Publicystyka
Przeciw zmianom klimatycznym, śmieceniu, nadkonsumpcji, opieszałości władz
r6mx, Wto, 2007-04-24 21:36 Ekologia/Prawa zwierząt | Publicystyka | Tacy są politycyCodziennie większość z nas kupuje jakieś produkty. Aby je przenieść do domu używamy najczęściej toreb foliowych. Produkty są także opakowane w folie, kartony, napoje są w butelkach plastikowych, szklanych, karton-folia. Niektóre osoby opakowania wyrzucają w miejscu gdzie spożywają produkt, gdy uszkodzi się opona w samochodzie to porzuca się ją - przykładów jest masa. Później śmieci widzimy nie tylko na wysypiskach.
Wszystko ma wpływ na środowisko w którym żyjemy i będą żyły następne pokolenia. Czas trwania rozkładu niektórych odpadów: szklana butelka - milion lat, plastik 100 - 1000 lat, gumowa opona 50 - 80 lat. Nie dość, że produkujemy i używamy zbyt dużo, to jeszcze nie segregujemy śmieci, a nawet nie wyrzucamy ich do kosza. Na przykład statystyczny Brytyjczyk co siedem tygodni wyrzuca śmieci ważące tyle samo co on sam. Jeśli wszyscy ludzie na Ziemi konsumowałoby w tym samym tempie, potrzebowalibyśmy dwóch dodatkowych planet takich jak Ziemia, aby zapewnić im niezbędną energię, ziemię uprawną, wodę i surowce naturalne. Polacy "produkują" coraz więcej śmieci.
Zaśmiecone są lasy, rzeki, a także tereny zielone w miastach - jak na przykład okolice łódzkiego osiedla studenckiego na Lumumby (między ul. Pomorską a Narutowicza) czy wzgórze między ul. Telefoniczną a Zbójnicką (ul. Gazdy, Weselnej, Sądeckiej). Od kilku lat nikt tam nie sprzątnął śmieci! Jest mnóstwo potłuczonych szkieł, butelek plastikowych, toreb, opakowań czy nawet worki ze śmieciami (nielegalne składowanie odpadów!), a ludzie przechodzą tamtędy, spacerują z psami, jeżdżą na rowerach i opalają się.
26 kwietnia 2007, jako grupa ZIELONA ŁÓDŹ, do odpowiednich delegatur przekażemy listy przypominające o obowiązkach, które powinny zostać wypełnione. Poinformujemy też, że od kilku lat śmieci w wymienionych miejscach nie były sprzątane!
Jeżeli listy niczego nie zmienią do 10 maja (2 tygodnie od poinformowania), grupa ZIELONA ŁÓDŹ zbierze wszystkie śmieci i wybuduje z nich pomniki. Będą bardzo widoczne i pojawią się na nich kartki z odpowiednimi komentarzami. Mamy ogromną nadzieję, że mieszkańcy terenów, których sprawa dotyczy, przyłączą się do nas – rozdamy ulotki z informacjami, będziemy mieli rękawice (wielokrotnego użytku – zostaną podarowane chętnym do pomocy), torby na śmieci i inne sprzęty niezbędne do porządków. Chcielibyśmy też, aby zaśmiecanie nie miało nigdzie miejsca, a zamiast używać toreb "jednorazowych" pomyślimy o torbach płóciennych, plecakach, itp. Oczywiście, nie jest winą Urzędu Miasta, że ludzie śmiecą lub kupują zbyt wiele - krytyka będzie dotyczyć także ludzi, którym przyroda zawdzięcza ten bałagan.
Rzeź Ormian
Czytelnik CIA, Wto, 2007-04-24 20:15 Publicystyka | Rasizm/NacjonalizmRzeź Ormian (Medz Jeghren) - potoczna nazwa ludobójstwa popełnionego na ludności ormiańskiej w Turcji Osmańskiej w czasie I Wojny Światowej w latach 1915-1917. Ocenia się, że w jego wyniku zginąć mogło 1,5 - 2 mln ludzi.
24 kwietnia każdego roku społeczność ormiańska na całym świecie obchodzi rocznicę rozpoczęcia eksterminacji swojego narodu.
Pierwsze Masakry
W 1890 na terenie Imperium Osmańskiego, głównie w podbitej przez Turków Armeni Zachodniej, żyło ponad 2,6 mln Ormian. Podobnie jak chrześcijańskie narody bałkańskie, tureccy Ormianie, widząc słabość imperium w obliczu rosyjskich planów przejęcia Konstantynopola, żądali autonomii. By ich zastraszyć, sułtan Abdulhamid II zachęcał Kurdów do mordowania Ormian. Działania te w połączeniu z wysokimi podatkami, doprowadziły do wybuchu ormiańskich powstań, krwawo stłumionych w 1894-95 przez wojsko tureckie.Szczególnie odznaczyło się miasto Zejtun, którego mieszkańcy w 1895 odparli trzy szarże regularnej armii tureckiej, mając do dyspozycji 600 przestarzałych karabinów i dwie armaty.
Dwa lata później grupa rewolucjonistów ormiańskiego pochodzenia zajęła Bank Osmański. W odwecie doszło do pogromów Ormian, w czasie których zginęło 50 tys. ludzi. Trudno powiedzieć, w jakim stopniu działania te były inspirowane przez rząd osmański.
Przed wybuchem I Wojny Światowej władzę w Turcji objął "Komitet na rzecz jedności i postępu", głoszący idee panturkuzimu. Jego ideolodzy dążyli do zajęcia turańskich ziem Iranu i Rosji. Dążąc do zjednoczenia ludów tureckich "od Bosforu po Mongolię: uznali, że na przeszkodzie stoi miejscowa ludność ormiańska zamieszkująca tereny Zakaukazia od 3000 lat. Przy okazji obecności znacznych wojsk w tym regionie postanowili ostatecznie rozwiązać "problem ormiański".
24 kwietnia 1915 rząd turecki wydał rozporządzenie nakazujące aresztowanie ormiańskiej inteligencji - tylko w Stambule aresztowano wówczas i w większości zgładzono 2 345 osób, a 27 maja kolejne wprowadzające deportację zamieszkujących Anatolię Ormian do Syrii i Mezopotamii. W wyniku tej operacji setki tysięcy Ormian zmarły z głodu albo zostały brutalnie wymordowane przez tureckich żołnierzy i Kurdów, których rząd podjudzał przeciwko chrześcijańskim Ormianom i Asyryjczykom.
Świńskie zagrywki - sprawa eksportu mięsa do Rosji
Yak, Nie, 2007-04-22 19:46 Kraj | Gospodarka | PublicystykaW grudniu ubiegłego roku, prezydent Kaczyński obwieścił wielki sukces swojej polityki zagranicznej: uzyskanie poparcia Niemiec i Francji wobec sprawy eksportu polskiego mięsa do Rosji.
Rosja wprowadziła zakaz na import części polskiej żywności w listopadzie 2005 roku, zarzucając stronie polskiej fałszowanie certyfikatów weterynaryjnych i fitosanitarnych.
Nie wnikając w rzeczywiste przyczyny embarga, rząd trzymał się zawsze wersji, że sankcje ze strony Rosjan mogą mieć wyłącznie podłoże polityczne. Zagranie na emocjach rusofobicznych wydawało się łatwiejsze, niż rozwiązanie problemu fałszerstw i prześledzenia skomplikowanych dróg reeksportu mięsa.
Również w grudniu w „Trybunie” opublikowano artykuł, w którym przytoczone zostały ustalenia Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. W toku prowadzonego blisko rok śledztwa prokuratura ustaliła, że świadectwa zostały sfałszowane między 29 czerwca a 10 września 2005 r. Dotyczyły 24 transportów wątroby wołowej, o łącznej wadze ponad 400 ton. Mięso, które rzekomo miało pochodzić z tarnowskiej filii Zakładów Mięsnych w Sokołowie Podlaskim, w rzeczywistości przypłynęło do Europy ze Stanów Zjednoczonych. Fałszerstwo zorganizowały dwie firmy zarejestrowane w stanie Arkansas. W Rosji obowiązywał wtedy zakaz wwozu wątroby wołowej pochodzącej z USA.
Wywołane skandalem embargo obniżyło ceny skupu żywca – powodując realny spadek dochodów rolników indywidualnych. Nie zmartwili się tym jednak handlowcy skupujący żywiec. Produkcja mięsa została przeniesiona na Węgry, Słowację i Litwę, a stamtąd gotowe produkty z polskich zwierząt okrężną drogą trafiają do Rosji.
Przeprowadzone w ostatnią niedzielę na Cyprze rozmowy unijnego komisarza ds. zdrowia Markosa Kyprianu z rosyjskim ministrem rolnictwa Aleksiejem Gordiejewem w sprawie zniesienia rosyjskiego embarga na import polskiego mięsa zakończyły się fiaskiem. Być może za deklarowanym poparciem ze strony Trójkąta Weimarskiego nie stoi realna chęć podjęcia stanowczych działań. W tym roku eksport mięsa z Niemiec, Danii, Holandii i Francji wzrósł o kilkadziesiąt procent. Kto chciałby podejmować działania, które mogłyby zagrozić tak korzystnej dla Zachodnich partnerów sytuacji?
Andrew Flood: Globalizacja - koniec epoki imperialnej?
Czytelnik CIA, Sob, 2007-04-21 19:22 PublicystykaCoraz modniejsze stało się używanie terminu "globalizacja" dla określania światowej ekonomii i międzynarodowych stosunków politycznych. Uważa się, ze globalizacja zajęła miejsce imperializmu, kiedy to garstka potężnych krajów otwarcie i bezpośrednio kierowała większością świata.
Coraz modniejsze stało się używanie terminu "globalizacja" dla określania światowej ekonomii i międzynarodowych stosunków politycznych. Uważa się, ze globalizacja zajęła miejsce imperializmu, kiedy to garstka potężnych krajów otwarcie i bezpośrednio kierowała większością świata.
Globalizacja - koniec epoki imperialnej?
Andrew Flood
tytuł orginału: Globalisation: the end of the age of imperialism?
Coraz modniejsze stało się używanie terminu "globalizacja" dla określania światowej ekonomii i międzynarodowych stosunków politycznych. Uważa się, ze globalizacja zajęła miejsce imperializmu, kiedy to garstka potężnych krajów otwarcie i bezpośrednio kierowała większością świata.
Czasopismo "szefów" "The Economist" wydało w lipcu poważny artykuł na temat tego Nowego Światowego Porządku (podkr.autora) pod tytułem "The New Geopolitics" (Nowa Geopolityka). Opisuje on ową przypuszczalną przemianę: "Erą imperialną były czasy kiedy kraje A, B i C przejmowały rządy w krajach X, Y i Z. Obecnie celem jest umożliwienie ludziom z X, Y i Z samostanowienia (w sensie własnych rządów nie zaś samorządności -przyp.tłum) i uwolnienie ich od miejscowych rządów twardej ręki, które odmawiają im takiego prawa."
Wielu ludzi lewicy, w tym niektórzy anarchiści, krytycznie przyjmuje powyższy opis Nowego Porządku Światowego. Zasadniczą ideą poruszaną tu jest to, że błyskawiczny przepływ pieniędzy możliwy dzięki zdobyczom "ery informacji" i wzrostowi liczby ludzi międzynarodowego biznesu oznacza, że czas imperializmu - kiedy to mocarstwa narodowe podporządkowały sobie świat - została zastąpiona przez bardziej abstrakcyjne i nieuchwytne, choć równie potężne rządy kapitału niezwiązanego z żadnym państwem.
Dlaczego anarchiści są przeciwnikami robotniczych partii politycznych?
Czytelnik CIA, Sob, 2007-04-21 19:15 PublicystykaCo kilka lat, gdzieś na świecie powstaje inicjatywa stworzenia "partii robotniczej". To dziwne, że choć podobne partie mogą się poszczycić bardzo mizernymi osiągnięciami, wciąż znajdują się ludzie, którzy myślą, że ich partia będzie inna.
Partie robotnicze na całym świecie obracają się przeciwko pracownikom, gdy tylko dojdą do władzy. Nie tylko dlatego, że władza ze swojej natury korumpuje ludzi, ale też dlatego, że w obecnym ładzie politycznym albo idzie się na ustępstwa na rzecz wielkiego biznesu i pracodawców, albo traci się miejsce na arenie politycznej.
Politycy partii pracowniczych starają się przekonać samych siebie, że wszystkie kompromisy, na które się godzą nie są aż tak szkodliwe, jak pozbawianie się władzy. W końcu ci politycy doszli do władzy, żeby pomagać robotnikom, więc czyż nie jest lepiej, gdy utrzymają się u władzy, nawet jeśli to nie zmieni absolutnie w niczym losu robotników?
Polscy pracownicy nie muszą daleko patrzeć, by znaleźć przykłady podobnego postępowania. Wystarczy spojrzeć na historię Solidarności. Przywódcy Solidarności wprowadzili zmiany w stronę ekonomii rynkowej, które miały przynieść bogactwo materialne robotnikom. W rzeczywistości nastąpił zmasowany atak na podstawy materialnego bytu robotników, oraz zostały ograniczone ich możliwości walki o swoje prawa. Obecny system ekonomiczny nie może być zreformowany na korzyść zwykłych pracowników. Jedyne, na co możemy liczyć, to to, że dostaniemy lepszą pozycję w globalnym łańcuchu wyzysku.
Oczywiście są pewne ugrupowania polityczne, które dążą do obalenia tego systemu. Wierzą one, że mogą tego dokonać przez wejście do rządu, lub przez politykę reform. Jednak nie wydaje się możliwe, by działania odgórne mogły przynieść pracownikom to, czego potrzebują, czyli możliwości współdecydowania w swoim miejscu pracy i w kraju, w którym żyją. Zamiast budować partie i wysyłać przedstawicieli do rządu i mieć nadzieję, że się nie skorumpują, pracownicy powinni organizować się w sposób oddolny, aby zyskać doświadczenie w demokracji bezpośredniej. Działania bezpośrednie mogą dużo skuteczniej wpłynąć na sytuację niż działania partii politycznych.
Warto też się zastanowić, kto stoi za projektami partii robotniczych i jaką politykę w rzeczywistości reprezentuje. W wielu krajach inicjatywy na rzecz partii robotniczych są organizacjami fasadowymi, lub narzędziem promocji marksizmu-leninizmu i trockizmu. Tak jest w przypadku Grupy na Rzecz Partii Robotniczej, która jest częścią trockistowskiej międzynarodówki. Jak dotąd tej grupie nie udało się zintegrować z ruchem pracowniczym. Jesteśmy pewni, że to nie ostatnia grupa polityczna, która będzie podejmować próbę wypłynięcia w świecie polityki na fali protestów pracowniczych.
Siłą pracowników nie jest tworzenie partii i udział w wyborach, ale skuteczna i konsekwentna walka na poziomie międzynarodowym i powszechny współudział w podejmowaniu decyzji, współwłasność środków produkcji i sprawiedliwy podział zasobów. Skuteczna walka jest oparta na organizacji oddolnej i samorządach.
Każdy przedstawiciel, którego wybieramy, by zrobił za nas coś, czego możemy dokonać sami i każdy polityk, któremu powierzymy swoje zaufanie, to krok dalej od walki pracowników o swoje prawa
https://cia.media.pl/trockistowscy_karierowicze_podgryzaja_greckich_anarc...
Zygmunt Bauman: Gapie w świecie globalnych zależności
Czytelnik CIA, Sob, 2007-04-21 19:06 PublicystykaFragment z książki "Społeczeństwo w stanie oblężenia" [Podaj Dalej no. 9]
Psycholog Petruska Clarkson proponuje prostą zdroworozsądkową definicję "gapia": "Gapiem określa się osobę, która nie jest aktywnie zaangażowana w sytuację, w której ktoś inny potrzebuje pomocy." Autorka podaje przykłady dla wyjaśnienia: "Być gapiem, to być świadkiem rasistowskich, misoginicznych lub homofobicznych żartów bez wyrażenia sprzeciwu. Inne przykłady takiego zachowania to pozwolić pijanemu przyjacielowi zasiąść za kierownicą, lub nie pomóc koledze, który padł ofiarą stresu, zmęczenia lub uzależnienia."
Opowiadanie obraźliwych dowcipów jest świadomym aktem opowiadającego, podobnie jak decyzja o prowadzeniu samochodu pod wpływem alkoholu. Osoba, która postępuje w ten sposób jest sama sobie winna. "Gapie" nie są odpowiedzialni za wybory podejmowane przez innych na ich oczach, a tym bardziej za łańcuch złych decyzji z przeszłości, które mogą kogoś postawić w sytuacji, gdzie nie ma dobrych wyborów. Gapie nie są "naprawdę" odpowiedzialni za okropieństwa, których są świadkami. Nie ponoszą winy. Ale, zdaniem Clarkson, niewinność nie jest wytłumaczeniem dla bierności i odmowy ruszenia palcem, by komuś pomóc. (To właśnie bierność jest grzechem gapia.) Argument o braku odpowiedzialności gapia jest bardzo często używany jako wymówka, wytłumaczenie i dowód prawości.
Warto jednak zauważyć, że zakres odpowiedzialności gapia, a zatem stopień jego niewinności rzadko jest czarno-białą kwestią. W większości przypadków jest to kwestia wzbudzająca niekończącą się polemikę. Powiązania przyczynowo-skutkowe można konstruować na szereg różnych sposobów. Ocena istotności danego czynnika, lub określonego działania (lub jego braku) jest zawsze decyzją oceniającego.
Istnieją jeszcze inne wątpliwości, jeszcze trudniejsze do ostatecznego rozstrzygnięcia. Czy sprawcy (czyli ci, którzy są rzeczywiście winni) dokonaliby swoich złych czynów, gdyby nie mogli liczyć na bezczynność i bierność ludzi wokół? Czy nie działaliby inaczej, gdyby nie mieli powodów by sądzić, że gapie raczej nie przekształcą się w aktorów? Gdyby nie żywili nadziei, że obrzydzenie i oburzenie świadków nie przekształci się w głośny protest, a już na pewno nie w aktywny opór?
Rudolf Rocker: Racjonalizacja przemysłu a klasa pracująca
Czytelnik CIA, Sob, 2007-04-21 18:36 Publicystyka-... Usiłują dowieść, iż niesłychany wzrost wydajności produkcji stanowi właściwą rękojmię praktycznej możliwości wprowadzenia socjalizmu. Przez dalsze zmechanizowanie produkcji i ustanowienie przez państwo obowiązkowej pracy dla wszystkich - w socjalistycznie zorganizowanym społeczeństwie stanie się możliwym zredukowanie czasu pracy do takiego minimum, że wszyscy mieć będą dosyć wolnego czasu dla swych szczególnie ulubionych zajęć. Argumenty te są znane. Dowodzą one, jak większość dzisiejszych socjalistów mało ceni najwyższe dobro ludzkie – wolność.
Czyżby naprawdę socjalizm miał być tylko sprawą żołądka, jak go tak często nazywają? Czy chodzi w rzeczy samej tylko o to, aby dostarczyć społeczeństwu, czy państwu przepisaną ilość pracy i aby człowiek, po wypełnieniu nałożonego na niego obowiązku w celu zapewnienia ogółowi względnego dobrobytu, mógł do woli cieszyć się swym życiem osobistym? Czyż socjalizm nie obejmuje też doniosłego psychicznego zagadnienia, które rozwiązanie posiada o wiele większe i bardziej decydujące znaczenie, niż wszelkie techniczne formy gospodarstwa?
Nie o to chodzi, aby przez nieustanny rozwój techniki, który człowieka degraduje do zwykłej maszyny, coraz bardziej skracać czas pracy. Co pomoże skrócony, nawet do niewielu godzin dziennie, czas społecznie niezbędnej pracy, jeśli człowiek odczuwa ją jako ciężki obowiązek, od którego niestety nie może się uwolnić. Nawet kilkugodzinny dzień pracy może stać się nieznośną niewolą, jeśli nie uda się uczynić pracy ponętną, jeśli się nie zdoła obudzić uczucia twórczej radości. Jedno z największych zadań socjalizmu miało przecież polegać na tym, aby człowiek znowu odnalazł radość w swej pracy, aby praca dla niego nie była jedynie społecznie konieczną pańszczyzną, ale w pierwszym rzędzie wypływem twórczego pędu do działania. Nie o to ostatecznie chodzi, ile godzin człowiek bywa zajęty pracą wytwórczą, ale o to, ile szczęścia i zadowolenia wewnętrznego dostarcza mu jego praca.
Anarchistyczna krytyka marksizmu
Czytelnik CIA, Sob, 2007-04-21 18:28 PublicystykaMarks i młodohegliści
Jako student Marks należał do tak zwanych młodoheglistów. Członkowie tej grupy, choć różniący się między sobą w wielu szczegółach, chcieli sprowadzić filozofię Hegla (1770-1831) na ziemię. To znaczy, uważali, że słynna Absolutna Idea Hegla jest nader abstrakcyjna; zamiast urzeczawiać ideę rozumu i śledzić jej ciągły rozwój przez całą historię ku całkowitej samoświadomości, powinno się badać rzeczywistych ludzi. Fryderyk Engels (1820-1895), wielki współpracownik Marksa, podkreślił w swych wspomnieniach, Ludwig Feuerbach a zmierzch klasycznej filozofii niemieckiej (1), znaczenie, jakie dla młodoheglistów miała teza Feuerbacha (1804-1872), że abstrakcje w stylu Hegla są w rzeczywistości projekcjami ludzkich potrzeb. Sam Marks we swych wczesnych pracach (np. Rękopisach ekonomiczno-filozoficznych (2), Świętej Rodzinie (3) czy Ideologii niemieckiej (4)) podkreślał tak, jak Feuerbach, że nierzeczywiste abstrakcje wywodzą się z alienacji człowieka z jego prawdziwej "istoty gatunkowej" (Gattungswesen). Jednak krytykował on Feuerbacha za bycie samemu zbyt abstrakcyjnym: Feuerbach, jak utrzymywał Marks, nie potrafił właściwie uwydatnić społecznych i historycznych przyczyn tej alienacji, przeciwko której tak protestował. Ale w czymkolwiek Marks różnił się od Feuerbacha, zgadzali się oni obaj co do tego, że Hegel porusza się na nierealistycznie abstrakcyjnym poziomie. Najbardziej szczegółową krytykę Hegla Marks zawarł w swej Krytyce heglowskiej "filozofii słuszności" (5). (Być może w tym punkcie warto zwrócić uwagę na fakt, że Hegel może był dużo mniej abstrakcyjny i bardziej radykalny politycznie, niż sądzili młodohegliści. Takie stanowisko przyjmuje Alexandre Kojéve w swej błyskotliwej pracy Introduction to the Reading of Hegel (6), jak również Shlomo Avineri (7). Inną znaczącą próbą marksizacji Hegla jest wciąż jeszcze Reason and Revolution Herberta Marcusego (8), choć nieprzejrzystość jego stylu czyni ją niedostępną dla wszystkich poza zaprzysięgłymi entuzjastami).
Jeśli chcesz stworzyć socjalizm musi być on oparty na wolności
Czytelnik CIA, Sob, 2007-04-21 17:25 PublicystykaPojęcia „ socjalizm i komunizm„ często są kojarzone z morderczymi dyktaturami ustanowionymi przez bolszewików w Rosji , potem powielonych przez ich zwolenników na całym świecie. Mimo, że głosili idee stworzenia wolnego i równego społeczeństwa ich autorytarne metody zakończyły się totalitarnym koszmarem. Również anarchiści dążą do stworzenia komunizmu, ale dla nas podstawowa rolę odgrywa wolność, nie tylko w przyszłym społeczeństwie ale w sposobie w jakim będzie ono budowane. Dlatego to kiedy mówimy o komunizmie mamy na myśli komunizm wolnościowym.
Upraszczając- komunizm wolnościowy istnieje gdy każdy ma równy głos w podejmowaniu decyzji które go dotyczą oraz ma zapewniony równy dostęp do korzyści płynących ze wspólnego życia w społeczeństwie. Co podsumowuje dobrze znane powiedzenie „od każdego według możliwościami dla każdego według potrzeb.”
Wolność bez socjalizmu?
Wady tak rozumianej wolności gdy nie ma się materialnych możliwości uczestniczenia w niej, są oczywiste. Jaki jest sens nominalnego „ bycia wolnym„ kiedy to nie stać cię na opiekę medyczna a zatem cieszenie się zdrowym życiem. Socjalizm zapewnił by wolność każdemu nie tylko dobrobyt. Socjalizm bez wolności? Bakunin powiedział “ Socjalizm bez wolności byłby okrucieństwem i niewolnictwem”. Autor odwoływał się do wizji scentralizowanego socjalizmu państwowego, w szczególności marksizmu, który jak przewidział, mógł skończyć się społeczeństwem totalitarnym, co okazało się jedna z bardziej trafnych hipotez nauk społecznych. Społeczeństwo które nie pozwala na swobodny rozwój jednostki nie jest warte walki.
Anarchizm socjalistyczny
Według anarchistów w momencie gdy robotnicy przejmą władze nad środkami produkcji zacznie się proces tworzenia socjalizmu. Nie ma powodu aby po rewolucji utrzymać system płac. Jako że nic nie powstaje w izolacji i każdy produkt jest wytworem społecznym, same produkty same powinny być uspołecznione. Nie da się jest ustalić realnej społecznej wartości czyjejś pracy ( nie warto nawet się nad tym zastanawiać). Liczy się wkład pracy każdego. Jakie znaczenia miałoby ilu jest chirurgów jeśli nie byłoby osób dbających o czystość i higienę ich miejsca pracy. Obie grupy maja swój wkład społeczny. Czemu dyskryminować jedna grupę względem innej, co tylko zachowa klasową strukturę społeczeństwa.
Praca wewnątrz systemu... Jeśli przyjmiesz ich reguły gry, przegrasz...
Czytelnik CIA, Pią, 2007-04-20 19:31 PublicystykaGrasz w zespole o bardzo ważnym przesłaniu. Chcesz, żeby dotarł on do jak największej liczby ludzi, dlatego starasz się, aby twoja kapela stała się bardziej popularna i sprzedawała mnóstwo płyt. Być może jesteś politycznym aktywistą, który twierdzi, że aby edukować ludzi w pewnych kwestiach należy koniecznie używać oficjalnych mediów. Na pierwszy rzut oka takie metody docierania do mas mają sens, bo w przeciwnym razie kto cię zauważy? Oczywiście zdajesz sobie sprawę, że idziesz na kompromis z systemem, z którym próbujesz walczyć, ale rezultaty są tego warte. Czy zatem wszyscy powinniśmy czynić ustępstwa? Warto się nad tym zastanowić, tak samo, jak warto pytać, czy ominięcie systemu bezwzględnej rywalizacji i masowego urabiania może nam pomóc zmienić świat. Co się stanie, jeśli przestaniemy być kompromisowi, przestaniemy grać w ich grę i skoncentrujemy wszystkie nasze wysiłki na tworzeniu własnych kanałów rozprzestrzeniania idei?
Rewolucja nie może być transmitowana przez TV
Oczywiście „oni” chcą cię w swoich telewizyjnych programach, audycjach radiowych, rockowych festiwalach, dużych wytwórniach. Dopóki ludzie oglądają i kupują ich rozrywkę, nie dbają o to, czy sprzedają popłuczyny czy anarchistyczną rewolucję. Dobrze wiedzą, że prędzej lub później konsumenci znudzą się beznamiętnymi bredniami, dostarczanymi im każdego dnia. Dlatego spece od rozrywki liczą na to, że dostarczysz im kolejnych idei i stylów - bez tego nie mieliby niczego nowego do sprzedania. Mają świadomość, że jeśli znajdą sposób na to, by sprzedać twoje własne oburzenie z powrotem tobie, robiąc kasę na frustracji, którą ich system rodzi, nie ma siły, żebyś wygrał. Zdają sobie sprawę, że niewykorzystywanie ich kanałów przy rozprzestrzenianiu przekazu może być bardziej niebezpieczne niż przesłanie, zawarte w korzystaniu z ich mediów. W związku z tym chcą, żebyś był podłączony. Świadomość, którą być może wywołasz za pośrednictwem telewizji lub CD sprzedanych w centrach handlowych, nie jest bardziej istotna niż świadomość potęgi jednostki działającej dla samej siebie. Oglądanie telewizji i robienie zakupów utrzymuje ludzi w pasywności - bezmyślnie oglądają wydarzenia, w których nigdy nie wezmą udziału oraz ludzi, których nigdy nie spotkają. Kupują to, co wciskają im korporacje, zamiast wziąć sprawy w swoje ręce, samemu grać muzykę, tworzyć własne idee, własne życie. Aby motywować ludzi do działań w ich własnym interesie, musisz wejść z nimi w bardziej bezpośredni kontakt.
IMPEL: pracownicy na próbę
Akai47, Czw, 2007-04-19 07:17 Kraj | Prawa pracownika | PublicystykaImpel HR Service jest jedną ze spółek grupy Impel specjalizują się w "leasingu pracowniczym". Pracownicy przez IMPEL HR Service są zatrudniani na umowy cywilnoprawne zamiast na umowy o pracę. Wynika z tego szereg konsekwencji dla pracowników. Osoby zatrudnione na podstawie umów cywilnoprawnych nie są objęte Kodeksem pracy, a więc nie przysługują im prawa, wynikające ze stosunku pracy.
Zawarcie umowy cywilnoprawnej pozwala pracodawcy w każdej chwili jej nie przedłużać i to bez podawania przyczyn. Tacy pracownicy nie mają prawa do urlopu, w tym urlopu na żądanie.
Pracownicy zatrudniani na umowę cywilnoprawną nie ma możliwości odwołania się do sądu pracy. Ci pracownicy także nie mają ochrony związkowej. Mogą należeć do związku zawodowego, ale chronieni są jedynie ci związkowcy, którzy mają umowy o pracę.
Czytamy na stronie firmy IMPEL jak reklamuje usługi "leasingowe":
http://www.impel.pl/hr_services_leasing_pracowniczy.php
"Do charakterystycznych cech pracy tymczasowej, można zaliczyć fakt, iż żadna umowa nie wiąże pracownika tymczasowego ze zlecającym (na rzecz którego pracownik w rzeczywistości świadczy pracę / usługę).
Korzyści dla Klienta:
Uelastycznienie poziomu zatrudnienia w zależności od potrzeb krótko- i długofalowych. Wykorzystanie pracowników tylko w takim wymiarze, w jakim są potrzebni.
Odciążenie od prac prawno-finansowych wynikających z zatrudniania pracowników (składki ZUS, rozliczenie podatku dochodowego, świadczenia socjalne, odprawy, urlopy.
Możliwość całkowitej rezygnacji lub wymiany pracowników na życzenie Klienta w bardzo krótkim czasie.
Możliwość wymiany personelu w ciągu pierwszych 4 godzin pracy, bez ponoszenia kosztów pracy w czasie tych godzin.
Zachowanie pełnej obsady stanowisk wraz z możliwością ciągłego korzystania z usług personelu czasowego, bez konieczności zatrudniania na stałe. Czas trwania takiej umowy uzależniony jest od potrzeb Klienta.
IMPEL – Praca nic nie warta
Akai47, Wto, 2007-04-17 23:47 Kraj | Prawa pracownika | PublicystykaZbliża się dzień protestu przeciw Impelowi, firmie, która zajmuje się m.in. usługami outsourcingowymi korzystając z pracy tymczasowej.
Firma ta wyzyskuje ludzi. Jest wiele przykładów ludzi zatrudnionych przez spółkę Impel, którzy nie dostają urlopów i są zmuszani do pracy w czasie choroby. Ci pracownicy mają zwykle wciąż odnawiane umowy zlecenia – nawet jeśli na stałe pracują w Impelu. W niektórych zakładach, pracodawca daje pracownikom do podpisania zobowiązanie, iż zrzekają się praw pracowniczych. Pracodawcy twierdzą, że podpisane umowy mają charakter umów cywilnoprawnych, a nie umów o pracę.
Impel dziś jest jednym z największych prywatnych pracodawców w Polsce, zatrudniającym blisko 20 tys. osób. W ubiegłym roku IMPEL miał wzrost o ponad 19,8 proc. w stosunku do zysków rok wcześniej. Firma jest bardzo zyskowna – bo nie chcą ludziom dobrze płacić i nie pozwalają im na żadną samoorganizację.
W marcu 2006 r. w Kostrzynie nad Odrą z firmy Impel-Tom zwolniono Jacka Rosołowskiego, bo chciał założyć organizację związkową Inicjatywa Pracownicza. Rosołowski wygrał pierwszą sprawę przed sądem pracy. Sąd orzekł, że powodem zwolnienia była działalność związkowa. Zarząd zemścił się za to na trzech członkach OZZ Inicjatywa Pracownicza, pozbawiając ich pracy, bo przed sądem pracy otwarcie mówili o bezprawiu, którego zarząd dopuszcza się wobec związkowców.
Taka jest firma IMPEL. Jakie wampiry stoją za tą firmą? Zobaczmy:
Józef Biegaj – współwłaściciel firmy, 108. pozycja na liście „Najbogatszych Polaków” tygodnika „Wprost” w 2005 r.
Grzegorz Dzik – współwłaściciel firmy, 93. pozycja na liście „Najbogatszych Polaków”, wiceprezydent Konfederacji Pracodawców Polskich.
Obecnym przewodniczącym Rady Nadzorczej jest prof. Krzysztof Obłój z Międzynarodowego Centrum Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego, który wcześniej był m.in. przewodniczącym Rady Nadzorczej PZU SA.
Andrzej Malinowski – członek Rady Nadzorczej Impela, prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich, były poseł z listy PSL, były członek rządów Z. Messnera, T. Mazowieckiego, W. Pawlaka.
Sylwester Cacek – członek Rady Nadzorczej Impela, przewodniczącego Rady Nadzorczej Dominet Banku SA (właścicielką 50,1 proc. akcji banku jest Dorota Cacek, małżonka Sylwestra.)
Ale trzeba przyznać, że najciekawszą postacią IMPEL-u jest jeden z byłych członków Rady Nadzorczej, który tam pracował przez ponad 8 lat. Krzysztof Krystowski jest byłym wiceprzewodniczącym Unii Pracy i Podsekretarzem Stanu w Ministerstwie Gospodarki i Pracy. Wywodzi się ze środowiska FMUP i był w kierownictwie Impela dokładnie wtedy, gdy ochroniarze tej spółki rozbijali protest robotników w Ożarowie Mazowieckim. Krystowski w latach 2000-2001 reprezentował polską branżę usług outsourcingowych na międzynarodowych konferencjach w Berlinie i Lizbonie. Następnie był prezesem zarządu Acta HR, spółki specjalizującej się w usługach outsourcingowych. Podczas wyborów parlamentarnych w 2005 r. Krystowski startował z pierwszego miejsca we Wrocławiu z list komitetu SdPL-UP-Zieloni 2004.
Noam Chomsky: Kontrola nad mediami
oski, Pią, 2007-04-13 19:07 PublicystykaPoczątki historii propagandy
Zacznijmy od pierwszej współczesnej operacji propagandowej, przeprowadzonej przez rząd. Stało się to za czasów administracji Woodrowa Wilsona. Gdy wybrano go prezydentem w 1916 roku, jego program głosił: ,,Pokój bez zwycięstwa’’ Było to w środku Pierwszej Wojny Światowej. Ówczesne społeczeństwo było nastawione wyjątkowo pacyfistycznie i nie widziało żadnego powodu, by angażować się w wojnę w Europie.
Ponieważ administracja Wilsona była zdecydowana na udział w wojnie, musiała jakoś temu zradzić. Stworzono więc rządową komisję propagandową – tak zwaną Komisję Creela. Udało się jej w ciągu sześciu miesięcy przemienić pacyfistyczne społeczeństwo w histeryczną, pałającą chęcią walki zbiorowość, pragnącą zniszczenia wszystkiego, co niemieckie, rozrywania Niemców na strzępy, przystąpienia do wojny i ocalenia świata. Było to znaczne osiągnięcie, które prowadziło do kolejnych. W tym samym czasie oraz później, po wojnie, wykorzystano identyczne techniki do wywołania histerycznej obawy przed tak zwanym Czerwonym Zagrożeniem. Umożliwiło to skuteczne zniszczenie związków zawodowych oraz likwidację tak niebezpiecznych problemów jak wolność prasy i myśli politycznej. Cieszyło się to znacznym poparciem mediów i establishmentu przemysłowego, które w istocie organizowały promowały większość tych działań, co walnie przyczyniło się do ich sukcesu.
Pośród tych, którzy aktywnie i entuzjastycznie partycypowali w tym procesie, byli ,,postępowi’’ intelektualiści, osoby z kręgu Johna Deweya. Byli oni bardzo dumni, co widać na podstawie ich ówczesnego piśmiennictwa, iż, jak to określali, ,,bardziej inteligentni członkowie społeczeństwa’’ – czyli oni sami – zdołali pchnąć niechętną zbiorowość do wojny przez wzbudzenie w niej strachu i szermowanie fanatycznymi sloganami. Wykorzystano w tym celu szeroki wachlarz środków. Sfabrykowano na przykład liczne opowieści o popełnianych przez Hunów okrucieństwach, o obrywaniu przez nich rączek belgijskim niemowlętom, o wszelkiego rodzaju okropnościach, na które nadal można natknąć się w podręcznikach historii. Były to bez wyjątku wymysły brytyjskiego ministerstwa propagandy, które postawiło sobie za cel – jak określało to na swoich tajnych naradach - ,,kontrolowanie myśli całego świata’’.Co bardziej istotne, pragnęło ono również kontrolować myślenie co bardziej inteligentnych członków amerykańskiego społeczeństwa, którzy szerzyliby dalej wysmażaną przez nie propagandę i pchnęli pacyfistyczne państwo w objęcia wojennej histerii. Zamiar ten udało się zrealizować, i to nadzwyczaj skutecznie. Płynie stąd nauka: państwowa propaganda, wspierana przez wykształcone klasy, gdy nie można się jej sprzeciwić, może przynieść olbrzymie rezultaty. Naukę tę przyswoili sobie Hitler i wielu innych, wcielając ją w życie po dziś dzień !
Wolnościowy komunizm, kapitalizm i akcja bezpośrednia
oski, Czw, 2007-04-12 23:31 Publicystyka | Ruch anarchistycznyCo to jest kapitalizm? Żyjemy w przepięknym świecie. Jest na nim w bród wszystkiego wokoło, by każdy mógł żyć wygodnie.
Tymczasem gdy kilku żyje w luksusie, większość z nas spędza całe swoje życie harując tylko po to, by przetrwać.
My, klasa pracująca, posiadamy bardzo mały zakres własności, toteż by przetrwać możemy robić tylko jedną z trzech rzeczy: pracować dla szefa, domagać się zapomogi, albo kraść. Ostatnie dwie możliwości nie są dostępne dla wszystkich, a dla większości za bardzo odpychające.
Na tym właśnie bazuje kapitalizm: musimy sprzedawać naszą zdolność do pracy – i godziny naszego życia – za płacę. To nasza praca produkuje rzeczy i zapewnia usługi, ale nasza pensja jest niższa niż wartość produktów, które wyprodukowaliśmy, czy usług które zapewniliśmy. Różnica pomiędzy wartością tego co robimy i tym jaką pensje dostajemy jest zyskiem, który jest nam odbierany. Ktoś odbierający telefony może stworzyć zysk dla szefa 400 zł, ale dostanie z tego tylko 50 zł. Resztę zabiera szef i nazywa to „zyskiem” – do którego jest on upoważniony, ponieważ jego jest biuro, gdzie odbiera się telefony. By robić pieniądze musisz mieć najpierw wystarczająco pieniędzy, by mieć coś na własność. W tym systemie bogaci stają się jeszcze bogatsi i potężniejsi, podczas gdy my stajemy się biedniejsi i, oczywiście, słabsi.
Kapitalizm produkuje rzeczy dla zysku raczej niż dla zaspokojenia potrzeb. Na przykład, w opanowanej przez głód Afryce, wielkie korporacje sieją przynoszące zysk uprawy, jak bawełna, podczas gdy miliony wokół głodują. Jeśli nie możesz spłacić hipoteki, twój dom zostaje ci odebrany. Kuracje i lekarstwa na śmiertelne choroby, których produkcja kosztuje nas grosze, są sprzedawane za tysiące złotych, podczas gdy miliony giną. Globalne ocieplenie i zanieczyszczanie wywołane paliwami kopalnymi zagraża przetrwaniu ludzkości na planecie, ale odnawialne źródła energii zagrażają zyskom korporacji naftowych. To dzieje się na całym świecie. Nie w tym problem, że kapitalizm się zepsuł i można go naprawić, problem w tym, że tak właśnie działa kapitalizm. Nieustępliwy popęd do akumulacji, zysku i ekspansji napędza kapitał. Zyski zawsze mają większe znaczenie niż ludzie i planeta, ponieważ jeśli korporacja nie osiągnie wystarczających zysków zbankrutuje albo zostanie wykupiona. Wojna, bieda, zbrodnia, głód i zniszczenie środowiska – to właśnie świadectwa tego, że kapitalizm funkcjonuje idealnie. To są również świadectwa tego, że jest on nie do utrzymania i musi zostać zastąpiony.
Czym chcemy zastąpić kapitalizm?
Nie chcemy zastąpić jednych szefów i polityków innymi, jak to miało miejsce w ZSRR. Chcemy znieść rząd i kontrolę produkcji przez rynek. Chcemy, aby robotnicy i pracownicy usług demokratycznie kontrolowali miejsce swojej pracy oraz chcemy, aby zwykli ludzie na całym świecie żyli wspólnie bez pieniędzy i władzy. Oto, co nazywamy wolnościowym komunizmem.
Wszystko to wydaje się bardzo nieprawdopodobne, ale obecnie jest to bardziej możliwe niż sądzisz. Pomyśl, kto obecnie robi najpotrzebniejsze rzeczy w społeczeństwie – ludzie którzy produkują dobra i świadczą usługi. My robimy! To my wiemy jak dokładnie należy zorganizować nasze miejsce pracy, ponieważ to jest coś, co robimy codziennie.
Wszyscy szefowie i udziałowcy jedynie zbierają środki i zabierają ogromną część zysków. Wyobraź sobie, o ile mniej pracy musiałbyś/musiałabyś wykonać, jeśli wszyscy ludzie zamiast wykonywać bezproduktywne zajęcia wykonywaliby pożyteczną pracę? Wielu z nas spędza znaczną część swojego życia w pracy, produkując zbędne rzeczy albo wykonując niepotrzebne usługi, jak produkty z umyślnie ograniczoną żywotnością, albo ubezpieczenia. Mielibyśmy więcej czasu, by robić to, co naprawdę chcemy i urzeczywistniać - nasze pragnienia. Bylibyśmy bardziej szczęśliwi i bardziej skłonni pomagać innym, ponieważ nie musielibyśmy marnować naszego życia na dojazdy do nudnej pracy, bezproduktywne zajęcia, czy przygotowywać się w szkole czy na uniwersytecie do bycia „dobrym”, „produktywnym” pracownikiem.
Po prostu zapytaj sam siebie: Ile czasu w tym tygodniu spędziłeś z ludźmi, których kochasz? A teraz spytaj sam siebie: Ile czasu spędziłeś w pracy?
Wszystko co byśmy robili służyłoby zaspokojeniu naszych potrzeb, toteż bylibyśmy bardziej skorzy do wytężonej pracy. Doskonałym przykładem może być to, co udało się wprowadzić podczas hiszpańskiej wojny domowej w 1936-39, kiedy fabryki na samorządnych terytoriach robotniczych zostały przejęte przez pracowników. Jak się okazało, były one bardziej efektywne niż pod kontrolą kapitalistów. A dziś w Argentynie, pracownicy fabryki ceramiki Zanon wykopali szefów i prowadzą ją samemu, pracując w lepszych warunkach niż wcześniej.
Idea, że potrzeba jest jakaś grupa centralna albo jednostka do zarządzania, bo inaczej nic nie zostanie zrobione, jest śmieszna. Pomysł, że pracujemy wydajniej z kierownikiem zginającym nasze karki, zabierającym nam zysk i mówiącym nam co mamy robić, nie ma sensu gdy spojrzymy trochę głębiej na problem. Podczas korporacyjnej konferencji jeden z mówców zapytał dlaczego robotnicy pracując ciężko 8 godzin dziennie, wracają do domu i pracują ciężko w domu lub ogrodzie.
Odpowiedź jest prosta: ponieważ tak chcą. W pracy, wiemy że ciężka praca nie przyniesie nam pożytku i jak tylko szef zniknie za rogiem, my oczywiście zaczniemy się obijać. Dlaczego mielibyśmy pracować ciężej dla kogoś, kto nas wyzyskuje? W ogrodzie, czy domu robimy co chcemy i kiedy chcemy, dla naszych własnych potrzeb i możemy pracować ciężej dla samych siebie, niż dla wiecznie głodnej zysków korporacji, która używa nas jak maszyn, które można kupić i sprzedać.
Rzeczy takie jak te, z codziennego, teraźniejszego życia, są przykładami wolnościowego komunizmu w praktyce i, co ważniejsze, są one widoczne w praktyce zwykłych ludzi zmagających się z wyzwaniami codziennego życia. Fundamentem społeczeństwa socjalistycznego jest współpraca równych ludzi. Nasza wrodzona zdolność do współpracy, potrafi przejawić się nawet w kapitalistycznym świecie – od małych rzeczy, jak organizowanie przyjęć, gdzie różni ludzie przygotowują i przynoszą jedzenie i napoje, a potem sprzątają, do wielkich wolontariackich organizacji jak the Royal National Lifeboat Association. Rzeczy takie jak te pokazują, że świat wolny do szefów i rządu jest możliwy. Rzeczy takie jak te pokazują, że wolnościowy komunizm jest możliwy.
Jak chcemy osiągnąć wolnościowy komunizm?
Wszystko to brzmi pięknie i trudno uwierzyć, że ktokolwiek chciałby być przeciwny temu. Jednakże jest takich wielu. Rządzące instytucjonalne struktury są tak ukształtowane, że nie mogą oddać swojej władzy i przywilejów. Jeśli pojedyncza korporacja albo rząd zdecyduje, że obecny system jest niesprawiedliwy i będzie starać się to zmienić, to taka korporacja zbankrutuje albo zostanie wykupiona. Rząd realizujący postępową politykę – pozostający w izolacji i nie naciskany przez masowy ruch – upadnie z powodu ucieczki kapitału, oszczerstwa mediów, czy też interwencji zbrojnej. Musimy odebrać im władzę i realizować władzę nad swoim życiem samemu. Jednakże, jakkolwiek pracownicy przeważają liczebnie nad szefami w kraju i za granicą, szefowie mają policje na swoich usługach do bicia nas, areszty i więzienia do zamykania nas, wojsko do strzelania do nas, szkoły i korporacyjne media do oszukiwania nas i masę innych instytucji utrzymujących nas w uległości.
Dlatego właśnie istnieje potrzeba rewolucji. Przede wszystkim: ideowej. Musimy przestać wierzyć w kapitalizm. Musimy zacząć widzieć siebie nawzajem jako równych i solidarnych pracowników, jako klasę, która jest skutecznie dzielona przez rasizm, seksizm i wszystkie inne idiotyczne uprzedzenia. Jednakże, zmiana naszych idei to nie wszystko. Ponieważ klasa kapitalistów nie odda nam swojej władzy bez walki, musimy być przygotowani do obrony wszelkich zdobyczy wolności, które chcą nam zabrać. Gminy powinny zostać poddane bezpośredniej kontroli społeczeństwa. Miejsca pracy powinny zostać przejęte przez ludzi, którzy tam pracują i pracować dla potrzeb społeczeństwa, nie dla szefów. Zrobiliśmy to wcześniej i możemy to zrobić teraz. Musimy po prostu zdać sobie sprawę z naszej kolektywnej, klasowej siły.
Co powinienem teraz zrobić?
Organizuj się. Zbierz się razem z podobnie myślącymi ludźmi swojej społeczności i zacznijcie tworzyć grupę w celu budowania poczucia solidarności w waszej dzielnicy. Załóżcie wspólnotę grup i związki sąsiedzkie i uczcie się jak żyć razem bez policji, panów i innych reprezentantów rządu czy wielkiego biznesu.
Zjednocz się ze współpracownikami, by zażądać lepszej płacy i warunków pracy, a jeśli szef odmówi, rozpocznijcie wspólną akcję jak spowolnienie pracy, czy strajk, by spełnił wasze żądania. Organizujcie silne grupy i sieci w miejscu pracy i związkach zawodowych. Wraz z innymi pracownikami zwolnijcie swojego szefa! Łącz się z innymi ludźmi w swojej szkołach, czy uniwersytetach, i walcz o poprawę sytuacji. Jeśli starają się podnieść opłatę za nauczanie – zorganizuj masową odmowę płacenia.
Cokolwiek robisz, upewnij się czy twoja organizacja odnosi się do twojego normalnego, codziennego życia. Jedynie przez nasze bezpośrednie zaangażowanie w daną sprawę, możemy zbudować silny ruch i lepszy świat.
Kolektywne akcje pracujących ludzi i ich rodzin w Anglii zatrzymały wprowadzenie przez Margaret Thatcher podatku pogłównego w 1990 r. Doprowadziły też do znacznego podniesienia standardu życia w przeciągu 200 lat. Na całym świecie walka klasy pracującej doprowadzała do rewolucji, obalała dyktatury i wywalczyła krótszy czas pracy… lista jest bardzo długa. Gdy działamy razem możemy osiągnąć wszystko.
Bądźmy realistami – żądajmy niemożliwego!
libcom group, 2005
http://libcom.org/thought/libertarian-communism-capitalism-direct-action...
https://cia.media.pl/syndykalizm_rewolucyjny_anarchizm_komunistyczny
https://cia.media.pl/przemysl_bez_szefow
Ocena Salonowej Lewicy: Anarchiści są za bardzo liberalni, nie dość rewolucyjni
Akai47, Śro, 2007-04-11 22:05 PublicystykaDziś w salonie Krytycznej Politycznej odbyło się spotkanie o książce Piotra Laskowskiego „Szkice z dziejów anarchizmu”. Spotkanie mi się podobało, choć czasami niektóre opinie wypadły dość banalnie i niewłaściwie. W każdym razie, dziękuję KP za zorganizowanie tego spotkania – chętnie wpadnę na kontynuację.
I dziękuję KP za dość ciekawe odkrycie – myślę, że to jest pomysł sezonu: że problem z anarchistami współczesnymi jest taki, że anarchiści są liberałami, nie rewolucjonistami.
Wątek ten zaczął Daniel Grinberg, znany historyk. Jak wielu liberalnych historyków, cierpi na syndrom starego dziada historyka: objawami takiego syndrom jest nadmiar romantycznej nostalgii za przeszłością i przesadzone twierdzenia, że zawsze to, co było wcześniej, było lepsze. Zwykle ten syndrom towarzyszy pewnej ślepocie i niekonsekwencji. Objawia się to twierdzeniem, że kiedyś pewne postawy i czyny były na miejscu, ale obecnie nie można już sobie tego wyobrazić. Wrócimy do tego pomysłu za chwilę.
Grinberg stwierdził, że obecni anarchiści są rzekomo zbyt liberalni i nie rewolucyjni – coś, co niektórzy ludzie powtórzyli w ciągu spotkania. Więc następnym razem, gdy jeden z nas, rewolucjonistów skomentuje, że niby coś jest reformistyczne, albo że dobrze, by jakiś ruch bardziej myślał o radykalnej ekonomii, albo odrzucił część swojej mizernej liberalnej ideologii, proszę nie komentujcie tu, że warto być umiarkowanym, że nie warto straszyć ludzi słowem „rewolucja”. Że nie będzie żadnej rewolucji i lepiej tworzyć NGO-sy razem z liberałami. Jak się okazuje – właśnie te słowa mogą zepsuć nasz wizerunek wśród intelektualnej elity!
Oczywiście niektórzy protestowali – np. Św. Sanczo (ten z Rozbratu, nie ten o którym pisze Marks). Stwierdził, że robi wszystko co trzeba i że jest rewolucyjny. Moment ulgi ze strony anarchistów – jednak ktoś z zebranych mówców jest prospołeczny i chcę działać rewolucyjnie! Św. Sanczo bardzo starannie powiedział, co robi dla sprawy, dla ludu i dla rewolucji.