy sobie scyzoryka jest dowodem na gotowość do fizycznej agresji, to za zadymiarza powinien zostać uznany mój dziadek, który ze scyzorykiem identycznym jak na zdjęciu nie rozstaje się niemal nigdy. Używa go do różnych czynności od cięcia chleba po odskrobywanie rdzy z samochodu. Według mojej najlepszej wiedzy nikogo jeszcze nim nie skrzywdził, może oprócz siebie samego. Polskie ulice są jednak pełne osób gotowych do przemocy: to tysiące kobiet i mężczyzn poruszających się na co dzień z gazem pieprzowym w kieszeni lub torebce. Większość z nich pewnie nigdy go nie użyła, część być może w obronie własnej. Najwidoczniej od wczoraj muszą uważać, bo mogą zostać nazwani bojówkarzami. Słowa oczywiście mają wielką siłę rażenia, ale wydawało mi się zawsze, że jednak w Polsce można z nich korzystać bezkarnie. Zresztą więcej krzywdy czynią zapewne artykuły red. Ziemkiewicza niż hasła wykrzykiwane przez tubę. Co do styropianowych tarcz, służących do obrony przez ciskanymi przez neofaszystów kamieniami – policja nie zdawała się mieć problemów z nimi na miejscu blokad, dlaczego zatem nagle urosły do rangi niebezpiecznego narzędzia? Naprawdę trudno zrozumieć tę pokrętną logikę. Jedynym budzącym wątpliwość przedmiotem jest kastet, którego inne zastosowanie rzeczywiście trudno sobie wyobrazić. Jest to jednak jeden kastet na ok. 100 osób, czyli patrząc na to matematycznie ok 1% osób miał przy sobie niebezpieczne przedmioty. Czy to wystarczy, by całą grupę nazwać bojówką nastawioną na konfrontację? Dodatkowo informacje rozchodzą się szybko, nawet zagranicą ludzie wiedzą o przemocy ze strony neofaszystów w Polsce, wiedzą o 39 ofiarach śmiertelnych ataków skrajnej prawicy, wiedzą o trwającej u nas w kraju nagonce na „Niemców”, wiedzą o tym, że pewne grupy, które objawiły się na pl. Konstytucji, starały się ich spotkać. Czy wobec tego może dziwić kogoś fakt, że ktoś boi się o swoje życie i stara się choć trochę zwiększyć swoje szanse? Czy jest to naprawdę aż tak nieracjonalne?

Mit nr 4 – To „Niemcy” są winni zamieszek

Jest to mit tak absurdalny i nielogiczny, że nawet szkoda słów, by go dekonstruować. Osoby z Niemiec zostały zatrzymane o godzinie 12, zamieszki zaczęły się ok. 15 i zostały wywołane przez uczestników Marszu Niepodległości, sympatyków ONR i Młodzieży Wszechpolskiej. Na Nowym Świecie nie było żadnych walk z policją, wszystkie osoby tam zatrzymane zostały zwolnione z aresztu albo bez zarzutów, albo też z zarzutami z kodeksu wykroczeń (zakłócanie porządku publicznego). Żadnej z osób zatrzymanych na Nowym Świecie nie został postawiony zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza – w przeciwieństwie do kilku uczestników Marszu Niepodległości. Co więcej wszyscy świadkowie zgodnie przyznają, że grupa Niemców nie stawiała żadnego oporu przy zatrzymaniu. Nie stanowili oni zagrożenia dla mieszkańców i nie spowodowali strat materialnych zarówno przed jak i w lokalu Krytyki Politycznej, do którego zostali zagnani przez policję i który później spokojnie opuścili. Potwierdził to również Rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski. Zatem nasuwa się wniosek, że do zatrzymań doszło w skutek nadgorliwości policji, a nie wskutek popełnienia przestępstwa. W obliczu tego tworzenie jakiejkolwiek symetrii pomiędzy wydarzeniami na pl. Konstytucji i na Nowym Świecie jest zupełnie nieuzasadnione. Grupowe aresztowanie na Nowym Świecie było wynikiem wielotygodniowej nagonki na grupy z Niemiec, która przedstawiła ich jako gotowych do przemocy zadymiarzy, którzy „gdy trafił się tylko pretekst” jak pisze Piotr Machajski, zostali zatrzymani. I to właśnie ten ksenofobiczny klimat, podsycany w szczególności przez organizatorów Marszu Niepodległości, należy winić za wydarzenia na Nowym Świecie. Nie „Niemców”, nie „bolszewicko-komunistyczno-lewackich politruków z Porozumienia 11 listopada”, a właśnie ich – ONR i Młodzież Wszechpolską.

Za: http://www.facebook.com/11listopada.org

W przyszłym roku patrioci będą się bić między sobą?

Kraj | Rasizm/Nacjonalizm

Prezydent Bronisław Komorowski myśli o zorganizowaniu oficjalnego Marsz Niepodległości, sądząc, że to "pogodzi zwaśnione strony". - Pod auspicjami prezydenta i z jego udziałem wspólny Marsz Niepodległości mógłby w przyszłym roku wyruszyć z Placu Trzech Krzyży w kierunku Belwederu - powiedział doradca prezydenta Tomasz Nałęcz na antenie TVN24.

- Najpierw hołd Witosowi, pod pomnikiem na Placu Trzech Krzyży, potem po kilkuset metrach hołd Paderewskiemu, którego pomnik stoi w Parku Ujazdowskim. Naprzeciw można oddać hołd żołnierzom niepodległości pod pomnikiem Stefana Grota-Roweckiego. Potem hołd dla tego, co Dmowski zrobił dla polskiej niepodległości pod jego pomnikiem na Placu na Rozdrożu. Na koniec pomnik Piłsudskiego pod Belwederem. Można by się w ten sposób pokłonić większości ojców niepodległości - mówił prof. Nałęcz.

Robert Winnicki, szef Młodzieży Wszechpolskiej, współorganizatora obecnego Marszu Niepodległości, zapowiedział we Frondzie, że jeśli Komorowski zorganizuje swój Marsz, to jego Marsz Niepodległości pójdzie naprzeciwko Marszu Niepodległości Komorowskiego. Nie trudno domyślić się, że bojowi skrajni prawicowcy mogliby zrobić z Komorowskim to samo co w tym roku zrobili z wozem TVN.

Skrajna prawica niebawem ponownie w polskim parlamencie?

Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Poniższy tekst powstał na bazie informacji uzyskanych od członków Młodzieży Wszechpolskiej oraz zebranych przez działacza antyfaszystowskiego, który przeniknął na kilka miesięcy do struktur ONR

„Marsz na Warszawę” miał służyć narodzinom nowej skrajnie prawicowej partii politycznej, a nie obchodom Święta Niepodległości. Wszystko było już zaplanowane, ale...

„Dziś, jak nigdy wcześniej widać, że Polsce potrzebna jest alternatywa dla systemowych rządów. Taką alternatywą może i powinien być zjednoczony Ruch Narodowy, a zwłaszcza jego Organizacje Młodego Pokolenia”

ONR-Podhale

Falstart pod pomnikiem Dmowskiego

Panowie Winnicki, Żaryn czy Bosak, zapewniali wszystkich, że tzw. „Marsz Niepodległości” jest niczym innym, jak próbą uczczenia pewnej tradycji, demonstracją patriotyzmu przez zwykłych Polaków. Tymczasem sam Marsz okazuje się być tylko przykrywką. I to nie tylko dla zgromadzenia skrajnie prawicowego tłumu. Polacy, którzy przybyli na MN, nieświadomie brali udział w spektaklu służącym powołaniu nowego ruchu skrajnych nacjonalistów pod nazwą „Ruchu Narodowego”.

11 listopada pod pomnikiem Dmowskiego miało zostać ogłoszone powstanie zalążka czegoś, co trzeba nazwać polską partią faszyzującą. Nie wyszło, bo jej przyszli adepci, zamiast czekać na ceremonię ogłoszenia, rozbiegli się siać terror w mieście. Być może nie zrobiliby tego, gdyby wiedzieli jak wzniosłe wydarzenie ich czeka. Ale nie wiedzieli. Tylko liderzy ONR i MW znali te plany. Wyszedł więc swoisty falstart. Ceremonia ogłoszenia nowego tworu została przełożona na najbliższą przyszłość. Być może dojdzie do tego lada dzień, gdyż wszystko było już przygotowane. Jedno jest pewne. Tak jak przemarsze skrajnej, faszyzującej prawicy ukryto obecnie pod nazwą „Marszu Niepodległości”, tak proces prowadzący skrajną prawicę do parlamentu dostanie lada dzień mylącą nazwę „Ruchu Narodowego”.

Żniwa po tumulcie w Święto Niepodległości

Skrajna prawica na swoich forach internetowych ogłosiła 11.11.11 dniem przełomowym. Pisze o narodzinach wielkiego narodowego ruchu. Oblicze tego ruchu oglądaliśmy już setki razy. Na Podlasiu, w Białymstoku, na obozach integracyjnych z faszystami z całej Europy na Węgrzech i raz jeszcze na ulicach Warszawy 11 listopada tego roku. O tym, że ma on faktycznie liczne zaplecze i brutalny potencjał nikt już nie może mieć wątpliwości. Skrajnie prawicowe bojówki organizują się na stadionach i poza nimi w całym kraju. Teraz potencjał ten ma zostać zagospodarowany poprzez wepchnięcie go w ramy nowego ruchu – „Ruchu Narodowego”. Formalizacją i strukturami tego ruchu zajmą się wspólnie neofaszystowski ONR i skrajnie prawicowa Młodzież Wszechpolska.

Właściwie ogłoszenie „Ruchu Narodowego” miało się odbyć na zakończenie tzw. „Marszu Niepodległości” pod pomnikiem Dmowskiego. Jednak nieustanne ataki uczestników Marszu na Warszawiaków, antyfaszystów, media i policję nie były atmosferą, w której mogło się odbyć „uroczyste” ogłoszenie nowego, skrajnie prawicowego tworu. Moment ten przeniesiono wiec taktycznie o kilka dni, kiedy zgliszcza i atmosfera strachu, pozostawione po skrajnie prawicowym terrorze, nieco opadną. Będzie to zebranie żniw atmosfery uniesienia, jaka panuje w ugrupowaniach skrajnej prawicy po tumulcie wywołanym w Święto Niepodległości w Wwie. Spodziewajmy się tego lada dzień.

Na wzór węgierski

Nowe Stowarzyszenie „Ruch Narodowy” (RN) ma być przykrywką dla nowego ruchu. Jego zadaniem jest przykrycie biało-czerwoną flagą wylęgarni skrajnie prawicowych i neofaszystowskich bandytów w tym kraju. To kontynuacja strategii przykrywania marszu organizowanego przez ONR i MW formułą i nazwą „Marszu Niepodległości”. Nowy „RN” ma być na zewnątrz „patriotyczny” (podobnie jak tzw. „Marsz Niepodległości”), a do wewnątrz skrajnie prawicowy. Na zewnątrz ma głosić idee umiarkowano-prawicowe (nowoczesna ksenofobiczno-homofobiczna nowomowa), zaś do wewnątrz organizować skrajnie prawicowe struktury i krzewić przy ich pomocy najskrajniejsze prawicowe postawy. Właśnie te, które dały kolejny pokaz „patriotyzmu” 11 listopada tego roku.

Członkowie MW od kilkunastu tygodni opowiadają w swoim środowisku, że chodzi o zagospodarowanie niezorganizowanej do tej pory rzeszy zwolenników środowisk nacjonalistycznych i skrajnie prawicowych. Nowy ruch miałby dotrzeć i zaanimować skrajnie prawicowe środowiska we wszystkich zakątkach kraju. Liderzy MW debatowali ostatnio głośno na temat idei stworzenia gęstej sieci struktur powiatowych tego ruchu. Wszystko po to, aby na mapie Polski nie było już miejsc, w których mniejszości narodowe, seksualne czy kulturowe mogłyby czuć się swobodnie i bezpiecznie. Ruch miałby pełnić dokładnie tę samą rolę, którą pełni neofaszystowski Jobbik na Węgrzech. Wspólny wyjazd członków ONR i Młodzieży Wszechpolskiej na neofaszystowskie zgromadzenie na Węgrzech latem tego roku służył zbieraniu doświadczeń. Obecność węgierskich neofaszystów z organizacji Jobbik na tegorocznym „Marszu Niepodległości” w W-wie jest potwierdzeniem kierunku.

Z placu Konstytucji prostą drogą do parlamentu

Dyskusje o nowym tworze trwają na skrajnej prawicy już od dawna. Jego schemat powstał jakiś czas temu. Strona internetowa jest właściwie gotowa.

Samą decyzję o zawiązaniu konkretnego stowarzyszenia podjęto już wiele miesięcy temu na wspólnym zamkniętym zjeździe ONR i Młodzieży Wszechpolskiej we Wrocławiu. Członkowie MW głoszą, że stowarzyszenie ma działać 2 lata jako ruch, a następnie przekształcić się w partię.Ktoś mógłby zapytać czemu nie od razu partia? Pewnie dlatego, że wpychanie w ramy partii rozbuchanej masy, która odnalazła swoje powołanie kilka dni temu na Placu Konstytucji, mogłoby skończyć się awanturą w szeregach skrajnej prawicy. „Kibole” jako pierwsi dostaliby szału, być może większego niż pod pomnikiem Dmowskiego (plac na Rozdrożu). Głodni władzy członkowie MW zdając sobie z tego sprawę stwierdzili, że dopną swego w czterech taktach. Tak więc najpierw z jawnie faszyzującego, corocznego 11-listopadowego marszu zrobiono „Marsz Niepodległości” (jesień 2010). Następnym krokiem jest rejestracja Stowarzyszenia „Marsz Niepodległości” (do końca nie wiadomo, czy się do tej pory udało). Wreszcie stowarzyszenie to ma przekształcić się w stowarzyszenie „Ruch Narodowy”. Stowarzyszenie „RN” ma mieć na tyle elastyczną formułę ideową, aby zgromadzić wokół siebie całą skrajną prawicę i okolice. Taki twór ma stać się faktycznym ruchem, by wreszcie przekształcić się w partię polityczną. Jej celem byłoby wejście do parlamentu. Według pewnego działacza MW, na wszystko dano sobie od 12 do 24 miesięcy – ważne, aby zdążyć ze wszystkim przed kolejnymi wyborami (2014). To logiczne. Nowy faszyzujący twór o nazwie „Ruch Narodowy” przekształci się w partię zapewne dokładnie wtedy, gdy właśnie dojrzeje do wyborów. Tempo ładowania się skrajnej prawicy do parlamentu jest więc istnie węgierskie, jeśli nawet nie bawarskie. Prosto z „rozpierduchy pod pomnikiem Dmowskiego” na pełnym gazie do sejmu.
Oto jak Młodzież Wszechpolska, która miała już swoje 5 minut w parlamencie jako młodzieżówka LPR, zamierza do niego powrócić zainspirowana drogą jaką przyjęła skrajna prawica na Węgrzech. Oto w jaki sposób również ONR oraz ich przyjaciele od Autonomicznych Nacjonalistów, przez „White Legion” po „Blood&Honour”, którzy będą się mogli swobodnie czuć w elastycznej strukturze „RN”, zamierzają wkroczyć po raz pierwszy do polskiego parlamentu. Oto jak ludzie z ONR, obecni skini i „bohaterzy z placu Konstytucji”, chcą mieć wpływ na losy tego kraju.

Pod czyim przywództwem?

Jeżeli chodzi o podział władzy w „Ruchu Narodowym” to, jak słychać z obu środowisk, ma to być „sprawiedliwy układ” pomiędzy ONR i MW. W zarządzie zasiąść ma po tyle samo osób z obu organizacji. Pozostałymi kluczowymi stanowiskami ONR i MW również podzielą się pół na pół. Tyle tylko, że nie od dziś wiadomo, że ONR tworzą raczej chłopcy od bicia „wrogów narodu”, a MW produkuje raczej kadry gotowe do przejmowania władzy (skąd my znamy te struktury od przejmowania ulic i przejmowania władzy równolegle...). Wystarczy spojrzeć na same twarze i przeszłość obecnych władz obu organizacji. Liderzy MW, Winnicki i Tumanowicz, jeżdzą po Europie i spotykają się z przywódcami skrajnej prawicy, m.in. na Węgrzech oraz brylują we wszystkich stacjach telewizyjnych wypowiadając słowo „lewacki” we wszystkich liczbach i przypadkach. Natomiast rzecznikiem prasowym ONR (i wschodzącą gwiazdą organizacji) jest były skinhead, bramkarz z dyskoteki i instruktor z siłowni, niejaki Marian Kowalski z ONR-Lublin, zamieszany w sprawy sądowe związane z szerzeniem antysemityzmu. Czy w takich okolicznościach „sprawiedliwy podział władzy” pomiędzy obiema organizacjami jest w ogóle możliwy? ONR zdaje się w to wierzyć. Członkowie MW twierdzą, że wyjdzie dopiero w praniu kto tak naprawdę jest zdolny do zarządzania tak dalekosiężnym przedsięwzięciem.

„Ruch Narodowy” ma za zadanie zgromadzić całą formalnie niezorganizowaną skrajną prawicę (grupy, projekty, środowiska, bojówki), a także wchłonąć wszystkie organizacje skrajnie prawicowe w kraju. Tylko czy zgodzi się na to Narodowe Odrodzenie Polski (NOP), które ma równoległe do ONR i MW aspiracje do przewodzenia skrajnej prawicy w Polsce? Członkowie MW twierdzą, że NOP jest w kryzysie i niedługo po powstaniu „RN”, albo będzie zmuszony się przyłączyć, albo kompletnie zniknie z mapy skrajnej prawicy w kraju. Nie wiadomo do końca jak zapatruje się na to sam ONR, ale wiadomo, że unia z MW oznacza zostawienie NOP z tyłu i odcięcie w ten sposób konkurentom tlenu. Może faktycznie NOP nie będzie miał wyjścia i dołączy do nowej inicjatywy, ale biorąc pod uwagę fakt, że podział władzy jest już ustalony, będzie się musiał podporządkować odwiecznej konkurencji. Niezbyt interesująca perspektywa dla struktury mającej zdecydowanie największe międzynarodowe poparcie spośród całej skrajnej prawicy w kraju.

Kto w to wejdzie?

Członkowie MW twierdzą, że zgarną do „RN” m.in. wszelkich monarchistów, nowe środowisko Giertycha oraz resztki LPR. Dla tych ostatnich to idealny sposób na reinkarnację. Kolejnym motorkiem napędowym „RN” będą zapewne „Solidarni 2010”. Dla ONR jest to zbyt kontrowersyjne, mało radykalne i zbyt oszołomiarsko-klerykalne towarzystwo, ale wizja rośnięcia w siłę i nadchodzących dni władzy może okazać się silniejsza od zdrowego, faszyzującego rozsądku. Tym bardziej, że podpisany „sprawiedliwy układ władzy” w przyszłym „RN” gwarantuje przywództwo nad tymi wszystkimi prawicowymi elementami. O ile MW ich nie wykiwa ze „sprawiedliwego podziału władzy” używając swoich wygadanych głów. Gdyby nie odraza do faszyzmu to należałoby właściwie martwić się o los ONR w tym całym tworze.

Oczywiście do „RN” przystąpi zapewne i Korwin-Mikke, który wzywa do bicia lewaków bardziej dobitnie niż sam RedWatch. Z drugiej strony ciążko jest sobie wyobrazić fakt podporządkowania się Korwina liderom ONR. Nie tyle ze względów ideowych, ile fetyszu władzy jakim człowiek ten emanuje.

Jedno jest pewne: w nowo powstałym „Ruchu Narodowym” jego zarząd będzie musiał trzymać całe to towarzystwo krótko za ryj. Inaczej się wszystko rozleci w drobny mak. Tyle tylko, że każda faszyzująca organizacja tak właśnie działa: terror na zewnątrz i terror do wewnątrz. Dlatego, mimo wszelkich paradoksów, twórcy „RN” optymistycznie patrzą w przyszłość. Ciekawym pytaniem jest jednak to, kto zostanie polskim Fuhrerem: prezes Winnicki (MW) czy jednak były skinhead i bramkarz z dyskoteki Marian Kowalski (wschodząca gwiazda i rzecznik ONR).

Jak połączyć i wykorzystać do tego samego celu potencjał kibiców i Jarka Kaczyńskiego?

„RN” ma zagospodarować na stałe i wykorzystać wybuchowy potencjał kibiców. Problem w tym, że władze MW z Winnickim na czele oficjalnie się od „kiboli” odcięły bezpośrednio po 11-listopadowych zadymach. Teraz jest problem. Trzeba ich jakoś za to przeprosić, bo przecież potrzebni są na listach „Ruchu Narodowego”, gdyż najbardziej liczą się liczby („11 tysięcy na 11 listopada”). Potrzebni są też na następnych akcjach MW i ONR, aby latali za antifą, bo sami faszyści (ci w glanach i ci w garniturach) mają jednak troche pietra. I słusznie. Członkowie MW liczą, że przeprosiny/podziekowania dla kibiców wyjdą ze strony ONR i w ten sposób mimo jawnego odcięcia się od nich samej MW, pozostaną oni dalej do dyspozycji tych dwóch faszyzujących ugrupowań.

Tak właśnie liderzy MW i ONR, mimo że kadry obu organizacji nie bardzo za sobą przepadają, wspierają się nawzajem w ciężkich momentach. Jedni się od kibiców odetną, drudzy ich przeproszą i na przekór wszelkim paradoksom, towarzystwo trzyma się dalej razem. Pozostaje pytanie jak długo będą to tolerowali sami kibice. MW i ONR już teraz współpracują z policją co jest dla większości kibiców problematyczne. Stanie się jeszcze bardziej, gdy „Ruch Narodowy” przekształci się w partię. Chyba, że faszyzująca partia będzie reprezentacją „kiboli” w parlamencie. Tyle tylko, że ta reprezentacja już istnieje, a jest nią sam PiS.

Tu właśnie pojawia się pytanie czy w proces tworzenia projektu polskiej partii faszystowskiej włączy się też prawe skrzydło PiS. Sądząc po wypowiedziach niektórych posłów dotyczących wydarzeń 11 listopada, nie jest to wykluczone! Podobno MW prowadziła na ten temat rozmowy z kimś z „Ziobrystów”, co jest już znamienne, niezależnie od ostatecznego efektu tych rozmów. Narzuca się też pytanie o to, jak blisko skrajnej prawicy znajduje się obecnie sam Jarosław Kaczyński. To zastanawiające dlaczego, mimo jego wypowiedzi dotyczących ataków na Podlasiu („To prowokacja”), sympatii do autorytarnego Budapesztu, oraz antyniemieckich i antyrosyjskich fobii, taki Marian Kowalski (rzecznik z siłowni ONR) wciąż uważa go za zbyt umiarkowaną prawicę. Świadczy to chyba tylko o tym jak daleko na prawo sam ONR się znajduje.

Na dziś dzień wydaje się całkiem prawdopodobne, że Jarosław Kaczyński, który przekroczył już chyba wszelkie granice dobrego smaku, mógłby zostać honorowym członkiem nowego faszyzującego ruchu. Do MW nikt go nie przyjmie ze względu na wiek. ONR go nie przygarnie, gdyż jego stosunek do „kiboli” jest zmienny w zależności od tego na ile ich w danym momencie potrzebuje. Jednak twór o tak abstrakcyjnej nazwie jak „Ruch Narodowy”, a więc skrajna prawica ukryta pod kolejną warstwą pudru, może się okazać idealnym ogniwem łączącym poglądy Jarosława i ONRowców. I właśnie po to ten twór powstaje. Aby każdy Kowalski (nie tylko Marian) i każdy Kaczyński (nie tylko Jarosław) oraz wszyscy inni „urodzeni 11 listopada 2011 pomiędzy Placem Konstytucji a placem na Rozdrożu”, mogli wejść w ten nowy twór o nazwie „Ruch Narodowy” jak w masło.

Czy mamy jeszcze przyszłość?

Cała idea stowarzyszenia, ruchu i partii „RN”, której materializacji świadkami staniemy się lada dzień, jest dowodem na to, że skrajna prawica w Polsce nie odwołuje się już tylko do przeszłości. Nie odwołuje się już tylko do czasów, gdy wolno było gonić ulicami za Żydami i nie jest zainteresowana jedynie sianiem w miastach terroru jak podczas swoistego „najazdu na Warszawę”, ale coraz śmielej spogląda w przyszłość. Oznacza to m.in. nawarstwianie się takich wydarzeń z jakim mieliśmy do czynienia 11 listopada 2011 w Warszawie, oraz nasilanie się zdecentralizowanych aktów prawicowego terroru, takich jak te na Podlasiu.

Tylko, że przyszłość skrajnej prawicy wyklucza przyszłość wielu innych. I to przede wszystkim dlatego twór o nazwie „Ruch Narodowy” jest zagrożeniem dla nas wszystkich!

http://11listopada.org/wiadomosc/skrajna-prawica-niebawem-ponownie-w-pol...

Rekonstruktorzy szykowali się do prowokowania i atakowania antyfaszystów, czyli "Rozbrój sobie Niemca"

Kraj | Militaryzm | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Wydało się jak prawicowcy z grup rekonstrukcyjnych, wydarzeniem "Rozbrój sobie Niemca – gra rekonstrukcyjna" i odświeżając antyniemieckie fobie już przed 11 listopada, nakręcali się i szykowali do atakowania niemieckich antyfaszystów, żeby potem wszędzie mówiono, że "zaatakowano Polaków i opluto polski mundur".

Warto zauważyć, że swoją chęć do udziału w atakowaniu niemieckich antyfaszystów zgłosił również celebryta Solidarnych 2010 Samuel Rodrigo Pereira - jeden z najgłośniej ostatnio krzyczących i obarczających niemieckich antyfaszystów winą za wydarzenia z 11 listopada.

Treść tekstu w wydarzeniu na Facebook-u nawołującym do atakowania niemieckich antyfaszystów:

"Dzięki uprzejmości niemieckiej organizacji Antifaschisische Linke, tegoroczne Święto Niepodległości ma szansę stać się przełomem w dziejach polskich historycznych gier rekonstrukcyjnych
(http://www.ag-friedensforschung.de/regionen/Polen/nazis.html).

W latach poprzednich oraz podczas innych rocznic historycznych polskie grupy rekonstrukcyjne zmuszane były z własnego grona wyłaniać członków odgrywających role Niemców. Podczas rekonstrukcji wydarzeń związanych z walką o niepodległość w istocie więc to przebrani za Niemców Polacy występowali przeciw Polakom nieprzebranym.

W tym roku zaprzyjaźnione grupy Antifaschistliche Linke i siempre antifascista zadbają o dowóz na warszawskie ulice prawdziwych Niemców. Dzięki sąsiedzkiej pomocy możemy więc po raz pierwszy od z górą 60 lat skorzystać z sytuacji, w której naprzeciw prawdziwych Polaków staną prawdziwi Niemcy.

Tegoroczna gra historyczna odbywająca się na ulicach Warszawy w Święto Niepodległości stanowi rekonstrukcję pokojowego rozbrajania Niemców, do którego w tym samym mieście doszło 10 listopada 1918 roku.

Gra jest prosta, może w niej wziąć udział każdy, nie jest wymagane umundurowanie. Należy postępować według wzoru ze znanego zdjęcia – zachowując proporcje czterech Polaków/jeden Niemiec, podejść do napotkanego Niemca i uprzejmie poprosić go o zdanie broni.

Dziękujemy kolegom z zaprzyjaźnionych organizacji niemieckich za ten piękny gest."

Link do wydarzenia na facebook'u: http://www.facebook.com/event.php?eid=242892772432287

Rafał Gołuch, neonazista rzekomo "spokojny patriota pobity przez Niemców"

Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Rafał Gołuch, to rzekomo stateczny pan w średnim wieku. Polak, katolik, patriota, który przyleciał wraz z kolegami aż z Wielkiej Brytanii, by godnie uczcić Marsz Niepodległości. Przed marszem został (rzekomo) ciężko pobity przez Niemców, po tym jak ci ostatni "zorientowali się, że jesteśmy Polakami". Pan Rafał jest autorem interesującej strony internetowej: ostatnia-kohorta.fuckpc.com.

Strona jest obecnie niedostępna, ponieważ Pan Rafał ją wyłączył, aby ukryć przed nami swoje prawdziwe oblicze. Zachowały się jednak print screeny. Z prowadzonej przez niego witryny możemy się dowiedzieć m.in., że Pan Rafał na kilka dni przed Marszem instruował swych czytelników jak korzystać z neonazistowskiej witryny Redwatch. Na stronie można także znaleźć transparenty z emblematami Ku Klux Klanu. Co Pan Rafał G. pisał o niemieckich antyfaszystach? „Cóż ja mogę powiedzieć za siebie...? Gdy spotkam kogokolwiek, kto nie uszanuje Polskiego Święta, pierwszy podniosę na niego rękę.

Prawica doniosła na "lewackiego prowokatora", ale okazał się "swój" - już siedzi

Kraj | Rasizm/Nacjonalizm

Są już pierwsze efekty współpracy prawicy z policją. Fronda, w Gazeta Polska, Gość Niedzielny oraz inne prawicowe media opublikowały informację i zdjęcie rzekomo "lewackiego prowokatora", który m.in. uderzył fotoreportera. Umieszczono filmik w sieci w którym prawicowcy pokazują jego wizerunek niczym list gończy i pytają, czy go ktoś zna. Na forach wrzało, ponieważ miał być to ostateczny dowód na to, że "lewacy sprowokowali zamieszki na pl. Konstytucji".

Okazało się jednak, że to był "swój człowiek". Na Forum kibiców Legii Warszawa pojawił się alarmujący wpis, żeby nie rozpowszechniać jego wizerunku, bo to nie prowokator, ale kibic, 38-letni Norbert B, pracownik jednej z budów na Bemowie. Za późno. Policja posiadając materiał filmowy jak ściąga kominiarkę dostarczony przez prawicę już go zatrzymała w komisariacie przy ul. Wilczej. Z policją miał już do czynienia w 2009 roku. Wtedy chodziło jednak o narkotyki.

Axel Springer zarabia na histerii nacjonalistycznej

Blog | Rasizm/Nacjonalizm

Należąca do niemieckiego koncernu prasowego Axel Springer gazeta "Fakt" nakręca dalej paranoję antyniemiecką. We wczorajszym wydaniu gazety możemy przeczytać:

"Naziści znowu najechali na Polskę. [...] Zostali do nas zaproszeni, by powstrzymali rodzimych faszystów. Niczym Krzyżacy przez księcia Konrada [...] To ideowe prawnuki kata powstania warszawskiego Ericha von dem Bach-Zalewskiego [...]"

Oczywiście, dla kapitalistów z koncernu Axel Springer, to tylko oznacza większy sprzedany nakład i większe dochody. Niemiecki właściciel firmy nie ma oczywiście z tym problemu - liczy się zysk. A że w ten sposób szczuje się jeden naród na drugi (z pewnością podobne teksty o Polakach padają w gazetach koncernu wydawanych w Niemczech)? Przecież kto inny będzie płacić rachunki za konflikty i zniszczenia, które są logiczną konsekwencją szczucia jednych na drugich...

Kanał XML