Tacy są politycy

Warszawa: Zaniechania remontowe zostały zapisane w budżecie miasta

Kraj | Lokatorzy | Tacy są politycy

Jak wyliczyli urzędnicy, koszt koniecznych remontów kamienic na warszawskiej Pradze, niezbędnych, by zapobiec katastrofom budowlanym i by zapewnić podstawowy standard, jak łazienka i toaleta w mieszkaniu, oraz centralne ogrzewanie, wynosi około 700 mln. Jednak w budżecie zaplanowano na ten cel tylko 10 mln. Na wstępie skreślono 157 domów, które obejmują tzw. „roszczenia” - czyli procesy reprywatyzacyjne oparte na mniej lub bardziej fikcyjnych podstawach. O masowej skali oszustw dokonywanych w tym obszarze pisaliśmy już tutaj: Reprywatyzacja „po warszawsku” | Mafia "odzyskiwaczy" bierze się za kamienicę przy ul. Stanisława Augusta

W te domy dzielnica inwestować nie będzie, pozwalając na kompletną dewastację i tolerując działania „odzyskiwaczy” zmierzające do celowego doprowadzenia do katastrof budowlanych, by „wykurzyć” lokatorów. Często dosłownie, jak w tym przypadku: Spółka Prometeusz próbuje „wykurzyć” lokatorów.

Ostrołęka: Zniszczono groby na cmentarzu

Kraj | Rasizm/Nacjonalizm | Tacy są politycy

Nieznani sprawcy dokonali w Ostrołęce zniszczenia sześciu nagrobków nieznanych z imion i nazwisk żołnierzy radzieckich pochowanych w Wojciechowicach. Nie jest to pierwszy tego typu incydent. Do podobnego doszło w grudniu 2008 jednak wtedy zniszczeń dokonała grupa dzieci w wieku 12-15 lat będąca pod wpływem alkoholu.

Obecnie może mieć to zupełnie inny podtekst gdyż do zdarzenia doszło w czasie kiedy nacjonaliści dewastują inne cmentarze i napadają na alternatywne centra kultury czy siedziby organizacji LGBT.

Sytuacja miasta jest taka, że jeden z jej posłów na sejm - Arkadiusz Czartoryski (były minister MSWiA) jest zatwardziałym nacjonalistą. On i jego lokalni podkomendni odpowiadają m.in. za nadanie jednemu z głównych rond imienia Zygmunta Szendzielarza pseudonim "Łupaszka" odpowiedzialnego za słynną zbrodnię w Dubinkach na Wileńszczyźnie.

Białystok: Prezydent miasta chciał oficjalnie lobbować za NOP

Kraj | Rasizm/Nacjonalizm | Tacy są politycy

Tadeusz Truskolaski, prezydent miasta Białegostoku będący od dawna strażnikiem wolności lokalnego środowiska neonazistowskiego zaproponował aby marsz Narodowego Odrodzenia Polski - skrajnie prawicowej organizacji powiązanej m.in. z NPD i Złotym Świtem włączyć do oficjalnych obchodów święta niepodległości w mieście.

Kiedy skandaliczna wiadomość obiegła media Truskolaski wydał oświadczenie w którym zaprzecza jakoby chciał organizować marsze wspólnie z NOP. Na nagraniu do którego dotarła Gazeta Wyborcza słychać, że prezydent najpierw myśli, że chodzi o ONR. Dopiero później jest informowany, że chodzi o NOP.

Fragment nagrania udostępniła Wybiórcza.

Górski: zgwałcone kobiety nie powinny mieć prawa do aborcji

Kraj | Dyskryminacja | Prawa kobiet/Feminizm | Tacy są politycy

Znawca od spraw gwałtu "Zgwałcone kobiety nie powinny mieć prawa do aborcji" - powiedział Artur Górski (PiS) dla "Super Expressu". Górski należy do grupy najbardziej konserwatywnych posłów w polskim parlamencie.

- Ten zapis ustawowy jest martwy. Ale ta "furtka aborcyjna" wciąż pozostaje. Trzeba ją zlikwidować, a kobiety, które zaszły w ciążę w wyniku czynu zabronionego, powinny być objęte szczególną opieką państwa, pomocą psychologiczną i finansową - powiedział poseł dla tabloidu.

Dodał, że "ten zapis (pozwalający na aborcję kobietom, które zaszły w ciążę w wyniku czynu zabronionego - red.) jest niebezpieczny tym bardziej, że przyzwala na zamordowanie pewnych kategorii całkowicie zdrowych dzieci".

Masowe protesty w Atenach

Świat | Protesty | Tacy są politycy

7 listopada ok. 100 tys. osób przyszło przed gmach parlamentu w Atenach, by zaprotestować przeciwko ustawom oszczędnościowym. Wczoraj był w Grecji drugim dniem strajku generalnego, zorganizowanego w proteście przeciwko przygotowanemu przez rząd pakietowi przewidującemu cięcia i oszczędności.

Podczas protestu doszło do starć z policją, która użyła przeciw demonstrantom gazu łzawiącego i armatek wodnych. Ci odpowiedzieli kamieniami i koktajlami Mołotowa. Pomimo protestów w całym kraju, grecki parlament poparł wczoraj wieczorem plan.

Ruch Palikota chce przerzucić na państwo koszty zwolnień chorobowych

Kraj | Gospodarka | Prawa pracownika | Tacy są politycy

Ruch Palikota chce obciążyć ZUS odpłatnością za zwolnienie lekarskie pracownika już od pierwszego dnia. Partia złożyła już do laski marszałkowskiej projekt nowelizacji Kodeksu Pracy. Pretekstem ma być rzekomy "brak możliwości kontrolowania podwładnych" przez pracodawców i rzekoma "lepsza kontrola" ze strony ZUS.

Faktycznie chodzi o przerzucenie kosztów zwolnienia lekarskiego z przedsiębiorców na państwo, czyli upaństwowienie części kosztów prowadzenia przedsiębiorstw. W tej chwili pracodawca płaci za pierwsze 33 dni zwolnienia lekarskiego. Później koszty te przerzucane są na ZUS.

Rodziny i partyjni koledzy w spółkach skarbu państwa

Kraj | Tacy są politycy

Dziennik "Puls Biznesu" przygotował listę 428 działaczy PO lub członków ich rodzin, którzy zasiadają w zarządach i radach nadzorczych spółek z udziałem skarbu państwa. Według wyliczeń dziennikarzy przez niespełna pięć lat zarobili oni 200 mln złotych.

Na liście "Pulsu Biznesu" znalazło się m.in. dwóch byłych ministrów (Aleksander Grad, Zbigniew Derdziuk), jedenastu wiceministrów (Zdzisław Gawlik, Marcin Idzik, Lilla Jaroń, Adam Leszkiewicz, Andrzej Panasiuk, Zbigniew Rapciak, Joanna Schmid, Radosław Stępień, Maciej T., Jacek Weksler, Krzysztof Żuk), czterech senatorów PO (Jan Michalski, Franciszek Adamczyk, Stanisław Bisztyga, Tadeusz Maćkała) oraz jedenastu posłów z tej partii. Jest wielu działaczy regionalnych oraz członkowie ich rodzin i bliscy znajomi.

Po aferze z tzw. taśmami PSL obiecywał rozpoczęcie publicznej debaty nad projektem ustawy o nadzorze właścicielskim, która miałaby znacząco ograniczyć skalę upartyjnienia władz firm i agencji. Od tego czasu minęły już trzy miesiące i nic się w tej sprawie nie wydarzyło.

Rewolta w Asturii w 1934

Historia | Publicystyka | Tacy są politycy

Wybory w Hiszpanii w 1933 roku postrzegane były jako zwycięstw prawicy reprezentowanej przez Hiszpańska Konfederacja Prawicy Autonomicznej (CEDA), będącej koalicją grup o profilu konserwatywno-katolickim i monarchistycznym.

Koalicją kierował Jose Maria Gil-Robles. CEDA szybko sprzemieżyła się z drugą w kolejności Radykalną Partią Republikańską Alexandra Lerrouxa.

Wpychając Lerrouxa na stanowisko premiera prawica uwikłała się w konflikty na linii konserwatyzm – liberalizm. Rząd upadł tylko po to aby zostać zastąpiony rządem Ricarda Sampera z tej samej partii.

Lewica postrzegała rządy prawicy jako proto-faszystowskie.

Niedorzecznik Praw Obywatelskich odczuwa uzasadniony niepokój

Blog | Lokatorzy | Tacy są politycy

Niedorzecznik Praw Obywatelskich, prof. Irena Lipowicz, odczuwa uzasadniony niepokój. Jest to spowodowane nasilającymi się przypadkami drastycznego traktowania lokatorów przez nowych właścicieli zamieszkiwanych przez nich kamienic, które mają zmusić ich do opuszczenia lokali. Właściciele w swoich działaniach uciekają się do zalewania mieszkań, dewastowania budynku, wyłączania wody, ogrzewania i prądu, demontażu drzwi wejściowych i okien w częściach wspólnych budynku, rozbieranie dachu czy uszkadzanie kanalizacji w ten sposób, że nieczystości spływają schodami.

Jednak, zdaniem niedorzecznik, nic się nie da z tym zrobić i jest to w pełni legalne. Albowiem przez budzące wątpliwości sformułowanie zawarte w Kodeksie karnym nowi właścicieli kamienic, którzy chcą się pozbyć dotychczasowych lokatorów mogą bezkarnie zalewać ich mieszkania, wyłączać prąd, demontować dach, a nawet uszkadzać kanalizację.

Jak z kapelusza, Niedorzecznik Praw Obywatelskich podsuwa zbrodniarzom (których czasami nazywa się dla niepoznaki "prawowitymi właścicielami nieruchomości") gotową interpretację prawną.

Jej zdaniem właściwe organy państwa, w tym Policja, nie mogą podjąć skutecznych działań chroniących dotychczasowych lokatorów, ponieważ na przeszkodzie leżą ograniczenia w art. 191 § 1 Kodeksu karnego. W praktyce wątpliwości budzi sformułowanie „przemoc wobec osoby”, a dokładniej czy zwrot ten obejmuje przypadki tzw. przemocy pośredniej przez rzecz, gdy w ten sposób pokrzywdzony zmuszony jest do zaniechania.

Zdaniem prof. Lipowicz przyjęcie takiego poglądu przez Sąd Najwyższy doprowadziło do tego, że przypadki zastawiania drogi, zmiany zamków we wspólnym mieszkaniu, wyłączania elektryczności, odcinania dopływu prądu i temu podobne zostały zdepenalizowane i pozostają obecnie bezkarne.

Jaka szkoda, że niedorzecznik po raz kolejny ma związane ręce! To musi być bardzo bolesne tak palić się do roboty, ale nie być w stanie nic zrobić!

Białoruś: Wzrost cen, wzrost bezrobocia

Świat | Gospodarka | Tacy są politycy | Ubóstwo | Zwolnienia

Rząd białoruski wydał dekret na mocy którego wzrośnie cena podstawowych artykułów żywieniowych jak chleb, masło, mleko itd. Tłumaczy to obroną gospodarki przed spekulacją i chęcią zmniejszenia różnic cenowych pomiędzy towarami wytwarzanymi z tych samych surowców tj. mleka, mąki itd.

Wbrew powszechnej opinii na Białorusi wzrasta również bezrobocie. W 2012 było o 98 tysięcy więcej bezrobotnych niż w 2011. Zwalniają w większości drobne firmy oraz sektor publiczny. Rząd zapowiada stworzenie w ciągu 5 lat 400 tys. miejsc pracy. Na razie nie wydaje się aby rzeczywiście ta obietnica miała zostać spełniona.

Więcej tutaj

Brunatny świt

Świat | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Tacy są politycy

Kryzys gospodarczy wywindował faszystowski Złoty Świt do greckiego parlamentu. Partyjni bojówkarze napadają na imigrantów, demolują ich stragany i urządzają rajdy po kolorowych dzielnicach. Policja im nie przeszkadza, bo sama głosuje na faszystów.

W połowie września greccy neofaszyści urządzili zbiórkę krwi dla prawdziwych Greków. W centrum Aten stanął państwowy autobus krwiodawczy, a obok stoisko partii Złoty Świt. Na plakatach i banerach apele i obietnice: „Rodacy, nie bójcie się – na waszą krew nie załapie się żaden imigrant!”. Cała akcja oburzyła greckich lekarzy, którzy oświadczyli, że nie zamierzają segregować krwi i że trafi ona do każdego, kto znajdzie się w potrzebie, nieważne rodak czy imigrant. Podczas festynu partyjni działacze zbierali od swoich sympatyków darowizny – na szkolne wyprawki dla dzieci z biednych greckich rodzin oraz na dożywianie bezrobotnych Greków. Potrzebującym rozdawali świeży chleb, oliwę, ser, owoce i warzywa – wystarczyło pokazać grecki dowód osobisty. Dla imigrantów Złoty Świt przygotował osobną ofertę.

10 września trzech posłów tej partii wybrało się na targ w miejscowości Rafina niedaleko Aten i zaczęło demolować stragany handlarzy z Pakistanu, Somalii czy Chin. Towarzyszyli im bojówkarze w czarnych koszulkach z białym meandrem przypominającym swastykę oraz policjanci przydzieleni posłom do ochrony. Ci ostatni nie wiedzieli, jak się zachować, więc bezczynnie patrzyli, jak deputowani łamią prawo. Napaści z użyciem noży i kijów bejsbolowych, podpalenia mieszkań i nocne rajdy motorowe po imigranckich dzielnicach zdarzały się już w Grecji wcześniej. Ostatnio jednak do aktów nienawiści, jak w Rafinie, dochodzi w biały dzień i w majestacie prawa. Ministerstwo porządku publicznego cofnęło posłom ochronę, ale poza tym nic nie może im zrobić, bo chroni ich immunitet. A Złoty Świt zapowiada, że to dopiero początek.

Trzecia siła

W czerwcowych wyborach skrajnie prawicowe ugrupowanie zdobyło niespełna 7 proc. głosów, czyli 18 mandatów w 300-osobowym greckim parlamencie. To historyczny sukces partii, która jeszcze do niedawna nie miała najmniejszego politycznego znaczenia i była stale marginalizowana jako otwarcie neonazistowska. Jej członkowie – negacjoniści, antysemici, miłośnicy Adolfa Hitlera, nacjonaliści i chuligani – wzbudzali wśród Greków wyłącznie śmiech i politowanie. Teraz coraz częściej budzą strach, bo ich zwolenników systematycznie przybywa. Najnowsze badania opinii publicznej dają Złotemu Świtowi 10,5 proc. poparcia. Gdyby wybory odbyły się dziś, neofaszyści byliby trzecią siłą w greckim parlamencie.

Teraz zajmują trzy ławy – w kącie pod marmurową ścianą, z dala od posłów i posłanek innych partii. Jako jedyni nie wstali z miejsc, gdy deputowani z ramienia mniejszości muzułmańskiej składali przysięgę na Koran. Większość deputowanych Złotego Świtu to polityczni debiutanci i w izbie wypadają dość nieporadnie. Uwierają ich garnitury i krawaty oraz reguły rządzące w parlamencie. Swoje wystąpienia czytają z kartek i głośno przekrzykują marszałka, gdy ten prosi o przestrzeganie dostępnego czasu lub o używanie bardziej cywilizowanego języka. Twierdzą, że w parlamencie czują się nieswojo i woleliby działać na ulicach. Jednocześnie obruszają się, gdy media nazywają ich faszystami lub neonazistami – sami wolą określenie nacjonaliści lub patrioci.

Najbardziej aktywnym posłem jest 31-letni rzecznik partii Ilias Kasidiaris. 14 września oddawał krew dla prawdziwych Greków, jak zawsze w asyście kamer i mikrofonów. Ale zasłynął już przed wyborami – podczas debaty w telewizji chlusnął wodą w twarz posłance Pasoku, a gdy w jej obronie stanęła inna posłanka, Kasidiaris trzykrotnie ją spoliczkował. Producenci wyprowadzili go ze studia i zamknęli na klucz w pokoju dla gości. Zanim na miejscu zjawiła się policja, polityk wyważył drzwi i uciekł. To kolejne przewinienie na jego koncie, ma już m.in. zarzuty o kradzież i pobicia. Przed sądem jednak nie stanie, gdyż chroni go immunitet. Sam poseł jest gotów z niego zrezygnować, ale prokuratura odrzuciła jego wniosek w tej sprawie.

Kasidiaris to partyjna persona numer trzy. Przed nim są jedynie Eleni Zaroulia, posłanka i żona lidera ugrupowania, oraz sam lider, 55-letni Nikos Mihaliolakos. Przywódca Złotego Świtu to polityczny weteran skrajnej prawicy. Karierę zaczynał jako szesnastolatek w szeregach faszyzującej Partii 4 Sierpnia. Z wykształcenia matematyk, z zawodu żołnierz, z zamiłowania działacz – wielokrotnie aresztowany, m.in. za nielegalne posiadanie broni i materiałów wybuchowych.

Złoty Świt założył pod koniec lat 80. W czasopiśmie pod tą samą nazwą pisał żarliwe artykuły o „wielkim bohaterze XX w. Adolfie Hitlerze”, o judeochrześcijaństwie, które było przekleństwem Europy, o komorach gazowych, które jego zdaniem w ogóle nie istniały albo przynajmniej nie pracowały pełną parą.

Gwałcą i mordują

Początkowo partia odwoływała się do tradycji starożytnej i pogańskiej, czciła bogów olimpijskich, a także dzielnych Spartan i ich przywódcę Leonidasa. Organizowała marsze z pochodniami na pamiątkę zwycięstw Aleksandra Wielkiego. Później zrobiła zwrot i zrehabilitowała Cerkiew jako tę, która przez setki lat tureckiej okupacji strzegła greckich tradycji i języka. Dziś współpraca z Kościołem przebiega wzorowo – kapłani święcą nowo otwierane biura poselskie i odprawiają msze podczas corocznych obchodów bitwy pod Termopilami.

O Złotym Świcie zrobiło się głośniej w latach 90., po rozpadzie Jugosławii, na fali nacjonalistycznych resentymentów i sporu o nazwę Macedonia dla jednej z nowo powstałych republik. Członkowie partii brali udział w demonstracjach odmawiających sąsiadom prawa do samostanowienia. Kilkoro partyjnych bojówkarzy zasłynęło też udziałem po stronie Serbów w masakrze w Srebrenicy. Złoty Świt domaga się przyłączenia do Grecji południowej części Albanii (północnego Epiru) oraz Cypru – z zasady jest też antyamerykański i antyturecki oraz antydemokratyczny i antyunijny. A także homofobiczny i skrajnie konserwatywny – nieliczne członkinie partii walczą o kategoryczny zakaz aborcji, przeklinają feministki i podkreślają podległość kobiet wobec mężczyzn.

– Skrajny nacjonalizm, uliczne burdy i pretensje terytorialne to jednak za mało, by wejść do parlamentu – mówi Giannis Aggelakis, dziennikarz radiowy i telewizyjny z Krety. Tym, co katapultowało Złoty Świt na główną scenę polityczną, był kryzys gospodarczy i problem z nielegalną imigracją. Neofaszyści świetnie wykorzystali błędy i zaniedbania największych partii, a gdy kraj popadł w tarapaty, stali się głosem protestu przeciwko drakońskim cięciom i ciągle rosnącemu bezrobociu.

Mihaliolakos nie ma pomysłu na wyjście z kryzysu, program gospodarczy partii to zaledwie kilka chwytliwych, populistycznych haseł: wypowiedzenie pakietów ratunkowych, nacjonalizacja banków, likwidacja poselskich przywilejów, zatrzymanie „zdradzieckiej prywatyzacji” oraz niezgoda na kolejne oszczędności. Podobną retorykę stosuje kilka innych opozycyjnych partii, dlatego Złoty Świt potrzebował dodatkowych instrumentów w walce o głosy wyborcze.

Trzeba było przypodobać się Grekom, przekonać ich, że to nie oni ponoszą winę za ciężkie czasy, że dotyka ich niezasłużona kara, że zostali zdradzeni nie tylko przez własnych polityków, ale też chciwą i bezduszną Unię Europejską. Idealnym kozłem ofiarnym okazali się imigranci, których żyje w Grecji grubo ponad milion.

Pochodzą z Azji i Afryki. Nielegalnie przeprawiają się na wyspy lub przez granicę z Turcją. Z powodu kryzysu wielu nie może znaleźć żadnej pracy, dlatego zasilają imigranckie getta w większych miastach – głównie w Atenach, Salonikach czy Patras. Mieszkają po kilkadziesiąt osób, pracują za grosze na budowach lub przy zbiorach owoców, handlują podróbkami albo czyszczą ulice i śmietniki z makulatury i złomu, z wszystkiego, co da się sprzedać. A poza tym – jak informuje Złoty Świt – napadają, kradną, gwałcą i mordują.

Co drugi policjant

Będziemy walczyć o Grecję bez imigrantów, żeby przestała przypominać dżunglę – krzyczał Mihaliolakos przed czerwcowymi wyborami. – Europa, obojętna na problem imigracji, chce zrobić z Grecji kraj pełen podludzi, pozbawionych jakiejkolwiek kultury i sumienia – wtórował mu Kasidiaris. Złoty Świt zapowiada, że po dojściu do władzy oczyści z imigrantów nie tylko ulice, ale też szpitale i przedszkola. Partia powtarza, że wszystkich imigrantów należy aresztować i jak najszybciej deportować, a później obsiać minami przeciwpiechotnymi wszystkie granice. Na razie greccy patrioci mają na motorach patrolować najniebezpieczniejsze dzielnice i eskortować bezbronnych Greków do bankomatów, by ci bez strachu mogli wybierać pieniądze. Od czasu do czasu komuś przyłożą albo wrzucą granat gazowy do meczetu, będą też brać krwawe odwety za każde, choćby nieznaczne imigranckie przewinienie.

Rasistowskie ataki i brutalne pobicia nasiliły się m.in. na skutek bezczynności policji. Funkcjonariusze nie tylko nie łapią zamaskowanych zbirów na motorach, ale często zniechęcają ofiary napadów do składania skarg – nielegalnym imigrantom grożą aresztowaniem lub zachęcają do samosądów. Powodem być może jest spora i zaskakująca popularność, jaką Złoty Świt cieszy się wśród samych policjantów – w niektórych dzielnicach Aten na partię Mihaliolakosa w ostatnich wyborach głosował co drugi funkcjonariusz.

Greckie media, a bywa, że i politycy, od lat donoszą o powiązaniach skrajnej prawicy ze służbami i o obecności faszyzujących grup w policji. Według dziennika „Ta Nea”, który dotarł do dokumentów z wewnętrznego policyjnego śledztwa, bojówkarze Złotego Świtu w przeszłości mieli być wyposażani przez policjantów w pałki i krótkofalówki, których później używali podczas prowokowanych starć z anarchistami.

Na Złoty Świt zagłosowało w czerwcu 426 tys. osób, głównie młodych mężczyzn. Nie pamiętają nazistowskiej okupacji Grecji, za to często mieszkają na przedmieściach, są bezrobotni i gorzej wykształceni. Prawie jedna trzecia wyborców deklaruje, że oddała głos sprzeciwu wobec polityki największych partii. 27 proc. poparło Złoty Świt, bo liczy na zdecydowane rozwiązanie problemu imigrantów. – Wyborczy sukces neonazistów i ich rosnąca popularność wśród Greków to także zasługa konserwatywnego trzonu w koalicyjnym rządzie – uważa Aggelakis. – Nowa władza zaakceptowała rasistowską czy skrajnie nacjonalistyczną retorykę Złotego Świtu i równie chętnie gra antyimigrancką kartą. W ten sposób odwraca uwagę ludzi od rosnącego kryzysu i kolejnych bolesnych cięć.

Bój się Dorów

To dlatego premier Antonis Samaras co jakiś czas przypomina o budowie 12-kilometrowego muru na granicy z Turcją, a ostatnio zapalił zielone światło dla kontrowersyjnej akcji wyłapywania imigrantów. Operację pod kryptonimem „Gościnny Zeus” firmuje minister porządku publicznego Nikos Dendias. Minister mówi o czyszczeniu ulic, a rosnącą imigrację nazywa tykającą bombą zegarową, która wysadzi w powietrze fundamenty greckiego społeczeństwa. Porównuje też imigrantów do starożytnych Dorów, którzy 2 tys. lat p.n.e. najechali Grecję z północy i położyli kres cywilizacji mykeńskiej. W ramach akcji, krytykowanej przez liczne organizacje międzynarodowe, greckie służby w Atenach masowo legitymują ciemnoskóre osoby i aresztują wszystkich tych, którzy nie mają dokumentów zezwalających na pobyt. Z 17 tys. sprawdzonych przez policję ponad 2 tys. przebywało w Grecji nielegalnie i natychmiast zostali umieszczeni w zamkniętych centrach dla uchodźców, gdzie czekają na deportację.

Jedno z 30 takich centrów znajduje się w Koryncie. Tamtejsi mieszkańcy i władze miasteczka nie chcą widzieć u siebie obcych, bo ich zdaniem są zagrożeniem i roznoszą choroby. Burmistrz nagle przypomniał sobie, że jednostka zalega z rachunkami, więc odciął wodę. Gdy policja przywiozła na miejsce 400 imigrantów, wybuchły zamieszki z udziałem bojówkarzy i jednego z posłów Złotego Świtu. Mihaliolakos zapowiadał, że sformuje w Koryncie brygady obywatelskie, i wezwał do gotowości wszystkich okolicznych mężczyzn.

Kilka dni później Kasidiaris, przemawiając w parlamencie, protestował przeciwko przekształcaniu Grecji w „wysypisko śmieci”. Gdy marszałek zwrócił mu uwagę na skandaliczny język, rzecznik Złotego Świtu zaperzył się: – Przecież prawo do wolności słowa gwarantuje mi demokracja!

Dionisios Sturis: Polityka

Złoty Świt znany jest również ze swoich kontrowersyjnych powiązań międzynarodowych. Jest częścią Europejskiego Frontu Narodowego razem z niemiecką NPD czy polskim NOP.

https://cia.media.pl/strategie_skrajnej_prawicy_oswajanie_z_nazizmem_i_zl...
https://cia.media.pl/skad_bierze_sie_wegierski_neofaszyzm
https://cia.media.pl/neonazizm

Rewolucja Hiszpańska - czas milicji

Historia | Publicystyka | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycy

Kiedy opadł kurz bitewny po 19 lipca 1936 roku - który był początkiem antyrepublikańskiego puczu generała Franco - rząd znalazł się w osobliwej sytuacji. Pozostawał rządem, ale nie był w stanie sprawować faktycznie swojej władzy.

Większa część armii otwarcie się zbuntowała. Tam, gdzie rebelia została stłumiona, armię rozpędzono i robotnicy chwycili za broń. Związki zawodowe i lewicowe organizacje zaczęły natychmiast organizować tych uzbrojonych robotników. Sformowano milicje, które stały się jednostkami armii rewolucyjnej. Dziesięć dni po zamachu w szeregi milicji Katalonii zaciągnęło się 18 000 robotników. Większość z nich należała do największego na świecie, bo liczącego dwa miliony członków anarchosyndykalistycznego związku zawodowego Confederacion Nacional del Trabajo (CNT). CNT miała już za sobą spektakularne zwycięstwo w bitwie o Barcelonę. W sumie było 150 000 ochotników, chętnych do walki tam, gdyby byli potrzebni.

To nie była zwyczajna armia. Nie miała mundurów (o przynależności organizacyjnej milicjanta świadczyła zazwyczaj chustka noszona na szyi) ani oficerów, którzy byliby uprzywilejowani w stosunku do zwykłych żołnierzy. To była armia rewolucyjna i odzwierciedlała rewolucyjne zasady tych, którzy byli w jej szeregach.

Poznań: Jarosław Pucek eksmitował kobietę w ciąży

Kraj | Lokatorzy | Tacy są politycy

Dziś rano Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych dokonał eksmisji kobiety w ciąży z lokalu przy ulicy Rycerskiej. Lokatorka była poważnie zadłużona. Wyrok o opróżnieniu lokalu zapadł kilka lat temu. Dopiero niedawno lokatorka się od niego odwołała do sądu. Nie czekając na rozpatrzenie pozwu, ZKZL - wiedząc o ciąży i insynuując, że w nią zaszła chcąc uniknąć eksmisji - postanowiło kobiet wysiedlić do hotelu robotniczego na Torowej.

Hotel robotniczy na Torowej jest opłacony przez ZKZL na okres jednego miesiąca. Kosztem tym zostanie jednak obciążona eksmitowana.

Moskwa: Protest przeciwko zamknięciu szpitala dziecięcego

Świat | Edukacja/Prawa dziecka | Prawa pracownika | Protesty | Tacy są politycy

12 października w południe, dziesiątki mieszkańców Moskwy zaprotestowało przeciwko planom zamknięcia dziecięcego szpitala chorób zakaźnych nr 12. Protest wspierany był przez grupę zorganizowaną na facebooku. Zamknięcie numeru szpitala 12 to konsekwencja praktyki władz miasta, które komercjalizuje służbę zdrowia. W miejsce szpitala planuje się zbudować hotel.

Media starały się zagłuszyć protest jednak to się nie udało. Na miejsce musiał przybyć zastępca szefa departamentu zdrowia Moskwy. Zapowiedział, że pracownicy pozostaną zatrudnieni. Część dzieci została przewieziona do innych placówek. Obrońcy szpitala próbują dochodzić swoich praw w sądzie. Trudno w sprawach prywatyzacji ufać jakimkolwiek państwowym sądom jednak pacjenci i pracownicy mają nadzieję, że uda im się odroczyć zamknięcie szpitala.

Folwark Zwierzęcy – literacka ekspresja anarchistycznej krytyki kapitalizmu państwowego

Kultura | Publicystyka | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycy

Orwell pozostaje jednym z najbardziej fascynujących i wpływowych, ale jednocześnie zmitologizowanych pisarzy oraz komentatorów politycznych. W dużej mierze wynikało to z jego niejednoznaczności oraz oryginalności.

Powoduje to, że przedstawiciele wielu nurtów (anarchiści, socjaliści, liberałowie, a nawet i konserwatyści) mogą znaleźć coś dla siebie, coś pozwala im sądzić, że Orwell „jest nasz”. Niemniej zazwyczaj jest to wybiórcze i – jak pisał Woodcock – takiej interpretacji zawsze czegoś brakuje, albowiem Orwell nigdy nie prezentował spójnie ideologiczne postawy, lecz zawsze prezentował spójnie moralną postawę.

Problem ten przekłada się na odmienne klasyfikowanie Orwella przez badaczy i jego biografów. Przykładowo G. Woodcock, anarchista, wybitny badacz anarchizmu i jego najbliższy przyjaciel, raz to określał Orwella jako „naiwnego anarchistę”, innym z kolei razem tytułował go mianem „ambiwalentnego anarchisty” [1]. Podobnie czynił Izaak Deutscher, który również określał angielskiego pisarza mianem naiwnego anarchisty. Z kolei Richard Rees klasyfikował go jako demokratycznego socjalistę. Nie brak było także opinii o Orwellu jako „sentymentalnym liberale”. Pojawiały się nawet oceny Orwella określające go mianem sługi brytyjskiego imperializmu, co np. czynił Bellow [2].

Inny problem, który potrafi być błędnie odczytywany przez prawicę jako odejście Orwella od socjalizmu/anarchizmu, stanowi pewna emocjonalna ewolucja jaką ten przeszedł i która znacząco rzutowała na treść i nastrój panujący w jego utworach. Początkowo Orwell prezentował postawę charakterystyczną dla typowego wrażliwego i zaangażowanego społecznie pisarza o lewicowych poglądach co najlepiej dostrzec można m.in. w Na dnie w Paryżu i w Londynie, Birmańskich dniach, Wiwat Aspidistra oraz w Drodze na molo w Wigan, po to aby następnie oficjalnie i twardo opowiedzieć się za socjalizmem, co Orwell uczynił głównie za sprawą Hiszpańskiej Rewolucji, której był naocznym świadkiem i którą się zachwycił, dostrzegając weń początek budowy nowego sprawiedliwego i socjalistycznego ładu. Pozwoliło mu to się jednocześnie zdecydowanie zbliżyć do anarchizmu. Jednakże tak jak był świadkiem początku rewolucji, tak również był świadkiem jej spacyfikowania przez stalinistów, cały czas zaprzeczających jakoby w Hiszpanii miała miejsce jakakolwiek rewolucja [3], co zrodziło zwątpienie a wręcz pesymizm u Orwella. To właśnie wówczas dostrzegł w stalinizmie największego wroga dla lewicy, socjalizmu i świata w ogóle (obok faszyzmu, rzecz jasna). Pesymizm ten doprowadził Orwella do napisania Roku 1984, dosyć dystopicznej wizji, ukazującej zagrożenie totalitaryzmem, co można interpretować jako przestrogę przed stalinizmem i faszyzmem bądź przestrogę przed państwem w ogóle. Jednakże Orwell nigdy nie wyrzekł się swych socjalistycznych poglądów, a wręcz przeciwnie, bowiem rosnąca niechęć wobec ZSRR i ogółem tzw. prawomyślnych komunistów (czyli tych aprobujących oficjalną linię Moskwy, nie tych niezależnych i krytycznie wobec niej nastawionych) ugruntowały jego lewicowo-wolnościowe przekonania.

Przesłanie Folwarku Zwierzęcego

Należy jednak stanowczo zaznaczyć, iż po Rewolucji Hiszpańskiej G. Orwell najmocniej znalazł się pod wpływem anarchizmu i pod wpływem którego, przynajmniej w sferze moralnej, znajdował się w momencie powstania Folwarku. Zresztą Orwell nad wyraz zgodnie z duchem anarchizmu definiował swój socjalizm, deklarując, iż wiąże się on z wyzwoleniem spod wszystkich sił krępujących społeczeństwo, w co oczywiście wliczał państwo oraz powstały w ZSRR kapitalizm państwowy [4].

Nie wiele osób zdaje sobie również sprawę, iż Orwella do napisania Folwarku Zwierzęcego zainspirował G. Woodcock oraz (podarowana mu przez Woodcocka) anarchistyczna broszura The Russian Myth [5] (acz prawdopodobnie Orwell wspominając o niej, miał na myśli pracę A. Berkmana The Bolshevik Myth), którą się tak zafascynował, iż postanowił stworzyć jej literacką wersję.

Sam flirt Orwell z anarchizmem rozpoczął się podczas Hiszpańskiej Wojny Domowej, podczas której angielski pisarz dostrzegł na własne oczy Rewolucję Społeczną dokonywaną przez inspirowanych anarchizmem chłopów oraz robotników. W rewolucji oraz anarchistycznych kolektywach ujarzał wszystko to co tak mocno cenił – poszanowanie wolności jednostki i kolektywną odpowiedzialność, zasadę poszanowania równości i inicjatywy indywidualnej, troskę o godność jednostki połączoną z kolektywną odpowiedzialnością i w końcu na własne oczy zobaczył troskę o sprawiedliwy podział dóbr z dążeniem do wyrwania się ze szponów gospodarki towarowej, po to aby stworzyć ekonomię nastawioną na zaspokojenie potrzeb wszystkich. Tak więc dostrzegł on w niej te wszystkie cechy socjalizmu oraz liberalizmu, które gloryfikował, przy jednoczesnym wykluczeniu tych, które potępiał. Podczas trwania konfliktu miał nawet powiedzieć swojemu przyjacielowi Jackowi Commonowi, iż gdyby lepiej rozumiał sytuację polityczną w Hiszpanii przed przyjazdem, to najprawdopodobniej dołączyłby do anarchistów [6]. Z drugiej strony, po wojnie otwarcie deklarował swą sympatię dla POUM – zarówno celów jak strategii partii. Jednakże, jak zasugerował Stephen Ingle, Orwel być może bardziej pragnął dać możliwość uczciwego zaprezentowania tego stronnictwa w mediach, bowiem kapitalistyczne gazety zupełnie ignorowały POUM, a tzw. lewicowa prasa (czyli ta związana z „prawomyślnymi” komunistami) nieustannie oczerniała partię, aniżeli rzeczywiście ją popierał [7].
Jednocześnie w Hiszpanii Orwell dostrzegł jedno z największych zagrożeń dla wolności, socjalizmu i ludzkości w ogóle – stalinizm, podszywający się pod socjalizm, ale stanowiący w istocie jego zaprzeczenie, z którym wiązała się moralnie karygodna postawa zachodnich intelektualistów i socjalistów broniących tego tworu. Wobec tego Folwark Zwierzęcy stanowić miał w dużej mierze reakcję na pewne (totalitarne w jego odczuciu) tabu wśród komunistów i innych obrońców ZSRR, którzy jakąkolwiek formę krytyki pod adresem rzekomego „Państwa Robotniczego” traktowali jako antysocjalistyczne wystąpienie i wpychanie Rosji Radzieckiej w ręce kapitalistów. Tymczasem Orwell, co stanowiło jedno z najszerzej reprezentowanych elementów anarchizmu w jego myśli, nie traktował ZSRR jako państwa socjalistycznego, ponieważ to nie tylko nie zlikwidowało nierówności, lecz także nie zaprowadziło wolności politycznej oraz ekonomicznej (wolności od niedostatku) i postanowił to ukazać w folwarku, demonstrując zarazem istotę nowego (w praktyce starego, ale opartego na lepszych technikach dyscypliny i ujarzmienia) systemu ekonomicznego (kapitalizmu państwowego), służącego już nie ludziom („starej” burżuazji), lecz świniom („nowej” burżuazji) oraz powstałej tyranii świń (państwa), opartej na indoktrynacji, atomizacji społecznej, masowym strachu, terrorze, psach (armii) oraz nowomowie.

Oczywiście nie stanowiło to jedynego celu utworu. Nie był on nawet najważniejszy. Podobnie jak wcale nie najważniejsze są analogie względem ZSRR i ogólna krytyka ustroju tego państwa. Jest to oczywiście najbardziej dostrzegalna, a wobec tego eksponowana część utworu przez niezliczoną liczbę komentatorów i krytyków, szczególnie tych prawicowych, niemniej Folwark Zwierzęcy ma wymiar uniwersalny, nie ograniczający się wyłącznie do krytyki jednego państwa i jednego ustroju, zawierając w sobie treści, koncepcje, spostrzeżenia i krytyki charakterystyczne dla lewicy wolnościowej. Stąd też w poniższym artykule w niewielkim stopniu skupiłem się na przedstawieniu analogii względem ZSRR, zamiast czego więcej uwagi poświęciłem na zwróceniu uwagi wpływu koncepcji anarchistycznych na treść Folwarku Zwierzęcego.

Zacząć należy od stwierdzenia, iż Orwell pragnął nam ukazać fundamentalną różnicę pomiędzy rewolucją społeczną a rewolucją polityczną, która ze swe natury prowadzić musi jedynie do zastąpienia jednych rządzących drugimi – czyli jedną uprzywilejowaną warstwę, drugą – nie niosąc ze sobą żadnej jakościowej zmiany, w istocie wzmacniając (poprzez odtworzenie i ulegitymizowanie) stosunki i zależności władzy oraz wyzysk jednej klasy przez drugą. Łączyło się z wolą ukazania ułudy wiary w marksowską koncepcję dyktatury proletariatu, nie tylko dlatego, iż była ona kompletnie naiwna, ale także dlatego, iż posiadała ona w sobie wewnętrzną sprzeczność, która nie mogła zostać przezwyciężona, musząc ostatecznie doprowadzić do narodzin nowej tyranii i wykształcenia się nowej i uprzywilejowanej kasty – „nowej” burżuazji, dbającej wyłącznie o własne interesy. Co ważniejsze owa nowa burżuazja podjęła działania w celu całkowitego wyodrębnienia się, stworzenia zupełnie nowego, zdrowego, higienicznego, uprzywilejowanego i całkowicie odrębnego ciała klasowego od zwierząt nie będących świniami bądź psami (proletariatu), w praktyce upodabniając się do „starej” burżuazji, z tą jedną różnicą, iż z punktu widzenia „ekonomii władzy” bardziej efektywnie ujarzmiając i wyzyskując zwierzęta. Tym samym Orwell dużo uwagi poświęcił zobrazowaniu powstania systemu władzy i wyzysku, a następnie ich racjonalizowaniu, usprawnianiu i legitymizowaniu.

Niemniej trudno byłoby oprzeć się wrażeniu, iż równorzędnym celem jaki postawił sobie angielski pisarz było ukazanie procesu rodzenia się kapitalizmu państwowego i wskazania wszystkich jego cech, dokonując jego porównania z rynkowym kapitalizmem (co najmocniej zostało wyeksponowane w ostatnim rozdziale pracy), po to aby ostatecznie wydać krytyczny werdykt – oba modele było jakościowo tożsame. Jak wyzysk istniał za czasów pana Jonesa, tak istniał za czasów rządów Napoleona. Jak uprzednio istniał podział klasowy, tak został on zachowany. Tak jak wcześniej kierowano się zyskiem (gospodarka towarowa), nie zaś potrzebami mas, tak nadal czyniono. I w końcu – jak zwierzęta cierpiały głód, tak nadal go odczuwały. Jedyne co uległo zmianie, to elita rządząca i ekonomiczna – zmieniła się burżuazja, czyli człowieka zastąpiła świnia, lecz upodobniła się ona całkowicie do człowieka, przejmując jego obiektywną rolę w systemie, konserwując w istocie cechy poprzedniego i obecnego systemu, co Orwell doskonale zilustrował roztargnieniem zwierząt na widok kłótni ludzi ze świniami:

Zwierzęta w ogrodzie patrzyły, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt się już nie mógł połapać, kto jest kim[8].

Wydaje się także, iż Orwell intuicyjnie naszkicował jeszcze jeden wątek, ale nie rozwinął go w wystarczający sposób. Mianowicie angielski pisarz zakwestionował możliwość urzeczywistnienia socjalizmu tego tylko w jednym państwie, bowiem to otoczone przez państwa kapitalistyczne i ogółem funkcjonujące w świecie kapitalistycznym, pomimo nawet najszczerszych chęci, nie jest w stanie zbudować socjalizmu. Jako że żadne państwo nie jest samowystarczalne, takowe stałoby się zależne od państw kapitalistycznych, które skutecznie na niego by wpływały, niwecząc wysiłki i ostatecznie integrując z kapitalistycznym światem. Co prawda w przypadku „Folwarku Zwierzęcego” z zieloną flagą oraz skrzydłami i kopytami na niej, zaszedł nieco inny proces, który jednak równie skutecznie uniemożliwił urzeczywistnienie „animalizmu”, summa summarum integrując „Folwark Zwierzęcy” ze światem ludzi, czego symbolicznym zwieńczeniem była wspólna wieczerza świń i ludzi oraz przywrócenie starej nazwy folwarku.

Folwark Zwierzęcy a anarchistyczna krytyka kapitalizmu państwowego i dyktatury proletariatu

Anarchiści konsekwentnie odrzucają marksowską koncepcję „dyktatury proletariatu”, która zawierać ma w sobie sprzeczność nie do przezwyciężenia – postrzeganie państwa jako narzędzia mogącego prowadzić do wyzwolenia, do czego wystarczyć miałoby zdobycie władzy politycznej przez uciskany proletariat. Nie zagłębiając się w zbytnie szczegóły, pogląd ten zdaniem anarchistów pozostaje całkowicie irracjonalny i naiwny i tylko nie tylko dlatego, że pozostaje w sprzeczności z anarchistyczną aksjologią i historycyzmem, lecz głównie ze względu na obiektywne funkcje państwa, które zaprzeczają możliwości, aby to państwo stało się środkiem prowadzącym do wolności. Taki punkt widzenia prowadził anarchistów do wysunięcia pod adresem marksistów zarzutów, które w sposób plastyczny pragnął ukazać Orwell w Folwarku, iż zaistnienie takiej sytuacji i powstanie swoistego „półpaństwa” (jak „okres przejściowy” określał Lenin) prowadzić musi do powstania nowej tyranii oraz wykształcenia się nowej bądź nowych uprzywilejowanych klas i warstw, prowadząc do wzmocnienia (a nie zniesienia) systemu klasowego. Stałoby się to poprzez wyniesienie do władzy politycznej pewnej „awangardy” przez zrewolucjonizowane masy. Awangarda ta zyskując władzę zaczęłaby następnie dążyć do jej wzmocnienia i skoncentrowania wyłącznie w swoich rękach, stając się w następstwie tych wydarzeń nową klasą uprzywilejowaną. Dlatego też, jak przekonywał Bakunin, nawet jeżeli faktycznie część proletariatu zdobyłaby władzę, to i tak w pewnym momencie przestałaby być klasą robotniczą a stałaby się nową klasą uprzywilejowaną dbającą o swój interes:

Gdy tylko staną się rządzącymi lub przedstawicielami ludu, przestaną być robotnikami i zaczną patrzeć na czarnoroboczą masę z wysokości państwowego punktu widzenia; będą reprezentować już nie lud, lecz siebie i swoje roszczenie do kierowania ludem[9]

Z analogiczną sytuacją mieliśmy do czynienia w Folwarku. Zrewoltowane zwierzęta, tchnięte pragnieniem odzyskania godności, zbudowania dobrobytu, urzeczywistnienia wolności, sprawiedliwości i równości obaliły ludzi i rozpoczęły – jak sądziły – urzeczywistnianie „animalizmu”. Czyny te spowodowały, iż „Folwark Zwierzęcy” cechował się daleko posuniętą samorządnością, solidarnością, poczuciem odpowiedzialności za dobro wspólne, troską o równość i sprawiedliwość zestawione z inicjatywą indywidualną oraz głęboką wiedzą fachową zwierząt pracujących na co dzień w polu. Pozwoliło to szybciej sprzątnąć siano, aniżeli czynili to ludzie [10]. Jednakże świnie, będące awangardą rewolucji ze względu na swą inteligencję, obdarzone zostały zbyt dużą dozą zaufania ze strony pozostałych zwierząt co pozwoliło im wkrótce przejąć faktyczną władzę polityczną w folwarku. Tymczasowo abstrahując od konfliktu pomiędzy Snowballem (szczerym animalistą) a Napoleonem (oportunistą), należy więc jednoznacznie stwierdzić, iż na barkach zwierząt świnie wyniesione zostały na nowy tron, których władza skutecznie wzmacniana była strachem przed kontrrewolucją, manipulacjami, nowomową a ostatecznie i terrorem. Wkrótce wykształcił się więc nowy reżim i powstała się nowa warstwa uprzywilejowanych, dbająca wyłącznie o własny interes i temu interesowi podporządkowując system społeczno-ekonomiczny folwarku. Tak zrodził się świński kapitalizm państwowy.

Kapitalizm państwowy zgodnie z anarchistyczną krytyką stanowi wyłącznie kolejną formę bądź wariant gospodarki kapitalistycznej i jako taki oparty jest na tych samych fundamentach oraz zasadach, wobec czego pozostaje on jakościowo tożsamy z wszelkimi innymi formami gospodarki towarowej. Nie wnikając w zbędne szczegóły zaznaczyć należy, że już Michał Bakunin wskazywał, iż nacjonalizacja – które została dokonana w Rosji Radzieckiej/ZSRR oraz de facto na folwarku – nie jest tożsama z uspołecznieniem i nie stanowi żadnego przełomu, nie czyniąc żadnej większej różnicy jakościowej – ot dokonuje się zwyczajny transfer całego kapitału z rąk wielu kapitalistów w ręce jednego, którym formalnie stawało się państwo, a w praktyce uprzywilejowana klasa zarządzająca, która przejęła obiektywną rolę prywatnego wyzyskiwacza. W praktyce więc kapitalizm państwowy nie eliminuje kapitalistycznego modelu produkcji. Przede wszystkim nie zanika towarowy charakter ekonomii – w dalszym ciągu gospodarka podporządkowana jest „burżuazyjnym miernikom” nie zaś potrzebom mas. Po drugie, w żadnym stopniu nie został zakwestionowany kapitalistyczny model produkcji oparty na pracy najemnej i zagarnianiu wartości dodatkowej (wyzysk) przez kapitalistę (którym stało się państwo, a w praktyce uprzywilejowana kasta). Po trzecie, w żadnym stopniu nie zostały zrealizowane socjalistyczne postulaty dot. samorządu robotniczego i kontroli gospodarki przez samych producentów (robotników), a przynajmniej jakiś form robotniczego nadzoru bądź kontroli. Tym samym kapitalizm państwowy kwestionuje podstawowy cel socjalizmu – samostanowienie. Dlatego należy wprost powiedzieć, iż wedle anarchistów kapitalizm państwowy niczym nie różni się od innych form kapitalizmu, lecz jednocześnie jest on znacznie bardziej wydajny pod względem „ekonomii władzy”, co jasno stwierdził Rocker pisząc:

jest w istocie tylko organizacją kapitału w celu planowanego i bezgranicznego wyzysku zarówno wytwórcy jak i spożywcy [11].

Taka ocena sprawiała, iż działania świń interpretowane były przez Orwella jako zapora dla rewolucji społecznej, nie zaś jej motor napędowy, która wytworzyła nową uprzywilejowaną klasę, która stała się rzeczywistym dysponentem środków produkcji, podporządkowując następnie swym interesom cały istniejący ład. Wobec tego kapitalizm państwowy nie dokonuje reprodukcji systemu klasowego, ale jednocześnie pozwala na ściślejsze złączenie ze sobą władzy ekonomicznej oraz politycznej, co pozwoliło świniom skuteczniej przeciwdziałać wszelkim próbom zmian jakościowych, zwiększyć wymiar zagarnianej wartości dodatkowej (wyzysk) pracy zwierząt oraz skutecznie włączyć się w kapitalistyczną konkurencję pomiędzy folwarkami.

Świnie, które stały się nową uprzywilejowaną klasą, stały się także faktycznym dysponentem wszystkich środków produkcji na folwarku, co zresztą szczerze przyznał Napoleon w rozmowie z właścicielem sąsiedniego folwarku, twierdząc że „folwark, którym ma zaszczyt kierować, dodał, jest spółdzielnią. Tytuł własności, który on sam przechowuje, należy wspólnie do wszystkich świń” [12]. Oczywiście przywileje te oraz samo przejęcie kontroli nad gospodarką folwarku przez świnie nie nastąpiło z dnia na dzień, podobnie jak w Rosji Radzieckiej z dnia nadzień bolszewikom nie udało się zburzyć powstających zrębów socjalizmu. Na folwarku proces ten w istocie rozpoczął się dosyć niewinnie, gdyż od podbierania przez świnie mleka i jabłek, co zostało następnie ulegitymizowane tłumaczeniem, że świnie tych jabłek potrzebują, gdyż pracują umysłowo, aby bronić powstania. Takie niewinne poczynania, tłumaczone troską o obronę rewolucji i wynikające w pewnej części z bierności oraz nieświadomości mas, doprowadziły wkrótce do pełnej restauracji władzy i stosunków klasowych, co stanowiło całkowitą analogię wobec poczynań bolszewików w Rosji, którzy to stopniowo przyznawali władzy centralnej coraz więcej kompetencji, wydzierając je radom oraz masom.

W dalszej kolejności przyznano bowiem świniom prawo do podejmowania samodzielnych decyzji, które jednak jeszcze w tym stadium odtwarzania stosunków władzy i rodzenia się kapitalizmu państwowego musiały zostać zaakceptowane na zgromadzeniu wszystkich zwierząt [13]. Zwieńczeniem procesu rodzenia się dyktatury było dokonanie zamachu stanu przez Napoleona i wypędzenie Snowballa z folwarku. Po tym wydarzeniu świnie odebrały prawo zawierania zabierania głosu, głosowania oraz zatwierdzania decyzji świń przez zgromadzenie zwierząt. Od tej pory wszelkie decyzje podejmował specjalny komitet świń [14]. Naturalnie, była to kolejna analogia względem bolszewików, którzy ostatecznie odebrali wszelkie kompetencje radom, sprowadzając je do roli ciał dekoracyjnych, podobnie jak Napoleon takowe ciało uczynił ze zgromadzenia.

Od tej pory ekonomia folwarku stała się ekonomią świń, rodząc tym samym świński kapitalizm państwowy. Nie była to gospodarka animalistyczna, lecz towarowa – zarządzana była wedle ludzkich (tj. burżuazyjnych) mierników, w tym nade wszystko kierowała się prawem zysku. Celem nie było więc zaspokojenie potrzeb zwierząt i stworzenie powszechnego dobrobytu, lecz osiągnięcie zysków, które pozwoliłoby żyć w dostatku świniom i zaspakajać ich wszystkie zachcianki. A tych było co niemiara – kiedy świnie polubiły piwo, zaczęto uprawiać jęczmień w gospodarstwie (na polu, które uprzednio miało zostać przeznaczone dla emerytowanych zwierząt) dla ich potrzeb oraz na sprzedaż, kiedy świnie chciały kupi skrzynkę whisky, sprzedały chorego Boxera (konia) na rzeź. Kiedy pozostałe zwierzęta cierpiały głód z powodu coraz to mniejszych racji, świnie obżerały się, nabierały na wadze a ich fałdy tłuszczu rodziły kolejne podbródki. „Folwark Zwierzęcy” stał się więc własnością prywatną świń, nie zaś własnością wspólną zwierząt i gdyby tylko chciały, mogłyby uczynić z ziemią wszystko, łącznie z zasypaniem jej solą (proudhonowskie „szaleństwo posiadania”).

Z biegiem tygodni gospodarka stawała się coraz bardziej towarowa. Przywrócono handel, kury zmuszano do znoszenia coraz większej liczby jaj, wydłużano czas pracy (wpierw do 60 godzin tygodniowo, następnie „dobrowolnie” nakazano pracę także w niedziele), zmniejszano racje żywnościowe zwierząt, po to aby wypracować wartość dodatkową – zysk, który konsumowały, jak niegdyś pan Jones (i ogółem gatunek ludzki), świnie, co umożliwiało im pławienie się w dobrobycie.

W parze z coraz większym wyzyskiem szły inne mechanizmy mające nakłonić zwierzęta do ciężej pracy i zaaprobowania wyzysku. W pierwszej kolejności były to działania socjotechniczne – odwoływanie się do strachu przed kontrrewolucją, podnoszenie kwestii ukazania wyższości nad ludzkimi folwarkami, promowanie skromnego życia przy ciężkiej pracy, przekonywanie, iż dobrobyt jest niezgodny z duchem „animalizmu”. Mówiąc inaczej próbowano dokonać reprodukcji kapitalistycznego etosu pracy, by zmaksymalizować wyzysk. Obok tego w parze szedł zwyczajny terror oraz żelazna dyscyplina i to „dyscyplina, towarzysze, żelazna dyscyplina!”, jak mawiał Napoleon i jak ją podziwiali właściciele sąsiednich folwarków, miała stanowić klucz dla zwiększenia efektywności gospodarczej i zwiększenia wymiaru zagarnianej własności dodatkowej.

W istocie bowiem świniom szło o takie zarządzenie kapitałem, które umożliwiłoby – jak pisał w cytowanym wcześniej fragmencie Rocker – planowe i bezgraniczne wyzyskiwanie zwierząt. W istocie się to powiodło. Wystraszone zwierzęta – zarówno terrorem świń jak i nieustannym stosowaniem socjotechniki i odwoływaniem się do strachu przed powrotem starego – stały się zdyscyplinowaną, tanią i wydajną siłą roboczą, której owoce zagarniane były przez świnie ku ich własnej uciesze. Doskonale oddał to Pilkington (właściciel sąsiedniego folwarku), który pragnął potraktować folwark zwierzęcy za wzór do naśladowania dla innych folwarków, stwierdziwszy zarazem, iż:

Wspólne są bowiem ich wysiłki, wspólne trudności. Czyż problemy z siłą roboczą nie są wszędzie takie same? (…) Wreszcie, dławiąc się dłuższy czas śmiechem, co zabawiło na purpurowo jego liczne podbródki, zdołał wyjąknąć: „Skoro wy macie swoje niższe zwierzęta, z którymi musicie się użerać, wiedzcie, że my mamy nasze niższe klasy!”(…) Pan Pilkington raz jeszcze pogratulował świniom mniejszych racji żywnościowych, dłuższych godzin pracy i ogólnego pobłażania innym zwierzętom, co zauważył na folwarku.[15]

Bez dyskusje uznać możemy, iż krańcowym efektem dyktatury świń był powrót do status quo, co doskonale oddają słowa Napoleona:

Przed dłuższy czas krążyły pogłoski – rozsiewane, jak miał powody przypuszczać, przez złośliwych wrogów – że poglądy jego i jego towarzyszy pachną wywrotowością, a nawet rewolucją. Zarzucano im usiłowanie wzniecenia buntu wśród zwierząt sąsiednich folwarków. Nic bardziej błędnego! Ich jedynym pragnieniem jest żyć w pokoju i utrzymywać normalne stosunki handlowe z sąsiadami.

Po to by następnie dodać:

Jeśli chodzi o wspaniałą, dobrosąsiedzką mowę pana Pilkingtona, stwierdził Napoleon, on ma tylko jedno zastrzeżenie. Otóż pan Pilkington przez cały czas mówił o Folwarku Zwierzęcym. Oczywiście nie mógł wiedzieć – ponieważ podaje się to po raz pierwszy do wiadomości – iż nazwa „Folwark Zwierzęcy” została zniesiona. Odtąd folwark ma nosić starą nazwę: „Folwark Dworski”, która to nazwa, jak sądzi, jest właściwa [16].

Równocześnie wraz z rozwojem kapitalizmu państwowego i wzmocnieniem podziałów klasowych zachodzić zaczęły dwa niezwykle istotne i wzajemne współzależne procesy odnoszące się do świń – zarysowywanie swej własnej odrębności (i wyższości) od zwierząt przez te oraz proces upodabniania się względem ludzi, co spowodowało rezygnację z wszelkich pozorów (zrzucenie masek) jakoby świnie nie miały stać nową burżuazją, nowymi wyzyskiwaczami i jakoby folwark nie miałby stanowić ich własności i miałby się czymś różnić od folwarków ludzi.

Procesy te zapoczątkowane zostały wraz z przyznaniem sobie przez świnie pewnych określonych przywilejów – jak np. dodatkowych racji jabłek oraz mleka. Niemniej kluczowymi momentem było zamieszkanie przez świnie w domu pana Jonesa, co pociągnęło za sobą kolejne akty upodabniające „nową” burżuazję do „starej”, czego zwieńczeniem było nauczenie się chodzenia na dwóch nogach przez świnie i ubieranie się przez nie w ludzkie ubrania, co wprost symbolizowało całkowite ujednolicenie się świń do ludzi, „nowej” burżuazji do „starej”, która zajęła jej pozycję, rolę, obiektywne cechy oraz funkcje.

Z drugiej strony, świnie cały czas dążyły do wyodrębnienia się z pośród zwierząt, pragnąc stworzyć zupełnie nowe, higieniczne, ciało klasowe, zdolne do reprodukcji status quo. Temu służyła budowa szkoły dla świnek, nakaz noszenia wstążeczek na ogonkach czy zakaz kontaktu młodych zwierząt z młodymi świnkami. Świnie stały się nie tylko nową klasą – elitą polityczną, społeczną oraz ekonomiczną – ale także klasą nieustannie potwierdzającą własną odrębność i uprzywilejowanie.

Oba te procesy ukazują nam: po pierwsze, pełną zgodność oraz jednolitość kapitalizmu niepaństwowego i państwowego, po drugie reakcyjny charakter kapitalizmu państwowego, po trzecie zaś postępującą integrację „Folwarku Zwierzęcego” z folwarkami ludzkimi, aż do pełnego scalenia, co zaowocowało przyjęciem do własnego grona świńskich władców przez świat ludzi.

Powyższe przykłady wyraźnie ilustrują wpływ anarchistycznej krytyki kapitalizmu państwowego i nacjonalizacji, którą Orwell zaaprobował i której ekspresji dokonał w formie literackiej, stawiając je w opozycji wobec uspołecznienia, wraz ze wskazaniem wszystkich politycznych, społecznych i ekonomicznych jej skutków, z jednoznacznym stwierdzeniem, że nacjonalizacja nie stoi w opozycji wobec prywatnej własności środków produkcji. Ma miejsce zupełnie odwrotna sytuacja – utrwala ona własność prywatną, zamiast ją negować, tylko że – co się starej burżuazji nie podoba i czego się boi – za pośrednictwem nacjonalizacji dokonuje się wyłącznie transferu środków produkcji od starej burżuazji w ręce państwa, w którym wykształca się nowa klasa zarządzająca, stająca się ostatecznie faktycznym dysponentem tych środków produkcji. Rodzi się więc nowa burżuazja, która przejmuje cechy i wygląd tej starej, niczym się od niej nie różniąc. Ponadto sam system i jego obiektywne cechy oraz zasady pozostają bez zmian względem kapitalizmu niepaństwowego, po prostu jednego właściciela środków produkcji zastępuje drugi. To właśnie pragnął nam ukazać Orwell, wbrew prawicowym komentatorom, pragnącym uczynić z Folwarku Zwierzęcego narzędzie antysocjalistycznej i antyrewolucyjnej propagandy.

Co również wypada podkreślić, Orwell nigdy nie prezentował antyrewolucyjnej postawy. Wręcz przeciwnie, a Folwark Zwierzęcy stanowi wyłącznie, charakterystyczny dla anarchizmu, wyraz sprzeciwu wobec rewolucji politycznej i konspiracyjnej formy działań rewolucyjnych prowadzonych przez swoistą awangardę, co niechybnie prowadzić musi jedynie do zamiany jednej elity przez drugą, nie przynosząc zasadniczych zmian jakościowych, w przeciwieństwie do rewolucji społecznej. Doskonale obrazuje to list Orwella napisany do D. Macdonalda w 1944 roku, w którym pisał:

Mój morał brzmi tak oto: rewolucje mogą przynieść radykalną poprawę, gdy masy będą czujne i będą wiedzieć, jak pozbyć się swych przywódców, gdy tamci wykonają już swoje zadanie

Idąc dalej tym tropem wskazać można, iż wedle Orwella problemem może nie są nawet sami przywódcy i zdrada ideałów przez nich, lecz polityczny i skrajnie centralistyczny sposób myślenia prezentowany przez wielu rewolucjonistów, co musi prowadzić do zguby. Owszem większość świń zdradziła rewolucję – Napoleon był zwykłym oportunistą marzącym o przywilejach i bogactwie. Snowball jednak taki nie był – był szczerze oddanym sprawie „animalizmu”, pomimo tego rewolucja upadła a „animalizmu” nie zbudowano.

Być może Orwell pragnął zasygnalizować, iż centralistyczny sposób myślenia mógł doprowadzić do przeświadczenia o konieczności wprowadzania „animalizmu” odgórnie, co stanowiło wstęp do myślenia o utworzeniu mocnego państwa, opartego na przymusie, po to aby móc utrzymać nieuświadomione masy w ryzach, jak wyrazić się miał Engels [17]. Drugim skutkiem centralizmu było niweczenie bądź przynajmniej osłabianie oddolnych przejawów „animalizmu”, jako że te nie pasowały do dogmatyzmów wynikających z centralizmu, zamiast czego Snowball łudził się, że odgórnie, za pośrednictwem dekretów, urzeczywistni „animalistyczny” ideał. W końcu zaś, centralistyczny sposób myślenia i działania nie tylko uniemożliwiał zakwitnięcie ludowej spontaniczności i oddolnej budowie „animalizmu”, lecz ulegitymizował powstanie władzy centralnej, której członkowie, jak pisał Rocker, „nawet jeżeli przedtem prezentowali lewicowe poglądy, zatracają stopniowo wszelki bezpośredni kontakt z masami i przestają odczuwać prawdziwe sprężyny ruchów społecznych” [18], co stanowiło warunek konieczny dla wykształcenia się kapitalizmu państwowego podporządkowanego interesom świń, nowej burżuazji.

Podsumowanie

Podsumowanie należy zacząć od jednoznacznego stwierdzenia, iż Folwark Zwierzęcy pisany był z pozycji charakterystycznych dla lewicy wolnościowej, co nie przeszkadza jednak prawicy i wszelkiej maści wrogom socjalizmu na manipulowanie (bądź wybiórcze traktowanie utworu), po to aby wykorzystać go do własnych celów. Doskonałym przykładem tego typu działań było nakręcenie przez CIA w latach 50-tych filmu animowanego, w którym kontrrewolucja obaliła świnie, zaś Stary Major wykreowany został na Lenina. Przede wszystkim jednak usunięto – będący przecież jednym z najważniejszych elementów książki Orwella – zrównanie wyzysku ludzi z wyzyskiem świń. Tym bardziej zakrawa to na ironię z racji, iż Orwell wróg wszelkiej maści propagandy, kłamstw i manipulacji, będący nieustępliwym krytykiem kapitalizmu i tzw. wolnego świata został wykorzystany przez ten świat w celach propagandowych.

Orwell ukazując pewną asymetrię pomiędzy rewolucyjnymi oczekiwaniami a porewolucyjną rzeczywistością jednoznacznie wskazywał na przyczyny, które sprawiły, że takowa się pojawiła. Jednak ukazując to Orwell nie potępiał wysiłku rewolucyjnego, nie czynił tego z zachowawczych bądź pesymistycznych pozycji z myślą przewodnią, że żadna rewolucja niczego nie wskóra, jak pragnęli mu to wkładać w usta konserwatyści, a z czym on sam walczył. W istocie Orwell, świadomie bądź nie, dokonał rozróżnienia pomiędzy rewolucją polityczną a rewolucją społeczną, co po raz pierwszy uczynił P.J. Proudhon. Orwell ukazać pragnął, iż rewolucja polityczna, będąca zaprzeczeniem rewolucji społecznej, nie jest w stanie dokonać żadnej zmiany jakościowej z dosyć prostej, ale fundamentalnej, przyczyny – jej możliwości ograniczone wyłącznie do wymiany elit politycznych oraz ekonomicznych – niczego więcej, stanowiąc zarazem źródło alienacji przywódców (awangardy) od rewolucyjnych mas. Nie doszło więc do żadnych zmian jakościowych, nie doszło do uspołecznienia, do budowy „animalizmu”. Jedyne co uczyniono to dokonano zmiany właścicieli i panów folwarków – pana Jonesa zastąpiły świnie. Faktycznie przywrócony został więc poprzedni stan rzeczy – tylko tyle że wyzysk człowieka zastąpił wyzysk świń, czyli białą burżuazję zastąpiła ta czerwona a prywatnego kapitalistę ten państwowy. Nie zaszła więc żadna jakościowa zmiana, a gospodarka folwarku jak była towarowa tak pozostała, stosując mierniki burżuazyjne (ludzkie), tak wyzysk i cierpienie pozostały i tak jak była nastawiona na jak największe zbiory tak była, nie skupiając się na zaspokojeniu potrzeb zwierząt.

Maciej Drabińsk

drabina.wordpress.com

[1] S. Ingle, The Social and Political Thought of George Orwell, New York 2006, s. 8 i 141.
[2] Tamże, s. 141.
[3] R.J. Alexander, The anarchists in the Spanish Civil War, t.1, s. 323.
[4] P. Kirschner, The Dual Purpose of Animal Farm, [w:] H. Bloom (edited by), George Orwell, New York 2007, S. 170.
[5] Tamże, s. 169.
[6] S. Ingle, dz. cyt., s. 175.
[7] Tamże, s. 75.
[8] G. Orwell, Folwark Zwierzęcy, Warszawa 2010, s. 122.
[9] M. Bakunin, Gosudarstiennost’ i anarchia, s. 295, przypis za H. Temkinowa, Bakunin i antymonie wolności, s. 144.
[10] G. Orwell, dz. cyt. s. 41.
[11] R. Rocker, Racjonalizacja przemysłu a klasa pracująca, Zielona Góra 2003, tekst dostępny w wersji online pod adresem: http://chomikuj.pl/redrat1/Red+Rat/Rocker+-+Racjonalizacja+przemys*c5*82u,218260110.pdf, [dostęp: 10.04.2011 roku], s. 1.
[12] G. Orwell, dz. cyt. s. 121.
[13] Tamże, s. 51.
[14] Tamże, s. 61.
[15] Tamże, s. 120.
[16] Tamże, s. 121.
[17] M. Bakunin, Państwo i marksizm, dostępne pod adresem: http://rozbrat.org/bakunin/pis_marksizm.htm [dostęp: 11.08.2010 roku].
[18] R. Rocker, dz. cyt., s. 15.


https://cia.media.pl/rewolucja_anarchistyczna_w_hiszpanii

Kanał XML