Publicystyka
Dlaczego własność jest wyzyskiem?
wiatrak, Pią, 2012-08-17 14:33 Publicystyka | Ruch anarchistycznyBy odpowiedzieć na to pytanie, rozważmy monopol na narzędzia i sprzęt. Ten monopol, uzyskany przez klasę przemysłowców-kapitalistów, pozwala tej klasie w efekcie wymuszać od pracowników "opłatę" za przywilej używania ich zmonopolizowanego sprzętu i narzędzi.
Tak się dzieje, ponieważ własność, używając słów Proudhona, "ekskomunikuje" klasę robotniczą. Państwo narzuca prawa własności do ziemi, miejsc pracy itd., co oznacza, że właściciel może zabronić innym ich używania i narzucić swoje reguły tym, którym raczy zezwolić na używanie "swojej" własności. Więc szef "daje ci robotę: czyli zezwolenie na pracę w fabryce albo w młynie, które nie zostały wybudowane przez niego, ale przez takich robotników jak Ty. I za to zezwolenie pomagasz wspierać go... tak długo jak dla niego pracujesz" [Alexander Berkman, Czym jest anarchokomunizm?].
Zatem z powodu braku dostępu ogromnej większości populacji do środków do życia, kapitaliści mają idealną szansę aby wymuszać opłatę za używanie kapitału jakim władają, chociaż ani go nie wyprodukowali, ani nie używają. Praktycznie nie mając wyjścia, robotnicy godzą się na układ, zgodnie z którym tracą swoją autonomię podczas pracy oraz produkty tej pracy. To sprawia, że kapitaliści mają dostęp do "towaru" (pracowników), który może potencjalnie wyprodukować większą wartośc od zapłaty, jaką dostanie. Podczas godzin pracy właściciel może dyktować (z pewnymi ograniczeniami, wyznaczonymi przez opór i solidarność pracowników, jak również przez warunki zewnętrzne, takie jak stopień bezrobocia w przemyśle lub państwie) poziom, czas trwania i intensywność pracy, zatem też ilość końcowych produktów (do których on ma jedyne prawo, mimo że ich nie produkował). Zatem "opłata" (lub "wartość dodatkowa") jest tworzona przez właścicieli płacących robotnikom mniej niż pełną wartość powiększoną przez ich pracę włożoną w produkty lub usługi, jakie pełnią dla firmy. Zysk kapitalistów jest tym, co pozostanie po odjęciu kosztów prowadzenia firmy oraz wartości surowców od "wartości dodatkowej", wytworzonej przez robotników i im zawłaszczonej.
Zatem własność jest wyzyskiem, ponieważ pozwala na przywłaszczanie nadwyżek produkcji tylko właścicielom. Własność tworzy stosunki hierarchiczne w miejscu pracy ("monopol na narzędzia i sprzęt" powinien może się nazywać "monopolem na władzę") i jak w każdym hierarchicznym systemie, ci, co mają władzę, używają jej, by zapewnić ochronę i kontynuację swoich zysków kosztem innych. W miejscach pracy istnieje opór pracowników przeciwko temu uciskowi i wyzyskowi, jednak "hierarchiczne... stosunki w przedsiębiorstwie kapitalistycznym są tak zaprojektowane, by rozstrzygać ten konflikt na korzyść reprezentantów kapitału..." [William Lazonick, Op. Cit.].
Nie trzeba przypominać, że państwo jest zawsze pod ręką, by bronić praw własności i zarządów przed akcjami "nie-właścicieli". Jeżeli o to chodzi, to właśnie istnienie państwa jako obrońcy "monopolu na władzę" pozwala na to wszystko.
Zatem kapitaliści są w stanie przywłaszczać sobie tę wartość dodatkową od pracowników jedynie dlatego, że posiadają środki produkcji, a nie dlatego, że zarabiają na nią pracując własnymi rękami. Oczywiście niektórzy kapitaliści mogą również wnosić swój wkład do produkcji, w tym wypadku mają pełne prawo do takiej ilości zysku, ile włożyli swojej pracy do wyprodukowania go; ale właściciele zwykle płacą sobie o wiele więcej, i mogą tak postępować, ponieważ państwo gwarantuje im takie prawo jako właścicielom dóbr (co nie jest niespodzianką, gdyż jako jedyni posiadający wiedzę o wkładach i produktach końcowych firmy, podobnie jak każdy w takim nie wymagającym żadnej odpowiedzialności położeniu, nadużywają tej władzy -- co jest częściową przyczyną tego, że anarchiści nie wspierają żadnej formy władzy, ponieważ nikomu, kto jest u władzy, nie można ufać, że nie przedłoży swojego własnego interesu nad sprawy ludzi poddawanych jego decyzjom). I oczywiście wielu kapitalistów zatrudnia menedżerów by prowadzili interes za nich, gromadząc w ten sposób dochody za nierobienie niczego innego poza posiadaniem.
Zyski kapitalistów w takim razie są formą wspieranego przez państwo wyzysku. To się odnosi zarówno do majątku gromadzonego przez bankierów, jak i do czynszów gromadzonych przez właścicieli ziemskich. Bez jakiejkolwiek formy państwa te formy wyzysku nie miałyby racji bytu, a monopole, które od niego zależą - nie utrzymałyby się. Przykładowo, gdyby nie było wojska i policji, robotnicy mogliby łatwo przejąć i obsługiwać fabryki na własną rękę, nie zezwalając kapitalistom na przywłaszczanie sobie niesprawiedliwego udziału w zyskach.
Na podstawie: anarchifaq.most.org
Sytuacja robotnicza na Śląsku (1932)
wiatrak, Czw, 2012-08-16 23:57 Historia | PublicystykaRuch zawodowy na Górnym Śląsku znajduje się obecnie w stanie zupełnego rozkładu, a to z powodu rozproszkowania na dziesiątki związków i związeczków. Każdy z tych związków istnieje tylko poto, aby zaspokoić ambicje i chęć posiadania własnego kramiku przez politycznych karierowiczów typu Korfantego, Grajka, Stańczyka, Buchwalda i in. Że partie polityczne nie mogą być tam, czym się one w obłudny sposób przedstawiają klasie robotniczej mianowicie platformą dla zjednoczenia ruchu robotniczego i pokierowania nim do zwycięstwa nad kapitałem i państwem, pokazuje nam obecny stan rzeczy na Górnym Śląsku. Czy partie popierające obecny sanacyjno-faszystowski rząd, które rozbiły doszczętnie ruch zawodowy w Polsce, i również na G. Śląsku, tworząc t.zw. Generalną Federację Pracy, będzie na utrzymaniu rządu, czy partie opozycyjne, jak Korfantego Narodowo-Chrześcijańska lub gadatliwa P.P.S. – wszystkie one zniszczyły doszczętnie ruch zawodowy na G. Śląsku, zabił w nim ducha bojowości i solidarności klasy robotniczej.
Jakie rodzaje własności są chronione przez państwo?
wiatrak, Czw, 2012-08-16 16:09 Publicystyka | Ruch anarchistycznyKropotkin uważa, że państwo jest "narzędziem ustanawiania monopoli na korzyść rządzących mniejszości"
[Wspomnienia rewolucjonisty]. Jakkolwiek niektóre z tych monopoli są oczywiste (takie jak cła, wspierane przez państwo rynkowe monopole itd., to jednak większość "jest ukryta za kulisami" i funkcjonuje w celu zapewnienia kapitalistycznej dominacji bez konieczności uciekania się do nagminnego stosowania siły.
Państwo jednak utrzymuje różnego rodzaju "klasowe monopole" (używając zwrotu Tuckera "class monopolies") dla pewności, by robotnicy nie otrzymali swojej "naturalnej płacy", pełnego produktu ich pracy. Są cztery główne rodzaje własności lub wyzyskujących monopoli ochranianych przez państwo:
1) władza puszczania w obieg waluty i kredytów, podstawa kapitalistycznej bankowości;
2) ziemia i nieruchomości, podstawa "landlordyzmu" [systemu własności agrarnej];
3) narzędzia i sprzęt produkcji, podstawa kapitalizmu w przemyśle;
4) pomysły i wynalazki, podstawa zysków płynących z praw autorskich i patentowych ("dobra intelektualne").
Narzuciwszy te formy własności, kapitalizm zapewnia takie warunki, w których ekonomia faworyzuje kapitalistę, gdzie robotnikowi wolno tylko zaakceptować niewygodne i wyzyskujące go umowy uderzające w jego autonomię oraz obiecać posłuszeństwo lub stanąć w obliczu nieszczęścia i nędzy. Zgodnie z uprzednim "wstępnym przymusem" prowadzącym do podpisania każdej specyficznej umowy, kapitaliści nie tylko wzbogacają się naszym kosztem, ale jawnie kpią z wolnego porozumienia. Oczywiście pomimo rzekomo nikłej roli takich "obiektywnych" nacisków w kontrolowaniu klasy robotniczej, opór tej klasy był taki, że kapitał nigdy nie był w stanie pozbyć się kontroli ze strony państwa, bezpośrednio czy też pośrednio. Gdy "obiektywne" środki kontroli zawiodą, kapitaliści zawsze uciekną się do państwowych represji by odbudować "naturalny" ład.
By ukazać ważną rolę państwa we wspieraniu monopoli, nakreślimy ich oddziaływanie.
Monopol kredytowy, dzięki któremu państwo kontroluje to, kto może, a kto nie może pożyczać pieniędzy, redukuje możliwości ludzi z klasy robotniczej w dziedzinie tworzenia swoich własnych alternatyw dla kapitalizmu. Podwyższając stopy procentowe przy pożyczkach (co jest możliwe jedynie dzięki ograniczeniu konkurencji) niewielu ludzi może sobie pozwolić na stworzenie spółdzielni albo jednoosobowych firm. W dodatku, musząc spłacać pożyczkę z wysokimi odsetkami kapitalistycznym bankom, te "kooperatywy" często są zmuszone do nagięcia swoich zasad/założeń wynajmując robotników najemnych by związać koniec z końcem. Nic więc dziwnego, że bardzo pomyślnie funkcjonujące spółdzielnie Mondragon w Kraju Basków stworzyły swoją własną wspólnotę kredytową, która w dużej mierze jest odpowiedzialna za sukces eksperymentów.
Tak jak w kapitalizmie trzeba walczyć o wzrost zarobków, ważną sprawą jest również kredyt. Proudhon i jego następcy wspierali ideę Banku Ludowego. Gdyby klasa robotnicza mogła przejąć kontrolę nad wzrastającymi sumami pieniędzy, to mogłoby odciąć kapitalistów od źródła ich mocy - przez stworzenie własnego, alternatywnego porządku społecznego (ponieważ pieniądze są ostatecznie środkiem do nabywania siły roboczej, a tym samym do władzy nad robotnikiem - co jest kluczem do wytwarzania wartości dodatkowej). Proudhon miał nadzieję, że dzięki kredytowi ograniczonemu do kosztów administracyjnych pracownicy byliby w stanie kupić potrzebne im środki produkcji. Podczas gdy większość anarchistów uważa, że wzrost dostępu klasy robotniczej do kredytu nie tyle zniesie kapitalizm, co tylko podwyższy płace, to już wszyscy zgadzają się, że tak więcej kredytów, jak i wyższe stawki, tak walka o kredyt, jak i walka o wynagrodzenia może grać użyteczną rolę we wzroście siły klasy robotniczej w kapitalizmie. Oczywiste przypadki, jakie przychodzą tutaj na myśl, to takie, w których pieniądze są zużywane przez robotników na sfinansowanie walki przeciwko kapitałowi, od strajkowych funduszy, broni, po czasowe odmówienie wykonywania pracy, możliwe dzięki wystarczającemu dochodowi pieniężnemu. Wzrost dostępu do tanich kredytów dałby ludziom z klasy robotniczej nieco więcej opcji niż sprzedaż swej wolności lub stanięcie w obliczu nędzy (tak jak wzrost wynagrodzeń oraz zasiłku dla bezrobotnych daje większe możliwości).
Zatem monopol na udzielanie pożyczek ogranicza konkurencję kapitalizmu ze strony kooperatywów (które generalnie są bardziej wydajne od kapitalistycznych firm), jednocześnie obniżając płace wszystkim robotnikom, jako że podaż na pracę jest niższa, niż byłaby w innym przypadku. To ostatecznie pozwala kapitalistom użyć groźby zwolnienia w celu wyegzekwowania wyższych poziomów wartości dodatkowej od zatrudnionych - umacniając przez to kapitalistyczną władzę (w miejscu pracy i poza nim) oraz jej ekspansję (zwiększając koszty zakładania firm, a przez to tworząc oligarchiczny rynek zdominowany przez kilka firm). W dodatku wysokie stopy procentowe odprowadzają dochód prosto od producenta do banków. Kredyty, jak i pieniądze, są używane jako broń w walce klasowej. To dlatego klasa rządząca nieustannie nawołuje do centralizacji banków i wykorzystuje działalność państwa (od bezpośredniego regulowania samymi pieniędzmi do kierowania jego przepływami) w obliczu powtarzających się zagrożeń dla natury i roli pieniądza w kapitalizmie.
Tak więc monopol na kredyty, sztucznie ograniczając wybór pracy dla samego siebie, sprawia, że pracujemy dla szefa.
Monopol na ziemię polega na przyznawaniu przez państwo prawa własności gruntu bez obowiązku osobistego użytkowania i uprawiania go. Ponadto, wchodzi w to również uznanie squattingu (zajmowania pustostanów oraz innych form własności) za nielegalny. To prowadzi do wynajmu ziemi, dzięki któremu właściciele gruntu dostają pieniądze za zezwalanie innym na używanie ich ziemi, której sami nie uprawiają. Jakkolwiek w dzisiejszym kapitalistycznym społeczeństwie nie ma to już dużego znaczenia (mało kto zna się na uprawie roli) to jednak odgrywało to dużą rolę przy tworzeniu kapitalizmu. Ekonomista William Lazonick podsumowuje ten proces:
"Reorganizacja ziemi uprawnej [praktyka ogradzania]... nieodwołalnie osłabiła żywotność tradycyjnego "chłopskiego" rolnictwa... [ona] stworzyła ogromną siłę roboczą z wydziedziczonych chłopów, tylko luźno związanych z ziemią. Aby zarabiać na życie, wielu z nich zwróciło się w kierunku 'domowego przemysłu' - produkcji dóbr we własnych chatach... To była osiemnastowieczna ekspansja domowego przemysłu... która położyła podstawę pod brytyjską rewolucję przemysłową. Pojawienie się oszczędzającej pracę technologii maszyn przekształciło... przemysł tekstylny... a fabryka zastąpiła rodzinny dom jako główne miejsce produkcji" [Organizacja biznesu i mit wolnego rynku].
Mogąc "legalnie" odsunąć ludzi od "swej" własności, klasa właścicieli ziemskich użyła monopolu na ziemię do stworzenia klasy ludzi nie mających niczego do sprzedania oprócz własnej pracy (tzn. wolności). Ziemia została zabrana tym, którzy tradycyjnie jej używali, gwałcąc zwyczajowe prawa, i została wykorzystana przez właścicieli do produkcji zysku (w nowszych czasach podobny proces zachodzi w Trzecim Świecie). Zajmowanie ziemi przez jej mieszkańców zostało zastąpione 'landlordyzmem' i opłacanym niewolnictwem w rolnictwie, tak więc "Dekrety o ogradzaniach... pogrążyły ludność rolniczą w nędzy, zdając ją na łaskę właścicieli ziemskich, i zmusiły ogromną ich część do migracji do miast, gdzie, jako proletariat, byli zdani na łaskę przedsiębiorców klasy średniej" [Piotr Kropotkin, Wielka Rewolucja Francuska].
Tak działa monopol na ziemię, a z niego wywodzi się monopol na narzędzia i sprzęt, jako że przemysł domowy nie mógł przetrwać w obliczu przemysłowego kapitalizmu. Monopol na narzędzia i sprzęt opiera się na tym, że kapitaliści odmawiają robotnikom dostępu do kapitału [w tym wypadku kapitałem jest sprzęt, środek produkcji], chyba że robotnik zapłaci "daninę" właścicielowi za używanie. Podczas gdy kapitał jest "zmagazynowaną pracą, która została już w pełni opłacona", a więc "ten, kto pożycza kapitał, ma prawo do odzyskania go w nienaruszonym stanie, ale nic poza tym" (używając słów Tuckera), to zgodnie z prawnym przywilejem kapitalista może wymuszać "honorarium" za jego używanie. Dzieje się tak, ponieważ będąc zupełnie odgrodzonym zarówno od ziemi, jak i od dostępnego kapitału (środków życia), członek klasy robotniczej nie ma praktycznie wyboru poza zgodą na kontrakt, który pozwala kapitaliście wyciągnąć "opłatę" za używanie jego sprzętu.
Podczas gdy wstępny kapitał na inwestowanie w przemyśle wziął się z dóbr zrabowanych zza morza lub z dochodu feudalnej i landlordystycznej [czyli kapitalistycznych właścicieli ziemskich] eksploatacji, fakt ochrony własności przez państwo dawał przedsiębiorcy możliwość wyegzekwowania "lichwy" od pracowników. "Opłata" narzucona pracownikom była częściowo reinwestowana w kapitał, co obniżyło ceny dóbr rujnując domowy przemysł. W dodatku inwestycja również spowodowała wzrost kosztów zakładania potencjalnych konkurencji, co jeszcze bardziej uniemożliwiło klasie robotniczej posiadanie środków produkcji na własność, jako że z tych "naturalnych" barier wkroczenia na rynek wypływa fakt, że niewielu członków tej klasy ma wystarczające fundusze, by stworzyć kooperatywne zakłady pracy odpowiednich rozmiarów. Więc, jako że monopol na ziemię był podstawą tworzenia kapitalizmu, wywodzący się z niego monopol na narzędzia i sprzęt szybko stał się głównym źródłem systemu.
W ten sposób lichwa stała się "samonakręcająca", z pozornie "wolną wymianą pieniężną", będącą środkiem, dzięki któremu dominacja kapitalistyczna trwa. Innymi słowy, "przeszłe wszczynania rozwiązań siłowych", połączone z obecną państwową ochroną własności sprawiają, że kapitalistyczna dominacja w społeczeństwie utrzymuje się już tylko przy użyciu "defensywnej" siły (tzn. przemoc użyta w celu ochrony potęgi właścicieli przed związkami zawodowymi, strajkami okupacyjnymi itp.). "Opłaty" wyciągnięte od poprzedniej generacji pracowników wpływają na to, że obecna jest w sytuacji uniemożliwiającej ponowne przejęcie ze środków do życia na drodze "wolnej konkurencji" (innymi słowy, płacenie lichwy zapewnia jej trwanie). Nie trzeba powtarzać, że nadwyżka wyprodukowana przez tę generację będzie użyta, by wzmocnić zasoby kapitału i tym samym pozbawić przyszłe pokolenia jakiejkolwiek własności. I w ten sposób lichwa nakręca się sama. A ochrona przez państwo "własności" przed "kradzieżą" przez klasę robotniczą sprawia, że własność pozostaje skradziona, a prawdziwi złodzieje zachowują swoje łupy.
Jeżeli chodzi o monopol na "pomysły", został on wykorzystany do wzbogacania kapitalistycznych korporacji kosztem ogółu społeczeństwa oraz wynalazcy. Jak David Noble zauważa, "wynalazca, pierwotnie najważniejsza postać systemu patentowego, coraz bardziej 'zrzekał się' swych praw do patentu w zamian za ochronę korporacji; dał licencję na swoje prawa patentowe albo sprzedał je korporacjom przemysłowym, albo też przeznaczył je spółce, w której został zatrudniony, wymieniając swój geniusz na comiesięczną wypłatę. Ponadto poprzez kontrolę patentów, osiągniętą przez kupno, konsolidację, 'składki patentowe' oraz 'porozumienie na wymianę licencji', jak i dzięki tworzeniu patentów przez systemy badania przemysłu, korporacje powoli rozwinęły swój 'monopol na monopole'". Oprócz tego korporacje używają "patentów, by wymigać się przed antymonopolowymi ustawami". To zgarnianie plonów monopolu kosztem klienta poczyniło "ogromny skok" pomiędzy 1900 i 1929 rokiem i "osiągnęło takie rozmiary skutkiem tego, że na to, aby sprawdzanie korporacyjnych monopoli poprzez kontrolę patentów pociągnęło za sobą prawne i sądowe skutki, zostało ono przeprowadzone za rzadko i za późno" [American By Design].
Kreując "legalne" monopole i zgarniając nadmiar zysków, jakie one przyniosły, kapitaliści nie tylko wzbogacili się kosztem innych, ale również umocnili swoją dominację na rynku. Część tych zysków zgarniętych zgodnie z prawem przez monopole, jest inwestowana z powrotem w spółkę, zabezpieczając jej korzyści przez tworzenie różnych barier dla potencjalnej konkurencji.
Ponadto klasa rządząca, z pomocą państwa, wciąż próbuje rozwinąć nowe formy prywatnej własności tworząc nienaturalny niedostatek i monopole, np. wymagając drogie licencje na określone rodzaje działalności, takie jak emisja programów radiowych i telewizyjnych. W "Wieku Informacji" ["Information Age"], "lichwa" (opłaty za wykorzystywanie) płynąca z własności intelektualnej staje się coraz ważniejszym źródłem dochodu elit, co się objawia w zwracaniu uwagi na potężniejący mechanizm przymusu przestrzegania praw autorskich w ostatnich porozumieniach GATT-u [Układ Ogólny w Sprawie Ceł i Handlu], lub w naciskach Stanów na obce państwa (np. Chiny) w sprawie respektowania praw autorskich, i tak dalej.
Innymi słowy, kapitaliści pragną ograniczyć konkurencję na "wolnym rynku", zapewniając, że prawo będzie odzwierciedlało i chroniło ich interesy, nazywając je "prawami własności". Tym sprawiają, że kooperatywne tendencje w społeczeństwie zostaną stłamszone przez wspierane przez państwo "siły rynku". Jak Noam Chomsky to określa, nowoczesny kapitalizm to "państwowa ochrona i publiczne subsydia dla bogatych, natomiast rynkowa dyscyplina dla biednych" ["Rollback, część I", Z Magazine]. Samozwańczy obrońcy "wolnorynkowego" kapitalizmu zwykle nie mają z nim nic wspólnego, podczas gdy nieliczni, którzy naprawdę go wspierają, sprzeciwiają się jedynie przejawom "publicznych subsydiów" w nowoczesnym kapitalizmie, lecz radośnie wspierają ochronę przez państwo praw własności. (Więcej o kapitalizmie bazującym na chronionych przez państwo monopolach dowiesz się z książki Benjamina Tuckera "Zamiast książki - uwagi człowieka zbyt zajętego, aby taką napisać").
Wszystkie te monopole mają na celu wzbogacenie kapitalistów (i wzmocnienie zasobów ich kapitału) kosztem pracujących ludzi, ograniczenie ich zdolności do osłabiania siły rządzących elit oraz ich majątku. Wszystko służy temu, by jakakolwiek możliwość byśmy pracowali dla samych siebie (albo indywidualnie, albo kolektywnie) była ograniczona prawnie, dając pewność, że nie będziemy mieli innego wyjścia, jak sprzedać własną pracę na "wolnym rynku" i być wyzyskiwanym. Innymi słowy, różnorakie monopole zapewniają stworzenie "naturalnych" barier dla wejścia konkurencji, pozostawiając serce gospodarki pod kontrolą wielkiego biznesu, podczas gdy alternatywy dla kapitalizmu są spychane na margines.
Tak więc to dla tych rodzajów własności oraz autorytarnych stosunków społecznych, które one tworzą, istnieje państwo - by je chronić. Należy wspomnieć, że zamiana własności prywatnej na państwową (tzn. nacjonalizacja) nie zmienia fundamentalnej natury stosunków własnościowych; tylko usuwa kapitalistów-prywaciarzy i zastępuje ich przez biurokratów.
Czy państwo ma też funkcje pomocnicze? (własność a państwo)
wiatrak, Czw, 2012-08-16 16:01 Publicystyka | Ruch anarchistycznyPoza swoją nadrzędną funkcją ochrony własności prywatnej, państwo działa też na inne sposoby jako narzędzie ekonomiczne w rękach klasy rządzącej.
Po pierwsze, państwo interweniuje w nowoczesną gospodarkę, ażeby rozwiązywać problemy, jakie powstają w trakcie rozwoju kapitalistycznego. Interwencja ta przybiera różne formy w różnych okresach i obejmuje inwestycje państwowe w przemyśle (np. wydatki na cele militarne); tworzenie infrastruktury społecznej, zbyt drogiej, aby mógł ją ufundować prywatny kapitał (koleje, autostrady); cła w celu ochrony rozwijających się gałęzi przemysłu przed efektywniejszą międzynarodową konkurencją (klucz do pomyślnej industrializacji, gdyż pozwala kapitalistom na obdzieranie konsumentów, a więc wzbogacanie się i pomnażanie funduszów przeznaczonych na inwestycje); imperialistyczne przedsięwzięcia zakładania kolonii (albo ochrony kapitału własnych obywateli, zainwestowanego za granicą) w celu stwarzania rynków zbytu czy też zdobycia dostępu do surowców i taniej siły roboczej; wydatki rządowe w celu pobudzania popytu klientów w obliczu niedostatecznego popytu i stagnacji; utrzymywanie "naturalnego" poziomu bezrobocia, którego można użyć do zdyscyplinowania klas pracujących, zapewniając przez to, że będą one produkować więcej, za mniejsze pensje; manipulowanie stopami procentowymi, aby ograniczać skutki cyklu koniunkturalnego i próbować podkopywać zdobycze pracowników w walce klasowej.
Po drugie, z powodu nadmiernej władzy politycznej pochodzącej od bogactwa (patrz w następnej sekcji), kapitaliści wykorzystują państwo bezpośrednio na korzyść swojej klasy - poprzez subsydia, ulgi podatkowe, kontrakty rządowe, cła ochronne, kaucje ze strony biurokratów państwowych dla sądzonych korporacji uznanych za zbyt ważne, aby pozwolić im upaść, i tak dalej.
I po trzecie, państwo może zostać wykorzystane do zagwarantowania ustępstw klasom pracującym w przypadkach, gdy nie uczynienie tego zagroziłoby integralności całego systemu.
Dlatego David Deleon napisał:
"Nade wszystko, państwo pozostaje instytucją na rzecz trwałości panujących stosunków społeczno-ekonomicznych, czy to poprzez takie agendy jak wojsko, sądownictwo, polityka, czy też poprzez policję. . . Współczesne państwa nabyły. . . mniej prymitywne środki umacniania swoich systemów własności [niż państwowa przemoc -- która zawsze pozostaje ostatnią, a często pierwszą, deską ratunku]. Państwa mogą regulować, łagodzić lub rozładowywać napięcia gospodarcze, zapobiegając bankructwom kluczowych korporacji, manipulując gospodarką poprzez stopy procentowe, wspierając hierarchiczną ideologię przy pomocy korzyści podatkowych dla kościołów i szkół oraz innych taktyk. W istocie państwo nie jest instytucją neutralną; potężnie wspiera status quo. Na przykład państwo kapitalistyczne jest dosłownie żyroskopem obracającym się wokół kapitału, równoważącym system. Jeśli jeden sektor gospodarki, powiedzmy, pobiera zyski na takim poziomie, który szkodzi reszcie systemu -- jak w przypadku dostawców ropy naftowej, powodujących powszechną złość i podwyższanie kosztów produkcji -- państwo może dokonać redystrybucji części tego zysku poprzez podatki lub dawać zachętę konkurentom" [Odkrywanie anarchii na nowo].
Państwowe ustawodawstwo w sprawie ustalania ilości godzin pracy to przykład zarówno pierwszej, jak i trzeciej z funkcji wyliczonych powyżej. We wczesnym okresie rozwoju kapitalizmu niedostateczna siła pracowników doprowadzała do ignorowania przez państwo wydłużania dnia roboczego, pozwalając więc kapitalistom na przywłaszczanie sobie od robotników większej wartości dodatkowej i na wzrost stopy zysku bez przeszkód. Natomiast później, gdy robotnicy zaczęli się organizować, skrócenie długości dnia roboczego stało się kluczowym żądaniem, wokół którego rozwijało się rewolucyjne socjalistyczne wrzenie. Więc w celu rozmycia tego zagrożenia (a rewolucja socjalistyczna to najczarniejszy scenariusz dla kapitalisty), państwo uchwaliło prawa ograniczające długość dnia roboczego (które, odkąd walka pracowników ucichła, szczęśliwie zignorowano, i stały się "martwą literą"). Początkowo państwo funkcjonowało wyłącznie jako obrońca klasy kapitalistów, wykorzystujący swoją potęgę do rozwiązywania problemów, jakie powstają w toku kapitalistycznego rozwoju (mianowicie tłumiąc ruch robotniczy, aby pozwalać kapitalistom robić, co im się podoba). W drugim okresie państwo zagwarantowało klasie robotniczej ustępstwa w celu usunięcia zagrożenia dla integralności całego systemu.
Powinno się odnotować, że żadna z tych trzech funkcji pomocniczych nie zakłada możliwości zmiany kapitalizmu poprzez szereg cząstkowych reform w dobrotliwy ustrój, który by przede wszystkim służył interesom klas pracujących. Wręcz przeciwnie - te funkcje wyrastają z podstawowej roli państwa (i uzupełniają ją) jako obrońcy własności kapitalistów i stosunków społecznych, jakie ona rodzi -- tj. podstaw, dających kapitaliście możność wyzysku. Dlatego reformy mogą zmodyfikować funkcjonowanie kapitalizmu, ale nie mogą nigdy zagrozić jego podstawom. Jak przekonywał Malatesta:
"Podstawową funkcją rządu. . . jest zawsze ucisk i wyzysk mas, obrona ciemiężycieli i wyzyskiwaczy. . . Jest prawdą, że do tych trzech podstawowych funkcji. . . w ciągu dziejów zostały dodane jeszcze inne funkcje. . . trudno, żeby kiedykolwiek istniał rząd,. . . który by nie połączył swoich uciskających i grabieżczych działań z innymi, które byłyby pożyteczne. . . dla życia społecznego. Ale to w niczym nie umniejsza faktu, że rząd jest oprawcą ze swej natury. . . i że to właśnie od początku swego istnienia, przez swoje stanowisko nieuchronnie skłaniał się do obrony i wzmacniania klasy panującej; naprawdę utrwala i pogarsza położenie. . . Wystarczy zrozumieć, jak i dlaczego spełnia te funkcje, aby znaleźć praktyczne dowody na to, że cokolwiek robią rządy, jest zawsze motywowane przez pragnienie dominacji i zawsze jest podejmowane, by bronić, rozszerzać i uwieczniać swe przywileje i przywileje klasy, której rząd jest zarówno przedstawicielem, jak i obrońcą.
"Rząd nie może utrzymać się na dłuższy czas bez skrywania swojej prawdziwej natury pod pozorami powszechnej użyteczności; nie może narzucać szacunku dla życia uprzywilejowanych, jeżeli nie wydaje się żądać szacunku dla wszelkiego ludzkiego życia; nie może narzucać akceptacji przywilejów garstki, jeżeli nie udaje stróża praw wszystkich ludzi" [Op. Cit.].
Ostatecznie, co państwo odstąpi, może także odebrać z powrotem (jak to było w przypadku praw ograniczających długość dnia roboczego). Dlatego zobaczyliśmy powstawanie i upadek państwa opiekuńczego -- ustępstwa w celu powstrzymania bardziej rewolucyjnych zmian. Nie rzuciło ono jakiegoś fundamentalnego wyzwania istnieniu pracy najemnej i było pożyteczne jako środek regulacji kapitalizmu, ale zostało "zreformowane" (tj. raczej zmienione na gorsze niż na lepsze), gdy jego istnienie zaczęło się kłócić z potrzebami kapitalistycznej gospodarki.
Mówiąc inaczej, państwo działa tak, aby chronić długofalowe interesy klasy kapitalistów jako całości (i zapewniać swoje własne przetrwanie) chroniąc system. Ta rola może uderzać i uderza w interesy poszczególnych kapitalistów czy nawet całych grup klasy rządzącej (patrz w następnej sekcji). Ale ten konflikt wcale nie zmienia roli państwa jako policjanta posiadaczy własności. Doprawdy, można uznać państwo za środek uśmierzający (w pokojowy i pozornie niezależny sposób) spory w wyższych sferach co do tego, jak należy postępować, ażeby utrzymać funkcjonowanie systemu.
anarchifaq.most.org
Nowe horyzonty w poszukiwaniu darmowej siły roboczej [aktualizacja]
Czytelnik CIA, Śro, 2012-08-15 21:28 Prawa pracownika | PublicystykaAktualizacja informacji Kino o którym mowa poniżej jest to inicjatywa Stowarzyszenia Nowe Horyzonty związanego z przedsiębiorcą filmowym Romanem Gutkiem oraz sieci multipleksów Helios. Nowe Horyzonty organizują we Wrocławiu festiwal filmowy o nazwie T-Mobile Nowe Horyzonty. Stowarzyszenie dostaje dotację z kasy miejskiej (20 proc. rocznego budżetu stowarzyszenia). Ceny w kinie mają być "rynkowe". Wiele wskazuje na to, że kino będzie stanowić bezpośrednią konkurencję dla istniejącego już podobnego projektu Dolnośląskiego Centrum Filmowego z którym Roman Gutek nie doszedł do porozumienia biznesowego. Być może, aby wygrać tę konkurencję powstał pomysł żeby ciąć wydatki na poziomie kosztów pracy.
Jeszcze parę lat temu słowo "wolontariat" kojarzyło się z czymś szczytnym: nieodpłatne pomaganie osobom starszym, niedołężnym, działalność w organizacjach pożytku publicznego. Dzisiaj widząc ogłoszenie zachęcające do wolontariatu ma się na myśli grupę niezbyt rozgarniętych w tematach klasowych i pracowniczych osób dających się złapać na darmową pracę w nadziei na to, że pracując najszybciej, najlepiej i konkurując z resztą, jedna z tych osób dostanie za jakiś czas zatrudnienie.
I taką też taktykę obrał potentat na rynku kin wielkopowierzchniowych (modne słowo: multipleks) - Helios oraz Stowarzyszenie Nowe Horyzonty. Jakoś nie mogę uwierzyć, że takiego giganta nie stać na zatrudnianie szeregowych pracowników w normalny i cywilizowany sposób, faktem natomiast jest, że w przypływie kreatywności, podczas burzy mózgów, awangarda klasy menadżerskiej kina Helios wymyśliła nową jakość w dziedzinie wyzysku pracowników: ROCZNY WOLONTARIAT. Widocznie takie sformułowania jak "praktyka", "staż" czy "okres próbny" są już oklepane, więc postanowiono zdewaluować rodzaj szczytnej pracy w dobrym celu.
Całe ogłoszenie można znaleźć tutaj.
Pomijając fakt absurdalności wolontariatu na rzecz kapitalisty, ta część ogłoszenia:
Chcielibyśmy stworzyć zmianowy system pracy, w ramach którego każdy z wolontariuszy pracowałby obowiązkowo przez jeden tydzień w miesiącu i byłby w tym okresie dyspozycyjny.
podchodzi pod łamanie praw pracowniczych - przy ustalonym stosunku pracy należy dawać umowę o pracę.
Co będzie następne w dziedzinie redefinicji pozytywnie się kojarzących się słów w celu pozyskania darmowych pracowników? Mam parę propozycji:
- "Pracuj w czynie społecznym dla McDonald's"
- "Zostań aktywistą KFC!"
- "Działaj z nami na kasie w Tesco"
Mam nadzieję, że nadejdą czasy, że kapitaliści odpracują na rzecz ogółu za to, co złego każdy z nich indywidualnie zrobił. Będzie to wolontariat. Dla niektórych pewnie wolontariat na całe życie.
Poniżej zrzut ekranu w razie gdyby ogłoszenie zostało wycofane:
Kim jest Webster Thayer?
wiatrak, Śro, 2012-08-15 18:42 Historia | Publicystyka | RepresjeWebster Thayer – to przewodniczący trybunału, który skazał Sacco i Vanzetti na śmierć na krześle elektrycznym, który ponownie odmówił rewizji procesu i który za wszelką cenę stara się zgładzić znienawidzonych bojowników sprawy robotniczej. Sędzia Webster Thayer oświadczył zaraz po ukończeniu procesu: „Chociaż ludzie ci nie popełnili fizycznie zarzucanego im przestępstwa, ponoszą jednakowoż moralną winę za nie, albowiem są wrogami istniejących urządzeń – są anarchistami i podczas swego pobytu w Stanach Zjednoczonych propagowali konieczność zburzenia instytucji społecznych – i to jest samo w sobie przestępstwem”.
Czy potrzebne są komentarze? A teraz dalej.
„Z chęcią powiesiłbym z tuzin!”
Robert Benchley, krytyk teatralny „Life” zeznaje:
Znajdował się w towarzystwie przyjaciół i kolegów w Worcester Club, gdzie rozmawiano o sędziu Thayerze. Jeden z przyjaciół Thayera, krytyk Loving Coes opowiedział obecnym swą rozmowę z nim i dodał, że Thayer obsypywał oskarżonych różnymi wyzwiskami i zapewniał: „Ci już dostaną za swoje. Pokażemy im – powiesimy ich. Najchętniej powiesiłbym z tuzin takich radykałów”.
Sprawozdawca agencji Federated Press, Nicholas Beffel zeznaje o oświadczeniu, które konsul włoski w Bostonie, Marquis A. Ferranie, złożył reporterom.
Alexander Granach. Aktor anarchista
Czytelnik CIA, Wto, 2012-08-14 22:52 Kultura | PublicystykaAlexander Granach (właśc. Jessaja Gronach)- aktor, anarchista.
Granach urodził się 18 kwietnia 1890 w Wierzbowcach (obecnie Ukraina) w wielodzietnej bardzo biednej żydowskiej rodzinie. Widząc pogłębiającą się nędzę, Alexander postanowił uciec z domu i nauczyć się zawodu piekarza. Przenosząc się z miasta do miasta, trafia do Lemburga, gdzie po raz pierwszy obejrzał spektakl, który to zainspirował go do zostania aktorem. Zarazem zostaje członkiem niewielkiej grupy anarchistycznej, składającej się głównie z rosyjskich Żydów przybyłych niedawno do Berlina, gdzie przyszły aktor pracuje w fabryce papierosów. Grupa nazwała się Arbeiter Fraint. Tworzyła komunę, dzieląc miedzy siebie domowe obowiązki, a w niedzielę organizowała “Koło Wolnomyślicieli”.
W 1905 roku w Londynie zakłada wraz z innymi anarchistami grupę teatralną. W tym czasie poznaje też czołowych anarchistów: Errico Malatestę, Piotra Kropotkina, a przede wszystkim Rudolfa Rockera.
W 1906 roku wyjeżdża do Wiednia, gdzie udziela się w teatrze yiddish, a także pracuje jako piekarz. W latach dwudziestych Granach staje się wielką gwiazdą kina niemego, grając w takich filmach jak “Nosferatu – symfonia grozy” Murnaua (rola Knocka) oraz “Braterstwo Ludów” Pabsta (rola Wilderera). Dzięki zarobionym pieniądzom wsparł finansowo obronę Sacco i Vanzettiego (anarchiści skazani na karę śmierci w sfingowanym procesie w Stanach Zjednoczonych). Zagrał także w sztuce “Staatsraeson” (,,Racja stanu”) napisanej właśnie jako obrona Sacco i Vanzettiego i krytyka amerykańskiego systemu sądwonictwa. Autorem sztuki był Erich Mühsam – anarchista, przyjaciel Granacha.
Gdy Ascaso i Durrutiemu – hiszpańskim anarchistom – groziła deportacja z Niemiec do Hiszpanii, Rudolf Rocker i inny niemiecki anarchista Augustin Souchy poprosili Alexandra o pieniądze. Rocker wspominał później: ” powiedział, po czym wyjął trzysta lub czterysta marek i rzucił je na stół. Byliśmy bardzo zadowoleni, nie spodziewaliśmy się aż tylu pieniędzy. Dobry Granach nigdy nie wiedział komu pomagały jego marki. Wszystko czego potrzebował, to świadomość, że przeznaczone są w słusznej sprawie. Resztą się nie interesował”.
Wraz z dojściem Hitlera do władzy, Aleksander uciekł do Rosji, gdzie został aresztowany przez reżim Stalina. Tylko dzięki interwencji niemieckiego pisarza Lwa Feuchtwangera został wydany Szwajcarii. Stamtąd uciekł do Stanów Zjednoczonych gdzie kontynuował pracę w filmie. Wystąpił w takich filmach jak: “Ninoczka” z Gretą Garbo czy też “Komu bije dzwon”. Co ciekawe, w późniejszych filmach hollywoodzkich, Granach często grał rolę złych nazistów. W USA także udzielał wsparcia finansowego uchodźcom przed faszyzmem i stalinizmem.
Zmarł 14 marca 1945 roku w Nowym Jorku wskutek zatoru tętnicy płucnej po usunięciu wyrostka robaczkowego. Jego autobiografia “Da geht ein Mensch” została wydana w rok po jego śmierci.
Na jesieni 2012 roku planowana jest premiera kinowego filmu dokumentalnego pt: “Alexander Granach – Da geht ein Mensch“
Artykuł pochodzi ze strony http://libcom.org/history/granach-alexander-1890-1945. Tłumaczenie na język polski i wprowadzenie nieznacznych zmian: Radykalny Kinematograf.
Wódka a państwo
wiatrak, Wto, 2012-08-14 17:02 Kraj | Gospodarka | PublicystykaW dobie kryzysu popularne są idee aby dziurę budżetową łatać dochodami z akcyzy na alkohol. Albo podnosi się akcyzę żeby wódka była droższa, a dzieci pijaków jadły jeszcze mniej albo się ją obniża jeżeli gorzelnie są znacjonalizowane. Wtedy wódka sprzedawana jest w większych ilościach. Oto odpowiedź na tego typu pomysły sprzed stu lat.
[...]Obracamy się w błędnym kole. Ściągając z pijaków podatek, musimy potem oddawać to, cośmy od nich wzięli, na cele utrzymania policji, kryminałów, szpitali, domów wariatów itp. I tak stwarzamy błędne koło, przelewania z pustego w próżne. Nie ulega wątpliwości, że olbrzymia część procesów, nie tylko kryminalnych, ale i cywilnych, można powiedzieć 90 procent powstaje z zaćmienia umysłowego przez wódkę. Ona, ta wódka jest powodem źle sporządzanych kontraktów i aktów spadkowych, w ogóle tych błędów prywatnych, z których wyradzają się procesy cywilne, a których olbrzymią część kosztów ponoszą państwo, kraj, gminy i w ogóle cała ludność.
I powiem dalej: różne inwestycje, które czynimy w dziale oświaty, jeżeli nie przynoszą tych rezultatów jak powinniśmy, to dlatego, że napawają ludność alkoholem - tą błogosławioną wódką, zatruwamy jej zdolność rozwoju - czynimy ją mniej zdolną do przyjmowania tych wszystkich dobrodziejstw oświaty i w ten sposób olbrzymia część naszej pracy idzie na marne. I dlatego dla mnie nie ulega żadnej wątpliwości, że taka gospodarka z wódki płynąca i na wódce oparta jest gospodarką nierozsądną, gospodarką złą, rozrzutną, marnotrawną! Taka gospodarka, która funduje egzystencję swą na dochodzie z wódki, jest gospodarką wiodącą do zguby i do upadku, a nie do rozkwitu. Gdybyśmy policzyli, ile pieniędzy dajemy na szpitale z powodu tej błogosławionej wódki - to z pewnością doszlibyśmy do prostego rachunku, że moglibyśmy wydatki na szpitale obniżyć o połowę w tym razie gdyby wódka organizmu społecznego naszego nie zatruwała. [...] Co najmniej 43% wydatków moglibyśmy zaoszczędzić na domach wariatów, gdyby nie wódka, bo 43% wariatów dostaje się do tych instytucji leczniczych z powodu pijaństwa. Cyfrę tę należałoby podwoić, bo należałoby policzyć nie tylko tych, którzy dostali się do domów dla obłąkanych jako ofiary alkoholizmu, ale także i następców ich w drugim i trzecim pokoleniu. W ten sposób rachując doszlibyśmy do rezultatu, że z pewnością co najmniej 80% wydatków na domy dla obłąkanych moglibyśmy zaoszczędzić, gdybyśmy wódki po organizmie naszego społeczeństwa nie rozprowadzali, gdybyśmy narodu wódką nie zatruwali.
A weźmy teraz gospodarstwo miejskie. I tu niewątpliwie inaczej wyglądałyby wszelkie urządzenia gminne, gdyby nie ta przeklęta wódka i jej skutki.
Augustyn Wróblewski
Za: Wybór pism Augustyna Wróblewskiego pod redakcją Radosława Antonówa.
Jaka jest różnica między własnością prywatną a mieniem osobistym?
wiatrak, Wto, 2012-08-14 12:55 Publicystyka | Ruch anarchistycznyAnarchiści definiują "własność prywatną" (lub krócej - "własność") jako chronione przez państwo monopole na pewne przedmioty bądź przywileje służące do wykorzystywania/eksploatowania innych. Na przykład nieruchomości. Natomiast "mienie osobiste" to posiadanie rzeczy nie służących do wykorzystywania innych ludzi (np. samochód, lodówka, szczoteczka do zębów itp.). Zatem wiele przedmiotów może być uważanych zarówno za "własność prywatną", jak i za "mienie osobiste", w zależności od tego, jak są wykorzystywane. Na przykład dom, w którym się mieszka, jest mieniem osobistym, ale w chwili gdy wynajmuje się go innym dla zarobku - staje się on własnością. Podobnie jeżeli ktoś używa piły na własny użytek jest to jego mienie osobiste, ale jeżeli zatrudnia innych, by pracowali tą piłą dla niego - to już jest własność prywatna.
Chociaż z początku można pogubić się w tym rozróżnieniu, to jednak bardzo ułatwia ono zrozumienie natury kapitalistycznego społeczeństwa. Kapitaliści używają słowa "własność" mając na myśli wszystko, począwszy od szczoteczki do zębów, a kończąc na międzynarodowej korporacji - jakże różnych rzeczy, jakże odmiennie oddziaływujących na społeczeństwo.
Zatem Proudhon mówi:
"Na początku nie było różnicy pomiędzy własnością prywatną a mieniem osobistym... Lecz gdy prawo do użytkowania... stało się czynne i najważniejsze - to jest, kiedy prawo do osobistego używania przedmiotów zamieniono na prawo do używania ich, ale rękami pracującego sąsiada - wtedy zmieniła się natura własności, a sama jej koncepcja stała się bardziej złożona" [Co to jest własność].
Alexander Berkman ujmuje to rozróżnienie następująco: anarchizm "likwiduje własność prywatną środków produkcji i dystrybucji, dzięki której kręci się kapitalistyczny interes. Mienie osobiste dotyczy tylko rzeczy, których używasz sam. Czyli twój zegarek należy do ciebie, ale zegar w fabryce należy do ludzi. Ziemia, narzędzia, maszyny i pozostałe środki publicznego użytku będą własnością kolektywu, nie będzie można ich kupić, ani sprzedać. Rzeczywiste użytkowanie sprawi, że właściwa będzie tu tylko jedna nazwa - nie "własność prywatna", a "mienie" [ABC anarchizmu].
(Więcej o anarchistycznej teorii własności prywatnej zobacz w dziele P.J. Proudhona "Co to jest własność?". William Godwin w Pytaniach o polityczną sprawiedliwość również porusza sprawę rozróżnienia własności prywatnej od mienia osobistego - co stawia ten problem w centrum myśli anarchistycznej). Proudhon obrazowo przedstawił tę różnicę na przykładzie kochanka - jako "posiadacza", i męża - jako "właściciela"!
Różnicę pomiędzy "własnością prywatną" a "mieniem osobistym" można poznać po rodzaju stosunków władzy, jakie każde z nich rodzi. Weźmy przykład kapitalistycznego miejsca pracy - to jasne, że właściciele zakładu pracy decydują, jak będzie on wykorzystywany, a nie ci, którzy naprawdę w nim pracują. To prowadzi do wręcz totalitarnego systemu. Jak Noam Chomsky zauważa - "termin 'totalitarny' jest tu całkiem uzasadniony. Żadna ludzka instytucja nie zbliża się tak do totalitaryzmu, jak korporacja. To znaczy, władza jest całkowicie odgórna. Możesz stać gdzieś pośrodku: dostajesz rozkazy z góry i przekazujesz je w dół. W rzeczywistości władza jest w rękach właścicieli i inwestorów"
W anarchistycznej społeczności, jak zauważono, faktyczne użytkowanie uznaje się za jedyny tytuł własności. To znaczy, że miejsce pracy jest zorganizowane i prowadzone przez tych, którzy tam pracują, co redukuje hierarchię i powoduje wzrost wolności i równości w społeczeństwie. Zatem sprzeciw wobec własności prywatnej wypływa naturalnie z podstawowych założeń i idei anarchistycznych.
Pięciu aktywistów sądzonych za protest
wiatrak, Wto, 2012-08-14 11:33 Kraj | Publicystyka | Represje | Ruch anarchistycznyDziś w poznańskim sądzie rejonowym rozpocznie się proces pięciu aktywistów sądzonych za udział w demonstracji pod siedzibą PO w Poznaniu. Protestowali przeciwko łamaniu prawa do swobody manifestowania przez polityków rządzącej partii. Będą odpowiadać za wybryk chuligański. Podczas rozprawy zamierzają przedstawić oświadczenie o treści jak poniżej.
W dniu 17 maja 2011 roku spotkaliśmy się przed siedzibą Platformy Obywatelskiej w Poznaniu przy ulicy Zwierzynieckiej. Przybyliśmy tam by zaprotestować przeciwko policyjnym metodom pacyfikowania protestów społecznych oraz arogancji członków tej partii. Nasz solidarnościowy i spontaniczny protest w kilka dni po opisanych niżej wyczynach rządzącej PO, odnosił się zarówno do działań prominentnych członków przewodzącej narodem partii w Gdańsku, jak i w Katowicach.
W przypadku gdańskiego protestu lokatorów, urzędnicy podlegli prezydentowi miasta – członkowi PO – Pawłowi Adamowiczowi, próbowali wpłynąć na przebieg trasy „Marszu pustych garnków”. Kiedy się to nie udało, trasę legalnej manifestacji zagrodzili wynajęci przez miasto ochroniarze. W wyniku ich akcji sześć osób odurzonych gazem zabrała karetka, kilkanaście zostało poturbowanych.
Katowicki protest przeciwko Europejskiemu Kongresowi Gospodarczemu, również został zmuszony do zmiany swej trasy. Zgłoszona z dopełnieniem wszystkich urzędniczych formalności demonstracja, napotkała na swej trasie policyjny kordon. Na nic zdały się tłumaczenia, stróże tzw. porządku mieli jasne rozkazy – nie przepuścić protestujących. Doszło do przepychanek i spisywania uczestników manifestacji.
W obu przypadkach luminarze rządzącej partii zrobili wszystko, aby legalne protesty społeczne nie mogły w żadnej sposób zakłócić i popsuć ich własnych uroczystości. Jednym słowem członkowie PO użyli policyjnych pałek i gazu pieprzowego wynajętych ochroniarzy, w szlachetnej walce o wizerunek własnej partii i jedynie słusznego ustroju społeczno-gospodarczego.
Nasz solidarnościowy i spontaniczny protest przebiegał spokojnie. Polegał na przekazaniu ulotek wyjaśniających jego przyczyny pracownikom biura, oraz mało owocnej rozmowie z ówczesnym posłem PO – Markiem Zieliński.
Najwyraźniej jednak w oczach łaskawie obdarzonej przez rząd podwyżkami, nowymi etatami i sprzętem, poznańskiej policji, już taka forma protestu to istne zagrożenie dla ładu i porządku społecznego. Właśnie dlatego 14 sierpnia stajemy przed sądem.
Nie oskarża się nas jednak o nielegalne zgromadzenie i nie rozejście się na wezwanie policji – jak miało to miejsce w przegranej przez policję sprawie dotyczącej naszej demonstracji na terenie MTP w Poznaniu. Tym razem również nikt z nas nie jest oskarżony o przewodniczenie nielegalnemu zgromadzeniu – na sprawę z tego paragrafu czekają uczestnicy protestu przeciwko nielegalnej eksmisji państwa Jenczów i stający w obronie poszkodowanych lokatorów z ulicy Piaskowej. W przypadku dzisiejszej sprawy poznańska policja usiłuje zrobić z nas chuliganów zakłócających porządek.
Uczestnicy i uczestniczki protestu pod siedzibą PO nie zostali wylegitymowani i spisani przez policję. W sprawie tej wyroki nakazowe otrzymały dwie osoby, których tam w ogóle nie było. „Winnych” policja wyznaczyła na podstawie nielegalnie przetrzymywanych danych o uczestnikach naszego ruchu. Między innymi wykorzystano policyjne dane z akcji, jaka się odbyła 8 marca 2010 roku na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich, kiedy zatrzymano 37 anarchistów. Sąd uznał te zatrzymania za nielegalne.
Wybiegi poznańskiej policji, tak usilnie starającej się kryminalizować działalność społeczno-polityczną oraz ograniczać wolność słowa i zgromadzeń, zawsze spotkają się z naszym oporem. Nie damy się zastraszyć kolejnymi sprawami sądowymi, prokurowanymi na podstawie wyssanych z palca zarzutów, których jedynym celem jest zniechęcenie aktywistów i aktywistki do dalszej aktywności społeczno-politycznej. Nie będziemy biernie przyglądać się inwigilacji i represjom skierowanym w stronę poznańskiego środowiska wolnościowego.
Solidarność naszą bronią!
Federacja Anarchistyczna s. Poznań
Anarchistyczny Czarny Krzyż
Jak kapitalizm to kapitalizm
Czytelnik CIA, Pon, 2012-08-13 20:29 PublicystykaCzy ktoś pamięta tego pana? Tak, tak! To nieżyjący już od ponad pięciu lat Lech Grobelny założycieli i właściciel „Bezpiecznej Kasy Oszczędności” – symbolizujący niechlubny początek polskiego kapitalizmu. Niczym zły duch przypomniał się Polakom w kontekście sprawy „Amber Gold” i jego właściciela Marcina Plichty. Widać historia lubi się powtarzać, bo nawet po 23 latach od upadku komunizmu w naszym kraju, Polacy znowu weszli w niepewny interes, z którego najprawdopodobniej będą mieli złe wspomnienia.
Jak to było z Grobelnym?
Lech Grobelny urodził się w Warszawie 18 czerwca 1949 roku. Za czasów PRL był właścicielem studia fotograficznego. Pierwszym jego biznesem, który przyniósł mu naprawdę spory dopływ gotówki, była sprzedaż na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku, obrazków z wizerunkiem Jana Pawła II w całym kraju. Lecz naprawdę popłynął dziesięć lat później, stając się najsłynniejszym aferzystą u początków III RP.
Kiedy rozpoczęła się transformacja ustrojowa oraz gospodarcza, w pierwszych jej miesiącach, zaczęła istnieć spółka „Drochem” Sp. z o.o. Jej założycielem i prezesem jednoosobowego zarządu był Lech Grobelny. Była to spółka zarządzająca siecią kantorów. Trzeba dodać, że Grobelny zajmował się prawdopodobnie nielegalnie handlem obcą walutą (w czasach słusznie minionych handel taki był zakazany).
Jego najsłynniejszym interesem była BKO – „Bezpieczna Kasa Oszczędności”. BKO podobnie, jak „AG” oferowała lokaty znacznie o wyższym oprocentowaniu (sięgające nawet 300 % rocznie) niż w tradycyjnych bankach. Miało być to możliwe dzięki wymianie złotówek na dolary. Plan biznesowy szybko zweryfikowała rzeczywistość. Z dniem 1 stycznia 1990 roku wprowadzono pełną wymienialność złotówki i sztywny kurs dolara. Siła nabywcza tej waluty wobec tego zmalała, zwłaszcza w warunkach wysokiej inflacji. Uważa się, że BKO powierzyło swoje pieniądze około 10 tysięcy osób (szacowano je przed denominacją na 25-26 mld starych złotych).
Spektakularna ucieczka i kiepski koniec po latach
Grobelny wiedząc, co się święci wyjechał 6 czerwca 1990 roku do Niemiec, nie informując nikogo. Miesiąc później mogliśmy obejrzeć poniższe obrazki, gdzie zdesperowani klienci zaczęli oblegać siedzibę firmy, żądając zwrotu powierzonych Grobelnemu pieniędzy. Okupowali podwórko jednej z warszawski kamienic w centrum stolicy, ale ani pieniędzy, ani właściciela się nie doczekali. Dopiero syndyk masy upadłościowej wypłacił poszkodowanym przez BKO klientom 7 mld złotych, co odpowiadało 1/4 sumy z jesieni 1989 roku.
Za Grobelnym rozesłano listy gończe. Został ujęty dwa lata później w Niemczech i przewieziono go do Polski. Jednak dopiero w 1996 roku Sąd Wojewódzki w Warszawie skazał go na 12 lat więzienia za zagarnięcie w latach 1989–1990 ponad 8 mld starych złotych (tj. na obecny stan 800 tys. zł) z kasy „Drochemu” z którym BKO było powiązane. Jednak rok później Sąd Apelacyjny uchylił wyrok i zwrócił sprawę prokuraturze, a Grobelny mógł wyjść na wolność. On sam nigdy już nie wrócił do więzienia, ponieważ prokuratura umorzyła śledztwo z braku dowodów. Tak zakończyła się pierwsza afera III RP.
To jak zmarł Lech Grobelny pod koniec marca 2007 roku do dziś stanowi publiczną zagadkę. Zwłoki byłego właściciela „Drochemu” i BKO znaleziono w pawilonie sklepowym na warszawskim Targówku przy ul. Wysockiego na początku kwietnia tegoż roku. Policja poinformowała, że denat miał ranę kłutą klatki piersiowej. Według pierwszych ustaleń Grobelny zmarł 28 lub też 29 marca, a zatem pięć dni przed znalezieniem jego ciała. Prokuratura nie wyklucza udziału osób trzecich i motywu zemsty ze strony któregoś z poszkodowanych klientów BKO. Grobelny przypomniał o sobie ponownie niedługo przed śmiercią, gdy informował, że jest w posiadaniu informacji o niebezpieczeństwie, jakie grozi ówczesnemu premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu oraz jego bratu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Nikt nie był w stanie w rewelacje Grobelnego uwierzyć z powodu jego niskiej wiarygodności nie tylko dla organów ścigania, ale także dla władz państwowych.
Na ironię zakrawa fakt, że w tym samym roku, zapadł pierwszy wyrok sądowy na Marcina Stefańskiego (Plichtę), który dwa lata później założył „Amber Gold”. Dobre nawiązanie do tradycji działalności pana Grobelnego.
RobertHist
Wypalenie korporacyjne
Czytelnik CIA, Pon, 2012-08-13 20:27 PublicystykaKapitalizm kreuje postawy i zachowania dalekie od współczucia oraz empatii względem drugiego człowieka, nawet najbliższej mu osoby. Człowiek w tym system, to człowiek ambitny, dążący do celu, którego jedyną wartością jest on sam i jego praca. To powinno go zajmować, nic innego nie powinno rozpraszać jego uwagi. Polacy stali się w ten sposób łatwym celem manipulacji amerykańskich, a potem zachodnioeuropejskich korporacji. Brak krytycyzmu, co niesie za sobą toksyczne życie za biurkiem w korporacyjnych firmach, z ich strony, łatwowierność w dobroczynne działania systemu kapitalistycznego, stał się elementem prowadzenia przez korporację polityki zatrudnienia nad Wisłą i Odrą. Szefowie zachodnich firm wysyłali tam swoich ludzi, aby zwerbowali osoby, z którymi będą mogli dokonywać rekrutacji do oddziału swojego przedsiębiorstwa. Praca w korporacji uważana jest powszechnie za nobilitacje, nawet pomimo wynagrodzenia, za które trudno jest się utrzymać w dużym mieście z miesiąca na miesiąc. Na ogół werbowane do takich firm, na nisze stanowiska, są osoby młode, bez rodzin (czytaj bez zobowiązań), z ogromnymi ambicjami zarówno zawodowymi, jaki dochodowymi. Łatwo jest im w mówić, nie dbając zbytnio o szczegóły, jak ważna jest praca i sukces zawodowy, bo sami tak twierdzą. Bezgranicznie i bezkrytycznie ufają kapitalizmowi, jako jedynej drogi rozwoju gospodarki kraju oraz samych siebie.
Stan swojej psychiki zajmuje ich najmniej na początek pracy. Wypalenie przychodzi z czasem i stopniowo. Jak pokazują przeróżne przykłady opisywane przez samych pracowników byłych i obecnych przebieg pracy w tego typu firmie jest mniej więcej taki sam. Przykład Anny z Radomia to jeden z wielu tego typu historii opisywanych w internecie. Początkowo radość z otrzymanej pracy w dużym przedsiębiorstwie, satysfakcja z wykonywania tego, co się lubi, a potem już bolesne spadanie w dół. Szef czepiający się o wszystko, każący siedzieć po godzinach, uprzykrzający życie, fałszywi koledzy z pracy czekający na każde potknięcie, wyścig szczurów i przeżywanie porażki, gdy nie zdobędzie się dla firmy kolejnego klienta lub zlecenia dla firmy. Zanim młody człowiek skończy 30 lat, jest już wypalony fizycznie i psychicznie. Wyzysk jednak nadal trwa. W głowie jednak dalej kołacze myśl, że za jakiś czas przełożeni nas docenią, awansują a nasze wynagrodzenie będzie wyższe od obecnie otrzymywanego. Ta bezkrytyczna wiara pracowników w pomyślną przyszłość nakręca się sama, nawet kiedy przychodź otrzeźwienie, co do sytuacji, nie można od tak rzucić pracę i opuścić od tak biuro, już nigdy do niego nie wracając. Gdzie teraz, kiedy panuje kryzys. To budzi emocje, często skrajne, doprowadza do frustracji, samobójstw, rozpadu rodzin wśród pracowników. Pomoc psychologa jest w tym wypadku nieodzowna. Jednak trudno jest się przyznać przed samym sobą, że jest z nami coś nie tak. Skupiamy nadal uwagę na pracy, nawet przenosimy stamtąd problemy na swój domowy grunt, zatruwając życie innym domownikom. Nikt nie liczy ile osób korzysta z pomocy psychologa, ale nie jest żadną tajemnicą, jak wiele osób jest na granicy wytrzymałości.
Dzieje się tak i w innych firmach, mniejszych czy sieciach sklepów wielkopowierzchniowych, można mnożyć przykłady, jak „Biedronka” czy „Tesco”. Zysk jest dla przedsiębiorców bardzo ważny, pracownik i jego stan emocjonalny jeszcze mniej. Tajemnicą poliszynela może być fakt, ile osób tzw. „białych kołnierzyków” ląduje w oddziałach psychiatrycznych. Takich badań się nie przeprowadza i nie publikuje, ponieważ najpewniej dane byłyby przerażające. Zatem pracownicy korporacji zostaną nadal ze swoimi problemami sami. Zagraniczne firmy będą dalej wykorzystywać ludzi, jako materiał do eksploatacji, dawać im nadzieje na pomyślną przyszłość, nic więcej poza tym, w imię rozwoju „wolności” gospodarczej.
RobertHist
Prawdziwe oblicze terapii szokowej
Akai47, Nie, 2012-08-12 21:28 PublicystykaDziennikarka z „Gazety Wyborczej” skomentowała jedną z niedawnych eksmisji na bruk jako konieczną „terapię szokową”, która jest rzekomo potrzebna lokatorom. Dzięki dziesięcioleciom prania mózgów, tego typu hasła zyskały popularność wśród pozbawionych ludzkich odruchów „lekarzy”, którzy bezmyślnie zalecają podobną terapię nie zastanawiając się nawet, czym tak naprawdę jest szok.
Szok, to okrutny i obezwładniający cios. Może zabić moralnie, a nawet fizycznie. Ludzie w stanie szoku po ciężkiej utracie ukochanych osób, mieszkania, lub środków do życia, czasem odbierają sobie życie, lub wpadają w spiralę samozniszczenia, z której nie mogą już wyjść. Czasem snują się jak duchy, nie będąc w stanie się pozbierać.
Tak właśnie się czuła nasza przyjaciółka, która w poniedziałek stała się bezdomna. Nie była sobą z powodu doznanego szoku. A kilka dni później, nadal będąc w takim stanie, wpadła pod samochód ciężarowy, co zakończyło się amputacją nogi do połowy golenia. Teraz jest nie tylko bezdomna, ale nie wiadomo, czy w ogóle będzie w stanie zadbać o siebie.
W cywilizowanych krajach, do których Polska z całą pewnością nie należy, gdy ktoś staje się bezdomny, otrzymuje jakąś formę pomocy, jak pomoc mieszkaniowa, psychologiczna, czy pomoc w znalezieniu pracy. Ale nie tutaj. Tutaj nie tylko jest się pozostawionym samemu sobie, ale trzeba jeszcze dodatkowo zmierzyć się z drwiną i atakami psów łańcuchowych neoliberalizmu i prymitywnymi anonimami ziejącymi nienawiścią w internecie.
To właśnie jeden z najtrwalszych skutków „terapii szokowej” zaaplikowanej Polsce. Cały kraj zaszokowano w ten sposób, że jego mieszkańcy utracili ludzkie uczucia, stając się narodem bandytów i pokrak moralnych.
Podziemna działalność niemieckich anarchosyndykalistów w III Rzeszy
wiatrak, Sob, 2012-08-11 22:38 Antyfaszyzm | Publicystyka | Ruch anarchistycznyW dobie powszechnego przypisywania narodom doktryn w celu obsadzenia niemieckich antyfaszystów w roli potomków gestapo, a polskich faszystów jako potomków polskich antyfaszystów proponujemy nauczenie się... historii niemieckiego ruchu antyfaszystowskiego.
Na początku lat 30-tych FAUD (Freie Arbeiter Union Deutschlands) znajdowało się w stanie agonalnym. Pomimo prób przezwyciężenia kryzysu, w jakim znalazła się organizacja po wygaszeniu nastrojów rewolucyjnych w Republice Weimarskiej (większość badaczy właśnie w upadku Rewolucji Marcowej oraz w przyjęciu tzw. Konstytucji Robotniczej widzi główne źródła kryzysu), znaczenie, siła i liczebność organizacji systematycznie malało. Bowiem o ile jeszcze w 1925 roku wolny związek liczył 25 tysięcy członków, w 1929 roku jeszcze 9,5 tysiąca, to w 1932 roku już jedynie 4307 członków, którzy działali w 157 lokalnych grupach [1], spośród których od 60 do 80 procent było bezrobotnymi[2], co oczywiście stanowiło konsekwencję Wielkiego Kryzysu i masowego zwalniania robotników należących do FAUD. Na domiar złego inne organizacje anarchistyczne w Niemczech nie znajdowały się wcale w lepszej sytuacji, albowiem FKAD (Föderation Kommunistischer Anarchisten Deutschlands) i AV (Anarchistische Vereinigung) liczyły raptem po paruset aktywnych działaczy.
Znajdując się w takiej kondycji, ruch anarchistyczny musiał ustosunkować się wobec oraz następnie stawić opór rosnącemu w siłę ruchowi nazistowskiemu, a także ustosunkować się wobec innych sił wrogich faszyzmowi decydując się (bądź nie) na współpracę z nimi w zwalczaniu narodowych socjalistów. Naturalnie był to proces globalny – wszędzie zagrożenie faszystowskie wpływało na zmianę postawy ruchu anarchosyndykalistycznego. Przykładowo we Francji członkowie CGT-SR (Confédération Générale du Travail - Syndicaliste Révolutionnaire) forsowali koncepcję „Zjednoczonego Frontu”, jako alternatywy wobec forsowanej przez stalinistów koncepcji utworzenia „Frontu Ludowego”. Zasadniczo możemy zaobserwować, iż zagrożenie faszyzmem wpłynęło na złagodzenie dogmatycznie antypolitycznej postawy anarchosyndykalistów i anarchistów niemal na całym świecie (czego dobitnym przykładem było zaprzestanie prowadzenia zmasowanej akcji na rzecz bojkotu wyborów w Hiszpanii w 1936 roku przez co – jak można przypuszczać i jak sugerowała sama hiszpańska prawica – Front Narodowy przegrał w tym kraju wybory w 1936 roku).
Wracając do meritum rzeczy, zasadniczo wyróżnić możemy dwa rodzaje postaw wśród niemieckich (ale i nie tylko) anarchistów względem walki z faszyzmem (nazizmem). Pierwsza traktowała tę walkę jako integralną część walki rewolucyjnej, dostrzegając w nazizmie ostatnią deskę ratunku dla kapitalizmu, przemysłowców i społeczeństwa burżuazyjnego. Druga traktowała walkę z siłami skrajnej prawicy jako autonomiczną batalię, która winna być toczona przez jak najszerszą koalicję sił lewicy, w tym oczywiście głównie ramię w ramię z KPD (Kommunistische Partei Deutschlands).
Opór wobec nazizmu
Zasadniczo istnieje zgodna opinia odnośnie możliwości i skali oporu wobec nazistów w Niemczech, a tym samym również oporu stawianego przez niemieckich anarchistów oraz anarchosyndykalistów. Najbardziej dobitnie, jak się wydaje, podsumował to niemiecki anarchosyndykalista Ernst Binder deklarując, iż opór był w zasadzie niemożliwy:
"Masowy opór nie był możliwy w 1933 roku, najlepsze serca ruchu robotniczego zostały rozproszone w walce partyzanckiej pozbawionej jakiejkolwiek nadziei. Ale jeśli z tego bolesnego doświadczenia, robotnicy wyciągną lekcję, iż tylko zjednoczenie w obronie stanowi skuteczną broń w walce z faszyzmem, to złożona ofiara nie była daremna [3]."
Zupełnie odmiennego zdania był Albert Meltzer, który po analizie archiwów policyjnych przejętych przez Amerykanów po II Wojnie Światowej i udostępnieniu ich badaczom, doszedł do wniosku, iż opór był możliwy, gdyż odnaleźć można było w nich wiele informacji na temat aktywności anarchistycznej w czasach nazistowskich [4].
Z punktu widzenia dostępnych informacji historycznych osobiście bardziej przychylam się do pierwszego stanowiska: terror, masowe represje, aresztowania, istnienie policji politycznej (Gestapo) oraz masowa indoktrynacja powodowały, że skala oporu wobec nazistów musiała być niestety ograniczona. Nie oznacza to jednak, że anarchosyndykaliści oraz Niemcy w ogóle nie podejmowali prób stawienia oporu. Wręcz przeciwnie. O ile jednak niemożliwe było stawienie oporu w skoordynowany i w zorganizowany sposób – mimo wcześniejszych przygotowań, o czym za chwilę – to lokalnie wielu Niemców podejmowało się takich heroicznych aktów.
Analizy zjawiska nazizmu dokonywane przez niemieckich anarchistów
FAUD już w 1932 roku przygotowując się na ewentualność przejęcia władzy przez nazistów zaadaptowało specjalny plan działania, który miał na celu stawienie oporu nowej władzy oraz uchronienie się przed ewentualnymi represjami. Zadecydowano, że w momencie sięgnięcia po władzę przez Hitlera, główna siedziba FAUD zostanie przeniesiona z Berlina do Erfrutu, gdzie rozpoczęłaby podziemną działalność. Równolegle związek miał wezwać do strajku generalnego wymierzonego w hitlerowców. Także podczas ostatniego (XIX) kongresu organizacji (25-28 marca 1932 roku) delegaci, poza kwestiami programowymi, bieżącymi oraz poświęconymi taktyce, zajęli się także kwestią zagrożenia nazistowskiego.
Jednocześnie wydano specjalną broszurę poświęconą tej kwestii, której autorem był dr Gerhard Wartenberg, lider berlińskiej Komisji Wykonawczej FAUD. Jej twórca przestrzegał – co stanowiło z całą pewnością zarzut pod adresem KPD – przed rozdrobnieniem ruchu antyfaszystowskiego, co mogłoby wynikać z reprezentowania różnych interesów politycznych przez różne organizacje. Przestrzegał także przed niepotrzebnymi działaniami zbrojnymi wymierzonymi w SA, co z kolei stanowiło zarzut pod adresem „Czarnych Szeregów”.
Sama zaś analiza nazizmu dokonana przez autora skoncentrowała się na dwóch kwestiach: (1) podniesieniu klasowego charakteru „narodowego socjalizmu”, jako ruchu klasy średniej i przemysłowców (w mniejszym stopniu arystokracji), wspieranego duchowo przez wieś, zrodzonego ze złej sytuacji ekonomicznej i wykorzystywanego przez wielki kapitał w walce przeciwko klasie robotniczej, demokracji i internacjonalizmowi, co nawiasem mówiąc było zgodne także z ujęciem Wilhelma Reicha, jakie ten przedstawił w Psychologii Mas wobec faszyzmu[5] oraz (2) na jego charakterze, pisząc: „militaryzm i władza jako pogląd na świat – to właśnie tym jest „narodowy socjalizm” [6].
Niemieccy anarchiści pragnęli zarazem obalić mit, jakoby ruch nazistowski miał być ruchem ponadklasowym, składającym się z przedstawicieli wszystkich klas [7]. W rzeczywistości poparcie udzielone przez proletariuszy nazistom było mikroskopijne. Przykładowo w wyborach do rad robotniczych w Hamburgu naziści zdobyli jedynie 200 głosów na ogółem 6225 [8]. Zamiast tego NSDAP było partią zabezpieczającą interesy przemysłowców, wszelkiej maści kapitalistów, szlachty oraz książąt (acz sama arystokracja, z wyjątkiem konkretnie pożądanych osób, miała nie być chętnie widziana w szeregach partii).
Tak więc nazizm traktowany był przez FAUD jako narzędzie kapitału. Wartenberg zwrócił uwagę na ogromną wrogość jaką przejawiał ruch nazistowski wobec proletariatu, a także na porzucenie przez nich swych nacjonalistycznych celów, które odrzucone zostały tylko po to, aby dostosować się do wymagań burżuazyjnego społeczeństwa. Wobec tego możemy stwierdzić, że „III Rzesza nie oznacza nic więcej, aniżeli dyktaturę mającą na celu powstrzymanie robotników” [9]. NSDAP służyła więc burżuazji pacyfikując ruch robotniczy, czyniąc to głównie przy użyciu dwóch środków: terroru stosowanego w praktyce oraz odwołując się do celów socjalnych w swej jałowej retoryce.
Nawiasem mówiąc niemiecki anarchosyndykalista w stosowanym terrorze przez nazistów widział oznakę słabości nie zaś jego siły, albowiem gdyby nazizm był kreatywny społeczne, kulturowo i ekonomicznie nie musiałby stosować siły. Stosując ją egzemplifikował fakt, iż reprezentuje on klasy, które obumierają [10].
Wartenberg podkreślił, że konieczna jest całościowa walka z faszyzmem i jego wariacjami (w tym również z nazizmem), co posiadać miało głównie charakter defensywny – tj. obrony swych praw przez proletariat, bowiem niemieccy anarchiści słusznie przypuszczali, że po przejęciu władzy naziści wykorzystają cały aparat państwowy do spacyfikowania proletariatu i wszelkich jego dążeń emancypacyjnych. Na podstawie tej analizy uznano, iż najlepszą metodą obrony przed nazizmem byłaby walka w miejscu pracy oraz destabilizacja faszystowskiej bazy ekonomicznej, proponując użycie akcji bezpośrednich z zastosowaniem strajku generalnego włącznie. Autor podkreślił konieczność zjednoczenia proletariatu w walce z faszyzmem i prowadzenia tej walki przez bojowe i zjednoczone związki zawodowe. Niemieccy anarchosyndykaliści wzywali więc do jedności proletariatu, podobnej do tej, która powstrzymała pucz Kappa oraz doprowadziła do wybuchu Rewolucji Marcowej w Zagłębiu Ruhry. Podkreślał jednak, iż musi to być jedność rodząca się oddolnie, w miejscach pracy, w urzędach, itd. Zasadniczo odrzucał on możliwość stosowania zdesperowanych ataków, aktów zemsty, terroru indywidualnego, zbędnego prowokowania i atakowania bez przyczyny, oczywiście z wyjątkiem samoobrony. Zamiast tego działalność wymierzona w faszyzm winna być planowana i prowadzona systematycznie, bez zbędnych „żołnierskich gierek”. Zamiast tego zalecał działania samoobronne w ramach istniejącego prawa. Jeżeli jednak nie udałoby się tak pokonać faszyzmu i Hitler przejąłby władzę, odpowiedź mogłaby być tylko jedna – natychmiastowy strajk generalny (którego skuteczności dowiódł strajk generalny podczas puczu Kappa, który obalił prawicowych zamachowców), nim naziści zdołaliby w pełni wykorzystać siłę państwa do spacyfikowania ruchu robotniczego.
Pomimo tego, że zalecał działanie w ramach prawa, to za niewybaczalny błąd niemiecki anarchista uznał poleganie na sile państwa w pacyfikowaniu ruchu nazistowskiego. Z jednej bowiem strony, siły demokratyczne zachowywały się tak biernie, że swą biernością wspierać miały nazistów. Z drugiej strony, administracja państwowa, jego cała biurokracja oraz instytucje tolerowały a wręcz wspierały nazistów, rozbrajając, pacyfikując i represjonując bojowy ruch robotniczy, będący jedyną autentyczną siłą antyfaszystowską. Była to bowiem walka „w której każdy rząd będzie przeciwko nim [antyfaszystom], niezależnie od tego jak się on nazywa. W tej walce klasa robotnicza zależna jest wyłącznie od własnych sił” [11].
Nieco odmiennie zjawisko nazizmu interpretował R. Rocker, spoglądając na nie jak na krańcowe przejawy myśli nacjonalistycznej, będące zarazem śmiertelnym wrogiem wszelkiej wolnościowej myśli, usunięcia przejawów której naziści uważają za warunek konieczny i wstępny do „przebudzenia narodu” [12]. Z kolei od strony ekonomicznej, niemiecki anarchosyndykalista interpretował nazizm jako pewną ideologię służącą mocniejszemu i bardziej skutecznemu podporządkowaniu społeczeństw wymaganiom przemysłowców. Ideolodzy faszyzmu starali się bowiem przekonać świat, że to nie przemysł istnieje dla człowieka, lecz człowiek dla przemysłu. Wobec tego przejęcie przez niemiecki faszyzm (czyli nazizm) tych wszystkich okropieństw oraz nieludzkich koncepcji nastąpiło w wyniku działania teoretyków ekonomicznych oraz działania przemysłowców, którzy widzieli w faszyzmie słuszną ścieżkę dostrzegając w koncepcjach rasowych „naukowe podstawy” dla swych racji, czyli interesów [13]. Stąd też niemiecki anarchosyndykalista nazizm oceniał jako ruch i ideologię, która miała na celu chronić polityczną władzę małej mniejszości. Jednocześnie faszyzm/nazizm charakteryzował się pewnymi cechami fundamentalizmu religijnego, co objawiać się miało m.in. w posiadaniu złudzenia religijnej świadomości masowej, a także w wytworzeniu religijnego entuzjazmu, wykorzystywanego instrumentalnie przez przywódców.
Faszyzm i nazizm były zdaniem Rockera systemami zwyczajnie barbarzyńskimi, opartymi na masowych prześladowaniach, terrorze i mordach. W Niemczech te praktyki przybrały szczególnie mocnego charakteru, bowiem połączone one zostały z rasistowskim fanatyzmem wymierzonym przeciwko Żydom [14] (pamiętać należy, iż Rocker badał system nazistowski jeszcze przed rozpoczęciem planu „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” („Endlösung der Judenfrage”)). Rasistowska polityka, prześladowania, nadzór nad ludnością i czystością rasową (np. poprzez zabranianie mieszanych małżeństw, prześladowania Żydów) oraz nadzór nad seksualnością doprowadził do tego, iż rządzący naziści przeistoczyli społeczeństwo w „hodowlę bydła” [15]. Zarazem nazizm zasadził się na nacjonalistycznej niesprawiedliwości, wedle której każdą zbrodnię oraz każdy grzech można usprawiedliwić dobrem narodu i rozmyć odpowiedzialność na cały naród. Taka kolektywna odpowiedzialność narodu zabija indywidualne poczucie sprawiedliwości, sprawiając, że każdy czyn popełniany w imieniu narodu wydaje się być chwalebny [16].
Podczas II Wojny Światowej Rudolf Rocker uzupełnił swoje stanowisko, co związane było z jego oficjalnym poparciem Aliantów w wysiłku wojennym. Uważał bowiem, że jest to inna od innych wojen, zaś polityka nieinterwencji wsparłaby „tchórzliwych morderców” przygotowując świat na „błogosławiony Nowy Porządek Hitlera” [17]. Niemiecki anarchista w 1942 roku opublikował serię artykułów zbiorczo wydanych pod tytułem "Od Bismarcka do Hitlera" (From Bismarck to Hitler), w których Rocker uznał Hitlera i hitleryzm za twór pruskich junkrów, którzy pragnęli wykorzystać nowe zjawisko w celu zabezpieczenia własnych interesów. Niemniej Hitlerowi udało się usamodzielnić oraz skierować swe działania przeciwko swym twórcom, co w konsekwencji doprowadziło do tego, iż stał się jeszcze bardziej potworny [18].
Nim naziści przejęli jeszcze władzę, anarchosyndykaliści zorganizowali wielką manifestację w Kolonii przeciwko wizycie w mieście Goebbelsa, która spotkać się musiała z autentycznie dużym poparciem, skoro sam Goebbels relacjonował, iż poczuł się jakby został „wyrzucony z rodzinnego miasta niczym przestępca”[19].
FAUD nie udało się jednak w pełni zrealizować swojego planu na ewentualność przejęcia władzy przez Hitlera. O ile rzeczywiście siedziba związku została przeniesiona i zdołała rozpocząć podziemną działalność, to strajku generalnego nie udało się federacji zorganizować, m.in. wskutek niemal natychmiast rozpoczętych represji przez nowy aparat władzy wymierzony w niemiecki ruch anarchosyndykalistyczny.
Działalność anarchistów w czasach nazistowskich
Podziemna działalność anarchistów była niezwykle trudna w warunkach nazistowskiego totalitaryzmu. Masowe represje i terror, tajna policja polityczna (Gestapo), wszechobecny strach oraz działania indoktrynacyjne skutecznie utrudniły, a wręcz uniemożliwiły, podjęcia jakiejkolwiek podziemnej działalności nastawionej na stawienie oporu nazistowskim oprawcom. Nie oznacza to tego, iż anarchiści nie podejmowali wysiłków prowadzenia tajnej działalności na szerszą skalę. Podejmowali takowe, acz niemal każda taka próba kończyła się masowymi aresztowaniami.
W pierwszej kolejności działacze FAUD, przy pomocy anarchosyndykalistów z holenderskiego NSV (Nederlandsch Syndicalistisch Vakverbond), utworzyli sekretariat związkowy na wychodźstwie – w Amsterdamie. Równolegle podjęli działania na rzecz tworzenia tajnych komórek na terenie III Rzeszy, jak np. w Erfurcie, które inicjowały szereg przerzutów zagrożonych aresztowaniem anarchosyndykalistów (i nie tylko) z Niemiec do Holandii [20].
Z kolei anarchosyndykaliści niemieccy, którzy przebywali w Holandii inicjowali kampanie antynazistowskie w samej Holandii oraz – jak np. Julius Nolden – podejmowali wysiłki na rzecz dystrybuowania propagandy antynazistowskiej w III Rzeszy. Około 1935 roku podziemna działalność FAUD niemal się załamała: wielu anarchistów, którzy do tej pory byli bezrobotni, znajdując pracę niechętnie się angażowało w nielegalną działalność. Równocześnie rosła brutalność, ale i skuteczność Gestapo, które skutecznie pacyfikowało wszelki opór oraz skutecznie zapobiegło dystrybuowaniu propagandy antynazistowskiej przemycanej z Holandii.
Jednakże wraz z wybuchem Rewolucji w Hiszpanii niemieccy anarchosyndykaliści niezwykle się zaktywizowali również w samej III Rzeszy. Wówczas też nielegalnie działające grupy rozpoczęły zbieranie funduszy dla hiszpańskich towarzyszy a także zaczęły organizować przerzuty ochotników z Niemiec udających do Hiszpanii, aby wspomóc rewolucję. Przełożyło się to także na powstanie kilku grup anarchosyndykalistycznych w Niemczech [21].
Kres zorganizowanej działalności nastąpił w 1937 roku, kiedy po anonimowym donosie, Gestapo aresztowało najpierw 50 anarchosyndykalistów w kilku niemieckich miastach, w tym także wcześniej wspomnianego Noldena (który miał to szczęście, że przeżył wojnę; uwolniony został z więzienia Luettringhausen 19 kwietnia 1945 roku przez wkraczających Aliantów), zaś w kolejnych tygodniach aresztowano kolejnych 89 anarchosyndykalistów [22]. Większość spośród nich została albo wkrótce zamordowana, albo też – już podczas wojny – wysłana do słynnego Strafdivision 999, batalionu karnego składającego się z więźniów politycznych. Ogółem, jak szacował R.G. Hoering w latach 1933-1936 w konspiracji działało około 600 członków FAUD. Większość z grup, w których działali Ci działacze, została rozbita przez Gestapo, acz jeszcze w latach 40-tych, istniały gdzieniegdzie tajne grupy anarchistyczne [23].
Zaznaczyć należy także, że po tym jak władzę w Niemczech przejęli naziści SAC, CNT oraz NSV na forum IWA wezwały do międzynarodowego bojkotu towarów pochodzących z Niemiec, przeciw czemu wystąpiła sekcja francuska, która obawiała się, że ten akt naziści wykorzystają do swych celów propagandowych. Jednakże na wskutek represji wymierzonych w CNT w samej Hiszpanii do międzynarodowego bojkotu nie doszło [24].
Niemiecki ruch anarchistyczny na wychodźstwie
Nie sposób byłoby nie wspomnieć o zaangażowaniu niemieckich anarchosyndykalistów podczas Rewolucji Hiszpańskiej w 1936 roku. Zasadniczo Hiszpania stanowiła jedno z głównych miejsc, do którego udawali się niemieccy anarchiści, którzy zadecydowali o opuszczeniu kraju po przejęciu władzy przez nazistów. Taki stan wynikał poniekąd z faktu, że relatywnie łatwo było w tym kraju uzyskać azyl oraz ze względu na mitologizowanie przez niemieckich anarchosyndykalistów hiszpańskiego CNT [25].
Już w 1934 roku niemieccy anarchosyndykaliści działający w Barcelonie założyli grupę DAS (Gruppe Deutsche Anarcho-Syndikalisten im Ausland, czyli Grupa niemieckich anarchosyndykalistów na wygnaniu), która w kwietniu 1936 roku stała się częścią barcelońskiej FAI. W momencie wybuchu rewolucji organizacja liczyła 45 członków, lecz po wybuchu rewolucji dołączyło do niej 14 kolejnych [26].
Grupa, naturalnie poza prowadzeniem działalności anarchistycznej, zajmowała się także monitorowaniem aktywności nazistów w Hiszpanii, którzy dążyli do objęcia nadzorem pozostających w tym kraju niemieckich emigrantów politycznych, czyniąc to zresztą we współpracy z hiszpańską prawicą, wywierając tym samym wpływ na politykę hiszpańskich władz. Podczas rewolucji członkowie grupy aktywnie włączyli się w walkę rewolucyjną, wspierając w wysiłkach CNT-FAI, które powierzyło niemieckiej organizacji kontrolowanie wszystkich niemieckojęzycznych obcokrajowców przybywających i pozostających w Barcelonie. Wobec tego członkowie DAS uczestniczyli aktywnie w kontroli granic, portów oraz dworców kolejowych. Oprócz tego dokonywali licznych przeszukań w mieszkaniach Niemców podejrzanych o sympatyzowanie, bądź współpracowanie z nazistami. Wiele spośród tych mieszkań zostało wywłaszczonych przez niemieckich anarchistów i przekazanych Komitetom Rewolucyjnym, w tym także wywłaszczony został Generalny Konsulat Niemiecki. DAS uspołecznił także niemieckie kawiarnie oraz biblioteki, które prowadzone były przez nazistów, czyniąc z nich kolektywy robotnicze. Oprócz nich DAS założył także dwa domy żołnierskie w Barcelonie, które powstały w wywłaszczonych willach należących do nazistów. Ponadto DAS sprawował polityczny nadzór nad niemieckojęzycznymi milicjantami z „Międzynarodowej Grupy Kolumny Duruttiego”, organizowali kolektywy robotnicze dla emigrantów, prowadzili działalność propagandową skierowaną do ludności niemieckojęzycznej, prowadzili działalność publicystyczną oraz wydawniczą, reaktywując m.in. wydawnictwo ASY. Oprócz tego członkowie DAS prowadzili agitację wśród niemieckich komunistów, aby dołączyli do organizacji anarchistycznych, nie odnosząc jednak przy tym spektakularnego sukcesu, początkowo przyciągając jedynie 6 komunistów, którzy utworzyli jednostkę imienia Ericha Mühsama. Dopiero w październiku do „Kolumny Duruttiego” dołączyło kolejnych 20 byłych członków KPD [27].
W sierpniu 1936 roku, głównie dzięki wysiłkom DAS, założony został Międzynarodowy Komitet Antyfaszystowskich Emigrantów (CIDEA), w którym znalazło się 3 przedstawicieli DAS, 2 przedstawicieli KPD oraz 1 niemiecki członek POUM. Na sekretarza obrony został Isidor (znany także jako Isak) Aufseher, członek DAS, który zainicjował program do walki z bezrobociem wśród emigrantów, organizując m.in. kolektyw produkujący wyposażenie dla milicji [28]. Naturalnie wpływy DAS w skali całej rewolucji były niewielkie, co nie zmienia faktu, że organizacja i jej działania były zauważalne.
Szczególnie ostre represje spadły na członków organizacji po wydarzeniach z maja-czerwca 1937 roku w Barcelonie. Wówczas to komuniści, dzięki wsparciu ze strony działaczy KPD, aresztowali niemal wszystkich członków organizacji oraz sympatyzujących z nią obcokrajowców, których oskarżano o szpiegostwo i udział w wydarzeniach majowych [29].
DAS nie było jednakże jedyną organizacją niemieckich anarchistów istniejącą w Hiszpanii. Przykładowo z grona niemieckich anarchosyndykalistów przynależących do CNT podczas rewolucji powstała grupa ASYK (Anarchosyndykalistyczna Grupa Działania), złożona z 50-80 członków. Inną organizacją była konkurencyjna wobec DAS, SRDF powstała w styczniu 1937 roku, cieszącą się pewną dozą sympatii ze strony CNT-FAI, której celem było zintegrowanie wszystkich niekomunistycznych Niemców przebywających w Hiszpanii w jedną jednostkę wojskową działającą przeciwko faszystom. Ogółem w milicji CNT-FAI służyło prawdopodobnie około 230 niemieckich anarchistów i anarchistek [30].
Opór wobec nazistów podczas wojny
Wracając do samych Niemiec, z pewnością kilka grup anarchistycznych podczas 12-letnich rządów Nazistów istniało również w Nadrenii oraz w Zagłębiu Ruhry, acz jak przyznawał Meltzer, nie były one w stanie współpracować między sobą. Być może o ich aktywności świadczy niewypał niemieckiej bomby zrzuconej na Madryt, na której widniał napis: „Towarzysze! Sprawiliśmy by bomby nie wybuchały”, który jednoznacznie wskazywał na celowy sabotaż. Wiadomo także o dosyć długo istniejącej grupie anarchosyndykalistów w Duisburgu [31].
Także młodzi działacze SAJD (Syndikalistisch-Anarchistische Jugend Deutschlands ) podejmowali próby podjęcia działań o charakterze antynazistowskim, spośród których najbardziej znane było rodzeństwo Krüschetów (Gustav i Fritz), którzy zostali najpierw aresztowani przez Gestapo, a następnie razem z 86 innymi działaczami zostali skazani podczas dwóch procesów, które miały miejsce w styczniu i lutym 1938 roku. Gustav, który został zwolniony z więzienia w 1942 roku natychmiast trafił do Strafdivision 999. Fritz z kolei został siłą wcielony w 1944 roku do 36 Dywizji Grenadierów SS Dirlewanger, składającej się początkowo głównie z kryminalistów, zaś w późniejszym okresie także z więźniów politycznych oraz chorych psychicznie. Wkrótce Fritz dostał się do niewoli radzieckiej [32].
Oprócz tego anarchiści podejmowali kroki w celu dokonania zamachu na Hitlera, jak np. planowała to uczynić Schwarzrotgruppe (Czarno-Czerwona Grupa) z Dusseldorfu, której członkowie dwukrotnie byli blisko zabicia Hitlera, raz w tawernie w Monachium, w której Hitler rozpoczął swój pucz w 1923 roku, drugi raz w operze w Norymberdze. Z kolei po próbie zabicia Hitlera podczas wiecu w Kolonii, rozpoczęły się masowe aresztowania wśród nadreńskich robotników [33].
Spośród najbardziej znanych anarchistów zaangażowanych w działalność antynazistowskiego ruchu oporu była Hilda Monte (w zasadzie Hilda Meisel), która działa w 2 lub 3 grupach oporu, a po ucieczce do Wielkiej Brytanii wzywała do oporu przeciwko nazistom oraz uczestniczyła w wielu tajnych operacjach w Niemczech i Austrii [34].
Maciej Drabiński - http://drabina.wordpress.com
[1] A. Graf, Die Familie Krüschet im Widerstand, dostępne pod adresem: http://www.anarchismus.at/txt2/krueschet.htm [dostęp: 1.10.2011 roku].
[2] H. Rübner, Der Weg ins Dritte Reich. Die Analyse des Nationalsozialismus durch deutsche Anarchisten und Anarcho-Syndikalisten, [w:] L. Velag, Anarchisten Gegen Hitler, Berlin 2001, s. 13.
[3] Anarchist Resistance to Nazism: The FAUD Undergound in the Rhineland [w:] Resistance to
Nazism, Anarchist Federation, s. 18, publikacja dostępna pod adresem: http://www.afed.org.uk/ace/anarchist_resistance_to_nazism.pdf
[4] A. Meltzer, Anarchist activity in Nazi Germany, dostępne pod adresem: http://libcom.org/history/articles/anarchism-in-nazi-germany [dostęp: 18.09.2011 roku].
[5] W. Reich, dz. cyt., s. 58-64.
[6] G. Wartenberg, Gerhard on National-Socialism, dostępne pod adresem: http://www.katesharpleylibrary.net/1zcs69 [dostęp: 4.08.2012 roku].
[7] Niestety, ale jest to bardzo silnie zakorzeniony mit, powtarzany do tej pory przez skrajną prawicę, która stara się przedstawić nazizm jako „ruch lewicowy”. W istocie odsetek robotników w NSDAP nie był znaczący, podobnie jak nie wiele głosów partia otrzymywała od robotników. Analogiczny mit wytworzony został w odniesieniu wobec ruchu faszystowskiego we Włoszech.
[8] G. Wartenberg, dz. cyt.
[9] Tamże.
[10] Tamże.
[11] Tamże.
[12] R. Rocker, Nationalism and Culture, Los Angeles 1937, s. 240.
[13] Tamże, s. 244.
[14] Tamże, s. 249.
[15] Tamże, s. 250.
[16] Tamże, s. 252.
[17] M. Graur, An anarchist “rabbi”. The life and teachings of Rudolf Rocker, New York-Jerusalem 1997, s. 119.
[18] Tamże, s. 226.
[19] A. Meltzer, dz. cyt.
[20] Anarchist Resistance to Nazism: The FAUD Undergound in the Rhineland [w:] Resistance to
Nazism, Anarchist Federation, s. 17, publikacja dostępna pod adresem: http://www.afed.org.uk/ace/anarchist_resistance_to_nazism.pdf
[21] Tamże, s. 18.
[22] Tamże.
[23] T. G. Hoering, Opór. Opozycja anarchosyndykalistyczna w radzieckiej strefie okupacyjnej, [w:] Anarchosyndykalizm. Strajki, powstania, rewolucje 1892 – 1990, Federacja Anarchistyczna sekcja Poznań, Poznań – Kraków 2006, s. 194.
[24] V. Damier Anarcho-syndicalism in the 20th Century, Alberta 2009, s. 92
[25] D. Nelles, The Foreign Legion of the Revolution, dostępne pod adresem: http://libcom.org/library/the-foreign-legion-revolution [dostęp: 18.09.2011 roku].
[26] Tamże.
[27] Tamże.
[28] Tamże.
[29] Tamże.
[30] Tamże.
[31] A. Meltzer – Anarchist activity in Nazi Germany, dostępne pod adresem: http://libcom.org/history/articles/anarchism-in-nazi-germany [dostęp: 18.09.2011 roku]
[32] A. Graf – Die Familie Krüschet im Widerstand, dostępne pod adresem: http://www.anarchismus.at/txt2/krueschet.htm [dostęp: 1.10.2011 roku]
[33] A. Meltzer – Anarchist activity in Nazi Germany, dostępne pod adresem: http://libcom.org/history/articles/anarchism-in-nazi-germany [dostęp: 18.09.2011 roku]
[34] Tamże
https://cia.media.pl/anarchistyczny_ruch_oporu_w_nazistowskich_niemczech
https://cia.media.pl/internacjonalizm_w_trojkacie_trzech_krajow_a_t_pilar...
https://cia.media.pl/podziemna_dzialalnosc_polskich_anarchosyndykalistow_...
https://cia.media.pl/opor_anarchistow_wobec_faszystowskiej_kontrrewolucji
https://cia.media.pl/antynazizm
Filmowa CNT
Czytelnik CIA, Pią, 2012-08-10 21:56 Historia | Kultura | PublicystykaPo zdobyciu przez siły republikańskie, studia filmowe i laboratoria stały bezczynnie tylko przez krótki czas. Ich właściciele przenieśli się na stronę nacjonalistów. Wielu młodych ludzi stanęło wtedy przed nieoczekiwanie pojawiającymi się możliwościami. Mogli zająć się robieniem filmów.
Od początku rewolucji każda partia lub organizacja polityczna, związek zawodowy i różne grupy społeczne miały lepiej lub gorzej zorganizowaną sekcję filmową. Liczne ekipy filmowe wyruszały z ludowymi milicjami na front.
Najbujniejszą działalność filmową rozwinęła CNT (Confederacion Nacional de Trabajo – Narodowa Konfederacja Pracy). Ta anarchosyndykalistyczna organizacja związkowa, posiadająca znaczną przewagę w części republikańskich miast, cieszyła się poparciem licznych przedstawicieli sztuk wyzwolonych, pracujących w teatrze, filmie i prasie.