Dodaj nową odpowiedź
Czy minister MSWiA może być antyfaszystą?
wiatrak, Śro, 2012-09-26 16:17 Antyfaszyzm | Publicystyka | Tacy są politycyPo wydaniu pierwszego oświadczenia przez Porozumienie 11 Listopada i po ogłoszeniu mobilizacji przez inne, niezidentyfikowane środowisko określające się jako antyfaszystowskie niczym bumerang wraca kwestia obecności polityków na blokadzie. O ile nie dziwi obecność dwójki obecnych posłów Ruchu Palikota, którzy po pierwsze znajdują się na Redwatchu po drugie identyfikują się z ruchem LGBT, który jest najbardziej atakowany przez skrajną prawicę o tyle szokuje obecność byłego ministra MSWiA, Ryszarda Kalisza.
Polityk SLD swoją obecnością na blokadzie w 2011 roku narobił tyle syfu, że nie dość, że stał się smakowitym kąskiem prawicowej propagandy to jeszcze obraził grupę działaczy lokatorskich. Był tam sam, bez towarzystwa innych czołowych polityków co może sprawiać wrażenie, że był tam prywatnie. Nic z tych rzeczy. Kalisz swoim sposobem bycia i pojawianiem się w telewizji obok Szymona Majewskiego lub ogólnie wśród młodzieży ma budować pozytywny wizerunek SLD.
Anarchistom i antyfaszystom trzeba przypomnieć jak w kontekście antyfaszyzmu wyglądały jego rządy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.
Ten sympatyczny grubasek został mianowany ministrem 2 maja 2004. W tym czasie dochodziło do licznych dewastacji miejsc pamięci po holocauście. Prawica była aktywna. Była to jej forma "protestu" przeciwko wejściu Polski do Unii Europejskiej. Zorganizowano dużą manifestację na Górze Św. Anny.
Trudno czepiać się sprzeciwowi wobec Unii. Gorzej z formą, która 8 maja polegała na brutalnej napaści na marsz Kampanii Przeciw Homofobii w Krakowie. Młodzież Wszechpolska odsyłała homoseksualistów "do gazu" i na "leczenie". W ruch poszły kamienie i butelki. Atakowano głównie rozchodzących się do domów.
Wtedy na Polskę patrzyła cała Europa. Policja na usługach swojego nowego szefa musiała działać. I zadziałała. Bronią gładkolufową. Oberwało się również jednemu z policjantów. Dostał kwasem solnym.
Tego samego dnia w Warszawie Młodzież Wszechpolska atakowała również Spotkania Europejskie. Policja nie podjęła działań. W Lubuskiem odnotowano natomiast aktywność środowiska niemieckich neonazistów, którzy wywieszali plakaty oskarżające Polaków o zbrodnie na Niemcach. Próżno identyfikować sprawców tego ostatniego incydentu ponieważ żadne dochodzenie nie zostało podjęte.
O ile skrajna prawica "protestowała" przeciwko wstąpieniu Polski do Unii postanowiła podjąć próbę obłowienia się na niej. We Wrocławiu i w Łodzi neonaziści z Narodowego Odrodzenia Polski wystawili kandydatów w wyborach do europarlamentu. Jednocześnie w Rybniku i Krakowie doszło do napaści na czarnoskórych mieszkających w Polsce. W Rzeszowie na stadionie wywieszali transparenty z krzyżami celtyckimi i wykrzykiwali antysemickie hasła.
Morderstwo na tle rasowym
Aktywność skrajnej prawicy i pole do popisu jakie dała jej ówczesna władza doprowadziły w końcu do tragedii. Tak jak władze ignorowały porwanie Olewnika tak zignorowały zabójstwo ciemnoskórego Radosława Słonimskiego. Policja uznała jego śmierć za "nieszczęśliwy wypadek". Nie wszczęto żadnego śledztwa mimo obrażeń świadczących o ciężkim pobiciu.
Organów ścigania nie zainteresował fakt, że ofiara często padała ofiarą szykan ze strony skrajnej prawicy nie tylko ze względu na kolor skóry, ale także alternatywny wygląd i aktywną działalność w środowisku punkowym. Po pogrzebie w Bolesławcu została zorganizowana 300-osobowa manifestacja antyrasistowska.
Walka trwa
Wakacje tego samego roku owocowały ujęciem osób prowadzących na terenie polski działalność neonazistowską. Znajdował się wśród nich radny miasta Goerlitz z prawocowej partii Deutsche Soziale Union. Jest to ugrupowanie dystansujące się od NPD i innych tego typu ugrupowań w Niemczech. Nazwa partii nawiązuje jednak do grupy strasserowców (lewego skrzydła NSDAP) działającej w latach 50-tych.
Nie wiadomo czy gdyby nie fakt, że plakaty oskarżające Polaków o mordowanie Niemców pojawiły się w Bolesławcu skąd pochodził zamordowany Słonimski, służby byłyby pod wystarczającą presją aby starać się o ujęcie sprawców.
Pod żadną presją nie znajdowali się natomiast świdniccy strażnicy miejscy, którzy pod koniec sierpnia przyłapali Wiktora Studnickiego i Pawła Zanina z MW na rozklejaniu nacjonalistycznych plakatów w niedozwolonym miejscu. Skończyło się na upomnieniu. A ciekawe co by było gdyby nie były to plakaty nacjonalistyczne, ale pracownicze, antywojenne lub inne sprzeciwiające się polityce SLD.
Powyższe wydarzenie nie było incydentem. Kiedy NOP-owcy malowali na ulicach znaki falangi co zostało opisane przez media lokalne doszło do zastraszenia dziennikarki co spowodowane było sprostowaniem, iż falangi malowali "nieznani sprawcy". O przyczynieniu się do zmiany zdania dziennikarki na swojej stronie internetowej NOP-owcy raczyli się pochwalić. Gdzie był antyfaszysta Kalisz? Odpowiedź jest prosta - w rządzie.
Homofobia w Poznaniu i kolejny mord
W listopadzie 2004 w Poznaniu miała miejsce druga zadyma wokół klimatów LGBT. Był to pierwszy w tym mieście Marsz Równości. Na trasie marszu pojawiło się około stu bojówkarzy domagających się "obozu pracy dla lesbijek" zapowiadających również "urządzenie im Chile" (nawiązanie do rządów Pinocheta). Byli obecni zarówno nazi-kibole jak i członkowie MW i LPR. W ruch poszły kamienie i petardy.
Policja owszem nie dopuściła do starcia jednak pozwoliła później na gonitwę po Poznaniu, która owocowała licznymi pobiciami. Z około setki nacjonalistów aresztowano... trzech, którzy zostali ukarani grzywnami.
Tolerancja dla ultraprawicy skutkowała podwójnym zabójstwem w Katowicach gdzie dwóch nastolatków postanowiło "oczyścić miasto z brudów" i skopało dwóch bezdomnych. Próba podpalenia ofiar pobicia nie wyszła tak jak planowali więc postanowili zostawić ich na mrozie. Obydwaj zmarli. Obaj dostali po 5 lat więzienia.
Rok 2004 kończy się dla ministra antyfaszysty jeszcze jednym dźgniętym nożem punkiem w Głogowie Małopolskim. Ale co to obchodzi ministra spraw wewnętrznych...
Manifa, Blood & Honour i Święta Anna
Rok 2005 był dużo cięższy od 2004. Był to czas większej aktywności Blood & Honour, a wraz z tym większej biernosci policji. W tym policji z warszawskiego śródmieścia, która obecnie słynie w Polsce z eksmitowania staruszek i inwalidek.
Pod Białymstokiem w styczniu odbyła się duża impreza Blood & Honour i międzynarodowej organizacji terrorystycznej Combat Adolf Hitler. ABW "podjęła czynności sprawdzające" w tej sprawie. Jak bardzo sprawdzające były te czynności może powiedzieć każdy mieszkaniec Białegostoku w którym ta ekipa biega po mieście i chlasta ludzi maczetami przy pełnej akceptacji policji i prezydenta miasta.
Podczas marcowej manify w Gdańsku doszło do rozróby na miarę ataków na marsze LGBT za kadencji Kalisza. Uczestnicy i uczestniczki (stanowiące większość) manify zostali obrzucani lodem, śniegiem i kamieniami. Akcją dowodził radny LPR Grzegorz Sielatycki, który głosił hasła takie jak "lesbijki do gazu".
Minister spraw wewnętrznych był w rządzie (i miał czarne okulary co widać na zdjęciu) więc nie mogło być mowy o żadnej reakcji ani w przypadku gdańskiego radnego ani w przypadku jego kolegów z Warszawy, którzy tego samego dnia w parku Kasprowicza (bardzo po męsku bo w 10) postanowili spuścić łomot trzem chłopakom i ich dwóm koleżankom gdyż "za bardzo obnosili się z homoseksualizmem".
Zwiększoną aktywność Blood & Honour zaobserwowano w Słupsku. Tam nie ABW, ale policja "podjęła czynności sprawdzające".
Podczas obchodów 3 maja na Górze Świętej Anny pojawiła się grupa kilkudziesięciu faszystów wznosząca hasła: "Niemcy won z polskich stron", "Znajdzie się kij na żydowski ryj". Nie było czynności sprawdzających, skończyło się na wylegitymowaniu kilku ONR-manów.
Przejdźmy teraz do sprawy warszawskiego śródmieścia. Wszyscy wiemy jak ekipa z Wilczej potrafi się zorganizować kiedy 13 osób rozbija obóz na mieście. Co się dzieje kiedy faszysta napada człowieka w kolejce do KFC za kolor skóry? Mimo licznych świadków napadu, który miał miejsce 22 maja 2005 przybyła na miejsce policja nie podjęła żadnych działań.
Ta sama policja podlegała kiedyś pod Kalisza. Obecne jej działania (a czasami ich brak) są kontynuacją tego co było wcześniej. Świadkiem napadu na Śródmieściu był pochodzący ze Sierra Leone wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kilka dni później został zaatakowany przez trójkę osób w Krakowie. Jeden z prowodyrów napluł mu w twarz. Policja ociągała się z zakwalifikowaniem przestępstwa jako rasistowskiego.
W czerwcu oprócz wzywania przez Młodzież Wszechpolską do rozprawienia się ze zboczeńcami sposobami hitlerowskimi (cyt. Wojciecha Olszewskiego ze Słupska na łamach TVN) w Katowicach doszło do postrzelenia działaczki Kampanii Przeciw Homofobii z broni pneumatycznej.
Kalisz nadal znajdował się w rządzie więc jedynymi ludźmi, którzy mogli reagować byli antyfaszyści...
"Czy są tu pedały, bo chcemy roz***ć tę knajpę?"
Takie pytanie zadali ONR-owcy bywalcom klubu Intacto w Katowicach po czym przystąpili do działań. Policja jak zwykle nie zrobiła nic. Rozochocony ONR posunął się do gróźb karalnych (pod adresem redaktora portalu lewica.pl).
17 września w Sosnowcu (data agresji radzieckiej na Polskę) grupa ONR-owców zaatakowała grupę młodzieży alternatywnej. Wydarzenie miało miejsce niedaleko skłotu. Prokuratura wypuściła nacjonalistów od razu na wolność. Policja uznała zdarzenie za "chuligański wybryk".
W Czeladzie w majestacie prawa odbył się koncert solidarnościowy z ONR-owskim nożownikiem, który dźgnął skłotersa i zbierał na adwokata. Grali: Agressiva 88, Izgorn i Prawo Krwi. Policja nie interweniowała.
31 października zakończyło się urzędowanie Kalisza w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.
Wnioski są proste. Kalisz "występuje" przeciwko faszyzmowi, ale tylko wtedy kiedy musi wypromować siebie i swoją partię. Będąc przy władzy jest całkowicie bierny. Jak każdy polityk próbuje zyskać na oddolnych ruchach społecznych nie dając nic w zamian. Jego antyfaszyzm skończy się jak tylko zdobędzie jakiś stołek.
Tak długo jak jest tolerowany będzie budził niechęć. Stanowi więc element destrukcyjny. Za sam fakt, że był ministrem spraw wewnętrznych i zwierzchnikiem policji należy mu się całkowity zakaz pojawiania się na antyfaszystowskich eventach. Jeśli nie można nałożyć go odgórnie należy go nałożyć oddolnie.
Nie od dziś wiadomo, że faszyzm wspiera władzę bo władza wspiera faszyzm.
Władza to także Kalisz.