Represje
Wielka Brytania: Uczestnik protestów studenckich skazany na 32 miesiące więzienia
Yak, Czw, 2011-01-13 12:15 Świat | RepresjeJak informują brytyjskie Indymedia, 18 – letni Edward Woollard, uczeń college’u który stał się słynny w całym kraju po tym, jak podczas szturmu studentów na siedzibę Partii Konserwatywnej 10 listopada rzucił z dachu jej budynku gaśnicą w kierunku policyjnego kordonu został wczoraj skazany przez londyński sąd na 32 miesiące więzienia. Woollard będzie się mógł ubiegać o warunkowe zwolnienie po odsiedzeniu połowy kary.
Woollard, dla którego protest 10 listopada był pierwszą demonstracją, w jakiej brał kiedykolwiek udział dobrowolnie, za namową matki oddał się w ręce policji po tym, jak media w całej Wielkiej Brytanii pokazały nagranie, na którym rzuca gaśnicą z dachu zdemolowanej siedziby Partii Konserwatywnej przy Millbank w Londynie.
Ogółem podczas protestu, zakończonego zdemolowaniem siedziby rządzącej partii policja zatrzymała 60 osób, nie była jednak w stanie powstrzymać protestujących przed wdarciem się do siedziby Konserwatystów.
Poznań: Listonosz zwolniony za odmowę pracy w nadgodzinach
Yak, Czw, 2011-01-13 09:24 Kraj | Prawa pracownika | RepresjeJózef Brandenburg jest listonoszem od 27 lat, pracuje w poznańskiej dzielnicy Grunwald. Kiedy listonosz odmówił po raz kolejny wzięcia nadgodzin, kierownik poczty wypisał mu do akt naganę. Pod koniec listopada zwolnił listonosza z trzymiesięcznym wypowiedzeniem. Oficjalny powód: złamanie procedury (wrzucił do skrzynki awizowany list). Brandenburg pozwał pocztę do sądu. Wczoraj odbyła się pierwsza rozprawa przed Sądem Pracy, w której domagał się przywrócenia do pracy.
Przepisowo doręczyciel powinien pracować osiem godzin dziennie. Jego torba nie może ważyć więcej niż 12 kg. W rzeczywistości dźwiga dziennie od 30 do 50 kg, bo w ciągu dnia uzupełnia bagaż. Pracuje też po godzinach, bo listonoszy brakuje.
Praca w godzinach nadliczbowych jest zgodna z kodeksem pracy (i wielu pracowników chętnie przystaje na nią, bo wiąże się to z dodatkową gratyfikacją finansową) pod warunkiem jednak, że żądanie pracodawcy jest uzasadnione i zgodne z prawem. Pracownik ma prawo jednak odmówić pracy w nadgodzinach, m.in. z powodów zdrowotnych.
Ośmiu południowokoreańskim działaczom pracowniczym grozi 5-7 lat więzienia
Czytelnik CIA, Śro, 2011-01-12 23:24 Świat | Prawa pracownika | RepresjeDnia 3 grudnia zeszłego roku prokurator Centralnego Sądu Okręgowego w Seulu zażądał kary 5-7 lat więzienia dla Oh Sei-chull i innych członków Koreańskiego Sojuszu Pracowników Socjalistycznych (SWLK), rewolucyjnej grupy socjalistycznej (Yang Hyo-sik, Yang Joon-seok, Choi Young-ik, Park Joon-seon, Jeong Won-hyun, Oh Min-gyu, i Nam-goong Won). Ci działacze koreańskiego ruchu robotniczego zostali oskarżeni w oparciu o znaną Ustawę Bezpieczeństwa Narodowego (przyjętą w 1948, która teoretycznie zakłada karę śmierci za działalność na rzecz Północy).
Ośmiu aktywistów SWLK, którzy jako internacjonaliści są zwolennikami rewolucji robotniczej w obydwu Koreach, nie oskarżono o żadne konkretne przestępstwa, oprócz bycia socjalistami, ale w rzeczywistości ich oskarżenie było spowodowane tym, że od 2007 roku angażowali się w strajki i ruchy pracownicze.
Jest to pierwszy od wielu lat przypadek tak surowej represji z wykorzystaniem Ustawy Bezpieczeństwa Narodowego. Pojawia się on wszerszym kontekście ostrego zwrotu na prawo (np. rozbicie strajku w Ssangyong Motor Co. w 2009 r.) rządu prezydenta Korei Południowej LeeMyong Baka od czasu objęcia przez niego rządu na początku 2008. (Właściwie, ulotki rozdawane przez SWLK podczas strajku w SsangyongMotor Co były głównym dowodem w procesie.)
USA wzywa serwis spolecznościowy Twitter do ujawnienia danych
Tomasso, Pon, 2011-01-10 23:25 Świat | Represje | Tacy są politycy | TechnikaAmerykański sąd w stanie Virginia wezwał serwis społecznościowy Twitter do ujawnienia adresów, kontaktów, szczegółów płatności i "tweetów" osób, które - zdaniem rządu USA - są związane z przeciekiem tysięcy not dyplomatycznych, ujawnionych przez portal Wikileaks. Wśród inwigilowanych jest twórca Wikileaks Julian Assange, podejrzewany o przecieki kapral Bradley Manning oraz islandzka posłanka Brigitta Jonsdottir.
23-letniego amerykańskiego żołnierza oskarżono wcześniej o przejęcie tajnego nagrania wideo z zapisem dokonanego w 2007 roku w Bagdadzie amerykańskiego ataku śmigłowcowego, w którym zabito dwóch dziennikarzy Reutera, oraz o ściągnięcie plików z ponad 150 tys. dokumentów Departamentu Stanu USA. Amerykańscy urzędnicy wezwali też do ujawnienia danych islandzkiej posłanki Jonsdottir, która przez pewnie czas współpracowała z Wikileaks. Sąd poprosił serwis społecznościowy o ujawnienia wszystkich jej "tweetów" (krótkich wiadomości, umieszczanych w serwisie), począwszy od listopada 2009 roku.
Czarne: Policjant aresztował człowieka za filmowanie
Czytelnik CIA, Pon, 2011-01-10 16:10 Kraj | Blog | RepresjeW dniu 26.12.2010 roku (w drugi dzień świąt) w godzinach późno wieczornych w małej miejscowości CZARNE na pograniczu województwa pomorskiego i zachodniopomorskiego policja zatrzymała dwóch młodych chłopców. Do idących jezdnią podjechał radiowóz policyjny. Policjanci nakazali młodym zejść z jezdni na chodnik. Na to jeden z nich odparł, że chodniki nie są odśnieżone. Na to „funkcjonariusze prawa” opuścili radiowozu i rozpoczęli interwencję.
Chłopaka, który w brzydki sposób, zdaniem funkcjonariuszy, zwrócił się do policjantów, rzucono na ziemię i zaczęto go zakuwać w kajdanki. Użyto przy tym środków przymusu bezpośredniego w postaci pałek policyjnych. Należy wspomnieć, że chłopak w tym czasie miał rękę w gipsie a w trakcie interwencji „stróże prawa” wybili mu ząb. Drugi chłopak widząc to wszystko zaczął krzyczeć do policjantów żeby byli mniej agresywni, lecz bez skutku. Wtedy odskoczył na bok wyjął telefon i zaczął zdarzenie filmować. To mocno rozzłościło osiłków w policyjnych mundurach. Nagle leżący na ziemi chłopak z ręką w gipsie przestał być największym zagrożeniem dla „panów policjantów”.
Algieria, Tunezja: Protesty przeciw podwyżkom i ofiary śmiertelne
Yak, Nie, 2011-01-09 16:30 Świat | Protesty | Represje Zamieszki, trwające w Tunezji od kilku tygodni, przeniosły się do Algierii.
Jak dotąd, w zamieszkach w okolicach Algieru zginęły 3 osoby, a około 800 zostało rannych. Minister Spraw Wewnętrznych Algierii twierdzi, że aż 763 funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa i tylko 63 cywilów zostało rannych. Jedną z ofiar śmiertelnych, był 18-latek, który próbował wedrzeć się do komisariatu, druga osoba zginęła od uderzenia w twarz pojemnikiem z gazem, a trzecia spłonęła w hotelu podpalonym przez tłum.
Zamieszki wybuchły 5 stycznia w odpowiedzi na rosnące bezrobocie i decyzję rządu, by podwyższyć ceny podstawowych artykułów, takich jak cukier, mąka i olej.
Prokuratura: CBŚ może strzelać do niewinnego człowieka
Renegade, Śro, 2011-01-05 12:06 Kraj | RepresjeFunkcjonariusz CBŚ, który w Lęborku "przypadkiem" postrzelił człowieka, nie popełnili przestępstwa - stwierdziła prokuratura i umorzyła śledztwo w tej sprawie. Ofiarą postrzału jest Paweł G. z Elbląga.
- Przed godz. 3, na stacji paliw przy drodze krajowej numer 6, policjanci zatrzymali samochód, którym dwoje mieszkańców Słupska przewoziło ponad dwa kilogramy marihuany - mówi Jacek Korycki, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Słupsku. Chwilę potem policjanci próbowali zatrzymać także drugi samochód marki mercedes, którego kierowca wydawał się im podejrzany.
- Przyjeżdżał kilkakrotnie w pobliżu miejsca akcji, więc ruszyli więc za nim nieoznakowanym radiowozem - opowiada Jadwiga Rokicka-Ostapko, szefowa lęborskiej prokuratury. - Gdy elblążanin zatrzymał się na stacji benzynowej w Mostach przed Lęborkiem, funkcjonariusze podbiegli do niego. Wtedy mężczyzna ruszył samochodem w kierunku miasta.
Nowe uprawnienia straży miejskiej
Renegade, Wto, 2011-01-04 21:30 Kraj | RepresjeFałszywy alarm bombowy, znieważenie Polski, narodu polskiego, premiera, prezydenta, czy posła - za te czyny już niedługo będzie karać Straż Miejska. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji chce dać jej nowe uprawnienia. Główny powód nowelizacji to dodanie do uprawnień mandatowych strażników tych wykroczeń, które powinny się kończyć szybką reakcją w momencie ich ujawniana - wyjaśnia Agata Krysiak z MSWiA.
Do takich zalicza m.in. mandat za uniemożliwianie odbycia się legalnej manifestacji, za zbiórkę pieniędzy niezgodną z prawem, lub rozkopywanie wałów przeciwpowodziowych. Do tej pory można było kierować wnioski do sądów. Z tym, że w takich sytuacjach kara tym bardziej powinna być natychmiastowa - zaznacza Agata Krysiak.
Strażnicy będą mogli też wlepiać mandaty rodzicom, którzy pozostawili dzieci bez opieki, albo zrobili to w niewłaściwy sposób.
Represje wobec uczestników i uczestniczek obozu antygranicznego
Renegade, Pon, 2010-12-27 11:43 Kraj | Represje | Ruch anarchistycznyW ostatnich miesiącach aktywiści i aktywistki ze Śląska byli nachodzeni przez oficerów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Wszystkie osoby które miały do czynienia z niemiłymi odwiedzinami łączyło uczestnictwo w obozie antygranicznym w Brukseli, podczas którego były one aresztowane na czas 12 godzin, o czym z pewnością funkcjonariusze ABW zostali poinformowani przez swoich zagranicznych kolegów. Prawdopodobnie była to podstawa ich dalszego zainteresowania danymi osobami.
Na pytania o powód przybycia jeden z aktywistów otrzymał odpowiedz: " orientuje się pan jaka jest obecna sytuacja na świecie, w grecji...." Próbowali oni wydobyć od rozmówców informacje dotyczące lokalnego środowiska, miejsca spotkań, znajomych jak również "relacji" ze skrajną prawicą. Poza pytaniami odnoszących się do faktycznego powodu przybycia funkcjonariusze, w celu podtrzymania rozmowy i ,,rozluźnienia’’ atmosfery zadawali pytania nie mające żadnego znaczenia przykładowo:
,,czy policja was dobrze traktowała w areszcie..’ ,,kto był odpowiedzialny za pożywienie na obozie.....’’.
"Dni Akcji Skłoterskich" - Nowy rozdział "Szczęśliwego Życia Aktywisty" okraszony filmami
Griks, Pon, 2010-12-27 00:06 Świat | Blog | Lokatorzy | Represje | Ruch anarchistycznyTen zarys do rozdziału książki "Szczęśliwe Życie Aktywisty" jest
napisany by mobilizować do udziału w krajowych dniach skłoterskich 8 i
9 - tego stycznia oraz międzynarodowych (ale w Holandii) dni skłoterskich w kwietniu.
Tak na marginesie papierowa wersja książki "Los Buntownika" tego samego
autora,Marka Griksa jest już do nabycia w księgarni Bractwa Trojka
tutaj:
http://bractwotrojka.pl/index.php?option=com_virtuemart&page=shop.produc...
Ciąg Dalszy Nastąpi wkrótce jak tylko znajdziemy czas na przepisanie... A w nim opis kolejnych ( albo wciąż tych samych) dni akcji: Czyli ( 1.)opis demonstracji w Hadze,( 2.) zaraz potem demonstracji w Amsterdamie przeciwko fali eksmisji i o autonomiczne miejsca kulturalne,(3.) która przerodziła się w świętowanie zwycięstwa spowodowanego tym, że sąd wyższy w Hadze zabronił ewikcji bez wyroków powołując się na Europejskie prawa człowieka, które to stoi ponad zakazem skłotowania. O tym wszystkim w następnym rozdziale...)
Wersję z filmami możecie zobaczyć tutaj:
http://positi.blogspot.com/2010/12/dni-akcji-skoterskich-nowy-rozdzia_26...
Pomiędzy staraliśmy się wpleść niektóre filmiki przedstawiające opisane wydarzenia. Na końcu zaś zamieszczamy ciekawy dokument zrobiony przez młodych filmowców, którzy zamieszkali na skłocie i zaprzyjaźnili się z nami. Wszystko na potrzeby filmu dla oficjalnej telewizji, z którego w ostateczności skłotersi są także bardzo dumni. Po za tym wiele inych filmów, wywiadów, przemów i relacji(także po angielsku) z tych wydarzeń oraz to co na bieżąco dzieje się w Holandii możecie oglądać i sprawdzać także na angielsko holenderskiej wersji www.positi.blogspot.com , a mianowicie http://www.ourmediaindymedia.blogspot.com a jeśli chodzi o filmy to na http://www.youtube.com/user/spiritofsquatters lub http://www.spiritofsquatters.com
Miłego czytania i oglądania. Podajcie te wieści dalej niech inspirują cały świat, a może razem wbrew rządowi zrobimy Amsterdam światową stolicą oporu skłoterskiego :) Chętnie użyczę gotowego tekstu wraz z kodami embed by łatwiej było przeklejać.
Wszystko zaczęło się od akcji spania na placu Dam. Tak jak parę lat
temu, złamaliśmy prawo i zaskłotowaliśmy na noc główny plac w
Amsterdamie. Wiele działalności, które zwykle odbywają się na skłotach
tym razem wyszło na ulicę by zaprezentować ruch skłoterski. We
wczesnych godzinach "Kinderpret" przygotowywał program dla dzieci.
Zasilane generatorami sound systemy grały muzykę. Wiele kapel grały
tego wieczoru koncerty. Linuxowa grupa rozdawała i instalowała open
source system operacyjny do komputerów. Przez chwilkę działało kino na
powietrzu. Odbyło się wiele fajerszołów i innych pokazów teatralnych.
Jednym z najciekawszych był "słodki zaskłotowany dom" zbuntowanych
klaunów (Rebelact).
Nasze fizjologiczne potrzeby można było załatwić w
zbudowanych przez ekologiczną grupę SWOMP eko toaletach. Po raz
pierwszy przedstawiona była wystawa plakatów " Nie tylko skłoting"
wyrażająca to, że ruch ten jest także w dużym stopniu związany z
ekologami, z walczącymi o prawa ludzi i zwierząt, o wolność, o
tolerancję itp. Mimo tego, że dosyć często padał deszcz około 800 osób
zapełniało dużą część placu. Wielu ludzi spało w namiotach, wielu
wytrwało do rana, a wielu tak jak ja wróciło do domów, by złapać
trochę snu przed akcjami następnego dnia.
Spotkaliśmy się w "Joes Garage", skłocie, który za parę dni obchodził
swe piąte urodziny. Niektórym było już wiadome, że mamy skłotować duży
budynek pod kulturalne centrum skłoterskie. Cała restauracja w ścisku
wypełniła się po brzegi, a i tak nie byli to jeszcze wszyscy, bo ekipa
włamywaczy i barykadujących spotykała się na skłocie, który był bliżej
wybranego pustostanu. Po zwykle następującej przemowie o tym co
będziemy skłotowali, jak się zachować, kto jest prawnikiem itp.
ruszyliśmy rowerami do wyznaczonego celu. Wyglądaliśmy niczym rowerowa
masa krytyczna. Nie często widzi się aż tyle osób na skłotowaniach.
Gdy przybyliśmy do ogromnego, zabytkowego budynku straży pożarnej
drzwi były już otworzone, a w środku ludzie barykadowali co się tylko
dało. Z okien szybko zawisły transparenty nawiązujące do
autonomicznego centrum skłoterskiego oraz do nadchodzącego zakazu
skłoterskiego. Wkrótce pojawili się policjanci, strażacy, a nawet
urzędnicy z "punkowej" wytwórni "Epitaph". Policji tym razem nie
wpuściliśmy do środka by zatwierdzili, że budynek stoi pusty.
Powiedzieliśmy im, iż za tydzień już i tak "delegalizują" skłoting
więc niech się przyzwyczajają do nowej sytuacji. Za problemy, które
pracownicy "epitaphu" próbowali zrobić skłotersom nawoływałbym do
bojkotu tej komerchy. W końcu nie mieli innego wyjścia jak przyjąć
rozwiązanie obarykadowania części którą wynajmują i korzystania z
oddzielnego wejścia.
Gdy wszystko było już załatwione, czas było jechać na następną akcję.
Zobaczenie straży pożarnej od środka musiałem zostawić na potem.
Po dosyć długim oczekiwaniu w wynajętym grupowo przez studentów
mieszkaniu, częściowo piechotą, częściowo rowerami wyruszyliśmy by
zaskłotować trzy duże kamienice. Drzwi i okna na niższych piętrach
zabezpieczone były przed skłotersami siteksem - blachą barykadującą.
Jednak skłotersi już dawno wymyślili sposób i na to utrudnienie.
Niektóre drzwi zostały otworzone "magicznym kluczem", niektóre łomami,
a jedne za pomocą dużej fleksy. Także tutaj natychmiast zostały
wywieszone transparenty. Ci sami gliniarze spotkali się z prawie z
tymi samymi "rozmawiaczami". Tym razem mogli wejść do środka i
zatwierdzić, że budynki nie są zamieszkałe. Po tym jak opuścili
miejsce akcję można było uznać za skończoną.
Jeszcze tego samego wieczoru zaczął się program socjalno kulturalny w
straży pożarnej, której nazwa została sprytnie zmieniona z brandweer
na kraakmeer (tłumaczenie: skłotuj więcej). Miał odbyć się punkowy
koncert jednak nie dało się go wyciszyć więc na prośbę sąsiadów
zrezygnowaliśmy z niego. Musieliśmy się zadowolić akustycznym
koncertem "Zbuntowanych" oraz projekcją filmów i nie za głośnymi
didżejami.
Przez następne dni w Kraak Meer odbyły się warsztaty , debaty jak i różnespotkania czy dyskusje.
Podczas dni akcji skłoterskich zajęto w Amsterdamie jeszcze
jeden dom w dzielnicy Prinz Ijland.
W nowo otwartym centrum skłoterskim poza tym, że działał bar, wegańska
restauracja, eksponowana była wystawa plakatów, trwały też przygotowania
do wielkiej demonstracji w dniu 1.10.10 kiedy to zakaz skłotowania
wchodził w życie.
Demonstracja zaczęła się na placu Spui który miał
bogatą tradycję alternatywną kiedy to w latach sześdziesiątych był
głównym miejscem spotkań i heppeningów znanej grupy Provos.
Około 18.00 demonstracja w liczbie około 800 osób ruszyła w miasto. Na
przodzie czarny blok, w środku dużo dzieci. Dużo transparentów,
poprzebieranych ludzi. Od czasu do czasu zatrzymywaliśmy się na
przemowę. Cały czas krzyczane były okrzyki.
Gdy wszedliśmy na Spuistraat od strony dworca na opancerzony policyjny
bus poleciały pierwsze bomby z farbą, które to sprawiły, że gliniarze
usunęli się. Pech chciał, że jedna z farbowych bomb roztrzaskała się
na głowie mojej ukochanej, która znalazła się na jej drodze. Na
szczęście nic jej się nie stało, poza tym, że całe włosy upaćkane były
w farbie. Szczęściem w nieszczęściu było to, że nieopodał było biuro
skłoterskie i akurat znalazł się znajomy z kluczem, dzięki czemu Rabia
puki farba nie zaschła, mogła ją zmyć z głowy.
W międzyczasie jakieś dwieście metrów dalej przy pomocy specjalnego
transparentu odgrodziliśmy mała uliczkę gdzie wywarzono pierwsze
drzwi jednocześnie łamiąc jakże świeże prawo. Skłotersi pozbywając się
tabliczek "Do wynajęcia" na ich miejsce powiesili transparent z
ironicznym tekstem: "Stworzone dzięki zakazowi skłotowania"
nawiązujące do wcześniejszej akcji solidarnościowej podczas, której wiele
zalegalizowanych skłotów wywiesiło podobny transparent mówiący : "
Stworzone dzięki ruchowi skłoterskiemu".
Zwykli gliniarze, którzy chcieli się wykazać przepychając jakiegoś
demonstrującego rowerzystę, sami zostali przegonieni.
Przy ciepłej zupie i dźwiękach muzyki poczekaliśmy dotąd aż skłotersi
w środku zabarykadując się, zapezpieczą się przed ewentualną eksmisją.
Potem ruszyliśmy dalej w kierunku placu by zakończyć demonstrację.
Tego jednak było za wiele dla gliniarzy, burmistrza i innych co
pociągają za sznurki. W pewnym momencie ME ( specjalna policja do
tłumienia zamieszek i przeprowadzania eksmisji ) zagrodziła nam
szpalerem drogę na całej długości. Demonstracja zatrzymała się przed
linią tarcz. Przez chwilę ktoś próbował coś negocjować, niektórzy coś
krzyczeli. Po krótkiej chwili patrzenia sobie w oczy, gliniarze jak
jeden mąż zaczęli wszystkich, jak popadnie napierdalać, napierając na
dzielący nas transparent.
Wielu by pomyślało, że ludzie się przestraszą, zaczną uciekać jednak
nic z tych rzeczy. Skłotersi nie pozostali dłużni. W ruch poszły
flagi, sztorce i pięści. Długi mocny transparent skutecznie chronił
przed wdarciem się gliniarzy w środek demonstracji. Natychmiast na
bastardów poleciało wszystko co było w zasięgu ręki. Po bokach szybko
powstały zimprowizowane głównie z rowerów barykady.
Niebiescy widząc, że skłotersi łatwo nie ustąpią wjechali końmi od
tyłu tratując i bijąc każdego kto na drodze. Demonstrujący by
zatrzymać konie wywrócili nawet samochód jednak nie zdążyli go
przestawić na blokującą pozycję ponieważ musieli się przegrupować w
inne miejsce.
Nagle zobaczyłem jedną dziewczynę z zakrwawioną głową powaloną na
ziemię przez gliniarza. Street Medic ( uliczny medyk ), który próbował
jej pomóc też został przewrócony na ziemię i wraz z nią zaaresztowany.
Działanie policjanta medyka z torbą z czerwonym krzyżem uwłacza
jakimkolwiek zasadom pierwszej pomocy.
Tymczasem wielu tych co nie ustawało walczyć wycofało się za skłot i
tam ustawili barykadę, na której zapłonął materac. Zdemontowano ulicę,
kórej kostka brukowa przez długi czas służyły jako amunicja. Po pewnym
czasie gliniarze zaczęli strzelać gazem jak się później okazało
przeterminowanym. Może dlatego, a może z braku celności, a na pewno w
dużym stopniu z zaangażowania skłotersów zamieszki trwały przez długi
czas.
Właśnie dziś odebrali nam prawo do mieszkania, jedne z podstawowych
praw człowieka. Jakże mogliśmy na to przystać ? Jakże mogliśmy się z
tym zgodzić ? Czy powinniśmy stać biernie w obliczu gdy skorumpowany,
prawicowy, kapitalistyczny rząd daje wolną rękę spekulacjom w momencie
kiedy nawet matki z dziećmi muszą czekać latami na przydział
mieszkania komunalnego, które i tak kosztuje więcej niż dziesięć lat
temu wynajem prywatnego.
Kto jak nie my sami mieliśmy walczyć o socjalna sprawiedliwość ?
Wolność nigdy nie była dana lecz zawsze wywalczona. Teraz nam te
wolność próbowano odebrać i ograniczyć dlatego walczyliśmy. Musieliśmy
się bronić. Jeśli my nie stawimy oporu poczynaniom tego
faszystowskiego rządu, to kto to zrobi ?
Dlatego bitwa trwała przez parę godzin.
Skłotersi potem zebrali się na placu Spui, gdzie czekał już na nich
bakfic z wegańskim ciepłym jedzeniem. Nazajutrz dowiedzieliśmy się
przez indymedia, że o dziwo gliniarze nie byli w stanie wyeksmitować
skłotu.
Nazajutrz w Nijmegen odbyła się krajowa demonstracja przeciw zakazowi
skłotowania. Zaczęła się w parku wspaniałym koncertem Autonomads.
Kapele przez całą demonstarcję grały koncert z przyczepy ciężarówki.
Około tysiąca osób, 7 ciężarówek z różnorodną muzyką, co jakiś czas
przemowy i przemarsz wokoło całego miasta. Nie ma chyba lepszego
sposobu na zwiedzanie niż podczas demonstracji. Od początku
spodziewałem się, że demonstracja będzie miała charakter pokojowy.
Nikt przecież nie ryzykowałby zarekwirowania somochodu. Taka też była.
Tańczący ludzie, rodziny z dziećmi, przyjazne przyjęcie
Najmeheńczyków. Gdy duża część demonstracji doszła już do punktu
końcowego, tego samego parku, w którym zaczynaliśmy, kilkudziesięcio
osobowa grupa nikt nie wie dokładnie czemu, ruszyła drugi raz w miasto.
Myślałem z nadzieją, że to w celu zaskłotowania ładnego starego nie
zamieszakałego budynku, który mijaliśmy po drodze Jak się później
okazało myliłem się co do tego. W każdym razie policja w pewnym
momencie zagrodziła ulicę. Przez chwilę wywiązała się szarpanina,
poprzewracano stoły i stoiska z pocztówkami. Na policję znów poleciały
jakieś doniczki itp. W pewnej chwili wszystko nagle ustało. Gliniarze
stanęli w linii stawiając rowery na sztorc. Demonstrujący stanęli w
linii za transparentem. Przez chwilę trwała krótka wymiana zdań i
okrzyków, a po paru minutach pojawiły się jeden, po drugiej suki
policyjne wypełnione ME jami. Następnie z wielu z nich wysypali się
rycerzyki, którzy zastąpili rowerzystów. Po chwili z megafonu zaczęło
się straszenie, że kto się nie rozejdzie może być aresztowanym.
Reakcją było jedynie wzmożenie okrzyków by po pierwsze dodać sobie
otuchy, po drugie odmówić wyraźnie tego rozkazu, a po trzecie by można
było potem się tłumaczyć, że nic takiego się nie słyszało ;)
Po może minucie gliniarze wraz z tymi na koniach przypuścili szarżę.
Niestety ludzie nie byli tak dobrze przygotowani i tylko jedna
strona przez chwilę się opierała. Tajniacy byli tak brutalni, że nawet
reporterom z oficjalnej prasy się dostało i ci także zostali
pogonieni.
Gdy bastardzi rozgonili demonstrantów na ulicy, nie poprzestali na tym
lecz wezwali także do rozwiązania tej części protestu, która pokojowo
została w parku. Potem zaczęło się niemalże polowanie. To było
okropne. Ogromne ilości ME gdzieniegdzie napotykając sporadyczny opór
i kłótnie powoli, krok po kroku rozpraszali skłotersów i spychali ich
w kierunku stacji. Nawet tam nie dawali spokoju i na dworcu
legitymowali co poniektórych. Mimo tego pogromu rozproszone grupki
zbierały się na nowo i znów wznosiły okrzyki. Policja cały swój terror
i przemoc robiła na oczach przechodniów. Nie ważne dzieci czy starzy,
skłotersi czy zwykli ludzie, wszyscy poddani byli temu policyjnemu
terrorowi i niejednemu się też oberwało przypadkiem. Widziałem
przestraszoną matkę , która w panice nie wiedziała gdzie ma schować
dzieci. Policja po raz kolejny pokazała swe oblicze przemocy.
To były dni akcji przeciwko zakazowi skłotowania w Holandii w momencie
kiedy był on wprowadzany w życie. Czas pokaże czy coraz bardziej
prawicowemu rządowi, coraz bardziej policyjnemu państwu uda się złamać
ruch skłoterski bez rozwiązywania problemów bezdomności, spekulacji,
dużej ilości pustych budynków, a zarazem długich list oczekujących na przydział mieszkania.
Jedno jest pewne: Skłotersi dalej nieustannie będą walczyć o te
ludzkie prawo do dachu nad głową, przeciw kapitalizmowi i sztucznemu
windowaniu cen za wynajem. Takiego natężenia skłotowań, demonstracji,
spotkań, działań kulturalnych oraz medialnych jak podczas dni akcji
nie doświadczyłem jeszcze nigdy w moim życiu, które od dziesięciu lat
spędzam w Amsterdamie. Starsi niż ja mówią, że takiego starcia jak
pierwszego października nie pamiętają już od lat osiemdziesiątych. A to
wszystko to dopiero początek. By utrzymać ten ruch musimy nie ustawać
w skłotowaniu następnych domów, w organizowani i uczestniczeniu w
protestach, w robieniu jakichkolwiek akcji bezpośrednich i kreowaniu
mediów by te działania wspierały, mówiły o nich i przekazywały
informacje.
W tych niepewnych czasach kryzysu ekologicznego i ekonomicznego ruch
skłoterski jako ten na pierwszej linii powinien dać przykład całemu
społeczeństwu jak zjednoczeni powinniśmy walczyć o nasze prawa,
zwyciężać i nigdy się nie poddawać w walce o lepszy świat dla nas
wszystkich.
Dopóki ludzie będą potrzebować domy, a te będą stały puste tylko by
zaspokoić czyjąś chciwość SKŁOTING BĘDZIE KONTYNUOWANY = KRAKEN GAAT
DOOR !!! bez względu na prawo.
Aż chciało by się rzec Amsterdam światową stolicą skłotingu :)
Chiny: Działa domowej roboty przeciw deweloperom
Vino, Sob, 2010-12-25 13:51 Świat | Lokatorzy | Protesty | Represje | Ubóstwo W Chinach wciąż trwa opór rolnika z przedmieść Wuhan w prowincji Hubei, który nie zgodził się oddać lokalnym deweloperom. Na posesję Yanga Youde już kilkukrotnie próbowały wedrze się ekipy ewikcyjne. Za każdym razem odstępowali od wykonania bezprawnych czynności. Odstraszały ich ręcznie wykonane działa wykonane przez pana Youde.
Farma - łakomy kąsek dla lokalnych przedsiębiorstw budowlanych - została zamieniona w twierdzę. Obok domu pan Youde wzniósł wieżyczkę obserwacyjną uzbrojoną w ręczną rakietnicę. Do tego pod domem stoi 16-lufowe mobilne działo strzelające improwizowanym ładunkami zrobionymi z fajerwerków.
"Strzelałem tylko nad ich głowami, aby ich wystraszyć" - twierdzi rolnik pytany o ostrzelanie ekip ewikcyjnych i wyburzeniowych - "Nie chciałem u nikogo spowodować żadnych obrażeń". Efektywny zasięg broni ręcznej roboty wynosi 100 metrów. Yangowi Youd zaproponowano cenę 130 tysięcy yuanów (19 tyś dolarów). Domaga się 5 razy więcej. Pierwszy raz próbowano dokonać ewikcji i wyburzenia w lutym. W maju pan Youde w pojedynkę obronił się przed 100-osobową grupą ewikcyjno-wyburzeniową ostrzeliwując ich z wieżyczki i działa. (poniżej reportaż filmowy i galeria)
Grecja: Wyrok po apelacji Yannisa Dimitrakisa
Vino, Pią, 2010-12-24 21:28 Świat | Represje | Ruch anarchistycznyWczoraj ogłoszono ostateczny wyrok w sprawie apelacyjnej Yannisa Dimmitrakisa. Łączny wyrok opiewa tym razem na 12,5 roku więzienia - pierwotnie było to 35 lat. Anarchista został uznany winnym napadu na bank narodowy w Solonos (7 lat), współudziału w próbe pozbawienia życia strażnika bankowego (6 lat), uczestnictwa w zorganizowanej grupie przestępczej (4 lata) oraz nielegalnego używania broni palnej (2 lata).
Yannisa nie oczyszczono z żadnego z zarzutów, jednak przyznano inny czas odsiadki i zmniejszono finalny wyrok będący fuzją cząstkowych wyroków. Dimitrakis przesiedział za kratami już 5 lat, zostało więc 7,5 roku. Sala sądowa była pełna osób wspierających anarchistę, którzy wznieśli okrzyki i klaskali po ogłoszeniu decyzji sądu.
Na miejscu byli również obecni tajniacy z agencji EKAM (greckie służby specjalne) oraz zamaskowani policjanci - tak jak na wcześniejszych procesach. W mowie końcowej obrona - co warto podkreśli - nie mówiła o zwycięstwie, ale o "proporcjonalnym wyroku korespondującym z zarzutami". Yannis został z powrotem odprowadzony do więzienia. Podczas wyprowadzania z sali unosił w górę pięści. W najbliższych dniach zostanie przeniesiony do więzienia Domokos z zakładu karnego Korydallos, gdzie był przetrzymywany podczas procesu.
Starachowice: Gerda zwalnia związkowców
Czytelnik CIA, Pią, 2010-12-24 18:01 Kraj | Prawa pracownika | RepresjeWładze fabryki Gerda w Starachowicach wyrzuciły całą komisję zakładową świeżo założonego związku "Solidarność" – donosi Gazeta Wyborcza. Sprawa rozegrała się błyskawicznie: we wtorek do prezesa zakładu produkcyjnego Gerda 2, Tomasza Deronia, została złożona informacja o powołaniu związku i lista założycielska. Następnego dnia wszyscy z listy otrzymali wypowiedzenia.
Niemcy: zdekonspirowano tajniaka infiltrującego antife
Renegade, Pią, 2010-12-24 14:04 Świat | Antyfaszyzm | RepresjeW niedzielę 12 grudnia udało się zdekonspirować policyjnego agenta pracującego dla biura kryminalnego - Landeskriminalamt (LKA) Badenii-Wirtembergii. Jego zadaniem było nawiązanie kontaktów z Antifą i środowiskiem lewicowym poprzez udział w otwartych spotkaniach aktywistycznych, wejście w to środowisko i zbieranie informacji na temat ruchu antyfaszystowskiego, jego członków i struktur oraz przekazywanie ich LKA i lokalnym służbom specjalnym.
Informator LKA posługiwał się dokumentami na nazwisko "Simon Brenner" z datą urodzenia 13.04.1986. Pod tym, najprawdopodobniej fałszywym nazwiskiem, zapisał się semestrze wiosennym 2010 na studia na Uniwersytecie w Heidelbergu, gdzie nawiązał pierwsze kontakty z lokalnymi grupami aktywistycznymi.
W tym roku jako aktywista brał udział m.in. w akcji bezpośredniej „okrążanie nuklearnej elektrowni Biblis”, w blokadach neofaszystowskich demonstracji w Berlinie i Sinsheim-Hoffenheim, był też uczestnikiem NoBorder Camp 2010 w Brukseli.
Agenta zdemaskowała jego znajoma z wakacji, którą spotkał we Francji przed rozpoczęciem swojej misji. Przedstawił się jej jako „Simon” i powiedział, że jest policjantem z Überlingen. Dziewczyna spotkała go przypadkiem po raz kolejny w Heidelbergu, kiedy przyjechała odwiedzić znajomych z lokalnego środowiska antyfaszystowskiego. Choć „Simon” próbował zmusić ją by nie mówiła nikomu o jego prawdziwym fachu, przekazała znajomym że jest funkcjonariuszem policji.
Maroko: Demonstracja ruchu bezrobotnych zaatakowana przez policje
Yak, Śro, 2010-12-22 21:15 Świat | Protesty | Represje Dzis, w stolicy Maroka Rabacie miala miejsce demonstracja bezrobotnych zrzeszonych w Marokanskim Stowarzyszeniu Bezrobotnych. Okolo kilkuset osob zgromadzilo sie pod budynkiem parlamentu i zablokowalo jedna z glownych ulic miasta.
Przez ponad godzine, tlum skandowal hasla, m.in. "Praca=Godnosc" domagajac sie pracy. Czesc demonstrantow wspiela sie na ogrodzenie parlamentu. Wtedy policja przepuscila szarze na demonstrantow, brutalnie palujac wielu z nich. Kilka osob doznalo obrazen glowy i konczyn. Pozniej, z niezrecznym usmiechem, policjanci tlumaczyli sie turystom, ze "studenci chca pracy, ale my tylko wykonujemy nasza prace".