Blog

Naga prawda o dzielnicy czerwonych świateł w Amsterdamie - rozdział "Życia Aktywisty"

Świat | Blog | Dyskryminacja | Prawa kobiet/Feminizm

Wakacje. Coraz więcej Polaków odwiedza Amsterdam. Miasto słynie z dzielnicy czerwonych świateł, gdzie prostytucja jest nie tylko legalna i widoczna, lecz wręcz stała się atrakcją turystyczną. Jednak za tymi sztucznymi, wabiącymi uśmiechami kryje się dużo cierpienia, wyzysku i niesprawiedliwości. Nagą prawdę staramy się odsłonić w tym rozdziale książki Griksa "Życie Aktywisty". Jest to jedynie powierzchowne otarcie się o temat rzekę. Zapraszam do czytania. Rozpowszechnianie jak najbardziej wskazane.

Uwagi po Akcji Krzyż

Blog

Na portalach anarchistycznych, ale też ogólnolewicowych, pojawiły się krytyczne wypowiedzi dotyczące demonstracji pod hasłem Akcja Krzyż. Nie zgadzam się po raz kolejny ze zdaniem dominującym w tych wypowiedziach, że wszystko poza kwestiami ekonomicznymi to "temat zastępczy". To jest język wyjęty żywcem z prawicowych mediów, który dominuje w tym kraju od 20 lat i jak widać świetnie został zinternalizowany przez lewicę.

Nie jest też prawdą, że podczas demonstracji dominował język propaństwowy, jak napisał na CIA Yak. Można było coś takiego wyczytać z wypowiedzi organizatora i jednego transparentu (konkretnie: "Polska państwem prawa") i to wszystko. Twierdzenie na tej podstawie, że dominowały tam treści demoliberalne jest naciągane. Byli tam ludzie o bardzo różnych poglądach, anarchiści, a także katolicy, których doprowadza do szału już nawet nie sam ten krzyż przed Pałacem Prezydenckim, ale rosnące rządy kleru w tym kraju, który staje się V władzą. Bo Kościół dla myślącego katolika, to nie kler, ale wierni i znam katolickich antyklerykałów dość sporo. Nie protestowanie aktywne przeciwko temu dla każdego antyautorytarysty to wstyd.

Nie zgadzam się też z twierdzeniem, że to co się dzieje jest sterowane przez PO. To jest bzdura. Już widzę, jak członkini Opus Dei Hanna Gronkiewicz-Waltz, czy ultrakonserwatywny katolik Komorowski, który wychował dzieci w prywatnych katolickich szkołach, nie wspominając o "katolickim filozofie" Jarosławie Gowinie, nasyłają ludzi na krzyż i kler. Wkurza mnie ta dominująca w ruchu spiskowa mania rodem z Gazety Polskiej, że wszystko jest przez kogoś wiecznie sterowane, że nic nie może się stać bez wiedzy władzy. Skoro tak - skoro władza jest tak wszechpotężna i wszechwiedząca, to my wszyscy jesteśmy tak totalnie sterowani, że o żadnym wyzwoleniu mowy być nie może i możemy kończyć działalność.

Każdy uważny obserwator widzi, że od śmierci Karola Wojtyły, kiedy to Kościół instytucjonalny w Polsce ostatecznie stracił żywą tarczę w Watykanie, coraz więcej mówi się o przekrętach tak obecnych, jak i przeszłych tej organizacji. Skończył się okres ochronny. Rośnie fala sprzeciwu ludzi przeciwko władzy kościoła katolickiego. Coraz więcej pojawia się oddolnych działań antyklerykalnych. We Wrocławiu słynna jest już akcja "Kler won!" - nieznani sprawcy, czy też sprawca, usiał tymi napisami dosłownie całe miasto, czy w tym samym mieście zablokowanie przez społeczność osiedla budowy kolejnego kościoła. Coraz mniej ludzi uczęszcza na msze, coraz więcej w rozmowach z ludźmi słyszę rzeczy, których jeszcze pięć, czy dziesięć lat temu bym nie usłyszał.

Sprawa rządów kleru nie jest sprawą nieistotną. Nawet pod względem ekonomicznym jest to obecnie największy posiadacz kapitału w Polsce, który zagarnął mienie publiczne m.in. dzięki układowi politycznemu czego wyrazem była niesławna Komisja Majątkowa. Oceniając jego działalność z perspektywy władzy, jest to po państwie obecnie druga siła polityczna, mająca ogromne możliwości w tym zakresie, zarówno wpływając poprzez swoich polityków we władzach (których jest większość od PiS po SLD), jak i poprzez potężne media, nie tylko słynny Nasz Dziennik i Radio Maryja, ale znacznie bardzie wpływowe jak np. Gość Niedzielny (jeden z najlepiej sprzedających się tygodników w kraju, w którym notorycznie obraża się innowierców - zwłaszcza wyznawców Islamu, ekologów i generalnie odmiennie myślących, a także jawnie propaguje się treści neoliberalne rodem ze "złotych myśli Balcerowicza"), Radio Plus, lokalne katolickie rozgłośnie radiowe etc. Abstrahowanie od tych faktów i twierdzenie, że walka z państwem i kapitałem jest ważniejsza niż problem klerykalizacji jest głupotą. Instytucjonalny Kościół katolicki to i państwo i kapitał pierwsza, druga, trzecia i czwarta władza. Bez podważenia władzy kościoła o jakiejkolwiek emancypacji w Polce mowy być nie może.

Ruch ws. krzyża to pierwszy masowy wyraz tego rodzącego się ruchu. Tak jak pisałem - sprowadzanie tej sytuacji jedynie do krzyża przed Pałacem jest krótkowzroczne. To nie jest jednorazowy wyskok ludzi zmanipulowanych przez liberałów (którzy notabene od 20 lat leżą plackiem przed Kościołem), ale autentyczny ruch sprzeciwu. Nie jest to także wyłącznie bunt złotej młodzieży. To prawda, na Akcji krzyż było sporo młodych ludzi, ale znam naprawdę dużo starych, niezamożnych osób (w tym moich rodziców i większość mojej rodziny), którzy tę akcję popierają całym sercem, ale nie mają już z racji wieku zwyczaju bywać na takich akcjach - jak mówią zostawiają to młodym. Opinia mojej robotniczej rodziny to oczywiście żadne poważne badanie socjologiczne i trzeba by je dopiero wykonać (a może ktoś takie zna?), jak w ciągu ostatnich lat zmieniła się postawa w stosunku do kleru, bo to by było niezwykle ciekawe badanie, które wielu mogłoby wprowadzić w osłupienie.

Także stawianie równości protestujących z demoliberałami jest niecelne. Kościół katolicki wiernie służył wprowadzaniu neoliberalnych rozwiązań w tym kraju. Nie tylko Gość Niedzielny propagował ultraliberalne rozwiązania gospodarcze, także inne media katolickie. Jak już wspominałem prawie wszyscy w PO to mocno wierzący katolicy lub neofici jak Tusk, który za umiarkowanego ateisty zrobił się katolikiem. Kościół co prawda woli PiS (równie neoliberalny jak PO), ale nie umniejsza to faktu, że w polskich warunkach poza nielicznymi wyjątkami nie ma wojujących antyklerykałów wśród liberalnej elity.

W tym sensie nowy ruch antyklerykalny, który obecnie się rodzi, nie ma swojego politycznego domu jeszcze. Ludzie na demonstracji mówili językiem jaki znają z mediów, stąd mogły pojawiać się odwołania do państwa prawa czy obrony konstytucji, itp. Ale od tego nie jest wolny nawet ruch anarchistyczny i takie wypowiedzi anarchistom w mediach już się również zdarzały. Nie dziwota więc, że ktoś o nie do końca wyrobionych poglądach politycznych mówi, przypadkowo wyrwany do odpowiedzi przez dziennikarza, językiem, który znany jest mu z mediów. Ale tu pojawia się rola dla anarchistów. To oni zawsze stali na pierwszej linii walki z klerykalizmem (przypomnijmy choćby słynną trójcę Bakunina: federalizm, socjalizm, antyteologizm). I przy odrobinie sprawności i chęci możemy nadać temu ruchowi inny język, przedstawić mu inna opowieść. Dzięki temu znajdziemy nowe osoby do współpracy, które przy okazji dowiedzą się także o innych sprawach - gospodarczych na przykład.

Warto tu przypomnieć, że np. rozwój ruchu anarchistycznego w Hiszpanii warunkowany był stosunkiem do kleru. Nigdy anarchizm tak by się nie rozwinął, gdyby nie jasne stanowisko antyklerykalne. Wiele osób z klasy robotniczej, czy chłopów przystąpiło do ruchu właśnie najpierw dzięki temu, że ktoś wreszcie ubrał w słowa ich nienawiść do lokalnej władzy nie tylko państwowej, ale przede wszystkim kleszej. Kościół wówczas podobnie jak w Polsce był wszechwładny, był największym potentatem ziemskim i zrośnięty był z państwem nawet bardziej niż w Polsce. To rodziło naturalny sprzeciw nawet w tradycyjnych grupach chłopskich. To już nie lata 80., gdzie kler robił za obrońcę ludu. Teraz coraz częściej jawi się temu ludowi jako opresyjna i pełna hipokryzji maszyna do robienia pieniędzy, która z wiarą wiele wspólnego nie ma.

Także teraz nie wolno ruchowi anarchistycznemu zignorować w imię fantazji o "prostym i ciemnym ludku", który nie zrozumie naszego antyklerykalizmu. Jeśli nie my, to przejmie to kto inny, zwłaszcza SLD, który znowu chce grać antyklerykalną kartą, skoro na innych polach nie widać różnicy pomiędzy nim a POPiS-em. To nie jest "odwracanie uwagi" od "ważniejszych spraw". To jest właśnie zwracanie uwagi na to, co najważniejsze - rządy kapitału i państwa, które tak świetnie widać w Polsce w hierarchicznym kościele. Krzyż pod Pałacem był tylko iskrą, a nie głównym powodem, który wywołał ten ruch. Dlatego nie należy analizować tego wyłącznie w kontekście Pałacu Prezydenckiego, ale szerszych procesów społecznych.

Wyzysk w Bogatyni

Blog

Wczoraj powódź zalała Bogatynię. Wiele osób pozostaje bez prądu i wody, wielu też utraciło domy. Bardzo potrzebują pomocy. Mieszkańcy Dolnego Ślaska organizują spontaniczne transporty żywności, kosmetyków dla dzieci, koców. Za to bogatyńscy kupcy za bochenek chleba żądają nawet 20 złotych.

Ludzka twarz kapitalizmu to mit.

Pod znakiem krzyża zwyciężymy!

Blog

Czas już wziąć na poważnie realpolitik. Widząc w tym kraju strach urzędników i polityków przed krzyżem powinniśmy wyciągnąć z tego praktyczne wnioski polityczne. Niczym cesarz Konstantyn Wielki powinniśmy wykorzystać krzyż w walce politycznej. To on rozpuszczał plotki jakoby przyśnił mu się, przed bitwą przy Moście Mulwijskim krzyż ze słowami “In hoc signo vinces” ( “Pod tym znakiem zwyciężysz”), aby zdobyć wpływy wśród rosnących w siłę chrześcijan.

krzyze

Potem krzyż już był notorycznie wykorzystywany przez tych i owych. Notabene przypadek Konstantyna Wielkiego pokazuje, że nie trzeba być wcale wierzącym chrześcijaninem, żeby “grać krzyżem”. Ten ochrzcił się bowiem ponoć dopiero na łożu śmierci (zwlekał z tym, bo w chrześcijaństwie chrzest kasuje wcześniejsze grzechy, więc im później tym lepiej).

Może więc i my powinniśmy w tym kraju skorzystać z tej pokusy? Mam w związku z tym kilka propozycji:

- na każdym proteście obowiązkowo musi ktoś nieść co najmniej jeden krzyż (a najlepiej niech każdy sobie zrobi koszulkę z krzyżem). Im większy tym lepszy. Policja wtedy będzie miała większe problemy z pacyfikacją ludzi z krzyżami, tak jak dziś pod Pałacem Prezydenckim.

- w czasie obrony ludzi przed eksmisją należy przed drzwiami także ustawić duży krzyż, a każdy obrońca powinien mieć mniejszy w ręku siedząc na schodach

- ekolodzy broniąc jakiegoś cennego przyrodniczo terenu także powinni ogrodzić go za pomocą krzyży

- a poza tym to stawiać krzyże wszędzie gdzie się da, zwłaszcza jak np. będą chcieli zamienić plac zabaw na parking, jak to próbowano niedawno zrobić we Wrocławiu

Brzmi absurdalnie? To prawda, ale żyjemy w absurdalnym kraju i być może powinniśmy na fali absurdu popłynąć. A wtedy zwyciężymy, bo krzyż jest z nami (Bóg nie, bo Boga nie ma, ale krzyż jest, materialnie namacalny i ma porażającą u nas moc polityczną jak się okazuje). A kto nie z nami ten heretyk, bolszewik, Targowica. I w ogóle krzyż pański z nimi. Amen. Przekażcie sobie znak pokoju.

Blog: www.lewica-wolnosciowa.blogspot.com
Facebook: www.facebook.com/lewica.wolnosciowa

Klip antygraniczny

Świat | Blog | Dyskryminacja | Protesty | Rasizm/Nacjonalizm | Represje

Wakacje kojarzą się z czasem wypoczynku i relaksu. Ale nie dla wszystkich. Dla wielu ludzi na całym globie to okres walki o przetrwanie, a zarazem nadziei na lepsze życie. Mowa o tysiącach imigrantów, nazwanych przez rządy i kapitał nielegalnymi. Podczas gdy elity krajów zachodnich doskonale bawią się w kurortach, luksusowych sanatoriach, n-gwiazdkowych hotelach i na ekskluzywnych rejsach, ci którzy zostali zepchnięci na margines podejmują tragiczne próby przedostania się do lepszego świata. A nie należy to do najłatwiejszych zadań. W kilka lat po prowizorycznych otwarciu granic wewnętrznych Twierdzy Europa, na granicach Strefy Schengen co roku ginie setki ludzi, najczęściej z krajów 3-świata - więcej niż w całej historii Muru Berlińskiego. Wliczając w to zaginionych, zmarłych w obozach przejściowych i innych, którym z rożnych przyczyn się nie udało, liczby mogą iść w tysiące. Kreski na mapach, wyznaczone przez kilka procent społecznych notabli, pokazują kto ma prawo żyć, a kto nie, kto jest legalny, a kto nie. Tym ostatnim dedykowany jest poniższy klip.

Info o zespole
Ekipa BAK XIII powstała w 2001 roku w Szwajcarii. W swojej muzyce łączą industrial z taneczną, a dla wielu pełną kiczu, muzyką lat 80. Wśród utworów znajdziemy zarówno kawałki stworzone wyłącznie dla dobrej zabawy i jak teksty zaangażowane, typu Open The Borders. Nieco przydługie motto zespołu brzmi następująco: "Stawiaj opór, odmawiaj, walcz jeśli trzeba! Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za to, co się dzieje. Jesteś tym co słuchasz, więc przestań słuchać gówna! Pieprz styl i modę! Odrzucaj religie! Odrzucaj faszyzm i rasim!".
Ekipa BAK XIII udziela również pełnego poparcia dla niedopłatnego pobierania materiałów z sieci - jak mówi wokalista, a zarazem muzyk, "ściągaj i pirać wszystko!" Muzykę tworzą po to, by się nią dzielić, a nie na niej zarabiać.
Więcej na http://www.myspace.com/bakxiii i http://www.darksite.ch/bakxiii

Dzieci dla zabawy naszpikowały kota śrutem

Kraj | Blog | Ekologia/Prawa zwierząt

Osiem strzałów z bliskiej odległości, prosto w głowę i w klatkę piersiową. Tak męczyli kota nieznani do tej pory oprawcy z Barlinka. Potem zostawili konające zwierzę na pastwę losu.

Kot wyszedł z domu i zniknął na kilka dni. Zaniepokojeni właściciele bezskutecznie próbowali go znaleźć. Po paru dniach półżywy sam doczołgał się do domu. Właściciele zawieźli kotkę do weterynarza. Dopiero prześwietlenie rentgenowskie pokazało, co się stało. Ktoś najpierw postrzelił Walercię, a potem najprawdopodobniej strzałami z wiatrówki z bliskiej odległości próbował ją dobić. Siła wiatrówki była stosunkowo mała i śrut utkwił w czaszce i płytko pod skórą.

Obóz Klimatycznych Akcji. Film dokumentalny.

Świat | Blog | Ekologia/Prawa zwierząt | Protesty

O to poniżej możecie obejrzeć pierwszy dłuższy dokument zrobiony przez kolektyw Duszka Skłoterskiego. To duży krok do przodu.

Film przedstawia idee i życie obozu klimatycznego w Belgii w tamtym roku. Ma za zadanie zachęcić do przyjechania na w tym tygodniu rozpoczynający się obóz w Belgii, a także do uczestnictwa w innych odbywających się w całej Europie. Chcielibyśmy także inspirować do tego typu działań w Polsce i na całym świecie. Tak jak w filmie jest wyrażone to najwyższy czas na tego typu działania. Ziemia ginie. Obudź się!

Wyrzucili psa z pędzącego auta

Kraj | Blog | Ekologia/Prawa zwierząt

Bąbel ma połamane trzy łapy, kilka operacji za sobą i perspektywę, że w pełni sprawny nigdy nie będzie. Właściciele wyrzucili go z pędzącego samochodu. Bez pomocy dobrych ludzi już by nie żył. Teraz schronisko w Rudzie Śląskiej szuka mu domu.

- Okazało się, że ma liczne złamania wielu kończyn. Dokładnie trzech kończyn w dziesięciu miejscach. Jedna noga była cała. Trochę uszkodzeń skóry... – wylicza weterynarz Andrzej Jarzębowski.

Taki los zgotowali Bąblowi jego poprzedni właściciele: na trasie szybkiego ruchu wyrzucili bezbronne zwierze z pędzącego samochodu. Na szczęście kierowca następnego samochodu zauważył wyrzucanego psa. - Prędkość była dość spora, ponieważ jest to droga szybkiego ruchu. Ten pan zobaczył, ze wypada coś od strony pasażera z samochodu przed nim, więc zaniepokoił się, co to może być. Zatrzymał się i zobaczył w rowie leżącego Bąbla – opowiada pani Iwona Krawczuk, która opiekuje się psem.

8 zł za godzinę pracy, uniwersalna stawka we Wrocławiu

Kraj | Blog | Prawa pracownika

8 złotych za godzinę pracy dają we wrocławskich Mc Donaldach. Tyle też płacą w przyjemnych knajpach zatrudniających samych znajomych. Tyle daje snycer swojemu koledze, którego zatrudnia jako pomocnika i taka jest płaca w rodzinnym sklepie odzieżowym, podobnie sprawa się ma w call centrach i innych miejscach tego typu. Miesięcznie daje to około 1350 złotych, czyli tyle i żądali od rektora wrocławscy doktoranci. Sam bym chciał tyle zarabiać bo wtedy można wynająć pokój i mieć jakieś tanie hobby. Ta jednomyślność pracodawców i pracowników jest bardzo marksowska. Marx pisał, że kapitalizm dąży do jednej stawki za pracę, takiej jaka umożliwia reprodukcję siły roboczej. A więc w obecnych warunkach do 1350 złotych.

Jak mocno trzeba pobić Berlusconiego?

Blog

Jak podaje „Wybiórcza”, premier Włoch Silvio Berlusconi wpłaci na fundusz katedry w Mediolanie 1 milion euro. Premier jest przekonany o otrzymanej łasce od Matki Boskiej podczas incydentu na placu przed mediolańska świątynią, gdy został uderzony w twarz miniaturką świątyni, w grudniu 2009 r.

Powstaje pytanie, jak mocno trzeba wpierdolić Berlusconiemu, by zdefraudowane przez siebie pieniądze państwowe zechciał przeznaczyć na odbudowę L’Aquili?

Jak zakonnice szpital Rydygiera we Wrocławiu przejęły i co w nim robią ze starszymi ludźmi

Blog

Część czytelników tego bloga pamięta zapewne jeszcze walki o wrocławski publiczny szpital im. Rydygiera w którego obronę włączyli się czynnie lokalni anarchiści. Z przebiegiem tych zmagań można zapoznać się w tekście Pielęgniarki z wrocławskiego Rydygiera walczyły do końca.
Pisząc w skrócie - było gorąco. W najbardziej gorącym momencie doszło do starcia z policją zarówno personelu, anarchistów, jak i wspierających ich lokalnych mieszkańców. To było pospolite ruszenie i jeden z nielicznych w ostatnich latach zrywów lokalnej społeczności w obronie niszczonego przez władze dobra publicznego.

Szpital został, jak wiemy, zlikwidowany, a następnie przez niesławną Komisję Majątkową oddany w ręce zakonnic ze zgromadzenia o pompatycznej nazwie “Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza”, które przekształciły to, co wspólne w to co, prywatne.

O jakie to miłosierdzie tutaj chodzi ujawniła niedawno Gazeta Wyborcza do której zgłosiła się zrozpaczona córka, której matką tak miłosiernie się te zakonnice opiekowały (za opłatą 100 zł dziennie – miłosierdzie kosztuje przecież), że starsza kobieta zmarła.

- Mama była diabetykiem, powinna przyjmować odpowiednią dietę. Tymczasem na śniadanie dostawała głównie sery i pasztet, których jej jeść nie wolno - opowiada Teresa Cieluch, odwiedzająca matkę podczas pobytu w ZOL codziennie. - Moje uwagi zbywano stwierdzeniami, że posiłki są dostarczane przez Caritas i siostry nie są w stanie traktować każdego indywidualnie. Szybko zauważyłam, że stan mamy się pogarsza. Gdy prosiłam o spotkanie z lekarzem, okazywało się, że zawsze ma do roboty akurat coś innego. Przez dziewięć dni nie widziałam go ani razu! Podobnie rzecz miała się z siostrami: przez cały dzień potrafiły zajrzeć na chwilkę, tylko po to, by stwierdzić, że skoro ja jestem, to one zajmą się czymś innym.

Mało tego. Aby  zatrzeć ślady, zakonnice dopuściły się nawet fałszowania dokumentacji medycznej.

Gdy to czytam nachodzą mnie dwie refleksje – pierwsza to fakt, że dobry i potrzebny lokalnej społeczności szpital zlikwidowano, aby w jego miejsce wstawić umieralnię dla starych ludzi, za którą w dodatku trzeba płacić 100 zł dziennie.

Po drugie, widać ewidentnie, że większość tzw. ludzi kościoła (zakonnic, zakonników, księży itd.) nie wierzy sama w to, co wciska gawiedzi. Przecież, gdyby autentycznie wierzyli w nieuchronną karę po śmierci, to woleliby umrzeć niż dopuścić się fałszowania dokumentów i doprowadzania kogoś do śmierci. Przecież lepiej umrzeć, niż smażyć się w piekle na wieki?

Ale przecież wszyscy wiemy, że większość z nich w te głupstwa nie wierzy. To jest tylko propaganda, która ma utrzymać ich u władzy. A sporo ludzi daje się na to nabrać i daje sobie robić wodę z mózgu.

Blog: www.lewica-wolnosciowa.blogspot.com
Facebook: www.facebook.com/lewica.wolnosciowa

Brunatni z czerwonymi? Polityczna schizofrenia Bartosza Bekiera

Blog | Ironia/Humor

Kanapowa organizacja Falanga, prowadzona przez osławionego Bartosza Bekiera znowu nas wszystkich zaskakuje.

Jak powszechnie wiadomo, pan Bekier wraz ze swoją grupą harcerzyków, w kręgach faszystowskich popularnością się nie cieszy. Dawny przywódca warszawskiego ONRu, obecny przewodniczący Falangi, dokonał kolejnego (po rozłamie ONR w W-wie)skrajnie kretyńskiego posunięcia, którego brunatna brać prędko mu nie wybaczy. Znany z antykomunistycznych akcji i wypowiedzi Bekier ostatnimi czasy postanowił zawrzeć sojusz z Maoistami. Mianowicie chodzi o RLK(Rewolucyjną Lewicę Komunistyczną) która podczas ostatniego zjazdu przyjęła propozycję współpracy z czarnymi koszulami. Jak relacjonuje w sprawozdaniu ze zjazdu tow. Piotr Konieczny:

"Została przedstawiona wszystkim kwestia sojuszu z nacjonalistami działającymi w Falandze, którzy cechują się wrogością do obecnego systemu kapitalistycznego i zgodnie z dialektyką stanowią obecnie siłę godną nawiązania współpracy. Opowiedziano o spotkaniu pomiędzy przedstawicielami obu organizacji i rozmowach jakie przeprowadzono. Porozumienie doszło do skutku, zaprezentowano początkowe plany działania sojuszu."

O ile po lewej stronie barykady sytuacja nie odbiła się głośnym echem, to na prawicowych portalach aż huczy na ten temat, a faszyści jednogłośnie potępili posunięcie Falangi.

Oficjalnego oświadczenia Falangi nie będę przytaczać (jest na ich stronie) ze względu na pseudointeligentne słownictwo tow. Laseckiego, które nie niesie ze sobą nic poza idiotyzmem ubranym w piękne słowa.

Teraz pojawia się pytanie, czy Falangę warto dalej zwalczać, czy przy okazji Europride, faszyści sami ich wybiją.
https://cia.media.pl/onanizm_klasowy_i_wygoda_intelektualna_kim_sa_interk...

To co istotne w nieistotnym

Blog | Kultura

Dobrze być nieistotnym. To co nie nieistotne, jako nieważne, istnieje pozostawione samo sobie. Nie staje się stawką w grze władzy. To zaś co istotne szybko traci autonomie, zostaje poddane nieustannej i surowej kontroli – w pewnym sensie zostaje zatrzymane w rozwoju. Staje się rozwojem władzy, której udało się podporządkować to co istotne, jej kanałem, jej narzędziem. Przestaje być istotne jako takie, a staje się jedynie istotne z punktu strategicznego w walce władzy.

Nieistotne ma luksus pozostania sobą i rozwijania się według własnej logiki. Niejako na uboczu. Jako nieistniejące. I to nieistnienie pozwala na realne istnienie.

Ale to istnienie jest tymczasowe. Oko władzy nieustannie penetruje przestrzeń w poszukiwaniu innowacyjności i wzmocnienia. Nieistotne zagrożone jest wkroczeniem w obszar istotnego. Gdy zbyt rozkwitnie, gdy jego rozwój zagrozi zasadzie panowania. Niejako więc na pewnym poziomie rozwoju nieistotne wkracza w grę władzy poprzez wymykanie się i próbę ochrony swojego nieistnienia. Negatywna strategia, przyjęcie postawy defensywnej skazuje nieistotność na nieustanne cofanie się i ostatecznie na klęskę. Śmierć w jupiterach istotnego - w trupim świetle władzy.

wpis z blogu oskiego

Wideo z dyskusja na UG o energii jądrowej

Blog

Nagranie fragmentu dyskusji na Uniwersytecie Gdańskim na temat potencjału oporu wobec energetyki jądrowej w Polsce, z udziałem Lecha Przychodzkiego (IAN) i - gościnnie - Janego Waluszko.

Krakowski tramwaj

Kraj | Blog | Dyskryminacja | Rasizm/Nacjonalizm

Chciałbym opisać Państwu pewną sytuację. Wczoraj w centrum miasta, tramwajem, średnio zatłoczonym jechało dwoje rumuńskich dzieci. Dziewczynka ok. sześciu lat i chłopiec ok. dziesięciu. On grał na akordeonie, ona zbierała datki.

Do wagonu wszedł dorosły mężczyzna, agresywny, pijany, wygolony na łyso. Uderzył pięścią w drzwi. Zapadła cisza. Ludzie jak zwykle spotykając się z agresją rozsunęli się na w miarę bezpieczną odległość. Szybko znalazł sobie ofiarę.

Rozpędzony z całej siły kopnął w akordeon, który uderzył dziecko w twarz. Tramwaj zamarł. Czy ktoś jest w stanie wyobrazić sobie dorosłego dobrze zbudowanego mężczyznę kopiącego dziecko??? Rumuńskie, polskie, chińskie... nieważne. Dziecko.

Młody grajek zamarł, chwycił się za twarz i na stek wyzwisk odpowiedział tylko "przepraszam pana". Całą noc to widziałem. Nie mogłem zasnąć... Ofiara przeprasza... Za co? Powtórzył się schemat znany z historii, ale na moich oczach. Sił i agresja przeciw słabości i strachowi. Motorniczy nie zareagował. Ludzie przerażeni.

"Przepraszam pana" wywołało tylko dalszy wybuch agresji. Napastnik ruszył na dzieciaka i wtedy coś się stało. Stojący najbliżej młody człowiek chwycił małego za kurtkę, przesunął za siebie i dość wulgarnie zadał pytanie, co napastnik właściwie zamierza zrobić? Ten próbował go ominąć, przestraszyć, dostać się do dziecka, które kopnął. Pasażer nie ustąpił. W tramwaju narastał szum, jak w ulu, najpierw starsze kobiety uniosły się z miejsc: "Jak tak można?", "Dziecko kopnął" i nieśmiałe: "Może by na policję ktoś...".

Agresja przeniosła się na tego, kto pierwszy zareagował. Ale tu na atak czekały uniesione pięści. Dysproporcja sił wciąż jednak była znaczna. Tłum wokół agresora gęstniał, widziałem, że ludzie się bali, ale wzburzenie wzięło górę. Ruszył mężczyzna ok. pięćdziesiątki, potem kolejny młody człowiek. Przystanek. Napastnik pod presją opuszcza pojazd, prowokuje, krzyczy, straszy, ale jest bezsilny.

Dziewczynka pociesza brata. Ludzie w drzwiach urągają agresorowi, zachęcają by wrócił, wyzywają, szydzą. Widziałem kiedyś film, na którym stado bawołów chroni małego osobnika przed lwami. Nieustępliwa ściana rogów zatrzymała o wiele silniejsze zwierze.

Dlaczego o tym piszę? Bo wczoraj obywatele, zwykli ludzie, razem obronili się, swój system wartości przed chamstwem i agresją. Bo ktoś się postawił, a reszta poszła za nim. I ta agresja musiała uciekać. Da się. Naprawdę się da.

Proszę wydrukujcie o tym jakąś wzmiankę, może pozwoli uwierzyć, że czasem warto przeciwstawić się złu.

http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,8113636,List_Czytelnika__Ktos_sie...

Kanał XML