Represje

Czarno-biały proletariat RPA – ofiara rządu i nacjonalizmu

Świat | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Represje

Analiza relacji władza – lud w RPA na przestrzeni XX wieku ukazująca wspólnego wroga robotników RPA oraz białej mniejszości.

Zastrzelenie 18 strajkujących górników w RPA przyciąga uwagę świata na tamten region. Wiedza powszechna na temat RPA jest w Polsce dość mała i często koncentruje się wokół apartheidowej przeszłości. Stąd rzadko kiedy spoglądamy na współczesne położenie klasowe mieszkańców tego kraju.

Partia Narodowa

Południowo-afrykańscy nacjonaliści przez całą swoją historię zbijali kapitał polityczny na promowaniu białego rasizmu w oparciu o historyczne zaszłości między Burami, a ludnością afrykańską. Trudno tutaj mówić o jakiejkolwiek rdzenności. Afrykanerzy (biali) pojawili się na tych terenach wcześniej niż Buszmeni, którzy osiedlili się tam po przekroczeniu rzeki Limpopo.

XIX wiek to okres tworzenia się nacjonalizmu afrykanerskiego. Jego teoretycy odcinali się od europejskich tradycji, a jako ojczyznę Afrykanerów postrzegali kontynent afrykański. Lata 40-te to czas radykalizacji, pokłosie wielkiego kryzysu i wzrost poparcia dla nacjonalistów.

Partia wygrała wybory w 1948 roku. Natychmiast przystąpiła do „rozwiązywania kwestii rasowej”. Społeczeństwo podzielono na „białych”, „czarnych”, „kolorowych” i „innych” i zabroniono małżeństw między tymi kategoriami. Później z „kolorowych” wyodrębniono Hindusów których nazwano „Azjatami”, a rasie żółtej przyznano status „Honorowej Rasy Białej”. Czarnym wydzielono specjalne terytoria, które miały stać się w wyniku rozwoju państwami. W kraju białych czarni mieli być wyłącznie tanią siłą roboczą. Tworzono oddzielne szkoły, a czarni nie mieli prawa poruszać się na terenie białych bez specjalnych przepustek.

W kraju obowiązywał bezwzględny zakaz strajkowania, a każdy związek zawodowy musiał popierać rząd. Związki o charakterze politycznym lub klasowym były nielegalne. Tak w skrócie wyglądały rządy nacjonalistów.

Ruch narodowo-wyzwoleńczy

Afrykański Kongres Narodowy zaczynał swoją działalność jako ruch narodowo-wyzwoleńczy. Opowiadał się za rozwiązaniami pokojowymi do lat 60-tych XX wieku kiedy został zdelegalizowany. Skutkowało to jego radykalizacją. Zmasakrowanie demonstracji w Sharpville podczas której policja zabiła 69 osób i raniła 180 skutkowało zjednoczeniem się wszystkich stronnictw politycznych prawicowych i lewicowych wywodzących się z ludności murzyńskiej. Postanowiono rozpoczęcie walki zbrojnej.

Przez trzy lata zbrojne skrzydło Afrykańskiego Kongresu Narodowego dokonała 190 ataków terrorystycznych podczas których nie zginęła ani jedna osoba. Nie było również rannych. Radykalniejsze działania spowodowała kolejna masakra w wykonaniu nacjonalistycznego rządu w czerwcu 1976. Podczas pacyfikacji protestu uczniów w Soweto policja zabiła 700 osób. Zemsta ruchu narodowo-wyzwoleńczego skutkowała atakami bombowymi na wojsko, policję i ważne obiekty gospodarcze. Oprócz policjantów zginęło również 65 cywili.

Kolaboracja

Widząc, że represje i mordy jedynie eskalują konflikty rząd nacjonalistów postanowił przejść do negocjacji z Nelsonem Mandelą. Po zalegalizowaniu partii opozycyjnych walka z rewoltą zamieniła się w walkę o stołki.

Afrykański Kongres Narodowy był organizacją o profilu centro-lewicowym. W obliczu walki o stołki doszło do sojuszu nacjonalistycznego rządu z zuluską konserwatywną prawicą. Partia Wolności Inkatha we współpracy z wojskiem i policją oraz za pieniądze rządu organizowała w całym kraju prowokacyjne zamieszki mające na celu zdyskredytowanie Mandeli.

W starciach między zwolennikami różnych stronnictw ginęły tysiące. Kierownictwu Inkatha nie przeszkadzała zmiana frontu i mordowanie ludzi ramię w ramię z rasistowską policją i wojskiem kiedy w grę wchodziły pieniądze i polityka. Afrykański Kongres Narodowy przejął jednak władzę i sprawuję ją bez przerwy aż do dziś.

Mroczna strona wyzwolonej RPA

Obecnie partia rządząca jest powiązana z Międzynarodówką Socjalistyczną. Wczorajsi bojownicy o wolność i sprawiedliwość społeczną stali się wspólnikami Busha i Blaira. Miejsca w zarządach państwowych przedsiębiorstw i administracji zastąpiła nowa burżuazja.

Stereotyp bogatego białego mieszkańca RPA przeważa. Mało kto na świecie zdaje sobie sprawę, że owszem, dawna klasa rządząca i bogaci nadal bogatymi pozostają. Klasę średnią i białych pracowników po przejęciu władzy przez Afrykański Kongres Narodowy spotkała nędza i bezrobocie.

Nacjonalistyczny reżim wyzyskiwał na potęgę ludność czarną zapewniając lepszy byt ludności białej. Obecnie duża część ludności białej została zepchnięta na margines i bieduje tak samo jak ludność czarna w czasach apartheidu. W obliczu wysokiego bezrobocia, przestępczości i kryzysu gospodarczego władzy zależy na znalezieniu kanalizatora dla sfrustrowanej ludności RPA, wroga, którego będą gnębili i odrywali się od realnych przyczyn ich trudnej sytuacji.

Wykorzystano kanalizator, który wypróbowało już niejedno państwo świata. Jest nim rasizm i przemoc dokonywana na najsłabszej grupie społecznej w kraju. Od 1994 roku dochodzi do zorganizowanych ataków na farmy Afrykanerów (większość Afrykanerów mieszka na wsi). Dokonuje się mordów kobiet i dzieci. Do 2011 roku zabito już 3770 Afrykanerów co stanowi 10% populacji farmerów. Poddaje się ich torturom polegającym na kaleczeniu, przypalaniu żelazkiem lub obdziera się ich ze skóry.

Delegalizacja firm ochroniarskich zajmujących się ochroną osiedli zamieszkałych przez Afrykanerów ludność odczytała jako akt poparcia władz dla ataków. Lider młodzieżówki partyjnej, Julius Malema został przyłapany na facebooku na chwaleniu akcji wypędzania ludności białej z Zimbabwe. Wpisowi towarzyszyły licznej komentarze nawołujące do mordów i gwałtów na Afrykanerach.

W oficjalnych deklaracjach rząd odcina się od tego typu poglądów.

Od 2010 Afrykanerzy mogą legalnie osiedlać się w Gruzji. Każdy, który zdecyduje się na emigrację dostanie gospodarstwo rolne. Dla Gruzji jest to szansa na odbudowę upadłego rolnictwa. Dla Afrykanerów alternatywa dla prześladowań.

Jaka perspektywa dla RPA?

Atak policji na kopalnię i antyspołeczna polityka wszystkich partii politycznych w RPA przyczyni się do radykalizacji nastrojów społecznych. Będzie to skutkowało nasileniem się problemu rasizmu i mordowania mało licznej ludności białej.

Z drugiej strony spora część ludności białej boryka się z takimi samymi problemami jak ludność czarna. Dzieci jednych i drugich są niedożywione. I biali i czarni zamieszkują małe lepianki, czasami po kilka rodzin w jednym domu. Ludzie zdają sobie sprawę, że rządy obecnie sprawują dawni bojownicy przeciwko apartheidowi. Widzą, że walka narodowo-wyzwoleńcza była w rzeczywistości walką o kapitał.

Czy w takich warunkach rasizm znajdzie grono zwolenników? Przykład RPA pokazuje, że to rząd niezależnie od swojej orientacji politycznej odpowiada za wykluczenie i wszelką formę dyskryminacji. Tak było w czasach białych nacjonalistów, tak jest w czasach czarnych nacjonalistów. Walka z rasizmem bez walki o wyzwolenie proletariatu okazała się porażką.

Stare i nowe władze w tym kraju łączy to, że niezależnie od swojego koloru skóry są one katami klasy pracującej. W obronie swojego kapitału zarówno politycznego jak i pieniężnego zdolni są do największych okrucieństw.

Poniżaj zamieszczam nagranie z kopalni w RPA oraz reportaż przedstawiający sytuację ekonomiczną większości Afrykanerów. Tych ostatnich nawet w czasach kiedy firmy ochroniarskie chroniące farmy były legalne nie było stać na żadną ochronę. Jedynym ratunkiem przed rasistowskimi siepaczami jest solidarność na tle klasowym. A tego nie zapewni im ani obecny rząd, który woli współpracę z bogatymi ani ultranacjonaliści lubiący wykorzystywać ich problemy do głoszenia konieczności odbudowy apartheidu lub budowy apartheidu na całym świecie.

http://www.youtube.com/watch?v=meqSjgMKv-I
http://www.youtube.com/watch?v=jj84Sw1x2po&feature=player_embedded
http://www.youtube.com/watch?v=pFj0HdW2iDs&feature=player_embedded

Wrocław: Akcje solidarnościowe z Pussy Riot

Kraj | Protesty | Represje

 Pomnik Fredry Dziś na wrocławskim Rynku odbyły się dwie akcje mające na celu wyrażenie solidarności z zatrzymanymi przez rosyjskie władze członkiniami grupy Pussy Riot. O sprawie pisaliśmy już tutaj W ramach akcji około godziny 6 rano aktywiści przyozdobili pomnik Fredy banerem z hasłem nawołującym do uwolnienia kobiet. Rzecznik Straży Miejskiej Sławomir Chełchowski oznajmił, że trwa dochodzenie w sprawie ustalenia sprawców, którzy akcji tej dokonali w charakterystycznych dla Pussy Riot kominiarkach. Smaczku sprawie nadaje fakt, iż komisariat straży miejskiej znajduje się w odległości około 50 metrów od pomnika a zarówno Rynek, jak i przyległe do niego tereny są stale monitorowane.

Warszawa. Akcje solidarnościowe z Pussy Riot przy okazji wizyty patriarchy Cyryla I

Kraj | Prawa kobiet/Feminizm | Protesty | Represje

 baner nad trasą WZ Podczas pierwszego dnia wizyty moskiewskiego patriarchy Cyryla I w Polsce miały miejsce dwie akcje solidarnościowe z Pussy Riot.
Patriarcha, a także towarzyszący mu oficjele kościoła katolickiego, mieli okazję zobaczyć baner z hasłami "Pussy Riot You rock! Пу́сси Ра́йот рулят", który pojawił się nad trasą WZ podczas ich przejazdu z cerkwi na Wolę.
Pod siedzibą Konferencji Episkopatu Polski patriarchę, a także pozostałych gości spotkania przedstawicieli kościołów prawosławnego i katolickiego (m.in. Józefa Michalika i Józefa Glempa) przywitała pikieta ok. 20 osób w sukienkach i kolorowych kominiarkach. Nie wiadomo, czy goście przeczytali wypisane na transparentach hasła "Пу́сси Ра́йот русть играют" (Pussy Riot niech grają) oraz "Michalik Cyryl Policja Ekumeniczna Inkwizycja", na pewno natomiast usłyszeli krzyczane "Swobodu Pussy Riot". Nie obyło się bez interwencji policji, wyposażonej w notesiki i długopisiki.
Kolejne akcje solidarnościowe z Pussy Riot planowane są na jutro - więcej tutaj.

RPA: Policja zabiła 18 górników

Świat | Represje | Strajk

60 kilometrów na północny zachód od Johannesburga policja otworzyła ogień do 3000 strajkujących górników. Policjanci użyli broni maszynowej. Według The Telegraph do obozu strajkujących przyniesiono ciała 18 protestujących.

Według związku zawodowego AMCU, który reprezentuje większość górników to co miało miejsce było masakrą. Nic Borain, politolog twierdzi, że coś takiego nie wydarzyło się od czasu obalenia apartheidu.

To wydarzenie świetnie pokazuje, że zmiana rządu nie zmieniła sytuacji społecznej ludności czarnej, a jedyną zmianą okazał się być kolor skóry niektórych polityków. Bieda w RPA postępuje, a protesty społeczne rozprzestrzeniają się na cały kraj.

Warszawa: Pijany policjant potrącił bezdomnego

Kraj | Represje

Dziś rano potrącono bezdomnego. Trafił do Szpitala Praskiego z poważnie uszkodzonymi obydwiema nogami. Rozpędzony samochód najpierw go potrącił na Gocławiu, a później uderzył w ścianę budynku. Kierowcą okazał się być policjant drogówki. Według mojej informacji miał ponad promil alkoholu we krwi.

Salowa

Kim jest Webster Thayer?

Historia | Publicystyka | Represje

Webster Thayer – to przewodniczący trybunału, który skazał Sacco i Vanzetti na śmierć na krześle elektrycznym, który ponownie odmówił rewizji procesu i który za wszelką cenę stara się zgładzić znienawidzonych bojowników sprawy robotniczej. Sędzia Webster Thayer oświadczył zaraz po ukończeniu procesu: „Chociaż ludzie ci nie popełnili fizycznie zarzucanego im przestępstwa, ponoszą jednakowoż moralną winę za nie, albowiem są wrogami istniejących urządzeń – są anarchistami i podczas swego pobytu w Stanach Zjednoczonych propagowali konieczność zburzenia instytucji społecznych – i to jest samo w sobie przestępstwem”.

Czy potrzebne są komentarze? A teraz dalej.

„Z chęcią powiesiłbym z tuzin!”

Robert Benchley, krytyk teatralny „Life” zeznaje:

Znajdował się w towarzystwie przyjaciół i kolegów w Worcester Club, gdzie rozmawiano o sędziu Thayerze. Jeden z przyjaciół Thayera, krytyk Loving Coes opowiedział obecnym swą rozmowę z nim i dodał, że Thayer obsypywał oskarżonych różnymi wyzwiskami i zapewniał: „Ci już dostaną za swoje. Pokażemy im – powiesimy ich. Najchętniej powiesiłbym z tuzin takich radykałów”.

Sprawozdawca agencji Federated Press, Nicholas Beffel zeznaje o oświadczeniu, które konsul włoski w Bostonie, Marquis A. Ferranie, złożył reporterom.

Pięciu aktywistów sądzonych za protest

Kraj | Publicystyka | Represje | Ruch anarchistyczny

Dziś w poznańskim sądzie rejonowym rozpocznie się proces pięciu aktywistów sądzonych za udział w demonstracji pod siedzibą PO w Poznaniu. Protestowali przeciwko łamaniu prawa do swobody manifestowania przez polityków rządzącej partii. Będą odpowiadać za wybryk chuligański. Podczas rozprawy zamierzają przedstawić oświadczenie o treści jak poniżej.

W dniu 17 maja 2011 roku spotkaliśmy się przed siedzibą Platformy Obywatelskiej w Poznaniu przy ulicy Zwierzynieckiej. Przybyliśmy tam by zaprotestować przeciwko policyjnym metodom pacyfikowania protestów społecznych oraz arogancji członków tej partii. Nasz solidarnościowy i spontaniczny protest w kilka dni po opisanych niżej wyczynach rządzącej PO, odnosił się zarówno do działań prominentnych członków przewodzącej narodem partii w Gdańsku, jak i w Katowicach.

W przypadku gdańskiego protestu lokatorów, urzędnicy podlegli prezydentowi miasta – członkowi PO – Pawłowi Adamowiczowi, próbowali wpłynąć na przebieg trasy „Marszu pustych garnków”. Kiedy się to nie udało, trasę legalnej manifestacji zagrodzili wynajęci przez miasto ochroniarze. W wyniku ich akcji sześć osób odurzonych gazem zabrała karetka, kilkanaście zostało poturbowanych.

Katowicki protest przeciwko Europejskiemu Kongresowi Gospodarczemu, również został zmuszony do zmiany swej trasy. Zgłoszona z dopełnieniem wszystkich urzędniczych formalności demonstracja, napotkała na swej trasie policyjny kordon. Na nic zdały się tłumaczenia, stróże tzw. porządku mieli jasne rozkazy – nie przepuścić protestujących. Doszło do przepychanek i spisywania uczestników manifestacji.

W obu przypadkach luminarze rządzącej partii zrobili wszystko, aby legalne protesty społeczne nie mogły w żadnej sposób zakłócić i popsuć ich własnych uroczystości. Jednym słowem członkowie PO użyli policyjnych pałek i gazu pieprzowego wynajętych ochroniarzy, w szlachetnej walce o wizerunek własnej partii i jedynie słusznego ustroju społeczno-gospodarczego.

Nasz solidarnościowy i spontaniczny protest przebiegał spokojnie. Polegał na przekazaniu ulotek wyjaśniających jego przyczyny pracownikom biura, oraz mało owocnej rozmowie z ówczesnym posłem PO – Markiem Zieliński.

Najwyraźniej jednak w oczach łaskawie obdarzonej przez rząd podwyżkami, nowymi etatami i sprzętem, poznańskiej policji, już taka forma protestu to istne zagrożenie dla ładu i porządku społecznego. Właśnie dlatego 14 sierpnia stajemy przed sądem.

Nie oskarża się nas jednak o nielegalne zgromadzenie i nie rozejście się na wezwanie policji – jak miało to miejsce w przegranej przez policję sprawie dotyczącej naszej demonstracji na terenie MTP w Poznaniu. Tym razem również nikt z nas nie jest oskarżony o przewodniczenie nielegalnemu zgromadzeniu – na sprawę z tego paragrafu czekają uczestnicy protestu przeciwko nielegalnej eksmisji państwa Jenczów i stający w obronie poszkodowanych lokatorów z ulicy Piaskowej. W przypadku dzisiejszej sprawy poznańska policja usiłuje zrobić z nas chuliganów zakłócających porządek.

Uczestnicy i uczestniczki protestu pod siedzibą PO nie zostali wylegitymowani i spisani przez policję. W sprawie tej wyroki nakazowe otrzymały dwie osoby, których tam w ogóle nie było. „Winnych” policja wyznaczyła na podstawie nielegalnie przetrzymywanych danych o uczestnikach naszego ruchu. Między innymi wykorzystano policyjne dane z akcji, jaka się odbyła 8 marca 2010 roku na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich, kiedy zatrzymano 37 anarchistów. Sąd uznał te zatrzymania za nielegalne.

Wybiegi poznańskiej policji, tak usilnie starającej się kryminalizować działalność społeczno-polityczną oraz ograniczać wolność słowa i zgromadzeń, zawsze spotkają się z naszym oporem. Nie damy się zastraszyć kolejnymi sprawami sądowymi, prokurowanymi na podstawie wyssanych z palca zarzutów, których jedynym celem jest zniechęcenie aktywistów i aktywistki do dalszej aktywności społeczno-politycznej. Nie będziemy biernie przyglądać się inwigilacji i represjom skierowanym w stronę poznańskiego środowiska wolnościowego.

Solidarność naszą bronią!

Federacja Anarchistyczna s. Poznań
Anarchistyczny Czarny Krzyż

Hadopi kosztowna i nieefektywna. Francja może skończyć z prawem trzech ostrzeżeń

Świat | Represje | Technika

Francja może zamknąć agencję Hadopi, która miała wysyłać maile do piratów i odcinać ich od sieci. Nowa minister kultury Aurélie Filippetti uważa Hadopi za twór drogi i nieefektywny, bo prawo trzech ostrzeżeń wcale nie zwiększa sprzedaży "legalnych" treści.

Filippetti zauważyła w szczególności, że:
- agencja Hadopi nie wypełniła celu, jakim było stymulowanie rozwoju "legalnych" ofert;
- utrzymanie agencji kosztuje 12 mln euro rocznie, co jest ceną dość wysoką za pracę 60 osób, które - jak dotąd - wysłały milion e-maili do piratów;
- odcinanie ludzi od sieci wydaje się sankcją nieproporcjonalną;
- potrzebna jest dyskusja o nowych rozwiązaniach ponad ramami działania Hadopi;

Przedstawiony przez Filippetti argument, że Hadopi w istocie nie pomaga przemysłowi muzycznemu, nie jest niczym nowym. W kwietniu br. sama agencja Hadopi podsumowała swoją działalność, udowadniając, że udało się jej ograniczyć ruch w sieciach P2P. Przedstawiciele Hadopi naprawdę się z tego cieszyli, ale inni komentatorzy pytali: i co z tego? Co wam z tego przyszło, że spadł ruch w sieciach P2P?

Bezprawne zatrzymanie oraz pobicie założyciela MegaUpload Dotcoma

Świat | Represje | Technika

Policjanci weszli do domu założyciela Megaupload na podstawie nieważnego nakazu. Kim Dotcom zarzuca im pobicie i odmowę udzielenia pomocy ciężarnej kobiecie. W czerwcu nowozelandzki sąd potwierdził, że nakaz przeszukania posiadłości Kima Dotcoma był nieważny. Nie określono w nim bowiem, jakie przestępstwo popełnił Kim Dotcom oraz czego funkcjonariusze mieli szukać. Założyciel Megaupload powiedział dziennikarzom, że po zatrzymaniu został uderzony w twarz i przyciśnięty butami do podłogi. Twierdził, że krzyczał z bólu i tłumaczył policjantom, iż nie ma potrzeby obchodzić się z nim w ten sposób.

Tymczasem NZ Herald donosi o tym, że prawnik Dotcoma skarżył się przed sądem na "żałosne" zachowanie policji w momencie, gdy żona Kima Dotcoma (Mona Dotcom) poczuła skurcze. Mona Dotcom była wówczas w ciąży. Pojawiła się potrzeba wezwania karetki, ale policjanci tego nie zrobili. Nie mógł tego zrobić również nikt z zatrzymanych, bo odebrano im telefony. Z relacji prawnika Kima Dotcoma wynika, że karetkę wezwał dopiero ochroniarz Dotcoma, który mieszkał w posiadłości obok i przybył na miejsce akcji, aby porozmawiać z policjantami. Funkcjonariusze wydali mu instrukcje wezwania ambulansu, który przybył na miejsce po 45 minutach. Sierżant dowodzący akcją twierdzi, że policjanci nie są ekspertami od medycyny i dlatego nie można im nic zarzucić.

Ponadto w programie telewizyjnym 3 News ujawniono nagranie z nalotu na posiadłość Dotcoma. Nagranie te sporządzono m.in. za pomocą kamer umieszczonych na helikopterach użytych w czasie akcji. Są też nagrania z innych kamer umieszczonych na obszarze posiadłości.
http://youtu.be/pMas0tWc0sg

HFPC do ministra Boniego w sprawie “Oburzonych”

Kraj | Represje

Helsińska Fundacja Praw Człowieka zwróciła się do Ministra Administracji i Cyfryzacji Michała Boniego z wystąpieniem, w którym apeluje o przeanalizowanie sprawy usunięcia miasteczka namiotowego z Rynku Głównego w Krakowie. Prawnicy fundacji zarzucają władzom miasta naruszenie prawa do wolności zgromadzeń.

Zastrzeżenia HFPC dotyczą podstaw rozwiązania legalnie zarejestrowanego zgromadzenia oraz bezczynności organów administracji w zakresie rozpatrzenia odwołań od decyzji o jego rozwiązaniu. Wojewoda Małopolski poinformował zainteresowanych, że ze względu na fakt niewydania pierwotnej decyzji administracyjnej przez Urząd Miasta Krakowa dotyczącej rozwiązania protestu, pisma organizatorów nie zostały uznane za odwołania i nie zostaną rozpatrzone. Skarżący nie otrzymali również dotychczas odpowiedzi na zażalenie na bezczynność Wojewody Małopolskiego, jakie zostało skierowane do Ministra Administracji i Cyfryzacji w lipcu 2012 r.

Kolejna śmierć w krakowskim areszcie

Kraj | Represje

Więzień pobity w tarnowskim zakładzie karnym trafił do szpitala w areszcie przy ulicy Montelupich. Poranka nie doczekał, zmarł w nocy. Lekarze zaczęli go ratować dopiero rano, kiedy zobaczyli, że nie podnosi się z łóżka. To kolejna podobna historia w krakowskim szpitalnym areszcie.

59-letni Jan M. odsiadywał dwuletni wyrok za przemoc domową. 2 sierpnia w czwartek zgłosił, że bardzo boli go brzuch. Został zawieziony do cywilnego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Tarnowie. Tam przyznał lekarzom, że dzień wcześniej został pobity – prawdopodobnie przez współwięźnia.

Starcia w Chile

Świat | Represje

49 policjantów zostało rannych i 75 osób zatrzymano po demonstracji w centrum Santiago de Chile i towarzyszących jej starciach między studentami a siłami porządkowymi. Policja m.in. zatrzymała 14-latka podejrzanego o podpalenie trzech autobusów.
Wideo

Zamieszki protestujących w Chile studentów z policją - film
Chilijscy studenci wyszli na ulice Santiago, by protestować przeciwko wysokim kosztom studiowania w kraju. Marsz rozpoczął się pokojowy, jednak szybko przerodził się w starcia z policją. Protesty studentów trwają od blisko roku.

Krew i Honor - bohaterstwo polskiej policji

Blog | Represje

Jako, że działalność policji to nie praca, ale służba dla narodu i w związku z tym, że wykręcanie i łamanie kończyn, ranienie, zastraszanie, terroryzowanie obywateli to incydenty, a nie całokształt działalności policji zamieszczam tutaj kilka filmików znalezionych youtube:

Na początek mały wypadek przy pracy w Katowicach:
http://www.youtube.com/watch?v=DQKYRgDBfzw

Męstwo w walce z największym zagrożeniem dla porządku publicznego - staruszką:
http://www.youtube.com/watch?v=k8hJDlrT6Dg

Przykład tego jak sprawić żeby podejrzany przyznał się:
http://www.youtube.com/watch?v=Kyafy86LW4k

Kontrola drogowa:
http://www.youtube.com/watch?v=-KffQu0RcPg&feature=related

Eksmisja w Łodzi:
http://www.youtube.com/watch?v=Ej4bvhnVPVo

Przeciśnięcie człowieka przez dziurkę od klucza:
http://www.youtube.com/watch?v=4t-vP3h-ilw&playnext=1&list=PL1DD7B5ABBB3...

Pan profesor źle zaparkował? To się zemścimy za to, że kiepsko szło na studiach:
http://www.youtube.com/watch?v=9dM3l2RhM5Y

Nie stać nas na truskawki? Zaraz je zdobędziemy:
http://www.youtube.com/watch?v=slvutTBwyr4&feature=related

Zarabiamy tak mało, że nie stać nas na majtki i skarpetki. Co z tym zrobimy? Wesprzemy ruchy społeczne walczące z ubóstwem? A po co ta równość społeczna jak możemy bezkarnie kraść?:
http://www.youtube.com/watch?v=DgxvGRX-D4U

Pacyfikacja demonstracji antyfaszystowskiej 14 kwietnia w Katowicach. Nagranie zrobione przez Ruch Wolności - sojusznika ONR. Jak widać mimo wydarzeń z 11.11.11 - nazi i policja nierozerwalna koalicja.
http://www.youtube.com/watch?v=rPRM07opEGw

Niebezpieczna 19-latka w akcji. Bo przecież każda nastolatka atakuje policjantów dlatego mundurowe komanda są zmuszone odpowiadać siłą.
http://www.youtube.com/watch?v=EZbklRRts7U&feature=related

Policjanci z Lidzbarga nawiązujący do "chlubnych" tradycji gestapo:
http://www.youtube.com/watch?v=QrvX84U4dN8

Czarny poniedziałek - oświadczenie kolektywu "Syrena"

Kraj | Lokatorzy | Publicystyka | Represje

Tuż po świcie w poniedziałek, stołeczna policja w sile około stu pięćdziesięciu funkcjonariuszy szturmowych pojawiła się na ulicach różnych części Śródmieścia. Konfiskata żywności przewożonej do intratnych restauracji Gesslera? Długo oczekiwana operacja wymierzona w fałszywych kamieniczników? Bynajmniej. Oto dzielni stróże prawa wysłani zostali by wesprzeć dwie eksmisje, do których miało dojść w tych samych godzinach: na tyłach modnego dziś Placu Zbawiciela oraz na ul. Wilczej.

Obie eksmisje zostały już raz zablokowane, w obu rolę egzekutora pełniły instytucje publiczne, u których lokatorki były zadłużone.

Emerytka przeciwko polskiej armii

Już w październiku, gdy blokowaliśmy eksmisję w kamienicy na Sempołowskiej, którą zarządza Wojskowa Agencja Mieszkaniowa, ośmiu obecnych policjantów zaapelowało o wsparcie do Żandarmerii Wojskowej. Wobec przeciągających się negocjacji między armią a policją, co do prawnych aspektów takiej interwencji, egzekucja lokatorki na bruk została jednak wstrzymana. W międzyczasie, władze dzielnicy podkreśliły błyskotliwie, że lokatorka, której eksmisję zablokowano, nie jest bezdomna, a więc nie przysługuje jej żaden "lokal socjalny" (eufemizm określający miejskie rudery i klitki, którymi skromnie dzieli się Ratusz). Dziś za to sprawiedliwości stało się zadość: policji było aż nadto, dłużniczka została odpowiednio upokorzona, trafiła na bruk (najpierw do szpitala, po zasłabnięciu), zaś blokada została rozbita, całkiem zresztą dosłownie: jedna osoba w areszcie, inna cała w siniakach.

Ordung zatem utrzymany, wojsko i miasto może spać spokojnie.

Walka o kibel kontra redaktor Zubik

Druga eksmisja - na Wilczej - dotyczyła kobiety i trójki niepełnoletnich. Nie ma już co pisać: "matki i jej dzieci", bowiem dzielne społeczeństwo zaraz odeprze "Bachorów narobiła, a teraz sępi na mieszkanie w centrum! Lewactwo, darmozjady, rozstrzelać!". Kiedy pierwszy raz przeszłam próg jej drzwi, uderzył mnie widok prycz jakby więziennych i ogromny ścisk. Pomieszczenie mieszkalne to rudera, 18 metrów, nawet nie wypełniało definicji lokalu socjalnego. Ale miało kibel. Tymczasem kobieta się zadłużyła - przypada na nią 30 tysięcy zł - zatem rodzina ta za karę dostała lokal bez kibla (całe mieszkanie dzieliło wcześniej kilka gospodarstw domowych, które także miały długi i opuściły Wilczą ponad rok temu).

W lipcu spora grupa osób przyszła bronić prawa kobiety do toalety. Tymczasowo się udało, jednak blokada została bardzo źle odebrana społecznie. W gusta czytelnicze trafiła wówczas najlepiej redaktor Zubik, z apetycznym artykułem pt. "Zablokowali eksmisję rekordowej dłużniczki". Teza bardzo strawna, prawdę pal sześć: lokatorka oszukała lud Warszawy na "blisko 150 tysięcy złotych", za które każdy z nas mógłby dostać od Ratusza co najmniej po lizaku, a słusznej kary uniknęła dzięki innym darmozjadom - "skłotersom z Syreny", którzy bezczelnie byczą się w centrum, krzycząc z automatu swoje stałe hasła "miasto to nie firma, lokatorzy to nie towar", przez co zmanipulowani sąsiedzi dają im na zimę węgiel. Jedyną stroną, która oprócz haseł potrafi wyartykułować zdanie, jest władza, w osobie jej rzecznika.

Dość powiedzieć, że tekst o "anarchistycznych darmozjadach" broniących innych darmozjadów odniósł ogromny komercyjny sukces, a czytany był także poza stolicą - wśród setek komentarzy pod tendencyjnym artykułem pojawiła się nawet opinia pana Pucka, słynnego prezesa mieszkaniówki (ZKZL)w Poznaniu: "tak wygląda miasto, gdy rządzi w nim anarchistyczne bezhołowie". Jego komentarz utonął w morzu treści w stylu "na bruk!" ,"zaj..bać!". Tym samym, autor planu budowy kontenerów zyskał natchnienie dla przyszłych śmiałych działań.

Zubik nie raczyła osobiście pojawić się na miejscu eksmisji, ani choćby porozmawiać z obiema stronami sporu - przyznajmy jednak, to bez wątpienia dość staromodny wymóg dziennikarstwa, tym bardziej, że nie ma tu żadnych "dwóch równych stron", ani nawet sporu w sensie stricte. Dłużnik ergo darmozjad, tj. człowiek żyjący kosztem reszty społeczeństwa, to nie partner do rozmowy. Jego wspólnicy w zbrodni są także w tyle wobec kulturalnej części świata, wyszczekują tylko slogany (Zubik przepisuje je po poprzednich blokadach, choć akurat wołaliśmy mało; głównie na modłę M. Jacksona, jak populistyczne i ordynarne "bideet bideet, naszym prawem jest mieć bidet").

Toteż, gdy po blokadzie lokatorka poszła do Burmistrza prosić o lokal socjalny z toaletą, uzbrojona w teczki dokumentów dementujących medialne doniesienia, oraz w odpowiednie paragrafy, usłyszała słowa, które mogłyby być refrenem w popularnej piosence Zubik: zero negocjacji, max siły na następną próbę egzekucji. Nie będą dłużnicy srać swobodnie kosztem reszty ludzi.

Władza w ręce wyobraźni

Na ile hasło "toaleta dla każdego" jest wywrotowe? Czy wynika ono wprost z "ideologii anarchistycznej"? Najwyraźniej brzmi dziś wystarczająco groźnie, by zmobilizować kolejne dziesięć radiowozów i 70 policjantów o poranku. Naiwny człowiek mógłby pytać dalej: "czy koszt owej operacji nie był co najmniej równy budowie jednej toalety"? Czy wobec tego potrzebny był cały ten spektakl przemocy i upokorzenia? Cóż, ratusz słusznie przekonuje, że trzeba mieć na uwadze takie niematerialne aspekty, jak choćby "wskaźnik zadowolenia społecznego", który tu trafnie wysondowała Zubik, pomagając wytworzyć odpowiedni nastrój u ludu, z ignorancją wykraczającą poza ramy etyki dziennikarskiej.

Nie idzie jednak o to, żeby zastanawiać się czy opór wobec wysiedleń na ulicę bądź do niesanitarnych ruder jest w naszych czasach czymś "rewolucyjnym", tj. nieracjonalnym - zostawmy ten dylemat bandzie szowinistycznego swołeczeństwa, któremu paliwa dostarczają przedstawiciele instytucji publicznych oraz niektórzy dziennikarze.
Nie dam sobie wmówić, że bronimy praw dyskusyjnych, choć w istocie zapiera dech, że są wciąż ludzie, dla których warto stać po stronie, lub w ogóle polemizować z tak upokarzającym status quo.

Rzecz w tym - i to jest dramat - że doszliśmy najwyraźniej do takiego momentu, że aby bronić skutecznie tak banalnych praw trzeba by dziś sięgać po narzędzia rodem z czasów "rewolucji". Powiedzieć, że zostaliśmy sprowadzeni do parteru to mało - kolejna z nas właśnie trafiła na bruk.

Zarazem, wszyscy, którzy bez wahania i z gołymi rękami stanęli naprzeciw uzbrojonej policji, najwyraźniej są dla władz miejskich koszmarem - jak inaczej tłumaczyć tak wielką mobilizację sił? Pani Gronkiewicz-Waltz, panie Bartelski! Intuicja Was nie myli. Jeśli nie trafiają do Was apele miejskiego bezhołowia, warto przypomnieć Wam zwyrodniałym, katolickim darwinistom społecznym - opinię Waszego patrona z dawnych lat, francuskiego Kardynała de Retz:

Oto moment, do którego doszli: oni sami zaczynają brać wasze armie za nic, a, bardzo nieszczęśliwie, ich siła leży dokładnie w ich wyobraźni. Można by szczerze powiedzieć, że tym co różni ich od każdej innej formy władzy jest - gdy dojdą do pewnego momentu - moc, by dokonać wszystkiego, co są w stanie sobie wyobrazić.

W XXI wieku, nawet "przaśni" mogą sobie wyobrazić miasto bez ludzi na bruku, a mieszkania - z kiblami. Na nic Wasza arogancja wobec dłużników - tu w Warszawie 40 tysięcy rodzin żyje w zadłużonych lokalach. Mając wszystkich za darmozjadów, jak dziś, w ten czarny poniedziałek, sami doprowadzicie do przewrotu - nie trzeba tu żadnej ideologii, wystarczy nie mieć gdzie się wysikać.

Sonia Berek,
Kolektyw Syrena

Warszawa: Policja dokonała dwóch eksmisji. Jedna osoba zatrzymana

Kraj | Dyskryminacja | Lokatorzy | Represje

Aktualizacja 14:00: "Zatrzymany podczas wczorajszej blokady eksmisji tow. Marcin właśnie został zwolniony z aresztu, w którym spędził 27 godzin. W tym czasie padł ofiarą zastraszania ze strony policjantów, ich niewybrednych homofobicznych komentarzy - min "normalnego to przynajmniej pobijesz i już, a takiego to nie wiadomo, jeszcze mu się spodoba" oraz został dotkliwie pobity. Właśnie jedzie na obdukcję.

Podawane przyczyny zatrzymania co chwilę się zmieniały. Ostatecznie postawiono mu zarzut znieważenia funkcjonariusza. Średni to powód na trzymanie kogoś przez 27h, natomiast dość dobry by go pobić. Dzięki bardzo wszystkim, którzy dzwonili na komendę, solidaryzowali się z zatrzymanym. Bardzo się martwiliśmy, na szczęście Marcin już jest. Jedno jest pewne: nie odpuścimy im tego!" - z fanpage stowarzyszenia Młodzi Socjaliści.

Aktualizacja 12:00: Policja nadal nie wypuściła Marcina.

Aktualizacja 22:00 : Z zatrzymanym Marcinem nadal nie ma kontaktu. Prawdopodobnie został zabrany z komisariatu na Wilczej i przewieziony gdzie indziej na noc. Być może policja usiłuje zmusić go do przyznania się do "napaści na policjanta" polegającej na byciu uderzonym, a prokurator będzie usiłował go oskarżyć.

W dniu dzisiejszym warszawska policja eksmitowała na bruk lokatorkę z ulicy Sempołowskiej. Kobieta została odwieziona karetką do szpitala. Eksmisji dokonano mimo, iż Komitet Obrony Lokatorów dostarczył władzom miasta dokumenty dotyczące sprawy, z których jasno wynikało, że kobieta spełnia wszystkie kryteria przyznania lokalu socjalnego i stara się o jego uzyskanie od pół roku. Państwowi biurokraci mimo to nie przyznali jej mieszkania socjalnego.

Oświadczenie Komitetu Obrony Lokatorów w sprawie eksmisji

Policja brutalnie biła osoby blokujące eksmisje (nie wiadomo dlaczego największym powodzeniem cieszyły się kobiety) i zatrzymała jedną osobę. Odbyła się już pikieta solidarnościowa. Następna planowana jest na godzinę 15:00 przy ulicy Wilczej 21.

Kiedy policja zaczęła wynosić działaczy lokatorskich siedzących na schodach przed blok reszta osób postanowiła zabarykadować się w mieszkaniu. Mimo, iż wedle przepisów na miejscu powinno się znajdować pogotowie ratunkowe policja usiłowała wyważać drzwi. Rozjuszonych policjantów nie uspokoił nawet fakt, że lokatorka straciła przytomność. Policji pomagał nawet nastolatek usiłujący ukraść jednemu z działaczy telefon komórkowy.

Kanał XML