Ruch anarchistyczny
Przemyślenia przed 11 listopada: część pierwsza – co to znaczy (anty)faszyzm?
czerwony dres, Nie, 2010-10-10 09:58 Antyfaszyzm | Dyskryminacja | Protesty | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Ruch anarchistyczny11 listopada znów ONR demonstruje w Warszawie. Przyjdź i pomóż zablokować marsz szowinstycznej prawicy. NO PASARÁN!
To zabawne, ale właściwie zgadzam się z krytyką, jaką co roku próbują forsować w komentarzach na CIA chłopcy z Obozu Narodowo Radykalnego wobec działań antyfaszystów, że „ONR to nie jest organizacją faszystowską”. W rzeczy samej mimo iż ta, podobnie jak inne organizacje szowinistycznej prawicy w Polsce odwołuje się do pewnych tradycji wspólnych dla przedwojennych ruchów prawicowych, w tym włoskiego faszyzmu, tak naprawdę współcześnie słowo faszyzm niewiele znaczy. Uważam, że to właśnie wielkie nieporozumienie wokół tego, o co w tym całym „(anty)faszyzmie” może chodzić sprawia, że wokół daty 11 listopada co roku dzieją się dziwne rzeczy. Bo przecież dziwne jest to, że lewicowych radykałów bierze pod swoje skrzydła dziennik, będący tubą neoliberalnej transformacji ustrojowej.
Faszyzm to jak wie każda uczennica i każdy uczeń gimnazjum ruch powstały we Włoszech w okresie międzywojennym. Opowiadał się on za silnym państwem i militaryzacją. Wbrew temu co teraz się niekiedy uważa nigdy nie był brany za ruch przyjazny dla robotników. Wręcz przeciwnie, już w latach 20. robotnicy zrzeszeni w organizacjach anarchistycznych i innych lewicowych walczyli z faszystami z bronią palną w ręku. Na północy Włoch na długo przed II Wojną Światową odbywały się prawdziwe bitwy pomiędzy faszystami, a, no właśnie, można by napisać „antyfaszystami”, ale może lepiej radykalnymi robotnikami, bo słowo antyfaszysta niewiele znaczy.
Faszyzm nie podobał się socjalistom (w tym anarchistom) ponieważ dążył do zwiększenia kontroli państwa nad jednostką, ograniczenia wolności, wojny (na której zawsze zarabiają bogaci, a giną biedni) oraz pod płaszczykiem takich fikcyjnych bytów jak naród, religia, rasa, etniczność, ustanawiał pozorną jedność pomiędzy burżuazją a robotnikami. Na takiej jedności jak wiadomo zawsze burżuazja zarabia, a robotnicy tracą. Nie ma bowiem nic gorszego niż sympatia do swojego pracodawcy.
Słowo faszyzm zrobiło niesamowitą karierę dzięki propagandzie radzieckiej. To właśnie stalinowcy uparcie nazywali swoich byłych sojuszników ze swastykami na rękawach „faszystami”, mimo iż dobrze wiedzieli, że prawdziwi faszyści siedzą kilkaset kilometrów na południe od tamtych i są dużo słabsi militarnie. Bolszewicy słowa faszyzm potrzebowali dlatego, że w określeniu „narodowo-socjalistyczni najeźdźcy” coś im nie grało. „Faszystowscy najeźdźcy” brzmiało dużo zgrabniej. Tak oto faszyzm stał się ucieleśnieniem wszelkiego zła. Można całkiem na serio powiedzieć, że faszyzmem w ZSRR straszono dzieci. Propaganda bolszewicka zaś w czasie wojny wykraczała daleko poza granice ZSRR. Właściwie na całym świecie przyjęło się, że ci dobrzy to alianci, a ci źli to faszyści. To właśnie rozmycie słowa faszyzm, które stopniowo znaczyło coraz więcej, aż właściwie stało się synonimem wroga, skłoniło Umberto Eco, by nazwać je „pojęciem mgławicowym”.
Przyjęło się jednak całą prawicę szowinistyczną, a więc dzielącą ludzi ze względu na naród, etniczność, czy religię nazywać faszystami. Jest to o tyle zabawne, że oczywiście naziści byli dużo bardziej szowinistycznym ruchem od faszystów, choć elementy szowinizmu narodowego były obecne w obu doktrynach. Niby nic w tym złego, słowa zmieniają znaczenie, w końcu jeszcze do niedawna kutasem nazywano po prostu frędzelek przy odzieży, problem jednak w tym, że to przesunięcie pojęciowe zamazało według mnie właściwe linie podziału politycznego. Chcę przez to powiedzieć, że robotnicy, którzy ginęli w latach 20. w walce z prawdziwymi faszystami równie chętnie strzelaliby do zwolenników Gazety Wyborczej, gdyby ci się uzbroili. Ich antyfaszyzm nie polegał wcale na upatrywaniu przyczyn wszelkiego zła w ruchu pod przywództwem Mussoliniego. Wynikał raczej z umiłowania wolności i (słusznej) obawy przed tym, że Mussolini jako dyktator będzie służyć przemysłowcom, a Europa spłynie krwią robotników, dokładnie tak samo, jak miało to miejsce w czasie I Wojny Światowej.
Oczywiście ze współczesną prawicą szowinistyczną jest podobny problem. Problemy jednak należy nazywać po imieniu, by wiedzieć jak im przeciwdziałać. Ferowanie słowem „faszyzm” więcej zaciemnia niż rozjaśnia. ONR, NOP, MW, a także wszelkiej maści przebierańcy w stylu „autonomicznych nacjonalistów” popierają zwiększenie kontroli państwa nad jednostką. Oznacza to dla nas więcej policji, więcej więzień, więcej represji. Te same organizacje (nie licząc może MW, która przeżywała krótki, acz intensywny flirt z liberałami gospodarczymi) przedstawiają pewną, ograniczoną krytykę kapitalizmu. Popierają one oczywiście drobnomieszczańską i małorolną własność prywatną, ale dostrzegają, że kapitalizm w swej współczesnej formie taką własność rujnuje. Zamiast krytykować więc sam kapitalizm (bo opierając się na drobnych posiadaczach nie mogą tego robić), atakują rzekome spiski stojące za jego wypaczeniami. W tym sensie tradycyjny polski antysemityzm jest właściwie tym samym co wulgarny antykapitalizm. Dlatego te dwie postawy tak pięknie się łączą na poziomie praktyki, na przykład w myśleniu o problemie lokatorskim, gdzie antykapitalizm tak płynnie przechodzi w antysemityzm, że nawet najczujniejszy obserwator może na chwilę stracić orientację. Ruch lokatorski dostarcza także pięknych przykładów jak takie powiązanie przełamać, przechodząc do pełnej krytyki kapitalizmu – można powiedzieć zatem, że działalność lokatorska jest obecnie znakomitą formą antyfaszyzmu. Musimy pamiętać, że jako że organizacje prawicy szowinistycznej są odwiecznymi rzecznikami myślenia o kapitalizmie w kontekście kozła ofiarnego, w każdej chwili możemy spodziewać się wzrostu ich popularności... chyba, że wcześniej potencjalni członkowie i członkinie (jak np. lokatorzy i lokatorki) odnajdą rzeczywiste rozwiązanie swoich problemów.
Drugą stroną ograniczonej krytyki antykapitalizmu, obok szukania winnych światowego spisku, który powoduje wywłaszczenie drobnych przedsiębiorców, jest wskazywanie winnych bezrobocia, innego wyraźnego niedociągnięcia kapitalizmu, które ciężko wyjaśnić bez jego gruntownej krytyki. Ponieważ szowiniści tworzą fikcyjną wspólnotę, która rzekomo miałaby sama z siebie żyć w idealnej harmonii (w ramach jednego narodu praca u wyzyskiwacza jest słodka jak miód) znowu winni muszą przychodzić z zewnątrz. Pada więc na imigrantów.
Powiedzmy sobie jasno, że zwalczamy ONRowców za ideę prymatu państwa nad jednostką, przedstawianie niepełnej i fałszywej krytyki kapitalizmu, z tendencją do wskazywania kozłów ofiarnych zamiast prawdziwych rozwiązań i niechęć do imigrantów, do której to listy należy dopisać jeszcze przekonanie, że reprodukcja jest sprawą narodową, więc ciało kobiety jest własnością państwa, a wszystkich form okazywania czułości, które nie prowadzą do poczęcia należy się wstydzić. Widzimy teraz że ONR, NOP, MW itp. nie są jedynymi organizacjami, które należy zwalczać. Powiedzieć, że te założenia są fundamentem myślenia propaństwowego w ogóle, to powiedzieć za mało. Państwa zresztą zawsze mniej lub bardziej otwarcie wspierają prawicę szowinistyczną. Powiedzieć, że na lewicy jest pełno ludzi, którzy podzielają choć niektóre z nich to nie dość. Mogę się założyć, że nawet wśród zdeklarowanych anarchistek i anarchistów znajdą się tacy, którzy choć częściowo je przyjęli.
Nie uważam siebie za antyfaszystę, ponieważ moim celem nie jest zwalczanie marginalnych organizacji politycznych. Trzon ideowy antyfaszyzmu jest bardzo rozmyty, a jego praktyka sprowadza się do wklejania wlepek i fizycznej walki z przeciwnikiem, który jest dość mgliście zdefiniowany. Dla mnie najważniejsze jest to, by każdy człowiek (pisząc to mam na myśli nie tylko wąsatych robotników, czy ubranych na czarno skłotersów, mam na myśli ludzi w każdym wieku, kobiety i mężczyzn, osoby o każdej narodowości, przekonaniach czy preferencjach seksualnych) miał kontrolę nad swoim życiem, swoją pracą, przestrzenią w której żyje. Oczywiście, że dla tej wizji ONR jest zagrożeniem. Ale jest zagrożeniem tylko o tyle, o ile jest psem łańcuchowym autorytarnego i kapitalistycznego państwa. Tylko o tyle o ile osłania go tarczami policja, która szkolona jest z materiałów brzmiących prawie tak samo jak ulotki nacjonalistów.
Na co dzień to nie ONRowcy wydają imigrantów z Wietnamu w ręce wietnamskiej bezpieki. Robi to FRONTEX, agencja Unii Europejskiej z siedzibą w Warszawie. To nie ONR prześladuje kobiety chcące usunąć ciążę i to nie ONR pozbawia osoby homoseksualne prawa do dziedziczenia tytułu do mieszkania komunalnego po zmarłym partnerze. Z drugiej strony to właśnie organizacje podobne do naszego ONR państwo rosyjskie wykorzystuje, aby zwalczać radykalne organizacje w Rosji. Te, które upominają się o prawa imigrantów, te protestujące przeciw bezkarności milicji, czy bestialstwu wojennemu. Ale rosyjscy nacjonaliści, którzy zabijają naszych przyjaciół i przyjaciółki są tylko zabawką w rękach aparatu bezpieczeństwa, którym z kolei rządzi koteria oligarchów obłowionych na kradzieżach jakie umożliwił im neoliberalny zwrot w polityce. ONR jest ważny tylko jako potencjalny element aparatu przymusu i tylko jako ewentualny wentyl bezpieczeństwa, który może skierować ludzi w złą stronę – na Żydów zamiast na kamieniczników i na Romów zamiast na pracodawców i decydentów.
Najlepszym antyfaszyzmem jest antykapitalizm. Wspomniałem o sukcesach ruchu lokatorskiego. Wiele z jego członkiń i członków to osoby, które ze względu na profil społeczny i doświadczenia powinny raczej opierać się na Radiu Maryja. A jednak to radykalne aktywistki i aktywiści, którzy nawet jeśli odczuwali antyżydowskie resentymenty, przez wspólne działanie i wymianę opowieści skierowali swój gniew na mafię prawników, urzędników różnych szczebli i biznesmenów, słowem na sojusz państwa i kapitału. Jedna akcja informacyjna, która zwiększy liczebność tego ruchu więcej jest warta niż 100 blokad ONR. To samo tyczy się radykalnych ruchów wszelkiej maści.
Poza tym blokada ONR zorganizowana przez lub przy pomocy ludzi, którzy sami stanowią zagrożenie dla wolności innych, gorsza jest chyba od samego przemarszu. Obecnie władze Warszawy pracują nad nowym Gettem Warszawskim. Przepisy dotyczące budownictwa socjalnego, podobnie jak nazistowskie wytyczne w okupowanej Warszawie, zezwalają na umieszczanie całych rodzin w jednej izbie. Media mówią o tym, że eksmisje są winą samych eksmitowanych, słyszymy o „brudzie”, „niebezpiecznym elemencie”, „środowiskach patologicznych”. Branie tych mediów i środowisk z nimi związanych za sojuszników w walce z ONR nie ma nic wspólnego z antyfaszyzmem, tak jak uczczenie pamięci Zagłady pod flagą zbrodniczego Izraela. Żadnej współpracy z policją, partiami politycznymi, zwolennikami kapitalizmu i komercyjnymi mediami. Gdyby z jednej strony stała taka pikieta „antyfaszystowska” z członkami SLD, czy liberałami w składzie, a z drugiej „faszystowska” wybór między nimi byłby dla mnie wyborem pomiędzy tyfusem a dżumą.
Czy to znaczy, że nie warto w ogóle blokować ONR? Warto. Jeśli mamy poświęcić na to tylko jeden dzień w roku, w dodatku i tak wolny, to to zróbmy. Zróbmy to po swojemu, z jasnym, wolnościowym i antykapitalistycznym przekazem. Warto choćby po to, żeby ONRowcy nie czuli się zbyt swobodnie na ulicach. Oni są taką drugą policją, przykład Rosji pokazuje, że im swobodniej będą się czuć oni tym mniej swobodnie my. Ale nie zapominajmy, że jeśli naprawdę chcemy ostatecznie rozwiązać tę kwestię, musimy po prostu dać ludziom realną nadzieję na obalenie dyktatury kapitału. Najważniejsza jest codzienna praca mobilizacyjna i samokształcenie. Demonstracje ONR rozbijamy w wolnych chwilach.
Rosja: blokada autostrady w geście solidarności z więźniami na Białorusi
Czytelnik CIA, Wto, 2010-10-05 17:08 Świat | Represje | Ruch anarchistycznyWczesnym rankiem 1 października grupa moskiewskich anarchistów zablokowała płonącymi oponami autostradę Moskwa - Mińsk. Był to gest solidarności z Niikolajem Dzwadokiem, Aleksanderem Frantskewiczem i Igorem Truhanowiczem - anarchistami więzionymi na Białorusi. Blokada miała na celu nagłośnienie faktu, że reżim Łukaszenki więzi trzech ludzi, których aresztowano właśnie za okazywanie solidarności z rosyjskimi aktywistami.
Są oni mianowicie oskarżeni o atak na ambasadę Rosji, który to miał miejsce 30 sierpnia i były wyrazem solidarności z dwoma aktywistami aresztowanymi w wyniku bitwy w Chimkach. Nie jest to pierwsza akcja solidarnościowa rosyjskiego ruchu z towarzyszami z Białorusi. Wcześniej już pisaliśmy o okupacji ambasady Białorusi w Petersburgu, gdzie również żądano zwolnienia białoruskiej trójki. Tymczasem aresztowani obrońcy lasu w Chimkach nadal są w więzieniu.
Hiszpania: Akcje CNT podczas strajku generalnego 29 września
Czytelnik CIA, Nie, 2010-10-03 16:08 Świat | Prawa pracownika | Protesty | Ruch anarchistyczny Kilkanaście tys. osób wzięło udział 29 września w manifestacjach i akcjach bezpośrednich organizowanych przez anarchosyndykalistczny związek CNT-AIT. Akcje CNT zaczęły się już wcześniej - 25 września odbyły się demonstracje m.in. w Valladolid, Madrycie oraz Sewili. 28 września, poszczególne związki CNT zaczęły akcje związane ze strajkiem. Oto (niekompletny) opis wydarzeń.
Związek pracowników sztuk graficznych z Madrytu zwołał akcję już 28 września, ponieważ inne związki sektora prasowego rozpoczęły wtedy swoje akcje strajkowe. Związkowcy CNT z gazet Marca, El Pais, la Vanguardia i z telewizji RTVE również demonstrowali. Nie zapomnieli o konfliktach innych sekcji CNT i pikietowali przed firmą ASM, która zwolniła związkowca CNT z Granady.
Pomniejsze akcje odbyły się 28 września w innych miastach, m.in. w Kordobie.
W nocy z 28 na 29 września, członkowie z różnych związków CNT z Madrytu zaczęli działania. Odbyły się demonstracje, akcje przeciw łamistrajkom i starcia z policją. Rano, związkowcy pikietowali przed zakładami pracy, gdzie funkcjonują sekcje związku. Po południu, odbyła się wielka demonstracja, w której uczestniczyło prawie 5 tys. osób.
Londyn: Anarchistyczne Targi Książki
robotnik miesiąca, Sob, 2010-10-02 19:50 Świat | Ruch anarchistycznyW sobotę 23 października w Londynie odbędą się coroczne targi książki i prasy anarchistycznej. Te największe w Europie targi, które odbywają się od 1983 roku w Londynie przyciągają corocznie tysiące osób. Na targach oprócz stoisk z książkami i prasą odbywają się dziesiątki wykładów i prelekcji, a także filmów, warsztatów i kabaretów.
W tym roku także organizatorzy nie zawiodą różnorodnością tematyki i poruszanych problemów. Tematem wiodącym tegorocznych targów będą walki pracownicze na świecie w obliczu kryzysu ekonomicznego. Na targach będzie również delegat związku anarcho-syndykalistycznego SAC, który w tym roku związek obchodzi 100 lat swojego istnienia. Opowiadał on będzie o historii związku, jego sukcesach i porażkach. Odbędzie się również spotkanie związkowców z SAC, IWW (UK) i OZZ Inicjatywa Pracownicza na temat koordynacji działań i protestów pracowniczych w Europie i przyszłości anarcho-syndykalizmu jako alternatywy dla biurokratycznych związków zawodowych.
Gościem tegorocznych targów będzie również Michael Albert, który w swoim wykładzie zatytułowanym "Życie po kapitalizmie - wizje i strategie dla rozwoju ekonomii uczestniczącej" będzie przybliżał uczestnikom spotkania idee Pareconu - alternatywnej dla kapitalizmu ekonomii uczestniczącej.
Do ciekawych postaci która weźmie udział w tegorocznych targach na pewno można zaliczyć Johna Bakera - byłego członka partyzantki miejskiej Angry Brigade, skazanego na 10 lat więzienia. John będzie czytać fragmenty swojej książki "Bending the Bars" i odpowiadać na pytania słuchaczy.
Gościem targów będzie również John Pilger- dziennikarz i reżyser filmów dokumentalnych. Pilger był korespondentem wojennym podczas wojny w Wietnamie w 1967 roku i próbował nagłaśniać zbrodnie armii amerykańskiej. Jako dziennikarz zasłynął z krytyki imperialistycznych zapędów USA i ich sojuszników. Pilger podczas targów będzie prezentówał również swoją ostatnią ksiażkę.
Program targów i więcej informacji: www.anarchistbookfair.org.uk
Adres: Queen Mary, University of London, Mile End Road, London, E1 4NS
Bruksela: kolejna demonstracja rozbita przez policję
Czytelnik CIA, Pią, 2010-10-01 22:12 Świat | Protesty | Represje | Ruch anarchistycznyDemonstracja planowana na dziś na Gare du Midi w Brukseli przeciwko otwarciu nowego więzienia dla imigrantów właściwie się nie rozpoczęła. Manifestacja nie została zgłoszona policji, ta jednak wiedziała o niej i była licznie obecna na miejscu już dwie godziny przed planowanym na 19 rozpoczęciem. Gliniarze mieli rozkaz aresztować każdą osobę w rejonie stacji przebywającą w grupie powyżej 5 osób. Przeszukiwano przypadkowe młode osoby, a także fotoreporterów. O 19 specjalnie podstawiony autobus był już wypełniony ludźmi z łapanki. W sumie aresztowano około 150 osób w całym mieście, głównie na stacji, ale także po prostu podejrzanych o to, ze dopiero tam idą.
Tymczasem wszyscy aresztowani w poprzednich dniach są już wolni. Jutro o 13 odbywa się ostatnie, w założeniu największe i legalne demo, w ramach obozu antygranicznego. Areszt administracyjny teoretycznie trwa tu 12 godzin, jednak wiadomo, że policja często fałszuje protokoły zatrzymań, by opóźnić wyjście aktywistów, stąd frekwencja na kolejnej manifestacji może być zmniejszona.
Na to obliczone są wszystkie dotykające obóz antygraniczny represje. Wczoraj policja zatrzymała grupę osób po prostu idącą z terenu obozu na pobliski skłot. Rzeczy zatrzymanych, w tym dokumenty tożsamości i dokumenty medyczne wyrzucono do śmieci, ofiarom na nadgarstki założono plastikowe pętle z ząbkami od środka. Jedna z aresztowanych kobiet została na komendzie rozebrana w obecności mężczyzn. Wszystkich zwolniono po 12 godzinach bez żadnych zarzutów.
Represje w Brukseli. Biurokracja związkowa i policja współpracowaly w rozbiciu bloku radykalnego
XaViER, Pią, 2010-10-01 14:32 Świat | Protesty | Represje | Ruch anarchistyczny Nasz korespondent w Brukseli poznał więcej szczegółów na temat rozbicia bloku radykalnego podczas demonstracji związkowej dwa dni temu. Policja stosowała masowe aresztowania już przed demonstracją - zatrzymano wówczas bardzo dużo osób, które zmierzały w kierunku demonstracji, a które wydały się im "podejrzane". Aresztowano np. grupę samby, ludzi z nagłośnieniem, a nawet grupę klaunów.
Udział bloku radykalnego, który koordynowany był przez grupę anarchistyczną Precarious United, która zajmuje się organizowaniem pracowników pracujących na umowy śmieciowe, był wcześniej uzgodniony z dużymi związkami zawodowymi. Niestety biurokracja związkowa uznała za stosowne pomóc policji w rozbiciu tego bloku i zakazała szeregowym członkom związków dołączać do niego. Funkcjonariusze związkowi dbali, aby od początku był zachowany odpowiedni odstęp pomiędzy związkowcami a blokiem radykalnym, co nie tylko uniemożliwiało połączenie się pracowników z bloku radykalnego i z bloku "ogólnozwiązkowego", ale i ułatwiło policji rozbicie tego pierwszego. Atak policji był brutalny. Użyto pałek i gazu łzawiącego, kilka osób zostało rannych. Policja pytana dlaczego blok został rozbity, stwierdziła, że z powodu transparentu na którym napisano "Smash capitalism", przy czym litera A była w kółku.
Widmo PO-PiS krąży nad Polską
XaViER, Czw, 2010-09-30 10:02 Kraj | Publicystyka | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycyPod względem realizowanej polityki PO nie różni się wiele od PiS – dla znawców tematu to oczywista oczywistość. W pewnych sprawach PiS poszedł nawet dalej niż PO (obniżenie podatków dla najbogatszych, likwidacja podatku spadkowego, podpisanie przez Lecha Kaczyńskiego ustawy antylokatorskiej itd.).
Taktyka realizowana przez PO-PiS, to polityka niebezpieczna właśnie z tego względu, że parę milionów ludzi daje się nabrać na propagandę, a nie zwraca wciąż uwagi na działania tych organizacji. Obie partie są de facto partiami sojuszniczymi, są jak bracia syjamscy. Jedna bez drugiej nie mogłaby istnieć. Obie nauczyły się dzielić elektorat żywiąc go strachem przed “tymi drugimi”. PO posługuje się wizją dyktatury Kaczyńskiego, wykorzystując przy tym wady jego charakteru, a nawet usterki urody, co jest zabiegiem dość prymitywnym. Dochodzi do tego, że wśród konserwatywnych zwolenników PO rozpuszczane są plotki, że Jarosław Kaczyński jest homoseksualistą, a żaden prawicowiec nie powinien głosować na “pedała”. Wszystkie chwyty w tej grze są jak widać dozwolone. Mało kto jednak zauważa, że PO rządzona jest przez Tuska równie dyktatorsko co PiS, każdy kto realnie zagrozi we władzy wodzowi, jest wycinany (jak ostatnio Schetyna). Tusk, gdyby miał przyzwolenie społeczne, sam chętnie by wprowadził dyktaturę, zdelegalizował związki zawodowe, a pracowników zapędził do “jeszcze bardziej wydajnej pracy na rzecz wzrostu PKB”. Zagrożenie dyktaturą ze strony PO jest więc podobne, jak ze strony PiS, więc różnicy wielkiej tu nie ma.
Na propagandę PO łatwo chwyta się otumaniona gawiedź z dużych miast, tzw. “wykształceni idioci”, których jedyna znajomość meandrów polityki i gospodarki polega na tym, że są “oczytani” Gazetą Wyborczą i “naoglądani” Faktami TVN. Oczywiście nie dziwię się tym, którzy głosują na PO z powodu swojego interesu klasowego. Dla zamożnych to zupełnie naturalne i z ich punktu widzenia rozsądne głosować na swoją partię, która dba o ich interesy. Jednak do wygrania wyborów nie wystarczą głosy 20 procent tych, którzy są wygrani w tym systemie. Do tego potrzeba wyżej wspomnianych “zaczadzonych” propagandą, którzy będą głosować nawet wbrew swojemu interesowi.
Wielu “oczytanych” wyborców PO, to naturalnie obecni, albo byli studenci, którzy nie mają własnego mieszkania, albo zadłużyli siebie i całą rodzinę na bajońską sumę na 30 lat i do końca swojego zawodowego życia będą niewolnikami banków, żeby mieć swój kąt. Często pracują w urągających człowieczeństwu warunkach, za pensję, która ledwo wystarcza na przeżycie. Albo pracują po butem wszechwładnego szefa, w wiecznym strachu, że szef się zdenerwuje i zwolni delikwenta. Pan doskonale wie, że ten piszczący wykształcony frajer pod jego butem, który naparza w klawiaturę przy komputerze, to jego niewolnik, bo spłaca kredyt mieszkaniowy i panicznie lęka się z tego powodu stracić pracę. Ten, który nie ma kredytu, też się boi spaść do poziomu wiecznie bezrobotnego absolwenta szkoły wyższej, których jest sporo. Od studiów mieszka w swego rodzaju komunie, po kilka osób w jednym mieszkaniu. Szans na założenie rodziny nie ma żadnej. Ale obaj codziennie wytrwale i bezkrytycznie chłoną GW, Politykę, Dziennik lub ich internetowe mutacje, które transmitują im do głów politykę niezgodną z ich interesem klasowym. Media te wmawiają im wbrew faktom, że są klasą średnią, przyszłością narodu, że tylko nieudacznicy nie mają porządnej pracy, że zabezpieczenia socjalne to przeżytek komuny, że Polska to zielona wyspa, a innym jest jeszcze gorzej itd. A nade wszystko media te wzmagają strach i pogardę względem “buraków z PiS”. Jak ci dorwą się do władzy, to Polska stanie się “pośmiewiskiem świata”, tak jakby “świat” bardzo interesowało co się dzieje w Polsce. Zaopatrzeni w taką wiedzę biegną grzecznie głosować na PO ze ślepej, nieodwzajemnionej miłości lub strachu.
Ale jest i druga strona tego medalu. Sojusznik PO, czyli PiS dba, aby nie stracić agresywnego wizerunku (podczas ostatnich wyborów sztab wyborczy złagodził Kaczyńskiemu wizerunek, ale tenże uznał, że był wtedy “otumaniony lekami po śmierci brata” i że został przez sztabowców wprowadzony w maliny, teraz zostali wycięci w PiS, aby więcej takiego “złagodzenia” już nie było). Dzięki temu zagospodarowuje swój elektorat także strachem przed “liberałami z PO”, którzy chcą wyprzedać Polskę Niemcom i Ruskim. PiS, w sojuszu z biurokracją NSZZ Solidarność, z którą są w towarzyskich związkach od lat, próbuje zagospodarować pokrzywdzonych przez obecny system. Oczywiście PiS, jak pisałem wyżej, realizuje tą samą politykę, co PO – czyli Polski tylko dla bogatych. Niemniej jednak propaganda skierowana jest do innej części elektoratu i stąd inny język jest wykorzystywany. PiS nie mówi biednym z małych miasteczek, że jest dobrze, bo ci nie są już tak zaczadzeni jak “młodzież PO” i w to po prostu nie uwierzą. Trzeba więc użyć innych forteli i haseł. Bardzo pomocny w tym celu jest nacjonalizm oraz religia, które odwracają uwagę ludzi od spraw doczesnych w kierunku abstrakcji.
PiS-owcy mówią, że interes narodowy jest najważniejszy i dlatego lepiej, żeby kapitał był w rękach polskich kapitalistów niż zagranicznych i skoro tak nie jest – mamy kryzys. PiS jest mistrzem również w przekręcaniu na swoją korzyść drugorzędnych dla przeciętnego człowieka wydarzeń, jak np. katastrofa w Smoleńsku i wmawianiu ludziom, że to co się stało jest ważniejsze niż to, że nie mają na chleb, leczenie czy mieszkanie. Bo czyż nasze marne problemy z przeżyciem do pierwszego nie giną w cieniu tak wielkiego wydarzenia jak “wymordowanie naszej elity”? A sugestie, że to był zamach rozpowszechniane są dość szeroko przez PiS-owców i usłużnych wobec nich dziennikarzy. Ludzie zamiast się buntować przeciwko realnym problemom, zajmują się szukaniem spisków i zdrad narodowych.
Dla nas, aktywistów, którzy próbują sprowadzić problemy z nieba na ziemię sytuacja jest wobec powyższego trudna, ale nie beznadziejna. Wielu aktywistów ma do czynienia z oboma przykładami fiksacji: “na PiS” i “na PO”, w zależności od tego w jakich środowiskach aktualnie działają. Jeśli chodzi o środowiska młodych wykształconych pracowników, to tu raczej dominuje propaganda PO-wska. Trzeba tłumaczyć każdemu z osobna, że nie ma co się łudzić, że wbije się do elity (statystyka niestety nie jest dla nich optymistyczna) i że robienie dobrze bogatym, nie służy biednym i średniozamożnym. Tutaj jest o tyle skomplikowana sytuacja, że wiele z tych osób utożsamiło swój interes z interesem klasowym bogatych. Są tego dwa powody: część “wykształciuchów” wierzy, że wkrótce dostanie świetnie płatną posadę i zamiast w Biedronce, czy w fabryce będzie kosić kasę jako top-menedżer w korporacji. Po co więc ma dbać o interes klasowy, skoro jego pozycja jest tylko tymczasowa? Drugi powód to neoliberalny mit utrwalany przez media, że jeśli bogatym jest lepiej, to bogactwo “skapuje” na dół w postaci większej liczby miejsc pracy. Nigdzie na świecie takiego cudu nikt nie zaobserwował, ale wiele osób w to wierzy, podobnie jak w wiele innych neoliberalnych bajek, które “na oko” wydają się mieć ręce i nogi (jak np. to, że jeśli obniżymy podatki bogatym to chętniej będą chcieli je płacić i tym samym większe będą przychody do budżetu).
Ze skrzywieniem “na PiS” mają do czynienia aktywiści, którzy działają wśród tych, którzy nie skończyli studiów, pochodzących z mniejszych miejscowości, albo mieszkańców biedniejszych dzielnic dużych miast oraz wśród ludzi starszych. Tu o tyle sytuacja jest łatwiejsza, że ci ludzie zwykle wiedzą, że sytuacja jest tragiczna i że bogaci nie chcą dobrze dla wszystkich. Na tę podstawową świadomość klasową PiS (razem z klerem) próbują jednak nałożyć “nakładkę” nacjonalistyczno-religijną, która jak pisałem wyżej odciągnie ich myślenie i działania od prawdziwych przyczyn w kierunku urojeń. Winny nie jest system jako taki, ale nieodpowiedni ludzie, którzy aktualnie rządzą, ponieważ albo są agentami Ruskich, czy Niemców, albo służb specjalnych, albo komunistami itd. Trzeba ich wymienić na prawdziwych Polaków-katolików i będzie dobrze.
PiS nie proponuje żadnych sensownych rozwiązań dla biednych i średniozamożnych. Wystarczy posłuchać ich konferencji prasowych, skupiają się wyłącznie na krytyce PO, ale nie przedstawiają żadnych alternatyw – bo ich nie mają. Czasem rzucą becikowym, co w kontekście ogromu potrzeb ludzi jest śmieszne. PiS także powiązany jest z biznesem, ale innego rodzaju niż PO. Np. lansowane przez PiS SKOK-i (Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe), jako alternatywa dla złodziejskich banków, wynika nie z przyczyn ideowych, albo dlatego, że SKOK-i robią dobrze ludziom, ale z powiązań biznesowych. Wiele osób, które miało z niektórymi SKOK-ami do czynienia uważa je za często jeszcze bardziej złodziejskie organizacje finansowe niż banki. Znam takie przypadki, które niewiele różnią się od polityk osławionego Providenta. Ale dla PiS są dobre, bo to “polski kapitał”, co z tego że wyrwany z gardła różnymi sztuczkami biednym za namową aparatczyków PiS i kleru. Nie ma dobrego kapitalizmu, wszystko jedno czy polskiego, czy niemieckiego.
Co wobec tego robić? Doświadczenie ostatnich lat pokazuje, że jedyną dla nas drogą jest po prostu bycie z tymi ludźmi. I to nie zaczynając od mądrych wykładów filozoficznych, co Bakunin sądził na temat państwa, ale działając w konkretnych sprawach pracowniczych czy lokatorskich. Ludzie często trafiają w szpony tej czy innej mafii politycznej (wszystko jedno czy nazywa się PO, PiS, czy PPP) dlatego, że nie widzą alternatywy. Nikt do nich przez lata nie wychodził z żadną propozycją. Nie należy spodziewać się też, że z dnia na dzień wyparują im te czy inne mity z głów, wtłaczane przez lata w szkole, kościele, mediach. Trzeba mieć wiele cierpliwości dla ludzi współpracując z nimi. Ale praktyka pokazuje, że w końcu ludzie się przekonują kto działa wspólnie z nimi na rzecz ich dobra, a kto tylko chce się dorwać do kasy i stołków. Ludzie widzą, np. jak warszawscy PiS-owcy próbują przypisać sobie dorobek organizacji lokatorskich. Np. jeden z kandydatów PiS napisał w swoich materiałach propagandowych, jakoby rzekomo “załatwił kilkaset spraw lokatorskich”, gdy tymczasem jego “załatwienie” polegało na tym, że odsyłał ludzi do Komitetu Obrony Lokatorów, który faktycznie te sprawy rozwiązywał. Ludzie mogą być otumanieni, ale nie są na tyle głupi, żeby nie wiedzieć kto naprawdę dla nich coś zrobił konkretnego.
Proces 38 anarchistów przed sądem w Poznaniu
Tomasso, Czw, 2010-09-30 06:47 Kraj | Represje | Ruch anarchistyczny1 października przed sądem grodzkim stanie 38 osób oskarżonych z art. 50 kw, tj. nierozejście się na wezwanie funkcjonariusza policji, czego dopuścić się mieli uczestnicy protestu 8 marca 2010 r. na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Wezwania nie było, za to protestujący doskonale pamiętają pałowanie, ciągnięcie za włosy i pobicia w radiowozach. Kilka osób poddało się obdukcji.
Przypomnijmy: 8 marca b.r. na terenie MTP odbywał się Kongres z okazji 20-lecia samorządu terytorialnego, w którym udział wzięło ok. tysiąca wójtów, burmistrzów, prezydentów, starostów i marszałków. Przed jego rozpoczęciem środowiska związane ze skłotem Rozbrat i poznańską Federacją Anarchistyczną zorganizowały pikietę. Protestujący pod hasłami „Miasto to nie firma. Rozbrat zostaje” – zablokowali wjazd, a następnie weszli nie zatrzymani na teren targów. Tam zostali zaatakowani przez siły prewencji policji. Wiele osób zostało dotkliwie pobitych, 38 zatrzymano i przewieziono na komisariat. Policjanci z taką siłą okładali nieuzbrojonych demonstrantów, że niektórym połamały się, wykonane ze specjalnego tworzywa, pałki.
Warszawa: Premiera filmu "Babylon System"
Yak, Pon, 2010-09-27 21:52 Kraj | Prawa pracownika | Ruch anarchistyczny 25 września Związek Syndykalistów Polski zorganizował w klubie Plan B polską premierę filmu "Babylon System" o walce pracowników zrzeszonych w anarcho-syndykalistycznej organizacji FAU o poprawę warunków pracy w berlińskim kinie Babylon Mitte. Film pokazuje metody, które zastosował właściciel „lewicowego” kina, by próbować zniszczyć związek, oraz pokazuje opór stawiany przez pracowników i liczne demonstracje poparcia, które odbyły się m.in. w Polsce.
Kino Babylon w połowie należy do władz miasta i jest finansowane przez lewicowe władze miejskie w kwocie 350 tys. euro rocznie. Pomimo to, pracownicy, którzy pracują w kinie na niepełny etat, zarabiają głodowe stawki o wiele niższe, niż te, które zostały wynegocjowane przez związki zawodowe.
Do zatroskanych czytelników/czek CIA
XaViER, Pon, 2010-09-27 11:44 Blog | Ruch anarchistyczny Na Indymediach pojawił się wpis zatroskanego czytelnika, który na podstawie faktu, że przez półtora dnia nie było wrzucanych newsów i komentarzy, zawyrokował śmierć CIA (lub brak profesjonalizmu redakcji), czyli portalu uznawanego "niesłusznie, jako głos ruchu anarchistycznego w Polsce".
Spieszę z wyjaśnieniami, CIA nie było przez chwilę aktualizowane, bo redakcja, korzystając z dobrej aury, postanowiła zorganizować sobie spotkanie integracyjne połączone z konkretnymi działaniami na ulicy. I autor ma rację: nie, nie jesteśmy profesjonalistami i nie uważamy się za takich. Nie dostajemy za to kasy (wręcz przeciwnie, utrzymywanie serwerów kosztuje sporo). Profesjonaliści natomiast siedzą w Gazecie Wyborczej i Rzeczpospolitej.
Warto przypomnieć, bo wielu o tym czasem zapomina - Internet to jest zaledwie część rzeczywistości (choć dla niektórych, jeśli czegoś nie ma w Internecie, to nie istnieje) i dla większości redakcji CIA nie jest przestrzenią priorytetową. Zgodnie z zasadami anarchizmu nie dzielimy pracy na intelektualną i fizyczną. Nie oddzielamy teorii od praktyki. Każdy z nas zaangażowany jest w wiele działań w terenie i często po prostu wolimy wstać od kompa i zrobić coś konkretnego, do czego serdecznie zachęcamy wszystkich czytelników i wszystkie czytelniczki, zwłaszcza tych i te, którzy nic poza konsumowaniem treści nie robią. A "zatroskanym" anonimom mówimy nie martwcie się, po niezbędnych inwestycjach w sprzęt CIA nie tylko nie umarło, ale ma się coraz lepiej :-).
The CTC once again betrays Cuban workers
El Libertario, Pią, 2010-09-24 22:28 English | Gospodarka | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycy// Joint Communiqué MLC-GALSIC (Cuban Libertarian Movement – Support Group for Libertarians and Independent Sindicalists of Cuba)
On September 13, the newspaper Granma, official voice of the Cuban Communist Party published a communiqué (1) by the Central de Trabajadores de Cuba (CTC - Cuba’s only union) in which the official labor union announces, justifies and defends the labor adjustment measures the Cuban government has implemented, “following the process of modernizing the economic model and the projections for the economy for the 2011-2015 period” which foresees for the coming year “a reduction of over 500,000 workers from the state sector and their transfer to the private sector”.
The reply (not by chance) of Fidel Castro to an American journalist’s question, admitting that “the Cuban model doesn’t work, even in Cuba” and the shameful and cynical pronouncement by the CTC announcing, justifying and defending the firing of half a million Cuban workers – a measure decided unilaterally by the government of President-General Raúl Castro – clearly show that the Castro brothers are saying goodbye to socialism but not to power, and that in order to continue in power they are ready to implement an economic policy of naked capitalism.
Bielsko-Biała: Protesty lokatorskie
Renegade, Wto, 2010-09-14 20:58 Kraj | Lokatorzy | Ruch anarchistyczny Bezpośrednim powodem poniedziałkowych manifestacji był proces karny Marii Jury, bielszczanki i działaczki Komitetu Lokatorskiego „Pod Bezpiecznym Dachem”, którą prezydent Jacek Krywult pozwał w trybie oskarżenia prywatnego. Oskarżona miała pomówić włodarza o przyjęcie korzyści od pewnego bielskiego biznesmena w zamian za pozytywne załatwienie sprawy w magistracie. Pani Maria twierdzi jednak, że w tym procesie nie chodzi o pomówienie.
– To jest proces pokazowy – oświadczyła Maria Jura, przemawiają wczoraj na manifestacji przed bielskim ratuszem. – Chodzi o to, żeby poprzez ukaranie mnie zamknąć usta wszystkim lokatorom. Żeby nie przychodzili na sesje rady miasta, żeby nie mówili o swoich problemach. Bo my nie jesteśmy podmiotem, jesteśmy przedmiotem polityki władz miasta. Bo, niestety, doszło do tego, że pan prezydent Krywult zafundował nam politykę mieszkaniową, która godzi w poczucie bezpieczeństwa lokatorów – stwierdziła Maria Jura. Punktualnie o 10.00 przed Sądem Rejonowym w Bielsku-Białej przy ul. Bogusławskiego, gdzie miała się odbyć rozprawa Marii Jury, rozpoczęła się w poniedziałek pikieta w obronie oskarżonej.
Iran uwolni anarchistkę, ale za pół miliona dolarów
mateusz_, Nie, 2010-09-12 17:39 Świat | Dyskryminacja | Militaryzm | Ruch anarchistycznyMimo wcześniejszych zapowiedzi amerykańska anarchistka Sarah Shourd wciąż nie opuściła irańskiego aresztu. Dziś prokurator prowadzący sprawę zapowiedział, że zostanie uwolniona, ale po wpłaceniu pół miliona dolarów kaucji. Procedura jest utrudniona, gdyż Iran i USA nie utrzymują jakichkolwiek stosunków dyplomatycznych - wszelkie negocjacje i transfery pieniężne odbywają się przez ambasadę Szwajcarii. Władze Iranu zapowiadają też, że kobieta nie została zwolniona z zarzutów, ale będzie mogła opuścić kraj mimo dalszego postępowania. Na temat losu dwójki pozostałych anarchistów wciąż nic nie wiadomo.
Za: AP
Strajk czynszowy w 1931 r. w Barcelonie
Yak, Wto, 2010-09-07 20:10 Lokatorzy | Publicystyka | Ruch anarchistycznyStrajk czynszowy w Barcelonie z 1931 r. nie tylko pozwolił klasie pracującej obniżyć koszty związane z utrzymaniem mieszkania, ale też był doświadczeniem edukacyjnym w sztuce samoorganizacji dla tysięcy pracowników. Był to jeden z frontów walki społecznej w tamtych czasach, który przyczynił się do najbardziej – jak dotąd - udanej próby obalenia kapitalizmu i wprowadzenia anarchistycznego ustroju.
Slumsy i baraki
W ciągu 15 lat poprzedzających strajk, ludność Barcelony zwiększyła się o 62%. Barcelona była jednym z najszybciej rosnących miast w Europie. Szalała inflacja, przy jednoczesnej stagnacji płac. Czynsze wzrosły nawet o 150%. W tym czasie zbudowano jedynie 2200 domów komunalnych, a miasto przeżywało gigantyczny kryzys mieszkaniowy wraz z rozrostem slumsów na obrzeżach miasta.
W latach 20’tych, CNT działało nielegalnie, a wielu członków organizacji wykazywało się biernością. Najbardziej zdeterminowani działacze toczyli wojny z policją i gangami pistoleros na usługach właścicieli i przedsiębiorców. Po upadku dyktatury Primo de Rivery w 1930 r., powstał nowy rząd, który ogłosił powstanie republiki w 1931 r. CNT wyłoniło się z cienia.
Jako organizacja anarchistyczna, CNT pragnęło poszerzyć bazę związku i utworzyć prawdziwy ruch społeczny oparty na uczestnictwie. Konieczne było zatem poszerzanie wpływów. Jedynym sposobem było stworzenie organizacji masowej i uczestnictwo w walce, która położy fundamenty pod przyszłe społeczeństwo i nauczy ludzi podstawowych umiejętności, które były potrzebne, by osiągnąć ten cel.
Idea
W styczniu 1931 r., gazeta Solidaridad Obrera opublikowała artykuł wzywający do działań w związku z kryzysem mieszkaniowym. W kwietniu tego samego roku, robotnicy budowlani należący do CNT utworzyli Komisję Obrony Ekonomicznej, by zbadać wydatki każdego pracownika w odniesieniu do płac i wysokości czynszów. W dniu 1 maja, Komisja przedstawiła swoje pierwsze podstawowe żądanie: obniżka czynszów o 40%. W krótkim czasie opublikowano na ten temat kolejne trzy artykuły w gazecie Solidaridad Obrera. Oprócz tego postulatu, Komisja domagała się od pracodawców zatrudnienia o 15% więcej pracowników, oraz uzgadniania cen żywności z lokalnymi grupami obrony pracowników, w celu wyplenienia spekulantów.
Po ogłoszeniu tych żądań, rozpoczęły się akcje indywidualne. 4 maja, pracownicy pomogli eksmitowanej rodzinie powrócić do zajmowanego wcześniej mieszkania. Komisja zachęcała do podobnych działań podczas wieców w dzielnicach robotniczych Barcelony i okolicznych miejscowości. Wiece były kontynuowane przez cały czerwiec i lipiec.
W wiecach uczestniczyło wiele kobiet, jako że to one zazwyczaj musiały radzić sobie z płaceniem za czynsz i za rachunki. Rozdano wiele tysięcy ulotek i organizowano masowe demonstracje. W dniu 23 czerwca, eksmitowana rodzina w dzielnicy L’Hospitalet została z powrotem wprowadzona do swojego dawnego mieszkania, co wywołało burzliwe dyskusje w całej dzielnicy.
Podczas masowej demonstracji, która odbyła się 5 lipca, ogłoszono postulaty kampanii:
- za miesiąc lipiec, lokatorzy odpiszą sobie kaucję wpłaconą właścicielom
- od kolejnego miesiąca, czynsze będą płacone tylko w wysokości 40% poprzedniej wartości
- bezrobotni zostają zwolnieni z opłat czynszowych
- jeśli właściciele nie zgodzą się na przyjęcie zmniejszonych czynszów, nie dostaną niczego i ogłoszony zostanie pełen strajk czynszowy
Nie ma czynszów dla właścicieli
Komisja Obrony Ekonomicznej podawała, że w lipcu było 45 tys. strajkujących, a w sierpniu ich liczba wzrosła do 100 tys. Każdy kwartał dzielnic robotniczych organizował się, tak, że władze nie miały dość policjantów, by zapobiec ponownemu wprowadzaniu się eksmitowanych rodzin.
Od lipca nasiliły się represje wobec strajkujących. Izba Handlowa nakazała aresztowania wszystkich organizatorów strajku. Zakazano demonstracji i akcji ulotkowej planowanej na 27 lipca.
Na początku sierpnia, Komisja Obrony Ekonomicznej opublikowała serię artykułów obnażających oszustwa podatkowe właścicieli kamienic, co pokazało dobitnie, że istnieje inne prawo dla bogatych, a inne dla biednych. Państwo, ze swojej strony, aresztowało 53 członków CNT. Doprowadziło to do zamieszek w więzieniu i do strajku generalnego poza murami więzienia. W październiku, Komisja musiała zejść do podziemia w wyniku ciężkich grzywien, które dotknęły CNT za to, że organizacja odmówiła podania nazwisk organizatorów strajku.
Strajk dobiegał do końca, ale w wielu dzielnicach nigdy się zupełnie nie zakończył. Strajk został złamany, gdy policja zaczęła aresztować lokatorów, gdy wracali do swoich domów. Niektórzy lokatorzy wiązali nadzieje z Dekretem Czynszowym (z grudnia 1931 r.), który miał dawać prawne podstawy do ubiegania się o uczciwy czynsz. Nie było niespodzianką, że dekret okazał się zupełnie bezużyteczny.
Skutki strajku czynszowego
Dopiero masowe represje państwowe położyły kres strajkowi. Jednak było to wartościowe doświadczenie, które przyniosło dalsze owoce. Dla wielu młodych, był to pierwszy kontakt z anarchizmem i akcją bezpośrednią. Dzięki temu, przyłączali się do CNT i w 1936 r. byli już rewolucjonistami. Strajk czynszowy był początkiem wielu kampanii, które wdrożyły anarchistyczne idee i anarchistyczną praktykę w wielu społecznościach. Ludzie nauczyli się odgrywać pierwszoplanową rolę w walce o swoje własne wyzwolenie. Nauczyli się kwestionować zastany porządek rzeczy. Upadły też dzięki temu wszelkie złudzenia i wiara w rząd republikański.
Lekcje masowych działań i samoorganizacji zostały potem wykorzystane przez ludzi, którzy tworzyli historię w 1936 r.
Gdy w 1936 r. w Hiszpanii zorganizowano faszystowski pucz, lewica w Hiszpanii i w innych krajach wezwała państwo do stłumienia faszyzmu. Bardziej radykalne grupy marksistowskie wezwały państwo, by "uzbroiło robotników" (wcześniej słyszano te same postulaty, gdy faszyści przejęli władzę we Włoszech i Niemczech). Zamiast tego, anarchiści z CNT po prostu wyszli na ulice, sami zdobyli broń i bezzwłocznie przystąpili do walki z faszystowskim puczem, która wtedy zakończyła się zwycięstwem.
Dlaczego tak się stało? Anarchizm cieszył się już wtedy dumną tradycją samoorganizacji i masowego udziału społeczeństwa. Anarchiści w Hiszpanii nie błagali rządu, by poskromił faszystów. W 1936 r., dziesiątki tysięcy anarchistów były gotowe, by zdobyć broń i walczyć z faszyzmem. Nie potrzebowali przywódców, nie czekali na działania rządu - po prostu wiedzieli, co należy zrobić i zrobili to.
Ta umiejętność samoorganizacji miała swoje źródła m.in. w dziedzictwie strajku czynszowego z 1931 r.
Dermot Sreenan
http://flag.blackened.net/revolt/rbr/rentrbr2.html
Hiszpania: Zemsta pracodawcy na związkowcach CNT
Akai47, Pią, 2010-09-03 09:02 Świat | Prawa pracownika | Represje | Ruch anarchistyczny | StrajkW sierpniu odbyła się seria strajków pracowników służby lotniskowej na lotnisku Prat w Barcelonie. Strajk zorganizowali pracownicy zrzeszeni w CNT w firmie Flightcare. Flightcare to jedna z firm, która obsługuje bagaż i fracht na lotnisku.
Podczas dwutygodniowej serii strajków, pracownicy przerywali pracę do 4 godzin dziennie. Firma Flightcare nie chciała negocjować z pracownikami. Związkowcy domagali się lepszych warunków BHP oraz regularnego czasu pracy, w tym uregulowania systemu zmianowego.
Strajk zakończył się 27 sierpnia. Niestety, w tym tygodniu firma zwolniła kilku pracowników będących członkami CNT. Teraz planowane są akcje solidarnościowe. Związek będzie domagać się przywrócenia ich do pracy. Nie wykluczone, że odbędzie się także nowa akcja strajkowa.
Oświadczenie CNT (w jęz. angielskim)
http://huelgaenflightcarebarcelona.blogspot.com
http://cnt-hospi.blogspot.com/
http://seccionsindicalcntflc.blogspot.com