Publicystyka
"Pokaże ci, co to znaczy komuś jebnąć" - relacja zatrzymanego aktywisty
wiatrak, Czw, 2012-08-30 10:13 Kraj | Publicystyka | RepresjePoniżej publikujemy relację zatrzymanego przez policję po zakończeniu nielegalnej eksmisji skłotu Warsztat na ul Podgórze.
Dnia 29.09 uczestniczyłem w akcji obrony skłotu na ulicy Podgórze. Byłem jedną z osób potraktowanych gazem. Gdy zostałem zaprowadzony do karetki, krótko po tym jak sanitariusze udzielili mi pierwszej pomocy do karetki weszło dwóch funkcjonariuszy (jeden w cywilu, jeden z długą bronią) weszli do karetki i usiłowali mnie zakuć w kajdanki. Doszło do szarpaniny. Oparłem się, gdyż nie została mi jeszcze do końca udzielona pomoc. Ostatecznie policjant w cywilu zdołał skuć jedną z moich rąk i przykuł się do mnie. Zostałem wraz z innymi osobami przewieziony do szpitala, gdzie pomocy udzieliła mi lekarz okulista. Zapisała mi maść na podrażnione oczy, jednak policjant na początku stwierdził, że sam mam sobie ją wykupić. Odparłem, że skoro jestem zatrzymany, ten obowiązek spoczywa na policji, na co od odparł, że na pewno nie on będzie kupował mi lekarstwa.
Zostałem przewieziony na komisariat na Al. Marcinkowskiego, wprowadzony na hol, gdzie znajdowali się policjanci interweniujący na Podgórzu. Z miejsca posypały się na mnie obelżywe uwagi, skuli mi też ręce na plecach w taki sposób, że bardzo mocno uciskały mi przeguby, po czym kazali mi stać odwróconym do ściany. Co chwilę wysłuchiwałem kolejnych obelżywych uwag, które starałem się ignorować.
Po około półtorej godziny inny policjant wprowadził zatrzymanego w zupełnie innej sprawie z prośbą, by policjanci kilka minut go popilnowali. Podszedł do niego policjant Tomasz Woliński i powiedział do zatrzymanego "stań tu ryjem do drzwi". Mężczyzna odpowiedział: "nie mam ryja, tylko twarz". Tomasz Woliński natychmiast uderzył go pięścią w prawy bok i zaczął popychać na drzwi. Trwało to chwilę.
Funkcjonariusz Tomasz Woliński był obecny wcześniej podczas interwencji na Podgórzu, gdzie zachowywał się wyjątkowo agresywnie i bez żadnego powodu, jeszcze zanim drzwi kamienicy zostały otwarte, szarpał i dusił jedną ze zgromadzonych osób (zobacz zdjęcie poniżej – red.).
Gdy zaatakowany przez Wolińskiego mężczyzna wychodził wraz z policjantem z holu komisariatu powiedziałem mu, że jestem gotowy poświadczyć, że policjant Tomasz Woliński go pobił, co wywołało kolejne drwiny. Po chwili funkcjonariusz Woliński podszedł do mnie i powiedział, że mi dopiero pokaże co to znaczy komuś jebnąć, po czym uderzył mnie pięścią w splot słoneczny, a następnie lewą ręką chwycił mnie za głowę i zaczął na przemian kopać mnie kolanem i uderzać pięścią w splot. Dostałem ok. 6-8 uderzeń, po czym zostałem puszczony. Żaden ze zgromadzonych policjantów nie zareagował. Po chwili inny policjant wszedł na hol i zapytał wciąż stojącego przy mnie Tomasza Wolińskiego czy może zamknąć drzwi. Inni policjanci powiedzieli mu, że "rzucił się na Tomka". Cały czas miałem skute na plecach ręce. Stanąłem z powrotem pod ścianą starając się nie stracić przytomności.
Dalsze czynności przebiegały standardowo. Zostałem wypuszczony o 21.30 z zarzutem znieważenia policjanta, to jest art. 226 k.k.
Relacja i zdjęcia: Rozbrat.org
Anton Pannekoek: Między własnością publiczną a własnością wspólną
wiatrak, Śro, 2012-08-29 23:47 Gospodarka | PublicystykaPrzejęcie środków produkcji z rąk klasy kapitalistów i oddanie je w ręce robotników jest powszechnie uznanym celem socjalizmu.
Bywa on niekiedy określany jako własność publiczna, a czasem wspólna własność aparatu produkcji. Jednakże między tymi pojęciami istnieje wyraźna i fundamentalna różnica.
Własność publiczna jest taką formą własności, tj. prawem dysponowania,w której społeczeństwo jest reprezentowane przez publiczny organ – przez rząd, władzę państwową czy inne rodzaje ciał politycznych. Osoby tworzące te organizacje, czyli politycy, oficjele, liderzy, sekretarze, menadżerowie, są bezpośrednimi dysponentami aparatu produkcji, kierują i regulują procesem produkcji, jak również zarządzają robotnikami. Własność wspólna stanowi dla robotników możliwość samodzielnego zarządzania. Sama klasa robotnicza – rozumiana w najszerszym znaczeniu jako wszyscy uczestniczący w prawdziwie produkcyjnej pracy, w tym pracownicy, rolnicy, naukowcy – jest bezpośrednim dysponentem aparatu produkcji, zarządzania, kierowania oraz regulowania procesem produkcji, stanowiącego w rzeczy samej ich wspólną pracę.
W systemie publicznej własności robotnicy nie są panami własnej pracy. Mogą być lepiej traktowani, a ich zarobki – względnie wyższe niż w systemie prywatnym, nadal jednak podlegają wyzyskowi. Wyzysk nie oznacza, że robotnicy po prostu nie uzyskują pełnego produktu swojej pracy. Niemała część musi zawsze zostać wydana na aparat produkcji oraz na nieprodukcyjne, choć niezbędne, części społeczeństwa. Wyzysk polega na tym, że inni, wchodzący w skład odmiennej klasy, zarządzają produktem oraz jego dystrybucją. Inni zaś decydują jaka część powinna zostać przeznaczona dla robotników w postaci pensji, jaką część zachowają dla siebie oraz jaka zostanie przeznaczona na inne cele. W systemie własności publicznej te zagadnienia należą do regulacji procesu produkcji, co jest obowiązkiem biurokracji. Stąd, w Rosji, biurokracja jako klasa panująca, jest władcą produkcji i produktu, zaś klasę wyzyskiwaną stanowią rosyjscy robotnicy.
W krajach Zachodu znamy jedynie własność publiczną (w niektórych sektorach) kapitalistycznego państwa. W tym momencie możemy zacytować znanego angielskiego pisarza „socjalistycznego” G. D. H. Cole’a, dla którego socjalizm jest równoznaczny z własnością publiczną. Według niego:
„Lud nie mógłby być bardziej sprawny w zarządzaniu przemysłem aniżeli cała organizacja udziałowców w dużym nowoczesnym przedsiębiorstwie (…) Zarówno w okresie socjalizmu, jak też w okresie zakrojonego na szeroką skalę kapitalizmu, niezbędne byłoby powierzenie rzeczywistego zarządzania przedsiębiorstwem przemysłowym opłacanym specjalistom, którzy zostaliby wybrani na zasadzie ich eksperckiej wiedzy oraz określonych zdolności w wybranych dziedzinach pracy” [1]
„Nie ma powodu by domniemywać, iż uspołecznienie jakiegokolwiek sektora przemysłowego oznaczałoby wielką zmianę w składzie osób, które nim zarządzają” [2]
Innymi słowy: struktura pracy produkcyjnej pozostanie taka, jaka była w okresie kapitalizmu – robotnicy będą w służalczym stosunku wobec rządzących dyrektorów. Najwyraźniej nie przychodzi na myśl „socjalistycznemu” autorowi to, że lud – który głównie składa się z robotników, będących zarazem kadrą produkcyjną – jest całkowicie zdolny do zarządzania przemysłem,na który składa się jego własna praca.
Niekiedy robotnicza kontrola jest wymagana jako poprawka wobec zarządzanej przez państwo produkcji.Żądanie kontroli, nadzoru od przełożonego wskazuje na uległy stosunek ze strony bezradnych obiektów wyzysku. Wtedy można kontrolować czyjąś pracę,(nie chcesz by kontrolowano pracę, bo ty sam to robisz). Praca produkcyjna, produkcja społeczna, jest prawdziwym interesem klasy robotniczej. Jest to treść jej życia, jej własnej aktywności. Może ona sama sprawować opiekę, jeśli tylko brak aparatów bezpieczeństwa lub władzy państwowej, która trzyma ją od tego z daleka. To ona posiadają w swoich rękach narzędzia i maszyny, to ona ich używa i nimi zarządza. Nie potrzebuje ani panów by nią dowodzili, ani zasobów finansowych by sprawować kontrolę nad panami.
Własność publiczna jest programem „przyjaciół” robotników, którzy wielki wyzysk prywatnego kapitalizmu chcą zastąpić łagodnym zmodernizowanym wyzyskiem. Własność wspólna jest programem klasy robotniczej walczącej o własne wyzwolenie.
Nie piszę oczywiście o socjalistycznym lub komunistycznym społeczeństwie w późniejszej formie rozwoju, kiedy produkcja będzie już tak zorganizowana, że nie będzie stanowiła problemu,a wówczas każdy będzie czerpał z zasobu dóbr wedle swoich potrzeb, oraz kiedy to idea własności w ogóle zaniknie. Piszę o czasie, w którym klasa robotnicza zdobywa władzę polityczną i społeczną, oraz stoi przed zadaniem organizacji produkcji i dystrybucji w bardzo niesprzyjających warunkach. Obecnie, jak również i w niedalekiej przyszłości, walka klasowa robotników będzie mocno zdeterminowana przez aktualne cele – czy to w ramach własności publicznej, czy wspólnej – które będą w tym czasie urzeczywistniane.
Jeśli klasa robotnicza odrzuci własność publiczną z jej niewolą i wyzyskiem oraz zażąda własności wspólnej wraz z wolnością i samorządnością, nie będzie w stanie tego zrobić bez spełnienia pewnych warunków oraz podjęcia się pewnych obowiązków. Własność wspólna robotników implikuje po pierwsze to, że wszyscy wytwórcy są posiadaczami środków produkcji oraz używają ich w dobrze zaplanowanym systemie społecznej produkcji. Po drugie, sugeruje również, że we wszystkich warsztatach, fabrykach i przedsiębiorstwach personel reguluje swą własną kolektywną pracę jako element całości. Stąd muszą oni stworzyć organy, dzięki którym zarządzają jako personel własną pracą, a także społeczną produkcją w ogóle. Instytucja państwa i rządu nie może służyć temu zamiarowi, ponieważ jest ona organem dominacji, koncentruje główne kwestie w rękach grupy rządzących. W socjalizmie te kwestie składają się na społeczną produkcję, dlatego są one sprawą wszystkich, każdej załogi, każdego robotnika, po to, aby mogli oni poddawać je pod dyskusję i decydować na ich temat w każdym momencie. Ich organy muszą składać się z delegatów posyłanych, a by reprezentować ich opinie, takich którzy będą stale powracać i zdawać raport z wniosków do jakich doszli w ramach zgromadzenia. Dzięki takim delegatom, którzy w każdym momencie mogą być zmienieni lub odwołani, zrzeszenie mas robotniczych w mniejsze i większe grupy może zostać ustanowione, zaś organizacja produkcji zabezpieczona.
Owe ciała złożone z delegatów, dla których przyjęła się nazwa rad robotniczych, są tym, co możemy nazwać polityczną organizacją, właściwą celom wyzwolenia klasy robotniczej od wyzysku. Nie mogą one zostać stworzone odgórnie, muszą zostać ukształtowane poprzez praktyczną aktywność samych robotników, w odpowiednim momencie. Tacy delegaci nie są parlamentarzystami, nie są rządzącymi, czy liderami, ale mediatorami, specjalnymi łącznikami, którzy stanowią połączenie pomiędzy podzielonym personelem przedsiębiorstwa, łączących odmienne opinie w jedno wspólne stanowisko. Własność wspólna wymaga wspólnego zarządzania tak pracą, jak i aktywnością produkcyjną. Może być to jedynie zrealizowane, gdy wszyscy robotnicy będą mieli swój udział w samo-zarządzaniu tym, co jest podstawą oraz treścią życia społecznego oraz tylko wtedy, gdy skonstruują ograny, które połączą ich odmienne chęci w jedno wspólne działanie.
W związku z tym, że takowe rady robotnicze będą pełnić niewątpliwie poważną rolę w przyszłej organizacji walki i dążeń robotniczych, zasługują na znaczącą uwagę oraz badanie ze strony tych, którzy są za bezkompromisową walką i wolnością klasy robotniczej.
przełożył Bartosz Ślosarski
[1] G. D. H. Cole, Modern theories and forms of organization, [w:] An outline of modern knowledge, red. W. Rose, Madison 1931, s. 674
[2] Tamże, s. 676
Tekst skopiowany ze strony Praktyki Teoretycznej
https://cia.media.pl/pannekoek
https://cia.media.pl/wlasnosc
Duda, Lenin i lewica
oski, Wto, 2012-08-28 23:29 PublicystykaU niektórych lewicowców akt odcięcia Lenina przez Dude został uznany za jednoznacznie antylewicowy happening. Posypały się krytyczne komentarze. Czy słusznie?
Solidarność może i jest konserwatywnym związkiem zawodowym, odpowiedzialnym za wprowadzenie neoliberalizmu w Polsce. Również za Tuska i Balcerowicza, jak i za demobilizację ludzi pracy. Czyn ten może i wzmacnia prawicową propagandę i był zrobiony pod PiS. Również komentarz, że „przed świętami robi się porządki”, może sugerować określone stanowisko ideologiczne. Jako opowiedzenie się za uświęconą hierarchią, świętem od czasu do czasu i postem przez większą część roku dla szerokich mas. Ale można powiedzieć, że dla Solidarności i Dudy Lenin to symbol ucisku ludzi pracy przez aparat państwowy, to symbol wcześniejszej władzy, z którą w zgodzie nie żyli. W tym kontekście często używane jest pojęcie „komunizmu”, który przecież nie wszyscy lewicowcy akceptowali, a wielu ostro krytykowało. Można to więc potraktować, jako zemstę na trupie, która temu trupowi nie zaszkodzi, a mszczącemu poprawi nastrój. Odcięcie więc Lenina to wyrażenie niezgody na to, co było, na represje wobec pracowników, przeciwników reżimu, dławienia samorządności, itd. Wtedy czyn nie jest aż tak jednoznaczny politycznie.
To, że chcąc nie chcąc wspiera prawicową narrację i niektórym osobom może sugerować, że wciąż walczą z „komuną”, często w imię nieskrępowanego niczym kapitalizmu, dzięki czemu pracownicy idą ramię w ramię z Nową Prawicą, przeciwko socjalistom, to jedna sprawa. To cały problem Solidarności, która czasami potrafi coś zadziałać, ale raczej wikła się w polityczne spory i utrzymuje pracowników w bierności i dezorientacji. To, czy odetną Lenina czy nie, nie czyni ich prawicą, czy lewicą. I to mnie najbardziej przeraża w komentarzach niektórych ludzi lewicy.
Czy w Polsce potrzebna jest aksamitna rewolucja liberalna?
oski, Sob, 2012-08-25 19:46 Klerykalizm | PublicystykaProfesor W. Krysztofiak na swoim blogu wzywa do antyklerykalnej, aksamitnej rewolucji, mającej na celu wprowadzenie liberalnych zasad do debaty publicznej. Jest to kolejny głos protestu w obliczu ofensywy ideologicznej Kościoła, nieustannie obrażającej uczucia ateistyczne. Niestety, to ateiści, racjonaliści, agnostycy są represjonowani i szykanowani. Zdaje się, że w Polsce kochać kler mogą jedynie ministranci – często wbrew swej woli.
Trudno się nie zgodzić, że debata publiczna daleka jest od standardów liberalnych. Słusznie zauważa Krysztofiak, że mamy do czynienia raczej z publiczną przestrzenią milczenia, przestrzenią skolonizowaną przez bełkotliwy monolog polityków i kleru. Nie ma za bardzo co mówić o standardach. Chamstwo i ignorancja uchodzą za błyskotliwość, przebłysk inteligencji. Rozkwitają idiotyczne pseudo-koncepcje, wspierane przez kato-prawicę.
Podziemna działalność polskich anarchosyndykalistów podczas okupacji hitlerowskiej
Czytelnik CIA, Sob, 2012-08-25 19:44 Historia | Publicystyka | Ruch anarchistycznyOrganizacja o której mowa była jedną z wielu lewicowych organizacji konspiracyjnych. Jej powstanie było efektem dość wyrazistej linii politycznej Związku Syndykalistów Polskich narzuconej przez lewicowych działaczy wywodzących się ze Związku Patriotycznego.
Wśród ludzi niejako wykluczonych z ZSP znaleźli się działający przed wojną w związkach zawodowych anarchiści. SOW należy do jednej z najbardziej tajemniczych organizacji polskiego podziemia o której niewiele wiadomo jednak jej wkład w walkę z wrogiem był nie był dużo mniejszy od innych grup lewicowych. Stąd też należy się im poświęcenie uwagi.
Genezą powstania dwóch organizacji konspiracyjnych o profilu syndykalistycznym była jak już wspomniałem duża separacja ideowa ZSP. Jej korzenie sięgają jednak jeszcze czasów przedwojennych. ZSP było tworzone przez dawnych liderów tzn. Kazimierza Zakrzewskiego, Jerzego Szuriga, Stefana Szwedowskiego i Stefana Kapuścińskiego. W tworzeniu organizacji brała też udział lewicowa frakcja Związku Patriotycznego. Jeszcze przed wojną dość często dochodziło do konfliktów między tym środowiskiem, a anarchistami działającymi w Związku Związków Zawodowych. To również wywarło wpływ na kształt organizacji.
25 lat reformizmu
wiatrak, Sob, 2012-08-25 10:47 Historia | Publicystyka | Ruch anarchistyczny25 lat upłynęło od chwili zjednoczenia się umiarkowanego kierunku robotniczych związków zawodowych. Z okazji tej święci Międzynarodowa Federacja Związkowa w Amsterdamie jubileusz, związany z „tygodniem propagandy” w poszczególnych krajach na terenie międzynarodowym.
W związku z tym chcemy zobrazować politykę Międzynarodówki Amsterdamskiej wskazać jakimi drogami iść winna międzynarodowa walka ekonomiczna.
Celem międzynarodowej organizacji robotniczej, stojącej na gruncie walki klas, powinno być praktyczne zbratanie wyzyskiwanych wszystkich krajów i zespolona walka międzynarodowa z kapitalizmem o polepszenie bytu ogółu robotniczego całego świata i o zapanowanie wolnego ustroju socjalistycznego.
Kim byli Sacco i Vanzetti?
wiatrak, Śro, 2012-08-22 23:34 Historia | Publicystyka | Represje | Ruch anarchistycznyW latach dwudziestych władze Stanów Zjednoczonych rozpoczęły szeroko zakrojoną akcję represji, skierowaną przeciwko ruchom antykapitalistycznym. W szczególności uderzyła ona anarchistów i anarchosyndykalistów. Symbolem tych dni jest historia Sacca i Vanzettiego.
15 kwietnia 1920 w Massatchusets, dokonano zuchwałego napadu nakasjera firmy obuwniczej. W wyniku strzelaniny zginął konwojent. Kasjer zmarł później w wyniku odniesionych ran.
Ponieważ sprawcy wyglądali na cudzoziemców, policja rozpoczęła poszukiwania wśród emigrantów. Wkrótce aresztowani zostali podejrzani: 28-letni szewc Nicole Sacco i 32-letni sprzedawca ryb Bartolomeo Vanzetti. Ponieważ posiadali broń, oskarżono ich o udział w napadzie. Dodatkowo byli oni anarchistami i aktywnie działali na rzecz obalenia kapitalizmu.
W latach dwudziestych władze Stanów Zjednoczonych rozpoczęły szeroko zakrojoną akcję represji, skierowaną przeciwko ruchom antykapitalistycznym. W szczególności uderzyła ona anarchistów i anarchosyndykalistów. Rozbita została wówczas między innymi anarchosyndykalistyczny związek zawodowy IWW (Robotnicy Przemysłowi Świata) oraz amerykańska partia socjalistyczna. Wszystkie strajki robotnicze, które miały miejsce w tym okresie były traktowane jako "bolszewicka dywersja", tak jak w przypadku strajku w Seattle, kiedy to burmistrz zdecydował się na skierowanie przeciw protestującym policji i wojska. Również demonstracje pierwszomajowe były brutalnie atakowane przez policję. Przybierały na sile represje.
Polscy narodowcy ręka w rękę z okupantem - marzec 1940
wiatrak, Śro, 2012-08-22 21:47 Kraj | Historia | Publicystyka | Rasizm/NacjonalizmArtykuł dość dosadnie pokazujący co robili polscy narodowcy po przejęciu władzy przez Hitlera.
„Jesteśmy jednym z tych ruchów, które jak faszyzm we Włoszech, hitleryzm w Niemczech, obóz Salazara w Portugalii, karlizm i falanga w Hiszpanii obalają stary system masońsko – plutokratyczno – socjalistyczno – żydowski i budują porządek nowy, porządek narodowy.”
- Jędrzej Giertych – Stronnictwo Narodowe (O wyjście z kryzysu (1938), s. 31.)
Dzieje polskiej prawicy narodowej w okresie II wojny światowej przedstawiane są jako dzieje chwalebne. Nacjonaliści mówią „ginęliśmy w Palmirach”, „walczyliśmy w Powstaniu Warszawskim” albo „broniliśmy Żydów”, a każdy nasz wróg był zdrajcą. Problem pojawia się, kiedy zagłębiamy się bardziej w historię wojny i okupacji na terenie Polski, a konkretniej Warszawy. Zauważamy, że oprócz Związku Jaszczurczego stworzonego przez ONR-ABC istniała jeszcze jedna organizacja nacjonalistyczna stworzona przez drugi odłam ruchu narodowo-radykalnego – RNR „Falangę”.
Zanim jednak przejdziemy do kwestii stosunków politycznych, opiszę wydarzenia, jakie miały miejsce w Warszawie przed objęciem władzy politycznej przez gestapo.
Antysemityzm promowany przez lata w Polsce miał swoje odpryski w trakcie okupacji niemieckiej. Po wkroczeniu Niemców i akcjach pomocy charytatywnej Nationalsozialistische Volkswohlfahrt, antysemityzm można dostrzec choćby w szeregach policji granatowej. Według relacji Waltera Hebenbrocka działającego w NSV, kiedy wyznaczeni do funkcji tłumaczy policjanci zostali poinformowani, że akcja dożywiania ma wykluczać Żydów policjanci, przyjęli to z wielkim aplauzem. Wspomina również, że Polacy troszczyli się o to, aby żaden Żyd nie dostał się do żywności. Niemiec w swojej relacji oburza się na fakt, iż Żydzi próbują udawać volksdeutschów.
Prowokowanie pogromów
wiatrak, Śro, 2012-08-22 13:13 Kraj | Historia | Publicystyka | Rasizm/NacjonalizmPoniżej przytaczamy konspiracyjny Biuletyn Informacyjny z 29 marca 1940 roku ukazujący poczynania polskich narodowców w okupowanej Warszawie.
Poczynając od drugiego dnia Świąt Wielkanocnych poszczególne dzielnice i ulice Warszawy są codzienną widownią zajść antyżydowskich. Dzieci i wyrostki (od 9 do 14 lat) oraz różne pojedyncze podejrzane indywidua wybijając szyby, inicjują grabieże sklepów, biją do krwi przechodzących Żydów. Władze niemieckie nie reagują. Policja polska bez skutku usiłuje opanować sytuację. Na Marszałkowskiej i Woli stwierdzono filmowanie zajść przez Niemców. Mamy do czynienia z typową robotą agentów niemieckich. Wyzyskując polski antysemityzm oraz słabe wyrobienie mas polskich - akcja ta ma na celu: a - odwrócenie uwagi mas od okupantów, b - "sublimowanie" nagromadzonej nienawiści do Niemców przez przerzucenie jej na Żydów, c - poderwanie sympatii propolskich w krajach alianckich i w USA, d - rozbicie frontu antyniemieckiego w kraju na wzajemnie zwalczające się grupy.
Emma Goldman: Patriotyzm, zagrożenie dla wolności
wiatrak, Wto, 2012-08-21 12:11 Publicystyka | Rasizm/NacjonalizmCZYM jest patriotyzm? Czy jest to miłość do miejsca urodzenia, miejsca dziecięcych wspomnień i nadziei, marzeń i aspiracji? Czy może do miejsca, gdzie w dziecięcej naiwności patrzyliśmy na przepływające chmury i zastanawialiśmy się czemu my nie możemy poruszać się tak szybko? Do miejsca, gdzie liczyliśmy miliardy błyszczących gwiazd, przerażeni że każda “jest okiem” patrzącym w nasze małe dusze. Czy to miejsce gdzie słuchaliśmy odgłosów ptaków i marzyliśmy, aby mieć skrzydła, aby latać do odległych krajów? Może to miejsce, w którym siedzieliśmy na kolanach matki, zafascynowani wspaniałymi opowieściami o wielkich przygodach i podbojach? W skrócie, czy jest to miłość do każdego elementu, będącego stanowiącego część cennych wspomnień, szczerego i wesołego dzieciństwa, pełnego zabaw?
Jeśli to miałby być patriotyzm, to niewielu współczesnych Amerykanów można by nazwać patriotami, ponieważ miejsca ich zabaw zamieniono w fabrykę, młyn czy kopalnię, gdzie ogłuszające dźwięki maszyn zastąpiły muzykę ptaków. Nie można też usłyszeć opowieści o wielkich czynach, ponieważ nasze matki opowiadają teraz o łzach i smutku.
Czym więc jest patriotyzm? “Patriotyzm jest ostatnią ucieczką łajdaków” powiedział Dr Johnson. Lew Tołstoj, największy antypatriota naszych czasów, definiuje patriotyzm jako zasadę usprawiedliwiającą masowe szkolenie morderców i handel wymagający raczej lepszego ekwipunku służącego do zabijania, niż takich niezbędnych dóbr, jak buty, ubrania czy domy, handel gwarantujący lepsze zyski i większy prestiż, niż to co jest udziałem zwykłego pracownika.
Gustave Hevre, inny wielki antypatriota, bezpośrednio nazywa patriotyzm przesądem – o wiele bardziej szkodliwym, brutalnym i nieludzkim niż religia. Przesąd religijny wywodzi się z ludzkiej niezdolności do wytłumaczenia naturalnych zjawisk. Gdy prymitywny człowiek słyszał grzmot, lub widział błyskawicę, nie rozumiał tego, uważał więc że w grę wchodzi siła potężniejsza niż on sam. Podobną ponadnaturalną siłę widział w deszczu i różnych innych zmianach stanu natury. Patriotyzm natomiast jest przesądem stworzonym sztucznie i podtrzymywanym poprzez sieć kłamstw i oszustw; przesądem okradającym człowieka z poszanowania dla siebie i godności, wzmacniającym arogancję i zarozumiałość.
Rzeczywiście, zarozumiałość, arogancja i egotyzm są podstawami patriotyzmu. Pozwólcie mi to zilustrować. Patriotyzm zakłada że nasz świat jest podzielony na małe kawałki, każdy otoczony żelaznymi wrotami. Ci, którzy mieli szczęście urodzić się na jakimś szczególnym kawałku, uważają się za lepszych, bardziej szlachetnych, wspanialszych, inteligentniejszych niż istoty zamieszkujące inne kawałki. Jest więc obowiązkiem każdego, żyjącego na tym wybranym kawałku, aby walczyć, zabijać i ginąć próbując narzucić wszystkim innym swoja wyższość.
Mieszkańcy innych skrawków rozumują oczywiście w podobny sposób. W rezultacie od wczesnego dzieciństwa umysł dziecka jest zatruty mrożącymi krew w żyłach opowieściami o Niemcach, Francuzach, Włochach, Rosjanach itp. Gdy dziecko osiąga dorosłoś jest przesiąknięte wiarą, że jest wybrane przez swego Boga, aby bronić kraju przed atakiem czy inwazją obcych. Z tego powodu staramy się o większą armię i flotę, więcej pancerników i amunicji. Z tego powodu Ameryka w krótkim czasie wydała 400 milionów dolarów. Pomyślcie o tym – 400 milionów dolarów, zabrane z pracy ludzi. To z pewnością nie bogacze dokładają do patriotyzmu. Oni są kosmopolitami, czującymi się jak w domu w każdym kraju. My w Ameryce znamy tą prawdę. Czyż nasi bogacze nie są Francuzami we Francji, Niemcami w Niemczech czy Anglikami w Anglii? Czyż nie marnotrawią z kosmopolityczną gracją fortun wypracowanych przez dzieci z amerykańskich fabryk i niewolników z plantacji bawełny? Tak, to ich patriotyzm pozwala wysyła kondolencje despocie takiemu jak rosyjski car, gdy zdarzy się mu jakaś nieprzyjemność, tak jak zrobił to prezydent Roosevelt w imieniu amerykańskiego ludu, kiedy Sergiusz został ukarany przez rosyjskich rewolucjonistów.
To patriotyzm pozwalający pomagać arcymordercy Diazowi w niszczeniu tysięcy Meksykanów, a nawet aresztować meksykańskich rewolucjonistów w Ameryce i trzymanie ich w amerykańskich więzieniach bez najmniejszego powodu.
Ale patriotyzm nie jest dla tych, którzy reprezentują dobrobyt i władzę. Jest wystarczająco dobry dla ludu. Przypomina się tu historyczna mądrość Fryderyka Wielkiego, serdecznego przyjaciela Woltera, który powiedział: “Religia to oszustwo, ale musi być utrzymana dla mas”.
Ten patriotyzm to raczej kosztowna instytucja, w co nikt nie zwątpi, jeśli weźmie się pod uwagę poniższe statystyki. Systematyczny wzrost wydatków czołowych armii i flot świata w ciągu ostatnich 25 lat jest tak ważnym faktem, że szokuje każdego myślącego człowieka, studiującego problemy ekonomiczne. Można to pokazać dzieląc czas od 1881 do 1905 roku na pięcioletnie okresy i określając wydatki kilku wielkich krajów na cele armii i flot z pierwszego i ostatniego okresu. Od 1 do ostatniego okresu wydatki Wielkiej Brytanii wzrosły z 2 101 848 936$ do 4 143 226 885$, Francji z 3 324 500 000$ do 3 455 109 900$, Niemiec z 725 000 200$ do 2 700 375 600$, Stanów Zjednoczonych z 1 275 500 750$ do 2 650 900 450$, Rosji z 1 900 975 500$ do 5 250 445 100$, Włoch z 1 600 975 750$ do 1 755 500 100$, a Japonii ze 182 900 500$ do 700 925 475$.
Wydatki militarne każdego ze wspomnianych państw wzrastały w każdym branym pod uwagę 5 letnim okresie. W całym przedziale czasu od 1881 do 1905 nakłady Wlk. Brytanii na armię wzrosły czterokrotnie, Stanów Zjednoczonych trzykrotnie, Rosji dwukrotnie, a niemieckie o 35%. Francuskie o około 15%, a japońskie niemal o 500%. Jeśli porównać wydatki tych krajów na armie z ich całymi wydatkami przez 25lat do 1905 roku, proporcje rosły następująco:
W Wlk. Brytanii z 20% do 37; W Stanach Zjednoczonych z 15 do 23; we Francji z 16 do 18; we Włoszech z 12 do 15; w Japonii z 12 do 14%. Z drugiej strony, co ciekawe, w Niemczech spadły z 58 do 25. Spadek ten wynika z ogromnego wzrostu imperialnych wydatków na inne cele. Faktem jest jednak, że wydatki wojskowe w okresie 1901-1905 były wyższe niż w jakimkolwiek wcześniejszym pięcioletnim okresie. Statystyki pokazują, że kraje, w których wydatki wojskowe są największe w porównaniu do wydatków krajowych to Wlk. Brytania, Stany Zjednoczone, Japonia, Francja i Włochy, w tej kolejności.
Koszt wielkich flot jest równie imponujący. Przez 25 lat, do 1905 roku wydatki na marynarki wojenne wzrosły o około 300% w Wlk. Brytanii, 60% we Francji, 600% w Niemczech, 525% w USA, 300% w Rosji, 250% we Włoszech i 700% w Japonii. Za wyjątkiem Wlk. Brytanii, USA wydają więcej na flotę niż jakikolwiek inny kraj. Wydatki te są również większe w porównaniu do całkowitych niż w przypadku innych potęg. W okresie od 1881 do 1905 wydatki te stanowiły 6,2 $ na każde 100$ krajowych. W ciągu kolejnych lat wzrosły do 6,6$, a w następnej pięciolatce do 8,1$. W kolejnej doszły do 11,7$ i do 16,4$ w latach 1901-1905. Jest niemal pewne że obecny 5 letni okres przyniesie ich dalszy wzrost.
Wzrastający koszt militaryzmu może być zilustrowany również jako obliczenie go per capita, od ludności. Od pierwszego do ostatniego omawianego okresu porównawczego wzrósł on w Wlk. Brytanii z 18,47$ do 52,50$, we Francji z 19,66$ do 23,62$, w Niemczech z 10,17$ do 15,51$ w USA z 5,62$ do 13,64$, w Rosji z 6,14$ do 8,37$, we Włoszech z 9,59$ do 11,24, w Japonii z 86 centów do 3,11$.
Powyższy, przybliżony szacunek kosztów per capita pokazuje że ekonomiczny ciężar militaryzmu jest nie do przecenienia. Z danych wyłania się nieodparta konkluzja że wzrost wydatków na armię i marynarkę wojenną szybko przewyższa wzrost populacji w każdym z państw wziętych pod uwagę w powyższej kalkulacji. Innymi słowy kontynuacja wzrastających wymagań militaryzmu zagraża każdemu z tych narodów, wyczerpując zarówno ludzi, jak i zasoby.
Okropne marnotrawstwo na potrzeby patriotyzmu powinno wyleczyć z tej choroby nawet ludzi o przeciętnej inteligencji. Obecnie patriotyzm wymaga coraz więcej. Ludzi zachęca się do bycia patriotami, za który to luksus płacą nie tylko wspierając “obrońców” ale nawet poświęcając własne dzieci. Patriotyzm wymaga przysięgi na flagę co oznacza posłuszeństwo i gotowość zabicia ojca, matki, brata czy siostry.
Zwyczajowe tłumaczenie brzmi: potrzeba nam stałej armii, aby bronić kraju przed obcą inwazją. Każdy inteligentny mężczyzna i kobieta wie że to mit, podtrzymywany w celu straszenia i zastraszania głupców. Rządy świata znając swoje interesy nie napadają się. Wiedzą że mogą osiągnąć poprzez międzynarodowe rozstrzyganie sporów niż wojnę i podbój. W rzeczywistości, jak powiedział Carlyle “wojna to kłótnia między dwoma złodziejami zbyt tchórzliwymi aby walczyć samemu. Biorą oni chłopców z jednej i drugiej wsi, nakładają im mundury, dają karabiny i puszczają przeciw sobie niczym dzikie bestie.”
Nie potrzeba wiele wielkiej wiedzy, aby każdą wojnę przyrównać do takiej sytuacji. Weźmy wojnę amerykańsko – hiszpańską, jak się wydaje wielki i patriotyczny akt w historii Stanów Zjednoczonych. Jakże nasze serca płonęły z oburzenia wobec hiszpańskich morderców! W rzeczywistości nasze oburzenie nie rozpaliło się spontanicznie. Było podsycane przez miesiące agitacji gazetowej długo po tym jak Rzeźnik Weyler* zabił wielu szlachetnych Kubańczyków i dokonał szokujących zbrodni na wielu Kubankach. Oddając sprawiedliwość narodowi amerykańskiemu, należy powiedzieć że oburzył się i chciał walczyć i walczył dzielnie. Jednak gdy dym się rozwiał i pochowano poległych, a koszt wojny dotarł do ludzi poprzez wzrost cen produktów oraz opłat, otrzeźwieliśmy z patriotycznej gorączki. Nagle okazało się, że przyczyną wojny amerykańsko – hiszpańskiej było ustalenie ceny cukru, czy, mówiąc bardziej dosadnie, życie, krew i pieniądze amerykańskiego ludu były używane do obrony interesów amerykańskich kapitalistów, którzy byli zagrożeni przez hiszpański rząd. To nie przesada. Opiera się to na pewnych faktach i danych. Najlepiej potwierdza to stosunek amerykańskiego rządu do pracy Kubańczyków. Gdy Kuba znalazła się w pewnych objęciach Stanów Zjednoczonych, ci sami żołnierze, którzy zostali wysłani aby wyzwolić Kubę, dostali, podczas wielkiego strajku wytwórców cygar, mającego miejsce zaraz po wojnie, rozkaz strzelania do kubańskich robotników.
Nie jesteśmy osamotnieni w prowadzeniu wojen za takie sprawy. Podnosi się kurtyna ukrywająca motywy straszliwej wojny rosyjsko – japońskiej, która kosztowała tak wiele krwi i łez. Po raz kolejny widzimy że groźny moloch wojny służy jeszcze groźniejszemu bogu komercjalizmu. Kuropatkin, rosyjski Minister Wojny w czasie walk rosyjsko – japońskich, ujawnił kryjący się za nimi sekret. Car i jego Wielcy Książęta zainwestowali pieniądze w koreańskie koncesje. Wojna została rozpoczęta w jednym celu – szybkiego zgromadzenia wielkich fortun.
Przekonanie że stała armia i marynarka wojenna stanowi najlepsze zabezpieczenie pokoju jest tak z logiczne jak twierdzenie, że najbardziej pokojowo nastawiony obywatel to ten, który jest najlepiej uzbrojony. Doświadczenie życia codziennego pokazuje, że uzbrojona jednostka niezmiennie nie może się doczeka, aby sprawdzić swoją siłę. To samo stanowi prawdę historyczną jeśli chodzi o rządy. Naprawdę pokojowo nastawione państwa nie marnują życia i energii na przygotowania do wojny. W rezultacie podtrzymywany jest pokój.
Jednakże dążenie do większej armii i floty nie jest spowodowane jakimkolwiek zagrożeniem z zagranicy. Jest wynikiem przerażenia wzrastającym niezadowoleniem mas i międzynarodowym duchem pośród robotników. Chodzi o spotkanie się z wewnętrznym wrogiem, do którego szykują się władze różnych krajów, wrogiem, który, gdy uzyska świadomość, będzie groźniejszy niż jakikolwiek najeźdźca.
Władze, które od wieków zajmowały się niewoleniem mas, dogłębnie przestudiowały ich psychologię. Wiedzą że ludzie są w większości niczym dzieci, których brak nadziei, smutek i łzy można zmienić w radość małą zabawką. Im lepiej jest opakowana ta zabawka, im krzykliwsze jej kolory, tym lepiej będzie przemawiała do dziecka o milionach głów.
Armia i flota to zabawki ludu. Aby uczynić je łatwiej akceptowalnymi setki tysięcy dolarów wydaje się na pokazy tych zabawek. Taki był cel amerykańskiego rządu, który wyekwipował flotę i wysłał ją wzdłuż wybrzeża Pacyfiku, by każdy amerykański obywatel mógł odczuć dumę i chwałę Stanów Zjednoczonych. Miasto San Francisco wydało sto tysięcy dolarów dla przyjęcia floty, Los Angeles, sześćdziesiąt, a Seattle i Tacoma około stu tysięcy. Dla przyjęcia floty, powiedziałam? Dla zapewnienia wina i jedzenia kilku wyższym oficerom, podczas gdy “dzielni chłopcy” musieli zbuntować się, aby dostać wystarczająco dużo jedzenia. Tak, dwieście sześćdziesiąt tysięcy dolarów wydano na fajerwerki, teatry, zabawy i rewie, gdy mężczyźni, kobiety i dzieci w całym kraju umierali z głodu na ulicach, gdy tysiące bezrobotnych było gotowych sprzedawać swoją pracę za jakąkolwiek cenę.
Dwieście sześćdziesiąt tysięcy dolarów! Cóż nie mogłoby zostać osiągnięte za tak ogromną sumę? Jednak zamiast chleba i dachu nad głową, dzieci tych miast zabrano aby zobaczyły flotę, aby zostało to, jak określiła jedna z gazet “trwałym wspomnieniem dla dzieci”.
Wspaniałe wydarzenie do zapamiętania, czyż nie? Środki prowadzenia cywilizowanej rzezi. Jeśli umysł dziecka ma być zatruty takimi wspomnieniami, jakaż jest nadzieja na prawdziwą realizację ludzkiego braterstwa?
My Amerykanie uważamy się za ludzi kochających pokój. Nienawidzimy rozlewu krwi. Sprzeciwiamy się przemocy. Dostajemy jednak spazmów zachwytu na myśl o perspektywie zrzucania bomb z maszyn latających na bezbronnych obywateli. Jesteśmy gotowi powiesić, stracić na krześle elektrycznym lub zlinczować każdego, kto z powodu ekonomicznej konieczności zaryzykuje życiem, w ataku na jakiegoś magnata przemysłowego. Nasze serca przepełnia teraz duma, że Ameryka staje się najpotężniejszym krajem na Ziemi i że w końcu postawi swój żelazny but na karkach wszystkich innych narodów.
Taka jest logika patriotyzmu.
* Valeriano Weyler y Nicolau – hiszpański generał, który na przełomie XIX i XX wieku tłumił powstanie na Kubie (przyp tłum.)
Masakra górników z Marikana – masowa eskalacja wojny przeciwko biednym
wiatrak, Pon, 2012-08-20 13:42 Świat | Dyskryminacja | Gospodarka | Prawa pracownika | Publicystyka | Represje | Ruch anarchistyczny | Strajk | Tacy są politycy | UbóstwoInne oświadczenie z pierwszej linii walki w RPA. Mocno krytyczne wobec ugodowej polityki lewicy i nawoływania do "jedności" co jest problemem nawet w ruchu anarchistycznym na terenie RPA co możemy zobaczyć tutaj.
Mijają dwa dni od brutalnej rzezi 45 pracowników kopalni Marikana dokonanej przez służby policyjne. To przykład masakry!
RPA jest jednym z najbardziej rozwarstwionych społecznie krajów świata. Poziom ubóstwa wciąż rośnie. W każdej gminie żyją ludzie mieszkający w szałasach bez kanalizacji. Bezrobocie sięga tutaj 40%. Nierówności ekonomiczne są równie wielkie co nierówności polityczne. Wszędzie działacze społeczni zmagają się z represjami ze strony policji i lokalnych struktur partyjnych.
Górnictwo znajduje się w samym centrum uwagi aparatu represyjnego RPA. Kopalnie w RPA oraz bogate elity w Anglii bogacą się z wyzyskiwania pracowników RPA. Nie da się stwierdzić dlaczego wiejskie tereny Eastern Cape cierpią nędzę bez zrozumienia skąd bierze się bogactwo Santon i Londynu.
Kwestia górnictwa w RPA pojawiła się w mediach dopiero niedawno. Malema, skorumpowany i autorytarny demagog domaga się nacjonalizacji. Postępowe siły nie będące w sojuszu z Malemą sprzeciwiają się mu gdyż reprezentuje on frakcję obecnej elity i dąży do sojuszu z właścicielami nierentownych kopalń. To za czym się opowiadamy to uspołecznienie pod kontrolą pracowników kopalni. Żądamy również rekompensaty za sto lat wyzysku.
Sytuacja zaczyna się zmieniać, ale nie na lepsze. Potentatami górnictwa są siostrzeniec obecnego prezydenta i wnuk Mandeli. Do rabowania naszych zasobów dołączyły się Chiny.
Frans Baleni, lider Narodowego Związku Górników zarabia 105 000 randów miesięcznie. Związek stał się częścią szczytu władz krajowych. Ma także udziały w spółkach będących właścicielami kopalń. Związek traci wiarygodność wśród pracowników. Jasnym jest fakt, że kolaboracja z systemem wiąże się z byciem jego częścią. Zdrada pracowników przez Badeniego uczyniła go bogatym człowiekiem, bogatym człowiekiem, który stara się tłumić walkę ludzi biednych. Nie jest niespodzianką to, że pracownicy kopalni odwracają się od związku i próbują budować własny lub działać na własną rękę bez nikogo kto będzie ich reprezentował. Pracownicy postępują dobrze eliminując liderów NZG (NUM) z działań strajkowych.
Kopalnia w Marikana to najbogatsza kopalnia patyny na świecie, a jej pracownicy nadal mieszkają w szałasach. Większość zabitych to robotnicy obsługujący wiertarki skalne, to najtrudniejsze i najniebezpieczniejsze stanowiska pracy. Wykonują najniebezpieczniejszą pracę żeby zarabiać 4000 randów miesięcznie. (…)
Pracownicy okupujące wzgórze pochodzą z różnych miejsc m.in. Suazi i Mozambiku. Ale także z wiejskich terenów Eastern Cape (…) gdzie żyją pod batem wodzów bez pracy, ziemi i nadzieji. (…)
Strajkujący postrzegają liderów NZG (NUM) jako zdrajców. Odwrócili się od nich gdyż zauważyli, że muszą odwrócić się od kapitalistów powiązanych z władzą. Była to bardzo odważna decyzja. Musimy tego dokonać w każdym sektorze jeśli chcemy budować prawdziwy ruch dążący do zmian.
Pracownicy związani trójstronnym sojuszem są odwracani od socjalizmu, a kierowani w stronę głosowania na partię rządzącą. Nic nie jest więc robione w kierunku poprawy ich świadomości społecznej podczas walki. Są kierowani w stronę uczestniczenia w polityce jasno mówiącej kto ma przewodzić, a kto nie. Samodzielnie organizujących się pracowników obstawia się w tym przypadku jako wrogów.
Łatwo jest podjąć decyzję, że o niczym się nie decyduje. Trudniej jest podjąć ryzykowną decyzję. Taką decyzją było dla górników odwrócenie się od Baleniego i jego polityki. Rozumieją, że odwaga jest ważnym elementem ich walki. Rozumieją, że rozwiązanie ich problemów nie przyjdzie łatwo.
Kiedy strajkujący domagali się sojuszu trójstronnego nie byli mordowani. Strajki COSATU często były pełne przemocy, ale ich członkowie nie byli wystrzeliwani jak zwierzęta. Kampanię wspierające Zumę i jego przemocy połączonej z korupcją były pełne gróźb i aktów przemocy, ale nie były ostrzeliwane.
Zanim górnicy zajęli wzgórze przyrzekli sobie, że nie powstrzymają ich pociski. Byli gotowi walczyć i umierać, aby uzyskać odpowiednią część bogactwa tej kopalni dla siebie i swoich rodzin. To dowodzi temu, że byli to ludzie świadomi ryzyka, że i tego jakie konsekwencje mogą przynieść ich decyzje.
(…)
Odwaga górników zgromadzonych na wzgórzu Nkaneng była ogormna. Byli przygotowani do stawienia czoła realnemu ryzyku. Nie widzimy tej odwagi na lewicy. W rzeczywistości większość lewicy porzuciła prawdziwą walkę dla spotkań i konferencji. Lewica stała się czymś na kształt organizacji pozarządowych. Koncentruje się tylko na ciąganiu biednych czarnych ludzi na spotkania o tym, że nie mają kontroli nad swoim życiem, są one zupełnie oderwane od codzienności. Kiedy mają miejsce prawdziwe zmagania w takich miejscach jak osiedla Zakheleni, eTwatwa lub Kennedy większości lewicy tam nie ma. Kiedy jednak ma miejsce jakaś duża konferencja wszyscy tam są.
Rząd ANC zabił pracowników żądających wynagrodzeń od bardzo bogatej spółki. Pracownicy zarabiają tam tylko 4000 randów miesięcznie wykonując najbardziej niebezpieczne prace. Prezes Afrykańskiego Kongresu Narodowego i ministrowie nie zarabiają ponad 2 miliony randów miesięcznie. W rządze, korupcja jest wszędzie. Nasi politycy są częścią globalnej elity. Najniższa pensja w partii to 20 000 randów netto.
Pracownicy kopalni mieszkali w szałasach z ich rodzinami. Prezes AKN niedawno wybudował rezydencję za pieniądze państwowe, która kosztowała 200 milionów randów.
To rząd wystrzeliwuje i zabija demonstrantów, gdy walczą o zatwierdzenie ich praw. Niedawno zginął Tatane Andries. Zabili co najmniej 25 innych protestów od 2000 roku. Jeśli jesteś biedny i czarny twoje życie nie znaczy nic dla AKN.
Jaką lekcje można wyciągnąć z masakry pracowników kopalni? Bezwzględność tego rządu nie zmniejsza się, wręcz przeciwnie wzrasta wraz z liczbą pracowników i bezrobotnych, którzy głodują. Nasze zmagania są kryminalizowane, a policja militaryzowana. Jest oczywiste, że każdy, kto organizuje się poza AKN, w społeczności lub w miejscu pracy, będzie musiał stawić czoło poważnym i brutalnym represjom ze strony policji.
Jasnym jest po czyjej stronie stoją związki zawodowe NUM i SACP. Wspierając masakrę i wzywając do dalszych represji wobec pracowników dali jasno do zrozumienia, że są one po stronie bezwzględnego sojuszu z kapitałem i politykami. Zadeklarowały, bardzo wyraźnie, że popierają wojnę z biednymi. Ich reakcja na masakrę była haniebna. Żadna wiarygodna formacja lewicowa w Afryce Południowej czy też gdziekolwiek na świecie nie może współpracować z NUM lub SACP ponownie. Decyzja z górników w Marikana do sprzeciw wobec skorumpowanych i bezwzględnych sojuszy politycznych.
Sytuacja nie będzie się poprawiać, ale pogarszać. Gdy potęga elit jest zagrożona będą one reagować z coraz większą przemocą. Wypowiedziano wojnę biednym. Musimy się zorganizować i nadal budować struktury poza AKN. Musimy zmierzyć się z realiami sytuacji, w której możemy stawić czoło wyraźnie i odważnie. Wiele więcej z nas będzie aresztowanych i zginie w nadchodzących czasie
To co zrobili nigdy nie może być zapomniane ani wybaczone.
Ayanda Kota
Afrykański Kongres Narodowy ściągnął maskę - zamordował pracowników
wiatrak, Nie, 2012-08-19 23:38 Świat | Dyskryminacja | Gospodarka | Prawa pracownika | Publicystyka | Represje | Ruch anarchistyczny | Strajk | Tacy są politycy | Ubóstwo | WyboryOświadczenie Tokologo Anarchist Collective, Zabalaza Anarchist Communist Front oraz Inkululeko Wits Anarchist Collective dotyczące masakry w kopalni. Są to grupy określające się jako anarchistyczne działające w RPA.
AKN ściągnął swoją maskę! Robotnicy zamordowani!
Winni są kapitaliści i politycy! Stop brutalności policji.
Nie ma sprawiedliwości, nie ma pokoju. Nie dla Zumy, nie dla Malemy, nie dla Lonminu!
Konstytucja gwarantuje nam prawa polityczne i równość. Oczywiste jest jednak to, że politycy i kapitaliści robią wyłącznie to co sami sobie zażyczą. Depczą ludziom po twarzach. Dowodzi temu zabicie strajkujących w kopalni Marikana.
Do kogo należą prawa?
Musimy skoncentrować się na faktach. Rząd Afrykańskiego Kongresu Narodowego i kapitału tworzy spektakl. System sprawia, że bogaci się bogacą, a ubodzy ubożeją.
Pracownicy i ludność uboga cierpią. Nie jest nam gwarantowana żadna ochrona. Pracujesz, ale i tak ciężko ci przetrwać. Rosną ceny żywności. ESKOM (koncern energetyczny należący do RPA przyp. red.) się rozbudowuje. Musimy przeboleć związane z tym koszty? W jaki sposób? Kiedy się sprzeciwiamy, jesteśmy rozstrzeliwani.
AKN = Państwo + Kapitaliści, Korporacje = Plemiona
Państwo stosuje brutalną przemoc przeciwko większości. Maszerujemy, wykrzykujemy nasze pretensje. Mamy do tego prawo. Musimy walczyć o przetrwanie. Więc walczymy ze wszystkimi elitami, które kontrolują rząd i kontrolują firmy takie jak Lonmin (właściciel kopalni).
Nasze głosy wycisza się jednak kulami.
Chociaż nie zgaszamy się ze wszystkimi działaniami pracowników Marikana, zawsze stajemy po stronie klasy pracującej i ubogich przeciwko państwu i kapitalistom.
ANCYL = AKN = Masakra w Marikanie
Afrykański Kongres Narodowy obiecał zmienić system. Zamiast tego stał się częścią systemu. Walcząc z opresją Partii Narodowej przejął władzę. Partia Narodowa mordowała pracowników. Ale teraz Afrykański Kongres Narodowy morduje pracowników.
ANCYL (młodzieżówka AKN) nie ma podstaw do potępiania zabójstw policyjnych. ANCYL jest częścią partii rządzącej.
Malema i inni byli liderzy ANCYL wydaleni z organizacji chcą wykorzystać te wydarzenia aby przejąć władzę w partii i tak samo bogacić się i nas okłamywać. A ręce AKN spływają krwią.
Zarówno byli jak i obecni liderzy ANCYL (podobnie jak liderzy AKN) chcą więcej pieniędzy, a nie więcej wolności dla ludu.
Kapitalizm nie dziękuję!
Kapitalizm to system brutalności, wyzysku i cierpienia. Czarni, kolorowi i indyjscy robotnicy cierpią w wyniku pokłosia reżimowego, apartheidowskiego ucisku oraz codziennej kapitalistycznej rzeczywistości i policyjnych represji. (Nawet biali robotnicy są wyzyskiwani i represjonowani).
Kolektywizacja zamiast nacjonalizacji
ANCYL wykorzystuje morderstwa dokonane przez AKN do postulowania po raz kolejny nacjonalizacji kopalń i innych strategicznych gałęzi przemysłu. Ale Marikana ukazuje prawdziwą naturę władzy i państwa, niezależnie od tego jaka partia rządzi tą naturą jest rola rządnej krwi maszyny służącej bogatej czarnej i białej klasie rządzącej.
Prawdziwa pracownicza kontrola nad ekonomią nie oznacza prywatnych korporacji i prywatyzacji ani państwowych korporacji i nacjonalizacji. Musi się ona wiązać z realną ludowo-demokratyczną kontrolą ekonomii przez pracownika i komitety społeczne zaspokajające potrzeby ludzi.
Policji nie da się zreformorwać
Rolą policji jest uciszanie klasy pracującej i ubogich. Ten problem nie może być rozwiązany przez komisje lub skargi jak sądzą niektórzy. Spytajcie krewnych Andriesa Tatane. Tego nie da się rozwiązać drogą wyborów. Pamiętajcie: Sharpeville 1960, Soweto 1976, Uitenhague 1985, Michael Makhabane w 2000 roku, pracownicy SAMWU w 2009, Andries Tatane w 2011... Marikana 2012. Od 2000 roku zabito conajmniej 25 protestujących lub strajkujących aż do Marikany.
Władza dla ludu, żadnych wyborów i partii
Spójrzcie na Marikanę. Wybory nie zmieniły systemu. Dołączając do rządu i zostając politykiem nie rozwiązuje się problemu. Zastąpienie Jacoba Zumy innym liderem AKN nie rozwiążemy problemu. Nowa partia polityczna, nawet lewicowa albo robotnicza nie jest rozwiązaniem. Żadna partia nie jest rozwiązaniem.
Związki: Przebudźcie się!
Związki zawodowe w Marikana, NUM i AMCU wpadły w pułapkę zastawioną przez polityków i kapitalistów. Walczyły przeciwko sobie zamiast przeciwko wrogowi. Jedność jest siłą, nie dzielcie się i nie dawajcie sobą rządzić. Pracownicy całego świata łączcie się! Klaso pracująca wszystkich krajów i ras łącz się! Koniec z sojuszami! COSATU (federacja związkowa RPA) nie powinna mieć żadnych powiązań z krwawym Afrykańskim Kongresem Narodowym.
Anarchizm - kontrakcja
Czas zastąpić kapitalizm i system państwowy kontrakcją ze strony ludu. To znaczy, że chcemy pracowniczej, społecznej i oddolnej kontroli nad ekonomią. Chcemy demokratycznego i bezpośredniego samozarządzania przemysłem przez pracowników w ich miejscach pracy; chcemy samorządnych wspólnot mieszkańców terytoriów. Chcemy kolektywnie decydować o tym jak żyjemy. Odmawiamy życia zgodnie z zasadami ustalonymi przez kapitalistów i polityków, którzy używają policji żeby strzelać do nas jak do psów kiedy jesteśmy nieposłuszni.
Jedno rozwiązanie: Demokracja klasy pracującej!
Potrzebujemy cię! Nie głosuj! Organizuj się!
Źródło: Zabalaza.net
Zabalaza jak sama o sobie pisze nie jest grupą chcącą budować ruch anarchistyczny ani rewolucyjny, a jest tylko grupą aktywistów chcącą wspierać istniejące ruchy i ich postulaty w celu wypromowania anarchistycznych idei w tych ruchach. Jest to grupa reprezentująca tendencję platformistyczną. Od początku była ona krytykowana przez Malatestę i Berkmana, którzy uznali ją za ruch "maszerujący krok za bolszewikami", który zasadami "jedności" i "kolektywnej odpowiedzialności" narusza autonomię jednostki.
W tekście widoczne są treści niemalże utożsamiające biurokratyczne twory jakimi są związki zawodowe (w tym jeden podobny do polskiego OPZZ) z pracownikami będącymi masą jednostek. Wymowne jest również hasło "ludowo-demokratyczna kontrola ekonomii".
[komentarz tłumacza]
https://cia.media.pl/maskra_gornikow_z_marikana_masowa_eskalacja_wojny_pr...
Czarno-biały proletariat RPA – ofiara rządu i nacjonalizmu
wiatrak, Nie, 2012-08-19 16:00 Świat | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | RepresjeAnaliza relacji władza – lud w RPA na przestrzeni XX wieku ukazująca wspólnego wroga robotników RPA oraz białej mniejszości.
Zastrzelenie 18 strajkujących górników w RPA przyciąga uwagę świata na tamten region. Wiedza powszechna na temat RPA jest w Polsce dość mała i często koncentruje się wokół apartheidowej przeszłości. Stąd rzadko kiedy spoglądamy na współczesne położenie klasowe mieszkańców tego kraju.
Partia Narodowa
Południowo-afrykańscy nacjonaliści przez całą swoją historię zbijali kapitał polityczny na promowaniu białego rasizmu w oparciu o historyczne zaszłości między Burami, a ludnością afrykańską. Trudno tutaj mówić o jakiejkolwiek rdzenności. Afrykanerzy (biali) pojawili się na tych terenach wcześniej niż Buszmeni, którzy osiedlili się tam po przekroczeniu rzeki Limpopo.
XIX wiek to okres tworzenia się nacjonalizmu afrykanerskiego. Jego teoretycy odcinali się od europejskich tradycji, a jako ojczyznę Afrykanerów postrzegali kontynent afrykański. Lata 40-te to czas radykalizacji, pokłosie wielkiego kryzysu i wzrost poparcia dla nacjonalistów.
Partia wygrała wybory w 1948 roku. Natychmiast przystąpiła do „rozwiązywania kwestii rasowej”. Społeczeństwo podzielono na „białych”, „czarnych”, „kolorowych” i „innych” i zabroniono małżeństw między tymi kategoriami. Później z „kolorowych” wyodrębniono Hindusów których nazwano „Azjatami”, a rasie żółtej przyznano status „Honorowej Rasy Białej”. Czarnym wydzielono specjalne terytoria, które miały stać się w wyniku rozwoju państwami. W kraju białych czarni mieli być wyłącznie tanią siłą roboczą. Tworzono oddzielne szkoły, a czarni nie mieli prawa poruszać się na terenie białych bez specjalnych przepustek.
W kraju obowiązywał bezwzględny zakaz strajkowania, a każdy związek zawodowy musiał popierać rząd. Związki o charakterze politycznym lub klasowym były nielegalne. Tak w skrócie wyglądały rządy nacjonalistów.
Afrykański Kongres Narodowy zaczynał swoją działalność jako ruch narodowo-wyzwoleńczy. Opowiadał się za rozwiązaniami pokojowymi do lat 60-tych XX wieku kiedy został zdelegalizowany. Skutkowało to jego radykalizacją. Zmasakrowanie demonstracji w Sharpville podczas której policja zabiła 69 osób i raniła 180 skutkowało zjednoczeniem się wszystkich stronnictw politycznych prawicowych i lewicowych wywodzących się z ludności murzyńskiej. Postanowiono rozpoczęcie walki zbrojnej.
Przez trzy lata zbrojne skrzydło Afrykańskiego Kongresu Narodowego dokonała 190 ataków terrorystycznych podczas których nie zginęła ani jedna osoba. Nie było również rannych. Radykalniejsze działania spowodowała kolejna masakra w wykonaniu nacjonalistycznego rządu w czerwcu 1976. Podczas pacyfikacji protestu uczniów w Soweto policja zabiła 700 osób. Zemsta ruchu narodowo-wyzwoleńczego skutkowała atakami bombowymi na wojsko, policję i ważne obiekty gospodarcze. Oprócz policjantów zginęło również 65 cywili.
Kolaboracja
Widząc, że represje i mordy jedynie eskalują konflikty rząd nacjonalistów postanowił przejść do negocjacji z Nelsonem Mandelą. Po zalegalizowaniu partii opozycyjnych walka z rewoltą zamieniła się w walkę o stołki.
Afrykański Kongres Narodowy był organizacją o profilu centro-lewicowym. W obliczu walki o stołki doszło do sojuszu nacjonalistycznego rządu z zuluską konserwatywną prawicą. Partia Wolności Inkatha we współpracy z wojskiem i policją oraz za pieniądze rządu organizowała w całym kraju prowokacyjne zamieszki mające na celu zdyskredytowanie Mandeli.
W starciach między zwolennikami różnych stronnictw ginęły tysiące. Kierownictwu Inkatha nie przeszkadzała zmiana frontu i mordowanie ludzi ramię w ramię z rasistowską policją i wojskiem kiedy w grę wchodziły pieniądze i polityka. Afrykański Kongres Narodowy przejął jednak władzę i sprawuję ją bez przerwy aż do dziś.
Obecnie partia rządząca jest powiązana z Międzynarodówką Socjalistyczną. Wczorajsi bojownicy o wolność i sprawiedliwość społeczną stali się wspólnikami Busha i Blaira. Miejsca w zarządach państwowych przedsiębiorstw i administracji zastąpiła nowa burżuazja.
Stereotyp bogatego białego mieszkańca RPA przeważa. Mało kto na świecie zdaje sobie sprawę, że owszem, dawna klasa rządząca i bogaci nadal bogatymi pozostają. Klasę średnią i białych pracowników po przejęciu władzy przez Afrykański Kongres Narodowy spotkała nędza i bezrobocie.
Nacjonalistyczny reżim wyzyskiwał na potęgę ludność czarną zapewniając lepszy byt ludności białej. Obecnie duża część ludności białej została zepchnięta na margines i bieduje tak samo jak ludność czarna w czasach apartheidu. W obliczu wysokiego bezrobocia, przestępczości i kryzysu gospodarczego władzy zależy na znalezieniu kanalizatora dla sfrustrowanej ludności RPA, wroga, którego będą gnębili i odrywali się od realnych przyczyn ich trudnej sytuacji.
Wykorzystano kanalizator, który wypróbowało już niejedno państwo świata. Jest nim rasizm i przemoc dokonywana na najsłabszej grupie społecznej w kraju. Od 1994 roku dochodzi do zorganizowanych ataków na farmy Afrykanerów (większość Afrykanerów mieszka na wsi). Dokonuje się mordów kobiet i dzieci. Do 2011 roku zabito już 3770 Afrykanerów co stanowi 10% populacji farmerów. Poddaje się ich torturom polegającym na kaleczeniu, przypalaniu żelazkiem lub obdziera się ich ze skóry.
Delegalizacja firm ochroniarskich zajmujących się ochroną osiedli zamieszkałych przez Afrykanerów ludność odczytała jako akt poparcia władz dla ataków. Lider młodzieżówki partyjnej, Julius Malema został przyłapany na facebooku na chwaleniu akcji wypędzania ludności białej z Zimbabwe. Wpisowi towarzyszyły licznej komentarze nawołujące do mordów i gwałtów na Afrykanerach.
W oficjalnych deklaracjach rząd odcina się od tego typu poglądów.
Od 2010 Afrykanerzy mogą legalnie osiedlać się w Gruzji. Każdy, który zdecyduje się na emigrację dostanie gospodarstwo rolne. Dla Gruzji jest to szansa na odbudowę upadłego rolnictwa. Dla Afrykanerów alternatywa dla prześladowań.
Atak policji na kopalnię i antyspołeczna polityka wszystkich partii politycznych w RPA przyczyni się do radykalizacji nastrojów społecznych. Będzie to skutkowało nasileniem się problemu rasizmu i mordowania mało licznej ludności białej.
Z drugiej strony spora część ludności białej boryka się z takimi samymi problemami jak ludność czarna. Dzieci jednych i drugich są niedożywione. I biali i czarni zamieszkują małe lepianki, czasami po kilka rodzin w jednym domu. Ludzie zdają sobie sprawę, że rządy obecnie sprawują dawni bojownicy przeciwko apartheidowi. Widzą, że walka narodowo-wyzwoleńcza była w rzeczywistości walką o kapitał.
Czy w takich warunkach rasizm znajdzie grono zwolenników? Przykład RPA pokazuje, że to rząd niezależnie od swojej orientacji politycznej odpowiada za wykluczenie i wszelką formę dyskryminacji. Tak było w czasach białych nacjonalistów, tak jest w czasach czarnych nacjonalistów. Walka z rasizmem bez walki o wyzwolenie proletariatu okazała się porażką.
Stare i nowe władze w tym kraju łączy to, że niezależnie od swojego koloru skóry są one katami klasy pracującej. W obronie swojego kapitału zarówno politycznego jak i pieniężnego zdolni są do największych okrucieństw.
Poniżaj zamieszczam nagranie z kopalni w RPA oraz reportaż przedstawiający sytuację ekonomiczną większości Afrykanerów. Tych ostatnich nawet w czasach kiedy firmy ochroniarskie chroniące farmy były legalne nie było stać na żadną ochronę. Jedynym ratunkiem przed rasistowskimi siepaczami jest solidarność na tle klasowym. A tego nie zapewni im ani obecny rząd, który woli współpracę z bogatymi ani ultranacjonaliści lubiący wykorzystywać ich problemy do głoszenia konieczności odbudowy apartheidu lub budowy apartheidu na całym świecie.
http://www.youtube.com/watch?v=meqSjgMKv-I
http://www.youtube.com/watch?v=jj84Sw1x2po&feature=player_embedded
http://www.youtube.com/watch?v=pFj0HdW2iDs&feature=player_embedded
Jak II RP mordowała naszych pradziadków
Czytelnik CIA, Nie, 2012-08-19 11:21 PublicystykaW Zielną minęło 75 lat od rozpoczęcia Wielkiego Strajku Chłopskiego. Najostrzejszą formę przybrał on w Małopolsce. Dziś, gdy lewicowi inteligenci dyskutują o formach antysystemowego buntu, a większość „zwykłych ludzi” uznaje je za mrzonki, warto jednym i drugim przypomnieć tę historię.
Podłoże
Wielki Strajk Chłopski był inicjatywą polityczną. W odróżnieniu od wcześniejszych – również krwawo tłumionych – wystąpień chłopskich z początku lat 30, które miały podłoże przeważnie ekonomiczne. Druga połowa lat 30. to w Polsce okres zaostrzenia kursu w polityce wewnętrznej, objawiającego się szykanowaniem, pozbawianiem wolności i mienia niesanacyjnych polityków i – by użyć współczesnego języka – aktywistów, a nawet krwawym rozpędzaniem demonstracji. Na tym zaostrzeniu cierpiał najbardziej właśnie ruch ludowy, jako najgroźniejszy dla rządzących pretendent do władzy. Strajk z roku 1937 zaplanowany został przez Stronnictwo Ludowe jako co najmniej wyraz siły politycznej chłopów. W najlepszym wypadku miał doprowadzić do obalenia sanacji i powrotu do rządów demokratycznych, w najgorszym – poważnie zachwiać systemem politycznym i pokazać społeczeństwu siłę ludowców.
Jak
Tu mamy chyba najciekawszą lekcję od naszych przodków: Strajk miał polegać na 10-dniowym powstrzymywania się od handlu – z wyjątkiem konieczności zaspokojenia najbardziej podstawowych potrzeb. W ówczesnej gospodarce stały dowóz żywności ze wsi był warunkiem istnienia miast – zarówno wyżywienia mieszkańców, jak i zaopatrzenia miejskiego biznesu. Obecnie, ze względu na o wiele większą możliwość długotrwałego przechowywania i przewożenia żywności nie jest to już tak silne narzędzie wpływu.
Strajk został zaplanowany centralnie, z zachowaniem daleko posuniętej ostrożności. Wśród środków ostrożności politycznej najważniejszym było wyłączenie ze strajku województw przygranicznych, z licznymi populacjami mniejszości narodowych.
Struktury SL obejmowały m.in. odpowiednio przeszkolonych „aktywistów” oraz Straż Chłopską, dbającą o porządek w czasie wystąpień i – co tu dużo mówić – o dyscyplinę strajku.
Represje – miara skuteczności
Strajk początkowo nie wywołał silnej reakcji władz. Nie wierzyły one w skuteczność tej formy protestu. A jednak okazało się, że akcja jest dotkliwa. Dodatkowo, społeczności wielu miast czynnie poparły chłopów strajkami i demonstracjami solidarnościowymi, i to pomimo niechętnej postawy władz Polskiej Partii Socjalistycznej.
Czy presja ekonomiczna strajku była tak duża, czy demonstracja siły tak przerażająca – dość że władze sanacyjne zdecydowały nie przebierać w środkach pacyfikując akcję już od trzeciego jej dnia. Zginęło 44 chłopów, a ok. 700 gospodarstw zostało zniszczonych lub uszkodzonych przez policję. Wrażenie strajku było tak wielkie, że po jego zakończeniu władze skazały i uwięziły 617 osób.
Źródła siły
Strajk mógł się udać ze względu na stan ducha ówczesnych chłopów – połączenie świadomości ekonomicznej i politycznej krzywdy z poczuciem grupowej siły. Wszędzie tam, gdzie informacja o akcji dotarła na czas, ludzie strajkowali. Drugi aspekt to organizacja. Strajk przygotowywano 7 miesięcy, w ramach wieloetapowego projektu, z dbałością o wszystkie aspekty akcji i „próbą generalną” w postaci ogromnej manifestacji w Racławicach w rocznicę bitwy 1794 r.
Ostatnie w końcu źródło sukcesu tkwi w samej zasadzie ekonomicznej leżącej u podstawy strajku. Skonstatowano, że masa jednostkowych gospodarstw wiejskich może przykręcić kurek całej gospodarce. To dobra wskazówka na dzisiejsze czasy.
Polska gospodarka AD 1937 była gospodarką towarowo-pieniężną, ze znaczną przewagą „towarowo”, i ze znaczną przewagą rolnictwa. Brak więc towarów rolnych oznaczał zatrzymanie całej gospodarki. Dziś żyjemy w realiach gospodarki kapitałowej, a siłą napędzającą gospodarkę nie jest producent rolny, ale konsument wyposażony w siłę nabywczą. Dziś, aby zatrzymać gospodarkę należałoby zatrzymać przepływ gotówki. Pojawiają się wprawdzie takie akcje – jak choćby bojkoty stacji benzynowych. Mają one jednak o wiele za małą skalę. Aby bojkot stacji – czy czegokolwiek innego – miał rzeczywiście siłę, musiałby być nie tylko masowy, ale i długotrwały (10 dni jak w 1937 r. wydaje się nie od rzeczy). To zaś wymaga wyrzeczenia się – przynajmniej na jakiś czas – konsumpcji.
Jednak bojkot handlowy to betka w porównaniu z hipotetycznym strajkiem klientów instytucji finansowych. No bo wyobraźmy sobie, że nagle tysiące osób wypłacają swoje depozyty z banków. Sprzedają akcje i udziały w funduszach inwestycyjnych. Postulaty mają polityczne. Tyle, że ich też zaboli, bo ich pieniądze stracą na wartości.
Czy jesteśmy gotowi tak się poświęcać? Cóż, nikt nie będzie do nas strzelał za to, że nie kupujemy benzyny, albo podejmujemy gotówkę z bankomatu. Jeśli nie będziemy chcieli zrobić tego dla siebie i naszych dzieci, to może przez pamięć pradziadków.
Za: http://fakrakow.wordpress.com/2012/08/17/jak-ii-rp-mordowala-naszych-pra...
Czy własność prywatna może być usprawiedliwiona?
wiatrak, Sob, 2012-08-18 11:58 Publicystyka | Ruch anarchistycznyNie. Nawet jeżeli kilku obrońców kapitalizmu zauważa, że własność prywatna, szczególnie ziemska, została stworzona przy użyciu siły, większość wciąż twierdzi, że własność prywatna jest słuszna. Obrona prywatnej własności zawiera się w pracy Roberta Nozicka (popierającego kapitalistyczny "wolny rynek"). Dla Nozicka użycie siły czyni nabywanie dóbr nieważnym, tak więc każdy obecny tytuł własności jest nieprawy (innymi słowy kradzież i handlowanie skradzionymi dobrami nie czyni właściciela tych dóbr legalnym). Zatem, jeżeli pierwotne nabycie ziemi było nieprawe, wszystkie dzisiejsze prawa własności są nielegalne. A odkąd własność ziemska stała się podstawą kapitalizmu, kapitalizm sam w sobie jest nielegalny.
By obejść ten problem, Nozick wykorzystuje pracę Locke`a ("The Lockean Proviso", "Warunek Locke`a"), która może być podsumowana tak:
1. Ludzie są właścicielami samych siebie.
2. Świat pierwotnie był własnością wspólną (albo według Nozicka niczyją).
3. Możesz zdobyć absolutne prawo do posiadania większego udziału we własności niż przeciętny na świecie, jeżeli nie pogarszasz tym kondycji innych.
4. Odkąd ludzie przywłaszczyli sobie własność prywatną, wolny rynek kapitału, jak i pracy, jest moralnie niezbędny.
Weźmy na przykład dwie osoby, które wspólnie władają ziemią. Nozick pozwala jednostkom uważać ziemię za swoją własność dopóty, dopóki "proces, normalnie dający początek permanentnym, przekazywalnym prawom własności do rzeczy poprzednio nie posiadanej przez nikogo, nie przestanie pełnić tej funkcji, co by nastąpiło, jeżeli sytuacja innych nie mogących już dłużej używać tej rzeczy wskutek tego by się pogorszyła" [Anarchia, państwo i utopia].
Ale jeżeli jedna osoba przywłaszczyła sobie ziemię, to inni nie mogą wyżyć z pozostałości tej ziemi, jakkolwiek jeżeli nowy posiadacz ziemski oferuje drugiemu człowiekowi wynagrodzenie za pracę na jego ziemi, a ono przewyższa to co nowy opłacany niewolnik produkował, to jest to zgodne z "warunkiem Locke`a". Oczywiście nowy opłacany niewolnik nie ma innego wyjścia niż pracować dla kogoś innego, ale to nie ma związku z warunkiem Locke`a.
Interesujące jest to, że w ideologii ultraliberalizmu (zwanego w USA "libertarianizmem") teoria Nozicka definiuje termin "worse off" [co znaczy tyle, co zaprzeczenie szeroko pojmowanego dobrobytu - dop. tłum.] tylko odnośnie sytuacji materialnej w porównaniu ze społeczeństwem opierającym się na wspólnej własności ogółu.. Innymi słowy, dla Nozicka nie jest istotna kwestia "worse off" w sferze wolności (tzn. samoposiadania i samorządności). Przyjęcie takiego stanowiska samo w sobie mówi bardzo wiele.
Nozick twierdzi, że kładzie w swojej ideologii szczególny nacisk na posiadanie samej/samego siebie, ponieważ jesteśmy osobnymi jednostkami, a każdy ma do przejścia swe własne życie. To dziwne zatem, że Nozick w swojej ocenie przywłaszczeń nie przywiązuje wagi do możliwości zachowywania się ludzi w sposób, jaki im odpowiada. W rzeczy samej nie ma on obiekcji co do przywłaszczania mienia, które stawia kogoś w niepotrzebnej i niepożądanej sytuacji bycia podporządkowanym i zależnym od woli innych.
Fakt, iż jednostki są teraz przedmiotem decyzji innych jednostek, nie jest rozważany przez Nozicka w osądzie słuszności przywłaszczenia. Faktem jest, że stworzenie prywatnej własności objawia się zanikiem ważnych swobód opłacanych niewolników (tj. opłacany niewolnik nie może się wypowiadać w sprawie statusu ziemi, którą używa ani decydować w jaki sposób jego praca zostanie wykorzystana). Przed stworzeniem własności prywatnej każdy rozporządzał własną pracą, rządził samym sobą w każdym aspekcie swego życia. Po przywłaszczeniu nowy opłacany niewolnik nie miał już tyle wolności i musiał zaakceptować warunki zatrudnienia, według których zrzeka się kontroli nad tym jak spędza większość swego czasu.
Rozważając liczne twierdzenia Nozicka o tym, dlaczego posiadanie siebie na własność jest tak ważne, można by pomyśleć, że autonomia niedawno pozbawionych własności opłacanych niewolników jest dla niego ważna. Jednak nie znajduję w jego pracy nic co by dotyczyło tego - autonomia opłacanych niewolników jest traktowana jakby była nieistotna. Nozick twierdzi, że obawa o wolność ludzi w sprawach prowadzenia własnego życia jest powodem jego teorii nieograniczonych praw własności, ale to widocznie nie dotyczy opłacanych niewolników. Jego usprawiedliwienie stworzenia prywatnej własności traktuje tylko autonomię właścicieli ziemskich jako ważną sprawę. Jakkolwiek, jak Proudhon słusznie zauważył:
"jeżeli wolność człowieka jest świętością, tak samo święta jest dla każdego z osobna; więc jeżeli wymaga ona własności prywatnej do swojego zamierzonego działania, tj. do życia, przywłaszczanie rzeczy materialnych jest równie potrzebne każdemu... Czy to nie pociąga za sobą faktu, że jeżeli jednostka nie może powstrzymać innej... od zagarnięcia takiej samej ilości dóbr materialnych, to nie może też powstrzymać nadejścia kolejnych jednostek" [Co to jest własność?].
W kapitalizmie ludziom przypisuje się władzę nad samymi sobą, ale to jest czysta formalność, jako że większość ludzi nie ma niezależnego dostępu do zasobów naturalnych/środków/bogactw. I, jako że muszą używać zasobów innych ludzi, przechodzą pod kontrolę tych, którzy je posiadają. Innymi słowy, własność prywatna ogranicza autonomię większości populacji, i stwarza reżim władzy, który ma dużo wspólnego z niewolnictwem. Jak John Stuart Mill wytyka:
"znakomita większość ludzi jest zniewolona i uzależniona od innych, co prawda już nie siłą prawa, lecz siłą własności prywatnej; są wciąż przykuci do miejsca, do zajęcia, zmuszeni do uległości wobec woli pracodawcy i pozbawieni już od chwili narodzin zarówno przyjemności, jak też umysłowych i moralnych korzyści, które inni odziedziczyli bez użytku i niezależnie od tego, czy na nie zasłużyli. To jest zło równe prawie każdemu z tych, przeciwko którym ludzkość toczyła bój, biedni nie mylą się w tej wierze" ["Rozdziały o Socjalizmie", Podstawy politycznej ekonomii].
Kapitalizm, chociaż formalnie domaga się "samo-posiadania", w rzeczywistości nie tylko ogranicza samookreślenie ludzi z klasy robotniczej, ale również czyni ich zasobem dla innych. Możliwości tych, którzy wchodzą na rynek po tym, jak inni zawłaszczyli wszystkie dostępne dobra są ograniczone do zdania się na litość lub pracę dla innych. To z kolei objawia się wyzyskiem, jako że praca robotników służy do wzbogacenia innych. Robotnicy są zmuszani do współpracy z obecnym układem własności, czym wspierają finansowo innych. To znaczy, że samookreślenie wymaga zarówno zasobów, jak i praw do swojego fizycznego i umysłowego jestestwa . Troska o samookreślenie (tzn. istotne samo-posiadanie) prowadzi do własności wspólnej ogółu oraz do pracowniczej kontroli produkcji i pewnych form wolnościowego socjalizmu - a nie do prywatnej własności i kapitalizmu.
I oczywiście zawłaszczenie ziemi wymaga istnienia państwa, by broniło jej przed "nie-posiadaczami" oraz ciągłej inwigilacji ludzkiego życia. Pozostawieni samym sobie ludzie swobodnie korzystaliby z zasobów naturalnych otaczających ich, które według nich zostały niesprawiedliwie zagarnięte przez innych, i tylko dzięki ciągłej interwencji państwa są powstrzymywani od pogwałcenia podstaw prawa Nozicka (używając terminologii Nozicka, "warunek Locke`a" jest wzorcową teorią, jego tezy w przeciwnym razie nie wytrzymałyby próby).
W dodatku, zauważmy, że aby jednostka posiadała coś na własność, niezbędne jest aby inni nie posiadali tego ("my, którzy należymy do klasy proletariackiej, mówimy: własność prywatna ekskomunikuje nas!" [Proudhon, Op. Cit.]), tak więc "wolny rynek" zarówno ogranicza, jak i tworzy swobody, jak to się dzieje w każdym innym systemie ekonomicznym. Zatem twierdzenie, iż kapitalizm ustanawia "ekonomiczną wolność" jest oczywistym fałszem. W rzeczywistości jest on oparty na zaprzeczeniu wolności ogromnej większości ludzi w czasie pracy (również mając poważny wpływ na wolność poza czasem pracy, co jest wynikiem koncentracji dóbr w społeczeństwie).
Być może Nozick jest w stanie udowodnić, że wzrost materialnych zysków z własności prywatnej usprawiedliwia posiadanie. Jednakże, wydaje się dziwne, że według teorii wspierającej "wolność" lepiej być zamożnym niewolnikiem niż ubogim, ale wolnym człowiekiem. Jako że Nozick twierdzi, iż zgoda opłacanych niewolników nie jest potrzebna do wstępnego nabycia, więc może również uważa, że zyski materialne wyrównają straty autonomii, a przez to zezwalają na powyższe działania jako akt paternalizmu. Ale Nozick sprzeciwia się paternalizmowi, gdy to ogranicza prawa własności, jednak nie może w takim razie się na niego powoływać, kiedy jest wymagany do ustanowienia tych praw. A jeżeli wykluczymy paternalizm i na pierwsze miejsce wysuniemy autonomię ( Nozick twierdzi, że uczynił to w innym punkcie swojej teorii), to wtedy usprawiedliwienie stworzenia prywatnej własności stanie się trudniejsze, jeżeli nie niemożliwe.
Jeżeli każdy właściciel dzierży prawo do własności tytułem "warunku Locke`a", wtedy - w świetle powyższych rozważań - takie prawo jest nieważne. Jakiekolwiek roszczenia ludzi do nierównych zasobów będą określane przez fakt, że "własność jest złodziejstwem", a zatem "własność jest despotyzmem". Fakt, że własność prywatna jest ekonomiczną wolnością jest oczywiście nieprawdziwy, a własność prywatna nie może być usprawiedliwiona niczym innym jak twierdzeniem, że "siła jest prawem".
Po więcej anarchistycznych analiz na temat własności prywatnej i dlaczego nie może być ona usprawiedliwiona (czy to przez zasiedzenie, pracę, naturalne prawo, czy cokolwiek innego) sięgnij do klasyki Proudhona "Czym jest własność prywatna?".
Na podstawie: anarchifaq.most.org